▲▼
Chcesz się upewnić, że osoba której w tym momencie potrzebujesz na pewno wstanie z rana? Wyślij do niej Iana.
Albo w sumie jakiegokolwiek innego głuchoniemego. Nixon już o piątej rano był na nogach i szukał jakiejkolwiek opcji na spożytkowanie energii. Zwłaszcza, gdy przypomniał sobie o zakazie wychodzenia poza teren szkoły bez wyraźnego zezwolenia. Ale… to nie znaczyło, że nie mógł biegać wokół budynku, czyż nie? Szybko wskoczył więc w dres i udał się na nie-tak-krótki bieg, by o siódmej rano wskoczyć już pod prysznic w swoim pokoju, a następnie brutalnie zacząć budzić brata, ładując mu się do łóżka.
— "Wstawaj, idziemy na miasto, czas zwiedzać!" — zamigał tyle razy ile było to potrzebne, by dotarło do ospałego mózgu jego brata, nim ruszył biegiem w stronę pokoju numer cztery przypisanego Ilyi. I stanął przed drzwiami, pukając w nie energicznie, by zbudzić śpiącego chłopaka. No bo nie mógł w końcu krzyczeć. W teorii.
Albo w sumie jakiegokolwiek innego głuchoniemego. Nixon już o piątej rano był na nogach i szukał jakiejkolwiek opcji na spożytkowanie energii. Zwłaszcza, gdy przypomniał sobie o zakazie wychodzenia poza teren szkoły bez wyraźnego zezwolenia. Ale… to nie znaczyło, że nie mógł biegać wokół budynku, czyż nie? Szybko wskoczył więc w dres i udał się na nie-tak-krótki bieg, by o siódmej rano wskoczyć już pod prysznic w swoim pokoju, a następnie brutalnie zacząć budzić brata, ładując mu się do łóżka.
— "Wstawaj, idziemy na miasto, czas zwiedzać!" — zamigał tyle razy ile było to potrzebne, by dotarło do ospałego mózgu jego brata, nim ruszył biegiem w stronę pokoju numer cztery przypisanego Ilyi. I stanął przed drzwiami, pukając w nie energicznie, by zbudzić śpiącego chłopaka. No bo nie mógł w końcu krzyczeć. W teorii.
Nowe miejsce, nowe łóżko i długa podróż - chyba dzięki temu Ilya spał niczym dziecko, a gdy budzik zadzwonił niemalże od razu uciszył go dłonią podrywając się z łóżka. W końcu też nie chciał niepotrzebnie budzić współlokatora, kto wie jak może zareagować na budzenie 20 minut po siódmej. Szybko poleciał pod prysznic by jak najszybciej ogarnąć się do wyjścia. Miał przeczucie, że jego przyjaciele mogą pojawić się wcześnie... a szczególnie jeden. Dlatego nie było czasu do stracenia.
Energiczne pukanie wyrwało Russela z łazienki w pełnym ubraniu, ze szczoteczką do zębów w ustach. Otworzył drzwi i uśmiechnął się lekko na tyle na ile pozwalał mu przedmiot w zębach.
- "Już nie śpię, spokojnie! Zaraz będę gotowy." - Wymigał i zrobił przejście w drzwiach wracając do łazienki by dokończyć szczotkowanie. Nie zajęło mu to długo. Po chwili wrócił już gotowy do drogi. Sięgnął tylko po swoją torbę na ramię i stanął przed przyjacielem.
- "Gotowy! Mamy jakiś konkretny plan? Czy ruszamy w nieznane? Ivo żyje?" - wymigał szykując się do wyjścia.
Energiczne pukanie wyrwało Russela z łazienki w pełnym ubraniu, ze szczoteczką do zębów w ustach. Otworzył drzwi i uśmiechnął się lekko na tyle na ile pozwalał mu przedmiot w zębach.
- "Już nie śpię, spokojnie! Zaraz będę gotowy." - Wymigał i zrobił przejście w drzwiach wracając do łazienki by dokończyć szczotkowanie. Nie zajęło mu to długo. Po chwili wrócił już gotowy do drogi. Sięgnął tylko po swoją torbę na ramię i stanął przed przyjacielem.
- "Gotowy! Mamy jakiś konkretny plan? Czy ruszamy w nieznane? Ivo żyje?" - wymigał szykując się do wyjścia.
Słyszał go.
Jasne, że tak. Ciężko było zignorować krzątanie się brata o piątej nad ranem, mimo to Ivo nie dał po sobie znać tego, że już nie śpi. Za żadne skarby nie wyszedłby z łóżka o tej godzinie. No dobra, może znalazłoby się parę powodów, dla których wyczołgałby się z ciepłej pościeli o tak nieludzkiej porze, ale pobudka Iana nie była jednym z nich. Cóż, potrafił wiele zrobić dla bliźniaka, ale poprawne funkcjonowanie tak wcześnie zdecydowanie przerastało blondyna. Dlatego ucieszył się, gdy Ian wyszedł z pokoju, aby znaleźć sobie jakieś zajęcie. Jego zaspany umysł głęboko wierzył w to, że ciemnowłosemu nie grozi żadne porwanie ani inne niebezpieczeństwo, które Ivo pewnie zacząłby sobie wyobrażać, gdyby choć trochę bardziej ogarniał rzeczywistość, która dla niego teraz zaczynała się i zamykała śnie.
— O nie... — wymamrotał, kiedy ciemnowłosy bezceremonialnie władował mu się do łóżka. Otworzył oczy, przecierając je, by pozbyć się uczucia senności na powiekach. — Gdzie ci się tak śpieszy? Jest środek nocy — burknął, siadając na brzegu.
Chwilę zajęło mu wstanie i sięgnięcie po swoje ubrania. Po parunastu minutach udało mu się przebrać z piżamy w codzienne ciuchy, umyć zęby i nawet jako tako ogarnąć włosy, które dzisiaj uporczywie chciały odstawać we wszystkie możliwe strony. Zabrał jeszcze torbę na ramię i zamknął pokój, nim dołączył do przyjaciela i brata.
— Nie czekacie długo? Zanim ruszymy na jakieś zwiedzanie muszę coś zjeść, bo padnę gdzieś po drodze i będzie musieli mnie nieść — powiedział jednocześnie migając.
Jasne, że tak. Ciężko było zignorować krzątanie się brata o piątej nad ranem, mimo to Ivo nie dał po sobie znać tego, że już nie śpi. Za żadne skarby nie wyszedłby z łóżka o tej godzinie. No dobra, może znalazłoby się parę powodów, dla których wyczołgałby się z ciepłej pościeli o tak nieludzkiej porze, ale pobudka Iana nie była jednym z nich. Cóż, potrafił wiele zrobić dla bliźniaka, ale poprawne funkcjonowanie tak wcześnie zdecydowanie przerastało blondyna. Dlatego ucieszył się, gdy Ian wyszedł z pokoju, aby znaleźć sobie jakieś zajęcie. Jego zaspany umysł głęboko wierzył w to, że ciemnowłosemu nie grozi żadne porwanie ani inne niebezpieczeństwo, które Ivo pewnie zacząłby sobie wyobrażać, gdyby choć trochę bardziej ogarniał rzeczywistość, która dla niego teraz zaczynała się i zamykała śnie.
— O nie... — wymamrotał, kiedy ciemnowłosy bezceremonialnie władował mu się do łóżka. Otworzył oczy, przecierając je, by pozbyć się uczucia senności na powiekach. — Gdzie ci się tak śpieszy? Jest środek nocy — burknął, siadając na brzegu.
Chwilę zajęło mu wstanie i sięgnięcie po swoje ubrania. Po parunastu minutach udało mu się przebrać z piżamy w codzienne ciuchy, umyć zęby i nawet jako tako ogarnąć włosy, które dzisiaj uporczywie chciały odstawać we wszystkie możliwe strony. Zabrał jeszcze torbę na ramię i zamknął pokój, nim dołączył do przyjaciela i brata.
— Nie czekacie długo? Zanim ruszymy na jakieś zwiedzanie muszę coś zjeść, bo padnę gdzieś po drodze i będzie musieli mnie nieść — powiedział jednocześnie migając.
Ian wyraźnie zadowolony podparł biodra rękoma, wpatrując się w Ilyę ze szczoteczką do zębów.
— "Świetnie. Zgłosiłem już podanie o wyjście na miasto, więc możesz się ubierać i ruszamy" — poinformował go, czekając grzecznie przed pokojem. Nie chciał wciskać się do środka, by w razie czego nie przeszkadzać jeszcze mocniej jego współlokatorowi, który zdecydowanie wyglądał na kogoś, kto lubi ciszę i spokój.
— "Budziłem go, więc mam nadzieję, że żyje" — chwilowo wstrzymał się z opisywaniem planów, dopóki jego brat nie postanowił do nich dołączyć. Dopiero wtedy wyszczerzył się w jego kierunku i stanął tak, by obaj go widzieli.
— "Taki był plan. Zgłosiłem podanie na miasto, proponuję wybrać się do jakiejś kawiarni, wciągnąć śniadanie, a następnie ruszyć dalej. Jako formę kontaktu podałem nasze telefony, więc postarajcie się mieć je w miarę na wierzchu, gdyby wychowawca chciał się z nami skontaktować."
Poinstruował ich dzielnie, chwilę przed tym, gdy zaczął wypychać Ilyę do przodu. Szybko, szybko, Norwegia czeka!
— "Świetnie. Zgłosiłem już podanie o wyjście na miasto, więc możesz się ubierać i ruszamy" — poinformował go, czekając grzecznie przed pokojem. Nie chciał wciskać się do środka, by w razie czego nie przeszkadzać jeszcze mocniej jego współlokatorowi, który zdecydowanie wyglądał na kogoś, kto lubi ciszę i spokój.
— "Budziłem go, więc mam nadzieję, że żyje" — chwilowo wstrzymał się z opisywaniem planów, dopóki jego brat nie postanowił do nich dołączyć. Dopiero wtedy wyszczerzył się w jego kierunku i stanął tak, by obaj go widzieli.
— "Taki był plan. Zgłosiłem podanie na miasto, proponuję wybrać się do jakiejś kawiarni, wciągnąć śniadanie, a następnie ruszyć dalej. Jako formę kontaktu podałem nasze telefony, więc postarajcie się mieć je w miarę na wierzchu, gdyby wychowawca chciał się z nami skontaktować."
Poinstruował ich dzielnie, chwilę przed tym, gdy zaczął wypychać Ilyę do przodu. Szybko, szybko, Norwegia czeka!
zt. x3
Ilya, napisz od razu w Fuglen.
Ilya, napisz od razu w Fuglen.
- Już wszystko załatwiłeś? Jestem pod wrażeniem, mam nadzieje, że nie nachodziłeś opiekuna o 5 rano. - Wymigał uśmiechając się lekko. No cóż, znając Iana wszystko było możliwe, szczególnie kiedy przyjaciel wstawał o tak barbarzyńskich godzinach.
"Mam nadzieje, że żyje", to było trochę niepokojące, jednak Ivo po kilku minutach pojawił się przy nich. Więc żył!
- Udało Ci się! Już zaczynałem wątpić, czy dasz radę się podnieść o tej godzinie! - rzucił w stronę Ivo migając jednocześnie.
Odsłuchał planu przytakując lekko głową i sięgnął do kieszeni by odciszyć dźwięki w telefonie. Nie zdążył go schować z powrotem, gdy został uprzejmie popchnięty ku przygodzie! Ku krainie wikingów! Ku jedzeniu!
[z/t x3]
"Mam nadzieje, że żyje", to było trochę niepokojące, jednak Ivo po kilku minutach pojawił się przy nich. Więc żył!
- Udało Ci się! Już zaczynałem wątpić, czy dasz radę się podnieść o tej godzinie! - rzucił w stronę Ivo migając jednocześnie.
Odsłuchał planu przytakując lekko głową i sięgnął do kieszeni by odciszyć dźwięki w telefonie. Nie zdążył go schować z powrotem, gdy został uprzejmie popchnięty ku przygodzie! Ku krainie wikingów! Ku jedzeniu!
[z/t x3]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach