James Cadogan
James Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
Lista obecności:

1. Bianca Chavarría
2. Mercury Black
3. Chester Ó Heachthinghearn
4. Artem Domashnikov
5. Evan Cartier

Czas odpisu: 24h. Ponieważ lekcja zaczęła się później niż zapowiadałem, czas na pierwszego posta macie do końca tygodnia.


James Cadogan szedł żwawym krokiem do sali numer 20. W jednej ręce trzymał klucz, w drugiej swoją teczkę z niezbędnymi materiałami. Miał nadzieję, że Harvey za nim nadąża.
Kiedy dotarli na miejsce, szybko otworzył salę i wszedł do środka. Od razu zaczął się rozlokowywać. Teczkę położył na biurku, a z niej wyciągnął tablet, który służył mu w tym wypadku jako wygodny dziennik do sprawdzania obecności. Na wszelki wypadek sprawdził wszystko dwa razy, tak jak to miał w zwyczaju, a usiadł na krześle. Na szczęście będzie dzisiaj tylko koordynował stronę techniczną zajęć, a mówieniem zajmie się ktoś inny. Nie, żeby mówienie sprawiało mu problemy, ale już słuchanie tego często sprawiało problemy jego uczniom. Tym razem chętnie ograniczy się do roli obserwatora.
Zwrócił się w kierunku Harveya.
- Nie spodziewaj się tłumów. Nie będę ukrywać, że lekcje z moim udziałem nie cieszą się największą popularnością - zastrzegł, aby odpowiednio zarysować sytuację przed fotografem. - Sprawdzę obecność i wprowadzę uczniów, a potem ty przejmujesz stery.
Prosto i zwięźle. Teraz pozostało jeszcze tylko zaczekać na uczniów. Kiedy się zebrali, James zabrał się za odhaczanie obecnych. Sprawdził, czy wszystko się zgadza, a potem wystąpił na środek klasy. Splótł ręce za plecami i uważnie przyjrzał się obecnym.
- Witam wszystkich na lekcji historii. Możecie, jak mniemam, odetchnąć z ulgą, bo to nie ja będę je prowadził. Tak się składa, że nasza szkoła gości aktualnie Charlesa Baldwina Lewisa - tu wskazanie ręką na Harveya - który jestem fotografem wojennym i zgodził się podzielić swoim doświadczeniem z naszymi uczniami. Chyba nie muszę tłumaczyć jak cenna jest wiedza przekazywana przez kogoś, kto na własne oczy widział więcej, niż większość was oglądała w telewizji. Dlatego też proszę o szczególny szacunek dla naszego gościa i słuchanie z uwagą tego co ma do przekazania, bo podobna okazja może się nie przytrafić w najbliższym czasie.
Po tych słowach wycofał się za biurko, oddając tym samym salę Harveyowi. Jeszcze tylko rzucił ostatnie spojrzenie swoim uczniom, które jasno sugerowało, co się z nimi stanie, jeśli postanowią go zawieść i zachowywać się nieodpowiednio w towarzystwie takiej osoby.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Szedł w grzecznej odległości za dyrektorem pozwalając mu się prowadzić do sali, w której miało się odbyć cało to przedstawienie, przy okazji rozglądając się i poznając wystrój wnętrz szkoły. Cholera, nieźle... Szczęśliwe dzieciaki, które uczą się w takich warunkach. Ciekawe, czy potrafią to docenić. Za jego czasów, kiedy to on się jeszcze uczył w szkole... Zaraz, co? Czy takie myśli oznaczają, że oficjalnie i dokumentnie zrobił się stary? Fotograf lekko zacisnął usta i porzucił myślenie na ten temat.
Gdy dotarli do sali numer dwadzieścia, wszedł i przez chwilę stał jak kołek na środku, pod tablicą. No i co teraz? Powinien wysunąć sobie krzesło przed wszystkich i być grzecznym eksponatem? Niedoczekanie! Usiadł w pierwszej ławce zaraz koło drzwi, przekręcił się na krześle na bok i plecami oparł o ścianę, a czarną teczkę na dokumenty, którą do tej pory trzymał w dłoni położył płasko na blacie. Nie przejął się, że być może zajął komuś miejsce. Trudno, dzieciak posadzi swą szanowną rzyć gdzie indziej. Skupił się na Jamesie.
Och, ciekawe dlaczego...? – odpowiedział złośliwie na wzmiankę o tym, że lekcje dyrektora nie są zbyt popularne. Kiwnął głową. Okej, stery–sery. Charles jak to Charles, będzie improwizować i na pewno nie raczy odgrywać przesadnie miłego jeśli ktoś wykaże się ignorancją.
Uczniów wchodzących do klasy witał zaciekawionym spojrzeniem zielonych oczu. No, no, z kim dziś przyjdzie mu pracować? Nie wydawał się być ani trochę zdenerwowany, z drugiej strony nie okazywał przesadnego entuzjazmu – ot co, zwykły gość, który przyszedł coś opowiedzieć innym gościom. Udawało mu się utrzymać to wrażenie nawet pomimo idealnie dobranego garnituru, pewnie równie naturalnie zachowywałby się w bluzie i jeansach.
Dzień dobry państwu. Tak jak dyrektor Cadogan już powiedział, jestem Charles Lewis, jestem fotografem. – Chwilę przed tym jak zaczął mówić wstał i podniósł dłoń w powitalnym geście, teraz usiadł i rozpiął marynarkę. – Być może uprzedzę państwa pytania: tak, przyniosłem parę zdjęć i tak, niektóre z nich są drastyczne... Oczywiście z zachowaniem umiaru. Wasz dyrektor pewnie nie byłby szczęśliwy, gdybyście zaczęli się bać mnie bardziej niż jego. – Charles uśmiechnął się złośliwie pod nosem, a zaraz posłał Jamesowi niewinne spojrzenie. No już, już, skup się.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Sala 20 - Lekcja Historii [Klasy A i B] Mercposty_qxwaess

Mercury i Saturn byli jednymi z niewielu osób, które wpisały się na listę jako pierwsze. Nie żeby było w tym coś szczególnie dziwnego. Jakby nie patrzeć obaj bliźniacy mieli swego rodzaju obowiązki w kwestii reprezentacyjnej i gdy tylko pojawiała się opcja pokazania swojej osoby na zajęciach, momentalnie z niej korzystali. Tak jak teraz, gdy stanęli w milczeniu przed salą, nie odzywając się nawet szczególnie do nikogo, gdy białowłosy wertował książkę nie rozglądając się na boki, a czarnowłosy zatrzymał wzrok na ekranie telefonu, stykając się z bratem ramieniem. Dopiero gdy osoby zainteresowane - czyli ich dzisiejsi nauczyciele - zjawili się w obrębie ich wzroku, obaj odłożyli przedmioty do swoich toreb i wstali z ławki niczym jeden mąż.
Dzień dobry.
Dzień dobry.
Dokładnie ta sama wypowiedź razy dwa w tej samej sekundzie nie była niczym dziwnym i właściwie miała w sobie niewiele z bliźniaczego porozumienia, biorąc pod uwagę że nie tylko oni zareagowali w podobny sposób. Weszli do środka sali i zajęli jedną z ławek, wyciągając z toreb wyłącznie swoje zeszyty i długopisy.
Obaj nie odzywali się ani słowem, wyraźnie czekając na konkretne rozpoczęcie. Zadzieranie z dyrektorem Cadoganem bez wątpienia nie należało do najmądrzejszych posunięć. I to nie wyłącznie ze względu na jego pozycję, ale przede wszystkim przez to jak żelazną ręką trzymał wszystkich za kark.
Ciężko o lepszą osobę na podobne stanowisko w szkole, która wiecznie znajduje się pod ostrzałem całego miasta.
Zeszyty zaszeleściły cicho, gdy otworzyli je na odpowiedniej stronie, poprzedzanej przez ostatni temat, a ich dłonie uzbrojone w długopisy zawisły bezczynnie nad kartkami. To Mercury jako pierwszy zerknął w stronę brata przyglądając się jego wypranej z emocji minie w poszukiwaniu odpowiednich sygnałów, które najwyraźniej odnalazł, biorąc pod uwagę fakt że zaraz wygiął kącik ust w niemalże niewidocznym uśmiechu.
Evan L. Cartier
Evan L. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Niestety czas lenistwa zakończył się na dobre i trzeba było w końcu stawić czoło szkolnej rzeczywistości. Pierwsze zajęcia, na które udało mu się zapisać w tym roku, to lekcja historii. Jak na rasowego Brytyjczyka przystało- niezwykle sobie ją cenił, dlatego był też zadowolony z wyboru.
Nie wiedział co go może dzisiaj czekać, nie był przygotowany, ale mimo tego szedł przez korytarz z nadzieją, że zajęcia będą ciekawe i nie spędzi ich na oglądaniu krajobrazu za oknem.
Widząc bliźniaków przed wejściem uśmiechnął się ciepło i skinął do nich głową w ramach przywitania. Dziwne, ale nigdy nie mieli sposobnej okazji do tego, by ze sobą porozmawiać, a przecież łączył ich wysoki status społeczny. "Tacy jak oni", powinni się trzymać razem. Jednak Evan nie chciał stricte biznesowych relacji, które niestety dosyć często pełne były zakłamanych gestów i uprzejmości. Jeśli nie mógł z kimś się dogadać i nawiązać zdrowego kontaktu, którego rzeczywiście chcą obie strony, to lepiej było dać sobie spokój ze wszystkim. Pozostać przy zwykłej, kulturalnej wymianie powitań.
Niestety, czy też stety, Mercury był zawsze oblegany- jeśli nie przez dziewczęta, to przez mężczyzn. Nie da się ukryć, że był jednym z najlepszych "kąsków" w kraju (tak, pokuszę się o takie stwierdzenie!). To sprawiało, że raczej wycofany w kontaktach Evan dawał sobie spokój z bliższym poznaniem Black'a.
Wszedł do sali.
- Dzień dobry -Przywitał się i zajął miejsce w pierwszej ławce pod oknem. Tak czysto asekuracyjnie.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Chester zabierał się do zapisania na tę lekcję jak pies do jeża, mając gdzieś tam z tyłu głowy, że Cadogan nie był jego najulubieńszą personą w szkole. Nie, że dyrektor był jego nemezis, zwyczajnie byli na stałe odgrodzeni murem. Jeden był rozważnym i poważnym mężczyzną, a ten drugi to Chess. Jednakże wizja oglądania drastycznych fotek była dla jego popieprzonego, nastoletniego umysłu zbyt kusząca, aby przepuścić coś tak pociągającego, jak widok urwanych kończyn. Na to liczył!
Wjechał do sali, ogarniając innych uczniów wzrokiem. Międzi innymi byli tam Mercury z bliźniakiem, Cartier… Nah, to będzie turbo nudna lekcja. Ale był jeszcze pan fotograf, który usadowił się tak, że po wtoczeniu się do pomieszczenia Heachthinghearn go nie zauważył, a jak już natrafił na jego twarz, to wydało mu się oczywiste, że to jakiś nowy uczeń. Zjechawszy oczami na garnitur, wysunął teorię, że jednak pan Lewis zasiadywał w rogu.
Zaparkował w drugiej ławce, pozbywszy się zbędnego krzesła i uśmiechnął się szeroko po przemowie dyrektora, co miało sygnalizować komunikat z rodzaju: „Ten wykład będzie w porządku, więc postaram się nic nie zmalować.”.
Dzień dobry. ─ odpowiedział, udając, że mini żarcik w stronę brodacza wcale go nie rozbawił.
Bianca Chavarría
Bianca Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Projekty czy lekcje? Była między młotem a kowadłem. Rany... I jedno, i drugie wymagało kontaktu z ludźmi. Podłymi tchórzliwymi kreaturami zrodzonymi z porannej rosy i mgły. Szarymi jak szare są martwe drzewa. Czy mogło być gorzej?
Weszła do sali prosto jak strzelił. Nic innego jej nie pozostało. przynajmniej nikt jej nie zaczepił. Z dwojga złego chyba wolała lekcje. Przynajmniej nikt jej nie kazał współpracować. Grała jedynie dla siebie. I nie ponosiła konsekwencji za głupotę całej grupy.
Od razu przy wejściu rzuciła jej się postawna sylwetka znajomego mężczyzny.
- Dzień dobry.
Dyrektor? Co on tu robi? - Zmarszczyła brwi. To nie mogło wróżyć nic dobrego. Zjawiał się tylko i wyłącznie w ważnych sprawach. Zresztą, nie należał do najmilszych osób z grona pedagogicznego. Prawie nikt w tej szkole go nie lubił. Jego obecność na pewno wprowadziła do klasy więcej napięcia. Powietrze stało się tak gęste, że z łatwością można by było je pociąć nożem.
Usiadła na swoim miejscu. To znaczy w ostatniej ławce przy oknie. Standardowo - nie lubiła się w końcu wychylać. Siadanie z przodu zwykle kończyło się w jej przypadku odpowiedzią przy tablicy. Czyli samobójstwem, jeśli odbywała się akurat lekcja historii.
Oczywiście jak to na "Króla Spojrzeń" przystało musiał pogrozić im swoim wzrokiem. Żałosne. Że też zatrudniają tu osoby, które próbują zmusić ich do posłuszeństwa oczami. Dopóki nie miotają one laserami albo nie gwarantują dodatkowych lodów, to marna sztuczka. Młodzież, nie psy, nie gryzie, ale potrafi się nieźle naprzykrzać.
Fotograf. To będzie ciekawe. Może Bianca przynajmniej coś zapamięta. O ile nie będzie podawane tysiąc pięćset nazwisk.
"Państwu"? Ależ mnie zaszczyt w dupę kopnął.
Kątem oka wyłapała bliźniaków.
Panowie idealni, hm?
James Cadogan
James Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
Dyrektor spokojnie obserwował siadających uczniów, co jakiś czas odpowiadając "dzień dobry" lub prostym skinięciem głowy. Przy okazji przeglądał listę. Kiedy lekcja się już zaczęła, brakowało jednej osoby. Puste okienko znajdowało się przy nazwisku "Domashnikov". Cadogan zmarszczył brwi, próbując dopasować nazwisko do odpowiedniej twarzy. Już po sekundzie wiedział o kogo chodzi. Interesujące.
Kiedy Harvey zaczął lekcję, James był wpatrzony w ekran tabletu. Słyszał jednak dokładnie co mówił fotograf i po komentarzu w stronę dyrektora podniósł wzrok. Sygnał był jasny: "nie przeginaj". Nie tylko uczniowie byli tutaj zobowiązani do pewnych zachowań. Nie odzywał się jednak i nie wtrącał. Nie miał zamiaru psuć zajęć prowadzonych przez fotografa, a ewentualna interwencja zajdzie tylko, jeśli będzie to absolutnie niezbędne.
Rozparł się więc wygodnie na krześle i tak jak zaplanował wcześniej, obserwował.

// Wydłużamy czas na odpis do 48 h. Macie więc czas do: 11.01.2018, godz: 22.00.
Jest również limit braku odpisów. Jeśli ktoś dwa razy nie odpisze, lekcja nie zostanie mu zaliczona. Jak na razie Artem Domashnikov ma brak odpisu.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles usiadł na blacie ławki, aby łatwiej było mu mówić do osób zebranych przed sobą, patrzeć na nich, po prostu mieć lepszy kontakt.
Wiem, że mieliście zajęcia z fotografii. Nadal są prowadzone? Swoją drogą, ten gość, który wcześniej je prowadził... miałem okazję poznać go na polu zawodowym, ygh. – Po minie Charlesa dało się poznać, że on i wspomniany 'gość', chyba nie bardzo za sobą przepadali. – No, mniejsza. Ktoś z was próbował zajmować się fotografią? Mam na myśli coś więcej niż zdjęcia pancakesów na insta, nudesów dla chłopaka czy tam dziewczyny albo przypadkowego obejrzenia filmu o obiektywach na YouTube'ie.
Evan L. Cartier
Evan L. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Obserwował uważnie Pana Charles'a i przygotował się na dokładne słuchanie jego wypowiedzi. To jest oparł łokcie o ławkę, splatając razem dłonie, tak że palce wskazujące były wyprostowane i oparte jego usta. Postawa chłopaka świadczyła o tym, że nie chce zabierać głosu. Fotografia nie była jego konikiem, ale o ile się orientował, to chyba Mercury kiedyś w tym siedział?
Nie był do końca pewien, to też kontrolnie spojrzał w stronę chłopaka, jakby będąc pewien, że ten zaraz się odezwie.
To mogła być ciekawa lekcja, przynajmniej dobrze się zaczęła. Lekki i niezobowiązujący ton wypowiedzi Lewisa miał swój urok. Zabrał się za to zupełnie inaczej, niż Evan przypuszczał.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez Chester Ó Heachthinghearn dnia Czw Sty 11, 2018 7:24 pm, w całości zmieniany 2 razy
Zajęcia z fotografii? Chester tak się skupił, że wylogował się z serwera rzeczywistości. Oparł szyję o dłoń, wodząc wzrokiem po ławce, na której być może była wydrążona ostrzem temperówki odpowiedź. Coś w rodzaju nazwiska z czaszką obok lub jakiegoś niecenzuralnego słowa, aczkolwiek żadnych popisów modelarsko-kaligraficznych tam nie było. Heachthinghearn rzadko miał zajęcia w tej sali, to mogła być przyczyna tak dobrego stanu wyposażenia. Oj, żarty. Oduczył się dłubania w stolikach lata temu. Teraz jedynie pisze, ale zaraz grzecznie zmazuje, jak nauczyciel niebezpiecznie zmienia trajektorię chodu. „A to był może ten frajer, co mnie kaleką nazywał? Oby sam na wózku wylądował.” ─ przemknęło mu przez łepetynę.
I już rozwierał usta, żeby dzielić się z rówieśnikami i fotografem swoim doświadczeniem we wstawianiu zdjęć chrapiącego psa albo w robieniu głupawych zdjęć na wycieczkach szkolnych… ale jego zapał został ugaszony.
A tak to nie. ─ zrobił podkowę z ust. Nie docenią tu jego amatorszczyzny. Nudesków też.
Bianca Chavarría
Bianca Chavarría
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez Bianca Chavarría dnia Czw Sty 11, 2018 7:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Założyła nogę na nogę, rysując dziwne obrazki na marginesie notatnika. Co innego miała począć? Przecież nic innego jej nie pozostało. Chociaż... może warto pomyśleć nad materiałem do następnego filmiku na Redtubie Youtubie? Kasa musi się zgadzać. Pomnażanie majątku było dla niej o wiele, wiele ważniejsza niż jakaś głupia lekcja fotografii.
Nie odezwała się, słysząc pytanie z ust mężczyzny. To nie tak że go nie słyszała. Za bardzo skupiła się na wypunktowywaniu celów wymagających zrealizowania właśnie w tym tygodniu. Poza tym co niby miała mu odpowiedzieć? "Wie pan, ja tam czasami ustawiam kamerę i lustrzankę do vlogów i tak dalej."? No chyba nie.
Jeśli chciał się zdobyć na dłuższą wypowiedź, to nadarzyła mu się świetna okazja. Nikt się nie palił do rozmowy z nim... za wyjątkiem jednego z Blacków, ale jak na kogoś z taką reputacją to raczej chłopak musiał to zrobić, a nie chciał. Sama wolałaby ulotnić się z zajęć, aczkolwiek widok Youtuberki, która nie skończyła szkoły byłby nadzwyczaj żałosny, a współczucie ze strony widzów należało do ostatnich rzeczy, jakich potrzebowała.
Podparła podbródek na ręce i zamknęła notatnik, na chwilę krzyżując spojrzenia z mężczyznami. Przynajmniej nie będzie że całkiem nie zwracała uwagi na to, co się dzieje wokół niej. Co prawda wątpiła, by ta szkoła przyniosła jej dużo zysków, jednak jej rodzice na pewno pokręciliby głowami z dezaprobatą, widząc, jak ich córka ignoruje "nauczyciela". Brak szacunku stanowił w ich oczach jedno z najgorszych przewinień.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Sala 20 - Lekcja Historii [Klasy A i B] Mercposty_qxwaess

Opiekun klubu fotograficznego zwolnił się już dłuższy czas temu i obecnie spełnia się w swoim zawodzie na własną rękę — powiedział w dość ostrożny sposób, nie dorzucając do swojej wypowiedzi jakichkolwiek słów, które mogłyby konkretnie określić jego podejście do byłego nauczyciela. W przeciwieństwie do Charlesa, który widocznie miał pewne doświadczenia w tym polu, które nie budziły w nim najpozytywniejszych emocji.
Saturn zerknął kontrolnie w niego stronę przy kolejnym pytaniu. I właśnie w tej sposób, po raz drugi w przeciągu zaledwie kilku minut, uniósł dłoń zgłaszając się w milczeniu w odpowiedzi na pytanie zadane przed ich dzisiejszego wykładowcę. Jakby nie patrzeć przez długi czas był przewodniczącym klubu fotograficznego. Funkcja ta odeszła na swój sposób w niepamięć, gdy dorzucono mu inny zakres obowiązków na którym postanowił skupić swoją uwagę.
Ponadto w momencie, gdy stracili interesującego się tym nauczyciela, motywacja wielu uczniów również spadła o połowę. Większość z nich wolała oddać się nauce, bądź zająć czymś kompletnie innym. Bywało i tak.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Niestety – uśmiechnął się smutno do chłopaka na wózku. – Jeśli brałbym teraz pod uwagę amatorskie zdjęcia i nudesy, szybko zaszlibyśmy w nieodpowiednie miejsca. – Wstał i otworzył teczkę. Wyjął z niej urządzenie, które przypominało nowoczesny smartfon, ale było mniej więcej dwa razy grubsze i po drugiej stronie wyświetlacza, zamiast maleńkiego oczka aparatu, miało kilka super cienkich soczewek obudowanych w obiektyw.
To jeden z modeli aparatów, które wybierałem na zdjęcia w tłumie. – Powiedział i położył aparat na ławce przed uczniem, który siedział w rzędzie za nim. – Nie rzuca się w oczy tak bardzo jak wielkie obiektywy, a jest prawie tak samo dobry do zdjęć w dynamicznej atmosferze. Łatwiej jest robić naturalniejsze ujęcia, jeśli ludzie uważają mnie jako jednego ze swoich. No i jest lżejszy, praktyczniejszy, trudniej wytrącić go z dłoni. – Odwrócił się i z teczki wyjął parę kartek. Poprosił, aby po obejrzeniu aparatu podać go dalej, sam zaś podał uczniom w pierwszych ławkach każdego z rzędów po parę wydrukowanych zdjęć. Na każdej stronie był po trzy czarno-białe ujęcia robione mniej więcej w sekundowych odstępach.
Rząd od okna dostał serię z ludźmi coraz wyżej podnoszącymi zaciśnięte pięści w ślad za mówcą z twarzą zasłoniętą czarnym szalikiem, stojącym przed tłumem na prowizorycznie zbudowanym podwyższeniu, rząd środkowy serię z protestującymi maszerującymi całą szerokością ulicy, gdzie spomiędzy głów ludzi idących przed fotografem wyłaniały się z zdewastowane wozy policyjne. Trzecią serią, którą dostał rząd pod ścianą, były zdjęcia płonącej flagi z wizerunkiem jakiegoś mężczyzny, którą trzymał poraniony w głowę, klęczący na ulicy nastolatek, część dolnego rogu zdjęcia zajęta była przez grupę krzyczących coś ludzi.
Do takich ujęć używam właśnie takich małych cudów techniki – powiedział, kiedy już rozdał wszystkie zdjęcia i wrócił do siedzenia na ławce. Uważnie obserwował twarze zebranej w sali młodzieży.
Pan? Super. Chce pan się ze mną podzielić swoim doświadczeniem w fotografii? – zapytał z umiarkowaną, ale przynajmniej szczerą ciekawością, skupiając swoją uwagę na chłopaku podnoszącym w odpowiedzi dłoń.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Sala 20 - Lekcja Historii [Klasy A i B] Mercposty_qxwaess

"(...) trudniej wytrącić go z dłoni."
Nie był pewien czy zgodziłby się z podobnym stwierdzeniem. Zwykle gdy już sięgał po swój aparat, zawieszał go sobie na szyi, poza tym dzięki jego wielkości, mimo wszystko trzymał go na tyle stanowczo by nawet po przywaleniu w niego dłonią, zatrzymał się na jego rękach. Nie żeby ktokolwiek próbował kiedyś podnieść na niego rękę. A przynajmniej nic podobnego sobie nie przypominał. Urządzenie przypominające smartfona z kolei wyglądało na takie, które łatwo przelatywało pomiędzy palcami. Z drugiej strony Charles Lewis był jedną z najbardziej szanowanych osób w tym środowisku, więc automatycznie założył że jego doświadczenie pomaga mu na określenie podobnych rzeczy w dużo bardziej profesjonalny i konkretny sposób. Nie powinno jednak nikogo dziwić, że chcąc wydać odpowiedni, ostateczny osąd, przytrzymał aparat nieco dłużej oglądając go ze wszystkich stron. Sprawdzał jak dobrze leży w dłoni, jak i jakie opcje oferuje na pierwszy rzut oka.
Kupię ci taki na urodziny.
Będę czekał — odparł unosząc kącik ust w uśmiechu, nim przekazał go dalej do następnego ucznia. Z podobną uwagą i ostrożnością potraktował zdjęcia, dotykając wyłącznie ich brzegu, by nie zostawić odcisków palców na samym obrazie.
"Pan? Super. Chce pan się ze mną podzielić swoim doświadczeniem w fotografii?"
Powiedziałbym, że to bardziej hobby niż faktycznie plany na przyszłość. Kilka razy miałem w dłoniach małoobrazkową lustrzanką cyfrową, ale nie będę ukrywał że nieco mniej profesjonalny sprzęt, acz nadal ograniczający się do lustrzanek cyfrowych, był dla mnie dużo wygodniejszy. W przypadku małoobrazkowej, mam wrażenie że nie byłem w stanie w pełni wykorzystać jej potencjału — powiedział ostrożnie ważąc każde z wypowiadanych przez siebie słów — Kilka razy robiłem za fotografa na festiwalach, bądź pomagałem w studiu podczas sesji zdjęciowych. Niestety od zeszłego roku obrałem konkretną ścieżkę kariery, którą chcę podążać i musiałem w dużej mierze zmniejszyć czas poświęcany na dodatkowe hobby. Nawet jeśli całkowicie ze zdjęć nie zrezygnowałem.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Hobby? No jasne. Pokiwał głową dając znać, że rozumie i że hobbystyczne interesowanie się fotografią też jest w porządku. Fotograf słuchał młodego niby bez uśmiechu czy innej przekoloryzowanej ekscytacji, ale jego spojrzenie było spokojne i ciepłe.
No tak, nie wiadomo kiedy takie doświadczenia z fotografią okażą się przydatne. W życiu prywatnym pewnie częściej niż w większości zawodów, no bo portale społecznościowe, jakieś chaty, komunikatory, zdjęcia na pamiątkę... – Przeniósł wzrok na inne osoby i znów przez chwilę obserwował osoby, które akurat oglądały ofotografie, które chwilę temu podał klasie.
Jakieś pytania co do zdjęć? Nie chcecie wiedzieć gdzie je zrobiłem albo jaka była historia związana z nimi?

Termin dla waszych odpowiedzi: 18. 01 do godziny 22:00
Ponieważ wcześniej nie podałem terminu, nie policzę wam tego jako nieobecność. Na razie lekcję niezaliczoną ma Artem.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach