▲▼
MG TIME
Bociany klekoczą, że przyszła wiosna, a na polu kapusty znalazła się cała masa dzieci, które czekają na nowych rodziców – czy to tych bardziej uważnych, czy też nie. Jako że Leilani i Victor poddali się magii chwili, zapominając o zdrowym rozsądku i przede wszystkim o antykoncepcji, stali się potencjalnym materiałem na przyszłą rodzinę. Winszujemy.
Teraz czas na to, by los zadecydował o tym, czy o taką ciążę (prawie) nic nie robiliście.
0-50 – w Leilani zagnieździł się pasożyt Victora;
51-100 – to jeszcze nie pora, by poznać magię rodzicielstwa.
Tylko prawdziwy samiec strzeli gola za pierwszym zamachem xD
Numer jeden we wszystkich kategoriach. No spoko, luz. Pewnie i po mistrzowsku zrobiła mu dobrze odwdzięczając się, za kilka minut randki jego ust z jej kroczem. Później to już każdy może się domyśleć co oboje wyprawiali. Środek dnia, uchylone okno bo na zewnątrz panowała ładna pogoda. Ciekawe czy ktoś ich słyszał. Pewnie prędzej czy później dojdą do niego jakieś plotki o podsłuchanych hałasach i domniemaniach na temat ich rzekomego pochodzenia. Wiecie gdzie on to miał. No właśnie. Wszystko rozkręciło się tak szybko i w sumie niespodziewanie, że, tak, to szczyt nieodpowiedzialności, ale zapomnieli się dogadać co do antykoncepcji. W świcie Rosa, który lekko odstawał, ale tylko czasem, od realiów, wszystkie laski brały tabletki. Nie dość, że dla każdego faceta to wygodne bo nie trzeba się zastanawiać gdzie położył paczkę prezerwatyw, to jeszcze skuteczne. I właśnie w ten sposób nie ominęła go żadna przyjemność z nieograniczonego niczym kontaktu, bo tak jest najlepiej, a dodatkowo nie musiał się przejmować, że gumka jest uszkodzona albo inne cuda. I tak to się odbyło bez większych konwersacji aż do paru sekund po wszystkim kiedy Vic leżał regulując oddech i starając się doprowadzić go do normalności. Końcówki bywają męczące, nie ma co.
– A co ma być – chwycił Lei za ramiona i przetoczył na siebie miętosząc chwilę jej pośladek. Kończąc pocałunek sprzedał jej klapsa, który rozniósł się echem po pokoju. Czerwona skóra na tyłku musiała ją nieźle szczypać bo dziś takich gratisów zebrała całą masę. Jeśli nie chciała powtórki z rozrywki to powinna szybciej decydować się na prysznic bo jak na kogoś kto STRZELIŁ GOLA miał jeszcze dużo energii i chęci.
– Jesteś głodna? – nie wiedział czy tylko on tak miał, czy to jest jakoś ze sobą powiązane ale za każdym razem gdy miał okazję spędzić kilka chwil zapomnienia w towarzystwie kobiet, to po zabawie dostawał wilczego apetytu. Zjadłby konia z kopytami. Podobnie miał po treningu na basenie. No co miał poradzić? Chyba należy mu się jakaś nagroda za tak ciężką pracę, nie?
– Musimy popracować nad kondycją Twoich ud Ty krótkodystansowcu – drobna uszczypliwość w jej stronę była tylko pstryczkiem w nos. Jak na kogoś kto ma 16 lat i tak była niezła w te klocki.
– Tylko nie zapomnij dzisiaj wziąć tabletki – przerzucił jej włosy na jedną stronę rysując palcem dziwne wzory na nagich plecach.
Jaki on jest zapobiegawczy i troskliwy. Szkoda, że odrobinę po fakcie. Na swoje usprawiedliwienie mógł tylko powiedzieć, że młodość bardzo często rozmija się z odpowiedzialnością a efekty tego bywają hm, nieprzewidywalne? Nie, to złe słowo. Powiedzmy ciężkie życiowo do ogarnięcia. O, wiadomo o co cho.
First topic message reminder :
Gdyby ktoś na początku grudnia ubiegłego roku zapowiedział Leilani, że któregoś dnia dojdzie do wniosku, że tęskni za ośrodkiem odwykowym, to dziewczyna zaśmiałaby się mu w twarz. Co prawda ciężko mówić o prywatności w Sunshine Coast, gdy dzieliła pokój z dwiema innymi dziewczynami, jej spotkania z rodzicami były mocno ograniczone, a jeśli już dochodziło do jakiś wyjść, to tylko grupą i w towarzystwie opiekunów — tam przynajmniej czuła się bezpiecznie. Bez ciągłego wystawiania swojej woli na próbę, ani oceniania przez innych.
Sądziła, że terapia pozwoli jej wrócić do normalności, tymczasem gdy po raz pierwszy od blisko czterech miesięcy przekroczyła próg Riverdale High, czuła się jeszcze bardziej obco. Chociaż od jej pojawienia się w szkole minęło już kilka tygodni, nadal nie potrafiła się przełamać i zacząć rozmawiać z rówieśnikami, więc izolowała się od nich.
To dlatego teraz, podczas przerwy obiadowej, zamiast siedzieć ze wszystkimi na stołówce, znalazła się w ogrodzie, gdzie na ławeczce obok fontanny zajadała się kanapkami przygotowanymi rano przez tatę. To znaczy, zajadałaby się, gdyby nie to, że przez palące spojrzenia i szepty za plecami całkiem straciła apetyt. Louisowi będzie przykro, jeśli po pracy znów zastanie w lodówce niezjedzone drugie śniadanie.
Oczywiście, nie przyszło jej do głowy, że ludzie mogą patrzeć na nią przez to, że w miniony weekend zmieniła kolor włosów, a szepty wcale nie były docinkami. Sądziła, że to Ros rozpowiedział o dramie, jaka miała miejsce w noc z piątku na sobotę. A skoro o Victorze mowa, to musiała z nim porozmawiać, jak najszybciej. Problem w tym, że nie mogła znaleźć typa na żadnym serwisie społecznościowym, a sprawa naprawdę była pilna! Może powinna zaryzykować i wieczorem przejść się do czarnej strefy...?
Ponownie spotkanie Leilani i Victora
w kwietniu 2024 roku
gdzieś w Riverdale City
w kwietniu 2024 roku
gdzieś w Riverdale City
Gdyby ktoś na początku grudnia ubiegłego roku zapowiedział Leilani, że któregoś dnia dojdzie do wniosku, że tęskni za ośrodkiem odwykowym, to dziewczyna zaśmiałaby się mu w twarz. Co prawda ciężko mówić o prywatności w Sunshine Coast, gdy dzieliła pokój z dwiema innymi dziewczynami, jej spotkania z rodzicami były mocno ograniczone, a jeśli już dochodziło do jakiś wyjść, to tylko grupą i w towarzystwie opiekunów — tam przynajmniej czuła się bezpiecznie. Bez ciągłego wystawiania swojej woli na próbę, ani oceniania przez innych.
Sądziła, że terapia pozwoli jej wrócić do normalności, tymczasem gdy po raz pierwszy od blisko czterech miesięcy przekroczyła próg Riverdale High, czuła się jeszcze bardziej obco. Chociaż od jej pojawienia się w szkole minęło już kilka tygodni, nadal nie potrafiła się przełamać i zacząć rozmawiać z rówieśnikami, więc izolowała się od nich.
To dlatego teraz, podczas przerwy obiadowej, zamiast siedzieć ze wszystkimi na stołówce, znalazła się w ogrodzie, gdzie na ławeczce obok fontanny zajadała się kanapkami przygotowanymi rano przez tatę. To znaczy, zajadałaby się, gdyby nie to, że przez palące spojrzenia i szepty za plecami całkiem straciła apetyt. Louisowi będzie przykro, jeśli po pracy znów zastanie w lodówce niezjedzone drugie śniadanie.
Oczywiście, nie przyszło jej do głowy, że ludzie mogą patrzeć na nią przez to, że w miniony weekend zmieniła kolor włosów, a szepty wcale nie były docinkami. Sądziła, że to Ros rozpowiedział o dramie, jaka miała miejsce w noc z piątku na sobotę. A skoro o Victorze mowa, to musiała z nim porozmawiać, jak najszybciej. Problem w tym, że nie mogła znaleźć typa na żadnym serwisie społecznościowym, a sprawa naprawdę była pilna! Może powinna zaryzykować i wieczorem przejść się do czarnej strefy...?
Ale Leilani doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pod Victorowymi koszulkami kryje się świetne ciało. Właśnie dlatego zaproponowała mu "modeling", który w rzeczywistości miał polegać na bezczelnym przyglądaniu mu się. Pamięć miała dobrą, wystarczy zrobić szybki szkic, a cienie postara się jakoś odtworzyć. Jeśli nie wyjdzie, będzie musiała umówić się z nim jeszcze raz. I jeszcze jeden. I kolejny.
Czując, jak traci grunt pod stopami, oderwała swoje usta od jego wydając z siebie pełne zaskoczenia westchnienie. Kiedy zorientowała się, że tylko została przeniesiona na biurko, zaatakowała go z większą dzikością, zupełnie nie przejmując się ewentualnie poranioną przez nieostrożnego Rosa wargą. Nie miała dużego doświadczenia w tych sprawach, ale zdecydowanie była fanką zabaw daleko odbiegających od czułych pocałunków i patrzenia sobie w oczy. Zdarte kolana, obdarte od paska nadgarstki, czerwone ślady na udach i pośladkach, szarpanie za włosy i podduszanie — dla sporej części dziewczyn były szczytem tego, ile potrafiły znieść. Dla Lei to był dopiero początek.
No pięknie. Trafiła mu się masochistka.
Jej dłonie zsunęły się nieco niżej, na plecy, gdzie zaczęła podwijać jego koszulkę, ale średnio sobie z tym radziła, dlatego też z wielką niechęcią zmuszona była przerwać pocałunek.
— Zdejmij to, do cholery — szepnęła tuż nad jego uchem.
Czując, jak traci grunt pod stopami, oderwała swoje usta od jego wydając z siebie pełne zaskoczenia westchnienie. Kiedy zorientowała się, że tylko została przeniesiona na biurko, zaatakowała go z większą dzikością, zupełnie nie przejmując się ewentualnie poranioną przez nieostrożnego Rosa wargą. Nie miała dużego doświadczenia w tych sprawach, ale zdecydowanie była fanką zabaw daleko odbiegających od czułych pocałunków i patrzenia sobie w oczy. Zdarte kolana, obdarte od paska nadgarstki, czerwone ślady na udach i pośladkach, szarpanie za włosy i podduszanie — dla sporej części dziewczyn były szczytem tego, ile potrafiły znieść. Dla Lei to był dopiero początek.
No pięknie. Trafiła mu się masochistka.
Jej dłonie zsunęły się nieco niżej, na plecy, gdzie zaczęła podwijać jego koszulkę, ale średnio sobie z tym radziła, dlatego też z wielką niechęcią zmuszona była przerwać pocałunek.
— Zdejmij to, do cholery — szepnęła tuż nad jego uchem.
Drzwi od pokoju powinny znajdować się teoretycznie na ścianie po prawej stronie. Teoretycznie też w zamku powinien być klucz. No bo on zawsze tam jest. Najbezpieczniejsza metoda na to, żeby nie zgubić tego cholerstwa to wsadzenie go na swoje miejsce. Normalnie bez problemu mógłby na oślep natrafić na klamkę i zrobić to co w takich sytuacjach należy. Odcięcie od świata zewnętrznego i wizyt niechcianych gości daje poczucie komfortu psychicznego. Nie ma nic gorszego niż nagłe wejście ciecia, bez pukania oczywiście, i pytanie czy to tutaj cieknie kran? Nie kurwa, dwa piętra wyżej.
Tak więc powinien bezproblemowo trafić na klamkę ale jak na złość zajmując się Lei, wplatając lewą dłoń w jej farbowane włosy i okręcając je sobie wokół garści, jak na złość prawą ręką najpierw natrafił na ścianę, ościeżnicę a na końcu na klucz, który finalnie wydał charakterystyczny dźwięk. Spokój.
Będąc znów do dyspozycji w całości pomógł na wyraźne żądanie rozpiąć własną koszulę. Poszło to o wiele sprawniej niż lasce. która ma długie paznokcie. Guzik po guziku, wszystkie ustąpiły a materiał wylądował na podłodze w mało estetycznym zwoju z wywiniętymi rękawami. Kto by teraz się tym przejmował. Powracając w końcu ustami do Lei, ponownie szarpnął jej włosy atakując szyję i płatek ucha. Wolną dłonią odnalazł zapięcie od koronkowego biustonosza jednak zanim go odpiął i rzucił gdzie popadnie wymruczał krótkie ale jakże treściwe :
– Chcesz? – żeby nie było, że ją do czegoś zmusza, nakłania albo inne cuda wianki. Kobiety myślą jedno a robią drugie i jak ma zrobić te parę kroków dalej to musi mieć pewność, że ta mała tego chce. Na razie wszystko wskazywało na to, że tak ale chuj wie. Lepiej dopytać bo tak jak ona nie chciała łatki kurwy tak on gwałciciela. Jasne i zrozumiałe zresztą.
Tak więc powinien bezproblemowo trafić na klamkę ale jak na złość zajmując się Lei, wplatając lewą dłoń w jej farbowane włosy i okręcając je sobie wokół garści, jak na złość prawą ręką najpierw natrafił na ścianę, ościeżnicę a na końcu na klucz, który finalnie wydał charakterystyczny dźwięk. Spokój.
Będąc znów do dyspozycji w całości pomógł na wyraźne żądanie rozpiąć własną koszulę. Poszło to o wiele sprawniej niż lasce. która ma długie paznokcie. Guzik po guziku, wszystkie ustąpiły a materiał wylądował na podłodze w mało estetycznym zwoju z wywiniętymi rękawami. Kto by teraz się tym przejmował. Powracając w końcu ustami do Lei, ponownie szarpnął jej włosy atakując szyję i płatek ucha. Wolną dłonią odnalazł zapięcie od koronkowego biustonosza jednak zanim go odpiął i rzucił gdzie popadnie wymruczał krótkie ale jakże treściwe :
– Chcesz? – żeby nie było, że ją do czegoś zmusza, nakłania albo inne cuda wianki. Kobiety myślą jedno a robią drugie i jak ma zrobić te parę kroków dalej to musi mieć pewność, że ta mała tego chce. Na razie wszystko wskazywało na to, że tak ale chuj wie. Lepiej dopytać bo tak jak ona nie chciała łatki kurwy tak on gwałciciela. Jasne i zrozumiałe zresztą.
W pierwszej chwili w ogóle nie zwróciła uwagi na jego zmagania z drzwiami, dopiero gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk przekręcanego zamka (nie wiedząc oczywiście co właśnie się stało) spanikowana odwróciła głowę w tamtą stronę, w obawie, że ktoś mógłby ich przyłapać. Dobre kilka sekund zajęło jej zrozumienie, że Victor właśnie zabezpieczał się przed wizytą niespodziewanych gości. Nie byłoby zbyt przyjemnie, gdyby nagle zebrało się tu pół akademika żądnego sensacji, jaką niewątpliwie byliby półnadzy Ros i Cigfran w swoich objęciach.
Cóż, na pewno nie pomogłoby to w dementowaniu plotek o rzekomym związku tej dwójki. Nie, wtedy Leilani pewnie błagałaby go o to, żeby zaczął je potwierdzać.
Przygryzła wargę, a jej oddech stawał się coraz szybszy z każdym rozpinanym guzikiem jego koszuli. Nie miała jednak okazji przyglądać mu się zbyt długo, bowiem szarpnięcie za włosy zmusiło ją do odchylenia swojej głowy, dając mu tym samym dostęp do jej szyi. Dłonie Lei w tym czasie przeniosły się na nagie plecy Victora, w które wbiła długie paznokcie, a jej uda zacisnęły się wokół jego bioder.
— Chcę. — po tych wszystkich krzywych akcjach z jej strony, nie dziwiła mu się wcale, że wolał najpierw zapytać, zanim posunie się o krok dalej. Nikt nie lubił niespodzianek, zwłaszcza takich nieprzyjemnych. — Ale to zostaje naszą tajemnicą. — dodała. Ona nie napisze o tym w pamiętniczku, a on nie powinien chwalić się swoim kumplom. Nawet jeśli znał ich bardzo długo i ufał im bardziej niż samemu sobie. Może im opowiadać o swoich przypałowych sytuacjach, ale nie o sprawach, które dotyczą drugiej osoby.
A na pewno powinien milczeć jeśli chodziło o Leilani. Plotki plotkami, je da się jeszcze przeboleć, ale jej ojciec był znacznie gorszy. Gdyby tylko się dowiedział...
Cóż, na pewno nie pomogłoby to w dementowaniu plotek o rzekomym związku tej dwójki. Nie, wtedy Leilani pewnie błagałaby go o to, żeby zaczął je potwierdzać.
Przygryzła wargę, a jej oddech stawał się coraz szybszy z każdym rozpinanym guzikiem jego koszuli. Nie miała jednak okazji przyglądać mu się zbyt długo, bowiem szarpnięcie za włosy zmusiło ją do odchylenia swojej głowy, dając mu tym samym dostęp do jej szyi. Dłonie Lei w tym czasie przeniosły się na nagie plecy Victora, w które wbiła długie paznokcie, a jej uda zacisnęły się wokół jego bioder.
— Chcę. — po tych wszystkich krzywych akcjach z jej strony, nie dziwiła mu się wcale, że wolał najpierw zapytać, zanim posunie się o krok dalej. Nikt nie lubił niespodzianek, zwłaszcza takich nieprzyjemnych. — Ale to zostaje naszą tajemnicą. — dodała. Ona nie napisze o tym w pamiętniczku, a on nie powinien chwalić się swoim kumplom. Nawet jeśli znał ich bardzo długo i ufał im bardziej niż samemu sobie. Może im opowiadać o swoich przypałowych sytuacjach, ale nie o sprawach, które dotyczą drugiej osoby.
A na pewno powinien milczeć jeśli chodziło o Leilani. Plotki plotkami, je da się jeszcze przeboleć, ale jej ojciec był znacznie gorszy. Gdyby tylko się dowiedział...
Szczęście, że zapięcie od jej biustonosza nie sprawiło mu takiej niespodzianki jak ten jebany klucz. Grzecznie i przewidywalnie odstawało na środku zarysowanego kręgosłupa, którego pojedyncze kręgi można było wyczuć pod palcami. Sprawnie i po mistrzowsku zbliżył do siebie obie części materiału, i to przy użyciu tylko dwóch palców, a ten na słowa jej pośpiesznej zgody, ustąpił bez problemu. Zsuwając oba ramiączka z jasnej skóry jej ramion, rzucił górną część bielizny na podłogę. Wraz z jego koszulą tworząc mały stos.
Mięśnie pod wpływem wbijania ostrych pazurów napięły się automatycznie a sam Ros odkleił w końcu usta od szyi Lei zostawiając na nie, o fuck, malinkę.
– Jasne – sapnął zainteresowany jej klatką piersiową, której chciał chwilę poświęcić. Chociaż był deklarowanym fanem kobiecych tyłków to jak każdy chłopiec lubił piersi. Taka natura.
Pochylając się nieco niżej przygryzł prawą pierś, a lewą bawił się w najlepsze. Na zmianę ściskał, podszczypywał, unosił i znów zamykał w dłoni tylko po to żeby po chwili ją puścić. Kiedy jedna jak i druga nosiły ślady jego zębów powrócił do ust Lei chociaż wcale nie zaczął ich całować. Wpatrywał się w reakcję dziewczyny na swoją dłoń, która rozpoczynając wędrówkę od pępka, nie przekroczyła linii dolnej bielizny, a spoczęła na niej. Bezwstydne paluchy odnalazły delikatny punkt, który subtelnie ucisnął i zaczął wolno masować kolistymi ruchami. Chciał żeby zrobiła się wilgotna, miał zamiar się nad nią trochę poznęcać za to, że kazała mu tak długo czekać.
Przyjemnie?
- Co mam teraz zrobić?- przekonajmy się na ile Lei jest bezwstydna i wyuzdana. Czy to tylko jej mniemanie na swój temat, czy szczera prawda.
Mięśnie pod wpływem wbijania ostrych pazurów napięły się automatycznie a sam Ros odkleił w końcu usta od szyi Lei zostawiając na nie, o fuck, malinkę.
– Jasne – sapnął zainteresowany jej klatką piersiową, której chciał chwilę poświęcić. Chociaż był deklarowanym fanem kobiecych tyłków to jak każdy chłopiec lubił piersi. Taka natura.
Pochylając się nieco niżej przygryzł prawą pierś, a lewą bawił się w najlepsze. Na zmianę ściskał, podszczypywał, unosił i znów zamykał w dłoni tylko po to żeby po chwili ją puścić. Kiedy jedna jak i druga nosiły ślady jego zębów powrócił do ust Lei chociaż wcale nie zaczął ich całować. Wpatrywał się w reakcję dziewczyny na swoją dłoń, która rozpoczynając wędrówkę od pępka, nie przekroczyła linii dolnej bielizny, a spoczęła na niej. Bezwstydne paluchy odnalazły delikatny punkt, który subtelnie ucisnął i zaczął wolno masować kolistymi ruchami. Chciał żeby zrobiła się wilgotna, miał zamiar się nad nią trochę poznęcać za to, że kazała mu tak długo czekać.
Przyjemnie?
- Co mam teraz zrobić?- przekonajmy się na ile Lei jest bezwstydna i wyuzdana. Czy to tylko jej mniemanie na swój temat, czy szczera prawda.
Oprócz kręgów mógł też wyczuć podłużne wypukłe blizny między łopatkami. Nie były jakoś specjalnie wielkie, ani bardzo widocznie, ale stanowiły olbrzymi kompleks Leilani, przez który nigdy nie odkrywała pleców. Nawet przed zajęciami wychowania fizycznego zamykała się w toalecie, żeby się przebrać, byle nikt nie zauważył i przypadkiem nie zainteresował się sytuacją u niej w domu.
Malinka, huh? Co prawda była w stanie poradzić z nią sobie odpowiednią fryzurą i zwyczajnym podkładem, ale to nie zmienia faktu, że takie naznaczanie było bardzo niemiłe z jego strony. Wygląda na to, że będzie musiała odwdzięczyć mu się w podobny sposób. Tylko niech następnego dnia nie staje w szkole obok niej, bo ich sekret może się wydać.
— Ile ich było przede mną? — zapytała sama wplatając palce we włosy Victora, podczas gdy on zajmował się jej biustem — I nie kłam, że nie liczyłeś.
Na pewno musiał liczyć. Każda kolejna zaliczona laska to +10 do męskiego ego, a przecież jakoś trzeba zsumować zdobyte punkty.
Odchyliła głowę do tyłu, czując jak jej ciało coraz bardziej rozluźnia się pod wpływem jego pieszczot, nawet jeśli te nie należały do najdelikatniejszych. Chyba właśnie dlatego były tak (paradoksalnie) przyjemne. Nie była więc zadowolona, kiedy oderwał się od jej piersi.
Chociaż jej twarz pozostała niewzruszona, tak ciało wystarczająco ją zdradzało. Oddech stał się jeszcze bardziej płytki, a źrenice poszerzyły się. Jego pytanie sprawiło, że uniosła brew w zdumieniu. Sądziła, że Victor był typem, który po prostu brał, nie przejmując się niczym. Jej dłonie znów przeniosły się na jego ramiona lekko na nie napierając, dając mu tym samym znak, aby zszedł niżej.
— Zrób pożytek ze swoich ust i zajmij się mną jak należy — skoro już tak bardzo chciał spełniać życzenia księżniczki Leilani, to proszę, oto pierwsze z nich.
Malinka, huh? Co prawda była w stanie poradzić z nią sobie odpowiednią fryzurą i zwyczajnym podkładem, ale to nie zmienia faktu, że takie naznaczanie było bardzo niemiłe z jego strony. Wygląda na to, że będzie musiała odwdzięczyć mu się w podobny sposób. Tylko niech następnego dnia nie staje w szkole obok niej, bo ich sekret może się wydać.
— Ile ich było przede mną? — zapytała sama wplatając palce we włosy Victora, podczas gdy on zajmował się jej biustem — I nie kłam, że nie liczyłeś.
Na pewno musiał liczyć. Każda kolejna zaliczona laska to +10 do męskiego ego, a przecież jakoś trzeba zsumować zdobyte punkty.
Odchyliła głowę do tyłu, czując jak jej ciało coraz bardziej rozluźnia się pod wpływem jego pieszczot, nawet jeśli te nie należały do najdelikatniejszych. Chyba właśnie dlatego były tak (paradoksalnie) przyjemne. Nie była więc zadowolona, kiedy oderwał się od jej piersi.
Chociaż jej twarz pozostała niewzruszona, tak ciało wystarczająco ją zdradzało. Oddech stał się jeszcze bardziej płytki, a źrenice poszerzyły się. Jego pytanie sprawiło, że uniosła brew w zdumieniu. Sądziła, że Victor był typem, który po prostu brał, nie przejmując się niczym. Jej dłonie znów przeniosły się na jego ramiona lekko na nie napierając, dając mu tym samym znak, aby zszedł niżej.
— Zrób pożytek ze swoich ust i zajmij się mną jak należy — skoro już tak bardzo chciał spełniać życzenia księżniczki Leilani, to proszę, oto pierwsze z nich.
Gdyby skupił się bezpośrednio na kształcie jej pleców, każdej wystającej kości, pieprzykach i znamionach, niechybnie uwagę przykułyby i blizny, których pochodzenie nie należało do typu historii, co to rozpowiada się na lewo i prawo. Wkraczanie na tak niepewne grunty nie dość, że odciągnęłoby oboje od głównej tematyki spotkania to jeszcze zepsuło humor. Są tematy lekkie i takie, o których można gadać tylko z kimś, z kim łączą nas silne relacje no ale dość pieprzenia bo zrobi się smutno i chuj strzeli atmosferę. Nie zauważył jej blizn i dobrze się stało.
Akurat wyjątkowo nie miał zamiaru mówić, że nie liczył, bo to kłamstwo. Liczył a co gorsza, przydzielał punkty. Szczególnie jednorazowym akcją. Ta chamska i dziecinna zabawa nie tyczyła się dziewuch, które z różnych przyczyn zdecydowały się wejść z nim w związek. To dopiero masochizm ale no hejże, przecież on nie jest taki zły.
– A to nie ważne. Teraz jesteś Ty – zakończył temat nawet nie przypuszczając, że to może ona nigdy nie była z facetem. W końcu dziewice są jak dinozaury ale to też inna bajka bo dowodem istnienia gadów są szczątki a nietknięte laski? Osobiście się nie spotkał.
– Do góry tyłek – mruknął wymuszając na niej współpracę przy ściąganiu dolnej części bielizny. Gdzie wylądował skrawek koronki? A nigdzie indziej jak na rosnącym stosie. W końcu mogła powiedzieć i pochwalić się koleżankom, że Ros przed nią klęknął. Wcale nie musiała dodawać w jakim celu, heh.
Powoli ale stanowczo jego dłonie rozsunęły nogi siedzącej na biurku panny. Bezwstydnie składał mokre pocałunki na wewnętrznej stronie ud sunąc coraz wyżej i wyżej. Co jakiś czas nie omieszkał posłać Lei swojego gorącego spojrzenia. W końcu przekładając łapy pod jej nogami i zaciskając palce na pośladkach, przyciągnął ją na sam skraj blatu w taki sposób, żeby mieć lepszy dostęp do miejsca docelowego. A i do niego dobrał się bez większego wstępu. Najpierw zadziornie przejechał językiem po całej długości rozchylając płatki wilgotnej, już, kobiecości, a następnie poświęcił uwagę łechtaczce, którą na zmianę lizał i ssał schodząc co jakiś czas niżej i zabawiając się tam. Uwalniając jedną rękę, uprzednio zarzucił nogę kochanki na swój bark mając niecny plan wykorzystania swych palców. Czując jak bardzo jest wilgotna, wsunął w nią jeden palec wykonując posuwiste ruchy. Korzystając z dogodnej pozycji miał w planach znalezienie magicznego punktu. Ta, tego od strony brzucha, o nieco innej strukturze niż reszta mięśni gładkich. Gdy tylko zlokalizuje nabrzmiały punkt g, z pewnością zacznie go molestować doprowadzając Lei do szaleństwa.
Akurat wyjątkowo nie miał zamiaru mówić, że nie liczył, bo to kłamstwo. Liczył a co gorsza, przydzielał punkty. Szczególnie jednorazowym akcją. Ta chamska i dziecinna zabawa nie tyczyła się dziewuch, które z różnych przyczyn zdecydowały się wejść z nim w związek. To dopiero masochizm ale no hejże, przecież on nie jest taki zły.
– A to nie ważne. Teraz jesteś Ty – zakończył temat nawet nie przypuszczając, że to może ona nigdy nie była z facetem. W końcu dziewice są jak dinozaury ale to też inna bajka bo dowodem istnienia gadów są szczątki a nietknięte laski? Osobiście się nie spotkał.
– Do góry tyłek – mruknął wymuszając na niej współpracę przy ściąganiu dolnej części bielizny. Gdzie wylądował skrawek koronki? A nigdzie indziej jak na rosnącym stosie. W końcu mogła powiedzieć i pochwalić się koleżankom, że Ros przed nią klęknął. Wcale nie musiała dodawać w jakim celu, heh.
Powoli ale stanowczo jego dłonie rozsunęły nogi siedzącej na biurku panny. Bezwstydnie składał mokre pocałunki na wewnętrznej stronie ud sunąc coraz wyżej i wyżej. Co jakiś czas nie omieszkał posłać Lei swojego gorącego spojrzenia. W końcu przekładając łapy pod jej nogami i zaciskając palce na pośladkach, przyciągnął ją na sam skraj blatu w taki sposób, żeby mieć lepszy dostęp do miejsca docelowego. A i do niego dobrał się bez większego wstępu. Najpierw zadziornie przejechał językiem po całej długości rozchylając płatki wilgotnej, już, kobiecości, a następnie poświęcił uwagę łechtaczce, którą na zmianę lizał i ssał schodząc co jakiś czas niżej i zabawiając się tam. Uwalniając jedną rękę, uprzednio zarzucił nogę kochanki na swój bark mając niecny plan wykorzystania swych palców. Czując jak bardzo jest wilgotna, wsunął w nią jeden palec wykonując posuwiste ruchy. Korzystając z dogodnej pozycji miał w planach znalezienie magicznego punktu. Ta, tego od strony brzucha, o nieco innej strukturze niż reszta mięśni gładkich. Gdy tylko zlokalizuje nabrzmiały punkt g, z pewnością zacznie go molestować doprowadzając Lei do szaleństwa.
Ciekawe zatem ile punktów otrzyma Leilani. Nie to, że jej zależało na jakiejś głupiej liście najlepszych kochanek Victora Rosa, ale... Nie, w sumie to miała obsesję na punkcie bycia numerem jeden we wszystkim, nawet w czymś... czymś takim. Chyba, że na żadną listę nie trafi, bo ta dwójka postanowi się ze sobą związać, co byłoby największym plot twistem jaki widziało Riverdale High.
Nie, chyba największym jaki widziała cała Kanada. Właściwie, to to, co obecnie się działo było jednym wielkim dzikim zwrotem akcji. Przecież jeszcze miesiąc temu prychała gniewnie, gdy tylko ktoś odważył się wspomnieć w jej towarzystwie o jego osobie.
— Weź nie pierdol — rzuciła z surowym fińskim akcentem. — Skoro nie chcesz mówić, to nie.
Mało brakowało, żeby nie strzeliła teatralnego focha i stamtąd nie wyszła, ale skoro Victor już schodził między jej uda, to może powinna dać mu szansę na zrehabilitowanie się... W końcu druga okazja może się szybko nie zdarzyć, o ile w ogóle znów dziwnym zbiegiem okoliczności znajdą się sam na sam.
Niewiele pamiętała z tego, co działo się dalej, ale jednego była pewna — Ros wiedział, co robi.
Jasne włosy lepiły się do mokrej od potu skroni, podczas gdy Leilani leżąc na łóżku wpatrywała się w biały sufit i próbowała dojść do siebie po wysiłku, jaki zafundował jej Victor. Zdecydowanie powinna popracować nad swoją kondycją. Oprócz zmęczenia, była cała obolała, a na jej delikatnej skórze znalazły się czerwone ślady po podgryzaniu, malinkach, a nawet siniaki, choć te ostatnie raczej nie leżały w intencji Rosa. Taka po prostu jej uroda, że wystarczy jej mocniej dotknąć.
Uniosła się na łokciu i pochyliła nad chłopakiem, składając na jego ustach jeszcze jeden pocałunek. W pierwszej chwili chciała się okryć kołdrą, ale zapomniała, że ta została w łazience czekając na wysuszenie, podobnie jak jej sukienka.
— I co teraz? — zapytała, choć dobrze wiedziała, co: zamierzała chamsko wbić pod jego prysznic, żeby doprowadzić się do porządku. Ale co później? Nadal będą mijać się na szkolnych korytarzach odwracając głowy w drugą stronę, byle tylko ich spojrzenia się ze sobą nie skrzyżowały? Czy może ich znajomość eskaluje w coś więcej? I żeby nie zrozumieć jej źle; taki stan rzeczy w ogóle jej nie przeszkadzał i nie oczekiwała, że Victor od razu pobiegnie po pierścionek. Była głupia, naiwna i robiła rzeczy, przez które na głowie jej ojca pojawiały się pierwsze siwe włosy, ale potrafiła odróżnić pożądanie od głębszego uczucia. Chociaż tyle.
Po prostu była ciekawa jak na całą sprawę zapatrywał się chłopak.
Nie, chyba największym jaki widziała cała Kanada. Właściwie, to to, co obecnie się działo było jednym wielkim dzikim zwrotem akcji. Przecież jeszcze miesiąc temu prychała gniewnie, gdy tylko ktoś odważył się wspomnieć w jej towarzystwie o jego osobie.
— Weź nie pierdol — rzuciła z surowym fińskim akcentem. — Skoro nie chcesz mówić, to nie.
Mało brakowało, żeby nie strzeliła teatralnego focha i stamtąd nie wyszła, ale skoro Victor już schodził między jej uda, to może powinna dać mu szansę na zrehabilitowanie się... W końcu druga okazja może się szybko nie zdarzyć, o ile w ogóle znów dziwnym zbiegiem okoliczności znajdą się sam na sam.
Niewiele pamiętała z tego, co działo się dalej, ale jednego była pewna — Ros wiedział, co robi.
Jasne włosy lepiły się do mokrej od potu skroni, podczas gdy Leilani leżąc na łóżku wpatrywała się w biały sufit i próbowała dojść do siebie po wysiłku, jaki zafundował jej Victor. Zdecydowanie powinna popracować nad swoją kondycją. Oprócz zmęczenia, była cała obolała, a na jej delikatnej skórze znalazły się czerwone ślady po podgryzaniu, malinkach, a nawet siniaki, choć te ostatnie raczej nie leżały w intencji Rosa. Taka po prostu jej uroda, że wystarczy jej mocniej dotknąć.
Uniosła się na łokciu i pochyliła nad chłopakiem, składając na jego ustach jeszcze jeden pocałunek. W pierwszej chwili chciała się okryć kołdrą, ale zapomniała, że ta została w łazience czekając na wysuszenie, podobnie jak jej sukienka.
— I co teraz? — zapytała, choć dobrze wiedziała, co: zamierzała chamsko wbić pod jego prysznic, żeby doprowadzić się do porządku. Ale co później? Nadal będą mijać się na szkolnych korytarzach odwracając głowy w drugą stronę, byle tylko ich spojrzenia się ze sobą nie skrzyżowały? Czy może ich znajomość eskaluje w coś więcej? I żeby nie zrozumieć jej źle; taki stan rzeczy w ogóle jej nie przeszkadzał i nie oczekiwała, że Victor od razu pobiegnie po pierścionek. Była głupia, naiwna i robiła rzeczy, przez które na głowie jej ojca pojawiały się pierwsze siwe włosy, ale potrafiła odróżnić pożądanie od głębszego uczucia. Chociaż tyle.
Po prostu była ciekawa jak na całą sprawę zapatrywał się chłopak.
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ain't nobody tryna save you
Sob Maj 18, 2019 11:26 pm
Sob Maj 18, 2019 11:26 pm
MG TIME
Bociany klekoczą, że przyszła wiosna, a na polu kapusty znalazła się cała masa dzieci, które czekają na nowych rodziców – czy to tych bardziej uważnych, czy też nie. Jako że Leilani i Victor poddali się magii chwili, zapominając o zdrowym rozsądku i przede wszystkim o antykoncepcji, stali się potencjalnym materiałem na przyszłą rodzinę. Winszujemy.
Teraz czas na to, by los zadecydował o tym, czy o taką ciążę (prawie) nic nie robiliście.
0-50 – w Leilani zagnieździł się pasożyt Victora;
51-100 – to jeszcze nie pora, by poznać magię rodzicielstwa.
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Ain't nobody tryna save you
Sob Maj 18, 2019 11:26 pm
Sob Maj 18, 2019 11:26 pm
The member 'Ryan Jay Grimshaw' has done the following action : Dices roll
'Kostka MG' : 3
'Kostka MG' : 3
Tylko prawdziwy samiec strzeli gola za pierwszym zamachem xD
Numer jeden we wszystkich kategoriach. No spoko, luz. Pewnie i po mistrzowsku zrobiła mu dobrze odwdzięczając się, za kilka minut randki jego ust z jej kroczem. Później to już każdy może się domyśleć co oboje wyprawiali. Środek dnia, uchylone okno bo na zewnątrz panowała ładna pogoda. Ciekawe czy ktoś ich słyszał. Pewnie prędzej czy później dojdą do niego jakieś plotki o podsłuchanych hałasach i domniemaniach na temat ich rzekomego pochodzenia. Wiecie gdzie on to miał. No właśnie. Wszystko rozkręciło się tak szybko i w sumie niespodziewanie, że, tak, to szczyt nieodpowiedzialności, ale zapomnieli się dogadać co do antykoncepcji. W świcie Rosa, który lekko odstawał, ale tylko czasem, od realiów, wszystkie laski brały tabletki. Nie dość, że dla każdego faceta to wygodne bo nie trzeba się zastanawiać gdzie położył paczkę prezerwatyw, to jeszcze skuteczne. I właśnie w ten sposób nie ominęła go żadna przyjemność z nieograniczonego niczym kontaktu, bo tak jest najlepiej, a dodatkowo nie musiał się przejmować, że gumka jest uszkodzona albo inne cuda. I tak to się odbyło bez większych konwersacji aż do paru sekund po wszystkim kiedy Vic leżał regulując oddech i starając się doprowadzić go do normalności. Końcówki bywają męczące, nie ma co.
– A co ma być – chwycił Lei za ramiona i przetoczył na siebie miętosząc chwilę jej pośladek. Kończąc pocałunek sprzedał jej klapsa, który rozniósł się echem po pokoju. Czerwona skóra na tyłku musiała ją nieźle szczypać bo dziś takich gratisów zebrała całą masę. Jeśli nie chciała powtórki z rozrywki to powinna szybciej decydować się na prysznic bo jak na kogoś kto STRZELIŁ GOLA miał jeszcze dużo energii i chęci.
– Jesteś głodna? – nie wiedział czy tylko on tak miał, czy to jest jakoś ze sobą powiązane ale za każdym razem gdy miał okazję spędzić kilka chwil zapomnienia w towarzystwie kobiet, to po zabawie dostawał wilczego apetytu. Zjadłby konia z kopytami. Podobnie miał po treningu na basenie. No co miał poradzić? Chyba należy mu się jakaś nagroda za tak ciężką pracę, nie?
– Musimy popracować nad kondycją Twoich ud Ty krótkodystansowcu – drobna uszczypliwość w jej stronę była tylko pstryczkiem w nos. Jak na kogoś kto ma 16 lat i tak była niezła w te klocki.
– Tylko nie zapomnij dzisiaj wziąć tabletki – przerzucił jej włosy na jedną stronę rysując palcem dziwne wzory na nagich plecach.
Jaki on jest zapobiegawczy i troskliwy. Szkoda, że odrobinę po fakcie. Na swoje usprawiedliwienie mógł tylko powiedzieć, że młodość bardzo często rozmija się z odpowiedzialnością a efekty tego bywają hm, nieprzewidywalne? Nie, to złe słowo. Powiedzmy ciężkie życiowo do ogarnięcia. O, wiadomo o co cho.
/W sumie, to napisałam tego posta wczoraj wieczorem, ale przez problemy z forumpolish mogłam wrzucić dopiero dziś :C
— Nie wiem, dlatego pytam. — zapytała wodząc opuszkami palców po jego obojczykach. Kolejny klaps nie zrobił na niej większego wrażenia. Serio, nie takie rzeczy przeżywała, więc to, co robił jej Ros zaliczało się do rzeczy całkiem przyjemnych.
— Ja zawsze jestem głodna — wzruszyła ramionami, po czym odgarnęła kosmyk jego włosów z czoła — Niby jestem od Ciebie dwa razy mniejsza, ale jem pewnie dwa razy więcej.
I tyję, pomyślała ze smutkiem, przypominając sobie o jeansach, które powoli robiły się za ciasne. Przynajmniej już nikt nie mylił jej z deską do prasowania. Ale za pannę od prasowania już tak, w końcu obiecała wyprasować Victorowi jego ubrania w zamian za coś do przebrania.
Dopiero jego uwaga o tabletce uświadomiła jej, co właśnie się stało. Jak na złość nie faszerowała się hormonami, bo nie dolegało jej nic, co kwalifikowałoby się do tego typu leczenia, a i do tej pory jakoś z nikim nie spała (nie licząc tej jednorazowej akcji z Joe, którą chciała wymazać z pamięci), więc było jej to całkiem zbędne.
Szybko otrząsnęła się z początkowej paniki, by znaleźć jakieś logiczne wyjście z całej sprawy. Czasami nawet Leilani Cigfran potrafiła myśleć. Szkoda, że robiła to tylko w sytuacjach, gdy miała nóż na gardle. W tym wypadku okazała się nim być wizja bardzo młodego macierzyństwa. Jak można być mamą, gdy samej jeszcze potrzebuje się mamy?
— Oscarze Ros, wiesz, że to, co zrobiliśmy było skrajnie nieodpowiedzialne? — zaczęła patrząc mu prosto w oczy. Użycie jego prawdziwego imienia oznaczało, że żarty się skończyły. — Już pomijając fakt, że nie biorę żadnej antykoncepcji i to może skończyć się wpadką... Rany, czy Ty w ogóle wiesz, że jeszcze pół roku temu dawałam sobie w żyłę?
Leilani miała to "szczęście" w postaci dostępu do czystych igieł i strzykawek, nigdy z nikim się nimi nie dzieliła, ani do głowy jej nie przyszło, by od kogoś je wziąć. Ponadto badania, jakie
Ale Victor o tym nie wiedział. I dobrze, niech się przestraszy możliwością zarażenia HIV, czy innym syfem, to może w końcu do niego dotrze, że prezerwatywy nie są jedynie sposobem na uniknięcie niechcianej ciąży. A skoro o tym mowa...
Niechętnie odsunęła się od chłopaka i przeturlała na brzeg łóżka, na które zaraz wciągnęła swój plecak, a następnie wygrzebała z niego swój telefon. Odlazła na liście kontaktów właściwy numer i napisała krótką wiadomość. Odpowiedź nadeszła niespełna trzy minuty później, sprawiając, że dziewczyna odetchnęła z ulgą i wróciła na swoje poprzednie miejsce, to jest bezczelnie klejąc się do Vica.
— Podejdziesz ze mną do szpitala mojego ojca? — słowo "ojciec" ledwo przechodziło jej przez gardło, gdy mówiła o George'u, , ale przecież nie mogła powiedzieć Rosowi prawdy. — Im wcześniej wezmę tabletkę "po", tym lepiej. A potem możemy iść coś zjeść na mieście. Deal?
Mhm, idealny plan na popołudnie dwójki nastolatków. Najpierw odwiedzą ginekologa zatrudnionego przez ojczyma Lani, by odebrać receptę na antykoncepcję awaryjną, bo oni sami o tym nie pomyśleli, a następnie pójdą na lody, czy inną pizzę. Normalny dzień normalnych dzieciaków w XXI wieku, prawda?
— Jak myślisz, zmieścimy się razem pod tym prysznicem? — zapytała starając się nieco rozluźnić atmosferę, by nie myśleć o piekle, jakie wieczorem będzie czekać ją w domu. Bo przecież George o wszystkim się dowie. Ale jeśli to dobrze rozegra, to być może uda jej się wybłagać go o to, by nie mówił o całej sprawie jej matce.
Z drugiej jednak strony, drama w domu, długie pogadanki na temat bezpiecznego seksu i ewentualne szlabany były niczym wobec zostania matką w wieku siedemnastu lat. Tylko szkoda nerwów Jonny i Louisa, którzy zdecydowanie zasłużyli na lepsze dziecko.
— Nie wiem, dlatego pytam. — zapytała wodząc opuszkami palców po jego obojczykach. Kolejny klaps nie zrobił na niej większego wrażenia. Serio, nie takie rzeczy przeżywała, więc to, co robił jej Ros zaliczało się do rzeczy całkiem przyjemnych.
— Ja zawsze jestem głodna — wzruszyła ramionami, po czym odgarnęła kosmyk jego włosów z czoła — Niby jestem od Ciebie dwa razy mniejsza, ale jem pewnie dwa razy więcej.
I tyję, pomyślała ze smutkiem, przypominając sobie o jeansach, które powoli robiły się za ciasne. Przynajmniej już nikt nie mylił jej z deską do prasowania. Ale za pannę od prasowania już tak, w końcu obiecała wyprasować Victorowi jego ubrania w zamian za coś do przebrania.
Dopiero jego uwaga o tabletce uświadomiła jej, co właśnie się stało. Jak na złość nie faszerowała się hormonami, bo nie dolegało jej nic, co kwalifikowałoby się do tego typu leczenia, a i do tej pory jakoś z nikim nie spała (nie licząc tej jednorazowej akcji z Joe, którą chciała wymazać z pamięci), więc było jej to całkiem zbędne.
Szybko otrząsnęła się z początkowej paniki, by znaleźć jakieś logiczne wyjście z całej sprawy. Czasami nawet Leilani Cigfran potrafiła myśleć. Szkoda, że robiła to tylko w sytuacjach, gdy miała nóż na gardle. W tym wypadku okazała się nim być wizja bardzo młodego macierzyństwa. Jak można być mamą, gdy samej jeszcze potrzebuje się mamy?
— Oscarze Ros, wiesz, że to, co zrobiliśmy było skrajnie nieodpowiedzialne? — zaczęła patrząc mu prosto w oczy. Użycie jego prawdziwego imienia oznaczało, że żarty się skończyły. — Już pomijając fakt, że nie biorę żadnej antykoncepcji i to może skończyć się wpadką... Rany, czy Ty w ogóle wiesz, że jeszcze pół roku temu dawałam sobie w żyłę?
Leilani miała to "szczęście" w postaci dostępu do czystych igieł i strzykawek, nigdy z nikim się nimi nie dzieliła, ani do głowy jej nie przyszło, by od kogoś je wziąć. Ponadto badania, jakie
Ale Victor o tym nie wiedział. I dobrze, niech się przestraszy możliwością zarażenia HIV, czy innym syfem, to może w końcu do niego dotrze, że prezerwatywy nie są jedynie sposobem na uniknięcie niechcianej ciąży. A skoro o tym mowa...
Niechętnie odsunęła się od chłopaka i przeturlała na brzeg łóżka, na które zaraz wciągnęła swój plecak, a następnie wygrzebała z niego swój telefon. Odlazła na liście kontaktów właściwy numer i napisała krótką wiadomość. Odpowiedź nadeszła niespełna trzy minuty później, sprawiając, że dziewczyna odetchnęła z ulgą i wróciła na swoje poprzednie miejsce, to jest bezczelnie klejąc się do Vica.
— Podejdziesz ze mną do szpitala mojego ojca? — słowo "ojciec" ledwo przechodziło jej przez gardło, gdy mówiła o George'u, , ale przecież nie mogła powiedzieć Rosowi prawdy. — Im wcześniej wezmę tabletkę "po", tym lepiej. A potem możemy iść coś zjeść na mieście. Deal?
Mhm, idealny plan na popołudnie dwójki nastolatków. Najpierw odwiedzą ginekologa zatrudnionego przez ojczyma Lani, by odebrać receptę na antykoncepcję awaryjną, bo oni sami o tym nie pomyśleli, a następnie pójdą na lody, czy inną pizzę. Normalny dzień normalnych dzieciaków w XXI wieku, prawda?
— Jak myślisz, zmieścimy się razem pod tym prysznicem? — zapytała starając się nieco rozluźnić atmosferę, by nie myśleć o piekle, jakie wieczorem będzie czekać ją w domu. Bo przecież George o wszystkim się dowie. Ale jeśli to dobrze rozegra, to być może uda jej się wybłagać go o to, by nie mówił o całej sprawie jej matce.
Z drugiej jednak strony, drama w domu, długie pogadanki na temat bezpiecznego seksu i ewentualne szlabany były niczym wobec zostania matką w wieku siedemnastu lat. Tylko szkoda nerwów Jonny i Louisa, którzy zdecydowanie zasłużyli na lepsze dziecko.
Utrzymanie laski, która bez przerwy jest głodna pewnie trochę kosztuje hehe. Jak na te wszystkie ich epizodyczne spotkania, Vic nieszczególnie zauważył żeby Leilani notorycznie ruszała brodą żując coś. Nawet gdyby się cofnął pamięcią to mógłby stwierdzić, że przy nim nigdy nie jadła. Zachowywała się jak anorektyczka przyjmując wyłącznie płyny. I to jakie, nie tam żadną wodę, jedynie ciecze posiadające zabarwienie procentowe. Co za kłamczuch.
– Nie wyglądasz na kogoś kto ciągle je – mogła to potraktować w sumie jak komplement. Nie taki dosłowny i oczywisty jak ‘ jesteś chudziutka’ czy ‘Ty chyba nigdy nie jesz’ ale bez trudu można zgadnąć o co chodzi. Proste? Proste.
Mina i ton głosu jaki opuścił usta tej dziewczyny sprawił, że wszelka ochota na cokolwiek więcej ulotniła się, wyparowała wręcz w ułamku sekundy. To właśnie była jedna z chwil kiedy czujesz jak robi Ci się gorąco, serce zaczyna szybciej bić a przez głowę przetacza się 1500 myśli. Pewno ma to związek z jakimś stanem przedzawałowym ale w tak młodym wieku zdarza się to rzadko, na całe szczęście.
– Jak to nie bierzesz. Myślałem, że wszystkie bierzecie – podciągnął się na łokciach mierząc na tyle na ile w tej pozycji było to możliwe, ciało Leilani. Pomijając ciąże mogła być nosicielką jakiegoś Bóg sam wie czego i to miało, tzn. mogło przejść na niego? OJezu on też chce jakąś tabletkę.
– Kurwa z kim dawałaś po kablach? – obrócił jej nadgarstek szukając na całej długości wewnętrznej strony ręki śladów po wkłuciach a raczej blizn bo jeśli już to tyle z nich pozostało.
Dobra, to był ostatni raz kiedy zrobił to z kimś w tak głupi sposób, serio, ostatni raz. Już nigdy więcej przygodnego seksu bez wyników badań, rozmowy wstępnej i chuj wie czego. Się wystraszył nie na żarty.
– No pewnie ale najpierw powiedz mi czy jesteś zdrowa – brzmiało naprawdę mega chujowo ale sama się o to prosiła rzucając tekstem o dawaniu sobie w żyłę. Chyba każdy miał prawo w takiej sytuacji bać się o swoje cztery litery. Ros sądził, że jego życie będzie piękne, udane i szczęśliwe a tu klops, tzn, wszystko w rękach Lei i jej historii z pamiętnika młodej narkomanki.
– Jeśli nie masz zamiaru pod nim tańczyć to sądzę, że tak – przeczesał palcami nieco sklejone włosy i wstał z łóżka. Magia chwili, klimat i wszystko inne spierdoliło w nieznane pozostawiając po sobie wizję ciąży i HIV. Brawo Vic, no kurwa brawo Ty.
– Wskakuj – przepuścił pannę pierwszą do kabiny, która składała się ze sporych szklanych drzwi, prysznica i odpływu liniowego. Żadnych brodzików i innych cudów.
– Chodź za mnie bo najpierw poleci chłodna – normalnie to sam spieprzyłby w jeden z rogów ale w takiej konfiguracji nie było podobnej możliwości.
Po pierwszej fali dreszczy ale i orzeźwiającego umysł chłodu, nadszedł moment kojącego ciepła i dużej ilości pary.
– Nie mam damskiego żelu – oparł się o ścianę wyłożoną płytkami zagarniając do tyłu włosy bo teraz to wyglądał dziwnie i zabawnie jednocześnie. Chodzi o to, że jego fryzura, gdy jest ułożona prezentuje się nienagannie, a pod prysznicem włosy z czubka głowy sięgają mu aż do dolnych krańców uszu. Trochę jak Marek z M jak Miłość swego czasu, Lol.[/b]
– Nie wyglądasz na kogoś kto ciągle je – mogła to potraktować w sumie jak komplement. Nie taki dosłowny i oczywisty jak ‘ jesteś chudziutka’ czy ‘Ty chyba nigdy nie jesz’ ale bez trudu można zgadnąć o co chodzi. Proste? Proste.
Mina i ton głosu jaki opuścił usta tej dziewczyny sprawił, że wszelka ochota na cokolwiek więcej ulotniła się, wyparowała wręcz w ułamku sekundy. To właśnie była jedna z chwil kiedy czujesz jak robi Ci się gorąco, serce zaczyna szybciej bić a przez głowę przetacza się 1500 myśli. Pewno ma to związek z jakimś stanem przedzawałowym ale w tak młodym wieku zdarza się to rzadko, na całe szczęście.
– Jak to nie bierzesz. Myślałem, że wszystkie bierzecie – podciągnął się na łokciach mierząc na tyle na ile w tej pozycji było to możliwe, ciało Leilani. Pomijając ciąże mogła być nosicielką jakiegoś Bóg sam wie czego i to miało, tzn. mogło przejść na niego? OJezu on też chce jakąś tabletkę.
– Kurwa z kim dawałaś po kablach? – obrócił jej nadgarstek szukając na całej długości wewnętrznej strony ręki śladów po wkłuciach a raczej blizn bo jeśli już to tyle z nich pozostało.
Dobra, to był ostatni raz kiedy zrobił to z kimś w tak głupi sposób, serio, ostatni raz. Już nigdy więcej przygodnego seksu bez wyników badań, rozmowy wstępnej i chuj wie czego. Się wystraszył nie na żarty.
– No pewnie ale najpierw powiedz mi czy jesteś zdrowa – brzmiało naprawdę mega chujowo ale sama się o to prosiła rzucając tekstem o dawaniu sobie w żyłę. Chyba każdy miał prawo w takiej sytuacji bać się o swoje cztery litery. Ros sądził, że jego życie będzie piękne, udane i szczęśliwe a tu klops, tzn, wszystko w rękach Lei i jej historii z pamiętnika młodej narkomanki.
– Jeśli nie masz zamiaru pod nim tańczyć to sądzę, że tak – przeczesał palcami nieco sklejone włosy i wstał z łóżka. Magia chwili, klimat i wszystko inne spierdoliło w nieznane pozostawiając po sobie wizję ciąży i HIV. Brawo Vic, no kurwa brawo Ty.
– Wskakuj – przepuścił pannę pierwszą do kabiny, która składała się ze sporych szklanych drzwi, prysznica i odpływu liniowego. Żadnych brodzików i innych cudów.
– Chodź za mnie bo najpierw poleci chłodna – normalnie to sam spieprzyłby w jeden z rogów ale w takiej konfiguracji nie było podobnej możliwości.
Po pierwszej fali dreszczy ale i orzeźwiającego umysł chłodu, nadszedł moment kojącego ciepła i dużej ilości pary.
– Nie mam damskiego żelu – oparł się o ścianę wyłożoną płytkami zagarniając do tyłu włosy bo teraz to wyglądał dziwnie i zabawnie jednocześnie. Chodzi o to, że jego fryzura, gdy jest ułożona prezentuje się nienagannie, a pod prysznicem włosy z czubka głowy sięgają mu aż do dolnych krańców uszu. Trochę jak Marek z M jak Miłość swego czasu, Lol.[/b]
Nie no, przed Victorem (tak jak każdym facetem, który nie był jej ojcem, ojczymem, albo przyrodnim bratem) powstrzymywała się od bezustannego wpychania sobie do buzi kawałków pizzy, batoników, czy innych niezdrowych, ku rozpaczy Louisa, przekąsek i zapijania ich sporą ilością coli.
— Moje spodnie mówią co innego. — westchnęła szczypiąc lekko swoje uda. Całkiem normalne uda, należy dodać, ale dla Lei skóra złapana między palce wydawała się olbrzymią warstwą tłuszczu, której należy się pozbyć. Powinna przystopować z opróżnianiem lodówki po 23 i zacząć biegać.
Na jego zaskoczenie zareagowała facepalmem. A ponoć był starszy, bardziej doświadczony życiowo i w ogóle, a tutaj się okazuje, że zaczyna gadać od rzeczy. Teraz to już naprawdę musi jak najszybciej wziąć tabletkę, żeby przypadkiem jego geny nie poszły dalej w świat.
Gdyby nie powaga całej sytuacji, uznałaby tą jego niewiedzę za całkiem pocieszną.
— ...no właśnie spora część, jak nie większość, nie bierze! Tabletki antykoncepcyjne nie są cukierkami, które można sobie łykać garściami bez konsekwencji. Hormony to dość poważna ingerencja w organizm i dopóki nie mam żadnych dolegliwości wymagających leczenia nimi, to nie zamierzam się tym faszerować. A już na pewno nie dla widzimisię faceta, któremu zachciało się bez gumek! — prychnęła krzyżując ręce na piersiach. Może i ostatnie zdanie zabrzmiało trochę dosadnie, ale przynajmniej była szczera. Nie rozumiała jak można być tak wielkim egoistą, by skazywać swoją partnerkę na ewentualne nieprzyjemne skutki uboczne zażywania hormonów, tylko dlatego, że chciało się kończyć w środku bez ryzyka niechcianej ciąży. No patrzcie państwo, jaka mądra się zrobiła! Szkoda, że nie miała podobnego podejścia w kwestii narkotyków rok temu, bo dzięki temu udałoby się uniknąć większości dramatów.
Na zgięciach łokci miała całe mnóstwo maleńkich blizn, będącymi śladami po wkłuciach. Jeśli nie był w stanie ich dostrzec, wskazywała na nie palcami. Nie kłamała, swego czasu naprawdę waliła w kanał. Tak jak kiedyś jej ojciec. Tak jak kiedyś jej matka. To chyba taka rodzina tradycja. Swoją drogą, bardzo chujowa.
— Z różnymi ludźmi. Ale zazwyczaj sama. — wzruszyła ramionami. Amfetamina niby pobudzała, ale ciężko zapamiętać imiona, twarze, a nawet miejsca, gdy przez jakiś czas jest się w ciągu. W każdym razie Leilani miała z tym spory problem. Ewentualnie miała tak wyjebane na tych ludzi, że nie marnowała na nich cennych wspomnień. To też jest możliwe.
— Zależy co masz na myśli przez "zdrowa". Bo w sensie psychicznym to tak nie do końca, bo wiesz, jednak uzależnienie będzie się ciągnęło za mną całe życie i muszę się pilnować, do tego strasznie mi wstyd za to, jaka byłam i mam żal do samej siebie, a to nie pomaga w pokonywaniu słabości,poza tym w najbardziej krytycznym momencie tego całego ćpania, czyli w sumie gdzieś pod koniec listopada, ważyłam tylko 39 kilogramów! Wiesz jakim byłam wieszakiem? Do tego kondycja moich włosów, skóry i paznokci... No, masakra, wyglądałam jak chodząca śmierć!Do tego ciągle mi było mało i zwiększałam dawki, w ogóle nie przejmując się, że kolejny strzał w żyłę może się okazać tym "złotym". No, ale w porę się ogarnęłam, alei ostatnio jak byłam przeziębiona, to internista, który mnie badał, powiedział, że jest zaniepokojony moim sercem, cokolwiek to miało oznaczać i kazał mi się skontaktować z kardiologiem. A ja ciągle zapominam się umówić. — celowo się tak rozgadała, żywo przy tym gestykulując, tak, jakby właśnie spotkała się z przyjaciółką na ploteczkach. Celowo przeciągała odpowiedzenie na jego pytanie, napawając się widokiem jego przerażonej twarzy. Czasem terapia szokowa działała najlepiej i Leilani była tego doskonałym przykładem; kilka gorzkich (ale za to szczerych) słów taty w ostatni weekend przed odwykiem i przysięgła sobie, że nigdy więcej nie przygrzeje. Do tej pory jakoś się tego trzymała, co — nie oszukujmy się — na jej standardy było naprawdę wielkim osiągnięciem.
Ale pora przestać trzymać go w niepewności, bo jeszcze zejdzie jej tu na zawał i nie będzie wiedzieć, czy ubierać siebie, jego, czy ryzykować kolejną dramą i wpuścić ratowników całkiem nago. Znowu byłaby afera na całą szkołę, a przecież i tak wystarczająco dużo narozrabiali.
— Masz szczęście, że trafiłeś na mnie. Jestem zdrowa. — uśmiechnęła się wsuwając pod jego ramię, po czym pocałowała go w policzek. — Ale następnym razem uważaj trochę bardziej, okej? A na pewno przy laskach, o których wiesz, że ćpają, albo robiły to w przeszłości.
Nie przemyślała swojej propozycji, bowiem gdy tylko znaleźli się we dwójkę pod prysznicem, co znacznie zmniejszało wolną przestrzeń, klaustrofobia Leilani dała o sobie znać. Żeby nie wpaść w panikę, skupiła się na plecach stojącego przed nią Victora, a konkretniej na czerwonych śladach, które zostawiły jej paznokcie. Ups. Ale chyba mu to nie przeszkadza, co?
— Też mi problem! — westchnęła obejmując go od tyłu. Jej dłonie znalazły się na jego brzuchu i szybko rozpoczęły wędrówkę niżej, tylko po to, by po chwili wrócić na poprzednie miejsce, pozostawiając (a przynajmniej taką miała nadzieję) uczucie niedosytu. Cóż za bezczelna prowokatorka.
— Moje spodnie mówią co innego. — westchnęła szczypiąc lekko swoje uda. Całkiem normalne uda, należy dodać, ale dla Lei skóra złapana między palce wydawała się olbrzymią warstwą tłuszczu, której należy się pozbyć. Powinna przystopować z opróżnianiem lodówki po 23 i zacząć biegać.
Na jego zaskoczenie zareagowała facepalmem. A ponoć był starszy, bardziej doświadczony życiowo i w ogóle, a tutaj się okazuje, że zaczyna gadać od rzeczy. Teraz to już naprawdę musi jak najszybciej wziąć tabletkę, żeby przypadkiem jego geny nie poszły dalej w świat.
Gdyby nie powaga całej sytuacji, uznałaby tą jego niewiedzę za całkiem pocieszną.
— ...no właśnie spora część, jak nie większość, nie bierze! Tabletki antykoncepcyjne nie są cukierkami, które można sobie łykać garściami bez konsekwencji. Hormony to dość poważna ingerencja w organizm i dopóki nie mam żadnych dolegliwości wymagających leczenia nimi, to nie zamierzam się tym faszerować. A już na pewno nie dla widzimisię faceta, któremu zachciało się bez gumek! — prychnęła krzyżując ręce na piersiach. Może i ostatnie zdanie zabrzmiało trochę dosadnie, ale przynajmniej była szczera. Nie rozumiała jak można być tak wielkim egoistą, by skazywać swoją partnerkę na ewentualne nieprzyjemne skutki uboczne zażywania hormonów, tylko dlatego, że chciało się kończyć w środku bez ryzyka niechcianej ciąży. No patrzcie państwo, jaka mądra się zrobiła! Szkoda, że nie miała podobnego podejścia w kwestii narkotyków rok temu, bo dzięki temu udałoby się uniknąć większości dramatów.
Na zgięciach łokci miała całe mnóstwo maleńkich blizn, będącymi śladami po wkłuciach. Jeśli nie był w stanie ich dostrzec, wskazywała na nie palcami. Nie kłamała, swego czasu naprawdę waliła w kanał. Tak jak kiedyś jej ojciec. Tak jak kiedyś jej matka. To chyba taka rodzina tradycja. Swoją drogą, bardzo chujowa.
— Z różnymi ludźmi. Ale zazwyczaj sama. — wzruszyła ramionami. Amfetamina niby pobudzała, ale ciężko zapamiętać imiona, twarze, a nawet miejsca, gdy przez jakiś czas jest się w ciągu. W każdym razie Leilani miała z tym spory problem. Ewentualnie miała tak wyjebane na tych ludzi, że nie marnowała na nich cennych wspomnień. To też jest możliwe.
— Zależy co masz na myśli przez "zdrowa". Bo w sensie psychicznym to tak nie do końca, bo wiesz, jednak uzależnienie będzie się ciągnęło za mną całe życie i muszę się pilnować, do tego strasznie mi wstyd za to, jaka byłam i mam żal do samej siebie, a to nie pomaga w pokonywaniu słabości,poza tym w najbardziej krytycznym momencie tego całego ćpania, czyli w sumie gdzieś pod koniec listopada, ważyłam tylko 39 kilogramów! Wiesz jakim byłam wieszakiem? Do tego kondycja moich włosów, skóry i paznokci... No, masakra, wyglądałam jak chodząca śmierć!Do tego ciągle mi było mało i zwiększałam dawki, w ogóle nie przejmując się, że kolejny strzał w żyłę może się okazać tym "złotym". No, ale w porę się ogarnęłam, alei ostatnio jak byłam przeziębiona, to internista, który mnie badał, powiedział, że jest zaniepokojony moim sercem, cokolwiek to miało oznaczać i kazał mi się skontaktować z kardiologiem. A ja ciągle zapominam się umówić. — celowo się tak rozgadała, żywo przy tym gestykulując, tak, jakby właśnie spotkała się z przyjaciółką na ploteczkach. Celowo przeciągała odpowiedzenie na jego pytanie, napawając się widokiem jego przerażonej twarzy. Czasem terapia szokowa działała najlepiej i Leilani była tego doskonałym przykładem; kilka gorzkich (ale za to szczerych) słów taty w ostatni weekend przed odwykiem i przysięgła sobie, że nigdy więcej nie przygrzeje. Do tej pory jakoś się tego trzymała, co — nie oszukujmy się — na jej standardy było naprawdę wielkim osiągnięciem.
Ale pora przestać trzymać go w niepewności, bo jeszcze zejdzie jej tu na zawał i nie będzie wiedzieć, czy ubierać siebie, jego, czy ryzykować kolejną dramą i wpuścić ratowników całkiem nago. Znowu byłaby afera na całą szkołę, a przecież i tak wystarczająco dużo narozrabiali.
— Masz szczęście, że trafiłeś na mnie. Jestem zdrowa. — uśmiechnęła się wsuwając pod jego ramię, po czym pocałowała go w policzek. — Ale następnym razem uważaj trochę bardziej, okej? A na pewno przy laskach, o których wiesz, że ćpają, albo robiły to w przeszłości.
Nie przemyślała swojej propozycji, bowiem gdy tylko znaleźli się we dwójkę pod prysznicem, co znacznie zmniejszało wolną przestrzeń, klaustrofobia Leilani dała o sobie znać. Żeby nie wpaść w panikę, skupiła się na plecach stojącego przed nią Victora, a konkretniej na czerwonych śladach, które zostawiły jej paznokcie. Ups. Ale chyba mu to nie przeszkadza, co?
— Też mi problem! — westchnęła obejmując go od tyłu. Jej dłonie znalazły się na jego brzuchu i szybko rozpoczęły wędrówkę niżej, tylko po to, by po chwili wrócić na poprzednie miejsce, pozostawiając (a przynajmniej taką miała nadzieję) uczucie niedosytu. Cóż za bezczelna prowokatorka.
A no to skoro twierdzi, że przytyła to on się już do tego nie będzie odnosił i wtrącał. Laski mają jakiegoś pierdolca na punkcie swojej wagi, figury itp. Vic zauważyłby zmianę dopiero wtedy gdy Lei wchodziłaby przez drzwi bokiem a tak? Nie, dla niego to bez znaczenia, za mało zwracał uwagi na takie detale. Z tego powodu nie można mu robić żadnych wyrzutów czy żywić do niego pretensji. Był prostą machiną i już.
– Od tego jest światło w lodówce. W nocy smakuje najlepiej – w tym przeświadczeniu tkwił od dawna. Nawet zwykła kanapka z serem po 22 nabierała innej mocy o smaku nie wspominając. Nie ma to jak przegryźć coś do odcinka serialu albo jeszcze lepiej całego sezonu bo tak to właśnie działa. Obejrzysz jeden odcinek i nim się obejrzysz jest 4 rano a Ty kończysz sezon. Życie.
– Skończmy ten temat. Trudno, coś z tym poradzimy – farciarz z tego Rosa. Nie dość, że w porę dogadali pewne kwestie to jeszcze laska bez problemu załatwi awaryjne wyjście z sytuacji. Słowem – ulga. A monolog co do hormonalnej antykoncepcji weźmie sobie do serca i zapamięta, niewątpliwie. Szczególnie, że przyswajając tą wiedzę najadł się kupę strachu. A co do jego genów. Powinna pomyśleć raczej, że jest plus sytuacji. Miałaby prawdopodobnie ładne dzieci, heh, tyle.
Dokładnie przyjrzał się temu co pojedynczo wskazywała. Rzeczywiście było tego od zajebania.
– Nigdy nie dawałem w żyłę, to dla mnie totalne dno i no, hm. Kojarz mi się z największymi brudasami. Bez urazy – skoro już mamy chwilę szczerości to może warto powspominać co kto z kim i kiedy. Sam widok igły wzbudzał w Rosie mieszane uczucia a co dopiero wizja samodzielnej aplikacji tego dziadostwa w żyły. Wbrew pozorom to nie byłoby takie trudne bo na badaniach raz na jakiś czas, pielęgniarki zawsze komplementowały jego żyły. Pewno jakieś zboczenie zawodowe. No ale były dobrze widoczne więc o to im chodziło.
No akurat ominęła to co szczególnie Vica interesowało. Chyba nie można żywić do niego urazy, że na chwilę obecną miał głęboko kondycję jej włosów , skóry i paznokci. Jako maniak tv mógł polecić skrzyp. Przynajmniej całkiem zgrabna lasia z reklamy tak podpowiadała na podobne problemy. Ale no kurwa! Do brzegu Leilani bo się chłop stresuje i zaraz akcja z pogotowiem dojdzie do skutku. Ta siksa zrobiła to specjalnie? Dobrze, że się nie połapał.
– Dzięki Bogu – wzniósł oczy na sufit pozbywając się z płuc dużej ilości powietrza. Ta, to oddech ulgi. On żył chwilą więc znów powrócił dobry humor. Ale najadł się strachu, serio.
– Dobrze mamo – przewrócił oczami puszczając uwagę mimo uszu. Słuchał w swym życiu mnóstwa kazań i nauczył się z czasem kiwać głową i udawać , że bierze wszystko do serduszka. Dzięki temu nie wchodził w dyskusję a i osoba, która udzielała mu wskazówek ‘jak żyć’ czuła, że zrobiła dobry uczynek. Ogólnie wszyscy zadowoleni.
Tja, normalnie będzie musiał sobie zrobić tapetę na plecach bo to wielki wstyd. Nadmieniając, że dość często a nawet zawsze chodził po ulicach w koszulkach i nikt nie widział jego torsu to, no cóż, to co tam zrobiła Lei było mu obojętne. Nie miała czym się przejmować.
– Lei widzę, że nigdzie Ci się nie spieszy – westchnął czując jak powraca mu ochota na chwilę uniesienia pod wpływem jej prowokującego dotyku. Chwytając jej dłoń pokierował ją kilka centymetrów niżej. Jeśli ta tabletka nie musiała być przyjęta tuż po stosunku to nic nie stoi na przeszkodzie żeby pojechać po nią ciut później. Np. Po jeszcze jednym numerku, tym razem pod prysznicem. Skoro ma zamiar ją łykać to wykorzystajmy okazję na maksa.
– Od tego jest światło w lodówce. W nocy smakuje najlepiej – w tym przeświadczeniu tkwił od dawna. Nawet zwykła kanapka z serem po 22 nabierała innej mocy o smaku nie wspominając. Nie ma to jak przegryźć coś do odcinka serialu albo jeszcze lepiej całego sezonu bo tak to właśnie działa. Obejrzysz jeden odcinek i nim się obejrzysz jest 4 rano a Ty kończysz sezon. Życie.
– Skończmy ten temat. Trudno, coś z tym poradzimy – farciarz z tego Rosa. Nie dość, że w porę dogadali pewne kwestie to jeszcze laska bez problemu załatwi awaryjne wyjście z sytuacji. Słowem – ulga. A monolog co do hormonalnej antykoncepcji weźmie sobie do serca i zapamięta, niewątpliwie. Szczególnie, że przyswajając tą wiedzę najadł się kupę strachu. A co do jego genów. Powinna pomyśleć raczej, że jest plus sytuacji. Miałaby prawdopodobnie ładne dzieci, heh, tyle.
Dokładnie przyjrzał się temu co pojedynczo wskazywała. Rzeczywiście było tego od zajebania.
– Nigdy nie dawałem w żyłę, to dla mnie totalne dno i no, hm. Kojarz mi się z największymi brudasami. Bez urazy – skoro już mamy chwilę szczerości to może warto powspominać co kto z kim i kiedy. Sam widok igły wzbudzał w Rosie mieszane uczucia a co dopiero wizja samodzielnej aplikacji tego dziadostwa w żyły. Wbrew pozorom to nie byłoby takie trudne bo na badaniach raz na jakiś czas, pielęgniarki zawsze komplementowały jego żyły. Pewno jakieś zboczenie zawodowe. No ale były dobrze widoczne więc o to im chodziło.
No akurat ominęła to co szczególnie Vica interesowało. Chyba nie można żywić do niego urazy, że na chwilę obecną miał głęboko kondycję jej włosów , skóry i paznokci. Jako maniak tv mógł polecić skrzyp. Przynajmniej całkiem zgrabna lasia z reklamy tak podpowiadała na podobne problemy. Ale no kurwa! Do brzegu Leilani bo się chłop stresuje i zaraz akcja z pogotowiem dojdzie do skutku. Ta siksa zrobiła to specjalnie? Dobrze, że się nie połapał.
– Dzięki Bogu – wzniósł oczy na sufit pozbywając się z płuc dużej ilości powietrza. Ta, to oddech ulgi. On żył chwilą więc znów powrócił dobry humor. Ale najadł się strachu, serio.
– Dobrze mamo – przewrócił oczami puszczając uwagę mimo uszu. Słuchał w swym życiu mnóstwa kazań i nauczył się z czasem kiwać głową i udawać , że bierze wszystko do serduszka. Dzięki temu nie wchodził w dyskusję a i osoba, która udzielała mu wskazówek ‘jak żyć’ czuła, że zrobiła dobry uczynek. Ogólnie wszyscy zadowoleni.
Tja, normalnie będzie musiał sobie zrobić tapetę na plecach bo to wielki wstyd. Nadmieniając, że dość często a nawet zawsze chodził po ulicach w koszulkach i nikt nie widział jego torsu to, no cóż, to co tam zrobiła Lei było mu obojętne. Nie miała czym się przejmować.
– Lei widzę, że nigdzie Ci się nie spieszy – westchnął czując jak powraca mu ochota na chwilę uniesienia pod wpływem jej prowokującego dotyku. Chwytając jej dłoń pokierował ją kilka centymetrów niżej. Jeśli ta tabletka nie musiała być przyjęta tuż po stosunku to nic nie stoi na przeszkodzie żeby pojechać po nią ciut później. Np. Po jeszcze jednym numerku, tym razem pod prysznicem. Skoro ma zamiar ją łykać to wykorzystajmy okazję na maksa.
Jak Victor to robił, że w jego towarzystwie wszystkie problemy Leilani stawały się nagle błahe i odległe? Cokolwiek to było, zagadka (teraz już) blondynki chodzącą za nim krok w krok została rozwiązana; potrzebowała odcięcia się od przeszłości, a bliskość chłopaka oferowała jej chwilowe zapomnienie. Bo Cigfran wcale nie była dumna z tego, że wyszła z nałogu — było jej wstyd, że w ogóle w niego wpadła.
— Ale ja się nie obrażam, Ros. Byłam na dnie... Chyba dalej się z niego nie wyczołgałam. — wzruszyła ramionami, nie zamierzając dalej zagłębiać się w ten temat. Były rzeczy, o których nie powiedziała nawet swoim rodzicom, czy terapeutce, więc na pewno nie zwierzy się z nich Vicowi. O wiele łatwiej było pokazać nagie ciało, niż nagą duszę.
A poza tym wątpiła, aby go to obchodziło.
— Już drugi raz nazywasz mnie mamą. Masz jakieś mommy issues, czy jak? — roześmiała się sprzedając mu pstryczka prosto w nos. Była trochę poirytowana faktem, że chłopak słucha jednym uchem, a wypuszcza drugim to, co do niego mówiła. Przecież nie robiła tego po to, aby się wymądrzać, wyjść na tą lepszą i tak dalej. W pewnym sensie zależało jej na nim i nie chciała, żeby źle skończył. Naprawdę.
— Czuję, że Tobie też nie. — wymruczała składając pocałunki na jego plecach. Nie zapowiadało się na to, by kolejna okazja miała nadejść szybko, dlatego też nie zamierzała się powstrzymywać. W końcu młodość była od robienia głupich rzeczy.
Przemilczmy jednak to, że Cigfran zdarzało się popełniać głupstwa bezustannie.
— O Boże, Victor, to było straszne! — rzuciła wychodząc z gabinetu. Swoją drogą, siedziała tam strasznie długo jak na "ja tylko po receptę" — Miałam kilkunastominutową pogadankę o bezpiecznym seksie. Ale wybłagałam ją, żeby nic nie mówiła ojcu... przynajmniej na razie.
Chyba nie trzeba mówić, jak bardzo było jej przy tym wstyd, bowiem czerwony kolor do tej pory nie zszedł z jej policzków. A jeszcze czekała ją wyprawa do apteki! O boże, chyba nie da rady i pośle Rosa. Właściwie, to już zadecydowała, że to zrobi. Tamtego dnia rzucono jej już wystarczająco dużo osądzających spojrzeń, kolejne całkiem wytrącą ją z równowagi.
— Ty to zrobisz — wychodząc ze szpitala wręczyła mu zgiętą na pół receptę, w którą wcisnęła stu dolarowy banknot, bo była bogata i ją było stać. — Powiedz, że to dla Twojej dziewczyny, czy coś...
Tak, bo farmaceutów bardzo obchodziło kto co kupuje, a na zapleczu chichoczą między sobą, że pan X kupił maść na hemoroidy, a pani Y jest kobietą lekkich obyczajów, bo poprosiła o test ciążowy. To ma sens, dlatego obawy Lei były jak najbardziej uzasadnione!
Tak naprawdę, to nie, ale wszelkie próby wytłumaczenia czegokolwiek tej małej panikarze z objawami manii prześladowczej i tak spełzną na niczym.
— Apteka jest tam, a ja poczekam tu — wskazała na drugą stronę ulicy, a sama usiadła na murku przed budynkiem. Tuż naprzeciwko samochodu George'a, tak w ogóle. Mieli wielkie szczęście, że go nie spotkali, inaczej dzień zakończyłby się dramą stulecia.
Wkrótce i tak miała czekać ją jedna.
— Ale ja się nie obrażam, Ros. Byłam na dnie... Chyba dalej się z niego nie wyczołgałam. — wzruszyła ramionami, nie zamierzając dalej zagłębiać się w ten temat. Były rzeczy, o których nie powiedziała nawet swoim rodzicom, czy terapeutce, więc na pewno nie zwierzy się z nich Vicowi. O wiele łatwiej było pokazać nagie ciało, niż nagą duszę.
A poza tym wątpiła, aby go to obchodziło.
— Już drugi raz nazywasz mnie mamą. Masz jakieś mommy issues, czy jak? — roześmiała się sprzedając mu pstryczka prosto w nos. Była trochę poirytowana faktem, że chłopak słucha jednym uchem, a wypuszcza drugim to, co do niego mówiła. Przecież nie robiła tego po to, aby się wymądrzać, wyjść na tą lepszą i tak dalej. W pewnym sensie zależało jej na nim i nie chciała, żeby źle skończył. Naprawdę.
— Czuję, że Tobie też nie. — wymruczała składając pocałunki na jego plecach. Nie zapowiadało się na to, by kolejna okazja miała nadejść szybko, dlatego też nie zamierzała się powstrzymywać. W końcu młodość była od robienia głupich rzeczy.
Przemilczmy jednak to, że Cigfran zdarzało się popełniać głupstwa bezustannie.
— O Boże, Victor, to było straszne! — rzuciła wychodząc z gabinetu. Swoją drogą, siedziała tam strasznie długo jak na "ja tylko po receptę" — Miałam kilkunastominutową pogadankę o bezpiecznym seksie. Ale wybłagałam ją, żeby nic nie mówiła ojcu... przynajmniej na razie.
Chyba nie trzeba mówić, jak bardzo było jej przy tym wstyd, bowiem czerwony kolor do tej pory nie zszedł z jej policzków. A jeszcze czekała ją wyprawa do apteki! O boże, chyba nie da rady i pośle Rosa. Właściwie, to już zadecydowała, że to zrobi. Tamtego dnia rzucono jej już wystarczająco dużo osądzających spojrzeń, kolejne całkiem wytrącą ją z równowagi.
— Ty to zrobisz — wychodząc ze szpitala wręczyła mu zgiętą na pół receptę, w którą wcisnęła stu dolarowy banknot, bo była bogata i ją było stać. — Powiedz, że to dla Twojej dziewczyny, czy coś...
Tak, bo farmaceutów bardzo obchodziło kto co kupuje, a na zapleczu chichoczą między sobą, że pan X kupił maść na hemoroidy, a pani Y jest kobietą lekkich obyczajów, bo poprosiła o test ciążowy. To ma sens, dlatego obawy Lei były jak najbardziej uzasadnione!
Tak naprawdę, to nie, ale wszelkie próby wytłumaczenia czegokolwiek tej małej panikarze z objawami manii prześladowczej i tak spełzną na niczym.
— Apteka jest tam, a ja poczekam tu — wskazała na drugą stronę ulicy, a sama usiadła na murku przed budynkiem. Tuż naprzeciwko samochodu George'a, tak w ogóle. Mieli wielkie szczęście, że go nie spotkali, inaczej dzień zakończyłby się dramą stulecia.
Wkrótce i tak miała czekać ją jedna.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach