▲▼
PRACOWNICY
Zgłoś się do pracy!
Mercury Kyan Black
Treser Psów
Cyrille de Montmorency-Bouteville
Wyprowadzający Psy
Położony w najwyższym punkcie Vancouver park pełen pięknych widoków na Północny Brzeg, miasto czy nawet góry. Pomimo niemal ośmiokrotnie mniejszego rozmiaru względem Stanley, "Królowej" nie można odmówić pewnego rodzaju uroku. Chociażby ze względu na ogromne drzewo wiśniowe, kwitnące co wiosnę, zdobiąc parkowe tereny swoimi bladoróżowymi, kwiatowymi płatkami, piękny Ogród Quarry - notabene będący popularnym miejscem na zorganizowanie ślubu - jak i również "Tańczące Wody", czyli innymi słowy zjawiskowa fontanna. Oprócz tego na drodze napotkać można także figury z brązu, różany ogród i - głównie wiosną i latem - artystów malarzy, którzy postanawiają urządzać sobie plenery czy publiczne wystawy.
W parku znajduje się specjalna strefa, w której właściciele swoich psich pupili mogą bez problemu odpiąć ich smycz.
W parku znajduje się specjalna strefa, w której właściciele swoich psich pupili mogą bez problemu odpiąć ich smycz.
Pavel szedł nieśpiesznym krokiem przez miasto, z rękami schowanymi w kieszeniach. Teoretycznie rozglądał się wokół siebie, w praktyce nie widział nic, bo zatopiony był we własnych myślach. Przez to niemal kilkukrotnie zderzył się z ludźmi idącymi z naprzeciwka i sprzedał im za to kilka rosyjskich obelg. Mogliby się po prostu odsuwać, a nie tak iść jak te cielęta i w niego wchodzić. Cholerni Amerykanie, chcieliby tylko, żeby każdy im ustępował miejsca. Niech się w dupę pocałują.
Nie kierował się w żadne konkretne miejsce. Po prostu chciał pospacerować i nacieszyć się samotnością, odrobiną ciszy. Tak więc wyszło, że kiedy trafił w okolice parku, nie mógł zrezygnować z odwiedzenia go. Zieleń zawsze uspokajała, poza tym te miejsca miały swój przyjazny urok. Wędrował się po betonowych ścieżkach, obserwował drzewa, fontanny i ludzi, którzy także postanowili odwiedzić to miejsce. Nim się jednak spostrzegł, trafił na teren, gdzie ludzie przychodzili, aby spuścić swoje psy. Można śmiało stwierdzić, iż Pavel trafił do prywatnego raju.
Przyglądał się czworonogom jak biegają, bawią się lub srają na trawnik i nie potrafił powstrzymać drobnego uśmiechu. Cóż za wspaniałe istotny. Chyba jedyne, dla których warto zachować cieplejsze uczucia na tym świecie.
W pewnym momencie podbiegł do niego pewien owczarek niemiecki. Pavel spojrzał na niego i wciągnął rękę, aby psiak mógł ją powąchać. Kiedy już zapoznał się z nim, chłopak podrapał go za uchem.
- Co tam maluchu - zagadnął, kucając przy psie. - Myślisz, że gdybym cię ukradł, to ktoś by zauważył? - Zagadnął i począł rozważać, czy to faktycznie nie byłby najgorszy pomysł. Nim jednak zdążył wprowadzić swój szalony plan w życie, ktoś zawołał owczarka i ten pobiegł do swojego właściciela. Pavel spoglądał za nim chwilę w zadumie, a następnie wstał i ruszył dalej.
Może to i lepiej. W akademikach i tak nie pozwalają trzymać zwierząt. Pewnie jakby się uparł, to jakoś by dał radę, ale z owczarkiem mogłoby być ciężko.
Usiadł na jednej z ławek, oparł się, spojrzał w niebo i westchnął głośno. Czemu do jasnej cholery tak bardzo chciało mu się palić?
- Nie. - Powiedział sam do siebie, a następnie zajął się obserwowaniem psów. Wszystko, byle nie myśleć o tym okropnym nałogu.
Nie kierował się w żadne konkretne miejsce. Po prostu chciał pospacerować i nacieszyć się samotnością, odrobiną ciszy. Tak więc wyszło, że kiedy trafił w okolice parku, nie mógł zrezygnować z odwiedzenia go. Zieleń zawsze uspokajała, poza tym te miejsca miały swój przyjazny urok. Wędrował się po betonowych ścieżkach, obserwował drzewa, fontanny i ludzi, którzy także postanowili odwiedzić to miejsce. Nim się jednak spostrzegł, trafił na teren, gdzie ludzie przychodzili, aby spuścić swoje psy. Można śmiało stwierdzić, iż Pavel trafił do prywatnego raju.
Przyglądał się czworonogom jak biegają, bawią się lub srają na trawnik i nie potrafił powstrzymać drobnego uśmiechu. Cóż za wspaniałe istotny. Chyba jedyne, dla których warto zachować cieplejsze uczucia na tym świecie.
W pewnym momencie podbiegł do niego pewien owczarek niemiecki. Pavel spojrzał na niego i wciągnął rękę, aby psiak mógł ją powąchać. Kiedy już zapoznał się z nim, chłopak podrapał go za uchem.
- Co tam maluchu - zagadnął, kucając przy psie. - Myślisz, że gdybym cię ukradł, to ktoś by zauważył? - Zagadnął i począł rozważać, czy to faktycznie nie byłby najgorszy pomysł. Nim jednak zdążył wprowadzić swój szalony plan w życie, ktoś zawołał owczarka i ten pobiegł do swojego właściciela. Pavel spoglądał za nim chwilę w zadumie, a następnie wstał i ruszył dalej.
Może to i lepiej. W akademikach i tak nie pozwalają trzymać zwierząt. Pewnie jakby się uparł, to jakoś by dał radę, ale z owczarkiem mogłoby być ciężko.
Usiadł na jednej z ławek, oparł się, spojrzał w niebo i westchnął głośno. Czemu do jasnej cholery tak bardzo chciało mu się palić?
- Nie. - Powiedział sam do siebie, a następnie zajął się obserwowaniem psów. Wszystko, byle nie myśleć o tym okropnym nałogu.
- To co? Idziemy? - powiedziała Ciri, przypinając smycz do obroży Ducha. Pies radośnie zamerdał ogon i poprowadził swoją panią do drzwi. Wyszli na zewnątrz.
Mimo, że dziewczyna była w tym mieście od niedawna, zdążyła już się trochę rozejrzeć i mniej więcej wiedziała, gdzie się znajdują strategiczne punkty w mieście, dlatego nie miała problemu z odnalezieniem odpowiedniej drogi do parku.
- Już, już. Idziemy przecież. - Zaśmiała się do swojego jedynego przyjaciela, który wręcz wyrywał się do biegu. - Jak dojdziemy na miejsce to cię puszczę i będziesz mógł pobiegać.
Ciri należała do osób rozmawiających ze zwierzętami i miała gdzieś, że mogła wyglądać głupio jak szła sobie środkiem chodnika i rozmawiała z psem.
Droga do parku nie była długa tak więc doszli tam w całkiem przyzwoitym czasie. Jak tylko znaleźli się w specjalnej strefie dla zwierząt, dziewczyna tak jak obiecała, spuściła Ducha ze smyczy.
Uśmiechnęła się, widząc, jak pies pognał do innych zwierząt i zaczął się z nimi bawić.
Oparła się o ogrodzenie, założyła na siebie ręce pod biustem i obserwowała poczynania swojego zwierzaka.
Trochę czasu minęło zanim Duch się wybiegał, ale zamiast podejść do Ciri, skręcił w połowie drogi do niej i ruszył w stronę jakiegoś chłopaka, by usiąść centralnie przed nim.
- Zdrajca - mruknęła rozbawiona i również ruszyła w jego stronę.
Mimo, że dziewczyna była w tym mieście od niedawna, zdążyła już się trochę rozejrzeć i mniej więcej wiedziała, gdzie się znajdują strategiczne punkty w mieście, dlatego nie miała problemu z odnalezieniem odpowiedniej drogi do parku.
- Już, już. Idziemy przecież. - Zaśmiała się do swojego jedynego przyjaciela, który wręcz wyrywał się do biegu. - Jak dojdziemy na miejsce to cię puszczę i będziesz mógł pobiegać.
Ciri należała do osób rozmawiających ze zwierzętami i miała gdzieś, że mogła wyglądać głupio jak szła sobie środkiem chodnika i rozmawiała z psem.
Droga do parku nie była długa tak więc doszli tam w całkiem przyzwoitym czasie. Jak tylko znaleźli się w specjalnej strefie dla zwierząt, dziewczyna tak jak obiecała, spuściła Ducha ze smyczy.
Uśmiechnęła się, widząc, jak pies pognał do innych zwierząt i zaczął się z nimi bawić.
Oparła się o ogrodzenie, założyła na siebie ręce pod biustem i obserwowała poczynania swojego zwierzaka.
Trochę czasu minęło zanim Duch się wybiegał, ale zamiast podejść do Ciri, skręcił w połowie drogi do niej i ruszył w stronę jakiegoś chłopaka, by usiąść centralnie przed nim.
- Zdrajca - mruknęła rozbawiona i również ruszyła w jego stronę.
Pavel nieświadomie podrapał się po policzku, obserwując ganiające zwierzęta. Jednak i tym razem jego myśli szybko pomknęły chen daleko, poza tereny tego parku. Ostatnimi czasy często zdarzało mu się tak odpływać. Z drugiej strony co miał robić, kiedy większość czasu spędzał w samotności. Nie, żeby mu to jakoś szczególnie przeszkadzało, raczej traktował to jako rodzaj ciekawej obserwacji na swój własny temat. Od jakiegoś czasu starał się bardziej zwracać uwagę na swoje odruchy i odpowiednio je interpretować. W jego ocenie to dawało mu przewagę nad innymi. Czuł się przez to lepszym człowiekiem. Oh, kolejna cecha - wywyższanie się.
Mniejsza z tym. Sięgnął ręką do kieszeni. Czego tak szukał? Dobrze wiedział czego. Na szczęście nie miał ze sobą papierosów. To go jednocześnie cieszyło i denerwowało. Wykonał gwałtowny ruch i przeklął, zaraz jednak znów oparł się o ławkę. Tym razem rozejrzał się już uważniej wokół siebie.
... i zauważył psa przed sobą.
- Sabaka - stwierdził trzeźwo i nachylił się w jego stronę. Sięgnął ręką, a zwierzę najwyraźniej nie miało żadnych przeciwwskazań. Wymruczał do niego kilka słów i delikatnie pogłaskał po łbie, żeby przekonać co do swoich pozytywnych zamiarów. Wygląda na to, że psy dzisiejszego dnia lgnęły do niego. To całkiem dobry znak. Wolał psy niż ludzi. One przynajmniej nie zanudzały go swoją głupotą.
Pavel uniósł głowę, aby rozejrzeć się za właścicielem czworonoga. I po chwili go dostrzegł. A właściwie ją. Tak przynajmniej wnioskował po tym, że kierowała się w ich kierunku.
- Ja jebu - mruknął pod nosem, przyglądając się dziewczynie przez dłuższy czas. Otaksował ją wzrokiem od stóp, aż po sam czubek głowy, na dłużej zatrzymując się na poziomie piersi oraz czerwonych włosów. I wszystko to pochwalił głośnym gwizdem zadowolenia.
- Kak dieła? - Zagadnął, lecz dopiero po chwili przypomniał sobie, że nie jest w Rosji i raczej nikt go nie zrozumie. Potrzebował chwili, aby przestawić się z powrotem na angielski. To zazwyczaj zajmowało mu trochę czasu i było strasznie irytujące. Odchrząknął, by zacząć od nowa. - Masz piękne włosy. I cycki. - Przywitanie może niecodzienne, ale tego się właśnie można spodziewać po Pavle. Przeczesał dłonią włosy, tak aby nie opadały mu na oczy, a potem znów zaczął głaskać psa.
Na jego twarzy błąkał się delikatny, choć odrobinę niepokojący uśmiech. Zapowiadał się dobry dzień.
Mniejsza z tym. Sięgnął ręką do kieszeni. Czego tak szukał? Dobrze wiedział czego. Na szczęście nie miał ze sobą papierosów. To go jednocześnie cieszyło i denerwowało. Wykonał gwałtowny ruch i przeklął, zaraz jednak znów oparł się o ławkę. Tym razem rozejrzał się już uważniej wokół siebie.
... i zauważył psa przed sobą.
- Sabaka - stwierdził trzeźwo i nachylił się w jego stronę. Sięgnął ręką, a zwierzę najwyraźniej nie miało żadnych przeciwwskazań. Wymruczał do niego kilka słów i delikatnie pogłaskał po łbie, żeby przekonać co do swoich pozytywnych zamiarów. Wygląda na to, że psy dzisiejszego dnia lgnęły do niego. To całkiem dobry znak. Wolał psy niż ludzi. One przynajmniej nie zanudzały go swoją głupotą.
Pavel uniósł głowę, aby rozejrzeć się za właścicielem czworonoga. I po chwili go dostrzegł. A właściwie ją. Tak przynajmniej wnioskował po tym, że kierowała się w ich kierunku.
- Ja jebu - mruknął pod nosem, przyglądając się dziewczynie przez dłuższy czas. Otaksował ją wzrokiem od stóp, aż po sam czubek głowy, na dłużej zatrzymując się na poziomie piersi oraz czerwonych włosów. I wszystko to pochwalił głośnym gwizdem zadowolenia.
- Kak dieła? - Zagadnął, lecz dopiero po chwili przypomniał sobie, że nie jest w Rosji i raczej nikt go nie zrozumie. Potrzebował chwili, aby przestawić się z powrotem na angielski. To zazwyczaj zajmowało mu trochę czasu i było strasznie irytujące. Odchrząknął, by zacząć od nowa. - Masz piękne włosy. I cycki. - Przywitanie może niecodzienne, ale tego się właśnie można spodziewać po Pavle. Przeczesał dłonią włosy, tak aby nie opadały mu na oczy, a potem znów zaczął głaskać psa.
Na jego twarzy błąkał się delikatny, choć odrobinę niepokojący uśmiech. Zapowiadał się dobry dzień.
Ciri spojrzała zdezorientowana na nieznajomego. Znała parę języków, ale z tym akurat nie trafił.
Już chciała coś powiedzieć, ale usłyszała jego kolejne słowa i uniosła brwi ze zdziwienia. Nie oczekiwała takiego przywitania.
- Hn, dziękuję. - odpowiedziała rozbawiona, przeczesując dłonią włosy.
Na dobór komplementu (oczywiście tego drugiego) nie zareagowała chociaż znała parę dziewczyn, które nie byłyby zadowolone i na wzmiankę do biuście czy tyłku reagowały złością, i najczęściej pięścią.
Ciri zamiast zrobienia afery wolała usiąść na ławce obok chłopaka.
- Musisz mieć niezłą rękę do zwierząt - powiedziała, przyglądając się psu, który najwyraźniej polubił jego obecność.
Ciri poczuła się lekko zazdrosna, że jej pies woli obecność kogoś innego, ale jej obawy, że przestanie ją lubić szybko zniknęły, bo Duch jakby wyczuwając jej emocję, które swoją drogą nie okazała nawet drgnięciem, spojrzał na nią i pomerdał ogonem.
Uspokojona spojrzała na chłopaka. Jego wydał jej się lekko niepokojący, ale spodobał jej się. Nie był tak zwykły i sztuczny jak te, które musiała posyłać każdego dnia.
Niespecjalnie lubiła przebywać z ludźmi, których nie znała sama, ale skoro Duch najwyraźniej nie miał zamiaru odejść od chłopaka, tylko go poznać, nie mogła po prostu wziąć go smycz i sobie pójść. Została jej tylko zapewne nudna, niezobowiązująca rozmowa o pogodzie czy czymś takim.
- Jestem Ciri - przedstawiła się, delikatnie uśmiechając. - A ten cudny psiak to Duch.
Już chciała coś powiedzieć, ale usłyszała jego kolejne słowa i uniosła brwi ze zdziwienia. Nie oczekiwała takiego przywitania.
- Hn, dziękuję. - odpowiedziała rozbawiona, przeczesując dłonią włosy.
Na dobór komplementu (oczywiście tego drugiego) nie zareagowała chociaż znała parę dziewczyn, które nie byłyby zadowolone i na wzmiankę do biuście czy tyłku reagowały złością, i najczęściej pięścią.
Ciri zamiast zrobienia afery wolała usiąść na ławce obok chłopaka.
- Musisz mieć niezłą rękę do zwierząt - powiedziała, przyglądając się psu, który najwyraźniej polubił jego obecność.
Ciri poczuła się lekko zazdrosna, że jej pies woli obecność kogoś innego, ale jej obawy, że przestanie ją lubić szybko zniknęły, bo Duch jakby wyczuwając jej emocję, które swoją drogą nie okazała nawet drgnięciem, spojrzał na nią i pomerdał ogonem.
Uspokojona spojrzała na chłopaka. Jego wydał jej się lekko niepokojący, ale spodobał jej się. Nie był tak zwykły i sztuczny jak te, które musiała posyłać każdego dnia.
Niespecjalnie lubiła przebywać z ludźmi, których nie znała sama, ale skoro Duch najwyraźniej nie miał zamiaru odejść od chłopaka, tylko go poznać, nie mogła po prostu wziąć go smycz i sobie pójść. Została jej tylko zapewne nudna, niezobowiązująca rozmowa o pogodzie czy czymś takim.
- Jestem Ciri - przedstawiła się, delikatnie uśmiechając. - A ten cudny psiak to Duch.
Nawet mu trochę zaimponowała jej odpowiedź. Nie wiedział, czy była zbyt zaskoczona, aby dać mu po ryju, czy po prostu uznała, że nie warto. Trochę tego nie rozumiał. Kobiety same eksponowały swoje piersi, chciały, żeby były jak największe i w ogóle wszystko, ale jak już ktoś zwrócił na to uwagę, to wielkie oburzenie i że jak tak w ogóle można. To stanowiło jedną z kilkuset cech kobiet, których Pavel nie potrafił zrozumieć i odrobinę z niej kpił. Zapewne dlatego tak otwarcie zawsze o tym mówił. Jemu to jakoś szczególnie nie przeszkadzało.
- Nie dziękuj. Nie mówiłem tego w ramach komplementu. Bardzo lubię czerwone włosy. I duże cycki. To tyle - oznajmił jej i wzruszył ramionami. To akurat nie było nic niezwykłego. Chyba każdy facet lubił duże cycki. Z rudymi włosami to już bywało różnie. Jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje. Chociaż coś było w tych kobietach, że faceci je jednak lubili. W sensie rude. Trochę przykra sprawa, no ale zapanować nad tym nie szło.
- Tylko do psów - odparł i jakby w celu udowodnienia tego, znów pogłaskał jej zwierzaka. Potem zaczął się z nim bawić. Złapał go dłonią za pysk i po chwili ją cofnął. Całą czynność powtarzał kilka razy. Może go nie ugryzie. A nawet jeśli, przynajmniej będzie zabawnie. - Psy to jedyne szczerze zwierzęta na tym popierdolonym świecie. Kochają bezwarunkowo. Mają w dupie twój majątek, wygląd czy samochód. Ważne, że jesteś. I za to obdarowują miłością. A ludzkie kurwy i tak nie potrafią tego docenić. Jesteśmy zjebanym gatunkiem - taka konkluzja zawsze przychodziła mu do głowy, kiedy mówił o czworonogach. Skierował spojrzenie na dziewczynę. - Lepiej dbaj o swojego psa. To prawdopodobnie jedyna istota, która obdarzy cię prawdziwą miłością.
Mówiąc to, drapał pocieszne zwierzę za uchem. Następnie delikatnie je przewrócił, aby zaatakować dłonią jego brzuch. Szybko jednak przestał i odchylił się, aby spojrzeć na rozmówczynię. Skoro się przedstawiała, to warto byłoby poświęcić jej trochę uwagi. Dlatego też powrócił do głaskania psa.[/i]
- Dziwne imię. Twoje, nie psa. - Odpowiedział i zachichotał. Szczerze mówiąc, jej imię nie za bardzo go w tej chwili interesowało. Mimo to zakodował je sobie w pamięci. - Ja jestem Pavel - przedstawił się, chociaż przez dłuższy moment rozważał, czy to robić. Stwierdził jednak w końcu, że nie ma większego sensu ukrywanie tego. Po akcencie i początkowych słowach zapewne już wyłapała jego narodowość. A imię nie było aż tak ważne. Przynajmniej na razie.[/i]
- Nie dziękuj. Nie mówiłem tego w ramach komplementu. Bardzo lubię czerwone włosy. I duże cycki. To tyle - oznajmił jej i wzruszył ramionami. To akurat nie było nic niezwykłego. Chyba każdy facet lubił duże cycki. Z rudymi włosami to już bywało różnie. Jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje. Chociaż coś było w tych kobietach, że faceci je jednak lubili. W sensie rude. Trochę przykra sprawa, no ale zapanować nad tym nie szło.
- Tylko do psów - odparł i jakby w celu udowodnienia tego, znów pogłaskał jej zwierzaka. Potem zaczął się z nim bawić. Złapał go dłonią za pysk i po chwili ją cofnął. Całą czynność powtarzał kilka razy. Może go nie ugryzie. A nawet jeśli, przynajmniej będzie zabawnie. - Psy to jedyne szczerze zwierzęta na tym popierdolonym świecie. Kochają bezwarunkowo. Mają w dupie twój majątek, wygląd czy samochód. Ważne, że jesteś. I za to obdarowują miłością. A ludzkie kurwy i tak nie potrafią tego docenić. Jesteśmy zjebanym gatunkiem - taka konkluzja zawsze przychodziła mu do głowy, kiedy mówił o czworonogach. Skierował spojrzenie na dziewczynę. - Lepiej dbaj o swojego psa. To prawdopodobnie jedyna istota, która obdarzy cię prawdziwą miłością.
Mówiąc to, drapał pocieszne zwierzę za uchem. Następnie delikatnie je przewrócił, aby zaatakować dłonią jego brzuch. Szybko jednak przestał i odchylił się, aby spojrzeć na rozmówczynię. Skoro się przedstawiała, to warto byłoby poświęcić jej trochę uwagi. Dlatego też powrócił do głaskania psa.[/i]
- Dziwne imię. Twoje, nie psa. - Odpowiedział i zachichotał. Szczerze mówiąc, jej imię nie za bardzo go w tej chwili interesowało. Mimo to zakodował je sobie w pamięci. - Ja jestem Pavel - przedstawił się, chociaż przez dłuższy moment rozważał, czy to robić. Stwierdził jednak w końcu, że nie ma większego sensu ukrywanie tego. Po akcencie i początkowych słowach zapewne już wyłapała jego narodowość. A imię nie było aż tak ważne. Przynajmniej na razie.[/i]
Niemniej jednak była zadowolona. W końcu komu nie zrobiłoby się miło, gdyby ktoś, nawet nie mając tego na celu, przyznał, że jest ładna, a przynajmniej jej włosy i biust. Byli ludzie, którzy mieli gdzieś zdanie innych, ale Ciri w końcu była kobietą. A kobiety w naturze miały potrzebę bycia atrakcyjną, a jeśli się do tego nie przyznawały to i tak na 100% cieszyły się, że ktoś je skomplementował.
Mimo, że dziewczyna nie miała w zwyczaju przeklinać i była raczej ułożoną osobą, która była nauczona tak, że jakby przeklęła to musiałaby umyć język mydłem za karę - tak, jej rodzice byli całkiem 'milusi' i dbali o kulturę osobistą Ciri, nie miała problemu z tym, że chłopak najwyraźniej lubił używać takiego słownictwa.
Pokiwała głową, zagryzając dolną wargę.
W całości się z nim zgadzała. Gdyby tak nie było, jej jedynym przyjacielem nie byłby pies. Przy nim nie musiała udawać.
Część o "zjebanym gatunku" rozbawiła ją. Niewiele osób mówiło tak o sobie. Najwidoczniej trafiła do dość ciekawą osobę i pomyliła się co do tego, że będzie nudno.
- Dbam i będę dbała. - Uśmiechnęła się. Nie uważała za konieczne dodawać, że Duch był jej jedyną bliską osobą. Nie chciała zabrzmieć, jakby się nad sobą użalała, bo tak nie było, a na pewno nie była jej potrzebna opinia żałosnej dziewczynki w depresji.
- Tu być może. W Norwegii raczej nie.
Jej spojrzenie powróciło na psa i głaszczącą go rękę.
- A ty masz psa?
Z jego poprzednich słów, które jasno mówiły, że uwielbia te zwierzęta mogłaby wywnioskować, że ma, ale skoro nie było go z nim, nie była już tego pewna.
Mimo, że dziewczyna nie miała w zwyczaju przeklinać i była raczej ułożoną osobą, która była nauczona tak, że jakby przeklęła to musiałaby umyć język mydłem za karę - tak, jej rodzice byli całkiem 'milusi' i dbali o kulturę osobistą Ciri, nie miała problemu z tym, że chłopak najwyraźniej lubił używać takiego słownictwa.
Pokiwała głową, zagryzając dolną wargę.
W całości się z nim zgadzała. Gdyby tak nie było, jej jedynym przyjacielem nie byłby pies. Przy nim nie musiała udawać.
Część o "zjebanym gatunku" rozbawiła ją. Niewiele osób mówiło tak o sobie. Najwidoczniej trafiła do dość ciekawą osobę i pomyliła się co do tego, że będzie nudno.
- Dbam i będę dbała. - Uśmiechnęła się. Nie uważała za konieczne dodawać, że Duch był jej jedyną bliską osobą. Nie chciała zabrzmieć, jakby się nad sobą użalała, bo tak nie było, a na pewno nie była jej potrzebna opinia żałosnej dziewczynki w depresji.
- Tu być może. W Norwegii raczej nie.
Jej spojrzenie powróciło na psa i głaszczącą go rękę.
- A ty masz psa?
Z jego poprzednich słów, które jasno mówiły, że uwielbia te zwierzęta mogłaby wywnioskować, że ma, ale skoro nie było go z nim, nie była już tego pewna.
Pokiwał głową w zamyśleniu.
- To dobrze. Być może jesteś więcej warta, niż reszta tych śmieci, którzy biorą sobie zwierzęta, a potem nie potrafią nawet przyjąć za nie odpowiedzialności - wiele słyszało się historii o porzuconych psiakach, czy innych zwierzętach. Pavel nie trawił tych informacji. Zawsze powodowały u niego atak wściekłości. Miał wtedy ochotę dopaść taką osobę i odwdzięczyć się jej za takie uczynki. Niestety najczęściej było to niemożliwe. W sumie to nigdy. Wtedy mógł tylko w wyobraźni planować, co mógłby im uczynić. Może kiedyś szczęście się do niego uśmiechnie i złapie takiego jednego?
- Norwegia, co? - Zagadnął rozbawiony. - Znam taką jedną dziewczynę. Jest z... kurwa, skąd ona jest? Może też z Norwegii? Nie pamiętam, wy wszyscy Skandynawowie jesteście tacy sami - mruknął i starannie ukrył swoją prowokację pod maską powagi. Niech sobie myśli, że jest tak płytki, aby oceniać ludzi po ich narodowości. Zresztą, czy on tego faktycznie nie robił? - Trochę się dziwię, że chce wam się tyle zapierdalać. Przecież tam są dobre warunki do życia. Po co opuszczać swój kraj i tyrać dla innych?
Odezwał się ten, co reprezentował Rosję. No ale on miał dobrą wymówkę. Warunki w jego kraju były bardzo ciężkie. Przyjechał za chlebem. A właściwie jego matka, on razem z nią. Nie ważne, że nic z tego nie wyszło. Plany były wielkie, piękne. Zresztą i tak miał zamiar powrócić do ojczystego kraju. Posiadał on swój niepowtarzalny klimat, którego tutaj nie potrafił wyczuć. Ale najpierw miał parę rzeczy do udowodnienia. No i musiał skończyć tę cholerną edukację na jakiś poziomie. Wiele jeszcze czasu minie, zanim będzie mógł spokojnie powrócić na swoje ziemie.
- Nie - odpowiedział. Jasne, to mogło brzmieć dziwnie, skoro tak się nad psami rozwodził. Nie miał zamiaru jednak tłumaczyć się, dlaczego tak jest. Właściwie to w ogóle nie miał zamiaru za wiele o sobie mówić. Ponoć tajemnicze osoby są bardziej atrakcyjne. Lecz Pavel po prostu nie czuł potrzeby dzielenia się swoim życiem z kimś obcym. Nawet jeśli była to ruda dziewczyna, za którymi tak przepadał. Są inne sposoby, aby zdobyć czyjeś zainteresowanie. Zresztą, jemu to już się chyba udało.
Rozejrzał się wokół siebie. Schylił się i sięgnął po leżący obok patyk. Machnął nim przed pyskiem psa, a potem rzucił gdzieś do przodu.
- Aport. - Pies jednak nie miał zamiaru reagować. Tylko patrzył się na niego, jak na głupka. - Leniwy bydlak - burknął i znów zaczął go głaskać.
- To dobrze. Być może jesteś więcej warta, niż reszta tych śmieci, którzy biorą sobie zwierzęta, a potem nie potrafią nawet przyjąć za nie odpowiedzialności - wiele słyszało się historii o porzuconych psiakach, czy innych zwierzętach. Pavel nie trawił tych informacji. Zawsze powodowały u niego atak wściekłości. Miał wtedy ochotę dopaść taką osobę i odwdzięczyć się jej za takie uczynki. Niestety najczęściej było to niemożliwe. W sumie to nigdy. Wtedy mógł tylko w wyobraźni planować, co mógłby im uczynić. Może kiedyś szczęście się do niego uśmiechnie i złapie takiego jednego?
- Norwegia, co? - Zagadnął rozbawiony. - Znam taką jedną dziewczynę. Jest z... kurwa, skąd ona jest? Może też z Norwegii? Nie pamiętam, wy wszyscy Skandynawowie jesteście tacy sami - mruknął i starannie ukrył swoją prowokację pod maską powagi. Niech sobie myśli, że jest tak płytki, aby oceniać ludzi po ich narodowości. Zresztą, czy on tego faktycznie nie robił? - Trochę się dziwię, że chce wam się tyle zapierdalać. Przecież tam są dobre warunki do życia. Po co opuszczać swój kraj i tyrać dla innych?
Odezwał się ten, co reprezentował Rosję. No ale on miał dobrą wymówkę. Warunki w jego kraju były bardzo ciężkie. Przyjechał za chlebem. A właściwie jego matka, on razem z nią. Nie ważne, że nic z tego nie wyszło. Plany były wielkie, piękne. Zresztą i tak miał zamiar powrócić do ojczystego kraju. Posiadał on swój niepowtarzalny klimat, którego tutaj nie potrafił wyczuć. Ale najpierw miał parę rzeczy do udowodnienia. No i musiał skończyć tę cholerną edukację na jakiś poziomie. Wiele jeszcze czasu minie, zanim będzie mógł spokojnie powrócić na swoje ziemie.
- Nie - odpowiedział. Jasne, to mogło brzmieć dziwnie, skoro tak się nad psami rozwodził. Nie miał zamiaru jednak tłumaczyć się, dlaczego tak jest. Właściwie to w ogóle nie miał zamiaru za wiele o sobie mówić. Ponoć tajemnicze osoby są bardziej atrakcyjne. Lecz Pavel po prostu nie czuł potrzeby dzielenia się swoim życiem z kimś obcym. Nawet jeśli była to ruda dziewczyna, za którymi tak przepadał. Są inne sposoby, aby zdobyć czyjeś zainteresowanie. Zresztą, jemu to już się chyba udało.
Rozejrzał się wokół siebie. Schylił się i sięgnął po leżący obok patyk. Machnął nim przed pyskiem psa, a potem rzucił gdzieś do przodu.
- Aport. - Pies jednak nie miał zamiaru reagować. Tylko patrzył się na niego, jak na głupka. - Leniwy bydlak - burknął i znów zaczął go głaskać.
Ciri też nie podobało się takie zachowanie choć "nie podobało" nie było odpowiednim zwrotem, gdy widziała krzywdę jakiegokolwiek zwierzęcia, bo to co czuła było zdecydowanie bardziej negatywne niż zwykłe "nie podobało". Nie lubiła jednak mówić co by zrobiła tym, którzy byli tak bezduszni i okrutni, bo nie przeklinała, a bez przekleństw nie można było ująć jej stosunku do tych osób, a raczej śmieci.
Gdyby ktoś zrobić coś jej Duchowi miałby kłopoty i to nie tylko dlatego, że dziewczyna mogłaby zrobić coś o wiele poważniejszego szpadą niż to, co pokazywała na treningach. Zresztą nie tylko nią.
- Tacy sami? Mogłabym to samo powiedzieć o Rosjanach. - Nie była taka głupia, by nie skojarzyć kim jest. - Mógłbyś mi powiedzieć to samo - zauważyła, nie dając się sprowokować.
Po co miała się denerwować ze zwykłych docinek? W końcu sama je lubiła i puki nie były seksistowskie, czego dziewczyna wręcz nienawidziła, nie była zirytowana, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Odpowiedź chłopaka mimo poprzednich domysłów i tak ją zdziwiła.
Mogłaby mu zaproponować zabawę z Duchem od czasu do czasu, ale nie byłoby to mądre posunięcie zwłaszcza, że się nie znali. O tym pomyśli się później jeśli w ogóle będą mieli chęć do ponownego spotkania na co najprawdopodobniej się nie zapowiadało, bo chłopak nie wyglądał na kogoś, kto jest chętny do zawiązywania przyjaźni, ale może Ciri się myliła? Jeszcze było za wcześnie na głebsze wnioski na temat jego osoby.
Brak chęci Ducha do aportowania zdziwił dziewczynę. W końcu zawsze chętnie biegał po patyk jak mu rzucała. Kiedy Pavel głaskał jej pupila, Ciri podniosła inny patyk, który leżał przy ławce, pomachała przed twarzą chłopaka i rzuciła.
- Aport - mruknęła ze złośliwym uśmiechem, ale zanim Pavel zdążył jakoś na to zareagować, to Duch poleciał po gałązkę.
- Ghh, nie ty - jęknęła do psa, po czym znowu spojrzała na chlopaka. - Jednak to ty jesteś leniwy.
Gdyby ktoś zrobić coś jej Duchowi miałby kłopoty i to nie tylko dlatego, że dziewczyna mogłaby zrobić coś o wiele poważniejszego szpadą niż to, co pokazywała na treningach. Zresztą nie tylko nią.
- Tacy sami? Mogłabym to samo powiedzieć o Rosjanach. - Nie była taka głupia, by nie skojarzyć kim jest. - Mógłbyś mi powiedzieć to samo - zauważyła, nie dając się sprowokować.
Po co miała się denerwować ze zwykłych docinek? W końcu sama je lubiła i puki nie były seksistowskie, czego dziewczyna wręcz nienawidziła, nie była zirytowana, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Odpowiedź chłopaka mimo poprzednich domysłów i tak ją zdziwiła.
Mogłaby mu zaproponować zabawę z Duchem od czasu do czasu, ale nie byłoby to mądre posunięcie zwłaszcza, że się nie znali. O tym pomyśli się później jeśli w ogóle będą mieli chęć do ponownego spotkania na co najprawdopodobniej się nie zapowiadało, bo chłopak nie wyglądał na kogoś, kto jest chętny do zawiązywania przyjaźni, ale może Ciri się myliła? Jeszcze było za wcześnie na głebsze wnioski na temat jego osoby.
Brak chęci Ducha do aportowania zdziwił dziewczynę. W końcu zawsze chętnie biegał po patyk jak mu rzucała. Kiedy Pavel głaskał jej pupila, Ciri podniosła inny patyk, który leżał przy ławce, pomachała przed twarzą chłopaka i rzuciła.
- Aport - mruknęła ze złośliwym uśmiechem, ale zanim Pavel zdążył jakoś na to zareagować, to Duch poleciał po gałązkę.
- Ghh, nie ty - jęknęła do psa, po czym znowu spojrzała na chlopaka. - Jednak to ty jesteś leniwy.
Pavel zaśmiał się, rozbawiony komentarzem dziewczyny.
- I miałabyś rację, moja droga. - Odpowiedział i pokręcił głową. - Wszyscy Rosjanie są tacy sami.
Ludzie często nie zdawali sobie sprawy, jak skomplikowanym, a jednocześnie prostym krajem była Rosja. Nie potrafili zrozumieć reakcji przyczynowo-skutkowych, które tam zachodziły. Nie pojmowali miłości do narodu, który na każdym kroku dyma swoich mieszkańców w dupę. Właściwie to oni sami chyba tego nie rozumieli. Pavel przebywając za granicą, potrafił dostrzec ten kontrast. Widział te różnice w sposobie myślenia i patriotyzmu. I mimo to, nigdy nie wyzbył się szacunku do własnego kraju. Pomimo, że zawdzięcza mu tylko rozbitą rodzinę i zepsute dzieciństwo. I tego też nie potrafił zrozumieć.
- No ale wiesz, możesz to znów potraktować jako komplement - stwierdził, drapiąc się po brodzie. - Lubię skandynawskie kobiety. Waszą urodę. Bladą cerę. Włosy. Piegi. I ten zacięty charakter. Nie jesteście jak te europejskie pizdy, które nawet się wysrać same nie potrafią - może dlatego Sig mu tak imponowała, chociaż nigdy by jej tego otwarcie nie przyznał? Zresztą, jeśli miała chociaż odrobinę oleju w głowie, to doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Pewnych rzeczy nie trzeba było mówić otwarcie.
Chłopak spojrzał na dziewczynę, jej wredny uśmiech. Następnie prześledził wzrokiem lot patyka, aż wreszcie przyjrzał się psu, który postanowił wyręczyć do w tym niechlubnym zadaniu. A więc dla niej to mógł polecieć? Cóż, właściwie co się dziwić. W końcu to ona była jego właścicielką. Mądry pies. Nie powinien słuchać rozkazów od byle Ruska spotkanego w parku. Chytra bestia.
No ale wracając. To zapewne miał być rodzaj kpiny. A może droczenia się. Pavel również się uśmiechnął.
- A pokażesz mi za to cycki? - Zagadnął.
Pies zawsze dostawał nagrodę za wykonane zadanie. Tak się je tresowało. Facetów też dało się tak wytrenować. Pavel sam wpychał się w objęcia uprzedmiotowienia samego siebie. No bo w zasadzie był prostym człowiekiem, z prostymi potrzebami. Takimi typowo męskimi. Zresztą, szczerze wątpił, aby to mogło zadziałać w ten sposób. Mogła tego nie potraktować poważnie. Jak każda normalna kobieta. Szkoda tylko, że on był nienormalny. I traktował to poważnie.
- I miałabyś rację, moja droga. - Odpowiedział i pokręcił głową. - Wszyscy Rosjanie są tacy sami.
Ludzie często nie zdawali sobie sprawy, jak skomplikowanym, a jednocześnie prostym krajem była Rosja. Nie potrafili zrozumieć reakcji przyczynowo-skutkowych, które tam zachodziły. Nie pojmowali miłości do narodu, który na każdym kroku dyma swoich mieszkańców w dupę. Właściwie to oni sami chyba tego nie rozumieli. Pavel przebywając za granicą, potrafił dostrzec ten kontrast. Widział te różnice w sposobie myślenia i patriotyzmu. I mimo to, nigdy nie wyzbył się szacunku do własnego kraju. Pomimo, że zawdzięcza mu tylko rozbitą rodzinę i zepsute dzieciństwo. I tego też nie potrafił zrozumieć.
- No ale wiesz, możesz to znów potraktować jako komplement - stwierdził, drapiąc się po brodzie. - Lubię skandynawskie kobiety. Waszą urodę. Bladą cerę. Włosy. Piegi. I ten zacięty charakter. Nie jesteście jak te europejskie pizdy, które nawet się wysrać same nie potrafią - może dlatego Sig mu tak imponowała, chociaż nigdy by jej tego otwarcie nie przyznał? Zresztą, jeśli miała chociaż odrobinę oleju w głowie, to doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Pewnych rzeczy nie trzeba było mówić otwarcie.
Chłopak spojrzał na dziewczynę, jej wredny uśmiech. Następnie prześledził wzrokiem lot patyka, aż wreszcie przyjrzał się psu, który postanowił wyręczyć do w tym niechlubnym zadaniu. A więc dla niej to mógł polecieć? Cóż, właściwie co się dziwić. W końcu to ona była jego właścicielką. Mądry pies. Nie powinien słuchać rozkazów od byle Ruska spotkanego w parku. Chytra bestia.
No ale wracając. To zapewne miał być rodzaj kpiny. A może droczenia się. Pavel również się uśmiechnął.
- A pokażesz mi za to cycki? - Zagadnął.
Pies zawsze dostawał nagrodę za wykonane zadanie. Tak się je tresowało. Facetów też dało się tak wytrenować. Pavel sam wpychał się w objęcia uprzedmiotowienia samego siebie. No bo w zasadzie był prostym człowiekiem, z prostymi potrzebami. Takimi typowo męskimi. Zresztą, szczerze wątpił, aby to mogło zadziałać w ten sposób. Mogła tego nie potraktować poważnie. Jak każda normalna kobieta. Szkoda tylko, że on był nienormalny. I traktował to poważnie.
- Więc dlaczego warto wyjeżdżać? W moim przypadku dla nauki.
W końcu jaki inny powód mogliby znaleźć tak wymagający rodzice, jakich ona miała na pozbycie się córki z domu jednoczenie sprawiając, by nie zaczęła się lenić i nadal pracowała, jak nie elitarna szkoła, w której albo nie miało się życia i uczyło po nocach, trując się kawą, albo miało się bogatych rodziców, którzy byli gotowi płacić za szkołę tyle, co za dom z basenem. No, była też trzecia opcja, ale Ciri nie była buntowniczym dzieckiem z problemami i nie zaliczała się do "trudnych przypadków", których w jej nowej szkole było pełno.
- Hn.. Więc dziękuję. Ty również nie zachowujesz się jak "pizda"
Mimowolnie skrzywiła się po użyciu takiego słowa i choć w domu najpewniej dostałaby za to po twarzy to sprawiło jej satysfakcję, "takie buntowanie "się przeciwko rodzicom.
Najwyraźniej każdy człowiek miał to w sobie.
Gdy Duch wrócił, pogłaskała go i uśmiechnęła sie delikatnie, jak zawsze, gdy widziała jego ufne oczka.
"I jak tu go nie kochać" pomyślała. Oczywiście chodziło jej o psa, a nie chłopaka, którego kolejny komentarz po raz kolejny ją zadziwił.
Większość facetów jakich poznała w życiu najprawdopodobniej myślała o tym samym, ale nigdy nie powiedzieli tego na głos. Powody były rożne: wstydzili się, mieli takt, którego najwyraźniej mu brakowało, czy bali się reakcji dziewczyny, która najpewniej porządnie im za to przywaliła.
Ciri jednak wolała odparowywać ciosy słownie, chyba, że miała w dłoni szpadę, a jako, że jej teraz nie miała, powiedziała:
- Jasne, nie krępuj się. W końcu pozwalanie się macać to nic takiego! - Jej wzrok i ton jasno pokazywał co o tym myślała, a na pewno nie było to pozwolenie.
Na początku chciała wymyślić jakieś zadanie, którego nie wykonalny ani normalny, ani nienormalny człowiek, ale nic kreatywnego nie przychodziło jej do głowy więc ograniczyła się do sarkazmu.
W końcu jaki inny powód mogliby znaleźć tak wymagający rodzice, jakich ona miała na pozbycie się córki z domu jednoczenie sprawiając, by nie zaczęła się lenić i nadal pracowała, jak nie elitarna szkoła, w której albo nie miało się życia i uczyło po nocach, trując się kawą, albo miało się bogatych rodziców, którzy byli gotowi płacić za szkołę tyle, co za dom z basenem. No, była też trzecia opcja, ale Ciri nie była buntowniczym dzieckiem z problemami i nie zaliczała się do "trudnych przypadków", których w jej nowej szkole było pełno.
- Hn.. Więc dziękuję. Ty również nie zachowujesz się jak "pizda"
Mimowolnie skrzywiła się po użyciu takiego słowa i choć w domu najpewniej dostałaby za to po twarzy to sprawiło jej satysfakcję, "takie buntowanie "się przeciwko rodzicom.
Najwyraźniej każdy człowiek miał to w sobie.
Gdy Duch wrócił, pogłaskała go i uśmiechnęła sie delikatnie, jak zawsze, gdy widziała jego ufne oczka.
"I jak tu go nie kochać" pomyślała. Oczywiście chodziło jej o psa, a nie chłopaka, którego kolejny komentarz po raz kolejny ją zadziwił.
Większość facetów jakich poznała w życiu najprawdopodobniej myślała o tym samym, ale nigdy nie powiedzieli tego na głos. Powody były rożne: wstydzili się, mieli takt, którego najwyraźniej mu brakowało, czy bali się reakcji dziewczyny, która najpewniej porządnie im za to przywaliła.
Ciri jednak wolała odparowywać ciosy słownie, chyba, że miała w dłoni szpadę, a jako, że jej teraz nie miała, powiedziała:
- Jasne, nie krępuj się. W końcu pozwalanie się macać to nic takiego! - Jej wzrok i ton jasno pokazywał co o tym myślała, a na pewno nie było to pozwolenie.
Na początku chciała wymyślić jakieś zadanie, którego nie wykonalny ani normalny, ani nienormalny człowiek, ale nic kreatywnego nie przychodziło jej do głowy więc ograniczyła się do sarkazmu.
- Nie warto - odpowiedział, jakby to była oczywista oczywistość. Oczywiście w związku z tym od razu pojawiało się pytanie, co on tu robił. Nie miał zamiaru jednak na nie odpowiadać. Skupił się na innym aspekcie. - To dziwne podejście. Edukacja w innym kraju nie wydaje się lepsza. Chyba, że mówimy o jakichś afrykańskich krajach. W innym wypadku wszędzie są szkoły dla pierdolonych bogaczy. Co za różnica, czy to Kanada, Norwegia czy Francja?
To było oczywiście retoryczne pytanie, chociaż dziewczyna mogła na to odpowiedzieć. On się w sumie na tym nie znał. Do tej placówki trafił przez przypadek. Nie chciał się w niej uczyć. Doceniał walory wysokiej edukacji, ale szkoła dla bogatych wcale jej nie zapewniała. Po prostu rodzice bulili więcej kasy, bo mogli, a nauczyciele bardziej piłowali, wychodząc z jakiegoś irracjonalnego wniosku, że większe tępienie równa się lepszej nauce i wyższym wynikom. Cóż, może to działało na innych, jednak Pavel czuł się wprost zdemotywowany do czegokolwiek. Im silniej go naciskali, tym mniej miał ochotę robić. Taki już był z niego buntownik.
Parsknął śmiechem.
- Wiem. Chociaż czasem się boję, że od przebywania z tymi wszystkimi lalusiami sam się taki stanę - oczywiście nie było to poważne stwierdzenie. Znał samego siebie i do jakich zmian jest zdolny. Na pewno nie do takich. Bardziej pragnął w ten sposób skomentować swoje otoczenie. Tylko czy zachodziła taka potrzeba?
Oj, chyba jego błyskotliwy pomysł nie przypadł jej do gustu. Cóż, czy mógł się jej dziwić? Był chamski i bezczelny. Mówił to, co miał na myśli. Teraz co najmniej połowę jego rozmyślań zajmowały obfite piersi jego rozmówczyni, zresztą chyba powinna sobie zdawać z tego sprawę. On był naprawdę prostym człowiekiem.
- Hej, warto było spróbować - odparł i zaśmiał się. Następnie przeczesał ręką włosy. - Poza tym nie mówiłem nic o macaniu. Tylko o pokazywaniu. Ja równie dobrze mógłbym się obrazić, że traktujesz mnie jak psa.
Oczywiście nie miał zamiaru się obrażać. Wielu ludzi traktowało go o wiele gorzej. Poza tym to miała być forma żartu. Cóż, ona też mogła potraktować jego słowa jako żart. Nawet jeśli był cholernie nietaktowny. I tak naprawdę nie był żartem.
To było oczywiście retoryczne pytanie, chociaż dziewczyna mogła na to odpowiedzieć. On się w sumie na tym nie znał. Do tej placówki trafił przez przypadek. Nie chciał się w niej uczyć. Doceniał walory wysokiej edukacji, ale szkoła dla bogatych wcale jej nie zapewniała. Po prostu rodzice bulili więcej kasy, bo mogli, a nauczyciele bardziej piłowali, wychodząc z jakiegoś irracjonalnego wniosku, że większe tępienie równa się lepszej nauce i wyższym wynikom. Cóż, może to działało na innych, jednak Pavel czuł się wprost zdemotywowany do czegokolwiek. Im silniej go naciskali, tym mniej miał ochotę robić. Taki już był z niego buntownik.
Parsknął śmiechem.
- Wiem. Chociaż czasem się boję, że od przebywania z tymi wszystkimi lalusiami sam się taki stanę - oczywiście nie było to poważne stwierdzenie. Znał samego siebie i do jakich zmian jest zdolny. Na pewno nie do takich. Bardziej pragnął w ten sposób skomentować swoje otoczenie. Tylko czy zachodziła taka potrzeba?
Oj, chyba jego błyskotliwy pomysł nie przypadł jej do gustu. Cóż, czy mógł się jej dziwić? Był chamski i bezczelny. Mówił to, co miał na myśli. Teraz co najmniej połowę jego rozmyślań zajmowały obfite piersi jego rozmówczyni, zresztą chyba powinna sobie zdawać z tego sprawę. On był naprawdę prostym człowiekiem.
- Hej, warto było spróbować - odparł i zaśmiał się. Następnie przeczesał ręką włosy. - Poza tym nie mówiłem nic o macaniu. Tylko o pokazywaniu. Ja równie dobrze mógłbym się obrazić, że traktujesz mnie jak psa.
Oczywiście nie miał zamiaru się obrażać. Wielu ludzi traktowało go o wiele gorzej. Poza tym to miała być forma żartu. Cóż, ona też mogła potraktować jego słowa jako żart. Nawet jeśli był cholernie nietaktowny. I tak naprawdę nie był żartem.
Może i dziwne, ale co miała z tym zrobić? Znała swoje możliwości, mocne i słabe strony (te drugie skutecznie eliminowała) i mogłaby być nadal najlepsza nawet w szkole, w której nie uczą, ale jej rodzice mieli świra na punkcie słowa "elitarny". No cóż, dla nich nie było innej opcji, by ich "gwiazda" nie uczyła się w ELITARNEJ szkole z ELITĄ, by zostać SŁAWNYM lekarzem.
Nie miała zamiaru opowiadać o swojej sytuacji w domu, bo i po co skoro najpewniej by to wyśmiał i nie nic by to nie zmieniło, a bez tego nie mogłabym skomentować tego, co powiedział więc milczała, a przynajmniej tą chwilkę.
- Raczej ci to nie grozi- powiedziała, wiedząc, że to było oczywiste. Po prostu musiała odpowiedzieć.
Ciri rownież parsknęła śmiechem.
Powinna być urażona? Być może. Nikt nie był jeszcze tak otwarty w rozmowach z nią, ale taka postawa spodobała jej się. W końcu najbardziej intrygują ludzi ich przeciwieństwa, tak?
- Ah, przepraszam. To zmienia postać rzeczy!
Pokiwała głową ze "zrozumieniem".
- Gdybyś był posłusznym pieskiem, ciebie też mogłabym podrapać za uchem.
Nie miała zamiaru opowiadać o swojej sytuacji w domu, bo i po co skoro najpewniej by to wyśmiał i nie nic by to nie zmieniło, a bez tego nie mogłabym skomentować tego, co powiedział więc milczała, a przynajmniej tą chwilkę.
- Raczej ci to nie grozi- powiedziała, wiedząc, że to było oczywiste. Po prostu musiała odpowiedzieć.
Ciri rownież parsknęła śmiechem.
Powinna być urażona? Być może. Nikt nie był jeszcze tak otwarty w rozmowach z nią, ale taka postawa spodobała jej się. W końcu najbardziej intrygują ludzi ich przeciwieństwa, tak?
- Ah, przepraszam. To zmienia postać rzeczy!
Pokiwała głową ze "zrozumieniem".
- Gdybyś był posłusznym pieskiem, ciebie też mogłabym podrapać za uchem.
A więc jednak nie skomentowała. To go wbrew pozorom zainteresowało. Zazwyczaj najciekawsze u ludzi jest to, czego nie chcą nam powiedzieć. Oczywiście nie okazał po sobie niczego, co mogłoby wykazać jego zainteresowanie. Właściwie to pewnie za chwilę o tym zapomni. Albo dziewczyna sama mu o tym opowie. On w każdym razie nie miał zamiaru w żaden sposób naciskać. Nie był zbyt dobry w te gierki, mające wycisnąć z innych zeznania. Chyba, że trzeba było użyć siły. Wtedy byłby w tym całkiem niezły.
- Wiem - odparł i skrzywił się lekko. - Mimo to przeraża mnie degeneracja tych bogatych gnojków. - Powiedział ten mało zdegenerowany.To była jednak zupełnie inna sprawa. To, co potrafił dostrzec u innych w swoim wieku wprawiało go w stan prawdziwego obrzydzenia. Odrębna sprawa, że i tak się z nimi zadawał. Lubił sobie wmawiać, że to dlatego, iż nie miał innego wyjścia. Prawda była niestety odrobinę inna. Bo oni wcale aż tak silnie się od niego nie różnili. Po prostu wychowała ich inna ulica. Tego jednak nie chciał przyznawać.
Po raz kolejny parsknął śmiechem. Ba, teraz nawet się zaśmiał. Tylko niestety jakoś tak wrednie. Ale musiał przyznać, że jej odpowiedź była całkiem celna. Tak, zdecydowanie lubił te skandynawskie dziewczyny.[/i]
- Nie rozbawiaj mnie. Za to mogę najwyżej olać hydrant - odparł i spojrzał na jej psa.
Wstał i ruszył w jego stronę. Przykucnął przy zwierzaku, a następnie sięgnął po patyk w jego pysku. Nie było tak łatwo, ale wreszcie go wyciągnął. Pogłaskał psa, za to że oddał mu zabawkę, a następnie rzucił patyk na kolana Ciri. - Masz, baw się dobrze.
On jednak nie usiadł już z powrotem. Zamiast tego zaczął droczyć się z psem. Podbiegał i warczał na niego. Po chwili oboje się gonili. Zabawa trwała chwilę, aż wreszcie Pavel ją wstrzymał. Przykucnął przy czworonogu i podrapał go w nagrodę za uchem. Polubił tego malca.
- Duch, co? Porządne z ciebie psisko - przyznał, nadal głaskając zwierzaka. Nawet go polubił. Rany, przecież on lubił wszystkie psy, wielka nowość.
- Wiem - odparł i skrzywił się lekko. - Mimo to przeraża mnie degeneracja tych bogatych gnojków. - Powiedział ten mało zdegenerowany.To była jednak zupełnie inna sprawa. To, co potrafił dostrzec u innych w swoim wieku wprawiało go w stan prawdziwego obrzydzenia. Odrębna sprawa, że i tak się z nimi zadawał. Lubił sobie wmawiać, że to dlatego, iż nie miał innego wyjścia. Prawda była niestety odrobinę inna. Bo oni wcale aż tak silnie się od niego nie różnili. Po prostu wychowała ich inna ulica. Tego jednak nie chciał przyznawać.
Po raz kolejny parsknął śmiechem. Ba, teraz nawet się zaśmiał. Tylko niestety jakoś tak wrednie. Ale musiał przyznać, że jej odpowiedź była całkiem celna. Tak, zdecydowanie lubił te skandynawskie dziewczyny.[/i]
- Nie rozbawiaj mnie. Za to mogę najwyżej olać hydrant - odparł i spojrzał na jej psa.
Wstał i ruszył w jego stronę. Przykucnął przy zwierzaku, a następnie sięgnął po patyk w jego pysku. Nie było tak łatwo, ale wreszcie go wyciągnął. Pogłaskał psa, za to że oddał mu zabawkę, a następnie rzucił patyk na kolana Ciri. - Masz, baw się dobrze.
On jednak nie usiadł już z powrotem. Zamiast tego zaczął droczyć się z psem. Podbiegał i warczał na niego. Po chwili oboje się gonili. Zabawa trwała chwilę, aż wreszcie Pavel ją wstrzymał. Przykucnął przy czworonogu i podrapał go w nagrodę za uchem. Polubił tego malca.
- Duch, co? Porządne z ciebie psisko - przyznał, nadal głaskając zwierzaka. Nawet go polubił. Rany, przecież on lubił wszystkie psy, wielka nowość.
Bogatych gnojków?
W takich towarzystwie Ciri spędziła większość życia. Mimo to uśmiechała się i nie okazywała zniesmaczenia. Po prostu ignorowała zachowanie, które nie było jej godne, bo i tak jakakolwiek reakcja z jej strony nic by nie zmieniła, a dziewczyna tylko naraziłaby się na bycie kozłem ofiarnym, z czym by oczywiście walczyła, bo nie będzie żadnym popychadłem, ale po co tracić nerwy na coś takiego skoro można siegnąć po książkę i przeczytać jak zbyt pewni siebie nic nie warci zdrajcy zostają wykastrowani i torturowani?
Ucieszyła się, że się zaśmiał. W końcu nie lubiła suchych konwersacji (może dlatego, że większość sytuacji takich wymagała?) i czuła się dobrze z tym, że nie musiała uważać na maniery.
- Hn, to może skusisz się na kosteczkę? Duch je uwielbia.
Chciała skomentować jego rzucenie patykiem, ale widząc, jak bawi się z psem, powstrzymała się i uśmiechnęła. To był naprawdę ładny widok.
Chciała się dołączyć do zabawy, ale postanowiła im nie przeszkadzać. W końcu ona mogła się bawić z Duchem kiedy tylko chciała i kiedy on miał na to ochotę, a miał zawsze.
W takich towarzystwie Ciri spędziła większość życia. Mimo to uśmiechała się i nie okazywała zniesmaczenia. Po prostu ignorowała zachowanie, które nie było jej godne, bo i tak jakakolwiek reakcja z jej strony nic by nie zmieniła, a dziewczyna tylko naraziłaby się na bycie kozłem ofiarnym, z czym by oczywiście walczyła, bo nie będzie żadnym popychadłem, ale po co tracić nerwy na coś takiego skoro można siegnąć po książkę i przeczytać jak zbyt pewni siebie nic nie warci zdrajcy zostają wykastrowani i torturowani?
Ucieszyła się, że się zaśmiał. W końcu nie lubiła suchych konwersacji (może dlatego, że większość sytuacji takich wymagała?) i czuła się dobrze z tym, że nie musiała uważać na maniery.
- Hn, to może skusisz się na kosteczkę? Duch je uwielbia.
Chciała skomentować jego rzucenie patykiem, ale widząc, jak bawi się z psem, powstrzymała się i uśmiechnęła. To był naprawdę ładny widok.
Chciała się dołączyć do zabawy, ale postanowiła im nie przeszkadzać. W końcu ona mogła się bawić z Duchem kiedy tylko chciała i kiedy on miał na to ochotę, a miał zawsze.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach