▲▼
Na ekranie pojawił się zaspany Shane, w rozczochranych włosach. Kawałek ekranu wyłapało dresową bluzę w okropnym kolorze szarości, jedną z tych, które nosił jedynie w mieszkaniu.
- Co jest? - potarł dłonią włosy, próbując doprowadzić je do stanu używalności. - Jeśli to znowu zdjęcie ananasa czy innego jedzenia, to rozłączam się.
First topic message reminder :
W czasie Imprezy Halloweenowej
Gdzie trzymasz apteczkę obecnie?
Pytasz tylko o trójkąty czy mój limit osób na raz?
Bo nie wiem na ile wiedzy na temat mojego życia seksualnego jesteś gotowy.
Rebecca cię pozdrawia i mówi, że co prawda nie jest w jej typie, ale gdybyście pracowali w klubie to zbijalibyście miliony
i że mają dwie otwarte pozycje po mnie i Axelu
już mnie zastępuje (╬▔皿▔)╯
Odpowiedź na twoje pytanie: Tak.
Opowiesz jak będziesz chciał. Tylko byś przygotował się na moją reakcję
Pozdrów ją też
I już rekrutacja? :v Do klubów mnie aż tak nie ciągnęło nigdy. Ale dziękuję za komplement(?)
Pamiętaj, że interes musi się kręcić, mimo syfu w tym mieście
I
NIE POKAZUJ TEGO ZDJĘCIA WSZYSTKIM DOOKOŁA
Hmmm raz spałem z czterema na raz.
Ale to był zorganizowany event.
W życiu nie zarobiłem tyle kasy co wtedy. (✿◠‿◠)
Chociaż tylko jeden był dobry, reszta zmęczyła się po jednej rundzie lol
Rebecca mówi, że masz po łbie za określenie jej mianem wszystkich dookoła
osobiście się z nią zgadzam
Ice&Dice ma cały czas otwartą rekrutację, więc jakby twój chłopak był zainteresowany, to mogę umówić go na rozmowę.
Chyba że będziesz zazdrosny (o′┏▽┓`o)
(¬_¬)
Kojarzysz mi się z tym starym memem
I skąd mam wiedzieć, kto jest z tobą. Nie widać przez ścianę tekstu
Więc nie można się gniewać dla mnie (✿◠‿◠)
I lol, nie. Nie będę mu proponować rozmów o pracę na NASZEJ RANDCE ( ˃̣̣̥﹏˂̣̣̥ ✿)
SHANE, ODBIERAJ
NATYCHMIAST
Co się dzieje?
Spałem... Będę trochę w stanie niewyjściowym.
Na ekranie pojawił się zaspany Shane, w rozczochranych włosach. Kawałek ekranu wyłapało dresową bluzę w okropnym kolorze szarości, jedną z tych, które nosił jedynie w mieszkaniu.
- Co jest? - potarł dłonią włosy, próbując doprowadzić je do stanu używalności. - Jeśli to znowu zdjęcie ananasa czy innego jedzenia, to rozłączam się.
Slowik ściągnął brwi w wyraźnym niezrozumieniu, odsuwając niego ekran do tyłu.
— Na chuj miałbym ci wysyłać zdjęcie ananasa? Wysyłałem mu zdjęcie ananasa? — odwrócił się w tył, wychylając, by lepiej spojrzeć nacoś kogoś w tle.
— Mnie pytasz?
Wzruszył ramionami, wracając wzrokiem do ekranu.
— Mam nadzieję, że szczeniak już poszedł do domu, bo ta bluza wygląda, jakbyś stracił dom miesiąc temu i spał na ławce w pobliskim parku, Shane. Naprawdę muszę się zająć twoją szafą.
— Na chuj miałbym ci wysyłać zdjęcie ananasa? Wysyłałem mu zdjęcie ananasa? — odwrócił się w tył, wychylając, by lepiej spojrzeć na
— Mnie pytasz?
Wzruszył ramionami, wracając wzrokiem do ekranu.
— Mam nadzieję, że szczeniak już poszedł do domu, bo ta bluza wygląda, jakbyś stracił dom miesiąc temu i spał na ławce w pobliskim parku, Shane. Naprawdę muszę się zająć twoją szafą.
- Wysłałeś. Nie raz - zmarszczył nieznacznie brwi w odpowiedzi. - Mam całą galerię tego. I cześć, Axel.
Głośnik telefonu wyłapał westchnienie.
- Nieważne. I tak, poszedł z dwie godziny temu - wzrok przesunięty trochę wyżej świadczył, że sprawdzał teraz godzinę. - Odczep się od mojego stroju - jasne oczy wbiły się ponownie w ekran. - I nie ma mowy. Wybij sobie te pomysły z głowy. Więc? Co chcesz? - ponowił pytanie. Lokacja za plecami Shane'a zmieniła się, wskazując na to, że przemieścił się do kuchni. - Tylko nie mów, że to nie może poczekać do spotkania...
Głośnik telefonu wyłapał westchnienie.
- Nieważne. I tak, poszedł z dwie godziny temu - wzrok przesunięty trochę wyżej świadczył, że sprawdzał teraz godzinę. - Odczep się od mojego stroju - jasne oczy wbiły się ponownie w ekran. - I nie ma mowy. Wybij sobie te pomysły z głowy. Więc? Co chcesz? - ponowił pytanie. Lokacja za plecami Shane'a zmieniła się, wskazując na to, że przemieścił się do kuchni. - Tylko nie mów, że to nie może poczekać do spotkania...
— Nie przypominam sobie. Nie ma nic zabawnego w ananasie. No, chyba że chciałem cię w ten sposób ponękać odnośnie mema z ananasem. I machnął ręką jak coś.
Ciche stuknięcie poprzedziło moment, gdy Słowik opuścił głowę w dół.
— Masz. Idę zrobić obiad.
— Dzięki. I nie odczepię się, bo serio wyglądasz, jakby ktoś wyciągnął go psu z gardła. Wyglądanie jak człowiek nie jest takie trudne, Shane. Nikt nie każe ci nosić garniaka po domu, ale kup wygodny dres, który jakkolwiek się prezentuje, a nie — ściągnięte brwi i głośne prychnięcie, poprzedziły moment, gdy uniósł szklankę do góry, upijając łyk mrożonej kawy.
— Nie może, bo nie mam w tym tygodniu czasu. Jak poszło? Wyrwałeś go? On wyrwał ciebie? Spaliście ze sobą? Jesteście już po ślubie?
Ciche stuknięcie poprzedziło moment, gdy Słowik opuścił głowę w dół.
— Masz. Idę zrobić obiad.
— Dzięki. I nie odczepię się, bo serio wyglądasz, jakby ktoś wyciągnął go psu z gardła. Wyglądanie jak człowiek nie jest takie trudne, Shane. Nikt nie każe ci nosić garniaka po domu, ale kup wygodny dres, który jakkolwiek się prezentuje, a nie — ściągnięte brwi i głośne prychnięcie, poprzedziły moment, gdy uniósł szklankę do góry, upijając łyk mrożonej kawy.
— Nie może, bo nie mam w tym tygodniu czasu. Jak poszło? Wyrwałeś go? On wyrwał ciebie? Spaliście ze sobą? Jesteście już po ślubie?
Przewrócił oczami na jego słowa.
- TO się dobrze prezentuje. Jest w całości i w jednym kawałku, czego chcieć więcej?
Skrzywił się nagle, przesuwając lewą rękę w stronę łokcia.
- Tss, głupi kant. I co do tego... - potrząsnął głową. - Było ok. I nie. Nie. Nie i jeszcze raz nie - oparł się o bok ściany. - Sam nie wiem, co mam myśleć o tym, ale powiem ci, bo mi żyć nie dasz. Randka była fajna, ale... - głos wyraźnie wskazywał na zawahanie Kassira. - Zostałem odrzucony i to dwukrotnie. A jednocześnie chciał, bym poczekał ze wszystkim do poniedziałku - wziął kosmyk włosów między dwa palca, bawiąc się nim. - Z jednej strony nie chce być ze mną teraz, a z drugiej zarazem chce - powoli skrócił mu przebieg randki, ogólnikowo streszczając kwestię wyniknięcia warunków bycia razem. - Jakkolwiek to zabrzmi, dla mnie to zarazem niezrozumiałe jest. Znaczy, ogarnąłem to dopiero potem - poprawił się, wzdychając przy wspomnieniu o osłabieniu atmosfery, aż w końcu... - Finalnie skończyło się na tym, że poznaliśmy swoje strony i rzeczy, o których normalnie nie mówi się? - wypuścił włosy, nie wchodząc w temat przeszłości głębiej. - Więc finalnie powiedziałem mu o swojej przeszłości. I... - podrapał się po policzku, nie kryjąc zmieszania. - O tym, kim jestem. Ino tyle - odwrócił wzrok. - Sam siebie nie rozumiem. Czuję się, jakbym zachował się wbrew własnym zasadom, ale zarazem chciałem to zrobić dla niego w tamtym momencie - nie ukrywał zagubienia wypisanego na jego twarzy.
- TO się dobrze prezentuje. Jest w całości i w jednym kawałku, czego chcieć więcej?
Skrzywił się nagle, przesuwając lewą rękę w stronę łokcia.
- Tss, głupi kant. I co do tego... - potrząsnął głową. - Było ok. I nie. Nie. Nie i jeszcze raz nie - oparł się o bok ściany. - Sam nie wiem, co mam myśleć o tym, ale powiem ci, bo mi żyć nie dasz. Randka była fajna, ale... - głos wyraźnie wskazywał na zawahanie Kassira. - Zostałem odrzucony i to dwukrotnie. A jednocześnie chciał, bym poczekał ze wszystkim do poniedziałku - wziął kosmyk włosów między dwa palca, bawiąc się nim. - Z jednej strony nie chce być ze mną teraz, a z drugiej zarazem chce - powoli skrócił mu przebieg randki, ogólnikowo streszczając kwestię wyniknięcia warunków bycia razem. - Jakkolwiek to zabrzmi, dla mnie to zarazem niezrozumiałe jest. Znaczy, ogarnąłem to dopiero potem - poprawił się, wzdychając przy wspomnieniu o osłabieniu atmosfery, aż w końcu... - Finalnie skończyło się na tym, że poznaliśmy swoje strony i rzeczy, o których normalnie nie mówi się? - wypuścił włosy, nie wchodząc w temat przeszłości głębiej. - Więc finalnie powiedziałem mu o swojej przeszłości. I... - podrapał się po policzku, nie kryjąc zmieszania. - O tym, kim jestem. Ino tyle - odwrócił wzrok. - Sam siebie nie rozumiem. Czuję się, jakbym zachował się wbrew własnym zasadom, ale zarazem chciałem to zrobić dla niego w tamtym momencie - nie ukrywał zagubienia wypisanego na jego twarzy.
— Żebyś ty w przeciwieństwie do bluzy zaraz nie skończył w kilku kawałkach. Też mi coś. Żeby jedna z najładniejszych osób jakie znam, ubierała się jak — prychnął, mamrocząc coś zaraz niewyraźnie pod nosem. Dopiero potem rozłożył się nieco wygodniej, słuchając go spokojnie.
— Czekaj, co. Jak odrzucony? — kto normalny odrzuciłby Kassira? Zamiast zmartwienia na jego twarzy pojawiła się wyraźna fascynacja. Cisza po jego stronie jedynie od czasu do czasu była przerywana przesuwanymi garnkami czy stukotem noża o deskę. Dopiero gdy wysłuchał wszystkiego, jeszcze przez chwilę milczał, w końcu wybuchając głośnym śmiechem. Do tego stopnia, że prawie wylał picie.
— Jezu, ten dzieciak jest zajebisty. Nie doceniłem go. Nie sądziłem, że ktoś kiedykolwiek się tobą zainteresuje i obkręci to tak, że to ty będziesz za nim biegał. W końcu zawsze miałeś wywalone w ten rodzaj relacji, Shane. Nieprawdopodobne — pokręcił głową na boki, nie mogąc się przestać uśmiechać — no ale ja tam mu się nie dziwię. Nie wyobrażam sobie, żeby Axel nagle zaczął coś przede mną ukrywać.
— [ Żebyś potem uderzył w jazgot? ]
— Tsk — wyraźnie się obruszył, chwilę przed tym nim Axel pojawił się częściowo w kadrze, kładąc rękę na jego włosach.
— No już. Przecież tego nie robię.
— No wiem. Dobra idź, bo muszę z nim porozmawiać, rozpraszasz mnie.
— Mogę cię rozproszyć po obiedzie.
Słowik zasłonił twarz dłonią, opuszczając ją nieznacznie w dół. Rozbawione prychnięcie Axela poprzedziło jego kroki, gdy wyraźnie wrócił na swoje miejsce.
— Dobra. Skupiam się. W sensie czaję, że możesz się bać, no ale to chyba dobrze, że dał ci czas, co nie? Jak dla mnie zaufanie jest ważne, pytanie, czy czujesz się komfortowo, z tym że mu to wszystko powiedziałeś i czy będziesz się czuł komfortowo, mówiąc mu kolejne rzeczy.
— Czekaj, co. Jak odrzucony? — kto normalny odrzuciłby Kassira? Zamiast zmartwienia na jego twarzy pojawiła się wyraźna fascynacja. Cisza po jego stronie jedynie od czasu do czasu była przerywana przesuwanymi garnkami czy stukotem noża o deskę. Dopiero gdy wysłuchał wszystkiego, jeszcze przez chwilę milczał, w końcu wybuchając głośnym śmiechem. Do tego stopnia, że prawie wylał picie.
— Jezu, ten dzieciak jest zajebisty. Nie doceniłem go. Nie sądziłem, że ktoś kiedykolwiek się tobą zainteresuje i obkręci to tak, że to ty będziesz za nim biegał. W końcu zawsze miałeś wywalone w ten rodzaj relacji, Shane. Nieprawdopodobne — pokręcił głową na boki, nie mogąc się przestać uśmiechać — no ale ja tam mu się nie dziwię. Nie wyobrażam sobie, żeby Axel nagle zaczął coś przede mną ukrywać.
— [ Żebyś potem uderzył w jazgot? ]
— Tsk — wyraźnie się obruszył, chwilę przed tym nim Axel pojawił się częściowo w kadrze, kładąc rękę na jego włosach.
— No już. Przecież tego nie robię.
— No wiem. Dobra idź, bo muszę z nim porozmawiać, rozpraszasz mnie.
— Mogę cię rozproszyć po obiedzie.
Słowik zasłonił twarz dłonią, opuszczając ją nieznacznie w dół. Rozbawione prychnięcie Axela poprzedziło jego kroki, gdy wyraźnie wrócił na swoje miejsce.
— Dobra. Skupiam się. W sensie czaję, że możesz się bać, no ale to chyba dobrze, że dał ci czas, co nie? Jak dla mnie zaufanie jest ważne, pytanie, czy czujesz się komfortowo, z tym że mu to wszystko powiedziałeś i czy będziesz się czuł komfortowo, mówiąc mu kolejne rzeczy.
- Możesz się ze mnie nie śmiać? - w jego głos wkradła się irytacja wymieszana ze zrezygnowaniem. - Nawet nie wiem, jak skończyłem w taki sposób - przesunął dłonią po włosach. - Czy to już jakaś forma manipulacji?
Ekran poruszał się wraz z ruchami Shane'a, a w tle rozległ się dźwięk włączonego czajnika.
- Szczerze? Nie wiem. Jest to dla mnie obce, ale - wzruszył ramionami. - Rzeczywiście nie jestem do tego przyzwyczajony zarazem. No i jakby nie patrzeć, sam chce być ze mną szczery - jego oczy skupiły się uważniej na ekranie. - Więc tak naprawdę zostaje kwestia czasu. Moja głowa szaleje od próby ustawienia mnie do pionu z tym, ale zarazem nie chcę dawać się blokować tylko temu, że dotąd moje zainteresowanie wiązaniem się z kimś było na znikomym poziomie. Czuję, że głównie od tego głupieję. Jak od początku tego wszystkiego.
Przechylił nieco telefon, sięgając międzyczasie po kubek do szafki.
- Nie zrobisz mi kazania o to, że zdradziłem mu fakt, że jestem w gangu? - bez wahania zadał pytanie, pokazując na ekranie kawałek czarnego naczynia.
Ekran poruszał się wraz z ruchami Shane'a, a w tle rozległ się dźwięk włączonego czajnika.
- Szczerze? Nie wiem. Jest to dla mnie obce, ale - wzruszył ramionami. - Rzeczywiście nie jestem do tego przyzwyczajony zarazem. No i jakby nie patrzeć, sam chce być ze mną szczery - jego oczy skupiły się uważniej na ekranie. - Więc tak naprawdę zostaje kwestia czasu. Moja głowa szaleje od próby ustawienia mnie do pionu z tym, ale zarazem nie chcę dawać się blokować tylko temu, że dotąd moje zainteresowanie wiązaniem się z kimś było na znikomym poziomie. Czuję, że głównie od tego głupieję. Jak od początku tego wszystkiego.
Przechylił nieco telefon, sięgając międzyczasie po kubek do szafki.
- Nie zrobisz mi kazania o to, że zdradziłem mu fakt, że jestem w gangu? - bez wahania zadał pytanie, pokazując na ekranie kawałek czarnego naczynia.
— Ty mi powiedz to twój chłopak. Prawie — ewidentnie nie mógł przestać chichotać — ale cieszę się Shane. Miło dla odmiany popatrzeć jak ktoś zdziera z ciebie całą tę stoickość.
Odchylił się nagle w bok i przewrócił oczami, podnosząc rękę, by pokazać Axelowi środkowy palec w odpowiedzi na jakąś wypowiedź, która nie dotarła do ekranu. Dopiero po chwili zwrócił się z powrotem w stronę ekranu.
— Hm? Nie, czemu, przecież Axel też wie. Łazi nawet ze mną na spotkania, wszyscy się już przyzwyczaili.
— [ Ktoś cię musi pilnować. ]
— Tak, tak. Obaj doskonale wiemy, że po prostu nie możesz beze mnie wyrobić przez pięć minut — bezczelny uśmiech pojawił się na jego ustach, nim zaraz zniknął wraz ze zbliżającymi się krokami. Telefon grzmotnął lekko ekranem do dołu o blat, odcinając całkowicie wizję. Dopiero po krótkiej chwili, Słowik podniósł go powoli i cicho odkaszlnął, zasłaniając z początku czerwoną twarz dłonią, nim zaczął poprawiać włosy.
— ... to do kiedy ma ci dać odpowiedź? Czy nie rzucił żadnym terminem?
Odchylił się nagle w bok i przewrócił oczami, podnosząc rękę, by pokazać Axelowi środkowy palec w odpowiedzi na jakąś wypowiedź, która nie dotarła do ekranu. Dopiero po chwili zwrócił się z powrotem w stronę ekranu.
— Hm? Nie, czemu, przecież Axel też wie. Łazi nawet ze mną na spotkania, wszyscy się już przyzwyczaili.
— [ Ktoś cię musi pilnować. ]
— Tak, tak. Obaj doskonale wiemy, że po prostu nie możesz beze mnie wyrobić przez pięć minut — bezczelny uśmiech pojawił się na jego ustach, nim zaraz zniknął wraz ze zbliżającymi się krokami. Telefon grzmotnął lekko ekranem do dołu o blat, odcinając całkowicie wizję. Dopiero po krótkiej chwili, Słowik podniósł go powoli i cicho odkaszlnął, zasłaniając z początku czerwoną twarz dłonią, nim zaczął poprawiać włosy.
— ... to do kiedy ma ci dać odpowiedź? Czy nie rzucił żadnym terminem?
- Mógłbyś mi udzielić więcej wsparcia - burknął. - To poważna sprawa, ogranicz śmianie się ze mnie. Nie podoba mi się to, czuję się, jakbym błądził we mgle - odsunął ekran od siebie. Potrząsnął głową, stawiając głośniej kubek na meblu.
- Hm... - wyraźnie zawahał się. - Skoro tak uważasz...
Od strony Shane'a było jedynie milczenie, gdy nagle ekran zaczął pokazywać wygląd blatu. Tak, że zaraz potem zachichotał na widok stanu Słowika.
- Poniedziałek, najbliższy - odparł, gdy w końcu wrócili do rozmowy. - Wtedy wszystko się wyjaśni. Cokolwiek nie wybierze, będzie miało spory wpływ na naszą dwójkę - żachnął i potarł dłonią policzek. - Ale chyba powinienem ci dać spokój, skoro nie widziałem, że już macie swoje plany - był rozbawiony.
- Hm... - wyraźnie zawahał się. - Skoro tak uważasz...
Od strony Shane'a było jedynie milczenie, gdy nagle ekran zaczął pokazywać wygląd blatu. Tak, że zaraz potem zachichotał na widok stanu Słowika.
- Poniedziałek, najbliższy - odparł, gdy w końcu wrócili do rozmowy. - Wtedy wszystko się wyjaśni. Cokolwiek nie wybierze, będzie miało spory wpływ na naszą dwójkę - żachnął i potarł dłonią policzek. - Ale chyba powinienem ci dać spokój, skoro nie widziałem, że już macie swoje plany - był rozbawiony.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach