▲▼
Noo, bo Temtem poznałabym raczej po nazwie, bo to jednak jest ten taki moment, w którym czegoś nie powtórzysz, ale jak usłyszysz to poznasz o':
First topic message reminder :
KITKUUUU *^*
KITKUUUU *^*
Chciałabym Wam tylko przekazać mądrość, którą usłyszałam dziś od Rosie, mojej mieszkanki wyspy w Animal Crossing.
Każde selfie musi mieć filtr, tęcza jest teraz bardzo modna. Jeśli chcesz, żeby ludzie wzięli cię na poważnie, to musisz używać tęczowego filtra.
Pamiętajcie ludzie - CV na stanowisko kierownicze musi mieć zdjęcie z tęczowym filtrem, bo inaczej reject.
Każde selfie musi mieć filtr, tęcza jest teraz bardzo modna. Jeśli chcesz, żeby ludzie wzięli cię na poważnie, to musisz używać tęczowego filtra.
Pamiętajcie ludzie - CV na stanowisko kierownicze musi mieć zdjęcie z tęczowym filtrem, bo inaczej reject.
To tak w ramach Pride Month czy zawsze tak mówi?
Nie mam pojęcia, myślę, że zawsze tak mówi, bo nie widziałam, żeby ktokolwiek się jarał, że coś się dzieje z okazji PM, a jeszcze przed czerwcem było mówione, że jakaś inna postać (bodajże kotka Merry) opowiadała historię o swojej ulubionej księżniczce czegoś tam, która miała jedną true love - inną księżniczkę. o": Na Pride Month miało wyjść DLC, ale jakoś cisza na ten temat. XD Tak że sądzę że ta tęcza to tak randomowo, ale inclusive wstawki też mają w ogóle poza Pridem. O, i niezależnie od tego jaki wybierasz body model - czy żeński czy męski - zawsze będą mówić o twojej postaci "them", żeby nie wrzucać do konkretnego pronounowego worka.
W ogóle przypomniał mi się przez to fun fact: jakiś koleś teraz pracuje nad betą gry podobnej do Pokemonów (niestety teraz już nie pamiętam nazwiska i nazwy gry, musiałabym przekopać historię streamów jednej laski, którą lubię, a one są jednak dłuuuugie XD Ale to chyba nie to takie fajne co Makjuri na to czeka, tylko coś innego, bo pewnie bym skojarzyła) i on tam po prostu wrzucił opcję wyboru pronounu, ale jakoś większość komentujących twierdziła, że wolą to, co proponuje Animal Crossing, bo cokolwiek.
W ogóle przypomniał mi się przez to fun fact: jakiś koleś teraz pracuje nad betą gry podobnej do Pokemonów (niestety teraz już nie pamiętam nazwiska i nazwy gry, musiałabym przekopać historię streamów jednej laski, którą lubię, a one są jednak dłuuuugie XD Ale to chyba nie to takie fajne co Makjuri na to czeka, tylko coś innego, bo pewnie bym skojarzyła) i on tam po prostu wrzucił opcję wyboru pronounu, ale jakoś większość komentujących twierdziła, że wolą to, co proponuje Animal Crossing, bo cokolwiek.
Jakaś inna gra niż Temtem?
Swoją drogą, nie mogę się już doczekać aż Temtem będzie bardziej grywalny. Bo tak mi wisi na Steamie ale widzę, że jednak bardzo powoli wprowadzają nowy content i no.
Swoją drogą, nie mogę się już doczekać aż Temtem będzie bardziej grywalny. Bo tak mi wisi na Steamie ale widzę, że jednak bardzo powoli wprowadzają nowy content i no.
Grajcie w eu4, w nowym patchu wprowadzili wreszcie husytyzm.
Ja to na razie gram w jedzenie wafli serowych.
Damn, brzmi mega - jakbyś potrzebował dodatkowego gracza to wiesz, na co-op to ja zawsze chętnie!
Już skończyłem, 100% osiągnięć wbite.
[MG] Mercury Kyan Black napisał:Jakaś inna gra niż Temtem?
Noo, bo Temtem poznałabym raczej po nazwie, bo to jednak jest ten taki moment, w którym czegoś nie powtórzysz, ale jak usłyszysz to poznasz o':
Głupio to pewnie zabrzmi, ale ciekawi mnie po chuj ktoś robi grę podobną do Pokemonów, gdy ktoś inny też już robi grę do Pokemonów i zbiera naprawdę dobre recenzje. To tak jak jest ta gierka co robi konkurencję dla Simsów i nagle 3 inne osoby by stwierdziły "hej, też zróbmy konkurencję dla Simsów". |:
Bo myślą, że jak ktoś złapał na coś market to oni też się wybiją. Jak jakieś idk, robienie filmiku o kimś tam dla cloutu a potem robienie shit contentu. XD
Hmm. Kurde, bo po prostu ja wiem, że ta jego gra też może być dobra serio. Tylko jakoś tak bez sensu mi się to wydaje, że autentycznie wchodzisz na rynek od razu z konkurencją, która zbiera spore zainteresowanie. Ale może to moje myślenie jest dziwne. xD
Znaczy ja wiem o co chodzi, bo też mam takie "po co iksde", ale z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć mentalność takiego gościa, nawet jeśli sama wolałabym iść w jakieś inne rejony na jego miejscu.
Opowiem Wam dzisiaj, kochani, dlaczego jestem szmaciarzem, który nawet jak nie odpowiada sarkastycznie, to w sumie i tak to robi.
Startuję dzisiaj z domu przed ósmą rano. Jadę na badania medycyny pracy. Kurde, budynek sztos, mówię pani z recepcji że ma śliczne brwi, potem że wnętrza mają przeurocze, normalnie jak takie mini lotnisko gdzie gabinety to gate'y. To samo mówię okulistce i gadamy o aranżacji wnętrz. Jest zajebiście. Wchodzę do lekarza medycyny pracy Zygmunta Skurwielskiego, witam się, a on tylko mierzy mnie skurwiałym wzrokiem i mamrocze: "dokument tożsamości". No ale okej, może jest zmęczony, wiadomo. No to ja nadal miła miła gadamy gadamy sprawdza mnie. Żegnam się, mówię miłego dnia, a on ani kurwa do widzenia, ani nic, tylko MHM.
JEBANE MHM.
No myślę se hui, może serio jakiś słaby dzień ma. Jadę przejść się po centrum Katowic, bo jestem głodna jak cholera i mi w sumie trochę słabo. No to opędzlowałam se coś na szybko, po drodze jeszcze kupiłam zaparzacz do herbaty do biura, kasjer w Tigerze milutki kochany, i idę na przystanek. Mijam kolesia imieniem Marek władca szparek, super ziomek, zagadał mnie i złapał na teksty o biednych dzieciach żebym wpłacała na wioski. Okej, spoko, mnie tam pasuje, jak ma to coś dać, miło pomagać. Pogadaliśmy sobie jeszcze o jesieniarach i Soniczku, fajnie fajnie.
Potem idę dalej tym samym deptakiem i zaczepia mnie Romka wyglądająca jakby ledwo stała na nogach, które i tak były patykami w chuj. Serio, wychudzona, wyglądała jak śmierć. I prosi mnie o pinionszka albo jakiś najtańszy chleb DLA JEJ DZIECI. No to kurła kupiłam jej chleb, poczekała przed piekarnią grzecznie. Daję jej ten chleb ona mi dziękuje, kurde prawie tam płakała, aż mi się serce łamało, piszę o tym bratu, bo no kurwa.
A ON MI WYKURWIA ŻE MAM NIE DAWAĆ NIC BRUDASOM BO MNIE OKRADNĄ. I SIĘ KURWA ZACZYNA NAPIERDALANIE ŻE JEBANE ZŁODZIEJE ŻE OOO ŁEŁOŁEŁO BO WIECIE JAK KUPICIE CHLEB TO ONI WAM KURWA TELEKINEZĄ WYJEBIĄ PORTFEL Z KIESZENI KURWA MAĆ W TYM CZASIE.
No i już się podnerwiłam, bo ja walę, pieprzy koleś że nie jest rasistą że spoko spoko fajnie fajnie, pomagać ludziom trzeba nieważne co. No w chuj.
No ale wracam do domu, przychodzi mi mail, że mam dokumenty do roboty wydrukować i odesłać skan podpisanych. No to czytam umowę na spokojnie, AŻ NAGLE GDZIE NIE PÓJDĘ TO HAŁASUJĄ, ŁAŻĄ, GÓWNIARZ SĄSIADÓW GRA FUR ELISE TYDZIEŃ W TYDZIEŃ OD DWÓCH LAT Z ZEROWYM PROGRESEM, NIE TRAFIA W KLAWISZE NAJPROSTSZYCH INTERWAŁÓW, ALE MUSI NAWALAĆ NA PEŁNEJ PIŹDZIE PRZY OTWARTYM OKNIE SIĘ CHWALIĆ JAKI Z NIEGO PRODIGY NIE JEST. BRAT U SIEBIE W POKOJU NA AKUSTYKU GRA TEN FRAGMENT STAIRWAY TO HEAVEN TEN WIECIE. TYN TYN TYN TYN W INTERLUDE PO UUUUU MAKES YOU WONDEEER. I GRA TO ŹLE I CHUJOWO BEZ EMOCJI I OSTRO I TŁUMI TE STRUNY W TRAKCIE I TO TAK TWARDO BRZYDKO BRZMI, A ON TO - CHOLERA - GRA OD LAT I NADAL NIE UMIE. I W KÓŁKO GRA TE SAME CZTERY NUTY. I MIESZA MI SIĘ JEDEB WIRTUOZO Z DRUGIM.
Zamykam okna. Zamykam drzwi. Wkładam słuchawki w uszy. I TAK SŁYSZĘ WSZYSTKO. No ale dobra, dotrwałam do końca, idę drukować tę umowę, czytam sobie ją jeszcze raz w salonie, bo tam cicho chociaż. Przez minutę. BO ZARAZ WYŁAZI TA ZAKAŁA I ZACZYNA NUCIĆ TO SAMO GÓWNO I CELOWO ZŁYMI DŹWIĘKAMI ŻEBY MNIE WKURWIĆ BO WIDZI ŻE SIĘ CHCĘ SKUPIĆ. Chciałabym teraz nadmienić, że jak on coś robi TO NIKT SIĘ KURWA SŁOWEM NIE MA PRAWA ODEZWAĆ W TYM DOMU.
Więc ostatecznie rzucam to wszystko w chuj i wychodzę na spacer napisać coś co brzmi jak nieudolnie napisana przez pięciolatka pasta.
I tak jest zawsze, kiedy startuję dzień będąc miłą dla ludzi. Zawsze mnie ktoś ostatecznie zaczyna wkurwiać. RANO MI UPADŁ KURWA TELEFON I PRZEPRASZAŁAM TEGO CEPA A NIE BRATA ŻE GO P R Z Y P A D K I E M OBUDZIŁAM. Kończę z byciem miłą jak tak mają się potem rozwijać moje dnie elo.
Ale spoko, bo pogłaskałam po drodze zajebistego corgi. Był miękki.
Startuję dzisiaj z domu przed ósmą rano. Jadę na badania medycyny pracy. Kurde, budynek sztos, mówię pani z recepcji że ma śliczne brwi, potem że wnętrza mają przeurocze, normalnie jak takie mini lotnisko gdzie gabinety to gate'y. To samo mówię okulistce i gadamy o aranżacji wnętrz. Jest zajebiście. Wchodzę do lekarza medycyny pracy Zygmunta Skurwielskiego, witam się, a on tylko mierzy mnie skurwiałym wzrokiem i mamrocze: "dokument tożsamości". No ale okej, może jest zmęczony, wiadomo. No to ja nadal miła miła gadamy gadamy sprawdza mnie. Żegnam się, mówię miłego dnia, a on ani kurwa do widzenia, ani nic, tylko MHM.
JEBANE MHM.
No myślę se hui, może serio jakiś słaby dzień ma. Jadę przejść się po centrum Katowic, bo jestem głodna jak cholera i mi w sumie trochę słabo. No to opędzlowałam se coś na szybko, po drodze jeszcze kupiłam zaparzacz do herbaty do biura, kasjer w Tigerze milutki kochany, i idę na przystanek. Mijam kolesia imieniem Marek władca szparek, super ziomek, zagadał mnie i złapał na teksty o biednych dzieciach żebym wpłacała na wioski. Okej, spoko, mnie tam pasuje, jak ma to coś dać, miło pomagać. Pogadaliśmy sobie jeszcze o jesieniarach i Soniczku, fajnie fajnie.
Potem idę dalej tym samym deptakiem i zaczepia mnie Romka wyglądająca jakby ledwo stała na nogach, które i tak były patykami w chuj. Serio, wychudzona, wyglądała jak śmierć. I prosi mnie o pinionszka albo jakiś najtańszy chleb DLA JEJ DZIECI. No to kurła kupiłam jej chleb, poczekała przed piekarnią grzecznie. Daję jej ten chleb ona mi dziękuje, kurde prawie tam płakała, aż mi się serce łamało, piszę o tym bratu, bo no kurwa.
A ON MI WYKURWIA ŻE MAM NIE DAWAĆ NIC BRUDASOM BO MNIE OKRADNĄ. I SIĘ KURWA ZACZYNA NAPIERDALANIE ŻE JEBANE ZŁODZIEJE ŻE OOO ŁEŁOŁEŁO BO WIECIE JAK KUPICIE CHLEB TO ONI WAM KURWA TELEKINEZĄ WYJEBIĄ PORTFEL Z KIESZENI KURWA MAĆ W TYM CZASIE.
No i już się podnerwiłam, bo ja walę, pieprzy koleś że nie jest rasistą że spoko spoko fajnie fajnie, pomagać ludziom trzeba nieważne co. No w chuj.
No ale wracam do domu, przychodzi mi mail, że mam dokumenty do roboty wydrukować i odesłać skan podpisanych. No to czytam umowę na spokojnie, AŻ NAGLE GDZIE NIE PÓJDĘ TO HAŁASUJĄ, ŁAŻĄ, GÓWNIARZ SĄSIADÓW GRA FUR ELISE TYDZIEŃ W TYDZIEŃ OD DWÓCH LAT Z ZEROWYM PROGRESEM, NIE TRAFIA W KLAWISZE NAJPROSTSZYCH INTERWAŁÓW, ALE MUSI NAWALAĆ NA PEŁNEJ PIŹDZIE PRZY OTWARTYM OKNIE SIĘ CHWALIĆ JAKI Z NIEGO PRODIGY NIE JEST. BRAT U SIEBIE W POKOJU NA AKUSTYKU GRA TEN FRAGMENT STAIRWAY TO HEAVEN TEN WIECIE. TYN TYN TYN TYN W INTERLUDE PO UUUUU MAKES YOU WONDEEER. I GRA TO ŹLE I CHUJOWO BEZ EMOCJI I OSTRO I TŁUMI TE STRUNY W TRAKCIE I TO TAK TWARDO BRZYDKO BRZMI, A ON TO - CHOLERA - GRA OD LAT I NADAL NIE UMIE. I W KÓŁKO GRA TE SAME CZTERY NUTY. I MIESZA MI SIĘ JEDEB WIRTUOZO Z DRUGIM.
Zamykam okna. Zamykam drzwi. Wkładam słuchawki w uszy. I TAK SŁYSZĘ WSZYSTKO. No ale dobra, dotrwałam do końca, idę drukować tę umowę, czytam sobie ją jeszcze raz w salonie, bo tam cicho chociaż. Przez minutę. BO ZARAZ WYŁAZI TA ZAKAŁA I ZACZYNA NUCIĆ TO SAMO GÓWNO I CELOWO ZŁYMI DŹWIĘKAMI ŻEBY MNIE WKURWIĆ BO WIDZI ŻE SIĘ CHCĘ SKUPIĆ. Chciałabym teraz nadmienić, że jak on coś robi TO NIKT SIĘ KURWA SŁOWEM NIE MA PRAWA ODEZWAĆ W TYM DOMU.
Więc ostatecznie rzucam to wszystko w chuj i wychodzę na spacer napisać coś co brzmi jak nieudolnie napisana przez pięciolatka pasta.
I tak jest zawsze, kiedy startuję dzień będąc miłą dla ludzi. Zawsze mnie ktoś ostatecznie zaczyna wkurwiać. RANO MI UPADŁ KURWA TELEFON I PRZEPRASZAŁAM TEGO CEPA A NIE BRATA ŻE GO P R Z Y P A D K I E M OBUDZIŁAM. Kończę z byciem miłą jak tak mają się potem rozwijać moje dnie elo.
Ale spoko, bo pogłaskałam po drodze zajebistego corgi. Był miękki.
Podobno na chujowe historie najlepiej jest się dzielić równie chujowymi historiami, żeby wspólnie poczuć więź chujowości, więc ja zarzucę swoją historią z wczoraj.
W poniedziałek rozwalił mi się ząb. Bardzo słabo, bo dosłownie pękł mi w pół, mam teraz taką porąbaną wyrwę, która jest mega nieprzyjemna, cokolwiek nie zjem to mi tam włazi i znowu boli. Muszę to non-stop czyścić, uważać i tak dalej. A że rozwalił mi się w pracy i średnio mogłem to jakoś sensownie ogarnąć to poprosiłem mamę żeby mnie umówiła do dentysty, do którego chodzę od dzieciaka. Udało się umówić na środę, 15.30. Niby pracuję, ale chuj z zębami nie ma co czekać, idę. Powiedziałem jej, żeby mi podesłała adres to podrzuciła mi jakiś mega dziwny dosłownie - "3 maja". Żadnego miasta, kodu pocztowego nic i wiecie jak to jest, człowiek niby ma pewność że to miasto X, ale jednak jak przychodzi co do czego to łapie cię zwątpienie, bo gadaliście o Legionowie, Białołęce i Centrum Warszawy. A co jak się przeniósł? Ulic 3 maja jest masa. Dzwonię - nie odbiera. Raz, drugi, trzeci. Powoli mnie już łapie naprzemiennie wkurwienie z paniką, no bo nie wiem gdzie mam jechać. Dobra jak nie ona to ojczym.
Dzwonię do ojczyma, powiedział że Legionowo - mam ledwo 1h żeby tam dojechać, a autobusy to wredne suki jeżdżące raz na 30 minut/godzinę. Tłumaczy mi budynek, parkingi, coś tam. W końcu zamawiam Ubera. Stawki są obecnie mega zawyżone przez koronawirusa, więc portfel mnie boli, no ale uj. Jadę. W połowie trasy dzwoni do mnie mama, pyta co chciałem. Mówię, że adres i czy to na pewno ten 3 maja, bo jak wpisywałem w neta to mi w ogóle wyskakiwał inny, a na tę babkę to w ogóle nie wyskakiwało nic.
> Tak to na pewno ten.
> ALE NA PEWNO? Bo ja jak wpisywałem to mi wyskakiwał przy PKP.
> Nie, ten przy PKP na pewno nie, to musi być co innego.
Adres okazał się zły tak czy inaczej, na szczęście byłem o 15, więc mialem jeszcze ponad 40 minut zapasu to przez ponad 30 błądziłem po mieście jak debil szukając PRZYCHODNI ZDROWIE. W końcu znalazłem. Widzę ludzi czekających na zewnątrz, ale wchodzę do środka by się dopytać po prostu czy dobrze trafiłem. A baba od razu naskakuje na mnie z ryjem, że KORONAWIRUS CZEKAĆ NA ZEWNĄTRZ KURWA, PO NAZWISKACH WYWOŁAJĄ, ŚLEPY PAN CZY CO? Mówię, że chciałem się tylko upewnić czy dobrze trafiłem do Pani X + nie wiem czy do stomatologa też mam czekać na zewnątrz.
A CZEMU MIAŁBY PAN NIE CZEKAĆ JAKIEŚ SPECJALNE TRAKTOWANIE?
Już mnie kurwica łapie ale ok. Wychodzę, stoję na zewnątrz, oczywiście obsuwa i jakaś masakra. Zaczął lać ostry deszcz - fajnie niby bo gorąco nie było - no i czekam. Czekam. Czekam.
Czekałem ponad godzinę, wychodzi babka i pyta do kogo czekam i jakie nazwisko. Ja jej wszystko podaję, a ona mina konfuz.gif.
> Ale Pana nie ma na liście.
> Jak to mnie nie ma na liście.
> Do kogo Pan jest umówiony?
> Do Pani X na 15.45.
> Ale tu nie przyjmuje żadna Pani X.
I tak drodzy Państwo okazało się, że ta tępa pizda od koronawirusa mnie okłamała, bo Pani X nigdy tam nie przyjmowała. A moi rodzice też mnie wprowadzili w błąd, bo jak się okazało, dentysta zmienił swoje miejsce pracy już kilka lat temu. Zgadnijcie gdzie?
Obok PKP. Wizyta mi przepadła, hajs za Ubera zmarnowany, wracałem na przystanek autobusowy przez pół miasta w deszczu, przemokłem tak że teraz walczę by się nie rozchorować (i przegrywam tę walkę), ale staram się nie kasłać, bo udało mi się przełożyć wizytę na 16.30 (dziś) i liczę że ogarnę ten ząb.
Także tak.
A jeszcze z innych śmieszków to byłem wczoraj u dermatologa, dostałem skierowanie na badania, by załapać się do leczenia jakimś najsilniejszym lekiem na rynku, który wymagał ode mnie podpisywania oświadczenia o tym, że nie dotknę alkoholu przez rok [cały czas kuracji] i (najlepsze) że jeśli będę odbywał STOSUNEK SEKSUALNY TO Z ZABEZPIECZENIEM. XD
Gdybyście chcieli też wiedzieć w jakim stanie był mój mózg wczoraj po tym deszczu etc to jak podpisywałem 5 stron dokumentów i było standardowe "Podpis + dzisiejsza data" to w dzisiejszą datę wpisywałem swój rok urodzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
PS Szanuję za kupienie chlebka, Sher.
W poniedziałek rozwalił mi się ząb. Bardzo słabo, bo dosłownie pękł mi w pół, mam teraz taką porąbaną wyrwę, która jest mega nieprzyjemna, cokolwiek nie zjem to mi tam włazi i znowu boli. Muszę to non-stop czyścić, uważać i tak dalej. A że rozwalił mi się w pracy i średnio mogłem to jakoś sensownie ogarnąć to poprosiłem mamę żeby mnie umówiła do dentysty, do którego chodzę od dzieciaka. Udało się umówić na środę, 15.30. Niby pracuję, ale chuj z zębami nie ma co czekać, idę. Powiedziałem jej, żeby mi podesłała adres to podrzuciła mi jakiś mega dziwny dosłownie - "3 maja". Żadnego miasta, kodu pocztowego nic i wiecie jak to jest, człowiek niby ma pewność że to miasto X, ale jednak jak przychodzi co do czego to łapie cię zwątpienie, bo gadaliście o Legionowie, Białołęce i Centrum Warszawy. A co jak się przeniósł? Ulic 3 maja jest masa. Dzwonię - nie odbiera. Raz, drugi, trzeci. Powoli mnie już łapie naprzemiennie wkurwienie z paniką, no bo nie wiem gdzie mam jechać. Dobra jak nie ona to ojczym.
Dzwonię do ojczyma, powiedział że Legionowo - mam ledwo 1h żeby tam dojechać, a autobusy to wredne suki jeżdżące raz na 30 minut/godzinę. Tłumaczy mi budynek, parkingi, coś tam. W końcu zamawiam Ubera. Stawki są obecnie mega zawyżone przez koronawirusa, więc portfel mnie boli, no ale uj. Jadę. W połowie trasy dzwoni do mnie mama, pyta co chciałem. Mówię, że adres i czy to na pewno ten 3 maja, bo jak wpisywałem w neta to mi w ogóle wyskakiwał inny, a na tę babkę to w ogóle nie wyskakiwało nic.
> Tak to na pewno ten.
> ALE NA PEWNO? Bo ja jak wpisywałem to mi wyskakiwał przy PKP.
> Nie, ten przy PKP na pewno nie, to musi być co innego.
Adres okazał się zły tak czy inaczej, na szczęście byłem o 15, więc mialem jeszcze ponad 40 minut zapasu to przez ponad 30 błądziłem po mieście jak debil szukając PRZYCHODNI ZDROWIE. W końcu znalazłem. Widzę ludzi czekających na zewnątrz, ale wchodzę do środka by się dopytać po prostu czy dobrze trafiłem. A baba od razu naskakuje na mnie z ryjem, że KORONAWIRUS CZEKAĆ NA ZEWNĄTRZ KURWA, PO NAZWISKACH WYWOŁAJĄ, ŚLEPY PAN CZY CO? Mówię, że chciałem się tylko upewnić czy dobrze trafiłem do Pani X + nie wiem czy do stomatologa też mam czekać na zewnątrz.
A CZEMU MIAŁBY PAN NIE CZEKAĆ JAKIEŚ SPECJALNE TRAKTOWANIE?
Już mnie kurwica łapie ale ok. Wychodzę, stoję na zewnątrz, oczywiście obsuwa i jakaś masakra. Zaczął lać ostry deszcz - fajnie niby bo gorąco nie było - no i czekam. Czekam. Czekam.
Czekałem ponad godzinę, wychodzi babka i pyta do kogo czekam i jakie nazwisko. Ja jej wszystko podaję, a ona mina konfuz.gif.
> Ale Pana nie ma na liście.
> Jak to mnie nie ma na liście.
> Do kogo Pan jest umówiony?
> Do Pani X na 15.45.
> Ale tu nie przyjmuje żadna Pani X.
I tak drodzy Państwo okazało się, że ta tępa pizda od koronawirusa mnie okłamała, bo Pani X nigdy tam nie przyjmowała. A moi rodzice też mnie wprowadzili w błąd, bo jak się okazało, dentysta zmienił swoje miejsce pracy już kilka lat temu. Zgadnijcie gdzie?
Obok PKP. Wizyta mi przepadła, hajs za Ubera zmarnowany, wracałem na przystanek autobusowy przez pół miasta w deszczu, przemokłem tak że teraz walczę by się nie rozchorować (i przegrywam tę walkę), ale staram się nie kasłać, bo udało mi się przełożyć wizytę na 16.30 (dziś) i liczę że ogarnę ten ząb.
Także tak.
A jeszcze z innych śmieszków to byłem wczoraj u dermatologa, dostałem skierowanie na badania, by załapać się do leczenia jakimś najsilniejszym lekiem na rynku, który wymagał ode mnie podpisywania oświadczenia o tym, że nie dotknę alkoholu przez rok [cały czas kuracji] i (najlepsze) że jeśli będę odbywał STOSUNEK SEKSUALNY TO Z ZABEZPIECZENIEM. XD
Gdybyście chcieli też wiedzieć w jakim stanie był mój mózg wczoraj po tym deszczu etc to jak podpisywałem 5 stron dokumentów i było standardowe "Podpis + dzisiejsza data" to w dzisiejszą datę wpisywałem swój rok urodzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
PS Szanuję za kupienie chlebka, Sher.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach