Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
[Chiny Fujian] Fuzhou
Sob Sie 25, 2018 7:27 pm
First topic message reminder :

Kto by się domyślił, że Kakuei podczas wakacji pojedzie na parę dni do swojego domu. Tak, do Chin. Lot był długi, więc dobrze, że do swojego podręcznego bagażu spakował książkę. Przeczytał prawie całą nie licząc tego, że ciągłe żmudne siedzenie w maszynie zmusiło go do małej drzemki, która przerodziła się w długi sen. Dzień wcześniej zadzwonił do swojego dziadka,z którym jego kontakt się nie zmienił po wyjeździe do Kanady. Poinformował go, że przyjeżdża do niego i poprosił go, żeby po niego przyjechał na lotnisko w sms'ie napisał mu dokładny czas lądowania samolotu. Nie chciał , żeby dziadek przyjechał za wcześniej i czekał niepotrzebnie albo się spóźnił. To też nie byłoby przyjemne dla Fuse. Dodatkowo przekazał informację, że nie musi przychodzić pod miejsce przylotów. Da sobie radę sam i znajdzie jego samochód na parkingu przy lotnisku.
Właśnie przed chwilą wylądowali. Odpiął pasy bezpieczeństwa i wziął swój plecak. Narzucając go na obydwa ramiona, żeby później nie mieć krzywego kręgosłupa. Kiedy wysiadł z samolotu przed oczami ujrzał tłum ludzi. Wziął głęboki wdech, aby nie zostać sparaliżowanym przez tłum, hałas i rozmowy. Wykonał pierwszy krok i jakoś za każdym kolejny na jego twarzy malował się uśmiech. Ucieszył się że może słyszeć swój ojczysty język w całej okazałości. Co prawda przyzwyczaił się do angielskiego już tak bardzo, że mógłby ze spokojem nazwać ten język swoim drugiem ojczystym językiem, aby porozumieć się w szkole za granicą, ale prawdopodobnie trudno by było odzwyczaić się od pierwszego języka, z którym się wychowałeś.
Wyszedł z budynku lotniska i przeszedł na parking. Teraz to będzie szukanie. Pomyślał przez chwilę i zaczął rozglądać się po rejestracjach pojazdów. Na całe szczęście nie trwało to długo. po ośmiu, może po dwóch minutach dodatkowo znalazł samochód dziadka, był to suv z chińskiej produkcji o marce chery tiggo. Podszedł do maszyny i zapukał w przednią szybę od strony pasażera, obok kierowcy. Uśmiechnął się i pomachał mu przyjaźnie ręką, że już jest.
- Nihao. (Cześć.)- odparł przez szybę, czekając, aż mu otworzy drzwi, bo prawdopodobnie były zamknięte.

Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pon Wrz 10, 2018 5:38 pm
Mistrz Gry

Dziadek wydawał się nie zwracać uwagi na wnuka, kiedy ten podchodził do niego. Gdy razem usiedli pod drzewem, lekki wietrzyk przyjemnie chłodził ich rozgrzane od pracy ciała. Oboje nieźle się zmęczyli, więc chwila przerwy wydawała się dobrym pomysłem. Niestety po kilku chwilach Kakuei zaczął odczuwać skutki dzisiejszego wysiłku, w postaci bólu przedramion.
Dziadek zupełnie odpłynął gdzieś myślami. Trudno było powiedzieć, co mu chodziło po głowie. Jak się jednak okazało, Kaku nie musiał zgadywać, ponieważ staruszek sam zaczął dzielić się swoimi przemyśleniami.
- Wiesz, że pod tym drzewem oświadczyłem się twojej babci? - zagadnął, wbijając spojrzenie w nieokreślony punkt. - Pamiętam, że to była jesień. Złote liście i różowe kwiaty opadały, zabarwiając świat. Wybraliśmy się na spacer, a tutaj zrobiliśmy przerwę. Wieczorem mieliśmy iść na kolację. Miałem się oświadczyć w nocy, przy świecach, ale ten klimat, który tu poczułem... wiedziałem, że to ta chwila. Byłem przerażony i drżały mi ręce. Ale zrobiłem to, a ona zgodziła się, zalana łzami. To była wspaniała chwila. Potem przyrzekłem jej, że wybuduję tutaj dom - zamilkł na moment, powracając myślami do teraźniejszości. Przynajmniej teoretycznie. - Przed śmiercią często prosiła mnie o remont. Mówiła: "ten dom to symbol naszego małżeństwa. Nie możesz pozwolić, żeby gnił i się rozpadał". Ale ja byłem zbyt uparty i dumny, żeby poprosić kogoś o pomoc, a samemu było mi trudno. Aż wreszcie ona odeszła, a mi został już tylko ten dom.
Po tych słowach popadł w zadumę, ale atmosfera stała się wyraźnie cięższa. Kakuei, chcąc nie chcąc, musiał się zmierzyć z lawiną wspomnień związanych ze swoją babcią. Oboje siedzieli, radząc sobie z tym na swój sposób. Dziadek ewidentnie nieco gorzej, bo musiał zetrzeć samotną łzę, zjeżdżającą po jego policzku.
- Cóż, może zbyt późno, ale dokończę ten remont. A od gadania dach się nie zrobi - i po tych słowach wstał, aby powrócić do pracy.
Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pon Wrz 10, 2018 8:59 pm
Gdy zgasił wreszcie swoje pragnienie, wywołane przez promienie słoneczne i przebywaniem na wysokościach, odczuł ból. Bezwładnie opuścił swoje ręce i dopiero teraz poczuł wyraźny ból w przedramionach. To były uroki pracy fizycznej. Przez chwilę pomyślał, że jak skończy edukacje i przyjdzie czas na znalezienie sobie pracy, będzie wykonywał zadania biurowe albo zostanie tłumaczem. W jego obecnym stanie praca fizyczna nie jest najlepszym rozwiązaniem. Może jak wyjdzie z tej anoreksji, o której nikt nie wie, to wtedy rozważy opcję o pracy związanej z ruchem.
Spojrzał na dziadka, który zadał do niego pytanie retoryczne i później zaczął swoją opowieść jak to poznał się z babcią Kaku. To była bardzo miła historyjka, ale posiadała w sobie trochę smutku. Gdyż tej osoby już nie było na tym świecie. Nic nie powiedział. Wysłuchał swojego opiekuna do końca i na koniec musiał poradzić sobie z wspomnieniami, które wysypały się w bardzo krótkim czasie i wzbudziły same smutne emocje.
- Tak- odparł z małym smutkiem, nawiązując od remontu domu i poderwał się z trawy, aby skończyć robić dach. Wdrapał się na górę po drabinie i wrócił do swojego, jeszcze niedokończonego zadania.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Wto Wrz 11, 2018 6:33 pm
Mistrz Gry

Powrót do pracy po przerwie nie należał do najprzyjemniejszych, ale skoro Kakuei już się zobowiązał pomóc, to słowa musiał dotrzymać. Tak minęła mu reszta tego dnia, a także kolejny dzień i jeszcze połowa następnego. Układanie kafelków było monotonne, męczące i bardzo osłabiało Kakueia, który nijak nie był przygotowany do tego rodzaju pracy fizycznej, nawet jeśli była dosyć prosta. Trzeciego dnia, kiedy już naprawdę niewiele zostało do końca, chłopak miał nawet problemy z tym, żeby wdrapać się na dach. Bolały go uda, całe ręce i klatka piersiowa, zakwasy dawały w kość. Staruszek nie był ślepy, widział, że jego wnuk koniec końców nie będzie najpomocniejszą osobą. Mimo to nie przerywał jego pracy. Przygotowywał mu posiłki, do tego co jakiś czas zapraszał na pyszną herbatę albo równie wspaniały deser. Od czasu do czasu zarządzał również przerwę, w trakcie której zazwyczaj opowiadał wnukowi jedną ze swoich anegdot. Czasem bywał surowy, czasem kapryśny, a czasem opowiadał żarty i sam się z nich śmiał. Najczęściej miał jednak pogodną, spokojną minę. Kiedy Kakuei kończył układanie kafelek, staruszek już zaczynał składzik, o którym wspominał. Gdy zaś dach był wreszcie gotowy, oboje stanęli przed nim i przyglądali się z zadowoleniem. Efekt końcowy naprawdę robił wrażenie.
- Dobra robota, Kakuei - pochwalił go dziadek, klepiąc po ramieniu. Nawet taki gest przyprawił Fuse o dodatkowy ból. Staruszek przyjrzał mu się uważnie - widzę, że praca fizyczna nie jest dla ciebie. To ciekawe, byłem pewien, że ojciec zaszczepi u ciebie to, co ja zaszczepiłem u niego. No cóż, nie będę już męczył, z resztą poradzę sobie sam. Dach był najgorszy. Przez resztę pobytu możesz odpoczywać - po tych słowach odwrócił się, ale nagle zatrzymał - właściwie, jeśli jeszcze tu jesteś, to mógłbyś odwiedzić grób babci i nieco go oporządzić. Nie miałem w ostatnim czasie głowy do tego. Na pewno by się... ucieszyła.
I odszedł wreszcie, zająć się robieniem składzika.
Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Wto Wrz 11, 2018 7:18 pm
O tak. Zakwasy, których zabawił się podczas monotonnej pracy dawały mu w kość. Po każdym wykonanym ruchu odczuwał ból w mięśniach, Wyraźnie czuł jak jego mięśnie cierpiały z bólu. Podczas pracy razem z dziadkiem musiał ignorować ból, aby zrobić do końca, chociaż dach.  Podczas krótkich przerw słuchał uważnie dziadka, uśmiechając się lekko przy tym. Nie znał żadnej innej osoby, która potrafiła takie rewelacyjne anegdotki opowiadać. Jego opowieści były przyjemne dla ucha.
Gdy dobiegło do końca kafelkowanie, zszedł na dół i zmierzył położone dachówki na dachu, czując dumę, że podołał temu zadaniu. Cicho jęknął, jak dziadek klepnął  Kaku po ramieniu.
- Tak. Jednak nie odziedziczyłem takiego zapału do pracy fizycznej. Bo jak sam widzisz, widać u mnie szybko  zmęczenie i inne skutki wykonywania tego typu pracy - pozwolił sobie na małe rozwinięcie się w tej kwestii, dodając coś od siebie oraz ucieszył się, że podczas dalszego pobytu u dziadka będzie mógł odpoczywać i może przez te parę dni pozbędzie się tych zakwasów - Dobrze. Nawet chciałem dobrowolnie tam pójść - lekko się uśmiechnął i postanowił od razu pójść na grób babci.
Droga na cmentarz nie była długa od domu dziadka. Dojście tam piechotą zajmowało około dwudziestu minut. Do samej bramy. Gdy przekroczył prób wejścia,najpierw musiał wejść po małej górce i później musiał znaleźć nazwisko babci zapisane na kamiennych tabliczkach.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Czw Wrz 13, 2018 6:21 pm
Mistrz Gry

Dziadek odprawił wnuka machnięciem ręki, dając tym samym znać, że może iść.
Droga faktycznie nie była długa, jednak zmęczenie i zakwasy sprawiały, że nawet taki prosty spacer stawał się wyzwaniem dla Kakueia. Czuł, jak paliły go mięśnie przy każdym kroku, zupełnie jakby właśnie skończył biegać w maratonie. Był też bardzo osłabiony i nieroztropnie nie zabrał ze sobą wody. Słońce wciąż piekło, więc już po chwili czuł, że mógłby wypić cały ocean. Niestety, w okolicy nie było widać niczego, co mogłoby go poratować.
Kiedy dotarł już na cmentarz, odnalezienie odpowiedniej płyty nagrobkowej nie sprawiło mu problemu, pamiętał jeszcze co nieco z poprzednich wizyt. Po dotarciu na miejsce nie miał jednak nawet siły, aby zająć się jakąś refleksją, czy chociażby sprzątaniem grobu, bo zmęczenie sprawiło, że musiał usiąść na ławce nieopodal i odsapnąć. Czarne kropki znów zaczęły uparcie fruwać przed jego oczyma.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ktoś go woła.
Kiedy się odwrócił, zauważył swojego starego przyjaciela Shihonga, który machał do niego z uśmiechem. Kiedy podszedł, przyjrzał się Kakuei'owi ze zmartwieniem.
- Rany, Kaku, nie wyglądasz najlepiej. Może chcesz trochę wody? - zagadnął, wyciągając w stronę chłopaka butelkę. Potem spojrzał na grób babci Fuse. - Wpadłeś ją odwiedzić, co? Czasem pomagam twojemu dziadkowi zrobić tu mały porządek. Z tego co widzę, to staruszek nie do końca sobie z tym radzi. Ale pewnie to już wiesz. Ja przychodzę do grób kuzyna. Biedak zmarł rok temu w wypadku samochodowym.
Shihong usiadł obok Kaku, wciąż uważnie mu się przyglądając.
- Na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz, jakby goniło cię tu stado wilków.

Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Czw Wrz 13, 2018 7:33 pm
Dość szybko znalazł grób swojej babci, pamiętając jeszcze drogę, kiedy chodził do gimnazjum i przychodził tutaj czasem razem z dziadkiem albo z mamą. Jak już stanął przed kamiennym nagrobkiem czuł dziwne zmęczenie. Przeczesał ręką włosy do góry, ciężko łapiąc oddech i później z powrotem opadły na czoło. Rozejrzał się wokół siebie i usadowił się na ławeczce obok. Pochylił się do przodu, składając łokcie na kolanach i splatając ze sobą dłonie. Próbował zebrać myśli i się pomodlić za ważną dla siebie osobę, ale jego myśli... Były rozkojarzone i bezwładnie pokręcił głową. Czuł jak jego powieki zaczęły się powoli zamykać i głowa zaczynała lecieć w dół. Z tego amoku wyrwał go czyiś głos. Lekko odwrócił się zza siebie i nie mógł uwierzyć własnym oczom. To był on. To był Shihong. Z dziwienia i niedowierzania, że to jest ta osoba rozszerzył swoje tęczówki. Po chwili pomrugał kilkkrotnie powiekami, aby upewnić się czy przypadkiem nie mam zwidów po wykonaniu fizycznej pracy.
Bez słowa wziął od starego przyjaciela butelkę wody i zaczął łapczywie pić ciecz. W międzyczasie słuchał przyjaciela. Gdy już zaspokoił pragnienie ciężko odetchnął, pochylając się lekko do przodu trzymając w jednej ręce butelkę z resztką wody.
- Tak... Przyszedłem posprzątać jej grób i pomodlić się, ale... kiedy tu przyszedłem jakoś nie mogłem - lekko się uśmiechnął - To miłe z twojej strony, że pomagasz mojemu dziadkowi. Moi rodzice są zajęci swoim życiem zawodowym, a ja wyjechałem do innej szkoły, aby dalej się uczyć i później może pójść na studia- ciężko przełknął ślinę - Współczuje... Przyjmij moje kondolencje, wiem, że to jest za późno z mojej strony, ale proszę przyjmij je.
Przez tą chwilę czasu, czuł jak Shihong analizuje go wzrokiem. Czuł się trochę niezręcznie i zaczął się zastanawiać czy jego przyjaciel zauważy to. Miał nadzieję, że nie i ich rozmowa zejdzie na inny temat.
- Tak, wszystko w porządku. Po prostu, pomagałem trochę swojemu dziadkowi i ta praca mnie zmęczyła. Aż tak to wygląda, że goniło mnie stado wilków?...- zerknął na Shihonga i tym sposobem przypomniał sobie, że jest osobą lubiącą żartować w pozytywny sposób w jego towarzystwie.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Czw Wrz 20, 2018 10:13 pm
Mistrz Gry

Shihong zmarszczył lekko brwi, widząc jak jego przyjaciel z dzieciństwa zachłannie pije wodę, a potem słuchając jego historii. Wyglądał na zmartwionego, trudno powiedzieć czym konkretnie. Inna sprawa, że ludzie na cmentarzu zazwyczaj nie tryskają przesadną radością.
- Nie mogłeś o tym wiedzieć - odpowiedział na wspomnienie o kuzynie - poza tym... był pijany, kiedy prowadził. To on spowodował wypadek. Zginęły przez to jeszcze dwie osoby. Dlatego cała rodzina się od niego odwróciła i gdyby nie ja, to prawdopodobnie jego grób byłby już zniszczony. Ale ja uważam, że każdy zasługuje na chociaż jedną świeczkę, nawet jeśli popełnił jakieś błędy, żyjąc.
Po tych słowach chłopak popadł w głębokie zamyślenie, jednak szybko sam się z niego wyrwał. Pokręcił przecząco głową, a potem znów przyjrzał się uważnie Kakuei'owi.
- Naprawdę kiepsko wyglądasz - przyznał całkiem poważnie. To nie był jego "pozytywny żart". Zaraz wstał i przeciągnął się - słuchaj, mam teraz trochę czasu. Zajmę się grobem twojej babci, a ty odpocznij i pomódl się za nią, jeśli dasz radę. Potem najwyżej gdzieś skoczymy i pogadamy. Chętnie się dowiem, co porabiałeś przez ten cały czas.
Po tych słowach wstał i zaczął się krzątać przy grobie pani Fuse. Wyrzucił wyschnięte już kwiat oraz znicze, które do niczego się nie nadawały. Tam gdzie mógł, odpalił nowy płomień, a poza tym sprzątnął liście i brud z płyty. W pewnym momencie odszedł, by po chwili powrócić z pięknym bukietem oraz dwoma nowymi zniczami. Kiedy je odpalał, spojrzał na Kaku.
- Jeden jest ode mnie, a drugi od ciebie - wyjaśnił z uśmiechem.
Na koniec wsadził kwiaty do kamiennego wazonu, po czym otarł czoło i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- No, tyle chyba wystarczy. Chociaż babcia Fuse pewnie by mnie zganiła, z tym swoim pedantyzmem, że coś przegapiłem - zaśmiał się wesoło, wrócił do ławeczki i sam poczęstował się wodą. Spojrzał na Kaku - czujesz się już lepiej, czy wolisz jeszcze tu posiedzieć?
Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pią Wrz 21, 2018 7:16 pm
Wysłuchał opowieści przyjaciela jak zginął jego kuzyn. Na sam koniec podsumował w przemyśleniach, że każdy popełnia błędy z życiu, nawet taki Kaku, który trochę odstąpił od społeczeństwa, ale teraz próbuje do niego wrócić i w jakiś sposób funkcjonować. Na razie powolutku, krok po kroku. W głębi serca bardzo się cieszył, że spotkał Shihonga. Swojego przyjaciela, z którym spędził całe gimnazjum i nauczył się od niego małego dystansu do siebie i tego, że w życiu czasem jest potrzebna zabawa - jeśli ma się w życiu cięższy okres niż zwykle. Nic nie dodał od siebie, aby w jakiś sposób pocieszyć czarnowłosego po stracie również ważnej osoby. Kakuei nie był dobry w tych rzeczach jak pocieszanie kogoś. Cicho westchnął i zrobił tak jak powiedział przyjaciel. Zamknął na chwilę oczy i pomodlił się za swoją babcię, która go prawdopodobnie obserwuje z tego drugiego świata.
- Tak. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania, Shihong. Jeśli będę potrafił na nie odpowiedzieć - lekko uśmiechnął się do chłopaka i przez chwilę obserwował go jak sprząta za niego grób babki. To było naprawdę miłe z jego strony, że nie pozwolił się dalej męczyć Kakuei'owi. Przez chwilę wydawało się Fuse, że Shihong nie zmienił się za bardzo przez ten czas. To może mu się tak wydawało przez charakter, bo jego cechy nadal miał takie same jak sprzed trzech lat. Z tych wspomnień wyrwała go mowa o zniczach. Skinął głową, że tak mogło być, bo żadnego przy sobie nie miał. Na śmiech przyjaciela szybko odpowiedział.
- Na pewno niczego nie przegapiłeś. Jest idealnie. Mówię to tobie ja- położył swoją prawą rękę na piersi wskazując na siebie - jej wnuk, że jest dobrze- powiedział to z małą powagą, gdyż innego tonu nie umiał przybrać w obecnej sytuacji. Na chwilę zamilkł i trochę nerwowo ukształtował swoje dłonie w piąstki. Zastanawiał się czy to zrobić, czy nie albo odpowiedzieć na pytanie i następnie pójść z Shihongiem oraz spędzić z nim trochę czasu. Z tego niezdecydowania przygryzł dolną wargę ust i przytulił się do przyjaciela, obejmując go z taili z zamkniętymi oczami.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pon Paź 01, 2018 11:15 am
Mistrz Gry

Przyjaciel zaśmiał się, słysząc słowa wypowiedziane przez Kaku. Z rozbawieniem, ale nie szyderstwem.
- I tak jestem pewny, że babcia Fuse by coś znalazła. Zawsze coś znajdowała - odpowiedział, kręcąc lekko głową.
Wyglądał, jakby za chwilę miał zacząć opowiadać jakąś zabawną historyjkę związaną z tym tematem, jak to zazwyczaj czyniło się przy podobnych okazjach, wspominając zmarłego. Zauważył jednak, że Kakuei zachowuje się nieco nietypowo, a zanim zdążył dociec powodu tego, został "zaatakowany" przez swojego przyjaciela.
Przez krótką chwilę stał wmurowany, lekko spięty, nie wiedząc do końca, jak powinien się zachować. W końcu jednak rozluźnił się i objął białowłosego, a nawet poklepał go kilka razy po plecach. Odczekał również kilkanaście sekund, aby ta chwila potrwała, ale wreszcie wyswobodził się z objęć przyjaciela, wynagradzając mu to ciepłym uśmiechem.
- Dobra, chyba już wystarczająco długo tu zamarudziliśmy. Niedaleko stąd jest warsztat, w którym pracuję. Chodź, tam będziemy mogli spokojnie pogadać - zaproponował i nie czekając na odpowiedź, ruszył.
Droga faktycznie nie należała do długich. Najpierw oczywiście musieli przebrnąć przez alejki cmentarza. Kiedy dotarli do bramy, skręcili w prawo i przez dłuższy czas szli wzdłuż drogi, rozmawiając o pierdołach. Była piękna pogoda, na ulicach niewiele samochodów, za to o wiele więcej ludzi na chodniku. Wszystko to stwarzało idealną atmosferę do cieszenia się tym popołudniowym spacerem.
Wreszcie Shihong zanurkował w gąszcz mniejszych uliczek, z których każda kolejna wydawała się niewiele różnić od poprzedniej. Kakuei mógł się zastanawiać, jak jego przyjaciel się tym odnajduje. Kilka razy skręcili, trochę powędrowali i na końcu zatrzymali się przed sklepem rowerowym. Shihong wpuścił Kakueia i wskazał na drzwi znajdujące się za ladą, prowadzące na zaplecze sklepu.
- Idź i poczekaj tam na mnie. Jak muszę jeszcze ustalić coś ze znajomym i przyniosę nam coś do picia - powiedział z uśmiechem, a potem odwrócił się i zniknął pomiędzy półkami.
Kakuei'owi nie pozostało nic innego, jak pójść za wskazane drzwi, gdzie czekał na niego rowerowy magazyn. A więc cała masa rowerów, części do nich, narzędzi, pompek, szmatek, rękawiczek i innych tego typu akcesoriów. Były też trzy metalowe, niezbyt wygodne krzesła, stolik, na którym leżały dwie książki i paczka papierosów, a także mała szafka stojąca pod ścianą, na której Kakuei mógł dostrzec takie rzeczy jak ekspres do kawy, kawę, cukier, klucz francuski i kalendarz. Innymi słowy, typowe miejsce pracy.
Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pią Paź 05, 2018 8:27 pm
Miał oczywistą świadomość, że Shihong mógł na to nietypowo zareagować albo co najgorsza go od siebie odtrącić. Za czasów szkolnych jakoś nie specjalnie się przytulali, zawsze jak był w dołku to poklepał go po ramieniu i powiedział coś pocieszającego. Natomiast ich wspólny kumpel był skłonny do przytulania innych i jak się spotykali to czasem przytulał się do Kakueia, aby nie czuł samotności w tym ogromnym świecie. Kiedy poczuł dotyk przyjaciela oraz to znajome klepanie po plecach lekko się uśmiechnął. Czyli nic się nie zmieniło przez te lata. Przeszło mu przez myśl, kiedy ich uścisk się rozluźnił i powrócili do wyprostowanych postaw.
- Dobrze, ale... Jeśli to jest twoja praca, to kierownikowi nie będzie przeszkadzało, że sprowadzasz do swojego miejsca pracy obcą osobę?...- spytał się w taki sposób, jakby ożyły w nim stare wspomnienia z Shihongiem. Kiedy zaczynali się przyjaźnić. Początek nie był przyjemny, bo byli przeciwieństwie siebie nawzajem i każdy miał coś do powiedzenia. To były świetne czasy. Ale to co wydarzyło się w Kanadzie nie przywróci do końca tego Fuse jakiego znał jego przyjaciel z gimnazjum.
Wstał i poszedł za chłopakiem. Jego obawy zostały szybko rozwiane. Gdyż trochę się martwił tym, że ich rozmowy nie będą się kleić i będzie ciężko przywrócić tą nić porozumienia między nimi, ale Shihong z swoimi umiejętnościami przywrócił, to co było kiedyś. Jednak z nieznanego powodu nie potrafił podczas spaceru spojrzeć mu w oczy. Może to było spowodowane tym, że przez większą część drogi szedł za nim, a nie obok niego, bo jakoś nie potrafił wyrównać z nim kroku.
Kiedy dotarli pod wskazane miejsce przez samego Shihonga wszedł bez oporów do środka trochę rozglądając się po sklepie i jednocześnie miejscu pracy swojego przyjaciela.
-Dobrze, ale mam nadzieję, że nie będę musiał na ciebie długo czekać - odparł szybko i poszedł w kierunku drzwi na zaplecze. Stracił z pola widzenia chłopaka, który musiał jeszcze się czymś zając, ale szybko to uczucie pustki zastąpił czymś innym. Rozglądał się po miejscu, w którym mieli porozmawiać. Tutaj było wszystkiego dużo; od rowerów, aż po ich części, które były brudne od smaru. Przeszedł ostrożnie między tym bałaganem, aby niczego nie popsuć albo przypadkiem strącić. Na całe szczęście znalazł mały kącik, który był jedynym miejscem jako takowego porządku. Usiadł na metalowym krześle spoglądając na stolik. Papierosy? Od razu zaświeciła mu się czerwona lampka z pytaniem. Czy Shihong pali? Jednak szybko pokręcić przecząco głową. To było niemożliwe. A może to były papierosy kogoś innego. Oby, niech tak będzie, pomyślał szybko. To trochę wyglądało jakby chciał usprawiedliwić swoje myśli, które czasem płatały mu figle.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Czw Paź 25, 2018 12:36 pm
Mistrz Gry


- A czemu miałby mieć coś przeciwko? - zapytał zaskoczony Shihong, zanim jeszcze ruszyli.
Gdy zaś dotarli na miejsce, Kakuei'owi nie pozostało nic innego, jak czekać na zapleczu, aż jego przyjaciel się pojawi. Był to jeden z tych niezręcznych momentów, kiedy przebywa się w nieznanym sobie miejscu i w zasadzie trudno zrobić coś poza nerwowym spoglądaniem w telefon. Czas się dłuży, sekundy wydają się być minutami, a minuty eonami. I tylko muzyka dobywająca się zza ściany lekko umilała oczekiwanie.
Minęło może kilka, a może kilkanaście minut, kiedy drzwi się uchyliły, a do pomieszczenia wszedł Shihong z przepraszającym uśmiechem.
- Wybacz, że musiałeś czekać - powiedział, po czym zdjął koszulę i powiesił ją na jednym z krzeseł. - Słuchaj, mam trochę roboty do załatwienia. Chyba nie będzie ci przeszkadzać, jeśli w międzyczasie poszperam przy rowerach?
I nawet nie czekając na odpowiedź Kaku, rozłożył w wolnym miejscu białą szmatkę na podłodze, podjechał tam jednym z rowerów, które stały pod ścianą i zaczął go oglądać z miną fachowca. Pomruczał coś pod nosem, a potem nagle skierował spojrzenie na białowłosego.
- To może opowiedz, co u ciebie słychać? Co się zmieniło przez ten cały czas i tak dalej - zaproponował, a potem znów skoncentrował się na rowerze.
Kaku nie miał więc wyjścia i przynajmniej na razie to on musiał być stroną prowadzącą rozmowę, jeśli nie chciał siedzieć w niezręcznej ciszy i jedynie obserwować, jak jego przyjaciel naprawia rower.


Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pią Paź 26, 2018 8:24 pm
Gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi nerwowo podniósł głowę na góry, aby zilustrować osobę, która miała wejść na zaplecze. Na całe szczęście to był Shihong. Posłał mu lekki uśmiech, jednak go nie zostawił na pastwę losu. Przeszły przez umysł białowłosego nieprzyjemne myśli.
- N-nie... Nic się nie stało. Rozumiem, że musiałeś załatwić parę ważnych spraw związane z twoją obecną pracą. A ja jestem tylko tutaj gościem - na chwilę zerknął gdzieś w bok, mimochodem zgadzając się z pytaniem przyjaciela. Jeśli musi jeszcze coś wykonać w sklepie to nie będzie mu zabraniać. To przecież była jego praca i musiał ją wykonać. Oczywiście, nie spodziewał się, że Shihong zdejmie koszule, więc gdy tylko zobaczył go w podkoszulku lekko spuścił głowę, aby opanować swoje emocje oraz nie dać po sobie poznać, że przez ten rok zaszły w nim ogromne zmiany, które mogą okazać się w późniejszym czasie szokiem dla jego przyjaciela. Kątem oka zerknął jak Shihong zaczął już wykonywać swoją pracę. Przez chwilę zapomniał się, że teraz będzie musiał więcej mówić niż dotychczas, więc jak miał coś opowiedzieć o sobie wydał z siebie złączone anotak szybko ogarnął swoje myśli i przeszedł do głównego tematu ich rozmowy, czyli o mówienie o sobie.
- U mnie wszystko w porządku... Albo może i nie aż tak w porządku. Zawaliłem jedną klasę, więc jest jestem w czwartej klasie, a powinienem być w piątej... W szkole w Kanadzie, jeśli dobrze liczę. Ale postanowiłem sobie, aby w tym roku dać z siebie wszystko oraz... również chciałem odnowić z tobą kontakt i z paroma innymi kolegami z gimnazjum.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Nie Sty 06, 2019 9:13 pm

Mistrz Gry

Shihong naprawiał rower, słuchając jednocześnie o sytuacji Kakueia. Kiedy dowiedział się o tym, że przyjaciel zawalił klasę, gwizdnął przeciągle, odrywając na moment wzrok od swojej pracy. Zaraz jednak do niej wrócił, coraz bardziej brudząc swoje ręce czarnym smarem.
- Mnie starzy by chyba zabili, gdybym zawalił klasę. Jak rzuciłem ojcu, że chcę rzucić szkołę i iść do pracy, to gonił mnie z młotkiem po mieszkaniu. Nie ściemniam! Ale udało mi się pogodzić szkołę z pracą, chociaż... a zresztą, nieważne.
Shihng wyglądał, jakby coś go gryzło i chciał się tym podzielić, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Spojrzał na Kakueia i posłał mu uśmiech, jakby tym chciał zmyć tę lekką niezręczność, a zaraz potem ponownie skupił się na rowerze.
- Obawiam się, że możesz mieć z tym problem - powiedział, odnosząc się do odnowienia kontaktów. - Może zapomniałeś już, jak to jest w Chinach, ale ciężko utrzymać kontakt z kimś, nie chodząc z nim do szkoły albo pracy. A ty w ogóle jesteś z innego kraju, więc... zresztą, sam widzisz. Nie mam czasu nawet normalnie z tobą gdzieś pójść, tylko musimy siedzieć u mnie w robocie.
Shihong zaczął się mocować z jedną z nakrętek przy ramie, klnąc przy tym obficie, ta bowiem nie chciała się dobrze dokręcić. Kiedy jednak wreszcie tego dokonał, wstał i odstawił rower na bok, a potem podjechał kolejnym. Ułożył ręce na biodrach i westchnął
- Co ze mnie w ogóle za gospodarz - zdał sobie nagle sprawę, teatralnie klepiąc się dłonią w czoło. - Chcesz coś do picia? Jakąś herbatę albo cokolwiek?
Kakuei Fuse-Liang
Kakuei Fuse-Liang
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Pią Sty 11, 2019 9:04 pm
Przyglądał się wykonywanej pracy przyjaciela. Cieszył się wewnętrznie, że znalazł sobie pracę, którą lubi i może już utrzymać się sam w tym zagorzałym świecie dorosłych. Wyprostował nogi w kolanach i przez chwilę zaczął nimi machać w przeciwne strony, zastanawiając się czy on, będzie pasował do tego "świata dorosłych". Jednakże szybko skupił się na słowach kierowanych do niego. Ale przed podzieleniem się z Shihongiem swoimi przemyśleniami, o tym co przed  chwilą powiedział, to cicho się zaśmiał.
- Na pewno to wyglądało komicznie jak musiałeś uciekać przez cały dom, aby nie dostać po głowie od ojca - wydusił to z siebie podczas śmiechu  - Myślałem, że moi rodzice są wymagający w stosunku do mnie i oczekują ode mnie więcej niż inni rodzice. A tak mi się przynajmniej wydawało... - trochę posmutniał, ale również usłyszał w wypowiedzi przyjaciela, że coś jest nie tak. Chciał o to zapytać, szukając w głowie odpowiednich słów, na zadanie tego pytania. Ale kiedy spojrzał na czarnowłosego, zobaczył na jego twarzy uśmiech, związku z tym Fuse także się uśmiechnął czując jego zaraźliwy uśmiech.
- Rozumiem... I może trochę zapomniałem jak tutaj jest, ale... ale... nie wyrzekam się tego, że jestem chińczykiem! Zresztą, nigdy bym tego nie zrobił! W ogóle to cieszę się, że wtedy was poznałem...- spuścił głowę, czując się trochę zażenowany, że podniósł głos na swojego starego przyjaciela. Nie chciał tego, ale to co on powiedział  źle zrozumiał i przed chwilą powiedział, to co myśli na ten temat.
O wzmiance o czymś do picia podniósł głowę i zamiast zilustrowania jego twarzy to zilustrował jego brzuch. Wtedy poczuł się bardzo niezręczne i pewnie Shihong to zauważył, że gapi się na jego brzuch.
- W-Wodę... Poproszę wodę - szybko odpowiedział na pytanie i kiedy przyjaciel odszedł, to zsunął się z krzesła i skulił się, przybliżając ugięte nogi w kolanach do siebie, aby schować swoje zakłopotanie pomiędzy swoją klatką piersiową, a kolonami.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: [Chiny Fujian] Fuzhou
Wto Sty 15, 2019 4:45 pm
Mistrz Gry

Przyjaciel Kakueia oparł ręce na biodrach i spojrzał na niego karcąco, chociaż nie potrafił przy tym powstrzymać rozbawienia.
- No nie wiem, jakoś nie było mi wtedy do śmiechu. Nie wiem co w tym zabawnego - próba zgrywania wyrzutów nie za bardzo wyszła i po chwili również Shihong zachichotał. Tak to bywa z tymi wspomnieniami, że po pewnym czasie zaczynamy się z nich śmiać, niezależnie od tego, czy były dobre. Ewentualnie popadamy w depresję i popełniamy samobójstwo. To ostatnie na szczęście nie dotyczyło pracownika sklepu rowerowego.
- A ja bym się chętnie tego wyrzekł - odpowiedział kwaśno i przetarł czoło ręką. - Mam dość tego kraju. Wszyscy tylko mi mówią jak mam żyć i co mam robić. Począwszy od rodziców, a skończywszy na partii rządzącej. Czasem mam wrażenie, że w ogóle nie mam wpływu na to, jak wygląda moje życie, tylko wszyscy mi mówią, jak ma ono wyglądać. W Kanadzie pewnie to wygląda inaczej. Po prostu żyjesz tam jak chcesz - wyrzucił z siebie. Zaraz jednak odwrócił spojrzenie, jakby zły na siebie, że pozwolił sobie na taki wywód. Może nie powinien, a może nie chciał. Tak czy inaczej, stało się, przez co nawet nie zauważył dziwacznego zachowania Kakueia. Po prostu ruszył do szafki, z której zgarnął butelkę wody i nalał jej do szklanki. Tę zaś wręczył przyjacielowi, po czym przysiadł przy kolejnym rowerze.
- Nieważne. Zapomnij o tym, co mówiłem - dodał tylko i ponownie skupił się na pracy.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach