Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Pokój numer 25
Nie Sty 26, 2020 5:43 pm
First topic message reminder :

Pokój Rene był w tym samym wysokim standardzie co każdy inny w akademiku i stanowił małą, samowystarczalną kawalerkę. Była tam nawet mała kuchenka i lodówka, żeby dzieciak mógł sam sobie gotować, a nie tylko polegać na stołówce. Do tego łazienka z prysznicem, duże łóżko i biurko zapełnione książkami i zeszytami na którym leżał prawie nieużywany laptop. A wszystko poukładane i lśniące czystością, jakby wyjęte z okładki magazynu. Od razu miało się wrażenie, że albo ktoś w ogóle tu nie mieszka albo nic nie robi tylko sprząta. To drugie było nawet bliskie prawdy.
Rene niechętnie zaprowadził Leilani do siebie, całą drogę milcząc. Po otwarciu drzwi nie powiedział standardowego "rozgość się", tylko przepuścił ją pierwszą i bez słowa zamknął drzwi, z nawyku. Następnie ruszył do biurka z którego wziął materiały do nauki i ulokował się z nimi na łóżku, ponieważ tak było mu wygodniej.
- Mamy mało czasu, więc nie ma co go marnować. Zacznij od tych zadań i jak nie będziesz czegoś rozumieć, to mów. - mówiąc to rozłożył kilka kartek w tym jedną z podobnymi przykładami z którymi mówiła, że w ogóle sobie nie radzi. Kiedy wchodził w rolę nauczyciela, poważniał jeszcze bardziej niż zwykle, jeśli to w ogóle możliwe.

Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Pon Lut 10, 2020 8:39 pm
Rene ocknął się dopiero po minucie wpatrywania w drzwi i lekko zażenowany swym zachowaniem szybko je otworzył. Przepuścił Iana i sam wszedł do środka, z nawyku zamykając je za nimi i odkładając klucz na szafce obok. Następnie od razu ściągnął z siebie płaszcz i buty, aby na koniec zmierzyć się ze swetrem. Szybko poprawił włosy które jak zwykle się zmierzwiły i dopiero po tym wszystkim rozejrzał się po pokoju by odetchnąć z ulgą. Był u siebie. Nikt im tu nie wejdzie, nikt ich nie nakryje, nikt nie będzie ich wyśmiewał ani komentował ani im przeszkadzał. Mogli robić cokolwiek, mogli być sobą i nic im nie groziło z tego powodu. I wtedy Dubois zerknął na Iana i pomyślał, że tutaj mogą wreszcie swobodnie porozmawiać, tak od serca, i tego też nikt im nie zepsuje. Od razu sięgnął po komórkę i zastanowił się od czego chciał zacząć. Ale jego palce wcale nie chciały współpracować. Wciąż mimo wszystko się obawiał. Czego?
"Przestań."
Nixon już raz go odrzucił. Co jeśli teraz to się powtórzy? Co jeśli rudzielec napisze mu co naprawdę o nim myśli i w efekcie go zupełnie straci? Nie był na to gotów i nawet nie chciał być. Już wolał by dalej się tylko kumplowali. By to nigdy nie było nic więcej. W ten sposób miał go obok. Mógł przynosić mu notatki i może czasem dać mu się gdzieś wyciągnąć po szkole, nie robiąc przy tym nic zobowiązującego. Tak było najbezpieczniej. W ten sposób nie musiał nawet wychodzić poza swoją strefę komfortu i konfrontować swoich lęków.
Chłopak westchnął bezgłośnie i szybko napisał na komórce krótkie;
"Rozgość się."
Tyle z wyznań na ten moment. Tyle z ryzyka.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Pon Lut 10, 2020 11:41 pm
Widząc jak Rene wyraźnie się waha przed wpuszczeniem go do pokoju - a przynajmniej tak odebrał to chwilowe zwieszenie się - cierpliwie stał obok, zerkając jedynie gdzieś z boku jego ramienia. Ponad nim byłoby mu w końcu ciężko przy takiej, a nie innej różnicy wzrostu. Aż w końcu dostał wyraźne przyzwolenie na wejście do środka. Swoją drogą ciekawe, o której wykopie go ochrona?
Wdreptał grzecznie i kulturalnie za nim, nawet nie zdając sobie sprawy, że Dubois postanowił zamknąć za nimi drzwi. Umknął mu zarówno szczęk zamka, jak i odłożenie klucza na szafkę. Zdjął kulturalnie buty, kurtkę i odstawił plecak na bok.
"Rozgość się."
Więcej nie musiał wiedzieć! Zupełnie naturalnie przeszedł się po całym pokoju, z miejsca zaglądając mu do lodówki. W końcu po tym najłatwiej było poznać człowieka czyż nie? Po wnętrzu jego lodówki. Miał nawet własną teorię na ten temat w kwestii orientacji, ale nie zamierzał jej zdradzać szerszemu gronu, o nie. Krótka inspekcja kuchni - nie trwała pewnie nawet dwóch minut - i już wrócił do punktu wyjścia, by jakby nigdy nic paść na łóżko. Super. Teraz mógł iść spać. Ale najpieeerw—
Nadal rozwalony na łóżku przeturlał się na jego skraj, by zwiesić się łbem w dół i wyciągnął ręce, wyraźnie szukając czegoś pod nim. To po co on tu miał przyjść? Poważne rozmowy i te sprawy. Po tym wszystkim ciężko było stwierdzić czy takie zachowanie było u niego całkowitą normą, czy też używał tego na swój sposób jako ucieczki od problemów.
Tylko czy Nixon aby na pewno był kimś, kto nie miał nawyku konfrontowania ich, gdy odważyły się przeciąć mu szlak?
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Pon Lut 10, 2020 11:55 pm
Tego Rene przecież nie mógł się spodziewać. Kiedy pisał Ianowi by się rozgościł, przypuszczał, że ten usiądzie na łóżku lub na krześle i grzecznie na niego zaczeka, a nie zacznie zaglądać mu do lodówki (w której były głównie warzywa i owoce plus podstawy typu mleko, jajka, ketchup itp) oraz pod łóżko (gdzie mały poszukiwacz skarbów nie znalazł zupełnie nic, nawet kurzu)! Rudzielec stał oniemiały, przyglądając się panoszącemu koledze, nie mając pojęcia jak na to zareagować. W końcu jednak otrząsnął się, a kiedy to nadeszło, pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem. Serio, czego on się spodziewał po Nixonie? Przecież ten dzieciak zawsze go zaskakiwał!
Nie tracąc więcej czasu, Francuz zajął miejsce obok kolegi i odwrócił w jego kierunku twarz. Zrobiło się tak przyjaźnie i swobodnie teraz, kiedy byli w bezpiecznej przestrzeni i obaj czuli się pewniej, że Rene zupełnie przeszła ochota na roztrząsanie zaległych spraw. A szkoda, bo to, że nie będzie o tym mówił nie sprawi, że to wszystko mu się magicznie wyklaruje! Chociaż może? A co jeśli za bardzo wszystko analizował? Miał ku temu niestety skłonności. Wiele rzeczy go omijało albo ze strachu albo właśnie przez zbytnie roztrząsanie szczegółów. Niby do tego nawykł, ale to nie oznacza, że było mu z tym dobrze.
Francuz wyciągnął dłoń. Chciał złapać tę należącą do Iana, ale zamiast tego położył własną obok, a po krótkiej chwili przysunął bliżej. Padł plecami na materac i dopiero wtedy nieśmiało dotknął palcami jego skóry. Przymknął oczy delektując się ciszą jaka wokół panowała.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 12:52 am
Żadnych pornosów pod łóżkiem, był zawiedziony. Przynajmniej mógłby na szybko zorientować się w jego gustach. Pewnie wszystko trzymał na laptopie, albo... faktycznie był na tyle niewinny, że nie sięgał po takie rzeczy. Wtedy trochę gorzej. Bo jak się zorientować kto był w jego typie? Będzie musiał wypytać bardziej bezpośrednio. W sumie w takiej sytuacji jak teraz miał ku temu idealną okazję, w końcu z własnego pokoju nie ucieknie!
Zresztą, coraz mniej uciekał. Choć obawy Iana nadal pozostawały dość silne, coś stopniowo wychodziło im naprzeciw.
Legł bardziej nieruchomo z początku nawet nie dostrzegając czającego się na jego dłoń Rene. Dopiero, gdy poczuł jego palce na swojej skórze, zerknął w jego kierunku. Poleżał tak przez chwilę, udając że niczego nie widzi, nim zerwał się do góry jak polująca pantera (chyba zostało mu to z dzieciństwa) i powalił Rene na materac, szczerząc się w jego kierunku z wyraźnym triumfem. W końcu Ian uwielbiał wygrywać, niezależnie od konkurencji. Usiadł sobie na nim wygodnie i sięgnął do kieszeni, wyciągając z niej telefon.

Nie mów nikomu o tym co zaszło w kinie, w porządku? Nawet mojemu bratu. Nie bez powodu przestałem mówić.

Obrócił ekran w jego kierunku dając mu czas na przeczytanie wiadomości. Nim jednak Rene mógł próbować zadać mu jakiekolwiek pytanie, uwalił się na nim odcinając samemu sobie zarówno wizję, jak i sposób komunikacji, wciskając łeb ponad jego barkiem. Sprytny sposób na uniknicie trudnej rozmowy. Zwłaszcza, że zaraz zaczął się śmiać, dmuchając tym samym zimnym powietrzem w jego szyję. Musiał go zrzucić albo cierpieć. Innej opcji nie było.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 1:16 am
To wszystko trwało bardzo krótko. Kiedy Ian rzucił się na Rene i na nim usiadł, ten od razu spalił się na twarzy, ale jeszcze nie protestował. Może nie przeszkadzało mu to wszystko, a może nie potrafił nic zrobić - tak czy inaczej nie ruszył się ani nie zakomunikował w żaden sposób by Nixon z niego zlazł. Przeczytał wiadomość, którą ten mu pokazał i trochę odetchnął, gotów rozpocząć rozmowę na temat tego co miało miejsce w kinie. Ale to co stało się w następnej chwili wywróciło wszystko do góry nogami.
To jedno kiedy ktoś na tobie siedzi. Może być ci lekko niewygodnie, trochę dziwnie, ale do przeżycia. Ale wtulanie się i chuchanie prosto na szyję? Może to niewiele, ale oddech kolegi na skórze w takim miejscu przeszył rudzielca na wylot. Po karku przeszły go przyjemne dreszcze, które następnie zawędrowały niżej i...
I okazało się, że internet kłamał.
Francuz zerwał się spod kolegi, odpychając go od siebie gwałtownie i może trochę za mocno. Jego twarz już nie była zarumieniona - ona płonęła. Zresztą, cały on wyglądał jakby miał się zaraz zapalić. Serce waliło mu tak mocno, że aż bolało, ale nawet to nie odwracało jego uwagi od jednej myśli - nie był aseksualny. Nie mógł być skoro... Ale jak to możliwe?! Przecież nic nie robili! Jedyne co Ian zrobił to chuchnął mu w szyję! Leżąc na nim. Kiedy byli sami i po tym wspólnym kinie i... O Boże, a on go odepchnął!
- Przep... - urwał, wpatrując się w Nixona i nie mając siły nic więcej z siebie wydusić. Czuł się tak zażenowany, że miał ochotę zrobić sobie krzywdę. Było mu wstyd za to jak jego organizm zareagował na wygłup kolegi, ale też na samego siebie, że go tak mocno odrzucił. Drżącymi rękoma zamigał przeprosiny i odwrócił wzrok. Teraz Rene tylko czekał aż i on śmiertelnie się obrazi, tak jak zrobiła to Leilani. Przez własną impulsywność znowu zostanie zupełnie sam i to w momencie w którym okazało się, że może jednak faktycznie był zdolny do czucia czegoś więcej do drugiego chłopaka.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 1:46 am
Chyba trochę przesadził.
No dobra, mocno przesadził. Jak widać według skali normy Iana wszelkie zachowanie było dozwolone w zależności od tego co podpowiadała ci akurat twoja psychika. A ona bardzo często mówiła wybitnie głupie rzeczy. Czemu więc jej słuchał? Bardzo dobre pytanie. Polująca puma dość szybko zmieniła się w domowego kota, który właśnie zwalił wazon i matka złapała go za fraki. Zepchnięty z Rene Ian (który cudem nie spieprzył się z materaca, jako że okazywało się, że kiedy rudowłosy chciał, potrafił być całkiem silny) usiadł sobie grzecznie na materacu, pocierając jedynie tył głowy. W nic nie uderzył? W nic. Nie był w końcu taki delikatny, bójki z bratem potrafiły się kończyć dużo gorzej, nawet jeśli były tylko zabawą. Było dobrze. Chyba. Zerknął niepewnie na francuza, przygotowany raczej na wyrzucenie go z pokoju, a nie... absolutne i kompletne zawstydzenie. Chwila. Zawstydził się?
W sumie, dlaczego był zdziwiony? Gdyby ktoś zrobić tak Nixonowi, sam na pewno nie wytrzymałby zbyt długo. Aż miał ochotę przyklasnąć własnej głupocie. Usiadł sobie zatem po turecku, próbując zrozumieć co właściwie Rene chciał mu przekazać.
"Przep?"
Rzep? Skrzep? Lep? Przekrzywił głowę w bok, kompletnie nie potrafiąc zidentyfikować słowa, którego właśnie użył. A zazwyczaj był całkiem niezły w kalambury. Aż Rene zamigał przeprosiny. No jasne. W sumie co innego mógłby powiedzieć, skoro wiecznie się tylko przepraszali? Przewrócił oczami.
— "Ja też?" — pytanie. Nie odpowiedź. Nie był nawet pewien czy ją zobaczy skoro patrzył gdzie indziej. Gdzieś w środku Ian znowu poczuł bardzo mocną potrzebę sprowadzenia go do parteru, ale powstrzymał tę pojebaną panterę, pumę, szakala czy co to było i po prostu przechylił się do tyłu.
Bam. Ian rozłożył się z powrotem na łóżku, zagarnął poduszkę Rene i podłożył sobie pod głowę, cały czas mu się przyglądając. Wziął telefon i wstukał dwa slowa, zaraz rzucając go obok francuza.

Głodny jestem.

Świetnie. Najlepsza zmiana kierunku rozmowy na jaką mógł wpaść. Chociaż naprawdę był głodny. W końcu przed filmem nic nie jedli. Wtulał się w poduszkę z nieznacznym uśmiechem poklepując w nią palcami. Mógł jedynie czekać czy zaoferuje mu jedzenie, czy wywali go z pokoju. Był gotów na obie te opcje.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 2:05 am
Czyli jednak te wszystkie testy na orientację nie miały racji. Jak mógł w nie tak ślepo wierzyć? I w co wierzyć miał teraz, kiedy wszystko co myślał, że o sobie wiedział wyleciało właśnie przez okno?
Chociaż tyle, że Ian nie uciekł. Nie tylko to, nie wydawał się nawet zły! I sam też go przeprosił? Nie, nie ważne, oni najwidoczniej tak już ze sobą mieli. Najważniejsze, że się nie obraził i go nie zostawił. Za to zażądał jedzenia. Rene miał trochę owoców w lodówce i mógł niby szybko zrobić do nich naleśniki, ale to za moment. Najpierw najistotniejsze sprawy.
Rudzielec odwrócił się twarzą do Iana i wyciągnął telefon. Długo coś w nim wystukiwał zanim nie podał komórki koledze. Na czas czytania wiadomości przez Iana, odwrócił wzrok, wciąż próbując się do końca uspokoić. Niby serce mu już nie waliło jak powalone, ale wciąż czuł jak cały drży i że dopiero schodzi z niego cały ten nagły gorąc. Przynajmniej tyle, że minęło mu najgorsze, czyli to przez co zrzucił z siebie Nixona. Choć na szczęście i tak nie byłoby nic widać, gdy miał na sobie czarne, nieprzylegające spodnie...
"Chcę porozmawiać. Robiłem testy na internecie. Ale one okazały się nie mieć racji. I chyba jestem jak Robert? Ale tylko z tobą. Czy to ma sens?"
Nic nie miało sensu, a już na pewno nie jego wiadomość. Ale miał w głowie tyle myśli i tak ciężko było mu to wszystko skondensować w tylko kilka zdań, a rozpisywać się nie chciał. Nie lubił ani rozgadania ani jego pisemnej formy. Był osobą małomówną i cenił to w sobie, nawet jeśli czasem stawało to na drodze przekazania większej dawki ważnych informacji. Język rozwiązywał mu się tylko kiedy mówił o czymś o czym miał spore pojęcie, a teraz nie miał żadnego. Wiedział za to jedno - jego organizm nie kłamał. Leciał na Iana. Tylko co dalej?
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 11:33 am
Być jak Robert. Nowe określenie, które nigdy jak do tej pory nie znajdowało się w słowniku Iana. Nic dziwnego, że do nie do końca załapał o co mu właściwie chodziło. Przestał się uśmiechać, rzucając mu nieufne spojrzenie. Film był w końcu całkiem długi, a Rene mógł się odnosić do każdej jego części. Zostawianie go z pojedynczą, niezrozumiałą myślą było zwyczajnie niebezpieczne.

Jeśli chcesz mi powiedzieć że masz dziewczynę, którą zamierzasz zdradzać, bo związałeś się z nią tylko po to by mieć dobrą przykrywkę to wolałbym o tym nie wiedzieć.

Zastrzegł z miejsca, dopiero po chwili orientując się co właśnie napisał. Chwila wolałby nie wiedzieć? Nie, nie w tę stronę. Oczywiście, że wolałby wiedzieć. Bo wtedy by się w to wszystko nie pakował. Ściągnął brwi, wyraźnie gubiąc się po raz kolejny we własnych myślach, nim pomachał głową na boki, edytując wiadomość.

Nie, chwila. Chciałbym wiedzieć. Nie będę się pakować w czyjś związek.

Poprawił się, podnosząc powoli do siadu. Przyciskał do siebie poduszkę, czując powoli ogarniającą go pustkę. Miał wrażenie, że ręce mu drętwieją, gdy wstukał ostatnią wiadomość przed położeniem telefonu przed Rene.

Naprawdę masz dziewczynę?

Zdrady na żywo nie były w porządku. A Ian przez cały ten czas... powoli zaczynało go ogarniać przerażenie. Zdecydowanie nie był na coś takiego przygotowany. I jakie testy robił na internecie? Były jakieś testy "czy powinienem zdradzać swoją dziewczynę?". No bo przecież nie ciążowe, nie?
Chyba, że jej.
Jezu, jeśli jego dziewczyna była w ciąży to skoczy z mostu.
To ta, której dawał korepetycje? Od początku coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 12:32 pm
Co?
Przynajmniej to go otrzeźwiło. Już nie myślał tylko o tym jak Ian na nim leżał i nie palił się przez to jak pochodnia. Nawet wręcz pobladł czytając ostatnie pytanie kolegi.
Jaka dziewczyna? Leilani? Nigdy w ży...
Niby wyznała mu miłość. Niby go całowała. Czy to znaczy, że byli razem? Nie, nie mogło, bo przecież wtedy byłby też z Nixonem! Czy to możliwe, że cały czas rudzielec grał na dwa fronty i tego nie zauważył?
Ale ona nie chce mnie już znać.
Nawet nie był pewien dlaczego. Przecież przeprosił za rzut telefonem. A jednak oddała mu książkę kończąc tym samym ich współpracę. Czyli jej wyznanie nie miało aż takiego znaczenia. Czy z Ianem będzie kiedyś podobnie? Czy to kiedyś jest już teraz? Rene spojrzał na niego i dostrzegł, że chłopak spoważniał i zrobił się jakby... defensywny?
"Nie mam i nigdy nie miałem żadnej dziewczyny."
Odpisał mu w końcu, uznając, że najpierw wyjaśni największe nieporozumienie, a dopiero potem zajmie się tłumaczeniem czy zadawaniem pytań. Pomimo początkowych wątpliwości, kiedy już sięgnął po telefon, poczuł, że nie kłamie. Z Lei to nigdy nie było nic choćby w połowie podobnego do tego co czuł teraz. I prawdopodobnie dlatego ostatecznie nie wyszło.
Pokazał mu wiadomość, a potem, gdy miał pewność, że ją przeczytał, wziął się za ponowne pisanie.
"Miałem na myśli..."
Zmarszczył brwi. Co w sumie chciał mu przekazać odwołując się do tego filmu? Chyba te wszystkie przemyślenia głównego bohatera, ale było ich tak wiele, a on nie potrafił ich dobrze zacytować. I wtedy przypomniała mu się jedna scena. Z lekkim rumieńcem skończył wiadomość i pokazał Ianowi.
"Miałem na myśli to co pisał dzienniku po wylanej na niego kawie."
To był ten moment, kiedy wiedział, że Nixon jeszcze nie spał (a przecież nie miał pojęcia, że kolega widział film więcej niż raz), więc miał pewność, że będzie kojarzył o co chodzi. A co dokładnie Robert wtedy spisywał czytając na głos dla widzów?
"Dzisiejszego, zupełnie nudnego dnia zdarzył się Cud. I Cud ten prawie pozbawił mnie męskości wylewając na nią gorącą jak diabli kawę. Lecz ból nie miał miejsca, gdy zanurzyłem się w Jego oczach. Niech mnie trzymają, bo nigdy nie czułem niczego podobnego w całym swoim smutnym, pozbawionym nadziei życiu. Pragnę więcej."
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 1:13 pm
Czyli nie było żadnego testu ciążowego.
Nie było też żadnej dziewczyny.
Rozluźnił nieznacznie uścisk na poduszce, choć było jeszcze zdecydowanie za wcześnie na ulgę. Jego słowa nadal były zbyt dziwne i niejasne, by przestał się nimi przejmować. Zwłaszcza, że Rene chyba sam do końca nie wiedział co chciał przekazać.
No, z pewnością nie spodziewał się, że zapamięta cały tekst z filmu praktycznie słowo w słowo. Podniósł rękę, postukując kilka razy palcem w policzek, stopniowo wszystko analizując.

Okej, czyli mówiąc prosto i bezpośrednio, myślałeś że jesteś hetero, ale teraz zmienia ci się orientacja, bo mnie poznałeś?

Widział jak wiele podobne słowa w ogóle kosztują Rene, ale jednocześnie nie chciał utknąć w jakiejś dziwnej sferze niedopowiedzeń, gdzie będą się przerzucać cytatami, licząc że druga osoba go zrozumie. Film to film. Robert był głupi na tak wielu płaszczyznach, że wolał nie wnikać zbyt głęboko w psychikę jego postaci. Dwugodzinny film nie był w stanie całkowicie nakreślić faktycznego sposobu, w jaki ludzie przeżywali podobne rzeczy.

Rene to tylko film. Nie zrozum mnie źle, nie chcę negować że faktycznie... mogłeś sobie zdać z czegoś sprawę, ale mam wrażenie, że bardzo często podążasz za tym co mówią ci inni ludzie. I jesteś bardzo podatny na wpływy. A ja jestem na tyle paskudny, że próbuję na ciebie wpłynąć od kiedy się poznaliśmy.

Mimo słów, które pisał, na koniec posłał mu uśmiech. W końcu nie zamierzał kłamać, że było inaczej. Podniósł się z łóżka i podszedł do niego mierzwiąc mu włosy. W końcu wiedział, że tego nie cierpi.

Zastanów się, okej? I weź pod uwagę, że nie jestem osobą, która będzie się chować w pokoju, bojąc przyznać przed światem, że lubi innego chłopaka. Nawet jeśli mój ojciec będzie się darł przez sam nie wiem ile, rzucał różnymi tekstami o pedałach i pewnie spróbuje wyrzucić mnie z domu. Choć może przemawia przeze mnie mimowolna panika i wcale nie będzie tak źle. Tak czy inaczej, pójdę już. Zobaczymy się czternastego, będziesz miał wystarczająco dużo czasu, by się zastanowić.

Wzruszył ramionami, czekając aż chłopak przeczyta jego wiadomość do końca. Dopiero wtedy schylił się i podniósł jego głowę do góry, całując go krótko w kącik ust, nim uśmiechnął się po raz kolejny i odwrócił, by pójść po swoje rzeczy. Kurtka, buty, plecak. Chyba wszystko miał. Odwrócił się jeszcze w dodatkowym przebłysku.

A i jeszcze jedno. To że jesteś homoseksualny, nie zrównuje się od razu z tym, że brakuje ci męskości czy o czym tam pieprzą anty-media ze swoimi ideologiami. Po prostu lubisz drugiego chłopaka. Też mi straszna rzecz.

Na swój sposób chyba starał się go pocieszyć. Zwłaszcza, że miał wrażenie, że rudowłosego naprawdę strasznie to zżerało od środka.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Wto Lut 11, 2020 1:33 pm
Chyba łatwiej było mu "przerzucać się cytatami" niż ugryźć taki temat bezpośrednio. Ian miał jednak inne podejście i postawił kilka spraw bardzo jasno, jak zwykle sprawiając, że Rene miał ochotę tylko odwrócić wzrok i trwać w tym swoim zarumienieniu bez słowa. Ale musiał też przyznać, że Nixon miał rację. Francuz był osobą na którą łatwo wpłynąć. Ciężko to przed samym sobą przyznać, ale przecież uwierzył w to, że jest aseksualny po zrobieniu głupich testów na internecie, a teraz aż za bardzo utożsamiał się z wymyśloną postacią z filmu. Choć wyznania kolegi się nie spodziewał. Ian próbował na niego wpłynąć? Niby kiedy? Nie żeby mu nie wierzył, ale z drugiej strony miał wrażenie, że to kolejny żart, którego nie rozumiał. Szczególnie po tym jego uśmieszku na koniec. Ech, Nixon, ty mały chochliku...
To co jednak najmocniej trafiło w Rene w całym wywodzie kolegi to było wspomnienie chłopaka o ojcu. Po przeczytaniu tej wiadomości rudzielec od razu napiął wszystkie mięśnie, wyobrażając sobie jakie piekło zafundowałby mu jego własny rodzic na taką wiadomość. Ale wtem jakiś cichy, prawie niesłyszalny głosik z tyłu głowy podpowiedział mu, że przecież Raul Dubois nie pofatyguje się do Kanady. Nie zrobił tego dla dziecka, które stara się być w jego oczach niemal ideałem, więc tym bardziej dla pedała. I tak pewnie wszystko co mu Rene wysyłał szło na wódę i panie do towarzystwa. Cud, jeśli ten człowiek pamiętał by zapłacić czynsz.
Francuz odetchnął. Przytaknął krótko na sam koniec, ponownie oblewając się lekkim rumieńcem na pocałunek. Róż to był kolor, który przy Ianie towarzyszył mu na twarzy niemal bez przerwy. Z lekkim żalem obserwował jak Nixon się zbiera, ale nie zatrzymywał go. Wiedział, że jest już dosyć późno, choć jeszcze nie na tyle by obawiał się go puszczać samego. Zarazem godzina wystarczyła by przypomnieć się, że jutro mają też zajęcia, a Rene nie miał do tej pory czasu usiąść do książek.
Po krótkim pożegnaniu rudzielec usiadł na łóżku i odetchnął. To dopiero był dzień...

[ztx2]
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Nie Mar 15, 2020 4:52 am
Powinien się denerwować.
Tak przynajmniej sądził. Na dłuższy czas ograniczył kontakt z Rene do niezbyt zadowalającego minimum. Nawet jeśli widzieli się na walentynkach, sam nie był w stanie stwierdzić czy ich relacja w ogóle posuwała się w jakikolwiek sposób do przodu. Niezależnie od tego ile o tym wszystkim myślał, w jego głowie rysowała się jedynie bezgraniczna pustka. Wysyłał mu od czasu do czasu smsa, brał od niego notatki, zamieniał kilka zdań...
Wsunął palce w świeżo ścięte włosy, roztrzepując je niedbale na boki. Przez ostatni miesiąc kompletnie przestał się przejmować podcinaniem ich, przez co grzywka zarosła mu do tego stopnia, że non-stop właziła mu w oczy, jeszcze mocniej niż wcześniej. Aż w końcu jego matka - dosłownie wczoraj! - zaciągnęła go za ramię do fryzjera, by poczynił swoją magię. Teraz Ian musiał się użerać ze ściętym tyłem. No ale przynajmniej wizję miał lepszą. Nie wspominając już o samym stylu. Żegnaj wyglądzie zamkniętego w sobie introwertyka.
Przekroczył próg akademików od razu kierując się w odpowiednim kierunku, zgłaszając się uprzednio u pilnującej miejsca ochrony. Była jedenasta, więc Rene na pewno już nie spał, co nie? W sumie nie pamiętał czy pytał go o jego nawyki wstawania w weekendy.
Dopiero idąc korytarzem wcześniejsza nonszalanckość zaczęła odchodzić w niepamięć. Ostatnimi czasy działo się zbyt wiele. Szkoła narzucała swój szaleńczy poziom, organizowała nabory na wymianę, a Ian harował dwa razy bardziej niż zwykle, by faktycznie się na nią dostać.
By choć raz w życiu wyjechać poza granice Kanady i dać swoim rodzicom nieco odetchnąć. Dopiero gdy składał zgłoszenie zdał sobie sprawę, że jeśli go przyjmą przez cały miesiąc będzie w innym państwie. Z daleka od Rene.
Stanął przed drzwiami i uniósł dłoń, zaciskając zęby na wewnętrznej stronie wargi. Opuścił rękę i odwrócił się patrząc wgłąb korytarza.
Co ty robisz do cholery, pukaj.
Ponownie odwrócił się do drzwi. Przecież to nie było takie trudne. Wdech. Wydech. Podniósł rękę i zapukał. Mógł mieć tylko nadzieję, że zrobił to wystarczająco głośno, by chłopak to usłyszał. W końcu nijak go nie ostrzegał, że przyjdzie.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Nie Mar 15, 2020 2:12 pm
Uczył się. Co innego mógł robić? Tylko dwie osoby wyciągały go z domu - Leilani i Ian. Ta pierwsza nie chciała już go znać (czego wciąż za bardzo nie rozumiał, ale się z tym pogodził), a druga była równie zajęta ostatnimi czasy co on sam. Także rudzielec kuł materiał w ciszy i spokoju, zupełnie nie spodziewając się gości, kiedy wtem usłyszał pukanie do drzwi. Zaskoczony uniósł łeb znad książki i zerknął w ich stronę. Szybko wstał, już z nawyku poprawił koszulę i włosy, po czym poszedł sprawdzić kto go nawiedza o tej porze. Na widok Iana mimowolnie oblał się rumieńcem. Tęsknił. Dotarło to do niego tak nagle i szybko, że aż zrobiło mu się słabo. Uniósł drżącą dłoń i powitał kolegę. Następnie zrobił mu przejście, wpuszczając do środka.
Rene stanął z boku i wtedy zdał sobie sprawę, że nie gościł u siebie nikogo od chyba miesiąca. W pokoju jak zawsze miał ład i porządek, więc nie stresował się nagłą wizytą, ale i tak rozejrzał się niepewnie po otoczeniu, upewniając, że wszystko jest jak trzeba. Przełknął ślinę. Co teraz? Co powinien powiedzieć? Zaproponować coś do picia? Zapytać po co Ian postanowił wpaść? No, bo chyba miał ku temu jakiś powód, prawda? Ale co jeśli źle to odbierze?
Rudzielec zaczynał się mocno stresować, a to wszystko przez to, że nie wiedział jak okazać swoją radość. Bo cieszył się na widok Nixona i to nawet bardzo. Ledwo powstrzymywał cisnący się na usta uśmiech. Ale też nie chciał go przytłaczać swoim zachowaniem. Plus trochę bał się, że przez ten czas coś między nimi mogło się zmienić. Czy to dlatego Ian wyglądał teraz inaczej? Rozpoczął nowy etap w życiu i nie było w nim miejsca na uczucia względem niezdecydowanego Francuza? Co jeśli przyszedł tylko po to by powiedzieć, że nie chce więcej ani notatek ani... niczego??
I tak oto podekscytowana buła zamiast się cieszyć na widok kolegi, zaczęła mu tam prawie płakać. Prawie, bo dzielnie się trzymała. Jeszcze.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Pokój numer 25
Nie Mar 15, 2020 11:40 pm
Całe szczęście, że był w środku. Ian uśmiechnął się w odpowiedzi na jego krótkie powitanie i wpakował się przez próg momentalnie zapominając o wcześniejszym wewnętrznym rozdarciu. Ten to dopiero miał jazdy emocjonalne. Ściągnął na wszelki wypadek buty, bo patrząc na ten wieczny porządek w otoczeniu Rene z łatwością mógł sobie wyobrazić jak dostaje zawału na widok piachu, błota czy czegokolwiek innego. Jego wyostrzone łowieckie zmysły rzecz jasna od razu miały ochotę sprawdzić czy łapiąc go z zaskoczenia nie znajdzie tym razem czegoś ciekawego pod łóżkiem. Chociaż coś mu podpowiadało, że prędzej coś by z tego wyszło, gdyby dorwał jego komputer i przejrzał historię. Ciekawe czy ją kasował? Jeśli tak to tylko udowadniało, że był winny, aha!
Musiał jednak odłożył wszystkie plany na bok, gdy obrócił łeb w bok skupiając na chwilę wzrok na rudowłosym. O rany, takiej reakcji na jego przyjście zdecydowanie się nie spodziewał. Może akurat go złapał podczas oglądania jakiejś komedii romantycznej? Dubois wyglądał mu na takiego, co po odkryciu filmów siedziałby w pokoju, oglądał smutne historie i wypłakiwał sobie oczy. Pewnie dlatego nie umiał podejść do tego wszystkiego całkowicie poważnie. Uśmiechnął się z wyraźnym rozbawieniem, mając nadzieję że chłopak nie zaprzestał całkowicie lekcji migowego, bo nie był pewien jak wyglądał obecnie stan baterii jego telefonu.
— "Co to za mina? Aż tak wzruszyły cię moje odwiedziny?" — oczywiście że musiał zażartować, w końcu nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił. Nixon z reguły poważniał w nieodpowiednich momentach i w równie nieodpowiednich robił sobie żarty. Teraz nawet przez głowę mu nie przeszło, że mógłby swoim zachowaniem jakkolwiek urazić Rene i sprawić, że ten przykładowo wyrzuciłby go z pokoju. No bo chyba by tego nie zrobił, nie? Powstrzymał się od rozglądania na boki, póki co chcąc zobaczyć odpowiedź na swoje pytanie. Bo jak rudowłosy nagle zacznie mu płakać to... co miałby w sumie zrobić? Nigdy nie potrafił sobie radzić z płaczącymi ludźmi. Nie raz się przekonał, że stanie jak kołek nie było zbyt pozytywnie odbierane.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Pokój numer 25
Pon Mar 16, 2020 12:23 am
Rene już zdążył się zestresować i wbić sobie do głowy jakieś głupoty, ale uśmiech Iana i jego beztroskie, lekko zadziorne pytanie całkiem rudzielca uspokoiły.
Nic się nie zmieniło.
Wciąż miał szansę. Ale to jeszcze za wcześnie. Mieli dopiero marzec! Tamta staruszka mówiła...
Nie, nie istotne. Teraz nie miało znaczenia co mu nagadała. Najważniejsze, że Nixon był obok i tym razem mieli dla siebie więcej czasu. Francuz uśmiechnął się lekko, nieśmiało, jakby bojaźliwie. Na jego twarzy był to rzadki widok.
"Cieszę się, że cię widzę." zamigał już pewniej i odetchnął. W przeciągu krótkiej chwili odeszła mu ochota na wylewanie łez. A ponieważ emocje opadły, Francuz znalazł moment by przypatrzeć się nowej fryzurze kolegi. Nie był typem osoby, która komentowałaby czyiś wygląd, ale musiał przyznać, że bardzo podobał mu się nowy imidż Iana. Albo może po prostu aż tak leciał na bruneta, że wzdychałby za nim cokolwiek ten by w sobie nie próbował zmieniać? Ciekawe, że nie od początku tak było, ale z biegiem czasu w sercu Rene zrodziło się uczucie, którego nie mógł dłużej ignorować. Szkoda jedynie, że dalej nie miał pojęcia co z nim zrobić.
"Rozgość się." dodał rudzielec po krótkiej pauzie przypatrywania się znajomemu. Choć starał się zachowywać normalnie, wzrok miał dziwnie maślany, a uśmiech o dziwo nie zniknął z jego ust po krótkiej chwili. Do tego migał jakby robił to codziennie i... faktycznie tak było. Ćwiczył każdego dnia, dodając do swojego słownika co najmniej kilka nowych zwrotów. Wciągnął się, jak zawsze kiedy poznawał coś dla niego nowego. A z ciężką pracą i motywacją przychodziły też efekty.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach