▲▼
No dokładnie! Nie wystarczam ci? *parsk*
First topic message reminder :
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Kurwa, nie wykluczam
@edit. Wy czytacie pasty. JA ŻYJĘ W PASTACH.
@edit. Wy czytacie pasty. JA ŻYJĘ W PASTACH.
Życie mnie ostatnio rozpieszcza. Wobec tego ja rozpieszczę was.
Bądź Alegzem.
Twoja matka kupiła działkę i stawia dom. W sumie zajebiście, bo cały ten rozpierdolnik z miejsca jest wpisany do testamentu i po śmierci mamełę będzie należał do Ciebie. No kurwa, panie, żyć i nie umierać.
No ale chuj.
Idziesz spać o szóstej, bo nakurwiasz w Wieśka i do głowy by ci nie przyszło, że coś może pójść nie tak. Jeszcze sobie śmieszkujesz z obrazków w necie, więc schodzi ci tak do siódmej i dopiero zasypiasz. Godzina dziewiąta wpada mamełę.
okurwacotusię.jpg
Ledwo otwierasz oczy, nie wiesz, co jest pięć, a matka każe ci się ubierać, bo cement przywieźli.
- Jezu, mamę, jaki cement, co ty mówisz.
- NA DZIAŁKĘ. WSTAWAJ.
Schodzisz z łóżka, ubierasz się. Matka wchodzi, patrzy na ciebie jak na debila i rzuca ci stare dresy i jakąś starą koszulę. Już wiesz, że to nie będzie łatwy dzień. Przebierasz się, nie jesz śniadania, bo "NIE MA CZASU, CHODŹ", zęby z łaską pozwoliła ci umyć chociaż. No kurwa, panie. Ale. Jedziecie.
Zajeżdżamy na działkę, przykrywamy cement jakąś kurwa folią i jedziemy do typa po betoniarkę i chłopów do roboty.
Ziewasz. Śpisz na siedząco. Mamę coś ci mówi o jakichś kamieniach, ale w sumie chuja tam rozumiesz, tylko monotonnie kiwasz łbem do rytmu piosenki Dawida Podsiadło. Dojeżdżacie, zgarniacie chłopów, chłopy montują betoniarę na przyczepkę i jedziecie na działkę.
Przez dwie godziny zbierasz, kurwa, kamienie. Serio. Na taczkę, wleczesz to i wysypujesz. Ale w sumie chuj, chcesz być pomocny i przydatny i w ogóle. Zaczęło padać. Mamę patrzy na ciebie, nic nie mówi. Dalej wleczesz te kamienie, jesteś w innym świecie. Kierownik budowy mówi, że chwila przerwy, bo tak to się chuja robi. No dobra. Przestało padać, wszyscy wracajo do działania.
Skończyłeś wozić kamienie. Pytasz mamę, czy by coś zrobić, bo w sumie to jak niczego nie robisz, zasypiasz na stojąco. Mamę mówi, że ma dla ciebie zabójczo ważną misję.
Zapierdalasz samochodem do restauracji po żarcie dla roboli.
Wracasz. Pytasz o coś innego, co możesz zrobić.
Robisz więc robolom kawę.
Koniec końców rzucasz kamieniami i gapisz się w przestrzeń. Znowu zaczyna padać. Mamę woła cię, żebyś zrzucał te kamienie, które wcześniej przywlokłeś, do dołu, bo zaczęli lać beton. A to niby takie umocnienie i mniej cementu pójdzie. No spoko. Rzucasz. Przemokłeś, bolą cię plecy w chuj. Chcesz się zabić, żeby tylko móc zasnąć.
Koniec roboty. Robole zwijają manatki, mamę sprząta, ty jej pomagasz. Idziecie do samochodu. Zapomniałeś telefonu z chaty - bo chata stoi, tylko dobudowują i tam te fundamenty kłado - to po niego wracasz. Przechodzisz przez kładkę zrobioną z deski, chwilę mocujesz się z zamkiem i wbijasz do środka. Wracasz do samochodu tą samą drogą, bez zastanowienia.
Kurwa, robole zabrali już kładkę z deski. Twoja noga napotyka dół wypełniony świeżym, rzadkim cementem. Rzucasz się do przodu, żeby tam, kurwa nie utonąć i wypierdalasz się ryjem w błoto i trawę, dłonie unosząc do góry, bo dzierżysz w nich, urwa, telefon. Nie wspominaj nawet o nogach w cemencie.
Mamę leci, wyciąga cię i podnosi.
Jesteś ujebany do pasa w cemencie.
Mamę patrzy.
Robole patrzą.
Kierownik budowy patrzy z kiepem w zębach. Wyciąga, strzepuje popiół, patrzy na ciebie.
- Ot, dziedzic, kurwa mać.
PRZYGODY ALEGZA WĘDROWYCZA
Dziedzic na budowie
Dziedzic na budowie
Bądź Alegzem.
Twoja matka kupiła działkę i stawia dom. W sumie zajebiście, bo cały ten rozpierdolnik z miejsca jest wpisany do testamentu i po śmierci mamełę będzie należał do Ciebie. No kurwa, panie, żyć i nie umierać.
No ale chuj.
Idziesz spać o szóstej, bo nakurwiasz w Wieśka i do głowy by ci nie przyszło, że coś może pójść nie tak. Jeszcze sobie śmieszkujesz z obrazków w necie, więc schodzi ci tak do siódmej i dopiero zasypiasz. Godzina dziewiąta wpada mamełę.
okurwacotusię.jpg
Ledwo otwierasz oczy, nie wiesz, co jest pięć, a matka każe ci się ubierać, bo cement przywieźli.
- Jezu, mamę, jaki cement, co ty mówisz.
- NA DZIAŁKĘ. WSTAWAJ.
Schodzisz z łóżka, ubierasz się. Matka wchodzi, patrzy na ciebie jak na debila i rzuca ci stare dresy i jakąś starą koszulę. Już wiesz, że to nie będzie łatwy dzień. Przebierasz się, nie jesz śniadania, bo "NIE MA CZASU, CHODŹ", zęby z łaską pozwoliła ci umyć chociaż. No kurwa, panie. Ale. Jedziecie.
Zajeżdżamy na działkę, przykrywamy cement jakąś kurwa folią i jedziemy do typa po betoniarkę i chłopów do roboty.
Ziewasz. Śpisz na siedząco. Mamę coś ci mówi o jakichś kamieniach, ale w sumie chuja tam rozumiesz, tylko monotonnie kiwasz łbem do rytmu piosenki Dawida Podsiadło. Dojeżdżacie, zgarniacie chłopów, chłopy montują betoniarę na przyczepkę i jedziecie na działkę.
Przez dwie godziny zbierasz, kurwa, kamienie. Serio. Na taczkę, wleczesz to i wysypujesz. Ale w sumie chuj, chcesz być pomocny i przydatny i w ogóle. Zaczęło padać. Mamę patrzy na ciebie, nic nie mówi. Dalej wleczesz te kamienie, jesteś w innym świecie. Kierownik budowy mówi, że chwila przerwy, bo tak to się chuja robi. No dobra. Przestało padać, wszyscy wracajo do działania.
Skończyłeś wozić kamienie. Pytasz mamę, czy by coś zrobić, bo w sumie to jak niczego nie robisz, zasypiasz na stojąco. Mamę mówi, że ma dla ciebie zabójczo ważną misję.
Zapierdalasz samochodem do restauracji po żarcie dla roboli.
Wracasz. Pytasz o coś innego, co możesz zrobić.
Robisz więc robolom kawę.
Koniec końców rzucasz kamieniami i gapisz się w przestrzeń. Znowu zaczyna padać. Mamę woła cię, żebyś zrzucał te kamienie, które wcześniej przywlokłeś, do dołu, bo zaczęli lać beton. A to niby takie umocnienie i mniej cementu pójdzie. No spoko. Rzucasz. Przemokłeś, bolą cię plecy w chuj. Chcesz się zabić, żeby tylko móc zasnąć.
Koniec roboty. Robole zwijają manatki, mamę sprząta, ty jej pomagasz. Idziecie do samochodu. Zapomniałeś telefonu z chaty - bo chata stoi, tylko dobudowują i tam te fundamenty kłado - to po niego wracasz. Przechodzisz przez kładkę zrobioną z deski, chwilę mocujesz się z zamkiem i wbijasz do środka. Wracasz do samochodu tą samą drogą, bez zastanowienia.
Kurwa, robole zabrali już kładkę z deski. Twoja noga napotyka dół wypełniony świeżym, rzadkim cementem. Rzucasz się do przodu, żeby tam, kurwa nie utonąć i wypierdalasz się ryjem w błoto i trawę, dłonie unosząc do góry, bo dzierżysz w nich, urwa, telefon. Nie wspominaj nawet o nogach w cemencie.
Mamę leci, wyciąga cię i podnosi.
Jesteś ujebany do pasa w cemencie.
Mamę patrzy.
Robole patrzą.
Kierownik budowy patrzy z kiepem w zębach. Wyciąga, strzepuje popiół, patrzy na ciebie.
- Ot, dziedzic, kurwa mać.
CEMENTOWE BUCIKI XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Miałem napisać dziś posta. I co? I chuj. Tak mi się nie chce.
No wiem. Ale na pocieszenie powiem, że właśnie zacząłem pisać, więc może uda mi się skończyć chociaż jednego.
Tylko po chuj, oto jest pytanie. MOJE KONTO NA PBFIE TAKIE PIENIĘŻNE XDDD
No kurde milijony by zarobił przecież *parsk*
... AHAHAHAH XDDDDDD PIĘKNE. Zrobiłeś mi dzień, totalnie *parsk*
O nie XD Alan, nie ładnie to tak własną matkę całowaćChance napisał:
Zostawię ważną rzecz.
Natalie napisał:O nie XD Alan, nie ładnie to tak własną matkę całowaćChance napisał:
Zostawię ważną rzecz.
No dokładnie! Nie wystarczam ci? *parsk*
Zaraz chwila. JAKĄ DZIEWCZYNĘ?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach