Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pią Wrz 23, 2016 5:43 pm
First topic message reminder :

Ach, czujecie te zapachy?
Kobiety i mężczyźni krzątają się za blatami swoich rozłożonych stoisk, raz po raz zachęcając uczniów do kupna jednego z ich produktów. A znajdziecie tu dosłownie wszystko. Od wszelkich wyrobów na patykach - smażonego mięsa, kalmarów, a nawet zwykłego melona - poprzez wspaniałe babeczki w przeróżnych kształtach, czekolady praktycznie wszystkich smaków, żelki różnej wielkości (przy czym największa, jak zapewnia was sprzedawca, waży ponad 3 kilogramy i dzięki swojemu opakowaniu starczy przynajmniej na miesiąc nawet największym łakomczuchom), zawijasów z ryżu, karmelizowanych jabłek i innych dziwacznych przysmaków, które z pewnością świetnie sprawdzą się w roli piknikowego pożywienia. Dla tych, którzy potrzebują czegoś na ciepło, starsza pani o równie ciepłym uśmiechu macha łyżką w powietrzu z olbrzymią precyzją rozlewając zupy z wielu garnków do przenośnych opakowań. W końcu podczas festiwali mało kto jada w jednym miejscu, zdecydowanie preferując chodzenie po stoiskach z jedzeniem w dłoni.

Jeden mężczyzna uwagę wszystkich dookoła z nadzwyczajną skutecznością. Po bliższym podejściu, nawet ci ze słabym wzrokiem bez problemu dojrzą co takiego promuje gospodarz.

Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ] - Page 2 Losowanie_ahqaeqp
Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ] - Page 2 Losowanie_ahqaeqh

Zasady i informacje:
1. Jedna postać = jeden numerek.
2. Wybrany numerek należy WYRAŹNIE zaznaczyć na początku posta. (przykładowy zapis musi zawierać nazwę karty losowania i numerek: KARTA A - 13) Należy też opisać interakcję z gospodarzem, w której wasza postać wybiera odpowiednie miejsce na planszy.
3. Uprasza się użytkowników o przejrzenie poprzednich postów i sprawdzenie czy aby numerek, który chcą wybrać nie jest już zajęty.
4. Jeśli numerków zabraknie - zostaną one uzupełnione, niczym się więc nie martwcie.
5. Konkurs potrwa do 7 października, pilnujcie więc by zakończyć wszelkie fabuły w temacie do tego też dnia, godziny 23.59.
6. A 25 psa na obu kartach zjadł wilk. Smacznego!

Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Czw Wrz 29, 2016 10:31 am
Powoli zaczynał mieć daja vu, gdy Mercury raz jeszcze złapał go za nadgarstek, by zwinąć kawałek mięsa z jego porcji. Nie sądził, że w pakiecie z chłopakiem otrzyma również darmową dietę. Na szczęście po wszystkich obiadach i przysmakach, które zorganizował mu Black przez ten cały czas trwania ich gry, Hayden wypuścił bezgłośnie powietrze nosem w niemej rezygnacji i przysunął rękę z powrotem do siebie.
Trzeba było powiedzieć, że też chcesz ― rzucił, ściągając zębami z patyka kolejny kawałek. Jednocześnie wędrował wzrokiem od Mercury'ego do Vessare'go, chociaż po nieco znużonym spojrzeniu ciemnych oczu dało się zauważyć, że nieszczególnie interesował go efekt ich rozmowy. ― Myślałem, że w klubach dajecie rady tym beztalenciom, które chcą się czegoś nauczyć. Rozwijanie zainteresowań i te sprawy ― parsknął pod nosem, jakby nie wierzył, że przychodzili tam ludzie, którzy myśleli, że posiedzą sobie bezczynnie. Sam niezbyt miło wspominał lekcję rysunku, na którą udał się z podobną świadomością. Ostatecznie posypało się wiele paprochów z gumki, którą co chwilę musiał wycierać kartkę, a mycie rąk po ołówku zajęło mu trochę dłużej niż zwykle. Nic tylko pozazdrościć artystom, dla których szybki szkic faktycznie był szybki.
Również odwrócił wzrok w stronę stoiska ze słodyczami, ale ledwo na nie zerknął, a zaraz przyjrzał się Saturnowi, a raczej dokładnie ocenił jego sylwetkę. Kolejna sprzeczność. Niemniej jednak Alan darował sobie jakiekolwiek komentarze, skupiając się na dobrze przyprawionym kawałku wołowiny na patyku.
„Wolę rysować kogoś równie przystojnego co ja.”
Gdy nie ma Saturna, siadasz przed lustrem? ― wymruczał zgryźliwie, ale mimo dość żartobliwego tonu, potrafił to sobie wyobrazić. W końcu miał przed sobą prawdopodobnie największego narcyza Riverdale, jeśli nie całej Kanady. ― W razie czego będę mógł ustąpić komuś miejsca i zapisać się na inną kategorię ― przyznał bez ogródek, chociaż wyglądało na to, że Black nie zamierzał tak łatwo go wypuścić, gdy już uwiesił się na jego ramieniu. Paige jednak już taksował wzrokiem Frey'a, który przez ten cały czas siedział nadzwyczaj cicho, ale to raczej komentarz drugiego blondyna przypomniał mu o jego istnieniu.
Przełamał pozostały mu patyk na pół i wycelował nim do pobliskiego kosza, oglądając się za siebie na stoisko, na którym przed chwilą kupił swój przysmak. Podniósł wolną rękę, a sprzedawca podszedł bliżej.
Jeszcze dwa ― rzucił, wyciągając portfel z tylnej kieszeni. Podał mężczyźnie banknot i odebrał swoje zamówienie, podając jeden z przysmaków brunetowi. ― I jasne. Idziemy? W ogóle o której zaczynają się zawody?
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
A - 8


Nie kierowano ku niemu żadnych słów ani nie poruszano tematu, na który mógłby się wypowiedzieć. Dlatego właśnie pozostawał cicho, pozwalając organizmowi na chwilowe rozleniwienie. Jednak poranne wstawanie po dwóch miesiącach spania do późnego popołudnia dawało się we znaki. Zaczynało mu się nudzić, wolał już wrócić do domu i należycie spędzić czas z psami. Bądź na graniu z Zero. Obie opcje wydawały się jednakowo kuszące.
W pewnym momencie nagły impuls kazał mu powoli odwrócić wzrok w stronę jednego ze stoisk. Sporo osób się tam kręciło, co w pewnym stopniu zwróciło jego uwagę. Wykorzystując fakt, że i tak chwilowo nie zwracano na niego uwagi, wsunął telefon z powrotem w kieszeń spodni i przeszedł te kilkanaście kroków stronę budki. Losowanie?
- Orion! - Pisk dobiegający z prawej strony skutecznie zagłuszył prowadzone rozmowy. Nim się obejrzał, wymalowane paznokcie zaciskały się na jego wytatuowanym przedramieniu, które zaraz zostało przyciśnięte do kobiecej piersi. - Jak mogłeś się nie przywitać! Całe wakacje cię nie widziała, zdążyłam się stęsknić. Dziewczyny chciały podejść już na sali, ale udało mi się je powstrzymać, cieszysz się, prawda? Dzięki temu możesz spędzić czas ze mną! Czyż to nie cudowne? - Szybkość wyrzucanych przez dziewczynę słów sprawiła, że wewnętrznie skrzywił się z niezadowolenia. Jasne lice pozostało jednak wygładzone, pozwalając sobie jedynie na lekkie wykrzywienie kącików ust w nieokreślonym uśmiechu.
- Niewątpliwie. - Odparł mrukliwym tonem. Jedno słowo, które mogło znaczyć dosłownie wszystko, jak również mogło nie oznaczać niczego. Powrócił trójkolorowym spojrzeniem do losów, jednym uchem słuchając sprzedawcy a drugim, już mniej uważnie, trajkoczącej obok dziewczyny. Przemknął wzrokiem po wszystkich, dość urokliwych, psach, ostatecznie jednak zatrzymując go na jednym.
- Osiem A. - Mruknął w stronę sprzedawcy, wyjmując z kieszeni spodni odpowiedni banknot. Z dość sporym napiwkiem w postaci reszty, na którą machnął lekceważąco ręką. Rozpuszczony szczeniak. Chwycił los między dwa palce, przyglądając się mu z zastanowieniem, by następnie zerknąć na towarzyszącą obecnie dziewczynę.
- Oh? To dla mnie? Nie musiałeś, Orion, kochanie! - Już wyciągała rękę po los, prawie go sięgnęła, gdy został w bezczelny sposób schowany do kieszeni Clawericha. Posłał jej zadziorny uśmiech.
- Fakt, nie musiałem. Innym razem, wynagrodzę ci to, Sophie. - Początkowo z lekka naburmuszona mina dziewczyny zmieniła szybko wyraz na wielce szczęśliwy, co też uwieńczył wysoki pisk. Pełna entuzjazmu pobiegła do swoich przyjaciółek, podskakując przy tym, jak gumowa piłeczka. Nudne. Zwrócił kroki z powrotem do grupki, z którą tu przyszedł. Standardowo przystanął u boku Zero, wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
"(...) nie wiem, jak Frey pociągnie na swoich krótkich nóżkach"
Momentalnie zmarszczył brwi, kierując niezadowolone spojrzenie na Zero. Całkowita norma w tej relacji.
- Nie musisz się martwić, nie mam zamiaru biegać. - Fuknął pod nosem, szybko jednak wygładzając lico. Biegi, czy tam sztafeta, nie lubił takich aktywności. Nie sprawiały mu żadnej przyjemności ani w niczym nie pomagały. Czując na sobie czyjeś spojrzenie, uniósł własne, by oba ze sobą skrzyżować. Jasne, kolejny gigantyczny blondyn, czemu nie. Szybko się to jednak skończyło i Clawerich mógł utkwić wzrok w przypadkowym punkcie.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Sob Paź 01, 2016 4:48 am

Kradzione smakuje lepiej. Tak mówią ― zażartował luźno w międzyczasie, mimo wszystko wysłuchując jego słów. Westchnął krótko patrząc na niego z nutą znużenia w oczach. Wyraźnie było widać, że tłumaczy coś, co nie do końca wiązało się z jego własnym zadowoleniem.
Oczywiście, że dajemy. Jeśli faktycznie chcą tych rad. W zeszłym semestrze, gdy próbowaliśmy rozwinąć klub rysunku, dziewięćdziesiąt procent członków składało się z dziewczyn, które 'słyszały, że przewodniczącym jest Cullinan, więc się zapisały'. Pierwsze pytanie jakie padło po wstępie na temat przeprowadzanego konkursu stanowego brzmiało "jaki jest twój typ dziewczyny?". Rzecz jasna to niesamowicie urocze i pochlebne, ale miło jest od czasu do czasu faktycznie zająć się tematem. ― nie musiał chyba wspominać, że koniec końców i tak z każdą z tych dziewczyn chodził przez jeden dzień. Właściwie to ustawiał je sobie z reguły dniami tygodnia, nawet nie próbując zapamiętać ich imion. Niestety żadna nie przykuła jego uwagi na tyle, by zasłużyć na przebywanie u jego boku przez dłuższy czas. Dostrzegł wzrok Saturna, pokręcił jednak głową przecząco, odpowiadając na jakieś nieme pytanie.
"Gdy nie ma Saturna, siadasz przed lustrem?"
Żebyś wiedział.
Ciężko znaleźć obecnie coś równie pięknego, co poradzę ― spojrzał nieznacznie zaskoczony w stronę Paige'a, który podał mu jeden z patyków z jedzeniem. Zaraz uniósł jednak kącik ust w uśmiechu, nie wypuszczając jego ramienia i przygryzł końcówkę patyka, patrząc na Saturna.


Westchnął wewnętrznie, patrząc beznamiętnie na zadowolonego brata.
Ty jesz, ja odpowiadam?
Dokładnie.

Zawody trwają non-stop. Wybierają na koniec zwycięzców na podstawie osiągniętego czasu. Ci, którzy przebiegną trasę najszybciej - niezależnie od tego czy biorą udział w biegach krótko i długodystansowych, czy sztafecie - wygrywają ― wytłumaczył w miarę skrótowo, przenosząc wzrok z brata na trasę. Cały czas jedząc swoje kandyzowane jabłko, skinął jeszcze jedynie głową na pytanie czy idą, by zaraz spojrzeć na Vessare.
Nie biegam w sztafecie ― skomentował krótko, ponownie patrząc przed siebie. Usłyszał śmiech Mercury'ego, który ciągnął za sobą Alana wyraźnie rozbawiony.
Zdeklarował się, że pobiegnie, ale może ci odstąpić miejsce. Nie przepada za biegami grupowymi. Saturn jest mistrzem solowych biegów krótkodystansowych. Niechętnie muszę przyznać, że na 100 metrach, nieustannie z nim przegrywam.
I wygrywasz wszystkie długodystansówki.
Sprawiedliwość musi być, poza tym muszę jakoś wybronić swój honor i męską dumę ― wzniósł oczy ku niebu, nie odpowiadając na słowa czarnowłosego. Honor i męską dumę, co?

[zt. x2 Merc + Saturn] | Następny temat. →
Zero
Zero
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 03, 2016 11:48 am
Opisywaną przez Mercury'ego sytuację znał aż za dobrze, ale wiedział też, że prawdopodobnie i w tym roku nie uda się uniknąć podobnych konfrontacji w klubie. Biorąc pod uwagę, że tym razem miał sobie liczyć nie tylko jednego, ale dwójkę bliźniaków, ilość dziewczyn pytających o ulubione typy, mogła znacząco wzrosnąć. Dla Vessare'go był to też idealny argument przeciwko dołączeniu do klubu, a właściwie dwa argumenty, które z pewnością miały wywołać u niego falę niezadowolenia. Jednym z nich był fakt, że uwaga dziewczyn też mogła go nie ominąć, a sam nie uważał tego za coś uroczego i pochlebnego. Dla niego były tylko utrapieniem.
Powinieneś to docenić. Nie każdy może mieć dobre partie na pstryknięcie palcami.
Kto powiedział, że to dobre partie?
„Dobre” w ogólnym odbiorze. To nie ich wina, że masz jakieś specjalne wymagania.
Próbujesz wciągnąć mnie w sam środek tego piekła ― wymruczał pod nosem, wypuszczając cicho powietrze ustami. Miał tylko nadzieję, że chociaż nowe pierwszaki będą przywiązywały większą uwagę do nauki rysunku niż do próby znalezienia sobie nowej połówki.
Czyli jednak rozważasz zapisanie się?
Nie wiem.
Kłamca.
Zerknął na Frey'a, jakby właśnie wyczuł na sobie jego niezadowolone spojrzenie. Nie spodziewał się po nim innej reakcji, dlatego nawet nie zdobył się na przeprosiny czy wykrzesanie z siebie chociaż odrobiny przejęcia. Nie traktował białowłosego jako zagrożenie.
Jak chcesz. ― Wzruszył brakami, ale i jemu – „Nie biegam w sztafecie” – szybko uświadomiono, jak bardzo się wkopał. Mimo tego szybko przeskoczył wzrokiem na czarnowłosego, który poczuł się zobowiązany, by znów sprecyzować wypowiedź Sata. Kiwnąwszy głową do Clawerich'a, nie będąc pewnym, czy ten w ogóle zamierza iść razem z nimi, ruszył za wszystkimi w stronę stadionu. ― Ale sztafeta była waszym pomysłem, więc jeśli zamierzaliście pobiec razem, nie ma żadnego problemu.

___z/t [+ Alan (napiszę nim już na stadionie)] | Następny temat. →
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 03, 2016 4:00 pm
Gdy tylko wyszła z głównej sali, miała zamiar zadzwonić po kierowcę, by zabrał ją stąd jak najszybciej. Tępy ból pulsował jej w skroniach od nadmiaru hałasu. Był to dopiero pierwszy dzień, a Lisa naprawdę miała już dość szkoły. Niewątpliwym plusem uczenia się w domu była cisza. Nikt nie krzyczał jej nad głową, nikt nie przepychał się tuż obok.
Stała na najwyższym stopniu, rozglądając się po terenie, który się zmienił. Było bardziej kolorowo dzięki licznym straganom, które pojawiły się tutaj od rana. Masa zabawy, ciągłe śmiechy i muzyka. Nigdy nie była w wesołym miasteczku, ale właśnie tak by sobie je wyobrażała. Tylko jeszcze większe.
Wbrew sobie zeszła po schodach i zamiast skierować się do bramy wyjazdowej, to ruszyła między ludzi, zaglądając do różnych stoisk. W niektórych z nich wypatrzyła kilka rzeczy, które mogłaby kupić, ale nim to zrobi, chciała obejść wszystkie miejsca. Jakoś w międzyczasie, spacerowanie jej się spodobało, założyła słuchawki, włączając swoją własną muzykę, która wyciszyła otoczenie dookoła do takiego stopnia, że wszystko było bardziej znośne.
Przy ostatnim stoisku zatrzymała się na znacznie dłużej. Dostrzegła tam watę cukrową i było już pewne, że jest stracona. Tuż obok była loteria, ale zamierzała do niej podejść za krótką chwilę. Najpierw priorytety, prawda? A wszystko inne bladło, gdy w pobliżu znajdował się cukier. W dodatku musiała przyznać, że jeszcze takiej rzeczy nie jadła. Gdyby matka zauważyła ją z czymś tak lepkim i pospolitym dostałaby najprawdopodobniej zawału. Uśmiechnęła się pod nosem i zamówiła największą, jaką można było dostać. Sięgnęła w tym czasie do torby, by poszukać portfela i jakichś drobnych, ponieważ kartą zapłacić się tutaj nie dało, co było całkowicie bezsensowne. Zmarszczyła czoło, gdy nie mogła wyczuć podłużnego kształtu. Pokazała palcem sprzedawcy, by poczekał sekundkę. Cmoknął, ale nic nie powiedział. Zdjęła z ramienia torbę i zaczęła grzebać, przesuwając kolejne rzeczy. Chusteczki, książkę, okulary, inhalator, nawet dokumenty, ale portfela nie mogła znaleźć. Nie było możliwości, by zostawiła go w domu. Gdy wychodziła, upewniła się, że ma go ze sobą. Wyczuwała na sobie wzrok sprzedawcy, który coraz bardziej niecierpliwił się, myśląc, że dziewczyna próbuje go oszukać. Jakby nie patrzeć byłby stratny kilka dolców, a wiadomo, że w biznesie liczy się każdy cent. Po samej Cartier nie było widać oznak zdenerwowania, metodycznie przeszukiwała torebkę. Po którymś westchnięciu posłała facetowi zirytowane spojrzenie. Wsadziła ręce do kieszeni spodni, ale była pewna, że akurat w nich żadnych drobnych nie znajdzie.
Willy
Willy
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 03, 2016 8:44 pm
Kolorowe stragany pełne pyszności były czymś, o czym wszyscy mówili od samego rana i tylko o nich chwilowo Willy marzył. Większość z napotkanych przez niego osób niosła w rękach coś pysznego. Dlatego też, zamiast udać się na Salę Główną, jak przystało na grzecznego ucznia, od razu ruszył na ich poszukiwania. Uznał, że skoro i tak już spóźnił się na uroczystość (to nie była jego wina, że pewien słodki psiak, koniecznie chciał się z nim pobawić), to nie było sensu się tam pchać. Zazwyczaj grzecznie chodził na takie wydarzenia, ale jeśli jeden raz tego nie zrobi, to chyba nic się nie stanie... Prawda? Poza tym przyjście po jedzenie, to tak jakby przyjście na całe rozpoczęcie!
Kiedy tylko do jego nosa doleciała przyjemna mieszanka zapachów najróżniejszych smakołyków, natychmiast szeroko się uśmiechnął. To było to czego potrzebował! Nie był jakimś wielkim łasuchem, ale kto mógł się oprzeć słodyczom? Gdyby mógł, to najprawdopodobniej jadłby już tylko je do końca życia! Bo jakoś trudno mu było uwierzyć, że kiedykolwiek mogłyby mu się przejeść. A że podobno były niezdrowe… Cóż. Nie wolno wierzyć we wszystko, co się usłyszy lub przeczyta! Coś tak dobrego nie mogło szkodzić. Zdecydowanie!
Od razu podszedł do najbliższego stoiska, przyglądając się błyszczącymi oczami wszystkiemu, co starsza pani miała do zaoferowania. Wyciągnął ręce w kierunku kolorowych lizaków, które wyglądały jak gigantyczne, różowe misie. Odruchowo wziął dwa, wiedząc, że kiedy wróci do akademika, połowę z dzisiejszych zakupów zagarnie dla siebie North. Włożył je do kolorowej reklamówki, którą dostał przy płaceniu i bardzo zadowolony z siebie ruszył w kierunku innych stoisk. Z każdego kolejnego wybierał najróżniejsze smakołyki, nie chcąc wydawać swoich pieniędzy tylko u jednego sprzedawcy, choć większość przysmaków powtarzała się. Willy nawet w tak głupiej kwestii starał się myśleć o innych i dać im zarobić. Zwłaszcza, że wszyscy tak miło się do niego uśmiechali… Najprawdopodobniej było to spowodowane tym, że sam posyłał im swoje najpiękniejsze uśmiechy, czując się jak małe dziecko, które zaraz miało otworzyć gwiazdkowe prezenty. Był bardzo dumny ze swojej zapełniającej się reklamówki i już nie mógł się doczekać, kiedy zacznie jeść jej zawartość. Na początku planował kupić same słodycze, ale widząc taką ilość jedzenia, nie mógł się powstrzymać przed kupnem kilku innych ciekawie wyglądających smakołyków.
Na koniec zostawił sobie loterię i stoisko przy którym między innymi można było kupić kolorową watę cukrową. Początkowo planował najpierw spróbować swojego szczęścia w losowaniu, a dopiero później pozwolić sobie na obklejenie swoich rąk warstwą cukru, ale coś zmieniło jego plany. A raczej ktoś.
Na widok Elisabeth natychmiast wesoło się uśmiechnął. Nie znał dziewczyny zbyt dobrze, bo tak naprawdę przez całe życie udało im się zamienić z sobą tylko kilka zdań, ale i tak postanowił podejść do niej i chociaż się przywitać. Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Natychmiast ruszył w jej stronę, po drodze machając do kilku znajomych, zajętych rozmową. Będąc jednak już całkiem blisko, zmarszczył delikatnie brwi, obserwując sytuację przy straganie. Elisabeth właśnie przeszukiwała zawartość swojej torebki, a sprzedawca posyłał jej niezbyt przyjemne spojrzenie. Od razu zorientował się, że coś nie gra, więc przyśpieszył.
Czy coś się stało? – zapytał, uśmiechając się niepewnie w stronę mężczyzny, w nadziei, że dzięki temu przestanie on wyglądać tak nieprzyjemnie. W końcu uśmiech był zaraźliwy, tak?
Nic takiego. Po prostu właśnie jestem naciągany – burknął, piorunując dziewczynę wzrokiem, co zdecydowanie nie spodobało się Willy’emu. Liz nie wyglądała jak naciągaczka wat cukrowych. Od razu połączył wszystkie elementy w całość, domyślając się, że zapewne zapomniała portfela. Każdemu mogło się zdarzyć. Blondyn nie rozumiał zdenerwowania mężczyzny. Przecież można to było załatwić miło i z uśmiechem, prawda?
Jeszcze jedną poproszę – wyciągnął w jego stronę dłoń z pieniędzmi za dwie waty, uznając, że to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Sprzedawca najwyraźniej podzielał jego zdanie, bo na widok banknotów aż zaświeciły mu się oczy i, już bez żadnego narzekania, oddał watę cukrową dziewczynie, zaraz zabierając się do robienia kolejnej.
W tym czasie Willy popatrzył niepewnie w stronę Elisabeth, wiedząc, że może ona nie być zadowolona z jego pomocy. Posłał więc w jej stronę swój najniewinniejszy uśmiech, jakby chciał jej powiedzieć „Co innego miałem zrobić? Nie zabijaj.”.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pią Paź 07, 2016 7:19 pm
B-15

Nie miał większych problemów z trafieniem. Stoisko z loterią znajdywało się tuż obok kaczek. Dotknął rękami torby, wyczuwając w niej złowioną wcześniej 'nagrodę', zupełnie jakby chciał się upewnić w ten sposób, że jest całkowicie bezpieczna. Stanął w końcu w odpowiednim miejscu, kompletnie ignorując nawołującego mężczyznę. Zamiast tego utkwił wzrok w rysunkach psów. Psy. Więc musiał wybrać jednego z nich... tylko którego? Przeróżne dziwaczne pozy, kość, hydrant... i dlaczego brakowało numeru dwadzieścia pięć? Przekrzywił nieznacznie głowę w bok, ostatecznie podchodząc do mężczyzny, który mówił coś do niego od kilku minut.
- B-15 - nie wiedział czy mu przerwał. Właściwie to niczego nie był pewien, poza tym że własnie napisał własne imię wraz z numerkiem, oddał go na kartce obsługującemu stoisko mężczyźnie i czym prędzej wycofał się z powrotem, zamierzając wrócić do domu. Tym co go powstrzymało było jedzenie. Zawiesił wzrok na stoisku z nadziewanymi kalmarami na patyku. Zerknął do swojej torby, przegrzebując ją przez chwilę, nim w końcu znalazł swój portfel wyciągając z niego portfel. Nie minęło pięć minut, gdy oddalając się od reszty ludzi, usiadł na schodkach budynku nieopodal z nadzianymi na patyk kalmarem, krewetkami, kawałkiem ostrego mięsa, karmelizowanym jabłkiem, dango i talerzykiem z naleśnikiem w słodkim sosie truskawkowo-malinowym, takoyaki oraz taiyaki z sosem ze słodkiej czerwonej fasoli. Kto by pomyślał, że Liam potrafi w ogóle tyle zjeść? Mimo to wyraźnie odprężony, patrzył na przechodzących kilkanaście metrów dalej ludzi, którzy nie zwracali na niego najmniejszej uwagi, wcinając żwawo jedno danie po drugim. Były przepyszne. Gdyby mógł, raczyłby się podobnymi przysmakami na co dzień, choć wiedział że w teorii nic nie powinno przebijać domowych obiadów.
Zjem i pójdę do domu.
Przeszło mu przez myśl, gdy skończył kalmara odkładając na schody obok siebie pusty patyk, zaraz zabierając się na krewetkę, którą zagryzł kawałkiem takoyaki. Połączenie ośmiornicy z krewetką i marynowanym czerwonym imbirem sprawiło, że zupełnie nieświadomie zamachał nogą. Błyszczące oczy świadczyły o tym, że jedzenie naprawdę mu smakowało.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Nie Paź 09, 2016 12:56 am
A-12

Tym razem nikt go nie zaczepił.
Odetchnął cicho z ulgą, zerkając kątem oka na stojącego obok niego wilka, który przesuwał się dookoła jego nóg, nieustannie o niego ocierając.
Myślisz, że ktoś poświęcił ci uwagę ze szczerego zainteresowania, złoty chłopcze?
Przesunął długim, czarnym językiem po fioletowawym pysku, zaraz szczerząc do niego kły. Nie odpowiedział w żaden sposób. Nie potrzebował niczyjego współczucia, nie zamierzał go więc przyjmować i od wcześniej wymienionych dziewczyn, które z pewnością widząc jak klęczy na ziemi, wysnuły jakiś plan, do którego nie miał dostępu z zamiarem wyrobienia sobie u niego chodów. W końcu wiele osób próbowało się z nim zaznajomić, licząc że w ten sposób zdobędzie ulgi u prefekta naczelnego i uniknie w późniejszym czasie ewentualnych kar, bądź otrzyma je w znacznie zmniejszonym stopniu.
Przewrócił oczami. Akurat.
Odebrał kawałek kartki papieru od zarządzającego stoiskiem, wpatrując się w plakaty z psami. Przez chwilę zastanawiał się co powinien wybrać. Niemniej jako, że było to losowanie, właśnie to zamierzał zrobić. Wpisał na kartce A-12, oddając ją mężczyźnie. Zaraz po tym sięgnął po telefon, tym razem faktycznie wykręcając numer do restauracji.
Hej Jake, zmienię cię w ciągu półtorej godziny, wezmę tylko szybki prysznic i jadę na miejsce. Taak, nasza szkoła organizuje jakiś festyn z okazji rozpoczęcia roku. Nie, to nie problem. Naprawdę, nie przejmuj się tym. Zaliczyłem już większość atrakcji, które chciałem, serio. Widzimy się na miejscu ― schował telefon do kieszeni, przecierając powieki.

zt.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 10, 2016 7:06 pm
B – 14

Od opuszczenia terenu szkoły dzieliło go już niewiele. Zdawało się, że to w tym miejscu panował największy ścisk, jednak nie było się czemu dziwić, skoro większość uczniów lgnęła do przygotowanych przysmaków, których nie dostawało się od tak na co dzień, choć ci bogatsi z pewnością mogli sobie na nie pozwolić. Grimshaw przestał już jednak reagować jakkolwiek na ocierających się o niego ludzi, chociaż poruszanie się pomiędzy nimi było dość problematyczne. Niektórzy z nich współpracowali i zsuwali się z drogi, inni stali na środku niczym święte krowy, które trzeba było obejść szerszym łukiem. To właśnie przez nich znalazł się znacznie bliżej stoiska z wystawionymi losami, które cieszyło się niemałym zainteresowaniem.
Tylko u mnie niepowtarzalna okazja na losowanie! Wybierz numer i zdobądź nagrodę! Nie pozwól, by ktoś zgarnął wybrany los przed tobą! ― Kolejny sprzedawca zwoływał ochoczo młodych klientów, nie chcąc przegapić okazji do zarobienia paru miedziaków za sprzedaż losów. ― Cała masa nagród za niewielką cenę! Nie pożałujecie!
Jay przemknął wzrokiem po stoisku, zatrzymując spojrzenie na kartach z numerami, które nie umykały niczyjej uwadze. Dość sceptycznie podszedł do nagród po wzięciu udziału w konkursie strzeleckim i otrzymaniu za to maskotki.
Tylko jeden raz. Może tym razem bardziej ci się poszczęści.
Może.
To tylko zabawa, nic ci nie zaszkodzi.
Może do niego dołączysz? – mruknął w myślach, przyłapując głos na tym, że zaczynał upodabniać się do promującego swoje stoisko mężczyzny. Niemniej jednak Ryan zdecydował się podejść z już wyciągniętym banknotem o małym nominale i podał go brunetowi, dając znać, że zamierza wziąć udział w loterii.
B czternaście ― odparł bez większego namysłu, chwilę później oddalając się od stoiska, przy którym na całe szczęście nie musiał ślęczeć dużo czasu.

___z/t.
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 10, 2016 8:00 pm
A - 10


Jeśli coś miało pójść nie tak, to prawdopodobieństwo, że przytrafi się to Elisabeth, było wystarczające wysokie, a nawet przekraczało pewien próg. Nie powiedziałaby tego na głos, ale zaczęła żałować, że zmieniła plany. Mogłaby w tej chwili być w drodze do domu, gdzie czekałoby ją kolejne mile spędzone popołudnie w zaciszu swojego salonu. Popcorn i seans z całym sezonem "Lucifera". Zamiast tego stała właśnie przed stoiskiem z kolorową watą cukrową i próbowała nieskutecznie odnaleźć portfel, by zapłacić kilka dolców dla świętego spokoju. Ktoś normalny na jej miejscu uśmiechnąłby się, przeprosił za kłopot, wykazałby się skruchą. Niestety nie w tym przypadku. Dziewczyna była zbyt pewna, że ma przy sobie pieniądze, bez nich nie wychodziła z domu. Po prostu musiała je znaleźć. Miała zbyt wiele rzeczy w torebce i podejrzewała, że przedmiot, którego szuka, jest po prostu na samym dnie, należało się tylko do niego dostać. A że ludzie dookoła się niecierpliwi, to już nie miało dla niej znaczenia, prawdopodobnie nawet nie zauważała kolejki, która powoli zaczęła się ustawiać za nią. Mogli poczekać, przecież nigdzie się im nie śpieszyło.
Syknęła, gdy zakuła się w palec szpilką od emblematu, który wzięła dla brata. Szarpnęła ręką, patrząc na opuszek, na którym pojawiła się mała kropelka krwi. Wyjęła chusteczkę i zawinęła w nią palec. Ktoś w tłumie burknął, ktoś zaczął głośno narzekać, że przecież wszyscy mają czas. Dokładnie, też tak uważała. Po prostu nie dostrzegała sarkazmu, którym ociekały ich komentarze. Właściwie im więcej komentarzy ze strony tłumu i złych spojrzeń od właściciela budki, tym wolniejsze ruchy wykonywała zupełnie im na przekór. Nie widać było po niej oczekiwanego w takiej chwili zdenerwowania.
W pewnej chwili zorientowała się, że tuż obok niej pojawiła się znajoma twarz. Niestety na tym się kończyło. Nie pamiętała jego imienia, wiedziała tylko, że to jakiś znajomy Freya. Chyba nawet kilka razy z nim rozmawiała, gdy przypadkiem mijali się w progu.
Czy coś się stało?
Spojrzała na osobę, która zadała to pytanie i zmrużyła nieznacznie oczy. Nie miała jednak jak odpowiedzieć jednego, krótkiego "nie", ponieważ odezwał się sprzedawca. Na oskarżenie o naciąganiu, wyprostowała się jak struna.
- Nie chcę pana naciągnąć. Po prostu szukam portfela, wystarczy odrobina cierpliwości - mruknęła z dezaprobatą. Jak ktoś mógł sugerować pod jej adresem takie niedorzeczności!
Sądziła, że chłopak odwróci się i odejdzie. Tymczasem on poprosił o jeszcze jedną watę, a potem zapłacił za obie. Zabrała podaną watę, zmroziła wzrokiem chłopca.
- Nie musiałeś - powiedziała zamiast grzecznego "dziękuję". To był ten moment, w którym jej mimika drgnęła. Zacisnęła usta w wąską linijkę, czym do złudzenia przypominać zaczęła swoją matkę, gdy była czymś zdenerwowana. Kiwnęła sztywno głową i odwróciła się napięcie.
Podeszła do straganu obok, gdzie znajdowała się loteria. Wybrała pierwszy lepszy los, tylko pobieżnie sprawdzając, jaką liczbę wylosowała. Potem poszła przed siebie, zapominając o incydencie sprzed chwili.
Willy
Willy
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pon Paź 10, 2016 9:35 pm


A -13


Elisabeth zareagowała na jego pomoc dokładnie tak, jak się spodziewał, dlatego nie miał jej tego za złe. Rozumiał zachowanie dziewczyny, więc dał jej w spokoju odejść, choć korciło go, by ponownie ją zaczepić. W końcu podszedł do niej, żeby się przywitać, a nawet tego tak naprawdę nie udało mu się zrobić. Nie pobiegł za nią tylko dlatego, że w tym momencie sprzedawca wręczył mu różową watę cukrową, która na moment skutecznie odwróciła jego uwagę. Podziękował mu grzecznie, a kiedy znów spojrzał w stronę dziewczyny, już jej nie było.
Nie zostało mu więc nic innego, jak wzruszyć bezradnie ramionami i podejść do ostatniego straganu, tak jak chwilę temu zrobiła to Elisabeth. Wcześniej był przy nim tłum ludzi, ale teraz wiało tam pustkami, choć sprzedawca nie przestawał zachęcać do skorzystania z okazji.
Kiedy tylko Willy do niego podszedł, mężczyzna od razu skierował na niego swoje spojrzenie. Uśmiechnął się zachęcająco i wskazał dłonią na dwie plansze, rozłożone na blacie.
Może spróbujesz swojego szczęścia? – zapytał, na co blondyn miał ochotę się roześmiać, ponieważ przed oczami natychmiast stanął mu obraz starszej kobiety w kolorowej  chuście i z kulą do wróżenia w dłoniach. Dzielnie jednak się powstrzymał i pokiwał energicznie głową, przenosząc swoje spojrzenie na karty. Dzięki wcześniejszym wołaniom mężczyzny już doskonale wiedział, co powinien zrobić. Mimo tego wybór ten okazał się jednak nie być tak prosty, jak początkowo myślał. Willy nigdy nie był szczególnie dobry w podejmowaniu trudnych, życiowych decyzji, a ta po części właśnie taka była. I wcale nie chodziło mu o to, że któryś z tych numerów krył wygraną. Bardziej martwiło go to, którego pieska powinien wybrać, żeby reszta nie czuła się odtrącona i niechciana. Może i były to tylko zwierzaki na papierze, ale jednak wybranie tylko jednego było okrutne.
A trzynaście – powiedział w końcu, a przed oczami natychmiast stanęła mu gra w statki, co niezbyt mu się spodobało. Nie chciał zatapiać żadnego psa! Widząc jednak, że mężczyzna jedynie zapisuje wybrany przez niego obrazek, uśmiechnął się wesoło, na co ten od razu odpowiedział. Pożegnał  się z nim grzecznie, odwracając się na pięcie i ruszył przed siebie. Początkowo planował od razu wrócić do akademika, ale koniec końców stwierdził, że lepszym pomysłem będzie rozejrzeć się jeszcze po terenie szkoły. W końcu na pewno było tutaj więcej ciekawych atrakcji i ludzi do spotkania.


z/t
Anonymous
Gość
Gość
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Sro Paź 12, 2016 1:09 am
A - 1

Zamierzała odwiedzić wszystkie atrakcje, ale od czegoś trzeba było zacząć. Do klubów się zapisała, to teraz przyszedł czas na... jedzenie?
Ach, musiałam znowu pójść za ludźmi. Powinnam się bardziej skupiać na tym, co robię. Ale tak dużo się dzieje! Muszę napisać do Kimiko i opowiedzieć jej, jak tu jest. Męczyła mnie o to już od kilku dni.
Z zamyślenia wyrwał ją widok słodkich piesków narysowanych na kartach.
- A cóż to takiego? - zapytała zaciekawiona, a po usłyszeniu o losowaniu, bez wahania postanowiła się przyłączyć. Wybrała pierwszego pieska i szczęśliwa ruszyła dalej zwiedzać teren szkoły.

[z/t]
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Czw Paź 13, 2016 2:44 pm
B - 27


Założenie było takie, żeby zjeść w końcu jakieś śniadanie. Niczym szczególnym nie był fakt, że wychodząc z domu, zapomniał o nim całkowicie. W po drodze miał wstąpić do sklepu, ale aż do szkoły, żadnego nie było. Życiowy peszek.
Biorąc pod uwagę, że wszędzie dookoła na dziedzińcu było pełno stanowisk z najróżniejszym żarciem, nie miał odpowiedniej wymówki dla samego siebie, by i tym razem nie było odwrotu od posiłku, a żołądek z każdym kolejnym zapachem, który docierał do jego nozdrzy, zaciskał się nieprzyjemnie. Przytknął zaciśniętą pięść pod mostkiem, jakby samą siłą woli chciał jeszcze bardziej skurczyć narząd, by przestał go boleć i upominać się o jedzenie. Stanął przy stanowisku z corn dogami, ustawił się nawet grzecznie w kolejce, z kieszeni spodni wyjmując portfel i odliczając odpowiednią kwotę. Skrzyżował ramiona na piersi, rozglądając się dookoła z nikłym zainteresowaniem.
Gdy jednak jego spojrzenie prześlizgnęło się po miejscu, w którym odbywała się loteria, stwierdził, że dlaczego by nie. Wyszedł z kolejki, choć był następny i ustawił się w kolejnej, choć mógł wypchnąć jakiegoś chłopaka z niższej klasy. Odczekał chwilę, a gdy stanął przed wyborem, zamyślił się. W końcu jednak wzruszył ramionami i wybrał na chybił trafił.
- B - 27 - rzucił, a chwilę później trzymał już w ręce świstek papieru, na którym zapisany był jego wybór. Kiwnął głową, a potem odszedł na bok. Nie chciało mu się stać znów w kolejce po jedzenie, właściwie to nawet przestał być jakoś specjalnie głodny. Natomiast z chęcią wygrałby coś jeszcze. Rozejrzał się po atrakcjach, a potem wybrał kolejny stragan.

/zt
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pią Paź 14, 2016 7:38 pm
KARTA A – 6

Jego czas na uroczystości powoli dobiegał końca, niemniej jednak nie omieszkał skorzystać z drobnej cząstki dobrodziejstwa, jakie oferowały stoiska z jedzeniem. Zatrzymał się przy jednym z nich – tym, które oferowało zagraniczne przysmaki – płacąc za kilka daifuku, które sprzedawczyni zapakowała mu w papierową torbę.
Dziękuję. ― Skinął, zachowując wszelkie zasady dobrego wychowania, które zachowywał dla starszych i miłych ludzi, a których skąpił dla swoich rówieśników. Odszedłszy od straganu, niespiesznie udał się alejką dalej od czasu do czasu zapoznając się z ofertami innych przysmaków, jednak z żadnej z nich już nie skorzystał, skupiając się na loterii, do której zachęcał jakiś głośny mężczyzna i o której zasłyszał od przechodzących uczniów.
Myślisz, że uda mi się zgarnąć główną nagrodę?
Chyba nie mówił niczego o głównej nagrodzie. Może każdy los wygrywa?
Noah z zaciekawieniem zbliżył się do ponumerowanych kart i przyjrzał im się uważniej, oceniając, ile z nich jeszcze pozostało niewylosowanych. Trzymał już przy sobie gumową kaczkę, więc z drugiej strony nic nie stało na przeszkodzie, by podwoić swoje szczęście, a przegrana i tak była żadna. Bez większego namysłu uniósł rękę, przywołując do siebie pana, który teraz chociaż na chwilę przestał nawoływać innych na cały regulator.
Co dla ciebie chłopcze?
Poproszę A sześć ― rzucił, wpłacając należną za los kwotę, chociaż i tym razem zrobił to nawiązką, odchodząc od loterii, zanim prowadzący zdążył upomnieć go, że musi odebrać resztę.

___z/t.
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Stoiska z jedzeniem [ Losowanie ]
Pią Paź 14, 2016 10:58 pm
B-12

Kamira rozglądała się po stoiskach czując napływający zewsząd zapach pysznego jedzenia. Jednak kolejki co do niektórych stoisk skutecznie odstraszały ją. Dziewczyna postanowiła więc obsłużyć się trochę samodzielnie. Podeszła do jednego z nich, udając silnie zainteresowaną sposobem w jaki robione są słodycze. Przecisnęła się do samego stołu i stanęła lekko bokiem, tak by zasłonić chociaż trochę innym to co robi. Położyła od niechcenia rękę na stole jakby się opierając i palcami zgarnęła kilka cukierków do rękawa. Po chwili udając, że jednak to nie jest to na co miała ochotę odeszła od stoiska. Kiedy znalazła się juz daleko od niego i miała pewność że nikt jej nie zauważył wysypała cukierki na rękę i zjadła.
- Kradzione nie tuczy. - Mruknęła cicho, rozbawiona, po czym ruszyła dalej, nasycona odrobinę adrenaliną. Wtedy zauważyła stoisko z pieskami. Podeszła zaciiekawiona, wypytała o szczegóły i podała swój typ psa.
- B12 !
Uśmiechnęła się do Pana obsługującego stoisko i pogawędziła z nim jeszcze chwilę, po czym odeszła, szukając stoiska gdzie mogła kupić coś dobrego. Już tym razem kupić.

zt
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach