▲▼
W dystrykcie C była niemała ilość lokacji, która została zapomniana przez praworządnych obywateli, stając się idealnym obiektem działań dla grup i szemranych osób. Lokacja, do której policja nie zamierzała zawitać była jednym z miejsc, które dawały uczucie swobody. Jednakże tak miało być do czasu. W tej części miasta, na tle innych gangów, zaczął wyróżniać się jeden. Mieszkańcy nieprzychylnie patrzyli na nich, jednakże brak pozytywnej reputacji wystarczył, że poszczególne osoby musiały się dwukrotnie zastanowić, zanim zdecydowały się na swój ruch.
Jednym z takich "zapomnianych" miejsc była przystań. Tam, gdzie niegdyś można było widzieć niemałą ilość jachtów, starała się... jednym wielkim syfem. Jak większość miejsc, jakie przyszło odwiedzać Miko. Na jej twarzy pojawiło się zirytowanie, gdy w jej zasięgu wzroku pojawił się pomost.
- Dobra lokacja na ukrywanie czegoś - stwierdziła. - Jest tutaj tak paskudnie, że nie wiem, czy w ogóle dałoby się to ogarnąć - chociaż pewnie zda się doprowadzić do miejsca jakiś niewielki budynek, by stał się dobrym punktem obserwacyjnym.
I bardziej czystym miejsce do posadzenia tyłka niż ziemia tutaj.
- I gdzie te gnojki. Dostałam info, że jakaś pseudopadaczna grupa kręci tutaj jakieś interesy, a jedyne co widzę to wielkie nic - i jakieś dwa skutery wodne należące do... kij wie kogo? Chyba kogoś, kto zdecydowanie nie interesował się swoją własnością. Westchnęła cicho, wysyłając krótką wiadomość i chowając zaraz potem telefon.
Pociągnęła włosy, poprawiając kucyk. Fioletowe włosy były jedynym kolorem wyróżniającym się na tle ciemnego stroju, dostosowanego wygodą do swobodnego poruszania się po takim terenie. Jej twarz była zasłonięta czarną maseczką. Jednym słowem - nic nowego w jej ubraniu. Postronne osoby nie musiały wiedzieć o prawdziwej tożsamości fioletowowłosej kobiety, zarazem jednak mieli świadomość, że to nie losowa, zagubiona osoba, a pełnoprawny członek gangu Szakali.
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
TEREN JACKALS
Zaniedbana Przystań
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.
Okres nietykalności: do 21.12.2021
Okres nietykalności: do 21.12.2021
Miejsce, w którym nikt o zdrowych zmysłach raczej chętnie swojego jachtu nie zostawi. Nie wiadomo co jest na dnie, a na pomost można wejść jedynie na własne ryzyko. Dziury pomiędzy deskami nie zachęcają wyglądem. Oczywiście jest paru zagorzałych fanatyków tego miejsca, a ich jachty zatrzymują się właśnie tutaj. Może ze względu na cenę, a może, dlatego że nikt nie zwróciłby uwagi, gdyby ktoś zatrzymał się tutaj nielegalnie. Poza kilkoma pomostami i tymi odważnymi, co zostawili tu swoje wodne pojazdy, jest jeszcze wychodek, który na pewno nie zachęca swoim wyglądem, ani wydobywającym się z niego zapachem. Znajdzie się również masa krzaków i parking mogący pomieścić maksymalnie pięć samochodów, ale nawet przy tak małej ilości miejsca, nigdy nie jest on zapełniony.
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.
__________
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.
Odebrała zakupioną broń od handlarza. Nóż schowała do obszernej kieszeni bluzy, a gdy jeden z Latynosów doniósł magazynek z wprawą wsunęła go do pistoletu, przeładowała i widząc, że wszystko działa jak należy zabezpieczyła broń i włożyła ją za pasek spodni, przykrywając bluzą i kurtką.
„Nie, mam wszystko co chciałam. Droga wolna,” odpowiedziała i tym samym pożegnała się skiniem głowy z całą zgrają po czym oddaliła się od handlarza w stronę miejsca, gdzie zaparkowała swój motocykl. Na szczęście było to w innym kierunku niż ten skąd przybył nowy kupiec. Nie chciała wiedzieć kto jeszcze zaopatrywał się w nielegalną broń.
z.t.
„Nie, mam wszystko co chciałam. Droga wolna,” odpowiedziała i tym samym pożegnała się skiniem głowy z całą zgrają po czym oddaliła się od handlarza w stronę miejsca, gdzie zaparkowała swój motocykl. Na szczęście było to w innym kierunku niż ten skąd przybył nowy kupiec. Nie chciała wiedzieć kto jeszcze zaopatrywał się w nielegalną broń.
z.t.
Santiago odprowadził ją wzrokiem, kiwając krótko głową na pożegnanie.
Jego zainteresowanie kończyło się w końcu wraz z otrzymaniem pieniędzy. Nic dziwnego, że zaraz przeniósł spojrzenie na Shane'a, któremu ledwo dwie minuty temu groził bronią. To nie powstrzymało go jednak przed szerokim uśmiechem, gdy rozłożył ręce na boki.
— Nóż i paralizator, hermano. Do zaoferowania mamy naszego ukochanego Glocka, który nie tylko wejdzie w kogoś jak w masło, ale i dzięki ząbkowanej krawędzi zostawi jego flaki w wyjątkowo ciężkiej formie. 100$ i jest twój. Paralizator za 140$, ale... żeby go dostać musisz błysnąć przepiękną odznaką, skarbie. Policyjne gadżety zostawiamy dla policji i naszych najwierniejszych klientów. To jak? Dobrze szczekasz? — zapytał nawet na chwilę nie przestając się uśmiechać.
Jego zainteresowanie kończyło się w końcu wraz z otrzymaniem pieniędzy. Nic dziwnego, że zaraz przeniósł spojrzenie na Shane'a, któremu ledwo dwie minuty temu groził bronią. To nie powstrzymało go jednak przed szerokim uśmiechem, gdy rozłożył ręce na boki.
— Nóż i paralizator, hermano. Do zaoferowania mamy naszego ukochanego Glocka, który nie tylko wejdzie w kogoś jak w masło, ale i dzięki ząbkowanej krawędzi zostawi jego flaki w wyjątkowo ciężkiej formie. 100$ i jest twój. Paralizator za 140$, ale... żeby go dostać musisz błysnąć przepiękną odznaką, skarbie. Policyjne gadżety zostawiamy dla policji i naszych najwierniejszych klientów. To jak? Dobrze szczekasz? — zapytał nawet na chwilę nie przestając się uśmiechać.
Ubrany jak zawsze na ciemno postanowił ruszyć w stronę przystani. Kilka miesięcy kręcenia się między pracą a domem i niczym ponadto mu nie służyło. Stracił gang. No i musiał przyhamować ze swoim dziwnym „hobby”. Pomimo braku zaradności policji mogło się zrobić niebezpiecznie.
Przystań. Dziwne miejsce na spacer. Ale miał konkretny cel. Gdy zobaczył małą kolejkę, wiedział, że dobrze trafił. Potrzebował handlarza bronią, aby przygotować się na ciężkie czasy w Riverdale.
– Guten Tag – mruknął tylko po niemiecku i stanął w kolejce. I czekał, bo wolał być ostrożny, to oni mieli broń.
Miał już zaplanowane co kupi. Nóż i kij baseballowy, to było w tej chwili mu najpotrzebniejsze a przy jego ostatnich szaleństwach tylko na to go było stać.
Przystań. Dziwne miejsce na spacer. Ale miał konkretny cel. Gdy zobaczył małą kolejkę, wiedział, że dobrze trafił. Potrzebował handlarza bronią, aby przygotować się na ciężkie czasy w Riverdale.
– Guten Tag – mruknął tylko po niemiecku i stanął w kolejce. I czekał, bo wolał być ostrożny, to oni mieli broń.
Miał już zaplanowane co kupi. Nóż i kij baseballowy, to było w tej chwili mu najpotrzebniejsze a przy jego ostatnich szaleństwach tylko na to go było stać.
Może dobrze mieć kaptur na głowie, bo w tym momencie jego uszy zrobiły się o wiele bardziej czerwone niż powinny. Jego oczy wbiły się w postać mężczyzny. Widok broni stanowił w tym momencie skutecznym argument przeciwko podejmowaniu gwałtownych reakcji i stanowił zarazem bardzo szybką lekcję nauki manier. Zdecydowanie nie chciał powracać do domu z dodatkową dziurą gdzieś w ciele.
- Sorka - wymamrotał jedynie.
Potem już w ciszy stał, nim ponownie skupiła się na nim uwaga.
- Brakuje mi do tego talentu, by wtórować szczekaniem psom - przyznał. - Nie chcę nadużywać uprzejmości Panów, więc stanę na temacie tego Glocka.
Musiał przyznać samemu sobie, że nie stworzył sobie dobrej sytuacji do ewentualnych negocjacji, a dodatkowe problemy były ostatnim, czego chciał. Dlatego też zamierzał bez dłuższego czekania wręczyć wymagane 100$ i zamknąć temat na daną chwilę.
- Sorka - wymamrotał jedynie.
Potem już w ciszy stał, nim ponownie skupiła się na nim uwaga.
- Brakuje mi do tego talentu, by wtórować szczekaniem psom - przyznał. - Nie chcę nadużywać uprzejmości Panów, więc stanę na temacie tego Glocka.
Musiał przyznać samemu sobie, że nie stworzył sobie dobrej sytuacji do ewentualnych negocjacji, a dodatkowe problemy były ostatnim, czego chciał. Dlatego też zamierzał bez dłuższego czekania wręczyć wymagane 100$ i zamknąć temat na daną chwilę.
A zatem tylko Glock. Cóż za szkoda, miał cichą nadzieję, że przyjrzy się nieco tej policyjnej świcie, która zbierała ostatnio takie baty po dupie od całego społeczeństwa. Wyglądało jednak na to, że będzie musiał jeszcze nieco poczekać.
— Skoro tak to tylko 100$ — powiedział wkładają nóż wojskowy z powrotem do pochwy. Przyjął pieniądze od mężczyzny, zaraz oferując mu w zamian zakupioną broń. I tak nie miał szans na przeprowadzenie z Santiago jakichkolwiek negocjacji, co Latynos nie tylko podkreślił na głos chwilę temu, ale i zaznaczał to całą swoją sylwetką.
— To wszystko czy coś jeszcze? — zapytał, zerkając kątem oka na nowego klienta, który grzecznie czekał jednak na swoją kolej.
— Skoro tak to tylko 100$ — powiedział wkładają nóż wojskowy z powrotem do pochwy. Przyjął pieniądze od mężczyzny, zaraz oferując mu w zamian zakupioną broń. I tak nie miał szans na przeprowadzenie z Santiago jakichkolwiek negocjacji, co Latynos nie tylko podkreślił na głos chwilę temu, ale i zaznaczał to całą swoją sylwetką.
— To wszystko czy coś jeszcze? — zapytał, zerkając kątem oka na nowego klienta, który grzecznie czekał jednak na swoją kolej.
_________________
Shane - odliczono 100$ od stanu konta i dopisano broń wraz z użyciem do ekwipunku.
Pierwszy post z asortymentem został zedytowany.
Shane - odliczono 100$ od stanu konta i dopisano broń wraz z użyciem do ekwipunku.
Pierwszy post z asortymentem został zedytowany.
I w ten sposób jego chwilowa przygoda miała się tutaj skończyć. Zapłacił i odebrał wybrany przedmiot. Wysunął nieco ostrze z pochwy, skupiając na nim krótko uwagę.
- Nie - odparł. Ponownie wsunął do środka przedmiot, po czym opuścił rękę. Nie udało mu się zrealizować swoich zamiarów w pełni, ale uznał, że lepsze to niż odejście z niczym.
- Dzięki. Do widzenia - pożegnał się szybko.
Teraz zostało schować ostrze, by nie paradować z nim na widoku oraz zmyć się, nim ktokolwiek zainteresowałby się nim zbyt bardzo. I nie kusić ewentualnie losu pod względem dodania sobie nowego otworu w ciele.
z/t
- Nie - odparł. Ponownie wsunął do środka przedmiot, po czym opuścił rękę. Nie udało mu się zrealizować swoich zamiarów w pełni, ale uznał, że lepsze to niż odejście z niczym.
- Dzięki. Do widzenia - pożegnał się szybko.
Teraz zostało schować ostrze, by nie paradować z nim na widoku oraz zmyć się, nim ktokolwiek zainteresowałby się nim zbyt bardzo. I nie kusić ewentualnie losu pod względem dodania sobie nowego otworu w ciele.
z/t
Odprowadził mężczyznę wzrokiem, gdy odchodził z zakupioną bronią. Chyba chłopakom schodziło dużo noży. Miał jednak nadzieję, że też się załapał.
– Glock i kij baseballowy. Jak którejś rzeczy nie ma, to wezmę apteczkę do opatrywania lekkich ran – mruknął, ale tak by go słyszeli. Założył skrzyżowane ręce na piersi, aby przeczekać to wszystko. Nie chciał robić kłopotu ani nim, ani sobie, więc nie patrzył na nich, jakby ich popędzał.
Zastanawiało go tylko, co się wydarzy za parę dni i czy może budynek policji stanie w płomieniach. Wolał być przygotowany na każdą ewentualność. Może zwykły nóż wojskowy to było mało, ale zawsze zapewniało mu jakąś ochronę. A przynajmniej tak o tym myślał.
– Glock i kij baseballowy. Jak którejś rzeczy nie ma, to wezmę apteczkę do opatrywania lekkich ran – mruknął, ale tak by go słyszeli. Założył skrzyżowane ręce na piersi, aby przeczekać to wszystko. Nie chciał robić kłopotu ani nim, ani sobie, więc nie patrzył na nich, jakby ich popędzał.
Zastanawiało go tylko, co się wydarzy za parę dni i czy może budynek policji stanie w płomieniach. Wolał być przygotowany na każdą ewentualność. Może zwykły nóż wojskowy to było mało, ale zawsze zapewniało mu jakąś ochronę. A przynajmniej tak o tym myślał.
Od dłuższego czasu obserwował obecność handlarzy. Nie zawsze, ale od czasu do czasu wyczekiwał dnia, w którym zjawią się w Riverdale po drobne zaopatrzenie. W zasadzie od pojawienia się jego obecności w Riverdale, nie miał okazji widzieć się z nimi osobiście. Dotarł na miejsce o czasie, może nawet przed nim panowie rozłożyli się ze swoim asortymentem. Poczekał spokojnie z daleko aż wszyscy dokonają transakcji. Gdy miał pewność, że droga była czysta, podszedł do panów, mając na głowie zarzucony głęboki kaptur. Również był ubrany w czarny golf, który skutecznie przysłaniał jego połowę twarzy. Zależało mu na anonimowości w tym miejscu, wolał aby jego osoba nie została szybko rozpoznana.
— Cześć. Potrzebuję GLOCK FM81 w dwóch sztukach i chętnie dorzucę do tego paralizator, jeśli cały czas jest. To będzie wszystko — odezwał się niskim i spokojnym głosem, doglądając ich spod rzęs. Oczywiście nie wpierdolił się nikomu w rozmowę, ani tym bardziej w transakcję. Celowo czekał aż zrobi się pusto, aby móc zakupić to, co mu było potrzebne
— Cześć. Potrzebuję GLOCK FM81 w dwóch sztukach i chętnie dorzucę do tego paralizator, jeśli cały czas jest. To będzie wszystko — odezwał się niskim i spokojnym głosem, doglądając ich spod rzęs. Oczywiście nie wpierdolił się nikomu w rozmowę, ani tym bardziej w transakcję. Celowo czekał aż zrobi się pusto, aby móc zakupić to, co mu było potrzebne
Kij, no jasne. Kije zawsze były popularne, choć akurat tym razem stojący przed nim mężczyzna miał pecha. Santiago rozłożył jedynie nieznacznie dłonie na boki.
— Sorry, amigo. Skończyły nam się kije. Glock 100$, apteczka 200$. Razem 300$ — wyciągnął wybrane przedmioty przed siebie przekazując je mężczyźnie, by mógł w spokoju je obejrzeć. Jak chciał pomachać sobie nożem w powietrzu, by upewnić się że wszystko pasuje to też miał teraz okazję. Dopiero, gdy upewnił się że oględziny dobiegły końca, wyciągnął dłoń po pieniądze.
— Coś jeszcze? Postaram się załatwić kij baseballowy na następny raz, choć nic nie obiecuję. Wygryzają nas sportowcy — uniósł nieznacznie brwi ku górze przez co bardzo ciężko było stwierdzić czy mówił poważnie, czy też sobie żartował.
— Sorry, amigo. Skończyły nam się kije. Glock 100$, apteczka 200$. Razem 300$ — wyciągnął wybrane przedmioty przed siebie przekazując je mężczyźnie, by mógł w spokoju je obejrzeć. Jak chciał pomachać sobie nożem w powietrzu, by upewnić się że wszystko pasuje to też miał teraz okazję. Dopiero, gdy upewnił się że oględziny dobiegły końca, wyciągnął dłoń po pieniądze.
— Coś jeszcze? Postaram się załatwić kij baseballowy na następny raz, choć nic nie obiecuję. Wygryzają nas sportowcy — uniósł nieznacznie brwi ku górze przez co bardzo ciężko było stwierdzić czy mówił poważnie, czy też sobie żartował.
_________________
Men - odliczono 300$ od stanu konta i dopisano przedmioty wraz z użyciem do ekwipunku.
Pierwszy post z asortymentem został zedytowany.
Men - odliczono 300$ od stanu konta i dopisano przedmioty wraz z użyciem do ekwipunku.
Pierwszy post z asortymentem został zedytowany.
Odebrał wszystko, zapłacił gotówką i zaczął przyglądać się nożowi. Na chwilę obecną musiał mu starczyć. Spojrzał na mężczyznę za nim, a następnie na handlarza, schował nóż do pochwy a następnie do wewnętrznej kieszeni kurtki, aby w końcu się odezwać.
– Starczy. No i oby były następnym razem. Aufwiedersehen – mruknął na pożegnanie i ruszył z przedmiotami pochowanymi przy sobie.
z/t
– Starczy. No i oby były następnym razem. Aufwiedersehen – mruknął na pożegnanie i ruszył z przedmiotami pochowanymi przy sobie.
z/t
Handlarz obrócił się w stronę ostatniego czekającego mężczyzny,
— Odznaka jest? Paralizatory sprzedajemy tylko naszym najlepszym kolegom, stróżom prawa. Błyśniesz metalem i dostaniesz co trzeba — ludzie zdawali się nieustannie zapominać o tej podstawowej zasadzie zakupu niektórych specjalnych materiałów. Po to tu jednak był. By przypomnieć, że ta zamknięta skrzyneczka po prawej stronie jego bagażnika nie była dla każdego.
— Jeśli jest, paralizator kosztuje 140$. Za dwa glocki wyjdzie 200$ — powiedział postukując bronią w ramię. Inni Meksykanie stojący wokół auta wyraźnie zaczęli przestępować z nogi na nogę, rozglądając się dookoła. Nic dziwnego, w końcu trochę już tu stali, ruszenie do przodu było jedynie formalnością. Jakby nie patrzeć, mieli zaliczyć w najbliższym czasie jeszcze dwie inne lokacje.
— Odznaka jest? Paralizatory sprzedajemy tylko naszym najlepszym kolegom, stróżom prawa. Błyśniesz metalem i dostaniesz co trzeba — ludzie zdawali się nieustannie zapominać o tej podstawowej zasadzie zakupu niektórych specjalnych materiałów. Po to tu jednak był. By przypomnieć, że ta zamknięta skrzyneczka po prawej stronie jego bagażnika nie była dla każdego.
— Jeśli jest, paralizator kosztuje 140$. Za dwa glocki wyjdzie 200$ — powiedział postukując bronią w ramię. Inni Meksykanie stojący wokół auta wyraźnie zaczęli przestępować z nogi na nogę, rozglądając się dookoła. Nic dziwnego, w końcu trochę już tu stali, ruszenie do przodu było jedynie formalnością. Jakby nie patrzeć, mieli zaliczyć w najbliższym czasie jeszcze dwie inne lokacje.
Spojrzał w chwilowym zastanowieniu na mężczyzna na przeciwko, jakby nigdy nic. Rzeczywiście, zapomniał o tym drobnym fakcie, ale nie musiał przyznawać się do tego z najśmielszą szczerością. Pomacał się trochę po kieszeniach, sprawdził jedną wewnętrzną kieszeń płaszcza, sprawdził drugą i zrezygnowaniu odetchnął, wyciągając portfel, aby móc dokonać transakcji tylko za to, co mógł kupić w rzeczywistości.
— Od dwóch dni nie jestem na służbie i zapomniałem ją zabrać — przyznał, zupełnie jakby to była najczystsza prawda. Wniosek był tylko jeden: paralizatora dziś nie dostanie — W takim razie poproszę tylko Glocka w dwóch sztukach — odpowiedział z lekkim uśmiechem, podając mężczyźnie gotówkę w postaci 200$.
— Od dwóch dni nie jestem na służbie i zapomniałem ją zabrać — przyznał, zupełnie jakby to była najczystsza prawda. Wniosek był tylko jeden: paralizatora dziś nie dostanie — W takim razie poproszę tylko Glocka w dwóch sztukach — odpowiedział z lekkim uśmiechem, podając mężczyźnie gotówkę w postaci 200$.
— W takim razie następnym razem, compadre — rzucił luźnym tonem, podając mu oba noże. Przyjął gotówkę, chowając ją do tylnej kieszeni spodni i skinął krótko głową. Wszystko się zgadzało. Krótki gwizd poprzedził zamknięcie bagażnika z hukiem, który jeszcze przez chwilę odbijał się nieprzyjemnym echem w uszach.
— Zawijamy stąd chłopaki — zakomunikował, od razu przenosząc się do swojego auta. Wsiadł za kółko, poczekał aż wszyscy załadują się do środka i bez zbędnych pogadanek wyjechał z zaniedbanej przystani. Mieli do objechania jeszcze kilka strategicznych punktów.
— Zawijamy stąd chłopaki — zakomunikował, od razu przenosząc się do swojego auta. Wsiadł za kółko, poczekał aż wszyscy załadują się do środka i bez zbędnych pogadanek wyjechał z zaniedbanej przystani. Mieli do objechania jeszcze kilka strategicznych punktów.
Handlarz opuścił temat!
_________________
Cinnamon - odliczono 200$ od stanu konta i dopisano przedmioty wraz z użyciem do ekwipunku.
Cinnamon - odliczono 200$ od stanu konta i dopisano przedmioty wraz z użyciem do ekwipunku.
[Przejmowanie terenu - 1/15]
W dystrykcie C była niemała ilość lokacji, która została zapomniana przez praworządnych obywateli, stając się idealnym obiektem działań dla grup i szemranych osób. Lokacja, do której policja nie zamierzała zawitać była jednym z miejsc, które dawały uczucie swobody. Jednakże tak miało być do czasu. W tej części miasta, na tle innych gangów, zaczął wyróżniać się jeden. Mieszkańcy nieprzychylnie patrzyli na nich, jednakże brak pozytywnej reputacji wystarczył, że poszczególne osoby musiały się dwukrotnie zastanowić, zanim zdecydowały się na swój ruch.
Jednym z takich "zapomnianych" miejsc była przystań. Tam, gdzie niegdyś można było widzieć niemałą ilość jachtów, starała się... jednym wielkim syfem. Jak większość miejsc, jakie przyszło odwiedzać Miko. Na jej twarzy pojawiło się zirytowanie, gdy w jej zasięgu wzroku pojawił się pomost.
- Dobra lokacja na ukrywanie czegoś - stwierdziła. - Jest tutaj tak paskudnie, że nie wiem, czy w ogóle dałoby się to ogarnąć - chociaż pewnie zda się doprowadzić do miejsca jakiś niewielki budynek, by stał się dobrym punktem obserwacyjnym.
I bardziej czystym miejsce do posadzenia tyłka niż ziemia tutaj.
- I gdzie te gnojki. Dostałam info, że jakaś pseudopadaczna grupa kręci tutaj jakieś interesy, a jedyne co widzę to wielkie nic - i jakieś dwa skutery wodne należące do... kij wie kogo? Chyba kogoś, kto zdecydowanie nie interesował się swoją własnością. Westchnęła cicho, wysyłając krótką wiadomość i chowając zaraz potem telefon.
Pociągnęła włosy, poprawiając kucyk. Fioletowe włosy były jedynym kolorem wyróżniającym się na tle ciemnego stroju, dostosowanego wygodą do swobodnego poruszania się po takim terenie. Jej twarz była zasłonięta czarną maseczką. Jednym słowem - nic nowego w jej ubraniu. Postronne osoby nie musiały wiedzieć o prawdziwej tożsamości fioletowowłosej kobiety, zarazem jednak mieli świadomość, że to nie losowa, zagubiona osoba, a pełnoprawny członek gangu Szakali.
P e t e
____________
[ Przejmowanie terenu 2/15 ]
Czy istniało jakieś miejsce, do którego Pete nie dałby rady wjechać na swojej desce? Oczywiście, że nie! No dobra... może plaża nie do końca nadawała się do wszelkich tricków, ale na słowa zaniedbana przystań jego oczy wyraźnie rozbłysły. Doskonale wiedział, jak wiele mają tam miejsca i przeróżnych przeszkód, które dostarczą mu rozrywki.
I właśnie tak było.
— WOHOO LECI KRÓL DZIELNICY — wyskoczył w powietrze z jednego z rozjebanych jachtów, by zaraz wylądować gładko na pomoście. Drewno i tak skrzypnęło głośno w proteście, uświadamiając wszystkich, że miał zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu. Nic tylko czekać, aż deski złamią się pod jego skokami i wpierdoli się do syfu udającego wodę.
— Siema, siema! — zakręcił się dookoła, podciągając nieco spodnie i ściskając mocniej pasek. Zdecydowanie zbyt luźny styl mimo wszystko zostały utrzymane w jakimś porządku, żeby zaraz nie paradował z dupą na wierzchu. Okrążył Miko, zaraz zatrzymując się obok niej i podbijając deskę do góry, by złapać ją w rękę.
— Jakie plany, rozkręcamy imprezę na jachcie? Ciekawe czy znajdziemy tu coś więcej poza grzybem i przegnitymi deskami. Nie, żeby mi to przeszkadzało, dopóki da się po czymś jeździć, jest zajebiście! — jak na potwierdzenie swoich słów, zaraz rozpędził się na jeden z usyfionych murków, odwalając perfekcyjnego darkslide'a, zakończonego wyskokiem i wyrzuceniem pięści w powietrze.
— O tak! Widziałaś ten ślizg?
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach