Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
[ BRAZYLIA ] Copacabana i Ipanema
Nie Cze 18, 2017 4:11 pm
First topic message reminder :

1 nowa wiadomość od: Чарльз
Jestem w hotelu, w ogrodzie

Cholera. Gdy wytrzeźwiał zobaczył, że kupno biletu i rezerwacja pokoju w hotelu w narkotykowo–alkoholowym uniesieniu były prawdziwe. Szlag, dlaczego razem z procentami nie mogły parować decyzje, jakie podjęliśmy w czasie upojenia? Pomimo tego, że uważał to za ekscentryczny kaprys i uznał, że jest cholernie rozpieszczony i lekko myślny jak niedoświadczony szczeniak, nie wycofał się i przed dziesiątą wieczorem następnego dnia zameldował się w hotelu. Czekał na dachu, na którym urządzono oryginalny, futurystyczny ogród, cały wypełniony drzewami i kwiatami tak egzotycznymi, że kształtami i kolorami przypominały istoty z innego świata.

Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Uśmiechnął się na to. Do tego przecież dążył, prawda? By wszyscy brali go za Rosjanina. Teraz ta gorsza część.
- To dobrze… Urodziłem się w Serbii, ale uciekłem. – cudem powstrzymał się by nie dodać przed nazwą kraju jakiegoś przekleństwa. Ciekawe czy zechce usłyszeć jakieś rozwinięcie. To już będzie trudniejsze do przełknięcia.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Uniósł brwi i zagwizdał.
No, no... Wiedziałem, że mam egzotycznego znajomego, ale że aż tak to się nie spodziewałem. – Uśmiechnął się blado. Świadomie zareagował w tak lekki sposób i również świadomie nie ciągnął tematu. Domyślał się, że z ucieczką wiązała się masa emocji i jakaś historia, zgadł, że była ona jedna z setek, jeśli nie tysięcy podobnych. Na razie nie chciał o to pytać, może kiedyś, a może wcale.
Wstał i przeszedł się po pokoju do swojej torby. Wyjął z niej papierosy i podszedł do Garika częstując go i przy okazji dotykając ramienia mężczyzny w pokrzepiający sposób.
Ile masz lat? Tak naprawdę.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
To była odpowiednia reakcja. Westchnął i uśmiechnął się w podobny sposób.
Dziękuję. Dzięki, że mnie do tego nie zmuszasz.
Poczęstował się papierosem i zaczekał aż Charles poda mu zapalniczkę, zapałki, cokolwiek. W tym czasie dopił kawę.
- Ile…? Hmmmm... – skrzywił się i popatrzył sobie na palce. Szybko wykonał rachunek i odpowiedział – Teraz już dwadzieścia siedem.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles nie podał zapalniczki tylko podpalił Garikowi papierosa, a potem sobie. Przysunął popielniczkę bliżej nich i klęknął przed znajomym, opierając się przedramieniem o jego uda.
Co robiłeś tam wtedy w metrze? Wiedziałeś, co będzie się działo?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Odłożył kubek i delikatnie zaczął głaskać Charlesa po włosach. Zaciągnął się i przeniósł się myślami do petersburskiego metra.
- Wtedy… Zupełnie niczego nieświadomy jechałem do domu. Myślałem, że będzie spokojnie i kolejny dzień spędzę na próbach ze swoimi... E… Pracami. W każdym razie, oprócz prób, miałem za zadanie zebrać w Petersburgu nowych rekrutów dla szefa. W chwili kryzysu uznałem, że przyłączą się najbardziej szaleni i naiwni. Tymi mógłbym najłatwiej sterować. Plan był prosty. Zmusić „uratowanych”, by w bliższym czasie się odwdzięczyli i wypełnili jakąś zachciankę Krotowa. – strzepnął popiół do popielniczki – Coś mi wtedy nie wyszło… Ale za to dowiedziałem się, że nowy oligarcha przekupił policję i z ich pomocą rozpierdala miasto…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Miał ochotę wypalić z pytaniem, dlaczego Garik to robi, dlaczego go głaszcze, po co, ale w porę się powstrzymał. Nie chciał go spłoszyć, poza tym wiedział, że pewnych rzeczy powinien domyśleć się sam i uznać, że zgadł, nie zawsze musi się upewniać, że ma rację i nie zrozumiał czegoś źle.
Milczał dłuższą chwilę paląc w spokoju, wyraźnie nad czymś myśląc. Gdy odezwał się, brzmiał ostrożnie, ale wciąż spokojnie, jakby wcale nie poruszał tak poważnego tematu, jakby to, o co pyta było abstrakcją, a nie realną możliwością.
Czyli... mówisz mi o sobie i o całej reszcie tak chętnie bo... chcesz żebym dla ciebie pracował? Albo chcesz mnie zabić i wiesz, że nie powtórzę tego dalej?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Zaśmiał się na te przypuszczenia. Naprawdę tak myśli? I mówi to z takim spokojem? Niezły jest.
- Mówię, ponieważ… Wiem, że nie jesteś na tyle głupi, by to rozpowiadać i ryzykować przy tym życiem. Skoro już zdecydowałem się przed tobą otworzyć, oznacza, że muszę ci ufać, prawda?... Nie mam zamiaru wciągać cię w swoje towarzystwo. Krotow i reszta zdecydowanie nie są dla ciebie. Tak samo nie zależy mi na twojej śmierci. – przypomniał sobie sytuację pod Berlinem, kiedy stracił nad sobą panowanie i gonił Charlesa z bronią. Mimo wszystko nie strzelił. Miał powody… - Nie chcę też byś czuł, że za wszelką cenę chcę cię przy sobie utrzymać czy tam znaleźć. Rób co chcesz i mierz się z konsekwencjami. Ja tylko… - hmmm… Właśnie, co tylko? – Я хочу, чтобы вы приняли меня. – szybko pokręcił głową z niedowierzaniem. Powiedział to… Ehhh…
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Prawda, podejrzewał, że jakieś zaufanie ze strony Garika wchodziło w grę... Nawet skinął głową, ale jakoś ciężko mu było w to uwierzyć. Potrzebował wiele czasu, aby samemu zaufać, więc podświadomie przyjmował, że inni mają podobne podejście.
Taak, Charlesowi również przypomniał się tamten dzień i to, jak się pobili, jak Garik do niego mierzył, a później ucieczkę. A potem te parę godzin spędzonych w szpitalu, męczarnie, które przeżywał w samolocie. Następnych dni nie pamiętał zbyt dobrze, ale wiedział, że spędził je w klinice znajomej. Zostawił te myśli dla siebie, chociaż nie potrafił się nie skrzywić na samo wspomnienie.
Nie goń mnie, jeśli będę chciał odejść. To wszystko. – Wzruszył ramionami i wyprostował się, po czym zgasił papierosa i usiadł po turecku na podłodze. Lekko przechylił głowę. – Chcesz żebym ja cię... co? Mógłbyś powtórzyć po angielsku? Niemiecku albo nawet francusku, ale nie rusku, proszę... – Pochylił się i objął głowę rękami, jakby słuchanie i rozumienie tego języka przerastało go w tym momencie.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- O matko. – powtórzyć? Jednak to było dla niego ważne do zrozumienia?! Agh…  Uśmiechnął się i spojrzał w sufit – Chcę, byś mnie zaakceptował. Tyle. – zaciągnął się – Jeszcze jakieś pytania? Myślę, że szybko takiej spowiedzi nie powtórzymy. – zmiana tematu, o tak.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
W pierwszej chwili pomyślał, że źle usłyszał, dlatego zmarszczył brwi. Zaakceptować? Aaa! Zaakceptować! Uśmiechnął się szczerze i podniósł wzrok na Garika.
A czujesz się przeze mnie nieakceptowany? – Teraz uśmiech fotografa zmienił się na bardziej zadziorny. Dla podkreślenia i wyjaśnienia intencji swoich słów położył dłoń nad kolanem znajomego i przesunął w górę.
Pytania, pytania... Hm, co jeszcze...? Aha.
Czy gdybyś wiedział o jakichś wydarzeniach, powiedziałbyś mi? Wiesz o co chodzi. Strajki, wybuchy, przemyt... Bo to nie tak, że... – Przerwał, skrzywił się. Zaczął od nowa. – Ludzie zazwyczaj myślą, że tacy jak ja są na miejscu, aby pomagać i to wielki błąd. Nie wiem, jak jest zresztą reporterów, jakie dylematy nimi targają, ale ja po prostu robię zdjęcia i biorę pieniądze za sprzedawanie ich. Albo niesprzedawanie, jeśli widzę w tym jakiś interes. Nie jestem śledczym i nie pilnuję prawa... Hah, często sam je łamię. – Ściągnął kubek z resztką kawy ze stolika i objął go dłońmi. – Pomógłbym, jeśli chciałbyś, żeby ktoś się o czymś dowiedział, coś zobaczył.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Sam nie wiem co czuję. Tym bardziej nie wiem co czujesz ty. Zwłaszcza w stosunku do mnie – skrzywił się, trochę zażenowany swoją odpowiedzią. Zaciągnął się ostatni raz. Ugasił papierosa i oparł się wygodnie o łóżko.
- Chcesz informacji o wydarzeniach. Hm… Jeśli będzie okazja mogę cię powiadomić, ale! Musiałbym mieć z tobą kontakt… Jak ty to przeżyjesz? – spojrzał w stronę wiszącego telewizora. Zamyślił się na moment, wyobrażając sobie prawdopodobną sytuację w przyszłości – Lubisz niebezpieczeństwo, co? W ramach zapłaty za informacje, chcę od ciebie tylko jednego. Ciekawe czy dałbyś radę…  - teatralnym gestem dotknął palcem ust i z uśmiechem zapatrzył się w kąt pokoju, jakby właśnie się nad tym głowił.
O pomocy w tej chwili nie było mowy. Musiałby to lepiej przemyśleć.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Co czuł? Właśnie. Potrzebował więcej czasu, aby to sobie poukładać i nazwać. Na razie cieszył się tym, że udało im się dogadać. Nic nie powiedział, ale posłał znajomemu spokojne spojrzenie i znów dotknął jego przedramienia.
Czy lubił niebezpieczeństwo? To tak jakby pytać rybę, co sądzi o wodzie. Pewnie by jakoś to skomentował, ale bardziej zainteresowała go dalsza część wypowiedzi Garika.
Co cię interesuje? Seks?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Nie o to mi chodziło, chociaż wiesz… Nie pogardzę. – zagryzł dolną wargę i uśmiechnął się – Chcę czegoś innego… Trudniejszego do wykonania. – oparł się o łokciami o kolana i przybliżył do niego – Chcę byś mi obiecał, że za każdym razem gdy znajdziesz się w miejscu, które ci wskażę, będziesz na siebie uważał. – wyszeptał i zawiesił spojrzenie na jego ustach. – Pasuje?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie o seks chodziło? Oho, więc rzeczywiście może być trudno... Był ciekawy, co też tam ten gość sobie upatrzył, co wykombinował.
Nie odsuwał się, ale słuchał uważnie nie zwracając uwagi na mały dystans, w każdej chwili gotów na przeanalizowanie, czy powinien brać propozycję pod uwagę czy... Co? Poczuł się zbity z tropu. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział, co w tej chwili by mógł. Miał na siebie uważać...? Czy znajomy żartuje?
I, eee... tyle? – Spojrzał na Garika z nutą podejrzliwości. – Przecież to... – Przerwał nagle. Nie, nie, źle! Po co chce uświadamiać młodszemu, że to zupełnie głupie, przecież zadziała na swoją niekorzyść. – No... skoro tak chcesz, to ja, pewnie, postaram się. – Nagle spoważniał i przechylił głowę. – Garik, skoro już tak szczerze rozmawiamy... Czy ty się we mnie zakochałeś?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Tyle. Masz to zrobić, a nie tylko się starać. – zmarszczył brwi. – Nie mam zamiaru tracić kolejnej osoby, której zaufałem. – wyprostował się i skrzyżował ręce. Na kolejne pytanie uciekł wzrokiem. Że niby w nim? – Troska nie musi od razu oznaczać zakochania. – nie, chyba inaczej powinien to nazwać. Dobra, prosto z mostu. – Zauroczyłem się. Zadowolony? Nie martw się, minie mi jak już odlecisz. – wziął popielniczkę i odłożył ją na stolik. Wyciągnął z szafki portfel i schował do kieszeni – Nie wiem jak ty, ale ja muszę coś zjeść. Schodzę na śniadanie. Idziesz ze mną?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach