▲▼
First topic message reminder :
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Przynajmniej nie przejechało Cię Tico.
Oh, wait. XD
Oh, wait. XD
Ale jakim cholernym cudem można być aż takim przegrywem. Jakim?! O_o
To je Alegz, tego nie ogarniesz.
TERAZ JEST MI SMUTNO, WIECIE?
I aż się cieszę, że żadna cholera nie podkusiła mnie do dodania starszych części Alegz Wędrowycza, bo byście tu się zadławili
I aż się cieszę, że żadna cholera nie podkusiła mnie do dodania starszych części Alegz Wędrowycza, bo byście tu się zadławili
Sam chciałeś!
- Przygody Alegz Wędrowycza:
- Historia Aleksa Wędrowycza
Część I
Wyprawa do Społem o zmroku
Dawno temu żył Aleks, któremu niefortunnie skończył się chleb, a podły Hans ośmielił się spać, kiedy Aleks tego chleba potrzebował i odmówił pójścia za niego do sklepu w celu zakupienia bochenka. Aleks pójdzie sam, tak zdecydował.
Aleks ubiera się, zakłada glany i stwierdza, że na chuj je wiązać, jak do Społem może z pięćdziesiąt metrów jest.
"Co się może stać niby?" - pomyślał i polazł.
Kurtki na dodatek nie zapiął, bo na chuj, a tam śnieg napierdala niewąsko. Aleks ramionami wzruszył i poszedł. Na schodach się nie potknął, ani nic. Jest okej. Lezie. Sznurówki wylazły na zewnątrz, wloką się za Aleksem, nogawki z glanów wylazły, bo niezawiązane, po nogach chłód jebie. Aleks poprawia. Ale za chuja pana nie zawiążę. I tak to poprawia co parę metrów, aż pod samym sklepem wkurwion zawiązuje. Pod sklepem. W napierdalającym śniegu, bo ba chuj takie rzeczy w środku robić, jak można na zewnątrz.
Wziął chleb i patrzy, że są mandarynki. Bierze parę. I dwie pomarańcze, bo kurwa tak.
Błąd.
Aleks płaci i wychodzi. Lezie. Sznurówka sie rozwiazała - Aleks jebie ją, bo zaraz będzie w domu. Aleks może z dziesięć metrów przed furtką wypierdala się, bo sznurówka. W zaspę. Mandarynki wpierdoliły się w zaspę. Pomarańcze też. Chleb też. Aleks za nimi. Aleks podnosi się i klnie. I patrzy.
Japierdolę.jpg
Mandarynki się wysypały i leżą w tym jebanym śniegu chuj wie gdzie. Aleks prawie w płacz. Mandarynki pewnie też w płacz, bo kto chciałby zostać wpierdolony do zaspy tak z zaskoczenia? Rękawiczek brak. No trudno, Aleks grzebie w zaspie, szukając mandarynek, bo za nie, kurwa, zapłacił i je wpierdoli mimo wszystko. Szuka. Znalazł pięć. Jeszcze jedna. No nie ma suki za nic. Aleks prawie idzie do domu po rękawiczki, bo ręce skostniałe i chuj. No nie. Jest, szmata, na chodniku koło zaspy, kurwa, brawo Aleks. Bierze. Chowa po kieszeniach, bo jebać reklamówki. Wlecze się do domu, wszystkie jest. Staje przed drzwiami. Kurwa. Nie ma klucza w kieszeni kurtki. Hans śpi i nie usłyszy.
Japierdolę2.jpg
Pewnie w zaspie został, jak się Aleks wypierdolił. Prawie histeria. Zrezygnowanie. Żałość, ból, wodorosty i rzygi w Bałtyku. Aleks wraca. Prawie już znowu zaczyna grzebać znowu w tej jebanej zaspie, ale telefon mu dzwoni. Aleks wkłada łapę do kieszeni spodni. Jest i klucz. Radość. Później współczucie dla własnej głupoty.
Aleks wraca. Drzwi otwarte, bo nie zamykał.
Jebać Społęm. Jebać śnieg i mandarynki.KONIECHistoria Aleksa WędrowyczaCzęść II
Gdy niewyspan po włościach pana chodziłem
Był sobie dawno temu Aleks, który nie spał prawie całą noc, bo pisał seksy na cb z pewną łajzą, której imię powinno zostać utajnione, a i tak wszyscy będą wiedzieli, że to Fean.
Aleks spał może z godzinę i wstał. Poszedł, prysznic wziął, niczego nie rozjebał. Obudził Hansa. Ubrał się całkiem składnie, mimo że dwie skarpetki różne na nogi przyodział. Prawie zasnął na krześle, gdy soczewki zakładał.
Ale poszedł. Nie spóźnił się nawet.
wtf.jpg
Aleks przyszedł o czasie do szkoły.
Ale chuj.
Wchodzi i ledwo widzi na oczy, soczewka uwiera, but uwiera - jedna skarpetka krótka, druga długa - słońce razi, śmierdzi jajkiem coś.
- Aleks, kurwiłaku, wstawaj, maturę ustną napierdalasz na raz, teraz.
Aleks nie ogarnia, właściwie nie wie nawet, co tam robi i jak się nazwa. Ale mówi. Nauczyciel przerywa mu, kiedy ten stwierdza, że nie poszedłby do opery, bo nie lubi, kiedy grubi ludzie na niego krzyczą i go nie znają nawet. Bez składni. W czasie Japierdolęniktnierozumieperfecetpastcontinuous.
- Siadaj, gówno, nie zdasz w maturę.
Aleks ok, wyjebane, patrzmy w okno i udawajmy, że istniejemy.
Aleks idzie korytarzem. Podbija do niego ziomeczek z klasy, wiadomo. I zadaje pytanie.
- Aleks, z kim mamy zastępstwa za Mikołajczak?
Aleks patrzy na ziomeczka wzrokiem martwej ryby.
- Tak, w 129.
I idzie dalej. Kontakt ze światem -miljon.
Aleks zapomniał o symulatorach. No tak bywa, każdy zapomina. Bierze kurtkę z szatni. Sam sobie bierze, wyjebane w szatniarkę, nie ma jej, bo w pizdu poszła. Dostał opierdol za włażenie do szatni, bo nie wolno. Inni wchodzili, nikt nie dostał.
przegryw_życia.doc
Stoi na przystanku Aleks i czeka na autobus do domu. Nic nie jedzie. Kurwa. Podjeżdża Hans Nazimobilem.
- Gdzie ty jedziesz, symulatory, tłumoku, mamy.
Aleks chce wsiąść do samochodu i jechać z Hansem. Gdyby podjechał Trynkiewicz czy Mama Madzi też by wsiadł. Ale, bo jak inaczej, potknął się o krawężnik i wyjebał na asfalt. Ludzie trąbią. Hans trąbi. Jedzie autobus, przejedzie wypierdolonego skurwysyna jak chuj.
"Zginę, kurwa" - pomyślał Aleks, zamiast się podnieść.
Autobus hamuje. Kierowca wściekły, krzyczy coś o matce Aleksa. Hans krzyczy. Wszyscy kurwa krzyczą. Aleks wstaje i mówi, że złamał rękę. Skóra zdarta na reku w trzech miejscach. Ręka niechybnie do amputacji.
Aleks wsiada do samochodu i nic nie mówi. Nikt nic nie mówi, wszyscy cisną z Aleksa, który prawie płacze, bo nie ma ręki. Naklejają plaster na łapę, wszystko jest okej.
Symulatory tak nudne, że największą atrakcją jest wyjście do kibla i granie tam w sudoku.
Aleks wraca z Hansem do domu. Żywszy, dwa energole wypił, może, kurwa, samochód podnieść, jak chuj prosty. Hans upiera się, że musi kupić sobie pierdolniki i wihajstry, bo strój na Pyrkon.
Aleks ok.
- Idę z tobą.
- Zostań w samochodzie.
- Nie, idę!
- Dobra, to weź mi szarą taśmę znajdź.
Aleks ok. Wchodzą do sklepu, Hans idzie w jedną stronę, Aleks stoi. No kurwa, mijon imposibru, sklep wielki jak stodoła sołtysa. Albo i dwie. Zgubił się. Pyta pracowników, jak dojść do szarej taśmy. Mówią, że na farbach. Prosto i w prawo, łatwo trafić. Aleks złapał zmuła, kofeina przestała działać. Dobra, taśma jest, nie ma Hansa. Próbuje zadzwonić. Nie wziął torby z samochodu. Telefon w torbie. No to zajebiście.
Aleks czaił się z piętnaście minut, zanim wściekły na niego Hans przychodzi w okolice kas. Aleks z uczuciem bycia zgubionego dziecka w hipermarkecie przeprasza. Zapłata. Powrót do domu bez rewelacji dalszych.
Aleks idzie spać zaraz po powrocie, bo jebać życie bez snu.KONIEC CZĘŚCI IIPRZYGODY ALEKSA WĘDROWYCZA
Cześć III
Niebieskie Tico bliznę na sercu i ciele zostawiło
Był sobie kiedyś bardzo leniwy Aleks, który lenistwem dorównywał adminom na Empti i chyba bardziej, i jakoś jednego dnia nie chciało mu się gotować sobie obiadu. I tak dumał Aleks, i dumał, aż w końcu sobie wykoncypował, że w sumie to skoczy sobie do miasta obok do pierogarni i nakupi pierogów.
Pierogi trzynaście złotych za kilogram, można wpierdalać, bo dobre.
Przy okazji Aleks postanowił jeszcze skoczyć do optyka, do banku i porobić ogólnie rzeczy, żeby ten wyjazd jakiś taki nie był, że tylko po pierogi jakieś.
No to pojechał Aleks.
Zaparkował i w ogóle, nawet prosto dziadowi wyszło, z samochodu wysiadł, fajkę zapalił. Co miał zrobić, to zrobił, nawet te pierogi kupił, ale że to zachłanne stworzenie, to zachciało się Aleksowi pączka. Takie ohydnego pączka, który ma posmak świeżej gliny i jest z obrzydliwą czekoladą.
japierdolędlaczego.jpg
Idzie sobie szczęśliwy i nagle coś mu telefon wibruje. Wyjął telefon i patrzy.
nieróbcietegowdomu.doc
Nie zobaczył, że niebieskie Tico zapierdala sobie niewąsko. No i idzie Aleks, Tico po hamulcach, Aleks rozgląda się z nieogarem i w sumie jakieś parę sekund leży już na jezdni i nie ogarnia jeszcze bardziej. Tico też pewnie nie ogarnia, bo to Tico. Ludzie krzyczą, kierowca Tico krzyczy, Aleks leży i sobie siada, twierdząc, że wszystko spoko, on sobie pójdzie do domu zaraz. Ryj mu trochę krwawi, bo otarł policzek o jezdnię, ale poza tym nic.
Wzywają karetki, milicjantów, Gwardię, Putina i chuj wie co jeszcze.
nachujtylekrzyku.png
Zabierają Aleksa do szpitala, cholera wie, co mu robią. Ręka lewa złamana - nie będzie walania konia lewą łapą - i poobijany. Tico pewnie do kasacji. Łapsko w gipsie, kłopot ze ściągnięciem aleksowego auta, ciało obite, trochę sfatygowane żarcie z Tesco. Tak bywa.
Miny znajomych, gdy opowiadasz, że potrąciło cię Tico - bezcenne.
Oficjalnie popłakałam się XDDDD
Opisujesz to w taki sposób, że po prostu kwiczę jak świnia. Cały czas. Nawet matka przyszła mi do pokoju i sprawdziła czy wszystko ze mną w porządku. I nawet rzuciła jakimś tekstem żebym się przymknął, bo brat śpi.
Ale świetne masz te przygody. Napisz kiedyś biografię, chętnie przeczytam. I też płaczę. W sumie to sam nie wiem jakie wydaję z siebie dźwięki. Płacz, kwiczenie, chrumkanie i jakieś inne dziwne. XDD
Ale świetne masz te przygody. Napisz kiedyś biografię, chętnie przeczytam. I też płaczę. W sumie to sam nie wiem jakie wydaję z siebie dźwięki. Płacz, kwiczenie, chrumkanie i jakieś inne dziwne. XDD
Awwww, słuchałabym tego chrumkania, kwiczenia czy innych niepokojących dźwięków, nawet jeśli są powodowane moim własnym nieszczęściem xD
Wszyscy mi ostatnio mówią, że słuchaliby mojego chrumkania i kwiczenia. O co chodzi. |:
To takie subtelne próby przywołania Cię w mistyczny sposób na Skype. Zaufaj mi, znam się na tym.
Prośba za miliard pointsów. Dalibyście radę podać mi 30 randomowych słów? Potrzebuję .-.
wąż woda chleb stanik spodnie mieszkanie blok dziecko płatek słońce klawisz strona sukienka skarpetka groszek kwiat jajecznica ciecz plastiki bąble strumień wyzwanie makijaż ucho nogawka ciało mężczyzna znicz poduszka krzyk
Chyba 30
Chyba 30
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach