▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
(Zdjęcie zostanie uzupełnione wkrótce.)
________
Od kilkudziesięciu minut Attila odnosił nieodparte wrażenie, że mężczyzna na katedrze mówił gorzką, czarną kawą.
Węgier siedział w piątym rzędzie, po lewo, zaraz obok sporego przeszklenia, za którym rozciągał się bardzo dobry widok na patio pomiędzy dwoma skrzydłami budynku. Drzewa - najwyraźniej skręcone porannym przymrozkiem - gubiły ostatnie, przesuszone liście, a chłodna mżawka wymywała nasycenia kolorów, sprawiając, że pejzaż przypominał wciąż świeżą akwarelę.
Tworzyło to całkiem miły kontrast z ciepłym, dobrze oświetlonym wnętrzem auli.
A zwłaszcza z charyzmatycznym wykładowcą, który - pomimo szarówki i draperii ciężkich, nużących chmur - nie pozwalał ludziom zasnąć. Ton głosu, gestykulacja, technika formułowania wypowiedzi czy zachowanie chronologii poruszanych tematów sprawiały, że słuchało się go żywo. Niewątpliwie zaciekawiał, o czym mogła poświadczyć zadowalająca frekwencja.
Attila wierzył, że wzbudzenie zainteresowania nie zawsze musiało wiązać się z tematem – czasami lwią część odgrywało samo jego przedstawienie. Wykładowca był w swoim fachu najwyraźniej z powołania i mężczyzna wiedział, że po powrocie do domu prawdopodobnie sięgnie po którąś z wymienionych przezeń pozycji literackich. Rozmyślając o książkach, z uwagą obserwował tłoczących się dookoła ludzi. Pytania. Odpowiedzi. Gesty. Kilkanaście minut indywidualnych konsultacji wypełniało przestrzeń półokrągłego pomieszczenia. Niektórzy kręcili się przy biurku, chcąc zamienić z prowadzącym kilka słów, inni zaś żywo komentowali niedawno zakończony wykład, powoli kierując się w stronę wyjścia. Tymczasem Attila – z aparycją woskowej figury – zwyczajnie czekał na wolny eter. Musiał wykazać się sporą dozą cierpliwości, jako że rozmowy były rozbudowane, czasami poprzeplatane żartami i – na oko – zwyczajnie absorbujące.
Niespiesznie podniósł się z miejsca dopiero wtedy, gdy w auli pozostało już tylko kilka, pojedynczych osób. Wyminął siedziska i zbliżył się do podniesienia, chcąc zrównać wzrok z osobą, dla której - notabene - znalazł się konkretnie o tej porze i w tym dokładnie budynku.
- Powiedz mi, kto są twoi przyjaciele, a powiem ci, kim jesteś. Od tej zasady historia zna jeden wyjątek: Judasz, którego znajomościom nie można nic zarzucić. - Zacytował Hemingwaya, spoglądając nań przenikliwymi, chłodnymi, jasnoszarymi oczami. Ubrany w dobrze skrojony garnitur z elegancko podwiązanym krawatem, przypominał przebrzydłego formalistę, który przyszedł spotkać się ze swoim klientem. Aczkolwiek docenił wykład.
Attila lubił - dosłownie - liryczne rozmowy. Od tego pozwolił sobie zacząć.
(Zdjęcie zostanie uzupełnione wkrótce.)
________
Od kilkudziesięciu minut Attila odnosił nieodparte wrażenie, że mężczyzna na katedrze mówił gorzką, czarną kawą.
Węgier siedział w piątym rzędzie, po lewo, zaraz obok sporego przeszklenia, za którym rozciągał się bardzo dobry widok na patio pomiędzy dwoma skrzydłami budynku. Drzewa - najwyraźniej skręcone porannym przymrozkiem - gubiły ostatnie, przesuszone liście, a chłodna mżawka wymywała nasycenia kolorów, sprawiając, że pejzaż przypominał wciąż świeżą akwarelę.
Tworzyło to całkiem miły kontrast z ciepłym, dobrze oświetlonym wnętrzem auli.
A zwłaszcza z charyzmatycznym wykładowcą, który - pomimo szarówki i draperii ciężkich, nużących chmur - nie pozwalał ludziom zasnąć. Ton głosu, gestykulacja, technika formułowania wypowiedzi czy zachowanie chronologii poruszanych tematów sprawiały, że słuchało się go żywo. Niewątpliwie zaciekawiał, o czym mogła poświadczyć zadowalająca frekwencja.
Attila wierzył, że wzbudzenie zainteresowania nie zawsze musiało wiązać się z tematem – czasami lwią część odgrywało samo jego przedstawienie. Wykładowca był w swoim fachu najwyraźniej z powołania i mężczyzna wiedział, że po powrocie do domu prawdopodobnie sięgnie po którąś z wymienionych przezeń pozycji literackich. Rozmyślając o książkach, z uwagą obserwował tłoczących się dookoła ludzi. Pytania. Odpowiedzi. Gesty. Kilkanaście minut indywidualnych konsultacji wypełniało przestrzeń półokrągłego pomieszczenia. Niektórzy kręcili się przy biurku, chcąc zamienić z prowadzącym kilka słów, inni zaś żywo komentowali niedawno zakończony wykład, powoli kierując się w stronę wyjścia. Tymczasem Attila – z aparycją woskowej figury – zwyczajnie czekał na wolny eter. Musiał wykazać się sporą dozą cierpliwości, jako że rozmowy były rozbudowane, czasami poprzeplatane żartami i – na oko – zwyczajnie absorbujące.
Niespiesznie podniósł się z miejsca dopiero wtedy, gdy w auli pozostało już tylko kilka, pojedynczych osób. Wyminął siedziska i zbliżył się do podniesienia, chcąc zrównać wzrok z osobą, dla której - notabene - znalazł się konkretnie o tej porze i w tym dokładnie budynku.
- Powiedz mi, kto są twoi przyjaciele, a powiem ci, kim jesteś. Od tej zasady historia zna jeden wyjątek: Judasz, którego znajomościom nie można nic zarzucić. - Zacytował Hemingwaya, spoglądając nań przenikliwymi, chłodnymi, jasnoszarymi oczami. Ubrany w dobrze skrojony garnitur z elegancko podwiązanym krawatem, przypominał przebrzydłego formalistę, który przyszedł spotkać się ze swoim klientem. Aczkolwiek docenił wykład.
Attila lubił - dosłownie - liryczne rozmowy. Od tego pozwolił sobie zacząć.
Pan Francis
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pawilon kultury i sztuki Carmichael
Nie Lis 13, 2016 1:17 pm
Nie Lis 13, 2016 1:17 pm
Zaplótł ramiona na piersi i lekko przechylił głowę.
– Więc subiektywne słowo pisane chce pan poprzeć subiektywnym słowem mówionym? – Podniósł dłonie wnętrzami do przodu. – Dobrze. Skoro pan tego potrzebuje. – Znów ruszył przed siebie.
Jeśli chodzi o cierpliwe znoszenie pytań i równie cierpliwe odpowiadanie, Francis miał praktykę i potrafił wiele znieść... Ale jeśli wiedział, że osoba, która go wypytuje zdaje sobie sprawę, że na żywca grzebie się w jego emocjach i według własnego widzimisię ocenia ich autentyczność, i jeszcze robi to, korzystając z jego grzeczności, to miał ochotę się zbuntować.
– Bo ich poszukuję – potwierdził. – Nie wiem, co dokładnie policja panu powiedziała, chciałem to uzupełnić, tylko, właśnie... Nie opowiadałem o tym od lat. Co więcej mogę zrobić, niż mówić, mówić subiektywnie? Chce pan usłyszeć, co ten... wypadek dla mnie znaczył? Na żywo obserwować, jak to mnie zmieniło? Poznać mnie, bo los sprawił, że byłem przy śmierci kogoś, kto pan zna? Czy chodzi o coś więcej? Ciekawość? Nuda? A może pieniądze?
[ZT razem do Ulice]
– Więc subiektywne słowo pisane chce pan poprzeć subiektywnym słowem mówionym? – Podniósł dłonie wnętrzami do przodu. – Dobrze. Skoro pan tego potrzebuje. – Znów ruszył przed siebie.
Jeśli chodzi o cierpliwe znoszenie pytań i równie cierpliwe odpowiadanie, Francis miał praktykę i potrafił wiele znieść... Ale jeśli wiedział, że osoba, która go wypytuje zdaje sobie sprawę, że na żywca grzebie się w jego emocjach i według własnego widzimisię ocenia ich autentyczność, i jeszcze robi to, korzystając z jego grzeczności, to miał ochotę się zbuntować.
– Bo ich poszukuję – potwierdził. – Nie wiem, co dokładnie policja panu powiedziała, chciałem to uzupełnić, tylko, właśnie... Nie opowiadałem o tym od lat. Co więcej mogę zrobić, niż mówić, mówić subiektywnie? Chce pan usłyszeć, co ten... wypadek dla mnie znaczył? Na żywo obserwować, jak to mnie zmieniło? Poznać mnie, bo los sprawił, że byłem przy śmierci kogoś, kto pan zna? Czy chodzi o coś więcej? Ciekawość? Nuda? A może pieniądze?
[ZT razem do Ulice]
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach