▲▼
First topic message reminder :
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Tak jak obiecał, opisał każde ich spotkanie, każdą ich chwilę i uczucia, jakimi się wtedy kierował. Pisząc to, za każdym mailem uświadamiał sobie ile tak naprawdę poczuł i doświadczył z tym facetem, jak bardzo się przez niego? Dzięki mu?... Zmienił i jak przez ten czas się do niego przywiązał. Każdy tekst był zgodny z prawdą. Nie miał serca kłamać, zresztą po co… Charles i tak prędzej czy później zadecyduje jak bardzo zechce zaufać Garikowi, czy będzie mu się opłacało ciągnąć tak dziwaczną znajomość. Przerazi go to, że wylądował więzieniu? A może to, że jedna z jego przyjaciółek zginęła w strzelaninie w Amsterdamie? Nie, nie… Za każdym razem odwoływał się do zdjęć i dat, jeśli nie był czegoś pewny, zaznaczał to. Prosił o pytania i w wolnej chwili odpowiadał. Jeśli tylko znalazł czas, wysyłał na whatsappie zdjęcia Pierożka, zdjęcia Petersburga, Amsterdamu, swoich prac albo siebie samego… Składał mu raporty z tego gdzie jest i jak dużo pracy ma przed sobą. Wspominał, że za nim tęskni i śmiał się, że zabiera mu tyle uwagi i czasu. Chciałby być przy nim, ale nie mógł.
Kiedy ich korespondencja stanęła na wspominaniu ich ostatnich dni w Kanadzie, wskazał Charlesowi odszukać małej wiadomości, w opakowaniu po jednej z jego płyt.
„ Mój.
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Dziękuję, że jesteś, chciałbym spędzić z tobą chwile na nowo.
Twój. "
Po miesiącu zaczął wysyłać prezenty. To matrioshka, to elementarz do nauki rosyjskiego, a tu słodycze, a tam kawior… Za każdym razem dołączał mały liścik, na którym zawsze napisane było to samo: „ Tęsknię za tobą”.
Kiedy nie było go obok, domyślał się jak wiele myśli musi być teraz w głowie Charlesa, jak może go boleć jego stan i jak cholernie bezsilny został. Chociażby w krótkich, szybkich wiadomościach starał się oderwać go trochę i skupić na czymś innym. Trwało to… Ponad pół roku. Tyle czasu Garik nie był w stanie stwierdzić, kiedy w końcu będzie wolny. Przez to ich kontakt nadal był pośredni, a to cholera jasna za każdym razem było bolesne i niewystarczające. Kiedy w końcu dostał zlecenie na miesiąc, od razu napisał i wysłał zaproszenie do Charlesa. Niech przylatuje. Będzie czekał w Moskwie.
Po usłyszeniu, że on nigdy nie powie niczego podobnego zmarszczył brwi i wzruszył ramionami. Poczekał, aż znajomy puści jego dłonie, w międzyczasie głaszcząc go po policzku kciukiem. Z powrotem wziął zeszyt i przechylając go w stronę znajomego. Nie wiem, co kiedyś powiem, a czego nie. Nie wiem, co będę czuć.
Nie chciał nic więcej dodawać. Już nic mu się nie chciało. Najchętniej gapiłby się przed siebie i pozwalał myślom jak chmurom o nieokreślonych kształtach płynąć gdzieś w swoim tempie i kierunku.
Padł na łóżko wcale się przed tym nie broniąc i rzucił niedbale zeszyt gdzieś obok na materac. Sam objął Dragana chwilę go tak ściskając. Cały czas czuł się winny tego, jak utrudnił sytuację, jak zjebał i przez ten moment bliskości w myślach mówił do mężczyzny całą masę zabałaganionych zdań, tłumaczył mu, czemu pojechał, że gdyby mógł cofnąć czas to by nigdy tam nie jechał, ale z drugiej strony to jego decyzja, taka praca, że Garik mógł dokładniej wybierać sobie znajomych, że od początku wiedział, jak Charles pracuje, że sam wcale taki bezpieczny nie jest i czy chce, aby jemu tak wypominać błędy, że powinien go zostawić, skoro obecny stan rzeczy jest tak niewygodny, ale w sumie to niech go nie zostawia bo... bo o czym on właściwie zaczął myśleć? Powoli, ale z delikatnością i ostrożnością zaczął gładzić mężczyznę po szyi przeciągając po niej w górę i w dół, to opuszkami, to paznokciami. Na wolnym ramieniu oparł się i przekręcił na bok, aby łatwo sięgnąć policzka Dragana, w który go pocałował, a później skubnął ustami płatek jego ucha. Nie mów mi rzeczy, które bolą... Ja wiem, jak bardzo zjebałem, ja wiem jak... Przerwał, żeby znów pocałować znajomego, tym razem w szczękę i skupić się na tym, że zamierzał coś mówić. Szybko zapomniał, co chciał dodać i podjął myśl, która dopiero do niego dotarła, odbijając się echem gdzieś od którejś ze ścian jego upojonego narkotykiem umysłu. Warrrenik... Wiesz, takie zagraniczne słowa chyba się literrruje jak nie mają... nie mają... swojego odpowiednika.
Nie chciał nic więcej dodawać. Już nic mu się nie chciało. Najchętniej gapiłby się przed siebie i pozwalał myślom jak chmurom o nieokreślonych kształtach płynąć gdzieś w swoim tempie i kierunku.
Padł na łóżko wcale się przed tym nie broniąc i rzucił niedbale zeszyt gdzieś obok na materac. Sam objął Dragana chwilę go tak ściskając. Cały czas czuł się winny tego, jak utrudnił sytuację, jak zjebał i przez ten moment bliskości w myślach mówił do mężczyzny całą masę zabałaganionych zdań, tłumaczył mu, czemu pojechał, że gdyby mógł cofnąć czas to by nigdy tam nie jechał, ale z drugiej strony to jego decyzja, taka praca, że Garik mógł dokładniej wybierać sobie znajomych, że od początku wiedział, jak Charles pracuje, że sam wcale taki bezpieczny nie jest i czy chce, aby jemu tak wypominać błędy, że powinien go zostawić, skoro obecny stan rzeczy jest tak niewygodny, ale w sumie to niech go nie zostawia bo... bo o czym on właściwie zaczął myśleć? Powoli, ale z delikatnością i ostrożnością zaczął gładzić mężczyznę po szyi przeciągając po niej w górę i w dół, to opuszkami, to paznokciami. Na wolnym ramieniu oparł się i przekręcił na bok, aby łatwo sięgnąć policzka Dragana, w który go pocałował, a później skubnął ustami płatek jego ucha. Nie mów mi rzeczy, które bolą... Ja wiem, jak bardzo zjebałem, ja wiem jak... Przerwał, żeby znów pocałować znajomego, tym razem w szczękę i skupić się na tym, że zamierzał coś mówić. Szybko zapomniał, co chciał dodać i podjął myśl, która dopiero do niego dotarła, odbijając się echem gdzieś od którejś ze ścian jego upojonego narkotykiem umysłu. Warrrenik... Wiesz, takie zagraniczne słowa chyba się literrruje jak nie mają... nie mają... swojego odpowiednika.
Pozwolił sobie leżeć i jedynie reagować na czułości. Tak było dobrze, spokojnie, bezpiecznie i błogo. Z wielkim wysiłkiem przekręcił głowę w stronę Charlesa, by pocałować go w głowę. Myśli przesiąknięte były nim i słowami skierowanymi w jego stronę, dla niego, o nich, o tym co czuje, a czego nie. Co żałuje, za co dziękuje i…
- Nie powiem. O ile zgadnę, które to. – westchnął ciężko, a po kolejnym pocałunku sięgnął ręką do jego brody i pociągnął go wyżej. Całował go długo i delikatnie, powoli nakręcając się na więcej. Ech… Przeszło mu, gdy tylko położył się na boku i objął go drugą ręką. Oparł się policzkiem o jego głowę i zaczął go głaskać. Słuchał go i zastanawiał się nad tym całym językiem migowym. Co jeśli się go nie nauczy? Co jeśli coś zapomni? Może to nie dla niego? Przecież tak bardzo chce! A może…
- A umiesz to przeliterować? Pokażesz mi później? Troszeczkę później?... Teraz chcę cię tak kochać… I przytulać i całować… Charles ty biedny człowieku, doszczętnie cię wygniotę przez to wszystko co czuję. – zaśmiał się i westchnął.
- Nie powiem. O ile zgadnę, które to. – westchnął ciężko, a po kolejnym pocałunku sięgnął ręką do jego brody i pociągnął go wyżej. Całował go długo i delikatnie, powoli nakręcając się na więcej. Ech… Przeszło mu, gdy tylko położył się na boku i objął go drugą ręką. Oparł się policzkiem o jego głowę i zaczął go głaskać. Słuchał go i zastanawiał się nad tym całym językiem migowym. Co jeśli się go nie nauczy? Co jeśli coś zapomni? Może to nie dla niego? Przecież tak bardzo chce! A może…
- A umiesz to przeliterować? Pokażesz mi później? Troszeczkę później?... Teraz chcę cię tak kochać… I przytulać i całować… Charles ty biedny człowieku, doszczętnie cię wygniotę przez to wszystko co czuję. – zaśmiał się i westchnął.
Nie powie? Dobrze. Super. Oby tylko pod wpływem emocji pamięć nie uznała, że ma w dupie takie oświadczenia i da o sobie znać dopiero jak padnie parę słów za dużo albo wcale. Ech, Charles i jego czarnowidztwo.
Pokiwał powoli głową. Pokaże. Taak, później, zdecydowanie później. W tej chwili nie miał ochoty nic mówić w żaden sposób, ani nagłos, ani językiem gestów. Pozwolił się przytulać samemu układając się w wygodną pozycję i kładąc ramię na Draganie. Ech, no i co? Podniósł kciuk w górę dając znać, że jest okej, gniecenie mu nie przeszkadza... przynajmniej w tej chwili. Nie chciało mu się spać sensu stricte, raczej w ciszy błądził myślami w zakątki, które na co dzień pozostawały nieodwiedzane... no, może odwiedzane, ale rzadko. Nagle zachichotał bezgłośnie i postarał się wyyyraźnie i wooolno wyszeptać: dlatego uważam, z kim palę, wtedy jest tak... tak...
Nie dokończył.
Pokiwał powoli głową. Pokaże. Taak, później, zdecydowanie później. W tej chwili nie miał ochoty nic mówić w żaden sposób, ani nagłos, ani językiem gestów. Pozwolił się przytulać samemu układając się w wygodną pozycję i kładąc ramię na Draganie. Ech, no i co? Podniósł kciuk w górę dając znać, że jest okej, gniecenie mu nie przeszkadza... przynajmniej w tej chwili. Nie chciało mu się spać sensu stricte, raczej w ciszy błądził myślami w zakątki, które na co dzień pozostawały nieodwiedzane... no, może odwiedzane, ale rzadko. Nagle zachichotał bezgłośnie i postarał się wyyyraźnie i wooolno wyszeptać: dlatego uważam, z kim palę, wtedy jest tak... tak...
Nie dokończył.
O taaak… Mógłby przeleżeć z nim tak do końca dnia… Chociaż? Och, w tym stanie na pewno. Głaskał go końcówkami palców i szukał w głowie, nad którą myślą ma dłużej przystanąć i czy w ogóle taka teraz istnieje.
- Sztooo? – zamknął oczy i skupił całą swoją uwagę na szepcie. Nawet teraz jest taki przyciągający, ładny, tajemniczy. Nawet gdy odbiorą ci głos i możesz mówić do mnie jedynie w ten sposób, podoba mi się. Zwłaszcza teraz, gdy nie słyszę w słowach żadnego spięcia ani… O czym to on?
- Uważać... Tak. Uważać musisz na siebie. Nie krzywdź się, ja tego nie chcę. – pocałował go delikatnie i oparł się czołem o jego czoło. – Moje kochanie… - poleżał tak przy nim chwilę, po czym z wielkim bólem i nieszczęściem wstał i sięgnął po kolejnego skręta. – Chcesz? – zapytał podpalając swojego – Czy możesz?...
- Sztooo? – zamknął oczy i skupił całą swoją uwagę na szepcie. Nawet teraz jest taki przyciągający, ładny, tajemniczy. Nawet gdy odbiorą ci głos i możesz mówić do mnie jedynie w ten sposób, podoba mi się. Zwłaszcza teraz, gdy nie słyszę w słowach żadnego spięcia ani… O czym to on?
- Uważać... Tak. Uważać musisz na siebie. Nie krzywdź się, ja tego nie chcę. – pocałował go delikatnie i oparł się czołem o jego czoło. – Moje kochanie… - poleżał tak przy nim chwilę, po czym z wielkim bólem i nieszczęściem wstał i sięgnął po kolejnego skręta. – Chcesz? – zapytał podpalając swojego – Czy możesz?...
Tssooo...? Uważać? Jak uważać? Na co uważać? Krzywdzić się? Ńjeee, on jest ostatnią osobą, która miała ochotę zrobić sobie krzywdę... No, przynajmniej w tej chwili. On nie o tym mówił, on mówił o... zaraz, o czym?
Garik rozproszył Charlesa i odwrócił jego myśli od łapania logiki i sensu. Fotograf podniósł dłoń i pogłaskał towarzysza po twarzy, ale puścił go, kiedy ten się odsuną. Skinął głową. Chciał. Ale czy może co? Co znowu przegapił? Nie wiedział.
Co czy mogę...? – zapytał tak samo wolno jak wcześniej, a ponieważ jego humor był lepszy niż jeszcze przed chwilą to uśmiechnął się lekko nieprzytomnie. On nie jest zdenerwowany! On jest pokojowo nastawiony! On tylko pyta! I uśmiecha się nawet!
Garik rozproszył Charlesa i odwrócił jego myśli od łapania logiki i sensu. Fotograf podniósł dłoń i pogłaskał towarzysza po twarzy, ale puścił go, kiedy ten się odsuną. Skinął głową. Chciał. Ale czy może co? Co znowu przegapił? Nie wiedział.
Co czy mogę...? – zapytał tak samo wolno jak wcześniej, a ponieważ jego humor był lepszy niż jeszcze przed chwilą to uśmiechnął się lekko nieprzytomnie. On nie jest zdenerwowany! On jest pokojowo nastawiony! On tylko pyta! I uśmiecha się nawet!
Skinął głową, aha! Czyli chce! To wystarczyło, by zaraz wziąć drugiego skręta i przybliżyć się z nim do Charlesa.
- Czy możesz tyle palić kochanie. – odpowiedział cicho i zaraz go pocałował. Zapomniał, że odpowiedź powinna zadecydować, czy dać czy nie i wsunął mu jointa do ust. – Smaaacznego… - Usiadł mu na biodrach i mocniej owinął się szlafrokiem. Ahhh… Może tak mu go jeszcze podpali? Sięgnął za siebie po zapalniczkę i po chwili to zrobił. Chyba już w porządku, tak? Chyba tak… - Mmmmmasz ochotę posłuchać jakiejś muzyyyki? Tak głłoośno… Mmmoocno… - powoli, ale stanowczo zaczął się o niego ocierać – Chyba, że wolisz moje jęki? Hmmm? – zaciągnął się mocniej i uniósł. Nakierował go na siebie i powoli zaczął opuszczać. Odchylił głowę i głośno wypuścił powietrze wraz z dymem. Zapomniał jak to jest kochać się bez przygotowania. Zaraz troszkę bardziej się znieczuli… Tak? Nie?... Zaraz, co?...
- Czy możesz tyle palić kochanie. – odpowiedział cicho i zaraz go pocałował. Zapomniał, że odpowiedź powinna zadecydować, czy dać czy nie i wsunął mu jointa do ust. – Smaaacznego… - Usiadł mu na biodrach i mocniej owinął się szlafrokiem. Ahhh… Może tak mu go jeszcze podpali? Sięgnął za siebie po zapalniczkę i po chwili to zrobił. Chyba już w porządku, tak? Chyba tak… - Mmmmmasz ochotę posłuchać jakiejś muzyyyki? Tak głłoośno… Mmmoocno… - powoli, ale stanowczo zaczął się o niego ocierać – Chyba, że wolisz moje jęki? Hmmm? – zaciągnął się mocniej i uniósł. Nakierował go na siebie i powoli zaczął opuszczać. Odchylił głowę i głośno wypuścił powietrze wraz z dymem. Zapomniał jak to jest kochać się bez przygotowania. Zaraz troszkę bardziej się znieczuli… Tak? Nie?... Zaraz, co?...
Czy mógł tyle palić? Nie odpowiedział, bo zanim sam zdążył sobie odpowiedzieć, czy istniały jakieś powody, oczywiście poza tymi dotyczącymi każdej innej osoby, zdążył się zająć Garikiem, który podpalał mu zioło, a później... Cholera. Muzyka, taak. Z chęcią by posłuchał muzyki, ale przez sposób, w jaki Dragan mówił, Charlesowi jakoś ciężko było myśleć o głośnej muzyce. Odruchowo uniósł biodra odpowiadając na to, co poczuł i zagryzł dolną wargę. Kiedy pierwsze wrażenie minęło, fotograf odsunął na bok dłoń, w której trzymał skręta, aby przypadkiem nie poparzyć znajomego, wolną wyciągając przed siebie i wsuwając mu pod szlafrok kładąc na udzie, palcami masując wnętrze. Kiedy Garik znowu wziął to, na co miał ochotę, Charles tylko zmrużył oczy, tak bardzo spokojny i wciągnięty w doznania, że nie było go stać na wielką ekspresję i kombinowanie. Wpadł na pewien pomysł, ale zanim go wykonał, leniwie zaciągnął się, odczekał chwilę i wypuścił dym. Dopiero wtedy zabrał dłoń z uda mężczyzny, poślinił palce i nawilżył się, aby chociaż odrobinę ułatwić i uprzyjemnić ten moment. Nagle zaśmiał się bezgłośnie i pokręcił głową.
Jesteś niezaspokojony – zdanie z budowy niby brzmiało, jakby Charles pytał, ale znowu po mężczyźnie wcale tego nie było widać, aby poszukiwał na coś odpowiedzi, może po prostu tak gadał albo chciał coś jeszcze dodać, ale mu umknęło.
Jesteś niezaspokojony – zdanie z budowy niby brzmiało, jakby Charles pytał, ale znowu po mężczyźnie wcale tego nie było widać, aby poszukiwał na coś odpowiedzi, może po prostu tak gadał albo chciał coś jeszcze dodać, ale mu umknęło.
Oparł się o łóżko, po obydwu stronach Charlesa i powolnie zaczął przesuwać biodrami Końcówkę skręta trzymał w zębach, by pozwolić sobie na wydychanie dymu ustami. Starał skupić się na czuciu i bliskości, chociaż myśli leniwie wkradały się w inne obszary. Na jak dużo sobie przy nim pozwoli, jak bardzo się przy nim odkryje, dlaczego wybrał akurat go i… Ach i jak bardzo chce go tylko dla siebie, nawet jeśli to będzie… Będzie…
Wyprostował się i wyciągnął papierosa. Pozwolił, by szlafrok zsunął się z ramion, zatrzymując się na połowie pleców i zgięciach w łokciach.
- Czasami… Mogę… - odpowiedział mu mrukliwie, jednocześnie wzmacniając ruchy. Chyba… Nikomu nie pozwoliłby oddać się w takim stanie. Czuł się nieco… Bezbronny, zdany na jego łaskę i obnażony. Jeśli Charles chciałby teraz skrzywdzić Garika, mógłby to zrobić z wielką łatwością. Odpływał z każdą chwilą, zapominał gdzie jest i po co robi to co robi. Jedyną kontrolą miał być wyraz twarzy kochanka. Jeśli nie był smutny, zły czy niezadowolony, kontynuował seks. Skoro to tak ich zbliża, chce kochać się ciągle… Cały czas, bo co tam świat, co tam inni. Tutaj, przy nim jest dobrze, błogo i tak… Bezpiecznie.
Nie schodził na ziemię. Tak było mu dobrze.
Wyprostował się i wyciągnął papierosa. Pozwolił, by szlafrok zsunął się z ramion, zatrzymując się na połowie pleców i zgięciach w łokciach.
- Czasami… Mogę… - odpowiedział mu mrukliwie, jednocześnie wzmacniając ruchy. Chyba… Nikomu nie pozwoliłby oddać się w takim stanie. Czuł się nieco… Bezbronny, zdany na jego łaskę i obnażony. Jeśli Charles chciałby teraz skrzywdzić Garika, mógłby to zrobić z wielką łatwością. Odpływał z każdą chwilą, zapominał gdzie jest i po co robi to co robi. Jedyną kontrolą miał być wyraz twarzy kochanka. Jeśli nie był smutny, zły czy niezadowolony, kontynuował seks. Skoro to tak ich zbliża, chce kochać się ciągle… Cały czas, bo co tam świat, co tam inni. Tutaj, przy nim jest dobrze, błogo i tak… Bezpiecznie.
Nie schodził na ziemię. Tak było mu dobrze.
Kiedy szlafrok opadł z ramion Dragana, Charles od razu przeniósł dłoń w górę dotykając znajomego, masując go po barku, szyi, klatce piersiowej i ramieniu. Przestał na chwilę zaciskając palce na jego przedramieniu i głośno wciągnął powietrze ustami. Po chwili zmusił jego nietrzeźwy umysł napędzany narkotykiem podpowiedział, że dobrze co urozmaicić, zrobić coś nowego…
Ssslow down – wysyczał tym razem zaciskając dłoń na jego biodrze i przez moment starając się dostosować jego rytm wedle własnego życzenia, ale szybko go puścił. Nie, nie, to nie to, to jest za mało. Dopalił skręta i zagasił go, a później podparł się na ręce i uniósł tak, aby sięgnąć ramienia Dragana. Całował go mocno zostawiając wilgotne ślady, w końcu kawałeczek po kawałeczku zaczął przemieszczać się w górę po szyi, aż skończył na uchu lekko przygryzając i pociągając jego płatek. W tej chwili wolną ręką sięgnął w dół i mocno, płynnymi i nie tak powolnymi ruchami zaczął pieścić kochanka jednocześnie chcąc coś powiedzieć. Taak, podzielność uwagi w takim stanie pewnie nie przyjdzie Draganowi zbyt łatwo, ale przecież to cholernie satysfakcjonująca świadomość i podniecający widok, że w taki sposób może wpływać na znajomego, że są tak blisko. Obserwowanie tego stanu działo na samego Charlesa.
Mówiłeś coś o wiązaniu… – przerwał na moment aby znów zaczepić ustami jego skórę. – Chcę tego z tobą spróbować. Pozwolisz mi?
Ssslow down – wysyczał tym razem zaciskając dłoń na jego biodrze i przez moment starając się dostosować jego rytm wedle własnego życzenia, ale szybko go puścił. Nie, nie, to nie to, to jest za mało. Dopalił skręta i zagasił go, a później podparł się na ręce i uniósł tak, aby sięgnąć ramienia Dragana. Całował go mocno zostawiając wilgotne ślady, w końcu kawałeczek po kawałeczku zaczął przemieszczać się w górę po szyi, aż skończył na uchu lekko przygryzając i pociągając jego płatek. W tej chwili wolną ręką sięgnął w dół i mocno, płynnymi i nie tak powolnymi ruchami zaczął pieścić kochanka jednocześnie chcąc coś powiedzieć. Taak, podzielność uwagi w takim stanie pewnie nie przyjdzie Draganowi zbyt łatwo, ale przecież to cholernie satysfakcjonująca świadomość i podniecający widok, że w taki sposób może wpływać na znajomego, że są tak blisko. Obserwowanie tego stanu działo na samego Charlesa.
Mówiłeś coś o wiązaniu… – przerwał na moment aby znów zaczepić ustami jego skórę. – Chcę tego z tobą spróbować. Pozwolisz mi?
Żżżee coo?... To miał być żart? Teraz? Czując to co teraz czuje, będąc tak oddanym, tylko dla niego? Robi coś źle? Nnnie… Charles cholera…
Na przekór jemu zaczął poruszać się szybciej. Mimo próby uspokojenia go, nawet przez chwilę nie myślał o zwolnieniu. Dopiero kiedy ten się podniósł, nieco oprzytomniał i nie chcąc go poparzyć, naiwnie odrzucił skręta na szafkę przy łóżku. Objął go ramieniem i pozwolił się całować. O taaaak… Mocno, mocno, inaczej tego dobrze nie poczuje. Zamknął oczy i skupił całą uwagę na doznaniach. Zwłaszcza gdy oddawał pieszczoty. Oparł się czołem o jego ramię i cicho pojękiwał. Nieświadomie dostosował się do jego ręki i w tym tempie się dawał.
- Wiązać? Mnie?... – delikatnie ugryzł go w bok szyi i oparł o nią policzek. Ponownie odpłynął, nawet przez pół sekundy nie myśląc o zejściu z niego i przerwaniu. Już, już… Cholera… Skoro to zaczęli, chociaż niech jeden raz skończą to dobrze. Tak?... – Wolę skrępować ciebie… Ale to zaraz… Proszę… - wyszeptał mu do ucha i wyprostował się. Złapał się jego ramion i wbił spojrzenie w jego oczy. Pewnymi, długimi pchnięciami chciał to zakończyć, ale czy Charles na to pozwolił?
Na przekór jemu zaczął poruszać się szybciej. Mimo próby uspokojenia go, nawet przez chwilę nie myślał o zwolnieniu. Dopiero kiedy ten się podniósł, nieco oprzytomniał i nie chcąc go poparzyć, naiwnie odrzucił skręta na szafkę przy łóżku. Objął go ramieniem i pozwolił się całować. O taaaak… Mocno, mocno, inaczej tego dobrze nie poczuje. Zamknął oczy i skupił całą uwagę na doznaniach. Zwłaszcza gdy oddawał pieszczoty. Oparł się czołem o jego ramię i cicho pojękiwał. Nieświadomie dostosował się do jego ręki i w tym tempie się dawał.
- Wiązać? Mnie?... – delikatnie ugryzł go w bok szyi i oparł o nią policzek. Ponownie odpłynął, nawet przez pół sekundy nie myśląc o zejściu z niego i przerwaniu. Już, już… Cholera… Skoro to zaczęli, chociaż niech jeden raz skończą to dobrze. Tak?... – Wolę skrępować ciebie… Ale to zaraz… Proszę… - wyszeptał mu do ucha i wyprostował się. Złapał się jego ramion i wbił spojrzenie w jego oczy. Pewnymi, długimi pchnięciami chciał to zakończyć, ale czy Charles na to pozwolił?
Syknął cicho, kiedy został ugryziony. Mgliście dotarło do niego, że Garik nie chce w tej chwili dać się związać. Dobrze, nie to nie. Później? Tak, okej, później, kiedy indziej. Zgadł, że znajomy chce skończyć w taki sposób, dlatego nie zabierał dłoni pozwalając jemu samemu dyktować tępo ruchów i tego co czuł, jednocześnie również to samo dając Charlesowi. W tym stanie fotografowi łatwo było się zapomnieć, całkiem oddać i pochłonąć czuciu, dlatego, jeśli kochanek nie próbował zmieniać pozycji albo wprowadzać innych innowacji, na pewno szybko osiągnął szczyt, zaciskając palce na biodrach Dragana i odchylając głowę w tył.
Nawet przez myśl mu nie przeszło, by nagle zaraz coś zmienić. Im dłużej się na nim poruszał, tym intensywniejsze i przyjemniejsze były doznania. Odchylił głowę do tyłu, pozwalając sobie na głośniejsze i dłuższe jęki. Całkowicie się zapomniał i nie żałował tego. Czując jak kochanek go wypełnia, rozpaczliwie przyspieszył ruchy bioder. Skulił się, jednocześnie kładąc mu czoło na ramieniu i westchnął, poddając się rozkoszy.
Leniwie z niego zszedł i położył się obok, na brzuchu. Wyciągnął się i nieprzytomnie oglądał sylwetkę mężczyzny. Najchętniej poszedłby teraz spać… Tak jak teraz, albo... Albo ciut bliżej niego.
- Chodź, odleć ze mną… - szepnął i pogłaskał go palcem po boku.
Leniwie z niego zszedł i położył się obok, na brzuchu. Wyciągnął się i nieprzytomnie oglądał sylwetkę mężczyzny. Najchętniej poszedłby teraz spać… Tak jak teraz, albo... Albo ciut bliżej niego.
- Chodź, odleć ze mną… - szepnął i pogłaskał go palcem po boku.
Przez moment leżał patrząc spod lekko uchylonych powiek na Dragana i dyszał totalnie oniemiały tym, co czuł w połączeniu z narkotykiem. Cudownie. Przeciągnął dłonią po jego ramieniu, później po boku i biodrze. Sam położył się na boku, aby móc patrzeć na kochanka. Na moment przymknął oczy na znak, że się zgadza, a później całkiem je zamknął. Nie można było powiedzieć, że spał, ale dryfował gdzieś między jednym tematem a drugim, nie potrafiąc dotrzeć do sedna żadnego, widząc je tak wyraźnie i czysto, jak nigdy wcześniej i nie widząc jednocześnie. Czas był rozciągnięty, ciepły i miękki jak ciasto, Charles czuł jego fakturę… a może to koc albo kołdra, którą nieprzytomnie w którymś momencie na nich naciągnął?
Nie wiedział, ile to trwało, zapadał w sen i budził się przez chwilę obserwując znajomego… a może śnił o jego obserwowaniu? Nie potrafił tego odróżnić i nie chciał, nie pomyślał nawet o tym, żeby czegoś nie chcieć albo chcieć, że gdzieś jest tu i teraz. Tu i teraz nie było – tylko miękki sen dookoła, zapach Dragana i ciepło jego ciała.
Nie wiedział, ile to trwało, zapadał w sen i budził się przez chwilę obserwując znajomego… a może śnił o jego obserwowaniu? Nie potrafił tego odróżnić i nie chciał, nie pomyślał nawet o tym, żeby czegoś nie chcieć albo chcieć, że gdzieś jest tu i teraz. Tu i teraz nie było – tylko miękki sen dookoła, zapach Dragana i ciepło jego ciała.
Od razu przytulił się do jego boku i poddał czuciu, wirowaniu i niemej bierności. Zdawało mu się, że kochanek jest blisko, że od niego nie odejdzie i są tak, w takim stanie, w takich warunkach bezpieczni. Nie liczył ile czasu przy nim spędził. Dopiero zimno wbijające się w jego skórę sprowokowało go do zejścia na ziemię, odnalezieniu wyjścia ze swoich myśli, i nakryciu ich kołdrą. Aaaach… Jak cudownie mieć kogoś obok… Ile on na to czekał? Przytulił się i delikatnie zaczął głaskać po ręce.. Bez pośpiechu, bez słów, po prostu chciał trwać w tym co teraz było.
Zebrał się z łóżka i zabrał szlafrok z podłogi. Ubrał się i cicho wyszedł do kuchni, zostawiając za sobą zamknięte drzwi. Nie zależało mu na przerywaniu Charlesowi, niech leży tam ile potrzebuje… Do tego czasu zrobi jedzenie i załatwi kilka rzeczy…
Zebrał się z łóżka i zabrał szlafrok z podłogi. Ubrał się i cicho wyszedł do kuchni, zostawiając za sobą zamknięte drzwi. Nie zależało mu na przerywaniu Charlesowi, niech leży tam ile potrzebuje… Do tego czasu zrobi jedzenie i załatwi kilka rzeczy…
Charles długo nie mógł zapaść w głębszy sen, dobijając się i błądząc od jawy do płytkiej drzemki, ale w końcu musiał zasnąć, bo zaczął doświadczać czegoś, co na pewno nie miało miejsca... a przynajmniej nie w tej konkretnej chwili. Czuł palący ból od prawego oka przez całą głowę, aż gdzieś do karku. Okropne, przejmujące pulsowanie jakby z samej czaszki coś chciało się wydostać, jakby cieknąca krew, która zakleiła mu powiekę i pół twarzy była za małą ceną. Czuł jej słodko–gorzki zapach i metaliczny smak wypełniający całe usta, mrowiący w przełyku, drażniący podświadomość i budzący mroczne, na co dzień głęboko uśpione instynkty. Charles czuł, że chciał walczyć, czuł, że miał masę siły, czuł, że bardzo się szarpał, a jednocześnie nic nie uzyskiwał. Żadnego efektu. W końcu poczuł też nacisk na szyję i siły gwałtownymi falami odpływały wraz ze świadomością.
Zamiast zapaść w nieświadomość, obudził się. Odruchowo złapał haust powietrza i złapał się za szyję. Poczuł, że boli go krtań, jakby naprawdę ktoś przed chwilą próbował go dusić, a blizna ciągnąca się od prawej brwi aż za skroń swędzi, jak podczas tych tygodni po zszyciu, gdy była we wczesnym procesie gojenia się. Cholera, cholera. Szybko usiadł zwieszając nogi ze skraju łóżka i patrząc w podłogę starał się uspokoić oddech i poskładać myśli. Nie był pewny, czy to tylko jego umysł interpretował i przepracowywał traumę, czy pamięć naprawdę uszczknęła parę sekund od zapomnienia i przedstawiła to, co działo się podczas ostatniego wyjazdu na front. Przez parę minut siedział w absolutnej ciszy i analizował to, co właśnie mu się przyśniło. Czy czuł, aby ktoś dusił go ręką? Czy robił to raczej jakimś narzędziem? Bo to, że był duszony było jasne już od samego początku, obrażenia idealnie do tego pasowały. I czy na pewno oberwał w głowę przed tym, jak ktoś próbował go udusić? A może próbowali dusić, a on odpowiedział skuteczną obroną, dlatego ktoś postanowił uderzyć go w głowę? Ale znowu uderzenie nie zostawiłoby takiej bliny. A może go przesłuchiwali i męczyli, a później uznali, że jest nieprzydatny i chcieli się pozbyć?
Zadawał sobie masę pytań, próbował logicznie rozebrać zdarzenie krok po kroku. Wiedział, że robił to tysiące razy i że przez ten sen będzie robił to kolejną setkę razy tego dnia.
Wstał i ubrał się w dres do biegania nawet nie idąc do łazienki. Zanim wyszedł biegać, wszedł do kuchni, w której słyszał Dragana czarującego jakieś pyszności, pocałował go w policzek, napił się trochę wody wprost z kranu i machnął w stronę drzwi dając znak, że wychodzi i wróci w miarę szybko.
Zamiast zapaść w nieświadomość, obudził się. Odruchowo złapał haust powietrza i złapał się za szyję. Poczuł, że boli go krtań, jakby naprawdę ktoś przed chwilą próbował go dusić, a blizna ciągnąca się od prawej brwi aż za skroń swędzi, jak podczas tych tygodni po zszyciu, gdy była we wczesnym procesie gojenia się. Cholera, cholera. Szybko usiadł zwieszając nogi ze skraju łóżka i patrząc w podłogę starał się uspokoić oddech i poskładać myśli. Nie był pewny, czy to tylko jego umysł interpretował i przepracowywał traumę, czy pamięć naprawdę uszczknęła parę sekund od zapomnienia i przedstawiła to, co działo się podczas ostatniego wyjazdu na front. Przez parę minut siedział w absolutnej ciszy i analizował to, co właśnie mu się przyśniło. Czy czuł, aby ktoś dusił go ręką? Czy robił to raczej jakimś narzędziem? Bo to, że był duszony było jasne już od samego początku, obrażenia idealnie do tego pasowały. I czy na pewno oberwał w głowę przed tym, jak ktoś próbował go udusić? A może próbowali dusić, a on odpowiedział skuteczną obroną, dlatego ktoś postanowił uderzyć go w głowę? Ale znowu uderzenie nie zostawiłoby takiej bliny. A może go przesłuchiwali i męczyli, a później uznali, że jest nieprzydatny i chcieli się pozbyć?
Zadawał sobie masę pytań, próbował logicznie rozebrać zdarzenie krok po kroku. Wiedział, że robił to tysiące razy i że przez ten sen będzie robił to kolejną setkę razy tego dnia.
Wstał i ubrał się w dres do biegania nawet nie idąc do łazienki. Zanim wyszedł biegać, wszedł do kuchni, w której słyszał Dragana czarującego jakieś pyszności, pocałował go w policzek, napił się trochę wody wprost z kranu i machnął w stronę drzwi dając znak, że wychodzi i wróci w miarę szybko.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach