▲▼
First topic message reminder :
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
„ Mój.
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Przeczytał to kilka razy i rozejrzał się. Cóż, może w innym barze, albo klubie. Tutaj mogli zadowolić się rozmową i dobrymi drinkami, ale żeby coś więcej…?
- Еще один... Два... – popukał palcem w szklankę i napił się z niej - Chciałbym… - westchnął i przytulił się głową do fotela. Chciałby tyle mu dać, tyle pokazać, ale… Cholera gdyby to było takie proste. Ile zdołają dotknąć stolicy? Oby nie przystało na tym co teraz. Widoki budynków zza szyby auta, teatr Bolszoj kawałek Arbatu, kilka stacji metra? Ech, czemu musi być taki zachłanny? A może to już mu wystarczy? – Chciałbym… Całować cię na Placu Czerwonym… Mimo, że jest to tam cholernie nielegalne. Chciałbym… Zatańczyć z tobą w świetle lampy na Patriarszych Prudach… Chciałbym… - zamknął oczy i wsłuchał się w lecącą piosenkę – Wynająć nam pokój w jednym z budynków w Moscow city… Kochać się z tobą przy odsłoniętych oknach, upić się, śpiewać i w końcu oświadczyć ci się… – uśmiechnął się szeroko i jednym przechyleniem szkła dokończył drinka. Odłożył szkło i pomasował się po czole, jakby chciał ukryć to, że ogarnął co właśnie powiedział i zwyczajnie wstydzi się… - To było nie na miejscu. Przepraszam. – uśmiechnął się smutno i szybko pomyślał nad zmianą tematu – Ile mi jeszcze zostało drinków? Pamiętasz? I pójdziemy jeszcze dzisiaj kupić ananasa?
- Еще один... Два... – popukał palcem w szklankę i napił się z niej - Chciałbym… - westchnął i przytulił się głową do fotela. Chciałby tyle mu dać, tyle pokazać, ale… Cholera gdyby to było takie proste. Ile zdołają dotknąć stolicy? Oby nie przystało na tym co teraz. Widoki budynków zza szyby auta, teatr Bolszoj kawałek Arbatu, kilka stacji metra? Ech, czemu musi być taki zachłanny? A może to już mu wystarczy? – Chciałbym… Całować cię na Placu Czerwonym… Mimo, że jest to tam cholernie nielegalne. Chciałbym… Zatańczyć z tobą w świetle lampy na Patriarszych Prudach… Chciałbym… - zamknął oczy i wsłuchał się w lecącą piosenkę – Wynająć nam pokój w jednym z budynków w Moscow city… Kochać się z tobą przy odsłoniętych oknach, upić się, śpiewać i w końcu oświadczyć ci się… – uśmiechnął się szeroko i jednym przechyleniem szkła dokończył drinka. Odłożył szkło i pomasował się po czole, jakby chciał ukryć to, że ogarnął co właśnie powiedział i zwyczajnie wstydzi się… - To było nie na miejscu. Przepraszam. – uśmiechnął się smutno i szybko pomyślał nad zmianą tematu – Ile mi jeszcze zostało drinków? Pamiętasz? I pójdziemy jeszcze dzisiaj kupić ananasa?
Sam Charles słuchał Dragana tylko przez moment patrząc na niego, później spuścił wzrok. Owszem, zrobiło mu się przykro, ale szybko zorientował się, że to nie w porządku. Czemu ma się czuć źle? Że nie urodził się kobietą? Czy że ten kraj jest tak mało tolerancyjny? A może że Garik wybrał jego, a nie jakąś kobietę? Może jeszcze powinien z tego powodu zerwać znajomość, a na pożegnanie powiedzieć 'zasługujesz na kogoś lepszego, na przykład na kobietę'? Niee, to idiotyzm.
Znów spojrzał na Dragana i kiedy ten tylko zaczął przepraszać, Charles zsunął się na brzeg fotela i dotknął czubkami palców kolana znajomego. Pokręcił głową i uśmiechnął się nawet nie smutno, tylko zachęcająco.
Jeśli chcesz, możemy to zrobić. Możemy tam pójść, możesz mnie całować i ze mną tańczyć. Jeśli chcesz, mogę założyć obcasy, umalować usta. Niech myślą, że jestem kobietą, jeśli potrzebują tego do zaakceptowania naszego szczęścia. Dawno się tak nie bawiłem, możemy spróbować.
Jeden drink, jeśli dobrze pamiętam – ostatnie zdanie dopisał szybko i oddał telefon. Skończył palić i znów usiadł głębiej w fotelu.
Znów spojrzał na Dragana i kiedy ten tylko zaczął przepraszać, Charles zsunął się na brzeg fotela i dotknął czubkami palców kolana znajomego. Pokręcił głową i uśmiechnął się nawet nie smutno, tylko zachęcająco.
Jeśli chcesz, możemy to zrobić. Możemy tam pójść, możesz mnie całować i ze mną tańczyć. Jeśli chcesz, mogę założyć obcasy, umalować usta. Niech myślą, że jestem kobietą, jeśli potrzebują tego do zaakceptowania naszego szczęścia. Dawno się tak nie bawiłem, możemy spróbować.
Jeden drink, jeśli dobrze pamiętam – ostatnie zdanie dopisał szybko i oddał telefon. Skończył palić i znów usiadł głębiej w fotelu.
Po wielokrotnym przeczytaniu cudem powstrzymywał się, by zaraz nie pęknąć i nie wylać wszystkich swoich żalów i obaw.
- Ciągle piszesz o tym czy ja chcę. Chcę wiedzieć co chcesz ty. – oddał telefon i oparł się czołem o oparcie fotela. Zamknął oczy i postarał skupić swoje myśli na czymś innym niż dalsza interpretacja jego słów.
- Ciągle piszesz o tym czy ja chcę. Chcę wiedzieć co chcesz ty. – oddał telefon i oparł się czołem o oparcie fotela. Zamknął oczy i postarał skupić swoje myśli na czymś innym niż dalsza interpretacja jego słów.
Patrzył na Dragana czując, że chyba, niestety, zaczyna trzeźwieć. Widząc, że znajomy nie odpowiada od razu pomyślał, że zdenerwował go, tę tezę potwierdziła też jego odpowiedź.
Gdybym tego nie chciał, po prostu nie proponowałbym. Jestem w stanie to zrobić, ale nie zależy mi na tym na tyle, aby namawiać cię, jeśli byś się nie zgodził.
Więc jak?
Chcesz? – szybko stukał w ekran aby znów pokazać znajomemu wiadomość.
Gdybym tego nie chciał, po prostu nie proponowałbym. Jestem w stanie to zrobić, ale nie zależy mi na tym na tyle, aby namawiać cię, jeśli byś się nie zgodził.
Więc jak?
Chcesz? – szybko stukał w ekran aby znów pokazać znajomemu wiadomość.
Uśmiechnął się smutno po przeczytaniu. Na szczęście było tego mniej, więc szybciej dobrnął do końca.
- Charles… Oczywiście, że chcę, ale jednocześnie chyba… Kocham cię na tyle, że nie chcę cię przymuszać do jakichś swoich pomysłów. Mimo, że cholera jasna robię to bardzo często, bo… Chcę ci to wszystko dać, nie chcę cię stracić… - zamilkł na moment. Zaczekał aż kelner pozbiera kieliszki i poda nowy. - Я действительно… Я люблю тебя, и сделаю много для тебя. Я за тебя. Уже это сказал. Но я боюсь… - sięgnął po kieliszek i przyłożył go do rozgrzanego policzka – Nigdy nie powiedziałeś mi, że jest ci przy mnie dobrze. Twoje ciało może i dostało to co chciało, ale to przecież nie wszystko, prawda? Nigdy nie powiedziałeś, że mnie kochasz więc zawsze gdzieś z tyłu głowy mam myśli, że jestem dla ciebie tylko trudnym obiektem do seksu. Nie lubisz kiedy cię przytulam, rozumiem to, bo napisałeś, że nie jesteś do tego przyzwyczajony… Ale nadal czuję, że moja bliskość jakoś ci przeszkadza… A ja naprawdę nie chcę ci przeszkadzać!... Może gdybym był prawdziwym Rosjaninem, byłoby łatwiej. Wychowałem się na południu, a tam miłość, nienawiść, radość czy złość zawsze była mocniejsza niż tu, na północy… - westchnął ciężko i napił się - Может быть, тогда мне не понадобится вся эта нежность и близость ...
- Charles… Oczywiście, że chcę, ale jednocześnie chyba… Kocham cię na tyle, że nie chcę cię przymuszać do jakichś swoich pomysłów. Mimo, że cholera jasna robię to bardzo często, bo… Chcę ci to wszystko dać, nie chcę cię stracić… - zamilkł na moment. Zaczekał aż kelner pozbiera kieliszki i poda nowy. - Я действительно… Я люблю тебя, и сделаю много для тебя. Я за тебя. Уже это сказал. Но я боюсь… - sięgnął po kieliszek i przyłożył go do rozgrzanego policzka – Nigdy nie powiedziałeś mi, że jest ci przy mnie dobrze. Twoje ciało może i dostało to co chciało, ale to przecież nie wszystko, prawda? Nigdy nie powiedziałeś, że mnie kochasz więc zawsze gdzieś z tyłu głowy mam myśli, że jestem dla ciebie tylko trudnym obiektem do seksu. Nie lubisz kiedy cię przytulam, rozumiem to, bo napisałeś, że nie jesteś do tego przyzwyczajony… Ale nadal czuję, że moja bliskość jakoś ci przeszkadza… A ja naprawdę nie chcę ci przeszkadzać!... Może gdybym był prawdziwym Rosjaninem, byłoby łatwiej. Wychowałem się na południu, a tam miłość, nienawiść, radość czy złość zawsze była mocniejsza niż tu, na północy… - westchnął ciężko i napił się - Может быть, тогда мне не понадобится вся эта нежность и близость ...
Słuchał go i nie przerywał, raz na jakiś czas spuszczając wzrok na telefon i notując to, co chce napisać odpowiadając na konkretne słowa Dragana.
Sam to zaproponowałem. To nie przymuszanie.
Wiedział, że mógł powiedzieć coś w stylu 'gdybym miał się w kimś zakochać, to byłbyś to ty', ale nie chciał łatać dziur takimi półśrodkami, tym bardziej, że nie wiedział nawet, czy powiedziałby prawdę. Poza tym nie chciał tłumaczyć i wychodzić ze swoją logiką do kogoś, kto był pijany, chociaż domyślił się, że w tej chwili właśnie przez alkohol Dragan mówi to, co na co dzień gryzie go, ale czego mówić nie chce.
Gdyby twoja obecność mi przeszkadzała, po prostu zerwałbym znajomość.
Ja też się boję. Od dwudziestu lat nie miałem nikogo bliskiego. Nie chciałem, aby to, co dzieje się ze mną podczas pracy wpływało na znajomość. Widzisz, jak ostatni wyjazd na front zmienił naszą relację? Jak zabolało wtedy i jak boli teraz? Dokładnie tego chciałem uniknąć – pisząc to, Charles nieświadomie dotykał swojej szyi, przesuwając opuszkami po bliźnie.
Muszę nauczyć się zachowań, których nie nauczyłem się przez całe życie. Chcę się ich nauczyć. Dla ciebie. Ale to wymaga czasu, a wiem, że nie jesteś cierpliwy.
Sam to zaproponowałem. To nie przymuszanie.
Wiedział, że mógł powiedzieć coś w stylu 'gdybym miał się w kimś zakochać, to byłbyś to ty', ale nie chciał łatać dziur takimi półśrodkami, tym bardziej, że nie wiedział nawet, czy powiedziałby prawdę. Poza tym nie chciał tłumaczyć i wychodzić ze swoją logiką do kogoś, kto był pijany, chociaż domyślił się, że w tej chwili właśnie przez alkohol Dragan mówi to, co na co dzień gryzie go, ale czego mówić nie chce.
Gdyby twoja obecność mi przeszkadzała, po prostu zerwałbym znajomość.
Ja też się boję. Od dwudziestu lat nie miałem nikogo bliskiego. Nie chciałem, aby to, co dzieje się ze mną podczas pracy wpływało na znajomość. Widzisz, jak ostatni wyjazd na front zmienił naszą relację? Jak zabolało wtedy i jak boli teraz? Dokładnie tego chciałem uniknąć – pisząc to, Charles nieświadomie dotykał swojej szyi, przesuwając opuszkami po bliźnie.
Muszę nauczyć się zachowań, których nie nauczyłem się przez całe życie. Chcę się ich nauczyć. Dla ciebie. Ale to wymaga czasu, a wiem, że nie jesteś cierpliwy.
- Twój ostatni wyjazd na front tylko potwierdził, że mimo tego co się z tobą stało, zostałem przy tobie i kocham cię nadal tak samo. To mało? – westchnął i dopił ostatniego drinka. Odłożył go po czym wstał i wskazał brodą na wieszak z ubraniami. – Nie zaprzeczę, jestem niecierpliwy… Ale to co czuję jest silniejsze. Czekam na ciebie. – uśmiechnął się smutno i poszedł zapłacić.
Teraz, słuchając Dragana nie chciał na niego patrzeć. Lekko pokręcił głową w odpowiedzi na pytanie, chociaż domyślił się, że wcale nie musiał odpowiadać. To mało? Nie. Jeszcze chwilę posiedział bawiąc się telefonem i myśląc o tym, co powinien zrobić, co powinien myśleć i czuć. Wstał, szybko się ubrał i napisał jeszcze, pokazując znajomemu telefon z wiadomością.
Gdzie teraz? Do ciebie czy poważnie chcesz kontynuować w klubach? Macie tu kluby, w których możemy poczuć się swobodnie?
Gdzie teraz? Do ciebie czy poważnie chcesz kontynuować w klubach? Macie tu kluby, w których możemy poczuć się swobodnie?
Nie pytając Charlesa, zapłacił również za niego. Wrócił po kurtkę i poprosił, by znajomy skontrolował czy wygląda w miarę przyzwoicie. Odebrał telefon i westchnął.
- Boguuu… To naprawdę z każdą chwilą skacze bardziej! – zmrużył oczy i zanim się ruszył odczytał wiadomość. W drodze do wyjścia zastanawiał się czy rzeczywiście chce pić jeszcze więcej. Z drugiej strony mogliby się zabawić i jutro… No właśnie jutro chyba by nie wstał. Nie może sobie na to pozwolić, nie chciał być umierający i przyprawiać Charlesowi problemów, zwłaszcza w jego urodziny.
- Mamy night club space moscow, ale to jakieś siedem czy dziesięć kilometrów stąd. Chyba. Możemy iść tam jutro, jeśli nie wystarczy nam przyjemności w klubie, do którego chcę cię jutro zabrać. Co o tym myślisz?
- Boguuu… To naprawdę z każdą chwilą skacze bardziej! – zmrużył oczy i zanim się ruszył odczytał wiadomość. W drodze do wyjścia zastanawiał się czy rzeczywiście chce pić jeszcze więcej. Z drugiej strony mogliby się zabawić i jutro… No właśnie jutro chyba by nie wstał. Nie może sobie na to pozwolić, nie chciał być umierający i przyprawiać Charlesowi problemów, zwłaszcza w jego urodziny.
- Mamy night club space moscow, ale to jakieś siedem czy dziesięć kilometrów stąd. Chyba. Możemy iść tam jutro, jeśli nie wystarczy nam przyjemności w klubie, do którego chcę cię jutro zabrać. Co o tym myślisz?
Skinął głową. Okej. Można zostawić to na jutro. Dobry pomysł.
Już nie odpisywał tylko schował telefon do kieszeni, tak samo dłonie i wyszedł. Domyślił się, że Dragan za niego zapłacił, ale jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało, wiedział, że prędzej czy później mu się odwdzięczy w ten czy inny sposób.
Dasz radę wrócić na piechotę? Czy wolisz złapać taksówkę? – pytał szeptem, przysuwając się do znajomego i niby poprawiając mu szalik i kurtkę na moment po prostu przytulił się do jego pleców.
Już nie odpisywał tylko schował telefon do kieszeni, tak samo dłonie i wyszedł. Domyślił się, że Dragan za niego zapłacił, ale jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało, wiedział, że prędzej czy później mu się odwdzięczy w ten czy inny sposób.
Dasz radę wrócić na piechotę? Czy wolisz złapać taksówkę? – pytał szeptem, przysuwając się do znajomego i niby poprawiając mu szalik i kurtkę na moment po prostu przytulił się do jego pleców.
- Nie chcę robić ci wstydu. Niedaleko są taksówki. – zatrzymał się kiedy ten zaczął go poprawiać. Obejrzał się na niego i uśmiechnął – Chaaarles… Jak nie chcesz, nie przytulaj mnie na siłę. – odwrócił się i nie zwracając uwagi na ludzi, złapał go za podbródek i kilka razy delikatnie pocałował. Potarł kciukami po jego policzkach i popatrzył mu w oczy. Jeden z przechodniów mijając ich głośno zakaszlał.
- Jak będę się za bardzo wychylał, ogarnij mnie. – zaśmiał się i puścił go. Schował ręce do kieszeni i popatrzył w niebo, na spadające płatki śniegu przyjemnie błyszczące w światłach latarni. W chwilach takich jak ta, chętnie wyniósłby się do państwa, w którym mógłby kochać i chronić Charlesa tak jak umie najlepiej… A może to przez ten alkohol? Przybliżył się do towarzysza i schował mu dłoń w jego kieszeń. Splótł ich palce i lekko ścisnął. Szybkim krokiem ruszył w stronę taksówek.
- Charlie patrz! – wskazał ręką na jeden ze straganów i pobiegł do niego. Ściągnął czapkę i przymierzył czarną uszatkę z małą czerwoną gwiazdką. Pomijając to, że założył ją krzywo, uniósł dumnie głowę i uśmiechnął się nieco perwersyjnie - Я сексуальный?
- Jak będę się za bardzo wychylał, ogarnij mnie. – zaśmiał się i puścił go. Schował ręce do kieszeni i popatrzył w niebo, na spadające płatki śniegu przyjemnie błyszczące w światłach latarni. W chwilach takich jak ta, chętnie wyniósłby się do państwa, w którym mógłby kochać i chronić Charlesa tak jak umie najlepiej… A może to przez ten alkohol? Przybliżył się do towarzysza i schował mu dłoń w jego kieszeń. Splótł ich palce i lekko ścisnął. Szybkim krokiem ruszył w stronę taksówek.
- Charlie patrz! – wskazał ręką na jeden ze straganów i pobiegł do niego. Ściągnął czapkę i przymierzył czarną uszatkę z małą czerwoną gwiazdką. Pomijając to, że założył ją krzywo, uniósł dumnie głowę i uśmiechnął się nieco perwersyjnie - Я сексуальный?
Neah, jakiego wstyyydu. Charles machnął dłonią w odpowiedzi. Nie widać było po nim, aby wstydził się czy w inny sposób nie chciał przyznawać do znajomego i relacji, jaka ich łączy. Zaraz uśmiechnął się łagodnie. Nie czuł się zmuszony, nawet o tym nie pomyślał. Po prostu wykorzystał okazję i... och, rzeczywiście Dragan chyba jest mocno, hm, rozluźniony przez alkohol, skoro pocałował go tak publicznie, na środku chodnika i to wśród przechodniów. Sam fotograf na to pozwolił, nie odsuwał się i nie pospieszał, nie wydawał skrępowany ani rozproszony przez świadków. Skupił się na znajomym i na chwili, ignorując całą resztę, tak samo narażenie się komuś, komu lepiej się nie narażać. Szedł trzymając mężczyznę za rękę, raz na jakiś czas głaszcząc go kciukiem po grzbiecie dłoni jakby nigdy nic, nawet w tym czasie na niego nie patrząc.
Co? Zerknął na stragan. Och, no tak! Uśmiechnął się, ale nie przez te czapki, tylko przez zdrobnienie imienia. Charlie. Ha! Dopiero po chwili skupił się na uszatkach. Śliczne, cudowne. Najcudowniejsze. Zaśmiał się, złapał czapkę i pociągnął w dół, naciągając ją mocno na głowę Dragana.
The most seksownyj! – odpowiedział szepcząc jak najgłośniej i unosząc do góry jedno ucho czapki, aby mężczyzna mógł go usłyszeć. Jeszcze moment trzymał tak uszatkę, aby nie mógł jej zdjąć i dopiero po jakimś czasie go puścił przerywając zabawę.
Co? Zerknął na stragan. Och, no tak! Uśmiechnął się, ale nie przez te czapki, tylko przez zdrobnienie imienia. Charlie. Ha! Dopiero po chwili skupił się na uszatkach. Śliczne, cudowne. Najcudowniejsze. Zaśmiał się, złapał czapkę i pociągnął w dół, naciągając ją mocno na głowę Dragana.
The most seksownyj! – odpowiedział szepcząc jak najgłośniej i unosząc do góry jedno ucho czapki, aby mężczyzna mógł go usłyszeć. Jeszcze moment trzymał tak uszatkę, aby nie mógł jej zdjąć i dopiero po jakimś czasie go puścił przerywając zabawę.
- Njjjjjeeet… - mruknął i złapał za jej krawędzie. Chwilę się siłował, ale w końcu zrezygnował. Wydął dolną wargę i opuścił bezwładnie ręce. Pokiwał głową na potwierdzenie jego seksowności i czekał aż puści. – Jeszcze kokosznik. – rozejrzał się za czerwonym nakryciem i wskazał go sprzedawcy.
- Panie, to dla kobiet!
- Dajcie mi to. – machnął ręką i ponownie wskazał na zdobną koronę. Nałożył Charlesowi uszatkę i pociągnął go do małego lusterka. Przytrzymał go i popatrzył z nim na odbicie krzywiąc się przy tym – Zawiążmy może… - podniósł uszy i ścisnął je ze sobą na czubku głowy. – O! Ciepło ci? – wrócił do sprzedawcy i nałożył na siebie kraśny kokosznik. Wszyscy, którzy ich mijali od razu zwracali na nich uwagę, albo przystawali.
- Znasz kazaczoka? Charlie! – odsunął się kawałek i rozpędził się, by hopsać z nogi na nogę, dookoła. Odpuścił sobie dopiero kiedy przyszło mu wymachiwanie nogami w pozycji kucającej… Nie w tym stanie.
- Panie, teraz to musi pan za to zapłacić! – sprzedawca wydawał się oburzony. Wymachiwał rękoma i nawoływał, by Garik w końcu się uspokoił.
- Panie, to dla kobiet!
- Dajcie mi to. – machnął ręką i ponownie wskazał na zdobną koronę. Nałożył Charlesowi uszatkę i pociągnął go do małego lusterka. Przytrzymał go i popatrzył z nim na odbicie krzywiąc się przy tym – Zawiążmy może… - podniósł uszy i ścisnął je ze sobą na czubku głowy. – O! Ciepło ci? – wrócił do sprzedawcy i nałożył na siebie kraśny kokosznik. Wszyscy, którzy ich mijali od razu zwracali na nich uwagę, albo przystawali.
- Znasz kazaczoka? Charlie! – odsunął się kawałek i rozpędził się, by hopsać z nogi na nogę, dookoła. Odpuścił sobie dopiero kiedy przyszło mu wymachiwanie nogami w pozycji kucającej… Nie w tym stanie.
- Panie, teraz to musi pan za to zapłacić! – sprzedawca wydawał się oburzony. Wymachiwał rękoma i nawoływał, by Garik w końcu się uspokoił.
Pozwolił sobie założyć czapkę i kiedy zorientował się, że idą do lusterka, sam z chęcią do niego podszedł i zaczął się przeglądać z różnych stron. Uszy do góry? O taaak, to właśnie to, czego było potrzeba. Idealnie! Szczyt elegancji, szyku, klasy i wyczucia smaku, idealnie wyważone proporcje między klasycznością a ekstrawagancją. Trend zaraz na pewno trafi do światowej stolicy mody, Otłoczyna.
Widać było, że fotograf rzeczywiście ma radochę, że jest rozluźniony, szczerze rozbawiony i nie przeszkadza mu zachowanie Dragana. Zerkał to na swoje odbicie w lustrze, to na znajomego, to na sprzedawcę. Nie wiadomo skąd w jego dłoniach znalazł się przenośny, nowoczesny aparat, którym zrobił zdjęcie właścicielowi stoiska i puścił mu oko, zaraz rzucając w jego stronę parę banknotów. Kwota starczyłaby na co najmniej drugą uszatkę i kokosznik, Lewis zdawał sobie z tego sprawę. Przyłożył palec do ust dając znać, aby sprzedawca siedział cicho. Ćśśiii... O, taak, kupił u niego też to, aby nie robił zamieszania i przymknął oko na to, co się dzieje.
Fotograf ponownie bezczelnie podniósł aparat uwieczniając na zdjęciu zdziwioną, pełną niezrozumienia minę sprzedawcy i odwrócił się do Dragana jemu też robiąc parę zdjęć. Nie zdejmował uszatki, tylko schował aparat do kieszeni płaszcza, poszedł do znajomego i skłonił się dwornie wyciągając do niego prawą dłoń, tym samym zapraszając do tańca. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało, nie prostował się dopóki jego propozycja nie została przyjęta bądź odrzucona. Niby grzecznie nie patrzył na Dragana, ale cały czas się uśmiechał.
Charles chciał zapamiętać tę chwilę do końca życia.
Widać było, że fotograf rzeczywiście ma radochę, że jest rozluźniony, szczerze rozbawiony i nie przeszkadza mu zachowanie Dragana. Zerkał to na swoje odbicie w lustrze, to na znajomego, to na sprzedawcę. Nie wiadomo skąd w jego dłoniach znalazł się przenośny, nowoczesny aparat, którym zrobił zdjęcie właścicielowi stoiska i puścił mu oko, zaraz rzucając w jego stronę parę banknotów. Kwota starczyłaby na co najmniej drugą uszatkę i kokosznik, Lewis zdawał sobie z tego sprawę. Przyłożył palec do ust dając znać, aby sprzedawca siedział cicho. Ćśśiii... O, taak, kupił u niego też to, aby nie robił zamieszania i przymknął oko na to, co się dzieje.
Fotograf ponownie bezczelnie podniósł aparat uwieczniając na zdjęciu zdziwioną, pełną niezrozumienia minę sprzedawcy i odwrócił się do Dragana jemu też robiąc parę zdjęć. Nie zdejmował uszatki, tylko schował aparat do kieszeni płaszcza, poszedł do znajomego i skłonił się dwornie wyciągając do niego prawą dłoń, tym samym zapraszając do tańca. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało, nie prostował się dopóki jego propozycja nie została przyjęta bądź odrzucona. Niby grzecznie nie patrzył na Dragana, ale cały czas się uśmiechał.
Charles chciał zapamiętać tę chwilę do końca życia.
Za pieniądze dostanie w Rosji wszystko co zechce, także ciszę i brak zainteresowania sprzedawcy. Szybko schował banknoty i zajął się przekładaniem towaru na stoisku.
Przerwał hopsanie i zatrzymał się przed Charlesem. Rozejrzał się dookoła, jakby zastanawiał się czy tylko on prosi go do tańca.
- Кто ты, товарищ? Вы хотите танцевать? – złapał za jego dłoń i szybko zakręcił go w jedną i w drugą stronę. Pewnie złapał go do tańca i zaczął ciągnąć ze sobą - Расцветали яблони и груши, поплыли туманы над рекой… - zaczynał cicho śpiewać, jednocześnie skacząc z nim i rozgrzewając do dalszych tańców. Okrążył go i złapał od tyłu za bok.. Drugą ręką pociągnął jego dłoń do góry i mocno przytrzymał. Powoli zaczął cofać się po ukosie i pochylać się zgodnie z podążającą do tyłu nogą. Prowadził ich tak chwilę po czym odwrócił Charlesa i przytrzymał mu dłonie. Mieli je skrzyżowane, Garik chwilę kręcił się tak i kucał co drugi wers zwrotki. W końcu wrócił za niego, rozplątując tych samym ich ręce. Pokicał za nim chwilę i złapał pod rękę. Poobracał się tak i na koniec podniósł go, jakby podrzucił. Puścił i oparł się pięściami o boki. Zaczął odskakiwać tanecznym krokiem. Chwilę jeszcze latał sam, skupiony jedynie na reakcjach Charlesa. Nie zauważył zebranych dookoła ludzi. Niektórzy z nich nagrywali przedstawienie, inni stali i z rozbawieniem oglądali.
Kiedy skończył śpiewać, wrócił do partnera i ukłonił się przed nim.
- Czy będzie Pan tak miły i jeszcze raz zatańczy ze mną? – nie powstrzymał się i popatrzył na niego. Zaraz z uśmiechem spuścił głowę.
Przerwał hopsanie i zatrzymał się przed Charlesem. Rozejrzał się dookoła, jakby zastanawiał się czy tylko on prosi go do tańca.
- Кто ты, товарищ? Вы хотите танцевать? – złapał za jego dłoń i szybko zakręcił go w jedną i w drugą stronę. Pewnie złapał go do tańca i zaczął ciągnąć ze sobą - Расцветали яблони и груши, поплыли туманы над рекой… - zaczynał cicho śpiewać, jednocześnie skacząc z nim i rozgrzewając do dalszych tańców. Okrążył go i złapał od tyłu za bok.. Drugą ręką pociągnął jego dłoń do góry i mocno przytrzymał. Powoli zaczął cofać się po ukosie i pochylać się zgodnie z podążającą do tyłu nogą. Prowadził ich tak chwilę po czym odwrócił Charlesa i przytrzymał mu dłonie. Mieli je skrzyżowane, Garik chwilę kręcił się tak i kucał co drugi wers zwrotki. W końcu wrócił za niego, rozplątując tych samym ich ręce. Pokicał za nim chwilę i złapał pod rękę. Poobracał się tak i na koniec podniósł go, jakby podrzucił. Puścił i oparł się pięściami o boki. Zaczął odskakiwać tanecznym krokiem. Chwilę jeszcze latał sam, skupiony jedynie na reakcjach Charlesa. Nie zauważył zebranych dookoła ludzi. Niektórzy z nich nagrywali przedstawienie, inni stali i z rozbawieniem oglądali.
Kiedy skończył śpiewać, wrócił do partnera i ukłonił się przed nim.
- Czy będzie Pan tak miły i jeszcze raz zatańczy ze mną? – nie powstrzymał się i popatrzył na niego. Zaraz z uśmiechem spuścił głowę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach