Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
[ NIEMCY, BERLIN ] Berlin i okolice
Pon Maj 01, 2017 12:40 pm
First topic message reminder :

[Wcześniejsze wydarzenia w tym temacie]
Około dziewiątej obudziło go coś dziwnego, coś, do czego zupełnie nie przywykł: śpiew ptaków. Rany, gdzie on dokładnie był? A, tak, już pamiętał. Robił się na to za stary, naprawdę! Przeciągnął się i od razu sięgnął po puszkę z kawą. Był obolały jak cholera, ale na szczęście w inny sposób niż wczoraj.
Dzień dobry? – rzucił nadal lekko nieprzytomny. Nie uśmiechał się, ale jego spojrzenie miało przyjemny, ciepły wyraz.

Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Ach, skoro tak... Szybko zdjął obrączkę i wrzucił do wewnętrznej kieszeni marynarki, poprawił krawat i dalej jakby nigdy nic patrzył za okno.
Dojechali na miejsce praktycznie za parę minut. Charles zapłacił kierowcy dając spory napiwek, czego mężczyzna wydawał się nie zauważyć. Jak dyskrecja to na całego, co?
Wydawałoby się, że fotograf kieruje się do wejścia do hotelu, ale zamiast otworzyć pierwsze drzwi, wybrał te obok, za którymi znajdował się korytarz i mała salka, a w jej centralnej części schody w dół. O taak, już tutaj dało się wyczuć zapach pieczonego mięsa. Charlesa zabolał żołądek. No już, za chwilę, spokojnie. Zszedł i zajął miejsce w rogu nawet nie pytając czy znajomemu to odpowiada, a po chwili rozejrzał się po sali jakby kogoś szukał. Oprócz nich siedziała tu jakaś starsza kobieta z młodszą, a poza tym było pusto. A sam wystrój restauracji? Klimatyczny półmrok, ściany z cegieł, krzesła i stoły z masywnych kawałów ciemnego drewna, parę ozdobnych belek podtrzymujących sufit. Na stolikach nie było obrusów, ale na samym środku każdego umieszczono miniaturowe pochodnie wyglądające jak płonące czarki na metalowych nóżkach wbite końcem bezpośrednio w blat. Fotograf sam zapalił pochodnię na swoim stoliku, nie czekając aż zrobi to kelner. Wspaniale, taki ogień idealnie równoważył brak okien i ciemny wystrój restauracji.
Co o tym myślisz? – zagadnął Garika w czasie, gdy czekali aż ktoś z obsługi do nich podejdzie.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Bez słowa wysiadł z samochodu i poszedł za Charlesem. Jeść, jeść dajcie jeść! Głodny Garik to zły Garik. Nie rozglądał się za dużo i nie komentował. To już był ten stan zobojętnienia, kiedy liczyło się tylko to, kiedy w końcu dostanie swój widelec i danie.
- Ładny zapach – odpowiedział bez dłuższego namysłu – Co możesz mi zaproponować do zjedzenia? – nie miał zamiaru patrzeć w menu. Chce już, najszybciej, w tej chwili dostać zamówienie. Na resztę zwróci uwagę… Później.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Charles starał sobie przypomnieć, co właściwie tu podają... o ile dobrze pamiętał, restauracja była nastawiona głównie na mięsa różnych rodzajów, przyrządzane w prosty, podkreślający smak sposób.
Pewnie jakiś stek...? – Szybko przeniósł wzrok z Garika na kelnera, zagadał z nim parę słów i odebrał karty dań, potem jedną podał towarzyszowi. – Tylko się nie upij... – mruknął nie wiadomo czy do siebie czy do znajomego, bo właśnie sam przeglądał bogatą listę alkoholi. Tak, taki dzień miał ochotę odreagować pijąc coś dobrego... ale to spotkaniu biznesowym. A najlepiej po tym, jak odprawi stąd Garika.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Pomyśl jaki, zdaję się na ciebie – nawet nie zajrzał co jest w środku. Patrzył na Charlesa i czekał. Miał nadzieję, że szybko coś wybierze. Ściągnął rękawiczki, teraz będą mu przeszkadzać. Poświeci obrączką! Kiedyś w końcu dorobi się prawdziwej. Do tego czasu będzie udawał…
- Nie zamierzam pić. – woli pozostać trzeźwy, dopóki nie odnajdzie Ilyi. Nie ma czasu później czuć się źle. Odreaguje w Amsterdamie. Chyba tam wróci, prawda?...
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Zdaje się na Charlesa? Powierza mu decydowanie o tym, co zje? Och, pewnie gdyby fotograf bardziej przejmował się Garikiem, uznałby, że to dość stresujące, bo co jeśli mu nie będzie smakować, jeśli go zawiedzie? To jak z parzeniem kawy nowo poznanej osobie: co, jeśli będzie za mocna? Albo za słaba? Albo jak naleje się za dużo mleka?
Tymczasem Lewis skinął głową i zaczął przeglądać menu. Szybko zdecydował się dla Garika zamówić stek sezonowany na sucho z masłem, rozmarynem i piure ziemniaczanym oraz wodę, dla siebie podobnie, z tym, że zamiast masła wziął płatki migdałów, a całą porcję ziemniaków wymienił na pół, a do tego pół porcji mieszanki sałat z winegretem. Nie, nie weźmie całości, bo tyle nie zje, oczywiście, dziękuję, przeprasza za robienie kłopotu.
Podniósł pytające spojrzenie na Garika. Pić? Co? Czyli jednak powiedział to, a nie pomyślał... Ech, kolejny plus pracy samemu: nikt nie słyszy twoich myśli.
Ja zamierzam. Dużo. Ale nie martw się, nie teraz.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Skinął głową i westchnął. Podparł się o rękę i z nudów zaczął oglądać wnętrze. Hmm… Bardzo przytulnie i elegancko. Powinien tutaj kiedyś kogoś zaprosić. Ziewnął i przymknął oczy.
- Myślałeś już czy chcesz tu zostać? – zapytał od niechcenia.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez Hurricane dnia Pon Maj 08, 2017 6:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
Wzruszył ramionami. Znowu wietrzył podstęp. Po co Garik chce to wiedzieć? Zamierza go pilnować i w razie potrzeby prosić albo zmusić do pomocy? Albo do nie wtykania nosa w cudze sprawy? Przecież na tym właśnie polegała praca Charlesa.
Jeszcze nie wiem. Jeśli uda się nam osiągnąć cel to może zostanę na chwilę, odwdzięczę się koledze. A może nie, bo ty będziesz wiedział, gdzie jestem i znowu dasz mi zaproszenie do jakiegoś... klubu. Bo możesz. – Wykonał w powietrzu palcami cudzysłów, żeby jego znajomy przypadkiem nie zapomniał, jak głupio umotywował swoje działania.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Wyszczerzył się. Jaki ostrożny! Bardzo dobrze.
- Odwdzięczyć? - uniósł brew. Mógł sobie wyobrazić tylko jedną formę odwdzięczenia się w wykonaniu Charlesa. Próbował ukryć to jak bardzo mu nie podpowiadała ta myśl. Zazdrosny? Może. - Nie zamierzam cię nigdzie zapraszać. Zdobędziemy informacje i.... Rozejdziemy się, co? - nie liczył, że fotograf będzie chciał ruszyć się dalej. Już chyba wystarczająco go wykorzystuje i ciąga. No! Chyba, że lubi! Patrzył mu w oczy i delikatnie się uśmiechał.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Powoli pokiwał głową.
Taak, za zorganizowanie ubrań i spotkania. Pewnie będzie chciał gdzieś ze mną pojechać albo żebym mu znowu pozował do obrazu. – Wzruszył ramionami i lekko zacisnął usta. Och, co? No właśnie, Garik zadał dobre pytanie, na które Charles jeszcze na wszelki wypadek nie chciał odpowiadać poważnie i jednoznacznie. A nuż uzna, że obecność Garika daje mu dostęp do ludzi i informacji, które normalnie byłyby poza zasięgiem?
Rozejdziemy? Czy ty... – Spuścił wzrok i opuszką wskazującego palca zaczął bawić się szklanką z wodą, którą właśnie przyniósł im kelner. Wyglądał jakby gryzł się z myślami i starał ukryć smutek. – Czy ty właśnie powiedziałeś, że zerwiesz zaręczyny, jak nie będę ci już potrzebny?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Tylko tyle? Aż ciężko uwierzyć. Nadal interpretował po swojemu, ale nie pokazywał tego. Czekał na jednoznaczną odpowiedź, typową dla Charlesa. Pochylił się bliżej niego jakby zaraz miał wyszeptać jakąś tajemnicę. Zmarszczył brwi i spoważniał, szykuję się coś grubego, oho!
- Słucham? – poczuł jak robi mu się gorąco. Przez krótką chwilę wziął to na poważnie i już miał krzyczeć, zaprzeczać! Po chwili uspokoił myśli i zaśmiał się cicho pod nosem. Przecież to głupi żart… Cały ten cyrk z obrączkami to cholernie głupia pomyłka. – Oczywiście, że nie. – postanowił to ciągnąć – Póki jesteś obok, będziesz mi potrzebny. Jesteś mój. Nie zrywam i nie zamierzam bez twojej zgody zostawiać cię gdziekolwiek… Kochanie. – mówił to spokojnie, cichym głosem, brzmiało jak najbardziej prawdziwie.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Wszystko poza tym, że jestem twój, brzmi nieźle. – Nadal był poważny, ale już spoglądał na Garika łagodniej. Nagle zmarszczył brwi, jakby sobie coś przypomniał. – Skoro obydwoje już zaakceptowaliśmy ten radosny fakt narzeczeństwa, to wyjaśnij... Mówiłeś, że wtedy, gdy mieszkałeś z twoim przyjacielem bardzo dużo pracowałeś... więc czemu nie miałeś pieniędzy? Czemu nie wylądowałeś w bardziej, hm... sprzyjającej sytuacji?
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Oooh, jakże mi przykro – odpowiedział z udawanym współczuciem. Pocmokał i pokręcił głową. Biedactwo… Popatrzył na jego wodę i od razu zanotował w głowie by po obiedzie poprosić o kawę. Niech no szybciej przyniosą ten obiad! Albo chociaż przystawki!
- Ty jeszcze nie. Nie nosisz obrączki – zaśmiał się i pokazał na swoją. Myślał, że nie zejdą do poważnych tematów, tym bardziej nie myślał o tym by Charles chciał zdobyć jakiekolwiek informacje o nim. Uświadamiać go?
– Hmmm… - odwrócił wzrok jakby szukał odpowiedzi gdzieś w przeszłości. Nieświadomie zaczął bawić się mankietami i obrączką. – Pracowałem przy wycince drzew w Irkucku i na budowie pod Moskwą. Nie wiedziałem wtedy, że zatrudnia wszystkich Krotow, cóż… Nie miałem tożsamości więc do normalnej pracy mnie nie przyjęto. Tam miałem zapewniony byt i powroty do Moskwy. Pieniędzmi się dzieliłem z Vuką… - rozłożył ręce – Ta cała praca była dla mnie jak pokuta za przeszłość. Odcierpiałem swoje aż któregoś dnia…! – pstryknął palcami – Umarło mi się. Tak na chwilę. Podczas montażu pociągnąłem złe kable i koniec! Obudziłem się na stole operacyjnym. Byłem kolejny do cięcia… Mówiłem ci już o budkach z kebabem, prawda?
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Uniósł brew. Umarło mu się? Ach, o to chodzi. Pokiwał głową. Pamiętał tę wzmiankę o kebabie, pamiętał, że domyślił się wtedy, że coś jest nie tak z mięsem.
A teraz? Jak znajdziemy naszego znajomego... co będziesz robi? Masz jeszcze jakąś ciekawą robotę? – Zerknął w stronę kelnera, który z uwagą i ostrożnością niósł w stronę ich stolika dwa duże talerze.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Mam do oddania przesyłkę dla Krotowa. Kiedyś się za to wezmę... Może do tego czasu mnie nie kropną! Chciałbym zająć się tym już teraz, ale zlecenia od mojej szefowej są najważniejsze. Na pocieszenie mam ciebie - uśmiechnął się i zmarszczył nos - Muszę wrócić do Petersburga i trochę porozmawiać z policją. Nie wiem ile wiesz z tego co teraz tam się dzieje, al... - spojrzał tam gdzie Charles i zamknął się na moment. Podziękował za jedzenie i z błogim wyrazem twarzy zaczął jeść. Dziecko w końcu dostało jedzenie jak miło.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Ech, ta przesyłka... domyślał się, ze podczas poszukiwań wiele zdjęć mógłby zrobić, ale też niewiele z nich opublikować. Był pewny, że z tej akcji teraz nie będzie miał nic prócz kontaktów i informacji. Nie sprzeda tej sprawy ze śledzeniem Ilyi, bo tym samym sprzedałby Garika i pewnie wystawił zlecenie na swoją głowę.
Ale...? – zachęcił go do kontynuowania krojąc w tym czasie swoją porcję mięsa. – Wiesz, do czego dążę. Może podrzucisz mi jakiś temat, który mógłbym samodzielnie rozwinąć, coś, co nadawałoby się na artykuł... Nikt nie wiedziałby, że mam to od ciebie... – Podniósł wzrok i obserwował reakcję mężczyzny, spokojnie przeżuwając kęs. Musiał się powstrzymać, aby nie rzucić się na jedzenie, ale wolał wczuć się w smak i przy okazji ćwiczyć silną wole i opanowanie. Idealnie. Przyjemne z pożytecznym.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach