Anonymous
Gość
Gość
Kaori szła przed siebie lekkim krokiem w głowie po raz setny powtarzając sobie drogę do Sali, w której miała poprowadzić lekcje. Czuła, że wciąż się nieco stresuje zważywszy na to, że od niedawna jest nauczycielką i nie jest do końca pewna czy poradzi sobie z tutejszą młodzieżą. Dzwonek już dzwonił, więc uczniowie powinni już na nią czekać, chyba, że panują tu jakieś inne zasady, lecz póki co nic sobie nie przypominała. Z szerokim uśmiechem obdarzała mijające ją osoby, który nie znikał przez całą drogę do sali. Zerknęła spokojnie na grupkę, która już na nią czekała. Odkluczyła drzwi i wpuściła wszystkich do środka. Czekała aż wszyscy wejdą, by samej wejść na samym końcu. Przyniosła ze sobą kilka teczek i zgrabnym ruchem ręki położyła je na biurku. Stojąc przodem do uczniów zmierzyła ich swoim pogodnym wzrokiem, po czym odchrząknęła.
- Nazywam się Kaori Sasaki – zaczęła spokojnie. – Będę was uczyć biologii i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.
Przeszła na przód biurka, o które się oparła, by ze skrzyżowanymi rękami znów spojrzeć na ową grupkę.
- Dobrze … Nudny wstęp już za nami, więc możemy przejść do rzeczy. Jako, że jest to nasza pierwsza lekcja, nie będzie się zbyt wiele działo. Według programu będziemy przerabiać genetykę … - mówiła spokojnie, lecz w pewnym momencie podniosła palec do góry, po czym delikatnie zamachnęła, coby podkreślić owy gest. – Jako, że wiem, iż siedzenie nosem w książkach i zakuwanie nie jest domeną większości uczniów, zrobimy nieco inaczej … Sami mi powiedzcie co chcielibyście zrobić lub czego się dowiedzieć. Eksperyment, wykład, wymiana informacji między nami, zagłębianie się w szczegóły … Oczywiście wybór jest wasz, dostosuję się do wszystkiego. Ja w każdej chwili mogę zabrać się za normalną lekcję, ale po co, skoro nie wyniesiecie stąd czegoś, co was nie zainteresuje?
Obróciwszy się na koniec usiadła na krześle i ze sterty papierów wyciągnęła kilka pomniejszych kartek i z delikatnym uśmiechem dodała.
- Możemy też przeprowadzić małą diagnozę, oczywiście.
Kiedy sama się uczyła, żałowała, że sama nie miała możliwości wybrania czegoś, czego mogłaby się uczyć. Nauka pod testy i zdanie, by po skończonych studiach i tak ucząc się wszystkiego na nowo. Świat się zmieniał, więc i ona musiała. To czego dowiedziała się kiedyś, może mieć zupełnie inną wersję teraz.





Odpisujecie kiedy macie czas i ochotę. Nie musicie się wielce rozpisywać i pisać esejów na pięć stron, że tak to ujmę. 
Anonymous
Gość
Gość
Liam jak na wzorowego ucznia przystało, siedział przed klasą już od dłuższego czasu. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by iść w ślady kolegów i koleżanek, którzy postanowili skorzystać z przerwy. Zamiast tego siedział pochylony nad podręcznikiem do biologii, powtarzając ostatni materiał. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, choć oczy błyskawicznie przesuwały się po tekście i obrazkach. Obok niego na ziemi leżał otworzony zeszyt z notatkami, w których od czasu do czasu coś dopisywał, uznając przeczytaną informację za wyjątkowo ważną.
W końcu zadzwonił dzwonek. Uczniowie weszli do klasy niespecjalnie starając się o zachowanie ciszy. Nie zareagował jednak w żaden sposób na ich okrzyki i krzątanie się, nadal nie odrywając wzroku od książki. Prawdopodobnie nawet gdyby na szkołę spadła bomba atomowa, on nadal by czytał. Dopiero gdy się przerzedziło, również przekroczył próg klasy. Większość zdążyła się już nauczyć, że Liama omija się szerokim łukiem. Tym bardziej, że nie życzył on sobie żadnego towarzystwa, co podkreślił siadając w pierwszej ławce tuż przed biurkiem. Na miejscu samego diabła, którego unikano jak ognia.
Przywitał się uprzejmie z nauczycielką, zaraz zamykając książkę, by móc całkowicie skupić się na jej osobie. Wybór jaki im dała brzmiał dość nieszablonowo, ale z pewnością niezwykle interesująco.
- Eksperyment brzmi interesująco, pani profesor. - wiedza praktyczna zawsze wchodziła najłatwiej, ponadto była niezwykle ciekawa. Dlatego Liam nawet przez chwilę nie zawahał się nad zabraniem głosu w podobnej sprawie.
Anonymous
Gość
Gość
Czy perspektywa zajęć była dla niej bardzo zachęcająca? Nie do końca. Lekcja przeważnie oznaczała marnotrawstwo czasu, nerwów, a także nieraz i pieniędzy na naukę często mało interesującego materiału. I co ważniejsze - mało przydatnego.
Gdyby była zwykła miastową może poszłaby na wagary czy przyszła do sali ze słuchawkami wetkniętymi w uszach i muzyką o maksymalnej głośności... Jednak nią nie była. Jako dziedziczka bogatego i szanowanego rodu nie mogła sobie pozwolić na krytyczny błąd, a przynajmniej, by świat ten nieszczęsny błąd ujrzał. Zawiodłaby tym swoich potencjalnych partnerów w biznesie, rodzinę, jak również i samą siebie. Dlatego nie występowała otwarcie przeciw prawu. Dlatego też wkroczyła do pomieszczenia niczym najzwyczajniejszy, przyzwoity uczeń. Dla pewności zrobiła to tuż przed odgłosem dzwonka oznajmującym koniec przerwy. Przezorny zawsze ubezpieczony, nieprawdaż? Wolała nie otrzymać uwagi z powodu lichej minuty spóźnienia.
Usiadła w pierwszej ławce. Nie była co prawda kujonem, lecz wyznawała zasadę, że osoba znajdująca się z przodu więcej usłyszy niż ta znajdująca się z tyłu. Ponadto, osoba znajdująca się z przodu lepiej widzi to, co mieści się na tablicy.
Siedziała kulturalnie w klasie, czekając na dzwonek. Po wdzięcznym, obezwładniającym jej wrażliwe uszy dźwięku, przestała podpierać się łokciem o ławkę. W każdej chwili mógł wejść nauczyciel, który mógłby się doczepić, że "siedzi jak w barze". Zamiast tego zaczęła zwracać większą uwagę na przybywających do klasy. Kątem oka obserwowała wszystko, by móc wybrać najdogodniejszą ofiarę. Prawie jak łowca.
Powoli wolne miejsca się zapełniały. Między innymi to tuż przed biurkiem. Postanowiła, iż nie przywita się z zajmującym rząd dalej jasnowłosym nastolatkiem. Nie w sposób werbalny. Spojrzała za to w jego stronę i posłała mu ciepły uśmiech, który zniknął wraz z pojawieniem się pani profesor. Musiała teraz skupić się na nudnym wykładzie, a nie na podrywaniu ludzi. Smutne, acz prawdziwe stwierdzenie. Westchnęła w duchu. Niebieskooki nie wyglądał na prawdziwego macho... Raczej na taki typ pupilka rady pedagogicznej. Może i był ładny, choć jego ubiór wiele o nim mówił... Według Ai nic tam do siebie nie pasowało. Jeśli dostałaby go w swoje ręce, natychmiast zrobiłaby porządek w jego szafie, uch. Jej zmysł estetyczny naprawdę cierpiał z jego powodu.
Świetnie, genetyka, jeszcze mocniej mnie usypiajcie... - mruknęła w myślach ze wstrętem. Biologia definitywnie nie była jej konikiem. A jeżeli chodzi o tematy, to DNA i RNA otrzymywało drugą pozycję na czarnej liście nienawiści - zaraz po geometrii.
Mimo to, ożywiła się słysząc, iż posiada wybór.
Popatrzała na wypowiadającego się kujona, unosząc lekko brew.
... o nie, po moim trupie postawisz na swoim. Nie będę brała udziału w żadnym eksperymencie.
- Moim zdaniem zdecydowanie lepszym wyjściem byłoby wzajemna wymiana informacji. To jest... dyskusja. A najlepiej w plenerze. Na świeżym powietrzu łatwiej przyswaja się informacje. - Przechyliła lekko głowę, a kąciki jej ust uniosły się nieco do góry. - Na dodatek... Biologia to jedna z nauk przyrodniczych, czyż nie? - Puściła oczko nowo poznanej nauczycielce. Miała nadzieję, że kobieta zrozumie aluzję i przystanie na jej propozycję. Jak już dane jej było się uczyć tak zgubnego materiału, to niech chociaż metoda będzie przyjemna!
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Właśnie kończył swoją wizję dzisiejszego obiadu, a raczej kończył obiekt testowy numer 1. Czasami eksperymentował z danymi przepisami by je ulepszyć, oczywiście niektóre kończyły jako te "odbiegające od normy", a niektóre były wręcz doskonałe! Cały sekret tkwił w tym, żeby tych "gorszych" było jak najmniej. Zamieszał gulasz w wielkim garnku próbując go co jakiś czas. Jeszcze chwila, a będzie doskonały! Był tego pewien.
...
Pojawił się dziwny sygnał, niczym szpilka wbijająca się w mózg, oznajmiając, że coś miał zrobić. Zerknął na zegarek i doznał olśnienia. Miał dzisiaj lekcje! Czasami idzie o tym zapomnieć prawda?
Każdemu się zdarza...
nie?
Zerwał się wybiegając z kuchni, ruszył w stronę pokoju, ale w połowie drogi musiał zawrócić... zapomniał wyłączyć gaz.
Czasu było coraz mniej, ale blondyn użył każdego sposobu by znaleźć się jak najszybciej w kampusie.
Wpadł do klasy kilka minut po tym jak profesor... pani profesor znalazła się w środku. Miał dość duży pęd, ale zdążył zatrzymać się przed samą przedstawicielką kadry pedagogicznej. Spojrzał na nią i posłał jej szeroki uśmiech.
- Witam~ Przepraszam em... za spóźnienie? - błysk białych ząbków i ostrożny krok w tył. Gdy obchodzisz się z dziką zwierzyną, należy mieć ją cały czas na oku. Nigdy nie wiadomo kiedy zaatakuje. Przysiadł się do pierwszej wolnej osoby. Padło na Aidę.
Gdy tylko usiadł odetchnął z ulgą.
- Blisko było... - wymamrotał cicho, spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się lekko - Dużo mnie ominęło?
Oczywistym było, że przyjmie on każde warunki prowadzenia owej lekcji. Nie żeby zbytnio mu na tym zależało, ale jest tu by pobierać naukę w dowolnej formie. Im lżej tym lepiej! Chociaż jak to mówią, im cięższy łom... tym lżejszy zgon...
Jednak mu się do śmierci nie śpieszyło! Miał przecież jeszcze tyle do zrobienia... szczególnie, że zostawił gulasz bez opieki, ale do tego czasu powinien zostać nietknięty w kuchni... a jeżeli nie... to znajdzie tego śmiałka. Znajdzie i sprawi, by żałował tego co zrobił! Porwania nie będą tolerowane!
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Znajdował się w zupełnie innej części szkoły, gdy wewnątrz jej murów rozległ się dźwięk dzwonka oznajmiającego początek lekcji. Podniósł się z ławki, zgarniając ręką plecak, który zarzucił sobie na ramię i niespiesznie ruszył ku wyznaczonej sali. Nieustannie wymijał uczniów, czując, że spotyka się z uwagą niektórych, co bynajmniej go nie dziwiło. Sam jednak nie zatrzymał na nich swojego wzroku nawet na chwilę, wpatrując się przed siebie z dosadnym znudzeniem na twarzy, jakby za wszelką cenę próbował stać się jedynie biernym elementem otoczenia, jednak z tym statusem ciężko było wtopić się w tłum.
Skręcił w odpowiedni korytarz, już z daleka dostrzegając, że jego grupa właśnie wchodziła do sali. Odetchnął głębiej i przyspieszył kroku, trafiając do sali zaraz za nauczycielką, która niemalże zamknęła mu drzwi przed nosem. W porę jednak złapał za klamkę, posyłając kobiecie jeden z urzekających uśmiechów przykładnego ucznia, za który kochano go i nienawidzono równocześnie.
Dzień dobry, pani profesor ― przywitał się, zamykając za sobą drzwi. Co prawda, gdy tylko odwrócił się do niej plecami, zmierzając w stronę ławki, grymas zniknął z jego twarzy bezpowrotnie, jakby sam w sobie był wytworem wyobraźni wszystkich tu zebranych.
Pobieżnie omiótł wzrokiem klasę, szukając sobie wolnego miejsca. To pod ścianą, gdzieś na środku rzędu wydawało mu się najbardziej odpowiednią opcją, nic dziwnego, że udał się właśnie w tę stronę, nie zawracając sobie głowy przywitaniem się z rówieśnikami. Doprawdy postawa godna przewodniczącego.
Zrzucił plecak na podłogę, wyciągnąwszy z niego zeszyt i długopis, po czym rozsiadł się wygodnie na krześle, wyciągając ręce na ławce. Zastukał końcem długopisu o okładkę zeszytu, ponownie zawieszając spojrzenie na nauczycielce, chociaż ta wywołała początek burzy mózgów w całej klasie.
Plener powinniśmy zachować na cieplejsze dnichyba że księżniczka raczy odmrozić sobie dupsko, dodał w myślach, nawet nie patrząc w stronę Aidy. Gdyby w porę nie ugryzł się w język, na pewno powiedziałby o kilka słów za dużo i to jeszcze przy pani Kaori. ― Myślę, że eksperyment będzie dobrym rozwiązaniem. Co nie znaczy, że w trakcie nie moglibyśmy wymieniać się swoimi informacjami.
Podparł policzek ręką, obracając długopis w palcach. Był zwolennikiem podobnego systemu prowadzenia lekcji z jednego powodu – szansa wymigania się od odpowiedzi znacząco wzrastała, kiedy inni palili się, by uzbierać sobie plusy za aktywność.
Anonymous
Gość
Gość
Obserwowała spokojnie uczniów ze swojego miejsca, kiedy nagle do sali wparował spóźniony uczeń. Ledwo zdążyła obrócić głowę i otworzyć szerzej oczy, a chłopak zaczął już się wycofywać. Patrzyła na niego jeszcze chwilę, by później wstać. Zmierzyła go wzrokiem i uśmiechnęła się delikatnie, choć jej rysy twarzy wyrażały stanowczość.
- Nie pogniewałabym się, gdybyś nie wbiegał do sali, nawet jeśli masz się spóźnić - stwierdziła, a następnie dodała bardziej rozpromieniona z szerszym uśmiechem . - Nie martw się, każdemu może się to zdarzyć.
Kaori była osobą, która kierowała się w życiu swoimi zasadami powstałymi za czasów jej nauki, kiedy to nauczyciele i dorośli robili coś, czego nie lubiła i uznała, że zawsze będzie się starała od tego odchodzić. Oczywiście, są rzeczy, z których nie można zrezygnować, jednakże nikt nie powiedział, że nie można ich zmieniać, chociaż odrobinę.
Przeszła z powrotem na przód biurka, by ze skrzyżowanymi rękami rozejrzeć się po klasie i do końca wysłuchać, co uczniowie mięli do powiedzenia. Kiwnęła głową.
- Wiedzę, że możemy mieć dylemat - zaczęła. - Nie wszyscy się jeszcze wypowiedzieli, a jeśli to nie przeważy, to będzie remis.
Pozwoliła sobie na chwilę namysłu. "Eksperyment czy plener? Jeśli ja wybiorę, możemy mieć problem, bo połowa z nich może być niezadowolona, a nie o to chodzi ..." - pomyślała. Spojrzała ponownie na klasę.
- Dobrze ... Możemy zrobić tak, że eksperyment zrobimy po dokładniejszym przygotowaniu do niego. Jako, że nie jest to lekcja chemii, doświadczenie nie będzie niosło ze sobą efektów świetlnych czy dźwiękowych - stwierdziła. - Słyszałam o eksperymencie przeprowadzonym w USA, by sprawdzić jak emocje wpływają na nasze DNA. Jednakże, do tego potrzeba się przygotować, więc nie wiem czy chcecie spróbować teraz, czy następnym razem, a teraz pozostalibyśmy przy wspólnej dyskusji. Oczywiście, mogę was również bardziej wprowadzić w szczegóły tego doświadczenia.
Anonymous
Gość
Gość
Co robi człowiek, który pociskał całą noc w grę by wykonać kilka dodatkowych achivmentów? Ciszy się, że położył się spać w ubraniach i obudził się na kwadrans przed rozpoczęciem planowanych zajęć! Amaya gdy tylko zdała sobie sprawę w jakiej sytuacji się znalazła - zerwała się z łóżka niczym porażona prądem. Przemyła twarz, zaczesała palcami włosy z twarzy, naciągnęła buty jakby były klapkami i pochwyciwszy plecak wygnała z pokoju modląc się o to by były w nim odpowiednie podręczniki. Tylko - chwila, chwila, chwila...Na co tak właściwie w tym momencie pędziła? Dokąd? A, no tak, biologia! To w drugą stronę. Agrr...
Jej kroki niosły się echem po korytarzu. Z oddali dostrzegła znajomą jej sylwetkę, która w przeciwieństwie do niej zniknęła już we wnętrzu sali. Czyżby Cyryl również miał niecodzienny początek dnia? Potem się wypyta. Teraz, gdy to ona sama dobiegła pod drzwi, przystanęła na chwilę, poprawiając swoją bluzę i fryzurę. Zapukała, po czym uchyliła drzwi. Wpełzła do środka zamykając je dyskretnie. Nie chciała przerywać nauczycielce wywodu, dlatego też posłała jej przepraszające spojrzenie i lekko się ukłoniła po czym zaczęła sunąć wzdłuż ławek szukając wolnego miejsca. Jej twarz zrobiła się czerwona od minionego maratonu. Wejście smoka, ne, Am? Spierdalaj, ne?
Znalazła wolne miejsce za plecami Cyryla, któremu posłała pokerfejsa. Gdy usiadła zaczęła dyskretnie się rozpakowywać. Nastawiła mocniej uszu, słysząc, że Cyryl wypytuj się pudelka o to czy co go wymieniło.
- A obecność już sprawdzała? - Półszeptem dodała kolejne pytanie kierowane ku Aidzie.
Anonymous
Gość
Gość
Nie miał niczego więcej do dodania, więc siedział cicho w swojej ławce, wpatrując się w milczeniu w swój zeszyt. Nie było praktycznie ani jednej osoby, wobec której odczuwałby jakikolwike obowiązek, by się przywitać. Nawet jeśli już parę razy usłyszał od osób postronnych, że jako ktoś kto pełnił funkcję wice-przewodniczącego, mógłby zachowywać się w bardziej przystępny sposób. Sam nie widział większego powiązania między jednym, a drugim. To że wyznaczono go na kogoś kto miał większy zakres obowiązków, nijak nie łączyło się jak dla niego z robieniem za duszę towarzystwa. Jeśli czegoś potrzebowali - podchodzili do niego, pytali. Odpowiadał jeśli nie było to pytanie zupełnie bezsensowne. Idiotów z założenia zlewał, nie poświęcając im najmniejszej uwagi.
Jedynie na widok Hathewaya jego oczy drgnęły, dając tym samym niewidoczny dla innych sygnał, że zarejestrował jego obecność. Bądź co bądź, miał mu coś do zaproponowania. Teraz gdy już zobaczył go na miejscu, miał dość ambitny plan by dopaść go po zajęciach i na szybko przedyskutować całą sprawę, by móc już przejść do działania.
Słysząc propozycję, by podczas eksperymentu wymieniali się swoimi informacjami, pokiwał głową, w ten niewerbalny sposób zgadzając się z wypowiedzianą na głos opinią. Niemniej wyglądało na to, że nauczycielka chciała dogodzić wszystkim. Szansa przygotowania się do eksperymentu w późniejszym czasie nie brzmiała tak źle. Zacisnął nieco mocniej palce na długopisie, zaraz obracając go na palcu z zamyśleniem. Dopiero po chwili odłożył go na swój zeszyt, by ponownie zabrać głos, gdy upewnił się że nie wejdzie nikomu w słowo.
- Myślę, że w takim razie możemy przeprowadzić eksperyment następnym razem, a teraz skupić się na dyskusji. Może nas pani jednak zapoznać z kryteriami, które musimy spełnić by go przeprowadzić. Dzięki temu usprawnimy przebieg następnej lekcji i będziemy mieli czas na przygotowanie się. - nawet jeśli gdzieś w zakamarkach umysłu podejrzewał, że większa część uczniów jest na tyle ignorancka, by wymagania wpadły im jednym uchem, a wypadły drugim, choć nie podzielił się z tą opinią publicznie. Nie żeby miał z tym większy problem, zwyczajnie nauczycielka mogłaby nie być zadowolona z podobnego zachowania. Odpuścił więc.
Anonymous
Gość
Gość
Lekcja się dopiero zaczęła, a już trafiły się spóźnienia! Pierwszym spóźnionym był wyglądający na dziesięciolatka chłopak. Szczerze? Nie uwierzyłaby, że są w tym samym roczniku, gdyby nie to, iż natknęła się na różne cuda i dziwy w życiu. Ba, istniała przecież choroba, której cechy właśnie sprowadzały się do wiecznego bycia dzieckiem. Spojrzała w stronę przybysza nieco zaintrygowanym wzrokiem. Nie była typem osoby szukającej sobie ofiary tylko ze względu na inność. Po prostu jasnowłosy niekrycie ją zaciekawił swoim dość niecodziennym wyglądem.
Ani drgnęła, gdy się do niej dosiadł. Dopóki nie przekraczał jej przestrzeni osobistej bez powodu, nie miała się zbytnio czego czepiać. Ot, usiadł sobie. Wolno mu było.
Nie odpowiedziała mu jednak, a przynajmniej nie za pomocą głosu. Napisała na kartce do niego: "Rozmawiamy o metodzie prowadzenia lekcji.", podsuwając mu ją, by nie tracić zbyt wiele z zagorzałej dyskusji, jaka odbywała się teraz z nauczycielką.
Spóźnionym był również nieco dojrzalej wyglądający młodzieniec. Właściwie nie tyle co "spóźnionym", co "ustawionym dobrze z czasem uczniem". Wszedł dokładnie na styk z nauczycielką. Biła od niego narcyzm i duma. Ai uniosła jedną brew w geście zdziwienia. Co on sobie wyobraża? Miał jej zdaniem podejście lekkoducha... rozpieszczonego księcia, dokładniej mówiąc. Naprawdę miał tupet, żeby wyczyniać takie akcje i pogrywać sobie z nauczycielami. Co innego blondynek, który do klasy wszedł spóźniony i się do tego przyznał, a co najważniejsze - przeprosił. Za to ten tutaj... Pogrywał dosłownie z diabłem. Gdyby była bardziej bezpośrednia w reakcjach, to pewnie by pokręciła głową z dezaprobatą, mrucząc: "Dostanie Ci się za to kiedyś po trąbie, kawalerze...", ale zachowała to dla siebie jako ktoś, kto najpierw myśli, a potem mówi. Nie zamierzała wszczynać kłótni. Nie bez konkretnej przyczyny. Jak na razie nie miała, w jakim celu tego robić.
Mimo wszystko powiodła wzrokiem za nim, lustrując każde jego działanie. Nawet się nie przywitał... charakterystyczne dla egoistów i zapatrzonych w siebie facetów.
Na jego wypowiedź, jej oczy rozszerzyły się w niemym osłupieniu, jednak szybko wróciły do poprzedniego rozmiaru.
Eksperyment? Jasne, ale jak Cię wysadzę przypadkiem w powietrze, to potem nie płacz i nie zwiewaj w popłochu!
Jej wewnętrzna bogini chciała powykręcać mu wszystkie kończyny. Co z tego, że na dworze było zimno? Musieli mieć tutaj przecież jakąś altankę czy taras z dachem w osłonie przed padającym śniegiem i chłodem! A prawdą jednakże było, iż na świeżym powietrzu lepiej się wszystkim uczyło. Nie jedynie jej. Tlen stymulował komórki szare ich organizmów, toteż łatwiej im było myśleć.
Hm... Definitywnie nie wybrał tego sposobu prowadzenia lekcji "ot tak". Brzmiało to tak, jakby wiedział, na czym stoi. Czyli miał w tym własny interes.
Po moim trupie, Narcyzie...
Następną spóźnialską była dziewczyna... Całkiem ładna, jak na gust Aidy.
Pokręciła głową przecząco na jej pytanie. Zabawne, że usiadła tuż za pierwszą ławką, w której siedziało dwóch ludzi... Białowłosej skojarzyło to się z "trójkątem", aczkolwiek nie powiedziała tego głośno. Jeszcze posądzą ją o jakieś perwersyjne zachowanie bądź okrzyczą za zakłócanie lekcji!
Skinęła na wypowiedź ostatniej osoby.
- Brzmi dobrze. To chyba najrozsądniejsze wyjście ze wszystkich. I wilk syty, i owca cała. - Siłą powstrzymała się od wymownego spojrzenia w kierunku "Narcyza". Na pewno to on tu był owcą, a ona wilkiem, bo gdzieżby inaczej!
Rozłożyła po bokach ręce, jakby próbowała powiedzieć: "Innej opcji nie ma. Spasuję." Nic do stracenia, nie?
Anonymous
Gość
Gość
Do sali nagle weszła sekretarka dyrektora. Uśmiechnęła się do klasy, witając się z nimi. Szybkim, acz cichym krokiem podeszła do koleżanki z pracy, mówiąc coś do niej na tyle cicho, by nikt inny z klasy tego nie słyszał. No, może poza pierwszą ławką przy biurku. Kobieta po usłyszanych słowach, zabrała swoje rzeczy i po prostu wyszła, pozostawiając klasę samej sobie, czyli sekretarce. Czyżby?
- Zaraz przyjdzie do Was inny nauczyciel, a tymczasem bądźcie - tutaj kaszlnęła - grzeczni - po tych słowach wyszła z klasy, wiedząc, że za parę minut przyjdzie inny nauczyciel, dlatego spokojnie mogła wrócić do swoich obowiązków. Z myślą, że klasa jest na tyle inteligentna, że nic sobie nie zrobi.


Minęło zaledwie pięć minut. Zgodnie z prawdą do klasy wszedł zupełnie inny, niektórym już znany nauczyciel. I mogli już wiedzieć, że nie było z nim aż tak źle, wręcz odwrotnie. Na jego twarzy malował się promienny, pełen sympatii uśmiech. Łatwo można było wywnioskować, że Fabian tryskał dobrym humorem na prawo i lewo.
- Jak tam nowa nauczycielka? - spytał z czystej ciekawości, kiedy zajął się rozpakowywaniem swoich rzeczy nie oczekując odpowiedzi od uczniów. Wyjął podręcznik, ćwiczenia, laptop i takie inne. Kiedy czuł, że jest gotowy do zajęć, stanął w rozkroku przed tablicą twarzą do klasy, chowając za sobą ręce. Zupełnie jak w wojsku.
- Witam. Nazywam się Fabian Lerhmann i nauczam lekcji biologii. Dzisiaj pani Sasaki musiała nagle wyjść, więc dalszą lekcję będę prowadzić oczywiście ja. Pani przedstawiła wam wymagane kryteria nauczania? Jeśli nie, z miłą chęcią o nich powiem. Natomiast kiedy ustaliła z wami to i owo, nie widzę sensu marnować cenny czas i od razu można przystąpić do zajęć. To jak? - uniósł brew w pytającym geście, teraz oczekując odpowiedzi od jakiegoś ucznia - Tylko spokojnie, nie wszyscy naraz - zażartował, kiedy zauważył, że klasa nie rwie się szczególnie do odpowiedzi.

/Z racji tego, że Kaori jakiś czas nie będzie, zgodnie z uzgodnieniem przejmuję lekcję. Nieważne jak wcześniej odpisywaliście, czy był ktoś jeszcze czy nie. Obecność ucznia na lekcji liczy się od tej chwili, a wliczam tylko te osoby, które napisały w tym temacie. Czyli:
Uczniowie:

Czas na odpis macie do 12 kwietnia. Jeśli ktoś opuści dwie kolejki, automatycznie zostaje wywalony z lekcji, przez co nie ma zaliczonych u mnie zajęć. No, chyba że ktoś zgłosił dwa dni wcześniej, że nie da rady odpisać, to wtedy taka osoba jest usprawiedliwiona. Jednak pamiętajcie, że ja nie czytam w myślach i nie wiem, kiedy jesteście wstanie odpisać, a kiedy nie. No, także do dzieła.
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Przebłysk swojej uwagi poświęcił jedynie Liamowi, o którego otarło się spojrzenie dwukolorowych tęczówek. Nie skinął głową w jego stronę, zdając sobie sprawę, że nie musiał tego robić. Jeżeli na świecie istniała najbardziej niewymagająca w kontaktach międzyludzkich osoba, to postawiłby wszystko na to, że był to właśnie Leistershire. Na nim jednak skończyło się jego zainteresowanie klasą, nawet jeśli czuł na sobie jakieś próbujące go zmiażdżyć spojrzenie. Przywykł już do tego, że odkąd przestał trzymać się z większością i robić za duszę towarzystwa, takie sytuacje stały się chlebem powszednim.
Potarł ręką policzek, przysłuchując się reszcie padających wypowiedzi. Koniec końców, słysząc o kompromisie i propozycji niebieskowłosego, mimowolnie kiwnął głową, dając znać, że godzi się na ten układ. Wszystko byleby zakończyć niepotrzebne wywody, które tak czy inaczej zostały urwane przez wpadającą do sali sekretarkę.
Śpieszmy się słuchać nauczycieli, tak szybko odchodzą.
Bez wyrazu odprowadził dwie kobiety do drzwi, rozpoczynając wysuwanie i wsuwanie z powrotem końcówki długopisu w wyjątkowo upierdliwym odruchu. Wątpił jednak, by po wyjściu nauczycielki z klasy, uczniowie mieli zachować kompletną ciszę. Kiedy tylko mieli okazję, już rozpoczynali ze sobą wymianę zdań, nawet jeśli ta trwała tylko pięć minut.
„Witam. Nazywam się Fabian Lerhmann...”
Pstrykanie długopisu ustało, a Hatheway odłożył go bezgłośnie na zeszyt i splótł ze sobą palce obu rąk, przysłuchując się przybyłemu mężczyźnie.
Pani Sasaki nie miała wystarczająco dużo czasu, żeby zapoznać nas z kryteriami. Lekcja właściwie dopiero się zaczęła, a już dowiedzieliśmy się o tej nagłej zmianie planów ― odparł rzeczowo, postanawiając zabrać głos za resztę klasy. Widocznie i Noah potrafił poczuć się zobowiązany do takich rzeczy przez swoją rolę przewodniczącego. ― Powiedziała nam o planach eksperymentu, który ma dowieść, jak emocje wpływają na DNA, który mamy przeprowadzić na następnej lekcji. Najpierw jednak musimy dowiedzieć się, jak odpowiednio się do niego przygotować.

|| I nie wiem, jak będzie z kolejnym terminem, ale od 9 do prawdopodobnie 16 mnie nie ma, więc w razie czego można będzie pomijać.
Anonymous
Gość
Gość
Stwierdzić, że wbiła do sali na przysłowiowy "przypał" to mało, lecz co się dziwić? Jeszce kwadrans temu leżała nietomna w łóżku, a teraz z pokerfejsem na trzeciego dokleiła się do dwuosobowej ławki bo nie ogarnęła, że po drugiej tronie sali były wolne miejsca. Nie było to dziwne, w końcu zaspane ślepia nie rozbudziły się do życia, tak samo zresztą jak mózg Japonki. Nawet nie zarejestrowała momentu w którym ktoś wszedł do sali, przygryzła dolną wargę zaś gdy biolożka wyszła z sali. W tym samym momencie dostrzegła wolne miejsce.
- Rwlrwlrwl...! - Wymurlokowała sama do siebie w swojej nieogarniętości, kiedy to przytuliła do piersi plecak i korzystając z chwili nieobecności nauczyciela zaczęła przemieszczać się w stronę upatrzonego przez siebie miejsca. Trampki miała nałożone niczym klapki, toteż można było powiedzieć, że decydowanie "sunęła do przodu", tak.
Westchnęła pod nosem i poprawiła okulary na nosie, zaraz po tym gdy rozłożyła się na swoim miejscu. Gdy wszedł nowy nauczyciel akurat była zajęta poprawianiem i wiązaniem obuwia. Przygarbiła się jeszcze trochę by zniknąć za plecami ucznia przed nią. Nie chciała rzucać się w oczy bo kompletnie nie miała pojęcia o czym wcześniej klasa gadała. W końcu się spóźniła.

#Jak co, jakiś uczeń może śmiało założyć że dosiadłam się do niego, zawsze raźniej siedzieć użytkownikiem niż npctem/samej :I
Anonymous
Gość
Gość
Wyglądało na to, że mieli całkiem duże szczęście w kwestii nauczycieli. Co prawda ich wcześniejsza wykładowczyni dość szybko została wezwana i pozostawiła ich samym sobie, niemniej gdy patrzył za wychodzącą nauczycielką, mimowolnie rozejrzał się kątem oka po najbliższych ławkach. Zupełnie jakby nie był pewien czy faktycznie pozostawienie ich samym sobie było na tyle dobrą decyzją. Ostatecznie uznał, że to nie jego sprawa i po prostu otworzył książkę od biologii na jednym z tematów, skupiając się na jego zgłębieniu. Było to dużo bardziej interesujące niż bezsensowne wgapianie się w przestrzeń w oczekiwaniu na nowego nauczyciela. Dopiero gdy odsunęło się krzesło ławkę za nim, podniósł wzrok z niejakim zdziwieniem, patrząc na siadającą z tyłu Amayę. Jako tako ją kojarzył, choć jak można się było domyśleć - przy międzyludzkich kontaktach z Liamem, była to podstawowa wiedza na zasadzie: Amaya, prefekt, lubi sport. Właśnie wiąże buty pod ławką. Siedząc przed nią chyba robił jej jako przykrywka, choć przy jego kiepskim wzroście było to raczej słabe wyjście. Westchnął krótko i przesunął się nieco bardziej w prawo, by skuteczniej zasłonić ją przed nauczycielem.
- Dokładnie tak jak powiedział Hatheway. Ponadto większością głosów zdecydowaliśmy, że chcemy przeprowadzić dyskusję skupioną na dzisiejszym temacie, choć podejrzewam, że poprzednie głosowanie jest już nieważne. - podrapał się niepiszącą końcówką długopisu po policzku, popierając przewodniczącego klasy. Co więcej, często było tak, że wraz ze zmianą nauczyciela, zmieniały się całkowicie zasady i sposób prowadzenia lekcji. Nie oczekiwał więc, że nadal pozostaną przy dyskusji, jeśli mogło się okazać, że "Fabian Lerhmann" preferował formę wykładu, podczas którego mieli notować, bądź w ogóle, pracy własnej. Pozostawało widocznie tylko czekać na rozwój wydarzeń i odpowiednio się do niego dostosować.
Otworzył swój zeszyt na pierwszej stronie, by zapisać imię i nazwisko nowego nauczyciela tuż pod godnością poprzedniej biolożki. Następnie skierował wzrok na pustą, niewypełnioną, pierwszą kartkę, nim odłożył długopis na zeszyt, złączył palce dłoni i podniósł spojrzenie na tablicę, a następnie samego nauczyciela w wyraźnym skupieniu.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Cyrille ogółem żył szybko... szybko łapał wątki jak również je gubił. Taka nagła zmiana nauczyciela była mu kompletnie nie na rękę, ledwo co zaczął się orientować w tym co działo się w tym miejscu, a już nauczyciel spakował swoje manatki i wyszedł. A ich postawiono przed jakże brutalnym faktem zmiany prowadzącego.
Takie życie, mówi się trudno... zapierdziela dalej. Jednak to było morderstwo dla toku zrozumienia! Blondyn westchnął cicho i po prostu wyłożył się na swoją ławkę. Stukając w nią lekko palcami. Przymknął niebieskie ślepia i postanowił na spokojnie poskładać myśli, skoro i tak mieli wszystko zacząć od nowa.
Nowy nauczyciel, nowa lekcja. Teraz mógł zacząć wszystko od nowa! Dlatego też uśmiechnął się do siebie i przeciągnął z cichym pomrukiem. DOBRA! Teraz mógł zaczynać! Był gotowy! WŁAŚNIE W TEJ CHWILI!
Wbił spojrzenie w drzwi i oczekiwał, aż pojawi się w nich nowa osoba!
...
Czekał...
...
Znudził się i znów rozpłynął się na ławce, mrucząc niezrozumiale pod nosem.
Ostatnim wyskokiem woli, wyprostował się ponownie i zerknął za Amayą. Poruszył bezdźwięcznie ustami, coś na wzór.
"Zabierz mnie stąd."

Jego uwaga rozeszła się we wszystkich kierunkach świata, teraz w ławce siedziała tylko człowiecza skorupa. Nie zmienił tego nawet nauczyciel, który pojawił się w klasie. Dopiero gdy się przedstawił i zaczął dłuższą wypowiedź, myśl wróciła do blondyna i nawet zdołał skupić się na Fabianie. Pokiwał lekko głową, jakby przytakując, jednak nie zamierzał zabierać głosu, spóźnił się to co on mógł? NIC!
Dlatego zostawił to reszcie, bardziej ogarniętym życiowo osobom!
Był jednak gotowy! Gotowy na każdy rodzaj zajęć... i trzeba było to wykorzystać, bo nigdy nie wiadomo przez ile ten stan u niego się utrzyma.
Jak na razie "nowy" nauczyciel był obiektem uwagi.
Anonymous
Gość
Gość
Spojrzenie skupił na jednym z uczniów, który jako jedyny pokusił się, by powiedzieć mu, co nauczycielka zdążyła zrobić, jaki miała temat i takie inne. Zerknął na drugiego, który potwierdził słowa dzieciaka. Uniósł nieznacznie brwi w pewnym niedowierzaniu, prychając cichym śmiechem. Taki eksperyment dla takiego rocznika? Ona była niepoważna. Jasne, był to ciekawy temat, niemniej jednak nie mógł poprowadzić lekcji przygotowawczej. Sporo różnych rzeczy jeszcze nie wiedzieli. Jaki ma sens robienia czegoś takiego, skoro najpierw trzeba powiedzieć im podstawy? Nawet nie był pewien, czy ów eksperyment nie był nadprogramowy. No ale! Najwyżej zrobią go parę zajęć później.
- Eksperyment mówisz? Cóż, jakby to wam ładnie wyjaśnić... – w zasadzie to nie wiedział, jak ma naprostować tę sytuację. Nie chciał psuć im lekcji, ale nie mógł poprowadzić ją tak jak sobie życzyła poprzednia nauczycielka – To nowe odkrycie zaburza program nauczania jaki szkoła realizuje. Trochę bez sensu studiować założenia epigenetyki, skoro podważa ona regułę, zgodnie z którą geny determinują to kim jesteśmy – nasze zachowanie, budowę fizyczną oraz predyspozycje do określonych chorób - zaczął powoli wyjaśniać, wzrok kierując na każdego ucznia. Widział jak panienka Amaya wiązała buta i to jak pan Cyrille starał się skupić na wypowiadanych słowach Fabiana - Oczywiście możemy zagłębić się w ten temat, jeżeli opanujecie już cechy sprzężone z płcią, ogólną determinację płci, czyli jak będziecie potrafili powiedzieć coś więcej niż tylko – tutaj wziął oddech, by po chwili zacząć kontynuować swój monolog trochę "dziecinnym" głosem - on jest facetem, ponieważ ma członka. A ona ma piersi, więc musi być kobietą. A czy kobita płaska jak deska też jest kobietą? - tutaj się zaśmiał, zaczynając wędrować po klasie, kiedy tak ciągle mówił i mówił, przy okazji obserwując zachowanie klasy. Nieuniknione, że trochę pozwalał im poczuć się nieco swobodniej, jednak z pewnością komuś zwróci uwagę, kiedy aż za bardzo będzie mu przeszkadzać.
- Dobrze byłoby zacząć od podstaw genetyki. Chyba że w waszych poprzednich szkołach część tematów została z tego działu przerobiona - tutaj oczekiwał odpowiedzi od uczniów, unosząc nieznacznie brew ku górze - Jeśli nie, to zaczniemy od początku. Jeśli tak, krótko Was przepytam, bym miał świadomość, ile tak naprawdę umiecie - zatrzymał się gdzieś na środku sali, opierając się tyłkiem o wolną ławkę, czekając spokojnie na odpowiedź - Ach, zasad nie będę wam mówił, ponieważ nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze się spotkamy - dodał jeszcze, prawie zapominając o tak istotnym szczególe.  

Czas na odpis 1 maj. I wybaczcie za ten poślizg, postaram się nigdy więcej tak nie zrobić.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach