▲▼
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Zbliżały się święta i była to doskonała okazja, by przekształcić zajęcia w ciekawszą zabawę. Warsztaty Fitzroy miały nie tylko formę wykładów ze slajdami wyświetlanymi na projektorze, choć to było dla tych uczniów, którzy wyjątkowo podpadli swoim zachowaniem profesorce, i nie wiązały się jedynie z rysunkiem, bądź malunkiem. Czasami, tak jak dziś miały mieć formę robótek manualnych, w której należało wykazać się przede wszystkim zręcznością i dokładnością w wykonywaniu poleceń, a nie tylko talentem, których nie brakowało w całej szkole.
Pozbierała wszystkie sztalugi, ustawiając je z boku sali, by nikomu nie przeszkadzały. Na każdym stanowisku znalazł się plik białych karteczek biurowych o wymiarach 7 × 7, klej do papieru i zestaw tubek z brokatem z klejem w formie pisaka. Na środku stołu znalazły się dodatkowo puszki z farbą w sprayu. Przyjrzała się, czy aby na pewno wszystko, co potrzebne, znalazło się na stole. Dopiero wtedy usiadła do biurka, czekając na dzwonek kończący przerwę i pierwszych uczniów, którzy zaczęliby zajmować ławki.
2. Wchodząc do tematu, jednocześnie trafiacie na listę osób uczestniczących w lekcji.
3. Lekcja jest przeznaczona dla osób z klas A i przyjmę na zajęcia 5 osób. Jeśli trafi się ktoś z klas B, kto chciałby wziąć udział w zajęciach, niech zgłosi się najpierw do mnie na PW.
4. Pierwszeństwo mają klasy A i osoby, które nie biorą udziału w żadnej innej lekcji.
5. Aby zaliczyć lekcję wystarczy tylko przyjść, pisząc jednego posta, jeśli komuś to wystarczy. Jeśli zaś zależy Wam na punktach, musicie odpisywać choć raz w turze.
6. Na odpis będziecie mieć dwa dni. (Dajcie znać, czy taki termin Wam pasuje, czy już z góry wiecie, że nie dacie rady tak szybko odpisywać. Trzeci dzień jest dniem awaryjnym, gdyby komuś wypadło coś naprawdę ważnego, jest to również termin, w którym pojawiać się będzie mój kolejny post. Jeżeli trafi się osoba, która wie, że nie odpisze w ciągu dwóch dni, niech zgłosi się do mnie wcześniej na PW, a nie trzeciego dnia pisze posta na szybko, bo może się zwyczajnie przeliczyć.
7. Nie ma ograniczenia w długości posta. Mogą być to krótkie posty, a możecie się, wyjątkowo, również rozpisywać, jeśli będziecie mieć pomysł na posta. Grunt, żebyście się wyrobili w czasie.
8. Zajęcia w każdej chwili zmienić się mogą w formę wykładu, sporządzania notatek i tak dalej, jeśli klasa będzie się źle zachowywać. Te zajęcia są swobodne i macie spore pole do popisu, za byle co nie będziecie karani, ale skakanie pod sufitem nie jest mile widziane.
9. I dziewiąta najważniejsza zasada. Fartuch. Bez niego nie wejdziecie na zajęcia. |:
Pracownia była salą dużą i właśnie taka miała być, biorąc pod uwagę, dla jakich zajęć została przeznaczona. Podzielona została na dwie części użytkowe. W tej pierwszej bliżej wejścia znajdowały się ławki dla uczniów, biurko nauczycielki, tablica, regały w książkami i szafy, w których znajdowały się wszystkie pomoce naukowe, a także przybory, które mogłyby być użyteczne podczas zajęć. W tej drugiej, w której znajdowało się najwięcej przestrzeni oraz okien, a światło było najkorzystniejsze, znajdowały się sztalugi ustawione wokół dużego stołu roboczego. W razie konieczności sztalugi mogły zostać ustawione pod ścianami i zastąpione krzesłami, ułatwiając pracę przy blacie. Ściany były surowym beton, szare i z pozoru ponure, jednak stanowiły idealne tło dla prac uczniów, które staranie były wyeksponowane, a także podświetlone specjalnymi paskami ledowymi i zmieniane, co jakiś czas, stanowiąc formę wystawy w sali.
Zbliżały się święta i była to doskonała okazja, by przekształcić zajęcia w ciekawszą zabawę. Warsztaty Fitzroy miały nie tylko formę wykładów ze slajdami wyświetlanymi na projektorze, choć to było dla tych uczniów, którzy wyjątkowo podpadli swoim zachowaniem profesorce, i nie wiązały się jedynie z rysunkiem, bądź malunkiem. Czasami, tak jak dziś miały mieć formę robótek manualnych, w której należało wykazać się przede wszystkim zręcznością i dokładnością w wykonywaniu poleceń, a nie tylko talentem, których nie brakowało w całej szkole.
Pozbierała wszystkie sztalugi, ustawiając je z boku sali, by nikomu nie przeszkadzały. Na każdym stanowisku znalazł się plik białych karteczek biurowych o wymiarach 7 × 7, klej do papieru i zestaw tubek z brokatem z klejem w formie pisaka. Na środku stołu znalazły się dodatkowo puszki z farbą w sprayu. Przyjrzała się, czy aby na pewno wszystko, co potrzebne, znalazło się na stole. Dopiero wtedy usiadła do biurka, czekając na dzwonek kończący przerwę i pierwszych uczniów, którzy zaczęliby zajmować ławki.
Ogłoszenia parafialne:
1. Nie widzę potrzeby robienia dwóch osobnych tematów, dlatego wszystko wrzucam w jeden.2. Wchodząc do tematu, jednocześnie trafiacie na listę osób uczestniczących w lekcji.
3. Lekcja jest przeznaczona dla osób z klas A i przyjmę na zajęcia 5 osób. Jeśli trafi się ktoś z klas B, kto chciałby wziąć udział w zajęciach, niech zgłosi się najpierw do mnie na PW.
4. Pierwszeństwo mają klasy A i osoby, które nie biorą udziału w żadnej innej lekcji.
5. Aby zaliczyć lekcję wystarczy tylko przyjść, pisząc jednego posta, jeśli komuś to wystarczy. Jeśli zaś zależy Wam na punktach, musicie odpisywać choć raz w turze.
6. Na odpis będziecie mieć dwa dni. (Dajcie znać, czy taki termin Wam pasuje, czy już z góry wiecie, że nie dacie rady tak szybko odpisywać. Trzeci dzień jest dniem awaryjnym, gdyby komuś wypadło coś naprawdę ważnego, jest to również termin, w którym pojawiać się będzie mój kolejny post. Jeżeli trafi się osoba, która wie, że nie odpisze w ciągu dwóch dni, niech zgłosi się do mnie wcześniej na PW, a nie trzeciego dnia pisze posta na szybko, bo może się zwyczajnie przeliczyć.
7. Nie ma ograniczenia w długości posta. Mogą być to krótkie posty, a możecie się, wyjątkowo, również rozpisywać, jeśli będziecie mieć pomysł na posta. Grunt, żebyście się wyrobili w czasie.
8. Zajęcia w każdej chwili zmienić się mogą w formę wykładu, sporządzania notatek i tak dalej, jeśli klasa będzie się źle zachowywać. Te zajęcia są swobodne i macie spore pole do popisu, za byle co nie będziecie karani, ale skakanie pod sufitem nie jest mile widziane.
9. I dziewiąta najważniejsza zasada. Fartuch. Bez niego nie wejdziecie na zajęcia. |:
Bjarne ubrał na siebie fartuch, który jak na złość wisiał na nim, niczym worek po kartoflach. Co za upierdliwa sprawa, że robią podobne kombinezony na mutantów. Zerknął na nauczycielkę nieco niechętnie kiedy usłyszał jaką mają wykonać ilość. Gdyby nie fakt, że pani Catherine pokazywała sposób składania, dawno przywaliłby łbem w stół w akcie rezygnacji. No cholera, nie był dobry w podobnych pierdołach, a ilość dodatkowo go demotywowała. Ponadto cierpliwość nad podobnymi rzeczami była kwestią sporną.
Zaczął składać kartkę razem z panią Fitzroy, ale w pewnym momencie się zgubił.
Cholerne origami. Jednak nauczycielka postanowiła wszystko powtórzyć od a do z, dzięki czemu złapał rytm oraz zapamiętał schemat. Na początku szło mu koślawo, o ile można było tak określić jego zdolności plastyczne, ale po złożeniu czterech płatków, zaczęły mu one wychodzić bardzo przyzwoicie. Rozejrzał się po klasie na resztę chłopaków, którzy widocznie znali się dość dobrze. Tylko on, jak ostatni dupek odizolował się od reszty samemu tkwiąc swoim świecie płatków. Wzrokiem przesunął po swoich płatkach, a potem na sąsiadów. Najlepiej wyszły Lesile, gdzie Pavel pojechał po całej linii i odwalił na odpieprz. W sumie nie będzie najgorszy, patrząc na wyroby tamtego.
Zaczął składać kartkę razem z panią Fitzroy, ale w pewnym momencie się zgubił.
Cholerne origami. Jednak nauczycielka postanowiła wszystko powtórzyć od a do z, dzięki czemu złapał rytm oraz zapamiętał schemat. Na początku szło mu koślawo, o ile można było tak określić jego zdolności plastyczne, ale po złożeniu czterech płatków, zaczęły mu one wychodzić bardzo przyzwoicie. Rozejrzał się po klasie na resztę chłopaków, którzy widocznie znali się dość dobrze. Tylko on, jak ostatni dupek odizolował się od reszty samemu tkwiąc swoim świecie płatków. Wzrokiem przesunął po swoich płatkach, a potem na sąsiadów. Najlepiej wyszły Lesile, gdzie Pavel pojechał po całej linii i odwalił na odpieprz. W sumie nie będzie najgorszy, patrząc na wyroby tamtego.
Jasnowłosy uniósł brew, przenosząc wzrok na stertę wysypanych płatków. Skoro było ich aż tyle, to jaki był sens w składaniu nowych? Potrafił zrozumieć, że Cath chciała, żeby sami nauczyli się tej niby prostej sztuki, co nie zmieniało faktu, że wystarczyłoby złożenie przynajmniej pięciu płatków, by jako tako to opanowali. Patrząc jednak na potarganą kartkę papieru, nie Paige'owi było to oceniać. Odrzucił na bok nieprzydatne już strzępki i chwycił za kolejną kartkę, wypuszczając powietrze ustami.
― To było okrutne ― wymruczał pod nosem z nutą rozbawienia w głosie, jakby uznał, że Fitzroy po prostu usiłowała ich przestraszyć ilością, której część z nich nie dałaby rady wykonać na zajęciach. Spojrzał na kobietę z pobłażliwym błyskiem w ciemnych oczach, prawdopodobnie ten jeden raz zdradzając, że nie ma oporów w postawieniu się na równi z ciemnowłosą, choć zapewne ten sygnał mogła odebrać tylko ona. ― Ile mniej więcej mam ich wykonać? ― Zamachał lekko kartką, będąc w stanie usatysfakcjonować się minimum. Zresztą samo sklejanie, które ich czekało, zdawało się nie należeć do najprostszych zadań.
Plastyki ci się zachciało.
Uważnie przyjrzał się kolejnej prezentacji schematu, tym razem starając się go lepiej odwzorować. Trzeba przyznać, że za drugim razem poszło mu całkiem nieźle. Całkiem, bo powstały płatek nie zachował wymaganych proporcji i niektóre brzegi nie stykały się ze sobą w odpowiednich miejscach. Niemniej jednak Hayden uśmiechnął się nieznacznie, jakby powstałe dzieło już było perfekcyjne. No bo – nie było się co oszukiwać – nawet mu to wyszło, dzięki czemu mógł zabrać się za składanie kolejnego płatka. Teraz mogło iść już tylko lepiej.
― To było okrutne ― wymruczał pod nosem z nutą rozbawienia w głosie, jakby uznał, że Fitzroy po prostu usiłowała ich przestraszyć ilością, której część z nich nie dałaby rady wykonać na zajęciach. Spojrzał na kobietę z pobłażliwym błyskiem w ciemnych oczach, prawdopodobnie ten jeden raz zdradzając, że nie ma oporów w postawieniu się na równi z ciemnowłosą, choć zapewne ten sygnał mogła odebrać tylko ona. ― Ile mniej więcej mam ich wykonać? ― Zamachał lekko kartką, będąc w stanie usatysfakcjonować się minimum. Zresztą samo sklejanie, które ich czekało, zdawało się nie należeć do najprostszych zadań.
Plastyki ci się zachciało.
Uważnie przyjrzał się kolejnej prezentacji schematu, tym razem starając się go lepiej odwzorować. Trzeba przyznać, że za drugim razem poszło mu całkiem nieźle. Całkiem, bo powstały płatek nie zachował wymaganych proporcji i niektóre brzegi nie stykały się ze sobą w odpowiednich miejscach. Niemniej jednak Hayden uśmiechnął się nieznacznie, jakby powstałe dzieło już było perfekcyjne. No bo – nie było się co oszukiwać – nawet mu to wyszło, dzięki czemu mógł zabrać się za składanie kolejnego płatka. Teraz mogło iść już tylko lepiej.
— Choć trochę byś się postarał, Pavel. - mruknęła, widząc, że chłopak robi, to na tak zwany odpiernicz. Byleby zrobić i byleby nauczycielka się odczepiła. Błąd. Płatki nie musiały być perfekcyjnie złożone, bo pewne mankamenty znikały, gdy skleiło się je i złączyło z innymi. Nie wymagała, by wszystko było złożone co do minimetra, ale wymagała jakiegoś zaangażowania, skoro już przyłączył się do wspólnych zajęć. Jeśli nie chciał brać udziału w lekcji z całą resztą, mógł wrócić do ławki, otrzymałby temat referatu do napisania i wcale nie musiałby składać jakiegoś origami.
— Bardzo dobrze, Bjarne. Przytrzymajcie sobie paznokciem róg, będzie Wam łatwiej złożyć równy trójkąt. - Zaczęła, zwracając się do Norwega, a skończyła, mówiąc już do całej grupy. Miny ich wszystkich były bezcenne, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zajęcia artystyczne, to nie tylko machanie pędzlem. I wiedziała, że okrutnym było przedstawienie im wizji zrobienia aż tylu płatków w ciągu godziny lekcyjnej, gdzie dopiero zaczynali się uczyć składania.
Mrugnęła szybko okiem w kierunku Alana, uśmiechając się asymetrycznie pod nosem.
— Kilka, tyle by poczuć satysfakcję. A tak i zapamiętać schemat, by móc powtórzyć go w domu i samemu zrobić taką bombkę. Takie małe zadanie na zaliczenie - rzuciła, prostując się i odsuwając od siebie karteczki, które mogłaby robić dalej z nimi.
Odczekała jakiś czas, by każdy z nich mógł poskładać jeszcze kilka kartek, ale jednocześnie niezbyt długo, by osoby, którym wychodziło to najlepiej, musiały długo czekać i się nudzić.
Wzięła jeden z klejów i jeden płatek.
— Kolejny krok spójrzcie, proszę. Bierzecie ze środka tyle płatków, byście przed sobą mieli ich siedemdziesiąt dwa. Klej schnie błyskawicznie, więc idzie to bardzo szybko. Uważajcie na palce przy tym. Bierzecie płatek i smarujecie jeden trójkąt. Nie dawajcie zbyt dużo kleju, ponieważ Wam się wyleje, gdy ściśniecie całość. - Jak powiedziała, tak zrobiła. Rozsmarowała trochę kleju na prawym trójkącie, odłożyła tubkę i ostrożnie złączyła ze sobą oba końce. Przytrzymała chwilę, ale niebyt mocno, by nie zagiąć kartki na pół. W ten sposób powstał stożkowy płatek. Położyła go na dłoni, pokazując klasie.
— Cała filozofia - uśmiechnęła się do nich, odkładając płatek na stół.
— Dla lepszej organizacji, róbcie sobie małe kupki po sześć płatków. Nie będziecie później musieli jeszcze raz liczyć - powiedziawszy to, sięgnęła po kolejny płatek, który zaczęła kleić z zamiarem wykonania swojej bombki.
— Bardzo dobrze, Bjarne. Przytrzymajcie sobie paznokciem róg, będzie Wam łatwiej złożyć równy trójkąt. - Zaczęła, zwracając się do Norwega, a skończyła, mówiąc już do całej grupy. Miny ich wszystkich były bezcenne, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zajęcia artystyczne, to nie tylko machanie pędzlem. I wiedziała, że okrutnym było przedstawienie im wizji zrobienia aż tylu płatków w ciągu godziny lekcyjnej, gdzie dopiero zaczynali się uczyć składania.
Mrugnęła szybko okiem w kierunku Alana, uśmiechając się asymetrycznie pod nosem.
— Kilka, tyle by poczuć satysfakcję. A tak i zapamiętać schemat, by móc powtórzyć go w domu i samemu zrobić taką bombkę. Takie małe zadanie na zaliczenie - rzuciła, prostując się i odsuwając od siebie karteczki, które mogłaby robić dalej z nimi.
Odczekała jakiś czas, by każdy z nich mógł poskładać jeszcze kilka kartek, ale jednocześnie niezbyt długo, by osoby, którym wychodziło to najlepiej, musiały długo czekać i się nudzić.
Wzięła jeden z klejów i jeden płatek.
— Kolejny krok spójrzcie, proszę. Bierzecie ze środka tyle płatków, byście przed sobą mieli ich siedemdziesiąt dwa. Klej schnie błyskawicznie, więc idzie to bardzo szybko. Uważajcie na palce przy tym. Bierzecie płatek i smarujecie jeden trójkąt. Nie dawajcie zbyt dużo kleju, ponieważ Wam się wyleje, gdy ściśniecie całość. - Jak powiedziała, tak zrobiła. Rozsmarowała trochę kleju na prawym trójkącie, odłożyła tubkę i ostrożnie złączyła ze sobą oba końce. Przytrzymała chwilę, ale niebyt mocno, by nie zagiąć kartki na pół. W ten sposób powstał stożkowy płatek. Położyła go na dłoni, pokazując klasie.
— Cała filozofia - uśmiechnęła się do nich, odkładając płatek na stół.
— Dla lepszej organizacji, róbcie sobie małe kupki po sześć płatków. Nie będziecie później musieli jeszcze raz liczyć - powiedziawszy to, sięgnęła po kolejny płatek, który zaczęła kleić z zamiarem wykonania swojej bombki.
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Warsztaty artystyczne.
Nie Gru 11, 2016 6:18 pm
Nie Gru 11, 2016 6:18 pm
Travitza rozważał nawet przez chwilę gest urażonej gwiazdy, z przyłożeniem ręki do klatki piersiowej, rozchylonymi ustami i wzrokiem pełnym smutku. Doszedł jednak do wniosku, że byłoby to zbyt komiczne, a poza tym jakoś w obecnym gronie niekoniecznie chciał prezentować podobne zagrywki. Przecież ta banda sztywniaków pewnie nawet by nie załapała, że to jedynie marnej jakości żart. Zamiast tego tylko wzruszył ramionami.
- Staram się najbardziej jak mogę Pani Fitzroy. Po prostu brak mi talentu do... - Bardzo chciałby powiedzieć "robienia pierdół", jednak taki komentarz byłby wyjątkowo zbędny w obecnej sytuacji. Odchrząknął więc i odsunął tę pokusę od siebie. - ...origami.
Niestety trudno ukryć brak zaangażowania w tak nielicznej grupie, nie ma więc co się dziwić pretensjom nauczycielki. I chociaż nieszczególnie interesowało go to całe robienie bombki, to jeszcze nudniejsze wydawało się pisanie jakichś referatów. Dlatego też chwycił za kolejne kartki i zaczął leniwie je zginać, aby stwarzać jakiekolwiek pozory pracy.
Na szczęście dosyć szybko przeszli do kolejnego kroku. Rosjanin oparł głowę na ręce i obserwował następny przykład. Naprawdę chciał wskrzesić w sobie jakiekolwiek zainteresowanie tematem, niestety nie umiał tego zrobić. Tym bardziej, że kolejne zadanie było jeszcze prostsze od poprzedniego. Trzeba było po prostu uważać na to, aby używać odpowiednich proporcji kleju i najlepiej nie połączyć nim swoich placów. Bez większego entuzjazmu Rosjanin zabrał się do pracy. Okazało się, że w pewnym momencie zupełnie przestał myśleć o tym, co robi i wszystkie ruchy wykonywał machinalnie. W takim wydaniu nawet to jakoś leciało. Nim się spostrzegł, już całkiem spore coś pojawiło się przed nim. Travitza jednak uniósł brwi ku górze, obserwując własne dzieło.
- Chyba coś zjebałem - myśl niesfornie wyrwała się poprzez jego usta na wolność. Dopiero po jakiejś sekundzie zdał sobie sprawę, że przecież jest na lekcji i podobny język nie powinien mieć tutaj miejsca. - Znaczy ten. To tak ma być? - Posłał pytające spojrzenie w kierunku nauczycielki. Może wyłączenie myślenia w trakcie pracy jednak nie było najlepszym pomysłem.
- Staram się najbardziej jak mogę Pani Fitzroy. Po prostu brak mi talentu do... - Bardzo chciałby powiedzieć "robienia pierdół", jednak taki komentarz byłby wyjątkowo zbędny w obecnej sytuacji. Odchrząknął więc i odsunął tę pokusę od siebie. - ...origami.
Niestety trudno ukryć brak zaangażowania w tak nielicznej grupie, nie ma więc co się dziwić pretensjom nauczycielki. I chociaż nieszczególnie interesowało go to całe robienie bombki, to jeszcze nudniejsze wydawało się pisanie jakichś referatów. Dlatego też chwycił za kolejne kartki i zaczął leniwie je zginać, aby stwarzać jakiekolwiek pozory pracy.
Na szczęście dosyć szybko przeszli do kolejnego kroku. Rosjanin oparł głowę na ręce i obserwował następny przykład. Naprawdę chciał wskrzesić w sobie jakiekolwiek zainteresowanie tematem, niestety nie umiał tego zrobić. Tym bardziej, że kolejne zadanie było jeszcze prostsze od poprzedniego. Trzeba było po prostu uważać na to, aby używać odpowiednich proporcji kleju i najlepiej nie połączyć nim swoich placów. Bez większego entuzjazmu Rosjanin zabrał się do pracy. Okazało się, że w pewnym momencie zupełnie przestał myśleć o tym, co robi i wszystkie ruchy wykonywał machinalnie. W takim wydaniu nawet to jakoś leciało. Nim się spostrzegł, już całkiem spore coś pojawiło się przed nim. Travitza jednak uniósł brwi ku górze, obserwując własne dzieło.
- Chyba coś zjebałem - myśl niesfornie wyrwała się poprzez jego usta na wolność. Dopiero po jakiejś sekundzie zdał sobie sprawę, że przecież jest na lekcji i podobny język nie powinien mieć tutaj miejsca. - Znaczy ten. To tak ma być? - Posłał pytające spojrzenie w kierunku nauczycielki. Może wyłączenie myślenia w trakcie pracy jednak nie było najlepszym pomysłem.
//Na odpisy macie czas do końca tygodnia (18.12). Jeśli macie ochotę możecie pisać między sobą.//
― Zadanie na zaliczenie ― powtórzył z nutą rozbawienia w głosie, ale powstrzymał się przed przypomnieniem Cath, że przyszedł tutaj tylko w celach rozrywkowych, choć jak na razie nie bawił się aż tak dobrze, jak można było się tego spodziewać. Spojrzał po reszcie chłopaków, którzy pewnie nie mieli tyle szczęścia, a obowiązek wykonania zadania zawisł nad nimi, jak wyjątkowo upierdliwe fatum. Z takim podejściem Paige równie dobrze już mógł rzucić tę robotę i zgarnąć gotowe płatki, ale postanowił złożyć jeszcze parę płatków – jeśli nie dla własnej satysfakcji, to chociaż dla satysfakcji pani Fitzroy.
Zatrzymał się w połowie składania którejś z kolei kartki – przestał liczyć po pięciu z nich – by na polecenie nauczycielki, spojrzeć w jej kierunku. Akurat wtedy, gdy zaczynało iść mu coraz lepiej, przyszedł czas na kolejny krok pracy, chociaż ten wydawał się już mniej skomplikowany.
― Dobra, mam to ― rzucił, nie sądząc, by do tego kroku potrzebował powtórzenia instrukcji. Policzywszy płatki, które zdążył zrobić, dobrał odpowiednią ilość ze sterty, by uzupełnić dość spore braki. Odsunąwszy krzesło od ławki, zajął na nim miejsce dla większej wygody pracy. Sięgnął po klej i zabrał się za sklejanie ze sobą trójkątów, uważając przy tym na to, by nie posklejać sobie palców. Gdy tylko odrobina kleju dosięgnęła jego skóry, prędko wytarł dłoń o fartuch, nie przejmując się tym, że ledwo co go założył, a już przyczyniał się do tego, by ubranie ochronne nadawało się wyłącznie do prania.
Zatrzymał się w połowie składania którejś z kolei kartki – przestał liczyć po pięciu z nich – by na polecenie nauczycielki, spojrzeć w jej kierunku. Akurat wtedy, gdy zaczynało iść mu coraz lepiej, przyszedł czas na kolejny krok pracy, chociaż ten wydawał się już mniej skomplikowany.
― Dobra, mam to ― rzucił, nie sądząc, by do tego kroku potrzebował powtórzenia instrukcji. Policzywszy płatki, które zdążył zrobić, dobrał odpowiednią ilość ze sterty, by uzupełnić dość spore braki. Odsunąwszy krzesło od ławki, zajął na nim miejsce dla większej wygody pracy. Sięgnął po klej i zabrał się za sklejanie ze sobą trójkątów, uważając przy tym na to, by nie posklejać sobie palców. Gdy tylko odrobina kleju dosięgnęła jego skóry, prędko wytarł dłoń o fartuch, nie przejmując się tym, że ledwo co go założył, a już przyczyniał się do tego, by ubranie ochronne nadawało się wyłącznie do prania.
Prychnął z niezadowoleniem na komentarz Zero. Nie, żeby nie spodziewał się czegoś podobnego. Dlatego właśnie ściągnął rękę ze zrobionym płatkiem ku sobie, już w ciszy zajmując się składaniem kolejnych. Tym razem jednak bardziej automatycznie niż rzeczywistej chęci. Plus był taki, że kolejne wychodziły już bez większych problemów. Czasami tylko musiał poprawić jakieś zagięcia, które trochę się powykrzywiały, bądź były nierówne.
Zadanie na zaliczenie... Cudownie. Z pewnością uda mu się zrobić bombkę z delikatnego papieru, mając w domu stadko psów, które wprost uwielbiały brać takie pierdółki między zęby i rozrzucać po całym pomieszczeniu. Mentalnie ten problem właśnie go przygniótł, uświadamiając przy tym, że zbyt łatwe to nie będzie.
Podniósł wielobarwne spojrzenie na nauczycielkę, wysłuchując w skupieniu jej kolejnych instrukcji. Sklejanie trójkątów nie mogło być czymś, co dałoby się spaprać. Wpierw jednak odliczył sobie 72 dwa płatki, dzieląc je następnie na stosiki składające się z sześciu płatków. Dopiero wtedy chwycił klej w łapkę, nakładając odpowiednią ilość na trójkąt. Złączył go z drugim, robiąc to w miarę równo i czekając, aż klej wyschnie.
- Też potrafię... - Wymamrotał pod nosem, nie wiadomo czy do Zero, czy do samego siebie. Poświęcił się w pełni sklejaniu płatków, odkładając je z powrotem w kupki po sześć każda.
Zadanie na zaliczenie... Cudownie. Z pewnością uda mu się zrobić bombkę z delikatnego papieru, mając w domu stadko psów, które wprost uwielbiały brać takie pierdółki między zęby i rozrzucać po całym pomieszczeniu. Mentalnie ten problem właśnie go przygniótł, uświadamiając przy tym, że zbyt łatwe to nie będzie.
Podniósł wielobarwne spojrzenie na nauczycielkę, wysłuchując w skupieniu jej kolejnych instrukcji. Sklejanie trójkątów nie mogło być czymś, co dałoby się spaprać. Wpierw jednak odliczył sobie 72 dwa płatki, dzieląc je następnie na stosiki składające się z sześciu płatków. Dopiero wtedy chwycił klej w łapkę, nakładając odpowiednią ilość na trójkąt. Złączył go z drugim, robiąc to w miarę równo i czekając, aż klej wyschnie.
- Też potrafię... - Wymamrotał pod nosem, nie wiadomo czy do Zero, czy do samego siebie. Poświęcił się w pełni sklejaniu płatków, odkładając je z powrotem w kupki po sześć każda.
Wprawa, z jaką wykonywał kolejne płatki, pozwoliłaby mu na skończenie tego zadania jeszcze w trakcie godziny lekcyjnej. Problem w tym, że nawet Leslie nie zamierzał fatygować się na próżno, mając do dyspozycji całą masę gotowców. W chwili, gdy pani Fitzroy zdecydowała się na przejście do kolejnej części zadania, policzył ilość wykonanych płatków, od razu układając je w mniejszych stosikach i zaraz po tym dobrał odpowiednią ilość zasobów przygotowanych przez nauczycielkę. Już sam postanowił odciąć się od wszelkich rozmów, choć na podobnych zajęciach przeważnie panował gwar, a ludzie nie mogli powstrzymać się od jakichkolwiek rozmów czy śmiechów. Musiał przyznać, że tym razem było tu zaskakująco cicho. Może dlatego, że grupa składała się z zupełnie różnych światów.
Na tę myśl, blondyn zdawkowo przyjrzał się pozostałym uczniom, a wyraz jego twarzy nie zdradzał przy tym zupełnie niczego. Zdawało się, że poza nim i Clawerichem, mieli do czynienia z mniej wychowaną częścią Riverdale, choć pozory mogły mylić.
Chwycił za klej, gdy ciemnowłosa o nim wspomniała i w ślad za belferką wziął do ręki jeden z płatków. Raz jeszcze na równi z nią wykonał zadanie, starając się nie pobrudzić sobie rąk. Akurat z precyzją nie miał większych problemów, toteż obyło się bez posklejania sobie palców. Nie było w tym większej filozofii, więc szybko zabrał się za masowe nakładanie kleju i przytrzymywanie chwilę papieru, żeby upewnić się, że wszystko będzie się trzymać. I tak w kółko. Gdzieś w trakcie zadania przyszło mu stłumić ziewnięcie – nie dało się ukryć, że to zajęcie nie należało do najciekawszych.
Na tę myśl, blondyn zdawkowo przyjrzał się pozostałym uczniom, a wyraz jego twarzy nie zdradzał przy tym zupełnie niczego. Zdawało się, że poza nim i Clawerichem, mieli do czynienia z mniej wychowaną częścią Riverdale, choć pozory mogły mylić.
Chwycił za klej, gdy ciemnowłosa o nim wspomniała i w ślad za belferką wziął do ręki jeden z płatków. Raz jeszcze na równi z nią wykonał zadanie, starając się nie pobrudzić sobie rąk. Akurat z precyzją nie miał większych problemów, toteż obyło się bez posklejania sobie palców. Nie było w tym większej filozofii, więc szybko zabrał się za masowe nakładanie kleju i przytrzymywanie chwilę papieru, żeby upewnić się, że wszystko będzie się trzymać. I tak w kółko. Gdzieś w trakcie zadania przyszło mu stłumić ziewnięcie – nie dało się ukryć, że to zajęcie nie należało do najciekawszych.
Spojrzała na Pavla w bardzo powątpiewający sposób. Być może domyślała się, z jakiego powodu było to jego zająknięcie się. Westchnęła cicho, kręcąc głową. Nie sądziła, że do tego typu ćwiczeń potrzeba było jakiegokolwiek talentu. W końcu nie było w tym jakiejś większej filozofii, ale jak widać, zawsze znajdzie się jakaś czarna owca.
Przyjrzała się pracy Rosjanina, unosząc jedną brew. Potem spojrzała na samego chłopaka.
- Nie, musisz zacząć od nowa - poinformowała go rzeczowo. Skleiła kolejny płatek, odłożyła klej na bok i przyjrzała się pracy każdego z nich. Na szczęście z tą częścią zadania prawie wszyscy poradzili sobie świetnie. I nawet obyło się bez amputacji rąk z powodu ich sklejenia ze sobą. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Kolejna część. Jeden kwiat powstanie Wam z sześciu płatków. Potrzebujecie dwanaście takich kwiatków, by zrobić bombkę. Starajcie się nie trzymać papieru zbyt mocno, ponieważ może się Wam pognieść w dłoni. - Posmarowała pierwszy płatek klejem, przyłożyła do niego kolejny i tak w kółko, aż powstała jej całość. Odłożyła go na bok i wzięła się do kolejny. Ta część szła zdecydowanie najszybciej i można było znaleźć na to kilka sposobów. Można było przyklejać każdy z osobna do siebie, a można było zrobić to trójkami. Gdy miała już gotowych sześć kwiatów, spojrzała na uczniów.
- Teraz uważajcie. Aby powstała ładna całość, a nie jakaś kupa papieru, musicie łączyć ze sobą każdy płatek. - Zademonstrowała im, o co jej chodziło. Położyła połówkę bombki na dłoni, wyciągając ją w kierunku klasy.
//Pojedyncze.
Całość. //
Czas do 23.12 do godziny 00:00.
Przyjrzała się pracy Rosjanina, unosząc jedną brew. Potem spojrzała na samego chłopaka.
- Nie, musisz zacząć od nowa - poinformowała go rzeczowo. Skleiła kolejny płatek, odłożyła klej na bok i przyjrzała się pracy każdego z nich. Na szczęście z tą częścią zadania prawie wszyscy poradzili sobie świetnie. I nawet obyło się bez amputacji rąk z powodu ich sklejenia ze sobą. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Kolejna część. Jeden kwiat powstanie Wam z sześciu płatków. Potrzebujecie dwanaście takich kwiatków, by zrobić bombkę. Starajcie się nie trzymać papieru zbyt mocno, ponieważ może się Wam pognieść w dłoni. - Posmarowała pierwszy płatek klejem, przyłożyła do niego kolejny i tak w kółko, aż powstała jej całość. Odłożyła go na bok i wzięła się do kolejny. Ta część szła zdecydowanie najszybciej i można było znaleźć na to kilka sposobów. Można było przyklejać każdy z osobna do siebie, a można było zrobić to trójkami. Gdy miała już gotowych sześć kwiatów, spojrzała na uczniów.
- Teraz uważajcie. Aby powstała ładna całość, a nie jakaś kupa papieru, musicie łączyć ze sobą każdy płatek. - Zademonstrowała im, o co jej chodziło. Położyła połówkę bombki na dłoni, wyciągając ją w kierunku klasy.
//Pojedyncze.
Całość. //
Czas do 23.12 do godziny 00:00.
― Wygląda na babskie zadanie ― skomentował mimowolnie, gdy na jego dłoni spoczywał już pierwszy kwiat z papieru. Był całkiem stabilny, nie licząc kilku niegroźnych zagięć w miejscach, w których Paige'owi zabrakło wyczucia. Podrzucił lekko posklejane dzieło, a po chwili to z powrotem wylądowało na jego otwartej dłoni. Obróciwszy kwiatek w palcach, odchylił się lekko na krześle i oceniającym wzrokiem przyjrzał się pozostałym uczniom, ostatecznie skupiając się na dłużej na Clawerichu. ― Możemy wykorzystać inaczej to zadanie i wpiąć je Frey'owi we włosy ― dodał kąśliwie i zdawało się, że za moment faktycznie podniesie się ze swojego miejsca i wcieli swój plan w życie. Był jednak pewien, że to nie przejdzie, a pan „Też potrafię” najpewniej zacząłby się rzucać.
Choć własnie dlatego kwiat idealnie pasowałby do całej reszty.
Odłożył gotowy element na ławkę i po tej krótkiej przerwie i przyjrzeniu się jak pani Fitzroy prezentuje dalszą część zadania, zabrał się za dokańczanie kolejnych kwiatków, żeby móc przejść do kolejnego etapu. Z początku nie do końca rozumiał, jak z tego wszystkiego miała powstać bombka, a nie zamierzał zabierać się za wszystko od początku, gdy już zaszedł tak daleko. Na szczęście po doklejeniu kolejnych płatków całość jako tako zaczęła się kształtować, nawet jeśli nie była na tyle estetyczna, co projekt Catherine.
Choć własnie dlatego kwiat idealnie pasowałby do całej reszty.
Odłożył gotowy element na ławkę i po tej krótkiej przerwie i przyjrzeniu się jak pani Fitzroy prezentuje dalszą część zadania, zabrał się za dokańczanie kolejnych kwiatków, żeby móc przejść do kolejnego etapu. Z początku nie do końca rozumiał, jak z tego wszystkiego miała powstać bombka, a nie zamierzał zabierać się za wszystko od początku, gdy już zaszedł tak daleko. Na szczęście po doklejeniu kolejnych płatków całość jako tako zaczęła się kształtować, nawet jeśli nie była na tyle estetyczna, co projekt Catherine.
Jeden kwiat z sześciu płatków? To było wykonalne. Sądząc po instrukcjach, raczej mieli już za sobą tę najtrudniejszą część. Wysłuchał kolejnych instrukcji, obracając klej w palcach. Zdecydowanie babskie zajęcie. Niemniej, wciąż było to lepsze od rysowania. Choć w jego przypadku była to raczej próba bazgrania, bo rysowaniem tego nazwać nie można było nazwać. Z krótkiego zamyślenia wyrwał go dopiero dźwięk własnego imienia. A po w miarę szybkim rozszyfrowaniu całego zdania, wyprostował się czym prędzej, czując drobny dreszcz niewiadomego pochodzenia przebiegający przez kręgosłup. Brwi zaraz jednak ściągnęły się z lekka ku sobie zaś wielobarwne spojrzenie padło na Paige'a.
- Jak tylko uda ci się zrobić cały wianek, Alan. - Drobne wyzwanie wplotło się między wypowiadane słowa. Nosiłby, już nieraz mu wkładali kwiatki we włosy na sesjach.
Zwrócił się z powrotem ku swojej pracy, sklejając ze sobą płatki, by ostatecznie otrzymać kwiat. No i cudnie, część bombki miał zrobioną. Złapały go jednak drobne obawy związane z całą resztą. Końcówki tych płatków wcale nie wyglądały, jakby miały zamiar ładnie się ze sobą skleić tak jak u pani Fitzroy. Zerknął więc ku Zero, proszą niewiadome bóstwo, by tym razem nie został zjechany.
- Mógłbyś może pomóc?
- Jak tylko uda ci się zrobić cały wianek, Alan. - Drobne wyzwanie wplotło się między wypowiadane słowa. Nosiłby, już nieraz mu wkładali kwiatki we włosy na sesjach.
Zwrócił się z powrotem ku swojej pracy, sklejając ze sobą płatki, by ostatecznie otrzymać kwiat. No i cudnie, część bombki miał zrobioną. Złapały go jednak drobne obawy związane z całą resztą. Końcówki tych płatków wcale nie wyglądały, jakby miały zamiar ładnie się ze sobą skleić tak jak u pani Fitzroy. Zerknął więc ku Zero, proszą niewiadome bóstwo, by tym razem nie został zjechany.
- Mógłbyś może pomóc?
Uniósł wzrok znad sklejanego kwiatka, mimowolnie przenosząc go na Alana, który nie mógł powstrzymać się od komentarza. Twarz Leslie'go nie zdradzała w tym momencie żadnych konkretnych emocji, nawet jeśli ciężko było się z nim nie zgodzić. To zadanie na pewno bardziej zadowoliłoby żeńską część grona uczniowskiego, a tymczasem na sali nie znalazła się ani jedna przedstawicielka tej grupy, której można byłoby wepchnąć w ręce to zadanie. Zdawało się też, że jakiś rozbawiony błysk pojawił się w oczach chłopaka, gdy ten na chwilę zerknął na wspomnianego wcześniej Clawericha. Nie za bardzo interesowało go, czy ta dwójka utrzymywała jakąkolwiek znajomość, ale Reitz kretyńsko prezentowałby się z kwiatkami we włosach.
― Najlepiej daj mu warunek ― odezwał się, doklejając ostatni płatek, by zakończyć sklejanie któregoś z kolei kwiatka. ― Jeśli już pofatygujesz się, żeby zrobić ten wianek, będzie musiał przychodzić w nim do szkoły. Przez tydzień ― zaproponował bez cienia żartu w głosie. Trzeba przyznać, że Vessare'mu całkiem łatwo przychodziło wymyślanie coraz to nowszych tortur dla Frey'a. Ale z drugiej strony od czego byli kumple, nie?
Przysunął bliżej siebie kolejny stosik płatków i zabrał się za kolejny kwiat, w międzyczasie zatrzymując się na chwilę, by przyjrzeć się kolejnemu etapowi przygód z klejem, przytrzymując palcami papier, dzięki czemu czas poświęcony na przerwę nie został całkiem zmarnowany. Klej zdążył porządnie przyschnąć.
„Mógłbyś mi pomóc?”
― A co za to dostanę? ― mruknął, czemu zawtórowało ciche stuknięcie tubki z klejem o blat. Mimo sceptycznego podejścia, wstał z miejsca, jakby uświadomił sobie, że blondyn kompletnie nie jest w stanie uporać się z tym samodzielnie.
Jak dziecko.
Znalazłszy się obok, pochylił się nieznacznie i oparł ręką o ławkę, zabierając od niego pierwszy kwiat, który obejrzał dokładniej.
― Z tym już nic nie zrobisz, ale w połączeniu z pozostałymi nie będzie tego aż tak widać. Skleiłeś za dużą powierzchnię, przez co wydaje się bardziej zbity. ― Położył kwiatek na boku i wziął jeden z płatków leżących przed chłopakiem. Nie omieszkał też odebrać od niego tubki z klejem, by zademonstrować, ile powinien go nałożyć, a potem powoli pokazał mu, w jaki sposób powinien dokleić kolejną część. ― Jasne?
― Najlepiej daj mu warunek ― odezwał się, doklejając ostatni płatek, by zakończyć sklejanie któregoś z kolei kwiatka. ― Jeśli już pofatygujesz się, żeby zrobić ten wianek, będzie musiał przychodzić w nim do szkoły. Przez tydzień ― zaproponował bez cienia żartu w głosie. Trzeba przyznać, że Vessare'mu całkiem łatwo przychodziło wymyślanie coraz to nowszych tortur dla Frey'a. Ale z drugiej strony od czego byli kumple, nie?
Przysunął bliżej siebie kolejny stosik płatków i zabrał się za kolejny kwiat, w międzyczasie zatrzymując się na chwilę, by przyjrzeć się kolejnemu etapowi przygód z klejem, przytrzymując palcami papier, dzięki czemu czas poświęcony na przerwę nie został całkiem zmarnowany. Klej zdążył porządnie przyschnąć.
„Mógłbyś mi pomóc?”
― A co za to dostanę? ― mruknął, czemu zawtórowało ciche stuknięcie tubki z klejem o blat. Mimo sceptycznego podejścia, wstał z miejsca, jakby uświadomił sobie, że blondyn kompletnie nie jest w stanie uporać się z tym samodzielnie.
Jak dziecko.
Znalazłszy się obok, pochylił się nieznacznie i oparł ręką o ławkę, zabierając od niego pierwszy kwiat, który obejrzał dokładniej.
― Z tym już nic nie zrobisz, ale w połączeniu z pozostałymi nie będzie tego aż tak widać. Skleiłeś za dużą powierzchnię, przez co wydaje się bardziej zbity. ― Położył kwiatek na boku i wziął jeden z płatków leżących przed chłopakiem. Nie omieszkał też odebrać od niego tubki z klejem, by zademonstrować, ile powinien go nałożyć, a potem powoli pokazał mu, w jaki sposób powinien dokleić kolejną część. ― Jasne?
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Warsztaty artystyczne.
Nie Gru 25, 2016 11:40 am
Nie Gru 25, 2016 11:40 am
Travitza spoglądał to na swoje "dzieło", to na Panią Fitzroy i skrzywił się mimowolnie, kiedy tylko powiedziała mu, że będzie musiał jeszcze raz podjąć próbę posklejania tego. Bez gadania jednak zabrał się do pracy, pożyczając zrobione przez nauczycielkę płatki. Tutaj sklejamy, tutaj nie za wiele kleju, ostrożnie, ostrożnie... i o to otrzymujemy efekt jeszcze gorszy niż wcześniej!
Rosjanin uniósł brwi, obserwując co też udało mu się sklecić. Właściwie to mógłby być dumny ze swoje oryginalności. Nikomu nie udało się stworzyć nawet odrobinę podobnej hybrydy do jego. Tylko że chyba nie o to tutaj chodziło.
- Cука! - Warknął i zgniótł własny twór, brudząc sobie tym samym dłoń klejem. To jednak sprawiło mu o wiele więcej satysfakcji, niż bawienie się w robienie bańki.
Jak to możliwe, że pierwsza, teoretycznie trudniejsza część zadana wychodziła mu lepiej, niż druga - ta łatwiejsza. Tego nie wiedział nikt. Travitza jednak zabawił się koszykarza i cisnął zgniecioną kulką prosto do kosza. Za trzy punkty!
Wstał i spojrzał na nauczycielkę.
- Idę umyć ręce - oznajmił jej, bowiem dłonie były całe w kleju, a w takim stanie trudno podejmować kolejne próby tworzenia bańki. Nie, żeby nadal miał taki zamiar, ale przecież nie mógł tego powiedzieć wprost, zgadza się? Zgadza się. Był miłym chłopakiem. Grzecznym.
Rosjanin uniósł brwi, obserwując co też udało mu się sklecić. Właściwie to mógłby być dumny ze swoje oryginalności. Nikomu nie udało się stworzyć nawet odrobinę podobnej hybrydy do jego. Tylko że chyba nie o to tutaj chodziło.
- Cука! - Warknął i zgniótł własny twór, brudząc sobie tym samym dłoń klejem. To jednak sprawiło mu o wiele więcej satysfakcji, niż bawienie się w robienie bańki.
Jak to możliwe, że pierwsza, teoretycznie trudniejsza część zadana wychodziła mu lepiej, niż druga - ta łatwiejsza. Tego nie wiedział nikt. Travitza jednak zabawił się koszykarza i cisnął zgniecioną kulką prosto do kosza. Za trzy punkty!
Wstał i spojrzał na nauczycielkę.
- Idę umyć ręce - oznajmił jej, bowiem dłonie były całe w kleju, a w takim stanie trudno podejmować kolejne próby tworzenia bańki. Nie, żeby nadal miał taki zamiar, ale przecież nie mógł tego powiedzieć wprost, zgadza się? Zgadza się. Był miłym chłopakiem. Grzecznym.
Uśmiechnęła się kwaśno pod nosem na komentarz Alana, spojrzała na chłopaka, odstawiając tubkę z klejem na bok. Akurat doklejała kolejny płatek do całości.
— Tak, trochę tak. Nie spodziewałam się, że na zajęciach pojawią się sami panowie, a miałam już przygotowane materiały na lekcję. Zostało jeszcze.. - spojrzała na zegar zawieszony na ścianie nad tablicą - ..jakieś piętnaście minut do końca. Wytrzymacie - mruknęła, mając taką nadzieję, że jednak wytrzymają.
Podniosła głowę, gdy cała trójka: Paige, Clawerich i Vessare, zaczęli się przekomarzać i dokuczać Freyowi. Chociaż Leslie wyglądał, jakby mówił całkowicie poważnie, a poczucie humoru zostawił w domu. Uśmiechnęła się lekko, nie ingerując w ich słowne potyczki. Grunt, że nie zapominali przy tym o swojej pracy.
— Bez nerwów, Pavel - mruknęła, widząc, jak chłopak zaczyna się denerwować z powodu braku pozytywnych efektów swojej pracy.
— Dobrze, idź - kiwnęła krótko głową.
Odczekała jeszcze jakieś pięć minut, by kule były gotowe. Wtedy podniosła się ze swojego miejsca i uprzątnęła te płatki, które pozostały na środku stołu, a do niczego nie miały się już przydać. Schowała je do szafy, wyjmując z niej jednocześnie sklejoną już bombkę. Wróciła do stołu, kładąc swoją wcześniej wykonaną bombkę na stanowisku Rosjanina.
— Ostatnim etapem jest dekorowanie, które wykonacie w dowolny sposób. Popuśćcie wodze fantazji. Do wyboru macie masę rzecz: brokaty, koraliki, rzemyki, farby w sprayu, właściwie wszystko, co znajdziecie w pracowni i uznacie, że nada się jako element ozdobny. Do roboty panowie. Zostało Wam niecałe dziesięć minut i jesteście wolni! - Na pewno ostatnie zdanie najbardziej przypadło im do gustu. Usiadła na swoim krześle, przyciągając do siebie fiolkę z brokatem. Wysypała świecący proszek na dłoń, zamiast jednak nakierować ją na bombkę, to uniosła ją w stronę Alana, jednocześnie dmuchając w pyłek.
Czas do 30.12 do godziny 00:00
— Tak, trochę tak. Nie spodziewałam się, że na zajęciach pojawią się sami panowie, a miałam już przygotowane materiały na lekcję. Zostało jeszcze.. - spojrzała na zegar zawieszony na ścianie nad tablicą - ..jakieś piętnaście minut do końca. Wytrzymacie - mruknęła, mając taką nadzieję, że jednak wytrzymają.
Podniosła głowę, gdy cała trójka: Paige, Clawerich i Vessare, zaczęli się przekomarzać i dokuczać Freyowi. Chociaż Leslie wyglądał, jakby mówił całkowicie poważnie, a poczucie humoru zostawił w domu. Uśmiechnęła się lekko, nie ingerując w ich słowne potyczki. Grunt, że nie zapominali przy tym o swojej pracy.
— Bez nerwów, Pavel - mruknęła, widząc, jak chłopak zaczyna się denerwować z powodu braku pozytywnych efektów swojej pracy.
— Dobrze, idź - kiwnęła krótko głową.
Odczekała jeszcze jakieś pięć minut, by kule były gotowe. Wtedy podniosła się ze swojego miejsca i uprzątnęła te płatki, które pozostały na środku stołu, a do niczego nie miały się już przydać. Schowała je do szafy, wyjmując z niej jednocześnie sklejoną już bombkę. Wróciła do stołu, kładąc swoją wcześniej wykonaną bombkę na stanowisku Rosjanina.
— Ostatnim etapem jest dekorowanie, które wykonacie w dowolny sposób. Popuśćcie wodze fantazji. Do wyboru macie masę rzecz: brokaty, koraliki, rzemyki, farby w sprayu, właściwie wszystko, co znajdziecie w pracowni i uznacie, że nada się jako element ozdobny. Do roboty panowie. Zostało Wam niecałe dziesięć minut i jesteście wolni! - Na pewno ostatnie zdanie najbardziej przypadło im do gustu. Usiadła na swoim krześle, przyciągając do siebie fiolkę z brokatem. Wysypała świecący proszek na dłoń, zamiast jednak nakierować ją na bombkę, to uniosła ją w stronę Alana, jednocześnie dmuchając w pyłek.
Czas do 30.12 do godziny 00:00
„Zostało jeszcze... jakieś piętnaście minut do końca.”
Paige również uniósł wzrok na zegar naścienny, jakby musiał się upewnić, czy faktycznie zdążyło minąć już tyle czasu. Trudno było w to uwierzyć, gdy miało się wrażenie, że zaczęło się pracę dopiero niedawno. Obecny stan sklejanej bombki też pozostawiał wiele do życzenia. Był dopiero w połowie pracy, a sklejanie ze sobą gotowych już kwiatków nie było na tyle proste, co zabawa płatkami. Obejrzał sklejoną połówkę – nie za równo, ale nie przesadnie krzywo – i uniósł brew, jakby pierwsze wątpliwości już pojawiły się na jego twarzy, zanim w ogóle zdążył je wypowiedzieć.
― Martwiłbym się raczej o to, czy zdążymy. Chyba niełatwo będzie przenieść je do domu bez uszkodzenia ― stwierdził, nakładając klej na niewielką powierzchnię kartki. Osobiście nie zamierzał targać tego ze sobą, bo istniało duże prawdopodobieństwo, że owoc jego pracy wylądowałby w pierwszym koszu, na jaki trafiłby po wyjściu z sali.
Słysząc propozycję Frey'a, złapał za jeden z kwiatków i zamachał nim lekko, już wtedy oświadczając, że byłby skłonny to zrobić.
― Lepiej nie kuś. Skoro sklejam już bombkę, poradzę sobie z wiankiem. W dodatku jestem pewien, że pani Fitzroy ma w zanadrzu jakieś wyjątkowo ped-- niemęskie kolory ― poprawił się, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. ― O. W sumie to całkiem niezły pomysł. Przynajmniej moje starania nie poszłyby na marne ― od razu zwrócił się do Zero i przytaknął mu, co wyglądało tak, jakby ta dwójka już była ze sobą w zmowie przeciwko Clawerichowi.
Oparł łokcie o blat ławki i w dość leniwym tempie przez ostatnie minuty kończył tworzenie projektu, jakby zmęczył się ciągłym nakładaniem kleju i późniejszym przytrzymywaniem papieru. I pomyśleć, że komuś chciało się robić takie rzeczy całymi seriami. Przytrzymując już ostatnie płatki do sklejenia, uniósł wzrok na nauczycielkę, która ponownie zabrała głos.
― Brzmi nieźle. O ile przymnie się oko na brak wyczucia kolorów i doboru dodatków ― rzucił, spoglądając w stronę przygotowanych dekoracji, przez co nie zwrócił uwagi na belferkę, która postanowiła dopuścić się ataku na niego. Gdy ponownie uniósł wzrok, kolorowy pył już frunął w jego stronę, a jedynym, co mógł zrobić, było odchylenie się na krześle, jednak połyskujące drobinki i tak osiadły na jego rękach, ubraniach i na szkolnym fartuchu. ― No wiesz ― rzucił znacznie ciszej, zwracając się do niej już w mniej oficjalny sposób. Chociaż nie powiedział nic więcej, błysk w ciemnych oczach zdawał się zwiastować wojnę. Oczywiście tej wojny nie mógł rozpocząć w towarzystwie innych uczniów.
Uważaj na język.
Ale to ona zaczęła.
Wyciągnął rękę po puszkę z jasnoniebieską farbą i wstrząsnął nią, zanim spryskał papier z każdej strony. Nie dbał o dokładne pokrycie całości niebieskim kolorem. Nieregularne ślady zdawały się prezentować znacznie lepiej. Korzystając z tego, że farba jeszcze przez chwilę miała być wilgotna, wziął garść brokatu i obsypał nim bombkę. Alan z pewnością nie zasługiwał na tytuł mistrza dekoracji i nawet nie próbował udawać, że się o niego stara, ale z dwojga złego ważne, że zabrał się za cokolwiek. Zatrzymał się na chwilę, dając sobie czas namysłu, podczas którego wodził wzrokiem po stole, by jakoś dopasować do siebie elementy dekoracji. Zabrał jeden z rzemyków i niewielką karteczkę, która pałętała się gdzieś po stole i która wcześniej miała służyć za materiał do tworzenia płatków. Teraz miał na nią inny pomysł.
Pochylił się do swojego plecaka, z którego wyciągnął długopis. Przysłaniając kartkę przedramieniem, zanotował coś na niej i złożył na pół. Cień uśmiechu na jego twarzy definitywnie nie zwiastował niczego dobrego, ale o tym Catherine miała przekonać się już wkrótce.
Wrzuciwszy długopis z powrotem do torby, raz jeszcze posłużył się klejem. Nałożył go na koniec rzemyka, do którego przymocował wcześniejszą karteczkę, a drugi koniec przymocował do spodu bombki, jakby ten dodatkowy element był kolejną dekoracją. Spryskał też zewnętrzną stronę kartki farbą i obsypał ją brokatem tak, by pasowała do całości. Po jakiejś minucie, gdy wszystko zdążyło już przyschnąć, praca była gotowa.
― Proszę, to dla pani. ― Hayden podniósł swoje dzieło i wyciągnął je w stronę kobiety.
Paige również uniósł wzrok na zegar naścienny, jakby musiał się upewnić, czy faktycznie zdążyło minąć już tyle czasu. Trudno było w to uwierzyć, gdy miało się wrażenie, że zaczęło się pracę dopiero niedawno. Obecny stan sklejanej bombki też pozostawiał wiele do życzenia. Był dopiero w połowie pracy, a sklejanie ze sobą gotowych już kwiatków nie było na tyle proste, co zabawa płatkami. Obejrzał sklejoną połówkę – nie za równo, ale nie przesadnie krzywo – i uniósł brew, jakby pierwsze wątpliwości już pojawiły się na jego twarzy, zanim w ogóle zdążył je wypowiedzieć.
― Martwiłbym się raczej o to, czy zdążymy. Chyba niełatwo będzie przenieść je do domu bez uszkodzenia ― stwierdził, nakładając klej na niewielką powierzchnię kartki. Osobiście nie zamierzał targać tego ze sobą, bo istniało duże prawdopodobieństwo, że owoc jego pracy wylądowałby w pierwszym koszu, na jaki trafiłby po wyjściu z sali.
Słysząc propozycję Frey'a, złapał za jeden z kwiatków i zamachał nim lekko, już wtedy oświadczając, że byłby skłonny to zrobić.
― Lepiej nie kuś. Skoro sklejam już bombkę, poradzę sobie z wiankiem. W dodatku jestem pewien, że pani Fitzroy ma w zanadrzu jakieś wyjątkowo ped-- niemęskie kolory ― poprawił się, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. ― O. W sumie to całkiem niezły pomysł. Przynajmniej moje starania nie poszłyby na marne ― od razu zwrócił się do Zero i przytaknął mu, co wyglądało tak, jakby ta dwójka już była ze sobą w zmowie przeciwko Clawerichowi.
Oparł łokcie o blat ławki i w dość leniwym tempie przez ostatnie minuty kończył tworzenie projektu, jakby zmęczył się ciągłym nakładaniem kleju i późniejszym przytrzymywaniem papieru. I pomyśleć, że komuś chciało się robić takie rzeczy całymi seriami. Przytrzymując już ostatnie płatki do sklejenia, uniósł wzrok na nauczycielkę, która ponownie zabrała głos.
― Brzmi nieźle. O ile przymnie się oko na brak wyczucia kolorów i doboru dodatków ― rzucił, spoglądając w stronę przygotowanych dekoracji, przez co nie zwrócił uwagi na belferkę, która postanowiła dopuścić się ataku na niego. Gdy ponownie uniósł wzrok, kolorowy pył już frunął w jego stronę, a jedynym, co mógł zrobić, było odchylenie się na krześle, jednak połyskujące drobinki i tak osiadły na jego rękach, ubraniach i na szkolnym fartuchu. ― No wiesz ― rzucił znacznie ciszej, zwracając się do niej już w mniej oficjalny sposób. Chociaż nie powiedział nic więcej, błysk w ciemnych oczach zdawał się zwiastować wojnę. Oczywiście tej wojny nie mógł rozpocząć w towarzystwie innych uczniów.
Uważaj na język.
Ale to ona zaczęła.
Wyciągnął rękę po puszkę z jasnoniebieską farbą i wstrząsnął nią, zanim spryskał papier z każdej strony. Nie dbał o dokładne pokrycie całości niebieskim kolorem. Nieregularne ślady zdawały się prezentować znacznie lepiej. Korzystając z tego, że farba jeszcze przez chwilę miała być wilgotna, wziął garść brokatu i obsypał nim bombkę. Alan z pewnością nie zasługiwał na tytuł mistrza dekoracji i nawet nie próbował udawać, że się o niego stara, ale z dwojga złego ważne, że zabrał się za cokolwiek. Zatrzymał się na chwilę, dając sobie czas namysłu, podczas którego wodził wzrokiem po stole, by jakoś dopasować do siebie elementy dekoracji. Zabrał jeden z rzemyków i niewielką karteczkę, która pałętała się gdzieś po stole i która wcześniej miała służyć za materiał do tworzenia płatków. Teraz miał na nią inny pomysł.
Pochylił się do swojego plecaka, z którego wyciągnął długopis. Przysłaniając kartkę przedramieniem, zanotował coś na niej i złożył na pół. Cień uśmiechu na jego twarzy definitywnie nie zwiastował niczego dobrego, ale o tym Catherine miała przekonać się już wkrótce.
Wrzuciwszy długopis z powrotem do torby, raz jeszcze posłużył się klejem. Nałożył go na koniec rzemyka, do którego przymocował wcześniejszą karteczkę, a drugi koniec przymocował do spodu bombki, jakby ten dodatkowy element był kolejną dekoracją. Spryskał też zewnętrzną stronę kartki farbą i obsypał ją brokatem tak, by pasowała do całości. Po jakiejś minucie, gdy wszystko zdążyło już przyschnąć, praca była gotowa.
― Proszę, to dla pani. ― Hayden podniósł swoje dzieło i wyciągnął je w stronę kobiety.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach