[MG] Cyrille Montmorency
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Lotnisko
Pon Kwi 18, 2016 7:15 pm
First topic message reminder :


Nie jest to największe lotnisko w kraju, jednak z pewnością nie można powiedzieć, żeby prezentował się o wiele gorzej niż inne. Liczni inwestorzy dbają o jego modernizację, a sam budynek jest prawie  w 90% automatyzowany. To właśnie tutaj przetacza się codziennie masa ludzi odlatująca z kraju lub przylatująca do niego.

Oczywiście na lotnisku nie mogło zabraknąć miejsc, w których można napić się czegoś ciepłego lub zjeść dobry posiłek.

Starbucks. Kawiarnia oferuje szeroki, począwszy na zwykłych kawach, idealnych specjalnie dla tych, co wolą zostać przy tradycyjnym menu, a kończąc na przeróżnych wariacjach napoi. Cała kawiarnia jest utrzymana w jasnych kolorach. Przy ścianach ustawiono wygodne, wielkie poduszki, zamiast krzeseł, co tylko nadaje temu miejscu przyjaznego charakteru.
Food on the Fly. Już przed wejściem restauracja kusi zapachami przeróżnych potraw. Można tu znaleźć głównie kanadyjskie dania, jednak w karcie nie zabrało również paru pozycji z innych kuchni świata.

LOTNISKO


Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą na lotnisku? Kliknij na W.

Jaime Alcides Chavarría
Jaime Alcides Chavarría
The Writers Alter Universe
Re: Lotnisko
Czw Cze 28, 2018 12:50 am
Nie wiedział jak długo czekał. Liczyło się tylko to, że dziewczyna w końcu znalazła się w zasięgu jego wzroku. Miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie, gdy musiał tak stać w miejscu i spokojnie obserwować jak idzie w jego kierunku. Niemalże rzucił tym cholernym transparentem, gdy tylko pomachała mu ręką. Wyszczerzył się w sposób, w jaki uśmiechał się tylko i wyłącznie do własnego rodzeństwa.
Mia! — krótko? Nie ma takiej opcji. Jaime zaraz przyciągnął ją do siebie i zmiażdżył w braterskim uścisku. Podniósł ją nawet w powietrze i obrócił się kilka razy dookoła własnej osi, śmiejąc jej wprost do ucha.
W końcu cię do nas wysłali. Rosa nadal ma jakieś lekcje czy tam zajęcia dodatkowe. Dołączy do nas nieco później. Odebrałaś już bagaż, coś ci pomóc? — zapytał patrząc na jej torbę podręczną. W końcu nie będzie sama targała się z walizkami. Od czegoś go tutaj miała.
Dziewczyno musisz w końcu przestać. Za każdym razem gdy cię widzę jesteś coraz ładniejsza, niedługo będę musiał kupić ci gaz pieprzowy na natrętnych adoratorów — powiedział groźnym tonem, grożąc jej palcem niczym rasowy ojciec brat z shotgunem.
Mia Ana Chavarría
Mia Ana Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Czw Cze 28, 2018 1:02 am
Mia podeszła bliżej brata i krzyknęła zarówno.
-JAIME! - krzyknęła z uśmiechem na twarzy wtulając do brata, jednakże ten uścisk był za mocny że zaraz żebra jej połamie. Zaśmiała się radosnym głosem do braciszka czując powietrze we włosach, a włosy kołysały podczas obrotu o sto osiemdzięsiąt stopni.
- Cieszę się, że Ciebie widzę, rodzice serio suszyli mi głowę o ostrożności aż nie mogłam uwolnić się od nadopiekuńczości ich - odpowiedziała mając dosyć marudzenia rodzicielki.
- Ahhh rozumiem, no to masz rację dołączy póżniej w takim razie bo też za nią stęskniłam się - rzekła radosnym głosem w kierunku Jaime. Bagaże miała wszystkie przy sobie odebrane.
- Właściwie jeden z bagaży jest dość ciężki, byłoby miło gdybyś mi pomógł ponieść proszę - odpowiedziała melodyjnym głosem, jeden bagaż miała zawieszony na ramieniu, a drugi w ręku. Na trzeci nie dawała juz sobie rady dlatego miała nadzieję, że kochany braciszek pomoże ponieść cięższy niż reszta.
- Ależ braciszku, noo kurde muszę być co raz piękniejsza.. a po drugie to są cenne geny po mamusi - zaczęła droczyć się przy wypowiedzi z bratem, a na końcu pokazała język mu kończąc śmiechem.
- Adoratorów mówisz? A co zazdrosny braciszek jest? - zaśmiała się ponownie pytając go. Tak uwielbiała z nim droczyć się, bo kochać to za duże słowo dla niej.
Jaime Alcides Chavarría
Jaime Alcides Chavarría
The Writers Alter Universe
Re: Lotnisko
Sob Cze 30, 2018 11:36 pm
Brzmi jak oni. Z jednej strony są strasznie nadopiekuńczy, a z drugiej wywalają nas z Meksyku do Kanady i twierdzą, że to na cele edukacji — roześmiał się mierzwiąc jej włosy dłonią.  Chyba tylko oni byli zdolni do podobnego absurdu.
Na pewno dto zrobi! Wiesz, że nie odpuściłaby sobie możliwości spotkania się z siostrą. — puścił jej oczko, momentalnie ruszając w kierunku ciężkiego bagażu, by odebrać go od siostry. W końcu od czegoś tutaj był. Nie bez powodu zasuwał od czasu do czasu na siłownię, co nie?
Chyba po mnie. I pewnie, że jestem zazdrosny, nikt nie będzie podrywał moich sióstr — skrzywił się wyraźnie niezadowolony na samą myśl, że ktoś mógłby próbować położyć na niej ręce. Zaraz objął ją jednak ręką i uśmiechnął się wesoło.
To co teraz? Chcesz podejść do jakiejś kawiarni albo coś jest? Skoro już tu jesteśmy, równie dobrze mogę cię uraczyć czymś dobrym po podróży. Tutejsze lotnisko jest świetnie zaopatrzone. Ostatnim razem, gdy sam tu przyleciałem, mimo zmęczenia łaziłem w kółko przez dwie godziny po prostu okupując się w przeróżne rzeczy. Duty Free Zone to istne piekło dla mojego portfela — westchnął na samo wspomnienie przypominając sobie jak oprócz walizek targał jeszcze kilka siatek z jedzeniem. Nieszczególnie obchodziło go, że prawdopodobnie ostro przepłacał. Nigdy nie żałował sobie pieniędzy na coś, czego zwyczajnie chciał.
Mia Ana Chavarría
Mia Ana Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Nie Lip 01, 2018 12:33 am
Mia zaśmiała się słów swojego braciszka wtedy poczuła jak przejechał po jej włosach.
- Eyy..nie tylko nie moje włosy! - krzyknęła naburmuszona w kierunku Jaimiego. Nie była zbytnio zadowolona z tego, ponieważ ile razy ma układać na nowo tą fryzurę. Westchnęła ze zrezygnowaniem, braciszek chyba nigdy się nie zmieni pod tym względem tak zastanawiając po krótce.
- Też tak myślę - rzekła krótko śmiejąc się cały czas i lekko rumieniąc niespodziewanie w tym momencie. Po wysłuchaniu kolejnych słów kochanego braciszka nie wytrzymała i musiała ponownie zaśmiać ależ ten braciszek jest uroczy.
- Uroczy jesteś braciszku - odparła uśmiechając się czując obejmowanie jego ręki na sobie. Mia w takim momencie poczuła burczenie w brzuchu co oznaczało jedno, jestem głodna i mało jadłam w tamtym czasie. Za pewne dzwięki wydobywające usłyszy Jaime bo ma dobry słuch, więc odczuwa że będzie kolejny komentarz z jego strony.
- Właściwie to nie jadłam obiadu, bo jestem na kanapkach tak jakby - odparła zapeszona trochę tą sytuacją, bo nie lubi być głodna. Nie chce drażnić swoim zachowaniem przy bliskich.
- O jeśli znasz dobre jedzenie to zdam się na Ciebie - odpowiedziała patrząc na braciszka, który staje się świętym obrazkiem i to dosłownie. Nie znała niestety Riverdale City, zatem musi zdać się na Jaimiego.
Jaime Alcides Chavarría
Jaime Alcides Chavarría
The Writers Alter Universe
Re: Lotnisko
Sro Lip 04, 2018 3:01 pm
No patrzcie, kolejna. On serio nie wiedział o co chodziło tym dziewczynom z włosami. Przecież nawet jak były lekko potargane to nadal były ładne! Uroda nie polegała tylko i wyłącznie na ułożonych fryzurach, ot co.
No dobra, dobra. Z dala od głowy — obiecał unosząc ręce do góry. Jakoś powstrzyma swoje odruchy. Przynajmniej dziś. Ciężko było się w końcu spodziewać, że uda mu się wpoić sobie podobną zasadę na tyle mocno, by pamiętać o niej także w nadchodzących dniach. Potrzeba rujnowania fryzur była zbyt głęboko zakorzeniona w jego sercu, ha.
Ja? Chyba ty — wytknął jej język, zaraz słysząc dość wymowne burczenie w brzuchu.
A zatem jedzenie i picie, doskonale — przesunął kilka razy ręką po jej plecach w pocieszającym geście. Nie było się czego wstydzić, w końcu była w podróży od kilku godzin. Mało kto byłby w stanie tak długo wytrzymać, nawet jeśli jadła jakieś kanapki. W końcu kanapki to nie obiad. Zresztą, podejrzewał że jeszcze dziś jet lag nieco zetnie ją z nóg, gdy zda sobie sprawę z dwugodzinnej różnicy czasowej.
Pewnie, zdążyłem się już trochę zorientować w tutejszych restauracjach, więc możesz na mnie liczyć. Powiedz mi tylko, masz jakieś konkretne preferencje? — zapytał kierując się od razu w stronę wyjścia. W końcu nie zamierzał sterczeć w miejscu, gdy jego siostra będzie głodna, a rozmawiać mogli idąc na taksówkę.
Coś włoskiego, chińskiego, japońskiego, koreańskiego, francuskiego, meksykańskiego? Cokolwiek tylko zechcesz — na wszelki wypadek wyciągnął nawet telefon z kieszeni, by móc od razu wyszukać w googlach kilka miejsc i wybrać to które jakkolwiek kojarzył. Zawsze mógł poradzić się Lesliego, w końcu jego opinii w podobnej kwestii bez wątpienia mógł zaufać.
Rosa María Chavarría
Rosa María Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Wto Lip 17, 2018 10:07 pm
Siedziała na zajęciach i co chwilę zerkała na zegarek. Udało jej się rozwiązać wszystkie zadania i westchnęła cicho. Nie mogła już tutaj usiedzieć. Szczególnie, że właśnie za godzinę jej siostra pojawi się na lotnisku, a ona utknęła tutaj. Z jednej strony mogła sobie odpuścić dodatkowe zajęcia i udać się na lotnisko...
...zaraz, przecież może to zrobić.

Zaraz po dzwonku zerwała się z miejsca i wybiegła ze szkoły. Miała mało czasu, ale było warto! W biegu namierzyła wzrokiem taksówkę i wskoczyła do niej błyskawicznie.
- Na lotnisko! - niemalże krzyknęła i dopiero wtedy odetchnęła z ulgą. Może się udać....
Kilka minut później biegła już po lotnisku, zwinnie omijając tłumy ludzi. Czasami musiała przeciskać się między nimi. Zaczęła nieco panikować... co jeśli już ich tu nie ma? Co jeśli się spóźniła?
Wtedy ujrzała znajome sylwetki rodzeństwa. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech i niewiele myśląc pognała w ich kierunku niemalże rzucając się na szyję siostry. Na szczęście w ostatnim momencie przyhamowała by przypadkiem nie wylądować na ziemi.
Wtuliła się w siostrę.
- Mia! W końcu jesteś! - Oderwała się od siostry by jej się na szybko przyjrzeć, by zaraz znów się przytulić. - Nawet nie wiesz jak tęskniłam! Jak lot? Wszystko w porządku? Nie dłużyło się? Wydaje mi się, że nie widziałam Cie wieki! Urosłaś! Masz piękne włosy! - Uśmiechnęła się szeroko i zerknęła na brata. - Hej braciszku~
Mia Ana Chavarría
Mia Ana Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Pią Lip 27, 2018 11:08 am
Mia cały czas zastanawiała się nad jedzeniem, w dodatku nigdy nie jadła nic koreańskiego czy japońskiego dlatego słuchając braciszka cały czas milczała jak grób chcąc w końcu zdecydować się w jakim kierunku chciałaby iść ale mając też zdanie brata na uwadze. W danym momencie powiedziała jedno.
- Mam chęć zjeść Ramen braciszku - walnęła bez ogródek słowo "Ramen" kurde ile razy słyszała o tym dobrym jedzeniu od koleżanek z ojczystego kraju, więc ona też by chciała spróbować tego dobrego jedzenia. W danym momencie uznała, że to najlepsza pora na zjedzenie obiadu, bo jest cholernie głodna. Chavarria cały czas zastanawiała się nad kilkoma rzeczami, czy Rosa będzie też na lotnisku czy utknęła na dobre na zajęciach. Po chwili poczuła, znajome ciepło wtedy ujrzała Rosę aż była zaskoczona.
- Rosa! Jak miło Cię widzieć - odparła z radością wtulając się na chwilę, potem oderwała od niej. Gdy znowu została przytulona po spojrzeniu się, nie umiała ukrywać radości na widok siostrzyczki.
- Ja też za Tobą tęskniłam strasznie! A bardzo dobrze zniosłam podróż, choć odziwo. Dziękuję siostrzyczko za komplement, a no czas strasznie się dłużył aż nudziłam w tamtym kraju, ciężko znosząc ale w końcu jestem - odparła z radością w głosie wtulona do siostry. Spokojnie patrzyła się jak na brata i siostrę kochaniutką.
Jaime Alcides Chavarría
Jaime Alcides Chavarría
The Writers Alter Universe
Re: Lotnisko
Pon Sie 20, 2018 12:38 pm
Jego oczy momentalnie rozbłysły po usłyszeniu propozycji padającej z ust siostry.
Ramen? Dla mnie super.
W końcu zdecydowanie była to jedna z ostatnich rzeczy, których kiedykolwiek by odmówił. Do tego jakaś super wołowina w sosie teriyaki i zdecydowanie mógł żyć pełnią życia! Nic dziwnego, że gdy tylko Rosa pojawiła się w zasięgu jego wzroku obdarował ją szerokim uśmiechem.
Mloda, jedziemy na ramen. Pasuje?
Wolał się upewnić, że nie będą musieli zmagać się z jakimkolwiek niezadowoleniem z żadnej ze stron. W końcu skoro mieli już spędzać rodzinnie czas, ważnym było upewnienie się że wszystkim pasuje takie, a nie inne wyjście. Zwłaszcza że większość japońskich restauracji oferowała też inne usługi, które zdecydowanie nie odstawały od fantastycznego wywaru. Sushi, kurczak, wołowina, wieprzowina, krewetki. Do wyboru, do koloru. Na samą myśl przez chwilę zapragnął najzwyczajniej w świecie zamówić wszystko co potencjalna wybrana przez nich restauracja miałaby w karcie. Niestety doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jedzenie oczami było dużo bardziej efektywne niż to z użyciem ust i żołądka. Podobno ludzie potrafili się najeść z pomocą samego zapachu. To dopiero było ciekawe.
Wszyscy w komplecie, czyli możemy ruszać. Chcecie jeszcze wstąpić do kiosku i kupić coś do picia czy wytrzymacie i weźmiemy coś w restauracji?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Lotnisko
Sob Kwi 13, 2019 8:49 pm
Co było najgorsze w sytuacji z poprzedniego wieczora? Spędzenie pół nocy w szpitalu ojczyma? Słuchanie wywodów mocno wkurzonej (słusznie zresztą) matki i jej nowego faceta? Niee, najgorsze w tym wszystkim było siedzenie na fryzjerskim fotelu na totalnym kacu bo w tym wszystkim zapomniała o umówionej wizycie. Ale przeżyła, nawet nie zwymiotowała i w efekcie mogła pochwalić się nowym kolorem, który w założeniu miał być blondem, w praktyce wyszedł nieco inaczej, co w sumie spodobało jej jeszcze bardziej, więc obyło się bez tupania nóżką.
Pasuje ci ten kolor, Lani — rzuciła Jonna skręcając na parking przy lotnisku — Teraz masz chociaż wytłumaczenie dla bycia idiotką.
Dzięki, mamo — wymamrotała w odpowiedzi czując, że jej głowa zaraz pęknie. Pani Cigfran chyba celowo wybierała drogi z największą ilością progów zwalniających, jakby zależało jej, żeby lekcja pod tytułem "dlaczego nie warto pić" była jeszcze bardziej bolesna.
Spotykasz się z ludźmi, którzy przez kilka miesięcy cię zabijali, sprowadzasz do domu chłopaka, który groził, że cię zgwałci, prowadzisz po pijanemu i kusisz los. Zamierzasz się kłócić, że nie jesteś głupia? Co niby mądrego zrobiłaś wczoraj? — gwałtownie skręciła na dopiero co zwolnione miejsce, aż Leilani poczuła, że zaraz zwróci całą zawartość żołądka. Czy rzecznik praw dziecka nie powinien zainteresować się tym, co właśnie robiła rudowłosa kobieta?
Nic nie wzięłam! — jęknęła otwierając drzwi, by odetchnąć (względnie) świeżym powietrzem — Potrafiłam się powstrzymać!
Jonna zrobiła minę, jakby właśnie błagała w myślach wszystkie znane bóstwa o zesłanie na nią spokoju, bo w innym wypadku rozniesie samochód na kawałki. Chwyciła ją za rękę, powstrzymując córkę przed opuszczeniem pojazdu.
Nie, Leia. Musimy się spotkać we trójkę. Ty, tata i ja i porozmawiać o tym co wczoraj wieczorem napisałaś Williamowi. A skoro o nim mowa... — przeniosła wzrok na samolot brytyjskich linii lotniczych, który zniżał się do lądowania — Idealnie zdążyłyśmy. Chodź.
Pomogła młodej wygrzebać się z samochodu i obie ruszyły w stronę lotniska. Leilani miała ochotę zamordować Willa za to, że na nią nakablował matce, podczas gdy Jonna chciała go wyściskać. Szykuje się dramatyczny obiad.
William Cigfran
William Cigfran
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Pon Kwi 15, 2019 8:22 pm
Kto jest naprawdę zły? Ten, kto dopuszcza się niegodziwego czynu powszechnie postrzeganego w oczach postronnych jako zbrodniczy, czy może ten, kto swoim zachowaniem, nawet mniej haniebnym, lecz długotrwałym dał wszystkiemu początek?
Czy złem było sprzeciwić się prawowitemu władcy i podnieść przeciwko niemu oręż, także wtedy gdy pomimo przysiąg zamiast go chronić przebiło się monarchę swym mieczem, czy też może to sam król był złem, które pogrążyło niewinnych w płomieniach, a przyparte do muru zapragnęło największego stosu w dziejach?
Tak jak i William, tak i jego myśli błąkały się gdzieś w przestworzach, choć zupełnie odmiennych. Mężczyzna leciał właśnie samolotem do rodzinnych stron, prosto z londyńskiego lotniska, podczas gdy jego umysł błąkał się gdzieś wśród etycznych rozważań nad istotą dobra i zła z nawiązaniem do popularnych ostatnio dzieł kultury.
Źródłem było dziecko. Przeurocza, rozwrzeszczana istotka, która nie pozwalała Williamowi zatopić się w lekturze przez swój nieustanny płacz. Z początku jeszcze zastanawiał się co było przyczyną, czy może czegoś nie dostało, bądź przestraszyło się nowej sytuacji. Gdy jednak wrzaski powtarzały się co kilkanaście minut przestał szukać uzasadniania, zamiast tego zaczął marzyć.
Wyobrażał sobie, że ten nienawistny obiekt - krewny budzika - nazywany przez matkę maleństwem zostaje obdarty żywcem, a następnie powieszony za rączki pod samolotem, co by lot odbyło w warunkach, które nie będą powodowały dyskomfortu innych pasażerów.
Niedogodności podróży przełożyły się na frustrację Williama. Nie był uprzejmy dla ochroniarzy, czy pracującej na lotnisku kobiety, która pozdrowiła go wyjątkowo miłym uśmiechem. Co więcej w jego głowie kłębiły się myśli, że ta nieodpowiedzialna idiotka pewnie umiera teraz w łóżku, zamiast go przywitać.
I może tylko świadomość, że tak naprawdę nie chodziło o dane przez nią słowo, a o fakt, że chciał ją tu zobaczyć i cieszył się na spotkanie, powstrzymywały go przed kilkoma przekleństwami pod nosem wymierzonymi w stronę Leilani. Musiał więc cierpieć w milczeniu.
Jego myśli nie do końca jednak współgrały z zachowaniem. Gdy tylko odebrał bagaż od razu ruszył na poszukiwania.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Lotnisko
Sro Kwi 17, 2019 8:50 pm
Tymczasem ta nieodpowiedzialna idiotka rzeczywiście umierała, ale niestety (dla niej) nie we własnym łóżku, a w poczekalni przed halą przylotów. Dotrzymała danego mu słowa, choć nie mogła zaprzeczyć, że chciałaby mieć całą tę farsę za sobą. Sądziła, że przeszło mu bycie zimnym draniem, że zaczęli się lepiej dogadywać i że teraz będzie trzymał jej stronę, dlatego też nie rozumiała dlaczego poprzedniego wieczora podkablował ją Jonnie.
Do Leilani w ogóle nie docierało, że mógłby to zrobić dla jej dobra.
Zmiażdżyła w dłoni pustą plastikową butelkę, gdy na wielkiej tablicy wiszącej pod sufitem pojawił się napis oznajmiający, że samolot z Londynu właśnie wylądował. Czy była zła? Ależ oczywiście, że tak! Może tego nie okazywała w jakiś szczególny sposób (szczerze powiedziawszy, to wyglądała jakby miała zaraz paść na kolana krzycząc "please, end me"), ale miała ochotę wydrapać mu oczy. I pewnie by to zrobiła, gdyby nie była na kacu, a on dwa razy większy i silniejszy.
William! — zawołała Jonna tuż nad uchem córki, machając w stronę tłumu wychodzącego z hali przylotów. W jaki sposób dostrzegła go wśród tych wszystkich ludzi? To było bez znaczenia. Teraz Lei skupiała się na spotkaniu, które miało nastąpić za kilka chwil. Wyrzuciła pustą butelkę do pobliskiego kosza, po czym szybko czmychnęła za plecy matki, skąd mogła łypać na niego z obrażoną miną, jak na prawdziwą księżniczkę przystało.
William Cigfran
William Cigfran
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Sob Kwi 20, 2019 11:41 am
Leilani usłyszała jak William cicho nuci pod nosem melodię. Mogła nie rozpoznać jej od razu, mężczyzna nie był śpiewakiem, a ponadto jest wiele wersji. Jeżeli jednak udało jej się odgadnąć, że nuci o pewnych deszczach oraz dodała do tego słowa, które wypowiedział do niej, gdy ją mijał - "Pozdrowienia Siostro", a także uśmiech, jakże inny od tego jakim wcześniej obdarzył Jonnę. Tym razem trudno było go uznać za wyłącznie wykazujący szczerą radość, wręcz dziecięco naiwny, a raczej uśmiech, w którym radość wymieszana jest z wyraźną nutką zawiści, poczucia krzywdy, która ma być niedługo naprawiona.
Dziewczyna nie zachowywała się jak księżniczka. Prawdziwa dama stałaby dzielnie z podniesioną głową i patrzyła z góry na Williama. Nawet jeżeli chwilę wcześniej zrobiłaby coś okropnego, to nie pokazałaby, że czuje się winna. Każdego kto by ją oskarżył zmierzyłaby za to chłodnym, wyrachowanym spojrzeniem.
Ukrywanie się za czyimiś plecami i wrogie spojrzenia były właściwie raczej osobie, która jest świadoma tego jak koszmarnie się zachowała i czuje wstyd z tego powodu. Nawet jeżeli sama się do tego nie przyznaje.
To nie on ją zdradził i nie stanął po jej stronie, a właśnie ona okazała się być zdradziecka i przysporzyć swojemu kochanemu i cudownemu bratu zmartwień, podczas gdy ten powinien się wyspać przed długą podróżą i na pewno nie przejmować tym, czy jego siostra czasem nie zobaczy dziś bramy z charakterystycznym napisem głoszącym o porzucaniu nadziei, na który na pewno zasługiwała. Gdzie indziej mogłaby bowiem trafić, jak nie właśnie do jednego z najniższych kręgów i tkwić w lodowym więzieniu?
To zabawne jak aktualne stanie się dla niej wtedy dewiza jej ulubieńców z północy, choć z lekką modyfikacją, bo to nie zima, a ona nadejdzie do miejsca, gdzie ta panuje. Przeklęta idiotka! Skamlające wilczątko niewarte nawet tego by je dobić. Oj nie, tutaj potrzeba znacznie dotkliwszej zemsty.
Spojrzał jeszcze czy starsza kobieta przystała na jego wcześniejsze słowa. Na te, które wypowiedział zatrzymując się przed nią i uśmiechając. Na powitanie i słowa o tym, żeby wszystkie pytania przenieść na później, gdy odpocznie i na informację, że jest okropnie zmęczony po locie, szczególnie, że zbyt długo nie mógł zasnąć przez pewną durną kobietę - choć tego już nie powiedział. Jeszcze musiałby wyjaśniać, że wcale nie chodziło o seks, tylko o podwójne bramy, a to przeniosłoby go do tematów, na które nie chciał na razie rozmawiać. Było jeszcze zbyt wcześnie na zemstę, a i kłótnia na lotnisku i ściągnięcie na siebie spojrzeń wszystkich nie napawała go zbytnim optymizmem.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Lotnisko
Nie Kwi 21, 2019 5:12 pm
Tak jak przewidział, w pierwszej chwili w ogóle nie rozpoznała nuconej przez niego melodii. To znaczy, wydawała się znajoma, ale nie potrafiła przypisać jej do konkretnego tytułu. Dopiero po dłuższej chwili, poprzedzonej cichymi pozdrowieniami, do Leilani dotarło do czego właśnie nawiązywał William. W zeszłe wakacje przez blisko dwa tygodnie zarywali noce, aby obejrzeć wszystkie sezony "Gry o tron". I chociaż najstarsza (well, w sumie jedyna) latorośl George'a zakrywała jej oczy podczas krwawego wesela, to "Deszczy Castamere" nie dało się tak łatwo wyrzucić z pamięci.
Nie liczyła na to, że przywita ją jak Jon Aryę, ale też nie spodziewała się... TEGO. Co to właściwie miało być? Groźba poderżnięcia gardła, czy propozycja seksu? Patrząc na plecy oddalającego się Willa zastanawiała się, czy przypadkiem nie oba i doszła do wniosku, że dobrze, że nie jadła śniadania.
A więc zima jest tutaj.  — wymamrotała doganiając swojego brata-ale-nie-brata i wbrew jego protestom złapała go za rękę i zaprowadziła go w stronę wyjścia, przy okazji chwaląc się swoimi ostatnimi osiągnięciami w Lidze Legend jako main Kindred.
A Jonna? Jonna rzuciła dzieciakom pytające spojrzenie. Czasami naprawdę nie rozumiała, o czym ta dwójka rozmawia. Czy to już starość?

[z/t x2]
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: Lotnisko
Sro Kwi 01, 2020 8:37 pm
Kogo innego mogliby wyznaczyć na opiekuna?
Choć Selim próbował dogadać się z dyrekcją i przekonać ich, że jego miesięczna nieobecność w szkole może bardzo negatywnie wpłynąć na uczniów, gdy zostaną pozbawieni swojego wychowawcy głównego, równie dobrze mógłby mówić do ściany. I tak oto nie mając już więcej argumentów znalazł się na lotnisku wraz z grupą uczniów, wzdychając cicho pod nosem na ich widok. Przynajmniej było ich na tyle mało, by upilnowanie ich nie miało być nazbyt trudne. A raczej tak by sądził, gdyby ta wycieczka dotyczyła Kanady. Ale Norwegia? Mógł ich kontrolować podczas zajęć, ale gdy po nich rozlezą się po mieście? Każdy wiedział, że Skandynawia słynęła z imprezowania i najlepszych klubów. Nawet jeśli plus minus połowa z nich należała do klas A, był pewien że coś ich podkusi i strzeli im do łba.
Nigdy nie ufaj swoim uczniom, zasada numer jeden.
W porządku niech każdy z was ustawi się w kolejce. Wyłóżcie na taśmę swoje bagaże podręczne, wszystkie urządzenia i metalowe przedmioty. A zresztą, umiecie czytać — machnął dłonią w stronę instrukcji, samemu stając w kolejce do bramek — Gdy przejdziecie kontrolę, poczekajcie po drugiej stronie na resztę grupy.

________________________

Czekam na wasze posty do 3 kwietnia, choć gdyby udało wam się napisać je szybciej - tym lepiej dla wszystkich.
Sabotage
Sabotage
The Jackal Novus
Re: Lotnisko
Sro Kwi 01, 2020 8:53 pm
KILKA DNI WCZEŚNIEJ

Dostała się. Naprawdę się dostała. Początkowo nie wiedziała czy zgłaszanie się było w ogóle dobrym pomysłem, ale patrząc na pustą kartkę wypełniła ją swoim mało starannym pismem szybciej niż zdążyła się zorientować. I tak oto z myślą "raz kozie śmierć" (biedna koza) bądź "no wyjebane najwyżej mnie nie przyjmą", oddała je i zapomniała o całej sprawie skupiając się na życiu codziennym.
Aż jej matka nie zawołała jej z rana do siebie przekrzykując się podekscytowanym głosem wraz z ojcem.
Liaison dostałaś się!
Co? Czemu tak krzyczycie, jest siódma rano... — wyjęczała przecierając oczy, nim kobieta zaciągnęła ją do kuchni i usadziła przy stole, momentalnie wciskając jej w ręce otwartą kopertę. Przetarła oczy raz jeszcze by jako tako odzyskać wizję i usilnie ignorując skupione na plecach intensywne spojrzenia rodziców, przeczytała ten wypełniony sztywnym językiem list, który całym sobą krzyczał że jest z wyższych sfer. Od jakości granatowego papieru po złote napisy wykonane ręcznie piórem. Jak jakiś Hogwart czy co.
Nie zmieniało to faktu, że gdy tylko zdała sobie sprawę z tego na co patrzy i że naprawdę na środku listu widnieje jej imię - Liaison Allen - poderwała się do góry z takim samym krzykiem.
DOSTAŁAM SIĘ!

TERAŹNIEJSZOŚĆ

Kolejne dni mijały szybko. Pakowanie, sprawdzanie czy na pewno wszystko wzięła i dokupywanie innych potrzebnych rzeczy. Sprzedała nawet kilka swoich niepotrzebnych rzeczy, by wymienić je na norweską walutę. Tak na wszelki wypadek gdyby chciała przywieźć jakieś pamiątki. W końcu słyszała, że jest tam cholernie wręcz drogo. Gdy już znalazła się na lotnisku błyskawicznie odnalazła swoją grupę, pomachała wszystkim krótko zatrzymując na dłużej spojrzenie na chłopaku z walentynkowej kawiarni (OMÓJBOŻEONTEŻJEDZIE) nim ruszyła za nauczycielem, który swoją drogą też był mocno w jej typie i oddała się podziwianiu jego tyłów, udając przy tym rzecz jasna głębokie zamyślenie. Tak by inni sądzili, że wcale nie patrzy mu się na tyłek. Mimo że patrzyła mu się na tyłek.
Przy bramkach ustawiła się w kolejce, być może celowo stając za Ivo, poczekała aż dostanie się do taśmy, wyładowała na nią co miała i przeszła na drugą stronę. Przy czym i tak musiała to zrobić dwa razy, bo zapomniała zdjąć butów z metalowymi szlufkami, które zaczęły pikać jak szalone. Potem już była czysta. Podbiła więc znowu do niebieskookiego hamując wewnętrzne podekscytowanie.
Hej. Znowu na siebie wpadamy. Byłeś już wcześniej zagranicą? — zapytała w razie czego uwzględniając też jego towarzyszy. Gdyby się okazało, że stał z Ianem i Ilyą czy kimkolwiek innym.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach