▲▼
Megan cały czas wodziła wzrokiem między grupą, a Marianne. Od czasu do czasu rzucała tym pierwszym krótkie porady ("Trochę szybsze przejście!", "Anne, musisz wyżej podnosić nogi przy wyskoku", "Natalie ręce, ręce! Jeśli nie będziesz odpowiednio pracować rękami, dziewczyny nie będą mogły wykorzystać ich jako podpórki!"). Niemniej fakt jak szybko Cote załapała cały układ, powtarzając go praktycznie bezbłędnie, wyraźnie odzwierciedliło się na jej twarzy w formie zachwytu. Sama zaśmiała się, w którymś momencie, a gdy tylko muzyka ucichła, wyłączyła radio jednym pstryknięciem palca i wypięła dumnie pierś.
"I jak? Nadaję się?"
Wcześniejszy uśmiech zniknął bez śladu. Spojrzała na nią poważnym wzrokiem, wzdychając w końcu ciężko. Oparła jeden z pomponów na swoim ramieniu.
— Marianne, jakby ci to powiedzieć... oczywiście, że się nadajesz! — najwidoczniej nie mogła sobie odpuścić drobnego dokuczenia dziewczynie. Z tego wszystkiego, przyciągnęła ją do siebie śmiejąc się wesoło i zaraz obróciła w stronę reszty grupy.
— Dziewczyny, to jest Marianne! Od dziś będzie jedną z nas. Gratuluję — szeroki uśmiech, jeszcze więcej uśmiechów, machanie pomponami w powietrzu. Wystarczyło jednak podwójne klaśnięcie, by wszystko ucichło w przeciągu kilku sekund.
— Zostało nam ostatnie dwadzieścia minut. Dołącz do dziewczyn i spróbuj tak jak poprzednio, powtarzać wykonywany przez nie układ. Najlepiej stań póki co gdzieś z tyłu, będziesz miała najlepszy wgląd. W razie jakichkolwiek problemów chętnie ci potem pomogę.
Kiwnęła głową, najwyraźniej nie akceptując żadnego innego wyjścia. W końcu nie zamierzała puszczać swojego nowego talentu luzem i pozwolić jej od razu iść do domu! Z pewnością dwadzieścia minut nie sprawi jej wiele problemów. Poza tym dzięki temu przynajmniej oswoi się nieco z grupą.
STRÓŻ PRAWA
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Obszerne pomieszczenie idealne dla gimnastyczek, tancerzy chcących przećwiczyć układy i popracować nad swoimi umiejętnościami. Jedną ze ścian w całości pokrywają lustra a oprócz tego znajdziemy tu kilka szafek na różne, pomocne w ćwiczeniach rzeczy a także nagłośnienie do którego można podłączyć swój własny sprzęt. Dzięki obszerności jest możliwość trenowania tutaj w grupach, także sala treningowa jest idealnym miejscem również na różne działania pozalekcyjne - zumba, fitness czy cokolwiek innego.
Obszerne pomieszczenie idealne dla gimnastyczek, tancerzy chcących przećwiczyć układy i popracować nad swoimi umiejętnościami. Jedną ze ścian w całości pokrywają lustra a oprócz tego znajdziemy tu kilka szafek na różne, pomocne w ćwiczeniach rzeczy a także nagłośnienie do którego można podłączyć swój własny sprzęt. Dzięki obszerności jest możliwość trenowania tutaj w grupach, także sala treningowa jest idealnym miejscem również na różne działania pozalekcyjne - zumba, fitness czy cokolwiek innego.
Megan cały czas wodziła wzrokiem między grupą, a Marianne. Od czasu do czasu rzucała tym pierwszym krótkie porady ("Trochę szybsze przejście!", "Anne, musisz wyżej podnosić nogi przy wyskoku", "Natalie ręce, ręce! Jeśli nie będziesz odpowiednio pracować rękami, dziewczyny nie będą mogły wykorzystać ich jako podpórki!"). Niemniej fakt jak szybko Cote załapała cały układ, powtarzając go praktycznie bezbłędnie, wyraźnie odzwierciedliło się na jej twarzy w formie zachwytu. Sama zaśmiała się, w którymś momencie, a gdy tylko muzyka ucichła, wyłączyła radio jednym pstryknięciem palca i wypięła dumnie pierś.
"I jak? Nadaję się?"
Wcześniejszy uśmiech zniknął bez śladu. Spojrzała na nią poważnym wzrokiem, wzdychając w końcu ciężko. Oparła jeden z pomponów na swoim ramieniu.
— Marianne, jakby ci to powiedzieć... oczywiście, że się nadajesz! — najwidoczniej nie mogła sobie odpuścić drobnego dokuczenia dziewczynie. Z tego wszystkiego, przyciągnęła ją do siebie śmiejąc się wesoło i zaraz obróciła w stronę reszty grupy.
— Dziewczyny, to jest Marianne! Od dziś będzie jedną z nas. Gratuluję — szeroki uśmiech, jeszcze więcej uśmiechów, machanie pomponami w powietrzu. Wystarczyło jednak podwójne klaśnięcie, by wszystko ucichło w przeciągu kilku sekund.
— Zostało nam ostatnie dwadzieścia minut. Dołącz do dziewczyn i spróbuj tak jak poprzednio, powtarzać wykonywany przez nie układ. Najlepiej stań póki co gdzieś z tyłu, będziesz miała najlepszy wgląd. W razie jakichkolwiek problemów chętnie ci potem pomogę.
Kiwnęła głową, najwyraźniej nie akceptując żadnego innego wyjścia. W końcu nie zamierzała puszczać swojego nowego talentu luzem i pozwolić jej od razu iść do domu! Z pewnością dwadzieścia minut nie sprawi jej wiele problemów. Poza tym dzięki temu przynajmniej oswoi się nieco z grupą.
Buzia dziewczyny rozświetliła się na dobre, kiedy usłyszała, że została już przyjęta do zespołu. Magiczny czas szkoły pełen zabawy właśnie miał nadejść, a nadchodzące lata będą wypełnione po brzegi skokami, tańcem i po prostu byciem cheerleaderką. Teraz to ona będzie wśród tych sławnych dziewczyn, które wszyscy zawsze podziwiają. Umiejętności, wysportowane zgrabne ciała, dziewczęcość bijąca od nich na kilometry i poświęcenie swojemu zajęciu. To w jej głowie definiowało bycie dobrą zawodniczką w tej grze. Może z czasem okaże się, że to nie taka piękna bajka, kto wie? Na pewno nie Baby.
Roześmiała się wesoło obejmując dziewczynę i przytulając się do niej chwilowo. Wyprostowała się ładnie i ukłoniła reszcie dziewczyn, zaraz jednak wpatrując w ich kapitan.
Kiwnęła głową na jej słowa, a jej loczki podskoczyły lekko na ramionach. Pobiegła z powrotem na swoje wcześniejsze miejsce, nieco z boku, nieco z tyłu, żeby przypadkiem nie wplątać się żadnej z dziewczyn pod nogi.
Kiedy muzyka znowu wypełniła halę, ponownie starała się powtarzać ich ruchy. Prostsze rzeczy już zaczynała łapać, ale nad trudniejszymi pewnie pozostanie jej spędzić nieco więcej czasu. Skok w górę, skok w bok. Zmęczenie zaczynało powoli dawać o sobie znać, jej policzki zrobiły się nieco czerwone, oddech stawał się stopniowo cięższy. Czyli treningi będą męczące, kapitan najwyraźniej nie jest ani leniwa, ani nie traci czasu na pogaduchy. Systematyczne ćwiczenie układu prawdopodobnie zawsze zapewnia sukces wystąpień podczas meczów. Pomimo ogólnego zmęczenia, Mari uśmiechnęła się sapiąc cicho. Cieszyła się jednak tym co robi, a dwadzieścia minut czasu szybko jej leciało.
Roześmiała się wesoło obejmując dziewczynę i przytulając się do niej chwilowo. Wyprostowała się ładnie i ukłoniła reszcie dziewczyn, zaraz jednak wpatrując w ich kapitan.
Kiwnęła głową na jej słowa, a jej loczki podskoczyły lekko na ramionach. Pobiegła z powrotem na swoje wcześniejsze miejsce, nieco z boku, nieco z tyłu, żeby przypadkiem nie wplątać się żadnej z dziewczyn pod nogi.
Kiedy muzyka znowu wypełniła halę, ponownie starała się powtarzać ich ruchy. Prostsze rzeczy już zaczynała łapać, ale nad trudniejszymi pewnie pozostanie jej spędzić nieco więcej czasu. Skok w górę, skok w bok. Zmęczenie zaczynało powoli dawać o sobie znać, jej policzki zrobiły się nieco czerwone, oddech stawał się stopniowo cięższy. Czyli treningi będą męczące, kapitan najwyraźniej nie jest ani leniwa, ani nie traci czasu na pogaduchy. Systematyczne ćwiczenie układu prawdopodobnie zawsze zapewnia sukces wystąpień podczas meczów. Pomimo ogólnego zmęczenia, Mari uśmiechnęła się sapiąc cicho. Cieszyła się jednak tym co robi, a dwadzieścia minut czasu szybko jej leciało.
Cyrille jak postanowił porozglądać się trochę na sali treningowej, było to dość często uczęszczane miejsce... i ... proszę!
The member 'Cyrille de Montmorency' has done the following action : Dices roll
'Kostka Eventowa' : 75
'Kostka Eventowa' : 75
Poziom trudności: Trudny
Wymagane umiejętności:
Samoobrona poziom SSS LUB Perswazja poziom SSS LUB Sprint poziom SSS LUB Sztuki walki poziom SSS
Występowanie: Wszystkie tereny Vancouver
Jak wielkie szczęście trzeba mieć w życiu, by znaleźć się w podobnej sytuacji co Cyrille? Im dłużej przypatrywałeś się dowodowi, tym bardziej docierało do ciebie, że bez wątpienia odciski palców nie są jedynie pozostałościami po farbie. Przyschnięta krew miała bez wątpienia kilka dni, kto wie może nawet dziewczyna zostawiła tu rozmowę jeszcze przed swoją śmiercią? Próbując rozszyfrować wiadomość, nie potrafiłeś oderwać od niej wzroku, gdy do twoich uszu dotarły ciche dźwięki kroków.
— Cała ta sprawa jest jakaś popierdolona.
— Żeby bachor w podobnej szkole prześlizgnął się pod okiem ochrony i skoczył z dachu... — dwóch funkcjonariuszy policji szło przed siebie rozmawiając spokojnym głosem. Kręcili od czasu do czasu głowami z wyraźnym niedowierzaniem. Jeden z nich prawdopodobnie zupełnie automatycznie trzymał rękę na kaburze, choć nie było wątpliwości że szanse na użycie przez niego broni na terenie szkoły były praktycznie zerowe.
Co teraz zrobisz?
Wymagane umiejętności:
Samoobrona poziom SSS LUB Perswazja poziom SSS LUB Sprint poziom SSS LUB Sztuki walki poziom SSS
Występowanie: Wszystkie tereny Vancouver
Postrach wszystkich bandziorów z miasta i jego okolic. Podejrzliwy i wścibski do granic możliwości – gdy tylko wyrusza na patrol, jest skłonny prześwietlić dokładnie każdego, kto swoim dziwnym zachowaniem przyciągnie jego uwagę. Porządek musi być, a jeśli naraziłeś się temu panu – bądź pani, bo i takie się zdarzają – bądź pewny, że podczas przesłuchania nie zostanie na tobie ani jedna sucha nitka. Niełatwo jest oszukać stróżów prawa, jak i niełatwo jest poradzić sobie z ich umiejętnościami, choć niewątpliwie w starciu z nimi trzeba posiadać cholernie dobre umiejętności walki, być szybszym albo po prostu znać się na odwracaniu kota ogonem, zwiększając tym samym szanse na przechytrzenie ich i ocalenie swojej własnej dupy przed niechcianym aresztem.
Jak wielkie szczęście trzeba mieć w życiu, by znaleźć się w podobnej sytuacji co Cyrille? Im dłużej przypatrywałeś się dowodowi, tym bardziej docierało do ciebie, że bez wątpienia odciski palców nie są jedynie pozostałościami po farbie. Przyschnięta krew miała bez wątpienia kilka dni, kto wie może nawet dziewczyna zostawiła tu rozmowę jeszcze przed swoją śmiercią? Próbując rozszyfrować wiadomość, nie potrafiłeś oderwać od niej wzroku, gdy do twoich uszu dotarły ciche dźwięki kroków.
— Cała ta sprawa jest jakaś popierdolona.
— Żeby bachor w podobnej szkole prześlizgnął się pod okiem ochrony i skoczył z dachu... — dwóch funkcjonariuszy policji szło przed siebie rozmawiając spokojnym głosem. Kręcili od czasu do czasu głowami z wyraźnym niedowierzaniem. Jeden z nich prawdopodobnie zupełnie automatycznie trzymał rękę na kaburze, choć nie było wątpliwości że szanse na użycie przez niego broni na terenie szkoły były praktycznie zerowe.
Co teraz zrobisz?
Nie dość, że szczęście to parszywa kochanka, to jeszcze przeznaczenie ma dość specyficzne poczucie humoru. Jeszcze niedawno wrócił z komisariatu, a teraz stał tutaj z ewidentnym dowodem wraz ze śladami krwi. Zastanawiał się co robić, poprawił swoją torbę na ramieniu w momencie gdy usłyszał kroki. Znaczenie słów w tej chwili się nie liczyło, jedynie próbował określić dystans jaki ich dzieli. Ktokolwiek by ta osoba nie była musiał się pośpieszyć. Rzucił okiem na szafkę czy aby nie ma na niej żadnych dodatkowych śladów i wrzucił do niej torbę razem z wydrukiem. Zdjął bluzę i wrzucił ją do torby przysłaniając wrzuconą wcześniej kartkę. Zaczął odpinać pasek w spodniach i dopiero teraz spojrzał na zbliżających się... policjantów.
Bajecznie.
Skinął im lekko głową przyglądając im się z zaciekawieniem przez chwilę. Następnie zaczął wyskakiwać ze spodni (pod spodem miał spodenki). Wyciągnął ze spodni małą figurkę i wcisnął ją do kieszeni spodenek, spodnie narzucił na torbę w szafce po czym ją zamknął jak gdyby nigdy nic. Przeciągnął się i znów przeniósł wzrok na przybyłych.
- Panowie też pobiegać? - wyszczerzył się w tradycyjny Cyrylowy sposób.
Bajecznie.
Skinął im lekko głową przyglądając im się z zaciekawieniem przez chwilę. Następnie zaczął wyskakiwać ze spodni (pod spodem miał spodenki). Wyciągnął ze spodni małą figurkę i wcisnął ją do kieszeni spodenek, spodnie narzucił na torbę w szafce po czym ją zamknął jak gdyby nigdy nic. Przeciągnął się i znów przeniósł wzrok na przybyłych.
- Panowie też pobiegać? - wyszczerzył się w tradycyjny Cyrylowy sposób.
Z pewnością policjanci nie wyglądali na kogoś kto spodziewał ujrzeć się tu innego ucznia. Dość zabawne, biorąc pod uwagę fakt że przecież znajdywali się na terenie szkoły. Niemniej ze względu na ostatnie wydarzenia i odwołane w większości zajęcia wychowania fizycznego, mało kto kręcił się przy sali treningowej. W większości woleli chować się w akademikach, wychodząc do głównego budynku tylko podczas zajęć. Widok tłumu reporterów, którzy byli gotowi nie pozostawić na dyrektorze Cadoganie ani jednej suchej nitki, był dla większości wystarczająco przerażający.
"Panowie też pobiegać?"
Jeden z nich uniósł brew ku górze, przyglądając mu się ze zdziwieniem.
— Dość niezbyt przychylny okres wybrałeś sobie na rozwijanie tężyzny fizycznej. Jesteś z drużyny sportowej?
Drugi z policjantów szturchnął go ramieniem w bok, szepcząc coś na ucho, nim chrząknął krótko, przenosząc spojrzenie na blondyna.
— Pilnujemy, by nikt więcej nie popełnił żadnego głupstwa, dopóki sprawa się nie rozwiąże. Znałeś ją? Tę dziewczynę? Szkoda dzieciaka, miała przed sobą całe życie — dało się dostrzec, że nie było to pytanie bazujące na przesłuchaniu, lecz w jego źródle leżało czyste współczucie. Kto wie, może sam mężczyzna miał córkę w wieku Monici?
"Panowie też pobiegać?"
Jeden z nich uniósł brew ku górze, przyglądając mu się ze zdziwieniem.
— Dość niezbyt przychylny okres wybrałeś sobie na rozwijanie tężyzny fizycznej. Jesteś z drużyny sportowej?
Drugi z policjantów szturchnął go ramieniem w bok, szepcząc coś na ucho, nim chrząknął krótko, przenosząc spojrzenie na blondyna.
— Pilnujemy, by nikt więcej nie popełnił żadnego głupstwa, dopóki sprawa się nie rozwiąże. Znałeś ją? Tę dziewczynę? Szkoda dzieciaka, miała przed sobą całe życie — dało się dostrzec, że nie było to pytanie bazujące na przesłuchaniu, lecz w jego źródle leżało czyste współczucie. Kto wie, może sam mężczyzna miał córkę w wieku Monici?
Uśmiechnął się blado słysząc o terminie jaki sobie wybrał na bieganie.
- Miałem dość siedzenia w pokoju, a to jedne z niewielu miejsc ostatnio gdzie można na spokojnie się rozruszać. - Westchnął cicho.
- Szkoda jej... - przytaknął i spojrzał na drugiego z policjantów - Wpadliśmy kilka razy na siebie w szkole, ale nie nazwałbym to jakąś znajomością. Mimo to, cała ta sytuacja jest ... - potrząsnął lekko głową - ...straszna. To nie powinno się wydarzyć. - Faktycznie posmutniał, może przez słowa pani detektyw? Może faktycznie mógł jej wtedy jakoś pomóc?
- Wiecie już co mogło ją sprowokować do ... tego czynu? - spojrzał lekko zainteresowany. Wiedział, że mu nie odpowiedzą, nawet jeśli by coś wiedzieli, ale no cóż... ciekawość zawsze budzi się w człowieku prawda?
- Miałem dość siedzenia w pokoju, a to jedne z niewielu miejsc ostatnio gdzie można na spokojnie się rozruszać. - Westchnął cicho.
- Szkoda jej... - przytaknął i spojrzał na drugiego z policjantów - Wpadliśmy kilka razy na siebie w szkole, ale nie nazwałbym to jakąś znajomością. Mimo to, cała ta sytuacja jest ... - potrząsnął lekko głową - ...straszna. To nie powinno się wydarzyć. - Faktycznie posmutniał, może przez słowa pani detektyw? Może faktycznie mógł jej wtedy jakoś pomóc?
- Wiecie już co mogło ją sprowokować do ... tego czynu? - spojrzał lekko zainteresowany. Wiedział, że mu nie odpowiedzą, nawet jeśli by coś wiedzieli, ale no cóż... ciekawość zawsze budzi się w człowieku prawda?
— Mimo wszystko lepiej by było, gdybyś zbytnio się tutaj nie kręcił. Patrolujemy tereny nieustannie, ale wiesz jacy są reporterzy — jeden z policjantów pokręcił nieznacznie głową, podczas gdy drugi cały czas nie spuszczał z niego wzroku. Niczym czujny pies, który właśnie zwęszył trop narkotykowy, ale nadal upewniał się że nie był to zapach który pomylił mu się z czymś innym.
— Z pewnością nie powinno. Twoja rodzina musi być oburzona, skoro wydajecie na szkołę niemałe pieniądze, a ona nie potrafiła zagwarantować podstawowej ochrony, by uchronić dziewczynę przed śmiercią — powiedział wpatrując się w niego uważnie. Nawet nie próbował się kryć z tym, że w przeciwieństwie do jego kolegi, pytanie nie było napędzane współczuciem. Chciał usłyszeć jego odpowiedź i dostrzec jego reakcję.
— Sprawa nadal jest w toku, do czasu jej rozwiązania wszelkie informacje pozostają poufne. Chyba, że zechcesz złożyć jakieś zeznanie. Może coś jednak słyszałeś? Bądź znalazłeś? Jakby nie patrzeć, każda najmniejsza rzecz może okazać się kluczowa. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo.[/b]
— Z pewnością nie powinno. Twoja rodzina musi być oburzona, skoro wydajecie na szkołę niemałe pieniądze, a ona nie potrafiła zagwarantować podstawowej ochrony, by uchronić dziewczynę przed śmiercią — powiedział wpatrując się w niego uważnie. Nawet nie próbował się kryć z tym, że w przeciwieństwie do jego kolegi, pytanie nie było napędzane współczuciem. Chciał usłyszeć jego odpowiedź i dostrzec jego reakcję.
— Sprawa nadal jest w toku, do czasu jej rozwiązania wszelkie informacje pozostają poufne. Chyba, że zechcesz złożyć jakieś zeznanie. Może coś jednak słyszałeś? Bądź znalazłeś? Jakby nie patrzeć, każda najmniejsza rzecz może okazać się kluczowa. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo.[/b]
Przytaknął lekko głową słysząc, że nie powinien się tutaj za bardzo kręcić, z drugiej strony przybrał minę jakby miał się nad tym faktem zastanawiać. Odpuścić sobie dzisiejsze biegi czy może jednak nie? Jeśli tak to jak może spożytkować ten nadmiar energii. Jeden z policjantów wydawał się hm, naturalny? Drugi natomiast usilnie mu się przyglądał, co też nie umknęło jego uwadze. Podejrzewał coś? Tylko co? I jak mógł wyjść z kręgu podejrzanych?
Znowu przytaknął słysząc o oburzeniu rodziców i westchnął ciężko jakby i jemu udzielono swoistej lekcji za to, że ktoś zginął, oczywiście wszystko dla jego dobra. Z drugiej strony prawda była nieco inna. Rodzice faktycznie się nieco zmartwili, jednak nie chodziło tu tylko o śmierć dziewczyny, w końcu nie była ona w jakikolwiek sposób powiązana z nimi. Chodziło tutaj głównie o dobre imię, interesy i tak dalej. Szczególnie w momencie gdy blondyn został wezwany na komisariat. Oczywiście jego zdrowie też było brane pod uwagę, szczególnie jeśli chodzi o opiekuńczość matki. Jednak ojciec nigdy nie był zbyt wylewny w tych tematach.
" W porządku? Dobrze..."
- Mam nadzieje, że szkoła dołoży środków by zniwelować takie sytuacje... - pokręcił lekko głową nie udając smutku.
- Poza tym co już zeznałem... - uśmiechnął się przepraszająco - ...nie wiem nic więcej. - powiedział z pewnością.
- Jeśli jakoś się czegoś dowiem, powiadomię śledczego... Hank Larsson, racja?
Znowu przytaknął słysząc o oburzeniu rodziców i westchnął ciężko jakby i jemu udzielono swoistej lekcji za to, że ktoś zginął, oczywiście wszystko dla jego dobra. Z drugiej strony prawda była nieco inna. Rodzice faktycznie się nieco zmartwili, jednak nie chodziło tu tylko o śmierć dziewczyny, w końcu nie była ona w jakikolwiek sposób powiązana z nimi. Chodziło tutaj głównie o dobre imię, interesy i tak dalej. Szczególnie w momencie gdy blondyn został wezwany na komisariat. Oczywiście jego zdrowie też było brane pod uwagę, szczególnie jeśli chodzi o opiekuńczość matki. Jednak ojciec nigdy nie był zbyt wylewny w tych tematach.
" W porządku? Dobrze..."
- Mam nadzieje, że szkoła dołoży środków by zniwelować takie sytuacje... - pokręcił lekko głową nie udając smutku.
- Poza tym co już zeznałem... - uśmiechnął się przepraszająco - ...nie wiem nic więcej. - powiedział z pewnością.
- Jeśli jakoś się czegoś dowiem, powiadomię śledczego... Hank Larsson, racja?
Policjant po lewej przesunął powoli językiem po dolnej wardze w swego rodzaju tiku nerwowym, zupełnie jakby sam nie był pewien jak powinien zachować się w podobnej sytuacji. Przez całą tą sprawę z dziewczyną można było nabawić się wrzodów na żołądku. Nawet przy wieloletnim wyszkoleniu w podobnych chwilach załączała się w nich drobna paranoja, zupełnie jakby każda napotkana przez nich osoba mogła być najzwyczajniej w świecie winna.
Jakby nie było to samobójstwo lecz zwyczajne morderstwo.
Tak, zdecydowanie odpalała się w nim paranoja. Westchnął w końcu ciężko i pokręcił głową na boki, wyraźnie rezygnując z wcześniejszej próby przesłuchania. Zwłaszcza, gdy chłopak dość otwarcie stwierdził, że był już na komendzie i podzielił się zdobytymi przez siebie informacjami.
— Hank, oczywiście. Tak zrób, jesteś wolny. Możesz tu sobie biegać, w razie gdyby coś się działo daj nam znać. Będziemy w pobliżu — wymamrotał niewyraźnie, kiwając głową na swojego partnera. Ten uśmiechnął się nieznacznie do blondyna i sam okręcił się na pięcie, by ruszyć w kierunku zakrętu.
Wygląda na to, że udało ci się uniknąć wykrycia i postanowili puścić cię wolno. Ale na wszelki wypadek, może lepiej było odpuścić sobie na razie jakiekolwiek biegi i przechadzki, zwyczajnie udając się do domu. Poza tym chyba powinieneś się z kimś podzielić swoją wiadomością, czyż nie?
Jakby nie było to samobójstwo lecz zwyczajne morderstwo.
Tak, zdecydowanie odpalała się w nim paranoja. Westchnął w końcu ciężko i pokręcił głową na boki, wyraźnie rezygnując z wcześniejszej próby przesłuchania. Zwłaszcza, gdy chłopak dość otwarcie stwierdził, że był już na komendzie i podzielił się zdobytymi przez siebie informacjami.
— Hank, oczywiście. Tak zrób, jesteś wolny. Możesz tu sobie biegać, w razie gdyby coś się działo daj nam znać. Będziemy w pobliżu — wymamrotał niewyraźnie, kiwając głową na swojego partnera. Ten uśmiechnął się nieznacznie do blondyna i sam okręcił się na pięcie, by ruszyć w kierunku zakrętu.
Wygląda na to, że udało ci się uniknąć wykrycia i postanowili puścić cię wolno. Ale na wszelki wypadek, może lepiej było odpuścić sobie na razie jakiekolwiek biegi i przechadzki, zwyczajnie udając się do domu. Poza tym chyba powinieneś się z kimś podzielić swoją wiadomością, czyż nie?
Wszyscy byli poddenerwowani. Rozumiał to, szczerze powiedziawszy, to również odczuwał stres. Może nawet troche większy niż mogli przypuszczać. Pożegnał się z policjantami i powoli zaczął się rozciągać... po czym westchnął i pokręcił głową. Otworzył szafkę i wyciągnął z niej swoje rzeczy. Na szybko się przebrał i uważając na kartkę wyszedł z sali. Musiał się tym z kimś podzielić...
[z/t]
[z/t]
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach