▲▼
Four Seasons Hotel New York
Jeden z najbardziej znanych ekskluzywnych hoteli w Nowym Jorku. Koszt nocy w nim wynosi około 50,000 dolarów amerykańskich. Osoby które mogą pozwolić sobie na luksus wynajęcia 'pokoju' raczej zobaczą dość sporych rozmiarów mieszkanie uszykowane przez jednych z najlepszych architektów wnętrz na świecie, niżeli przeciętne, znane każdemu standardy "dobrych hoteli". *opis zostanie dokończony w momencie przypływu weny... Tymczasem zapraszam na zwiedzanie opcją zalinkowanych zdjęć*
1|2|3|4
_____________________________________________
Po żmudnym wielogodzinnym locie chłopcy udali się w stronę wyjścia, gdzie już ktoś na nich czekał. Był to mile wyglądający czarnoskóry osobnik, ubrany w wysokiej klasy garnitur, trzymający karteczkę z nazwiskiem Trisa. Widać, że rodzice Sterna bardzo dobrze wszystko zaplanowali. Plan nie miał żadnej luki. Jednak nie spodziewali się zaproszonej "osoby towarzyszącej". Chłopak szczerze mówiąc nie mógł już się doczekać miny swoich rodziców. Jednak trochę przeanalizował wszystko i zaczął się coraz bardziej stresować. Czy on będzie postawiony pod ścianą i będzie musiał im kłamać, że jest gejem. Chwila. Co?! Taki był plan Ryu?! Triss chyba był w kompletnie innym świecie, kiedy ten objaśniał mu plan. Dopiero po tylu godzinach zorientował się na co się zgodził i co będzie musiał zagrać. Japończyk zgrabnie ominął wszelkich informacji, że to będzie się odnosiło do ich orientacji, a wtedy Stern był umysłem kompletnie gdzie indziej. Dopiero jak już jechali w stronę hotelu, rumieniec nie chciał zejść z twarzy nastolatka. Uświadomił sobie na co się porywają i kogo będą musieli grać, przed wszystkimi ludźmi. To wydawało się być krępujące. Już samo odebranie karty magnetycznej do apartamentu było na tyle stresującym przeżyciem, że Tris nie wypowiedział ani słowa, bez jąkania się. Przez to trochę brzmiał na obcokrajowca, a raczej osoby spoza anglojęzycznego kraju. Przez to na pewno przykuwał uwagę wielu osób. W końcu kogo byłoby stać na takie standardy. Na to miejsce. Jak w transie zaczął się kierować w stronę wyznaczonego 'pokoju'. Bez słowa. Jak najszybciej. By tylko pojawić się w środku i się uspokoić. Wszyscy się patrzyli... Dopiero po zamknięciu drzwi od wynajętego miejsca, chłopak był w stanie zrobić głęboki wdech i cokolwiek powiedzieć.
- No to... jesteśmy. W końcu. Jak Ci się podoba?- Wszystkie jego myśli były na tak długo stłumione. Zachowywał się jak robot. I dopiero w tym zaciszu mógł się odprężyć i porozmawiać na luzie z przyjacielem. Spędzić z nim chwile. Nie czekając na odpowiedź, Triss powędrował w dobrze znane mu miejsce. Kuchnia. Wypełniona przeróżnymi produktami z całego świata. Ale najważniejszym, co od razu chwycił były dwa kieliszki na wino i swój ulubiony, różowy trunek. Tak. To zdecydowanie było to, co uwielbiał w tym zaciszu. Mógł już w tym wieku próbować wszelkich alkoholi, bez najmniejszych skrupułów. Czy wyglądał na takiego, który pije? Może i nie. Jednak przeżycie całej tej sytuacji wręcz wymagało procentów.
Jeden z najbardziej znanych ekskluzywnych hoteli w Nowym Jorku. Koszt nocy w nim wynosi około 50,000 dolarów amerykańskich. Osoby które mogą pozwolić sobie na luksus wynajęcia 'pokoju' raczej zobaczą dość sporych rozmiarów mieszkanie uszykowane przez jednych z najlepszych architektów wnętrz na świecie, niżeli przeciętne, znane każdemu standardy "dobrych hoteli". *opis zostanie dokończony w momencie przypływu weny... Tymczasem zapraszam na zwiedzanie opcją zalinkowanych zdjęć*
1|2|3|4
_____________________________________________
Po żmudnym wielogodzinnym locie chłopcy udali się w stronę wyjścia, gdzie już ktoś na nich czekał. Był to mile wyglądający czarnoskóry osobnik, ubrany w wysokiej klasy garnitur, trzymający karteczkę z nazwiskiem Trisa. Widać, że rodzice Sterna bardzo dobrze wszystko zaplanowali. Plan nie miał żadnej luki. Jednak nie spodziewali się zaproszonej "osoby towarzyszącej". Chłopak szczerze mówiąc nie mógł już się doczekać miny swoich rodziców. Jednak trochę przeanalizował wszystko i zaczął się coraz bardziej stresować. Czy on będzie postawiony pod ścianą i będzie musiał im kłamać, że jest gejem. Chwila. Co?! Taki był plan Ryu?! Triss chyba był w kompletnie innym świecie, kiedy ten objaśniał mu plan. Dopiero po tylu godzinach zorientował się na co się zgodził i co będzie musiał zagrać. Japończyk zgrabnie ominął wszelkich informacji, że to będzie się odnosiło do ich orientacji, a wtedy Stern był umysłem kompletnie gdzie indziej. Dopiero jak już jechali w stronę hotelu, rumieniec nie chciał zejść z twarzy nastolatka. Uświadomił sobie na co się porywają i kogo będą musieli grać, przed wszystkimi ludźmi. To wydawało się być krępujące. Już samo odebranie karty magnetycznej do apartamentu było na tyle stresującym przeżyciem, że Tris nie wypowiedział ani słowa, bez jąkania się. Przez to trochę brzmiał na obcokrajowca, a raczej osoby spoza anglojęzycznego kraju. Przez to na pewno przykuwał uwagę wielu osób. W końcu kogo byłoby stać na takie standardy. Na to miejsce. Jak w transie zaczął się kierować w stronę wyznaczonego 'pokoju'. Bez słowa. Jak najszybciej. By tylko pojawić się w środku i się uspokoić. Wszyscy się patrzyli... Dopiero po zamknięciu drzwi od wynajętego miejsca, chłopak był w stanie zrobić głęboki wdech i cokolwiek powiedzieć.
- No to... jesteśmy. W końcu. Jak Ci się podoba?- Wszystkie jego myśli były na tak długo stłumione. Zachowywał się jak robot. I dopiero w tym zaciszu mógł się odprężyć i porozmawiać na luzie z przyjacielem. Spędzić z nim chwile. Nie czekając na odpowiedź, Triss powędrował w dobrze znane mu miejsce. Kuchnia. Wypełniona przeróżnymi produktami z całego świata. Ale najważniejszym, co od razu chwycił były dwa kieliszki na wino i swój ulubiony, różowy trunek. Tak. To zdecydowanie było to, co uwielbiał w tym zaciszu. Mógł już w tym wieku próbować wszelkich alkoholi, bez najmniejszych skrupułów. Czy wyglądał na takiego, który pije? Może i nie. Jednak przeżycie całej tej sytuacji wręcz wymagało procentów.
Lot jak się można było spodziewać, nie należał do niezwykle emocjonujących. Głównie dla Trystiana. Kurogane natomiast podziwiał niektóre widoki jakie dało się zobaczyć zza okienka. Jak można było się domyślić, kruczowłosy nigdy nie leciał samolotem, szczególnie ekskluzywnym. Podejrzewał też, iż nie zdarzy się taka szansa zbyt często. Pamiętał jednak, żeby nie ignorować swojego towarzysza, który był w potrzebie. Osobiście Ryu był trochę zdziwiony, że ten się zgodził na jego propozycję. Była ona szalona. I to tak bardzo. Jednak nie dało się zaprzeczyć frajdy jaka spotka ich podczas wykonywania zamieszania na imprezie. Ostatecznie, kruczowłosy wymyślił, iż Trystian zgodził się trochę w ciemno na jego propozycje. Pewnie nawet nie wiedział jak pokaże go to w świetle wyższych sfer. A osoby typu Ryu zazwyczaj mają problemy arystokracji gdzieś. Ich własne im wystarczą. Nie zdziwił się kiedy na lotnisku czekał na nich kierowca. Próbował już wymyślić wszystkie rzeczy jakie mogą się zdarzyć, żeby dobrze się wczuć w role osoby z wyższych sfer. Sam uważał to za dobrą zabawę. Zauważył też dość nagły brak komfortu u Trystiana. Kurogane stwierdził, że chłopak w końcu zrozumiał co mają zrobić. Ale zostawił wyjaśnienie tego kiedy dotrą do swojego pokoju. Przez resztę czasu zamiast podziwiać widoki, zastanawiał się nad jakimś dopracowaniem swojego planu. Chcieli w końcu otrzymać jak najlepsze zakończenie, a takie coś trochę wysiłku wymagało. Co jakiś czas jednak nie mógł powstrzymać się przed spojrzeniem na otaczające ich miasto. Po jakimś czasie udało im się dotrzeć do pokoju. Wiadomo nie ominęło się bez różnorakiego rodzaju spojrzeń. W końcu to było dwóch nastoletnich chłopaków. Samych. Coś tam nieprzyzwoitego na pewno sobie wyobrazili.
-Czy mi się podoba? To tak jakbyś zapytał się bezdomnego, czy mieszkanie w białym domu mu nie wystarczy. - odpowiedział na totalnie głupie pytanie Trystiana. Gdyby nie był z natury dziwną osobą, to pewnie by mu szczęka opadła na luksusy do których trafił. Rzucił swoją torbę z ubraniami w kąt i podążył za przyjacielem. Osobiście twierdził, że mógłby się tu nawet zgubić. Takie miał wrażenie o ich pokoju. Widząc, że chłopak wyjmuje dwa kieliszki i wino, Kurogane uniósł jedną brew. Trystian nie wyglądał na kogoś kto pije. Wzruszając ramionami przysiadł się przy najwyższej jakości stole i instynktownie wybijając jakiś rytm palcem zaczął rozmawiać w chłopakiem.
-Żeby było jasne. Nie wymagam od ciebie, byś powiedział swoim rodzicom, że jesteś gejem. - wyjaśnił Ryu różowowłosemu. - Nie musimy też robić jakiś drastycznych rzeczy. Wystarczy, że będziesz sobą. Ludzki umysł jest tak zaprogramowany, iż w momencie kiedy inni zobaczą jak razem wchodzimy na salę będą coś wymyślali. Nic takiego nie musimy nawet robić, a już inni uznają cie za geja. Chociaż dla pewności będziemy musieli zrobić jedną rzecz.
Kurogane nie chciał zbytnio zamartwiać swojego przyjaciela. Lepiej jeżeli najzwyczajniej w świecie będzie się bawił, a on doda drobne rzeczy i powinno być dobrze. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- A właśnie. Masz pomysł gdzie czy znajdę tu jakiegoś fryzjera? W sumie jakiś sklep z garniturami też by się przydał. W końcu musimy zrobić wielkie bum na tej imprezie, co nie? - zapytał się chłopak Trystiana. Miał tylko nadzieję, że będzie w stanie zafundować ubrania znajdujące się w takim mieście. W najgorszym wypadku będzie musiał po prosić Stern'a o dodatkowe fundusze. Kiedyś by mu oddał, jakby zarobił.
-W sumie to co do imprezy. Bądź sobą, próbuj się bawić i zostaw wszystko swojemu przyjacielowi. Teraz właściwie tak samo. Let's have fun~~ - przyśpiewał pod koniec Kurogane. Zostało parę rzeczy do ogarnięcia, ale na ten moment niech się delektują tym zacnym trunkiem.
-Czy mi się podoba? To tak jakbyś zapytał się bezdomnego, czy mieszkanie w białym domu mu nie wystarczy. - odpowiedział na totalnie głupie pytanie Trystiana. Gdyby nie był z natury dziwną osobą, to pewnie by mu szczęka opadła na luksusy do których trafił. Rzucił swoją torbę z ubraniami w kąt i podążył za przyjacielem. Osobiście twierdził, że mógłby się tu nawet zgubić. Takie miał wrażenie o ich pokoju. Widząc, że chłopak wyjmuje dwa kieliszki i wino, Kurogane uniósł jedną brew. Trystian nie wyglądał na kogoś kto pije. Wzruszając ramionami przysiadł się przy najwyższej jakości stole i instynktownie wybijając jakiś rytm palcem zaczął rozmawiać w chłopakiem.
-Żeby było jasne. Nie wymagam od ciebie, byś powiedział swoim rodzicom, że jesteś gejem. - wyjaśnił Ryu różowowłosemu. - Nie musimy też robić jakiś drastycznych rzeczy. Wystarczy, że będziesz sobą. Ludzki umysł jest tak zaprogramowany, iż w momencie kiedy inni zobaczą jak razem wchodzimy na salę będą coś wymyślali. Nic takiego nie musimy nawet robić, a już inni uznają cie za geja. Chociaż dla pewności będziemy musieli zrobić jedną rzecz.
Kurogane nie chciał zbytnio zamartwiać swojego przyjaciela. Lepiej jeżeli najzwyczajniej w świecie będzie się bawił, a on doda drobne rzeczy i powinno być dobrze. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- A właśnie. Masz pomysł gdzie czy znajdę tu jakiegoś fryzjera? W sumie jakiś sklep z garniturami też by się przydał. W końcu musimy zrobić wielkie bum na tej imprezie, co nie? - zapytał się chłopak Trystiana. Miał tylko nadzieję, że będzie w stanie zafundować ubrania znajdujące się w takim mieście. W najgorszym wypadku będzie musiał po prosić Stern'a o dodatkowe fundusze. Kiedyś by mu oddał, jakby zarobił.
-W sumie to co do imprezy. Bądź sobą, próbuj się bawić i zostaw wszystko swojemu przyjacielowi. Teraz właściwie tak samo. Let's have fun~~ - przyśpiewał pod koniec Kurogane. Zostało parę rzeczy do ogarnięcia, ale na ten moment niech się delektują tym zacnym trunkiem.
Na pierwszą wypowiedź chłopaka, Trystian się zaśmiał. To było naprawdę zabawne porównanie. W sumie sam nie miał pojęcia jak mogą wyglądać mieszkania przeciętnych osób. Jedynie co mógł teraz zrobić, to porównywać je tylko do akademika. Nigdy w żadnym innym miejscu nie był. Najczęściej właśnie tutaj przesiadywał, stąd znał bardzo dobre ten hotel. Czasem wybierał inne, żeby ten mu się nie znudził. No... to tyle. Ich dom oczywiście był o wiele większy niż to hotelowe mieszkanko. Na kolejne wypowiedzi chłopaka, ten lekko się uspokoił. Racja. To była dużo łagodniejsza wersja, która kończyła się tym samym efektem. Świetnie. Nalał mu swojego ulubionego trunku i popatrzył się na swoją rękę. A... raz się żyje. Triss nie miał ochoty być dzisiaj rozważny. Nie nalewał sobie alkoholu do kieliszka. Po prostu zaczął go pić z butli. Już na samym początku pochłonął dosyć dużą ilość. Czy on miał zamiar się upić? Sam nie wiedział. Ale gdy Ryu był przy nim, czuł się o wiele bezpieczniej i stwierdził, że nic mu się nie stanie gdy chociaż raz w życiu zaszaleje. Zostawi wszelkie obawy względem alkoholu i po prostu rozpocznie imprezę. Bo czemu nie. Włączył jakąś rockową muzykę z telefonu i zaczął się kołysać, co chwila popijając wino.
- Jesteśmy w USA!- Krzyknął i zaczął się śmiać. Tak. Był ze swoim przyjacielem w Stanach Zjednoczonych. Poczuł się bardzo radosny. Było to bardzo miłe uczucie. Kompletnie zapomniał o wszelkich zmartwieniach. Po co się martwić, jak wszystko szło w dobrą stronę. A po co świętować po całym zajściu, jak można przed? Na zadane pytania nie wiedział co odpowiedzieć. Dla niego zdawało się to aż nazbyt oczywiste.
- Nie pamiętasz już? Napisali, "do zobaczenia jutro". Myślisz, że chcieliby się ze mną spotkać jakby nie było to dokładnie zaplanowane? Jutro idziemy do stylistów rodziny, którzy wszystko już z nami ogarną. Nie pozwoliliby wyjść w czymkolwiek wybranym przez kogokolwiek spoza zaufanych ludzi.- Zaśmiał się na koniec z głupoty i mani jaką mieli jego rodzice. Tak. Oni naprawdę mieli wszystko zaplanowane. A oczywiste to było dla chłopaka, bo w końcu przeżył z nimi 16 lat. Mimo, ze mało się z nimi widywał to i tak znał ich bardzo dobrze. Widział jak się zachowują, co robią, jakie mają plany. Akurat jeżeli chodzi o te część życia, to Trystian mimowolnie zrozumiał wszystko. Musiał. Wyszkolili go w te stronę. Tylko.
W mieszkaniu panował lekki zaduch. Albo to przez alkohol? W każdym razie Stern zdjął kurtkę z siebie i położył na najbliższym siedzeniu.
- Mówisz żebym się bawił? Dobra. Będę się bawił jak nigdy!- Był chyba taki radosny jak nigdy. Humor mu odpisywał jak widać. A ilość alkoholu spożytego w takim tempie też mogła się do tego przyczynić. Z całej butelki nie zostało w sumie za wiele. Pił ją tak szybko, ze względu na swój ulubiony trunek, jak i fakt, że co do wina chłopak mógł pochłaniać w dużych ilościach, bez uczucia, że pije coś innego niżeli sok. Chociaż trzeba przyznać, że chyba zamierza pobić swój rekord czasowy. Podszedł znowu do półki z alkoholami i machnął ręką do Ryu.
- Chcesz czegoś spróbować?- Pierwszą butelkę wybrał Tris. I nie chcąc się za bardzo przyznawać, niewiele z niej zostało. Więc to był czas na kolejną. Jednak tym razem wybierze jego partner. W końcu też powinien trochę skorzystać. Tak jak wtedy Kot przyzwyczajał się do życia w akademiku, tak teraz Japończyk będzie przyzwyczajał się do dotychczasowego życia jego współlokatora. Bardzo prawdopodobnym jednak było, że będzie mu łatwiej. Gdyby tak na to spojrzeć, bo bardzo zabawna sytuacja. Oboje doświadczą swojego życia. To może zbliżyć ich do siebie i pozwolić zrozumieć. Zauważą się w różnych sytuacjach. Dobry początek dla osób, które mają mieszkać ze sobą parę dobrych lat.
- Jesteśmy w USA!- Krzyknął i zaczął się śmiać. Tak. Był ze swoim przyjacielem w Stanach Zjednoczonych. Poczuł się bardzo radosny. Było to bardzo miłe uczucie. Kompletnie zapomniał o wszelkich zmartwieniach. Po co się martwić, jak wszystko szło w dobrą stronę. A po co świętować po całym zajściu, jak można przed? Na zadane pytania nie wiedział co odpowiedzieć. Dla niego zdawało się to aż nazbyt oczywiste.
- Nie pamiętasz już? Napisali, "do zobaczenia jutro". Myślisz, że chcieliby się ze mną spotkać jakby nie było to dokładnie zaplanowane? Jutro idziemy do stylistów rodziny, którzy wszystko już z nami ogarną. Nie pozwoliliby wyjść w czymkolwiek wybranym przez kogokolwiek spoza zaufanych ludzi.- Zaśmiał się na koniec z głupoty i mani jaką mieli jego rodzice. Tak. Oni naprawdę mieli wszystko zaplanowane. A oczywiste to było dla chłopaka, bo w końcu przeżył z nimi 16 lat. Mimo, ze mało się z nimi widywał to i tak znał ich bardzo dobrze. Widział jak się zachowują, co robią, jakie mają plany. Akurat jeżeli chodzi o te część życia, to Trystian mimowolnie zrozumiał wszystko. Musiał. Wyszkolili go w te stronę. Tylko.
W mieszkaniu panował lekki zaduch. Albo to przez alkohol? W każdym razie Stern zdjął kurtkę z siebie i położył na najbliższym siedzeniu.
- Mówisz żebym się bawił? Dobra. Będę się bawił jak nigdy!- Był chyba taki radosny jak nigdy. Humor mu odpisywał jak widać. A ilość alkoholu spożytego w takim tempie też mogła się do tego przyczynić. Z całej butelki nie zostało w sumie za wiele. Pił ją tak szybko, ze względu na swój ulubiony trunek, jak i fakt, że co do wina chłopak mógł pochłaniać w dużych ilościach, bez uczucia, że pije coś innego niżeli sok. Chociaż trzeba przyznać, że chyba zamierza pobić swój rekord czasowy. Podszedł znowu do półki z alkoholami i machnął ręką do Ryu.
- Chcesz czegoś spróbować?- Pierwszą butelkę wybrał Tris. I nie chcąc się za bardzo przyznawać, niewiele z niej zostało. Więc to był czas na kolejną. Jednak tym razem wybierze jego partner. W końcu też powinien trochę skorzystać. Tak jak wtedy Kot przyzwyczajał się do życia w akademiku, tak teraz Japończyk będzie przyzwyczajał się do dotychczasowego życia jego współlokatora. Bardzo prawdopodobnym jednak było, że będzie mu łatwiej. Gdyby tak na to spojrzeć, bo bardzo zabawna sytuacja. Oboje doświadczą swojego życia. To może zbliżyć ich do siebie i pozwolić zrozumieć. Zauważą się w różnych sytuacjach. Dobry początek dla osób, które mają mieszkać ze sobą parę dobrych lat.
Kurogane był trochę nie pewny czy powinien pozwolić swojemu przyjacielowi na takie szybkie picie trunku. Z tego co widział na ślubie członka rodziny, to osoby, które piły więcej ale wolniej przeważnie dłużej wytrzymywały imprezę. Poza tym skoro jutro mieli pokazać się innym na oczy, lepiej było nie obudzić się z pękającą głową. Z drugiej strony im szybciej się zabiorą z picie, tym wcześniej się położą. I alkohol będzie miał więcej czasu na wyparowanie. Ryu wziął kieliszek z winem, który otrzymał i najzwyczajniej wypił wszystko na raz. Nie było to wiele, więc nic niezwykłego nie zrobił. Pomimo tego co myślał, nie lubił delektować się alkoholem. Wolał na raz, bez zbędnego gadania. A wytrzymałość miał całkiem, całkiem. Podczas swoich całkiem licznych wizyt w barze, niewiele osób było w stanie go przepić. Coś to musiało oznaczać. Jak patrzył tak teraz na Trystiana, to wręcz nie wiedział co zrobić. Chłopak znienacka zrobił się mega wesoły. Aż do tego poziomu, że jego idiotyzm się zwiększył. Oby to było chwilowe. Szczerze miał na myśli zabawę, ale śmianie się jak idioci... jeszcze nie był w humorze na takie coś. Mimo tego nie potrafił powstrzymać uśmiechu z twarzy. Tak byli w USA. Tak zamierzali się zaraz upić. I tak rozniosą imprezę, która na nich czeka.
Gdy Trystian wyjaśnił chłopakowi co dokładnie znaczyło do zobaczenia jutro, zrozumiał o co z tym chodziło. Pierw myślał, że po prostu zobaczą się na imprezie, i na tym swój wywód skończył. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, bo po co? Nie odgrywało to jakieś znacznej roli. Poza jedną.
-Wyobrażasz sobie ich reakcję kiedy mnie zobaczą? - parsknął Ryu, pytając się swojego współlokatora. -Opadną im szczęki? A może wpadną w furię i zaczną rzucać jakimiś groźbami? - rozmyślał kruczowłosy. Na dłuższą metę to nie miało znaczenia. Byli już w USA. Tak naprawdę jego rodzice nie sprecyzowali się w liście, więc był to wyłącznie ich błąd. Plus jakieś umiejętności manipulacji Ryu miał. Coś uda mu się wymyślić. Ale teraz czas na zabawę! Nie wątpił w słowa Trystiana odnośnie wykorzystania wolnego czasu jak najlepiej. Widać to był, iż miał taki zamiar. Na propozycję Kurogane podszedł do lodówki i zajrzał do środka. Osobiście z dziwnych powodów, trunki o mniejszej zawartości alkoholu niż 40% średnio mu smakowały. Biorąc to pod uwagę, wyciągnął z lodóweczki stare, dobre whisky. Postawił je na stoliku obok i grożąc Trystianowi palcem, powiedział
-Nie dotykaj. - następnie po lekkim rekonesansie wyciągnął z szafek dwie typowo szklanki do whisky i postawił je obok bez wątpienia dobre trunku. Podszedł jeszcze do zamrażarki i wyciągnął kostki lodu. Wrzucił po pięć do obu szklanek i nalał napoju, który mieli skosztować. Podał jedną swojemu przyjacielowi i wziął pozostałą dla siebie.
-Za przyjaźń! - powiedział głośniej Ryu, jakby byli na jakieś imprezie i wzbijali toast za nie wiadomo co. Nie był nawet pewien czy znaczenie dotarło do Trystiana w jego aktualnym humorze, który udzielał się Kurogane. Na pewno alkohol przyśpieszyłby te udzielanie się.
-Nie ma tu gdzieś wieży? - zapytał się rozglądając się po domu. Zamiast słuchać muzyki z telefonu, która miała średnią głośność, mogli podłączyć jak do głośników czy coś. Wtedy powinno być bardziej odpowiednio do zabawy. Szczególnie, że byli w pokoju gdzie bez wątpienia mogli sobie pozwolić na wiele rzeczy. Ryu niestety na ten moment nie miał pomysłu na jakieś ogromne zabawy. Ale spokojnie, zaraz na pewno coś mu przyjdzie do głowy. Przy odpowiedniej pomocy.
Gdy Trystian wyjaśnił chłopakowi co dokładnie znaczyło do zobaczenia jutro, zrozumiał o co z tym chodziło. Pierw myślał, że po prostu zobaczą się na imprezie, i na tym swój wywód skończył. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, bo po co? Nie odgrywało to jakieś znacznej roli. Poza jedną.
-Wyobrażasz sobie ich reakcję kiedy mnie zobaczą? - parsknął Ryu, pytając się swojego współlokatora. -Opadną im szczęki? A może wpadną w furię i zaczną rzucać jakimiś groźbami? - rozmyślał kruczowłosy. Na dłuższą metę to nie miało znaczenia. Byli już w USA. Tak naprawdę jego rodzice nie sprecyzowali się w liście, więc był to wyłącznie ich błąd. Plus jakieś umiejętności manipulacji Ryu miał. Coś uda mu się wymyślić. Ale teraz czas na zabawę! Nie wątpił w słowa Trystiana odnośnie wykorzystania wolnego czasu jak najlepiej. Widać to był, iż miał taki zamiar. Na propozycję Kurogane podszedł do lodówki i zajrzał do środka. Osobiście z dziwnych powodów, trunki o mniejszej zawartości alkoholu niż 40% średnio mu smakowały. Biorąc to pod uwagę, wyciągnął z lodóweczki stare, dobre whisky. Postawił je na stoliku obok i grożąc Trystianowi palcem, powiedział
-Nie dotykaj. - następnie po lekkim rekonesansie wyciągnął z szafek dwie typowo szklanki do whisky i postawił je obok bez wątpienia dobre trunku. Podszedł jeszcze do zamrażarki i wyciągnął kostki lodu. Wrzucił po pięć do obu szklanek i nalał napoju, który mieli skosztować. Podał jedną swojemu przyjacielowi i wziął pozostałą dla siebie.
-Za przyjaźń! - powiedział głośniej Ryu, jakby byli na jakieś imprezie i wzbijali toast za nie wiadomo co. Nie był nawet pewien czy znaczenie dotarło do Trystiana w jego aktualnym humorze, który udzielał się Kurogane. Na pewno alkohol przyśpieszyłby te udzielanie się.
-Nie ma tu gdzieś wieży? - zapytał się rozglądając się po domu. Zamiast słuchać muzyki z telefonu, która miała średnią głośność, mogli podłączyć jak do głośników czy coś. Wtedy powinno być bardziej odpowiednio do zabawy. Szczególnie, że byli w pokoju gdzie bez wątpienia mogli sobie pozwolić na wiele rzeczy. Ryu niestety na ten moment nie miał pomysłu na jakieś ogromne zabawy. Ale spokojnie, zaraz na pewno coś mu przyjdzie do głowy. Przy odpowiedniej pomocy.
Hmm... właśnie. Jak zareagują? Wyobrażał sobie jak bardzo są nim zawiedzeni i nie wiedzą co robić, ale żeby nie wypaść na bezradnych, będą starali się utrzymać swoją twarz, mimo, że serce będzie bardzo bolało. Najpewniej zabronią mu pojawiania się na jakiś czas na wszelkich imprezach i nie będą chcieli go na oczy widzieć. Tak. Czyli wiele się nie zmieniało. Wątpił, że posuną się do tak drastycznych metod, jak odcięcie od funduszy i tym podobne. Wiedzą, że w takim wypadku będzie w stanie starać się o odpowiednie odszkodowanie. Poza tym oni na prawdę go kochali. Mimo, że na swój dziwny sposób, to wciąż.
- Zobaczymy~.- Powiedział tylko. Po co się nimi przejmować? Już dzisiaj przez nich płakał. Nie chciał więcej. Nie chciał o nich myśleć w tym momencie. Pierwsza noc w tym hotelu miała być wesoła a nie, rozmowy o rodzicach. "Nie dotykaj", jak do wytresowanego psa. Pff. Nie spodobało mu się to. Jednak nie był w stanie się zezłościć za bardzo. Za dobry miał humor. Złapał za szklankę i wzniósł toast. Po czym... wypił całą zawartość. Bo czemu nie. To była chwila a on czuł już, że wiruje mu świat. A więc tak działa alkohol spożywany w tym tempie... Lekko się chwiał, ale nie na tyle, by się przerwacać, czy nie kontaktować. Podbiegł do wierzy, podłączając do niej telefon i puszczając głośniej piosenkę. Zostawił telefon. Oczywiście nie miałby nic przeciwko jeżeli Ryu wybrałby coś co bardziej mu odpowiadało, albo czegoś czego chciałby posłuchać. W pewnym momencie jednak Triss stracił nad sobą panowanie i zaczął tańczyć w pokoju. Jego ruchy jednak nie były jak w zwykłym klubie na imprezie z przyjaciółmi. Używał bardziej takich, które aż nazbyt kazały zwracać uwagę na jego miejsca intymne. Do ostatecznego efektu brakowało tylko rury. Mimo upicia, tańczył wciąż jak zawodowiec. Wyuczył się wszelkich ruchów, by być w stanie wszystko odtańczyć w każdym stanie. Był w tej dziedzinie profesjonalistą. Wszelkie zamysły tańca zmieniły się jeszcze bardziej w momencie gdy jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę, nie przestając swoich 'kocich' ruchów. Przez ten cały czas miał zamknięte oczy. Nie potrzebował ich, żeby się poruszać. Za dobrze znał to miejsce, a układ samoistnie pojawiał mu się w głowie i przekładał na to co robił. W pewnym momencie podszedł do przyjaciela, bez zachowania żadnej intymnej strefy. Położył głowę na jego ramieniu na chwilę, po czym powoli zaczął ją podnosić, przejeżdżając nosem po jego szyi.
- Jak się bawisz?- Zapytał przeciągając ostatnią literę "sz", w sposób jakby udawał węża? Sam nad sobą nie panował. Po prostu robił na co miał w tym momencie ochotę, pod mocnym wpływem alkoholu. Stwierdzenie, że nie jest już sobą byłoby jak najbardziej słuszne. Zachowywał się trochę jakby czegoś chciał. O coś się starał. Nie czekał długo w miejscu. Odwrócił się, nie zmieniając braku przestrzeni między nimi i delikatnie ocierając się tyłkiem o jego krocze powiedział, a raczej cicho rozkazał - Zmień muzykę.- I zaszedł barek wokół, biorąc ostatniego łyka wina, które wcześniej rozpoczął. Kiedy tylko Ryu czuł ciało Trisa na sobie, mógł spokojnie stwierdzić, że jest mocno rozpalony. Bardzo. Cały gorący. Możliwe, że właśnie tak chłopak się zachowywał po alkoholu. Zdjął niewygodne buty i rzucił gdzieś w kąt, nie przejmując się nimi w ogóle. I ponownie wrócił na parkiet. Tym razem w skarpetkach, w końcu specjalizował się w jazzie i modernie. Zdecydowanie łatwiej tańczyło się te układy, bez zbędnych butów na nogach. Czekał na muzykę.
- Zobaczymy~.- Powiedział tylko. Po co się nimi przejmować? Już dzisiaj przez nich płakał. Nie chciał więcej. Nie chciał o nich myśleć w tym momencie. Pierwsza noc w tym hotelu miała być wesoła a nie, rozmowy o rodzicach. "Nie dotykaj", jak do wytresowanego psa. Pff. Nie spodobało mu się to. Jednak nie był w stanie się zezłościć za bardzo. Za dobry miał humor. Złapał za szklankę i wzniósł toast. Po czym... wypił całą zawartość. Bo czemu nie. To była chwila a on czuł już, że wiruje mu świat. A więc tak działa alkohol spożywany w tym tempie... Lekko się chwiał, ale nie na tyle, by się przerwacać, czy nie kontaktować. Podbiegł do wierzy, podłączając do niej telefon i puszczając głośniej piosenkę. Zostawił telefon. Oczywiście nie miałby nic przeciwko jeżeli Ryu wybrałby coś co bardziej mu odpowiadało, albo czegoś czego chciałby posłuchać. W pewnym momencie jednak Triss stracił nad sobą panowanie i zaczął tańczyć w pokoju. Jego ruchy jednak nie były jak w zwykłym klubie na imprezie z przyjaciółmi. Używał bardziej takich, które aż nazbyt kazały zwracać uwagę na jego miejsca intymne. Do ostatecznego efektu brakowało tylko rury. Mimo upicia, tańczył wciąż jak zawodowiec. Wyuczył się wszelkich ruchów, by być w stanie wszystko odtańczyć w każdym stanie. Był w tej dziedzinie profesjonalistą. Wszelkie zamysły tańca zmieniły się jeszcze bardziej w momencie gdy jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę, nie przestając swoich 'kocich' ruchów. Przez ten cały czas miał zamknięte oczy. Nie potrzebował ich, żeby się poruszać. Za dobrze znał to miejsce, a układ samoistnie pojawiał mu się w głowie i przekładał na to co robił. W pewnym momencie podszedł do przyjaciela, bez zachowania żadnej intymnej strefy. Położył głowę na jego ramieniu na chwilę, po czym powoli zaczął ją podnosić, przejeżdżając nosem po jego szyi.
- Jak się bawisz?- Zapytał przeciągając ostatnią literę "sz", w sposób jakby udawał węża? Sam nad sobą nie panował. Po prostu robił na co miał w tym momencie ochotę, pod mocnym wpływem alkoholu. Stwierdzenie, że nie jest już sobą byłoby jak najbardziej słuszne. Zachowywał się trochę jakby czegoś chciał. O coś się starał. Nie czekał długo w miejscu. Odwrócił się, nie zmieniając braku przestrzeni między nimi i delikatnie ocierając się tyłkiem o jego krocze powiedział, a raczej cicho rozkazał - Zmień muzykę.- I zaszedł barek wokół, biorąc ostatniego łyka wina, które wcześniej rozpoczął. Kiedy tylko Ryu czuł ciało Trisa na sobie, mógł spokojnie stwierdzić, że jest mocno rozpalony. Bardzo. Cały gorący. Możliwe, że właśnie tak chłopak się zachowywał po alkoholu. Zdjął niewygodne buty i rzucił gdzieś w kąt, nie przejmując się nimi w ogóle. I ponownie wrócił na parkiet. Tym razem w skarpetkach, w końcu specjalizował się w jazzie i modernie. Zdecydowanie łatwiej tańczyło się te układy, bez zbędnych butów na nogach. Czekał na muzykę.
Kurogane nie zdziwił się ogromnie, kiedy chłopak od razu wypił całą zawartość szklanki. Nie żeby kruczowłosy mógł coś mówić bo zrobił dosłownie to samo. Może tylko nie w jednym łyku, bo prawdopodobnie nawet on zacząłby się śmieć. Tak ja Stern. Niby trochę jego kroki się rozjeżdżały, więc nie było to jeszcze nic poważnego. Ale Ryu spodziewał się, iż jeszcze większa dawka alkoholu zmieni to. Schował w połowie puste whisky do lodówki i poszedł za różowowłosym w stronę wieży. To był moment kiedy jego mózg po raz pierwszy całkowicie przestał funkcjonować. Stał jak wryty próbując zrozumieć co Trystian odstawia, ale bez skutku. Skąd on w ogóle znał takie ruchy? Tak, Kurogane też twierdził, iż brakowało mu tylko rury, ale wątpił żeby rodzice pozwolili mu na naukę takiego... tańca. To musiało oznaczać, że zrobił to bez ich wiedzy. Lepsze było pytanie po co. Jaki mógł mieć powód by nauczyć się czegoś tak wyzywającego. Patrząc jak niekomfortowy był kiedy Kurogane rozmawiał o - tak naprawdę - seksie, nigdy by nie przypuszczał takiego obrotu spraw. Pewnie nawet Stern nie wiedział, że tak potoczy się ich wyprawa. Ryu nie miał najmniejszej wątpliwości, iż chłopak jest teraz najzwyczajniej pijany i mu odbija. Zdarza się. Kurogane stał jak wryty, kiedy różowowłosy zaczął się do niego przymilać. Głównie dlatego, że nie było łatwo oprzeć się głosiku diabełka, która namawiał Ryu do wykorzystania sytuacji. Fakt, iż Trystian postanowił się o niego otrzeć, nie pomagał ani trochę. Gdyby powiedział sobie, że nie przekraczają jakichś granic okłamał by się. Jeśli tak dalej pójdzie to skończą razem w łóżku i nie skończy się to na zwykłym spaniu. Stern raczej by tego nie chciał i w tym momencie najzwyczajniej działa pod wpływem alkoholu. Kurogane chciał się postarać, by spełnić jego życzenie i nie ulec dość wyzywającym ruchom, których był świadkiem. Przynajmniej jego współlokator nie miał co poczuć na swoim tyłku. Kruczowłosemu jakoś udało się utrzymywać na sobą kontrolę i nie wybudzać ze snu swojego nie tak małego przyjaciela. Nie, żeby to było takie proste jak się wydaje. Będąc przez chwile wolnym od swojego przyjaciela podszedł do telefonu. Nie miał nic przeciwko zmienieniu muzyki, ale naprawdę nie wiedział na co. Włączył internet i wcisnął pierwszą piosenkę, która wydawała się na te czasy. Nie miał zbytniej ochoty na szukanie jakiegoś utworu nadającego się do tańca. Przeważnie słuchał czegoś jakiś bassów lub electro, więc nie znał się za bardzo na odpowiedniej muzyce. Obracając się zauważył, że Trystian już był...umm... gotowy na piosenkę? Kurogane miał tylko nadzieję, że na wcześniejszym utworzy skończyły się prowokacje Trystiana. Mógł tylko sobie życzyć, żeby był się w stanie oprzeć pokusom. W razie czego.
Reakcja chłopaka kompletnie mu się nie spodobała. Reakcja? A może całkowity jej brak. Jednym ruchem ściągnął z siebie spodnie, ukazując dokładnie napalenie jakie posiadał w tym momencie i nie hamując się dalej kontynuował swój taniec. Jednak tym razem posiadał "rurę". A raczej prosty zamiennik jej. Użył do tego samego Ryu, bezlitośnie ocierając się o niego wiele razy. Co chciał tym osiągnąć? Już sam on wiedział, jednak czy robił to bardziej podświadomie pod wpływem alkoholu? Raczej było to oczywiste. Na trzeźwo taka sytuacja nie miałaby prawa bytu. Teraz był kompletnie inną osobą. Która zdecydowanie chciała coś więcej. Ciężko było przewidzieć co by o tym wszystkim pomyślał gdyby nie procenty które wypił. Jednak na te chwile kompletnie nic mu nie przeszkadzało. A nawet chciał więcej i więcej. Każdy najmniejszy dotyk, otarcie było czymś co chciał czuć cały czas, bez przerwy. Było dużo bardziej intensywne niż dotychczas. Nie znał w tym momencie umiaru i jednocześnie przekraczał granice zdrowego rozsądku. Złapał przyjaciela za rękę i pokierował ją na swój tyłek. Chciał poczuć dotyk w każdym miejscu na ciele. Zrobił parę kroków i przywarł go do ściany, ocierając się całym ciałem. Zbliżył usta do jego ucha i ledwo powstrzymując delikatne jęki wypowiedział jednoznaczne, proste słowa.
- Zróbmy to.- Była to pod pewnym względem prośba. Chęć. Teraz już stanowczo nie dało się porównać prawdziwego Trisa do tego stojącego przed chłopakiem. Jak wielką trzeba byłoby mieć wyobraźnię, by poprzednią osobę dało się postawić na miejscu obecnej, mocno podpitej osoby. Kot obecnie nie miał żadnych zahamowań. Ani najmniejszych. Po prostu na bieżąco robił to na co miał ochotę. Zamknął świadomość i wszelki wstyd na klucz i po prostu działał. Polował na to co chciał. Nie wyglądał jakby w jakikolwiek sposób miał zrezygnować. No chyba, że przez zmęczenie, które było widoczne. Nie miał już sił się wyginać i eksponować swojego ciała. Było to dość dziwne, że tak szybko opadał z sił, bo w końcu należał do jednych z bardziej wytrzymałych. Jednak co się dziwić, po długiej podróży samolotem, samochodem, samym lotniskiem i przechodzeniem w tłumie. Jakby dołożyć do tego cały ten stres, co zamierzali zrobić, czy też wywołany przez hotelowych gapiów- możnaby podziwiać, że w ogóle był w stanie w ten sposób się poruszać. Nie zapominając jeszcze o trudności spowodowanej alkoholem. A może to powinno zostać wymienione jako łatwość? W końcu bez tego czynnika nie było możliwości, by w ogóle zaczął.
- Podobam Ci się chociaż trochę?- Zadał pytanie, lekko manipulacyjne. Było w stu procentach instynktowne. Po prostu chciał pchać sprawę coraz to dalej, osiągając swój cel. Nawet tak stojąc, nie zostawiając żadnej przestrzeni między nimi, robił spięcia poszczególnych mięśni, delikatnie się poruszając i chcąc wywołać jakiekolwiek zainteresowanie ze strony Ryu. Jakieś działanie. Cokolwiek.
- Zróbmy to.- Była to pod pewnym względem prośba. Chęć. Teraz już stanowczo nie dało się porównać prawdziwego Trisa do tego stojącego przed chłopakiem. Jak wielką trzeba byłoby mieć wyobraźnię, by poprzednią osobę dało się postawić na miejscu obecnej, mocno podpitej osoby. Kot obecnie nie miał żadnych zahamowań. Ani najmniejszych. Po prostu na bieżąco robił to na co miał ochotę. Zamknął świadomość i wszelki wstyd na klucz i po prostu działał. Polował na to co chciał. Nie wyglądał jakby w jakikolwiek sposób miał zrezygnować. No chyba, że przez zmęczenie, które było widoczne. Nie miał już sił się wyginać i eksponować swojego ciała. Było to dość dziwne, że tak szybko opadał z sił, bo w końcu należał do jednych z bardziej wytrzymałych. Jednak co się dziwić, po długiej podróży samolotem, samochodem, samym lotniskiem i przechodzeniem w tłumie. Jakby dołożyć do tego cały ten stres, co zamierzali zrobić, czy też wywołany przez hotelowych gapiów- możnaby podziwiać, że w ogóle był w stanie w ten sposób się poruszać. Nie zapominając jeszcze o trudności spowodowanej alkoholem. A może to powinno zostać wymienione jako łatwość? W końcu bez tego czynnika nie było możliwości, by w ogóle zaczął.
- Podobam Ci się chociaż trochę?- Zadał pytanie, lekko manipulacyjne. Było w stu procentach instynktowne. Po prostu chciał pchać sprawę coraz to dalej, osiągając swój cel. Nawet tak stojąc, nie zostawiając żadnej przestrzeni między nimi, robił spięcia poszczególnych mięśni, delikatnie się poruszając i chcąc wywołać jakiekolwiek zainteresowanie ze strony Ryu. Jakieś działanie. Cokolwiek.
I w ten sposób, cała nadzieja jaką Kurogane posiadał znikła. Nawet kiedy został wykorzystany jak najzwyklejszy przedmiot nie ruszał się. Chociaż nie potrafił dłużej powstrzymać swojego podniecenia przed pokazaniem. Każdy miał jakieś granicę, a oni się zbliżali do granicy kruczowłosego. Gdyby nie to, że pamiętał niechęć trzeźwego Trystiana do takich spraw, pewnie za pierwszym razem by naskoczył na jego pijaną osobę. Fakt, iż różowowłosy postanowił gdzie jego ręka powinna być nie pomagał sprawie. Ani trochę. Nim udało mu się zareagować, został przygwożdżony do ściany. Nawet jeśli jego siła była wyższa niż Stern'a, niechęć do jakiegokolwiek zranienia chłopaka całkowicie mu ją odbierała.
"Zróbmy to."
Istnieją rzeczy, których się po prostu nie mówi!!!
Wykrzyczał Kurogane w myślach. Kruczowłosy zacisnął pięść, by powstrzymać się na naskoczeniem na swoją ofiarę. A może to on był teraz ofiarą. Nie podobała mu się ta sytuacja. Musiał podjąć decyzję co zrobić. Skoro uważał siebie, za osobę dominującą - alfa - nie mógł się zawahać. Albo poddaje się pokusom i prawdopodobnie rani swojego współlokatora. Albo jest wytrzymały w swoim postanowieniu. Niestety ostatnie równało się z fizycznym zranienie Trystiana. Ryu nie widział innego wyjścia z tej sytuacji. Pokojowego wyjścia. Pytanie o to czy Stern mu się podobał zamknęło na chwilę planowanie kruczowłosego. Nie wydawało mu się, by to pytanie było zadane tylko przez pijanego współlokatora. Sam nie wiedział co właściwie odpowiedzieć. Pociągał go Trystian jako osoba, a może to najzwyczajniejsze pożądanie, długo przetrzymywane wewnątrz siebie. Jego umysł nie znał na to odpowiedzi. Kiedy obudził się z tego transu spowodowanego przez pytanie, postanowił dać lekką zmianę do swojego planu.
[Wydaje mi się, że lekka scenka +18, ale nie znam się. I tak każdy to przeczyta.]
Częściowo poddając się prośbie Trystiana, zaczął masować i ściskać na przemian jego tyłek ręką, która została tam wcześniej poprowadzona. W tym samym czasie złapał chłopaka za podbródek i uniósł go lekko do góry. Nie wahając się długo pocałował swojego przyjaciela. Nie był to taki zwykły, bez większego znaczenia. Kurogane postanowił pokazać, że to on tutaj rządzi i zaczął eksplorować wnętrzności ust Stern'a. Dokładnie. Robił tak przez chwilę i następnie przeniósł swoją rękę z tyłka chłopaka na przód, by trochę ulżyć jego problemowi.
[Koniec mini scenki]
Decydując, iż Trystian jest w miarę zdekoncentrowany, zamienił ich pozycje i miał go przyciśniętego przodem do ściany. Złapał jego ręce za nadgarstki i trzymał je za plecami różowowłosego. Przysunął się jak najbliżej ciałem do chłopaka, by nie dać mu pola do manewru i zaczął go głaskać po głowie. Kiedy muzyka się skończyła, zaczął też nucić kołysankę w nadziei, ze chłopak uśnie ze zmęczenia. Jeśli jego plan się nie powiedzie, to jedyne co mu zostanie to poddanie się pokusom. Nie miał więcej siły na przeciwstawianie się swoim instynktom. Nie pomagał też fakt, iż przez ich bliskość krocze Ryu było wciśnięte w tyłek Trystiana.
Oby to był koniec, bo jak nie...
"Zróbmy to."
Istnieją rzeczy, których się po prostu nie mówi!!!
Wykrzyczał Kurogane w myślach. Kruczowłosy zacisnął pięść, by powstrzymać się na naskoczeniem na swoją ofiarę. A może to on był teraz ofiarą. Nie podobała mu się ta sytuacja. Musiał podjąć decyzję co zrobić. Skoro uważał siebie, za osobę dominującą - alfa - nie mógł się zawahać. Albo poddaje się pokusom i prawdopodobnie rani swojego współlokatora. Albo jest wytrzymały w swoim postanowieniu. Niestety ostatnie równało się z fizycznym zranienie Trystiana. Ryu nie widział innego wyjścia z tej sytuacji. Pokojowego wyjścia. Pytanie o to czy Stern mu się podobał zamknęło na chwilę planowanie kruczowłosego. Nie wydawało mu się, by to pytanie było zadane tylko przez pijanego współlokatora. Sam nie wiedział co właściwie odpowiedzieć. Pociągał go Trystian jako osoba, a może to najzwyczajniejsze pożądanie, długo przetrzymywane wewnątrz siebie. Jego umysł nie znał na to odpowiedzi. Kiedy obudził się z tego transu spowodowanego przez pytanie, postanowił dać lekką zmianę do swojego planu.
[Wydaje mi się, że lekka scenka +18, ale nie znam się. I tak każdy to przeczyta.]
Częściowo poddając się prośbie Trystiana, zaczął masować i ściskać na przemian jego tyłek ręką, która została tam wcześniej poprowadzona. W tym samym czasie złapał chłopaka za podbródek i uniósł go lekko do góry. Nie wahając się długo pocałował swojego przyjaciela. Nie był to taki zwykły, bez większego znaczenia. Kurogane postanowił pokazać, że to on tutaj rządzi i zaczął eksplorować wnętrzności ust Stern'a. Dokładnie. Robił tak przez chwilę i następnie przeniósł swoją rękę z tyłka chłopaka na przód, by trochę ulżyć jego problemowi.
[Koniec mini scenki]
Decydując, iż Trystian jest w miarę zdekoncentrowany, zamienił ich pozycje i miał go przyciśniętego przodem do ściany. Złapał jego ręce za nadgarstki i trzymał je za plecami różowowłosego. Przysunął się jak najbliżej ciałem do chłopaka, by nie dać mu pola do manewru i zaczął go głaskać po głowie. Kiedy muzyka się skończyła, zaczął też nucić kołysankę w nadziei, ze chłopak uśnie ze zmęczenia. Jeśli jego plan się nie powiedzie, to jedyne co mu zostanie to poddanie się pokusom. Nie miał więcej siły na przeciwstawianie się swoim instynktom. Nie pomagał też fakt, iż przez ich bliskość krocze Ryu było wciśnięte w tyłek Trystiana.
Oby to był koniec, bo jak nie...
Nie bawiąc się w wycinki itp., nazwijmy cały post +18! Albo od razu temat...
Trystian kompletnie się oddał chłopakowi. Mimowolnie pojawiły się rumieńce na jego twarzy. Pocałunku się nie spodziewał i był co do niego bardzo niepewny. Jednak odwzajemnił i starał się wbić w rytm. Napalenie w żadnym stopniu nie malało, senność nie przychodziła, a wręcz przeciwnie. Serce biło jak szalone, pobudzając go jeszcze bardziej. Czując rękę na wiadomej przedniej części ciała, jedynie jęknął w usta Ryu i uśmiechnął się z satysfakcją. Jakby właśnie otrzymywał to o co się prosił przez ten cały czas. Cel był coraz bliżej. Jednak to mu wciąż nie wystarczało. Ciągle chciał więcej i więcej. Owa ręka nie była w stanie za wiele zrobić w momencie, gdy psychika Trisa nastawiła się na wiele więcej. W pewnym momencie po prostu zaczęła blokować doznawanie pieszczot. Następne głośne jęknięcie pojawiło się dopiero gdy pozycja została zmieniona i poczuł coś, co wbijało mu się w tyłek. Czy słowo 'podświadomie' może zostać uznane za odpowiednie w tym momencie? Raczej wszystko co robił od samego wejścia do pomieszczenia, można podpiąć pod brak kontroli nad sobą. Więc zgodnie z tym, nie przestawał ani na moment. Nie było możliwym, by ot tak podał z sił, w takim momencie. Zaczął delikatnie kręcić biodrami, wciąż prosząc się o więcej. W głowie miał tylko zdania które wręcz błagały o rozpoczęcie aktu. "No dalej. Zrób to". Był obecnie po prostu kimś, kto nie daje spokoju Ryu i prosi się o poddanie pokusie. Nawet jeżeli ten byłby w stanie zakończyć to w tym miejscu, na pewno później nie zostałby zostawiony. Mimo upojenia alkoholowego, Tris wciąż był osobą, która jak czegoś chciała, to to dostawała. Choćby miał męczyć przyjaciela całą noc- zrobiłby to. Tylko i wyłącznie przez swoją obecną zachciankę.
- Wciąż się powstrzymujesz...- Powiedział lekko rozczarowanym głosem. Może było to tylko po to, by zmusić go do działania? W jakiś sposób wbić w jego dumę i pchnąć w odpowiednią stronę. Zaczął napierać bardziej na krocze Ryu, by czuć go lepiej. By pokazać, że nie ma wyboru. To takie proste. Może z łatwością skorzystać z sytuacji. Minimalnie proces myślowy upojonego chłopaka włączył się i przestawił na zastanawianie się nad tym, czemu Kurogane nie korzysta z okazji. Możliwe, że już nigdy nie będzie jej miał. Więc czemu. Przecież chce. Jego ciało tego chce. Czemu się powstrzymuje. Co on ma w głowie. Triss zaczął wydawać z siebie udawane, głośne wydechy wraz z jękami, takie jakie wydobywają się podczas stosunku. Miał nadzieję, że może tym rozpali większą rządzę pożądania w osobie, która jest o krok od urzeczywistnienia czynu.
Trystian kompletnie się oddał chłopakowi. Mimowolnie pojawiły się rumieńce na jego twarzy. Pocałunku się nie spodziewał i był co do niego bardzo niepewny. Jednak odwzajemnił i starał się wbić w rytm. Napalenie w żadnym stopniu nie malało, senność nie przychodziła, a wręcz przeciwnie. Serce biło jak szalone, pobudzając go jeszcze bardziej. Czując rękę na wiadomej przedniej części ciała, jedynie jęknął w usta Ryu i uśmiechnął się z satysfakcją. Jakby właśnie otrzymywał to o co się prosił przez ten cały czas. Cel był coraz bliżej. Jednak to mu wciąż nie wystarczało. Ciągle chciał więcej i więcej. Owa ręka nie była w stanie za wiele zrobić w momencie, gdy psychika Trisa nastawiła się na wiele więcej. W pewnym momencie po prostu zaczęła blokować doznawanie pieszczot. Następne głośne jęknięcie pojawiło się dopiero gdy pozycja została zmieniona i poczuł coś, co wbijało mu się w tyłek. Czy słowo 'podświadomie' może zostać uznane za odpowiednie w tym momencie? Raczej wszystko co robił od samego wejścia do pomieszczenia, można podpiąć pod brak kontroli nad sobą. Więc zgodnie z tym, nie przestawał ani na moment. Nie było możliwym, by ot tak podał z sił, w takim momencie. Zaczął delikatnie kręcić biodrami, wciąż prosząc się o więcej. W głowie miał tylko zdania które wręcz błagały o rozpoczęcie aktu. "No dalej. Zrób to". Był obecnie po prostu kimś, kto nie daje spokoju Ryu i prosi się o poddanie pokusie. Nawet jeżeli ten byłby w stanie zakończyć to w tym miejscu, na pewno później nie zostałby zostawiony. Mimo upojenia alkoholowego, Tris wciąż był osobą, która jak czegoś chciała, to to dostawała. Choćby miał męczyć przyjaciela całą noc- zrobiłby to. Tylko i wyłącznie przez swoją obecną zachciankę.
- Wciąż się powstrzymujesz...- Powiedział lekko rozczarowanym głosem. Może było to tylko po to, by zmusić go do działania? W jakiś sposób wbić w jego dumę i pchnąć w odpowiednią stronę. Zaczął napierać bardziej na krocze Ryu, by czuć go lepiej. By pokazać, że nie ma wyboru. To takie proste. Może z łatwością skorzystać z sytuacji. Minimalnie proces myślowy upojonego chłopaka włączył się i przestawił na zastanawianie się nad tym, czemu Kurogane nie korzysta z okazji. Możliwe, że już nigdy nie będzie jej miał. Więc czemu. Przecież chce. Jego ciało tego chce. Czemu się powstrzymuje. Co on ma w głowie. Triss zaczął wydawać z siebie udawane, głośne wydechy wraz z jękami, takie jakie wydobywają się podczas stosunku. Miał nadzieję, że może tym rozpali większą rządzę pożądania w osobie, która jest o krok od urzeczywistnienia czynu.
[To jak tak dla pewności daję. Zawartość poniżej jest +18, ale i tak mało kogo to obchodzi.]
Niestety, ponownie Kurogane stracił nadzieję na wybrnięcie z sytuacji. Kołysanka, która pamiętał za dzieciństwa i głaskanie po głowie nie dały najmniejszego postępu w uśpieniu bestii. Zmęczenie różowowłosego najwyraźniej ustąpiło i nawet mając niewiele miejsca do ruchu, starał się podkusić Ryu na tyle, by uległ swojemu instynktowi. Nawet jeśli zazwyczaj nie miał on nic przeciwko temu co jego instynkt mu podpowiadał, czul, że aktualna sytuacja to jeden wielki błąd. Kruczowłosy musiał przyznać, iż jego współlokator był osobą upartą. Nawet widząc brak reakcji ze strony przyjaciela, próbował go zachęcić do czegoś nie odwracalnego. A może to właśnie z powodu braku reakcji? Kurogane mógł tylko narzekać, że Stern był upity. Gdyby chciał otrzymać to wszystko od Ryu co teraz, będąc trzeźwym nie musiałby długo czekać. Dostałby to od zaraz, a nawet więcej. Ku ich szczęściu Ryu również należał do jednej z bardziej upartych osób i tylko temu dało się zawdzięczać brak popełnienia życiowego błędu. A tak to oboje musieli się powstrzymywać. A właściwie to tylko on. Trystian jak widać, ani trochę się nie powstrzymywał. Jeszcze narzekał na wahania kruczowłosego.
-Poproś o to gdy będziesz trzeźwy. - wysyczał swojemu współlokatorowi. Nie wiedział jak ma wytrzymać całą noc, jeśli Stern się nie opamięta. Jeśli tak by się nie stało, to chłopak musiałby podjąć decyzje. Czy obezwładnić całkowicie swojego znajomego, a może poddać się pokusom i wykorzystać moment. I tak źle, i tak niedobrze.
-Jesteś pijany. Nie chcesz tego. Trystian, opamiętaj się do cholery! - próbował przemówić do różowowłosego. Efektywność takiego czegoś bez wątpienia byłaby nikła. Chłopak wydawał się iść prostą drogą ku swojego celu. Nie wyglądał na kogoś, kto zamierzał nagle zastanowić się na swoimi czynami. Coraz mniej czasu zostawało kruczowłosemu na działanie. Szczególnie, że Trystian coraz bardziej zaczynał się kręcić i napierać na krocze przyjaciela. Nie był to dobry znak, przynajmniej dla Kurogane. Ryzykując wbił się bardziej w ciało swojego kompana. Może to ograniczyło by do jakiegoś stopnia jego ruchy. Na ten moment był dumny ze swojego powstrzymywania się, ale nie wiedział na jak długo starczy mu woli. Nie mógł wybawić go jakiś telefon czy cokolwiek. Z drugiej strony nawet jakby coś zadzwoniło, to gdy tylko Ryu by się odwrócił bez wątpienie Trystian naskoczył by na niego. Szczególnie, że przez swoją głupotę Kurogane go tylko podniecił bardziej. Jeśli to było możliwe.
Niestety, ponownie Kurogane stracił nadzieję na wybrnięcie z sytuacji. Kołysanka, która pamiętał za dzieciństwa i głaskanie po głowie nie dały najmniejszego postępu w uśpieniu bestii. Zmęczenie różowowłosego najwyraźniej ustąpiło i nawet mając niewiele miejsca do ruchu, starał się podkusić Ryu na tyle, by uległ swojemu instynktowi. Nawet jeśli zazwyczaj nie miał on nic przeciwko temu co jego instynkt mu podpowiadał, czul, że aktualna sytuacja to jeden wielki błąd. Kruczowłosy musiał przyznać, iż jego współlokator był osobą upartą. Nawet widząc brak reakcji ze strony przyjaciela, próbował go zachęcić do czegoś nie odwracalnego. A może to właśnie z powodu braku reakcji? Kurogane mógł tylko narzekać, że Stern był upity. Gdyby chciał otrzymać to wszystko od Ryu co teraz, będąc trzeźwym nie musiałby długo czekać. Dostałby to od zaraz, a nawet więcej. Ku ich szczęściu Ryu również należał do jednej z bardziej upartych osób i tylko temu dało się zawdzięczać brak popełnienia życiowego błędu. A tak to oboje musieli się powstrzymywać. A właściwie to tylko on. Trystian jak widać, ani trochę się nie powstrzymywał. Jeszcze narzekał na wahania kruczowłosego.
-Poproś o to gdy będziesz trzeźwy. - wysyczał swojemu współlokatorowi. Nie wiedział jak ma wytrzymać całą noc, jeśli Stern się nie opamięta. Jeśli tak by się nie stało, to chłopak musiałby podjąć decyzje. Czy obezwładnić całkowicie swojego znajomego, a może poddać się pokusom i wykorzystać moment. I tak źle, i tak niedobrze.
-Jesteś pijany. Nie chcesz tego. Trystian, opamiętaj się do cholery! - próbował przemówić do różowowłosego. Efektywność takiego czegoś bez wątpienia byłaby nikła. Chłopak wydawał się iść prostą drogą ku swojego celu. Nie wyglądał na kogoś, kto zamierzał nagle zastanowić się na swoimi czynami. Coraz mniej czasu zostawało kruczowłosemu na działanie. Szczególnie, że Trystian coraz bardziej zaczynał się kręcić i napierać na krocze przyjaciela. Nie był to dobry znak, przynajmniej dla Kurogane. Ryzykując wbił się bardziej w ciało swojego kompana. Może to ograniczyło by do jakiegoś stopnia jego ruchy. Na ten moment był dumny ze swojego powstrzymywania się, ale nie wiedział na jak długo starczy mu woli. Nie mógł wybawić go jakiś telefon czy cokolwiek. Z drugiej strony nawet jakby coś zadzwoniło, to gdy tylko Ryu by się odwrócił bez wątpienie Trystian naskoczył by na niego. Szczególnie, że przez swoją głupotę Kurogane go tylko podniecił bardziej. Jeśli to było możliwe.
W tym momencie Ryu po prostu zdenerwował chłopaka. Bez wahania nadepnął mu na nogę po czym napinając mocno mięśnie uwolnił się z uścisku. Miał ochotę wyrządzić mu jeszcze więcej krzywdy, jednak ostatecznie się powstrzymał i szybko podreptał do kuchni, wyjmując nowe, nierozpoczęte wino i równie szybko pobiegł na górę, prawie potykając się o schody. Zawędrował do jedynego pokoju w apartamencie i nie zważając na nic usiadł na łóżku. Na półce nocnej jak zawsze leżał otwieracz, więc nie czekając długo skorzystał z niego. Upił mały łyk i odłożył alkohol na bok. Chęć na więcej procentów pojawiała się coraz silniejsza. Jak już zacznie, to nie przestanie. Tak się dzieje, gdy dziecku da się napój nieprzeznaczony dla niego. W tym wypadku Triss idealnie spisywał się w roli rzekomego 'dziecka'. Napalenie i wszelkie chęci bardzo szybko opadły, może nie do końca, jednak do tego stopnia, w którym po prostu młody sobie odpuścił. Nie lubił problemów. A jeżeli jego przyjaciel takie robił, to od razu wszystko przechodziło. Co prawda zawsze miał jakieś tam humorki, jednak w tym momencie miał ich i to naprawdę sporo. Wyglądał jakby starał się przemyśleć całą zaszłą sytuację, jednak coś mu nie pozwalało na swobodne poruszanie się po swoich myślach. Odruchowo co jakiś czas sięgał po butelkę na półce, chcąc jakby uruchomić myślenie. Jednak to dawało odwrotny efekt. Coraz mniej mu wychodziło myślenie o tym wszystkim. Co on właściwie robił. Co tu się właśnie odprawiło. Nie potrafił sobie odpowiedzieć na to pytanie. Sam już nie wiedział czego chce. Na pewno poczuł się bardzo zdezorientowany i zniechęcony. Owinął się narzutą na pościel i tak sobie siedział w swoim zaciszu, czekając na coś. Tylko na co. Nie wiedział. Czuł po prostu, że musi czekać. Czy to było coś ważnego? O czymś zapomniał? Kolejne pytania i niewyjaśnione sprawy pojawiały się w jego głowie. Poczuł się jakby naglę z akademika po prostu pojawił się w znanym hotelu, w łóżku. Co najgorsze, nie miał najmniejszej ochoty na sen. Jedyne co mu przychodziło na myśl, to wzięcie kąpieli. Tak, w tym stanie mogłoby to być dość niebezpieczne. Jeszcze by się utopił dzieciak. A sama czynność wzięła się z prostego odruchu. Zawsze przed pójściem spać trzeba się umyć, prawda? Była to aż nazbyt oczywista rzecz. Jednak też nie miał za bardzo na nią ochoty. I tu zaczynały się schody... Może właśnie na to czekał? Na chęć i motywacje. Sam już nie wiedział...
To wyszło całkiem nieźle.
Pomyślał Kurogane. Nawet jeśli sytuacja skończyła się z bólem w stopie, było warto. Właściwie to nie była nawet jego zasługa. Raczej irytacja Trystiana przyczyniła się do takiego obrotu spraw. Nie mniej jednak, wszystko było dobrze. No prawie. Różowowłosy znikł w pośpiechu z pola widzenia Ryu. Sprawiło to też, iż młodzieniec był w stanie zapanować na swoimi hormonami i wyeliminować popęd seksualny, który odczuwał przed chwilą. Przysiadł sobie na niedalekiej kanapie i zastanawiał się co teraz. Rozmowa z przyjacielem była zbyt niebezpieczna. Jeszcze powróciliby do wcześniejszej atmosfery, a tego Kurogane chciał za wszelką cenę uniknąć. Kruczowłosy widział jak chłopak wbiegał na górę z butelką wina. Podejrzewał, że ten najzwyczajniej zamknął się w swoim pokoju i zaczął pić w samotności. Oczywistym było, iż będzie on miał jeden, wielki ból głowy z rana, ale lepsze to niż alternatywa. Po jakimś czasie i tak by poszedł spać. Jak ktoś jest pijany to zazwyczaj nie potrzebuje wiele czasu na uśnięcie. Niefortunnie byłoby jeśli Trystian należałby do wyjątków, no ale co poradzić. Ryu podniósł się z wygodnej kanapy i poszedł w stronę lodówki. Wyjął wcześniej otwarte whisky i nalał sobie do swojej szklanki. Dwie kolejki i pół litra zniknęło, a Kurogane zaczął lekko odczuwać alkohol we krwi. Nie były to jednak takie ilości, by bez powodu mu odbiło. Zebrał się w stronę łazienki, która gdzieś się tu znajdowała. Niestety chłopak nie znał dokładnego położenia, więc poświęcił parę minut na poszukiwanie jej. Po drodze, zauważył samotnie przesiadującego Trystiana w sypialni, owiniętego narzutą. Spotkali się wzrokiem i Kurogane nie marnował czasu na pójście w stronę łazienki. Standardowo jak to on, zapomniał zamknąć drzwi. Zrzucił z siebie ubrania i postanowił dla odmiany skorzystać z wanny, niżeli prysznica. Poza tym, wolał przez jakiś czas się zrelaksować. Wbrew pozorom miał on parę spraw do obmyślenia. Najważniejszą było jak przetrwać noc. Nie mógł być pewien, że Trystian opanował swoje żądze. A raczej, nie mógł być pewny ich zniknięcia. W końcu już raz pojawiły się one niespodziewanie. Niby czemu drugi raz nie mógł się zdarzyć. Prostą odpowiedzią wydawało się najzwyczajniejsze pójście spać na sofie, ale wydawało się to zbyt łatwe. Zaprzestał wszelkich myśli, kiedy poczuł gorącą wodą. Tego potrzebował w tym momencie. Spokoju.
Pomyślał Kurogane. Nawet jeśli sytuacja skończyła się z bólem w stopie, było warto. Właściwie to nie była nawet jego zasługa. Raczej irytacja Trystiana przyczyniła się do takiego obrotu spraw. Nie mniej jednak, wszystko było dobrze. No prawie. Różowowłosy znikł w pośpiechu z pola widzenia Ryu. Sprawiło to też, iż młodzieniec był w stanie zapanować na swoimi hormonami i wyeliminować popęd seksualny, który odczuwał przed chwilą. Przysiadł sobie na niedalekiej kanapie i zastanawiał się co teraz. Rozmowa z przyjacielem była zbyt niebezpieczna. Jeszcze powróciliby do wcześniejszej atmosfery, a tego Kurogane chciał za wszelką cenę uniknąć. Kruczowłosy widział jak chłopak wbiegał na górę z butelką wina. Podejrzewał, że ten najzwyczajniej zamknął się w swoim pokoju i zaczął pić w samotności. Oczywistym było, iż będzie on miał jeden, wielki ból głowy z rana, ale lepsze to niż alternatywa. Po jakimś czasie i tak by poszedł spać. Jak ktoś jest pijany to zazwyczaj nie potrzebuje wiele czasu na uśnięcie. Niefortunnie byłoby jeśli Trystian należałby do wyjątków, no ale co poradzić. Ryu podniósł się z wygodnej kanapy i poszedł w stronę lodówki. Wyjął wcześniej otwarte whisky i nalał sobie do swojej szklanki. Dwie kolejki i pół litra zniknęło, a Kurogane zaczął lekko odczuwać alkohol we krwi. Nie były to jednak takie ilości, by bez powodu mu odbiło. Zebrał się w stronę łazienki, która gdzieś się tu znajdowała. Niestety chłopak nie znał dokładnego położenia, więc poświęcił parę minut na poszukiwanie jej. Po drodze, zauważył samotnie przesiadującego Trystiana w sypialni, owiniętego narzutą. Spotkali się wzrokiem i Kurogane nie marnował czasu na pójście w stronę łazienki. Standardowo jak to on, zapomniał zamknąć drzwi. Zrzucił z siebie ubrania i postanowił dla odmiany skorzystać z wanny, niżeli prysznica. Poza tym, wolał przez jakiś czas się zrelaksować. Wbrew pozorom miał on parę spraw do obmyślenia. Najważniejszą było jak przetrwać noc. Nie mógł być pewien, że Trystian opanował swoje żądze. A raczej, nie mógł być pewny ich zniknięcia. W końcu już raz pojawiły się one niespodziewanie. Niby czemu drugi raz nie mógł się zdarzyć. Prostą odpowiedzią wydawało się najzwyczajniejsze pójście spać na sofie, ale wydawało się to zbyt łatwe. Zaprzestał wszelkich myśli, kiedy poczuł gorącą wodą. Tego potrzebował w tym momencie. Spokoju.
W pewnym momencie wyszedł ze swojego kokonu i skierował się w stronę łazienki. No czy to nie było oczywiste? Jednak tym razem było inaczej. Zmęczenie wciąż nie dawało zawładnąć Trissem, jednak energia szybko uleciała. Wciąż czuł się lekko podpity, ale był w stanie jakoś nad sobą panować. Przynajmniej w dużo większym stopniu niż poprzednio. Podszedł do pomieszczenia w którym znajdował się jego przyjaciel i mimo otwartych drzwi- zapukał. Nie chciał wchodzić bez pozwolenia. Chyba pierwszy raz. Można było pomyśleć, że chociaż na chwilę zachowywał się dużo bardziej przyzwoicie niż bez alkoholu we krwi. Chwile później wszedł do środka ledwo wyraźny. Był znowu jak w transie. Jednak tym razem kompletnie innym. Bez większych emocji i chęci. Bez najmniejszego słowa zdjął z siebie bokserki i skarpetki, po czym najzwyczajniej w świecie wszedł do wanny, kładąc się na Ryu. Zamknął oczy i wtulił się w klatkę piersiową przyjaciela. Nie ważne czy pod wpływem procentów, czy bez nich, jego zapach i tak go uspokajał. Przez co od razu poczuł się senny. Zaczął odchodzić w objęcia Morfeusza. Jednak nie pojawił się w jego krainie. Po prostu sobie leżał i był bliski kompletnego zaśnięcia. Była to lekka drzemka? Bardzo lekki sen, który jest bardziej leżeniem niżeli spaniem? Coś pomiędzy tym. Z jednej strony chciał coś powiedzieć, jednak z drugiej nie miał na to kompletnie siły. Cała ta sytuacja mocno zmęczyła go fizycznie jak i psychicznie. Ciało miało coraz mniej spiętych mięśni, można powiedzieć, że odprężał się przy ciepłej kąpieli. Przyjemność ciepła spowodowała rumieńce na twarzy chłopaka. W pewnym momencie, żeby nie zasnąć podniósł głowę, patrząc się w oczy Ryu. Wyglądał jakby miał ochotę coś powiedzieć, ale nie miał na to siły. Był pół przytomny. Zaszklone oczy, mimowolnie otwarte delikatnie usta i rumieniec. Czuł, że zaraz naprawdę padnie. Ale starał się jednak tego nie robić. W głowie pojawiało mu się, że to wszystko wina współlokatora. To Triss pierwszy pomyślał o kąpieli. To był jego plan. To tylko on tu powinien być. Co z tego, że sytuacja nawet mu sprzyjała, co do tego, że był bezpieczny i nie musiał się martwić o utopienie się w wannie. Swoją drogą ciekawe co napisaliby wtedy w gazetach. Na pewno sprawa nie przeszłaby cicho, bez żadnych wielkich nagłówków.
- Powiedz coś.- Dał radę tylko wydukać. Chciał, żeby w jakikolwiek sposób Ryu powstrzymał go przed zaśnięciem. A jeszcze była kwestia umycia się. Musiał jakoś znaleźć na to siłę. Odpoczywał tak chwilę, by zaraz zużyć resztki energii na kąpiel. Za chwilę... Jeszcze trochę.
- Powiedz coś.- Dał radę tylko wydukać. Chciał, żeby w jakikolwiek sposób Ryu powstrzymał go przed zaśnięciem. A jeszcze była kwestia umycia się. Musiał jakoś znaleźć na to siłę. Odpoczywał tak chwilę, by zaraz zużyć resztki energii na kąpiel. Za chwilę... Jeszcze trochę.
Kurogane został wyrwany ze swojego bezmyślnego stanu, kiedy usłyszał jak ktoś pukał. Wiedział, że był to Trystian, co nie zmniejszył jego zdziwienia. Jeśli dobrze pamięta, był to pierwszy raz kiedy zapukał nim wszedł do łazienki. Kruczowłosy był z niego w pewnym stopniu dumny.
-Wejdź. - powiedział bez większego namysłu. Najbardziej upokarzające rzeczy chyba mieli za sobą, a Ryu wypił 3/4 litra whisky. Musiało to na niego w jakimś stopniu działać. W jakimś stopniu pamiętając o standardowych prawa moralny, odwrócił wzrok kiedy ten rozbierał się ze swojego i tak skąpe odzienia. Spojrzał na swojego współlokatora dopiero, gdy ten się na nim położył. Jak z automatu, Kurogane objął go rękami i wtulił w siebie. Nie do końca wiedział o co chodziło. Prawdopodobnie doszli do takiego samego wniosku, że należało się wykąpać przed spaniem. Ryu nawet nie zaczynał myśleć, jak bardzo nie wypadało tego robić. Nie kiedy spojrzał na znudzoną i zmęczoną twarz swojego przyjaciela. Złote tęczówki Ryu instynktownie spotkały się z oczami jego współlokatora. Kruczowłosy również nie wiedział co powiedzieć. Co niby mógł powiedzieć, kiedy oboje siedzieli w wannie kompletnie nadzy. Apropo niekomfortowości. Usłyszał prośbę swojego kompana, ale nie mógł jej spełnić. Kompletnie nie miał nic do powiedzenia Trystianowi. Nie teraz. Kiedy oboje byli zmęczeni i zarazem zrelaksowani. Cisza bardziej pasowała do tego momentu. Ryu stwierdził, że ostatecznie mógłby zrobić coś pożytecznego. Sam miał zdecydowanie więcej sił, bo on się nie gibał na wszystkie strony świata próbując kogoś podniecić. Co prawda sukcesywnie. Wziął gąbkę, która niedaleko leżała i zamoczył ją. Potem najzwyczajniej nalał jednego z masy szamponów, które były na półkach i zaczął myć swojego przyjaciela. Czy to łamało wszelkie prawa człowieka? Prawdopodobnie tak. Ale z jakiegoś powodu Kurogane miał to gdzieś. Może miał już dość tego dnia i chciał jak najszybciej się położyć. Z Sternem u swojego boku. Nawet nie przejmował się częściami intymnymi. Wymył całego Trystiana z lekko jego pomocą. W końcu trudno byłoby kogoś unosić i jednocześnie myć prawda? Nie żeby większość taką gimnastykę odczyniała. Potem rzucił gdzieś w kąt gąbkę i wziął do ręki prysznic. Odchyli głowę swojego przyjaciela, żeby zaraz nie wpłynął mu do oczu płyn i zaczął ogarniać jego fryzurę. Co nie było takie łatwe, biorąc pod uwagę, iż Kurogane ma krótsze włosy. Chociaż czasem pomagał swojej siostrze przy wypłukiwaniu włosów jak była trochę mniejsza.
-Idź się połóż. Ja zaraz przyjdę. - poprosił oraz poinformował swojego przyjaciela. Musiał jeszcze ogarnąć swoje włosy i mógł iść spać. Trystian natomiast, wydawał się padać. Chociaż zawsze Kurogane mógł być błędny.
-Wejdź. - powiedział bez większego namysłu. Najbardziej upokarzające rzeczy chyba mieli za sobą, a Ryu wypił 3/4 litra whisky. Musiało to na niego w jakimś stopniu działać. W jakimś stopniu pamiętając o standardowych prawa moralny, odwrócił wzrok kiedy ten rozbierał się ze swojego i tak skąpe odzienia. Spojrzał na swojego współlokatora dopiero, gdy ten się na nim położył. Jak z automatu, Kurogane objął go rękami i wtulił w siebie. Nie do końca wiedział o co chodziło. Prawdopodobnie doszli do takiego samego wniosku, że należało się wykąpać przed spaniem. Ryu nawet nie zaczynał myśleć, jak bardzo nie wypadało tego robić. Nie kiedy spojrzał na znudzoną i zmęczoną twarz swojego przyjaciela. Złote tęczówki Ryu instynktownie spotkały się z oczami jego współlokatora. Kruczowłosy również nie wiedział co powiedzieć. Co niby mógł powiedzieć, kiedy oboje siedzieli w wannie kompletnie nadzy. Apropo niekomfortowości. Usłyszał prośbę swojego kompana, ale nie mógł jej spełnić. Kompletnie nie miał nic do powiedzenia Trystianowi. Nie teraz. Kiedy oboje byli zmęczeni i zarazem zrelaksowani. Cisza bardziej pasowała do tego momentu. Ryu stwierdził, że ostatecznie mógłby zrobić coś pożytecznego. Sam miał zdecydowanie więcej sił, bo on się nie gibał na wszystkie strony świata próbując kogoś podniecić. Co prawda sukcesywnie. Wziął gąbkę, która niedaleko leżała i zamoczył ją. Potem najzwyczajniej nalał jednego z masy szamponów, które były na półkach i zaczął myć swojego przyjaciela. Czy to łamało wszelkie prawa człowieka? Prawdopodobnie tak. Ale z jakiegoś powodu Kurogane miał to gdzieś. Może miał już dość tego dnia i chciał jak najszybciej się położyć. Z Sternem u swojego boku. Nawet nie przejmował się częściami intymnymi. Wymył całego Trystiana z lekko jego pomocą. W końcu trudno byłoby kogoś unosić i jednocześnie myć prawda? Nie żeby większość taką gimnastykę odczyniała. Potem rzucił gdzieś w kąt gąbkę i wziął do ręki prysznic. Odchyli głowę swojego przyjaciela, żeby zaraz nie wpłynął mu do oczu płyn i zaczął ogarniać jego fryzurę. Co nie było takie łatwe, biorąc pod uwagę, iż Kurogane ma krótsze włosy. Chociaż czasem pomagał swojej siostrze przy wypłukiwaniu włosów jak była trochę mniejsza.
-Idź się połóż. Ja zaraz przyjdę. - poprosił oraz poinformował swojego przyjaciela. Musiał jeszcze ogarnąć swoje włosy i mógł iść spać. Trystian natomiast, wydawał się padać. Chociaż zawsze Kurogane mógł być błędny.
Kiedy Tris zaczął czuć gąbkę po całym ciele, częściowo włączył się jego mózg. Był wdzięczny za wyręczenie go w tym, jednak też poczuł się z lekka niekomfortowo, co było widać po jego rumieńcu. Starał się podnieść, jednak marnie to wychodziło. Mięśnie zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Czuł się po prostu bezsilny. Zmęczony i jednocześnie zrelaksowany. Zdołał jednak jako-tako wstać i postawić pierwszy krok. Oczy same mu się zamykały. A jak pomyślał tylko o wytarciu się. Nie. Nie było takiej opcji. Już dużo lepiej będzie przeczekać chwilę, zregenerować jeszcze więcej sił, chociaż chyba to nie działało za dobrze i dopiero po wyschnięciu doczłapać się do łóżka. Usiadł sobie pod wanną i czekał. Widać było już po jego kroku, że zużył maksymalną ilość energii. Nie zapominając oczywiście o tym, że jeszcze wieczorem byli w chmurach. Przekręcił się na bok i położył głowę na wannie.
- Poczekam.- Odrzekł cicho, ledwo przyglądając się przyjacielowi. Walczył z sennością. Z zamkniętymi oczami. Chciał je otworzyć, jednak to co sprawiła przyjemna ciepła woda to uniemożliwienie tego czynu. Triss zaczął coraz to częściej ziewać. Przez chwilę pojawiły mu się myśli, czy aby lepszym sposobem nie byłoby okaleczenie się w jakiś sposób, by się pobudzić. To mogłoby podziałać. Jednak gdzieś podświadomie twierdził, że to naprawdę bardzo głupi pomysł i będzie tego w przyszłości żałował. Szkoda, że ta sama logika nie wystąpiła nie taki duży odstęp czasu wcześniej. No ale co poradzić. Dopiero teraz częściowo alkohol spłynął. A nawet pojawił się pewien wstręt do niego. Obrzydzenie. Nie chciał widzieć żadnego procentu przez najbliższy czas. Jakimś sposobem przez te krótką przerwę po prostu odzwyczaił się od smaku i zdążył znienawidzić go. Ciekawe na jak długo okres to potrwa. Powoli też zaczął boleć go delikatnie brzuch. Bardzo dziwne uczucia zaczął odczuwać Stern. I głowa bolała i czuł, że ma gorączkę i mdleć mu się chciało przez ciepło wody. Jakby wszystkie choroby naglę się zebrały i powodowały tylko złe samopoczucie chłopaka. To najgorsze. Ale... nie przejmował się nimi. W końcu był z Ryu. On zawsze mu we wszystkim pomoże. Nie musi się martwić. Nie musi za dużo myśleć. Po prostu może zdać się na przyjaciela, który na pewno dobrze się nim zaopiekuje. Prawda? Oczywiście, że tak. To w końcu Ryu.
- Poczekam.- Odrzekł cicho, ledwo przyglądając się przyjacielowi. Walczył z sennością. Z zamkniętymi oczami. Chciał je otworzyć, jednak to co sprawiła przyjemna ciepła woda to uniemożliwienie tego czynu. Triss zaczął coraz to częściej ziewać. Przez chwilę pojawiły mu się myśli, czy aby lepszym sposobem nie byłoby okaleczenie się w jakiś sposób, by się pobudzić. To mogłoby podziałać. Jednak gdzieś podświadomie twierdził, że to naprawdę bardzo głupi pomysł i będzie tego w przyszłości żałował. Szkoda, że ta sama logika nie wystąpiła nie taki duży odstęp czasu wcześniej. No ale co poradzić. Dopiero teraz częściowo alkohol spłynął. A nawet pojawił się pewien wstręt do niego. Obrzydzenie. Nie chciał widzieć żadnego procentu przez najbliższy czas. Jakimś sposobem przez te krótką przerwę po prostu odzwyczaił się od smaku i zdążył znienawidzić go. Ciekawe na jak długo okres to potrwa. Powoli też zaczął boleć go delikatnie brzuch. Bardzo dziwne uczucia zaczął odczuwać Stern. I głowa bolała i czuł, że ma gorączkę i mdleć mu się chciało przez ciepło wody. Jakby wszystkie choroby naglę się zebrały i powodowały tylko złe samopoczucie chłopaka. To najgorsze. Ale... nie przejmował się nimi. W końcu był z Ryu. On zawsze mu we wszystkim pomoże. Nie musi się martwić. Nie musi za dużo myśleć. Po prostu może zdać się na przyjaciela, który na pewno dobrze się nim zaopiekuje. Prawda? Oczywiście, że tak. To w końcu Ryu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach