[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Lotnisko
Pon Kwi 18, 2016 7:15 pm
First topic message reminder :


Nie jest to największe lotnisko w kraju, jednak z pewnością nie można powiedzieć, żeby prezentował się o wiele gorzej niż inne. Liczni inwestorzy dbają o jego modernizację, a sam budynek jest prawie  w 90% automatyzowany. To właśnie tutaj przetacza się codziennie masa ludzi odlatująca z kraju lub przylatująca do niego.

Oczywiście na lotnisku nie mogło zabraknąć miejsc, w których można napić się czegoś ciepłego lub zjeść dobry posiłek.

Starbucks. Kawiarnia oferuje szeroki, począwszy na zwykłych kawach, idealnych specjalnie dla tych, co wolą zostać przy tradycyjnym menu, a kończąc na przeróżnych wariacjach napoi. Cała kawiarnia jest utrzymana w jasnych kolorach. Przy ścianach ustawiono wygodne, wielkie poduszki, zamiast krzeseł, co tylko nadaje temu miejscu przyjaznego charakteru.
Food on the Fly. Już przed wejściem restauracja kusi zapachami przeróżnych potraw. Można tu znaleźć głównie kanadyjskie dania, jednak w karcie nie zabrało również paru pozycji z innych kuchni świata.

LOTNISKO


Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą na lotnisku? Kliknij na W.

Mia Ana Chavarría
Mia Ana Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Sob Kwi 04, 2020 11:08 pm
Mia wyczuła spojrzenie jednego z uczniów, który podszedł w jej kierunku.
- Ogółem to nie przejmuję się tym zbytnio, ale dziękuję za miłe słowa — odpowiedziała spokojnym głosem, wiedząc doskonale, że nie była urodzoną gadułą dlatego musiała w końcu przełamać swój cholerny strach przed rozmowami z ludzmi. - Tak naprawdę, nie trudno powiedzieć słowo „przepraszam” - dokończyła wypowiedz. W dodatku gdzie jej maniery.
- Przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Ana Mia Chavarria - uśmiechnęła się wypowiadając swoje imię i nazwisko zbyt oficjalnie. - Ah właściwie to mam już dawno kupioną kanapkę i wodę z kawiarenki - powiedziała idąc powolnym krokiem ze swoim bagażem w kierunku Gate 31 z Sunzhong. Stanęła jedynie niedaleko Gate, że obejrzeć się raz czy niczego nie zostawiła jakiegoś dodatkowego bagażu.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 2:00 am
Chwila, to ona jednak nosiła przy sobie te zdjęcia?
Dzięki, nie myślałem, że masz je przy sobie — powiedział, zerkając na fotografie. Dziewczyna wyszła na nich naprawdę dobrze, za to on… Cóż, na niektórych odbitkach wyglądał, jakby kompletnie nie wiedział, że za chwilę aparat z budki pójdzie w ruch. Schował pasek do torby, wsuwając go do zeszytu, aby przypadkiem nie pogniótł się w czasie podróży.
Nie, nie, to mój bliźniak — odpowiedział, uśmiechając się lekko.
Ciężko byłoby przeoczyć pojawienie się istnego huraganu radości i energii. Ivo cofnął się o krok odruchowo, zupełnie jakby system ostrzegawczy zadziałał, zanim w ogóle zdążył pomyśleć o tym, że i on może przypadkiem dostać torbą chłopaka.
Będę na czas — zamigał.
I chociaż nie poszedł od razu za Ianem, to też nie miał zamiaru dołączać do wesołego duetu, mimo że bez wątpienia mieli mocny argument w postaci napadnięcia na sklep i obłowienia się w Toblerone. Podobno słodycze były niemal idealnym poprawiaczami humoru, a tylko ślepy nie zauważyłby, że Ianowi nieszczególnie było teraz do śmiechu. Dlatego pozostawienie brata samego w takim stanie nie wchodziło w grę.
Udał się do jednego ze sklepów i kupił dwie fanty, nim skierował się do miejsca, o którym mówił nauczyciel. Napój powinien sprawdzić się równie dobrze co czekolada.
Hej — powiedział, siadając obok brata. Spojrzenie niebieskich oczu zatrzymało się na chwilę na nieznajomym ciemnowłosym.
Chyba nie myślałeś, że zostawię cię na pastwę losu, co? — zamigał. Wyciągnął z torby jedną fantę i podał ją Ianowi.  — Trzymaj.
Mason Scarecrow
Mason Scarecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 3:10 am
Pół godziny dawało sporo czasu, ale Mason wiedział, że nie powinien spuszczać oka z nauczyciela. Miał do wyboru trzymać się jego lub rówieśników, a oni... Byli zbyt głośni, zbyt energiczni i najwyraźniej mniej więcej wszyscy zaznajomieni ze sobą. Co ciekawe na wymianie przeważała jego klasa, czyli osoby, z którymi spędził ostatnie pół roku, ale nikt, z kim miałby choć lepszy kontakt. Planował wychodzić ku ludziom, przecież to sobie obiecał, ale... Może nie teraz? Najlepiej nie dzisiaj?
Zanim ruszył w ślad za profesorem, w oczy rzuciła mu się jeszcze postawa Iana, którego mowa ciała dobitnie pokazywała, jak mocno przeżywał czekający ich lot. Mason sam nie pamiętał swojego pierwszego razu, ale wrażenie opanowującego ciało lęku znał aż nazbyt dobrze. Zakiełkowała w nim myśl, by poddać chłopakowi swoje ulubione metody na zabijanie przestraszonych myśli, ale zaraz pożegnał ten pomysł. Kim był, żeby dawać jakiekolwiek rady? W dodatku ten miał przy sobie brata i znajomych, więc zdecydowanie znajdował się w najlepszych rękach. Myśl ta jak szybko więc się pojawiła, tak szybko zniknęła, a on poszedł ku bramkom w ślad za opiekunem, któremu ufał bardziej niż znakom. A im dalej był od zbyt głośnej dwójki, tym lepiej się czuł.
Po zajęciu miejsca od razu wyciągnął z bagażu podręcznego telefon i wziął się za czytanie książki, którą zaczął kilka dni temu.
Kenneth Cameron
Kenneth Cameron
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 11:07 am
Wygiął jakoś pyskawicę w podkówkę, widząc, że Ianek Bananek poszedł gdzieś indziej, jeszcze jakiś taki nieswój. Kenneth był żałosny w pocieszanie, więc mógł jedynie popatrzeć jak konus odchodzi w dal i uraczyć go szczenięcym wzrokiem. W ogóle co to było, nikt się nie chciał dołączyć? Pewnie byli zazdrośni, że to nie ich wujek Kenny nosił, to na pewno było to. Ech, a tak chciał poznać drugiego klona i tę śliczną małą dziewczynkę, która kręciła się gdzieś pod jego nogami.
No nic.
- Dobre, dobre, to cię przerzucę jakoś ina- GDZIE. GDZIEGDZIE - zapomniał o swoim fantastycznym pomyśle ustawienia Javelin w jakiejś wygodniejszej pozycji, porzucając go na rzecz odwrócenia się na pięcie i zaszarżowania prosto do sklepu niczym Shrek z królewną Fioną. Dopiero wtedy postawił koleżankę na ziemi i odetchnął ciężko. - Dobra, przeliczyłem swoje możliwości, jak wrócimy to wracam wyciskać.
Dobrą stroną zmęczonego Kennego było to, że choć na minutę się uciszał i nie darł pyska jak nienormalny. I jakby kompletnie mu odwaliło, nabrał w łapska nie jedną czekoladową piramidkę, nie dwie, a trzy, chory pojeb.
- Sądzisz, że pozwolą mi tyle kupić, jeśli powiem, że to nie dla mnie? - ta czysta konsternacja na pysku. I ten tajemniczy scheme, który wcale nie był tajemniczy.
Sabotage
Sabotage
The Jackal Novus
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 7:08 pm
Javelin nie wyglądała na szczególnie załamaną, że inni postanowili ich opuścić, choć faktycznie przez chwilę zawiesiła się odprowadzając Ivo wzrokiem. Co wcale nie było takie łatwe, gdy robiło się za worek ziemniaków. (:/)
Who cares, więcej dla nas — skwitowała krótko bandę sztywniaków, gdy w końcu ruszyli w odpowiednią stronę. Otrzepała się krótko po wylądowaniu na ziemi i podskoczyła w miejscu, zaraz robiąc piruet. Mało zgrabny, bo w końcu trenowała boks, a nie balet... ale zawsze coś!
Tadam! Słuchaj jak chcesz to możemy się któregoś dnia umówić na trening — powiedziała przeskakując na boki w tym typowo bokserskim stylu, wyprowadzając kilka ciosów w powietrze. Zaraz wyszczerzyła się i podążyła za nim ku czekoladowym piramidkom. Obserwowała jak Kenneth bierze trzy piramidki i momentalnie spoważniała, wyraźnie kontemplując nad jego pytaniem.
Sądzę — wzięła w ręce trzy pięciokilogramowe Toblerone'y patrząc na niego z miną, jakby właśnie ruszała na walkę na śmierć i życie — że możemy im wcisnąć kit, że wzięliśmy to dla całej grupy.
Pokiwała poważnie głową, aprobując własny plan.
Ilya Russell
Ilya Russell
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 7:47 pm
- Gdzie jest mój podwórkowy pingwin? Eh, gdzieś musiałem popełnić błąd. Nie mam swojego pingwina, a niedźwiedzia nie pozwolili mi spakować od samolotu. Najwidoczniej jestem beznadziejny w trzymanie zwierząt. - Westchnął cicho i wzruszył lekko ramionami. - Jest tam dużo zimniej jak na mój gust. I myślę, że stany na spokojnie możemy zaliczyć do "zagranicy".

Jako, że została im chwila czasu to może nie wybrał się na gruby shopping, ale zgarnął dla siebie butelkę wody, orzeszki i paczkę gum. Jego tradycyjny zestaw by przetrwać dalekodystansowe loty. Następnie dołączył do nauczyciela i bliźniaków. Usiadł przy Ivo i przyjrzał się przyjacielowi. Szturchnął go lekko.
- Pierwszy lot jest chyba zawsze najbardziej stresujący. Nie przejmuj się, po starcie Ci przejdzie. - Wymigał i posłał chłopakowi lekki uśmiech. Przeciągnął się i rozsiadł na krześle jakoś wygodniej czekając na samolot.
Kenneth Cameron
Kenneth Cameron
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 8:04 pm
"Jak chcesz, to możemy się któregoś dnia umówić na trening."
- Słuchaj, jestem głupi, ale nie jestem... głupi. Nie dam się pobić babie - prychnął, niby to urażony, choć wiadomym było, że jego czekoladowe rozkminy zaraz zajmą cały jego umysł. I że i tak napisze do Allen jak tylko wrócą, że on chce na ten trening, bo czuje się samotny i smutny, i taki... nieboksiarski.
- W sumie, to taki miałem plan, chciałem wziąć dla klonów, bo Bananek wyglądał jakby miał paść - a czekolada dobrze robiła na nastrój padalca! - A jak już biorę dla jednego, to głupio nie wziąć dla drugiego. Chyba że bliźnięta mają połączone żołądki i jedna wystarczy... mają?
On dosłownie odłożył jedno to Toblerone, bo zaczął kminić, że może faktycznie tak jest. Niezbadane są zakamarki umysłu himbosa. I taki kompletnie przekonany o słuszności swojego wniosku ruszył do kasy.
Sabotage
Sabotage
The Jackal Novus
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 8:18 pm
Javelin skakała właśnie pomiędzy dwoma trybami przez co jej wzrok mógł wyglądać nieco dziwnie. Ciężko byłoby oczekiwać, że ktoś z zewnątrz dostrzeże w jej tęczówkach istne przeskoki z "D:<" na ":D", gdy zastanawiała się nad tekstem, którym powinna uraczyć Kennetha.
a) BO CO, BO BABA TO GORSZA? - tutaj należy dopisać wydarcie mordy na cały sklep i ryk godny lwa.
b) Haha, nie no spoko dam ci fory - tak, ta wersja zdecydowanie była bliższa traktowania, które uwaliła sobie w głowie wobec Kennetha. Całe szczęście koniec końców nie zdecydowała się na żadne, bo Cameron zadał tak ważne pytanie, że aż prawie wypuściła wszystko z rąk, zwłaszcza gdy uwaliło jej się coś zupełnie nowego. Serio, ona aż się potknęła stojąc w miejscu (tak się da?). Odłożyła Toblerone'y na półkę i złapała blondyna za ramiona z przejętą miną.
Kenny, o mój boże. Słuchaj ten Toblerone ma pięć kilo. Bliźniaki pewnie ważą po pięćdziesiąt kilo każdy. Wiesz co to znaczy? Kenny, jeśli jeden z nich zje cały taki Toblerone... KENNY ON BĘDZIE W 10% CZEKOLADĄ! — krzyknęła na cały sklep z wyraźnym przejęciem, nie zauważając z początku nawet średnio przychylnego spojrzenia ochroniarza. Zajęło jej to kilka sekund, gdy nachyliła się w kierunku Camerona, rzucając i tak głośnym, konspiracyjnym (nie)szeptem.
C z e k o l a d ą , K e n n y .
Co to w ogóle miało do rzeczy?
Kenneth Cameron
Kenneth Cameron
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Kwi 05, 2020 9:13 pm
Zaniemówił, prawie upuszczając całą tę stertę czekolady na podłogę, rozdziawiając paszczę jak jakiś smok wawelski. Albo jego australijski odpowiednik.
- Bardzo chciałbym być teraz gejem i powiedzieć, że w takim razie jednego z nich schrupię |: - tożeś dojebał. Nawet kasjerka spojrzała na niego jak na chorego pojeba, choć zaraz zaśmiała się niepewnie, na co posłał jej piękny nagrzany uśmiech i krótkie "how YOU doin'? :^)", dorzucając jeszcze na ladę jakiś soczek i przeciągając kartę przez terminal. - Dawaj, Liśka, bierzemy te twoje bomboniery i przewiozę cię do gate'u pierwszą klasą. Na barana.
Się nastawił dupskiem nawet.
Sabotage
Sabotage
The Jackal Novus
Re: Lotnisko
Pon Kwi 06, 2020 9:08 pm
Poklepała Kennetha po policzku.
No to po co się ograniczać? Żeby życie miało smaczek i tak dalej. Jak wolisz patrzeć na dziewczynki to będą dziewczynki, a jak ci się spodoba chłopiec... — nie skończyła zdania, zamiast tego klepiąc go po prostu po plecach. Co ona miała z tym klepaniem? Zaraz sięgnęła ponownie po wszystkie trzy Toblerone'y (chociaż ona nie zamierzała się z nikim dzielić, tylko nażreć w samotności, a potem jęczeć przed lustrem że jest gruba, mimo że wcale nie była) i wrzuciła je na kasę, dzielnie nie krzywiąc się, gdy dostrzegła cenę. Przynajmniej z piętnastoma kilogramami czekolady nie będzie musiała się przejmować obiadem przez kilka dni.
Jesteś pewien? No dobra — nie protestowała włażąc mu na plery razem ze swoimi tobołami.
Tylko fast, fast, zasuwamy Kenny! — wskazała odpowiedni kierunek, by wyrobić się w czasie. I tak poszło im całkiem sprawnie!
Kenneth Cameron
Kenneth Cameron
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Pon Kwi 06, 2020 10:07 pm
- Dobra, dziunia, LECIM. ARIWA, Z DROGI, KOLEDZY KOLEŻANKIIIII - wrzasnął, ruszając jak czysty kuń arab pierwsza klasa za miliony dolarów. Jakoś tak z tymi dodatkowymi Toblerotobołami zdychał przy bieganiu, ale ej, dobry wycisk to dobry wycisk, przynajmniej będzie spokojny w samolocie.
I tak pięknie dolecieli, Cameron musiał się powstrzymać, żeby nie upuścić biednej koleżanki ze zmęczenia, ostatecznie grzecznie stawiając ją na ziemi. I, uwaga, Kenneth Cameron, proszę państwa, największy debil tego sitcomu, przycupnął przed Ianem na jednym kolanie i wystawił w jego kierunku wielkie Toblerone.
- WYJDŹ ZA MNIE, KRÓLU ARTURZE.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Wto Kwi 07, 2020 1:03 am
Selim bez wątpienia nie spodziewał się, że większość uczniów postanowi ruszyć właśnie za nim. Naprawdę zrezygnowali z możliwości przejścia się po sklepach i usiedli grzecznie na miejscach w poczekalni? Nawet jeśli w środku był nieznacznie pod wrażeniem, nie pozwolił sobie na żadne dodatkowe przebłyski nadziei. Nauczył się już nie raz i nie dwa, że początkowe zachowanie jak należy potrafiło zniknąć bezpowrotnie, gdy tylko coś w okolicy faktycznie trafiło w ich gusta.
Mimo wszystko nie możesz ich trzymać na smyczy jak psy, Skywalker.
Nie zamierzał. Gdy ostatnie zguby dotarły na miejsce - nawet jeśli robiły z siebie widowisko godne uwagi całego lotniska, przez które miał ochotę się oddalić - podszedł do nich z pogrupowanymi już biletami. Klasnął dwukrotnie w dłonie ze znużoną miną.
Okej, proszę wszystkich o uwagę. Panie Cameron, proszę zaprzestać swoich oświadczyn wobec Pana Nixona i skupić się na tym co mam wam do przekazania. Na wasze szczęście lub nieszczęście mieliście siedzieć trójkami. Oznacza to, że któraś para wyląduje sama. Moje miejsce jest na samym przodzie w drugim rzędzie, gdybyście czegoś potrzebowali jestem do waszej dyspozycji. Co do reszty... Ian i Ivo Nixon, siedzicie z Masonem Scarecrowem. Sunzhong, Kenneth, Mia, jesteście grupą numer dwa. I nasza szczęśliwie-nieszczęśliwa para - Liaison i Ilya — rozdał im po kolei bilety z góry ignorując wszelkie potencjalne protesty, jęki czy inne zachowania.
A teraz wszyscy ustawiają się grzecznie w kolejce i wchodzą na pokład samolotu. Raz, raz.

____________________________________________________

Miejsca przydzielone jak w poście.

Termin odpisu: do końca 9 kwietnia. Posty piszecie już na terenie samolotu. Możecie gadać, możecie spać, tak czy inaczej w następnym poście przeniosę już was wszystkich do Norwegii. Darujemy sobie kolejną rundkę na norweskim lotnisku (gdybyście jednak wyrażali taką chęć, dodajcie informację na końcu swojego posta, jakieś proste "chcę kontynuację na lotnisku") i zaczniemy na następny dzień w nowej szkole.
Potraktujcie obecne posty jako możliwość zapoznania się z innymi uczestnikami!
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Lotnisko
Wto Kwi 07, 2020 1:22 am
Osoby wymienione w poście, z którymi Ian wszedł w mniejszą lub większą interakcję:
Sunzhong, Ivo, Ilya, Kenneth, Mason.

_______________

Wokół niego zebrała się zdecydowanie zbyt duża uwaga, do której:
1) Kompletnie nie był przyzwyczajony biorąc pod uwagę fakt, że na codzień raczej przemykał pomiędzy ludźmi zamiast wchodzić z nimi w jakiekolwiek dyskusje;
2) Naprawdę nie miał teraz siły, gdy jego wyobraźnia nieustannie krążyła wobec spadających i wybuchających samolotów, na których pokładzie wszyscy umierają tragiczną śmiercią.
A był przecież młody. Nadal nie wiedział jak rozwinie sie jego relacja z Rene. Dlaczego w ogóle go tutaj nie było? Przecież rozmawiali ze sobą jeszcze kilka dni temu. Tak pilnie uczył się wszystkich tych swoich norweskich słówek. Więc dlaczego? Nie chciał jechać, bo Ian tam był? Nie, niemożliwe by miał na niego aż tak mocny wpływ. Zresztą, gdy dowiedział się że też jedzie chyba się ucieszył. Chyba?
Już miał chować twarz w dłoniach, gdy uświadomił sobie że przecież musi jakoś zareagować na wszystkich tych ludzi. Boże przenajświętszy. Miał przed twarzą ekran telefonu chłopaka, którego średnio kojarzył. Wyprostował się na krześle czytając szybko wiadomość. Pogrzebał po kieszeniach i wyciągnął swój telefon, by zaraz pokazać go Sunzhongowi.

Całą noc oglądałem z bratem "Katastrofy w przestworzach". To nie był dobry pomysł. Rozumiem, że latałeś już wcześniej? Daleko?

Azjatyckie imię w końcu nie musiało oznaczać, że faktycznie urodził się w Azji bądź kiedykolwiek tam był. Masa Kanadyjczyków była mieszanej krwi. Mimo wszystko doceniał, że chłopak postanowił poświęcić chwilę by go uspokoić. Uśmiechnął się do niego, nim na jego kolanach wylądowała Fanta. Ulga, kolejny uśmiech - tym razem w stronę brata i odmiganie czegoś w stronę Ilyi, który niczym wierny rycerz pojawił się z drugiej strony. Jego prywatny obrońca.
— "Za całe to wsparcie mam ochotę wyznawać wam miłość. I otworzyć od razu puszkę, ale chyba wolę nie ryzykować. Obawiam się, że mogę wejść na pokład i zwymiotować z nerwów, lepiej mieć pusty żołądek. Zachowam ja na czasy, gdy poczuję się bezpiecznie".
I wtedy Kenneth też postanowił coś odwalić. Stres zniknął już całkowicie, gdy prawie odebrał gigantyczną czekoladą. Wybuchł śmiechem, ostrożnie łapiąc za łakoć (na pewno był dla niego? Może powinien mu go oddać?) i zmierzwił blondynowi włosy.
Nim zdążył dodać cos jeszcze, mogli odebrać bilety. Wygiął usta w podkówkę na wieść, że Ilya wylądował gdzie indziej, nie odezwał się jednak ani słowem (hehe). Zresztą Mason wydawał się świetnym towarzystwem dla zestresowanego podróżnika. Sama jego postawa w jakiś dziwny sposób działała na Nixona kojąco. Ustawił się więc do odprawy uśmiechając krótko do Scarecrowa, nim znaleźli się na pokładzie. Ian wylądował po środku. Tyle dobrego, że przynajmniej nie musiał patrzeć przez okno i dodatkowo się stresować. Poprzepuszczał wszystkich jak się dało, wrzucił telefon w stan uśpienia i zamknął oczy, modląc się do bogów nordyckich. No bo skoro lecieli do Norwegii to chyba do nich powinien, nie?
Mason Scarecrow
Mason Scarecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Wto Kwi 07, 2020 4:58 am
Keeneth zdecydowanie wiedział, jak przyciągnąć uwagę wszystkich wokół. Nawet Mason słysząc ten okropny wrzask, musiał oderwać się od książki, która wciągnęła go na tyle, że zupełnie nie zauważył mijania czasu. Pomogła mu się wyciszyć, ale niekoniecznie ratowała jego nastrój. Ten wciąż nie miał się najlepiej. Odebrał od opiekuna bilet, przeszedł odprawę – może nawet z nieco lepszym humorem dzięki uśmiechowi Iana, który zresztą odwzajemnił – i  nareszcie znalazł się na pokładzie samolotu. Trafiło mu się miejsce od przejścia, czyli to, które zwykle uważane jest za najgorsze, ale akurat jemu zupełnie to nie przeszkadzało. W końcu zamierzał przespać cały lot, więc okno było mu zbędne, a siedzenie w środku byłoby dla niego bardzo niekomfortowe. Musiał przyznać, że ulżyło mu, gdy dowiedział się, że lot spędzi akurat z Ianem i Ivo – ich przynajmniej znał, nie irytowali go ani nie stresowali swoją obecnością – ale wolał nie zajmować miejsca pomiędzy nimi. Czułby się jak intruz.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu i wyciągnął telefon, by włączyć tryb samolotowy. Chciał od razu podłączyć słuchawki, bo nie przepadał za taką ilością różnych głosów mówiących naraz, ale zawahał się, gdy zobaczył zamknięte oczy Iana. Wcześniej chłopak wyglądał już znacznie lepiej, ale najwyraźniej stres ponownie do niego zawitał. Bez wychylenia się nie mógł zobaczyć, jak radzi sobie drugi bliźniak, więc skupił się na tym bliżej niego.
Dwa razy otworzył usta i zamknął nie wypowiedziawszy żadnego słowa. Od momentu wyjścia z taksówki do nikogo się nie odezwał, więc czuł, jakby jego gardło było niezdolne do mowy. Wystarczyło odchrząknąć, by głos wrócił, ale czuł się dziwnie zestresowany koniecznością wypowiadania słów po tak długim czasie. W myślach nazwał to głupim zachowaniem, ale obrażenie go niekoniecznie w czymkolwiek pomogło.
By porozumieć się z kolegą nie musiał jednak nic mówić i wiedział, że nie zostanie to uznane za dziwne. Wystarczyło oczywiście samo poruszanie ustami, ale otworzył notatkę w telefonie i postanowił po prostu napisać to, co chciał mu przekazać. Bo w sumie czemu nie? Przecież ten go nie zje. Co najwyżej pomyśli, że Mason jest upierdliwy, a z tym już sobie nastolatek poradzi.
Postukał Iana w ramię, chcąc podać mu swój telefon.
Najlepiej jest zmusić mózg do skupienia uwagi na czymś innym i pilnować oddechu. Polecam liczyć od stu do zera co dwa, grać w gry na telefonie, może czytać książkę... Na mój stres działa też żucie gumy. Chcecie? I odradzam patrzeć przez okno dopóki nie będziemy już na pełnej wysokości. Wtedy nawet zalecam zerkanie. Świat z góry może napawać lękiem, ale jest piękny : )
Koniec. Stało się. Zrobił to. Nawet wyciągał wcześniej wspomniane gumy do żucia i sam włożył płatek do ust. Obecnie się nie stresował, ale chciał w ten sposób załagodzić wpływ zmiany ciśnienia. Może była to też nagroda za bycie dzielnym chłopcem? Kto wie. Z całą pewnością czuł się w tamtym momencie jak idiota i już żałował, że zawraca niepotrzebnie głowę ciemnowłosemu, który na sto procent sam już wpadł na to, że powinien odwracać swoją uwagę. Damn. Ale chociaż się starał.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Lotnisko
Sro Kwi 08, 2020 1:15 am
Chyba prawdę nie powinni spędzić nocy na oglądaniu serialu o katastrofach samolotowych. Najlepiej zrobiliby, gdyby ten temat nie został nigdy tknięty. Niestety, było już za późno na cofniecie się w czasie i sprawienie, żeby Ian nie myślał teraz o potencjalnych awariach bądź śmierci czekającej na wszystkich w chmurach. Stres nie ominął również Ivo, jednak zdecydowanie nie zaśmiecał swojej głowy tylko negatywnymi scenariuszami. Musiał zaufać, że pilot i maszyna sprawią się idealnie, dzięki czemu cała podróż przebiegnie bezproblemowo.
Ale w jednym odcinku...
Skupił wzrok na hałaśliwym blondynie, który właśnie w dziwny sposób oświadczał się Ianowi. Widok wielkiej czekolady zdecydowanie pomógł odegnać mało pozytywne myśli. No bo kto myśli o jakichś wypadkach, kiedy przed oczami ma wielki Toblerone.
Nie był zadowolony z tego, że Ilya wylądował z inną osobą, jednak uśmiechnął się, słysząc, że przyjaciel cały lot spędzi z dziewczyną, od której uciekł w kawiarni podczas walentynek. Może Liaison teraz powinna go poprosić o pamiątkowe zdjęcie, skoro wcześniej Ilya zmarnował okazję na spólną fotkę?
Dobrze, że przynajmniej nie rozdzielono go z bratem. Nie chciałby spędzić tego czasu bez niego. W końcu do kogoś musi się przylepić, kiedy zechce mu się spać, a przecież kładzenie się na obcym ramieniu nie wchodziło w grę.
Od razu zasłonił okno, kiedy zajął swoje miejsce. Jakoś niespecjalnie zależało mu na oglądaniu tego, jak samolot odrywa się od ziemi i wbija w niebo. I nie chciał również jeszcze bardziej stresować Iana tym widokiem.
Zerknął na wiadomość napisaną przez Masona.
Nawet nie wziąłem do podręcznego bagażu książki — westchnął. I tu właśnie wychodziło to, jak nieprzemyślane pakowanie się mogło okazać się delikatnie kłopotliwe. Większość rzeczy Ivo schował do walizki, woląc ograniczyć do minimum to, co musiał mieć przy sobie. — A za gumę podziękuję, ale nie chcę. Chyba bardziej na stres pomoże mi drzemka. O ile uda mi się usnąć.
W samochodzie nie miał problemu z zasypianiem niczym małe dziecko wymęczone po zabawie, więc może i teraz uda mu się zasnąć chociaż na krótką chwilę.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach