Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
[LICEUM] Stołówka
Czw Mar 17, 2016 11:39 am
Stołówka, jest zrobiona na styl amerykańskich, ale z odrobinę większym przepychem. Duża i przestronna, pozwala pomieścić, większą liczbę uczniów, a kwadratowe stoły mieszczą do 9 osób. Wielkie, czyste okna, wychodzą na tereny zielone szkoły i w słoneczne dni, a także w te mniej, wpuszczają maksymalną ilość światła, dzięki czemu pomieszczenie wydaje się przytulniejsze i przyjaźniejsze. Urządzona w ciepłych barwach, posiada długą ladę, gdzie można wybierać sobie danie na które mamy obecnie ochotę, tabliczki z cenami są przeróżne, ponieważ jedzenie musi zadowolić podniebienie każdego, czy to z klas A czy B. Kiedy nałożysz sobie co już tylko Ci się zamarzy na tacę, trzeba podejść do kas i zapłacić za wybrane jedzenie. Chyba, zę może masz wykupione standardowe obiady, zeby nie kusił Cię wybór? Wtedy idź bezpośrednio do kasy, ktoś Ci nałoży obiad z pewnością.
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Czw Mar 17, 2016 11:44 am
Kamira zajrzała na stołówkę ciekawa ile osób może być na niej obecnie, ale tylko kilka osób skubało swój posiłek, lub rozmawiało przy stoliku. Od razu czując się swobodniej, dziewczyna ruszyła żywszym krokiem do lady i obserwowała uważnie swoje "ofiary". Co by tu dziś zjeść? Wzięła talerz i ostatecznie nałożyła sobie kawałek pizzy, a obok makaron smażony z warzywami i sosem teriyaki. Nie mogła się zdecydować wiec wzięła oba. Zgarnęła jeszcze jakiś napój i rurkę z kremem na deser (połączenie idealne!) i ruszyła do kasy. Uśmiechnęła się i pogawędziła chwilę z kasjerką, po czym zabrała swoje jedzenie i wybrała stolik najbliżej okien. Usiadła obok tych które można było otwierać i uchyliła je wpuszczając świeże powietrze oraz wiosenny śpiew ptaków.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Sob Maj 07, 2016 11:39 pm
Korytarze wydawały się strasznie puste, co tylko upewniało białowłosą księżniczkę, iż wybrała świetną porę na lunch. Jej introwertyzm sprawiał, że traciła apetyt pośród całej tej chołoty szkolnej. Im ich mniej w zasięgu jasnych oczu, tym lepiej. Stukot obcasów niósł się po wypastowanej posadzce, jak gdyby to z niej miała jeść. Sprzątaczki musiały codziennie zadawać sobie mnóstwo trudu, by doprowadzić każdy centymetr szkoły to takiego stanu. Jak w pałacu. Szkoda, że motłoch nie ten. Skręciła w prawo, kierując się do stołówki, gdy wyprzedziła ją dwójka pierwszaków, widocznie goniących za ciepłymi kotletami. Arda machinalnie skrzywiła się na widok podskakujących dzieciaków w trampkach i przekomarzających się. Lodowaty wzrok piorunował ich plecy, jak gdyby chcąc przywołać błyskawicę, która trzepnie ścigaczy i sprowadzi do parteru. Nie lubiła, gdy zakłócano jej spokój. Nie lubiła kogokolwiek, kto zbliżał się do jej prywatnej strefy na odległość więcej niż trzy metry. No, może były pewne wyjątki ale na pewno nie te dzieci. Sama była pierwszakiem - dawno i nie prawda, aczkolwiek nigdy w jej srebrnym łebku nie wpadła farsa bieganie po szkole jak pies za piłką. Była zbyt dumna i zbyt wyrachowana, by w ogóle biec za czymkolwiek czy kimkolwiek. Poprawiła dłonią długie kosmyki włosów, które opadły jej na twarz, po czym sprawdziła godzinę na komórce.
Idealnie.
Otworzyła drzwi do jadalni, nie zaszczycając nikogo powitaniem czy nawet spojrzeniem. Rozejrzała się jedynie za odosobnionym i spokojnym miejscem, gdzieś przy oknie, skąd mogła obserwować zieleń ogrodów szkolnych. Ta jedna rzecz była warta tego, by tu przyjść. Druga miała się pojawić za minutę. Arda nie korzystała ze szkolnej kuchni. Nie uważała jej za wartą swojej ceny i o ile nie miała nic do kucharek (które zwyczajnie nie wchodziły jej w drogę) to sam wachlarz smaków był tak ubogi, że jej ojciec rzuciłby talerzem w dyrektora. Białowłosa skierowała swoje kroki w kierunku wolnego stołu, mijając dwójkę pierwszaków, które właśnie niosły tace wypchane po brzegi - krem z kukurydzy, burrito, budyń czekoladowy... Dziewczynie drgnął lekko kącik warg, gdy do jej nosa dotarł zapach owych dań. Westchnęła, omijając szerokim łukiem krzesła nieszczęśników, którzy będą musieli to jeść i dotarła do swojego miejsca. Rzuciła niedbale portfel na blat, obok położyła komórkę i usiadła, zakładając nogę na nogę. Poprawiła kaptur, który niewygodnie się zagiął i w momencie, jak się wyprostowała na jadalnię wszedł jej znajomy dostawca. Z uśmiechem podszedł do Rovere, stawiając torbę z jedzeniem na stoliku.
- Dzień dobry panienko. - przywitał się uprzejmie mężczyzna - Mam nadzieję, że mija panience czas wyśmienicie i ma panienka apetyt. Dzisiaj proponuję krem z borowików z pierożkami nafaszerowanymi mięsem wołowym. Na drugie danie przygotowaliśmy dla panienki filet mignon, podsmażone młode ziemniaki oraz młodymi szparagami oraz marchewkę smażoną na maśle. Na deser świeża, jeszcze ciepła tarta z owocami południowymi. - mówiąc to, wykładał pudełka z zapakowanym jedzeniem. Na koniec wyciągnął jeszcze butelkę wody gazowanej, plastikową szklankę oraz sztućce. Aż dziw było, iż wszystko było jednorazowego użytku, gdyż wyglądało jak ze szkła i srebra. Arda kiwnęła głową z uznaniem i wyciągnęła z obszernego portfela pióro wieczne.
- Świetnie. Bardzo dziękuję George. Mam nadzieję, że pamiętałeś... - Nie dane jej było skończyć. Mężczyzna uniósł druga torbę, z tą samą zawartością.
- Oczywiście, że pamiętałem panienko. Pani przyjaciele też się najedzą. - Postawił torbę obok Ardy, po czym podał jej podkładkę z rachunkiem do podpisania. Młoda Rovere rzuciła zamaszysty wygibas na papierze, po czym schowała pióro.
- Życzę smacznego, panienko. Do jutra. - pożegnawszy się z uśmiechem, George opuścił salę, a Arda odstawiła torbę z obiadem na drugą stronę stołu, po czym chwyciła łyżkę oraz zupę. Była głodna, gdyż rano miała kilka spraw do załatwienia i nie zdążyła nawet wypić kawy. A że lunch zawsze smakował wyśmienicie, nie myślała długo.
Czekała tylko, aż zlecą się sępy. Czasami jeden, a czasami dwóch. Szlag by trafił tę zarazę.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Sro Cze 15, 2016 10:17 am
Dźwięk dzwonka na długą przerwę idealnie zgrał się z kolejnym, wyczuwalnym burknięciem jego brzucha. Już od połowy lekcji z panią McConeley głód nie dawał mu spokoju, co przełożyło się na to, że jeszcze bardziej nie skupiał się na tym, co próbowała przekazać im nauczycielka angielskiego. Co jakiś czas jego wzrok wędrował ku wskazówkom zegara wiszącego na ścianie, który zdawał się być tam tylko po to, by uczniowie przypominali sobie, jak wolno upływał czas w klasie. Zupełnie jakby po przekroczeniu jej progu, wchodziło się do innego świata, którego rzeczywistość próbowała zanudzić cię na śmierć. Nic dziwnego, że ludzie tak ochoczo opuszczali pomieszczenie, nie chcąc stracić nawet cennych sekund odpoczynku od myślenia nad zadaniami.
Blondyn wrzucił niedbale zabazgrany zeszyt i długopis do prawie pustego plecaka i odsunął krzesło od ławki, pozostawiając je w tym nieporządku po tym, jak wstał i ruszył w stronę drzwi, przewieszając pasek przez ramię. Rzucił pani pedagog zdawkowe „Do widzenia” i wreszcie napełnił płuca kilkunastominutowym zapachem wolności, przemieszanym z o wiele przyjemniejszymi zapachami, niosącymi się po szkole ze stołówki. Pora obiadowa nadeszła i nic dziwnego, że jasnowłosy niemalże od razu udał się w odpowiednim kierunku, nie wątpiąc, że i tym razem znajdzie tam coś dla siebie.
Znalazłszy się na miejscu, nie przejął się gwarem, który dla wielu z pewnością był uciążliwy. Bądź co bądź lepiej spożywało się w ciszy. Tutaj każdy szczeniak szczekał nad swoją miską. Paige ledwo rozejrzał się po sali, a jego wzrok natrafił na znajomą twarz przy jednym ze stołów. W pierwszej kolejności oderwał jednak wzrok, przenosząc go ku wystawnemu bufetowi, z którego większość cen, rzecz jasna, była przeznaczona dla dzieciaków, nie narzekających na stan swojego portfela, ale i co tańsze dania nie miały sobie nic do zarzucenia. Nic dziwnego, że ciężko było mu się powstrzymać od kupienia jednej ze swoich ulubionych, wypchanej po brzegi dodatkami kanapki, zanim zdecydował się podejść do białowłosej, która już zajmowała się swoją porcją obiadu. Zamiast usiąść naprzeciwko, jak zrobiłby to każdy normalny człowiek, najpierw zatrzymał się obok, błyskawicznie opierając ręką o stół i chwycił dziewczynę za nadgarstek, przekierowując kolejną łyżkę zupy prosto to swoich ust, których kącik wygiął się w łobuzerskim uśmiechu.
Nikt cię nie nauczył, że nie kradnie się ludziom jedzenia?
Najwidoczniej nie, ale jakoś z tym żyją.
Mmm ― mruknął, przełykając łyk potrawy i uwolnił jej rękę z uścisku, prostując się. ― Jak zwykle bezbłędne. Powinnaś załatwić mi numer do swojego kucharza. I promocje po znajomości ― rzucił z przekąsem, oblizując dolną wargę, na której pozostało jeszcze trochę posmaku zupy grzybowej, po czym usiadł naprzeciwko, rzucając plecak na ziemię. Jednorazowy woreczek, w który zapakowany został syty sandwich, zaszeleścił cicho, a Alan oparł łokcie o stół, zaraz wsuwając sobie do ust pierwszy kęs. Od razu poczuł na języku smak sosu, który dosłownie mógłby dodawać do wszystkiego i być pewnym, że i tak nie spieprzy tym potrawy.
Myślałem, że jeszcze pięć minut na lekcji McConeley i odpadnę. Nie dość, że umierasz z głodu, to masz ochotę wydrapać sobie oczy, gdy wywija swoim grubym tyłkiem przed tablicą ― rzucił bezpośrednio ze znużeniem, przełknąwszy przeżutą bułkę. ― Zastanawiam się, czy ktoś ją uświadomił, że nie jest raczej materiałem na obiekt westchnień młodszych. ― Ta rozmowa nie mogła zacząć się od tradycyjnego „Co u ciebie?”, bo to byłoby zbyt proste.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lip 03, 2016 3:29 pm
Spodziewała się szturmu na stołówkę równo z dzwonkiem, dlatego też przyszła wcześniej, by móc w spokoju zająć miejsce i poczekać na swojego dostawcę. Dzięki temu ustrzegła się przeciskaniu pomiędzy pełnymi ławkami i bufetem, który działał na pełnych obrotach, a ilość pieniędzy przelatująca przez kasę była ogromna. Widać od razu, że nawet Ci z klas B mogli zjeść pełną michę żarcia, świeżego i dobrego - jak na standardy szarych ludzi. Arda nigdy nie próbowała jedzenia ze szkolnej kuchni. Krzywiła się machinalnie, gdy przechodziła obok pełnych kuwet, wypełnionych kotletami, naleśnikami, klopsikami, makaronem, frytkami i wieloma innymi rzeczami. Nie ufała też kucharkom, które może miłe i czyste, z pewnością nie miały w sobie tyle wyrafinowania co jej kucharze. Oj, w tej kwestii białowłosa była wybredna. Od dzieciństwa karmiona najlepszymi kąskami robionymi przez jej ojca albo ich służbę, miała w sobie dużo doświadczenia co do gastronomii.
Błękitne oczy wychwyciły blondyna w sekundę, gdy wszedł do wypełnionego pomieszczenia. Oczekiwała takiego obrotu zdarzeń, w końcu nie znała go od dziś. Pozwoliła mu w spokoju przełknąć łyżkę zupy, wiedząc, że będzie mu smakować. W końcu zawsze go karmiła, jeżeli miała okazję. Ot, taki zbytek troski z jej strony. Kącik ust wygiął się w minimalnym uśmiechu, po czym potrząsnęła długimi kosmykami, rozbawiona:
- Oj Alan, Alan. - mruknęła, unosząc nieco brew i mocząc łyżkę w zupie. - Sam wiesz, że ze mną nic nigdy nie płacisz. - Taka prawda. Arda zazwyczaj podpisywała rachunki i tyle blondyn widział. Płaciła pod koniec miesiąca. A dokładniej księgowa, która zbierała rachunki i wystawiała jeden, zbiorczy. Dlatego też nigdy nie patrzyła na ceny, gdy coś zamawiała. Widząc kanapkę w rękach chłopaka, pokręciła głową.
- Zjadłbyś coś ciepłego, durniu. - powiedziała, odkładając łyżkę i nachyliła się przez stół, łapiąc czarną, materiałową torbę. Rozchyliła ją, wyciągając spakowaną, świeżą i ciepłą porcję obiadu dla Alan'a. Przysunęła to w jego stronę przez blat z wymownym spojrzeniem błękitnych oczu Bułkę zjesz sobie potem, na lekcji.
Sama wróciła do swojego posiłku, słuchając znużonego głosu towarzysza. Cóż, z tego nauczyciele byli znani. Zamiast robić swoje, smęcili pół lekcji. A kolejne pół udawali, że coś robią. Ileż to białowłosa miała problemów, bo nie raz wyrażała swoje niezadowolenie w dość wymowny sposób, najczęściej u dyrektora. Problem jednak był taki, że Arda uczyła się bardzo dobrze. Łatwo przyswajała wiedzę, bo sprawiało jej to frajdę. Lubiła odkrywać nowe rzeczy, utrwalać je i wykorzystać je w przyszłości.
- Mi tego nie mów. Już dawno powinna zmienić stylistę albo zapłacić za trenera personalnego. Gdyby była na to zbiórka nawet dałabym datek dla potrzebujących. - prychnęła, kończąc pierwsze danie i przecierając blade usta serwetką. - Zresztą, nie tylko Ty masz dość. Dzisiaj w laboratorium miałam ochotę wysadzić pół sali, gdy jeden z asystentów zamiast wytłumaczyć reakcję gapił mi się na tyłek i nogi. W sumie mogłam na niego wylać kwas. Byłoby ciekawiej. - westchnęła, rozkładając ręce. Co jak co, wiedziała, że brzydka nie jest, acz bezczelne ścinanie jej dupy mogło skończyć się pazurami w oczach. Ardzie lepiej nie było naciskać na odcisk.
Białowłosa otworzyła pudełko z drugim daniem, chwyciła sztućce i zabrała się za jedzenie. W międzyczasie nalała wody do szklanek dla siebie i blondyna.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Wto Lip 12, 2016 11:24 am
Z tobą ― zaznaczył, jakby w tym wszystkim to te dwa słowa miały największe znacznie. Mimo wszystko nie zawsze poruszali się razem po korytarzach, a poza szkołą Paige rzadko kiedy spotykał się z ludźmi ze szkoły. Trzeba było mieć niesamowite szczęście, żeby go złapać, biorąc pod uwagę to, jak traktował telefon. ― Kiedy jestem sam, muszę sobie jakoś radzić i wierz mi, że idzie mi to całkiem nieźle. Nie będziesz mnie żywić przez całe życie. Ale ktoś, z kim będziesz na pewno będzie miał się całkiem nieźle. Możliwe, że aż za dobrze ― rzucił zgryźliwie, jednak mimo zastosowanego tonu, jasnowłosy faktycznie nie chciał być traktowanym, jak nieporadne dziecko, którym trzeba się zająć. Istniały pewne momenty, podczas których mógł iść na jakieś ustępstwa, ale raczej nie przepadał za częstym korzystaniem z taryf ulgowych czy czyjejś gościnności. To wyjaśniało, dlaczego porażającą część nocy wolał spędzać na mieście, choćby przez to miał sobie odmawiać snu.
„Zjadłbyś coś ciepłego, durniu.”
Wsunął sobie kanapkę do ust i zaczął coś mamrotać, jakby zupełnie zapomniał o tym fakcie. Zniekształcone słowa nie miały żadnego sensu. Dopiero gdy odgryzł mniejszy kęs i uporał się z nim, uniósł sandwich wyżej i zaprezentował go białowłosej z kilku stron.
Gdybyś kiedyś skorzystała ze szkolnej stołówki, wiedziałabyś, że niektóre kanapki są podgrzewane. Takie są najlepsze. ― Przyjrzał się jej poczynaniom i sam pokręcił głową, nie wierząc, że znowu to zrobiła. Uniósł brew, jakby próbował niemo spytać „Serio?”. Niektórzy zdecydowanie cierpieli na nadmiar pieniędzy w portfelu. W przypadku Ardy nie był pewien, czy szastała nimi na pokaz, czy faktycznie jedzenie w stołówce było dla niej tak odrzucające, mimo wysokich standardów szkoły. ― Rozumiem, że przypadkiem zamówiłaś za dużo i przypadkiem okazało się, że nie możesz tego dokończyć. ― Zerknął na podstawioną mu zupę, mimo wszystko odgryzając przy tym kolejny kawałek kanapki. ― Następnym razem powinnaś lepiej oceniać swoje możliwości, księżniczko ― dodał i parsknął krótko.
Powinieneś nauczyć ją, że nie powinna tego robić.
Nauczę. Ale teraz chyba nie mam wyboru. W końcu nietaktownie jest odmawiać poczęstunku.
Powiedział mistrz taktu.
Sreberko zaszeleściło, gdy zawinął resztę wypchanej dodatkami bułki. Znając Haydena, i tak nie zamierzał zachować jej na czas lekcji. Niejeden zdziwiłby się, ile jedzenia był w stanie pomieścić jego żołądek, choć smukła sylwetka w ogóle nie zdradzała jego zadatków na pokrewieństwo z żarłaczami. Odłożył kanapkę na bok i chwycił za łyżkę, chwilę bezcelowo mieszając nią parującą potrawę.
Dzięki. Ale serio powinnaś skupić się na sobie. ― Oparł łokieć o stół i nabrał pierwszą porcję na sztuciec. Kanapka nijak równała się z przyrządzoną zupą, jednak mimo wszystko ciemnooki był skłonny odpuścić sobie takich rarytasów. ― I widzisz. Już miałabyś lepsze możliwości spożytkowania pieniędzy. Może trzeba podsunąć ten pomysł radzie szkoły. McConeley byłaby zachwycona ― odparł z nieskrywanym rozbawieniem, w ogóle nie przejmując się tym, że złośliwy los mógł nagle podsunąć tu nauczycielkę, która w każdej chwili mogła to usłyszeć. Zamiast rozejrzeć się na boki, kolejny raz zanurzył łyżkę w talerzu z pierwszym daniem.
„...  gdy jeden z asystentów zamiast wytłumaczyć reakcję gapił mi się na tyłek i nogi.”
Dziwisz mu się? ― Uniósł wzrok na Rovere i przekrzywił nieznacznie głowę w bok, opierając policzek na wolnej ręce zaciśniętej w pięść. ― To na pewno ciekawszy widok od zmieniającego kolor płynu w fiolce, który oglądał już nieraz. Każdemu by się znudziło. Zawsze możesz zacząć nosić spódnice do kostek i szerokie sweterki z golfami ― odparł, na chwilę kierując spojrzenie gdzieś ponad jej ramię. Nie było wątpliwości, że to stamtąd wytrzasnął ten pomysł, dostrzegając jedną z dziewczyn, która właśnie nakładała sobie jedzenie.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Wto Sie 02, 2016 10:05 pm
W przypadku białowłosej pokazówka pieniędzy i bogactwa nie miała miejsca. Zwyczajnie wiedziała na co może sobie pozwolić, a jedzenie było jedną z tych rzeczy, których sobie nie odmawiała. Zbytnio szanowała swój organizm, by jeść jakieś gówno, oczywiście w jej mniemaniu. Dla większości dzieciaków żarcie w stołówce szkolnej musiało być pyszne, świeże i warte swojej ceny. Dla Ardy - nie. I nie było tu wiele do tłumaczenia. Zwyczajnie wolała jadać to, co sobie wybrała i zatwierdziła, a o cenę... nie martwiła się nigdy. Gdyby mogła to pewnie jadałaby tylko kuchnię ojca, aczkolwiek było to niemożliwe, bo był zajęty od rana do wieczora. Jak mógł, oczywiście, dzwonił po swoją córkę i robili wspólną kolację-ucztę, ale im dalej w las tym mniej czasu mieli dla siebie. Dlatego Arda znalazła alternatywę w postaci świetnego kucharza, który gotował na jej zamówienie. I był bardzo szczęśliwy z tego powodu. Białowłosa zresztą też, co było widać w długiej współpracy.
Wywinęła młynka oczyma, słysząc tekst o byciu z kimś. Nie ten adres, nie te klocki. Białowłosa skrzętnie pilnowała swojej niezależności i nie zamierzała się z kimkolwiek tą niezależnością dzielić. Co to, to nie.
- Na razie nie marudź, a jedz. - burknęła, kręcąc głową i krojąc mięso na mniejszą porcję. Smakowało idealnie, wysmażony był tak, jak sobie zażyczyła. Nie miała nic do zarzucenia kucharzowi dnia dzisiejszego. - Nie muszę próbować nic z naszej stołówki, by wiedzieć, że tutejsze standardy mi nie odpowiadają. Kucharki nie byłyby zadowolone, gdybym zaczęła im wytykać błędy rzemieślnicze, nie sądzisz? - Kogo by to w sumie obchodziło? Aczkolwiek Arda jak nie musiała, nie robiła zamieszania. Miała swoje jedzenie, była zadowolona, po cóż więc robić jakieś dzikie awantury, bo jej podniebienie oczekuje więcej niż jest w stanie zapewnić jej szkolna kuchnia?
Odłożyła sztućce na chwilę, poprawiając włosy, które zsunęły się za mocno i niemal wpadły do talerza. Gdzieś za nią rozległy się śmiechy pierwszaków. Długa przerwa zrzeszała w tej sali chyba wszystkich uczniów szkoły. Zignorowała to, tak samo jak prztyk w jej stronę a propo zamówienia porcji za dużo. Jakby jej nie znał. Zbyt często robiła takie akcje, by udawać zdziwionego. Zamiast tego zabrała się za dokończenie posiłku, który stygł.
- Skupiam się na sobie. Zadziwiająco często. - parsknęła, kręcąc widelcem kółka w powietrzu, nad ostatnim kęsem. - Jasne. Nie mam co robić popołudniami to będę gonić starszą kobietę po bieżni. Prędzej bym jej nogę podstawiła. - westchnęła, odkładając brudne talerze i sztućce to torby, po czym pociągnęła spory łyk wody. - Myślę, że wtedy Ty byś był najbardziej zadowolony. - dodała, unosząc brew i uśmiechając się kącikiem ust, prawie niezauważalnie.
Nauczyciele i asystenci mieli to szczęście, że Arda nie miała często ochoty robić burd, spowodowanych ich niekompetencją i brakiem wiedzy. Białowłosa w wielu dziedzinach była świetnie wyuczona przez swojego ojca i nie mogła czasami znieść głupot, jakie opowiadali młodzi asystenci. Cóż, można to było zrzucić na wiek lub zmęczenie, aczkolwiek dla niej jeśli ktoś nie chciał uczyć - nie powinien. Traciła w tym momencie swój cenny czas. Nie lubiła tego równie mocno, jak klasy terkoczącej o wszystkim, byle nie o lekcji. Kujonem nie była, ale jeżeli miała się uczyć to wolała to robić w szkole, miejscu, które jest do tego przeznaczone.
- Niech sobie znajdzie dziewczynę, którą będzie mógł w nocy przelecieć. Na pewno nie powinien komentować czyiś tyłków. Szczególnie mojego. - Błękitne oczy zalśniły mocniej, gdy podkreśliła słowo mojego. Chwyciła po ciasto, w które wbiła widelczyk, po czym odwróciła się, gdy Alan wspomniał o golfach i spódnicach. Rozbawiona, zerknęła na niego chwilę później. - Ładnemu we wszystkim ładnie. - skomentowała spokojnie, po czym wpakowała kawałek ciasta do ust.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Pią Sie 05, 2016 8:22 pm
Robi się poważnie ― rzucił, parskając krótko pod nosem, byleby tylko darować sobie wymowne „Dobrze, mamo”, choć w gruncie rzeczy białowłosa rzeczywiście odznaczała się względem niego matczynymi nawykami. Jakkolwiek jednak by na nią nie spojrzał, nie widział jej w roli kobiety z najprawdziwszym dzieckiem, choć to bez wątpienia wyrosłoby na dystyngowanego panicza lub księżniczkę. ― I pewnie nie byłyby, ale i tak radzą sobie przyzwoicie, chociaż wyobrażam sobie, jak wciskają ci fartuch i siatkę na włosy, mówiąc, żebyś zrobiła to lepiej, jeśli potrafisz.
Złapał za brzeg talerza i przechylił go lekko, by łatwiej było mu pozbyć się resztki zupy, której szkoda było zmarnować, kiedy jej wartość na pewno przekraczała cenę tego, co podawano w tutejszej stołówce. Przesunął językiem po dolnej wardze i odsunął talerz na bok, pobiwszy wszelkie rekordy w pozbywaniu się dania. Nie zależało mu na delektowaniu się.
„Skupiam się na sobie. Zadziwiająco często.”
Wiesz o co mi chodzi ― mruknął pod nosem bez jakiegokolwiek wyrazu – chyba każdy znudziłby się tłumaczeniem czegokolwiek komuś, kto i tak nie chciał, żeby mu to wykładano. Po chwili złapał jednak za talerz z drugim daniem, wiedząc, że jeśli sam tego nie zrobi, Arda przysunie mu go siłą, pilnując, żeby zjadł przynajmniej połowę obiadu. ― Kto wie? Może przyda ci się odrobina takiej rozrywki? Nieczęsto ma się okazję zostać trenerem osobistym nauczycielki, która działa ci na nerwy, i dostać szansę podłożenia jej nogi bez żadnych konsekwencji. W razie czego zawsze można uargumentować to karą za kiepskie sprawowanie. Może nawet sam bym się na to pisał, ale staram się wykazywać tym szczątkowym szacunkiem do kobiet, nawet jeśli czasem ciężko jest odróżnić je od pojemników ze smalcem. ― Nabił mięso na widelec i przesunął po nim nożem, odkrajając kawałek. Trzeba przyznać, że stek wręcz rozpływał się w ustach, a Paige zamilkł na chwilę, powoli przeżuwając pierwszy kęs, jakby nie chciał, by nawet najdrobniejsza nuta smaku się zmarnowała.
Nie za dobrze ci?
Aktualnie nie narzekam.
Problem tkwi w tym, że kiedy masz już coś na wyłączność, po czasie z reguły staje się to nudne – nie mówię, że zawsze, ale przeważnie. Może ma dziewczynę, ale niedawno odkrył, że nie spełnia wszystkich jego oczekiwań albo chce to odkryć, próbując czegoś nowego, bo stała się zrzędliwa. ― Wydał z siebie krótki pomruk zadowolenia, zajadając się kolejnym kawałkiem steku. ― Może i ładnie, ale to załatwiłoby problem patrzenia na twoje nogi. Choć z pewnością nie tego, że i tak myśleliby, co jest pod spodem.
Naprawdę musisz mówić o tym przy jedzeniu?
Nie minęło dużo czasu aż na swoim ramieniu poczuł dość mocne klepnięcie. Obejrzał się za siebie przez ramię, zawieszając rękę z widelcem w powietrzu, w połowie drogi do jego ust. Od razu wychwycił wzrokiem chłopaka z młodszej klasy, który najpierw skinął głową w stronę Ardy, witając ją jak na dżentelmena przystało, po czym skupił się na blondynie, niewiele robiąc sobie z tego, że przerwał mu w środku tak ważnej czynności, jaką było dla niego jedzenie.
Cześć, Alan. Całe szczęście, że podczas przerwy obiadowej nie tak ciężko cię znaleźć ― zaśmiał się pod nosem. ― Mam sprawę.
Cześćjakkolwiek masz na imię, dodał w myślach, chociaż zgrabnie zatuszował fakt, że nie pamiętał chłopaka. W gruncie rzeczy prezentował się całkiem zwyczajnie. Przeciętny wzrost, przeciętne ciemne włosy, przeciętne piwne oczy – kwintesencja przeciętności. ― Co to za sprawa? ― rzucił, pakując sobie nabity na widelec kęs do ust.
Obiło mi się o uszy, że jeszcze w Hudsons Bay pomagałeś trochę przy nagłośnieniach. Nasz technik nie zjawił się dziś w szkole, a musimy przygotować salę na popołudniowe zebranie. Myśleliśmy, że damy sobie radę, ale Paul coś spieprzył i sam rozumiesz... ― przeciągnął z nutą zażenowania w głosie. ― Pomożesz?
Nie wiem, kto rozsiewa takie plotki ― rzucił, wypuszczając ciężko powietrze przez usta, maczając ziemniaka w sosie. ― Tylko daj mi chwilę ― mruknął, dokańczając jedzenie i odsunął talerz od siebie. ― Sama widzisz. Dzięki za obiad, Arda. ― Zasalutował niedbale z zawadiackim uśmiechem na ustach i wstał od stołu, kierując się za rozentuzjazmowanym chłopakiem.

___z/t [+ Arda].
Rosalie
Rosalie "Boo" Shizuo
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lut 12, 2017 12:29 pm
Stołówka to najpiękniejsze dla każdego miłośnika jedzenia! Chociaż nie każdy uczeń spożywa swój posiłek akurat w tym miejscu. Spotyka się niektórych na korytarzach czy na dziedzińcu... O! Na dachu też. Wszystko zależy od gustów innych, no. Boo natomiast była towarzyskim typem, dlatego z tych czterech lokacji wybrała właśnie miejsce w którym najwięcej ludzi się spotyka. Ach, stołówka. Nawet jeśli większą uwagę skupi na swoim telefonie, youtub'ie i oficjalnym kanale jej ukochanego zespołu. Otóż wytwórnia podała informację, że w dniu dzisiejszym wyjdzie MV do ich nowej piosenki, a Rosie nie mogła tego przegapić! Dlatego przemierzając korytarze w końcu przekroczyła próg drzwi wejściowych do pomieszczenia. A tu co? NIKOGO PRAKTYCZNIE TUTAJ NIE BYŁO. Nie, w sumie to lekka przesada. Było kilka osób, ale nie za wiele. W każdym razie, ognistowłosa leniwie rozejrzała się za wolnym miejscem, a gdy takowe w końcu znalazła - szybkim krokiem do niego podeszła i usiadła na tyłku. Wyciągnęła z torby wodę i kanapki... i przy okazji paczkę rodzynek w czekoladzie, od których zresztą wolałaby zacząć z racji tego, że jest uzależniona od słodyczy. Przeczesała łapką włosy, poprawiła słuchawki w uszach i wlepiając ślepia w telefon niecierpliwie odświeżała stronę główną wytwórni w nadziei, że lada moment pojawi się MV. Tymczasem sięgnęła łapką po te nieszczęsne kanapki, na które w ogóle ochoty nie miała!
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lut 12, 2017 2:01 pm
Dla Chestera konsumowanie było tak nieprzyjemną czynnością, że jedzenie po ludzku w jego słowniku miało przypis: „jeść 1. «spożywać pokarmy, przeżuwając i połykając» 2. «otwierać pudełko z ryżem i warzywami, po czym zacząć się wiercić jak debil z owsikami i miauczeć coś o rodzajach kredek do oczu do trzecioklasistek przy Twoim stoliku»”. Tyle mniej więcej robił Heachthinghearn ze swoim posiłkiem ─ modlił się nad nim żarliwie, aczkolwiek ciężko było mu się dziwić, gdyż widać było, że sam to sobie rano robił, a on swoimi umiejętnościami gotowania mógłby wytruć ludzkość na tyle, aby zapobiec przeludnieniu na jakiś cztery wcielenia.
Ceś! ─ zaczepił jakąś rudą, która dosiadła się do zgrai, do której on wcześniej przylepił się, jednakże rozmowa przerosła jego kompetencje, bo zeszła na temat fryzur, a on się w kłosach i takich innych nie orientował. „Ejże, to nie jest nasza szkolna gwiazdeczka? No fuckt, to ona.”; Chess wydedukował, że jeszcze nie doszła do niej rozpuszczona przez niego plota o jej rzekomo farbowanych dla sławy włosach, toteż na razie nie chciał jej uświadamiać. ─ Co tam w światłach reflektorów, Ross? ─ i wyszczerzył swoją niepoukładane zębiska w typowym dla siebie uśmiechu, kołując wózkiem bliżej niej i zaglądając jej przez ramię do telefonu. ─ Youtube’y?
Rosalie
Rosalie "Boo" Shizuo
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lut 12, 2017 2:33 pm
Rytuał spożywania posiłku był prowadzony różnie! Boo też nie zawsze zżerała to co akurat miała przy sobie. Czasem wyrzucała a jeśli do tego była jakaś słodka przekąska to jedynie ją wchłaniała jak czarna dziura. Kwestia przyzwyczajenia a pozostaje jeszcze pytanie jak to się stało, że pomimo żzerania wiecznie czegoś słodkiego nadal pozostaje taka chudziutka i nadal jest w dobrej formie? Dużo ćwiczy, to przecież jasne. W końcu ma pozostać przyszłą idolką a odpuszczenie sobie jakichkolwiek ćwiczeń może być dla niej niebezpieczną decyzją. Bo cholera jasna, poziom jaki wytwórnie przedstawiają jest naprawdę wysoki, trzeba mieć przynajmniej jedną umiejętność by móc się dostać - ewentualnie pozostaje wygląd ale nie słyszała, żeby ktoś tym zdołał wejść do wytwórnianej rodziny.
Ruda podniosła leniwie łebek bo miała wrażenie, że ktoś się do niej odezwał! Nie, to nie akt ignorancji, jedynie pełne skupienie poświęcała temu co już wkrótce się pojawi na stronie - najnowszej piosence ulubionego zespołu. Nie zdawało jej się, rzeczywiście zaczepił ją jakiś chłopak. Wyciągnęła jedynie słuchawkę z usta i się promiennie uśmiechnęła. - No cześć - powiedziała odrywając się na moment od swojego bardzo mało ważnego zajęcia, lul. Rzeczywiście, żadne rozpuszczone plotki do niej nie doszły, aczkolwiek pomimo tego, że jej super ogniste kłaki były całkowicie naturalnie - farbowanie też nie było takie złe. Mentalnie się na to przygotowała bo przy każdym comebacku zostanie wprowadzona zmiana na jej włosach. Farbowania będzie od cholery i więcej, ale co to za problem?
- Wszystko jest świetnie, mimo, że to nie są jeszcze reflektory. - powiedziała machając łapką  jakby to było coś zwykłego. Następnie po raz kolejny odświeżyła stronkę. No NIESTETY. NIE POJAWIŁ SIĘ FILMIK. Westchnęła cicho i odłożyła na moment jutuby, żeby skupić się na nieszczęsnych kanapkach. - Nic ważnego, tylko pilnuję. - powiedziała odgryzając mały kawałek bułeczki. Tak nie ma ochoty tego jeść.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lut 12, 2017 3:44 pm
Intelnetu pilnujes? ─ zaseplenił, chude ramiona ulokowując na blacie, po czym uniósł wzrok z jej telefonu na jej twarzyczkę, która, nie mógł się sprzeciwiać, miała swój naturalny urok, aczkolwiek jego to nie jarało. Nic zadziwiającego, albowiem szkolna społeczność nie od dziś musiała się borykać z tym problematycznym pedałem i jego zapędami. Na leczniczy okład z piersi też nie miała składników, więc była atrakcyjna, ale na sto procent nie dla niego. ─ Rosalie Strażniczka Youtube’a.
Łypnął źrenicami na jej śniadanie, jednakże ono też za bardzo nie absorbowało jego uwagi, solidarnie do jego pudełka z ryżem. I chyba trafił swój do swego. Tak wnioskował, widząc, że rudzielcowi też mozolnie szło z tym pochłanianiem. Wtedy do tej dziurawej głowy strzeliło mu, że jako rasowy gentleman był bardzo niegrzeczny i właściwie, to nigdy osobiście z panią Boo nie rozmawiał, a więc rozsądnym byłoby wyznanie swojego imienia.
A tak w sumie, jestem Chester. Heachthinghearn. ─ zreflektował się, wyciągając prawą rękę w jej stronę, jakby wypowiedzenie tego nazwiska wcale nie równało się z prawdopodobnym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym młodej w przyszłości. Plaga Heachthinghearnów była zmorą Riverdale i całego Vancouver, a jeden z tych rebeliantów właśnie zaczepiał szkolną gwiazdeczkę z klasy A. Jak to się rozwinie?
Rosalie
Rosalie "Boo" Shizuo
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Nie Lut 12, 2017 7:32 pm
Pilnowała internetu? Raczej jednej konkretnej strony. Przy okazji stawała się z każdą sekundą coraz bardziej niecierpliwa, cholercia. Przedłuża się, przedłuża - co oni robią na tej stronce, że jeszcze film się nie pojawił. Spojrzała na ekran żeby tylko sprawdzić godzinę. W zasadzie to miała zwalać na opóźnienie, ale jeszcze jest grubo przed czasem! Powinna trochę zluzować, dlatego dziewuszysko pokręciło łebkiem odrzucając wszystkie myśli związane z czynnością którą się wcześniej zajmowała i ugryzła kolejny kawałek kanapki. - Cóż, powiedzmy, że tak jest. - powiedziała przeżuwając powoli jak mały żółwik. Potem wzięła kolejne trzy gryzy dosyć nerwowo i westchnęła noskiem z wypełnionymi jak chomiczek policzkami. Spojrzała smutno na chłopaka i się lekko uśmiechnęła. Jeju urocze określenie nawet. Popiła posiłek i znów się odezwała. - A wiesz, może zacznę się tak podpisywać na forach. - mruknęła odkładając połowę kanapki do woreczka. Finito, ma już dość tego skoro nawet przez gardło nie przechodzi. Zamiast tego otworzyła paczkę rodzynek i podsunęła ją do chłopaka. - Chcesz? - zapytała z uśmiechem a później sama wzięła garstkę do łapki i wpakowała ją do ust.
Po chwili jej telefon zawibrował dwa razy. Spojrzała na wyświetlacz i widząc powiadomienie z konkretnej apki aż energicznie zabrała się za załączanie tego co na co oczywiście czekała. Przez dobre cztery minutki pozostawała w milczeniu fascynując się teledyskiem i pełną wersją piosenki. Matko, już teaser podbił jej serce ALE TO. Czuła wewnętrznie jak umiera. Pełna emocji odłożyła telefon. - Wiedziałam, że to artyści. - powiedziała bardziej do siebie niż do niego. - Przepraszam, że tak przez chwilę nie poświęciłam Ci uwagi. Comeback mojej ukochanej grupy, ale spoko! Od tego momentu będę Ci poświęcać całą uwagę.- powiedziała patrząc na niego przepraszająco i się uśmiechnęła przymykając przy tym ślepka. Dopiero po chwili zamrugała kilka razy jakby zastanawiając się co właśnie usłyszała. Wut? Jaki Hea.. Hichthing. Heachting.. - Jestem Rosie. - przedstawiła się w końcu kompletnie rezygnując z powtórzenia jego nazwiska. MATKO.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Sob Lut 18, 2017 10:39 am
Chester wielkim fanem pomarszczonych rzeczy nie był, aczkolwiek po rodzinki wyciągnął rękę i wziął garść. Nie jadł ich ze sto lat, ale to tylko ze względu na to, że mama nr 1 wciskała mu je i przejadły się, a on jako pięciolatek wolał rurki z kremem. W sumie nic nie uległo zmianie. Jedynie wzrósł o jakieś 70 centymetrów, cofnął się w rozwoju o rok i zapalił ze dwie fajki.
Wziął je do ust chudymi palcami z czarnymi paznokciami, po czym wkuł wzrok w rudą, która zatopiła się w filmiku na Youtube’ie. Chess usiłował wydedukować, co też tam mogło być na tyle zdumiewającego dla przeciętnej siedemnastolatki, że tak ją pochłonął internet. Wywiad z Davidem Beckhamem? Półnagie dwudziestki krzyczące o jakiejś piątkowej imprezie? No halo, co dla takiego odbiorcy mogło być tam wartego uwagi. W playliście Heachthinghearna były tego typu rzeczy, tylko zamiast tych roznegliżowanych pań była Tylor Swift, a lubianych miał tysiąc jeden pijackich piosenek o glanach i tanim winie pod blokiem.
Tak, wiem, że jesteś. ─ wyznał, gdyż bycia niebywale wścibską cholerą nie można było mu odmówić. Ile mu dano wolnej ręki, tyle sam sobie wygrzebał to, co go interesowało. Zresztą, jak można było, nawet nie będąc najokropniejszą plotkarą w szkole, nie wiedzieć, kim jest riverdale’owa gwiazdeczka? ─ I co oni tam grają? Garażowy rock? ─ mówiąc, wychylił się nieco z wózka, aby zerknąć jej w telefon. A nóż widelec, może zna.
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Stołówka
Pon Mar 13, 2017 5:01 pm
Zgiełk, głośne rozmowy.
Niezależnie od tego do jakiej klasy przynależeli, czy to uczniowie z A, czy z B, podobne miejsca zawsze wyglądały tak samo. Były w końcu jednymi z tych, do których udawali się za każdym razem, gdy chcieli porozmawiać bez większych przeszkód. Nawet jeśli dzielili swoje towarzystwo dość widocznie.
Choć dla niektórych nadal trwała przerwa obiadowa, pierwszy rok mógł poszczycić się skończeniem zajęć nieco wcześniej. Dlatego też Takara rozważając przeróżne opcje od obiadu na mieście, poprzez dręczenie Ryu, na łażeniu po terenach Riverdale... wybrał stołówkę. Brzmiało jak połączenie wszystkich trzech! Niestety, jak się okazało dość prędko, Kurogane postanowił się zmyć zostawiając go samego. Nic zatem dziwnego, że Takara z nadymanymi policzkami, upodabniając się do chomika, właśnie stał patrząc na przygotowane dla uczniów potrawy, nie mogąc się zdecydować co właściwie woli.
Za duży wybór! — krzyknął w końcu sfrustrowany, ściągając na siebie uwagę kilku uczniów dookoła, jak i samych pań obsługujących kasę, które zachichotały rozbawione zachowaniem blondyna. W końcu nałożył sobie polędwicę w kruszonce ziołowej, z wiązkami warzyw, kluskami szpinakowymi i sosem z aronii, wybrał wodę w szklanej butelce i zapłacił przy kasie, rozglądając się dookoła za jakimś wolnym miejscem, prowadząc w głowie dość proste obliczenia. Zdecydowanie nie zamierzał jeść sam. Ale z drugiej strony nie do końca chciał się dziś pchać do dużych, hałaśliwych grup. Dusze towarzystwa odpadały. Nawet jeśli widział wśród nich Jackdawa, który również uczęszczał do pierwszych klas i Winter, którą kojarzył głównie ze względu na urodę - jak i całe mnóstwo krążących na jej temat plotek - powędrował wzrokiem dalej. Maskotki nie, kujoni też nie... nie zważając na to, że zaczął nieco blokować przejście, co spotkało się z zaciekawieniem jednych, a irytacją ze strony drugich, nadal wyraźnie szukał stolika, do którego będzie mógł się dosiąść.
Mając dość ciągłej bezczynności, ruszył pomiędzy stolikami jak rasowy sęp tropiciel, szukający sobie nieświadomej niczego ofiary.
Zbyt poważni, tych jest zbyt dużo, zbyt głośni, zbyt małomówni...
Co za wybredność!
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach