▲▼
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
Wspaniałe pomieszczenie, w którym nauczycielska brać może odpocząć w wygodnych fotelach, sprawdzać bazgroły uczniów przy obszernym stole czy zwyczajnie napić się kawy w przerwie od użerania się ze wstrętną i w większości niewdzięczną hałastrą młodych ludzi.
Wspaniałe pomieszczenie, w którym nauczycielska brać może odpocząć w wygodnych fotelach, sprawdzać bazgroły uczniów przy obszernym stole czy zwyczajnie napić się kawy w przerwie od użerania się ze wstrętną i w większości niewdzięczną hałastrą młodych ludzi.
Ah, w takim razie skorzystała, że Williś jeszcze pisadełka nie zabrał i pochyliła się nad kartką, o której mówił nauczyciel. Napisała drukowanymi literami KÓŁKO MATEMATYCZNE, KONTAKT, a pod spodem swój adres mejlowy i obok imię oraz nazwisko. Niby dane zbędne, swoje nazwisko miała w adresie, ale pomyślała, że łatwiej będzie mu potem znaleźć. I pewnie inni zrobią to samo, nie chciała być inna. Wypełniony oraz podpisany formularz położyła obok i wróciła do reszty.
Akurat w momencie, kiedy do pokoju weszła zabłąkana duszyczka. Posłała jej zachęcający uśmiech na powitanie. Serce jej się prawie rozpłynęło. Taka mała, urocza, otwarta. Stanowiła miły kontrast dla tych wszystkich gburowatych introwertyków, którzy błąkali się po ulicach miasta, korytarzach szkoły. Właściwie sama do nich poniekąd należy, nie powinna więc na to narzekać, ale jakoś tak - nadmiar podobnych chyba ją irytuje. Nieważne.
Zamieszanie i pośpiech profesorka zbiły ją z tropu, trochę zakręciły. W pierwszej chwili nawet nie ogarnęła, w co właśnie została wpakowana. Dopiero na korytarzy, gry już pożegnała nauczyciela, uświadomiła sobie, że została niańką. Co prawda jeszcze mogła się wycofać - wymyślić coś, żeby móc wrócić do domu, ale jak się tak zastanowiła..
-Hm?- mruknęła pytająco, zwracając ku niej wzrok. Jeśli chwilę temu jej lenistwo miało coś do powiedzenia, właśnie zostało usadzone. Kruszyna pewnie wystraszona przez Chodzący Terror. Szkoda by było, gdyby wesoły płomyczek w jej oczach zgasł już przed rozpoczęciem pierwszego roku w szkole.
-Ja mam na imię Lilianne. Szkoła trochę metrów zajmuje, pozwól więc, że na początek skupimy się na najważniejszych miejscach. Resztę będziesz miała czas poznać.- odpowiedziała z uśmiechem. Robiło się późno, nawet, gdyby chciała, nie zdążyłaby pokazać wszystkiego przed zamknięciem szkoły.
Akurat w momencie, kiedy do pokoju weszła zabłąkana duszyczka. Posłała jej zachęcający uśmiech na powitanie. Serce jej się prawie rozpłynęło. Taka mała, urocza, otwarta. Stanowiła miły kontrast dla tych wszystkich gburowatych introwertyków, którzy błąkali się po ulicach miasta, korytarzach szkoły. Właściwie sama do nich poniekąd należy, nie powinna więc na to narzekać, ale jakoś tak - nadmiar podobnych chyba ją irytuje. Nieważne.
Zamieszanie i pośpiech profesorka zbiły ją z tropu, trochę zakręciły. W pierwszej chwili nawet nie ogarnęła, w co właśnie została wpakowana. Dopiero na korytarzy, gry już pożegnała nauczyciela, uświadomiła sobie, że została niańką. Co prawda jeszcze mogła się wycofać - wymyślić coś, żeby móc wrócić do domu, ale jak się tak zastanowiła..
-Hm?- mruknęła pytająco, zwracając ku niej wzrok. Jeśli chwilę temu jej lenistwo miało coś do powiedzenia, właśnie zostało usadzone. Kruszyna pewnie wystraszona przez Chodzący Terror. Szkoda by było, gdyby wesoły płomyczek w jej oczach zgasł już przed rozpoczęciem pierwszego roku w szkole.
-Ja mam na imię Lilianne. Szkoła trochę metrów zajmuje, pozwól więc, że na początek skupimy się na najważniejszych miejscach. Resztę będziesz miała czas poznać.- odpowiedziała z uśmiechem. Robiło się późno, nawet, gdyby chciała, nie zdążyłaby pokazać wszystkiego przed zamknięciem szkoły.
Oho, dziewczyna była autentycznie chętna jej pomóc! Fantastycznie, nie dość, że w istocie zorientuje się trochę bardziej w tym jak wyglądała szkoła, to jeszcze pozna kogoś nowego. Najważniejsze było dla niej w tym momencie to by wyrobić sobie jak najwięcej różnych kontaktów. Preferowała oczywiście znajomości z kategorii tych dobrych i miłych, ale im szybciej pozna też te osoby, których lubić nie będzie, tym szybciej będzie w stanie przygotować się mentalnie na to jak się w stosunku do takich zachowywać, a także szybciej będzie w stanie obrać odpowiednią taktykę mającą na celu zestrzelenie ich ze swojej listy uciążliwych ludzi. Proste.
Uśmiechała się dalej patrząc na swoją panią guide i zastanawiając jakie to najważniejsze miejsca wybierze dziewczyna jako te warte jej pokazania. Jeśli nie była też pierwszoroczniakiem to pewnie wiedziała sporo na temat budynku szkoły, ale też niekoniecznie o to chodziło. Seo miała zamiar zwrócić uwagę na to jakie miejsce dziewczyna pokaże jej jako pierwsze. To czasami sporo mówiło o człowieku, no chyba, że dane miejsce było akurat zwyczajnie... bardzo blisko.
- Oddaję się w twoją opiekę Lilianne. Ach, mogę mówić do ciebie Lili? Masz strasznie długie imię, zwłaszcza porównując do mojego. I dziękuję bardzo, że chcesz mi pomóc! - zatrajkotała dziewczyna z całkiem sporym animuszem, widocznie wesoła na myśl o tym, że nie została z niczym i jej podróż do szkoły nie spaliła całkiem na panewce. - W ogóle jak tutaj jest? - zadała też bardzo enigmatyczne pytanie, które w zasadzie mogło się odnosić do wielu rzeczy naraz. Znowuż - była ciekawa jak odpowie dziewczyna.
Uśmiechała się dalej patrząc na swoją panią guide i zastanawiając jakie to najważniejsze miejsca wybierze dziewczyna jako te warte jej pokazania. Jeśli nie była też pierwszoroczniakiem to pewnie wiedziała sporo na temat budynku szkoły, ale też niekoniecznie o to chodziło. Seo miała zamiar zwrócić uwagę na to jakie miejsce dziewczyna pokaże jej jako pierwsze. To czasami sporo mówiło o człowieku, no chyba, że dane miejsce było akurat zwyczajnie... bardzo blisko.
- Oddaję się w twoją opiekę Lilianne. Ach, mogę mówić do ciebie Lili? Masz strasznie długie imię, zwłaszcza porównując do mojego. I dziękuję bardzo, że chcesz mi pomóc! - zatrajkotała dziewczyna z całkiem sporym animuszem, widocznie wesoła na myśl o tym, że nie została z niczym i jej podróż do szkoły nie spaliła całkiem na panewce. - W ogóle jak tutaj jest? - zadała też bardzo enigmatyczne pytanie, które w zasadzie mogło się odnosić do wielu rzeczy naraz. Znowuż - była ciekawa jak odpowie dziewczyna.
Widząc lekki zawód malujący się siłą rzeczy na twarzy Strikera nie mogłem powstrzymać się przed wygięciem warg w wesołym uśmiechu rozbawienia. Zupełnie nie zraziły mnie jego słowa, wcale nie liczyłem na podwyższenie ocen - nie w tym celu wszak tutaj przyszedłem i nie w tym celu zgłosiłem swą gotowość do udziału w pozalekcyjnych zajęciach.
- Panie Striker... Dlaczego zawsze tak trudno jest panu uwierzyć w moją bezinteresowność opartą na zwykłej i absolutnie szczerej chęci podwyższenia swych osiągnięć w dziedzinie matematyki? Matematycznym asem może i nie jestem, ale nie od razu Rzym zbudowano. - podchodziłem do całej sprawy ogromnym dystansem, wyraźnie też dopisywał mi humor. Chociaż... Mnie właściwie zawsze dopisuje humor bo nie mam zwyczaju przejmować się głupotami. Podparłem się dłońmi o biurko spoglądając z ukosa na podpisywaną przez pozostałych ochotników kartkę, jak gdyby nie mogąc się doczekać aż świstek wpadnie w moje ręce. Musiałem jeszcze przecież wpaść do Freya by obwieścić mu tę wspaniałą nowinę, już mnie nosiło z nadmiaru nie tylko energii, ale i swego rodzaju ekscytacji wynikającej z ogromnej ciekawości reakcji biednego Oriona. Wbrew temu co sądziła Crimen - zauważyłem jej gest. Odpowiedziałem nawet na niego kolejnym, płytkim półuśmiechem, ale że wdała się w rozmowę z innymi członkami klubu skupiłem wzrok na Aidenie i świstku, który wreszcie dotarł do mnie. Wpisałem na listę swoje i Freya nazwiska oraz imiona oddając zaraz kartkę nauczycielowi. Wyprostowałem się, gdy do mych uszu dotarło pukanie, spojrzenie pognało w stronę drzwi witając w ten sposób stojącą w progu sylwetkę młodziutkiej dziewczyny mającej jak wywnioskowałem z rozmowy zacząć od nowego roku naukę w naszej szkole. Miałem się odezwać, ale przegoniony przez ewidentnie śpieszącego się dokądś Strikera zmuszony byłem opuścić pokój nauczycielski. Dopiero po chwili uniosłem miodowe spojrzenie na stojące wciąż w korytarzu dziewczyny.
- Seo, tak? - zagaiłem Japonkę jako, że z obojga dziewcząt to właśnie ona była mi obca. Chciałem się też upewnić, że dobrze zapamiętałem jej imię. - Jestem Boyd. - przedstawiłem się po chwili. - Trafił ci się doskonały przewodnik... - tu zerknąłem przelotnie, z wciąż tym samym uśmiechem przyklejonym do twarzy na stojącą obok Crimen. - ...wątpię by cokolwiek przeoczył, ale jeżeli będziesz miała jakiś problem możesz zgłosić się z nim do mnie. Jeśli sam nie pomogę to na pewno do kogoś przekieruję. - chwyciłem dłonią za szelkę plecaka poprawiając go na ramieniu. - Będę się zbierał... Widzimy się w przyszłym roku. - zasalutowałem do obu dziewcząt obracając się zaraz na piętach i odchodząc w siną dal. /zt
- Panie Striker... Dlaczego zawsze tak trudno jest panu uwierzyć w moją bezinteresowność opartą na zwykłej i absolutnie szczerej chęci podwyższenia swych osiągnięć w dziedzinie matematyki? Matematycznym asem może i nie jestem, ale nie od razu Rzym zbudowano. - podchodziłem do całej sprawy ogromnym dystansem, wyraźnie też dopisywał mi humor. Chociaż... Mnie właściwie zawsze dopisuje humor bo nie mam zwyczaju przejmować się głupotami. Podparłem się dłońmi o biurko spoglądając z ukosa na podpisywaną przez pozostałych ochotników kartkę, jak gdyby nie mogąc się doczekać aż świstek wpadnie w moje ręce. Musiałem jeszcze przecież wpaść do Freya by obwieścić mu tę wspaniałą nowinę, już mnie nosiło z nadmiaru nie tylko energii, ale i swego rodzaju ekscytacji wynikającej z ogromnej ciekawości reakcji biednego Oriona. Wbrew temu co sądziła Crimen - zauważyłem jej gest. Odpowiedziałem nawet na niego kolejnym, płytkim półuśmiechem, ale że wdała się w rozmowę z innymi członkami klubu skupiłem wzrok na Aidenie i świstku, który wreszcie dotarł do mnie. Wpisałem na listę swoje i Freya nazwiska oraz imiona oddając zaraz kartkę nauczycielowi. Wyprostowałem się, gdy do mych uszu dotarło pukanie, spojrzenie pognało w stronę drzwi witając w ten sposób stojącą w progu sylwetkę młodziutkiej dziewczyny mającej jak wywnioskowałem z rozmowy zacząć od nowego roku naukę w naszej szkole. Miałem się odezwać, ale przegoniony przez ewidentnie śpieszącego się dokądś Strikera zmuszony byłem opuścić pokój nauczycielski. Dopiero po chwili uniosłem miodowe spojrzenie na stojące wciąż w korytarzu dziewczyny.
- Seo, tak? - zagaiłem Japonkę jako, że z obojga dziewcząt to właśnie ona była mi obca. Chciałem się też upewnić, że dobrze zapamiętałem jej imię. - Jestem Boyd. - przedstawiłem się po chwili. - Trafił ci się doskonały przewodnik... - tu zerknąłem przelotnie, z wciąż tym samym uśmiechem przyklejonym do twarzy na stojącą obok Crimen. - ...wątpię by cokolwiek przeoczył, ale jeżeli będziesz miała jakiś problem możesz zgłosić się z nim do mnie. Jeśli sam nie pomogę to na pewno do kogoś przekieruję. - chwyciłem dłonią za szelkę plecaka poprawiając go na ramieniu. - Będę się zbierał... Widzimy się w przyszłym roku. - zasalutowałem do obu dziewcząt obracając się zaraz na piętach i odchodząc w siną dal. /zt
Wysłuchała słów dziewczyn. Trochę za dużo informacji w jednej wypowidzi, wszak dopiero wyszła z gabinetu, w którym przez... 20 długich minut tkwiła z jednym z najstraszniejszych belfrów tej szkoły. Nie zdążyła się jeszcze do końca rozluźnić, a tu bach. Wciskają jej jakieś odpowiedzialne zadania, a chwile przed zakończeniem roku szkolego! Ale mniejsza z tym.
"Opiekę" to chyba za dużo powidziane. Nie pokaże jej przecież piwnicy, kanciapy woźnego czy męskiej toalety - na wycieczkę w to przedostatnie miejsce faktycznie wypadałoby mieć opiekuna, br. Z tego, co pamiętała, na początku roku wychowawcy klas byli odpowiedzialni za oprowadzanie nowych uczniów po terenie szkoły i wskazanie położenie najważniejszych miejsc, a te "ciekawe" odkryje sama, bądź wspólnie z koleżankami z klasy.
-Jasne, nie przeszkadza mi to. Ja będę mówiła.. Seo-chan! Dobrze pamiętam, końcowka chan? - zapytała. Niby pamiętała z tych japońskich bajeczek, które obejrzała, ale lepiej się upewnić i uniknąć późniejszych nieporozumień.
Przed odpowiedzią na pytanie "jak jest w szkole" wybawił ją Boyd (chwała mu i cześć). Jeśli wzmianka o niej miała być koleżeńskim kompelemntem, który miał ją tochę ośmielić, to raczej nie wypaliło. Bardziej poczuła się zawstydzona.
-Do zobaczenia, Boyd. - pożegnała się, usmiechając przy tym szczerze.
Rzmyślania o kółku matematycznym musiała odsunąć na dalszy plan. Teraz czas na świeżaczka. I tutaj w głowie Lil pojawiało się pytanie: gdzie ona ma ją właściwie zabrać? Poświęcila dłyższą chwilę na zastanowienie. Pokój nauczycielski odhaczony. Klasy lekcyjne raczej też - nie było sensu pokazywać każdej pokolei. W końcu opracowała sobie jakiś tam plan.
Odwróciła się na pięcie w odwrotną stronę i poczekała, aż Se zrobi to samo.
-Tam za rogiem, jak skręcisz w lewo jest gabinet dyrektora. Na to miejsca jest jedna zasada, działająca w każdej szkole: jesli nie jestes dumą szkoły, lepiej się tam nie zapuszczać!- opisała krótką, zabarwiając wypowiedź żartobliwym tonem.- Teraz pokażę Ci bibliotekę, bo sie przyda, szatnie dziewcząt, bo nie widać, by ominął Cie w-f, a potem.. jedno z fajniejszych miejsc tutaj.
Jak powiedziała, tak zrobiła.
/zt.
Następny post gdzieś w terenach zielonych. :3
"Opiekę" to chyba za dużo powidziane. Nie pokaże jej przecież piwnicy, kanciapy woźnego czy męskiej toalety - na wycieczkę w to przedostatnie miejsce faktycznie wypadałoby mieć opiekuna, br. Z tego, co pamiętała, na początku roku wychowawcy klas byli odpowiedzialni za oprowadzanie nowych uczniów po terenie szkoły i wskazanie położenie najważniejszych miejsc, a te "ciekawe" odkryje sama, bądź wspólnie z koleżankami z klasy.
-Jasne, nie przeszkadza mi to. Ja będę mówiła.. Seo-chan! Dobrze pamiętam, końcowka chan? - zapytała. Niby pamiętała z tych japońskich bajeczek, które obejrzała, ale lepiej się upewnić i uniknąć późniejszych nieporozumień.
Przed odpowiedzią na pytanie "jak jest w szkole" wybawił ją Boyd (chwała mu i cześć). Jeśli wzmianka o niej miała być koleżeńskim kompelemntem, który miał ją tochę ośmielić, to raczej nie wypaliło. Bardziej poczuła się zawstydzona.
-Do zobaczenia, Boyd. - pożegnała się, usmiechając przy tym szczerze.
Rzmyślania o kółku matematycznym musiała odsunąć na dalszy plan. Teraz czas na świeżaczka. I tutaj w głowie Lil pojawiało się pytanie: gdzie ona ma ją właściwie zabrać? Poświęcila dłyższą chwilę na zastanowienie. Pokój nauczycielski odhaczony. Klasy lekcyjne raczej też - nie było sensu pokazywać każdej pokolei. W końcu opracowała sobie jakiś tam plan.
Odwróciła się na pięcie w odwrotną stronę i poczekała, aż Se zrobi to samo.
-Tam za rogiem, jak skręcisz w lewo jest gabinet dyrektora. Na to miejsca jest jedna zasada, działająca w każdej szkole: jesli nie jestes dumą szkoły, lepiej się tam nie zapuszczać!- opisała krótką, zabarwiając wypowiedź żartobliwym tonem.- Teraz pokażę Ci bibliotekę, bo sie przyda, szatnie dziewcząt, bo nie widać, by ominął Cie w-f, a potem.. jedno z fajniejszych miejsc tutaj.
Jak powiedziała, tak zrobiła.
/zt.
Następny post gdzieś w terenach zielonych. :3
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach