Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
First topic message reminder :

Przyleciał. Po jedenastej wieczorem czasu lokalnego mocno zapukał do drzwi pod wskazanym adresem. Miał ze sobą tylko mały czarny plecak przerzucony przez ramię, a w prawej dłoni trzymał cholernie nowoczesny model polaroida zdolnego do cyfrowego zapisywania zdjęć, ale też do natychmiastowego ich drukowania. Nonszalancko opierał się wolną ręką o framugę, pochylał głowę, a rozczochrane włosy zasłaniały mu większość twarzy – jakby właśnie wstał z łóżka albo dopiero co wypił parę głębszych... i pewnie obydwu stwierdzeniom było blisko do prawdy. Pomięta czarna koszula z postawionym kołnierzem tylko dopełniała tego szalono–pijackiego wizerunku.
Zapukał jeszcze raz kopiąc czubkiem buta w drzwi. Czekał, nasłuchiwał nawet nie podnosząc głowy.

Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles słuchał ze zmarszczonymi brwiami. Mruknął na potwierdzenie, że wie, o jaki stół chodziło. Gdy Garik wspomniał o koledze, Charles przestał go głaskać i pocałował w skroń, ale dalej nie przerywał. Odezwał się dopiero gdy usłyszał pytanie.
Dobić, bo wie za dużo. – Och, to nie zabrzmiało dobrze, ale fotograf rzadko kiedy silił się na delikatność. – Albo kazać mu dla siebie pracować.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Dokładnie... Nie mówiłem wtedy tak dobrze po rosyjsku, więc wzięli mnie za szpiega. Krotow miał dobry humor i zechciał osobiście mnie przesłuchać i poznęcać się przy okazji. Wtedy kończył swoje spotkanie ze wspólnikami, chyba udane, bo nie rzucił mnie od razu na postrzał. Zagościłem w sali konferencyjnej, w samym fartuchu lekarskim i heh, miałem się tłumaczyć. Szef nie mógł uwierzyć, że po takim porażeniu jeszcze żyję. Śmiałem się wtedy, że nic nie jest w stanie mnie zabić. Później to było moim przekleństwem, ale... Wracając do tamtego spotkania. Zgodził się mnie oszczędzić i znaleźć coś specjalnego, jeśli za dwa dni czymś go zaskoczę. Miałem dla siebie ciało i organy mojego kolegi oraz wszystkie narzędzia w sali operacyjnej. Do tego pełno sprzętu z budowy... Musiałem improwizować.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
O, taak, czuł, że słuchając tej historii musiał się przestawić z obecnego dziwnego, ciepłego stanu na zwyczajne chłodne zdystansowanie. Uśmiechnął się gorzko. Nic nie jest w stanie go zabić? Przekleństwo? Zdawał sobie sprawę, że Garik tak to odbiera.
I co zrobiłeś? – odezwał się po chwili enigmatycznej ciszy, gdy zdążył przełknąć i przetrawić informacje. Charlesa nie zaskoczyło to, co słyszał, bo zdawał sobie sprawę z wielu okropieństw i okrucieństwa, na jakie stać ludzi, ale wywarło na nim wrażenie to, że znajomy miał z tym do czynienia i że w ogóle chce mu to opowiadać. – I czy robiłeś to już wcześniej? No wiesz... żeby wiedzieć, jak się za to zabrać.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Mój ojciec był wysoko postawionym politykiem, moja rodzina miała pieniądze by wysłać mnie pierw do najlepszej szkoły z profilem biologiczno-chemicznym i naciskiem na praktyczne zajęcia medyczne, a później prosto na medycynę. Zapewnili mi to, zresztą, bardzo mnie to wtedy interesowało. Ludzkie ciało połączone z nowoczesną technologią. Coś jak sciencefiction, nie? Później to wszystko się skończyło i zająłem się bardziej przyziemnymi zajęciami. Rąbanie na Syberii. Heh, żżżałłosne... - podniósł się i oparł na łokciu. Delikatnie zaczął głaskać Charlesa po policzku i szyi - Miałem podstawy, wiedziałem jakie są zależności i co jest czym. To co zrobiłem wtedy, U Krotowa... Pozwól, że zdradzę ci tylko część. Nie byłem w stanie wymyślić czegokolwiek z zimnym sercem kolegi. Musiałem ukraść coś świeższego.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Do tej pory słuchał go z otwartymi oczami, ale wpatrywał się gdzieś w punkt na ścianie, ale czując, że Garik się ruszył, przeniósł już bardziej przytomny wzrok na niego. Przyznał przed sobą w duchu, że głaskanie leżącej obok osoby i opowiadanie takich rzeczy w jego pojęciu nie szły obok siebie, ale zachował to dla siebie. Creepy.
Ukradłeś 'coś świeżego' od Krotowa czy... Hm. Zabrałeś prosto ze źródła? – pytał wystudiowanym, obojętnym głosem lekko odsuwając się aby dać znajomemu trochę przestrzeni do zmiany pozycji.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Ukradłem świeżo zabite ciało. Pod wieczór przyniesiono trzy, kiedy nie było chirurgów, zabrałem to, co było mi potrzebne. Oni to w końcu zauważyli, ale nic nie powiedzieli. Dwa dni później Krotow zobaczył ciało mojego sinego już wtedy kolegi, siedzącego bez niczyjej pomocy na jednym ze stołów i mrugającego w jego stronę. Pamiętam, że rzucił tylko okiem i pobladł prawie tak samo jak trup. Wyszedł ze mną i o wszystko zaczął wypytywać. Jak to zrobiłem, czego użyłem i czy jestem w stanie to powtórzyć. Wtedy dostałem wybór, albo będę kontynuować takie badania, albo sprzedadzą moją skórę i organy jak resztę. Wtedy pamiętam, że byłem tak zmęczony i wyprany ze wszystkiego, że odpowiedziałem tylko... " Dobrze tato", po czym odszedłem na jeden ze stół i położyłem się na nim.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles nie odezwał się ani słowem, przez większość czasu patrząc znajomemu w oczy ze spokojem, dopiero pod koniec jego spojrzenie lekko się zmieniło, wyrażając coś na wzór silnie ukrywanego, przykrytego obojętnością smutku. Milczał, słuchał go dalej.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Obudzili mi chirurdzy, żartowali sobie, że mają mnie teraz pociąć. Dostałem od nich kombinezon i zaprosili mnie do stołów. Przez dwa kolejne tygodnie oglądałem jak obdziera się skórę z czaszki, tak by jak najmniej ją naruszyć, dowiedziałem się gdzie wędruje mięso, jak przechowuje się poszczególne części ciała i ile kosztują. Uczyłem się ciała człowieka w chorych warunkach. Miałem zakaz oddalania się z sali operacyjnej, spałem wśród martwych ciał i wrzuconych do worków kości. Przynoszono mi jedzenie rano i wieczorem, kiedy zmieniali się pracownicy. W końcu przyzwyczaiłem się do widoków bezbarwnych ciał. Już nie robiły na mnie wrażenia. Ci ludzie stali się dla mnie wypchanymi kukiełkami, które trzeba było obrać i rozłożyć do odpowiednich worków i lodówek. – usiadł na łóżku i pociągnął cienką kołdrę. Przykrył się i Charlesa. Wrócił na jego ramię i zamknął oczy. – Wypuścili mnie i kazali czekać na kontakt, podobno mieli mnie znaleźć… Nie wierzyłem w to, cieszyłem się, że żyję i wrócę do domu. Przecież miał tam czekać na mnie Vuka, nie?... – westchnął ciężko – Po powrocie, sąsiadka powiadomiła mnie, że nie żyje. Potrącił go tramwaj, umarł na miejscu… Nie miałem pieniędzy na pogrzeb czy nagrobek. Kupiłem najtańszy krzyż i wybłagałem cerkiew by pomogli mi pochować przyjaciela. Po tym zacząłem się ciąć, ćpać i robić głupie rzeczy… Bardzo głupie… - zastanowił się czy powinien mu to wszystko opowiadać. To chyba był najgorszy moment na takie historie. – W każdym razie… Moje hobby… Krotow dał mi miejsce, pieniądze i narzędzia. Po moim powrocie z Rio dostałem zlecenie na wykonanie mechanicznej ręki. W innym miejscu… Trzymam wszystkie potrzebne materiały. Tutaj robię projekt, dlatego też zobaczyłeś w drugim pokoju manekina bez ręki. Lubię szukać rozwiązań, testować, majstrować, łączyć technikę i ciało ludzkie. Tworzę coś zupełnie nowego, dla Krotowa, dzięki niemu… - uśmiechnął się – Wiesz? Wolałbym abyś kojarzył mnie raczej z tancerzem na rurze, niż z jakimś popapranym, szalonym doktorem naukowcem. Nim nie jestem…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie przerywał. Milczał. Wodził wzrokiem za znajomym i tylko czasem przez jego twarz przebiegał jakiś cień niemożliwych do rozpoznania emocji. Przyjął kołdrę i okrył się. Już jakiś czas temu czuł coraz intensywniejsze dreszcze, które wpierw sprawiły, że zaczęły drżeć mu ręce, a później całe ciało. Nie krył się z tym, po prostu leżał, dygotał i czekał aż przejdzie. Domyślał się, że tak będzie. Zawsze tak było, gdy zaczynał uspokajać się po intensywnych emocjach. W tej chwili swoje jeszcze dołożył chłód.
Vukasina potrącił tramwaj? Charlesowi wydawało się, że Garik mówił, jeszcze zanim wjechali do Niemiec, że Vuka zginął od zbłąkanej kuli. Cóż, może mu się wydawało? To nieważne. Nie w tej chwili. Charles, nawet pomimo tego, jak bardzo dbał o logikę, nie miał serca zwrócić znajomemu na to uwagi.
Położył palce na głowie Garika i wolno przeczesywał jego włosy, ale po jakimś lekko się podniósł i parę razy delikatnie pocałował go w szyję, a później znów do siebie przygarnął.
Nigdy nie byłeś dla mnie tancerzem na rurze... – odezwał się cicho, głos mu drżał. Domyślał się, że ta uwaga nic nie wniesie. Cóż, w tej chwili rzeczywiście w głowie Charlesa Garikowi było bliżej do szalonego naukowca niż tancerza z klubu nocnego. Westchnął. – Czy teraz ja mam ci o sobie opowiedzieć...?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Jak zginął. Właśnie… Gdzie jest prawda? Może kiedyś się dowie, może kiedyś znowu nie będzie się zastanawiał co poczuje Garik i zapyta o szczegóły.
Uśmiechnął się kiedy poczuł na szyi jego usta. Rób tak dalej, będę grzeczny… Przytulił się do niego i zamknął oczy. Nie będzie tancerzem? Trudno. Niech myśli jak chce, tylko niech go teraz nie zostawia.
- Wiesz, że cię wysłucham… Nie zmuszam cię jeśli nie chcesz mówić. To przeszłość, prawda? To już nieważne…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nieważne? – Zaśmiał się gorzko. – To cię ukształtowało. I mnie. Nie brzmiałeś jak ktoś, kto mówi o czymś nieważnym. Samo to, że o tym opowiedziałeś znaczy, że to nie jest nieważne. To, że powiedziałeś mi to właśnie teraz. – Westchnął i przeciągnął dłonią po twarzy. – Zapytałem, bo wiem, że jak ludzie mówią coś o sobie to czują się bezpieczniej i lepiej, jeśli ktoś też da im coś podobnego. Taki handel wnętrznościami. – Teraz uśmiechnął się, ale już mniej smutno.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Wiesz co? Wcale nie czuję się lepiej, ani bezpieczniej mówiąc takie rzeczy. Wolałbym zachować te informacje dla siebie, ale… Ale to ty.. Nie wiem czy kiedykolwiek cię jeszcze zobaczę, nie wiem czy w ogóle będziesz to pamiętał. Zresztą. Jest mi to zresztą obojętne… Ech… Charles… - podniósł się lekko i pocałował go – Wiesz, że teraz, w tym stanie dam ci wszystko o co poprosisz… Nie odmówię ci… Niestety. – pocałował go znowu – Jutro będę żałował. Teraz, chcę czuć, że jesteś osobą, której ufam i którą chcę pokochać. – uśmiechnął się i położył głowę przy jego mostku. Zamknął oczy.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Zaśmiał się, tym razem już prawie całkiem wesoło.
Nie jestem już tak pijany, jasne, że będę to pamiętać. Chcę pamiętać. – Tym razem zamiast ładnie zaczesać jego włosy to zagarnął mu je na twarz i potargał. Ot tak, dla żartu. – Wszystko? Nie sądzę... zresztą. Nie wezmę tego, czego sam mi nie dasz. Ta zasada działa w obydwie strony. – Powoli zaczął z powrotem układać jego fryzurę głaszcząc spokojnie. Już prawie nie dygotał, udało mu się na tyle rozluźnić i rozgrzać. – A może nie będziesz żałować? Może, tak dla odmiany, obydwaj stwierdzimy, że poradzimy sobie i jest nam tak wygodnie? Tak jak powiedziałeś... znikać i pojawiać się wtedy, kiedy będziemy tego potrzebować? Myślisz, że jutro nie będziesz czuć, że mi ufasz i że chcesz... – przerwał. Nie, nie powie tego. Nie. To jeszcze za dużo. Na razie uczył się znosić słuchania tych słów bez czucia jak kruszy się kolejny kawałek jego serca i spada do żołądka powodując ukłucie niepokoju. – Chcesz... no wiesz.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Zacisnął usta kiedy zepsuł mu fryzurę. Jak psu! Targa go jak psa! Nie jest psem! Co prawda, czasami miewa jakieś dziwne fazy, że przykleja się do kogoś i nie zostawia go, ale!... Matko, powinien już spać i przestać myśleć.
- Nie wiem. Jedyne czego się boję, to to, że w końcu stwierdzę, że mi nie zależy. – okrył się po czubek głowy, jakby chciał się schować. – Jak nie chcesz opowiadać o sobie to zaśnij… Ja już powiedziałem swoje. Chcę teraz tylko… Byś mnie nie zostawiał… I tyle.- dobra, nie widzi go, nie oceni, może tego nie dosłyszy, może to zignoruje, nieważne, zacznie udawać, że śpi. Ha! Idealny pomysł!... Boże… Dlaczego… Niech ktoś zabierze te myśli! Już, sio, sio… - Jutro będę dla ciebie taki sam, za dwa dni też i za trzy… Póki nie skrzywdzisz mnie jak inni, nie mam powodów by… Sam wiesz co – uśmiechnął się do siebie. – Już nic nie mówię, dzisiaj to mi nie idzie…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles nigdy nie widział psa z tak bujną czupryną, aby móc go targać tak, jak targał Garika, ale, cóż! Być może w Rosji mieli inne psy...
Jeśli przestanie zależeć któremukolwiek z nas to się przestaniemy widywać – odpowiedział lekko i spokojnie, jakby to była naturalna kolej rzeczy. Właściwie Charles tak sądził, że znajomości, a przynajmniej te jego, umierają śmiercią naturalną dość szybko, bo albo on znudzi się kimś, albo ktoś przestaje wytrzymywać to, że fotograf znika na wiele miesięcy i nie tłumaczy, co roił i z kimś, albo po prostu kontakt zanika z dwóch stron naraz.
Zerknął, co Garik robi. Nakrywa się? Okej. Nie skomentował tego i nie dał po sobie w żaden sposób znać, że uważa takie zachowanie za dziwne czy nieodpowiednie dla dorosłego.
Chciałem wylecieć jutro przed południem. Wyjść jak będziesz spał, ale już jakiś czas temu uznałem, że zostanę dłużej – informował go spokojnie. Decyzja została podjęta. Nadal obejmował Garika, ale teraz trzymał dłoń na jego plecach. – Jeśli ty nie skrzywdzisz mnie, ja będę starał się jak cholera, aby nie skrzywdzić ciebie. – Prosty rachunek. Garik nic nie mówi? Dobrze, w takim razie i Charles postanowił zamilknąć. Udawało mu się to przez dłuższy czas...
Nienawidzę mojej matki – niespodziewanie odezwał się bardzo cicho, prawie że szepcząc. – Ona mnie też. Z ojcem miałem dobry kontakt, zgadzaliśmy się w wielu kwestiach, ale z nią... nie. Byłem ich pierwszym dzieckiem, była młoda, jej kariera rozkwitała dopóki nie pojawiłem się ja. Wiele razy pytałem, dlaczego nie usunęła ciąży, ale nigdy nie odpowiedziała na to w jasny sposób. Myślę, że ojciec nie chciał. Zostawiłby ją, gdyby to zrobiła, a to on był jej gwarancją na sławę, on sponsorował jej wernisaże i tournée. Mój brat zawsze był cichy i przepraszał ją za to, że żyje, robił wszystko, żeby ją uszczęśliwić. Teraz jest prawnikiem, kręci się koło wojska, jak ojciec. Ona przypomina mi twoją szefową. Nienawidzę ich obydwu. – Ostatnie zdanie nisko wymruczał. – Wyjeżdżała kiedy tylko mogła, żeby nie siedzieć w domu. To głównie ojciec nas wychował. Chodził do szkoły, kupował ubrania, książki, dbał żebyśmy robili coś więcej poza siedzeniem w pustych pokojach. Dzięki niemu zacząłem tańczyć i robić zdjęcia. Uczył nas i zabierał na wycieczki. W zimę, jakoś przed nowym rokiem... albo po? Nie, chyba przed... Jechaliśmy z nim z domu w mieście do tego poza miastem. Parę bitych godzin jazdy, ale jak byłem dzieckiem prawie zawsze spędzaliśmy tam Sylwestra. Ciemność, lasy i jezioro, a na niebie sztuczne ognie, które ojciec wybierał już parę miesięcy przed, jakby od nich zależało to, czy następny rok będzie udany. – Westchnął płytko i kontynuował nawet jeśli Garik nie odpowiadał, nawet jeśli nie słuchał albo spał. – Miałem siedem lat, mój brat rok. Po drodze zatrzymaliśmy się na jarmarku. Słodycze, zabawki, muzyka... Ojciec spotkał tam sąsiadów. Pamiętam, że później matka mówiła, że wypił i wsiadł z powrotem za kółko, ale ciężko mi w to uwierzyć. Chociaż może... Nie wiem. Tak czy siak, było od dawna ciemno, dojeżdżaliśmy do domu, ale samochód wpadł w poślizg, wypadł z drogi. Dwa razy dachowaliśmy, odbijaliśmy się od drzew... Bratu nic się nie stało, był przypięty w foteliku, ojciec miał pogruchotaną łydkę, kości popękały w drobny mak. Przeszedł parę operacji, ale do końca życia utykał. Ja miałem zmiażdżony jeden z kręgów w szyi. Samego wypadku nie pamiętam, pamiętam tylko, że widziałem niebo, więc musiałem być gdzieś poza samochodem. Śnieg prószył, ja nie czułem i nie widziałem nic poza niebem. I gwiazdami. Zakochałem się w gwiazdach. Opowiadały mi historie, bajki, poruszały się i przybierały różne kształty. Widziałem stado dzikich koni, stepy, ptaki, łodzie na oceanach, syreny, sarny na trawiastych plażach, lisy ścigające zające i myśliwych polujących na lisy, turnieje rycerskie i księżniczkę w wieży... Parę godzin później znaleźli nas sąsiedzi, których wcześniej spotkaliśmy na jarmarku i wezwali pomoc.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach