Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
First topic message reminder :

Przyleciał. Po jedenastej wieczorem czasu lokalnego mocno zapukał do drzwi pod wskazanym adresem. Miał ze sobą tylko mały czarny plecak przerzucony przez ramię, a w prawej dłoni trzymał cholernie nowoczesny model polaroida zdolnego do cyfrowego zapisywania zdjęć, ale też do natychmiastowego ich drukowania. Nonszalancko opierał się wolną ręką o framugę, pochylał głowę, a rozczochrane włosy zasłaniały mu większość twarzy – jakby właśnie wstał z łóżka albo dopiero co wypił parę głębszych... i pewnie obydwu stwierdzeniom było blisko do prawdy. Pomięta czarna koszula z postawionym kołnierzem tylko dopełniała tego szalono–pijackiego wizerunku.
Zapukał jeszcze raz kopiąc czubkiem buta w drzwi. Czekał, nasłuchiwał nawet nie podnosząc głowy.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Popatrzył się w sufit, próbując znaleźć w sobie trochę cierpliwości.
- To o mieszkaniu czy właścicielu? – poszedł za nim i oparł się o ściankę przy wejściu – Dobra, w skrócie. To mieszkanie Carlo, studenta akademii sztuk pięknych, jest na malarstwie jak widzisz. Stateczki i te sprawy. – wskazał na obrazy przedstawiające między innymi porty i statki na wodzie. -Przybył tu z Włoch, ale korzenia ma marokańskie. Mówi po arabsku, włosku i rosyjsku. Jeśli podobają ci się jego rzeczy, wrócimy tutaj… Ale pierw załatwmy jedno.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Teraz skupił się na Gariku opierając biodrem o ścianę. Wrócą tu? Charles nagle pokręcił głową i ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Nawet machnął na pożegnanie artyście.
Nie wrócimy. Nie po to tu przyleciałem. – Milczał chwilę idąc szybko i trzymając się w miarę prosto. – Co chcesz załatwiać? – Przez chwilę brzmiał jak zazwyczaj: miły, ale zdystansowany, służbowa wersja gotowa powiedzieć ci 'spierdalaj' w taki sposób, że będziesz cieszył się na czekającą wycieczkę.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Dobrze, nie wrócimy – uśmiechnął się smutno i poszedł za nim – Chcę pojechać z tobą do domu, przelecieć cię a po tym zostać przeleconym, przytulić cię do siebie, wycałować, dać wytrzeźwieć… A, bym zapomniał, chcę ci się wytłumaczyć. – nie spodobał mu się ten dystans, mimo, że był całkowicie dla niego zrozumiały. Zamknął za nimi drzwi i powoli zaczął schodzić. Co chwilę spoglądał na Charlesa i pilnował by się nie przewrócił.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
I to nazywasz załatwianiem rzeczy? – Zaśmiał się gorzko, ale już nie tak jadowicie jak wcześniej. Schodził w miarę stabilnie, choć dla pewności asekurował się dłonią ściany. – Nie mogliśmy załatwić tego tam? – zapytał jakby to było całkowicie normalne, że ludzie zapraszają do siebie znajomych bliższych i dalszych, z kraju i zagranicy aby wpierw się poszarpać w przedpokoju, a potem uprawiać seks. – Myślałem, że po to chcesz, abym w ogóle tam wszedł. – Dalej zachowywał się przytomnie, chociaż był bardziej gadatliwy niż zazwyczaj i jeszcze lepiej było po nim widać, że nie wie, jak zareagować na te emocjonalne wyznania znajomego, a w końcu decyduje się ich nie komentować.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Mogę to nazwać jak mi się spodoba. – przewrócił oczami. Nie będzie się kłócił z pijanym. Kiedy dotarli przed klatkę schodową, rozejrzał się za taksówką i kiedy już znalazł, pociągnął do niej Charlesa. – Już nie myśl tyle. Zaraz będziemy sami, u mnie, nikt nie będzie nam stał nad głową i zrobimy co zechcemy… Prawie. Odejść ci teraz nie dam. – przesunął rękę z przedramienia na jego nadgarstek. Przypilnował by wsiadł do taksówki, po czym usiadł obok.
- проспект Ударников 36a. – rzucił do kierowcy. Nie puścił Charlesa.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles wyjątkowo nie zamierzał sprawiać kłopotów. Grzecznie wsiadł do taksówki i przez parę pierwszych chwil patrzył na odbicie kierowcy w lusterku i na ogólne wyposażenie i wygląd samochodu. Pewnie zacząłby się histerycznie śmiać, gdyby coś go zaniepokoiło, bo oto właśnie przypomniał sobie jak pierwszy raz jechał z Garikiem samochodem. Policyjnym. W Petersburgu. Tuż po tym, jak uciekli z tuneli metra przed wybuchem.
Teraz nie chcę odchodzić. Pewnie rano – odpowiedział po jakimś czasie, jakby ta kwestia wymagała odpowiedniego przemyślenia. – Ale nie teraz. – Zerknął na rękę, którą trzymał go znajomy, ale nic nie powiedział, uznając, że skomunikuje się z nim w inny sposób, pewnie nawet jeszcze bardziej zrozumiały. Oparł się ramieniem o jego ramię, wolną dłoń położył na jego udzie, powoli przesunął ją do wnętrza i w górę.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Za to Garikowi przyszło na myśl to jak jechali taksówką w Niemczech, jak wpadł na genialny pomysł kupna obrączki, ech. Wnętrze auta nie miało w sobie niczego szczególnego, kierowca nie pachniał alkoholem, wszystko zdawało się być w porządku.
- Rano też nie. – przerwał ten ruch i splótł palce ich dłoni. Taksówka ruszyła, w radio cicho leciały wiadomości, o kolejnych podwyżkach. – Jesteś głodny? Może chcesz czegoś do picia? W domu mogę ci coś przygotować na szybko – zamyślił się. Pozory normalności?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Westchnieniem skomentował ten ruch, ale nie nalegał, przez chwilę jechał w takiej pozycji, choć szybko wycofał się i schował ręce do kieszeni spodni.
Rano nie będziesz miał wiele do gadania co do mojego zostania albo nie. Chyba, że zamierzasz mnie trzymać siłą to powiedz już teraz, to już teraz oddam ci te cholerne zdjęcia i już teraz ucieknę. – Przechylił się w stronę drzwi i oparł skronią o szybę chwilę wcześniej kręcąc głową. – Nie chcę. To miłe z twojej strony, prawie jakbym słyszał kogoś grzecznego i milutkiego z Kanady, ale nie. Nie po to tu przyjechałem. Ale ty mógłbyś się upić. – Mówił patrząc za okno na światła miasta odznaczające się na tle czarnego nieba. Nagle wyjął z plecaka aparat i zrobił parę zdjęć mijanym ulicom na razie nie wydając dyspozycji by urządzenie je wydrukowało, a potem skierował obiektyw w stronę Garika i zerknął na niego zanim nacisnął spust migawki.
Mogę?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Chciałbym przytrzymać cię przy sobie, nawet siłą. W końcu zauroczenie mi nie przeszło. – wyciągnął telefon i zaczął pisać smsa – Ale z drugiej strony, jak pomyślę, że ktoś miałby trzymać mnie przy sobie siłą, zrobiłbym wszystko by więcej nie zobaczyć tej osoby. – uśmiechnął się na porównanie do Kanadyjczyka. Życie tam zdecydowanie byłoby przyjemniejsze i łatwiejsze. No, mniejsza. Skinął głową i odłożył telefon. Zamiast w obiektyw, patrzył się na twarz Charlesa. – Mam w domu alkohol… Mój
stan możemy naprawić. O ile będziesz mi przy tym towarzyszył. –
uniósł kącik ust w uśmiechu.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Zauroczenie? Jakie zauroczenie? O czym on mówi? Nie pomylił go z kimś innym? Przecież... Charles otworzył usta i nabrał powietrza, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował, dopiero po chwili je zamykając i płytko wzdychając. No tak, przypomniał sobie.
Pomimo tego, że znajomy się zgodził, Charles zrezygnował z robienia mu zdjęć. Nie do końca świadomie uznał, że nie chce go uwieczniać w tym momencie, że woli zachować tę chwilę wyłącznie dla swojej pamięci.
Nie wiem czy powinienem, tuż po przylocie dużo wypiłem. Zresztą, pieprzyć to... – Machnął dłonią i odłożył aparat na swoje uda. – Zagrajmy w grę. Dwie prawdy, jedno kłamstwo. Mówię ci trzy rzeczy o sobie: dwie prawdziwe i jedną nie. Musisz zgadnąć, które to kłamstwo. Jeśli nie zgadniesz pijesz shota. Jeśli nie chcę się przyznać czy zgadłeś, ja piję. Chcesz?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Wzruszył ramionami i skiną głową. – Zobaczymy ile tak naprawdę o tobie nie wiem. – prychnął i skoro nie robił mu zdjęć wrócił do telefonu – Jeśli zmęczy nas gra, w ramach przerwy opowiem dlaczego wcześniej nie chciałem się z tobą kontaktować… - dopisał coś i wysłał. – A, w moim domu wódkę pije się w szklankach… Takich ze śmiesznymi koszyczkami, zobaczysz – zaśmiał się – Odprowadzę cię do łóżka, kiedy zobaczę, że zasypiasz na siedząco, niczym się nie przejmuj. – znowu się zaczyna, znowu to robi. Znowu włącza mu się durny tryb skakania przy drugiej osobie, opiekowania się nią i zadowalania jej. Blyat! Znowu powtórka z rozrywki. Nie pokazywał jak bardzo mu to nie odpowiada, cholera jasna, z przyjemnością pozbyłby się tej przeklętej części siebie. Czemu znowu musi mu zależeć?!
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
– Możemy się wymieniać co turę, będzie ciekawiej. –Wrócił do patrzenia za okno, ale szybko skupił się na Gariku, gdy ten wspomniał o powodach tej ciszy. – Wolałbym żebyś opowiedział o tym najpierw... – Skrzywił się brzmiąc śmiertelnie poważnie. Podniósł brew. W szklankach z koszyczkami? O, a poza tym: w jego domu? Jakoś do tej pory Charlesowi umykało, że to dom, a nie hotel albo jakiś przypadkowy pokój. To go zainteresowało i nawet odrobinę zaniepokoiło. Czy powinien dać się coraz bardziej w to wszystko wkręcać, skoro właśnie zauważył, że brną głębiej? Powinien aż tak bardzo ingerować w świat znajomego? Nie, kurwa, nie powinien! W ogóle nie powinno go tu być. A jednak dalej siedział w tej cholernej taksówce. Lewis spuścił wzrok i uśmiechnął się zaskakująco ciepło, przepraszająco i tak smutno, że obserwującej osobie mogło pęknąć serce. Biedny chłopak.
Nie, Garik. Nie. Nie odprowadzisz mnie do łóżka. Zamienimy parę słów, zagramy, wypijemy, a ja w tym czasie postaram się cię upić i rozgrzać. Potem razem pójdziemy do łóżka. Po to tam jedziemy. – Mówił tak po prostu, przypominał co wspólnie ustalili, świadomie naprowadzając znajomego na odpowiednie tory w delikatny sposób, choć równie dobrze mógłby powiedzieć 'co ty pieprzysz, młody, marzenia na bok, nie bądź pizdą'.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Nie widział problemu we włączeniu się do gry i opowiedzeniu czegoś więcej o sobie. Poznają się lepiej, może te informacje coś im dadzą? Oprócz zbliżenia się do siebie i większego zaufania sobie? Może... Kto wie?
Pociągnął Charlesa do siebie i objął go ręką. Kiedy zobaczył jak ten się uśmiecha, poczuł żal i niepewność. Czy robi dobrze? Jeśli znowu wypadnie sytuacja, gdzie jeden albo drugi nie będzie mógł się skontaktować i poinformować, że żyje... Matko, stan Charlesa to ostatnie co chcialby widzieć Garik. Nie chce by cierpieli przez niego inni... Zwłaszcza ci, którzy go nie krzywdzą.
- Zróbmy tak, by było dobrze. - znowu sięgnął dłonią i przeczesał mu grzywkę do tyłu. Uśmiechnął się i zaczekał na jego reakcję.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Dał się objąć, ale nie odwzajemnił przyjacielskiego gestu w żaden sposób, co było zupełnie normalne. Po pewnym czasie tylko oparł się o bok znajomego, bo tak było wygodniej, bo nadal mocno czuł w sobie wypity alkohol.
Zaśmiał się gorzko i pokręcił głową.
Żeby było dobrze, powinniśmy cofnąć czas do momentu, w którym pierwszy raz ci uciekłem. Żeby było dobrze nie powinienem zwlekać i wyjechać z kraju zanim mnie złapaliście i zaprosiliście do 'zabawy' w wisielca na placu budowy. Albo jeszcze wcześniej... – dodał mrukliwie i płytko westchnął. Patrzył na wprost, przez przednią, szybę palcami dalej obejmując polaroida. – Teraz możemy spróbować zrobić tak, żeby nie było bardzo źle. – Spuścił wzrok przesuwając spojrzeniem po swoich dłoniach. Nagle zerknął na Garika.
Wiesz w końcu jakie były wyniki badań?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Głębsze tematy może łatwiej przyjdą gdy obaj doprowadzą się do podobnego stanu. W tej chwili Garik starał się być ostrożny, nie chciał niepotrzebnie prowokować Charlesa do ucieczki czy złoszczenia się. Gorzkie tematy? Cóż, w tej chwili chciałby przełknąć nieprzyjemności i całkowicie zająć się tym co jest tu i teraz. Prawie wszystko co ich połączyło w przeszłości było nieprzyjemne. Dlaczego więc znowu pozwolili sobie na spotkanie? Czego tak naprawdę potrzebują? Charles, mówiłeś, że chcesz adrenaliny. W tym stanie też jej potrzebowałeś? Czy może to coś innego?
Jak zwykle w głowie Garika kłębiło się pełno myśli, których nie wypowiedział. Zostawił je na inną okazję. Chciał, by słowa trafiły mocno, intensywnie zadziałały na zmysły, a nie, jak to zwykle bywa, odbiły się od człowieka i przepadły na dno wspomnień.
- I wszystkie mi dasz? – zamknął oczy, skupiając się na bliskości i cieple. – Chciałem jedno, do portfela, jak wtedy. No, ale skoro jesteś taki hojny… - uśmiechnął się i pocałował go w głowę. Kierowca obejrzał się na nich niepewnie, ale nic nie powiedział. Mało co rozumiał z tego angielskiego, ale gesty widział. – Wolę te wszystkie gorące rzeczy robić niż słuchać… Chociaż… Jeśli zechcesz, dam ci telefon, posłuchasz co mówią… Ale to podczas seksu ze mną. – już chciał brnąć w to dalej, ale widząc jak Charles poważnieje, odłożył temat na bok. – A powinienem?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach