▲▼
_____ — Zazdroszczę Ci — wyznała szukając jego dłoni — Ja nie potrafię się nie przejmować, chociaż bardzo próbuję.
_____ Ojczym od najmłodszych lat wciskał jej, że musi być we wszystkim najlepsza, najmądrzejsza i najgrzeczniejsza, bo "co ludzie powiedzą?". Z wiekiem zdanie innych stało się najważniejsze, a robienie dobrego wrażenia na obcych osobach priorytetem. W końcu córka lekarza musiała być idealna, tak powtarzał jej George, a ona w to wierzyła, wkrótce wpadając w patologiczną tendencję do spełniania zachcianek innych. Byle tylko ją lubili.
_____ — Ja też nie chciałam się socjalizować, ale mi kazali. — mruknęła przypominając sobie wszystkie prośby (a czasem nawet groźb, że nie dostanie deseru) by nie siedziała sama w kącie, albo pracowni plastycznej.
_____ — Arda Rivere? Robene? Rovene? Huh, nie pamiętam jej nazwiska. Poznasz ją po morderczym spojrzeniu i tym, że wygląda jak królowa lodu. A tylko spróbuj ją podrywać to... — urwała, nie wiedząc jak powinna zakończyć swoją groźbę, ale ściągnięte brwi i powietrze w rumianych policzkach mówiły, że nie będzie to nic przyjemnego. Takim karłom jak Leilani łatwiej zadawać ciosy poniżej pasa._____ — Właśnie z tym mam największy problem. — wymamrotała widocznie naburmuszona. Sprawy, na które nie miała wpływu były w topce rzeczy, którymi Leilani przejmowała się najmocniej. Z kolei te, które była w stanie zmienić, znajdowały się na samym końcu, a dziewczyna była przekonana, że nad wszystkim ma kontrolę.
_____ — Nie — pokręciła przecząco głową tak gwałtownie, że aż kosmyki jasnych włosów upiętych w niedbały kok przed wyjściem z akademika opadły na jej twarz — Albo i tak. Ale po wyjściu wolałabym Cię zabrać na cały weekend za miasto. Deal?
_____ "Zakładając, że do tego czasu nie stwierdzi, że ma mnie dość siedem razy", pomyślała zbierając niesforne fale, które zaraz znalazły się tam, gdzie ich miejsce — za jej uszami.
_____ — Bardziej się boję, że to Ty w ramach swojej victorowatości rzucisz przy niej czymś głupim, a ona za to wyrzuci Cię z gabinetu. Przez okno. Z drugiego piętra. — tak tak, teraz obracamy wszystko w żart. Gdyby Leilani była młodsza o jakieś siedem lat, to byłaby jednym z tych wkurwiających dzieci, które coś odwalają, a potem krzyczą "IT'S A PRAAAAAAANK!", jakby to miało magicznie anulować konsekwencje. Kurcze, czemu nie spróbowali tego na balu?
_____ — jakieś.. pół mili? — odpowiedziała rozglądając się wokół. Gdyby nie budynki, zapewne już czuliby we włosach morski wiatr. Albo i nie? — Chodź, znam skrót.
_____ Mówiąc to pociągnęła Victora w stronę jednej z wąskich uliczek. Spacer wśród wywróconych śmietników nie należał może do najromantyczniejszych w historii, ale dzięki temu w niecałe dziesięć minut znaleźli się na drodze prowadzącej prosto w kierunku wydm. Gdyby się wsłuchać, dałoby się odróżnić szum morza od warkotu silników.
_____ — Nie chciałeś czegoś kupić po drodze? Możesz wziąć też mi bezalkoholowe, byle tylko jakieś smakowe dobre. — zapytała wskazując na Świątynie Alkoholizacji, zwaną sklepem monopolowym po przeciwnej stronie ulicy.
First topic message reminder :
Gdyby ktoś na początku grudnia ubiegłego roku zapowiedział Leilani, że któregoś dnia dojdzie do wniosku, że tęskni za ośrodkiem odwykowym, to dziewczyna zaśmiałaby się mu w twarz. Co prawda ciężko mówić o prywatności w Sunshine Coast, gdy dzieliła pokój z dwiema innymi dziewczynami, jej spotkania z rodzicami były mocno ograniczone, a jeśli już dochodziło do jakiś wyjść, to tylko grupą i w towarzystwie opiekunów — tam przynajmniej czuła się bezpiecznie. Bez ciągłego wystawiania swojej woli na próbę, ani oceniania przez innych.
Sądziła, że terapia pozwoli jej wrócić do normalności, tymczasem gdy po raz pierwszy od blisko czterech miesięcy przekroczyła próg Riverdale High, czuła się jeszcze bardziej obco. Chociaż od jej pojawienia się w szkole minęło już kilka tygodni, nadal nie potrafiła się przełamać i zacząć rozmawiać z rówieśnikami, więc izolowała się od nich.
To dlatego teraz, podczas przerwy obiadowej, zamiast siedzieć ze wszystkimi na stołówce, znalazła się w ogrodzie, gdzie na ławeczce obok fontanny zajadała się kanapkami przygotowanymi rano przez tatę. To znaczy, zajadałaby się, gdyby nie to, że przez palące spojrzenia i szepty za plecami całkiem straciła apetyt. Louisowi będzie przykro, jeśli po pracy znów zastanie w lodówce niezjedzone drugie śniadanie.
Oczywiście, nie przyszło jej do głowy, że ludzie mogą patrzeć na nią przez to, że w miniony weekend zmieniła kolor włosów, a szepty wcale nie były docinkami. Sądziła, że to Ros rozpowiedział o dramie, jaka miała miejsce w noc z piątku na sobotę. A skoro o Victorze mowa, to musiała z nim porozmawiać, jak najszybciej. Problem w tym, że nie mogła znaleźć typa na żadnym serwisie społecznościowym, a sprawa naprawdę była pilna! Może powinna zaryzykować i wieczorem przejść się do czarnej strefy...?
Ponownie spotkanie Leilani i Victora
w kwietniu 2024 roku
gdzieś w Riverdale City
w kwietniu 2024 roku
gdzieś w Riverdale City
Gdyby ktoś na początku grudnia ubiegłego roku zapowiedział Leilani, że któregoś dnia dojdzie do wniosku, że tęskni za ośrodkiem odwykowym, to dziewczyna zaśmiałaby się mu w twarz. Co prawda ciężko mówić o prywatności w Sunshine Coast, gdy dzieliła pokój z dwiema innymi dziewczynami, jej spotkania z rodzicami były mocno ograniczone, a jeśli już dochodziło do jakiś wyjść, to tylko grupą i w towarzystwie opiekunów — tam przynajmniej czuła się bezpiecznie. Bez ciągłego wystawiania swojej woli na próbę, ani oceniania przez innych.
Sądziła, że terapia pozwoli jej wrócić do normalności, tymczasem gdy po raz pierwszy od blisko czterech miesięcy przekroczyła próg Riverdale High, czuła się jeszcze bardziej obco. Chociaż od jej pojawienia się w szkole minęło już kilka tygodni, nadal nie potrafiła się przełamać i zacząć rozmawiać z rówieśnikami, więc izolowała się od nich.
To dlatego teraz, podczas przerwy obiadowej, zamiast siedzieć ze wszystkimi na stołówce, znalazła się w ogrodzie, gdzie na ławeczce obok fontanny zajadała się kanapkami przygotowanymi rano przez tatę. To znaczy, zajadałaby się, gdyby nie to, że przez palące spojrzenia i szepty za plecami całkiem straciła apetyt. Louisowi będzie przykro, jeśli po pracy znów zastanie w lodówce niezjedzone drugie śniadanie.
Oczywiście, nie przyszło jej do głowy, że ludzie mogą patrzeć na nią przez to, że w miniony weekend zmieniła kolor włosów, a szepty wcale nie były docinkami. Sądziła, że to Ros rozpowiedział o dramie, jaka miała miejsce w noc z piątku na sobotę. A skoro o Victorze mowa, to musiała z nim porozmawiać, jak najszybciej. Problem w tym, że nie mogła znaleźć typa na żadnym serwisie społecznościowym, a sprawa naprawdę była pilna! Może powinna zaryzykować i wieczorem przejść się do czarnej strefy...?
Vic właśnie próbował zasugerować, że nie jest wcale od niej gorszy. To tylko krótki pobyt w zamkniętym hotelu gdzie zapłatą są pogadanki z psychologiem. Bywało gorzej, serio.
– Podchodzę do tego na luzie jak do wielu innych spraw. Lepiej to robić w ten sposób niż lamentować. Co by mi to dało? – a no nic. Odpowiedzi udzielił już sobie sam. Już jakiś czas temu doszedł do banalnego wniosku, że nie warto przejmować się sprawami, na które nie mamy wpływu. Początki bywają trudne ale z czasem można wypracować własną metodę zlewania tematu. Polecam.
– Nie mam zamiaru szukać tam przyjaciół. Kilku patoli z okolic zupełnie mi wystarczy. – puścił jej oczko kiedy tylko złapali kontakt wzrokowy. Słabo później przedstawiać kogoś mówiąc ‘ poznaliśmy się w zamkniętym ośrodku’ heh.
Plany ucieczki – ktoś już sobie je dziarał na plecach i nawet był o tym serial. Może z henny Lei ale z pewnością to nie będzie prawdziwy tattoo. Z ucieczką kojarzyć się może jeszcze nóż w chlebie ale ta mała nie wyglądała na taką co to sama sobie piecze bułeczki. Pomysł zabawny, nie ma co.
– Ja i malowanie. Muszę zabrać ze sobą beret, wiesz, taki żebym wyglądał jak gość z Paryża, i sztalugę – energicznie pokiwał głową roztaczając przed sobą wizję samego siebie w roli artysty. Żarty się go dziś trzymały, bez wątpienia.
Nadszedł też czas, w którym Vic musiał zadać bardzo niewygodne pytanie. Chuj wie jak Lei je odbierze ale kij z tym.
– Imię i nazwisko albo mi ją opisz – przecież jakoś ją trzeba rozpoznać, no nie?
– Podchodzę do tego na luzie jak do wielu innych spraw. Lepiej to robić w ten sposób niż lamentować. Co by mi to dało? – a no nic. Odpowiedzi udzielił już sobie sam. Już jakiś czas temu doszedł do banalnego wniosku, że nie warto przejmować się sprawami, na które nie mamy wpływu. Początki bywają trudne ale z czasem można wypracować własną metodę zlewania tematu. Polecam.
– Nie mam zamiaru szukać tam przyjaciół. Kilku patoli z okolic zupełnie mi wystarczy. – puścił jej oczko kiedy tylko złapali kontakt wzrokowy. Słabo później przedstawiać kogoś mówiąc ‘ poznaliśmy się w zamkniętym ośrodku’ heh.
Plany ucieczki – ktoś już sobie je dziarał na plecach i nawet był o tym serial. Może z henny Lei ale z pewnością to nie będzie prawdziwy tattoo. Z ucieczką kojarzyć się może jeszcze nóż w chlebie ale ta mała nie wyglądała na taką co to sama sobie piecze bułeczki. Pomysł zabawny, nie ma co.
– Ja i malowanie. Muszę zabrać ze sobą beret, wiesz, taki żebym wyglądał jak gość z Paryża, i sztalugę – energicznie pokiwał głową roztaczając przed sobą wizję samego siebie w roli artysty. Żarty się go dziś trzymały, bez wątpienia.
Nadszedł też czas, w którym Vic musiał zadać bardzo niewygodne pytanie. Chuj wie jak Lei je odbierze ale kij z tym.
– Imię i nazwisko albo mi ją opisz – przecież jakoś ją trzeba rozpoznać, no nie?
– Lei to proste. Olej sprawy, na które nie masz wpływu. Zaoszczędzisz sobie stresu i nerwów a ja myślę, że takie zlane sprawy i sytuację toczą się lepiej niż te, nad którymi trzęsie się gaciami. Czaisz no nie? – zacisnął swoją dłoń na jej udając, że chce ją połamać. Oczywiście przestał po chwili ale niech nie myśli, że z Vica poważny filozof. Czasem powie coś mądrego ale woli być z tych zabawnych i na luzie. Wystarczy na niego spojrzeć.
– Już ja się tam przystosuje. Jakoś zleci a jak wyjdę to pójdziemy na imprezę – plan życia. Bo co tu innego wymyślić?
– Myślisz, że terapeutka w ramach kary będzie chciała uderzyć w romans z pacjentem? Serio mała? – spojrzał na nią wymownie. Wydawało mu się, że raczej pacjent dla lekarza jest czymś w rodzaju śmiecia. Przynajmniej taki z wyrokiem na karku. Nie ta półka, nie ta liga. Nie ma o czym gadać.
– Daleko jeszcze? – zerknął ma zegarek mając wrażenie, że przeszli już pół miasta a celu jak nie było tak nie ma. Łażenie nie leżało w jego zainteresowaniach. Jazda na rowerze, owszem ale piesze dalekie wycieczki już nie. Miejmy nadzieję, że za chwilę wejdą w jakiś zakręt i okaże się, że to już tu.
– Już ja się tam przystosuje. Jakoś zleci a jak wyjdę to pójdziemy na imprezę – plan życia. Bo co tu innego wymyślić?
– Myślisz, że terapeutka w ramach kary będzie chciała uderzyć w romans z pacjentem? Serio mała? – spojrzał na nią wymownie. Wydawało mu się, że raczej pacjent dla lekarza jest czymś w rodzaju śmiecia. Przynajmniej taki z wyrokiem na karku. Nie ta półka, nie ta liga. Nie ma o czym gadać.
– Daleko jeszcze? – zerknął ma zegarek mając wrażenie, że przeszli już pół miasta a celu jak nie było tak nie ma. Łażenie nie leżało w jego zainteresowaniach. Jazda na rowerze, owszem ale piesze dalekie wycieczki już nie. Miejmy nadzieję, że za chwilę wejdą w jakiś zakręt i okaże się, że to już tu.
Jako, że Victor nie odpisuje od września, wątek można uznać za zakończony.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach