Anonymous
Gość
Gość
Rezydencja państwa Dark
Sro Lip 13, 2016 7:12 pm
First topic message reminder :


Rezydencja państwa Dark - Page 11 Domjpg_appnwxe

Pierwszym, co rzuca się w oczy, gdy patrzy się na ten dom, jest to, że brakuje mu przepychu, który bije od wielu tutejszych rezydencji. Wyróżnia się też staromodnym, angielskim stylem, który nie jest tak często spotykany w Kanadzie. O tę stylistykę zadbała głowa rodziny, chcąc wynagrodzić jakoś bliskim opuszczenie ojczyzny.
Budynek jest piętrowy, z poddaszem i sporą piwnicą. Wewnątrz również gustownie urządzony, ale pozbawiony niepotrzebnych nikomu, kosztownych elementów. Prowadzony wedle ideologii: "Mieć tyle, ile jest potrzebne i stawiać na jakość oraz użyteczność, a nie na modę i cenę".
O porządek w rezydencji dba zamieszkująca go gosposia. Jest ona jedynym tutejszym pracownikiem.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 8:05 pm
Odpocząć. Tak cholernie potrzebowała odpocząć. Najlepiej od wszystkiego. Ale jak tu człowiek ma odpocząć, jak go potrzebują? Nie da się. Nie można uciec, mając zobowiązania nie do zerwania. Jasne, zawsze można zwiać na siłę i nie zastanawiać się nad tym, co zostało za plecami, ale ona tak nie chciała. Chciała jeszcze wrócić i z pewnością nie chciała ranić tych, którym na niej zależało. Nie chciała zawieść ludzi, którzy na nią liczyli. Najchętniej rzuciłaby to wszystko w cholerę, ale nie mogła.
PRZECIEŻ ON SIĘ TU KURWA ZABIJE!
Załamanie i strach. Momentami to własnie one przejmowały u niej kontrolę. Ciągłe przejścia ze złości w to przerażenie, zmęczenie, rezygnację, bezsilność i smutek. Cała mieszanka negatywnych emocji wysysających z człowieka siły i odbierająca zdolność normalnego myślenia.
Już wcześniej się o niego opierała, ale kiedy objął ją ramieniem, tylko bardziej się do niego przysunęła i przytuliła. Naprawdę to polubiła. Z resztą, był to też jakiś sposób by go zatrzymać i jakkolwiek wesprzeć. Z resztą, jak sam ją przytulił, to co miała zrobić? Odepchnąć go albo siedzieć niewzruszona? Kopać leżącego to ona nie miała ochoty, a już zwłaszcza, gdy usilnie starała się postawić tego leżącego na nogi.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 8:35 pm
Siedzieli tak dobry kwadrans, jak nie lepiej. On oparty o ścianę z zamkniętymi oczami i ona wtulona w niego, opatulona ramieniem i tą śmierdzącą fajkami skórą jaka z niego zwisała. Aż dziw, że jeszcze nie przeszła tym zapachem na wylot. Może za mało ją do siebie tulił?
Nie czuł się upoważniony by mieć ją tak przy sobie. Nie po tym przez co przez niego przechodziła. Ale jak zwykle pozwalał sobie na o wiele za dużo, tylko po to by potem mieć się za co obwiniać. Błędne koło osoby świadomej tego, iż pragnie więcej niż los chce jej dać.
Zimny dreszcz wstrząsnął całym jego ciałem. To, oraz ból każdej kości, żyły i kawałka tkanki jakie je okrywał, były najgorszym co jak dotąd nie dawało mu się uspokoić. No i jeszcze ta natrętna myśl, której nijak nie dało się od siebie odrzucić.
Skąd wziąć więcej?
Kombinatorstwo to chyba najgorsza jego cecha, która najczęściej lubi objawiać się właśnie w tych najgorszych momentach. Wcale nie taki głupi umysł pracował na pełnych obrotach marnując swój potencjał na coś co może doprowadzić go do zupełnej ruiny. Francuz nie potrafił dostrzec jak wiele zła sam sobie wyrządza, zbyt zafiksowany na obmyślaniu najlepszego planu do zdobycia nowej działki. A wśród tych jak dotąd było na przykład wyrwanie się na dach i rozgotowanie resztek deszczówki z pozostałościami wylanej heroiny...
Tylko niech ona mnie puści. Nie może wiedzieć. Może jak pójdzie spać... nie, jest za wcześnie. A jak ja zechce się położyć? Chyba nie będzie tak siedzieć aż się nie obudzę? Nie, to już robiła...Szlag.
Z załamania przeszedł w nerwowe machanie nogą i stukanie palcami o ścianę. Tego drugiego szybko jednak zaniechał. Stawy za bardzo go bolały...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 8:51 pm
To, że będzie kombinował, było więcej niż oczywiste. To już nawet nie kwestia jego paskudnego w tej kwestii charakteru, a zachowania typowego ćpuna. Kij z tym, że była to tylko jedna dawka. Wątpliwy geniusz zdecydowanie zaszalał tym razem ze swoimi eksperymentami.
Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, ale gdy rudzielec zaczął stukać, Natalie wyrwała się z tego otępienia. Strasznie ją takie tiki denerwowały, a teraz dodatkowo były łatwiejsze do wychwycenia przez panującą od jakiegoś czasu ciszę.
Musimy się przenieść. Nie będzie przecież tu przez cały czas siedział.
- Chodź. Musimy cię odstawić do łóżka. Nie możemy siedzieć wiecznie w łazience. Czujesz się na siłach? - Po raz kolejny, nie miała pojęcia, czy będzie współpracował. Nastawiała się na to, że jednak nie, ale próbę nakłonienia go do tego jednak podejmowała.
Będę musiała powiedzieć ojcu... szlag. To będzie koszmar. Jeden cholerny koszmar. Dla wszystkich. Niestety, sama sobie nie poradzę, a on z pewnością jest tu bardziej kompetentny. Będzie zły. Wszystko mu się przypomni. Wolałby jednak wiedzieć i to jednak pochwali. To nie jest moja wina. Na Remiego też nie powinien się wściekać. Oby. To ostatnie, czego tu teraz trzeba. Będę musiała mu wyjaśnić... Boże, daj mi siłę. Rzadko Cię o coś proszę, ale tym razem pomóż.
Niespodzianka, Natalie była wierząca. Nie opowiadała się po stronie żadnej konkretnej religii, ale z pewnością zakładała istnienie jednej boskiej istoty. Teizm agnostyczny - tak to określała. Tak, naukowe nazewnictwo nawet w kwestii wiary. Wszystko musiało być u niej jak najbardziej racjonalne, ale nie wykluczające żadnej możliwości.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 9:26 pm
Łóżko? To blisko okna, a okno jest blisko hery! Chyba tylko to chore przeświadczenie dodało Remiemu sił by bez słowa podnieść się z ziemi i nawet nie zająknąć z rozrywającego bólu. Wróciła mu nadzieja, a ona potrafiła niejednego postawić na nogi.
Jak tylko poczuje się lepiej to jej to wynagrodzę. A potem odejdę i dam jej spokój już na zawsze. Tak będzie dla niej najlepiej... Kurwa, kogo ja oszukuję? Nie chcę znowu widzieć jak płacze, gdy zrozumie, że brałem. Jednak jestem jebanym tchórzem...
W zamyśleniu obejrzał się na Natalie. Do niedawna jasne, błyszczące oczy w kolorze miodu teraz były wygasłe, puste i udekorowane ciemnymi sińcami. Nie zostało w nich nic z niegdysiejszej zadziorności i figlarstwa.
- Poradzę sobie... - mruknął nagle rudzielec, trochę późno odpowiadając na już nieaktualne pytanie. Niezrażony tym jednak, dodał po chwili z nową, dziwną nadzieją w głosie;
- Pewnie jesteś dalej głodna, co? Nie dałem ci zjeść...
Ta troska była tak sztuczna, że aż sam musiał poczuć się nią zażenowany. Mimo to desperacja wzięła górę, bo wreszcie zakończył, odwracając spojrzenie w bok.
- Idź na śniadanie. Zaczekam w twoim pokoju.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 9:37 pm
To zdecydowanie było silniejsze od niego, bo trzeba było mieć chorą wręcz nadzieję, że jakiś niebywały zbieg okoliczności sprawi, że dziewczyna, która połapała się, co wziął, nagle nie zorientuje się, skąd ta nagła troska i "poprawa stanu".
Nawet nie chciało jej się tym razem prawić mu kazania na temat bezsensowności tego zagrania. Ograniczyła się do jednego komunikatu.
- Nie zwiejesz. - Przecież oboje doskonale wiedzieli o co się rozchodzi, więc nie starała się nawet gadać o tym głupim śniadaniu czy tym, że "przecież nie jest głodna i go tak nie zostawi".
No, nie zostawię. Spuszczę cię na moment z oczu, a ty spróbujesz nawet najbardziej szalonego planu wydostania się stąd i wzięcia kolejnej dawki. O nie, tak łatwo ci na to nie pozwolę. Pieprzyć to, że będzie cię trzeba pilnować. Trzeba to trzeba.
- I nie idziesz do mojego pokoju. Idziesz do swojego. - Chwyciła go za rękaw i zaczęła prowadzić w stronę pomieszczenia, które zaoferowała mu dzień wcześniej matka Natalie. Na szczęście, sypialnia ta nie była aż tak znowu daleko.
Kurna, i znowu będzie dzwonienie do członków rodziny znajdujących się w jednym domu. Ugh. Jak ja tego nie lubię. To idiotyczne. No niestety, tego debila nawet na moment nie zostawię... Nie, nie mogę zadzwonić, bo usłyszy i zacznie panikować. Muszę napisać. Ehh. A później wytłumaczyć i to cały czas mając Remiego na oku... Kurwa, kurwa, KURWA!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 10:16 pm
To on miał jakiś pokój? Niby coś tam pokazywała mu wcześniej matka Natalie, ale szczerze wypadło mu to już zupełnie ze łba, więc zaskoczony dał się przeciągnąć parę metrów, zanim nie wymyślił dostatecznie dobrego argumentu przeciw.
- Moje rzeczy... zostały w kuchni. Muszę po nie iść. - mruknął z takim naciskiem, jakby obycie się bez nich kolejną minutę było dlań zupełnie awykonalne. Śmieszne, jeśli wziąć pod uwagę, że dopiero co koczował w łazience bez swojej walizy i wcale mu się po nią nie spieszyło. Kiedy jednak chciał się już wyszarpnąć, poczuł, że to może być jego ostatnia szansa. To jedno przekonanie zmieniło wszystko.
Nagle zdał sobie sprawę jak mało mu brakuje do tego by ten cholerny rzep zabarykadował go w jakiejś gościnnej klitce bez okien, byle tylko nie pozwolić mu na coś co rudzielcowi jawiło się już tylko jako lekarstwo. Wszakże czuł się chory i cierpiał, więc czym innym była następna działka, jeśli nie lekiem? Jasne, to przez heroinę go tak złapało, ale szczerze wolał wstrzyknąć sobie chociaż odrobinę by móc bez bólu zastanowić się co dalej niż na żywca przechodzić przez to pieprzone piekło.
Właściwie to jakby tak brać trochę codziennie to byłoby równie super jak rano i obyłoby się bez bólu.
Czemu Natalie tego nie mogła zrozumieć? Życie na trzeźwo nie było dla kogoś takiego jak Remi. Jak nie te dragi to inne... A skoro hera działała tyle czasu, a on nie brał jej wcale za wiele, to jednak wychodziła mu taniej niż chore ilości tabletek czy magicznego proszku. Zresztą, to jego życie, a ona nie chce go do niczego zmuszać - zawsze tak powtarzała. Mogłaby przestać być hipokrytką i ustosunkować się do własnych słów!
Nic nie mogło przygotować dziewczyny na to co właśnie miało się stać. Potulnie idący za nią chłopak w jednej chwili przyciągnął do siebie Darkównę i pocałował z takim żarem, jakby w tym jednym geście chciał ulokować wszystko co kiedykolwiek do niej czuł... po czym złapał za ręce by nie mogła się znowu w niego wczepić i odepchnął, samemu rzucając się pędem ku najbliższemu wyjściu, czy to oknu czy drzwiom. Musiał nawiać, zanim będzie za późno i już do reszty straci siły czy możliwości. W tej chwili nie liczyło się jak wielki zawód jej sprawi. Chociaż był trzeźwy, to jak na ironię wcale trzeźwo nie rozumował. Nawet nie zauważył kiedy się uzależnił od zajebistego humoru, braku poczucia winy i beztroski jaką dawały mu narkotyki. A z nich wszystkich najsilniejszy był właśnie ten jeden...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 10:40 pm
Rzeczy w kuchni, tak?
- Skoro są ci tak strasznie potrzebne i czujesz się na siłach, to możemy po nie iść. - Oczywiście, że wiedziała, co to za wykręt, ale tym razem nie powstrzymywała się przed cisnącą się na usta kontynuacją tej gierki. Była ciekawa, czy zrezygnuje, czy będzie szedł w zaparte, że są mu potrzebne i po drodze będzie próbował nawiać.
Tego, co stało się później zdecydowanie nie mogła przewidzieć. Tym razem nie odwzajemniła pocałunku. Remi wręcz ją nim zdenerwował. Zdecydowanie nie powinien był tego robić.
Kurwa, to już przesada.
Wiedziała, że posunie się do wszystkiego, ale dlaczego to? To tylko jeszcze bardziej zabolało, jakby nie dość już miała problemów przez to, że pozwoliła sobie na uczucia do kogoś.
- Hej! - Tylko tyle wydobyło się z jej ust, gdy znowu zatrząsł nią jak szmacianką. Jak ją to wnerwiało, kiedy ludzie próbowali ją zdominować fizycznie. Jasne, świetnie radziła sobie z kontrowaniem takich akcji i nie pozwalaniem się przewrócić, ale kiedy mocno się ją odepchnęło, to jednak musiała polecieć w wyznaczonym jej kierunku przynajmniej na te dwa kroki, a one i odzyskiwanie równowagi wystarczyły, by rudzielec zyskał tę odrobinę przewagi w ucieczce.
Natalie rzecz jasna w pierwszym odruchu zaczęła go gonić, z zamiarem władowania mu się na plecy i przewrócenia go. Co chciała zrobić później? Tego już kurna nie wiedziała. Z resztą, dostała zbyt mało czasu, żeby się nad tym zastanowić.
To, co wydarzyło się później, nie mogło zostać przewidziane przez żadne z nich...
Najbliższe wyjście z korytarza stanowiły drzwi do sąsiedniego pokoju, gdzie z pewnością znajdowało się jakieś okno, nie? Czy cokolwiek. Pech chciał, że Remi kompletnie nie znał rozkładu pomieszczeń i jako drogę ucieczki obrał... sypialnię rodziców.
Co było jeszcze zabawniejsze? Pokój nie był przecież pusty, bo głowa rodziny dopiero co wróciła z jakiegoś wyjazdu, więc zamiast włóczyć się nie wiadomo gdzie, siedziała w obrębie sypialni.
I tym własnie sposobem, zdesperowany remi władował się na Jamesa Dark'a, który zamierzał wyjść z pokoju. Mężczyzna nie miał pojęcia, co tu się właściwie dzieje, ale jedno było pewne, chciał wyjaśnień, a do tych potrzebny mógł być mu próbujący zwiać rudzielec, więc nie zastanawiając się długo (właściwie to wcale) chwycił go za ramię. Nie zrobił tego jakoś mocno i nie zamierzał go tak trzymać, ale zdecydowanie chciał go skłonić do pozostania przynajmniej chwilę na miejscu.
- Co tu się dzieje? - Zapytał patrząc po nastolatkach i wyraźnie oczekując szczegółowego opisu zajścia.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 10:58 pm
Ona grała w jego gierki, a on nawet tego nie zarejestrował. Ba, przekonany, że łyknęła haczyk, tym chętniej zrobił całą durną resztę, którą tak szczegółowo zaplanował w swoim małym, wyżartym przez dragi móżdżku. I tylko jej ojca na swojej trasie ku wolności jakoś wcale nie przewidział...
Jak w niego wleciał... Dobrze, że facet nie był chucherkiem,bo rozpędzony do hery narkoman był bliski pokonania rekordu Ussaina Bolta na krótkim dystansie, więc spotkanie z podłogą byłoby tym bardziej bolesne dla obu panów. Czując na sobie silny chwyt męskiej dłoni, rudzielec momentalnie, instynktownie wręcz struchlał i obejrzał się na człowieka,który już raz narobił mu dziś stracha. Jasne oczy rozszerzyły się do wielkości spodeczków od filiżanek, a usta zadrżały. Mina nastolatka wyrażała teraz jedno, pełne smutku pytanie; "Dlaczego ja?"
- Nic...! - pisnął machinalnie, gdy kątem oka dostrzegł doganiającą go Natalie.
No to mam przejebane...
- ...puśćcie mnie! - wrzasnął nagle, przytłoczony okropnymi wizjami tego wszystkiego co, jego zdaniem, mieli mu zrobić teraz Darkowie.
- Nic złego nie zrobiłem! Chcę wyjść! TERAZ! - szamotał się jak ranne zwierzę w klatce,jakby miało mu to cokolwiek pomóc. W rzeczywistości czuł się tylko o wiele gorzej, gdyż nawet adrenalina nie była w stanie zagłuszyć wszystkich objawów odstawiennych.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 11:11 pm
Piski Remiego zdecydowanie nic nie wyjaśniały, więc wzrok ojca powędrował szybko do Natalie, która zatrzymała się niedaleko nich.
- NIE puszczaj go - powiedziała pospiesznie zraz po wypowiedzi rudzielca, a później przeniosła z niego szeroko otwarte oczy na Jamesa.
Cholera, jak to wytłumaczyć? Dobra, musi być krótko i na temat. Będzie źle, ale dobrze się tego przedstawić nie da.
- Po pierwsze, pamiętaj, że go trzymasz i masz nie zaciskać rąk. - Musiała mu o tym przypomnieć, bo znała ten odruch ojca. Właściwie, JEJ raz przypadkowo zrobił przez to siniaki, ale ona zrozumiała. Gorzej byłoby z chłopakiem.
- Dwa, ten idiota wziął heroinę i ma zjazd - wyrecytowała szybko, zanim słowa ugrzęznął jej w gardle i przeniosła wzrok na Remiego.
- Nic nie mogłam poradzić - dodała znacznie ciszej i już nie z tą paniką, a raczej ze smutkiem i kolejną falą bezsilności.
Pan Dark stał przez chwilę w bezruchu, nawet na chwilę nie luzując chwytu, ale na szczęście nie zaciskając palców z pełną siłą na ramieniu nastolatka. Nacisk trochę się zwiększył po wypowiedzi dziewczyny, ale nie było to specjalnie odczuwalne, a z pewnością bardziej bolesne.
- Co proszę? - Głos mężczyzny się zmienił, a stalowe tęczówki powędrowały znów na twarz chłopaka. Nie było po nim widać objawów furii, ale Violet i bez tego wiedziała, jak źle teraz będzie. James na pewno będzie się hamował i nie urządzi im tu piekła, ale wewnątrz będzie z nim bardzo źle. Remiemu udało się trafić w jeden z czułych punków mężczyzny, a nie było ich wcale aż tak wiele.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Nie Wrz 04, 2016 11:30 pm
Boże, gdzie on wylądował? W jakimś wariatkowie, cholernym obozie koncentracyjnym! Zajebali mu rzeczy, część to w ogóle wypieprzyli za okno, a teraz chcą go zamknąć tu wbrew jego woli i... i... Jezu, to niech go już lepiej zabiją czy coś!
Dłoń mężczyzny nie musiała zacisnąć się odczuwalnie mocniej na ramieniu Remiego, aby ten poznał, że nastawienie dorosłego uległo zmianie. Wyczuł to tak, jak zwierzęta wyczuwają zagrożenie i kiedy tylko cięte spojrzenie wylądowało z powrotem na jego osobie, rudzielec skulił się i zaczął trząść.
- Nie możecie mnie tu zatrzymać siłą. To... tak nie można... Ja chcę do domu!
Panika, ból i przerażenie nie były najmilszą mieszanką, rówież dla otoczenia. Patrzenie jak ukochany rozgląda się tylko za drogą ucieczki musiało stokroć bardziej kłuć w serce niż własne wyobrażenia sprzed nocy, gdy chłopak poprosił o nocleg rudą nieznajomą, zamiast kogoś komu na nim od dawna zależy.
- Powiedziałaś, że nie będziesz mnie do niczego zmuszała! - nie mając odwagi dyskutować z wyraźnie zdenerwowanym panem domu, Rem postanowił odnieść się bezpośrednio do Natalie i jej własnych słów. To było najlepsze co mu przyszło do głowy. I ostatnie chyba, bo zaraz potem poczuł jak robi mu się słabo. Wściekły na własny organizm i jego zawodność, uderzył się z pięści w ten swój zakuty łeb,jakby to miało go naprawić. Ciemność już po chwili rozjaśniła się, więc jakiś skutek to przyniosło, choć może niekoniecznie była to zasługa nabicia sobie kolejnego guza. Tak czy inaczej, Francuz wolał nie tracić przytomności w takim momencie. Wciąż wierzył, że uda mu się nawiać...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Pon Wrz 05, 2016 1:39 pm
Zacisnęła zęby.
- Ty nie masz kurwa innego domu niż ten - warknęła,  gdy zaczął jęczeć. Serio? Byli aż tacy straszni, bo przygarnęli go pod swój dach chociaż wcale na to nie zasługiwał? Dlatego, że starali się go ratować, choć wzbraniał się rękami i nogami? Dlatego, że jako jedyni tutaj go nie skreślili i byli gotowi mu pomóc.
To nie ma sensu.
Zacisnęła ręce w pięści i pozwoliła zawładnąć sobą wściekłości, która chętnie zakryła cały ten rodzący się w niej ból. Agresja była znacznie wygodniejsza od cierpienia i płynących łez, których dziewczyna już nigdy nie zamierzała pokazywać światu.
To wszystko było twoją chorą iluzją. Nie wydarzyło się. Nigdy się taka nie stałam.
Na jej twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas, gdy robiła swego rodzaju czyszczenie pamięci. Wypieranie niechcianych wspomnień i wymazywanie ich z historii było znacznie łatwiejszym rozwiązaniem niż życie z nimi. Kolejna iluzja, którą mydliła sobie oczy.
- Ojcze, puść go. Skoro nie chce pomocy i tak głęboko gdzieś ma mnie ze wszystkimi moimi staraniami to nie ma sensu ratować go na siłę. Niech robi co chce. - Trzęsące się ze złości ręce były częściowo za nią schowane, by nie można było ich tak łatwo dostrzec.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony, ale widząc stan swojej córki, w żaden sposób tego nie skomentował. Natalie jak na wściekłą wydawała się wyjątkowo spokojna. Cholernie przypominała w tym swojego ojca i pewnie właśnie dlatego James obserwował ją z kryjącym się wewnątrz smutkiem. Jak widać, kolejne jego dziecko, mimo starań, odziedziczyło po nim tę paskudną część charakteru. W sumie, trudno było się dziwić. Do kogoś Violet musiała być podobna, ale z pewnością nie do swojej matki. Pozostawał więc ojciec.
Dziewczyna wbiła teraz spojrzenie w twarz rudzielca. Właściwie, wbijała je przez cały czas, ale teraz spojrzała mu w oczy.
- Masz rację. Skoro tak bardzo cię nie obchodzę, to nie  ma sensu się łudzić, że zacznę być kimkolwiek więcej niż tylko głupią kujonicą, która stara ci się na siłę wpieprzyć do życia - powiedziała po francusku, bo wiedziała, że tej części jej ojciec nie zrozumie. Matka go czegoś tam nauczyła, ale jednak nie posługiwał się płynnie tym językiem.
Skrzywiła się, ale nagle jakby sobie o czymś przypomniała.
Dowody.
Podeszła do niego szybkim krokiem i wyjęła mu telefon (zakładając, że nosi go zawsze w tym samym miejscu), a następnie przejrzała spis sms'ów i wykasowała wiadomość od siebie, która miała wszystko wyjaśnić. Później wepchnęła go na miejsce i odsunęła się, ale tylko kawałek.
Jeszcze by to komuś cholera pokazał, a wystarczy mi już tego, że przed nim wyszłam na idiotkę.
- Mam tylko jedną prośbę. Nigdy więcej nie kłam, że cokolwiek do mnie czujesz. To cholernie podłe. Jeśli szukałeś tylko dziewuchy, którą można przelecieć i olać to sorry, ale to nie ja. Do takich rzeczy masz Vierę. Ona chętniej rozkłada nogi i też jak widać chętnie cię przyjmuje. Ba, wielu mówi na nią nawet Vi! Fajnie, co? Może od niej nie będziesz tak usilnie starał się uciekać - dodała na zakończenie, również w języku żabojadów, a później już zupełnie się odsunęła. Miała ochotę stąd po prostu iść i udać się do jakiegoś miejsca, w którym mogłaby wszystko rozpierdolić. Wolała się jednak upewnić, że jej ojciec naprawdę da mu spokój i nie będzie próbował jej robić siary jakimiś morałami. Przeniosła więc trochę wygasły już wzrok na niego z niemą prośbą, by odpuścił. To nie miało sensu, skoro Remi rzeczywiście nie chciał skorzystać z ofiarowanej mu szansy.
Zbyt nachalna. To dobre określenie na mnie w tej sytuacji. A miałam nie wpychać nosa w nieswoje sprawy. Głupia. To się nie wydarzyło. Wszystko wróci do normy, bo przecież to nie miało miejsca. Za miesiąc szkoła. Do tego czasu coś ze sobą zrobię i dam sobie radę. Ja sobie ze wszystkim poradzę... sama. Tak, zupełnie sama. Tylko muszę się stąd wynieść na jakiś czas. Odciąć od tego wszystkiego i zapomnieć... Nathan. Muszę go w końcu złapać. Może wycieczka po świecie z nim jako przewodnikiem wcale nie jest takim złym pomysłem. Trochę szaleństwa w ramach oderwania się od swojego sztywnego życia powinno mi dobrze zrobić. Z resztą, pieprzyć co dla mnie dobre. Bawmy się i nie przejmujmy niczym! Przecież ten świat już i tak jest do dupy i nie ma co się starać być w nim dobrym.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Pon Wrz 05, 2016 4:01 pm
No i go zgasiła...
"Ty nie masz kurwa innego domu niż ten."
Chłopak spojrzał na Darkównę równie zaskoczony co zdezorientowany. Od kiedy jej dom był też jego domem? Nie żeby mu to specjalnie przeszkadzało, ale zwyczajnie nie rozumiał kiedy do tego doszło. Przecież wpadł tu tylko na jedną czy dwie nocki. Potem zamierzał jakoś sobie radzić i się nie narzucać. Zresztą, nawet jakby chciał, to czuł, że długo by z nim nie wytrzymali. W końcu rodzona matka kazała mu spierdalać, więc czego miał oczekiwać po innych ludziach?
Wpatrywał się w nią widocznie poruszony jej słowami. Nie zdążył nijak zaprzeczyć, gdy ciemnowłosa rozkazała ojcu go puścić. Remi szarpnął się na nowo, z nadzieją, że tym razem uwolni się z niewygodnego uścisku. Pomimo dziwnie zakończonej wypowiedzi Natalie, dla rudzielca liczyła się teraz przede wszystkim wolność, po której nastąpiła gorączkowa matematyka. Nędzne resztki dobytku plus ile skrojeń przechodniów równałoby się działce na resztę dnia? A tej na dwa?
"Tu as raison."
Hm?
Ojczysty język momentalnie przykuł uwagę nastolatka, którego rozbiegane spojrzenie utkwiło w wyraźnie wściekłej dziewczynie.
"Skoro tak bardzo cię nie obchodzę..."
...co? Ale jak to? O co chodzi?
Adrenalina zaczęła z niego schodzić, a wraz z jej osłabnięciem powróciła migrena. Cała reszta wesołej paczki bólu i cierpienia też przymierzała się do pierdolnięcia we Francuza, który już zupełnie otępiały starał się ogarnąć co Darkówna mogła mieć do cholery na myśli. Kiedy podeszła, cofnął się mechanicznie, nie chcąc dać się znowu usidlić. Był to kolejny z wielu błędów jakie popełnił, ale jeszcze nie docierało do niego jak wiele przegrał. W milczeniu przyglądał się jak robiła coś na jego telefonie o który nawet nie chciało mu się z nią walczyć. Znowu było mu nie dobrze, a i tak leżący nastrój czekał jeszcze gorszy spadek. Słysząc 'prośbę' nastolatki, zamrugał skołowany i przetarł twarz ręką, która następnie zjechała na włosy i wczepiła w rude kosmyki.
- ...cooo?
Jeśli była to jakaś wymyślna taktyka mająca na celu oderwanie jego uwagi od pragnienia ucieczki do dilera, to właśnie się jej udało. Te kilka ostatnich zdań zbiło chłopaka zupełnie z tropu i zmusiło zastałe trybiki pod czaszką do bolesnego wręcz wysiłku. 'Prośba' jaką skierowała Nat w stronę Remiego okazała się idealnie abstrakcyjną ideą dla mocno spowolnionego przez zmęczenie młodego człowieka. No, bo jak to? Dopiero co doszli do wniosku, że się kochają i chciał być dla niej kimś więcej, a teraz ni z gruchy ni z pietruchy zaczęła mu tu wyjeżdżać z jakąś Vierą czy czymś??
- Co ty pierdolisz... - mruknął, a to wszystko po angielsku. Brzmiało to niemal tak jakby był zbyt zaćpany czy nieprzytomny by zrozumieć własny język, ale on nie ogarniał jedynie sensu... co na dłuższą metę wychodziło właściwie na to samo.
- Je t'aime, Vivs. Nie chcę od ciebie uciekać. Po prostu... Ugh, niedobrze mi. Nie umiesz tego zrozumieć? Nie wytrzymam. Musze coś... to tylko raz. Ostatni. A potem wyjedziemy, ok? Tylko ty i ja.
Nie bawił się we francuski, nie widział w tym sensu. Jeśli Violette chciała zwrócić na siebie w ten sposób uwagę to się jej udało, ale po co mieliby dalej się w to bawić? Odkąd wyjechał z Francji, Rem prawie wcale nie używał tego języka, a ponieważ nie wiedział o możliwościach (albo raczej jej brakach) pana Dark'a, nie wpadł na to jak wiele oszczędziłby sobie kłopotów pozostając przy ojczystej mowie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Czw Wrz 08, 2016 8:10 pm
James zdecydowanie nie był zachwycony rozgrywającą się przed nim scenką. Nie dość, że nie był wyspany przez co zaczynała go lekko boleć głowa, to jeszcze para nastolatków (w tym jego córka, co istotne) odgrywała przed nim jakąś dramę z romansem i dragami w tle. No kur... Jaki ojciec by się nie wkurzył? Chociaż tyle, że pan Dark był na tyle "wyluzowanym" rodzicem i miał dość zaufania do swojego dziecka by nie wybuchnąć tu przy nich tak od razu tylko zaczekać, aż skończą się kłócić albo przynajmniej nadarzy się jakaś sensowna okazja żeby się wtrącić.
Dopiero gdy dziewczyna zaczęła gadać po francusku zmarszczył brwi i postanowił się odezwać.
- Natalie... - Zwrócił jej uwagę i wbił w nią karcące spojrzenie, na które córka odpowiedziała spojrzeniem mówiącym "to długa historia". To, jak bardzo byli do siebie podobni czasami naprawdę pomagało. Choć nie spędzali ze sobą nie wiadomo ile czasu, to jednak czasem wystarczyła wymiana spojrzeń by zrozumieć, co drugiemu chodziło po głowie.

Słowa, które dziewczyna skierowała do rudzielca najwyraźniej go otrzeźwiły, bo po wyswobodzeniu się z uścisku jej ojca, nie postanowił pomaszerować w swoją stronę tylko wbił w nią nierozumiejące spojrzenie. Na tej płaszczyźnie to para się zdecydowanie nie zgrała. Ich myśli aż zbyt często biegły zupełnie innymi torami, przez co byli dla siebie kompletnie niezrozumiali.
Mimo iż Remi wydawał się zaszokowany jej słowami i jednak nie opuścił jeszcze jej domu, to jednak postawa Darkówny niewiele się zmieniła. Nadal wydawała się ostro wkurzona, co było widać po jej mimice i splecionych na piersi rękach.
Dopiero, gdy chłopak stwierdził, że ją kocha jej mina się zmieniła. Nieco przestraszone oczy przeniosła teraz na twarz swojego zdecydowanie niezachwyconego tymi słowami ojca.
Remi ty debilu~.
Bezgłośnie wyszeptała do James'a: "Później ci wyjaśnię", bo teraz nie specjalnie miała na to okazję. Oj tak, przez tego rudego idiotę czeka ją wiele tłumaczenia się przed rodzicem. Jakby już nie dość problemów z nią ostatnio było i nie dość poważnych rozmów już zaliczyła. Nigdy nie było przy niej takiej potrzeby, a teraz nagle się coś zaczęło. Biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie pojawił się rudy zakochany w niej ćpun, który gadał coś teraz o wyjazdach we dwoje, to nie wyglądało za dobrze.
Violet nadal wpatrywała się w ojca z wyrazem błagania w oczach. Niech on ją zrozumie i nie wysuwa pochopnych wniosków. Niech pamięta, że jego córka to rozsądna osoba i przecież nie da się wciągnąć w nic nieodpowiedniego. Ona to ta lepsza z rodzeństwa. To zawsze Nathan sprawiał problemy, a ona przynosiła dumę rodzicom. Przecież zna ją na tyle żeby wiedzieć, że ona nie może być nastką, która rzuci wszystko i poleci na dno za jakimś nieodpowiednim chłopakiem.
Chociaż tyle szczęścia, że słowa rudzielca przywiodły jej na myśl pomysł na nową taktykę. Będzie ona wymagała współpracy ze strony ojca, ale ten powinien się zgodzić. Będzie wybitnie niezadowolony, ale dobre serce w połączeniu ze szczenięcymi oczami ukochanej córki i wsparciu ze strony cudownej żony o gołębim sercu powinny zmusić go do pomocy.
- Nie Rem, raz to ja ci już kurna mówiłam, że druga dawka tylko pogorszy sprawę - warknęła, słysząc jak jojczy o swoim "lepszym" rozwiązaniu problemu. To tego jego pustego łba nic nie docierało.
- A jeśli chodzi o zrozumienie... - zaczęła i przeniosła wzrok na James'a, który już wiedział co się święci i ze strachem w oczach zaczął kręcić głową. Ba, nawet otworzył usta by jakoś zaoponować, ale Natalie była szybsza.
- To fakt, nie zrozumiem. Mam tu "naukową" wiedzę, ale z pewnością nie potrafię tak dobrze postawić się w twojej sytuacji, jak stojąca tu osoba. - Chwyciła chłopaka za ramiona i odwróciła tak, że stał teraz twarzą w twarz z jej ojcem, którego błagalne spojrzenie nadal było utkwione w brunetce. Dziewczyna wręcz słyszała w głowie to telepatycznie przekazywane: "Błagam, dlaczego ja? Co ja ci zrobiłem, że mnie w to pakujesz?" Oj, system władzy w tym domu był bardzo skomplikowaną sprawą. Niby to James był tutaj głową rodziny i zawsze miał tutaj decydujące słowo, ale jakoś tak wychodziło, że w odpowiednich okolicznościach, przegrywał on nawet z własnymi dziećmi. Tego domu wariatów nikt poza jego mieszkańcami nie jest w stanie zrozumieć.
- Natalie ja... - zaczął znowu, ale nie dokończył. Nie był pewien, co powinien teraz powiedzieć, bo miał w tej sprawie mieszane uczucia.
- Tato, błagam cię, pomóż. Ja już nie wiem, co mam robić - zawyła, nadal trzymając Remiego za ramiona i częściowo się przez to za nim chowając. Ona naprawdę nie miała już na niego siły i musiała odpocząć. Może to nie było zbyt miłe, że chciała na siłę go komuś wepchnąć by się nim zajmował, ale nic lepszego nie przychodziło jej do głowy. Z resztą, to w  końcu James nauczył ją by najpierw myślała o swoim dobrze, a później o innych. Nie powinien się więc dziwić, że w przeciwieństwie do swojej matki, Natalie nie zamierzała wypruwać sobie żył próbując komuś pomóc. Już i tak wystarczająco nadwyrężyła swoje możliwości.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Czw Wrz 08, 2016 8:43 pm
Większości facetom gadanie o uczuciach nie przychodzi z łatwością. W przypadku Remiego była to pięta Achillesowa, coś na co nigdy nie miał ochoty, nie potrafił się w tym wyćwiczyć i najchętniej unikał jak ognia. Powiedzenie głupiego "kocham cię"wymagało od niego zażycia pieprzonej heroiny, a powtórzenie tego na trzeźwo udało się jedynie ze względu na stan agonalny i towarzyszący mu strach, między innymi przed utratą dziwnie gadającej brunetki.
Kiedy tak ciężko wykrztusić z siebie najprostsze wyznanie, które przecież wcale tajemnicą od dawna już nie było, to tym bardziej boli brak pełnego uczucia "ja ciebie też" i rzucenia w ramiona. Zamiast uśmiechu, na rudzielca czekało przejście prosto do konkretów... bardzo nieprzyjemnych konkretów upartej, (jego zdaniem) nieobeznanej w sytuacji dziewuchy. Łatwo jej było zakładać, że druga dawka pogorszy sprawę - ona nawet nie zażyła tej pierwszej! A to, że ktoś tak napisał w książce to sorry, ale on również mógł wziąć z dupy papier, przekopiować na niego mądrości z ciasteczek z wróżbą i zacieszać, że wie lepiej. Thibault był od zawsze uczony na doświadczeniu i nie tylko nie czytał książek, ale też niechętnie wierzył we wszystko co w nich wypisywali. Jego ojciec był pisarzem i swego czasu wydał nawet jakiś poradnik dla młodych mam czy coś w tym guście... Było zlecenie to je wziął, a fakt, iż ani nie był kobietą, ani z własną żoną nigdy nie gadał, tym bardziej o byciu mamą, to już inna historia. Jak więc wierzyć w rzetelność nic nie mówiących, obco brzmiących nazwisk? Pierwsze doświadczenie z twardym narkotykiem dało rudzielcowi najdłuższy i najprzyjemiejszy haj jego marnego żywota. Pomysł powtórki w celu doraźnej pomocy bardzo, ale to wręcz zajebiście mu pasował.
- Nie możesz tego wiedzieć! - warknął na nią oskarżycielskim tonem. W jego oczach samolubnie skazywała go na cierpienie, które dlańbyło nie do zniesienia. Biorąc pod uwagę brak zapewnienia o uczuciu, które tak rzewnie wyznawała mu w wiadomości, chłopak poważnie zaczął zastanawiać się nad szybką ewakuacją. Cokolwiek Natalie nie miała jeszcze do powiedzenia, kłócenie się z nią w takim stanie nie bardzo mu się uśmiechało. Pewnie w następnej chwili już pędem ruszył ku drzwiom, gdyby nie został złapany przez nastolatkę i odkręcony w stronę tego strasznego, wielkiego (w jego oczach) faceta, który kojarzył mu się tylko z ojcem chrzestnym czy innym papieżem i z którego powodu już nie raz dostał wpierdol od matki, a teraz miał, jak się zdawało, dostać również i bezpośrednio. Jedno spojrzenie na podtrzymujące spodnie pasek i Francuza już przeszedł lodowaty dreszcz po plecach. Podłamany głos za plecami tylko spotęgował ucisk w żołądku i wzrastające poczucie winy pomieszane ze wspomnieniem każdego, nawet najdrobniejszego przewinienia jakiego w życiu się dopuścił. Jakby nie wystarczyło, że napieprzał go łeb, brały mdłości i łupało w kościach. Gdyby nie ten pakiet nieszczęść to już by go nie było. Niestety, nawet tak uodporniony na ból gość jak Remi miewał swoje słabe punkty, z czego jeden z nich właśnie był tuż za nim, a drugi naprzeciwko.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Rezydencja państwa Dark
Czw Wrz 08, 2016 9:21 pm
Oburzenie ze strony Remiego średnio ją tutaj zdziwiło. Uparty rudzielec, który bardzo skutecznie bronił się przed racjonalnym podejściem i dobrze uargumentowanymi radami. On sam stwierdził kiedyś, że  Natalie ma wyjątkowo dużą wiedzę na temat  dragów jak na kogoś, kto nigdy ich nie brał. Szkoda tylko, że nie mógł jej z tego powodu zaufać.
Dziewczyna zdołała to teraz przełknąć i postanowiła podejść go z innej strony. Skoro jej nie słuchał, bo miała wiedzę jedynie podręcznikową i nigdy nie miała odczuć na własnej skórze tego, co on; to nie mógł już w ten sam sposób odeprzeć słów jej ojca. Może i James nigdy nie wstrzyknął sobie hery, ale za to przez długi okres czasu brał morfinę, a temu już całkiem blisko. Mężczyzna przeżył to na własnej skórze i sam musiał się odzwyczajać, więc Remi nie mógł w jego wypadku powiedzieć, że ten nie ma  pojęcia, jak wygląda sytuacja z jego strony.
Zdarzy się cud i to rozwiązanie poskutkuje? Ehh. W jego przypadku argument "nie, bo nie" może zagiąć każdy racjonalny.
Dziewczyna stała tak za nim, wciąż kurczowo trzymając się jego kurtki w okolicach ramion i wpatrywała się błagalnie w twarz swojego ojca.  Mężczyzna musiał się nad tym wszystkim poważnie zastanowić i choć dał sobie na to jedynie kilka sekund, to jednak dłużyły się one dla nastolatki w nieskończoność.
James przeniósł wzrok z córki na Remiego, a później znowu na nią i z powrotem. Nie wydawał się w tej chwili aż taki wściekły, a raczej... no właśnie. Ciężko było określić jego stan w obecnej chwili. Wreszcie westchnął ciężko i potarł pogłębiające się z wiekiem zmarszczki w okolicach brwi. Kiedy podniósł wzrok, spojrzał prosto na Remiego, nie odwracając już wzroku w stronę brunetki. W tym momencie wydawał się dziewnie smutny i zmęczony. Gdy znało się go lepiej, można było zauważyć, że poruszanie takich tematów często wywoływało u niego podobny stan.
- Wierz mi synu, pójście po kolejną dawkę jest cholernie złym pomysłem. Przestanie boleć na chwilę, ale co potem? Będziesz miał kolejny, znacznie mocniejszy zjazd i znowu będziesz chciał więcej i więcej. To się nagle samo z siebie nie urwie. - Oparł się ramieniem o framugę, nie spuszczając oczu z chłopaka.
- Znowu weźmiesz, znowu będziesz miał zjazd. Narkotyk będzie działał słabiej, a bolało będzie mocniej. Przeczekasz to, a będziesz miał spokój. Pójdziesz po więcej, a możesz być pewien, że za chwilę uderzy ze zdwojoną siłą. - Wziął kolejny spokojny oddech. Wbrew wyobrażeniom Remiego, pan Dark nie zamierzał się nad nim znęcać fizycznie, ani się na niego teraz wydzierać. Przede wszystkim dlatego, że dobrze wiedział, jak źle z nim jest i że w tym momencie prawienie mu (bardzo głośnego) kazania nie ma żadnego sensu. Drugim powodem było też to, że de facto rudzielec nie był jego dzieckiem i James nie miał prawa wymagać od niego rzeczy, których starał się nauczyć swoje potomstwo. A y pewnością nie od razu. Remi przyszedł tu z niezbyt przyjemnego środowiska i miał prawo nie wiedzieć, jak powinien się zachowywać. Gorzej, gdyby Thibault'owi wszystko zostało wytłumaczone, a on zgodziłby się tutaj zamieszkać na takich zasadach, tym samym zgadzając się na traktowanie jak Natalie i Nathan. Wtedy już mógłby się spodziewać gniewu i kazania. Nigdy jednak tego, co miał okazję zaobserwować i odczuć w domu.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach