▲▼
Słysząc jej słowa, Megan pokiwała głową. Z pewnością Marianne ciężko było ocenić czy był to gest pozytywny czy negatywny, dopóki cheerleaderka nie uśmiechnęła się do niej wesoło. Sprawa wyglądała dużo lepiej niż początkowo się spodziewała. Bardzo często przychodziły do niej różne osóbki, którym marzyło się działanie w ich drużynie, ale nie miały absolutnie żadnych podstaw. Niestety - większość z nich musiała odsyłać z kwitkiem. Te, które były bardziej zdeterminowane zawsze trenowało się od samego początku, ale była to żmudna, długotrwała praca. Bardzo często dziewczyny nie widziały prawdziwego 'wybiegu' przez dwa, trzy lata. Jeśli jednak Cote twierdziła, że ma podstawy, była skłonna jej uwierzyć. Rzecz jasna nie tylko na samo słowo!
— Podoba mi się twój zapał! Jeśli faktycznie nie masz problemów z gimnastyką, powinnaś doskonale się nadawać. Nie jestem tylko pewna czy dasz radę ćwiczyć w swoim ubraniu? — zapytała patrząc z wyraźnym zastanowieniem na jej sukienkę. W Riverdale panowała jedna, prosta zasada. Lepiej nie narazić się żadnej rodzinie. A jeśli jej ubranie zostałoby w jakiś sposób zniszczone... pokręciła głową.
— Chodź ze mną, dam ci nasz strój, żebyś mogła się przebrać. Potem dołączysz do dziewczyn. Zobaczymy jak szybko załapiesz układ — wesoły głos poniósł się po sali, gdy ruszyła w stronę przebieralni, wyraźnie oczekując że Marianne ruszy za nią, bez słowa sprzeciwu.
Dziewczyna była przepełniona zapałem i niesamowicie urocza. Im dłużej Megan się w nią wpatrywała, tym bardziej była przekonana że szybko odnajdzie się w ich drużynie. Uśmiech rozjaśnił jej twarz, gdy pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— Świetnie, pasuje idealnie. Po tylu latach mam jednak oko do dobierania odpowiedniego rozmiaru — zażartowała zakładając ręce na klatce piersiowej. Raz jeszcze obeszła Marianne dookoła, oceniając czy aby na pewno wszystko odpowiednio leżało. Zerknęła przelotnie na zegarek na ścianie.
— Możemy iść, dziewczynom akurat kończy się przerwa — poinformowała swoją przyszłą (miała nadzieję) podopieczną, prowadząc ją z powrotem na salę gimnastyczną. Jak na zawołanie cała reszta cheerleaderek ustawiła się w równym rzędzie. Kilka z nich wymieniało pomiędzy sobą pojedyncze słowa przyciszonym głosem, uśmiechając się do Cote.
— Na początek spróbuj zaimprowizować. Stać nieco bardziej z boku, by nie przeszkadzać dziewczynom i daj się ponieść muzyce. Później poobserwujesz je przez chwilę i spróbujesz do nich dołączyć. Od razu mówię - nie przejmuj się pomyłkami. Uczą się tego układu dużo dłużej od ciebie, więc to naturalne że nie zapamiętasz wszystkiego od razu. Ale każdy fragment jest cenny, jestem pewna że jak się postarasz to nadrobisz — uśmiechnęła się zachęcająco i wskazała jej odpowiednie miejsce. Trzy klaśnięcia w dłoń, okrzyk "Dobra dziewczyny, raz jeszcze wszystko od początku" i włączenie radia z muzyką, po którym Megan zaczęła wędrować wzrokiem między grupą, a kandydatką.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Obszerne pomieszczenie idealne dla gimnastyczek, tancerzy chcących przećwiczyć układy i popracować nad swoimi umiejętnościami. Jedną ze ścian w całości pokrywają lustra a oprócz tego znajdziemy tu kilka szafek na różne, pomocne w ćwiczeniach rzeczy a także nagłośnienie do którego można podłączyć swój własny sprzęt. Dzięki obszerności jest możliwość trenowania tutaj w grupach, także sala treningowa jest idealnym miejscem również na różne działania pozalekcyjne - zumba, fitness czy cokolwiek innego.
Obszerne pomieszczenie idealne dla gimnastyczek, tancerzy chcących przećwiczyć układy i popracować nad swoimi umiejętnościami. Jedną ze ścian w całości pokrywają lustra a oprócz tego znajdziemy tu kilka szafek na różne, pomocne w ćwiczeniach rzeczy a także nagłośnienie do którego można podłączyć swój własny sprzęt. Dzięki obszerności jest możliwość trenowania tutaj w grupach, także sala treningowa jest idealnym miejscem również na różne działania pozalekcyjne - zumba, fitness czy cokolwiek innego.
Rosie znała praktycznie wszystkie Disney'owskie bajki, ba - była ogromną fanką. Swojego czasu cały jej pokój był zasypany różnymi pluszowymi misiami odzwierciedlający wizerunek danego ulubionego bohatera. Swojego czasu jej ulubieńcem był Szczerbatek z "Jak Wytresować Smoka"... jednak po dziesiątym razie oglądania "Wielkiej Szóstki" zaraz po Hiro jej serce objął właśnie Baymax. Chętnie by wprowadziła nowo poznanego chłopaka w Disney'owski świat. Kto wie, może Ryu zostałby jej partnerem przy oglądaniu bajek i wspólnym płakaniu podczas smutnych scen! To jest bardzo dobry pomysł!
- Bardzo dobrze, ja się Tobą zaopiekujęę~ - powiedziała z szerokim, firmowym uśmiechem nr 7. No i nadal pozostawała kwestia piosenki którą chciała przećwiczyć. W zasadzie jej ciężka praca... Niedługo jest przesłuchanie do jednej z wytwórni którą dziewczyna ma na oku. Co chciałaby pokazać? Na pewno coś zaśpiewać.. Hm.. W końcu dziewczyna klasnęła w dłonie jakby przyjmując pomysł który jej przyszedł do głowy. - Jest duet od którego bardzo chce przećwiczyć układy. - powiedziała z uśmiechem układając się wygodnie przed telefonem żeby zaraz wskazać mu odpowiedni układ. Postawiła na to . Miała tylko, że mężczyzna sobie poradzi i nie rzuciła go na zbyt głęboką wodę.
- To jak, podejmujesz wyzwanie? - zapytała z uśmiechem patrząc na niego. - Najpierw Cię nauczę. I rzeczywiście zwinność w tańcu jest bardzo ważna, więc plusujesz! - powiedziała z szerokim uśmiechem i podała mu dłoń żeby się odpowiednio ułożył. Oczywiście, najpierw odliczając rytm wskazała mu odpowiednie ruchy, kroki bardzo dokładnie tłumaczyć i nawet robiąc kilka powtórek. Później pewnie chłopak spróbuje sam, a następnie zatańczą tak jak powinni.
- Bardzo dobrze, ja się Tobą zaopiekujęę~ - powiedziała z szerokim, firmowym uśmiechem nr 7. No i nadal pozostawała kwestia piosenki którą chciała przećwiczyć. W zasadzie jej ciężka praca... Niedługo jest przesłuchanie do jednej z wytwórni którą dziewczyna ma na oku. Co chciałaby pokazać? Na pewno coś zaśpiewać.. Hm.. W końcu dziewczyna klasnęła w dłonie jakby przyjmując pomysł który jej przyszedł do głowy. - Jest duet od którego bardzo chce przećwiczyć układy. - powiedziała z uśmiechem układając się wygodnie przed telefonem żeby zaraz wskazać mu odpowiedni układ. Postawiła na to . Miała tylko, że mężczyzna sobie poradzi i nie rzuciła go na zbyt głęboką wodę.
- To jak, podejmujesz wyzwanie? - zapytała z uśmiechem patrząc na niego. - Najpierw Cię nauczę. I rzeczywiście zwinność w tańcu jest bardzo ważna, więc plusujesz! - powiedziała z szerokim uśmiechem i podała mu dłoń żeby się odpowiednio ułożył. Oczywiście, najpierw odliczając rytm wskazała mu odpowiednie ruchy, kroki bardzo dokładnie tłumaczyć i nawet robiąc kilka powtórek. Później pewnie chłopak spróbuje sam, a następnie zatańczą tak jak powinni.
Ryu w przeciwieństwie do dziewczyny nie wiele wiedział o bajkach Disney'a. Przez to wiele osób już mu powiedziało, że nie miał dzieciństwa. W sumie trochę w tym prawdy było, no ale... Szczegóły. Właściwie to nic zbytnio przeciwko nie miał by wprowadzić go w ten świat. Prawdopodobnie przyda się w przyszłości. Nikt nie będzie mógł go wtedy wyśmiewać, że nie zna tak oczywistych rzeczy.
-Mam nadzieję, że tego nie pożałuję. - powiedział zaczepnie z równie szerokim uśmiechem. Tyle że nie firmowym, bo się na nich po prostu nie znał. Kiedy tak sobie teraz myślał, to nie zaprzeczył że potrzebuje opieki. Cóż... za późno już na to. Oby zostało to między nimi, chociaż szczerze to dla niego było bez różnicy. Na jej słowa o duecie kiwnął tylko głową i spojrzał czego dama od niego wymagała. Zrozumiał tyle, że słowo dama do niej nie pasuje i uniósł lekko brew na widok choreografii. Po chwili jednak wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Co prawda nie znał się na tańcu, ale to było bardziej w jego stylu niż jakieś inne oficjalne tańce. Może jednak nie będzie tak źle. Był pewien, że jego ciałko powinno być w stanie się tak wyginać. Wystarczy zapamiętać ruchy, a bynajmniej tak myślał kruczowłosy.
-Oczywiście, że podejmuję. Jeszcze się zdziwisz na te kocie ruchy~~ - powiedział śmiejąc się w duchu i puszczając jej oczko. Humor na jakieś głupie żarciki go napadł jak nic. -I lubię plusować. - dodał po chwili zastanowienia, a podaną dłoń przyjął pewnie. Będąc przez chwilę poważnym wysłuchiwał znajomej z uśmiecham jak tłumaczyła co zrobić. Banan na twarzy musiał być. Innej opcji nie było. Chłopak na szczęście należy do tych co szybko się uczą a w naśladowaniu się wręcz specjalizują. Dziwnie się próbowało wykonać ten układ samemu, kiedy momenty były dla duetu. Ciężko było określić co poszło źle, a co dobrze. Wydawało mu się, iż nie było tragicznie. Nie zmieniło to jednak faktu, że po licznych powtórkach trochę się spocił przez co zrobiło mu się gorąco. Zaprosił więcej powietrza pod koszulkę łapiąc za kołnierz i parę razy go naciągając. Tak jak to zazwyczaj się robi.
-Może spróbujmy normalnie zatańczyć? - zapytał się z uśmieszkiem i podszedł do plecaka po wodę. Wziął parę łyków i wystawił ją w stronę swojej znajomej. Nie wiedział czy chciała czy nie. Bynajmniej, po tym wszystkim odrzucił zakręconą butelkę gdzieś koło plecaka i podszedł do dziewczyny. -Podejmujesz wyzwanie? - zapytał się zaczepnie powtarzając jej słowa.
-Mam nadzieję, że tego nie pożałuję. - powiedział zaczepnie z równie szerokim uśmiechem. Tyle że nie firmowym, bo się na nich po prostu nie znał. Kiedy tak sobie teraz myślał, to nie zaprzeczył że potrzebuje opieki. Cóż... za późno już na to. Oby zostało to między nimi, chociaż szczerze to dla niego było bez różnicy. Na jej słowa o duecie kiwnął tylko głową i spojrzał czego dama od niego wymagała. Zrozumiał tyle, że słowo dama do niej nie pasuje i uniósł lekko brew na widok choreografii. Po chwili jednak wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Co prawda nie znał się na tańcu, ale to było bardziej w jego stylu niż jakieś inne oficjalne tańce. Może jednak nie będzie tak źle. Był pewien, że jego ciałko powinno być w stanie się tak wyginać. Wystarczy zapamiętać ruchy, a bynajmniej tak myślał kruczowłosy.
-Oczywiście, że podejmuję. Jeszcze się zdziwisz na te kocie ruchy~~ - powiedział śmiejąc się w duchu i puszczając jej oczko. Humor na jakieś głupie żarciki go napadł jak nic. -I lubię plusować. - dodał po chwili zastanowienia, a podaną dłoń przyjął pewnie. Będąc przez chwilę poważnym wysłuchiwał znajomej z uśmiecham jak tłumaczyła co zrobić. Banan na twarzy musiał być. Innej opcji nie było. Chłopak na szczęście należy do tych co szybko się uczą a w naśladowaniu się wręcz specjalizują. Dziwnie się próbowało wykonać ten układ samemu, kiedy momenty były dla duetu. Ciężko było określić co poszło źle, a co dobrze. Wydawało mu się, iż nie było tragicznie. Nie zmieniło to jednak faktu, że po licznych powtórkach trochę się spocił przez co zrobiło mu się gorąco. Zaprosił więcej powietrza pod koszulkę łapiąc za kołnierz i parę razy go naciągając. Tak jak to zazwyczaj się robi.
-Może spróbujmy normalnie zatańczyć? - zapytał się z uśmieszkiem i podszedł do plecaka po wodę. Wziął parę łyków i wystawił ją w stronę swojej znajomej. Nie wiedział czy chciała czy nie. Bynajmniej, po tym wszystkim odrzucił zakręconą butelkę gdzieś koło plecaka i podszedł do dziewczyny. -Podejmujesz wyzwanie? - zapytał się zaczepnie powtarzając jej słowa.
To niezdrowo tak. Każdy szanujący się dzieciak powinien znać chociaż jedną bajkę disneyowską. Króla Lwa na przykład każdy zna! Nawet osoby które tego nie znają to znają, chociaż to by było nie mozliwe więc tak czy inaczej wychodzi na to, że ta bajka jest obejrzana przez każdego człowieka na świecie. Nie ma przecież człowieka który by tego dzieła nie widział. Swoją drogą scena śmierci Mufasy do tej pory doprowadza Boo do płaczu. To było takie smutne, że oww! Trzeba go jak najszybciej nawrócić! Zdecydowanie Rosie musi przejąć jego numer telefonu kiedy wszystko się skończy, wtedy będzie go męczyć bajeczkami tak często jak tylko może.
Poruszyła sugestywnie brewkami i się zaśmiała głośno słysząc jego słowa o żałowaniu a później? Później po prostu stanęła z boku żeby osberwować jak sobie chłopak radzi. Rzecz jasna w pierwszych chwilach trenowała z nim, żeby mu pokazać ruchy i tak dalej. W każdym razie swoim prawie profesjonalnym okiem jest w stanie stwierdzić, że chłopakowi naprawdę dobrze szło. Szybko się nauczył odpowiednich kroków i choć faktycznie dziwacznie wyglądały momenty w których para powinna tańczyć a które tańczył sam to jest naprawdę z niego dumna.
Dziewczyna rzuciła chłopakowi wodę i powoli podeszła z szerokim uśmiechem. - Uważasz, że jesteś już gotowy? - zapytała ponownie się rozciągając. Przez ten czas co oglądała mogły mięśnie zastygnąć! W każdym razie już po chwili się ustawiła odpowiednie. - Podejmuje wyzwanie. - powiedziała z szerokim uśmiechem na pyszczku i włączyła muzykę, by po chwili zacząć tańczyć wcześniej pokazaną choreografię. Jej kroki były energiczne i pełne pasji i widać było jak bardzo jest w tym momencie zrelaksowana.
Poruszyła sugestywnie brewkami i się zaśmiała głośno słysząc jego słowa o żałowaniu a później? Później po prostu stanęła z boku żeby osberwować jak sobie chłopak radzi. Rzecz jasna w pierwszych chwilach trenowała z nim, żeby mu pokazać ruchy i tak dalej. W każdym razie swoim prawie profesjonalnym okiem jest w stanie stwierdzić, że chłopakowi naprawdę dobrze szło. Szybko się nauczył odpowiednich kroków i choć faktycznie dziwacznie wyglądały momenty w których para powinna tańczyć a które tańczył sam to jest naprawdę z niego dumna.
Dziewczyna rzuciła chłopakowi wodę i powoli podeszła z szerokim uśmiechem. - Uważasz, że jesteś już gotowy? - zapytała ponownie się rozciągając. Przez ten czas co oglądała mogły mięśnie zastygnąć! W każdym razie już po chwili się ustawiła odpowiednie. - Podejmuje wyzwanie. - powiedziała z szerokim uśmiechem na pyszczku i włączyła muzykę, by po chwili zacząć tańczyć wcześniej pokazaną choreografię. Jej kroki były energiczne i pełne pasji i widać było jak bardzo jest w tym momencie zrelaksowana.
Cóż... Kurogane nie znał ani bajek Disneya, ani bajek, ani nawet filmów. Telewizor był dla niego wręcz całkowicie obcym przedmiotem. Obsługa go i takie tam, to bez problemowo, ale włączał go maksymalnie 2 razy w miesiącu? Na pewno nie więcej. A w dzieciństwie było podobnie, bo wolał jednak biegać po dworze. Co prawda sam, ale to nic nie zmienia. Jednak, prawda jest taka że Ryu, akurat mógł się pochwalić oglądaniem Króla Lwa. Teoria przyjaciółki wywijającej na parkiecie była zdecydowanie poprawna. Pomijając wszystkie biedne sfery świata. Prawdopodobnie, kiedy dziewczyna pomyślała o dręczeniu i spamowaniu go bajeczkami, chłopaka przeszły dreszcze. Z innego powodu nie mogły się one pojawić. To musiała być sprawka mrocznych sił, na 100%.
Na pytanie czy uważał że jest gotowy, kiwnął tylko głową. Prawdopodobnie nie był, ale to tylko jego, zawsze krytyczna wobec siebie opinia. Już parę razy zostało mu pokazane, iż jest ona błędna, więc rzadko jej słuchał w tych czasach. I wyszło mu to na dobre. Pamiętając mniej więcej, w którym miejscu powinien się ustawić w odniesieniu do niej, poczekał tam aż włączy muzykę. I uśmiechnął się szeroko na jej przyjęcie wyzwania. Po czym zaczął tańczyć zgodnie z rytmem i jej krokami. Co prawdo oczywiście nie był on tak zrelaksowany jak ona. Nie do tego stopnia bynajmniej. Nie można go jednak było spiętym nazwać, więc był gdzieś po środku. W momentach, w których ich wzrok się spotykał, uśmiechał się do niej szerzej. Tak żeby przekazać, iż w jego opinii wszystko jest ok i pasuje mu takie tańczenie. Świadomy że taniec jest tańcem i zawsze będzie tańcem, nie przeszkadzała mu zbytnia bliskość Rosie. Inne osoby pewnie by to źle odebrały, jak to mają w zwyczaju, ale na szczęście to byli sami. Kiedy muzyczka się skończyła, stał tak z ręką nadal oplecioną naokoło ramion dziewczyny i drugą ręką zrobił jej tak zwane przez wszystkich i lubiane "pat pat" na głowie.
-Fajnie było. To chyba jeszcze nie koniec, co nie? - zapytał się z uśmiechem zwróconym w jej stronę, szczerze mając nadzieję że to jednak nie będzie koniec.
Na pytanie czy uważał że jest gotowy, kiwnął tylko głową. Prawdopodobnie nie był, ale to tylko jego, zawsze krytyczna wobec siebie opinia. Już parę razy zostało mu pokazane, iż jest ona błędna, więc rzadko jej słuchał w tych czasach. I wyszło mu to na dobre. Pamiętając mniej więcej, w którym miejscu powinien się ustawić w odniesieniu do niej, poczekał tam aż włączy muzykę. I uśmiechnął się szeroko na jej przyjęcie wyzwania. Po czym zaczął tańczyć zgodnie z rytmem i jej krokami. Co prawdo oczywiście nie był on tak zrelaksowany jak ona. Nie do tego stopnia bynajmniej. Nie można go jednak było spiętym nazwać, więc był gdzieś po środku. W momentach, w których ich wzrok się spotykał, uśmiechał się do niej szerzej. Tak żeby przekazać, iż w jego opinii wszystko jest ok i pasuje mu takie tańczenie. Świadomy że taniec jest tańcem i zawsze będzie tańcem, nie przeszkadzała mu zbytnia bliskość Rosie. Inne osoby pewnie by to źle odebrały, jak to mają w zwyczaju, ale na szczęście to byli sami. Kiedy muzyczka się skończyła, stał tak z ręką nadal oplecioną naokoło ramion dziewczyny i drugą ręką zrobił jej tak zwane przez wszystkich i lubiane "pat pat" na głowie.
-Fajnie było. To chyba jeszcze nie koniec, co nie? - zapytał się z uśmiechem zwróconym w jej stronę, szczerze mając nadzieję że to jednak nie będzie koniec.
I faktycznie nie powinien słuchać o sobie opinii, bo jakby nie było owa dwójka spisała się świetnie w odzwierciedleniu układu jaki dziewczyna mu pokazała. Swoim skromnym zdaniem była wstanie stwierdzić, że chłopak jest genialny i gdyby miał tylko ochotę wybrania ścieżki tancerza czy nawet piosenkarza to i dla niego znajdzie się miejsce w wytwórni. Bo serio, niby Korea, ale tak naprawdę jest masa ludzików z Tajlandii czy chociażby Japonii. Spoko sprawa, naprawdę!
No tak, gdyby tu były osoby trzeci to z pewnością zaczęły by się plotki, teorie czy coś tam. Pytania. Taniec to taniec i chociaż czasami wygląda jak seks na podłodze to nikt tu nigdy nie wspomniał o uczuciach wchodzących w układy. Nope. Trzeba się przecież wykazać profesjonalizmem i tak dalej, nie? W każdym razie na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że Rosie robi w tym. W sensie, że dużo tańczy, trenuje i ogólnie żyje w ten sposób. Bo jej ruchy były bardzo rozluźnione , energiczne. Czuła się w tym stanie bardzo dobrze i równie szeroko się uśmiechała do chłopaka kiedy ich spojrzenia się spotkały ze sobą. No-no. Z pewnością zgarnie od niego numer telefonu, bo takiego partnera tanecznego to ze świecą szukać! Gdy skończyli wzięła kilka głębszych wdechów i się wyprostowała wygładzając włoski. Sapnęła cicho i się przeciągnęła.
- Świetnie nam poszło. - powiedziała z uśmiechem i podeszła do wody którą zaraz zgarnęła, a przy okazji telefon który mu rzuciła. Tylko niech go złapie, bo jak spadnie na ziemię i szybka się stłucze to strzeż się człowieku! Stracisz nóżki, rączki i wszystko! - Właściwie to mam jeszcze coś do zrobienia na mieście, Zanim przyszedłeś, to miałam ostatni taniec. - wyszczerzyła się. - Ale zapisz mi swój numer! - poprosiła z uśmiechem biorąc kolejny, duży łyk.
No tak, gdyby tu były osoby trzeci to z pewnością zaczęły by się plotki, teorie czy coś tam. Pytania. Taniec to taniec i chociaż czasami wygląda jak seks na podłodze to nikt tu nigdy nie wspomniał o uczuciach wchodzących w układy. Nope. Trzeba się przecież wykazać profesjonalizmem i tak dalej, nie? W każdym razie na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że Rosie robi w tym. W sensie, że dużo tańczy, trenuje i ogólnie żyje w ten sposób. Bo jej ruchy były bardzo rozluźnione , energiczne. Czuła się w tym stanie bardzo dobrze i równie szeroko się uśmiechała do chłopaka kiedy ich spojrzenia się spotkały ze sobą. No-no. Z pewnością zgarnie od niego numer telefonu, bo takiego partnera tanecznego to ze świecą szukać! Gdy skończyli wzięła kilka głębszych wdechów i się wyprostowała wygładzając włoski. Sapnęła cicho i się przeciągnęła.
- Świetnie nam poszło. - powiedziała z uśmiechem i podeszła do wody którą zaraz zgarnęła, a przy okazji telefon który mu rzuciła. Tylko niech go złapie, bo jak spadnie na ziemię i szybka się stłucze to strzeż się człowieku! Stracisz nóżki, rączki i wszystko! - Właściwie to mam jeszcze coś do zrobienia na mieście, Zanim przyszedłeś, to miałam ostatni taniec. - wyszczerzyła się. - Ale zapisz mi swój numer! - poprosiła z uśmiechem biorąc kolejny, duży łyk.
Prawdopodobnie kariera piosenkarza i tancerza nie były czymś czego pożądał Kurogane. Głównie z faktu, iż gdyby kiedyś skończyła mu się wena do robienia tych rzeczy, to byłby koniec. Jego zdaniem. Jeśli miałby jakieś tam kontrakty po podpisywane to jeszcze by go zmuszali do robienia czegoś, co dawniej lubił. W najgorszym wypadku zacząłby tego nienawidzić. Ryu raczej nie chciał tego ryzykować.
I jak to oboje ujęli, taniec to taniec. Niestety niektórzy tego nie rozumieją, lub po prostu lubią plotkować. Jak tacy reporterzy, czekający na najmniejszy "skandal" który prawdopodobnie ma w sobie więcej fałszu niż prawdy. Czasami nawet 100%. Gatunek ludzki to był jednak podły, jak na to nie spojrzeć. A raczej jego większość. Profesjonalizmu, oczywiście nie można Boo odmówić. Już od początku wiedział, że tak nie tańczy osoba która robi to for fun. Niby i takie się zdarzają, ale wtedy to stają się profesjonalistami żeby tańczyć for fun. I wcale im się Kurogane nie dziwi.
Na słowa o tym, że świetnie im poszło, kruczowłosy mruknął w miarę głośno i nieświadomie, zgadzając się z tą opinią. Zaraz normalnie pojadą podbijać cały świat, bo przygoda to jest to. Adrenalina i te sprawy. I tancerka miała farta, iż Ryu był jedną z osób mających prawdopodobnie najlepszy refleks w szkole. Lata treningów robią swoje. Bez większego problemu zdążył złapać pewnie jej komórkę w dłoń. Nawet udało mu się rękę przed tym trochę wytrzeć o koszulkę, tak dla pewności pozbywając się potu.
A bynajmniej taki był plan. W rzeczywistości, Kurogane jeszcze podbił jej telefon zewnętrzną stroną dłoni tak by zaczął się obracać i jakby miał spaść. I oczywiście, to wszystko miało wyglądać na wypadek, a udawać akurat umiał. Gdzieś gdy telefon mijał jego kolana podczas upadku, złapał go z powrotem i uśmiechnął się wrednie w stronę Rosie.
-Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś zatańczyć. Naprawdę było fajnie. - powiedział wpisując do komórki dziewczyny swój numer, po czym oddał jej komórę, żeby sobie nazwę kontaktu ustawiła. Przy okazji zabrał jej butelkę i zrobił dwa duże łyki. Żeby nie było zwrócił pojemniczek z wodą dziewczynie i puścił jej przy okazji oczko, mając nastrój do wygłupów. To pewnie przez wysiłek. -Dzięki za wodę. I za taniec.
I jak to oboje ujęli, taniec to taniec. Niestety niektórzy tego nie rozumieją, lub po prostu lubią plotkować. Jak tacy reporterzy, czekający na najmniejszy "skandal" który prawdopodobnie ma w sobie więcej fałszu niż prawdy. Czasami nawet 100%. Gatunek ludzki to był jednak podły, jak na to nie spojrzeć. A raczej jego większość. Profesjonalizmu, oczywiście nie można Boo odmówić. Już od początku wiedział, że tak nie tańczy osoba która robi to for fun. Niby i takie się zdarzają, ale wtedy to stają się profesjonalistami żeby tańczyć for fun. I wcale im się Kurogane nie dziwi.
Na słowa o tym, że świetnie im poszło, kruczowłosy mruknął w miarę głośno i nieświadomie, zgadzając się z tą opinią. Zaraz normalnie pojadą podbijać cały świat, bo przygoda to jest to. Adrenalina i te sprawy. I tancerka miała farta, iż Ryu był jedną z osób mających prawdopodobnie najlepszy refleks w szkole. Lata treningów robią swoje. Bez większego problemu zdążył złapać pewnie jej komórkę w dłoń. Nawet udało mu się rękę przed tym trochę wytrzeć o koszulkę, tak dla pewności pozbywając się potu.
A bynajmniej taki był plan. W rzeczywistości, Kurogane jeszcze podbił jej telefon zewnętrzną stroną dłoni tak by zaczął się obracać i jakby miał spaść. I oczywiście, to wszystko miało wyglądać na wypadek, a udawać akurat umiał. Gdzieś gdy telefon mijał jego kolana podczas upadku, złapał go z powrotem i uśmiechnął się wrednie w stronę Rosie.
-Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś zatańczyć. Naprawdę było fajnie. - powiedział wpisując do komórki dziewczyny swój numer, po czym oddał jej komórę, żeby sobie nazwę kontaktu ustawiła. Przy okazji zabrał jej butelkę i zrobił dwa duże łyki. Żeby nie było zwrócił pojemniczek z wodą dziewczynie i puścił jej przy okazji oczko, mając nastrój do wygłupów. To pewnie przez wysiłek. -Dzięki za wodę. I za taniec.
No tak, dla wielu ludzi kariera idola była naprawdę ciężka i nawet Boo oglądając te wszystkie wywiady w których ludzie wypowiadali się na temat czego nie lubią w życiu jako trainee czy idola - to nawet ją zaczęło trochę odciągać od tego pomysłu. Bo cholera jasna, ciężkie treningi przeżyć mogła ale... rezygnować z widywania się z rodziną? Czysto teoretycznie to też jest rzeczą z którą żyje... Ale pozostaje jeszcze kwestia partnera. Jedynym sposobem byłoby zerwanie, ponieważ związki są zabronione. Wszelkie, chyba że po pięciu latach prowadzenia kariery - beznadziejnie, nie?
Tak, podbijać cały świat, do wygrania jest przecież tyle konkursów tanecznych! Bogactwo i sława! Oj gdyby tego telefonu nie złapał, to Rosie zaczęłaby się gniewać. Telefon to najważniejszy przyjaciel człowieka, chociaż może poza etui i pieniądze schowane pod nim w jakiś sposób złagodziłyby upadek,ale shh. Nikt nie wie o tym, że czarnowłosa trzyma pieniądze w telefonie! Dziewucha aż zmarszczyła groźnie czoło, no jak mógł się tak bezczelnie z nią bawić?! Ale zaraz jednak sama się uśmiechnęła ciepło odbierając od niego telefon. - A no, też mam taką nadzieję! - powiedziała z entuzjazmem łącząc się z nim krótko, by on miał jej numer. - Ryu-chan. - powiedziała wpisując nazwę kontaktu i się przeciągnęła z cichym jękiem odbierając od niego wodę. W zasadzie wszystkie rzeczy już są zabrane stąd, mimo wszystko jeszcze raz przejechała wzrokiem po powierzchni pokoju.
- W porządku, jeśli poza tańcem będziesz szukał kogoś do spędzenia z Tobą czasu: wyjścia na miasto czy coś, to bardzo chętnie! Możesz pisać i dzwonić... zawsze w sumie! Jestem pod telefonem 24/h. - uśmiechnęła się ciepło ruszając w stronę wyjścia z sali. - Do zobaczenia! - powiedziała jeszcze wesoło i wyszła z pomieszczenia. Teraz? Teraz cel - miasto i załatwienie innych spraw.
z/t
Tak, podbijać cały świat, do wygrania jest przecież tyle konkursów tanecznych! Bogactwo i sława! Oj gdyby tego telefonu nie złapał, to Rosie zaczęłaby się gniewać. Telefon to najważniejszy przyjaciel człowieka, chociaż może poza etui i pieniądze schowane pod nim w jakiś sposób złagodziłyby upadek,ale shh. Nikt nie wie o tym, że czarnowłosa trzyma pieniądze w telefonie! Dziewucha aż zmarszczyła groźnie czoło, no jak mógł się tak bezczelnie z nią bawić?! Ale zaraz jednak sama się uśmiechnęła ciepło odbierając od niego telefon. - A no, też mam taką nadzieję! - powiedziała z entuzjazmem łącząc się z nim krótko, by on miał jej numer. - Ryu-chan. - powiedziała wpisując nazwę kontaktu i się przeciągnęła z cichym jękiem odbierając od niego wodę. W zasadzie wszystkie rzeczy już są zabrane stąd, mimo wszystko jeszcze raz przejechała wzrokiem po powierzchni pokoju.
- W porządku, jeśli poza tańcem będziesz szukał kogoś do spędzenia z Tobą czasu: wyjścia na miasto czy coś, to bardzo chętnie! Możesz pisać i dzwonić... zawsze w sumie! Jestem pod telefonem 24/h. - uśmiechnęła się ciepło ruszając w stronę wyjścia z sali. - Do zobaczenia! - powiedziała jeszcze wesoło i wyszła z pomieszczenia. Teraz? Teraz cel - miasto i załatwienie innych spraw.
z/t
— No dalej dziewczyny! Raz, dwa, trzy i podskok. Obrót, klaśnięcie, powtórka... Jane nie ociągaj się, bo nie znajdziesz się w głównym składzie podczas następnego meczu! — surowy głos dziewczyny o długich popielatych włosach potoczył się przez całą salę, gdy machnęła groźnie pomponem zwracając się momentalnie w kierunku przyłapanej na gorącym uczynku Jane. Dziewczyna spuściła wzrok wyraźnie zażenowana i błyskawicznie zajęła odpowiednie miejsce w szeregu. Była ich nowym nabytkiem. Niezwykle cennym, biorąc pod uwagę fakt, że sporo cheerleaderek opuściło już szkołę, wraz z zakończeniem roku. Nie pozostawiało wątpliwości, że Megan cieszyła się z każdej nowej kandydatki. Co zdecydowanie nie znaczyło, że zamierzała dawać im jakąkolwiek taryfę ulgową.
— Dobrze, jeszcze raz. Powtórzmy cały układ od początku — zaklaskała trzykrotnie w dłonie, włączając radio przy swojej nodze. Sama nie brała w tym momencie udziału w treningu. W końcu sama wymyślała wszystkie kroki, a obecnie jej celem było, by po wcześniejszej obserwacji, każda z dziewczyn znała go na pamięć. I była w stanie odtańczyć nawet wyrwana ze snu nad ranem. Rok szkolny jeszcze się nie rozpoczął, lecz jak zawsze, już tydzień przed całym wydarzeniem rozpoczynały ćwiczenia, upewniając się że mają odpowiednią koordynację ruchową i zgranie zespołowe. W końcu bycie cheerleaderką to nie byle co. Zwłaszcza, gdy od razu ogłaszają 10 września mecz towarzyski między twoją szkołą, a inną.
— No dalej dziewczyny! Raz, dwa, trzy i podskok. Obrót, klaśnięcie, powtórka... Jane nie ociągaj się, bo nie znajdziesz się w głównym składzie podczas następnego meczu! — surowy głos dziewczyny o długich popielatych włosach potoczył się przez całą salę, gdy machnęła groźnie pomponem zwracając się momentalnie w kierunku przyłapanej na gorącym uczynku Jane. Dziewczyna spuściła wzrok wyraźnie zażenowana i błyskawicznie zajęła odpowiednie miejsce w szeregu. Była ich nowym nabytkiem. Niezwykle cennym, biorąc pod uwagę fakt, że sporo cheerleaderek opuściło już szkołę, wraz z zakończeniem roku. Nie pozostawiało wątpliwości, że Megan cieszyła się z każdej nowej kandydatki. Co zdecydowanie nie znaczyło, że zamierzała dawać im jakąkolwiek taryfę ulgową.
— Dobrze, jeszcze raz. Powtórzmy cały układ od początku — zaklaskała trzykrotnie w dłonie, włączając radio przy swojej nodze. Sama nie brała w tym momencie udziału w treningu. W końcu sama wymyślała wszystkie kroki, a obecnie jej celem było, by po wcześniejszej obserwacji, każda z dziewczyn znała go na pamięć. I była w stanie odtańczyć nawet wyrwana ze snu nad ranem. Rok szkolny jeszcze się nie rozpoczął, lecz jak zawsze, już tydzień przed całym wydarzeniem rozpoczynały ćwiczenia, upewniając się że mają odpowiednią koordynację ruchową i zgranie zespołowe. W końcu bycie cheerleaderką to nie byle co. Zwłaszcza, gdy od razu ogłaszają 10 września mecz towarzyski między twoją szkołą, a inną.
Zajrzała niepewnie na salę rozglądając się z uśmiechem. Duża przestrzeń, ładna przestrzeń. Tego oczekiwała. Zatrzymała się przy wejściu, kiedy zauważyła ćwiczące układ dziewczyny. Obserwowała je chwilę zanim zdecydowała się podejść bliżej. Sama wiedziała, że najgorszą rzeczą jest przeszkadzanie w treningu, bo wbrew pozorom potrzeba trochę oleju w głowie, aby zapamiętać wszystkie ruchy, a nie jest to łatwe, kiedy ktoś wchodzi i zaczyna zagłuszać muzykę swoim gadaniem.
Ubrana była w długą do kolan sukienkę w falbany z białym kołnierzykiem i kokardką. Klasycznie i schludnie, ale nie za dorośle. Jak zawsze perfekcyjnie zrobiony makijaż odznaczał się z dużej odległości, nie za mocny i nie za delikatny, ładnie podkreślał urodę młodej panny. W końcu chcąc czy nie chcąc, wygląd to pierwsza rzecz, na którą zwraca się uwagę, a wśród cheerleaderek to wręcz jeden z wymogów.
Baby wiedziała, że dziewczyny są rozpoznawane przez wszystkich w szkole, ale przecież nie na tym jej zależało. Oczy jej się zaświeciły jak tylko zobaczyła układ, nigdzie nie ma takiej zabawy jak tutaj, tego była pewna. Kibicowanie na meczach jest super, ale kiedy można do tego poskakać wyginając się do muzyki, i słyszy się ten tłum ludzi, który pełny radości i energii krzyczy i wiwatuje, to jest to. To uczucie jak wygrana po najcięższym treningu. I tego właśnie chciała doświadczyć.
Kiedy muzyka ucichła ponownie, podbiegła do dziewczyny o popielatych włosach, bo wyglądała tutaj na dowodzącą całą zgrają. Skłoniła się lekko ze słodkim uśmiechem.
- Dzień dobry, jestem Marianne Cote, będę chodziła tutaj od września do szkoły. Chciałam się dostać do grupy cheerleaderek, są jeszcze wolne miejsca? - spojrzała na nią, a w jej oczach widać było tylko ekscytację mieszaną z nadzieją.
Ubrana była w długą do kolan sukienkę w falbany z białym kołnierzykiem i kokardką. Klasycznie i schludnie, ale nie za dorośle. Jak zawsze perfekcyjnie zrobiony makijaż odznaczał się z dużej odległości, nie za mocny i nie za delikatny, ładnie podkreślał urodę młodej panny. W końcu chcąc czy nie chcąc, wygląd to pierwsza rzecz, na którą zwraca się uwagę, a wśród cheerleaderek to wręcz jeden z wymogów.
Baby wiedziała, że dziewczyny są rozpoznawane przez wszystkich w szkole, ale przecież nie na tym jej zależało. Oczy jej się zaświeciły jak tylko zobaczyła układ, nigdzie nie ma takiej zabawy jak tutaj, tego była pewna. Kibicowanie na meczach jest super, ale kiedy można do tego poskakać wyginając się do muzyki, i słyszy się ten tłum ludzi, który pełny radości i energii krzyczy i wiwatuje, to jest to. To uczucie jak wygrana po najcięższym treningu. I tego właśnie chciała doświadczyć.
Kiedy muzyka ucichła ponownie, podbiegła do dziewczyny o popielatych włosach, bo wyglądała tutaj na dowodzącą całą zgrają. Skłoniła się lekko ze słodkim uśmiechem.
- Dzień dobry, jestem Marianne Cote, będę chodziła tutaj od września do szkoły. Chciałam się dostać do grupy cheerleaderek, są jeszcze wolne miejsca? - spojrzała na nią, a w jej oczach widać było tylko ekscytację mieszaną z nadzieją.
Pojawienie się dziewczyny przeszło bez większego echa. Wszystkie cheerleaderki zdawały się być całkowicie skupione na swoim układzie, zatem nic dziwnego że żadna z nich nawet nie obróciła się w jej kierunku. Jedynie sama Megan zerknęła w jej stronę, nie przerwała jednak treningu wyraźnie czekając aż wszystkie jej podopieczne odtańczą przeznaczoną im partię.
— Bardzo dobrze, pięć minut przerwy! — kolejne klaśnięcie w dłonie. Dziewczyny rozeszły się posłusznie do swoich toreb, by napić się kilka łyków wody, choć tym razem nawet nie próbowały ukryć zainteresowania nową osobą na sali. Podobnie jak Megan. Gdy tylko Marianne pojawiła się tuż przed nią i zadała dość kluczowe pytanie, jej oczy rozbłysły w wyraźnej ekscytacji. Odkaszlnęła krótko w dłoń, by pohamować własne emocje, nim wyprostowała się nieco bardziej i oparła jeden z pomponów na swoim biodrze.
— Jak najbadziej, Marianne! Jestem Megan, Megan Rose. Kapitan drużyny cheerleaderek. Powiedz mi masz już jakieś doświadczenie w tej dziedzinie, czy to twój pierwszy raz? — zapytała całkowicie poświęcając jej swoją uwagę, machając przy tym drugim pomponem w powietrzu. Jeśli dziewczyna nigdy wcześniej nie zajmowała się niczym podobnym, ani nawet nie miała doświadczenia z akrobatyką czy tańcem, będzie musiała zacząć ją szkolić od samego początku. Nie żeby miała coś przeciwko, wymagało to jednak wiele pracy, która wymagała wcześniejszego, konkretnego planu. Mimo to zawsze wychodziła z założenia, że to co liczyło się najbardziej to pasja i determinacja, co uwielbiała zresztą powtarzać.
Pojawienie się dziewczyny przeszło bez większego echa. Wszystkie cheerleaderki zdawały się być całkowicie skupione na swoim układzie, zatem nic dziwnego że żadna z nich nawet nie obróciła się w jej kierunku. Jedynie sama Megan zerknęła w jej stronę, nie przerwała jednak treningu wyraźnie czekając aż wszystkie jej podopieczne odtańczą przeznaczoną im partię.
— Bardzo dobrze, pięć minut przerwy! — kolejne klaśnięcie w dłonie. Dziewczyny rozeszły się posłusznie do swoich toreb, by napić się kilka łyków wody, choć tym razem nawet nie próbowały ukryć zainteresowania nową osobą na sali. Podobnie jak Megan. Gdy tylko Marianne pojawiła się tuż przed nią i zadała dość kluczowe pytanie, jej oczy rozbłysły w wyraźnej ekscytacji. Odkaszlnęła krótko w dłoń, by pohamować własne emocje, nim wyprostowała się nieco bardziej i oparła jeden z pomponów na swoim biodrze.
— Jak najbadziej, Marianne! Jestem Megan, Megan Rose. Kapitan drużyny cheerleaderek. Powiedz mi masz już jakieś doświadczenie w tej dziedzinie, czy to twój pierwszy raz? — zapytała całkowicie poświęcając jej swoją uwagę, machając przy tym drugim pomponem w powietrzu. Jeśli dziewczyna nigdy wcześniej nie zajmowała się niczym podobnym, ani nawet nie miała doświadczenia z akrobatyką czy tańcem, będzie musiała zacząć ją szkolić od samego początku. Nie żeby miała coś przeciwko, wymagało to jednak wiele pracy, która wymagała wcześniejszego, konkretnego planu. Mimo to zawsze wychodziła z założenia, że to co liczyło się najbardziej to pasja i determinacja, co uwielbiała zresztą powtarzać.
Odczekała swoją chwilę, widząc, że determinacja wszystkich jest tutaj podstawą. Pociągnęła noskiem, niedawno dopiero wyzdrowiała, głupie przeziębienie łapało ją zbyt często.
Zerknęła na resztę dziewczyn, kiedy te poszły odpocząć, wszystkie wyglądały tak ładnie. Pompony dodawały tego szkolnego klimatu, ale nawet pomijając stroje, każda z nich była urokliwa. Mama faktycznie miała rację, książkę i tak każdy oceni po okładce.
Wróciła spojrzeniem na dziewczynę, która przedstawiła się zaraz jako Megan. Czyli faktycznie była ona kapitanem drużyny. Odwróciła na chwilę wzrok skupiając go na pomponie, którym machała, ale zaraz pokręciła głową. Działało to na nią trochę jak na kota, czy psa.
Skupiła się na jej pytaniu.
- Um...doświadczenia w byciu cheerleaderką nie mam, ale tańczyłam kiedyś i jestem nadal wygimnastykowana, dam sobie radę na pewno! - ścisnęła piąstki w ekscytacji, patrząc z nadzieją na kapitana drużyny. Była pewna siebie, nie miała problemów z robieniem gwiazd, fikołków i innych dziwnych rzeczy, których normalny człowiek nie wykonuje. Poczucie rytmu również posiadała, taniec zawsze był dla niej zabawą, liczyła na to, że bycie cheerleaderką pozwoli jej na połączenie oby tych dziedzin, no i zdobycie nowych przyjaciół! W końcu póki co była tu sama jak palec. A to właśnie z brakiem towarzystwa zawsze miała problem, więc nie mogła na to pozwolić. Siedzenie samemu zawsze kończy się źle, dobrze o tym pamiętała.
Uśmiechnęła się znowu do dziewczyny.
- Mogę coś pokazać, muszę zdać jakieś testy? Rozciągam się codziennie, na pewno poradzę sobie z gimnastyką. - oczy jej znowu błysnęły, no niech jej uwierzy.
Zerknęła na resztę dziewczyn, kiedy te poszły odpocząć, wszystkie wyglądały tak ładnie. Pompony dodawały tego szkolnego klimatu, ale nawet pomijając stroje, każda z nich była urokliwa. Mama faktycznie miała rację, książkę i tak każdy oceni po okładce.
Wróciła spojrzeniem na dziewczynę, która przedstawiła się zaraz jako Megan. Czyli faktycznie była ona kapitanem drużyny. Odwróciła na chwilę wzrok skupiając go na pomponie, którym machała, ale zaraz pokręciła głową. Działało to na nią trochę jak na kota, czy psa.
Skupiła się na jej pytaniu.
- Um...doświadczenia w byciu cheerleaderką nie mam, ale tańczyłam kiedyś i jestem nadal wygimnastykowana, dam sobie radę na pewno! - ścisnęła piąstki w ekscytacji, patrząc z nadzieją na kapitana drużyny. Była pewna siebie, nie miała problemów z robieniem gwiazd, fikołków i innych dziwnych rzeczy, których normalny człowiek nie wykonuje. Poczucie rytmu również posiadała, taniec zawsze był dla niej zabawą, liczyła na to, że bycie cheerleaderką pozwoli jej na połączenie oby tych dziedzin, no i zdobycie nowych przyjaciół! W końcu póki co była tu sama jak palec. A to właśnie z brakiem towarzystwa zawsze miała problem, więc nie mogła na to pozwolić. Siedzenie samemu zawsze kończy się źle, dobrze o tym pamiętała.
Uśmiechnęła się znowu do dziewczyny.
- Mogę coś pokazać, muszę zdać jakieś testy? Rozciągam się codziennie, na pewno poradzę sobie z gimnastyką. - oczy jej znowu błysnęły, no niech jej uwierzy.
Słysząc jej słowa, Megan pokiwała głową. Z pewnością Marianne ciężko było ocenić czy był to gest pozytywny czy negatywny, dopóki cheerleaderka nie uśmiechnęła się do niej wesoło. Sprawa wyglądała dużo lepiej niż początkowo się spodziewała. Bardzo często przychodziły do niej różne osóbki, którym marzyło się działanie w ich drużynie, ale nie miały absolutnie żadnych podstaw. Niestety - większość z nich musiała odsyłać z kwitkiem. Te, które były bardziej zdeterminowane zawsze trenowało się od samego początku, ale była to żmudna, długotrwała praca. Bardzo często dziewczyny nie widziały prawdziwego 'wybiegu' przez dwa, trzy lata. Jeśli jednak Cote twierdziła, że ma podstawy, była skłonna jej uwierzyć. Rzecz jasna nie tylko na samo słowo!
— Podoba mi się twój zapał! Jeśli faktycznie nie masz problemów z gimnastyką, powinnaś doskonale się nadawać. Nie jestem tylko pewna czy dasz radę ćwiczyć w swoim ubraniu? — zapytała patrząc z wyraźnym zastanowieniem na jej sukienkę. W Riverdale panowała jedna, prosta zasada. Lepiej nie narazić się żadnej rodzinie. A jeśli jej ubranie zostałoby w jakiś sposób zniszczone... pokręciła głową.
— Chodź ze mną, dam ci nasz strój, żebyś mogła się przebrać. Potem dołączysz do dziewczyn. Zobaczymy jak szybko załapiesz układ — wesoły głos poniósł się po sali, gdy ruszyła w stronę przebieralni, wyraźnie oczekując że Marianne ruszy za nią, bez słowa sprzeciwu.
Zacisnęła lekko usta w oczekiwaniu na to co powie pani Kapitan. Dopiero jej uśmiech nieco rozładował emocje, szybko go odwzajemniła.
Kiwnęła wesoło głową, a jej loczki podskoczyły uroczo. To prawda, była zdeterminowana i to jak. Wierzyła w siebie, miała dobre podstawy, bawiła się i w gimnastykę i taniec od dziecka. Tu szpagacik, tam gwiazda, tam jakieś dziwne akrobacje na trampolinie. A trampolinę dostała od taty. To zdecydowanie była jej ulubiona zabawa.
Zerknęła zagubionym spojrzeniem na swoją ładną sukienkę, faktycznie szkoda byłoby ją popsuć, przecież to jej ulubiona.
- No tak, masz rację, zapomniałam o niej. - zaśmiała się wesoło i od razu poszła za nią, kiedy w grę wszedł strój.
Ciągle rozglądała się wszędzie, po dziewczynach, po sali. Trudno uwierzyć, że nagle to wszystko stanie się dla niej zwykłą codziennością. Ale hej, z tym optymizmem wszystko będzie fajniejsze z dnia na dzień, jedynie trzeba znaleźć przyjaciół, którzy podzielą się swoją energią. I nie dadzą być samemu...
Ale nienienie. To nie to, nie teraz. Teraz idziemy po MÓJ strój!
Ruszyła za panią Kapitan do szatni, gdzie ładnie złożyła swoją najdroższą sukienkę i przebrała się w w podane jej wdzianko. Otrzepała spódniczkę oglądając się wkoło, pasowała idealnie. Zaśmiała się uroczo zadowolona.
Kiwnęła wesoło głową, a jej loczki podskoczyły uroczo. To prawda, była zdeterminowana i to jak. Wierzyła w siebie, miała dobre podstawy, bawiła się i w gimnastykę i taniec od dziecka. Tu szpagacik, tam gwiazda, tam jakieś dziwne akrobacje na trampolinie. A trampolinę dostała od taty. To zdecydowanie była jej ulubiona zabawa.
Zerknęła zagubionym spojrzeniem na swoją ładną sukienkę, faktycznie szkoda byłoby ją popsuć, przecież to jej ulubiona.
- No tak, masz rację, zapomniałam o niej. - zaśmiała się wesoło i od razu poszła za nią, kiedy w grę wszedł strój.
Ciągle rozglądała się wszędzie, po dziewczynach, po sali. Trudno uwierzyć, że nagle to wszystko stanie się dla niej zwykłą codziennością. Ale hej, z tym optymizmem wszystko będzie fajniejsze z dnia na dzień, jedynie trzeba znaleźć przyjaciół, którzy podzielą się swoją energią. I nie dadzą być samemu...
Ale nienienie. To nie to, nie teraz. Teraz idziemy po MÓJ strój!
Ruszyła za panią Kapitan do szatni, gdzie ładnie złożyła swoją najdroższą sukienkę i przebrała się w w podane jej wdzianko. Otrzepała spódniczkę oglądając się wkoło, pasowała idealnie. Zaśmiała się uroczo zadowolona.
Dziewczyna była przepełniona zapałem i niesamowicie urocza. Im dłużej Megan się w nią wpatrywała, tym bardziej była przekonana że szybko odnajdzie się w ich drużynie. Uśmiech rozjaśnił jej twarz, gdy pokiwała głową wyraźnie zadowolona.
— Świetnie, pasuje idealnie. Po tylu latach mam jednak oko do dobierania odpowiedniego rozmiaru — zażartowała zakładając ręce na klatce piersiowej. Raz jeszcze obeszła Marianne dookoła, oceniając czy aby na pewno wszystko odpowiednio leżało. Zerknęła przelotnie na zegarek na ścianie.
— Możemy iść, dziewczynom akurat kończy się przerwa — poinformowała swoją przyszłą (miała nadzieję) podopieczną, prowadząc ją z powrotem na salę gimnastyczną. Jak na zawołanie cała reszta cheerleaderek ustawiła się w równym rzędzie. Kilka z nich wymieniało pomiędzy sobą pojedyncze słowa przyciszonym głosem, uśmiechając się do Cote.
— Na początek spróbuj zaimprowizować. Stać nieco bardziej z boku, by nie przeszkadzać dziewczynom i daj się ponieść muzyce. Później poobserwujesz je przez chwilę i spróbujesz do nich dołączyć. Od razu mówię - nie przejmuj się pomyłkami. Uczą się tego układu dużo dłużej od ciebie, więc to naturalne że nie zapamiętasz wszystkiego od razu. Ale każdy fragment jest cenny, jestem pewna że jak się postarasz to nadrobisz — uśmiechnęła się zachęcająco i wskazała jej odpowiednie miejsce. Trzy klaśnięcia w dłoń, okrzyk "Dobra dziewczyny, raz jeszcze wszystko od początku" i włączenie radia z muzyką, po którym Megan zaczęła wędrować wzrokiem między grupą, a kandydatką.
Okręciła się wokół siebie wyraźnie szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Krótka spódniczka zafalowała na jej biodrach, kiedy pobiegła za panią Kapitan z powrotem na salę. Posłała uśmiech reszcie dziewczyn, wydawały się wszystkie takie miłe. I wszystkie były śliczne! I ona będzie śliczna razem z nimi!
Wysłuchała wszystkiego co miała i podeszła na wyznaczone jej miejsce. Zerknęła jeszcze raz na resztę dziewczyn czekając na muzykę.
I wtedy dopiero zaczęła się zabawa. Chociaż na początku improwizacja wydawała jej się jakoś skomplikowana, dalej szło już lepiej. Nie wypadała z rytmu, jednocześnie nie mając problemów z gimnastycznymi częściami, które sobie w głowie poukładała. Po chwili jednak zaczęła zerkać w stronę dziewczyn, próbując może w spóźnionym tempie, ale jednak robić to co one.
Jej mina co chwilę błądziła między skupieniem i zdeterminowaniem, a szczerym uśmiechem i chichotaniem, wyraźnie sprawiało jej to wszystko frajdę, bo cieszyła się jak małe dziecko na występie.
Skok ze szpagatem? Mostki, gwiazdy, przewroty nic nie robiło jej większego problemu. Musiała pokazać się od jak najlepszej strony i wyraźnie bardzo się starała, ale jednocześnie była to dla niej zabawa.
Kiedy muzyka ucichła zaśmiała się i lekko zasapała, otarła delikatnie spocone czoło patrząc z wielką nadzieją i wyczekiwaniem na panią Kapitan.
- I-I jak? Nadaję się? - podbiegła do niej patrząc jej w oczy tak, jakby chciała ją pochłonąć.
Wysłuchała wszystkiego co miała i podeszła na wyznaczone jej miejsce. Zerknęła jeszcze raz na resztę dziewczyn czekając na muzykę.
I wtedy dopiero zaczęła się zabawa. Chociaż na początku improwizacja wydawała jej się jakoś skomplikowana, dalej szło już lepiej. Nie wypadała z rytmu, jednocześnie nie mając problemów z gimnastycznymi częściami, które sobie w głowie poukładała. Po chwili jednak zaczęła zerkać w stronę dziewczyn, próbując może w spóźnionym tempie, ale jednak robić to co one.
Jej mina co chwilę błądziła między skupieniem i zdeterminowaniem, a szczerym uśmiechem i chichotaniem, wyraźnie sprawiało jej to wszystko frajdę, bo cieszyła się jak małe dziecko na występie.
Skok ze szpagatem? Mostki, gwiazdy, przewroty nic nie robiło jej większego problemu. Musiała pokazać się od jak najlepszej strony i wyraźnie bardzo się starała, ale jednocześnie była to dla niej zabawa.
Kiedy muzyka ucichła zaśmiała się i lekko zasapała, otarła delikatnie spocone czoło patrząc z wielką nadzieją i wyczekiwaniem na panią Kapitan.
- I-I jak? Nadaję się? - podbiegła do niej patrząc jej w oczy tak, jakby chciała ją pochłonąć.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach