Anonymous
Gość
Gość
Ulice
Sro Lip 06, 2016 2:51 pm
First topic message reminder :

Budynki, ulice, mniej lub bardziej ciekawe zakątki, gdzie znajdziesz mniej lub bardziej ciekawych (i bezpiecznych) ludzi. Ważne jet by nie kręcić się tu po zmroku, jeżeli nie znasz odpowiednich ludzi lub kiedy znasz tych mniej odpowiednich
_______

Przyszpilony do ściany od czasu do czasu Matt był zmuszony ruszyć swe zacne dupsko w te okolice i pozałatwiać niektóre rzeczy osobiście. Nie lubił tego, lecz co zrobić...niektórym klientom się nie odmawia. Tak p prostu.
Stał teraz, nocą w wąskim zaułku i przekazywał papierową kopertę dość krępemu mężczyźnie.
- Trzy sztuki, tak jak obiecałem, a do tego dwa zeznania podatkowe o które prosiłeś w zeszłym tygodniu. Możesz sprawdzić. - Powiedział i przyglądał się jak wyższy od niego o głowę kark przegląda zawartość, potem się uśmiecha i podaje upragnioną wypłatę. Mat o raz zabrał się za jej przeliczanie.
...4, 5, 6, 7...
- Brakuje 4 stów.
- Wiem.
- Nie tak się umawialiśmy.
- Gówno mnie to obchodzi.
- A mnie o...- kark chwycił Matta za krtań i przycisnął go plecami do ściany za nim.
- Mówiłem. Gówno. Mnie. To. Obchodzi. - Wycharczał i zadowolony z siebie puścił gówniarza. - Ale dobrze, chwali się twój tupet, smarku. Łap. Przyda ci się, jeżeli wierzyć plotkom. - Fuknął ze wzgardą i zaśmiał się rubasznie zrzucając na ziemię kolejną stówkę i zostawiając Matta samego w uliczce. Chłopak rozmasował szyję i chylił się po banknot. Tak, dlatego właśnie nie lubił załatwiać spraw osobiście. Włożył hajs do kieszeni, wyłonił się z zaułka i...
- Kurwa...- ...dostrzegł znajomą twarz - Lucasa. Ten kontakt wzrokowy był krótki, przelotny...lecz na tyle długi by Matt był pewien, że Lucas również go rozpoznał.
Złodziejowi nie pozostało nic innego jak Lekko się uśmiechnąć, naciągnąć kaptur i polecieć w długą. To nie był odpowiedni moment na spotkanie. Zwłaszcza, że od dwóch tygodni Matt nie dawał znaku życia. Mało tego - bez słowa się przeprowadził utrudniając tym samym ściąganie zadłużenia, którego się dorobił. Nie był tak naiwny i nie wierzył, że to sprawi, że wszyscy o nim zapomną, lecz liczył na kilka tygodni finansowego wytchnienia. Teraz to wszystko nie dość, że mogło się spieprzyć to do tego również mogło mieć mało przyjemny finał. Wbrew pozorom karbówka potrafiła być bardziej wyrozumiała niż mafia...

Drake
Drake
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 12:35 am
Drake, jak to Drake, skończyły mu się prochy, więc postanowił uderzyć do miejsca, gdzie zawsze można znaleźć jakiegoś pajaca, stojącego na rogu.. Bogaty dzieciak w takiej dzielnicy, głupi pomysł, jednakże były wakacje, prawda? W wakacje odbija ludziom, a już zwłaszcza gówniarzom, tak więc, te wakacje spędził na waleniu prochów, jaraniu szlugów i dobrych imprezach, poza tym? To nic, właściwie nic, dobiegają końca, a nałogi jakie wyrobił niestety zostały, nie wiem jak sobie poradzi teraz w roku szkolnym, a to już trzecia klasa. Właśnie czekał na gościa z którym się ustawił w tym zapomnianym przez boga miejscu, gdyby miał więcej oleju w glowie, nie przychodziłby tutaj sam, chociaż z drugiej strony, czasem trzeba pokazać jakim to nieustraszonym skurwielem się było, zwłaszcza, że miał już swoją reputację, a o tą trzeba było dbać. Stanął w alejce spoglądając na zegarek i westchnął głęboko, gdzie ten pieprzony kutas, czyżby ustawili się na nie ten dzień co trzeba? JEMU nie kazało się czekać, jego wielkie ego nie dopuszczało w ogóle do siebie tego, że mógł zostać wystawiony.  Opierając się o mur swoimi plecami, podniósł jedną nogę i zgiął ją w kolanie żeby oprzeć również o mur, ręce wpakował w kieszenie szukając zapalniczki i fajek, po dłuższym czasu przeszukiwaniu wszystkich kieszeni swoich spodni wyciągnął paczke, ostatni szlug.. cholera! Wyciągnął go i zgniótł paczkę, którą rzucił w róg, a podobno miał być wychowany i dobrze ułożony, ale bezsens. Wsadził fajkę do ust, odpalił, a następnie nasunął kaptur na głowę, na pół głowy jeśli mam być dokładny. Głowę uniósł wysoko zatracając się w myślach, jak tu się nie wkurwić, jeśli diler go wystawił. No nic, nie było na to na razie rady, przez chwilę jeszcze tak poczekał, a dym z jego fajki ulatniał się dosyć szybko, ten to palił za 4, nawet nie używał do tego rąk, bo po co? Szlug wiszący z ust, ręce głęboko w kieszeniach i ta zdenerwowana mina, kogoś kto właśnie się chyba zawiódł na swoim dilerze, cóż... zmieni go, mało to było takich co za hajs, który on płacił było w stanie mu wszystko przywozić pod nos i PUNKTUALNIE? Nie znosił gdy ktoś go wystawiał, ale.. cóż, zdarza się. Jego uwaga została na chwilę odwrócona przez przejeżdżający samochód, a może to właśnie to na co czekał? Samochód zatrzymał się z piskiem opon, następnie wysiadło z niego trzech karków, co jest do cholery? Zauważył znajomą twarz, która podeszła do niego bardzo blisko, wyciągając rękę z towarem. Drake szybko skitrał do kieszeni co miał ukryć, a hajs podał swojemu -koledze- No tak.. Tak wygląda przeważnie zwyczajny deal, nawet nie zamienili słowa, widocznie się bardzo spieszyli gdzieś, czyżby porachunki? To go już nie obchodziło, goście wsiedli do fury i odjechali, on w kieszeni miał 6 gietów Kokainy, więc to mu wystarczy na jakiś czas, postanowił dopalić szluga i zawinąć się stąd czym prędzej.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 10:29 am
Co ona mogła robić w tak niebezpiecznej dzielnicy? No właśnie. Kylie postanowiła wymknąć się z mieszkania.. Stop, stop stop. Przyzwczajenie z domu rodzinnego, rodzice zawsze myśleli, że to tak słodka i poukładana uczennica, gówno. Teraz mieszka sama, samowolka jak nigdy, ale cały czas dość cicho wychodzi z luksusowego własnego zakątka, mniejsza. Dziewczyna korzystała jeszcze z ostatnich dni wakacji, zaniedługo rozpoczęcie, bla bla bla. Była tu nowa, dlatego też często wybierała się na nocne spacerki by ogarnąć gdzie co i jak, oczywiście w najważniejsze numery dawno się uzbroiła, towar, fajki, alko, gdzie można kupić, jak i w jakiej cenie. To był dla niej priorytet. Chodząc tak ulicamy w tzw. Czarnej strefie szukała swojego anioła stróża. Tak tyle fajek, a za nic nie miała przy sobie zapalniczki. Jej ogarnięcie się do wyjścia zawsze trwało krótko, ale znamy już skutki. Nie czuła się nieswojo, o tym trzeba wspomnieć, mimo że w tle było słychać jakieś wrzaski, trzask, czy tym podobne rzeczy. Kradzież czy gwałt? Co tym razem? Jej niebieskimi, długimi warkoczami nagle zaklepotał dość nagly wiatr, wszystko działo się tak szybko, przejeżdżający samochód, pisk opon, facet który wskoczył szybko do alejki i jak szybko wskoczył tak szybko wyskoczył, spierdalając z miejsca zdarzenia. Była może od tego jakieś 5m dalej, wpatrując się, stojąc jak słup soli. "Co się właśnie kurwa stało?". Zadała sobie pytanie i zarzuciła kaptur na głowę. Trzymając telefon w ręku i odpisując na kilka sms'ów, jak gdyby nigdy nic poszła sobie po prostu dalej. Jej uwagę przykuł dobrze jej znany papierosowy dym i jego zapach. Ktoś ma fajki, ktoś pali, ktoś ma zapalniczkę. Skąd to się wydobywało? Właśnie z wnęki w której jeszcze przed paroma sekundami panoszył się niepolecany jej przez znajomych diler. Ta, już o nim wiedziała, kilka sms'ów co do auta, wyglądu i informacja w sekundę. Oparła się bokiem o ścianę alejki, wpatrując się w chłopaka tam stojącego. Wątpię, że było widać jej twarz, kaptur, tyłem do księżyca, może nieco latarnie oświetlały jej różowe oczy w towarzystwie niebieskiej grzywki. Wypuściła kpiąco powietrze, uśmiechając się w jej charakterystycznie chamski sposób. -W tym mieście są lepsi ludzie do tego typu spraw. - Powiedziała głosem przeciekającym kpiną. Zdjęła kaptur i schowała swój telefon i ręce w kieszeniach bluzy, wcześniej uwalniając warkocze które sięgały jej aż po kolana, po prostu miała bzika na punkcie długich włosów. Podeszła nieco bliżej, dość pewnym krokiem, otworzyła nowiutką paczuszkę drogich fajek i włożyła sobie jedną do buzi. Poprosić o zapalniczkę? To nie w jej stylu, szybkim krokiem była już o centymetry od niego. Był nieco pochylony, więc jej akcja była znacznie ułatwiona. Po prostu przykleiła się swoją nieodpaloną fajką do jego dość rozpalonej końcówki i odpaliła, tak po prostu. -Która klasa?- Spytała nie wprowadzając w swoją wypowiedź żadnych uczuć. Wypuściła dym z ust i odsunęła się od niego, dla niej bliskość nie była niczym wielkim, on też nie wyglądał na wielce przejętego tą całą sytuacją. Typowy skurwiel, albo zapatrzony w siebie chłopczyk, wybierz jedno z dwóch. Ale też nie wyglądał na wielce starszego, lustrowała go od stóp do głów, musiał to być uczeń, po prostu skądś już znała ten ryj, na pewno widziała go gdzieś na zakończeniu. Tak więc, oczekując na swoją odpowiedź wbiła wzrok w ulicę z której tu weszła spokojnie paląc swoją fajkę.
Drake
Drake
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 12:54 pm
No chyba sobie robiła żarty, nie byle jakie, czy ona właśnie do niego podeszła i jeszcze śmiała sobie odpalić fajkę od niego, bez pytania? Hm, powiem tak, nie bardzo mu się to podobało, bah, aż sobie zmarszczył czoło, przymknął oczy, laserując ją wzrokiem nienawiści, ale z drugiej strony? Jak miał kogoś spotkać, to tylko na tyle odważnego bądź bezczelnego, żeby zdołała mu zaimponować, pierwszy punkt spełniony. Skrytykowała jego zachowanie, jego dilera a na dodatek jej słowa były przesączone kpiną, zapamięta to sobie, możesz mi wierzyć na słowo. Kiedyś przyjdzie taka chwila, że zwyczajnie się jej odpłaci za to wszystko, na chwilę obecną nie odzywał się w ogóle, tylko się na nią patrzył w tej swój specjalny sposób, oj nie był bardzo szczęśliwy, w sumie.. To chciał wrócić do domu, zrobić sobie parę kresek, oglądnąć jakiś dobry film, pograć na konsoli, czy nawet pograć trochę na basie, ale nie.. oczywiście, że nie bo musiała się jakaś mała, na dodatek wredna laska przypelętać, a już w ogóle na domiar złego, chciała z nim rozmawiać. Meh, baby. Uniósł wzrok w jej stronę, wyrzucił uśmiech numer 5 ze swojego podręcznika chamskich i wrednych uśmiechów i lekko wzruszył ramionami.
-Tak w ogóle, to co Ci do tego? - no właśnie, co ona sobie wyobrażała, że jej odpowie i się wyspowiada? On już znał takie dziewczyneczki, najpierw przyjdzie, przymili się, a potem poleci do tatuśka, który z zawodu będzie psem i bam, przypał gwarantowany. Nie będzie się jej spowiadał.
-Z psiarni jesteś czy jaki chuj? - przechylił głowę na bok, skoro znała dilera, to wiedziała, że te ceny były dosyć wysokie, nawet jak na standardy tego miasta, a on kupował właśnie u niego, więc musiał być bogaty nie? To chyba nie trudno ustalić która będzie klasa, jedynie z numerkiem mógłby być problem, jak dobra jesteś w odgadnięciu czyjegoś wieku? Spróbuj skarbie. Drake wyciągnął ręce z kieszeni, po czym wyciągnął je do swoich ust wyciągając niedopałek i pstrykając palcami, pozbył się go, następnie wyciągnął do niej rękę.
-Wyskocz z fajki, Mała. - uśmiechnął się do niej możliwe, że trochę w milszy sposób, ale wiadomo, chciał czegoś to musiał przynajmniej poudawać, że chociaż trochę jest przyjazny. No cóż, widziała ten ryj? Na pewno go widziała, wytatuowane oczy, fan Popka, na dodatek te dziary, jest dosyć charakterystyczną personą, możliwe, że trochę kontrowersyjną, ale czy mu to przeszkadza, bądź kiedykolwiek przeszkadzało? Nie. Wsunął wolną rękę do kieszeni wyciągając telefon komórkowy, oh.. Nikt nie pisał! Jak zajebiście. Schował telefon, nadal czekając na tego szluga, czas tyka.. ile mam czekać?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 1:14 pm
Co za problem z podjeściem i odpaleniem fajki? Grali teraz według jej zasad, nigdy nie dawała się popychać, czy pomiatać, Kylie, to Kylie. Widziała jego niezadowolenie na twarzy. Phi, a kij jej do tego, potrzebowała rozpałki to sobie jej wzięła na zasadzie chcę - daj, nic tak trudnego do zrozumienia, kotku. Co do mojej kpiny, niech lepiej zacznie się przyzwyczajać, nie ma na tym świecie dziewczyny bardziej chamskiej i narcystycznej od niej, taka już po prostu była, czy dawało to plusy czy minusy, ale skoro mu zaimponowała.. Pójdźmy z tym dalej. Była tylko ciekawa dlaczego milczał, wygląda na typa, który najchętniej rzuciłby się w pięściami, a tu taka oaza spokóju, no patrzcie. A może to było małe milczenie nienawiści? Dlaczego nie! Wrogów nigdy za dużo. Ten facet się cały czas podobnie jak ona chamsko uśmiechał, całkiem uroczy, jak na swój sposób, mimo swoich przerażających oczu, na początku myślała, że ma jakieś zwidy, ale to nie był żart, serio miał calkowicie czarne oczka, słodkie. Słuchała każdego jego zdania, nie patrząc się nawet na niego. Cały czas była zajęta rozkoszowaniem się swoją cudowną fajką. Dopiero kiedy powiedział o psiarskich spojrzała na niego kątem oka, nie odwracając łba. Prawie wyleciał jej ten papieros z buzi. Najpierw się swoim dość przerażająco wielkim uśmiechem uśmiechnęła, potem dość głośno parsknęła i prawie popadła w szał śmiania się. Nie zeby padać na podłogę, ale na prawdę to ją rozśmieszyło. Pomachała mu ręką w geście by nie zwracał na to uwagi, potem mu to wytłumaczy, albo pokaże. Bogaty? Geez, na tej dzielnicy było owiele więcej dilerów, którzy cenili się bardziej od tego ciamajdy z czarnego wana. Jej uwagę przykuł latający papieros. Ups, czyżby się skończyły fajeczki skarbie, i ja mam się podzielić, ta? Przegrzebała swoje kieszenie w poszukiwaniu swojej specjalnej paczki, niekoniecznie papierosów. Zaraz wszystko się okaże. Cały czas z fajką w buzi przetrzepywała kieszenie swojej bluzy, pierw telefon, tak najważniejsze są smsy. Widziała, że ten jest samotny, nic nie dostał, biedak. Wypuszczając dym, szybkimi paluszkami odpisała na kilka wiadomości. Podeszła znów na dość niebezpieczną, dla niej.. Albo dla niego odległość i przed nim otworzyła paczkę bodajże fajek. -Dalej myślisz, że jestem z psiarskich, Duży? - Spytała, kiedy jego oczom, mógł zobaczyć z 3 średniej grubości skręty. Uśmiechnęła się do niego, wlepiając swoje różowe oczy przepełnione podnieceniem. Nie tym co myślisz, raczj rwało się do zabawy. Zaś w drugą ręką sprawnie otworzyła najzwyklejsze fajki, którą jeszcze miała w buzi. Właściwie, czuła jak już ją pali w gębie, więc wypluła go, niech się dopali jeszcze na podłodze. Szybko zwróciła swoją uwagę, znów na niego, czekając na jego ruch. Dalej, wybieraj póki darmowe.
Drake
Drake
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 2:49 pm
Wielu ludziom, sprawiłoby to niezły problem, podejść do typa z wytatuowanymi oczyma stojącego w ciemnej alejce, ale widocznie dziewczyna była na tyle odważna, może Drake nie miał złych zamiarów, przecież będzie z nią w klasie, to nie może jej skroić na miejscu, zresztą w stosunku do kobiet, mógł być chamski i opryskliwy, ale nie był agresywny. Powiem tak, była ciekawa na swój sposób, a na jej śmiech odpowiedział tylko głupim uśmiechem, żarty żarciki, śmieszki heheszki i tak dalej. Milczenie, które uskuteczniał z tak zajebistym wynikiem, to faktycznie było milczenie nienawiści, nie był rozmowny, w ogóle nie był towarzyską osobą, ale o tym zaraz, bo widocznie, dziewczyna była tutaj zawodową podrywaczką, nie ma opcji, Bejbe. Fakt, gdyby porównać ich uśmieszki, to mieli oboje swoją książeczkę chamskich uśmieszków na daną sytuację, własny plan działania. Nie rozumiesz, on po prostu miał to w chuju kto się tutaj liczył, liczyła się czystość, a prochy miał całkiem czyste, nie ważne, że liczył sobie za to prawie podwójnie, kto bogatemu zabroni. Leniwie przeniósł wzrok na jej wyciągniętą rękę i wykrzywił usta, palenie jest dla lamusów. Wzruszył ramionami, po czym wyciągnął łapę po jej normalną paczkę fajek, zabrał dwa szlugi, jednego wsunął za ucho, drugiego wsunął w usta, sięgając do kieszenie po stalową zapalniczkę, oczywiście, że beznynowa, oczywiście, że Zippo, inne się za szybko zużywały, ta.. była fajna, a zresztą można było irytować ludzi dźwiekiem otwierania i zamykania tego sprzętu. Ważne, że nie była psiarska, to mu wystarczyło. Później wsadził rękę do kieszeni, wyciągając swój woreczek szczęścia, pełen białego proszku, później wyciągnął złożony nóż motylkowy i popatrzył na dziewczynę, skoro ona mu zaoferowała szlugi, to tylko uczciwa wymiana. Uśmiechnął się jak ten zły pan, przed którym ostrzegała mama, jeśli ludzie Ci oferują narkotyki, to im ładnie podziękuj, ponieważ narkotyki są drogie.
-Raz czy dwa? - szybkim ruchem dłoni otworzył nóż motylkowy, małym flipem, widać, że mu sie nudziło w domu, bo nauczył się tym machać i nawet nie miał pociętych rąk, to znaczyło, że się na tym znał. Otworzył samarę z prochem, po czym, wcisnął w nią nóż, nabierając odpowiednią ilość, mało, Koki nie waliło się w krechach jak mefedronu, znaczy, przynajmniej nie na ulicy, do tego trzeba było blat i tak dalej, a więc była zaciekawiona, weźmie czy odmówi?
-3A, Mała. - Drżały mu ręcę? Nie, nie było z nim tak źle, takie uzależnienie, nie uzależnienie, tak naprawdę, lubił sobie przyjebać, ale być uzależniony na tyle, żeby ssać fiuty za działkę to jeszcze nie był, mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 3:50 pm
A spróbowałby ją zaatakować, włożyłaby mu lufę do gęby i tyle by z tego było. Nawet bez broni czułaby się równie bezpieczna, miała swój charakter, który sprawiał, że cóż, niby respekt, niby strach a niby może coś innego. Po prostu robiła kłopoty, ale w nie nie wpadała, taka zasada. Sama ją wymyśliłam, ha! Poza tym hej, wcale nie była zawodową podrywaczką, jej daleko było do seksualności, po prostu zawsze trzymała się z facetami na równi, nie czuła nigdy różnicy między penisem a cipą. Oczywiście, zdarzało jej się mieć faceta, ale jaka dziewczyna chciałaby nosić spodnie w związku, Kylie miała swoje dziwne zachowania, czy przyzwyczajenia, ale jeśli chodzi o tą "ważniejszą" osobę w jej życiu, pozostawała jednak uległa. Co do jej kochanych skrętów, nie był widocznie zainteresowany, więc schowała tą paczkę znów głęboko do bluzy, bez żadnego wyrazu twarzy, i tak miały być na te specjalne okazje, a nie dla tego, ekhm. Nie ważne, nie miała mu tego za złe, już krzywiej się popatrzała, na podwójną dawkę jej zwykłych kochanych papierosków, ale z jednym za uchem wyglądał całkiem ładnie, więc nawet mu wybaczyła. Sama paliła jak smok, dlatego jak on odpalił, sama wcisnęła sobie jednego do gęby i po tym jak on odpalił, szybkim ruchem wysunęła metalową zapalniczkę z jego rąk. Najpierw kilkanaście sekund pobawiła się tym cudownym pstryknięciem otwierania i zamykania jej. Mogłaby sobie by nawet taką sprawić, ale zgubiłaby w conajmniej dwa dni, jeśli chodzi o te ogniodawajki, to na prawdę miała dziurawe kieszenie. Odpalając fajka widziała, jak ten właściwie zabawia się swoim nożykiem. Phi, parsknęła gdzieś w myślach, wsadzając mu zapalniczkę do bluzy, skoro miał zajęte ręce. Tylko spojrzała na jego ręce, gdy zadał pytanie. Dawno nie wciągała. A jak już wciągała, to miało to dla drugiej osoby towarzyszącej przedziwaczne skutki, ale nie musiał tego wiedzieć. Spojrzała na ostrze, za naładowanym narkotykiem, za mało. Zlustrowała go znów wzrokiem, co ona może kombinować. -Jeśli zaprosisz do siebie. - Nie zabrakło tutaj jej uśmiechu numer. 69 (hehe). Nie wiedziała co może odpierdolić na ulicy. Ochotę mieć, miała. Ale cóż.. Lepiej dmuchać na zimne, sama też go nie znała, i nie wiedziała, co może jej zrobić, tak? Na tyle szalona to ona nie była, niestety. 3A? Czyżby byli w tej samej klasie od nowego roku? Ciekawe, ciekawe. Bogaty dzieciak, 18 latek, że los dał jej akurat jego z zapalniczką. A tak poza tym skoro już tak stał, z tym nożykiem w jej stronę, dotknęła go. O NIE. Dotknęła jego ręki i podniosła ją ku górze. Bliżej jego nosa. Dawaj mały, wciągaj, skoroś taki narkoman. -Skoro 3A, to przed nami wiele wspólnych przygód, no dalej, kochanie. - Powiedziała dość tajemniczym głosem. Cały czas powoli kierowała jego rękę z nożem do jego nosa, nie będzie miał pewnie żadnych oporów, żeby to wziąć, po prostu chciała wiedzieć, czy to jest czyste i nie ma jakiegoś świństwa. A poza tym, to była całkiem fajna forma zbliżenia, pachniał nawet dobrze.
Drake
Drake
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 4:23 pm
Aha! Czyli jednak mała nieustraszona wredota, bała sie przypierdolić w ciemnej alejce? Słabo, na środku miasta to by prochów nie wyciągnął, jednakże, tutaj? Czego się tu bać, na dodatek chciała iść do niego? To lepiej, żeby umiała grać na konsoli, bo zamierzał ją rozjebać w Mortala czy w Tekkena, w najnowsze wersje, oczywiście. Seksualność? Nawh, nie był na razie tym zainteresowany, może kiedyś ją zacznie postrzegać jako taki obiekt, na razie, to w sumie i tak po prochach jego gotowości do działania powiemy papa. No spoko, nie miał problemu z zabraniem jej do siebie, nawet bez żadnych tutaj zbędnych podtekstów, chociaż na jej słowa, lekko uniósł brwi do góry i zaprezentował uśmiech ze swojego podręcznika, również numer 69, hue. Ale to już nieważne, skoro mamy ustalone główne zasady, to czemu nie? Skoro podsunęła mu proch pod nos, to oczywiście, że przyjebał, po czym zacisnął zęby i uniósł głowę do góry, waliło po nosie jak cholera, dobry towar, ale aż mu uśmiech się nawet zmienił, uniósł rękę w której trzymał nóż, po czym przejechał językiem po stalowej klindze, bo nie mogło się marnować, mimo, że miał tego w cholerę. Szybkim ruchem, podobnym flipem, złożył nóż i upchał go w kieszeni swoich spodni, skinął w jej stronę ręką, jego mobil wpierdolu został zaparkowany za alejką, więc jak chciała jechać to raczej nie będzie romantycznego spaceru, prawda? Zresztą, to nie w jego stylu, o. Jego źrenice powiększyły się od razu, chyba dobrze weszło, aż nim zatelepało raz jeszcze, a uśmiech nie schodził mu z tego wrednego pyska. Wydawała się całkiem słodka, ładnie pachniała, to od razu wyczuł, zanim sobie zatkał całą przegrodę nosową, bo teraz to czuł już tylko proch, nic więcej. Przechylił łeb w jedną stronę na jej odpowiedź odnośnie 3 A, czyli co, będą razem w klasie? No nieźle.
-Chodź gwiazdo. - Zwyczajne spotkanie, zresztą, starych pewnie nie było w domu i tak nie przyznawali się za bardzo do chłopaka, był kontrowersyjny, jedyne co to łożyli na niego hajs, bo i tak porzucili myśl, że kiedykolwiek powiększy ród. Słabo. Co do tonu jego głosu, to zdawał sie jakiś bardziej podekscytowany, ale nie w takim sensie jak myślisz, zła kobieto.
-Mówisz, że będziemy razem w klasie? Ciekawe, jak reszta będzie podobna do Ciebie, to po prostu dostanę pierdolca. Jesteś irytująca, a nawet Cię nie znam za dobrze, Ja wiem, że czytając wszystkie romansidła, to całkiem spoko, nie znać czyjegoś imienia, ale w prawdziwym świecie, przedstawiamy się. - uszczypliwa uwaga, ale to całkiem w jego stylu, więc jeśli chciała pojechać, kontynuować tą -przygodę- to wypadało się przedstawić, prawda? Położył dłoń na jej głowie, zrzucając jej kaptur z głowy i po prostu rozczochrał jej włosy, bo czemu nie, była niska to musiała się z tym liczyć!
-Jestem Drake, Charlie dla dilerów i ludzi, którzy są chociaż -troszkę interesujący- - Następnie przeniósł rękę na jej naszyjnik, fajne cacko.. Ciekawe co się z tym wiąże? Po jednej działeczce od razu mu się polepszyło, nastrój, odwaga i tak dalej, więc, trzymając jej naszyjnik w dłoniach spoglądnął na nią pytająco, oczekiwał odpowiedzi, a przecież tak bardzo nie lubił czekać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 5:06 pm
Dziewczyna czasem była tchórzliwa, okej? Poza tym dawno nie wciągała. Gra na konsoli? Ha, ha, ha. Mamy tutaj "małego" mistrza. Tekken? Mortal? Boże, nie ma nic nudniejszego, ale każdą grę da się wymasterować. Poza tym dawno wyszły z mody, ale jak ma już wpierdolić komuś w grze, to tylko w nich. Może nawet lepiej, że po wciągnięciu będzie mniej aktywny, zapewne mu nie dałaby rady się "oprzeć" i nie w tym sensie, że jest seksowny, czy coś, po prostu był wielki, gruby i umięśniony, a teraz spójrzmy na Kylie. Mała, chuda i drobna, wtf. Unreal. Zauważyła jego zdziwienie na jej propozycję, mogłaby zabrać go do siebie, w końcu mieszkała sama.. Ale, miała za wysokie ego by zapraszać faceta do siebie, musiała mu po prostu podsunąć pomysł, przecież to żaden problem. Tak, poza tym to nie umiała przestać wpatrywać się w jego uśmiechy, każdy był inny i każdy znaczył co innego, był jak encyklopedia, której nie dało się skończyć przynajmniej w tym życiu, ale Kylie, ogarnij się i przestań się w niego wpatrywać! Otrząsła się z małego lustrowania swojego nowego kolegi. Właściwie odwróciła głowę, kiedy ten zaczerpnął nosem powietrza z narkotykiem, nie chciała mu dmuchnąć dymem w twarz, nieprzyjemne uczucie. Wróciła dopiero wzrokiem na niego, kiedy oblizywał swój nożyk. Czy on był taki.. Dziwaczny specjalnie, czy tylko udawał? Miał swój urok, ale ble, wyglądał przez chwilę jak tysiącletni wampir, z tą swoją bladą cerą. Na jego skinienie od razu ruszyła za nim. Właściwie nawet nie chciało jej się spacerować, na te wakacje miała już dość, więc jeśli prowadził ją do jakiegoś ładnego auta była nawet zadowolona. Włożyła ręce do kieszeni od spodni i co jakiś czas zerakala na niego. -No przecież idę, idę. - Fakt mogła mieć nieco wolniejszy krok od niego. Jej malutkie nóżki nieco nie nadążały za jego wielkimi. Mniejsza. Postanowiła zignorować to całkiem ironiczne "Gwiazdo". Nie wiedziała, czy był podatny na działanie narko, nie wiedziała jak będzie się zachowywać. Poza tym, ahh, cudowne życie dziewczynki bez uczuć, kiedy wszystko masz w dupie. Wysłuchała spokojnie jego kolejnej wypowiedzi, na co zareagowała dość głośnym parsknięciem. Wkurwiający jak ona, dobrze, że nie wspomniała, że jest najdziwniejszym i najnieprzyjemniejszym typem w całym riverdale. Ciężko wypuściła powietrze razem z dymem i złapała na chwilkę fajkę w dłoń. - Nikt nie pytał Cię o zdanie czy jestem irytująca czy nie. Także, zamknij morde, jak masz mówić niepytany. - Powiedziała, sam wiesz jak, chamsko jak nigdy, ale Kylie się nie cackała. Jak coś ją wkurwia, to mu to powie, akurat ją nieco zirytował, ale nie było się o co martwić, to dopiero początek. Skąd on wytrzaskał gadkę o romansidłach, nigdy nie czytała, więc też lekko nie zajarzyła. - Kylie. - Powiedziała najpierw cicho i oschle, bo dobrał się do jej naszyjnika, tykając go, przystaneli już akurat przy jego aucie i musiał zwrócić na to uwagę. Pacnęła go po łapie. - Nie czuję się Twoją właśnością, więc moje rzeczy zostaw w spokoju. Mów mi Bullet. - Tutaj mógł już się domyślić, dlaczego tak a nie inaczej, skoro ma zawieszony taki naszyjniczek, historię może kiedyś pozna. MOŻE.
Drake
Drake
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulice
Nie Wrz 04, 2016 5:45 pm
Najbardziej nieprzyjemny typ w całym Riverdale! No, to zyskujemy już powoli fejm, na którym tak bardzo mu zależało. Zła sława, dobra sława, sława to sława i tyle. Dopiero kiedy przystanęli, a ta zaczęła swoją gadkę, o jezu, jaka była fajna. Jak on lubił gdy ktoś był wredny i chamski! Aż zamrugał oczami ze zdziwienia! Po czym nadszedł ten cichy śmiech, oh, czyżby się nie przestraszył? Niemożliwe, tego całego 150 cm czy tam 160cm czystego zła? Nie no, blady to on był, wyglądał jak pieprzony upiór, no i co z tego, tak mu się podobało, to tak chodził i nie będzie na ten temat dyskutował. Tak samo ona, różowe oczy, to jakaś pieprzona choroba czy coś w tym stylu? Nie? To nie komentujmy tego, bo to jest gang albanii, wszyscy tutaj chodzą naćpani Hue. Nie był gruby! Chociaż taki szkielet to co może wiedzieć o budowie ciała, prawda? Drake tylko wzruszył ramionami na jej słowa i uśmiechał się w ten swój zajebisty sposób, kolejny uśmiech numer 30, w stylu "Ło kurwa, ma pazur, będzie zabawnie"
Dobra, dobra Gwiazdo, już się pośmialiśmy, a teraz złaź z tego samochodu, bo to nie moje. - zaśmiał się cicho, wkładając łapy w kieszenie, wyciągnął z nich kluczyki do MOTORU, więc chyba raczej nie bardzo, prawda? Kategoria A, to jedno ślady, ale skąd mogła o tym wiedzieć.  Jego GSX-R stało niedaleko tego samochodu, właśnie na niego pokazał ręką, po czym podszedł do motoru, zgarniając kask z kierownicy, podwinął rękaw odwiązując bandanę z nadgarstka, a następnie założył sobie na twarz, pół twarzy trupa, całkiem popularna, a nawet mu pasowała!  Zrzucił kaptur i założył ochronę na łeb, drugą trzymał w schowku, więc również go otworzył podając kask w dziewczynie.
-Ależ jesteś nerwowa, Dodaje Ci to parę punktów do uroku. - komplement? Nie, nie wysilałby się, mówił co mu przyjdzie na język, a, że akurat tak uważał, to już inna sprawa. Nie zajarzyła gadki o romansach? O to chodziło, przecież to ociekało ironią, sam fakt, że tego nie skomentowała, pozwalało mu się wywyższać, ale mimika jego twarzy była zasłonięta chustą. Usiadł na motor i odchylił się wskazując miejsce za nim, niech się lepiej trzyma mocno, ponieważ.. Naćpany motocyklista, hah, na pewno zafunduje jej dużo wrażeń, ale cóż Maleńka, to był Twój pomysł, dlatego teraz będzie za niego pokutować i to cholernie mocno, chyba, że podobnie jak on kochała adrenalinę, wtedy na pewno będzie zabawnie.

2x zt
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Pon Wrz 03, 2018 7:39 pm
Ludziom się w dupach poprzewracało ostatnio. Gdzie się nie obróciła, wszędzie te śmiecie mundurowe patrzyły czy ktoś czegoś czasem nie odwalał. Nożownik grasował czy hudsońscy wandale mieli wakacje i postanowili się trochę rozerwać albo rozbić obóz szyby w oknach sklepowych? Tak czy siak, musiała się chować po krzakach jak debilka.
A jak nie po krzakach, to chociaż między uliczkami, najlepiej blisko miejscówki do schowania. Biedny mały Banksy z cyckami.
Dzisiaj wyszurała po zmroku, z szablonem poskładanym ślicznie w torbie razem z paroma kolorami. Z całym swoim gearem rozłożyła się przy jednym z budynków, optymalnym dla tego testowego dzieła przedstawiającego grupkę hien rozrywającą jakąś losową kobitkę. Dobra zabawa dla każdego. Nalepiła pierwszą warstwę kartonu - psiuru psiuru, motherfucker. Pierwsza w dół, druga na ścianę, farba w ruch. Druga w dół, trzecia na ścianę, zdjęła nakrętkę.
Kroki. Niby same kroki pół biedy, ale te robiły się coraz głośniejsze i nie wróżyło to niczego dobrego. Przykleiła plecy do krańca ściany, jakby chcąc zaczaić się na tego nieproszonego gościa. Sugerowanie, że "intruz" nie usłyszał charakterystycznego syku farby wydobywającej się z puszki, kiedy wokół panowała totalna cisza, a do Shanti docierały jego kroki. No chuj, ryzyk fizyk.
Zabawa zaczęła się kiedy ogarnęła, że koleś - chyba koleś, jakoś tak czuła raczej rosłego gnojarza - wychodzi już zza rogu. Hop siup, podjęła naprawdę durną próbę kopnięcia przechodnia w kolano i przytknięcia mu farbiszcza do oczu.
- Siad, bo ci zamaluję mordę.
Angsty.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Ulice
Pon Wrz 03, 2018 8:41 pm
To była bardzo ciężka noc. Bardzo, bardzo ciężka noc. Można to było łatwo rozpoznać po jakimś takim dziwnym chodzie chłopaka oraz litanii rosyjskich słów wydobywających się z jego ust, które nie były skierowane do nikogo konkretnego. Wyglądał jak jeden z tych przyjebanych bezdomnych, który gada sam do siebie. Tylko on jeszcze był bardziej przypakowany, więc mógł wyjebać bułę na ryj.
I tak się błąkał chłopak pomiędzy uliczkami, sam chyba nie wiedział po co, dlaczego i czemu w sumie nie wróci do domu. Kiedy taka myśl zaświtała mu w głowie, właśnie wchodził w kolejną uliczkę i wtedy ktoś postanowił jebnąć go w kolano, a potem jeszcze zacząć grozić jakąś puchą.
Travitza wyjebał się na ten swój głupi ryj i tak leżał przez chwilę. A potem się zaczął gramolić, wyrzucając z siebie przy tym wiązankę rosyjskich przekleństw.
- Ale cię zaraz rozpierdolę - stwierdził nagle i kiedy podniósł się na kolna, to sięgnął do kieszeni spodni, z której wyciągnął nóż. Niestety w następnej sekundzie ten wylądował na ziemi z głośnym brzdęknięciem.
- Ja pierdole. Czekaj, zaraz cię rozpierdolę - gderał dalej Travitza, podnosząc się.
I dopiero kiedy znalazł się w pozycji względnie stojącej, skierował spojrzenie na irytującego napastnika.
- Ja pierdole, ty jesteś laską. Jakąś pojebaną kurwą z czymśtam, ja pierdolę - wyburczał jak jakieś zaklęcie i schylił się po nóż. - Do reszty cię pokurwiło? Jak chcesz zarobić lepę na ryj, to sobie znajdź chłopaka w klubie nocnym.
Ta słowna konfrontacja pozwoliła też Ashanti dostrzec facjatę Smugglera, która nie dość, że brzydka, to jeszcze teraz odznaczała się fioletowym sińcem, wykwitłym na lewym policzku oraz zaschniętą krwią pod nosem. Zdawał się nie zwracać na to uwagi, tylko rzucał jej wrogie spojrzenie z rodzaju: "spierdalaj mi z oczu, loszka".
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Pon Wrz 03, 2018 9:06 pm
Szczęśliwa noc pełna równie szczęśliwych trafów. Dostał, jebnął na ziemię, nic jej już nie groziło. Przy okazji udało jej się ogarnąć, że to raczej nikt z takich, co by jej wlepili grzywnę za jej wybryki. Już miała odtańczyć taniec zwycięstwa, kiedy o uszy obił jej się jakiś znajomy głos. I znajomy język. Blacie, żopy i jeszcze wiele innych były po prawdzie trochę odległym wspomnieniem, ale nie natyle zamglonym, żeby nie poznała tego plugawego ruskiego ćpuna.
Wyciągnął nóż, a ona powstrzymywała cisnący się na jej usta uśmieszek. Niby cofnęła się na dwa czy trzy kroki, ale jednak. Mamrotał te swoje groźby, syczał, brzęczał, a Lowry po prostu wewnętrznie kisła, nieomal robiąc to także na głos. I kiedy już na nią spojrzał...
"Ja pierdolę, ty jesteś laską."
Nie wytrzymała. Zaczęła się śmiać jakby faktycznie była, jak to ujął blondyn, "pojebaną kurwą", upuściła puszkę z farbą, bo musiała się złapać za brzuch, który zaczął wręcz boleć od tego niekontrolowanego napadu chichotu. Może i śmiech tego babsztyla ukazywał jej nieco zdarty głos, ale nadal odznaczał się jakąś śmierdzącą cukrzycą. Nie zmieniało to jednak faktu, że sytuacja zaczęła wyglądać po prostu debilnie i komicznie. Zmieniła zdanie, ta noc nie była ani ryzyk-fizykiem, ani szczęśliwą. Była pojebanym zbiegiem okoliczności. Ashanti odetchnęła głośno, kiedy wreszcie udało jej się choć częściowo uspokoić, spoglądając na twarz mężczyzny z pewnością, iż wyraz jego twarzy będzie jeszcze bardziej przesycony jadem i wściekłością. A ona?
- No tak, ty nigdy nie rozpierdoliłbyś laski, nawet pojebanej kurwy - szczerzyła się, jakby trafiła na najlepszą zabawkę z jajka niespodzianki, bowiem oto jawił jej się przed oczami - Pavivi.
I tak jakby to było kompletnie naturalne i normalne, przysunęła się z powrotem i rozłożyła ramiona z uśmiechem o wiele już cieplejszym.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Ulice
Wto Wrz 04, 2018 7:06 pm
Słysząc maniakalny wręcz śmiech, który dźwięcznie rozchodził się po wąskiej uliczce, w której stali, Smuggler westchnął ciężko i przewrócił oczami, jak to miewał w zwyczaju robić, kiedy coś go niezwykle irytowało.
- Cholerne ćpunki - bąknął tylko i już miał zamiar ją olać, bo po co marnować swój cenny czas na taki odrzut społeczny, kiedy dziewczyna powiedziała coś, przez co dosłownie go wmurowało. W tej chwili Shanti mogłaby prawdopodobnie strzelić na nim jakieś graffiti, a on nawet by nie zauważył, bo jego świadomość podróżowała teraz wstecz, o co najmniej jakieś dwa lata, uruchamiając wspomnienia, które wydawały się bardzo wymarłe.
Travitza nagle wbił w dziewczynę intensywne spojrzenie, próbując jakkolwiek połączyć fakty, dostrzec coś, co zakomunikowałoby mu, że nie była to kwestia zwykłego przesłyszenia się albo najzwyklejszego w świecie przypadku. Tylko jaki to musiałby być przypadek, żeby obca laska rzuciła tekstem, który tylko oni mogli kojarzyć?
Ale nie, za cholerę dwa nie chciało się dodać do dwóch i tym samym stworzyć czwórki. Raczej wychodziła z tego jakaś pojebana liczba po dzieleniu innych pojebanych liczb z siedemnastoma wynikami po przecinku. Przysięgam panie profesorze, że to prawidłowy wynik, kalkulator przecież nie kłamie.
Wreszcie go odetkało, tak, że był w stanie zaczerpnąć tchu i wydusić coś z siebie.
- Co ty powiedziałaś? - rzucił tonem, jakby właśnie go obraziła albo coś w tym stylu. Zresztą, on chyba nie potrafił używać innego tonu.
Jakby mało było mu powrotów do przeszłości, którą tak bardzo chciał zostawić za sobą.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulice
Wto Wrz 04, 2018 7:24 pm
Ale jakie ćpunki, szanujmy się. Prychnęłaby pewnie, gdyby nie była aż tak zajęta chichraniem się jak ostatnia idiotka do kawałka goudy. No, ale nie musiała długo czekać na reakcję na to, jak cudownym określeniem go uraczyła. Uśmiechnęła się niewinnie, zupełnie jakby nie rozumiała, skąd u niego takie nagłe milczenie. Jakby w ogóle się nie zmieniła od ich ostatniego spotkania i wcale, ale to wcale nie rozumiała, czemu nie rzucił jej się jeszcze z łapami na szyję. Znaczy, pomijając, że wtedy by ją obalił cuchnącym cielskiem. Pozostawiła go w spokoju na czas tych obserwacji, jedynie opuszczając wyciągnięte w jego kierunku łapy. Nie to nie. Zdążyła się tylko przyjrzeć uważniej jego twarzy, żeby dostrzec niezmienny imidż poturbowanego huligana.
A potem zabrzmiał jak urażony gówniarz, czyli w zasadzie... nic nowego. Westchnęła teatralnie.
- S'il vous plait, Pavivi, nie mów, że mnie nie poznajesz - wydęła dolną wargę, zarzucając mu to wszystko tym starym, przyprawiającym o cukrzycę głosikiem, jedynie nieco bardziej zachrypniętym. Oczywiście, że cię nie poznawał. Doskonale o tym wiedziałaś, Lowry. Schyliła się po tę nieszczęsną puszkę farby i wrzuciła ją z powrotem do torby. Biedny Pavivi chyba nadal potrzebował chwili, żeby przetrawić takie nagłe informacje. Odchrząknięcie, dość pieszczenia się jak małe dziecko. - Wiesz, przynajmniej jedno z nas się nie zmienia. Chociaż nie wiem czy to dobrze. Kto cię tak urządził? - wskazała palcem na ten jego nieszczęsny nochal.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Ulice
Wto Wrz 11, 2018 5:37 pm
No to nieźle. Na szczęście Travitza nie należał do tych osób, które długo dawały się ponosić emocjom. Gwałtowny wybuch już minął, teraz nadszedł czas na codzienną, zblazowaną minę i poczucie wyższości ponad resztą tego głupiego świata.
- Wsadź se w żopę to swoje sinwuple - odpowiedział i zaczął przegrzebywać kieszenie w poszukiwaniu papierosów.
Miał szczerą nadzieję, że nie wypadły mu podczas tej bójki. Albo może wszystkie już wypalił? Nie, na pewno nie. Jednak fakt, że ciągle napotykał kolejne odmiany pustki doprowadzał go do kolejnych ataków frustracji, sygnalizowanych burczeniem pod nosem rosyjskich słówek, o Bóg wie jakim znaczeniu. Możliwe nawet, że był zmyślone.
W końcu udało mu się znaleźć jednego fajka w obszernej kieszeni bojówek. Tytoniowy przedstawiciel był smutno wygięty, ale jakoś się trzymał i Smuggler musiał się tym zadowolić. Kiedy wsadził go już do ust, nadszedł czas na odnalezienie zapalniczki.
- Nie wiem, nie legitymowałem go. Ale on wyszedł na tym znacznie gorzej.
Prawda była gdzieś po środku, bo panowie zdążyli sobie tyle samo razy dać po mordzie, zanim zostali rozdzieleni. Travitza oberwał jeszcze w brzuch, bo dłużej nie mógł się pogodzić z remisem, o tym jednak Ashanti nie musiała wiedzieć.
- Wyrobiłaś się na niezłą dupę - stwierdził, jak to on zwykle, bez cienia jakiejś ciepłej emocji w głosie, wyciągając wreszcie zapalniczkę. - Od kiedy smarujesz po murach? - zagadnął, odpalając poturbowanego papierosa i nareszcie wydmuchując na świat papierosowy dym.
Życie bywa czasem skomplikowane.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach