Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Wesołe Miasteczko
Pon Paź 26, 2020 10:56 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:30 pm, w całości zmieniany 8 razy
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Wesołe Miasteczko
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.
Wstęp na teren Wesołego Miasteczka płatny 10$ od osoby.

Zachwyt ludzi nie miał końca, gdy Wilki postanowiły na nowo tchnąć nieco rozrywki w ich szare życie. Dotychczasowy park o wątpliwej reputacji został wysprzątany, a drzewa przesadzone. Poszerzono ścieżki i całymi dniami zwożono wielki sprzęt, montując go — miejmy nadzieję zgodnie z zasadami BHP — pod oknami średnio zadowolonych wtedy mieszkańców. Gdy jednak wszystko dobiegło końca, nikt nie zamierzał już narzekać. No, może poza starszą panią Benedict spod czwórki, która nieustannie krzyczy, że wynajęła to miejsce, by słuchać przed snem przepełnionych nieszczęściem agonii, a nie wesołego śmiechu. Na teren można wejść z dwóch stron, a miejsce nieustannie jest patrolowane przez ochroniarzy, którzy z przyjemnością pozbędą się kłopotliwych jednostek.

Atrakcje:
- Diabelski Młyn zwany potocznie wielkim kołem;
- Karuzele: klasyczne + wirujące filiżanki;
- Dmuchane zjeżdżalnie, domki z kulkami;
- Trampoliny z linami bungee;
- Gokarty;
- Dom strachów, dom luster, tunel dla par;
- Nisko budżetowy, nieco skrzypiący rollercoaster, w którym czasem nie domykają się wagoniki;
- Stragany z konkurencjami do wygrywania nagród;
- Budki z jedzeniem i piciem.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Dawniej:

Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 09, 2021 10:25 pm
Kto o zdrowych myślach przyjechał do Riverdale z własnej woli?
To było pierwsze pytanie, które momentalnie przemknęło mu przez myśl, gdy usłyszał słowa nieznajomej. Przez to nie mógł się nie zastanawiać nad tym, czy gdzieś nie ukrywał się głębszy sens, którego nie umiał dostrzec na ów moment.
Albo za bardzo zaczął wydziwiać. Co te świeże powietrze robiło z ludźmi?
- ? - zgubiła się? Uniósł jedną brew, wyraźnie pokazując mową ciała, że zdecydowanie nie wyglądała mu na taką. - Myślę, że to nic nadzwyczajnego. Miasto jest niemałe - lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Nieco rozluźnił ramiona, postanawiając póki co przesunąć obawy na bok, by rozkoszować się krótką chwilą rozmowy.
- Em... - już otworzył usta, by opisać jej drogę, po czym lekko potrząsnął głową. Uświadomił sobie dość szybko, że opisanie trasy nic nie da, jeśli kobieta rzeczywiście była tutaj od wczoraj.
- Mogę Cię zaprowadzić - albo przynajmniej przejść z nią na tyle, by mogła potem samodzielnie dotrzeć na miejsce. - Jest to pewien kawałek stąd, a przy okazji mogę ci pokazać po drodze jakieś charakterystyczne punkty - dodał od siebie. Cofnął lewą nogę do tyłu, przymierzając się do spełnienia swoich słów.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Mar 10, 2021 9:26 am
Kiana nie sądziła, że tak szybko uda jej się osiągnąć swój cel, a przynajmniej jakąś jego część. Nie dość, że napotkany chłopak kontynuował z nią rozmowę to jeszcze sam zaproponował, że pokaże jej drogę na posterunek. Miała nadzieję, że uda im się tam dotrzeć jak najszybciej. Nie dlatego, że przeszkadzało jej towarzystwo chłopaka. Kiana czuła jak powoli jej dłonie i nogi dosłownie zamieniają się w sople. Zdecydowanie musi zaopatrzeć się w jakieś cieplejsze ciuchy...
Swoją drogą, może te wszystkie pogłoski o mieście były jednak trochę wyolbrzymione? Z tego co udało jej znaleźć w sieci i prasie Riverdale cieszyło się raczej bardzo złą sławą. W jednym artykule przeczytała dosłownie: "Riverdale to miasto o którym najwyraźniej Bog zapomniał...". Faktycznie była tu dopiero drugi dzień i oprócz swojego mieszkania nie widziała nic, ale chyba nie mogło być tu aż tak źle, prawda?
Otrząsnęła się ze swoich myśli i skinęła głową patrząc na swojego rozmówce. Lepiej zapytać prosto u źródła. Nie od dziś wiadomo, że to co widuje się mediach niekoniecznie musi być prawdziwe.
"Tak, to będzie zdecydowanie pomocne, dzięki." odpowiedziała i podeszła o krok bliżej do swojego rozmówcy.
"Słuchaj...może zabrzmi to dziwnie, ale czy coś jest nie tak z tym miastem? Dlaczego wszyscy tutaj są tacy... przewrażliwieni?" to było mocne niedopowiedzenie, ale nie wiedziała jak to lepiej ując. Z resztą to pytanie cisnęło jej się na usta odkąd przekroczyła mury miasta. Wszyscy, którzy widzieli ją wjeżdżającą do Riverdale patrzyli na nią jakby zwariowała.
Wzrokiem zlustrowała chłopaka stojącego przed sobą i nie mogąc powstrzymać swoich nawyków, zaczęła analizować i zapamiętywać każdy detal wyglądu, mowy ciała, a nawet ubioru. Starała się zrobić to na tyle dyskretnie by chłopak nic nie zauważył. Zdecydowanie trzymał ją na pewien dystans, co oczywiście rozumiała. Nie wyczuła jednak od niego wrogości czy wielkiej niechęci, a to było już niezłym pozytywem.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Wesołe Miasteczko
Sob Mar 13, 2021 2:05 am
Musiał przyznać sam sobie, że wydarzenia szły po dobrym torze. Nieznajoma kobieta nie zdecydowała się nagle zwiększyć mu zawartości żelaza w krwi, tak samo jak i nie zaczęła zachowywać się w sposób narwany. Z dość ciężkim sercem stwierdził, że tak mogło prezentować się zachowanie zwykłej osoby, która nie posiadała znajomości odnoszącej się do terenów danego miasta i potrzebowała pomocy innego obywatela. Tak zwykle, że aż nierzeczywiste.
- Okaa - wskazał jej trasę głową, postanawiając nie przedłużać tego. Nie chciał też kusić losu, który mógłby w swojej złośliwości sprawić, że natrafiłby na mniej przyjemniejsze towarzystwo. Westchnął w myślach na tą możliwość nim przekierował je na temat jasnowłosej.
Przewrażliwieni, hm...
- Cóż... - założył ręce za głowę, przenosząc wzrok bardziej w górę. - Zabrzmiało trochę okrutnie to - powiedział, zastanawiając się nad jej słowami. - Skoro jesteś tutaj od wczoraj, to powinnaś jednak coś słyszeć na temat tego miejsca - nie myślał o oficjalnych informacjach, co możliwie krążących historiach i plotkach, które w mniejszej lub większej części mogły przedstawiać sytuację tutaj.
- Chociaż przewrażliwieni... Bardziej bym powiedział, że staramy się być ostrożni - stwierdził, niespiesznie stawiając kroki przed sobą. - Przezorny zawsze ubezpieczony... czy jakoś tak? - lekko wzruszył ramionami. - Więc? Skoro jesteśmy przy takiej tematyce, to zdradzisz, skąd pomysł, by przybyć akurat do tego miejsca? - spytał się, kierowany ciekawością. Nie uważał, że jego specjalnie ciągnęłoby do Riverdale na tyle, by chcieć pozostawić dotychczasowe życie i zdecydować się na wyjazd do tego miasta. Opuścił ręce, ponownie wkładając je do kieszeni.
Gdybanie. Nie mam pojęcia, co bym zrobił, nie wiedząc w jakiej sytuacji wtedy bym się znalazł.
- W prawo - nakierował ją zaraz potem.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Wesołe Miasteczko
Nie Mar 14, 2021 8:02 pm
Chłopak zapewne miał racje. Skoro była w Riverdale od wczoraj to faktycznie powinna zorientować się choćby jak zbudowane jest miasto. Kupić sobie może jakąś mapę? Poznać najbliższą okolicę? Przecież każdy normalny człowiek po przyjeździe w nowe miejsce wyrusza na szybki zwiad. Ona jednak jedyne co zrobiła, to rozsiadła się na parapecie w sypialni i wydoiła całą butelkę tequili zagryzając co gorszy łyk limonką.
Wiedziała o Riverdale minimum, ponieważ uznała, że nijak pomoże jej to w sprawie w jakiej tu przyjechała. Miasto jak miasto, ot co.
Zrównała kroku z chłopakiem i westchnęła przymykając powieki na ułamek sekundy.
„Większość informacji jakie są dostępne w sieci o tym mieście pochodzi sprzed wielu lat, a te najbardziej aktualne… cóż nie brzmią przekonująco,” spojrzała na niego kątem oka, ale chłopak wydawał się zamyślony.
„Po za tym nie lubię plotek wyssanych z palca,” dopowiedziała i odruchowo rozejrzała się po okolicy. Uczucie, że ktoś ją obserwował powodowało, że jej ciało spinało się mimowolnie. Jeszcze tego brakowało, żeby popadła w paranoje.
Chociaż może nie tylko ona tak się czuła?
Z odpowiedzi chłopaka wynikało, że ostrożność była niemal podstawową cechą by jakoś żyć w Riverdale. Szkoda tylko, że ona osobiście często o tym zapominała.
Powoli stawiała jeden krok za drugim, chowając twarz w szaliku jakby to miało ją ochronić przed zimnym wiatrem. Dłonie, które trzymała w kieszeniach kurtki zacisnęła w pięści. Po co przyjechała do Riverdale? Pytanie zarazem proste jak i niesamowicie skomplikowane. Czy mogła powiedzieć prawdę dopiero co napotkanemu mężczyźnie? Może jako mieszkaniec tego miasta miał jakieś informacje, które mogłyby jej pomóc? Kiana zamyśliła się i nieświadomie zwolniła na tyle, że znalazła się półtora kroku za swoim rozmówcą. Słysząc jego głos i krótką wskazówkę co do kierunku drogi uniosła wzrok i szybko go dogoniła.
Riverdale to miasto o którym najwyraźniej Bóg zapomniał…” powiedziała cicho wbijając wzrok gdzieś przed siebie. Następnie kąciki jej ust uniosły się nieco do góry, tworząc bardziej grymas niż szczery uśmiech. Parsknęła pod nosem i pokręciła głową z niedowierzaniem.
„Skoro faktycznie tak jest to musicie tu mieć niezły burdel,” spojrzała w stronę chłopaka i szybko dodała surowym i poważnym głosem, który w niczym nie przypominał jej rozbawionego tonu sprzed ułamka sekundy. „Jestem tu między innymi po to, by ogarnąć ten syf.”
Nie do końca była to prawda, ale też nie stu procentowe kłamstwo. Po chwili ciszy Kiana zwróciła się do chłopaka z nieco lżejszym spojrzeniem niż minutę temu.
„Czy Riverdale to twoje rodzinne miasto, czy jesteś przybłędą jak ja?” Ciekawiło ją to od chwili, gdy chłopak zadał pytanie o jej powód przyjazdu do tego miasta.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Wesołe Miasteczko
Pon Mar 15, 2021 9:43 pm
Dla czarnowłosego dobrowolne i świadome przyjechanie do miasta było bardzo powiązane z faktem, że wiedziało się, na co się pisało. Przynajmniej nie wyobrażał sobie, by pisać się na wyprawę tutaj bez żadnej wiedzy. Kassir nie sprawdzał w ostatnim czasie jak wyglądały dokładnie informacje na temat tego miasta gdzieś na zewnątrz. Po krótkim zastanowieniu musiał przyznać w myślach z niechęcią, że jego wiedza na ten temat była obecnie mocno ograniczona.
- W każdej informacji jest ziarno prawdy - odparł w końcu, prostując się nieznacznie. - A z plotek można złożyć jakis obraz sytuacji.
Odgarnął włosy za plecy, rozważając w milczeniu swoje słowa. Plotki niosły za sobą błogosławieństwo i przekleństwo. Pomijając wiele włożonych w nich bajek, można było jednak dowiedzieć się z nich wiadomości, które normalnie nigdy nie ujrzałyby światła dziennego.
Chociaż brzmi to bardziej upierdliwie niż można sądzić.
Przez krótki moment zmógł się wiatr, kując swoim oddechem jego twarz. Skrzywił się nieznacznie, nie odczuwając zadowolenia z tego stanu rzeczy. Nie należało to do przyjemnych odczuć. Momentalnie zapragnął znaleźć się w cieplejszym pomieszczeniu, rozkoszując się przy tym smakowitym napojem.
Z rozmyślań o błogim leniuchowaniu rywały go ponure słowa blondynki.
Burder, co?
- Ogarnąć? - powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, uznając w duchu, że nie przystoi. - Życzę powodzenia. Ale masz rację z tym burdelem. Może będzie ci dane przekonać się za niedługo, jak stoi sytuacja w mieście.
Czego oczywiście nie życzył jej. Echo ostatnich wydarzeń w jakich przyszło mu brać udział nadal nie ucichło w nim samym. Niełatwo było zapomnieć o takim przeżyciu.
Kolejne słowa wytrąciły go ze spadania w bardziej ponury tok myślenia.
- Każdemu napotkanemu mężczyźnie zadajesz takie pytanie? - spytał się jej, uśmiechając się nieznacznie. - Teraz w lewo - narzucił kolejny kierunek. - Ale nie żeby to było specjalnie tajemnicą... - zadarł głowę do góry, patrząc na niebo. - Nie jest to moje rodzinne miasto, ale mieszkam już w nim od dobrych lat - odpowiedział jej spokojnym tonem głosu. - Więc jestem tak jakby udomowioną przybłędą - dodał nieco rozbawiony.
Nawet spodobało mu sie to określenie.
- No, chociaż jest całkowicie inne niż w momencie, gdy przybyłem tutaj - dodał jeszcze. - Aż czasem się zastanawiam, dlaczego tak wiele rzeczy jest niestałych - porównanie niegdysiejszego miasta do stanu dzisiejszego było jak zestawienie ze sobą dwóch odmiennych światów.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Wesołe Miasteczko
Pon Mar 15, 2021 10:39 pm
Kiana spojrzała na chłopaka z lekko uniesioną brwią. Pewnie nie powinna oceniać jego reakcji na jej słowa, ale mimochodem to uczyniła. Nie on pierwszy wątpił, że była w stanie cokolwiek zrobić. Chłopak przynajmniej starał się opanować śmiech. Nie mogła też otwarcie się bronić, ponieważ ani on ani ona jak do tej pory nie przyznali się do wykonywanego zawodu czy choćby imienia. Ten mały fakt sprawił, że fala zażenowania zalała jej ciało.
„Mam wrażenie, że dzieje się tutaj sporo i nie mam na myśli rozrywek,” powiedziała lekko przymykając powieki, kiedy mocniejszy podmuch wiatru rozwiał jej włosy. Marzyła już o lecie. Albo chociaż wiośnie. Wszystko było lepsze od zimna.
Słysząc kolejne pytanie Kiana po raz pierwszy od dawna lekko, ale szczerze się roześmiała.
„Jesteś pierwszy, który się o to pyta,” wzruszyła ramionami i skręciła we wskazanym kierunku. „Po za tym nie przywykłam do owijania w bawełnę, to zajmuje zwyczajnie zbyt wiele czasu. Jeśli coś mnie ciekawi to po prostu pytam.” Pewnie miało to też związek z jej zawodem. Ciężko było pozbyć się nawyków, które towarzyszyły jej od lat.
Kiana omiotła spojrzeniem okolice, starając się zapamietać chociażby jeden szczegół, który pomógłby jej następnym razem kiedy będzie tędy szła. Zgubić się raz- nie miała z tym większych problemów. Zgubić się na tej samej trasie ponownie? To było już niedopuszczalne. Swój wzrok przeniosła ponownie na chłopaka i lekko rozbawionym tonem zapytała:
„Skoro mieszkasz tu od kilku lat, to czy w takim razie opowiesz mi jak wyglądało Riverdale zanim szlag bombki strzelił, Udomowiona Przybłędo?” Nie chciała go rozgniewać, ale ta ksywka nad wyraz jej się spodobała.
„A tak w ogóle…” wyprzedziła chłopaka, po czym zatrzymała się i odwróciła twarzą do niego wyciągając swoją zmarzniętą dłoń przed siebie. „Mów mi Kiana.”
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 16, 2021 10:26 pm
- Może sama się przekonasz, jak wiele się tu dzieje - wzruszył ramionami. - Chociaż osobiście cieszyłbym się chwilami spokoju i powracającą wiosną - wypuszczone powietrze z płuc zmieniło się w niewielki obłok, który niedługo potem zaniknął.
Nie odpowiedział nic więcej na jej słowa, w milczeniu akceptując jej podejście. Uznał, że każdy mógł podchodzić do tego jak chciał. A on miał już wyrobione swoje zdanie wobec poznawania informacji.
Tylko, że nie zamierzał akurat się z takimi informacjami dzielić z nieznajomą. Chociaż nie zmieniało to jednak faktu, że był skłonny porozmawiać z nią przez te najbliższe minuty wspólnej wędrówki.
- Hm... Czyli pytasz Udomowioną Przybłędę o to jak tu było - zastanowił się na głos. - Opinia będzie subiektywna, ale dla mnie było tutaj żywiej w pozytywnym znaczeniu tego słowa - powiedział, a te słowa w jego ustach brzmiały niczym wyznanie. - No i przede wszystkim spokojnie - przyznał. - Chociaż niekoniecznie jestem najlepszą osobą do wypytywania o to. Łatwiej byłoby dopytać kogoś, kto miał okazję większego angażowania się w społeczność tutejszego miejsca - nikły uśmiech pojawił się na jego twarzy. Nie zamierzał wchodzić w powody swojego podejścia do tej sytuacji. Myśląc o pozytywnych aspektach tego miasta, mimochodem stawiał siebie w wieku, gdzie dopiero zaczął sensowniej ogarniać swoje życie na tyle, by móc myśleć o czymś więcej niż próba przetrwania do kolejnego dnia. Przez to też nie potrafił określić jej czegoś bardziej konkretnego niż kilka ogólnych słów.
Mimowolnie wzdrygnął, gdy nagle zdecydowała się go wyprzedzić. Pierwsza fala zaskoczenia ustąpiła zrozumieniu, co było jej celem.
- Shane - przedstawił się, wyciągając rękę i uciskając jej dłoń stosując lekką siłę. Zimna. Po tym czynie ponownie schował dłonie do kieszeni, chcąc podarować sobie odmrażanie.
- Już prawie wychodzimy z parku. Widzisz to wyjście? - w oddali majaczył się pierwszy punkt ich wędrówki. - Od niego będzie już parę... może paręnaście minut trasy, by dojść na miejsce.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Mar 17, 2021 2:25 pm
Kiana nie skomentowała wypowiedzi chłopaka, zamiast tego zaczęła się zastanawiać czy aby nie za szybko podjęła decyzję o przyjeździe do Riverdale. Teraz jednak było już trochę za późno na zmianę decyzji i cokolwiek tu na nią czekało musiała stawić temu czoła.
Powoli zaczęła sobie także zdawać sprawę, że ludzie tutaj nie będą przychylni do pomocy czy choćby z pozoru niewinnej rozmowy. Przezorność najwyraźniej wytyczała kierunki znajomości w tym mieście, a może był to odosobniony przypadek? Mogła tylko zgadywać. Wszystko okaże się, jak w końcu uda jej się ropocząć to, po co tu przyjechała.
Gdy stanęła twarzą w twarz z chłopakiem nie uszło jej uwadzę, że zaskoczyło go jej zachowanie. Tłumaczyła sobie jednak, że nie była to stricte jej wina. Jak zauważyła wcześniej, mieszkańcy Riverdale wydawali się mocno przewrażliwieni, czy jak to nazwał mężczyzna- ostrożni.
Po tym jak Shane, uścisnął jej dłoń schowała swoją ponownie do kieszeni chcąc ją ogrzać, chociaż powoli wątpiła, że jej się to uda.
Gdy znaleźli się na tyle blisko wyjścia, że Kiana była w stanie ujrzeć ulice i sąsiadujące ze sobą budynki odetchnęła z ulgą. Ten park... na tym etapie wiedziała, że nie będzie to jej ulubione miejsce. Może na wiosnę się do niego przekona, ale gołe drzewa i krzewy na ten moment bardziej ją odrzucały niż zachęcały.
Skinęła głową by zasygnalizować, że usłyszała co Shane powiedział.
"Dzięki za pomoc. Może w przyszłości będę miała szansę się odwdzięczyć," mówiła to szczerze. Miała przeczucie, że w tym mieście posiadanie znajomości jest niezwykle ważne, a zaciąganie długów czy przysług może być zgubne. Niemniej jednak była mu coś winna, zwłaszcza, że wydawał się nieszkodliwy.
Będąc przy wyjściu odwróciła się w stronę chłopaka z łagodnym wyrazem twarzy, starając się by jej zazwyczaj chłodne spojrzenie nabrało ciepła i szczerości.
"Myślę, że dalej dam sobie radę już sama," po chwili wahania dodała poważnym tonem. "W razie kłopotów nie wahaj się do mnie zwrócić. Wystarczy, że zapytasz o Inspektor Kianę na głównej komendzie policji, a pracownicy będą wiedzieli gdzie jestem." Po tych słowach skinęła na pożegnanie i odwróciła się w stronę miasta. Może dopisze jej szczęście i po drodze uda jej się znaleźć jakąś kawiarnie...

zt.x2
Francis Dumont
Francis Dumont
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 23, 2021 7:55 pm
- Długi, klasyczny płaszcz w kolorze butelkowej zieleni i skórzane kozaki ze sztucznej skóry. Kolor? Czekoladowy? A może orzech? - burczał pod nosem, wciąż przyglądając się wysokim, nagim drzewom. Nieruchomy punkt czasami idealnie nadawał się na początek inspiracji - mógł przykuć wzrok, zamyślić się i zacząć kreować w głowie kolejne komplety ubrań. Lekko zirytowany, postukał się czubkiem palca o dolną wargę, którą za chwilę zagryzł.
Nie. Nie mógł niczego wymyślić.
Presja narzucona przez nowego klienta, powodowała, że Francis zaczynał myśleć taśmowo, a nie jak na artystę przystało - z pasją.
Następnym razem samodzielnie postawi warunki: nie skupi się całkowicie na kliencie. Czasami wymagają oni cudów. Francis bogiem nie jest - jeszcze.
Z uśmiechem przeszedł parę kroków dalej. Jego kolejnym celem był zbiornik wodny. Znajomy znajomego opowiadał całkiem ciekawe historie dotyczące parku Charleson i niejednego topielca. wyciągniętego z wody. Samego Francisa ogarnęła wścibska ciekawość żeby podejść do brzegu wody i przyjrzeć się szarawej tafli, odbijającej pochmurne niebo. Może się mu poszczęści i natrafi na dryfującego trupa? Nie czuł - co prawda - potrzeby ujrzenia zwłok, chciał tylko doznać olśnienia.
- Przepraszam pana.
Zupełnie zignorował głos, który dobiegł zza jego pleców - Przepraszam.
Przesuwał się do przodu, widząc już w oddali zbiornik. Nerwowo przyspieszył krok, stukając przy tym głośno obcasami.
Zatrzymał się tuż przy zbiorniku. Wykrzywił się w niesmaku, gdy do nosa dotarł kwaśny zapach wody.
- Przeciwdeszczowy płaszcz? Do kolan? Szary, smutny kolor i kalosze. Wysokie, kalosze w paski i przyklejone sznurówki. - kolejny mamrot Francuza i natrętne chrząkanie zza pleców. Wszystko byłoby dobrze, gdyby natręt nie wyciągnął dłoni i nie dotknął ramienia stylisty.
- Przepraszam pana, czy mógłby pan wspomóc... - ochrypnięty od gorzałki głos, smród alkoholika i te... zęby. Francis bardzo żałował, że odwrócił wzrok w stronę bezdomnego, natrętnego mężczyzny.
- Nie dotykaj mnie tymi, brudnymi, łapami!
Syknął w widocznej złości, odsuwając się na bezpieczną odległość. Szybko wydobył z kieszonki krwisto czerwonego płaszcza paczkę chusteczek. Wyciągnął jedną i impulsywnie wytarł dotknięte miejsce. Bezdomnego nie specjalnie bezczelne zachowanie poruszyło - jak widać przyzwyczajony.
- Pomóż pan, gardełko suche.
- Przepraszam, nie rozumiem. - rzucił chłodno ojczystym językiem, posyłając przy tym menelowi ostre spojrzenie. Bezdomny podrapał się po łysiejącej głowie i zaś zaprezentował uśmiech pełen czarnej nadziei.
- Moja babcia była Francuzką! Nauczyła mnie tego i owego! - zawołał wesoło po francusku i wsunął łapy do dziurawych kieszeni obdartych spodni. Francis pełen obrzydzenia, mordował wzrokiem niechcianego rozmówcę.
Gdyby miał broń... Zabiłby go dla świętego spokoju.  
Nerwowo zadrżała mu powieka, a jasna jak porcelana twarz wykrzywiła się w paskudnym grymasie.
- Proszę zostawić mnie w spokoju. W przeciwieństwie do pana chcę uczciwie zarobić. - liczył, że po wysłuchaniu „uprzejmego“ tonu, bezdomny odpuści i sobie pójdzie.
Nic z tego. Upierał się przy swoim, namawiał do rozmowy... Zaproponował również oprowadzenie po parku, na co Francis stanowczo odmówił. Postanowił więc zmienić miejsce - wrócił do poprzednich, upatrzonych nagich lip.
Szkoda, że naprzykrzający się bezdomny razem z nim.
avatar
Calvin Josten
Fresh Blood Lost in the City
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 23, 2021 11:53 pm
Pomiędzy obowiązkami na posterunku, a obowiązkami tymi trochę mniej ważnymi, mógł znaleźć chwile czasu dla samego siebie. W ostatnim czasie nie mógł sobie zbytnio na to pozwolić. Udał się więc do parku, ubrany w czarne rurki, czarny półgolf i nieco cieplejszą kurtkę. W ostatnich dniach coraz bardziej było mu zimno, widocznie coś go brało. Był okazem zdrowia, ale i takich czasami bierze choróbsko. Mimo to nie zrezygnował z przyjścia tutaj. Chciał spędzić tu, chociaż odrobinę czasu. Pech oczywiście chciał, iż jego oczom ukazał się bezdomny zaczepiający dobrze ubranego mężczyznę. Zapewne był z wyższych sfer. Oczywiście mógł przejść ku temu obojętnie, ale ten jego wewnętrzny honor nie pozwalał. Mężczyzna w czerwonym płaszczu ruszył do przodu, a bezdomny nadal za nim. Wyglądał trochę, jak ciągnący się smród. Jasne, każdy był kowalem własnego losu, ale zawsze się zastanawiał, co pchało ludzi do takiego życia. Alkoholizm, narkomania, utrata majątku, wyparciu się rodziny, uciekanie od świata, każdy problem, dosłownie każdy, dało się rozwiązać, czasami w mniejszym stopniu, ale jednak. Nie każdy posiadał determinację, jak widać, a łatwiejszym sposobem było zatracenie samego siebie. Żałosne – to najczęściej słyszane słowo z dzieciństwa Calvina. Ruszył krokiem bezdomnego, a jego „piękny” zapach roznosił się w parku dając znać o sobie innym odwiedzającym. Nie miał zamiaru wskoczyć z tekstem „stój tu policja, pokaże Pan dowodzik to spiszemy”. Chociaż był tylko stażystą nadal pełnił jakieś obowiązki. 
- Jeśli sypnę Panu parę groszy, to zostawi Pan porządnych ludzi w spokoju? - odezwał się w końcu odganiając bezdomnego. Nawet jeśli nie chciał się mieszać to wyszło, jak wyszło. Nie chciał robić zamieszania i zwracać na siebie większej uwagi.
Francis Dumont
Francis Dumont
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Mar 24, 2021 7:31 pm
Nadzieja umiera jako ostatnia.
Francis  byłby zmuszony opuścić park i wrócić bez natchnienia do domu. Bezdomny nie pomógł w żaden sposób, jedynie odebrał dobry humor i zanieczyścił powietrze swoim smrodem.
Jakże Dumont gardził ludźmi pokroju meneli.
Zamiast wziąć się w garść żebrali i chwytali się czego popadnie, byleby zdobyć pieniądze na alkohol lub narkotyki. Niby jak Francuz miał pomóc człowiekowi, który imał się od pracy w każdy możliwy sposób?
Prędzej wpakowałby typa do piachu, niżeli wyciągnął pomocną dłoń.
- Tylko parę groszy, panie. Wspomóż wysuszonego. - próbował z żartem, używając łamanego francuskiego. Jakiż to Los pokarał Francisa? Przecież od tego „wypadku“, starał się nie wychylać. Czyżby karma dopominała się o swoją ofiarę?
Jeśli sypnę Panu parę groszy...
- Hę? - zdziwił się Francis, spojrzawszy w stronę męskiej sylwetki. Rycerz w czarnej zbroi? Szybko zlustrował sylwetkę, wyciągając od razu wnioski - całkiem dobrze ubrany jegomość.
Bezdomny również okazał zainteresowanie „pomocą“, zmieniając ofiarę. Ze zdobytymi drobniakami, oddalił się i pozostawił w spokoju Francuza oraz uprzejmego Jegomościa.
- Chryste, skąd takie fleje się biorą? Prawie ubrudził mój płaszcz. - bąknął krytycznie, poprawiając nerwowymi ruchami płaszcz. Szybko jednak się ogarnął i uśmiechnął - szczerze - do Bohatera.
- Co za szlachetny gest. Powiedziałbym, że podziwiam - jednak daleko mi do szlachetności. Hipokrytą zostać nie chcę. - skomentował krótko wyczyn Nieznajomego, którego kolejny raz ocenił wzrokiem. Młody, przystojny. Kim był?
Podszedł bliżej, bo chyba uznał, że właśnie dostał olśnienia. Ktoś, kto nie śmierdzi i trzyma klasę, może nadać się na natchnienie, którego Francis tak uporczywie szukał. Tylko czy nie zacznie wyglądać podejrzanie, gdy tak uporczywie się wpatrywał?
- Nie miałby pan nic przeciwko, gdyby mi potowarzyszył? Szukam inspiracji do projektu, a im dłużej przebywam w tym... uroczym parku, czuję się mniej pewnie. Nie chcę znowu paść ofiarą bezdomnego natręta. - zagadnął nieśmiało, chociaż spojrzenie mówiło co innego - wścibska ciekawość albo nawet i chęć poznania kogoś nowego. Wszak nie miał zbyt wielu dobrych znajomych.
Właściwie w ogóle ich nie miał.
avatar
Calvin Josten
Fresh Blood Lost in the City
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Mar 26, 2021 12:51 pm
Oczywiście, że nie miał w zwyczaju rozdawać pieniędzy bezdomnym, ale w tym momencie uznał, że to najlepszy pomysł, jaki mógł zrealizować w miarę szybko, i z myślą, że się uda, a bezdomny mężczyzna po prostu się odczepi. Ewentualnie znajdzie inny obiekt westchnień do żebrania. To nie tak, że miał coś przeciwko takim ludziom, wolał ich po prostu unikać. Tak było dużo bezpieczniej. Widocznie nie tylko wzbudził zainteresowanie menela, ale również i mężczyzny ubranego w czerwony płaszcz. W tym momencie Calvin był niczym rycerz na białym koniu. Miał delikatnie wrażenie, że nawet jego oczy oblukały jego sylwetkę od czubka głowy po stopy. Może nieznajomy po prostu miał taki styl bycia. Drobniaki sypnął "z góry" menelowi, tak by nie dotknąć go w żaden sposób. Niby był też człowiekiem, ale nie miał pewności, czy nie przenosił żadnych chorób. Kto wie, kiedy ostatni raz mężczyzna się mył. - A dziękuję to już niełaska. - prychnął pod nosem. Co, jak co, ale zwykłe podziękowanie nikogo jeszcze nie zabiło. Przynajmniej bezdomny zwiał. Bardziej zainteresował się nieznajomym niż całą tą sytuacją. Fakt, że był dobrze ubrany świadczyło o tym, że musiał być i zamożny, i mieć dobry gust. Po prostu z wyższych sfer. Z zamyślenia wyrwał go głos. Powiedzmy, że uznał to za podziękowania. - Tak, tak nie ma za co. - Machnął ręką ze szczerym uśmiechem. - Jasne, mogę potowarzyszyć, pod jednym warunkiem. - Pokazał to teatralnie palcem. - Jestem Calvin Josten, a nie Pan. - No tak, nie lubił oficjalnych zwrotów. Grzeczniej było się przedstawić, skoro dzisiejszy dzień miał spędzić z owym mężczyzną. - Jaki to projekt, jeśli mogę wiedzieć? -  Ruszył kilka kroków do przodu z nadzieją, że również jegomość przedstawi się i w jakiś sposób zapoznają się. Dzisiejszy dzień zapowiadał się ciekawie.
Francis Dumont
Francis Dumont
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Wesołe Miasteczko
Sob Mar 27, 2021 12:34 pm
Uroczo.
Młody człowiek nie tylko wykazał się heroicznym gestem, również zgodził się na pozostanie towarzyszem w poszukiwaniu inspiracji. Francis nie ukrywał zadowolenia; wciąż się chytrze uśmiechał i taksował wzrokiem smukłą, lecz dobrze zbudowaną sylwetkę mężczyzny.
Gdy nadszedł moment przedstawienia się, zatrzymał wzrok na jego twarzy, a dokładniej na uśmiechu.
Formalności... Naturalnie.
Zmniejszył odległość między nimi w celu wyciągnięcia dłoni w geście przywitania się. Jeśli Calvin odwzajemnił, poczuł mocny, stanowczy uścisk dłoni, która jednocześnie wydawała się mniej męska niż powinna być - Proszę mi wybaczyć. Niegrzeczne z mojej strony nie mówić, kim jestem. - zaśmiał się, prezentując rząd białych zębów - Francis Dumont. - poszedł za przykładem nowego znajomego. Zajmie miejsce przy lewym boku młodego i ruszy wraz z nim przed siebie. Wolny, ospały krok - idealny do spacerów.
- Projekt „Styl wczesnej wiosny“. Mam za zadanie dobrać odpowiednie ubrania dla bardzo wybrednej klientki. Zażyczyła sobie coś oryginalnego, a jednocześnie klasycznego. Uznałem, że wybudzająca się do życia przyroda pomoże mi i natchnie tym swoim wiosennym, paskudnym brązem. - wyjaśnił krótko, nie zwróciwszy nawet uwagi na swój wyraźny francuski akcent - Nie znam za dobrze tego miasta. Przyjechałem całkiem niedawno ze znajomym. Lecz on się zmył, a ja zostałem sam. Zupełnie zielony w tutejszych sprawach oraz miejscach. - nie chciał mówić za dużo, żeby Calvin nie wyciągnął żadnych pochopnych wniosków, mających uczynić z Francisa użalającego się nad sobą typa.
Wolno docierali do zbiornika wodnego przy którym - na ich szczęście - nikt się nie kręcił, mogli więc spokojnie kontynuować przechadzkę - A ty, Calvinie? Jesteś tutejszym mieszkańcem? Czy również musiałeś zmienić swoje przytulne ojczyste gniazdko na nieznane? - zapytał, zerknąwszy na twarz rozmówcy. Kolejny raz się przyjrzał i zgadywał, iż ów jegomość z całą pewnością jest dużo młodszy od niego: młodzieńcza cera, wyrobiona sylwetka młodej osoby.
avatar
Calvin Josten
Fresh Blood Lost in the City
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Kwi 02, 2021 7:45 pm
To, że ktoś kierował się swoim kodeksem to nie oznaczało bycie heroicznym. Chociaż, jakby przyjrzeć się temu bliżej to faktycznie mogło mieć to jakieś ze sobą powiązanie. Jak było w przypadku Calvina? Ciężko było jednoznacznie stwierdzić. Opiekował się osobami, na których mu zależało i obiecał sobie, że nie zniszczy żadnej ważnej dla niego relacji. I tak już za dużo rzeczy schrzanił w swoim życiu. Uścisk dłoni był mocny, stanowczy, widać było, że stoi przed nim człowiek z mocnym charakterem. Skoro formalności mieli już za sobą, czas było ruszyć się dalej. Nie śpieszył się. Miał czas, który właśnie postanowił poświęcić nowo poznanemu mężczyźnie. „Styl wczesnej wiosny?“ powtórzył w myślach. Och. Stylista lub ktoś zajmujący się modą. W sumie żadna praca nie hańbi. Skoro robi to, co lubi to czemu by nie. Sam wolałby zająć się czymś zupełnie innym niż policja. No i ten akcent. Znany mu doskonale i bardzo pasujący do osoby, która go posiadała. - Nie znam się na modzie zbytnio, ale czy dla takiej kobiety nie wystarczyłyby wygodne spodnie, elegancka koszula i dobrze dobrana, dłuższa marynarka w wiosennych kolorach? - Podrapał się lekko po policzku. - A miasto chętnie pokażę, jeśli masz ochotę. Dla mnie to nie problem. - Spojrzał na swojego towarzysza i dodał po krótkiej chwili - Przykro mi z powodu Twojego znajomego. - Nim jeszcze coś dodał, doszli do zbiornika wodnego i padło pytanie do niego. - I jestem, i nie. Co prawda nie urodziłem się tutaj, ale mieszkam tu od dłuższego czasu. Jestem Kanadyjczykiem. Mimo to nie narzekam. Dobrze mi tu. - Nawet uśmiechnął się! Długa przed nim była droga nim uporządkował swoje życie do obecnego poziomu. Nie żałował swoich decyzji, ubolewał tylko nad tym, że nadal chciał w jakiś sposób zadowolić ojca.
Francis Dumont
Francis Dumont
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Wesołe Miasteczko
Sob Kwi 03, 2021 1:55 am
Całkiem miło posłuchać rady osoby postronnej. Francis zastanowił się przez chwilę, lecz szybko odpowiedział cichym chichotem. Pochylił się nieznacznie do Calvina.
- Och, myślałem nad tym, gdy tylko pochwyciłem w dłonie zadanie. Niestety, klientka uparła się na coś unikatowego, więc ciężko iść w prostotę. Acz kusi, bardzo kusi. - westchnął, przeczesując palcami włosy - Może gdy doszyję kokardę do worka po ziemniakach, uzna projekt za godny? Oryginale, a jednocześnie klasyczne! - dorzucił nieco szorstko, jakby sama sytuacja z projektem zaczynała go przytłaczać. Machnął jednak ręką, co by nie zanudzać biednego młodzieńca. Skoro nie był w temacie modowym, mógł szybko się zniechęcić.
- Nie dość, że szlachetny, to jeszcze uprzejmy. Jestem rad, mój drogi, za twoją pomoc. Przyda mi się konkretny przewodnik. - pochwalił nowego kompana spaceru, mając cichą nadzieję, że nie wzbudził w nim zmieszania.
Francis jednak nie umiał inaczej. Zawsze starał się pokazać od najlepszej strony.
- Ach, życie nikogo nie rozpieszcza. - skomentował krótko okazane współczucie - Skoro tego chciał - proszę bardzo - nie mogę trzymać nikogo przy sobie na siłę. - dodał ostrzej. Co gorsza prawa powieka delikatnie zadrżała - skutek nerwów. Szybko jednak się poprawił; utrata humoru nie powinna mieć miejsca. Poza tym nowa znajomość mogła pomóc, wystarczyłoby, aby Francuz się bardziej otworzył. Tylko czy Calvin odwzajemni otwartość? Dumont samym sobą spłoszyć go nie chciał.
- A mogę się dowiedzieć, gdzie twoja urocza matula wydała cię na świat? - zapytał nienachalnie. Jeśli młody uzna, że nie chce odpowiadać - Francis zrozumie. Nie zamierzał naciskać. Chociaż szczerze wątpił w tajemnicę pochodzenia.
Niezależnie od odpowiedzi, Francuz nieco przyspieszy, a to za sprawą pojawienia się paru gęsi w okolicy zbiornika.
Ptactwo = zapaskudzona ścieżka, ubranie i ogólnie bałagan.
- Możemy zmienić kierunek? Nie chce mieć z tymi stworzeniami do czynienia. - spyta cicho, zerknąwszy na rozmówcę. Rzuci również niemą aluzją, kierując wzrok w stronę bardziej zalesioną i jednak lepiej wyglądającą częścią parku.
Chociaż powoli spacer zaczynał go nużyć.
- Byłbyś skłonny napić się kawy? - kolejna próba, kolejna propozycja nie mająca jednak żadnego, mrocznego znaczenia. Dumont chciał jedynie się zaprzyjaźnić, lepiej poznać i może znaleźć towarzysza? W końcu w dużym mieście łatwiej jest się poruszać, mając jakieś wsparcie, niżeli samotnie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach