▲▼
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Tiffany, po wyjątkowo wymagającym dniu zajęć szkolnych, miała wielką ochotę odpocząć. Nie chciała jednak udać się do akademika, a raczej wyjść na powietrze i chwilę odsapnąć. Opuszczając klasę, w której odbywała się ostatnia na dziś zaplanowana lekcja, złapała pierwszego znajomego, który jej się nawinął i poprowadziła go typowym szlakiem: najpierw stołówka, potem na dwór. W pierwszym z miejsc urządziła sobie ze znajomym miłą pogawędkę, oraz kupiła sobie kawę cynamonową, do której w zestawie dostała ciasteczko. Niestety, dziś nie miała na nie szczególnej ochoty, podobnie jak jej znajomy. Postanowiła zostawić je spokojnie w torbie - może potem będzie chciała je zjeść.
Po tym, jak jej znajomy również przepłacił za swoje zamówienie, wrócili na szkolny korytarz. Fan jeszcze krótką chwilę mogła cieszyć się naturalną rozmową, zanim chłopak niespodziewanie wypalił, że nie chce mu się robić pracy domowej. Blondynka już wiedziała, do czego to zmierza. Westchnęła cicho, po czym zaoferowała się, że może zrobić zadanie za niego. Znajomy z radością wręczył dziewczynie swoje ćwiczenia do angielskiego. "Przynajmniej tyle." - pomyślała z ulgą, obawiając się, ile czasu by straciła, gdyby dostała do robienia na przykład drugą matmę. Samo przepisywanie takiej ilości cyferek było dla jej humanowego mózgu mordercze.
Znajomy odprowadził ją jeszcze do trawnika, po czym czmychnął, umawiając się, iż wieczorem odbierze swoją własność. Blondynka pożegnała go skinieniem dłoni i uśmiechem, przysiadła się do jednego ze stolików, po czym wyjęła parę ćwiczeń z torby, odstawiła kawę na blat, usiadła i zabrała się za lekcje. W tym konkretnym momencie jeszcze nie doskwierała jej chwilowa samotność. Nad angielskim niemal wolała popracować samotnie, w końcu chciała zrobić go jak najlepiej. Eh, gdyby tak tylko była trochę mądrzejsza, może nawet robiła by coś w jakimś humanistycznym kierunku? Albo gdyby było co w niej doceniać, to pewnie też byłoby pomocne. Jej drugie imię, które w teorii powinno oznaczać "wszechstronnie utalentowaną", jakoś nie znajdywało odniesienia w rzeczywistości.
Chęć bycia samotnie wygasła, kiedy tylko Fan skończyła robić pracę domową, a zaczęła ją przepisywać. Sięgnęła do swojej kawy, aby się napić i przy okazji dyskretnie poszukać kogoś znajomego, do kogo mogłaby się przyczepić, aby nie zostać samą. Oraz później spędzić trochę czasu, w końcu planowała odpocząć. A ciężko jej wymyślić lepszy sposób na odpoczynek, niż czas spędzony w miłym towarzystwie, nie wymagający skupiania się na lekcjach.
Najbardziej skromne i prawdopodobnie najczęściej uczęszczane miejsce poza murami szkoły. Zielona trawa i wysokie drzewa dające cień przyciągają w gorące dni uczniów, zmęczonych panującym upałem. Jesienią miło siedzi się wśród ozłoconych koron drzew, przy jednym ze stolików, zimą natomiast jest to najlepsza arena dla bitew na śnieżki, czy do lepienia bałwanów. Przechadzają się tędy zarówno samotnicy, jak i pary, czy większe grupy znajomych. Zdarza się czasem, że jakiś nauczyciel zajrzy, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, ale przez większość czasu znajdzie się tu jedynie uczniów.
Tiffany, po wyjątkowo wymagającym dniu zajęć szkolnych, miała wielką ochotę odpocząć. Nie chciała jednak udać się do akademika, a raczej wyjść na powietrze i chwilę odsapnąć. Opuszczając klasę, w której odbywała się ostatnia na dziś zaplanowana lekcja, złapała pierwszego znajomego, który jej się nawinął i poprowadziła go typowym szlakiem: najpierw stołówka, potem na dwór. W pierwszym z miejsc urządziła sobie ze znajomym miłą pogawędkę, oraz kupiła sobie kawę cynamonową, do której w zestawie dostała ciasteczko. Niestety, dziś nie miała na nie szczególnej ochoty, podobnie jak jej znajomy. Postanowiła zostawić je spokojnie w torbie - może potem będzie chciała je zjeść.
Po tym, jak jej znajomy również przepłacił za swoje zamówienie, wrócili na szkolny korytarz. Fan jeszcze krótką chwilę mogła cieszyć się naturalną rozmową, zanim chłopak niespodziewanie wypalił, że nie chce mu się robić pracy domowej. Blondynka już wiedziała, do czego to zmierza. Westchnęła cicho, po czym zaoferowała się, że może zrobić zadanie za niego. Znajomy z radością wręczył dziewczynie swoje ćwiczenia do angielskiego. "Przynajmniej tyle." - pomyślała z ulgą, obawiając się, ile czasu by straciła, gdyby dostała do robienia na przykład drugą matmę. Samo przepisywanie takiej ilości cyferek było dla jej humanowego mózgu mordercze.
Znajomy odprowadził ją jeszcze do trawnika, po czym czmychnął, umawiając się, iż wieczorem odbierze swoją własność. Blondynka pożegnała go skinieniem dłoni i uśmiechem, przysiadła się do jednego ze stolików, po czym wyjęła parę ćwiczeń z torby, odstawiła kawę na blat, usiadła i zabrała się za lekcje. W tym konkretnym momencie jeszcze nie doskwierała jej chwilowa samotność. Nad angielskim niemal wolała popracować samotnie, w końcu chciała zrobić go jak najlepiej. Eh, gdyby tak tylko była trochę mądrzejsza, może nawet robiła by coś w jakimś humanistycznym kierunku? Albo gdyby było co w niej doceniać, to pewnie też byłoby pomocne. Jej drugie imię, które w teorii powinno oznaczać "wszechstronnie utalentowaną", jakoś nie znajdywało odniesienia w rzeczywistości.
Chęć bycia samotnie wygasła, kiedy tylko Fan skończyła robić pracę domową, a zaczęła ją przepisywać. Sięgnęła do swojej kawy, aby się napić i przy okazji dyskretnie poszukać kogoś znajomego, do kogo mogłaby się przyczepić, aby nie zostać samą. Oraz później spędzić trochę czasu, w końcu planowała odpocząć. A ciężko jej wymyślić lepszy sposób na odpoczynek, niż czas spędzony w miłym towarzystwie, nie wymagający skupiania się na lekcjach.
Rover przysłuchiwał się grze nieznajomej dziewczyny. Wright wiedziała, że jej pupil lubi, gdy ktoś w jego pobliżu gra na gitarze. Zdawało się go to uspokajać, a dodatkowo był do tego przyzwyczajony. W końcu miał gitarzystkę w domu. Sam z siebie siadał nieraz obok Alex, kiedy ta szarpał palcami struny. Mógł w takich momentach przy niej leżeć i przysypiać, a gdy ta na chwilę przestawała, uchylał lekko powieki i patrzył na nią z jakąś taką zachętą do dalszej gry w spojrzeniu.
Rover był przez chwilę zaskoczony tym, że ktoś do niego powiedział nie jego imieniem. Nawet przekręcił delikatnie pysk w prawo, patrząc uważnie na dziewczyne. Czyżby tu był jeszcze jakiś czworonóg, którego on niewyczuł? Niee, to niemożliwe. Psiak uważnie obwachał jej dłoń, aby zaraz dać się pogłaskać. Ba, wręcz lgnął do miziania. Amerykanka na ten widok wywróciła oczami. Ech, no normalnie się zachowywał tak jakby nigdy nie był głaskany, a ona przecież dbała o to by był dopieszczony.
- O, cóż za zabawny zbieg okoliczności - odparła lekko zaskoczona, drapać się po karku. Cóż, nie zawsze się spotyka człowieka, który ma psa tej samej rasy. Przynajmniej Alex nie miała tak często.
Chwilę się wahała. Miała przecież ogarnąć kilka rzeczy. No i zjeść porządnie. Może do tego by jeszcze gdzieś wyciągnęła Siggy na miasto... Hm... Po chwili zawahania postanowiła usiąść na ziemi, zdejmując z pleców etui z gitarą.
- Z chęcią. Mam trochę wolnego czasu, więc dlaczego, nie? - odparła, wyjmując gitarę z pokrowca. Zaraz energicznie pokiwała głową. - Od małego gram. Tata mnie uczył.. - dodała zaraz, a jej oblicze przez chwilę przybrało smutnego i tęsknego wyrazu. Cóż, poruszanie kwesti ojca było dla niej trudne. Nawet w tak błahych sprawach. Westchnęła cicho, odganiając od siebie nieprzyjemne myśli. Zaraz traciła palcami struny, sprawdzając czy gitara jest nastrojona. Hhm... Coś jej nie pasowało. Traciła je jeszcze raz po czym pokręciła chwilę przy kluczach. I jeszcze raz, okej teraz było dobrze.
- A ty? Długo grasz? - postanowiła zapytać, a międzyczasie Rover zdarzył się uwalić na ziemi obok swojej pani.
Rover był przez chwilę zaskoczony tym, że ktoś do niego powiedział nie jego imieniem. Nawet przekręcił delikatnie pysk w prawo, patrząc uważnie na dziewczyne. Czyżby tu był jeszcze jakiś czworonóg, którego on niewyczuł? Niee, to niemożliwe. Psiak uważnie obwachał jej dłoń, aby zaraz dać się pogłaskać. Ba, wręcz lgnął do miziania. Amerykanka na ten widok wywróciła oczami. Ech, no normalnie się zachowywał tak jakby nigdy nie był głaskany, a ona przecież dbała o to by był dopieszczony.
- O, cóż za zabawny zbieg okoliczności - odparła lekko zaskoczona, drapać się po karku. Cóż, nie zawsze się spotyka człowieka, który ma psa tej samej rasy. Przynajmniej Alex nie miała tak często.
Chwilę się wahała. Miała przecież ogarnąć kilka rzeczy. No i zjeść porządnie. Może do tego by jeszcze gdzieś wyciągnęła Siggy na miasto... Hm... Po chwili zawahania postanowiła usiąść na ziemi, zdejmując z pleców etui z gitarą.
- Z chęcią. Mam trochę wolnego czasu, więc dlaczego, nie? - odparła, wyjmując gitarę z pokrowca. Zaraz energicznie pokiwała głową. - Od małego gram. Tata mnie uczył.. - dodała zaraz, a jej oblicze przez chwilę przybrało smutnego i tęsknego wyrazu. Cóż, poruszanie kwesti ojca było dla niej trudne. Nawet w tak błahych sprawach. Westchnęła cicho, odganiając od siebie nieprzyjemne myśli. Zaraz traciła palcami struny, sprawdzając czy gitara jest nastrojona. Hhm... Coś jej nie pasowało. Traciła je jeszcze raz po czym pokręciła chwilę przy kluczach. I jeszcze raz, okej teraz było dobrze.
- A ty? Długo grasz? - postanowiła zapytać, a międzyczasie Rover zdarzył się uwalić na ziemi obok swojej pani.
Psiak lgnął do niej na pieszczoty i więcej głaskania, nie zdziwiło ją to, a raczej rozbawiło. Cofnęła dłoń spoglądając na nowo przybyłą koleżankę. Jej grywanie raczej było w dość osamotnionych miejscach aczkolwiek zawsze lubiła obecność ludzi, nie zawsze było odwrotnie, jak to mówią, nie można mieć wszystkiego.
-Ktoś Cię uczył? Miałaś fajnie - rzekła z uśmiechem, zauważyła iż dla dziewczyny to jakiś kłopotliwy temat, więc nie zamierzała tego ciągnąć. To nie jej interes, jak będzie chciała to sama powie, nie?
-Ja? Koło trzech lat? Może ciut dłużej, jestem samoukiem, więc sama się wszystkiego uczyłam od początku, czasami grywam na pienianie - rzekła z uśmiechem, wzruszyła ramionami na sam koniec, jakby to nie było nic specjalnego. W końcu każdy mógł się tego nauczyć jeżeli tylko chciał.
-Zagramy coś konkretnego? Mogę zaśpiewać - rzuciła luźną propozycje.
-Ktoś Cię uczył? Miałaś fajnie - rzekła z uśmiechem, zauważyła iż dla dziewczyny to jakiś kłopotliwy temat, więc nie zamierzała tego ciągnąć. To nie jej interes, jak będzie chciała to sama powie, nie?
-Ja? Koło trzech lat? Może ciut dłużej, jestem samoukiem, więc sama się wszystkiego uczyłam od początku, czasami grywam na pienianie - rzekła z uśmiechem, wzruszyła ramionami na sam koniec, jakby to nie było nic specjalnego. W końcu każdy mógł się tego nauczyć jeżeli tylko chciał.
-Zagramy coś konkretnego? Mogę zaśpiewać - rzuciła luźną propozycje.
Rover nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że przestano go głaskać. Tak, psiak najchętniej dawały się miziać dalej, ale powstrzymał się od dalszego łaszenia.
Alex zaczęła tracać struny w znaną sobie melodię. Chciała je trochę rozgrzać, choć w sumie nie była pewna czy tego potrzebuję po wczorajszej nocy.
- Mh, uczył. Tak, miałam fajnie - odparła, utrzymywała na ustach uśmiech, lecz gdyby się mu przyjrzeć można by zauważyć pewien smutek. Wright jednak nie chciała o tym zbytnio rozmawiać. Starała się schować te negatywne wspomnienia.
Uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.
- Wiesz, chwali się, że ci się chciało. W końcu pewnie wielu by zrezygnowało po prostu. Sądzę, że większości z nas, w którymś momencie idzie trochę pograć na ulicy. Cóż, ja jestem typowym przypadkiem typa, który zazwyczaj gra na ulicy - powiedziała, dalej tracąc struny, ale skupiając większość swojej uwagi na nieznajomej. Rover w tym momencie przysłuchiwał się melodii, przysypiając nieco.
- Pewnie, hm, ale musimy znać obie piosenkę... Hm... Znasz może Dragonfly M.Crafta? Albo Come Wander With Me? Albo Glad You Came? O, albo Angel Theory of a Deadman? - rzuciła od razu kilkoma pomysłami.
Alex zaczęła tracać struny w znaną sobie melodię. Chciała je trochę rozgrzać, choć w sumie nie była pewna czy tego potrzebuję po wczorajszej nocy.
- Mh, uczył. Tak, miałam fajnie - odparła, utrzymywała na ustach uśmiech, lecz gdyby się mu przyjrzeć można by zauważyć pewien smutek. Wright jednak nie chciała o tym zbytnio rozmawiać. Starała się schować te negatywne wspomnienia.
Uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.
- Wiesz, chwali się, że ci się chciało. W końcu pewnie wielu by zrezygnowało po prostu. Sądzę, że większości z nas, w którymś momencie idzie trochę pograć na ulicy. Cóż, ja jestem typowym przypadkiem typa, który zazwyczaj gra na ulicy - powiedziała, dalej tracąc struny, ale skupiając większość swojej uwagi na nieznajomej. Rover w tym momencie przysłuchiwał się melodii, przysypiając nieco.
- Pewnie, hm, ale musimy znać obie piosenkę... Hm... Znasz może Dragonfly M.Crafta? Albo Come Wander With Me? Albo Glad You Came? O, albo Angel Theory of a Deadman? - rzuciła od razu kilkoma pomysłami.
-Ja raczej grywam w samotności, w pokoju lub w parku - rzekła na spokojnie. Nie oznaczało to, ,że nie lubiła ludzi, bo lubiła, ale kiedy grała wolała samotności skupienie, wtedy nikt jej nie rozproszy.
-Znam Glad You Came, więc możemy to razem zagrać, aczkolwiek średnio pamiętam słowa - w tym momencie pomocny był telefon i wujek google na którym będzie mogla sobie poszukać cały tekst do tej piosenki, a znalezienie go nie trwało długo.
-Znam Glad You Came, więc możemy to razem zagrać, aczkolwiek średnio pamiętam słowa - w tym momencie pomocny był telefon i wujek google na którym będzie mogla sobie poszukać cały tekst do tej piosenki, a znalezienie go nie trwało długo.
- Każdy ma swoje upodobania, nie? Ale to dobrze. Świat byłby nudny w innym wypadku. Różnorodność jest ważna - odparła, uśmiechając się lekko. Amerykanka po prostu lubiła się dzielić muzyką. Po cichu marzyła o występowaniu na koncertach i ogólnie przed ciut większą publicznością. W końcu wiedziała jak muzyka działa na ludzi. Nie raz poprawiała im humory lub po prostu dawała pozytywnego kopa.
- To nic, zaraz ci się przypomną. Daj sobie tylko chwilę i posłuchaj - rzekła. Chciała sama jej przypomnieć jak brzmi piosenka. No cóż, dziewczyna wybrała inny sposób. Jednak Alex to nie zraziło. Poczeka chwilę, dała jej moment na przygotowanie się.
- Gotowa? - jeśli usłyszała pozytywną odpowiedź, zaczęła po prostu grać.
- To nic, zaraz ci się przypomną. Daj sobie tylko chwilę i posłuchaj - rzekła. Chciała sama jej przypomnieć jak brzmi piosenka. No cóż, dziewczyna wybrała inny sposób. Jednak Alex to nie zraziło. Poczeka chwilę, dała jej moment na przygotowanie się.
- Gotowa? - jeśli usłyszała pozytywną odpowiedź, zaczęła po prostu grać.
-Prawda, gdyby wszyscy byli tacy sami wiało by nudą - rzekła z uśmiechem. Wsunęła słuchawkę do ucha by posłuchać piosenki, wysłuchała ją raz czy dwa z lekkim uśmiechem, nuciła ją wesoło pod nosem. Szybko jej pamięć wróciła po odsłuchaniu nagrania.
-Jasne - rzekła i również zaczęła grać i choć nie była wybitną śpiewaczką to lubiła to robić. Grała bo to lubiła dlatego też nie zważała na fakt czy komuś się podoba jej śpiew czy też nie. Kiedy po kilku minutach piosenka się zakończyła spojrzała na nowo poznaną koleżankę.
-I jak? Chyba nie poszło nam tak źle - rzekła. Synchronizacja gitar może nie była najlepsza, ale grunt to dobra zabawa.
-Jasne - rzekła i również zaczęła grać i choć nie była wybitną śpiewaczką to lubiła to robić. Grała bo to lubiła dlatego też nie zważała na fakt czy komuś się podoba jej śpiew czy też nie. Kiedy po kilku minutach piosenka się zakończyła spojrzała na nowo poznaną koleżankę.
-I jak? Chyba nie poszło nam tak źle - rzekła. Synchronizacja gitar może nie była najlepsza, ale grunt to dobra zabawa.
Amerykanka grzecznie czekała, opierając się łokciami o bok pudła rezonansowego. Uśmiechała się lekko, przymukając lekko powieki, nucąc bezgłośnie utwór pod nosem. To była jedna z jej ulubionych piosenek. Uwielbiała ją grać i śpiewać. Nie wiedziała czemu, ale właśnie ta piosenka ją zwyczajnie uspokajała, wyciszała. Czasami słuchała jej przed snem. Łatwiej jej było po niej odpłynąć w o objęcia Morfeusza i lepiej się spało. No i ten tekst... On ewidentnie coś w sobie miał pomimo swej prostoty. Oczywiście jej towarzyszka o tym nie wiedziała, ale sama Alex zastanawiała się czy dziewczyna też ma taką swoją ulubioną piosenkę. Hm, może zapyta ją oto później?
Już po kilku uderzeniach palcami w struny można było zauważyć, że Wright dobrze wie co robi. Ruchy były płynne i sprawne, a dodatkowo starały się być jednością z dźwiękami drugiej gitary. Oczywiście to drugie nie było takie łatwe zwłaszcza, że dziewczęta grały poraz pierwszy razem. Opuszki palców wędrowały po strunach, dobrze wiedząc, gdzie powinny być w jakim momencie. To nie było sztuczne i mechaniczne wyćwiczenie paru ruchów. W tym była pasja i miłość, której pewnie nie każdy był w stanie zrozumieć.
Przez całą ich wspólna grę pupil Alex medrał delikatnie ogonem. Ba, można było mieć wrażenie, że zwierzak się zwyczajnie uśmiecha.
Ależ postarała się, aby ładnie wykończyć utwór po czym spojrzała na swoją nową koleżankę. Na ustach Wright widniał ten typowy dla niej lekko zawadiacki uśmieszek.
- No, no, całkiem, całkiem. Widzę, że mam przed sobą całkiem dobrze prosperującą gitarzystkę i śpiewaczkę - powiedziała, głaszcząc Rovera po łbie. Zaraz jednak zabrała dłoń od jego sierści psiaka i paluszkami postukała w pudło. Hm, hm, hm, tak wpadł jej do głowy pomysł. Zaraz złapała za gryf gitary.
- A to znasz? - zerkneła na kobietę po czym zaczęła grać.
- I'm in love with an angel
Heaven forbid
Made me a believer
With the touch of her skin
I'd go to hell and back with you
Stay lost in what we found
Worlds apart
We were the same
Until we hit the ground... - śpiewała dalej.
Już po kilku uderzeniach palcami w struny można było zauważyć, że Wright dobrze wie co robi. Ruchy były płynne i sprawne, a dodatkowo starały się być jednością z dźwiękami drugiej gitary. Oczywiście to drugie nie było takie łatwe zwłaszcza, że dziewczęta grały poraz pierwszy razem. Opuszki palców wędrowały po strunach, dobrze wiedząc, gdzie powinny być w jakim momencie. To nie było sztuczne i mechaniczne wyćwiczenie paru ruchów. W tym była pasja i miłość, której pewnie nie każdy był w stanie zrozumieć.
Przez całą ich wspólna grę pupil Alex medrał delikatnie ogonem. Ba, można było mieć wrażenie, że zwierzak się zwyczajnie uśmiecha.
Ależ postarała się, aby ładnie wykończyć utwór po czym spojrzała na swoją nową koleżankę. Na ustach Wright widniał ten typowy dla niej lekko zawadiacki uśmieszek.
- No, no, całkiem, całkiem. Widzę, że mam przed sobą całkiem dobrze prosperującą gitarzystkę i śpiewaczkę - powiedziała, głaszcząc Rovera po łbie. Zaraz jednak zabrała dłoń od jego sierści psiaka i paluszkami postukała w pudło. Hm, hm, hm, tak wpadł jej do głowy pomysł. Zaraz złapała za gryf gitary.
- A to znasz? - zerkneła na kobietę po czym zaczęła grać.
- I'm in love with an angel
Heaven forbid
Made me a believer
With the touch of her skin
I'd go to hell and back with you
Stay lost in what we found
Worlds apart
We were the same
Until we hit the ground... - śpiewała dalej.
Spacer. Coś się błyszczy na ziemi? Francis z zaciekawieniem schylił się i podniósł... medalik? Jakiś breloczek? Cholera wie, co to, ale nosiło na sobie ślady krwi. Nauczyciel jakby nigdy nic owinął przedmiot w chusteczkę higieniczną i poszedł dalej.
The member 'Pan Francis' has done the following action : Dices roll
'Kostka Eventowa' : 26
'Kostka Eventowa' : 26
Pięknie, nawet udało mu się wymknąć. Jeszcze by brakowało, jakby ktoś go nakrył na myszkowaniu w tym miejscu... [ZT]
Jednak zanim się rozluźnią to muszą dokończyć omawianie projektu, bo trochę zszedł im na boczny tor, ale szybko wrócili do tego. Przez chwilę pomyślał, że zdobył przyjaciela, ale te myśli były trochę zbyt gwałtowne i szybko się ich pozbył. Może jest po prostu zbyt łatwowierny i to może go zgubić potem. Wstał z krzesła,na którym siedział i poczuł, że dupa trochę mu ścierpła od twardego siedziska. Zaczął iść za Chesterem. Wolał tak, bo nie znał gmachu szkoły i miejsc, które znajdują się w pobliżu placówki, więc nie chciał iść przodem, bo gdzieś jeszcze wywędrują i zabraknie czasu na drugiej części omawiania projektu.
- Okej, to mi pasuje. Właśnie często osób starszych od nas mówi, że lepiej myśli się na świeżym powietrzu- w międzyczasie wyciągnął z kieszeni kurtki telefon,a by sprawdzić ile ma procent baterii. Na całe szczęście miał 80% związku z tym nie musiał się martwić, że jego urządzenie do zapisania jakichkolwiek notatek za chwilę się rozładuje i nie będzie miał gdzie notować. No najwyżej pożyczy od Chestera zeszyt i długopis i będzie to robił w tradycyjnej formie.
Rozejrzał się dookoła i to było piękne miejsce, zadbane i pełne zieleni, które cieszyły ludzkie oko.
- Tak, czemu by nie. Makbet tutaj pasuje w części oraz powieści J.K. Rowling również. Oczywiście tylko słyszałem o jej wydanych książkach ale no... Mogę sprawdzać różne informacje w internecie.
Odblokował swojego iPhona i sprawdził czy ma jeszcze internet w telefonie. Dobrze, że jego rodzice co miesiąc płacą mu za tą bardzo przydatną rzecz bez żadnych zbędnych pytań. A do czego jest ci potrzebne? Po co ci to? Czy ty to musisz mieć? Czasem na takie pytanie, przed wyjazdem nie potrafił odpowiedzieć i to go trochę denerwowało.
- Okej, to mi pasuje. Właśnie często osób starszych od nas mówi, że lepiej myśli się na świeżym powietrzu- w międzyczasie wyciągnął z kieszeni kurtki telefon,a by sprawdzić ile ma procent baterii. Na całe szczęście miał 80% związku z tym nie musiał się martwić, że jego urządzenie do zapisania jakichkolwiek notatek za chwilę się rozładuje i nie będzie miał gdzie notować. No najwyżej pożyczy od Chestera zeszyt i długopis i będzie to robił w tradycyjnej formie.
Rozejrzał się dookoła i to było piękne miejsce, zadbane i pełne zieleni, które cieszyły ludzkie oko.
- Tak, czemu by nie. Makbet tutaj pasuje w części oraz powieści J.K. Rowling również. Oczywiście tylko słyszałem o jej wydanych książkach ale no... Mogę sprawdzać różne informacje w internecie.
Odblokował swojego iPhona i sprawdził czy ma jeszcze internet w telefonie. Dobrze, że jego rodzice co miesiąc płacą mu za tą bardzo przydatną rzecz bez żadnych zbędnych pytań. A do czego jest ci potrzebne? Po co ci to? Czy ty to musisz mieć? Czasem na takie pytanie, przed wyjazdem nie potrafił odpowiedzieć i to go trochę denerwowało.
─ To do it, Kaku, szukaj. Ja się ugoszczę na trawie. ─ odpowiedział mu, gdy wyszli na zewnątrz, a potem Chester z rozpędu wjechał na krawężnik i wtarabanił się ze swoim chudym jestestwem na trawnik.
Jak zapowiedział, tak też uczynił. Mimo że po takiej naturalnej nawierzchni ciężej się manewruje wózkiem, szybko znaleźli się w cieniu pokaźnego gabarytami drzewa, na który niegdyś Chesterowi nawet udało się zawisnąć, gdy podglądał samców ze starszej klasy grających w piłkę nożną na boisku.
─ Tu będzie zajebiście. ─ ocenił, po czym ostrożnie zlazł z wózka, usadawiając się między korzeniami i opierając o korę. Poklepał miejsce obok siebie, po czym ściągnął obok siebie swój plecak, żeby wyciągnąć zeszyt przeznaczony na projekty. ─ Odpalaj te internety, a ja napiszę wstęp. ─ dodał z długopisem w japie, zaraz zatapiając się w ich zadaniu.
Jak zapowiedział, tak też uczynił. Mimo że po takiej naturalnej nawierzchni ciężej się manewruje wózkiem, szybko znaleźli się w cieniu pokaźnego gabarytami drzewa, na który niegdyś Chesterowi nawet udało się zawisnąć, gdy podglądał samców ze starszej klasy grających w piłkę nożną na boisku.
─ Tu będzie zajebiście. ─ ocenił, po czym ostrożnie zlazł z wózka, usadawiając się między korzeniami i opierając o korę. Poklepał miejsce obok siebie, po czym ściągnął obok siebie swój plecak, żeby wyciągnąć zeszyt przeznaczony na projekty. ─ Odpalaj te internety, a ja napiszę wstęp. ─ dodał z długopisem w japie, zaraz zatapiając się w ich zadaniu.
Poszedł za Chesterem, który najwyraźniej dobrze znał to miejsce i szybko znalazł im dobre miejsce do siedzenia. Wszedł na trawnik. Zanim usiadł obok towarzysza, to najpierw przyglądał mu się jak zszedł z wózka i usiadł, opierając się pod drzewem. To było dla niego trochę zdumiewające, że ma w sobie dużo siły, że podnieść siebie samego od głowy do pasa, a później przełożyć swoje sparaliżowane nogi. Potrząsnął głową i usiadł obok niego. Zdjął z siebie kurtkę, która zakrywała jego wychudzone ręce.
Chester zaczął gryzmolić na papierze pod ich wstępnym planem na projekt, pisząc przepisowo, tj. tak, jak go zdołali nauczyć przez te lata w szkole średniej w bólach i mękach. Rozwodził się na złożonością tego tematu, jak artyści ukazują postaci fantastyczne i że w ich pracy postanowili rozgraniczyć dwa rodzaje sylwetek tych istot na przykładzie kilku zupełnie odrębnych tekstów kultury, na pozytywne i negatywne.
Irlandczyk tak dukał, że aż się spocił. W życiu mądrzejszych słów z siebie nie wydobył, nawet jak usiłował przed matką o drugiej w nocy udawać trzeźwego. Przecież nawet w normalnych warunkach nie powtórzy "rabarbar na rododendronie", czemu od razu szlaban?
─ Ooo, to ja dojebałem sobie ramiona czy to ty taki mizerny jesteś? ─ zapytał, rejestrując różnicę w obwodzie, gdy zakończył swój wywód na piśmie, a jego zmęczone przedramię opadło nieopodal tego Fuse. ─ Zjadłbyś obiad, stary, bo chyba nawet ja połamałbym Cię, a to już trochę wstyd.
Irlandczyk tak dukał, że aż się spocił. W życiu mądrzejszych słów z siebie nie wydobył, nawet jak usiłował przed matką o drugiej w nocy udawać trzeźwego. Przecież nawet w normalnych warunkach nie powtórzy "rabarbar na rododendronie", czemu od razu szlaban?
─ Ooo, to ja dojebałem sobie ramiona czy to ty taki mizerny jesteś? ─ zapytał, rejestrując różnicę w obwodzie, gdy zakończył swój wywód na piśmie, a jego zmęczone przedramię opadło nieopodal tego Fuse. ─ Zjadłbyś obiad, stary, bo chyba nawet ja połamałbym Cię, a to już trochę wstyd.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach