Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
Surprised to see me? [Anubis x Joel]
Sro Wrz 14, 2016 12:18 pm


Ostatnio zmieniony przez Joel dnia Sro Wrz 14, 2016 5:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Surprised to see me? [Anubis x Joel] UrybupH
    ✘ Miejsce akcji: Toronto, dom Joela i może jakieś inne lokacje, zobaczymy.
    ✘ Czas akcji: Poprzednie wakacje, lipiec/sierpień, 2020 rok.
    ✘ Uczestnicy: Anubis, Joel i pewnie jacyś NPC.

    To był jeden z tych upalnych, wakacyjnych dni, podczas którego rozpływała się połowa miasta. Słońce świeciło bardzo mocno, nie oszczędzając nikogo. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że skutecznie wysysało z niektórych ludzi ochotę do życia. Joel właśnie do takich osób należał. Zdecydowanie bardziej wolał zimę. Podczas mrozów mógł sobie zrobić kakao, nakryć się ciepłym kocem i zatracić się w jakiejś dobrej książce lub grze komputerowej. A latem? Musiał brać miliony zimnych pryszniców, rozbierać się niemalże do naga, a mimo wszystko nadal było mu gorąco. Zawsze uważał, że trudniej jest się ochłodzić latem, niż ocieplić zimą.
    Było już trochę po trzynastej, jednak Joelowi nie przeszkadzał ten fakt. Chłopak dalej sobie grzecznie spał. Zapewne w nocy znowu grał w jakąś grę, a potem musiał długo odpoczywać i dlatego wstawał o mało normalnych porach. Ech, takie produktywne wakacje.
    Dzisiejszego dnia nie miał żadnych konkretnych planów. Z nikim się nie umawiał, nikt do niego nie dzwonił i nawet jednej wiadomości nie dostał. Mógł się opierdalać. Pewnie przebudził się kilka razy. Wsadzał ręce pod poduszkę, aby wymacać telefon, sprawdzał godzinę i powiadomienia, chował telefon, a potem zamykał oczy i niemalże natychmiastowo zasypiał. Znowu.
    Spał na ziemi. W nocy było tak upalnie, że nie mógł wytrzymać w swoim łóżku. Kołdry pozbył się całkowicie, bo ta była zmiętolona i leżała w drugim końcu pokoju.
    Strasznie się wiercił, co doprowadziło do tego, że uderzył barkiem w nóżkę stołu, przy którym leżał. Obudził się, ale nie wstawał. Nie miał zamiaru wstawać. Rozruszał tylko obolałą rękę, by następnie mrugnąć kilkukrotnie zaspanymi ślepiami. Wytarł wierzchem dłoni wilgotny policzek — wcale się nie zaślinił w nocy, a wcale! Założył na łeb kaptur swojej piżamy koali i obrócił na bok. Przetarł ręką nos i w tym samym momencie poczuł delikatny zapach. Pewnie mama robiła mu coś na obiad, bo dziś miała w pracy nocną zmianę. O, i nagle mu się przypomniało, że w nocy był tu gdzieś kot. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu futrzaka, ale na szczęście go nie znalazł. Opadł na poduszkę, trzymając rękę na czole. Opierdalaning level sto milionów.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Decyzję właściwie podjął na całkowitym spontanie, zaraz po tym, gdy rano się obudził. Spakował się w ciągu godziny, zabukował bilety lotnicze. Powiadomił dziadka o swoich planach, który uśmiechnął się do swoje wnuka i praktycznie od razu chciał go wypchnąć na lotnisko. Zaoferował się nawet, że sam go tam zawiezie. Czekał ich pięciogodzinny lot, więc wziął Ammit na długi spacer, by zmęczyć psa przed podróżą.
Efekt był taki, że biegając, zmęczył się sam, a pies w dalszym ciągu pozostawał wulkan energii, zupełnie jakby godzinny bieg dodał jej sił, a nie ją ich pozbawił.
Wziął szybki prysznic, bo jednak podróż samolotem i spocone ciało nie szło w parze.
Wszyscy zapakowali się do samochodu i już po chwili żegnał się z dziadkiem i biegł w kierunku odprawy, na którą istniała spora szansa, że zaraz się spóźni. Zabrano mu Ammit, która nie mogła lecieć z nim, na co przez chwilę utyskiwał. Kazał być psu grzecznym, na co został szturchnięty mokrym nosem w biodro.
Zapakował się na swoje miejsce w klasie ekonomicznej i praktycznie od razu zapadł w drzemkę. Obudziło go szturchnięcie w ramię i głos stewardesy, który oznajmił mu, że są już na miejscu. Odebrał swój bagaż i psa, która dostał wręcz szału na jego widok.
- Tak, tak. Ja też się stękniłem - mruknął, krzywiąc się na przeciągłe liźnięcie w polik. Zapakowali się do jednej z taksówek znajdujących się pod lotniskiem. Podał adres i zaczął przyglądać się przesuwającemu się za oknem krajobrazowi. Dawno już tutaj nie był. Jakiś rok pewnie. Miasto wiele się nie zmieniło, ciekawiło go natomiast, czy to samo tyczyło się Joela, któremu miał zamiar nalot.
Zapłacił kierowcy i wysiadł przed domkiem, który pamiętał. Często odwiedzał tutaj chłopaka.
Podszedł do drzwi i pewnie nacisnął dzwonek. Otworzyła mu mama Joela.
- Dzień dobry. Zastałem Joela? - uśmiechnął się czarująco, poprawiając pasek torby. Gdy chciał, potrafił być wyjątkowo grzecznym, młodym człowiekiem. Przecież wcale nie miał celu, by podlizać się gospodyni. Ammit wparowała się do domu bez zaproszenia i praktycznie od razu pobiegła do właściwego pokoju, w którym zaatakowała nosem śpiącego na podłodze.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City


Ostatnio zmieniony przez Joel dnia Czw Wrz 15, 2016 12:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
    Leżał sobie tak dalej, a jego ręka nadal leżała bezwładnie na czole. Myślał o tym jak powinien spędzić dzień. Niby mógł zadzwonić do znajomego i się z nim umówić gdzieś w mieście, ale jakoś niespecjalnie chciało mu się wychodzić, chociaż dla dobrego towarzystwa potrafił się poświęcić. Kątem oka spojrzał w stronę okna. Rolety były opuszczone, ale słońce świeciło na tyle mocno, że brązowy materiał nie był w stanie zatrzymać promieni słonecznych. Ciemnowłosy westchnął głośno z wyczuwalnym zrezygnowaniem. Wyjście z domu mógłby porównać do samobójstwa.
    Przetarł dłonią czoło, by następnie podnieść ją nieco wyżej. Uniósł się nieco, by mieć możliwość zdjęcia kaptura. Potem przeczesał włosy, zmieniając swoją dotychczasową pozycję. Wsparł się trochę na łokciach, by podnieść się chociaż na chwilę. Rozejrzał się po pokoju, mrugając leniwie niebieskimi oczami. Trochę miał syf. Na krześle wisiały jego ubrania, pościel walała się po pokoju, gdzieś na stole leżał kubek, w których zaschła resztka jakiegoś soku. Cóż... najważniejsze, że sam odnajdywał się w swoim małym królestwie. A gości się przecież nie spodziewał, więc nawet trochę nie ogarnął tego śmietnika.
    Dość szybko ocenił aktualny stan swojego pokoju — było źle, ale nie najgorzej. Jeżeli ktoś otworzy drzwi, to przynajmniej nie potknie się i nie zabije. No gorzej będzie jeśli pójdzie dalej, bo wtedy to już będzie musiał uważać na przedmioty leżące na ziemi.
    Jest dobrze.
    Okłamał sam siebie, by następnie znowu ułożyć łeb na poduszce. Poleżał dosłownie chwilę, bo później usłyszał dzwonek do drzwi. Oczywiście w ogóle się tym nie przejął, przecież mama otworzy. No i to raczej nie był nikt do Joela, bo znajomi zwykle zapowiadali swoje wizyty. Czarnowłosy pewnie uznał, że to listonosz lub ktoś taki. Raczej nie ojciec, bo ten pojechał załatwiać jakieś sprawy. No nieważne.
    Przymknął oczy dosłownie na kilka sekund, by nagle usłyszeć delikatny hałas. Drzwi od pokoju miał niedomknięte, dlatego wtargnięcie do pokoju nie było niczym trudnym. Gdy otworzył ślepia zobaczył psa, który zaczął miziać go nosem po twarzy. Znał tego psa, bardzo dobrze go znał.
    — Joel, masz gościa! — krzyknęła matka Joela, kierując głowę w stronę pokoju chłopaka. — Wejdź i się rozgość, Rafaelu. — dodała dość szybko, by po chwili udać się w stronę kuchni, która była w kompletnie innym kierunku niż pokój Kennetha.
    W tym samym czasie Joel wstał. Brawo dla tego pana. Kurde, Lightwooda się totalnie nie spodziewał. Bardzo szybko zaczął ogarniać swój pokój, by był czystszy. Złapał bokserki, które leżały gdzieś na widoku i wrzucił je do szuflady. Zgarnął ręką ubrania z krzesła, które również schował, a potem oparł się o stół, uwarzając przy tym na Ammit, która wciąż biegała radośnie po pokoju. Oczywiście na jego ryju pojawił się delikatny uśmiech.
    — Rafael, co Ty tu... Mogłeś uprzedzić chociaż kilka minut wcześniej to bym ogarnął ten syf. I siebie. — burknął, ruszając w kierunku przyjaciela. Droga nie była łatwa, bo Joel musiał ominąć milion przeszkód. No halo, powinien się z nim jakoś należycie przywitać.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Zajrzał kobiecie ponad głową do korytarza. Trudne to nie było z jego wzrostem. Gdy ponownie spojrzał na mamę Joela, pogłębił swój uśmiech. Na zaproszenie by wszedł, podziękował kiwnięciem głową, a potem przekroczył próg, zamykając za sobą drzwi. Zdjął z siebie skórzaną kurtkę, której podobnie jak Ammit nigdy nie zostawiał, odwiesił ją na hak obok, zdjął nawet buty, by nie zabrudzić dywanu. Jednym słowem, minimalizował skutki swojej nieprzemyślanej decyzji, by tutaj przyjechać. Powinien był uprzedzić, zapytać, czy mógłby zatrzymać się na kilka dni u nich. Zamiast tego po prostu zapakował się do samolotu i oto jest jaśnie pan! Rzucił torbę obok kanapy, jednocześnie tak, by częściowo się za nią chowała. A potem, zamiast ruszyć do pokoju Joela, poszedł za jego mamą do kuchni. Czym chłopak zyskał sobie kilka drogocennych minut, w których ogarnąć mógł swój pokój. I choć Joel starał się sprzątać, to Ammit robiła dokładnie wszystko, by mu to utrudnić, plącząc się między nogami, albo wyciągając rzeczy, które właśnie próbował gdzieś upchnąć do szafy. Na ogół chciała się bawić i cieszyła się na jego widok, czego dowodem był ogon ustawiony na najwyższy poziom merdania.
Tymczasem Rafael stanął w progu królestwa pani domy, oparł się o futrynę i zaciągnął się zapachem pieczeni, która znajdowała się w piekarniku i wyglądała równie znakomicie, co pachniała. Ślinka sama napływała do ust.
- Pachnie znakomicie, proszę pani. Może mógłbym w czymś pani pomóc? - Przymilał się w najlepsze, mając nadzieję na zaproszenie na obiad. I wcale się nie zawiódł. Nie ma lepszego sposobu niż połechtanie ego niż pochwalenie pracy kobiety w kuchni. To był międzynarodowych język! Mama Joela oczywiście wygoniła go z kuchni, twierdząc, że nie musi jej w niczym pomagać. Uśmiechnął się do niej jeszcze i poszedł śladem Ammit. Pchnął drzwi, które wciąż pozostały uchylone i dostrzegł Joela, który krzątał się po pokoju, mając na sobie wciąż piżamę z kapturem koali. Stłumił parsknięcie, czując, że to będzie kilka naprawdę udanych dni. Rozejrzał się po pokoju, oceniając jego stan i zrobił to oczywiście specjalnie. Z premedytacją również nie patrzył na Joela, jakby wszystko dookoła było ważniejsze od samego właściciela.
- Mogłem, ale wtedy nie byłoby niespodzianki... - mruknął posępnie, zawiedziony z tego rodzaju przywitania. A myślał, że spotka się z trochę większym entuzjazmem na swój widok po prawie roku niewidzenia się z nim. Podniósł wzrok na Joela, dopiero wtedy dokańczając.
- Niespodzianka - przyglądał się, jak pokonuje tor przeszkód ustawiony na swojej podłodze z pewnego rodzaju rozbawieniem. Sam Anubis zaś zrobił dwa długie kroki, minął Joela, po czym padł na jego łóżko jak długi, zmęczony po podróży.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Kobieta może zachowała się nieco nieodpowiednio, w końcu powinna się lepiej zająć gościem. Jednak Rafael musiał jej to wybaczyć, w tej chwili nie miała czasu, by wdać się w jakąkolwiek dyskusję przy drzwiach wejściowych. Musiała pilnować obiadu, który przygotowywała, bo przecież nie chciała żeby coś poszło nie tak. Zwykle nie robiła obiadów sama, bo zwyczajnie nie miała na to czasu. Dzisiejszy dzień był wyjątkiem, bo trafiła jej się nocna zmiana. Matka Joela po prostu szukała sobie zajęcia, aż w końcu zdecydowała się zrobić obiad. Chwyciła za książkę kucharską, później odnalazła inny przepis w laptopie, przygotowała wszystkie składniki i zaczęła tworzyć. Cały czas spoglądała na przepisy i ogólnie dużo krzątała się po kuchni. Teraz, gdy zobaczyła Rafaela tym bardziej nie mogła sobie pozwolić na błąd. Wiedziała, że jej syn zjadłby wszystko, nawet gdyby było źle doprawione i beznadziejne, ale nie chciała skazywać gościa na podobny los.
    Była niemalże pewna, że Rafael skierował się od razu do pokoju, więc gdy usłyszała jego głos to prawie podskoczyła. Obróciła się w stronę gościa. Oczywiście uśmiechnęła się szeroko, po czym kazała mu spadać. Ale zaproszenie na obiad dostał. I powiedziała, że może się zatrzymać ile chce. Potem znowu wróciła do garów.
    Sprzątniecie w pokoju nie było wcale takie proste, bo przecież Ammit skutecznie Joelowi przeszkadzała. Niby miał kilka minut, ale nie wyrobił się. Kilkudniowego syfu nie dało się sprzątnąć w tak krótkim czasie, nawet jeśli wpychało się wszystko do szaf i szuflad. Dobrze, że w pobliżu nie było Królewicza, bo ten pewnie próbowałby pokazać Ammit jaki to on jest wspaniały. Wspiąłby się na jakiś mebel, a gdyby ktokolwiek go zignorował to nie dałby mu spokoju. Kocur potrafił być naprawdę wkurzający i chyba wszyscy znajomi Joela doskonale o tym wiedzieli.
    Ciemnowłosy się ucieszył, pokonał nawet kilka przeszkód by znaleźć się bliżej Rafaela, a ten zwyczajnie go wyminął, tak jakby przyszedł tu tylko do łóżka, a nie do jego właściciela. No smutek trochę. Joel zastygł na chwilę na jednej nodze, ostrożnie obrócił się w stronę swojego gościa, by następnie westchnąć dość głośno.
    — Cieszę się, że tu jesteś, takie niespodzianki lubię. — Poruszył zabawnie brwiami i poszerzył uśmiech. — Rozumiem, że jesteś zmęczony... ale moglibyśmy się ładnie przywitać. — dodał, mrugając energicznie ślepiami. Od razu po tym przeszedł się w stronę Rafaela, pokonując tor przeszkód kolejny raz. Miał w tym wprawę, zdecydowanie. Kusiło go żeby walnąć się na łóżku obok białowłosego, ale nie zrobił tego. Uznał, że najpierw weźmie prysznic. — Potrzebuję chwili na ogarnięcie się, daj mi kwadrans, bo muszę się umyć i nałożyć jakieś ciuchy. — no chyba że wolisz mnie nago, dokończył w myślach, po czym zgrabnie przeszedł się po pokoju. Wziął jakiś niebieski ręcznik, małą kosmetyczkę i ruszył w stronę łazienki, którą niestety miał poza pokojem. Stojąc w drzwiach swojego królestwa odwrócił się do Rafaela posyłając mu uśmiech. — Rób co chcesz, ale nie otwieraj zbyt wiele szuflad, bo możesz trafić na brudne bokserki albo inne śmieci. — dodał, po czym ruszył pod prysznic.
    Umył się dość szybko, ale za późno zorientował się, że nie wziął ubrań na zmianę. Użył dezodorantu i perfum. Ogarnął nawet swoje włosy, a na sam koniec obwiązał się ręcznikiem w pasie. Od razu skierował się do pokoju, Rafael pewnie nadal leżał na łóżku. Zresztą... nieważne co robił. Odwrócił się do przyjaciela tyłem, bo szafa była naprzeciwko łóżka, tak. Włożył swoją zajebistą piżamę, wyjął jakieś krótkie spodnie dżinsowe, czarną podkoszulkę z jakiś zajebistym nadrukiem, bokserki i skarpetki. Potem bezwstydnie zrzucił ręcznik, ukazując swój tyłek białowłosemu. Leniwie nałożył na siebie bieliznę, a potem inne części garderoby.
    — Dobra, jestem ogarnięty. W miarę. — powiedział entuzjastycznie, robiąc krótką pauzę. — Chcesz gdzieś wyjść, czy zostajemy w domu? — zapytał, człapiąc w stronę Rafaela. Powalił się obok niego na łóżku, bo przecież mógł sobie na to pozwolić, prawda?
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
To jak zachowywała się jego mama, nie miało wielkiego znaczenia. Anubis uzyskał to, czego tak naprawdę chciał. Zaproszenie na obiad. Zapomniał rano zjeść śniadanie, a i później również nie było jakoś czasu na posiłek. Zresztą dziwnego zachowania rodzicielki Joela jakoś szczególnie nie zauważał. Mogłaby dosłownie stanąć na rękach, a on pokazałby jedynie kciuki w górę i zająłby się czymś innym, byleby jej nie przeszkadzać. 
To, że właśnie zajął mu łóżko, nie znaczyło, że przestał wpatrywać się w Joela, gdy już raz zawiesił na nim wzrok. Usłyszał jego westchnięcie i parsknął krótko śmiechem. To było po prostu silniejsze od niego.
- Nie jestem o tym przekonany. Popsułem Ci jakieś plany? - zapytał z pozoru obojętnym tonem, zupełnie tak, jakby nie było w tym drugiego dna. Nawet gdy zepsuł mu rozkład dnia, choć nie wskazywała na to piżama, którą miał na sobie, to Rafael niewiele by się tym przejął. Najwyżej czekał go kolejny lot, tym razem w drogę powrotną. Wsunął jedną rękę pod głowę, poprawiając poduszkę, drugą zaś położył na brzuchu.
Przez chwilę był.. zaskoczony, lekko wytrącony z równowagi słowami Joela. Zaraz czy on próbował zrzucić na niego winę? Jedna brew podjechała mu ku górze, ta, w której znajdował się kolczyk. Myślał, że chłopak chce się położyć obok niego, dlatego nawet przesunął się, by zrobić mu trochę miejsce, ale znów się przeliczył. Joel wybierał prysznic. W dodatku bez niego. Normalnie by za nim poszedł, ale w domu znajdowała się osoba trzecia. Szlag by to.
- Mnie się podoba ta piżamka - uśmiechnął się kąśliwie, łapiąc za brzeg jego bluzy. Przyjrzał się jeszcze raz jego kapturowi, a wargi chłopaka rozciągnęły się w jeszcze szerszym uśmiechu. Był doprawdy rozkoszny w tym wdzianku. Potem przyjaciel mu się wywinął, a Rafael go nie zatrzymywał. Położył się z powrotem na łóżku, wpatrując się w tyłek chłopak, który lawirował w drodze do drzwi. Kto bogatemu zabroni?
- Idź już - wywrócił oczami, gdy ten przystanął jeszcze w progu. Perspektywa myszkowania mu po szafkach może i byłaby nęcąca, ale raz, że nie chciał się natknąć na brudne gacie, a dwa był naprawdę zmęczony po podróży. Ziewnął sobie, nie kwapiąc się na zasłanianie buzi. Ammit podeszła do łóżka, przy którym zresztą usiadła, a potem położyła kosmaty łeb na brzuchu swojego pana. Anubis położył dłoń na jej głowie i zaczął drapać ją za uszami, co spotkało się ze zmrużeniem ślepi przez zwierzaka i pojedynczym majtnięciem ogona. Nie wiedział, ile czasu minęło, ale był niemalże pewien, że więcej niż piętnaście. W tym czasie wysłał do dziadka SMS, że jest już na miejscu i wszystko jest w porządku. Nie było sensu, żeby staruszek się niepotrzebnie o niego martwił, choć miał to robić bez względu na wiadomość, bądź jej brak. Zamknął oczy i pewnie by tak zasnął, gdyby do pokoju nie wszedł Joel.
Szlag by go.
Po uchyleniu powiek jego oczom ukazał się jasny tyłek Joela, na który bezczelnie znów się gapił, skoro świecił nim tuż przed rafaelowym wzrokiem. Przynajmniej do czasu, gdy chłopak nie wciągnął na siebie ubrań. I po jaką cholerę? Gorąco przecież było! A właśnie..
Ściągnął przez głowę podkoszulek, który rzucił na krzesło, odsłaniając tym samym obtatuowany przód swojego ciała. Od ich ostatniego spotkania przybyło mu kilka nowych nabytków. Słysząc o wyjściu z domu, skrzywił się. Kiedy Joel położył się tuż obok niego, sięgnął po niego ręką i przyciągnął zaborczo do siebie. Położył się na boku, podpierając na jednym łokciu. Wpatrywał się przez chwilę w znajome rysy jego twarzy, a potem wygiął jeden kącik ust w asymetrycznym uśmiechu.
- Zacznijmy jeszcze raz - mruknął, kręcąc głową. Nachylił się nad Joelem jeszcze bardziej, odczekał chwilę.
- Niespodzianka - rzucił, muskając jego miękkie usta swoimi.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Czarnowłosy zastanawiał się czy Rafael wykorzystał tę chwilę, w której został sam, by lepiej przyjrzeć się lepiej pokojowi Joela. On sam na pewno wykorzystałby taką szansę, gdyby oczywiście ją posiadał. Niebieskooki był po prostu trochę ciekawski. No i czytał same kryminały, więc wizja tego, że mógłby przeszukać czyiś pokój była dla niego bardzo kusząca. W ogóle praca detektywa bardzo mu się podobała. Dobra, nieważne.
    — Nawiązując do Twojego wcześniejszego pytania... Nie, nie popsułeś mi żadnych planów. Miałem zamiar spać do około szesnastej, a potem znowu zająć się czymś bezużytecznym. A tak, to przynajmniej mogę zająć się Tobą. — odparł, wgapiając się w sufit. Ammit pewnie się kręciła jeszcze po łóżku, więc Joel od razu pogłaskał ją po łebku.
    Telefon Joela nadal leżał na podłodze, chłopak przewrócił się na łóżku tak, by móc wyciągnąć rękę w stronę urządzenia. W chwilę znalazł komórkę, po czym rzucił ją na stół, uważając przy tym by nie trafić w jakieś naczynie, bo przecież nie chciał niczego stłuc. Od razu po tym rozłożył się wygodniej na łóżku, zerkając w stronę białowłosego.
    — Ej, ej, ja wiem, że jestem gorący i niesamowicie seksowny, ale nie sądziłem, że zaczniesz się tak szybko rozbierać. — zażartował, gdy tylko zobaczył, że Rafael zdejmuje swoją podkoszulkę. Lepiej wyglądał bez niej, wiadomo. — Oczywiście mi to nie przeszkadza, dobrze o tym wiesz. — dodał po chwili, uśmiechając się przy tym. Oczywiście od razu zauważył kilka nowych tatuażów na ciele Lightwooda, był bardzo spostrzegawczy i takie rzeczy zwykle nie umykały jego uwadze.
    Ciemnowłosy uniósł nieco rękę, by następnie bez wahania ułożyć ją na brzuchu Rafaela, który w tym samym czasie przyciągnął Joela do siebie. Przesunął dłoń w okolice podbrzusza, musnął palcami jego skórę, by następnie ruszyć nieco wyżej. Przejechał kciukiem po jego mostku. Robił to z takim wyczuciem, jakby naprawdę badał te kilka nabytków, których nie widział podczas ich ostatniego spotkania. W końcu cofnął rękę, powracając do poprzedniej pozycji.
    — Podobają mi się. — powiedział, bo w sumie zawsze miał słabość do ludzi z tatuażami. Sam chciał mieć kilka, ale wciąż nie mógł zdecydować się na konkretny wzór. No i nie był do końca pewny, który skrawek ciała chciałby pokryć tuszem. Ale miał jeszcze większą ochotę pójść do tatuażysty gdy tak patrzył na Rafaela.
    — Mhm. — mruknął tylko, gdy białowłosy zaproponował by "zaczęli jeszcze raz". Wzrok niebieskookiego niemalże od razu spotkał się z ciemnymi oczętami Lightwooda. Potem ich usta zwyczajnie się złączyły. Na chwilę, krótką chwilę. — Takiej niespodzianki się spodziewałem. — odparł, uśmiechając się szeroko. Podparł się na łokciu, a następnie ułożył swoją dłoń na policzku jasnowłosego. Kciukiem zarysował jego żuchwę, by następnie złapać za nią nieco mocniej. Sam przybliżył się na tyle, aby bezproblemowo móc wpić się w jego usta. Pocałunek trwał nieco dłużej niż ten wcześniejszy.
    — Mama zaraz powinna wyjść z domu, mówiła, że ma do załatwienia kilka spraw. — rzekł spokojnie, kierując wzrok w stronę drzwi. Kobieta zapewne kończyła już robić obiad, więc faktycznie niedługo opuści dom, a wtedy cała chata będzie do ich dyspozycji.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
No, tak. Z jednej strony mógł przewidzieć, że odpowiedzią Joela będzie spanie do późnych godzin popołudniowych. Czasami się zastanawiał jak można tyle czasu spać. On sam, jeśli przesypiał pełną noc, to zakrawało na cud. Częściej jednak szlajał się do wczesnego ranka po mieście. Potem wpadał do domu, by zdrzemnąć się kilka godzin, aby o 5/6 rano być już na nogach, biegając po najbliższym parku. Dalej była już tylko kawa. Istniało spore prawdopodobieństwo, że w jego żyłach nie było już krwi, a sama kofeina, co z jego skłonnościami do nadaktywności, bywało dość.. destrukcyjne.
- Nie będę miał nic przeciwko temu - uśmiechnął się złośliwie, pozostawiając już kwestię jego planów. Nie było większego sensu, by wałkować jedno i to samo, zwłaszcza że nie musiał się już martwić nagłym powrotem do domu. Musiał przeznać przed samym sobą, że nawet z jego pewnością siebie, nie był do końca pewien, jak Joel przyjmie jego wizytę. Był to chyba również dobry moment, by poinformować go, że jego przyjazd nie jest jednodniowy.
- I będziesz mógł to robić przez co najmniej kolejnych kilka dni. W salonie zostawiłem torbę, o ile oczywiście Twoi rodzice nie wykopią mnie za drzwi - parsknął, choć przecież wiedział już, że mama Joela nie ma nic przeciwko kolejnemu posożytowi pod jej dachem. Nie był tylko pewien, jak miał zareagować na taką wiadomość ojciec chłopaka. Wszystko wyjdzie w praniu! Rafael był takim dobrym dzieciakiem, a z jakiegoś powodu wszyscy ojcowie za nim nie przepadali. Ciekawe dlaczego..
- Nie schlebiaj tak sobie. Jesteś mądry, bo mogłeś ochłodzić się pod zimnym strumieniem w łazience. A ja tu cierpię i ubrania się do mnie kleją. - Prawda i wymówka w jednym. Wątpił, żeby Joel mu uwierzył, ale lubił się z nim drażnić w ten sposób. Uśmiechnął się szerzej, słysząc jego zapewnienie. Oczywiście, że to wiedział i wykorzystywał. W dodatku miał ładnie wyrzeźbione ciało, którym mógł się chwalić. Tusz na jasnej skórze również był sporym plusem. Znał swoje atuty i jednym z nich było jego ciało.
- Zdziwiłbym się, gdyby przeszkadzał Ci widok półnagiego faceta w Twoim łóżku - zaśmiał się. Warunkiem tego stwierdzenia było oczywiście, że tym facetem był Rafael, a nie ktoś inny. W takim wypadku zwyczajnie by się wkurzył.
Jego brzuch był płaski, z wyraźnym zarysowaniem mięśni. Nie miał łaskotek, więc nie zaczął się wiercić pod jego dotykiem. Przyglądał się wędrówce jego palców po jego skórze. Nowym nabytkiem były bez wątpienia macki znajdujące się między innymi na podbrzuszu, wystawały ponad krawędzią paska ciemnych spodni. Odetchnął głęboko, bo dotyk sam w sobie był niezwykle przyjemny.
- Cieszę się. Ty wciąż się nie zdecydowałeś, prawda? - zagadnął, był przynajmniej pewien, że na plecach chłopak żadnych tatuaży nie miał.
Zajrzał w błękitne oczy Joela, które barwą przypominały mu bezchmurne niebo. Ilekroć by nie spojrzał na nieboskłon, zawsze myślał wtedy o właścicielu oczu o takim kolorze.
- Może jeszcze kilka mam w zanadrzu - mruknął, przymykając oczy, by wtulić polik w jego dłoń. Oddał mu pocałunek z należytą gorliwością, na sam koniec przygryzając dolną wargę Joela. Wolną rękę złapał za biodro chłopaka, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. Z pocałunkami zaś przeniósł się na szyję niebieskookiego.
-Mam nadzieję, że wcześniej zawoła nas na obiad - zaśmiał się wprost w jego skórę, którą chwilę później przygryzł.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Powodów długiego spania Joela było na pewno kilka. Najczęściej w dzień odsypiał noce, które zarywał na czytaniu kolejnych tomów skandynawskich powieści detektywistycznych lub graniu w gry. Czasami spał z nudów, serio. No i był wybitnie leniwym chłopakiem. Spanie było dla niego ucieczką od wszystkiego. Niebieskooki doskonale wiedział, że matka nie miała serca by go zbudzić, więc dopóki myślała, że śpi to ten zwyczajnie nie musiał wykonywać jakichkolwiek prac domowych.
    — A tylko spróbowałbyś mieć coś przeciwko. — odparł z równie złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Takie drażnienie się z innymi Joel miał we krwi. Podobnie było z jego kotem — Królewiczem. Ich charaktery był bardzo podobne. Futrzak uwielbiał zaczepiać innych, chamsko wpieprzać się komuś na kolana albo po prostu skupiać na sobie uwagę innych. Królewicz to naprawdę nieznośny kot i może właśnie to było takie urzekające, może właśnie dlatego ciemnowłosy postanowił go kupić.
    — O, super, przynajmniej zapewnisz mi rozrywkę przez kilka najbliższych dni. A jeśli chodzi o rodziców, to oni na pewno Cię nie wykopią. — powiedział, a w jego głosie wyraźnie można było wyczuć nieudawany entuzjazm. Towarzystwo Rafaela bardzo mu pasowało, więc nie miał powodów do smutku. I oczywiście, że matka niebieskookiego nie miała nic przeciwko, ba, ona pewnie już wybierała się na duże zakupy, byleby tylko chłopcom niczego nie zabrakło. Skoro już miała w domu gościa, to musiała zrobić wszystko, by miło spędził czas pod jej dachem. Perfekcyjna pani domu. Ojciec Joela zawsze należał do zapracowanych ludzi. W domu praktycznie tylko sypiał, bo resztę czasu był gdzieś w trasie. Czasami w ogóle nie pojawiał się w domu. Gdyby dziś miał się pojawić to pewnie i tak nie zauważyłby obecności gościa. Dziwny z niego typ.
    — Nie schlebiam, tylko mówię prawdę. A co, jest inaczej? Ej, ej, nikt Ci nie zabrania iść pod prysznic. Poza tym... chyba pierwszy raz cieszę się z Twojego cierpienia. — roześmiał się, zerkając na Lightwooda kątem oka. Mokry Rafael od razu się rozbiera, zapamiętam. Aż się uśmiechnął na samą myśl o tym.
    — Zwłaszcza, gdy tym facetem jesteś Ty. — mruknął, robiąc jakąś naprawdę uroczą minę. Kurde, prawie jakby wkradł mu się do głowy! Niby dosłownie chwilę temu badał jego tatuaż, ale teraz nie mógł się powstrzymać, by znów na niego nie spojrzeć. Zerknął na wytatuowane macki, chociaż dużo bardziej interesowały go widocznie zarysowane mięśnie podbrzusza. Oczywiście, że mógłby znowu ich dotknąć, no ale bez przesady, nie będzie przecież leżał i go macał cały czas.
    — No, wciąż się nie zdecydowałem. — burknął, machając łbem na boki. Wiedział, że tatuaż jest na całe życie i w sumie powinien się nad nim zastanowić, wybrać wzór coś dla niego znaczący, taki aby nie wstydził się go nosi i żeby był przy tym ładny. Chciał by jego ciało ładnie się komponowało z tuszem i w sumie trochę zazdrościł Lightwoodowi tego, że miał tyle dziar, a wyglądał świetnie. Widać było, że każda, nawet najmniejsza kropla tuszu na jego ciele była przemyślana.
    — Obyś miał, bo takie niespodzianki akurat są moimi ulubionymi. — zapewnił go, posyłając mu szczery wyszczerz. Oczywiście ujął dłonią policzek białowłosego, a kciukiem przejechał po jego kąciku ust. Po chwili Rafael przyciągnął go do siebie, by obdarzyć go serią pocałunków. Na jasnej szyi ciemnowłosego z pewnością pojawiło się kilka zaczerwienień, bo przecież cerę miał dość delikatną. Ale wcale mu to nie przeszkadzało, bo każde muśnięcie było bardzo przyjemne.
    — Pewnie po prostu powie, że wychodzi. Ale spokojnie, dla takiego dużego chłopca nałożymy podwójną porcję. — odparł, ignorując ugryzienie, które swoją drogą było niesamowicie seksowne. Ale uwaga, bo Joel też potrafił gryźć i z pewnością później się nad nim odegra.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Widząc złośliwy uśmiech czający się w kącikach ust Joela, aż nie mógł się powstrzymać, by nie podjąć rzuconej mu rękawicy. Oczywiście szanse są na to praktycznie zerowe, ponieważ lubił, gdy się nim zajmowano i rozpieszczano.
- A gdybym spróbował, to co? - zapytał dla samej zasady bycia przekornym. O ile Joela lubił, tak pchlarza nienawidził i lepiej by było, żeby wyemigrował z domu na kilka dni. Tak by było wygodniej. Wcale nie rozmyślał, żeby złapać kota za kark i gdy nikt nie patrzył, wystawić za drzwi na wycieraczkę. Albo przypadkiem nakłonić Ammit, by pogoniła kota. Zresztą nie musiałby wcale jej namawiać. Widok kota Joela zawsze działa na nią jak płachta na byka. Co dziwne na inne koty tak nie reagowała. No nieważne.
- Ten dźwięk ulatniającego się powietrza, to moje ego. Zredukowałeś mnie tylko do rozrywki? Ok, niech Ci będzie - parsknął, kręcąc głową z lekkim niedowierzaniem, w co się właśnie wpakował. Choć z drugiej strony. Istniało spore prawdopodobieństwo, że chłopak prześpi większą część przyjazdu Rafaela. Nie, żeby był wredny, myśląc coś podobnego. Wtedy dopiero miałby sporo czasu na myszkowanie mu po szafkach!
Ucieszył go entuzjazm w głosie chłopaka. Wynagradzało mu to ponad pięciogodzinny lot do Toronto, by się z nim spotkać. Nie widział go rok i musiał przyznać, że było to o rok za długo. Jasne, że wolałby go mieć codziennie pod ręką, a nie tylko rozmawiać z nim przez telefon. To nie było to samo.
- Schlebiasz, schlebiasz. A że przy okazji mówisz prawdę.. - wzruszył lekko ramionami. - Jedno nie wyklucza drugiego, czyż nie? - dokończył, przesuwając dłonią po wystającej kości biodrowej.
- Może Ty się nie stęskniłeś, ale ja tak. Nie wyganiaj mnie przedwcześnie. Poza tym Joel nie masz co marudzić na widoki - poruszył zawadiacko brwiami. 
Mówisz? Nawet jeśli mam zamiar spać z ich synem w jednym łóżku? - Cóż, spanie na kanapie średnio mu się widziało, szczerze powiedziawszy. A ten temat musiał wypłynąć prędzej, czy później.
Zwłaszcza gdy tym facetem jesteś Ty.
- Mhm - mruknął z aprobatą, że tak doskonale się rozumieli. Gdyby Joel siedział w jego głowie, już dawno czmychnąłby z pokoju. A przynajmniej nie kusiłby go na pokuszenie swoimi wcześniejszymi wybrykami. Widząc tak uroczą minę na jego twarzy, znów się nad nim nachylił, by go pocałować. Jeśli chciał go macać, to Anubis mógłby go zapewnić, że nie miałby nic przeciwko temu. Sam przecież nie odrywał ręki od ciała ciemnowłosego.
- Jakieś nowe pomysły? - zapytał, gdy się od niego oderwał. Był autentycznie zainteresowany tematem tatuażu. Był ciekaw, jak tusz prezentowałby się na jego skórze.A przede wszystkim był ciekaw, jaki wzór by wybrał na swoją pierwszą dziarę.
- Za dużo nad tym myślisz. W takim tempie nigdy żadnego sobie nie zrobisz - wytknął mu po przyjacielsku, ale jednocześnie go rozumiał. Wspominając swój dylemat i swój pierwszy tatuaż, uśmiechnął się szeroko.
- Postaram się sprostać oczekiwaniom - mruknął, sunąc nosem po jego gładkiej szyi. Czuł dokładnie zapach perfum, których użył po prysznicu, wciąż był mocny i seksowny.
Nie miał żadnego oporu przed znaczeniem jasnej skóry. Co najmniej jedno zaczerwienienie mogło utrzymać się przez kilka dni, zanim zniknie. Uśmiechnął się przy tym arogancko.
- Nie zapomnij o deserze. Co to za obiad bez dobrego deseru? - mruknął niskim głosem, wprost do jego ucha, którego płatek chwilę później delikatnie przygryzł.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Złośliwy uśmiech nie zniknął z twarzy ciemnowłosego. Nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią, bo już dawno miał ją ułożoną w głowie. Spodziewał się takiego pytanie, w końcu Rafaela trochę znał, więc wiedział, że ten nie odpuści.
    — To bym obraził się na Ciebie. I jeszcze załatwiłbym Ci miejsce na wycieraczce. Tak, mógłbyś pożegnać się z ciepłym łóżkiem.— odpowiedział, poszerzając uśmiech. Pewnie zdecydował się również na jakiś cichy chichot, w końcu cała sytuacja wydawała mu się dość śmieszna, gdy ją sobie wyobraził. Chociaż dużo bardziej wolał go sobie wyobrażać przy sobie, najlepiej w swoim łóżku, ale to już zupełnie inna sprawa. Raczej nie musiał tego mówić na głos, białowłosy doskonale to wiedział.
    — Dla mnie to aż rozrywka. — odparł, uważniej mu się przyglądając. Ich relacji nie można było nazwać prawdziwym związkiem. Chodziło im głównie o dobrą zabawę, przynajmniej takie wrażenie odnosił Joel. Ale taki układ bardzo mu pasował, zdecydowanie nie miał na co narzekać.
    O nie, białowłosy nie musiał się martwić o to, że podczas jego pobytu niebieskooki będzie spał zbyt długo. Layton doskonale wiedział, że musi dobrze zająć się gościem. Poza tym... skoro Rafael przyjechał tylko na kilka dni, to musieli razem spędzić jak najwięcej czasu, bo przecież nie wiadomo kiedy zobaczą się znowu.
    — Niech Ci będzie. Ale wiesz, po prostu chciałem usłyszeć z Twoich ust, że mam rację. — powiedział, spoglądając na jego rękę, które w tym samym czasie sunęła się wzdłuż kości biodrowej ciemnowłosego. Przez jego ciało przeszedł delikatny dreszcz.
    — Wcale nie powiedziałem, że się nie stęskniłem. Skąd takie przypuszczenia? Masz rację, ale ja nigdy na Ciebie nie narzekałem i nie mam zamiaru tego robić. — wyjaśnił, uśmiechając się znowu. Pewnie, że Joel tęsknił, ale jakoś nie dawał tego po sobie poznać. Chciał pokazać, że niby jest taki męski, co nie. Kwestia o "widokach" zadziałała na niebieskookiego jak przynęta, którą chłopak połknął. Niemalże natychmiastowo ułożył rękę na podbrzuszu Rafaela, by następnie zacząć badanie kolejnych partii mięśni przyjaciela. Przesunął dłoń na bok, by następnie skierować ją ostrożnie nieco niżej. Palce zgrabnie wtargnęły pod materiał spodni, by następnie zahaczyć o kość miedniczną. Po tym ciemnowłosy zwyczajnie wyciągnął rękę, znowu układając ją na brzuchu Lightwooda tak, że kciukiem mógł bawić się jego pępkiem.
    — Mama bardzo rzadko zagląda do mojego pokoju gdy mam gości, zawsze gdy coś chce to mnie po prostu woła. Poza tym na noc mogę zamknąć pokój. Bam, problem rozwiązany. — odparł radośnie, bo to wszystko rzeczywiście wydawało się dziecinnie proste. Chwilę później ich usta znowu złączyły się w pocałunku, który Joel oczywiście należycie odwzajemnił. Może nawet zacisnął mocniej swoją dłoń na wytatuowanej skórze białowłosego.
    — Żadnych konkretnych. Coś tam myślałem, ale nadal nie jestem pewny. Może po prostu zacznę od czegoś małego. Sam nie wiem. — oczywiście, gdy tylko zaczęli poważniej rozmawiać o tatuażach to wzrok niebieskookiego prześledził dokładnie całą sylwetkę kumpla. Lubił się przyglądać dziarom Rafaela, bo te w połączeniu z nieźle wyrzeźbioną sylwetką były naprawdę bardzo podniecające. — Bo to nie jest decyzja, którą można podjąć w chwilę. A co jeśli mi się znudzi po roku? Nie chcę bawić się w żadne usuwanie. — wyjaśnił dość szybko, robiąc nieco zamyśloną minę. Wybór był naprawdę trudny.
    — Na pewno im sprostasz, do szczęścia wiele mi nie trzeba. — mruknął, odgarniając na bok włosy, które zakryły mu twarz. Gdy Lightwood zaczął miziać niebieskookiego nosem, to ten zwyczajnie odetchnął nieco głębiej. Podobało mu się to. Z ust Anubisa padło pytanie, na które Kenneth miał gotową odpowiedź. Jednak chwilę odczekał ze swoją kwestię, gdy tylko poczuł zaciskające się na swoim uchu zęby. Rękę gwałtownie przeniósł na tors Rafaela, by następnie się nieco podnieść i nachylić nad nim.
    — Na deser mamy niezwykle przystojnego, czarnowłosego młodzieńca o niebieskich oczach. — powiedział, zmieniając barwę głosu tak, że ta wydawała się bardziej seksowna niż zwykle. — A tak na serio to coś wymyślę, nie musisz się martwić. — dodał niemalże od razu. Zerknął na Anubisa, mrużąc oczy. Podniósł się tak, że teraz był w pozycji siedzącej.
    — Joel, wychodzę, wrócę późno. Zrobiłam obiad, więc możecie sobie zaraz nałożyć, póki jest ciepły. A ojciec dziś nie przyjedzie. Buziaki. — krzyknęła matka ciemnowłosego. Było słychać jej szpilki, a potem trzaśnięcie drzwiami. Wyszła.
    — To jak, jesteś głodny? Idziemy jeść? — odpowiedź raczej była oczywista, ale i tak wolał spytać.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Słysząc taką, a nie inną odpowiedź wybuchnął głośnym śmiechem, nie przejmując tym, że w domu znajduje się ktoś jeszcze i może uznać go za nienormalnego. Śmiał się tak bardzo, że aż trzęsło się całe jego ciało.
- Nie zrobiłbyś tego - mruknął, gdy już się uspokoił na tyle, by móc coś powiedzieć bez zbędnego przerywania. Tak naprawdę nie wyobrażał sobie spania na wycieraczce. Już wolałby kanapę, na której na bank by się nie zmieścił. Nawet na łóżku Joela jego stopy wystawały poza krawędź materaca. Niestety takie było życie kogoś, kogo wzrost przekraczał dwa metry i łóżko musiał mieć w niestandardowym wymiarze.
Na wzmiankę, że jest aż rozrywką, wywrócił oczami. Dobrze było wiedzieć, do jakiego stopnia zostało się zredukowanym. Nie, żeby sam dawał mu powody do takiego myślenia.
- Mhm - odparł mrukliwie ani potwierdzając, ani zaprzeczając. Jego ręka podjęła wędrówkę, przesuwając się w górę po boku chłopaka, podciągając mu brzeg koszulki, odsłaniając kawałek brzucha, wcale nie udając, że był to przypadek. Musnął samymi opuszkami gładką skórę.
- Nie powiedziałeś też, że się stęskniłeś - odbił gładko piłeczkę.
Mruknął, znów czując, jak dłoń chłopaka przesuwa się po jego odsłoniętym ciele. Gdy zaś zahaczył o spodnie, a później nawet i nieco niżej, wzdłuż jego kręgosłupa rozszedł się przyjemny dreszcz. Fuknął, gdy niebieskooki przeniósł się z powrotem na brzuch, ale nie narzekał też jakoś szczególnie mocno.
- Mówisz? - poruszył zawadiacko brwiami, a potem w sekundzie znalazł się na Joelu, podpierając się łokciami po bokach przyjaciela, by go tak całkiem nie zgnieść swoim ciężarem. Chwilowo temat tatuaży zszedł trochę na boczny tor, nie znaczyło to, że o nim zapomniał i miał zamiar jeszcze do tego wrócić, tylko nie akurat w tej chwili. Pocałował go jeszcze raz, trochę bardziej natarczywie, przesuwając na koniec językiem po jego dolnej wardze, którą wcześniej przygryzał, a która była obecnie przyjemnie dla oka zaczerwieniona. Potem zsunął się z powrotem na swoje miejsce na materacu.
- Nie musisz usuwać. Zwyczajnie możesz zrobić sobie drugi, a potem i trzeci. - Bo przecież nie było niczego prostszego od tego. Jeśli coś się nudziło, to najprostszą rzeczą było zrobienie kolejnego, a potem następnego. Choć.. Sam nie rozumiał, jak coś takiego mogło się znudzić po roku. On jedynie z każdym kolejnym tatuażem miał większą chęć na zrobienie sobie następnego.
- Brzmi.. apetycznie - powiedział, gdy został przedstawiony mu w taki sposób, przyszły deser. Aż ślinka napływała sama do ust. A może by tak obiad zacząć właśnie od niego. Przesunął lubieżnym wzrokiem po twarzy chłopaka, a także jego torsie, bo właśnie te części ciała miał w zasięgu wzroku. Sam ton głosu Joela podziałał na niego jeszcze bardziej pobudzająco.
Spojrzał kątem oka na drzwi, słysząc głos pani Layton. A potem znów na niebieskookiego.
- Mamy cały dom dla siebie? Jesteś pewien, że nie wiedziałeś o moim przyjeździe? - zaśmiał się, wstając powoli z łóżka. Nie kwapił się na zakładanie koszulki. Skoro byli w domu sami, to nie musiał dbać o takie rzeczy. Ammit już stała pod drzwiami, merdając ogonem.
Ruszył do wyjścia, co było odpowiedzią samą w sobie. Przeszedł korytarzem do kuchni, a potem usiadł do stołu, czekając aż Joel się nim zajmie, tak jak obiecał.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Mina Joela była niezwykle poważna. Ciemnowłosy uważnie spoglądał na śmiejącego się Rafaela. Naprawdę tak mocno go rozbawił? Nie miał pojęcia, ale taki widok zupełnie mu nie przeszkadzał. Poza tym śmiech to zdrowie.
    — Nie zrobiłbym? Jeśli bym chciał, to bym zrobił. Po prostu masz szczęście, że jednak wolę mieć Cię przy sobie. — odparł, a na jego twarzy znowu pojawił się uśmieszek. Przez chwilę chciał nadać tej sytuacji nieco powagi, ale faktycznie, ciężko było powstrzymać się przed śmiechem. Nie trzeba być Sherlockiem, by domyślić się, że Joel również wybuchł śmiechem. Oboje dokładnie wiedzieli, że by tego nie zrobił, ale musiał się podroczyć.
    Widział te wywrócenie oczami, ale nie chciało mu się tego komentować. I tak już gadał dużo więcej niż zazwyczaj. Poza tym nie widział nic złego w porównaniu kumpla do dobrej rozrywki, ale mniejsza o to.
    — Nie musisz mi mruczeć, mam od tego kota. — skomentował krótko, skupiając wzrok na dłoni jasnowłosego, która w tym samym czasie rozpoczęła swoją wędrówkę. Materiał koszulki niebieskookiego zadarł się nieco, odsłaniając kawałek jego ciała, które swoją drogą nie było takie złe. Chłopak regularnie ćwiczył, choć głównie biegał. Ale sylwetkę miał dość dobrze wyrzeźbioną, a przynajmniej na tyle, że nie musiał się jej wstydzić. Zwłaszcza przed Lightwoodem.
    — Myślałem, że rzeczy oczywistych nie muszę mówić. — odpowiedział, oblizując zaczerwienioną wargę. Wzrok miał nieustannie wbity w postać Rafaela. Czasami nie wiedział gdzie powinien spoglądać, więc raz bardziej przyglądał się jego sylwetce, by potem zacząć obserwacje jego twarzy. Gdzieś w międzyczasie zahaczył wzrokiem o okolice krocza jasnowłosego, ale raczej robił to ukradkiem.
    — Dobra, mruczysz ładniej niż mój kot. — rzucił dość nietypowym komplementem, szczerząc się ładnie.
    Nie zdążył odpowiedzieć na kolejną kwestię z dwóch powodów. Pierwszym było to, że po prostu zbyt długo się zastanawiał, a drugim był niespodziewany atak Anubisa. Ich usta po raz kolejny się złączyły, jednak ten pocałunek różnił się od pozostałych. Był nieco bardziej brutalny, ale ciemnowłosego to jarało. Podobało mu się to, że Lightwood nareszcie był przy nim. Joel na kilka sekund objął jasnowłosego w pasie, na czas ich zbliżenia, bo chwilę później znowu leżeli obok siebie.
    — Żeby robić tatuaże muszę mieć pomysły, a chwilowo mi ich brakuje. — burknął jakby był zły na siebie, że jego tępy umysł nie potrafi wymyślić nic fajnego. Chociaż nie, jakieś pomysły miał, bo nad tatuażem myślał już naprawdę długo. Szkoda tylko, że nie potrafił się na nic zdecydować. Nie wiedział tylko, która z dziar mogłaby ozdobić jego ciało jako pierwsza.
    — Nie tylko brzmi. — zapewnił, klepiąc go po ramieniu. Potem Anubis zwyczajnie zaczął się dobierać do Joela. — Najpierw obiad. — zaprotestował, choć dotyk jasnowłosego był bardzo przyjemny, temu nie mógł zaprzeczyć. Zdecydowanie nie.
    — Gdybym wiedział to nie spałbym do tej godziny. — powiedział, chcąc się usprawiedliwić. Serio nie wiedział. Nikt nie wiedział. Poza tym u Joela to było całkiem normalne, że rodziców nie było albo pół dnia, albo pół nocy. Czasami się zdarzało, że cały dzień musiał sobie radzić sam. Dobrze, że w pobliżu domu miał restaurację, do której mógł się przejść, gdy był głodny.
    Wstał pospiesznie, chwilę przed Rafaelem i wziął te kilka brudnych naczyń ze swojego stołu, by zaraz po tym ruszyć do kuchni. Naczynia wrzucił do zlewu i oblał strumieniem ciepłej wody. Kątem oka zerknął na siedzącego przy stole Rafaela. Ammit pewnie również kręciła się gdzieś w pobliżu. Layton zakręcił się po kuchni, wyjął talerze, sztućce i szklanki, które przeniósł na stół. Tylko talerze zostawił. Potem otworzył piekarnik, w którym wciąż była nadal ciepła pieczeń. Wszystkie zapachy natychmiastowo rozeszły się po pomieszczeniu. Pachniało ładnie, aż Joelowi w brzuchu zaburczało!
    — Gorąco tu. — stwierdził, łapiąc za materiał swojej podkoszulki. Pozbył się jej w kilka sekund, po czym rzucił ciuch na oparcie krzesła, na którym miał siedzieć. Machnął ręką kilka razy tak, jakby chciał się powachlować. Serio, przy piekarniku było bardzo ciepło.
    — Zrobiła pieczeń ze śliwkami, ziemniaki i jakąś surówkę. Nawet nie wiem co w niej jest. — mówił, wyjmując wszystko po kolei. Nałożył nawet rękawice, by wyjąć z piekarnika jedzenie. Zaczął powoli kroić pieczeń i przerzucać ją na talerze. Oczywiście pomyślał również o Ammit, której też się coś od życia należało, prawda? Jej też nałożył trochę jedzenia, ale bez śliwki. Potem zaczął nakładać ziemniaki, a surówkę postawił na stole. Kilka chwil zajęło mu przeniesienie wszystkiego na stół, przy którym czekał Rafael.
    — Do picia mam wodę, colę i sok porzeczkowy. Ewentualnie mogę Ci zrobić herbatę lub kawę. — odparł, siadając do stołu. Oczywiście postawił na podłodze talerz, na którym znajdowała się porcja dla psa białowłosego.
    Nie zaczął jeszcze jeść, wolał chwilę odczekać, by w razie czego móc wstać i przykładowo wyjąć napoje czy coś tam.
Anubis
Anubis
Fresh Blood Lost in the City
Nie ważne było, co powie Joel. Jak bardzo będzie zaprzeczał bądź zarzekał się, że wygoniłby Rafaela na wycieraczkę, bo i tak by mu nie uwierzył. Wystarczyło na niego spojrzeć, by wiedzieć, że kogoś takiego nie posyła się poza obręb sypialni. Ba, miał wrażenie, że niebieskooki brunet sam nie wierzy w swoje słowa, co było nawet rozkoszne. Uśmiechnął się leniwie, przyglądając się śmiejącemu się chłopakowi. Dość dawno już nie słyszał tego dźwięku z taką intensywnością. Telefoniczne rozmowy się nie liczyły w tym zakresie, bo nie miał wglądu w twarz ciemnowłosego, a przecież było na co popatrzeć.
Na wzmiankę o mruczeniu spojrzał na Joela, mrużąc oczy. Przekrzywił głowę, całkiem nieźle naśladując typowe kocie zachowanie. Zamrugał kilka razy, a potem parsknął pojedynczo.
Leżąc już obok Joela, spojrzał w sufit, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Mogę Ci pomóc z projektem. Mógłbym też pójść z Tobą do tatuażysty, jeśli chcesz - zaproponował, bezwiednie przesuwając ręką wzdłuż jego kręgosłupa. Miał długie ręce, więc mógł to robić, leżąc. Przynajmniej do czasu, gdy nie poszli oboje do kuchni.
Siedząc przy stoliku, mógł obserwować sobie tańczącego przed blatem kuchennym Joela. Zapach pieczeni, który rozszedł się, gdy tylko otworzył piekarnik, sprawił, że Rafael aż podniósł się na krześle, nie mogąc się doczekać obiadu.
Zamarł w bezruchu, gdy koszulka wylądowała na krześle. I siedział tak naprawdę długo, po prostu się gapiąc. Mruknął coś tam na temat jedzenia, które wymienił, ale był rozdarty wewnętrznie pomiędzy dwiema możliwościami.
Ammit bez przerwy kręciła się u nóg Joela, licząc, że jakiś kawałek smakołyku spadnie mu na podłogę, a wtedy będzie mogła go porwać. Zapewne pies plączący się pod nogami nie pomagał chłopakowi w poruszaniu się po pomieszczeniu.
- Może być cola - powiedział mechanicznie. A gdy tylko chłopak znalazł się przy lodówce, by wyjąć napój, Rafael znalazł się tuż za nim, by objąć go mocno w pasie. Trzymał go jedną ręką, drugą zaś błądził po odsłoniętym brzuchu i torsie chłopaka, kciukiem przypadkiem trącając jego brodawki. Ugryzł go w kark, by chwilę później przejechać językiem po zaczerwienionej w tym miejscu skórze.
- Przestań wodzić na pokuszenie, jeśli chcesz, byśmy zjedli ciepły posiłek - burknął, jednocześnie klepiąc go w tyłek i odsuwając się z nadąsaną miną, którą ukrył przed Joelem, odwracając się szybko do stołu. Wziął oba talerze, a także sztućce i poszedł z tym wszystkim do salonu. Postawił dania na stoliku, który przysunął blisko sofy. Włączył jeszcze telewizor, bo lubił jeść, gdy w tle słychać było dźwięki. Nie musiała być to muzyka, mogły być to nawet wiadomości, albo jakiś tandetny serial. Zmniejszył głośność, by telewizor nie stał się głównym punktem. Potem to już tylko opadł na kanapę, wsuwając sobie za plecy poduszkę i zerkając na niebieskookiego kątem oka.
Joel
Joel
Fresh Blood Lost in the City
    Faktycznie, mogło by się wydawać, że Joel rzeczywiście tańczy przy blacie kuchennym. W kuchni nie czuł się ryba w wodzie i raczej unikał tego pomieszczenia gdy tylko mógł. Matka z pewnością zagoniłaby go mycia naczyń lub pomocy w przygotowywaniu jakiegoś jedzenia, a on zwyczajnie się do tego nie nadawał. Talentu kulinarnego po rodzicielce nie odziedziczył i raczej nic nie wskazywało na to, by miał takowy nabyć. Kuchenkę i piekarnik zwykle omijał szerokim łukiem, a uwagę poświęcał tylko lodówce, no, ewentualnie mikrofalówce.
    Dobrze, że przynajmniej wiedział gdzie leżą kubki, sztućce i talerze, bo serio nie był zbyt częstym gościem w kuchni. Własnej kuchni. Poruszał się też niezwykle ostrożnie, zwłaszcza, że pod nogami krzątała mu się Ammit. Podczas krojenia pieczeni z pewnością specjalnie zrzucił jej kilka mniejszych kawałeczków. Najprawdopodobniej zjadała je wszystkie ze smakiem, merdając szczęśliwie ogonkiem. W sumie to była pierwszą, która skosztowała pieczeni. Na szczęście nic nie wskazywało na to, by danie było niedobre. Skoro pies zjadł, to im też będzie smakowało.
    Dopiero w kuchni ułożył sobie odpowiedź na wcześniejsze pytanie jasnowłosego, zadane w pokoju. Tak, te o tatuażu.
    — Nie potrzebuję pomocy z projektem, mam już kilka pomysłów, ale po prostu nie mogę zdecydować, który zrealizować jako pierwszy. I gdzie, bo tego też nie wiem. Może powinienem zacząć od jakiegoś małego... na przykład na ręce? No nie wiem. Serio chciałbyś iść ze mną do tatuażysty? Dam Ci znać gdy się w końcu zdecyduję. — odpowiedział, kiedy jeszcze był przy blacie kuchennym i coś tam robił. Nieważne co, po prostu co jakiś czas robił krótkie pauzy, jakby potrzebował czasu do namysłu lub coś w tym stylu.
    Zmrużył nieco oczy, przyglądając się Rafaelowi. Oczywiście cały czas się uśmiechał. Postawę miał wyprostowaną i pewną, a pierś dumnie wypiętą. Wstał gdy tylko dowiedział się jakiego napoju życzy sobie jasnowłosy. Odsunął krzesło tak, by nim nie szurać, obrócił się na pięcie i skierował w stronę lodówki. Otworzył drzwiczki, zaczynając poszukiwania coli. Szybko przeleciał wzrokiem po wszystkich półkach i dopiero po krótkiej chwili zauważył butelkę, chwycił ją dwoma rękoma, a łokciem domknął lodówkę. Nawet nie zauważył, że tuż za nim stoi Rafael, który zdecydował się go zaatakować. Ciemnowłosy poczuł tylko jak jego ręce zwinnie obejmują jego ciało. Jego ciepły dotyk był niezwykle przyjemny. Muskał ciało bruneta naprawdę delikatnie, a ten nie miał się jak bronić, bo wciąż trzymał butelkę. Chwilę później poczuł ból w okolicach karku, nawet zwrócił głowę w bok, by móc chociaż kątem oka spojrzeć na Lightwooda. Naznaczał go. Najpierw zaczął to robić w pokoju — niebieskooki już miał kilka malinek i zaczerwienień — a teraz zaczął gryźć jego kark. I jeszcze klepnął go w jego odstający tyłek!
    — Będę musiał tłumaczyć się matce, jak zobaczy te wszystkie ślady. — powiedział, podchodząc do stołu, by odstawić butelkę. — Nikogo nie wodzę, było mi gorąco, koleżko. — odparł, chociaż ewidentnie kłamał, bo rzeczywiście go kusił, a to, że przy okazji było mu gorąco to już inna sprawa.
    I nagle wpadł na niesamowity pomysł. Pomasował zimną ręką kark, a potem zwyczajnie odprowadził Rafaela wzrokiem do salonu. Joel wziął do prawej ręki butelkę napoju, a do lewej kubki, by następnie ruszyć za Anubisem. Postawił wszystko na stoliku, ale jego ręce były zimne. Nadal. Rzucił się na sofę, zajmując miejsce obok Lightwooda, a następnie posłał mu szyderczy uśmiech. Obrócił się w jego stroną, a jego lodowata ręka momentalnie wylądowała na nagim torsie jasnowłosego. Oczywiście na tym się nie skończyło. Dłoń skierował niżej, chcąc rozprowadzić zimno po całym jego ciele. Zimnymi palcami mocno łapał za jego skórę. Drugą rękę zacisnął na jego ramieniu. Potem zwyczajnie go objął, zbliżając twarz na tyle, by tylko delikatnie zahaczyć zębami o jego usta. Spojrzał mu w oczy.
    — A teraz lepiej jedź, żeby nie było Ci zimno. — prychnął, zabierając swoje ręce i twarz. Wzrok skierował w stronę telewizora, jednak kątem oka starał się zerkać na Anubisa. Spodziewał się kontrataku.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach