Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
First topic message reminder :


Kapłanka Króliczego Bóstwa




Drobna Chinka z czarnymi króliczymi uszami zauważa twoje zaciekawione spojrzenie. Odkłada kolorowy lampion na blat stoiska i przywołuje cię dłonią.
Nie bój się, podejdź bliżej. Zastanawiasz się co tutaj robię? Nie, nie sprzedaję lampionów. Aczkolwiek jeśli wykonasz dla mnie drobne zadanie podaruję ci jeden z nich, byś mógł puścić go pod koniec dnia wraz z resztą. Co ty na to? Nic tak nie raduje jak puszczenie tysięcy lampionów w niebiosa — uśmiecha się do ciebie łagodnie, naciągając mocniej materiał swojego stroju na drobne dłonie.
Co musisz dla mnie zrobić? To zależy. Widzisz, wszystko zależy od twojego zodiakalnego patrona — już po chwili podaje ci drobną białą karteczkę i długopis, cały czas delikatnie się uśmiechając.
Napisz na niej swoją datę urodzenia, a ja powiem ci w roku jakiego zwierzęcia się urodziłeś i przydzielę odpowiednie zadanie. Żywioł też ma swoje znaczenie, ale... nie martw się, zostaw wszystko mnie — puszcza ci oczko, wyraźnie czekając na twój ruch.


____________________

Regulamin zadań:
1. Jedno zadanie = jedna postać. Nie możecie wziąć kilku zadań jedną postacią.
2. Możecie zgłosić się wszystkimi postaciami.
3. Wynagrodzenie będzie zależne od waszego zaangażowania i kreatywności.
4. Zadania rozdawane będą pod koniec każdego dnia wszystkim zgłoszonym osobom, jako że wymagają one interakcji z kapłanką. Zgłaszać możecie się do 4 marca 2018 roku. Czas na wykonanie zadań macie do 11 marca 2018 roku.




Kapłanka Króliczego Bóstwa [ ZADANIA ] - Page 2 Herb-RDpn_qnxwsaa

Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
A ty wiesz coś o tym z własnej autopsji ― stwierdził, przesuwając po jego twarzy badawczym spojrzeniem. Możliwe, że nie minął się z prawdą, biorąc pod uwagę, że niezależnie od warunków, Winchester starał się nie przysparzać nikomu problemów, a czasem nawet robić wszystko, by im zapobiec za sprawą swojej nadprogramowej pracy i być może to sprawiało, że jego towarzystwo było dużo bardziej znośne od towarzystwa innych ludzi. Czy też znośne w ogóle.
„Przepraszam, że musieliście czekać.”
Przeniósł wzrok na staruszka, wsłuchując się w jego instrukcje, by po chwili podejść do zepsutej kuchenki razem z Thatcherem i zacisnąć palce na brzegach, które nie były w stanie go poparzyć.
Za namiotem stoi ciężarówka, w której znajdziecie nową kuchenkę. Pewnie rzuci się wam w oczy, hohoho ― zaśmiał się w poczciwy sposób, jakby właśnie opowiedział wybitny dowcip. W końcu ciężko było przeoczyć coś tak dużego i ciężkiego. Otwartą dłonią wskazał kierunek, w którym powinni byli się udać. Niestety nie mógł im towarzyszyć, zmuszony do pilnowania zamówień, których tego dnia nie brakowało. ― Naprawdę nie wiem, jak wam to wynagrodzę. Co powiecie na darmowe przystawki?
Dziękujemy, nie trzeba.
Może jak na sfatygowane plecy starego człowieka, ten ciężar był zbyt wielki, jednak dla ich dwójki całe zadanie miało potrwać co najwyżej pięć minut. Zbyt niewiele, by żerować na kimś, kto zapewne ledwo wiązał koniec z końcem.
Kiwnął wymownie głową w stronę Starr'a, dając mu znać, że jest gotowy, by podnieść masywny sprzęt. Zacisnął mocniej palce na metalowej powierzchni i podciągnął kuchenkę do góry. Im szybciej ją stąd wyniosą, tym lepiej.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Gdy spędzasz czas w towarzystwie innych wystarczająco długo, zaczynasz się uczyć jakimi są typami. Może osąd ten nie jest nieomylny, ale spełnia praktycznie wszystkie wypatrzone przeze mnie kryteria — wzruszył ramionami, nieszczególnie zamierzając się w to zagłębiać. Nie zawsze chciał mieć o innych lepsze zdanie, ale jednocześnie nie odmawiał tego większości.
Ja natomiast nie pogardziłbym herbatą, jeśli to nie problem. Dobra, na trzy. Raz, dwa, trzy — uśmiechnął się do mężczyzny, podnosząc kuchenkę do góry by przenieść ją wraz z Grimshawem za stoisko. I tak miał zamiar kupić coś do picia, jako że nieustannie zbliżała się godzina zero. Wręcz czuł ciężar pudełeczka z lekami w prawej, tylnej kieszeni spodni.
Ostrożnie — uprzedził srebrnookiego, schylając się powoli ku ziemi, tak by mebel nie grzmotnął o ziemię zbyt ciężko. Kto wie, może uda się go jeszcze naprawić po festiwalu. Odnalazł wzrokiem drugą kuchenkę stojącą w całkiem pokaźnej ciężarówce. Wszedł po drewnianej palecie i złapał ją dużo wygodniej niż poprzednią, nie przejmując się rozżarzonymi palnikami.
Teraz ty licz i kieruj. Tylko powoli, wolałbym nie wyrżnąć razem z nią na ziemię.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Co nie zmienia faktu, że składniki do nich dostaniesz w pobliskim sklepie. Najważniejsze jest jednak to, kto je ugotuje ― pokiwał głową z pełnym przekonaniem. Jeśli chodziło o gotowanie, miał już swojego niezastąpionego faworyta i nie wierzył, by ktokolwiek albo jakakolwiek inna potrawa była w stanie przebić tę kuchnię.
Musiał bardzo się skupić, by zrozumieć całą historię Sky'a przez salwę niepohamowanego śmiechu. Nie wiadomo, czy grymas na jego ustach był powodem humoru sytuacji czy tego, że raczej nie widywało się Blacka w podobnym stanie.
Od kogoś musiał się tego nauczyć. ― Klepnął go w ramię, jakby mówił właśnie o nim i zaśmiał się pod nosem, przypominając sobie, że chłopiec nieustannie oglądał się właśnie za Mercem. ― Nie narzekałbym na żadną pizzę, gdybym w wieku siedmiu lat w ogóle mógł się na nią wybrać. Większość dzieciaków w tym wieku dostaje co najwyżej pięć dolców na soczek i rogalika w szkolnym sklepiku. Albo zadowolić się kanapkami przygotowanymi przez mamę. ― W żadnym wypadku nie krytykował młodego chłopaka, biorąc pod uwagę, że trzeba było wykazać się zrozumieniem w stosunku do tego, że wychowywał się w innych warunkach. ― Ale może rośnie wam nowy Gordon Ramsay czy jak mu tam leciało. Kiedyś usiądziemy przed telewizorem i ujrzymy Sky'a gnębiącego kucharzy z marzeniami ― tym razem to on roześmiał się głośniej na samą myśl.
„O ty żmijo.”
Sssss ― zasyczał i wytknął język na sam koniec w złośliwym geście. Ciemne tęczówki zabrnęły do stoiska toczącej wojnę kobiety. ― Niech będzie, ale lepiej, żeby rozdawali za to coś ciekawego. Skoro taki ze mnie wąż, kto wie czy później nie obrócę wszystkiego na własną korzyść. ― Rozłożył bezradnie ręce, a opuściwszy je na powrót, ruszył w stronę wspomnianego stoiska.
Wystarczyło, że dzieliły go od niego dwa kroki, a już poczuł na sobie piorunujący wzrok pani Chen. Widocznie zauważyła, że wcześniej przyglądał się jej stoisku ze stoiska kapłanki.
Dzień dobry.
Nie wiem, co kombinujesz chłopcze, ale jeśli ta dziewucha nasłała cię, żebyś zrujnował moje stoisko, lepiej nie podchodź! ― zagroziła, momentalnie sięgając ręką po miotłę, którą uniosła w obronnym geście.
Paige zatrzymał się momentalnie i uniósł ręce do góry, by dać jej do zrozumienia, że nie jest uzbrojony. Teraz przynajmniej rozumiał, dlaczego dziewczyna nie chciała podchodzić tu sama. Co za narwane babsko.
Spokojnie. Przybywam w pokoju, proszę pani ― rzucił z dość pobłażliwym uśmiechem, jakby ciężko było traktować mu drobną kobietę z kijem w ręku na poważnie.
Przestaniesz się śmiać, gdy tym oberwiesz.
Chodzi o to, że tamta urocza dziewczyna jest już zmęczona konfliktem z panią i naprawdę zależy jej na dobrych stosunkach, pomimo tego, co się ostatnio wydarzyło. Biorąc pod uwagę, że pracujecie tak blisko siebie, pewnie byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby ta bezsensowna wojna dob--
Ha! Bezsensowna wojna?! Nie wiesz, co mówisz, chłopcze. Jeśli ta mała lafirynda od samego początku nie wiązała przyszłości z moim kochanym synem, mogła nie zgadzać się na żadne wyjścia!
Oho, zaczęło się.
Szczek, szczek, szczek.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
„Ja natomiast nie pogardziłbym herbatą (...)”
Jestem pod wrażeniem ― mruknął pod nosem, ale nic nie wskazywało na to, by zamierzał rozwodzić się na ten temat. Wyglądało jednak na to, że zaraz po wykonaniu zadania, mieli pozostać tu jeszcze trochę dłużej.
W takim razie będą dwie herbaty. ― Klasnął w dłonie, a uśmiech na twarzy staruszka wskazywał na to, że był zadowolony z faktu, że mógł w jakiś sposób spłacić swój dług. ― Będę miał też dla was po ciasteczku z wróżbą. Nie można zacząć roku bez cennej wskazówki, która się tam znajduje. ― Pogroził im palcem, jakby faktycznie traktował te małe karteczki w środku ciastka jak coś cennego.
Pamiętaj, że nie masz dziś szczęścia do wróżb.
Niosąc kuchenkę, starał się dostosować do tempa Winchestera, dzięki czemu wszystko poszło im aż nadto gładko. Nawet odkładając sprzęt na ziemię, starał się, by wszystkie jego brzegi spoczęły na niej równocześnie.
Podnoś ― polecił, odpuszczając sobie liczenie, gdy uprzednio pewnie chwycił za brzegi urządzenia. Teraz faktycznie musieli być bardziej ostrożni. O ile właściciel przeżyłby większe uszkodzenie i tak zepsutej już kuchenki, tak lokal nie mógł obejść się bez tej nowej. ― Uważaj na paletę ― dał znać, gdy przyszedł moment przekroczenia nieco wystającego brzegu. Później wszystko szło już bez większych przeszkód, dlatego w niedługim czasie ponownie znaleźli się w środku.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Z pewnością nie ja. Mam nadzieję, że ta miłość twojego życia pożyje na tyle długo, by wykarmić cię do starości, bo mam dwie lewe ręce panie 'gardzę jedzeniem przygotowywanym przez szefów kuchni, bo nie wkładają w nie serce i rodzinnej atmosfery'. Swoją drogą, niejeden obraziłby się na śmierć. Może wyobrażasz sobie szefów kuchni jako snobów gardzących zwykłą bagietką czosnkową, ale prawda jest taka że większość z tych ludzi poświęca całe swoje życie, by oddać się gotowaniu i sprawić, by jedna łyżka doprowadziła kosztujących je ludzi do łez. Krytykowanie, że nie wkładają w to swoich serc i ciepła wspomnień dowodzi jedynie, że chyba nie chodziłeś do lokali do których powinieneś. Restauracje czasem miewają z tym problem, gdy przewijają się przez nie setki ludzi, ale... Alain Passard, Martin Berasategui, Pierre Gagnaire, Seiji Yamamoto, Eric Frechon, Rene Redzepi, Emmanuel Renaut. Jeden kęs ich dania potrafi uruchomić w mózgu takie procesy, że człowiek przypomina sobie fragmenty swojego dzieciństwa, myśli o momentach gdy był najszczęśliwszy i dzielił te chwile z resztą rodziny. Nie bagatelizuj ich, a ja nie będę umniejszał umiejętności gotowania twojej specjalnej osoby. Choćby miało się okazać, że jej pyszne gotowanie jest zwykłym rosołem ze schabowym, który szczególnie do ciebie trafia, bo po prostu sentymentalnie przypomina ci jak powinno smakować danie w prawdziwej rodzinie wypełnionej miłością. Jestem pewien, że będzie przepyszne — klepnął go dłonią w ramię uśmiechając się ciepło.
Na wspomnienie o Gordonie Ramsayu parsknął z rozbawieniem, szturchając go łokciem w bok.
Wolę jednak, by jego guru został Alain niż Gordon. Gordon niestety przez swoją światową sławę, gra większego skurwiela niż powinien. Nie jestem zwolennikiem jego metod, nawet jeśli bez wątpienia przynosi głupawym nastolatkom całe mnóstwo uciechy.
Idąc do stoiska, skierował swoje kroki od razu w stronę syna wyciągającego właśnie pojedyncze amulety w kierunku klientów. Zerknął zaniepokojony na swoją matkę, wzdychając ciężko.
Maa, daj spokój. Mówiłem ci że to nie ta-
Milcz! To jest właśnie twój problem, nigdy nie wiesz co jest dla ciebie dobre! Mówiłam ci od początku, że ta dziewczyna jedynie złamie ci serce, ale niee ty zawsze wiesz więcej. Serce mi się kraje. Ignorujesz słowa swojej starej matki, sprawiasz że cierpi gdy widzi twoje cierpienie... — monolog trwał dalej, a Mercury mimowolnie zaczynał współczuć Alanowi, że to właśnie on musiał zajmować się kobietą. Nie było to jednak jego zadanie. Zwrócił się ku synowi, kłaniając się nieznacznie.
Panienka Lin przysłała mnie żebym pomógł nieco ze sprzedażą, póki to wszystko się... nie wyjaśni.
Lin cię przysłała? Tak, oczywiście. — obaj przyciszyli nieznacznie głosy, by uniknąć większego zainteresowania ze strony jego matki — To dobra dziewczyna. To wszystko to jakieś jedno wielkie nieporozumienie...
Westchnął ciężko przywołując go gestem dłoni za ladę.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Czego? Tego, że poprosiłem o herbatę? Przynajmniej nie będzie czuł, że ma wobec nas niespłacony dług — odpowiedział przyciszonym tonem, co nie zmieniało faktu że rzeczywiście owego naparu potrzebował. Nie powinien on zresztą doprowadzić do aż tak dużych strat majątkowych ze strony mężczyzny co w przypadku zrobienia im pełnego dania. Uśmiechnął się na wspomnienie o ciasteczku z wróżbą. Uwaga ta była po prostu tak przeurocza że nie mógł się powstrzymać.
Woolfe spędzał tyle czasu w towarzystwie Jaya, że pomimo początkowych uwag, nie mieli najmniejszego problemu ze zgraniem się. Ich ruchy zdawały się wręcz przynależeć do jednego organizmu rozdzielonego na dwoje. Bez wątpienia wszystko szło zresztą tak sprawnie dzięki temu, że ufał mu całkowicie. Nawet nie patrzył w panice na boki, by upewnić się czy srebrnooki przypadkiem go nie okłamuje, co robiła większość ludzi przy podobnych czynnościach.
Postawmy to na ziemi, podłączę kable — powiedział schylając się przy blacie, choć nie wsuwał jeszcze pod niego kuchenki. Utrudniłoby mu to podpięcie wszystkiego do maszyny, a nie miał ochoty na czołganie się po ziemi.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Broniłem tylko zwyczajnych potraw. Nie ujmuję kucharzom, dla których gotowanie to pasja, a nie forma zarobienia pieniędzy, bo to jedyna rzecz, która jako tako im wychodziła albo mają po prostu talent do uczenia się przepisów, do których nigdy nie dodają niczego od siebie. Po prostu coś, co jest przeciętne, nie zawsze jest złe i pewnie nie zdziwi cię, że te nazwiska niewiele mi mówią ― zaśmiał się pod nosem. Było oczywistym, że nie jadł w tych restauracjach, w których powinien tylko dlatego, że nie miał na to wystarczająco dużych funduszy. Istniały inne priorytety, które musiał przedłożyć ponad smakowe uciechy. ― Niestety miłość mojego życia raczej nie ma zbyt dużych szans, żeby dotrwać do mojej starości, niezależnie od tego, jak bardzo bym tego chciał. Ale na pewno coś wymyślimy. Jeszcze nauczysz się tego i owego, Black.
Oddał klepnięcie z widocznym rozbawieniem, jakby już wyobrażał sobie początki czarnowłosego w kuchni. Jeśli było tak jak mówił, przyglądanie się temu mogło być nadzwyczaj zabawne. Rzecz jasna, do momentu, w którym nie przyszłaby kolej na spróbowanie przesolonej zupy albo spalonego na węgiel kotleta.
Taki już urok programów telewizyjnych. Ludzie lubią przyglądać się dupkom, choć gdyby sami mieli z podobnym do czynienia, raczej nie byłoby im do śmiechu.
„Maa, daj spokój.”
Hayden zerknął w stronę chłopaka, który także – co całkiem zrozumiałe – miał problem ze swoją rodzicielką. Jasnowłosy odnosił wrażenie, że skoro nawet sam zainteresowany nie potrafił przekonać kobiety o tym, że dziewczyna nie zrobiła niczego złego, to nie istniała żadna siła, która zdołałaby ją do tego przekonać.
Nie żebym szczególnie chciał się wtrącać, ale pani syn nie wygląda na cierpiącego ― rzucił, pocierając ręką kark.
Za jakie grzechy.
Co ty możesz o tym wiedzieć, chłopcze?! Jestem jego matką, czuję dokładnie to samo, co on!
Też bym cierpiał, słuchając tego jazgotu przez cały dzień ― wymruczał niewyraźnie pod nosem i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
CO TAM MAMROCZESZ? ― Potrząsneła trzymaną miotłą, przypominając o tym, że nadal trzyma ją w ręce.
Proszę wziąć głęboki oddech, uspokoić się i chociaż spróbować mnie wysłuchać. Może nie jestem jakimś mistrzem, jeśli chodzi o kontakty między ludźmi ani nie mam własnych dzieci, ale wydaje mi się, że skoro od początku miała pani złe zdanie o Lin, powinna się pani cieszyć, że odrzuciła względy pani syna, zamiast mieszać mu w głowie. To po pierwsze. ― Błyskawicznie uniósł otwartą dłoń, dając jej do zrozumienia, że jeszcze nie skończył. ― Poza tym to sprawa między nimi i skoro rozstali się w pokojowych warunkach, powinno się to uszanować.
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
Podziękowała pięknie chłopakowi za taki komplement odnośnie jej sukienki i obiecała przekazać wyrazy uznania faktycznej wykonawczyni tego projektu. A nawet pozwoliła sobie podwinąć lekko jeden z rękawów ubioru i pokazać znajdujące się naszyte na wewnętrznej stronie nazwisko Layli Baxter. W razie jakby zapragnął coś u niej zamówić. Robienie reklamy swoim ziomkom zawsze w cenie, co nie?
Była owieczką, a na dodatek przyszła parą. Niesamowite, czego można się było dowiedzieć od festiwalowych kapłanek. Najpierw zarumieniła się do granic możliwości, potem zaczęła wymachiwać rękami, a na sam koniec wlepiła w nieznajomego spanikowane spojrzenie. B-bo co jak zacznie myśleć o jakichś dziwnych rzeczach?
Rany, powiedział, że to jego wina. Nienieneineie. Pokręciła energicznie głową.
- Amakawa. Ale nie będzie problemu, jeśli będziesz mówił po prostu Mio - oznajmiła z uśmiechem. Mimo japońskich korzeni, ta mała istotka była do cna zamerykanizowana (no, może przesadzam, ale wiadomo o co chodzi), dlatego też pewnie nie uważała, że musiała przedstawiać się wyłącznie nazwiskiem, a imię byłoby już wyższym levelem spoufalania. Uścisnęła też delikatnie jego dłoń i uchyliła czoła w niemym geście pod tytułem: "miło poznać". I zaraz jeszcze rozdziawiła usta, kiedy tylko potwierdziła, że mogą ruszać. - Anta nihonjin ka? - spytała bardzo brzydko i z ominięciem wszystkich ła i desó. Bo stwierdziła, że wolno jej tak zrobić w mowie potocznej i przecież chłopak ją zrozumie, jeśli faktycznie miał jakieś wschodnie pochodzenie.
A jej nogi ruszyły już w kierunku nieszczęśnika, którego kapłanka nazwała Huangiem. Pierwsze co, to ukłoniła się mu ślicznie i przywitała, niezależnie od tego czy zamierzał ją zignorować czy nie. a potem po prostu... cóż, bez słowa zaczęła biegać między ruinami papierowego smoka i zbierać je z ziemi, by następnie kłaść je przy mężczyźnie na kolorowych kupkach.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Pewnie nie zawracałby sobie tym głowy zbyt długo ― stwierdził, wzruszając barkami, jednak nie zamierzał dodawać nic więcej. Możliwe, że mylił się co do staruszka, jednak możliwe też, że było dokładnie tak jak mówił – w nawale pracy łatwo było zapomnieć o dwójce przypadkowych chłopaków, którzy zgłosili się do pomocy z przytarganiem do lokalu kuchenki.
Naprawdę żałuję, że musicie dźwigać to sami ― odparł staruszek, gdy tylko nowa kuchenka znalazła się na ziemi. W jego oczach kryło się jednak uznanie dla tego, jak szybko się z tym uporali. ― Mój lekarz i tak ma mi za złe, że jeszcze nie przeszedłem na emeryturę. Chyba wyszedłby z siebie, gdyby dowiedział się, że próbowałem obudzić w sobie drugą młodość ― wyjaśnił i raz jeszcze zaśmiał się w ten charakterystyczny dla siebie sposób.
Może jednak nie jest taki zły.
Starsi ludzie często dużo mówią.
Nie wygląda na to, żeby ci to przeszkadzało.
Był raczej cierpliwym typem człowieka, jednak możliwe, że znosił to znacznie lepiej, gdy mimowolnie zerkając na Winchestera, widział z jaką uprzejmością podchodził do tego obcego człowieka i vice versa.
Odczekał chwilę do momentu aż kable nie zostały podłączone, by kiwnąć głową na znak, że jest gotowy do wsunięcia kuchenki we właściwe miejsce. Teraz przynajmniej wystarczyło dopchać ją pod ścianę, co nie było ani trochę wyczerpujące.
Naprawdę wam dziękuję. ― Skłonił się nisko, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mu sfatygowany kręgosłup. ― Usiądźcie proszę przy jednym ze stołów i lada chwila przyniosę waszą herbatę!
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Różnie to bywa z Azjatami. Zwłaszcza gdy wychowują się od początku w swojej kulturze ƒ— jakby nie patrzeć zdążył spotkać na swojej drodze całe mnóstwo osób, które pozwoliły mu na wyrobienie sobie pewnej opinii.
Roześmiał się krótko na słowa staruszka.
Spokojnie, to żaden problem. I niech pan się nie da lekarzom. Sami decydujemy kiedy zaczynamy się starzeć, a widzę po panu że jest pan nadal niezwykle młody duchem. Niejedna osoba by panu pozazdrościła — powiedział mimowolnie przypominając sobie dziesiątki zmęczonych życiem ludzi, którzy wyglądali i zachowywali się jakby w przeciągu następnych pięciu minut byli gotowi na złożenie się do grobu.
Skinął głową z krótkim "dziękuję" nim udał się w kierunku wskazanego stolika, tuż po podłączeniu wszystkiego do prądu. Upewnił się jeszcze, że wszystko odpowiednio działa, nim opadł lekko na krzesło, poruszając kilkakrotnie jednym z barków. Tym samym który jakby nie patrzeć wrócił do formy stosunkowo niedawno.
To jak? Wracamy do kapłanki, informujemy że wykonaliśmy zadanie i idziemy do kawiarni? Mam nadzieję, że można tam coś zjeść. Chyba że najpierw chcemy zaliczyć te stoiska z jedzeniem. Strasznie ciekawią mnie niektóre ich potrawy, nawet jeśli nie jestem jakoś szczególnie głodny.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Miło mi to słyszeć, młody człowieku. Tym bardziej jestem zmotywowany, by pracować jak najdłużej, choć z pewnością wkrótce będę musiał pomyśleć o równie silnej pomocy. ― Uśmiechnął się szczerze, by zaraz po tym udać się po obiecaną herbatę.
Grimshaw mimowolnie odprowadził mężczyznę spojrzeniem, zanim niespiesznie udał się w stronę stołu. Odsunął krzesło i usiadł, opierając łokcie na blacie. Spojrzenie szarych tęczówek mimowolnie zawędrowało w stronę niedawno kontuzjowanego barku. Pozostało mieć nadzieję, że po tym wysiłku uraz nie postanowi odezwać się ponownie.
Boli? ― spytał mimowolnie, jakby próba rozruszania stawu mówiła sama za siebie – coś było nie tak, jednak czas potrzebny na rehabilitację w zasadzie zdążył już minąć. Rzecz jasna, nie oznaczało to, że Winchester mógł teraz robić wszystko, co mu się żywnie podobało.
Może być kawiarnia. Na koniec przejdziemy się po stoiskach. Jeśli kupimy więcej rzeczy, przynajmniej od razu będziemy mogli zabrać je do mieszkania ― stwierdził, choć nie oczekiwał, że Riley będzie miał w planach obłowienie się azjatyckim jedzeniem. Niemniej jednak zawsze istniała szansa, że coś zasmakuje im na tyle, by postanowili zachować część na później.
Proszę chłopcy, to dla was. Jeśli będziecie potrzebowali czegoś jeszcze, dajcie mi znać. ― Staruszek położył przed nimi filiżanki z herbatą i chińskimi ciasteczkami z wróżbą, które spoczywały starannie ułożone na serwetce ułożonej na brzegu talerzyka. Skłoniwszy się raz jeszcze, wrócił za ladę swojego stoiska.
Mam nadzieję, że nie każą ich wieszać na drzewach. ― Chwycił w palce kruche ciasteczko, które przełamał na pół, by wydobyć z niego podłużny świstek. Rozwinął karteczkę i uważnym wzrokiem prześledził jej treść. ― Zdrowy rozsądek nie zawsze musi wyjść ci na zdrowie.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Najlepszą pomocą w podobnych przypadkach najczęściej były dzieci. Nie bez powodu rodzice mieli tendencje do pomijania ich potrzeb i sugerowania, by przejęły rodzinny interes. Niektóre podchodziły do podobnych propozycji z wyraźną ulgą i zadowoleniem, że nie musiały szukać własnej drogi. Inne z kolei czuły się ograniczone i zdecydowanie wolały się zbuntować, by spróbować osiągnąć coś zupełnie innego. Ciężko w końcu odnaleźć zadowolenie w obsługiwaniu stanowisk na festiwalach, gdy od dziecka marzyło się o byciu prawnikiem.
Ponadto nie wiedział nawet czy mężczyzna dorobił się jakiegokolwiek potomstwa.
"Boli?"
Podniósł wzrok na Jaya z nutą zaskoczenia w złotych tęczówkach.
Nie, po prostu trochę mi drętwieje przy większych ciężarach.
Mógł to nieco przyrównać do złamanych kości i zmian pogodowych.
Dobry pomysł — kiwnął głową na wspomnienie o zabraniu nadmiaru ejdzenia do domu, zaraz skupiając się na postawionej przed nimi filiżance. Uśmiechnął się, od razu przełamując ciasteczko, by wsunąć jego połówkę do ust. Przełknął je nim rozwinął karteczkę czytając na głos jego treść.
Nie spadnie ci z gwiazd chleb, choćbyś nie spał całą noc.
Cóż, prawdziwe. Pomarańczowe pudełeczko pojawiło się w jego dłoni, gdy wysypał na nią dwie tabletki. Podmuchał kilka razy na herbatę - choć nie było to szczególnie potrzebne przy obecnej pogodzie - nim połknął je, przegryzając chińską przekąską. Zwilżył usta językiem, zerkając na godzinę.
[JOKER] B4QS4TSU
[JOKER] B4QS4TSU
Fresh Blood Lost in the City
Zerknął na ujawnione mu imię i nazwisko projektantki, zapisując je w swoim umyśle. Zawsze warto zapamiętać, nawet jeśli ubiór Takary z reguły zdawał się nawiązywać do przeróżnego rodzaju postaci z gier. Był pewien, że skoro potrafiła szyć sukienki to bluza z Raymanem nie stanowiłaby dla niej najmniejszego problemu.
Niemniej nie mógłby mówić od razu do dziewczyny po imieniu, zwłaszcza gdy jej korzenie odpowiednio się potwierdziły. Poruszył się wyraźnie zmieszany
- Hai. Shikashi... Kanada de umaremashita. Ryoushin nihongo o tsukaimasu. Ie ni. - podrapał się po nosie, nie do końca przygotowany na japoński dialog. Nie żeby miał coś przeciwko, lecz nawet jego przyjaciele preferowali używanie angielskiego do rozmów codziennym. Odkaszlnął cicho, zaraz idąc energicznie za dziewczyną gdy skierowała się w stronę Huanga.
- To ja poszukam pomocy. - poinformował dziewczynę już po angielsku, zaraz wybiegając energicznie w tłum. Kilka okrzyków, ukłonów, dużo uśmiechu i już udało mu się zagarnąć parę, która podeszła do Mio przyłączając się do wspólnej zbieraniny papierków. Takara nieustannie kręcił się dookoła samemu podnosząc kilkanaście sztuk z ziemi choć bez wątpienia werbowanie ludzi było jego głównym zadaniem. A przynajmniej w tym momencie!
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power

Więc znasz Gordona Ramsaya, ale nie znasz pozostałych wymienionych przeze mnie światowej sławy szefów kuchni? Nic dziwnego, że masz o nich takie beznadziejne zdanie — powiedział wyraźnie oburzony, opierając dłonie na biodrach. Po raz kolejny wychodził z założenia, że koniecznie musiał zadbać o edukację Alana w odpowiednich dziedzinach. Nie były to w końcu zwykłe szare jednostki. Znali ich ludzie na całym świecie.
Hm... jeśli chcesz mnie wpakować w lekcje gotowania to nie ma szans. Nie dotykam się do tego wszystkiego — powiedział ze zdecydowaniem, wyraźnie nie zamierzając ustępować w tym temacie. Nie było żadnej siły na tej świecie, dla której zrezygnowałby z własnego postanowienia pod czyimś wpływem. Musiał dojść do takiej decyzji sam. Bez niczyjego nacisku.
"Taki już urok programów telewizyjnych. Ludzie lubią przyglądać się dupkom, choć gdyby sami mieli z podobnym do czynienia, raczej nie byłoby im do śmiechu."
Mądre słowa.
Pokiwał głową, nim w końcu stanął z chłopakiem za amuletami. Od czasu do czasu ten rzucał mu jakąś konkretną nazwą, a Black bez zawahania podawał mu odpowiedni kolor z wypisanym chińskim znakiem. Co zabawniejsze, syn narwanej Azjatki nawet nie zdawał sobie sprawy w którym momencie poczuł się na tyle swobodnie, by zacząć mówić do Mercury'ego właśnie po chińsku.
Shuōfú wo de muqīn bìng bù róngyì. Tā hěn gùzhí.
Wo zhùyì dào. Dàn wo xiāngxìn tā. Tā shuōhuà hěn hao.
Ni néng tōngguò wo hóngsè de ma? Zhège “Haoyùn”.
Kěndìng de shìqíng.
Xièxiè.
Zerknął mimowolnie w stronę Alana, upewniając się że blondyn daje sobie radę, gdy sam złożył czerwony amulet przynoszący szczęście w dłoniach sprzedawcy.
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
- Wiedziałam~ - ta rozentuzjazmowana odpowiedź. Reakcja tego typu była wręcz zbędna - przecież skoro miał takie a nie inne nazwisko i buźkę, to raczej dziwnym byłoby, gdyby ostatecznie nie okazał się Azjatą. Zaraz jednak spoważniała znacznie, co na jej twarzy wyglądało w sumie komicznie uroczo. - Wybacz, jeśli sprawiłam ci jakiś dyskomfort tym nagłym wyskokiem. Czasem się trochę za bardzo ekscytuję.
No bo jednak nie chciała być niegrzeczna, szczególnie, że z jego słów wywnioskowała, że obydwoje z jego rodziców byli z kraju jej matki, więc i pewnie wychowywali go w ten typowo dżapaniz sposób. A to oznaczało, że lepiej było być super grzeczną.
"To ja poszukam pomocy."
Fujishima mógł usłyszeć w odpowiedzi radosne podziękowania gdzieś z poziomu gleby, a kiedy tylko udało mu się ogarnąć kolejne osóbki do pomocy, padało więcej słów podobnych do "dziękuję" czy "jestem bardzo wdzięczna", nie tylko w kierunku samego chłopaka. Próbowała też zagadywać Huanga, który jak na razie odpowiadał jej jedynie ze smutnym uśmiechem, ale powoli pogodniał, widząc jak coraz więcej ludzi skłania się ku pozbieraniu jego zniszczonego kostiumu.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach