▲▼
Strona 41 z 42 • 1 ... 22 ... 40, 41, 42
First topic message reminder :
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Kiedy Li przerwał pocałunek, Harvey również otworzył oczy i odpowiedział na spojrzenie w podobnie zaczepny sposób, chodź bardziej leniwie. Przeniósł więcej ciężaru na drzwi za sobą opierając się pewniej i uniósł głowę eksponując szyję. Stał tak chwilę rozkoszując się tym, co niespodziewanie dostał od Roro. Zamknął oczy i rozchylił usta łapiąc przez nie płytkie oddechy, nieświadomie też lekko przesunął biodra do przodu, jakby to pozwoliło mu czuć więcej i mocniej, ale spodobało mu się, że Li znów przycisnął go do drzwi. Uchylił powieki i spojrzał w dół. Nie mógł powstrzymać szelmowskiego uśmiechu, kiedy jego wyobraźnia zaczęła podpowiadać coraz to śmielsze wizje tego, co Li mógłby z nim zrobić, na co by pozwolił albo sam sprowokował. Oblizał usta i w duchu kazał się sobie uspokoić. Wszystko po kolei, nie może sobie pozwolić na onieśmielenie partnera, a wiedział, że o to łatwo. Przeniósł dłoń z jego łopatek z powrotem na kark, gdzie zacisnął palce na włosach młodszego i niespodziewanie zdecydowanym, władczym ruchem pociągnął go do góry, z powrotem prowokując pocałunek. W tej chwili nie pomyślał o tym, że starał się przecież być uległy, jakby uwaga skierowana na opanowanie myśli już nie wystarczała do zapanowania nad naturalnym sposobem działania.
Ah, cholera, ten uśmiech... chyba tylko Harvey był w stanie wyprowadzić go z równowagi i sprawić, że jego krew zaczynała się gotować od samego patrzenia na ten jego uśmiech. Nieco nieświadomie oblizał usta i znowu przymknął oczy chcąc pognębić szyję fotografa, ale nie było mu to dane. Jęknął cicho marszcząc brwi, kiedy jego głową została poderwana i przeniósł na krótki moment całą swoją uwagę na pocałunek, który wytrącił go z rytmu i spowodował, że znieruchomiał. W duchu zaczął się cieszyć, że Harvey w końcu w jakiś większy sposób zareagował, bo nie przyzwyczaił go do takiej bierności, ale z drugiej strony, zachęcony tym w jaki sposób reagował na jego poczynania, chciał sam doprowadzić go na skraj satysfakcji i udowodnić zarówno sobie jak i fotografowi, że jego też stać na tak odważne i zdecydowane działania. Dlatego zaciskając mocniej palce na jego biodrze, zaczął pieścić go w taki sposób, który wydawał mu się najlepszy i najefektywniejszy, który podchwycił i nauczył się od samego Harveya, jednocześnie pozwalając sobie na bardziej lubieżne ruchy językiem i nie omieszkając przygryźć jego dolnej wargi.
Powoli rozluźnił palce i przeczesał jego włosy już w bardziej łagodny sposób, a potem opuścił rozluźnioną dłoń opierając ją na jego ramieniu. Sam skupił się na pocałunku, w tej chwili już świadomie robiąc sobie na złość, nie obejmując Roro i nie przyciągając go do siebie. Młodszy powoli doprowadzał go do tego stanu, w którym pragnienie zaczyna mieć coraz bardziej palącą formę. Kiedy znów poczuł na sobie ruchy jego dłoni, na moment oderwał się od ust młodszego nabierając szybko płytki wdech. Praktycznie nie miał czasu na ochłonięcie, dlatego coraz ciężej było mu zdystansować się do tego, co czuł, trudno było mu się skupiać się na pocałunku. Po pewnym czasie odchylił głowę mrucząc nisko i jednocześnie opierając się prawym przedramieniem o klamkę. Czuł, że zaczyna brakować mu sił w nogach. Cholera... Po niedługim czasie położył dłonie na barkach Li i zaczął go łagodnie od siebie odsuwać dając znak, że to jest dobra chwila, aby przerwał pieszczotę. Spojrzał na niego przekornie i lekko nieprzytomnie, w duchu walcząc ze sobą i z chęcią jak najszybszego dobrania się do mężczyzny, zaspokojenia pragnienia. Ssspokojnie... to właśnie najlepsza część całej kąpieli, o to właśnie chodzi, opanowanie popłaca.
– Rozbierz się, a ja... – przerwał, aby przełknąć ślinę i odchrząknąć, bo od szybkiego oddychania przez usta zaschło mu w gardle. – Przygotuję wodę. – Wymknął się partnerowi i usiadł na brzegu wanny, szybko wcisnął parę przycisków na elektronicznym panelu sterowania, a z kranu poleciał niezbyt intensywny strumień wody. I już. Gotowe. Jego praca wykonana, teraz może bez przeszkód patrzeć na Li.
– Rozbierz się, a ja... – przerwał, aby przełknąć ślinę i odchrząknąć, bo od szybkiego oddychania przez usta zaschło mu w gardle. – Przygotuję wodę. – Wymknął się partnerowi i usiadł na brzegu wanny, szybko wcisnął parę przycisków na elektronicznym panelu sterowania, a z kranu poleciał niezbyt intensywny strumień wody. I już. Gotowe. Jego praca wykonana, teraz może bez przeszkód patrzeć na Li.
Kiedy Harvey delikatnie zaczął odsuwać go od siebie, Roro pokręcił przecząco głową i zacisnął mocniej palce na jego biodrze, nie zamierzajac przerywać. Nie, nie, nie... nie przerywaj. Jednak gdy fotograf ulotnił się z jego rąk, sapnął cicho zostając samemu pod drzwiami. Spojrzał tylko za nim niezadowolony z obrotu spraw i odgarnął dłonią swoje niesforne włosy z twarzy. Nie zamierzał go na siłę przytrzymywać w miejscu nawet jeśli chciałby to zrobić, bo nie czuł się zdolny do tak władczego wyczynu, nie teraz, kiedy był zawiedziony samym sobą, że jednak nie odważył się na nic więcej.
Odwrócił się w jego stronę przyglądając się jak siada na wannie i napuszcza do niej wody. Przeniósł wzrok na swoje stopy, żeby po chwili krótkiego wahania złapać za brzegi swojej koszulki i ściągnąć ją szybko zanim się rozmyśli. Podchodząc do Harveya rzucił ją na ziemię i stanął tuż przy jego nogach patrząc na niego z tak neutralnym wyrazem twarzy, na jaki był w stanie sobie w tym momencie pozwolić. Zerknął przelotnie na wypływającą z kranu wodę uśmiechając się kącikiem ust. No tak, kąpiel.
- Jeszcze trochę i myślę... - zaczął szeptem wracając spojrzeniem do oczu fotografa. - Myślę, że zapomniałbym, po co przyszliśmy do łazienki. - dokończył i przeniósł spojrzenie na swoje spodnie, które zaczął bez pośpiechu rozpinać.
Odwrócił się w jego stronę przyglądając się jak siada na wannie i napuszcza do niej wody. Przeniósł wzrok na swoje stopy, żeby po chwili krótkiego wahania złapać za brzegi swojej koszulki i ściągnąć ją szybko zanim się rozmyśli. Podchodząc do Harveya rzucił ją na ziemię i stanął tuż przy jego nogach patrząc na niego z tak neutralnym wyrazem twarzy, na jaki był w stanie sobie w tym momencie pozwolić. Zerknął przelotnie na wypływającą z kranu wodę uśmiechając się kącikiem ust. No tak, kąpiel.
- Jeszcze trochę i myślę... - zaczął szeptem wracając spojrzeniem do oczu fotografa. - Myślę, że zapomniałbym, po co przyszliśmy do łazienki. - dokończył i przeniósł spojrzenie na swoje spodnie, które zaczął bez pośpiechu rozpinać.
Nawet kiedy Li zaczął go zatrzymywać, Harvey i tak nie zrezygnował z wymknięcia się i zwiększenia odległości. Nie chciał skończyć w taki sposób, a jeśli nie dostałby chwili na opanowanie się, to niechybnie nie wytrzymałby o wiele dłużej w takim tempie. Wolał się odsunąć, ale pobawić jeszcze chwilę.
– Mhm, ja też… – mruknął i zwiesił dłoń do wnętrza wanny maczając palce w wodzie. Podniósł mokrą rękę i dotknął brzucha Li pozwalając skapnąć ciepłym kroplom na skórę partnera. Powiódł opuszkami w górę jego klatki piersiowej, a potem w dół po boku. Podniósł spojrzenie na Roro i przysunął się, aby pocałować go w brzuch, sugestywnie schodząc ustami centymetr po centymetrze w stronę zapięcia jego spodni. – Daj, pomogę ci – zaproponował całkiem niewinnie i sięgnął do jego rozporka, pociągając materiał lekko w dół.
– Mhm, ja też… – mruknął i zwiesił dłoń do wnętrza wanny maczając palce w wodzie. Podniósł mokrą rękę i dotknął brzucha Li pozwalając skapnąć ciepłym kroplom na skórę partnera. Powiódł opuszkami w górę jego klatki piersiowej, a potem w dół po boku. Podniósł spojrzenie na Roro i przysunął się, aby pocałować go w brzuch, sugestywnie schodząc ustami centymetr po centymetrze w stronę zapięcia jego spodni. – Daj, pomogę ci – zaproponował całkiem niewinnie i sięgnął do jego rozporka, pociągając materiał lekko w dół.
Spiął się lekko, kiedy Harvey dotknął go mokrymi palcami, jednak momentalnie uśmiechnął się delikatnie pod nosem obserwując go uważnie z góry. Odruchowo wciągnął brzuch i napiął mięśnie, gdy usta fotografa zetknęły się z jego skórą i zaczęły zjeżdżać coraz niżej i niżej... Zaśmiał się nagle cicho nie mogąc dłużej tłumić w sobie tego małego przypływu radości. Nagle zaczął przypominać sobie jak jeszcze całkiem niedawno obawiał się każdego większego kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem i spinał się na najmniejszy dotyk Harveya, który choć odrobinę był zabarwiony czymś erotycznym. Teraz na samo wspomnienie swoich obaw, czuł mały wstyd, ale też i wesołość, która wynikała z jego większego lub mniejszego przełamania się. Gdyby tylko wiedział wcześniej, że to wszystko nie jest takie straszne, a wręcz przeciwnie...
Zrobił mały piruet wokół własnej osi wykręcając się z rąk Harveya i odsuwając się od niego, kiedy ten sięgnął do jego spodni. Stanął kawałek dalej i nie mogąc się powstrzymać, posłał fotografowi wesoły uśmiech. Sam zdjął z siebie szybko pozostałe ubrania i wszedł do wanny siadając po przeciwnej stronie kranu. Westchnął cicho z zadowoleniem zanurzając się w ciepłej wodzie żałując, że wanna nie jest wypełniona po brzegi. Wtopił się lekko plecami w wannę i zerknął na fotografa.
– No chodź. – nabrał trochę wody na dłoń i machnął nią w jego stronę, chlapiąc na jego plecy z zadziornym uśmiechem.
Zrobił mały piruet wokół własnej osi wykręcając się z rąk Harveya i odsuwając się od niego, kiedy ten sięgnął do jego spodni. Stanął kawałek dalej i nie mogąc się powstrzymać, posłał fotografowi wesoły uśmiech. Sam zdjął z siebie szybko pozostałe ubrania i wszedł do wanny siadając po przeciwnej stronie kranu. Westchnął cicho z zadowoleniem zanurzając się w ciepłej wodzie żałując, że wanna nie jest wypełniona po brzegi. Wtopił się lekko plecami w wannę i zerknął na fotografa.
– No chodź. – nabrał trochę wody na dłoń i machnął nią w jego stronę, chlapiąc na jego plecy z zadziornym uśmiechem.
Kiedy Roro wymknął mu się z rąk, Harvey nagle poczuł, że to coś niedobrego, że to nie powinno być tak, że zadziałano wbrew jego woli. Zacisnął jedną z dłoni na brzegu wanny i przymknął oczy masochistycznie rozkoszując się tym, jak pragnienie pali go od wewnątrz. Wziął wolno wdech nosem i za chwilę wypuścił powietrze ustami. Ssspokojnie…
Otworzył oczy obserwując jak młodszy się rozbiera. Nie żeby nie czerpał z tej chwili przyjemności, ale… za szybko… on zrobiłby to lepiej. On chciał się pobawić, chciał dotykać, chciał drażnić siebie i partnera, a tymczasem czuł, że tylko on w tej chwili jest drażniony.
Kiedy tylko Li wszedł do wody, Harvey z rosnącą frustracją od razu do niego dołączył. Przez myśl mu przyszło, że to chyba pierwszy raz, kiedy chwali siebie za to, że kupił tak dużą wannę, zamiast przeklinać, że nowoczesne urządzenie stoi rzadko używane i do tego zajmuje więcej miejsca niż przeciętna, jednoosobowa wanna. Klęknął i jedną dłonią dla większej wygody oparł się o dno wanny, specjalnie wybierając miejsce między udami partnera. Nachylił się w stronę twarzy mężczyzny, jakby chciał go pocałować, ale zamiast tego pokazał zęby w złośliwym uśmiechu i sięgnął wolną dłonią do jego krocza.
Otworzył oczy obserwując jak młodszy się rozbiera. Nie żeby nie czerpał z tej chwili przyjemności, ale… za szybko… on zrobiłby to lepiej. On chciał się pobawić, chciał dotykać, chciał drażnić siebie i partnera, a tymczasem czuł, że tylko on w tej chwili jest drażniony.
Kiedy tylko Li wszedł do wody, Harvey z rosnącą frustracją od razu do niego dołączył. Przez myśl mu przyszło, że to chyba pierwszy raz, kiedy chwali siebie za to, że kupił tak dużą wannę, zamiast przeklinać, że nowoczesne urządzenie stoi rzadko używane i do tego zajmuje więcej miejsca niż przeciętna, jednoosobowa wanna. Klęknął i jedną dłonią dla większej wygody oparł się o dno wanny, specjalnie wybierając miejsce między udami partnera. Nachylił się w stronę twarzy mężczyzny, jakby chciał go pocałować, ale zamiast tego pokazał zęby w złośliwym uśmiechu i sięgnął wolną dłonią do jego krocza.
Kiedy dłoń Harveya wylądowała między jego nogami, spiął się odruchowo i rozłożył ramiona na boki układając je wygodnie na krawędziach wanny. Z lekko uniesioną brwią przyglądał się uważnie fotografowi w ciszy, więc gdy ten pochylił się nad nim, od razu wyciągnął dłoń i położył ją na jego karku, żeby przyciągnąć bliżej siebie i... pocałować? Dając się nabrać, zacisnął zęby i grymasem odpowiedział na zaczepny uśmiech Harveya. Nie chcąc pozostawać mu dłużnym, uniósł drugą dłoń i ułożył ją na jego biodrze, chwilę patrzył w jego oczy, aż w końcu podniósł nogę, położył ją na jego lędźwiach i nagłym ruchem przysunął fotografa do siebie, dzięki czemu jego dłoń bez problemu mogła zgrabnie prześlizgnąć się z karku na brzuch Charlesa i bez większego wahania poprowadził swoje palce znacznie niżej, żeby mogły kontynuować wcześniej zaczętą pieszczotę.
– Wiesz – zaczął cicho nieco ochrypłym głosem. – Kiedy sobie przypomnę ile razy specjalnie drażniłeś się ze mną w taki sposób... – przerwał na moment, żeby wolną dłoń wpleść we włosy Harveya i zacisnąć ją lekko na jego kosmykach. – To mam ochotę zrobić ci dokładnie to samo. – posłał mu odważny, zadziorny uśmiech i ponaglił swoje palce do bardziej śmiałych ruchów, jakby to posunięcie miało podkreślić jego słowa.
– Wiesz – zaczął cicho nieco ochrypłym głosem. – Kiedy sobie przypomnę ile razy specjalnie drażniłeś się ze mną w taki sposób... – przerwał na moment, żeby wolną dłoń wpleść we włosy Harveya i zacisnąć ją lekko na jego kosmykach. – To mam ochotę zrobić ci dokładnie to samo. – posłał mu odważny, zadziorny uśmiech i ponaglił swoje palce do bardziej śmiałych ruchów, jakby to posunięcie miało podkreślić jego słowa.
Kiedy został przysunięty, odruchowo podniósł obydwie ręce sięgając do brzegów wanny i asekurując się. Wpierw posłał Roro groźne spojrzenie, ale szybko nie wytrzymał i ponownie uśmiechnął się złośliwie, ale i z satysfakcją. Kompletnie zignorował wodę rozchlapującą się na boki, nie sprawdził nawet, czy wylała się na podłogę, nie mając w tej chwili głowy do przejmowania się tym.
Spoważniał czując na sobie dotyk. Wypuścił powietrze ustami i przymknął oczy. Ułożył się wygodniej przekładając dłonie na barki młodszego i klęcząc tak wytrzymał parę długich sekund. Jego partner na pewno spostrzegł, że oddech Harveya znów stał się szybszy. Kiedy mogło zacząć się wydawać, że fotograf uległ woli Roro, ten lekko uchylił powieki i odezwał się niespiesznie, dając sobie czas na rozłożenie uwagi na to, co czuł, i na to, co chciał powiedzieć.
– Ale to moja metoda, wiem jak na mnie działa... wymyśl sobie własną. Masz okazję mnie zaskoczyć. – Teraz szerzej otworzył oczy rzucając Li wyzywający uśmiech.
Spoważniał czując na sobie dotyk. Wypuścił powietrze ustami i przymknął oczy. Ułożył się wygodniej przekładając dłonie na barki młodszego i klęcząc tak wytrzymał parę długich sekund. Jego partner na pewno spostrzegł, że oddech Harveya znów stał się szybszy. Kiedy mogło zacząć się wydawać, że fotograf uległ woli Roro, ten lekko uchylił powieki i odezwał się niespiesznie, dając sobie czas na rozłożenie uwagi na to, co czuł, i na to, co chciał powiedzieć.
– Ale to moja metoda, wiem jak na mnie działa... wymyśl sobie własną. Masz okazję mnie zaskoczyć. – Teraz szerzej otworzył oczy rzucając Li wyzywający uśmiech.
Z zadowoleniem obserwował fotografa rejestrując dokładnie w jaki sposób reaguje na jego dotyk, na jego twarz, zmieniony oddech i na ten drażniący go, wieczny spokój w jego oczach. Jednak po jego słowach momentalnie i niekontrolowanie przestał się uśmiechać i nieświadomie zmarszczył lekko brwi. Tym razem nie miał pojęcia jak ma odpowiedzieć na to wyzwanie. Zaskoczyć? Ale jak...?
Zjechał spojrzeniem w dół na brzuch Harveya, zaraz jednak podniósł go i intensywnie myśląc, wodził oczami od swoich rąk do dłoni fotografa, nie mogąc znaleźć miejsca zaczepienia. Zaskoczyć? Przecież dopiero co sam siebie zaskoczył, kiedy pod drzwiami łazienki zaczął bez żadnej zachęty dobierać się do Harveya i miał też cichą nadzieję, że jego partner również nie spodziewał się czegoś takiego. Czym miałby go zaskoczyć? Co musiałby zrobić, żeby Charles w ogóle tego nie przewidział? W dodatku powinien sobie zadać pytanie, co byłby w stanie zrobić...
Nagle zdał sobie sprawę, że jeśli jeszcze kilka sekund będzie tak siedzieć w ciszy bez żadnego ruchu, to da tym swojemu partnerowi oczywisty powód do zmartwień, nie mówiąc już o popsuciu całego nastroju. Z cichym westchnieniem przywrócił na twarz delikatny uśmiech i podniósł ręce, obejmując dłońmi twarz Harveya.
– Nie wiem jakbym mógł cię w tym momencie zaskoczyć. – wyznał szczerze delikatnie gładząc palcami jego policzek, po czym wyprostował się przysuwając się bliżej niego tak, że prawie stykali się nosami. – Ale obiecuję, że jeszcze cię zaskoczę. – dodał cicho czując, że jego twarz niebezpiecznie zaczyna nabierać kolorów od niepasujących do niego słów. Zjechał kciukiem na dolną wargę Harveya powoli obrysowując jej kontur. – Kiedy nie będziesz się tego spodziewać. – dokończył szeptem i sięgnął do jego ust, żeby pocałunkiem uciszyć swoje zakłopotanie.
Zjechał spojrzeniem w dół na brzuch Harveya, zaraz jednak podniósł go i intensywnie myśląc, wodził oczami od swoich rąk do dłoni fotografa, nie mogąc znaleźć miejsca zaczepienia. Zaskoczyć? Przecież dopiero co sam siebie zaskoczył, kiedy pod drzwiami łazienki zaczął bez żadnej zachęty dobierać się do Harveya i miał też cichą nadzieję, że jego partner również nie spodziewał się czegoś takiego. Czym miałby go zaskoczyć? Co musiałby zrobić, żeby Charles w ogóle tego nie przewidział? W dodatku powinien sobie zadać pytanie, co byłby w stanie zrobić...
Nagle zdał sobie sprawę, że jeśli jeszcze kilka sekund będzie tak siedzieć w ciszy bez żadnego ruchu, to da tym swojemu partnerowi oczywisty powód do zmartwień, nie mówiąc już o popsuciu całego nastroju. Z cichym westchnieniem przywrócił na twarz delikatny uśmiech i podniósł ręce, obejmując dłońmi twarz Harveya.
– Nie wiem jakbym mógł cię w tym momencie zaskoczyć. – wyznał szczerze delikatnie gładząc palcami jego policzek, po czym wyprostował się przysuwając się bliżej niego tak, że prawie stykali się nosami. – Ale obiecuję, że jeszcze cię zaskoczę. – dodał cicho czując, że jego twarz niebezpiecznie zaczyna nabierać kolorów od niepasujących do niego słów. Zjechał kciukiem na dolną wargę Harveya powoli obrysowując jej kontur. – Kiedy nie będziesz się tego spodziewać. – dokończył szeptem i sięgnął do jego ust, żeby pocałunkiem uciszyć swoje zakłopotanie.
Teraz to on obserwował, jak Roro zareaguje. Nie był w tej chwili w swojej szczytowej formie do rozmowy i myślenia, chciał sprowokować młodszego i poczuł, że mu się to udało. Normalnie pewnie byłby dalej pod wrażeniem tego, jak w tej chwili zachowuje się jego partner, taka zamiana i odwaga pewnie by go zaniepokoiły, ale teraz? Chciał więcej. Więcej przyjemności, więcej bliskości, więcej uwagi. Sam partner wprowadził go w taki stan.
Kiedy mężczyzna zaczął go głaskać po twarzy, Charles zamknął oczy i dał na razie spokój z rzucaniem Li wyzwań. Mała, wciąż trzeźwo myśląca część w jego głowie zasugerowała, że lepiej nie naciskać, aby nie spłoszyć partnera.
– Wierzę – mruknął i złapał ustami opuszkę jego palca, którą po chwili lekko przygryzł i puścił. Szybko jego uwagę przykuł pocałunek, na którym długo się skupiał i nie próbował rozpraszać robiąc cokolwiek innego. Dopiero kiedy potrzebował złapać głębszy wdech, odsunął się i spojrzał spokojnie na młodszego. Sięgnął do tyłu wyłączając lecącą wodę, która wypełniła już wannę w odpowiednim stopniu, po czym zanurzył dłoń, nabrał wody i wylał ją na ramię Li.
– Więc... – zaczął spokojnie, przedłużając słowa. Przy okazji to polewał klatkę piersiową mężczyzny, to pieszczotliwie dotykał go dłonią. Specjalnie brał kolejną chwilę na ochłonięcie, bo w tej chwili jedyne, na co miał ochotę to wziąć, owszem, ale Roro nie przejmując się konsekwencjami. – Zabrałeś mnie tu, bo masz jakiś plan? Zakładam, że to nie była improwizacja trwająca już od jazdy taksówką? – Przelotnie zerknął na twarz młodszego, a potem znów opuścił spojrzenie na swoje opuszki, którymi akurat zaczął przesuwać po podbrzuszu mężczyzny. – Nie mam przy sobie prezerwatyw – dodał właśnie sobie o tym przypominając i rzucając spojrzenie na spodnie leżące na podłodze. Przeważnie w portfelu miał parę gumek, ale teraz ich nie wziął, najbliższe były hen, hen daleko, w szufladzie szafki nocnej.
Kiedy mężczyzna zaczął go głaskać po twarzy, Charles zamknął oczy i dał na razie spokój z rzucaniem Li wyzwań. Mała, wciąż trzeźwo myśląca część w jego głowie zasugerowała, że lepiej nie naciskać, aby nie spłoszyć partnera.
– Wierzę – mruknął i złapał ustami opuszkę jego palca, którą po chwili lekko przygryzł i puścił. Szybko jego uwagę przykuł pocałunek, na którym długo się skupiał i nie próbował rozpraszać robiąc cokolwiek innego. Dopiero kiedy potrzebował złapać głębszy wdech, odsunął się i spojrzał spokojnie na młodszego. Sięgnął do tyłu wyłączając lecącą wodę, która wypełniła już wannę w odpowiednim stopniu, po czym zanurzył dłoń, nabrał wody i wylał ją na ramię Li.
– Więc... – zaczął spokojnie, przedłużając słowa. Przy okazji to polewał klatkę piersiową mężczyzny, to pieszczotliwie dotykał go dłonią. Specjalnie brał kolejną chwilę na ochłonięcie, bo w tej chwili jedyne, na co miał ochotę to wziąć, owszem, ale Roro nie przejmując się konsekwencjami. – Zabrałeś mnie tu, bo masz jakiś plan? Zakładam, że to nie była improwizacja trwająca już od jazdy taksówką? – Przelotnie zerknął na twarz młodszego, a potem znów opuścił spojrzenie na swoje opuszki, którymi akurat zaczął przesuwać po podbrzuszu mężczyzny. – Nie mam przy sobie prezerwatyw – dodał właśnie sobie o tym przypominając i rzucając spojrzenie na spodnie leżące na podłodze. Przeważnie w portfelu miał parę gumek, ale teraz ich nie wziął, najbliższe były hen, hen daleko, w szufladzie szafki nocnej.
- Plan? - zdziwiony uniósł brew zerkając na twarz fotografa. - N-nie mam żadnego... - odwrócił wzrok przenosząc go na dłonie fotografa, ale jego uwaga o prezerwatywach momentalnie poderwała jego głowę z powrotem do góry. Mając dziwne wrażenie, że zaraz znowu ich wspólną kąpiel trafi szlag, głównie przez niego, poczul się odpowiedzialny, żeby w jakiś sposób ją uratować, bo przecież to on zaciągnął dzisiaj tutaj Harveya i nie chciał, żeby ten wieczór tak się skończył.
Wiki? Nie, nie ma jej jeszcze...
Wyskoczył nagle z wanny jak oparzony i sięgnął pierwszego lepszego ręcznika, jaki wpadł mu w ręce. Wytarł się pobieżnie i zawiązał ręcznik wokół swoich bioder. Odwrócił się do Harveya, pochylił nad nim i przelotnie pocałował go w policzek.
- Zaraz wracam. - rzucił i podszedł do drzwi. Przez chwilę stał pod nimi nasłuchując i kiedy nie zarejestrował żadnego niepokojącego dźwięku zwiastującego powrót dziewczyny, otworzył drzwi, rozejrzał się szybko i czmychnął w stronę schodów. Wbiegł po nich nawet nie myśląc o tym, że zaraz może się zabić, dopadł do szafki nocnej, wyciągnął z niej całe opakowanie prezerwatyw i żel, po czym rzucił się biegiem z powrotem do łazienki przytrzymując ręcznik. Po drodze modląc się, żeby nagle w wejściu nie stanęła Wiki, wpadł do łazienki, zamknął dokładnie drzwi i oparł się o nie plecami.
- Nienawidzę... biegać. - sapnął z nadal nierównym oddechem po tym krótkim, ale szaleńczym biegu. Z walącym w klatce piersiowej sercem, zacisnął dłonie na trzymanych przedmiotach i z niepewnym uśmiechem odepchnął się od drzwi i podszedł do wanny siadając bokiem na jej brzegu. Położył przyniesione rzeczy na podłodze i pochylił się nad twarzą Harveya, sięgając jego ust.
- Potrzebujemy czegoś jeszcze? - mruknął cicho z małym, zadziornym uśmiechem.
Wiki? Nie, nie ma jej jeszcze...
Wyskoczył nagle z wanny jak oparzony i sięgnął pierwszego lepszego ręcznika, jaki wpadł mu w ręce. Wytarł się pobieżnie i zawiązał ręcznik wokół swoich bioder. Odwrócił się do Harveya, pochylił nad nim i przelotnie pocałował go w policzek.
- Zaraz wracam. - rzucił i podszedł do drzwi. Przez chwilę stał pod nimi nasłuchując i kiedy nie zarejestrował żadnego niepokojącego dźwięku zwiastującego powrót dziewczyny, otworzył drzwi, rozejrzał się szybko i czmychnął w stronę schodów. Wbiegł po nich nawet nie myśląc o tym, że zaraz może się zabić, dopadł do szafki nocnej, wyciągnął z niej całe opakowanie prezerwatyw i żel, po czym rzucił się biegiem z powrotem do łazienki przytrzymując ręcznik. Po drodze modląc się, żeby nagle w wejściu nie stanęła Wiki, wpadł do łazienki, zamknął dokładnie drzwi i oparł się o nie plecami.
- Nienawidzę... biegać. - sapnął z nadal nierównym oddechem po tym krótkim, ale szaleńczym biegu. Z walącym w klatce piersiowej sercem, zacisnął dłonie na trzymanych przedmiotach i z niepewnym uśmiechem odepchnął się od drzwi i podszedł do wanny siadając bokiem na jej brzegu. Położył przyniesione rzeczy na podłodze i pochylił się nad twarzą Harveya, sięgając jego ust.
- Potrzebujemy czegoś jeszcze? - mruknął cicho z małym, zadziornym uśmiechem.
Na ten ruch Roro, Harvey poczuł ukłucie niepokoju. Odsunął się i usiadł na piętach patrząc z podniesioną brwią na wychodzącego z wanny mężczyznę. Domyślił się, po co ten idzie i nie mógł zaprzeczyć, że nie było to dla niego obojętne. Jemu by się nie chciało wstawać, pewnie rozwiązałby problem w inny sposób, taki niewymagający nowych narzędzi, choć, być może, też i mniej satysfakcjonujący. Cóż... Podziwiał młodszego za wykazanie się taką inicjatywą i przy okazji zmotywowaniem.
Usiadł przodem do drzwi opierając się plecami o brzeg wanny, prawą dłonią bezwstydnie zaczął sobie dogadzać. Był ciekaw, jak jego partner zareaguje na taki widok, poza tym nie chciał czekać tak w ciszy i spokoju... właśnie, przede wszystkim w spokoju. Przed chwilą potrzebował chwili przerwy, ale dostał ją i już, więcej nie trzeba.
Po chwili jego wzrok padł na tatuaż na lewej ręce. Niespodzianka i to trafiona, Roro zaryzykował, zrobił coś, o co go nie podejrzewał, a teraz to... Cholera. Harvey zamruczał pod nosem i odchylił głowę opierając się karkiem o skraj wanny. Zamknął oczy i leniwie otworzył je dopiero, kiedy Li usiadł przy nim.
– Ja już nic – odpowiedział cicho i dopiero teraz odsunął od siebie dłoń kończąc skupianie się na swojej przyjemności. Jednym ramieniem objął Li kładąc mu przedramię nisko na krzyżu, a palce zaciskając na biodrze, jakby w ten sposób chciał go zatrzymać w tej pozycji. Drugą ręką zaczął dotykać go po podbrzuszu, udach i pomiędzy nimi, choć robił to przez materiał. Poświęcił na to chwilę, jednocześnie prowokując krótkie, szybkie, drażniące pocałunki, jednak zaraz przestał, nudząc się tym. Sięgnął do paczki leżącej na podłodze i zręcznie wyjął z niej mniejsze opakowanie, które rozerwał zębami i beztrosko upuścił na podłogę, a trzymane w dłoni zabezpieczenie wsunął pod ręcznik. Wiedział, że łatwiej byłoby mu działać, gdyby wpierw pozbył się materiału, ale, cóż, miał ochotę się pobawić.
Usiadł przodem do drzwi opierając się plecami o brzeg wanny, prawą dłonią bezwstydnie zaczął sobie dogadzać. Był ciekaw, jak jego partner zareaguje na taki widok, poza tym nie chciał czekać tak w ciszy i spokoju... właśnie, przede wszystkim w spokoju. Przed chwilą potrzebował chwili przerwy, ale dostał ją i już, więcej nie trzeba.
Po chwili jego wzrok padł na tatuaż na lewej ręce. Niespodzianka i to trafiona, Roro zaryzykował, zrobił coś, o co go nie podejrzewał, a teraz to... Cholera. Harvey zamruczał pod nosem i odchylił głowę opierając się karkiem o skraj wanny. Zamknął oczy i leniwie otworzył je dopiero, kiedy Li usiadł przy nim.
– Ja już nic – odpowiedział cicho i dopiero teraz odsunął od siebie dłoń kończąc skupianie się na swojej przyjemności. Jednym ramieniem objął Li kładąc mu przedramię nisko na krzyżu, a palce zaciskając na biodrze, jakby w ten sposób chciał go zatrzymać w tej pozycji. Drugą ręką zaczął dotykać go po podbrzuszu, udach i pomiędzy nimi, choć robił to przez materiał. Poświęcił na to chwilę, jednocześnie prowokując krótkie, szybkie, drażniące pocałunki, jednak zaraz przestał, nudząc się tym. Sięgnął do paczki leżącej na podłodze i zręcznie wyjął z niej mniejsze opakowanie, które rozerwał zębami i beztrosko upuścił na podłogę, a trzymane w dłoni zabezpieczenie wsunął pod ręcznik. Wiedział, że łatwiej byłoby mu działać, gdyby wpierw pozbył się materiału, ale, cóż, miał ochotę się pobawić.
Z małym zastrzykiem adrenaliny, która nadal krążyła w jego krwiobiegu po tym ryzykownym biegu, podniósł obie dłonie i wplótł je we włosy Harveya, spokojnie przeczesując kosmyki. Przymknął na moment oczy chcąc uspokoić się, zrelaksować i skupić się na dotyku fotografa. W końcu ciągle siedząc na brzegu wanny, odwrócił się przodem do Harveya wsadzając nogi do wody i przytrzymując się karku Charlesa, żeby przypadkiem nie przewrócić się do tyłu i nie skończyć ich kąpieli spektakularnym spotkaniem jego głowy z twardą podłogą. Nie zważając na to, że Harvey był zajęty prezerwatywą, pochylił się i z dużą dawką zaborczości zaczął całować jego usta, szyję i drapać lekko zębami żuchwę, jakby nieco złośliwie chciał tym utrudnić mu zadanie, rozkojarzyć go, przenieść jego uwagę na coś innego. Na przykład na swoją dłoń, która puściła jego włosy i zaczęła wędrować po jego torsie w dół, nie zatrzymując się na brzuchu.
- Nie lubię jak... - przerwał na moment z cichym sapnięciem i przygryzł płatek ucha fotografa. - Jak robisz to sam. - mruknął z niezadowoleniem zaplatając palce na jego męskości. Chcąc podkreślić swoje słowa, z delikatną furią wpił się w jego usta pochylając się i przenosząc swój ciężar na Harveya.
- Nie lubię jak... - przerwał na moment z cichym sapnięciem i przygryzł płatek ucha fotografa. - Jak robisz to sam. - mruknął z niezadowoleniem zaplatając palce na jego męskości. Chcąc podkreślić swoje słowa, z delikatną furią wpił się w jego usta pochylając się i przenosząc swój ciężar na Harveya.
O, taak, takie działanie młodszego zdecydowanie go rozpraszało, ale zdołał wykrzesać z siebie resztkę skupienia, które poświęcił na poprawne założenie zabezpieczenia. W duchu obiecał sobie, że tego dnia już więcej nie będzie się pilnować, dość bycia spokojnym i odpowiedzialnym, musi się wyluzować. Gwałtownie sięgnął ust Roro, całując go krótko, ale mocno. Przytrzymał młodszego, kiedy ten zmieniał pozycję siadu, a potem sam się ruszył ponowie klękając między jego udami, aby być możliwie jak najbliżej Li. Zaraz odchylił się lekko dając mu do siebie lepszy dostęp, a przy okazji posyłając rozbawione spojrzenie.
– Jesteś zazdrosny o moje własne dłonie? – Niby żartował, ale nie zdziwiłoby go, gdyby jego partner tak właśnie czuł. Ba! Był w stanie to zrozumieć. Kiedy został pocałowany, Harvey wciąż się uśmiechał, choć szybko przestał rozkojarzony, zdążył zapomnieć, o czym jeszcze przed chwilą rozmawiali. Zręcznie rozwinął ręcznik, którym Roro przepasał swoje biodra, po czym położył mu dłonie na ramionach i zmuszając, aby się kawałek odsunął, zaczął ustami kierować się w dół jego ciała. Gdy był na poziomie podbrzusza mężczyzny, kontrolnie podniósł spojrzenie na jego twarz, ale nie prostował się, ani nawet nie zaczynał z nim drażnić.
– Jesteś zazdrosny o moje własne dłonie? – Niby żartował, ale nie zdziwiłoby go, gdyby jego partner tak właśnie czuł. Ba! Był w stanie to zrozumieć. Kiedy został pocałowany, Harvey wciąż się uśmiechał, choć szybko przestał rozkojarzony, zdążył zapomnieć, o czym jeszcze przed chwilą rozmawiali. Zręcznie rozwinął ręcznik, którym Roro przepasał swoje biodra, po czym położył mu dłonie na ramionach i zmuszając, aby się kawałek odsunął, zaczął ustami kierować się w dół jego ciała. Gdy był na poziomie podbrzusza mężczyzny, kontrolnie podniósł spojrzenie na jego twarz, ale nie prostował się, ani nawet nie zaczynał z nim drażnić.
Strona 41 z 42 • 1 ... 22 ... 40, 41, 42
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach