Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
H. R. MacMillan Space Centre
Sro Lis 02, 2016 8:08 pm
Planetarium sięga historią już lat 60. Założono je w 1968 roku pod nazwą H.R. MacMillan Planetarium, uległa ona jednak ponownej zmianie w 1997 roku, prezentując się jako Pacific Space Centre. Niespełna trzy lata później w 2000 roku powrócono do pierwszego członu, już na stałe pozostawiając H.R. MacMillan Space Centre. Choć miewało ono swoje wzloty i upadki, od wielu lat prosperuje na najwyższym poziomie dzięki dofinansowaniu od Riverdale. Tutejsza technologia bije na głowę inne do tego stopnia, że zyskało miano najlepszej placówki w Ameryce. Oferuje wiele bezpłatnych wejść dla uczniów, dzięki czemu mogą oni bez większych problemów zgłębiać swoją wiedzę, w ofercie nie znajdują się wtedy jednak wszystkie jego atrakcje, które dostępne są wyłącznie dla zorganizowanych, opłaconych grup. Nieciężko się domyślić, że opłata nie należy do najmniejszych, przez co najczęściej po ośrodku kręci się tak zwana elita i śmietanka towarzyska. Aktorzy, piosenkarze, malarze, modele, reżyserowie - wszyscy od czasu do czasu udają się do H. R. MacMillan Space Centre, by natchnąć się weną dzięki pięknu wyjątkowo realistycznego kosmosu.
W środku znajdzie się kilkanaście wielkich sal, między innymi obserwatorium astronomiczne, biblioteki jak również sale prelekcyjne i sale wystawowe. Wszystkie te pomieszczenie otaczają jedną wielką wręcz halę w której znajduje się kilka potężnych projektorów, oświetlających całe to pomieszczenie. Dookoła porozstawiane są również mniejsze projektory, które pozwalają na "zbliżenie" poruszanie się, jak również pobieranie informacji o każdym znanym obiekcie w galaktyce, dzięki specjalnym odbiornikom rozdawanym zaraz przy wejściu. W programie oprócz oglądania znajdują się również liczne wykłady z astronomii, możliwość zabawy w tunelu aerodynamicznym, a nawet kursy robotyki, dzięki czemu ośrodek ściąga zainteresowanych zewsząd.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Czw Lis 03, 2016 4:39 pm
H. R. MacMillan Space Centre Space-Cen_axnpsrx

Wycieczki były jedną z tych rzeczy, na których temat Skywalker mógł wypowiedzieć się w nadzwyczaj szczery i pozytywny sposób. Lubił je. Mimo tego, że jego uwaga musiała być wyjątkowo podwyższona - w końcu fakt, że musiał pilnować dzieciaków najbogatszych rodzin w Kanadzie nie pozostawał bez odzewu - lubił ten moment, gdy mógł nie tylko pokazać im coś nowego i ciekawego, ale też samemu mieć przy tym nie lada rozrywkę. Pod warunkiem, że nie będą sprawiać kłopotów, liczył jednak na fakt, że ich wychowanie w wysokich standardach, narzuciło im na tyle dużo lekcji wychowania, by nie miewał podobnych problemów.
Obrócił się w stronę swoich uczniów, którzy dopiero co wysiadali z zamówionego przez szkołę autokaru. Ośrodek nie był aż tak daleko od miejsca, gdzie znajdywała się ich szkoła, niemniej nadal nie pozwolili by na to, by szli do niego na nogach. Przesunął raz jeszcze wzrokiem po każdym z nich, zupełnie jakby chciał się upewnić że nikt nie zaginął w akcji, podczas podróży.
Przy wejściu wszyscy dostaniecie przepustki, dzięki którym będziecie mogli korzystać ze wszystkich atrakcji planetarium. Zawieście je sobie na szyi i pilnujcie, by ich nie zgubić. Słyszeliście, Stern, Bouteville? — upewnił się, patrząc na dwa najbardziej pozytywne, jak i nadpobudliwe przypadki, jakie miał okazję uczyć. Po tych słowach skinął na nich głową ruszając w stronę wejścia, by przystanąć na chwilę przy posągu.
Ponad sześciometrowy wykonany ze stalio nierdzewnej krab, którego widzicie przez wejściem był darem od kobiet z Vancouver Centennial Committee. Według legendy jest on strażnikiem wejścia do portu. Projekt stworzony został przez artystę George'a Norrisa, a wybudowany przez Gusa Lidberga. Zespawanie wszystkich części potrwało ponad trzy miesiące. Ukończono ją 14 października, 1968 roku, dwa tygodnie przed otwarciem planetarium — podczas mówienia, pokazywał od czasu do czasu różne części kraba, dopiero po skończeniu swojej mowy machając na nich ręką, by ruszyli za nim dalej do wejścia.
Nie musieli długo czekać, by wyszła do nich elegancko ubrana kobieta, potwierdzając krótko z Selimem numer ich grupy, nim ustawiła się przez uczniami, wywołując po kolei każdego po nazwisku, by wręczyć mu jego przepustkę.

__________________________________

Lista uczestników
1. Ryan Jay Grimshaw
2. Elisabeth Antoniett Cartier
3. Trystian Stern
4. Misery Blackwood
5. Arda Eva Psyche Rovere
6. Cyrille Matthias de Montmorency-Bouteville
7. Frey Renard Orion Clawerich
8. Natalie Lacrose

Termin odpisu: 5 listopada, g. 23:59
Co powinien zawierać post: Póki co możecie opisać jak wysiadacie z autobusu, rozmawiać między sobą, podziwiać kraba i przede wszystkim - odebrać swoje wejściówki.
Anonymous
Gość
Gość
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Czw Lis 03, 2016 5:37 pm
Natalie cieszyła się z wycieczki. Była ciekawa świata, a mimo że fizyki samej w sobie nie potrafiła ogarnąć tak dobrze jak reszty przedmiotów, to zadowolona była z tego, że nauczyciel zabiera ich do planetarium. Przerażało ją jedno. Nauczyciel był mężczyzną i jak wkrótce miało się okazać, większość osób stanowili chłopcy.
Przyszła chyba najwcześniej, dojadając kanapkę i dopijając ciepłą herbatę, którą kupiła po drodze. W autokarze usiadła na samym końcu, mając nadzieję, że nikt nie postanowi się do niej przysiąść. Potrzebowała spokoju. Pisała coś w telefonie bądź przeglądała różne strony, czasami nerwowo przesuwając kciukiem po ekranie, gdy pojawiało się coś czego nie powinna widzieć. Prawdopodobnie poznawała uroki tumblra. Była cicho, wyglądała jakby odpłynęła do swojego świata. Postanowiła zdjąć w końcu szal, a potem rozpięła płaszcz, aby po chwili wrócić do przeglądania internetu. Tym razem włożyła do uszu słuchawki w kształcie kocich łapek. Ponownie wsłuchiwała się w najnowsze piosenki swoich ulubionych koreańskich zespołów. To pozwalało jej utrzymać równowagę. Obserwowała co jakiś czas autokar oraz ludzi przebywających w nim, aby po chwili wrócić do oglądania teledysku.
W końcu dojechali. Nie trwało to długo, nawet ją zadziwiał to, że nie przyszli na piechotę, lecz rozumiała też dlaczego dyrekcja zadecydowała, aby wynając dla ich drogich tyłków autokary. Byli drodzy, a gdyby coś im się po drodze stało, to placówka miała by problem. Zapięła płaszcz, owinęła szyję szalem, aby następnie wysiąść. Przy okazji poprawiła włosy.
Gdy pan Skywalker opowiadał o przeogromnym krabie, ona przyglądała mu się zaciekawiona, stając bliżej nauczyciela. Tym razem czuła się bezpieczniej przy nim niż przy którymkolwiek z uczestników. Dziewczęta również ją przerażały, a zarazem przyciągały, lecz nie chciała się narzucać, więc ze swoją różową czupryną trwała przy Selimie. Co jakiś czas spoglądała do tyłu, aby znowu nerwowo się odwrócić. Przerażali ją starsi uczniowie, a w szczególności Arda oraz Ryan. Nie wiedziała szczerze czemu.
Gdy jej nazwisko zostało wyczytane, odebrała swoją przepustkę i stanęła koło nauczyciela. Zawiesiła ją sobie na szyi i spojrzała w telefon z przyzwyczajenia. Tym razem przeglądała bezpieczniejszy pod względem treści portal społecznościowy i czekała na dalszą część wycieczki.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Czw Lis 03, 2016 6:04 pm
Na miejscu zjawił się o czasie, chociaż bez wątpienia po byłym uczniu klasy B nikt nie spodziewał się cudów, ale i nie spodziewano się tego, że weźmie udział w wycieczce. Nie miał w tym żadnego większego celu poza zwiedzeniem planetarium, choć równie dobrze mógł uznać to za okazję do zerwania się z innych lekcji albo do szkolnego wypadu ze znajomymi, jak większość uczniów. Grimshaw jednak od początku trzymał się na uboczu, pobieżnie oceniając wzrokiem ilość uczestników. Jedynie Arda doczekała się krótkiego skinienia głowy z jego strony, ale na tym zakończyły się wszelkie formalności związane z integracją. Gdy po sprawdzeniu listy obecności przyszło im zająć miejsca w autokarze, usiadł na jednym z tylnych foteli, tuż przy oknie, na którym w przejmującym milczeniu skupił swoją uwagę na resztę jazdy, dopóki nie znaleźli się u celu podróży.
Wyszedłszy z pojazdu, wsunął ręce do kieszeni, wysłuchując poleceń wychowawcy, nawet jeśli swoją podstawą nie wpasowywał się w schemat przykładnego ucznia. Jego uwagę już wcześniej przykuł wielki, stalowy krab, którego nie dało się przeoczyć, choć dopiero z bliższej perspektywy mógł wywrzeć większe wrażenie. Trzeba przyznać, że mimo roku wykonania, monument prezentował się całkiem nowocześnie, nawet jeśli znacznie lepiej sprawdziłby się jako ozdoba powitalna dla jakiegoś oceanarium.
Gdy tylko znaleźli się u wejścia do głównego budynku, odebrał swoją przepustkę, zgodnie z poleceniem wieszając ją sobie na szyi. Było to dużo wygodniejsze rozwiązanie niż upychanie sobie biletów po kieszeniach i pokazywanie ich za każdym razem, gdy któryś z pracowników by o to poprosił.
[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Czw Lis 03, 2016 6:58 pm
Wyjazd do planetarium! To był jedna z tych rzeczy, która wywoływała na jego twarzy uśmiech. Chociaż niektórzy wyczuliby nutę kłamstwa w tym wszystkim, w końcu Cyrille nigdy nie przestawał się uśmiechać. Cała ta wycieczka tak bardzo wpłynęła na blondyna, że ten wyjątkowo się pilnował. Pilnował do tego stopnia, że nawet udało mu się nie spóźnić, żeby tego było mało! Pojawił się na miejscu zbiórki idąc spokojnie, a nie wbiegając na ostatnią chwilę. Co było dla niego niemałym wyzwaniem. Co takiego bawiło i ciągnęło go do tego planetarium? Sam dokładnie nie wiedział, po prostu czuł, że potrzebował tam pojechać. Dodatkiem do tego był profesor Selim. Lubił go, ten facet jakby rozumiał... może nie zawsze akceptował, ale na pewno rozumiał podejście Cyrilla! Albo dobrze udawał.
Gdy został odhaczony na liście wbił się do autobusu, witając się z każdą napotkaną osobą. Rozsiadł się dość z przodu autobusu wyciągając z podręcznej torby mały notatnik usiany przeróżnymi przepisami, uwagami i tak dalej. Wszystko odnośnie gotowania. Jeszcze nie ustalił co będzie robił dziś na obiad, a to było problemem.
O dziwo dość łatwo przetrwał podróż, pewno dlatego, że nie była ona długa. Wydostał się z autobusu i zaczął się od razu rozglądać. Pomimo przywyczajenia do luksusu, był pod wrażeniem.
Usłyszał swoje nazwisko, dopiero teraz poświęcił nauczycielowi pełną uwagę i z automatu pokiwał głową z uśmiechem z cichym "oczywiście". W tej chwili przeszukiwał podświadomość by uchwycić co od niego oczekiwano. Ah. Udało mu się odtworzyć słowa do niego skierowane, teraz mógł na spokojnie podążyć za wycieczką i trzymając się jak na razie blisko nauczyciela wysłuchał krótkiej prezentacji kraba.
Nagle na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, miał plan na obiad!
- Przygotuje kraba... doskonale! - mruknął do siebie, chociaż osoby obok niego mogły na spokojnie usłyszeć jego słowa.
Ruszyli dalej, by po chwili odebrać swoją przepustkę. Zaraz się zacznie! Jego problemy odnośnie obiadu zostały rozwiązane, więc teraz mógł skupić się na głównym temacie wycieczki.
Przepustkę trzymał w dłoni i zgodnie z poleceniem przerzucił ją sobie przez szyję... póki o tym pamiętał.

Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Czw Lis 03, 2016 10:26 pm
Samochód podjechał na parking pięć minut przed czasem, a dziewczyna na spokojnie wyszła z pojazdu, żegnając się z kierowcą krótkim skinięciem głowy. Nie musieli używać słów po tak długim czasie znajomości. Horatio doskonale wiedział, gdzie i o której się zjawić po młodą Rovere, więc gdy ta tylko zamknęła drzwi i odeszła od samochodu, wycofał się ze swojego miejsca, odjeżdżając. Białowłosa ruszyła w kierunku autokaru, który czekał już na uczniów, a błękitne oczy obserwowały, kto już się zjawił. Szczerze powiedziawszy większość osób mogła kojarzyć jedynie z mijanek na korytarzach. Niewiele było osób z którymi jakkolwiek utrzymywała kontakt. A jak się zdziwiła, kiedy ujrzała Ryan'a zbliżającego się do pojazdu. Uniosła nieco brew, po czym powitała go skinieniem głowy, tak samo jak on ją. Usadowiła się bliżej tyłu, zakładając nogę na nogę i nie zwracając uwagi, czy ktokolwiek wyrazi chęć siadania obok. Szczerze - było jej wszystko jedno. Wyciągnęła telefon, zabierając się za odpisywanie na maile, które jak zwykle spływały w tempie błyskawicznym i gdy tylko odpisała na jeden, musiała już otwierać drugi. Nim się spostrzegła, autokar ruszył, a niedługo później zatrzymali się u celu. Równie dobrze mogła tu podjechać samochodem. Sama nie wiedziała, co ją podkusiło by zgłosić się na ochotnika, aczkolwiek było już za późno. Może nie chodziło o samo miejsce; planetarium zdawało się być ciekawym miejscem, szczególnie że nigdy nie miała czasu tu podjechać. Można tylko żałować, że było jasno, więc jakiekolwiek oglądanie gwiazd mogło się odbyć tylko palcem po monitorze.
Wysiadła nieśpiesznie, widząc kolejkę, która się utworzyła. Zaczesała włosy w tył, rozglądając się. Ujrzała pomnik, o którym opowiadał Selim, aczkolwiek nie przyjęła go zbyt entuzjastycznie. Krab. Po prostu - krab. Prędzej widziałaby takiego na żywo w morzu lub na talerzu, niżeli jako posąg. No ale, co kto lubi. Kiedy nauczyciel skończył, ruszyła za grupą, trzymając się w tyle. Widząc kobietę z wejściówkami, wsłuchała się w to, co mówił mężczyzna, po czym podeszła po swoją. Nienawidziła tych smyczy, ale nie pierwszy nie ostatni raz, kiedy musiała je znieść. Mimo wszystko, na razie obwiązała smyczkę w koło swojej dłoni i cofnęła się, podchodząc do Ryan'a. Stanęła obok, mimo wszystko nie spoglądając na chłopaka:
- Serio. Krab. - burknęła, zerkając z oddali na pomnik, którego do tej pory nie rozumiała. Co miał piernik do wiatraka? Wzruszyła koniec końców ramionami, po czym odwróciła się do grupy, czekając aż wszyscy odbiorą swoje identyfikatory.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Sob Lis 05, 2016 4:08 am
Jak to miał już w zwyczaju, wstał dużo wcześniej niż powinien, przez co przez większość czasu nie miał zbytnio co robić. Nie miał ochoty za zabawę w żadne śniadania, bo było dla niego za wcześnie na jakiekolwiek jedzenie, więc jedyne co sobie zrobił to herbatkę, która miała mu dać siły do życia do końca dnia. Dosypał sobie trzy łyżeczki cukru i powoli popijając czekał na godzinę, która dawałaby odpowiedni czas z zapasem by dojść na miejsce. Pogoda na zewnątrz była typowo jesienną, na oko szesnaście stopni. Czyli wiele się nie zmieniało od paru dni. Podchodząc do szafki i analizując wszystkie posiadane ubrania zastanawiał się nad swoją dzisiejszą kreacją. Niby zwykła wycieczka szkolna a jednak... jakoś wyglądać trzeba! Szybko znalazł to co spontanicznie pojawiło mu się w głowie i założył na siebie. Najprostsze, czarne spodnie w stylu "skinny" dobrze pasowały do stylu mundurkowego swetra. Stwierdził że czerń-biel będzie odpowiednia to tego rodzaju wycieczki, jednak nie chcąc zatracić swojego gustu, musiał dobrać parę kolorowych, wręcz "oczojebnych" dodatków. Tym razem padło na zielone. Złapał trochę dodatków ze swojego pudełka na "biżuterię" i założył dwa pierścionki, jeden przeplatający ze sobą czerń z seledynowym, drugi zaś kruczy. Założył je na mały palec i środkowy. Chwycił też jakąś broszkę, której nigdy nie miał na sobie i jednocześnie odpowiadała do tego ubioru. Dość śmieszna się wydawała, gdyż był to wąsacz z cylinderkiem. Ostatnim elementem był wisiorek o tym samym zabawieniu, z małym napisem "rock". Triss spojrzał na siebie w lustrze i wciąż mu czegoś brakowało. Szyja wydawała się wciąż "naga". Jeszcze raz przejrzał dokładnie szafę, wygrzebując z niej dawno zapomniany krawat, który wpasował się w resztę ubioru. Tak. Teraz było idealnie. Pod spodem znowu miał założoną najprostszą śnieżnobiałą koszulę. Spojrzał w lustro z satysfakcją. Nie spodziewał się, że dotychczasowe czynności zajmą mu tyle czasu, w efekcie czego pośpiesznie chwycił czarny plecak, który był praktycznie pusty- zawierał jedynie notatnik i piórnik z wszelkimi przyborami szkolnymi. Jakoś już miał w zwyczaju, ze lepiej się czuje z dodatkowym balastem na plecach. Pośpiesznie wybiegł z akademika i zwrócił się w miejsce zbiórki. Wzrokiem ogarnął przybyłych, chcąc dokładnie zapamiętać ich twarze- wiele osób wydawało mu się obcych, jakby pierwszy raz ich widział. Cóż, może faktycznie tak było? Wsiadając do autobusu zajął sobie miejsce idealnie pośrodku. Nie chciał się za bardzo wyróżniać wybierając jedne z pierwszych siedzeń, za to tylne wydawały się zbytnio izolować od reszty. Nie przeszkadzałoby mu też oczywiście, jakby ktoś się dosiadł. Zawsze posiadanie kogoś do rozmowy było jak najbardziej mile widziane. Cała ekscytacja miejscem do którego jadą została przyćmiona pytaniem, które młody podjął głębokiej analizie trwającej większość czasu w pojeździe. Mianowicie: "po cholerę ten autobus...". Z tego co wiedział wycieczka była dla osób z klasy A, co rozumiane jest, że nie znajdują się tu uboższe osoby. Naprawdę nikt nie był w stanie zorganizować sobie dużo wygodniejszego przejazdu na miejsce? Tym bardziej, że było takie bliskie... poważnie była potrzeba zahaczania o szkołę? Kompletny bezsens. Ale to nie była pierwsza rzecz, której nie rozumiał w swoim nowym licealnym życiu. Przez resztę tej jakże długiej przejażdżki pojawiło się "czemu nikt ze sobą nie rozmawia...". Czyżby nikt się ze sobą nie znał? A może byli niemowami? Za mało otwarci? Przejechał po twarzach wszystkich obecnych i już wiedział do kogo lepiej nie podchodzić. Niektórzy nie wyglądali zbyt przyjaźnie. Jedynymi osobami na które zwrócił uwagę, jednak były zbyt zajęte sobą to Cyrille i Natalie. Nie chciał im przeszkadzać, więc przyjął postawę reszty- cisza, brak jakiejkolwiek interakcji. Nie dało się ukryć, że trochę go to denerwowało. Na pierwsze słowa profesora Trystian po prostu kiwnął głową ukazując, że doskonale zrozumiał. Jedynie czego nie rozumiał to sam fakt upomnienia. Co to miało znaczyć? Przecież jest bardzo odpowiedzialną, ułożoną i na pewno nie gubiącą niczego osobą! Tak...
Słysząc kolejne słowa wypowiedziane przez Selima, aż nie mógł uwierzyć, ze takie bezsensowne informacje mogą być w czyjejkolwiek głowie. Najwidoczniej sam uczniak nie był zbytnio zainteresowany tym rodzajem sztuki. Niezbyt ją doceniał. Jednak musiał przyznać, że nauczyciel potrafił opowiedzieć to w taki sposób, że przez chwilę nawet blondyn poczuł chęć rozwinięcia tematu. Ale tylko przez krótką chwilę.
Gdy tylko jego nazwisko zostało wywołane, od razu ruszył po odebranie wejściówki i zgodnie z prośbą opiekuna wycieczki- zawiesił ją sobie na szyi, by być pewnym, że jej nie zgubi. Teraz była ta chwila. Moment w którym może do kogoś zagadać. Padło na Natalie, która wyraźnie odrywała się od całej grupy, chowając głowę w telefonie. O nie! Tak nie będzie. Cichutko, prawie że na palcach zakradł się do niej i opierając się o jej ramie, jakby byli dobrymi znajomymi rozpoczął. Bez żadnego większego, zbędnego zapoznawania, ani nic w tym rodzaju.
- Co tam klikasz?- Zapytał wskazując na telefon. Jednak nie zerkał na niego. Wiedział, że powinien szanować czyjąś prywatność i nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Tym bardziej te, które widniały na ekranie elektroniki. Grzecznie czekał na jakąkolwiek reakcję dziewczyny, jednocześnie bacznie skupiając się na ewentualnych poleceniach nauczyciela. W końcu za moment miała się rozpocząć wycieczka, prawda?
__________
Ubranie jakby ktoś był zainteresowany.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Sob Lis 05, 2016 5:38 pm
Na wycieczkę został dosłownie wykopany z domu, bo ojciec nawet nie chciał słuchać, że jego syna niekoniecznie interesowała taka forma integracji z ludźmi. Wolałby jak zawsze posiedzieć w towarzystwie swojego nieodłącznego wianuszka dziewczyn i powykorzystywać je do spania. W różnych tego słowa znaczeniach. Niestety, głowa rodu Clawerich miała inne plany i zleciła zawieźć syna pod czekający autokar, jak również do niego wsiąść, zaraz po sprawdzeniu obecności.
Burcząc niemiłosiernie, zajął jedno z ostatnich miejsc tuż przy oknie. Ciemne słuchawki od razy wylądowały w uszach, zostając uprzednio przypięte do telefonu. Po wybraniu odpowiedniej playlisty rozłożył się wygodnie na siedzeniu, stawiając na pozycję półleżącą, w której opierał zgięte kolana o siedzenie przed sobą. Drobna sylwetka pozwalała mu na wygodę nawet w takim ułożeniu, za co w tym momencie niezwykle dziękował. Podróż była krótka, więc nawet nie zdążył się za dobrze wczuć w muzykę, a już trzeba było wysiadać. Z bezgłośnym westchnieniem wysiadł z autobusu, by zmierzyć różnokolorowym spojrzeniem budynek, który mieli zamiar odwiedzić. Wciskając dłonie w kieszenie, upchnął tam również słuchawki, przybierając wyprostowaną postawę. Ojciec byłby zły, gdyby garbił się w towarzystwie. A użeranie się z tym człowiekiem z tak błahego powodu nie było czymś, na co miał ochotę. Przystaną więc obok Elisabeth, by wysłuchać słów wychowawcy bez żadnego komentarza. Szanował go, dobry człowiek.
- Idziemy? - Zwrócił się do towarzyszki, chcąc wspólnie podejść po wejściówkę. Zaraz też to uczynił, przewieszając ją na szyi, gdy tylko dostałą się w jego ręce. Na widok wielkiego kraba, wyrwało mu się drobne parsknięcie, które na szczęście tylko Elisabeth mogła usłyszeć.
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Sob Lis 05, 2016 6:01 pm
Sama nie była do końca przekonana, czy wpisanie swojego nazwiska na listę uczestników wycieczki było dobrym pomysłem. Co prawda ostatnia wycieczka, na której była nie okazała się całkowitą porażką, ale również nie była niczym szczególnym. Właściwie jej stosunek do wycieczek wciąż pozostawał ambiwalentny. Może właśnie to było powodem, dla którego zgodziła się, by wziąć w niej udział. Wyjazd do planetarium samą swoją tematyką ją zainteresował. Oby tylko nikt tego nie zepsuł.
W dzień wyjazdu spakowała sobie do torby kilka przydatnych rzeczy, takich jak notatnik i pióro do pisania, naładowany telefon i słuchawki, które mogły przydać się w autokarze, inhalator, który był stałym wyposażeniem jej podręcznego bagażu, a także kwaśne żelki dla umilenia sobie czasu. Ubrała się ciepło, biorąc pod uwagę pogodę za oknem, która wysokimi temperaturami nie zachęcała. Jedna z pokojówek wyjęła z jej szafy obszyty futerkiem płaszcz idealny na takie dni.
Nim wyszła z sypialni, pogłaskała Wedla, który ułożył się w nogach jej łóżka, Loki spał na swojej grzędzie, więc wybyła, nie budząc go.
Nie miała ochoty na śniadanie, co zdarzało jej się coraz częściej. Spojrzała na jedyne nakrycie w jadalni i stół, na którym stało przygotowane specjalnie dla niej śniadanie. Zdecydowała się jedynie na wypicie ciepłej herbaty. Odebrała od Giny - jednej z pokojówek - kubek termiczny z ciepłym naparem i wyszła głównym wyjściem z domu. Na podjeździe czekał już na jałowym biegu samochód, który zawieźć miał ją na szkolny parking, na którym to znajdowało się miejsce zbiórki. Dlaczego nie mogli spotkać się od razu na miejscu, nie rozumiała, ale to przecież do jej problemów nie należały detale organizacyjne. Sprawdziła jeszcze wyświetlacz telefonu, zawczasu wyciszając w nim dźwięk. Niecały kwadrans później wysiadła z samochodu, by znaleźć się pośród reszty uczniów biorących udział w wycieczce. Kiwnęła głową nauczycielowi, gdy przechodziła obok, wsiadając do autokaru. Znalazła podwójne miejsce mniej więcej w połowie autobusu, którego nikt nie zajął, a które w jednej chwili zawłaszczyła tylko dla siebie. Usiadła na miejscu pod oknem, a torbę postawiła na siedzeniu obok, w ten sposób dając do zrozumienia, że to konkretne miejsce jest zajęte. Nie, żeby ktokolwiek rwał się o tego, by usiąść obok Cartier. Rozpięła płaszcz, położyła telefon na udzie, wkładając słuchawki do uszu. Ustawiła jeden z utworów skrzypcowych Martona i odwróciła wzrok na widok za oknem.
Gdy pojazd ruszył w końcu spod szkoły, przymknęła oczy, nie przejmując się resztą osób dookoła. Każdy miał jakieś swoje zajęcie, któremu się oddał. Kiedy zaś znaleźli się na miejscu docelowym, schowała telefon do kieszeni. Wysłuchała poleceń nauczyciela, zerkając w kierunku wejścia do planetarium.
Zatrzymali się pod posągiem kraba, którego historię w pigułce zaserwował im Skywalker. Czego jak czego, ale posągu takiego jak ten, to by się nie spodziewała w miejscu takim jak to. Przeniosła wzrok na rzeźbę, poświęcając jej kilka minut uwagi. Nie widziała w niej nic zachwycającego, więc oderwała od niej spojrzenie, kierując je na postać, której wcześniej nie zauważyła.
- Hej. I oczywiście, chodźmy. - kiwnęła głową, kierując się ku kobiecie, która wręczyć miała im przepustki. Zaczekała na swoją kolej, po czym wzięła identyfikator i zawiesiła go sobie na szyi. Stanęła z boku, by zaczekać cierpliwie na Rena i resztę. Usłyszała ciche parsknięcie i spojrzała kątem oka na chłopaka.
- Widzę, że podoba ci się architektura - mruknęła, wyginając jeden kącik ust ku górze.
Misery
Misery
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Nie Lis 06, 2016 10:56 pm
Dzień zaczął się koszmarnie; był nieprzytomny, nieomal zaspał na autobus. Samochód trafił do naprawy na wymianę opon na zimowe, więc teoretycznie był unieruchomiony. Kot siał spustoszenie w całym domu, nie ograniczając się wyłącznie do pokoju brata - Misery znalazł jeden ze swoich swetrów pod kanapą w salonie, cały w sierści, pozaciągany i nienadający się już do niczego. Później Mercy z tą swoją cholerną, dziwną tybetańską muzyką i mamrotaniem mantr, brak ciepłej wody w kranie. Ogólnie poranek w wyraźny sposób chciał dać mu do zrozumienia, że dzień wita go wesoło środkowym palcem.

Generalnie był zainteresowany wypadem do Planetarium od dłuższego czasu, więc gdy tylko padła taka propozycja, zapisał się na listę. Stety niestety, Chris nie mógł w niej uczestniczyć, więc miał jedynie nadzieję, że dzieciak dobrze bawi się w towarzystwie jego brata.
Dziwna instalacja artystyczna przed budynkiem przykuła jego uwagę, Skylwaker pospieszył z  wyjaśnieniem, więc Blackwood nie musiał zachodzić w głowę skąd to koromysło wzięło się w takim miejscu. Cokolwiek artysta miał na myśli...
Zdjął słuchawki i wpakował je do przerzuconej luźno przez ramię torby; nie wiedział z jakich pobudek cała reszta zgłosiła się na wycieczkę. Część pewnie była żywo zainteresowana tematem, pozostali po prostu mieli okazję ominąć zajęcia szkolne. Tak czy inaczej, Misery naprawdę zamierzał skorzystać z możliwości zwiedzenia obiektu.
Mercy powinien tu być. On zna się na tym lepiej, to jego domena.
Odebrał swoją przepustkę i podciągnął rękawy bluzy, mając nadzieję, że dorzucą im jeszcze broszurkę z mapką. Wolał wiedzieć gdzie dokładnie co się znajduje, przy okazji chciał wiedzieć czy ma możliwość wykonywania zdjęć w środku.
Dla pewności, że nikt nie będzie zawracał mu dupy jakąś pierdolą w trakcie, wyłączył dźwięki w telefonie. Napisał jeszcze naprędce wiadomość do Chrisa. Nie wiele więcej, jak "Będę po południu. Bądźcie grzeczni. Jak ten sierściuch odrapie mi meble, Mercy będzie go wyławiał z rzeki.".
Nie miał pojęcia ile czasu zajmie wycieczka, miał jedynie nadzieję, że do momentu aż wróci - dom będzie jeszcze stał.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Sob Lis 12, 2016 11:32 pm
Słysząc poszczególne komentarze uczniów, nie mógł się powstrzymać przed przewróceniem oczami na słowa Cyrille'a. Zwrócił się nawet w jego stronę z wyraźnym rozbawieniem.
Słyszę w tobie pasję do gotowania, a nie widziałem cię na liście klubu kulinarnego — rzucił pokrótce, zerkając na trzymającą się blisko niego Natalie, która zaraz została zaatakowana przez Trystiana. Złapał lekko chłopaka za tył bluzy, odciągając go w tył.
Pozory Stern, pozory. Stwarzaj jakiekolwiek, reprezentujemy Riverdale — zganił ucznia, choć łagodny, nieco zrezygnowany ton głosu, jaki przybrał nie świadczył o tym, by faktycznie był jakkolwiek poirytowany jego zachowaniem. Upewnił się jeszcze, że każdy zawiesił swoją wejściówkę na szyi, kiwając głową z satysfakcją. Tyle dobrego.
Centrum oferuje cały szereg atrakcji, choć z pewnością nie wszystkie zdążymy obejść. Raz, że nie starczy nam na to dnia, a dwa że zapewne większość z was choćby była niesamowicie zainteresowana, w pewnym momencie zacznie jedynie marzyć o powrocie do domu. Ustalmy więc prostą zasadę. Przez cztery godziny, musicie obejść ze mną przynajmniej trzy punkty programu. Jeśli ktokolwiek będzie chciał zostać, chętnie go oprowadzę. Reszta wróci do szkoły autokarem — rozejrzał się po twarzach innych, szukając jakichkolwiek form protestu. Nie żeby faktycznie zamierzał jakikolwiek protest do siebie dopuścić. Choć Selim wyglądał i zachowywał się wobec uczniów co najmniej fair, gdy już coś postanowił, było postanowione i koniec.
Świetnie. Obowiązkowym punktem programu jest rzecz jasna pokaz w planetarium podczas którego poznacie podstawowe informacje na temat układu słonecznego. Od tego roku Macmillan wprowadziło mnóstwo hologramów, więc nie tylko będziecie mogli usłyszeć różne informacje, ale i przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Nie ma mowy o bezczynnemu siedzeniu w miejscu — zastrzegł z góry, wiedząc że wiele osób na słowa 'planetarium' myślało 'krzesła i pokaz'. Pokaz choć rzeczywiście był, z pewnością wybierał zupełnie inną formę.
Oprócz tego jest wystawa podstawowego sprzętu astronautów z szansą przymierzenia go, symulacja lotu rakietą kosmiczną, choć byłbym wdzięczny gdyby osoby ze słabym żołądkiem zarówno zgłosiły to wcześniej, jak i zwyczajnie darowały sobie podobne przygody. Dość ciekawym punktem jest tunel aerodynamiczny, jak i krótki kurs robotyki z prezentacją dotychczasowo zaprojektowanych przez Biomimetic Robotics Lab "pomocników". Coś z tego zwraca na siebie waszą uwagę? — zapytał, czekając wyraźnie na to aż podejmą decyzję. Miał nadzieję, że nie będą się przekrzykiwać i podejdą do tego na poziomie, dzięki czemu uda im się obrać konkretną trasę.

__________________________________

Termin odpisu: 18 listopada, g. 23:59
Co powinien zawierać post: Podejmujecie decyzję co do kolejności odwiedzenia atrakcji. Ostateczną decyzję najlepiej pogrubcie, bo mimo że czytam wasze posty tak czy inaczej, łatwiej będzie mi się połapać.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Nie Lis 13, 2016 12:07 am
Zerknął z ukosa na Ardę, która stawiła się u jego boku i która najwidoczniej miała dokładnie takie samo zdanie na temat postawionego pomnika. Nie od dziś wiadomo było, że nie należało zagłębiać się w tajemnice umysłu artystów. Grimshaw nawet nie próbował zrozumieć, w jakim celu postawiono tu akurat taką ozdobę ani dlaczego w ogóle uznano, że krab ma coś wspólnego ze stróżowaniem. Sam jednak nie pokwapił się o żaden komentarz, pozostawiając dziewczynę jedynie z dość wymownym spojrzeniem, które wystarczyło, by przekazać jej, że się z nią zgadzał. Chwilę później jego wzrok na nowo skupił się na nauczycielu, który kontynuował swój monolog.
I który chciał iść im na rękę.
„Coś z tego zwraca na siebie waszą uwagę?”
Powinniśmy zacząć od pokazu ― odezwał się krótko, uznając, że coś, w czym będą mogli wziąć udział równocześnie, zmniejszy ryzyko straty większej ilości czasu. ― Niektórym pewnie dobrze zrobi zapoznanie się z podstawami na dobry początek ― dodał zaraz. Nie wiadomo, czy w tym przypadku kwestionował inteligencję młodszych od siebie uczniów, czy po prostu zdawał sobie sprawę, że pierwszoklasiści, którzy im towarzyszyli mogli okazać się nieco nieobyci z tematem. Tak czy inaczej zabrzmiało to jak suchy fakt. ― Na koniec można zostawić wszelkie atrakcje związane z testowaniem sprzętów. Co kto woli.
Chociaż nie wyglądał na kogoś, kto uznawałby takie rzeczy za dobrą zabawę, dla innych to mogłoby okazać się dość skuteczną zachętą do wytrwania do końca.
Anonymous
Gość
Gość
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Nie Lis 13, 2016 9:47 pm
Natalie spojrzała przestraszona na Sterna, który raczył się jej oprzeć o ramię. Przełknęła nerwowo ślinę i nim cokolwiek zdążyła wydukać, to nauczyciel go od niej odciągnął lekko. Dopiero po chwili, gdy była pewna, że nie będzie przeszkadzała Selimowi, odchrząknęła i spojrzała na Trissa.
Sprawdzam nowości w świecie gier — szepnęła, wyłączając internet w telefonie i chowając go do torby. Na razie nie był jej potrzebny —  Następnym razem uważaj z dotykaniem obcych dziewczyn. Nigdy nie wiesz jak zareagują.
I chyba tyle z socjalizacji Lacrose na tę chwilę. Nie miała ochoty — a raczej udawała, że nie miała — na rozmowę z Trissem. Szczerze, to nie wiedziała jak pociągnąć dalej wątek, zresztą nie po to przyszła do planetarium. Przez cały ten czas przysłuchiwała się nauczycielowi, który był poniekąd jej wybawcą. Nie wiadomo co by jej strzeliło do głowy, gdyby nie malutka „interwencja”.
Myślę, że na początek dobry będzie pokaz. Później moglibyśmy się przyjrzeć sprzętom astronautów i je przymierzyć. A na sam koniec moglibyśmy wziąć udział w kursie robotyki — mówiła tak cicho, że prawdopodobnie tylko nauczyciel i ewentualnie stojący obok Triss mogli ją usłyszeć. Nigdy nie czuła się pewnie w wyrażaniu swojego zdania.
Spojrzała w podłogę i zaczęła drapać wierzch lewej dłoni, stresując się. Była jednym z nielicznych uczniów klas pierwszych, co ją trochę martwiło. Miała nadzieję, że potem będzie lepiej i zapomni o innych uczniach, skupiając się na wycieczce.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Pon Lis 14, 2016 12:30 am
Białowłosa drgnęła, kiedy Selim wreszcie się odezwał. Widocznie wszyscy odebrali swoje wejściówki. Wreszcie... nigdy nie rozumiałam, co mogło tyle zajmować innym w prostym chwyceniu smyczki z identyfikatorem. Słuchała go w milczeniu, a im dalej w las, tym w jej oczach pojawiało się niezadowolenie. O ile sam pokaz brzmiał całkiem ciekawie, a udoskonalenie go poprzez hologramy brzmiało nieźle. Nie była osobą, która pojechała na tę wycieczkę, by zwiać z lekcji czy coś zaliczyć. Z chęcią posłuchałaby teorii na temat Układu Słonecznego, obejrzała mapę nieba, dowiedziałaby się czegoś nowego. Miała tylko nadzieję, że nie będzie to na poziomie ameby i rzeczywiście planetarium się postarało, by nie zamęczyć uczniów ani ich nie wynudzić na śmierć.
Dalsze propozycje nie brzmiały już tak dobrze. Uniosła brew, gdy usłyszała o możliwości symulacji lotu rakietą kosmiczną. Byli odważni, wychodząc z taką propozycją do niektórych uczniów, którzy mogli się poczuć i spróbować, a później trzeba byłoby ich reanimować. Naprawdę, to zupełnie nie było w jej stylu. Nawet zaczynała się zastanawiać, jak dyplomatycznie przekazać, iż nie ma zamiaru się przebierać, włazić do pseudo rakiety czy latać w tunelu aerodynamicznym. Wolałaby już zostać dłużej na wykładzie albo poczytać książkę w spokoju.
- Powinniśmy zacząć od pokazu. - stwierdziła krótko, wzruszając ramionami. To najlepsza metoda, by zainteresować kogoś tematyką kosmosu. Jeżeli ich nie zanudzą. - A potem... do wyboru. Pewnie część osób będzie chciała przymierzyć jakiś sprzęt.
Na tym skończyła swoje propozycje, bo mogła z góry obstawić, że żadna z atrakcji nie będzie w jej stylu, więc pozostanie jej rola obserwatora. Nie musiała niczego próbować, by wiedzieć, na czym to polega.
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Re: H. R. MacMillan Space Centre
Pią Lis 18, 2016 12:33 pm
Planetarium, choć wydawało się początkowo ciekawe, na razie nie zaskoczyło jej niczym szczególnie interesującym. Pocieszające było, że spędzić mieli tutaj obowiązkowe cztery godziny, a potem można było oddalić się w swoim kierunku. Wzięła w dwa palce przepustkę, którą wcześniej zawiesiła na szyi, by lepiej jej się przyjrzeć. Reszty słuchała jednym uchem, głównie nauczyciela, który zabrał głos. Rozejrzała się kątem oka po twarzach reszty uczniów, którzy niespecjalnie wykazywali chęci przedłużenia sobie wycieczki o dodatkowe minuty. Prychnęła cicho pod nosem, wsuwając ręce do kieszeni płaszcza.
Skoro pokaz był częścią obowiązkową, nie było się, chociaż nad czym zastanawiać, musieli tam iść, czy tego chcieli, czy nie. Kiwnęła głową bardziej do siebie niż do kogokolwiek obok. Z całości najlepiej brzmiały hologramy. Im dłużej słuchała o kolejnych atrakcjach, tym większe zniechęcenie ją brało. O ile popatrzeć na sprzęt astronautów mogła, o tyle przymierzać ich nie zamierzała. Nie widziała nic zabawnego w stroju, który nie wiadomo kto miał na sobie. Spojrzała na Rena, zastanawiając się, jak jemu się to wszystko widzi.
Nie zabierała głosu, jeśli nie było to koniecznie potrzebne, trzymała się również raczej końca grupy. Obróciła srebrną obrączkę na kciuku, zastanawiając się nad wszystkim, co zostało im przedstawione. Tylko jedna rzecz tak naprawdę zwróciła na siebie uwagę Elisabeth.
- Tunel aerodynamiczny. - dorzuciła od siebie, oszczędzając słów na tłumaczenie dlaczego. Większość jednak była za obejrzeniem sprzętu, więc pewnie to tam będą musieli pójść w dalszej kolejności. Żałowała, że nie przewidziano odwiedzenia obserwatorium, zastanawiała się, jakim sprzętem tam dysponowało i czy można by było z niego skorzystać. Byłoby to stokroć lepsze dla niej niż jakiś kurs robotyki. O samej robotyce wiedziała niewiele i nie miała potrzebny rozszerzania tej wiedzy, która i tak jej się do niczego nie przyda. Nie wybierała się ani na studia z robotyki, ani tym bardziej w kosmos.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach