Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
First topic message reminder :


Kapłanka Króliczego Bóstwa




Drobna Chinka z czarnymi króliczymi uszami zauważa twoje zaciekawione spojrzenie. Odkłada kolorowy lampion na blat stoiska i przywołuje cię dłonią.
Nie bój się, podejdź bliżej. Zastanawiasz się co tutaj robię? Nie, nie sprzedaję lampionów. Aczkolwiek jeśli wykonasz dla mnie drobne zadanie podaruję ci jeden z nich, byś mógł puścić go pod koniec dnia wraz z resztą. Co ty na to? Nic tak nie raduje jak puszczenie tysięcy lampionów w niebiosa — uśmiecha się do ciebie łagodnie, naciągając mocniej materiał swojego stroju na drobne dłonie.
Co musisz dla mnie zrobić? To zależy. Widzisz, wszystko zależy od twojego zodiakalnego patrona — już po chwili podaje ci drobną białą karteczkę i długopis, cały czas delikatnie się uśmiechając.
Napisz na niej swoją datę urodzenia, a ja powiem ci w roku jakiego zwierzęcia się urodziłeś i przydzielę odpowiednie zadanie. Żywioł też ma swoje znaczenie, ale... nie martw się, zostaw wszystko mnie — puszcza ci oczko, wyraźnie czekając na twój ruch.


____________________

Regulamin zadań:
1. Jedno zadanie = jedna postać. Nie możecie wziąć kilku zadań jedną postacią.
2. Możecie zgłosić się wszystkimi postaciami.
3. Wynagrodzenie będzie zależne od waszego zaangażowania i kreatywności.
4. Zadania rozdawane będą pod koniec każdego dnia wszystkim zgłoszonym osobom, jako że wymagają one interakcji z kapłanką. Zgłaszać możecie się do 4 marca 2018 roku. Czas na wykonanie zadań macie do 11 marca 2018 roku.




Kapłanka Króliczego Bóstwa [ ZADANIA ] - Page 4 Herb-RDpn_qnxwsaa

Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
- Byłam! Przeniosłam się w tym roku - strzeliła nieco smutną miną, bo jednak... uczyła się nowych rzeczy, no ale. - Trochę ciężko się spotykać ze znajomymi w taki sposób. No i nie wiem... trzymałam się raczej ze wszystkimi, którzy się akurat rzucili w oczy. Ewentualnie ciężko mi było z pierwszym i piątym rokiem.
Bo jednak halko, mieliśmy tu do czynienia z Amakawą. Amakawą, która swoje szkolne życie spędzała na bieganiu między ludźmi i dawaniu się im głaskać. Przy okazji, dobrze, że nie wspomniała o tym, że powinna być teraz W CZWARTEJ KLASIE, bo trochę nie wyglądała. Tak.
Co było nie tak z tym chłopcem, że najpierw przybijał, dokładnie tak jak tego oczekiwała, a potem za to przepraszał. Przechyliła głowę na bok i uniosła jedną z brwi, przez co całkowicie zniknęła pod grzywką.
- Ojej, kiedy właśnie o to mi chodziło! - zaśmiała się i odważyła się na ten bardzo śmiały i odważny gest poklepania młodzieńca po ramieniu. - Myszyn komplit, partnerze! >:3
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
- Ja w tym półroczu. Nie do końca moja decyzja, Otōsama stwierdził że będzie lepiej jeśli pójdę do szkoły dla Japończyków i będę się uczył po japońsku, skoro i tak angielski mam opanowany do perfekcji. - wzruszył ramionami. Sam nie był pewien jakie konkretnie plany miał wobec niego jego ojciec. Mogło się skończyć na zwyczajnym dziedziczeniu firmy, a nawet wysłaniu go do Japonii.
- Coś o tym wiem... choć ostatnimi czasy w ogóle nie widuję swoich przyjaciół. - Była to jedna z tych myśli, których nie chciał do siebie dopuszczać. Nie lubił myśleć o tym, że wcześniejsze lata stopniowo przemijały a on zostawał sam. Zawsze straszono go tym, że większość przyjaźni szkolnych kończy się w momencie gdy wasze drogi się rozchodzą i nie jesteście już w jednym miejscu.
- Właśnie, zapomniałem zapytać. Ile masz lat, Amakawa-san? - uśmiechnął się w odpowiedzi na poklepanie po ramieniu, zerkając w stronę kapłanki.
- Chyba powinniśmy to zgłosić?
Seo Kirishima
Seo Kirishima
Fresh Blood Lost in the City
To... było dość nagłe. Nietypowe. Zaskakujące. Kilka innych słów wyrażające zdziwienie.

Zasadniczo Seo nie przywykła do tego, że ktoś tak bezpośrednio mieszał się w jej sprawy, nawet te z kategorii błahych. Bo tak, faktycznie, za błahą sprawę uważała to, że jakaś loteria, która zapewne była ściemą, obwieściła jej wielkie nieszczęście. O buhu, nieszczęście, a to ci dopiero. Ktoś napisał x losów tego rodzaju, a x tamtego, pomieszał ze sobą i teraz ktoś inny śmiał twierdzić, że to bogowie tak zrobili. Może gdyby byli w Japonii... może wtedy by w to uwierzyła. Ale tutaj? TUTAJ? Nie ma szans. Nie ma opcji. Nie, nie, nie. Tym bardziej, że historia tego chłopaczka, o której usłyszała od kobiety, która nagle postanowiła złamać wszelkie bariery prywatności, brzmiała niezbyt... tylko trochę... wiarygodnie. Choć może nie tyle historia, co emocje kobiety. Ach, kogo ona próbowała oszukać? Kobieta brzmiała na tyle emocjonalnie i szczerze, że choć Seo nie chciało się wierzyć w to o czym mówiła, to jednak odnalazła samą siebie, posłusznie idącą, a wręcz lecącą wraz z babką do odpowiedniego miejsca, by odnaleźć odpowiedni przedmiot... co ona była w jakiejś chorej grze RPG?! Co ona, naprawdę w to zaczynała wierzyć?! CO ONA!? Jeszcze to klaskanie wcześniej i zwrócenie uwagi całego towarzystwa wokół. Aaaaaaaaaaaaaach, może faktycznie miała pecha i była przeklęta? Może to ta kobieta była tym całym wielkim nieszczęściem?

Okej, spokojnie. Faktycznie, myśli dziewczyny były w ogólnym chaosie i były tak nieposkładane jak tylko się dało, ale skoro już została zaskoczona i tak szybko uprowadzona z poprzedniego miejsca, to mogła równie dobrze zobaczyć co będzie się działo. Nie kryjmy faktów - i tak nie miała nic innego konkretnego do roboty, więc mogła zająć się poszukiwaniami czerwonej koperty. Osobiście wstąpiłaby jednak po prostu do sklepu i kupiła zwykłą czerwoną kopertę, a nie szukała jakiejś konkretnej, skoro jednak madam tak chciała... właśnie, jak ona w ogóle miała na imię? A cholera wie i cholera tego potrzebuje!
- Emm... A tak w ogóle to dzień dobry, prawda? Dzień dobry. - powiedziała w końcu, do tej pory pozostając całkowicie cichą i nie wypowiadając ani jednego słowa. Może dzień nie był jednak taki dobry. - Po co nam właściwie ta koperta? - zapytała jednak, rozglądając się uważnie wokół siebie, próbując wyhaczyć jakiegokolwiek chłopczyka sprzedającego koperty w tym miejscu. Swoją drogą, też ciekawa praca, sprzedawanie kopert.

...jej brat miałby z niej ubaw do końca życia, gdyby zobaczył co właśnie się działo. Nie pozostawało nic innego jak robić dobrą minę do złej gry. Choć była obecnie pozbawiona drygu, pozbawiona możliwości grania pierwszego planu w pewien sposób, to jednak nie zamierzała dać się tak zepchnąć całkowicie do obrony.
- A w ogóle skąd pani wie, że czerwona koperta cokolwiek pomoże? - tak, proces odzyskiwania kontroli rozpoczęty zadaniem sprytnego pytania, ha! Poza tym jednak uważne rozglądanie się na boki połączone z w miarę żwawym krokiem, na pewno musiało zapewnić zwycięstwo.
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
- Ale to jest smutne - jęknęła cierpiętniczo, jakby to ją właśnie mieli wysyłać do jakiejś dzikiej szkoły dla cingciongów. - Przecież to kompletnie ogranicza ci kontakt ze starymi znajomymi.
A według Amakawy nowi nie zawsze byli w stanie zastąpić starych. Szczególnie kiedy już się przywiązało do tych poprzednich. Pokręciła głową, ale nie mogła kwestionować woli czyjegoś ojca, przecież to by był dyshonor. Choć nadal myślała co myślała. Szczególnie, kiedy Fujishima wspomniał o tym, że nie widuje nikogo ze swoich bliskich. Zrobiła smutną minkę numer siedem, ale to i tak zaraz musiało ustąpić ciepłemu uśmiechowi i klaśnięciu w dłonie.
- Hej! Jeśli jesteś pewien, że możesz na nich polegać, to prędzej czy później znajdziecie dla siebie czas. Ja nigdy nie przestałabym szukać okazji do złapania gdzieś mojego przyjaciela, choćbym miała go budzić o szóstej w weekend.
...najgorsze jest to, że mówiła poważnie.
- Wypadam na okropnie starą, jak tak porównać z wyglądem - uśmiechnęła się głupawo i podrapała po karku. Trochę idiotycznie, bo przecież skoro miała tu do czynienia z innym Japończykiem, to mógł to zrozumieć jako niemy przekaz pod tytułem: "nie". A taka odpowiedź na pytanie o wiek brzmiała co najmniej idiotycznie. - W maju skończę dwadzieścia. Więc podejrzewam, że jestem starsza.
Podejrzewała, bo przecież kiedy jeszcze była w Obsidianie, znała ludzi z Sapphire, i nie przypominała sobie, żeby był tam ktoś taki. Więc albo pamięć ją zawodziła, albo nie było opcji.
Powinni to zgłosić. Uniosła kciuk na jego pytanio-propozycję i, nawet nie czekając, chwyciła go za nadgarstek i zaczęła truchtać w kierunku dziewczyny, z którą rozmawiali w pierwszej kolejności.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Staruszka westchnęła ciężko, poklepując ją dobrotliwie po ramieniu, acz nawet ten gest nie usunął z jej twarzy wyraźnie zmartwionego spojrzenia.
Och bardzo ci życzę skarbie, by ten dzień skończył się dobrze! — cóż, kobieta była najwidoczniej zbyt przejęta tym wszystkim, by zareagować jakkolwiek inaczej. Cały czas mamrotała coś jeszcze pod nosem, acz wypowiadała słowa zbyt niewyraźnie i szybko by dało się odróżnić jedno od drugiego.
Co roku tradycją jest wymienienie pomiędzy sobą czerweonych kopert, zapewniając sobie tym samym nie tylko bogactwo, ale i szczęście! — nie pozostawiało wątpliwości, że kobieta zamierzała być osobą z którą młoda Japonka dokona wymiany.
Powiedz mi skarbie, jak właściwie masz na imię? Możesz mi mówić Lien — zaśmiała się dobrotliwie, w końcu dochodząc na odpowiednie stoisko. Seo nawet nie musiała wyciągać portfela. Nie minęła minuta, gdy koperta wylądowała w jej dłoni.
Pomyśl przez chwilę o tym czego chciałabyś życzyć drugiej osobie. To bardzo ważne, by wręczony przez nas prezent nie był jedynie pustą kartką papieru, lecz czymś od serca. Dopiero wtedy możemy się nimi wymienić. Zwykle do środka wkłada się pieniądze, ale darujmy sobie tę czynność. Nie robimy tego, by wyciągać od siebie banknoty — zdecydowany, surowy ton dość jasno przekazywał, że była zbyt skupiona na całokształcie zadania by przejmować się podobnymi błachostkami. Nie spoczęła jednak na tej czynności. Doskonale wiedziała, że jedna koperta to za mało. Obróciła się dookoła, aż w końcu jej wzrok padł na stoisko kapłanki.
Tak, tak. To nasz kolejny punkt, jestem pewna że kapłanka może wszystkiemu jakoś zaradzić. Jest profesjonalistką w takich przypadkach, z pewnością nam doradzi. Musimy tylko do niej podejść i podać twoją datę urodzenia, by mogła określić jakie bóstwo jest twoim patronem. Mamy rok królika, ale zależnie od tego kto cię strzeże, wykonywane zadanie będzie inne... ale najpierw koperty. Koperty!
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
- Teoretycznie tak, choć jakimś zabawnym trafem i tak ściągam do siebie samych Japończyków, więc raczej niewiele się zmieni. — roześmiał się podnosząc wzrok na dziewczynę. W końcu jakby nie patrzeć nawet ona wpasowała się w ten profil wręcz idealnie! Sam nie zamierzał rzecz jasna rezygnować ze swoich przyjaciół, choćby miał na nich czekać kilka lat. Była to jedna z jego cech. Gdy już się do kogoś przywiązał, nie wypuszczał go tak łatwo z rąk.
- Też tak sądzę. W ostateczności będę musiał wejść im do domu przez okno i powiedzieć co sądzę o podobnej ignorancji. - kolejny uśmiech miał to do siebie, że ciężko było stwierdzić czy chłopak rzeczywiście żartuje, a może mówi całkowicie poważnie. Już niejednokrotnie zaliczył włażenie do czyjegoś pokoju z pomocą rosnącego obok drzewa. O czym dziewczyna oczywiście nie mogła mieć bladego pojęcia.
- Eh? - nie udało mu się ukryć zdziwienia i zmieszania, gdy zdradziła mu swój wiek. Przestąpił kilkakrotnie z nogi na nogę, wyraźnie nie mogąc się zdecydować na to którą wersję powinien w tym momencie powiedzieć. Przeprosić za swoją dotychczasową ignorancję i poufałość, a może zapewnić że nie wygląda na swój wiek? Albo stwierdzić że dwadzieścia lat to wcale nie tak dużo. Motał się tak przez chwilę, nim w końcu wyrzucił z siebie na jednym tchu:
- To nie tak, nie wyglądasz na dwadzieścia, znaczy masz dwadzieścia, więc jesteś starsza, ale nie... ja to znaczy... przepraszam za moje dotychczasowe zachowanie, ja nie to nie znaczy to nie tak że wyglądasz na... nie wyglądasz... - no i kompletnie się zaciął. Plótł coś bez większego sensu przez chwilę nim w końcu zasłonił twarz dalej mamrocząc w swoją dłoń.
- Przepraszam, senpai. - jakby tego było mało zrobił się czerwony jak burak. Właśnie dlatego Takara nigdy nie miał dziewczyny. Jedna sytuacja i kompletnie nie wiedział jak się zachować, zwłaszcza że Amakawa zaraz złapała go za nadgarstek (!) i zaczęła ciągnąć w stronę kapłanki.
Wyglądał w tym momencie jakby miał zaraz zemdleć.
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
Roześmiała się. Sami Japończycy? Wyglądało na to, że znalazł kolejną znajomą, która była wręcz schematyczna. Jedyne co mogło ją odmieniać to to, że nie była czystokrwistą Japonką, a jedynie mieszańcem. No i mówiła ze wschodniolondyńskim akcentem. Ale co poza tym? Pewnie nic.
- No i bardzo dobrze! Włamuj się i rób groźne miny, raaawr! - sama zademonstrowała przy tym jedną ze swoich, choć ta z groźną na pewno nie miała nic wspólnego.
Uwaga. Kolejny, który nabrał się na jej mordkę. Choć plus dla niego, że nie zaczął się dziwić już kiedy dowiedział się, że jest licealistką. Jego zmieszanie podsumowała tylko chichotem i machnięciem ręką. Za to na faktyczne przeprosiny już zmarszczyła brwi.
- Hm? A, nie mam ci za złe. Nawet lubię, kiedy ludzie nie zwracają uwagi na to, że bywam starsza - AUTOPEDOFILIA. Kaszl. Nie no, wiadomo, że nie chodziło o to, a raczej o kontekst typu... nie lubiła czuć się starą babą pośród ludzi, którzy byli jakoś minimalnie młodsi. Skoro Fujishima był wcześniej w Riverdale, to nie mógł być gówniakiem na poziomie podstawówki, więc nie przeszkadzał jej brak jakichś oficjalnych zwrotów. Choć, jak mogła się spodziewać, to pewnie było dla niego dość istotne ze względu na sposób, w jaki mogliby go wychować rodzice. Nie wracała już jednak do tego tematu. Po prostu dociorała go do kapłanki i uśmiechnęła się tryumfalnie. Gdyby tylko spojrzała na biednego chłopaka, pewnie zaczęłaby panikować.
- Wykonaliśmy zadanie! Huang ma swoje kawałki w jednej kupie.
Seo Kirishima
Seo Kirishima
Fresh Blood Lost in the City
...ona nie chciała wymieniać swojej koperty ze staruszką. W sensie, no kurczę, wolałaby wymienić kopertę z rówieśnikami albo z bratem... ale wiedziała, że to nie jest możliwe w tym momencie. Tak czy siak, nie chciała być znana jako "ta dziewczyna, która lata ze swoją babcią i musi każdemu tłumaczyć, że to nie była jej babcia tylko przypadkowa babcia i w ogóle to nie tak, ech!", a przecież jako że niedawno się pojawiła w tym miejscu, w tym mieście, w tym kraju, to pierwsze wrażenie było wszystkim. WSZYSTKIM. Przydomki pojawiały się nagle, ale pozostawały na całe życie, ot tak. Dlatego choć jasne, staruszka była bardzo miła, to Seo specjalnie dobrze się nie czuła i nawet zastanawiała się czy przypadkiem to właśnie całe to spotkanie nie jest jakimś "wielkim nieszczęściem". Kuso. Na twarzy jednak jej widniało dość neutralne wejrzenie, które nie wyrażało ani niechęci, ani specjalnej radości na całą sytuację. Cóż, ostatecznie przecież nie było się czym cieszyć, zwłaszcza wielkim nieszczęściem!
- Jestem Seo, dzień dobry. - powtórzyła ponownie pozdrowienie dziewczyna. - ...czyli chcemy zapakować ten los w kopertę i komuś dać? - zapytała niewinnie dziewczyna, zastanawiając się jak na taki pomysł zareaguje kobieta. Nie wyglądała raczej na kogoś, kto planowałby tak niecną rzecz, ale kto ją tam wie? Może się jej spodoba. Może nie. Po chwili jednak koperta była już w dłoniach dziewczyny i staruszka prowadziła swoje wyjaśnienia. - Czyli nie wkładać do koperty tego losu, tak? - zapytała jeszcze dziewczyna, bardzo niewinnie, choć wiedziała przecież w stu procentach, że nie o to chodzi, ale zgrywać głupiutką umiała całkiem nieźle, więc dlaczego nie wyciągnąć z tej sytuacji choć trochę dobrej zabawy skoro i tak było już strasznie.

Po chwili jednak Seo skupiła się już na dobrych intencjach w kierunku staruszki. Tak, ktoś mógł się spodziewać, że do koperty mentalnie wepchnie przekleństwa albo złe myśli, ale tak naprawdę nie zależało jej na tym, by ta babeczka oberwała w jakikolwiek sposób. Nie miało to żadnego sensu, ostatecznie ta starała się jej pomóc. Dlatego Seo życzyła kobiecie wszystkiego co dobre, wszystkiego co fajne, wszystkiego co ostatecznie dało się wykorzystać dla dobra samej Seo. Przecież mogła komuś życzyć dobrych rzeczy i jednocześnie mieć na uwadze swoje dobro, prawda? To nie było kompletnie przeciwstawne ani nic w ten deseń! Gdy zaś skończyła myśleć, wyciągnęła w kierunku staruszki kopertę z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- ...teraz do kapłanki, tak? - zapytała niepewnie. Znów, niepewność nie była do końca szczera.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Uśmiechnął się szeroko słysząc jakie zadanie miał do wykonania. Zatarł ręce i zaczął się rozglądać za swoją pierwszą ofiarą.
- Do dzieła! - powiedział raczej bardziej do siebie niż do kogokolwiek w otoczeniu, kiedy dostrzegł chłopaka, o którym mówiła kapłanka. Schował też kopertę i ruszył by wykonać zadanie. Po drodze jego twarz straciła całą energię i szczęście jakim promieniowała jeszcze przed kilkoma sekundami. Ziewnął przeciągle przyklejając do twarzy blady uśmiech. Przysiadł się obok chłopaka. Początkowo wymienili krótkie spojrzenia, po czym Cyrille zasłonił usta dłonią ukrywając kolejne ziewnięcie. Siedział wyprostowany, chociaż głowa co jakiś czas uciekała mu to w przód, to w tył. Ostatecznie opadł w bok robiąc sobie z ramienia chłopaka poduszkę. Przez chwilę żadne z nich się nie poruszyło. Cyrille oddychał powoli i spokojnie, czyżby faktycznie zasnął? Natomiast Poduszka zaczęła się denerwować. Co chwilę spoglądała na blondyna nie wiedząc co zrobić. Po kolejnej chwili zaczął się wiercić próbując go obudzić. Wynik tego był zupełnie innych. Cyrille wtulił się bardziej w jego ramię.
- Przepraszam... o-obudź się! - głośny ton w końcu sprawił, że Śpiąca Królewna otworzyła oczy. Momentalnie się wyprostował i zerwał na równe nogi.
- Ha-ha...ha... Wybacz! - Blondyn szybko zniknął w tłumie wykonując swoją pierwszą misję. Przyszedł więc czas na kolejną!
Tutaj znalezienie celu było trudniejsze. Musiał to zrobić w okolicy kapłanki jak również szykował się na osoby w jego wzroście... to już nie było takie proste, ale w końcu podołał. Chyba nawet widział tą dziewczynę w swojej szkole... chyba. Kto wie? Wyciągnął kopertę i ruszył na nią. "Przypadkowo" wpadł na nią wciskając w jej dłonie kopertę. Nachylił się lekko do jej ucha rzucając krótkie "Niech to wygląda na wypadek" i ruszył dalej znikając w tłumie. Zrobił po chwili nawrót by obserwować zmieszaną dziewczynę, która raz po raz rozglądała się zdezorientowana dookoła i zaraz wracała wzrokiem na kopertę. Po chwili z koperta wypadła z jej drżących rąk, a sama ofiara żartu oddaliła się z tego miejsca szybkim krokiem. Wyglądało na to, że "cel" jeszcze trochę pożyje.
Cyrille nawet nie próbował ukryć swojego uśmiechu gdy wracał do kapłanki.
- Wykonane! Wszystko zgodnie z planem... mam nadzieje, że ta dziewczyna nie wzięła tego zbyt do siebie... - podrapał się po karku śmiejąc się nieco nerwowo.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Seo

Kobieta nie wyglądała na złą, ani wytrąconą z równowagi, mimo że można się było spodziewać podobnej reakcji po osobie tak głęboko wierzącej w pomoc innym. Na jej twarzy odmalował się jedynie widoczny gołym okiem smutek i zrozumienie.
Moja droga, ucieczka od własnych problemów nigdy nie jest dobrym wyjściem. Jeśli umyślnie przekażesz komuś swoje wielkie nieszczęście, obróci się to przeciwko tobie. Powróci ze zwiększoną mocą, a być może rzeczywiście wcześniej uprzykrzy życie i drugiej osobie — powiedziała staruszka wyraźnie zasmucona podobnym wyjściem. Najwidoczniej pojęcie karmy było jej nie tyle niezwykle znajome, co szczerze w nie wierzyła.
Nawet w najgorszych momentach lepiej jest czynić dobro. Bo dobro zawsze wraca — powiedziała światłym tonem buddy, kiwając z powagą głową. Zaraz uśmiechnęła się gdy otrzymała od dziewczyny kopertę i wsunęła ją do swojej kieszeni. Pierwszy z rytuałów został dokonany. Mogli zatem posunąć się o krok dalej.
Kapłanka nie tylko przydziela zadania, ale też służy poradą. Jestem pewna, że znajdzie odpowiednie wyjście z sytuacji.
Po tych słowach podreptała całkiem żwawo w stronę odpowiedniego stoiska, przy którym co chwilę kręcili się młodzi ludzie, zostawiając na kartkach swoje daty urodzenia. Kapłanka rozmawiała z każdym z nich, z osobna. Przydzielała oryginalne zadanie, bądź wręczała lampiony tym którzy zdołali już je wykonać. Czasem dorzucała coś jeszcze, ciężko było jednak wychwycić jakikolwiek większy szablon zachowań, gdy odwiedzające ją osoby były tak przeróżne.
Śmiało — staruszka wskazała kapłankę dłonią. Sama nie ruszyła się jednak z miejsca, wyraźnie zamierzając poczekać na nią kilka metrów dalej.

Cyrille

W tym samym czasie kapłanka spojrzała na Cyrille'a powracającego z przydzielonych mu misji i wybuchła dość głośnym śmiechem, kompletnie zapominając o zachowaniu pozorów. Chyba nawet kilka łez spłynęło po jej policzkach, choć błyskawicznie otarła je rękawem tak sprawnie, że gest ten mógł wydawać się jedynie iluzją.
Tak, tak. Wspaniale. Tego było mi trzeba. To znaczy, naszemu bóstwu rzecz jasna! Królik będzie zachwycony. Podobnie jak małpa, bez wątpienia jest z ciebie dumna. Proszę, oto twój lampion — uśmiechnęła się do blondyna, podając mu przygotowaną już wcześniej siatkę.
Będziemy je puszczać pod wieczór. W parku. Wspaniały widok, nie zapomnij przyjść. A teraz zmykaj i ciesz się dalej świętem.
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
Takara zamyślił się przez chwilę nim podniósł ręce do góry, robiąc groźną w jego mniemaniu minę.
- Rawr. - gdy tylko to zrobił, poczuł się wyjątkowo głupio. Zupełnie jakby przez chwilę zapomniał gdzie właściwie miał mózg i wykonał polecenie bardziej automatycznie. Zaczerwienił się widocznie i odkaszlnął krótko, by ukryć własne zmieszanie. Naprawdę, co mu odbiło?
Stał przez kapłanką wyraźnie pozostawiając mówienie Mio, która i tak dość sprawnie przejęła pałeczkę.
- I zwerbowaliśmy kilka osób do pomocy. - potwierdził, wskazując tym samym że również wykonał swoje zadanie. Wskazał nawet ręką w odpowiednią stronę, nim w końcu kapłanka zaklaskała widocznie ucieszona, wręczając im wywalczone w pocie czoła lampiony.
- Erm, chcesz je od razu puścić, Amakawa-senpai? Możemy przy okazji kupić tę herbatę, o której rozmawialiśmy.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
- Tak jest! - zaśmiał się - To było ciekawe! - zabrał swój lampion i machając do kapłanki zniknął gdzieś w tłumie znów stając się częściom masy. Bardzo roześmianą i wesołą częścią masy. Zmierzał w kierunku stoisk z jedzeniem przy których miały wystartować lampiony. Zapowiadało się ciekawie!

z/t
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach