Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Fontanna
Sro Wrz 23, 2015 11:58 am


Ostatnio zmieniony przez Sheridan Kenneth Paige dnia Wto Sty 28, 2020 8:21 pm, w całości zmieniany 1 raz
First topic message reminder :

Pomijając szum spływającej wody, jest to chyba najbardziej zaciszne miejsce na całym terenie szkoły - oczywiście pomijając sale lekcyjne, do których nikomu nie jest spieszno wchodzić - które dałoby radę wprowadzić niemal każdego w stan błogiego relaksu. Ewentualnie przypomni o nagłej potrzebie pójścia do toalety. Krąg wykonany z błękitnego marmuru bardiglio stanowi bazę całej tej monumentalnej formy, a wyrzeźbione z tego samego materiału dwie damy zdają się falować pośród wypluwanej przez siebie wody. Ich głowy są zadarte w górę, a ciała - jeśli spojrzeć pod odpowiednim kątem - sprawiają wrażenie splecionych ze sobą, gdy tak wyginają się w sobie tylko znanym tańcu. Jeśli ktoś ma akurat ochotę przysiąść na fontanianym murku, ale boi się zamoczenia swoich ubrań - bez obaw. Zarówno ów okrąg, jak i ewentualny spoczywający, są kompletnie poza zasięgiem chlupoczących kropel.

LP
LP
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Wto Sty 17, 2017 1:16 pm
LP jest osobą wręcz niewidzialną, jeśli nie chce aby ktoś go zauważył to tak jest. Gdy chce być zauważony to się ujawnia i stara być charyzmatyczny, aby inni zwrócili na niego uwagę. Teraz tak było. Nie miał zamiaru owijać w bawełnę, chciał aby ona go zauważyła, aby zwróciła na niego uwagę i tak tez się stało. Uśmiechnął sie na jej pytanie. No tak, nic w tych czasach nie jest za darmo. Musiał się chwilę zastanowić, co mógłby jej dać. Uśmiechnął się na jej słowa, nachylił się do niej zmniejszając ich odległość do milimetrów.
- Coś bardzo fajnego - szepnął jej na ucho czekając tak chwilę, chciał sprawdzić jej reakcję, sprawdzić jej granice, na ile sobie pozwala.
LP nie lubił się cackać z ludźmi, nie lubił być sztucznie miły i nie lubił błagać ludzi o coś. Jeśli czegoś nie chcieli nie będzie klęczał przed nimi i prosił wręcz o pozowanie. Starał się ich do tego przekonać, być intrygujący i tajemnicy. Chciał zasiać w ich głowie ciekawość odnośnie jego persony. To było chyba najbardziej dla nich nie do zniesienia, to że nikt nie wie kim jest, nikt nie wie skąd się wziął i co tu tak właściwie robi.
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Wto Sty 17, 2017 8:41 pm
IOIO INTERWENCJA MG

Zimna znów zaskoczyła uczniów Riverdale. Poczciwa szkolna pielęgniarka ostrzegała, żeby ograniczać wyjścia na zewnątrz w tym okresie, bo nie tylko pogoda nie dopisuje, ale przede wszystkim wszędzie chorzy ludzie, co kaszlą, smarkają i zarażają każdego naokoło. Jednakże przeklęty nałóg nie daje żyć, czyż nie?

LP: W pewnym momencie poczuła irytujące drapanie w gardle, które szybko przerodziło się w nieprzyjemny kaszel. Ataki bywają częste i niezwykle wyczerpujące, a gardło pali, jakby się lawa tamtędy przelewała, cóż jednak zrobić? Zalecamy dużo napojów, jakieś tabletki do ssania i kilka dni odpoczynku dla gardła. Przewidywany czas trwania choroby: około dwa tygodnie, przy czym drugi tydzień to już jedynie irytujące odkaszliwanie, bo cały czas coś tam drapie.

Brooklyn: Zawalony nos, co uniemożliwia normalne oddychanie, podniesiona temperatura, okropne samopoczucie i sporadyczny kaszel sprawiają, że kariera modelki chyba będzie musiała poczekać. Wygląda to na zwykłe przeziębienie, ale jednak trzeba trochę odpocząć. W razie leżenia pod ciepłą kołderką i popijania gorącej herbaty przy oglądaniu Netfliksa, choroba ustąpi po tygodniu, jeśli jednak zostanie zignorowana, może się przeciągnąć i męczyć nawet przez miesiąc.

Dziękuję za uwagę.
Brooklyn
Brooklyn
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Sro Lut 08, 2017 7:00 pm
Patrzyła na niego. Coś bardzo fajnego? Nie, ona nie byłą z tych osób, które słysząc słowo "coś" od razu się podniecają i chcą wiedzieć, co to jest. Jak dla niej, to było to bardzo dziecinne i niepotrzebne zachowanie. W końcu jej rodzice byli dość bogaci i sama mogła sobie kupić coś, byle co, co popadnie, a nawet cokolwiek. Miała niesamowite szczęście, prawda? W końcu kto nie chciałby wszystko jedno czego?
- Naprawdę? - uśmiechnęła się szeroko, jakby podniecona. Po chwili na jej twarzy pojawiła się obojętność. - W takim razie podziękuję. - patrzyła cały czas na niego, chowając głębiej dłonie w kieszenie. Naprawdę było dzisiaj strasznie zimno. Już od jakiegoś czasu kręciło jej się w głowie i czuła się gorzej, niż zazwyczaj. Jednak teraz zaczęło jej się kręcić w nosie i nawet nie zdążyła zareagować, a kichnęła, a zaraz po tym złapał ją taki napad kaszlu, że aż poczuła łzy w oczach. Od razu wyjęła dłonie z kieszeni i zakryła swoje usta w trakcie tego wypluwania płuc, aby nie rozsiewać swoich zarazków. No pięknie... Jeszcze tylko choroby jej brakowało.
LP
LP
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Pon Lip 24, 2017 8:24 am
Na ustach LP pojawił się grymas zadowolenia, uśmiech czarujący i łobuzerski. Lubił takie osoby, ale jednocześnie nie miał pojęcia jak ją przekonać. Chociaż może nie powinien jej przekonywać? Jego niebieskie oczy przeskakiwały po każdym centymetrze jej twarzy, ciała, a także aurze dziewczyny. Według niego mulatki były gorące i to nie tylko dlatego, że są jak czekolada, ale ich osobowość jest charakterystyczna. Przesunął dłonią po włosach i znowu się do niej pochylił.
- Rozumiem - mruknął cicho, odsunął się i znowu się uśmiechnął. - Do zobaczenia - ruszył z powrotem do szkoły.
Serce waliło mu jak młot kowalski. Rozmawiał z nią. Zamienił kilka słów. Nie sądził, że mu się to uda. Zwykle to inni zaczynają rozmowę tekstem: czego się gapisz kretynie?, a teraz było inaczej. Lubił zmienność w takich chwilach.

[z tematu x2]
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Fontanna
Wto Wrz 26, 2017 12:01 am
Fontanna - Page 6 Strefa-Za_qrhwaar
Artem Domashnikov
Artem Domashnikov
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Pon Paź 02, 2017 9:42 pm
Fontanna był zapewne często oblegana przez uczniów jako miejsce zbiórek, dziś nie znalazłoby się przy niej żywej duszy. Strefa zamknięta, hm? No tak, jednak jaki jest sens zwracania na to uwagi - dla Artema - żaden. Spokojnym krokiem przechadzał się z jednej strony, aż na drugą, a w końcu usiadł na murku fontanny. Bezcelowo patrząc się przed siebie wyprostował nogi i starał się nie skupiać na męczących go myślach.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Fontanna
Pon Paź 02, 2017 9:42 pm
The member 'Artem Domashnikov' has done the following action : Dices roll


'Kostka Eventowa' : 47
Artem Domashnikov
Artem Domashnikov
Fresh Blood Lost in the City
Re: Fontanna
Pon Paź 02, 2017 9:58 pm
Zauważywszy małą karteczkę pomiędzy cegłami fontanny wyciągnął ją i przeczytał treść. To wydawało się dość dziwne. Schował skrawek papieru do kieszeni i szybkim tempem oddalił się od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą siedział.
Z/t
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Fontanna
Czw Lut 06, 2020 11:22 pm
P O N I E D Z I A Ł E K   -   G O D Z I N A   1 6 . 0 5

Nie odpisywał mu.
Dał mu święty spokój w niedzielę nie widząc reakcji na swojego smsa, zakładając że przyda mu się nieco oddechu, skoro i tak mieli się widzieć w poniedziałek. Zamiast wiecznie spamować mu wiadomościami, tym razem stwierdził że po prostu pokaże mu zdjęcia z Ivo i Jass na tablecie. Jeszcze dziś rano przez chwilę rozważał napisanie do Rene, lecz ostatecznie był tak zaaferowany pojawieniem się Ilyi, że kompletnie o tym zapomniał. W końcu nie codziennie twój przyjaciel wracał do kraju po dziewięciu latach. Gdy już go oświeciło, rudowłosy kompletnie mu nie odpisywał.
Z początku myślał, że może po prostu jest zajęty, nie wyciąga telefonu na lekcjach - w końcu był idealnym, przykładnym uczniem czyż nie? - ale im dłużej czekał, tym bardziej się niepokoił. Chyba nie był zły o tej głupi tekst z wczoraj? Ian rzadko kiedy kontrolował swoje głupie żarty, przez co nie raz i nie dwa wpędzał samego siebie w tarapaty. W sumie to całe szczęście, że nigdy nie mówił w towarzystwie innych, bo byłoby dwa razy gorzej.
Na początku kręcił się nieco bezsensownie wzdłuż korytarza, licząc że może namierzy jakoś jego klasę, ale nie miało to sensu. Przy tak gigantycznej liczbie uczniów, mógłby stać całe wieki, a ich liczba nadal nieszczególnie by zmalała. Poza tym co jeśli czekałby na piętrze, a on wyszedłby na parterze? Rozważał więc stanie przy drzwiach wyjściowych, lecz po tym gdy piąty raz został potrącony przez wychodzącego ucznia, stwierdził że ma dość. Przysiadł więc na murku wyłączonej obecnie fontanny, postukując tyłem butów o marmur i raz po raz wysyłając kolejne wiadomości.
Chyba nie zamierzał go tak po prostu wystawić? Powiedziałby mu, że nigdzie nie idzie, prawda? Naciągnął nieco mocniej materiał kurtki na twarz, by osłonić się przed zimnem. Pozostawało mu jedynie trzymać się nadziei i ignorować zbierające się negatywne myśli, które tylko czekały na pojedynczą chwilę słabości, by zaatakować go z pełną mocą.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Fontanna
Czw Lut 06, 2020 11:49 pm
Niedziela była dla Francuza paskudnym dniem, ale poniedziałek nie okazał się lepszy. Po powrocie od Leilani Rene nie mógł się na niczym już skupić. Resztę dnia krążył po pokoju sprzątając, gotując, albo wykonując inne obowiązki zupełnie mechanicznie i bez werwy, wciąż na nowo przeżywając scenę z pokoju dziewczyny - tego esemesa od Iana, rzut telefonem i jej łzy... Nie mógł pozbyć się tych obrazów sprzed oczu i szybko padł wycieńczony na łóżko. Następnego dnia jak zwykle się nie wyspał, dręczony w nocy koszmarami i z ogromnym trudem zebrał się do szkoły. Na zajęciach bardzo starał się uważać, ale nawet wtedy przyłapywał się na odbieganiu myślami do weekendu. Do tego ciążył mu brak telefonu. Postanowił sobie zamówić coś przez internet by nie łazić po sklepach, ale to dalej będzie mógł zrobić dopiero po powrocie do pokoju. A najpierw jeszcze musiał zanieść notatki Nixonowi. Tylko jak on miał mu spojrzeć w twarz po tym co mu napisał? Nawet jeśli to był tylko żart, celnie trafiał on w najczulszy punkt rudzielca. Szczególnie, że Dubois wcale mimo wszystko nie żałował zostania u Iana na noc. To była wręcz najlepsza rzecz jaka go ostatnio spotkała! Nie rozumiał dlaczego, ale niewiarygodnie dobrze spało mu się w cudzym domu. Lepiej niż kiedykolwiek u siebie!
Czekał na niego pod salą. Bał się, ale nie chciał rezygnować z obowiązku, ani tym bardziej denerwować chłopaka. Nie miał nawet pojęcia, że już samym nieodpisywaniem na smsy wzbudzał niepokój u Iana. A do tego kazał mu długo na siebie czekać, bo chłopcy wcale się nie znaleźli i jeden wystawał pod szkołą, kiedy drugi czekał pod salą. Dopiero po ponad pół godziny czekania na marne, kiedy wszyscy już dawno sobie poszli, Rene także postanowił się zawinąć i niepewnie opuścił szkołę. Wtedy też ujrzał Iana czekającego na niego. Biedne, zmarznięte stworzenie, które wyglądało jakby zimno zaraz miało je pokonać. Rudzielec szybko do niego podszedł.
"Przepraszam" zaczął na migi i już chciał sięgnąć po komórkę, gdy kolejny raz przypomniał sobie, że jej nie ma. Momentalnie odwrócił wzrok i poczuł jak się rumieni.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Fontanna
Pią Lut 07, 2020 12:10 am
Z początku znudzone wystukiwanie jakiegoś rytmu butem zmieniło sie w dużo szybszy, wyraźnie nerwowy odruch. Mijały kolejne minuty, a Rene nadal nie było. Bał się zająć myśli przeglądaniem filmików czy pisaniem z Ivo na messengerze. Co jeśli akurat w momencie kiedy to zrobi, rudowłosy opuści szkołę i przemknie bokiem, byle go nie spotkać? Może powinien mu na to pozwolić? Ale nie chciał. Nawet nie zauważył kiedy schował urządzenie do kieszeni, raz po raz wykręcając sobie palce, by po prostu czymkolwiek się zająć. W takich momentach jak ten, naprawdę tęsknił za wiosną. Wtedy nie miałby problemu z wysiedzeniem na dworze choćby i dwóch godzin. Ale teraz, gdy temperatury nie były mu zbyt przyjazne, nawet piętnaście minut dłużyło się jak nigdy.
Coraz bardziej tracił nadzieję, że chłopak się pojawi. Może powinien jednak wejść do środka? Może też na niego czekał? Może poszedł do biblioteki?
A może po prostu nie chce cię widzieć?
Jego palce w końcu znieruchomiały. Przynajmniej na chwilę, nim złączył je razem, próbując ukryć drżenie dłoni. Spuścił wzrok na ziemię, przyglądając się końcówkom swoich butów. Raz po raz przygryzał nerwowo dolną wargę zębami. Może jednak napisze do Ivo? On lepiej rozumiał ludzi niż Ian. Nie, wystarczyło że i tak nie był co do tego wszystkiego przekonany. Gdyby mu powiedział, że Rene się nie pojawił, zareagowałby jeszcze gorzej.
Poczekam do siedemnastej.
Pomyślał raz po raz uderzając złączonymi dłońmi o kolana.
Raz.
Dwa.
Trzy.
(...)
Sto pięćdziesiąt siedem.
Sto pięćdziesiąt osiem.
Sto pięćdziesiąt dziewięć.
Ktoś pojawił się tuż przed nim, w zasięgu wbitego w ziemię wzroku. Podniósł głowę, momentalnie podrywając się do góry. Nawet nie zauważył, że Rene migał do niego jakieś przeprosiny. Błyskawicznie znalazł się tuż przed nim, łapiąc go za ramiona z wyraźną paniką w oczach.
— "Rene przepraszam za ten głupi tekst, to był tylko żart, w porządku? Nie bądź na mnie zły." — zamigał błyskawicznie (przez co musiał go rzecz jasna puścić), na śmierć zapominając że chłopak nie jest w stanie zrozumieć, gdy rzuca tak wiele gestów w podobnym tempie. W dodatku gdy rudowłosy odwrócił wzrok zrobiło mu się jeszcze gorzej. Momentalnie zbladł - jeśli w ogóle było to możliwe biorąc pod uwagę fakt, że był przemarznięty na kość - i przeskoczył w bok jak królik na sterydach, by znaleźć się w zasięgu jego spojrzenia. Nim zdążył jednak cokolwiek powiedzieć, odwrócił się jeszcze szybciej niż wcześniej i kichnął cicho, zasłaniając się materiałem kurtki. Głupia pogoda.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Fontanna
Pią Lut 07, 2020 12:31 am
Och nie, on się przez niego rozchorował! Rene od razu uderzyło masywne poczucie winy. Ile ten dzieciak tak na niego czekał? To by nie miało miejsca, gdyby mieli jak się umówić. Wszystko przez niego! Przez to, że rzucił telefonem u Leilani. Stracił w jej oczach, a teraz jeszcze wpędzał Iana w chorobę. Do tego chłopak był na niego najwyraźniej zły, bo zaraz doskoczył do niego i zaczął coś na szybko migać. Rudzielec nie miał nawet jak unikać patrzenia w jego stronę, bo brunecik szybko przeskoczył w stronę w którą Francuz odwrócił wzrok, nie dając się ignorować.
"Przepraszam" Rene powtórzył gestem.
"Nie bądź zły." dodał zerkając na niego tymi swymi psimi oczyskami, które nieświadomie robił za każdym razem kiedy coś przeskrobał. Pewnie nawet nie uwierzyłby, że ma wtedy inną minę niż zwykle, nawet gdyby mu to wytknąć.
- N-nie mam telefonu... - odezwał się po chwili, choć z ogromnym trudem. Głos stawał mu w gardle i mimowolnie drżał, gdy wypowiadał te parę słów. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać i chyba faktycznie był tego bliski. Odkąd w niedzielę rano opuścił dom Nixonów jego samopoczucie tylko się pogarszało i w tej chwili szurało już po samym dnie. I przez co? Przez jeden durny tekst? Nie, przecież wiadomo, że nie o to chodziło. Dowcip Iana był tylko kroplą, która wszystko przelała. Przytykiem, który wbił się w niedopuszczający do siebie pewnych myśli mózg młodego Dubois. Razem z pytaniem Ivo, docinkami Lei o jego orientacji i testami z internetu. To wszystko ciążyło rudzielcowi o wiele mocniej niż przypuszczał i wreszcie skończyło się tą mini tragedią w postaci zniszczonej komórki. A co najlepsze, Ian miał za sobą bardzo podobną przygodę, choć Rene nie mógł o tym wiedzieć. Kiedy Nixon zdał sobie sprawę, że lubi swojego "kolegę od notatek" bardziej niż kogokolwiek innego, też prawie stracił telefon. Niewiarygodne jak ci dwaj byli do siebie pod pewnymi względami podobni.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Fontanna
Pią Lut 07, 2020 11:23 am
Spojrzał na niego z wyraźnym zdziwieniem. Dlaczego miałby być zły? Okej, nie odpisywał mu i spóźnił się, ale...
"Nie mam telefonu."
I wszystko jasne. Nawet jeśli Ian ledwo zrozumiał co powiedział. Chwilę mu zajęło nim dopasował do siebie tych kilka słów, formując je w konkretne zdanie. Nie rozumiał tylko dlaczego rozwalony telefon wywoływał u niego aż tak gwałtowną reakcję. Może miał tam jakieś ważne wiadomości i zdjęcia? Był aż tak zniszczony, by nie dało się odzyskać z niego żadnych danych? Jak miał go pocieszyć?
Złapał go za rękę i pociągnął z powrotem na murek fontanny, starając się ignorować panujący chłód. Usadził go naprzeciwko siebie, samemu siadając po turecku, twarzą do niego. Podmuchał kilka razy w dłonie, by je rozgrzać, nim wyciągnął z torby tablet.


Co się stało? Chodzi o telefon czy coś innego?
Coś się stało na korkach? Jak w ogóle go rozwaliłeś?

Położył urządzenie na jego kolanach, przesuwając się bliżej w jego stronę.


Jeśli chcesz możemy iść przed kinem i kupić nowy. Razem z jakąś solidną obudową i szkłem hartowanym, żeby już ci się nie rozwalił.

Dopisał jeszcze na dole, podnosząc na niego wzrok, nim poklepał go pocieszająco po kolanie.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Fontanna
Pią Lut 07, 2020 2:53 pm
Dał się usadzić bez słowa. Był teraz jak szmaciana lalka z którą można było robić wszystko, bo i tak nie natrafi się na sprzeciw. Kiedy zajął miejsce obok, Ian zaczął coś pisać i zaraz podsunął mu tablet pełen wiadomości, które znowu wywołały w Rene rumieniec i sprawiły, że szybko odwrócił twarz. Walczył ze sobą co było widać po tym jak zerkał w stronę urządzenia i przygryzał usta. Trwało to wieki pełne zimnych powiewów wiatru, których tylko Dubois zdawał się nie odczuwać, zanim wreszcie wyciągnął drżącą rękę do ekranu. Skasował słowa Nixona i powoli, niepewnie odpisał;
"Rzuciłem nim. Niechcący."
Nie zabierał dłoni. Myślał czy coś jeszcze dodać, ale nie mógł się zdecydować. Zastanawiał się dłuższą chwilę, ale zrezygnował. Przerosło go to. Przyznanie się do tego co zmusiło go do takiej reakcji to było dla niego zbyt wiele. Cofnął więc rękę przenosząc zagubiony wzrok na tę należącą do Iana, klepiącą go pocieszająco po kolanie. W przypływie dziwnych, skonfliktowanych emocji złapał za nią i wtedy też poczuł jak zimna była. To go trochę otrzeźwiło. Szybko złapał za tablet i dopisał;
"Chodźmy zanim zamarzniesz."
Wstał i zaczekał aż kolega zrobi to samo, cały czas nad czymś rozmyślając. Zanim dotrą do tego kina, czy gdzie on chciał niby iść, minie jeszcze kawałek drogi. Drogi, która cieplejsza się nie zrobi. Nawet nie miał żadnych rękawiczek ani szalika by mu użyczyć, bo sam nie nosił. I wtedy wpadł na pomysł, który chyba chodził mu po głowie odkąd tylko Ian kichnął, a który do tej pory odsuwał od siebie jak najmocniej potrafił. Tym razem wygrało trochę poczucie winy, ale przede wszystkim faktyczna troska. No i coś jeszcze, ale tego trzeciego powodu Rene już zupełnie nie zamierzał na razie roztrząsać.
Pokazał gestem by Nixon podszedł do niego. Wtedy też z lekkim rumieńcem stanął tak by osłonić go od wiatru, rozpiął jego kurtkę, następnie to samo zrobił ze swoją i objął go. Był jak zwykle gorący i to ciepło momentalnie rozlewało się po wszystkim z czym miał styczność, jakby marzyło tylko o tym by od niego uciec. Prawdziwy chodzący piecyk.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Fontanna
Pią Lut 07, 2020 4:16 pm
Poważnie, rzucił telefonem? Miał ochotę parsknąć śmiechem, ale patrząc na zdołowaną minę Rene, postanowił sobie darować. Jeszcze by się obraził i już w ogóle nici z całego wyjścia. Mimo to nie mógł powstrzymać własnej wyobraźni. Co takiego musiał zobaczyć, by rzucić telefonem? Ktoś mu wysłał porno? Przyglądał mu się z wyraźną ciekawością, próbując wyobrazić czy chłopak w ogóle oglądał takie rzeczy. Jakoś w to wątpił. Z drugiej strony podobno ci najniewinniej wyglądający zawsze byli najgorsi. Kto wie, może we własnych czterech ścianach rudowłosy zmieniał się w prawdziwego faza bdsm? Odkaszlnął cicho, czyszcząc tym samym własne idiotyczne myśli, które tym bardziej sprawiały że chciało mu się śmiać.
Wziął od niego tablet i wstał, trzymając urządzenie przez chwilę w dłoniach, nim w końcu wepchnął go do torby.
Podszedł do niego z zaciekawieniem, widząc że go woła, nie do końca wiedząc co mógł chcieć. Widząc jak rozpina jego kurtkę, próbował ukryć własne niezadowolenie. No bo ej, stał na tym dworze przez ileś minut, a teraz jeszcze miał się rozpinać! Może to jakaś dziwna terapia? Zrobi ci się zimniej, więc jak się znowu zapniesz to oszukasz organizm, że niby ci cieplej. Zamiast tego Rene go objął.
Ian stał sztywno w miejscu kompletnie nie wiedząc jak się zachować. No bo... byli w szkole, co nie? I nawet jeśli sam Nixon miał takie rzeczy gdzieś to przecież rudowłosy panikował absolutnie na wszystko. Przez chwilę rozważał nawet przypomnienie mu o tym, chociaż wtedy by się odsunął. Stał więc w miejscu, opierając ostrożnie o niego głowę, jednocześnie zastanawiając się czy powinien podnieść ręce i go objąć.
"Nie działaj całkiem pochopnie."
Słowa Ivo nieustannie odbijały się echem w jego głowie. Już jakiś czas temu zauważył, że zachowywał się w towarzystwie rudowłosego jakby ktoś go pozbawił mózgu. Być może właśnie dlatego po usłyszeniu 'krytyki' ze strony brata, był dużo bardziej świadomy własnych odruchów.
Czy jeśli też go obejmie to będzie pochopne?
Co nie było pochopne?
I o co znowu chodziło? Dawał mu tym samym jakieś sygnały czy kompletnie nie? Nie mógł przecież teraz wysłać smsa do brata z pytaniem czy to normalne. W końcu mógł sobie bez problemu wyobrazić Ilyę robiącego coś identycznego. Więc to chyba normalne, prawda? Sam już nie wiedział. W dodatku im dłużej tak stał tym bardziej senny się robił. Zaczął się przyłapywać na tym, że powieki zaczynały mu ciążyć coraz bardziej.
Podniósł ręce i położył je na przodzie ubrań Rene, ostrożnie odsuwając się w tył. Uśmiechnął się nieco niemrawo, robiąc wszystko by nie odwrócić wzroku.
— "Dzięki."
Zapiął kurtkę faktycznie czując, że jest mu dużo cieplej niż wcześniej. Wyciągnął tablet, podnosząc go do góry.


To chcesz kupić ten telefon?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach