▲▼
First topic message reminder :
W czasie Imprezy Halloweenowej
Gdzie trzymasz apteczkę obecnie?
— Przyzwyczaj się. Na początku wiecznie będziesz błądzić we mgle, potem w miarę nauczycie się ze sobą żyć, nagle jebnie coś, czego się nie spodziewasz i skończy się dramą. Na przykład w naszym związku to ja jestem od robienia dram.
— [ A ja od ich gaszenia. ]
Słowik pokiwał kilkakrotnie głową, nieszczególnie wyglądając na przejętego czy targanego wyrzutami sumienia. Zaraz zaśmiał się znowu na widok jego miny.
— Będzie dobrze. Szczerze mówiąc, na twoim miejscu cieszyłbym się, że tak się to skończyło — wzruszył ramionami, zaraz zwracając się na chwilę w bok. Cmoknął dwa razy, nim na jego kolanach pojawił się znajomy czarny kot — cześć gnoju. Przywitaj się z Shanem.
Ralph okręcił się w odpowiedzi, zwijając na jego kolanach w kłębek.
— Mamy plany dopiero po obiedzie, chociaż KTOŚ cały czas mnie prowokuje, by to zmienić.
Jakąkolwiek odpowiedź dostał, przewrócił tylko oczami.
— Pamiętaj, żeby jakoś solidnie się odjebać w ten poniedziałek, Shane. Absolutnie zabraniam ci iść w tych łachmanach.
— [ A ja od ich gaszenia. ]
Słowik pokiwał kilkakrotnie głową, nieszczególnie wyglądając na przejętego czy targanego wyrzutami sumienia. Zaraz zaśmiał się znowu na widok jego miny.
— Będzie dobrze. Szczerze mówiąc, na twoim miejscu cieszyłbym się, że tak się to skończyło — wzruszył ramionami, zaraz zwracając się na chwilę w bok. Cmoknął dwa razy, nim na jego kolanach pojawił się znajomy czarny kot — cześć gnoju. Przywitaj się z Shanem.
Ralph okręcił się w odpowiedzi, zwijając na jego kolanach w kłębek.
— Mamy plany dopiero po obiedzie, chociaż KTOŚ cały czas mnie prowokuje, by to zmienić.
Jakąkolwiek odpowiedź dostał, przewrócił tylko oczami.
— Pamiętaj, żeby jakoś solidnie się odjebać w ten poniedziałek, Shane. Absolutnie zabraniam ci iść w tych łachmanach.
- Chodzi ci o to, że wyszło to wszystko teraz? - w jego głosie pojawiła się ostrożność. - Może i masz rację... Przynajmniej dowiedziałem się rzeczy dość istotnych - w tle dało się usłyszeć uderzenie w postaci zahaczenia czajnikiem elektrycznym o coś. - I zarazem dość niespodziewanych - westchnienie zamaskowało zmieszanie, jakie pojawiło się na jego twarzy przez ułamek sekundy.
Uśmiechnął się wyraźnie na widok czarnego kota, nie tracąc rozbawienia wywołanego wcześniejszym wydarzeniem.
- Przecież wiem! Więcej wiary we mnie. Te ubrania i tak są po domu, tutaj mnie nikt nie widzi. Oprócz ciebie i twojej krytyki.
Zawahał się.
- Myślisz, że mam jakieś szanse teraz?
Uśmiechnął się wyraźnie na widok czarnego kota, nie tracąc rozbawienia wywołanego wcześniejszym wydarzeniem.
- Przecież wiem! Więcej wiary we mnie. Te ubrania i tak są po domu, tutaj mnie nikt nie widzi. Oprócz ciebie i twojej krytyki.
Zawahał się.
- Myślisz, że mam jakieś szanse teraz?
— Nie no, o to, że dał ci czas co nie. Spodziewałbym się, że dzieciak wjebie się w związek, nawet o tym nie myśląc z nadzieją, że rozłożysz przed nim nogi i w ogóle, pełnia miłości, czysty honeymoon. Czekaj chwilę. Dzięki — ciche stuknięcie talerza o blat, poprzedziło moment, gdy zrzucił kota z kolan. Telefon trząsł się przez jakiś czas, machając obrazem na wszystkie strony. W końcu Słowikowi udało się go oprzeć o wazon, na nowo wyrównując obraz.
— Nie jesz ze mną?
— [ Rozmawiasz. ]
— No i co z tego, przecież to tylko Shane — wyciągnął ręce w bok, ściągając nieznacznie brwi, nim Axel pojawił się w kadrze, zaraz biorąc go na kolana.
— No, tak czy siak, wiem, że czujesz się chujowo czy coś. Ale to chyba dobrze, że masz pewność, że jak po tej krótkiej przerwie obaj się zgodzicie, to przynajmniej będzie to przemyślana decyzja, nie? — odsunął się nieznacznie na bok, by ułatwić Axelowi jedzenie nad własnym ramieniem, zaraz biorąc od niego tofu z widelca.
— Dopóki niespodziewane rzeczy nie znaczą, że ma na boku żonę, trójkę dzieci, płaci alimenty i złapał HIV podczas ostatniej orgii, to jest spoko.
Axel przewrócił oczami, słysząc jego słowa, nim Słowik zwrócił się w jego stronę.
— No co, nie mam racji? I co ty w ogóle gadasz, czemu miałbyś nie mieć szans? Przecież ty też masz podjąć decyzję. Skoro jesteś taki zdecydowany, Shane, że nawet przez ten czas nie nabrałeś żadnych wątpliwości co do tego, że chcesz z nim być, to mu to powiesz i tyle. Nie możesz tam iść z miną, jakby miał cię rzucić, bo to zrobi. Musisz wyglądać jak milion dolarów i sprawić, że poczuje się jak debil, że w ogóle kazał ci czekać. Nawet jeśli nadal twierdzę, że to była słuszna decyzja.
— Nie jesz ze mną?
— [ Rozmawiasz. ]
— No i co z tego, przecież to tylko Shane — wyciągnął ręce w bok, ściągając nieznacznie brwi, nim Axel pojawił się w kadrze, zaraz biorąc go na kolana.
— No, tak czy siak, wiem, że czujesz się chujowo czy coś. Ale to chyba dobrze, że masz pewność, że jak po tej krótkiej przerwie obaj się zgodzicie, to przynajmniej będzie to przemyślana decyzja, nie? — odsunął się nieznacznie na bok, by ułatwić Axelowi jedzenie nad własnym ramieniem, zaraz biorąc od niego tofu z widelca.
— Dopóki niespodziewane rzeczy nie znaczą, że ma na boku żonę, trójkę dzieci, płaci alimenty i złapał HIV podczas ostatniej orgii, to jest spoko.
Axel przewrócił oczami, słysząc jego słowa, nim Słowik zwrócił się w jego stronę.
— No co, nie mam racji? I co ty w ogóle gadasz, czemu miałbyś nie mieć szans? Przecież ty też masz podjąć decyzję. Skoro jesteś taki zdecydowany, Shane, że nawet przez ten czas nie nabrałeś żadnych wątpliwości co do tego, że chcesz z nim być, to mu to powiesz i tyle. Nie możesz tam iść z miną, jakby miał cię rzucić, bo to zrobi. Musisz wyglądać jak milion dolarów i sprawić, że poczuje się jak debil, że w ogóle kazał ci czekać. Nawet jeśli nadal twierdzę, że to była słuszna decyzja.
- Zdziwiłbyś się. Ma wyraźną i rzeczywistą wizję związku. Jest przy tym dość pewny siebie i zarazem nieustępliwy. Chociaż rozumiem dlaczego... - między słowa wkradł się dźwięk nalewanej wody. - Więc nie przeszkadza mi to w akceptacji... Chociaż zaskoczył mnie.
Kawałek czarnego kubka pojawił się na ekranie, gdy Shane popijał sobie napój z niego, mrużąc oczy na widok wirującego ekranu.
- Smacznego w ogóle. I... chyba tak. Przemyślenie bez działania emocji. Bardzo dorosłe zachowanie.
Odstawił głośno kubek, prychając cicho rozbawiony.
- Postaram się. Wiesz, że jestem beznadziejny finalnie w takich sprawach, z tego co wychodziło w ostatnim czasie. I nie może mnie rzucić, gdy nie jesteśmy razem - przesunął wzrokiem nad ekranem. - Ale to szczegół. I dzięki za troskę i rozmowę - ponownie skupił wzrok na ekranie, posyłając rozmówcy ciepły uśmiech. - Czuję się trochę lepiej.
W tle rozległ się trzask.
- Um - jego wzrok przeniósł się nad czymś wyżej, po czym jego mina nieco zbladła. - Sorka, Słowik, musze kończyć. Chyba coś szlag bierze... Zgadajmy się potem, cześć! - nim rozłączył się. w tle było słychać przekleństwo Shane'a i coś, co świadczyło na słowa - "pieprzona instalacja".
[ Koniec połączenia ]
Kawałek czarnego kubka pojawił się na ekranie, gdy Shane popijał sobie napój z niego, mrużąc oczy na widok wirującego ekranu.
- Smacznego w ogóle. I... chyba tak. Przemyślenie bez działania emocji. Bardzo dorosłe zachowanie.
Odstawił głośno kubek, prychając cicho rozbawiony.
- Postaram się. Wiesz, że jestem beznadziejny finalnie w takich sprawach, z tego co wychodziło w ostatnim czasie. I nie może mnie rzucić, gdy nie jesteśmy razem - przesunął wzrokiem nad ekranem. - Ale to szczegół. I dzięki za troskę i rozmowę - ponownie skupił wzrok na ekranie, posyłając rozmówcy ciepły uśmiech. - Czuję się trochę lepiej.
W tle rozległ się trzask.
- Um - jego wzrok przeniósł się nad czymś wyżej, po czym jego mina nieco zbladła. - Sorka, Słowik, musze kończyć. Chyba coś szlag bierze... Zgadajmy się potem, cześć! - nim rozłączył się. w tle było słychać przekleństwo Shane'a i coś, co świadczyło na słowa - "pieprzona instalacja".
[ Koniec połączenia ]
ZABRANIAM CI UMIERANIA PRZED KOLEJNĄ RANDKĄ!!!
Napiszę ci, zanim zaczniesz mi wydzwaniać, a idę się zdrzemnąć zaraz
Mam chłopaka
( ◡‿◡ *)
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
MASZ SZCZESCIE ZE GADAM Z IVO
Pozdrów go~~ Chociaż wątpię, by mnie znał
I zwijam się spać, potem pogadamy
musze was poznac
ALE JAZDA GRATULACJE SERIO PRZYSZYKUJE CI WSZYSTKIE POTRZEBNE MATERIAŁY
Czy ty robiłeś szturm na moją szafę?
...
Wydaj zakładników.
Przykro mi, nie mam już do nich dostępu.
Jeśli cię to pocieszy, to komuś w przytułku jest ciepło.
Zapomniałem je pochować...
... przed twoimi zamiarami.
Co pozostało, bo nie mogę do niczego się dokopać?
To, co kupowałeś ze mną.
(#`-_ゝ-)
No i ta twoja super ulubiona bluza. Kupiłem ci nową, ale serio wygląda tak samo. Trzecia półka od góry po prawej.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach