Anonymous
Gość
Gość
[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Wto Sty 28, 2020 9:40 pm
First topic message reminder :

Apartament zamieszkiwany przez rodzinę mieści się na najwyższym piętrze apartamentowca na nowym osiedlu, które zostało oddane do użytku wiosną 2024 roku. W związku z tym, że budynek postawiony został na wzgórzu — ponad wszystkimi innymi, z jego okien można podziwiać zapierające dech widoki na pobliski las oraz morze. Samo osiedle jest pełne zieleni, nie brakuje tu skwerów, w centrum znajduje się nawet niewielkie sztuczne jezioro. Można znaleźć tu trzy place zabaw, prywatną przychodnię, żłobek, park dla psów, siłownię oraz kilka sklepów spożywczych, dwie restaurację i bar. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to jest ono utrzymane na najwyższym poziomie; na każdym rogu znajdują się kamery, nie brakuje tu również ochroniarzy z prywatnej firmy, którzy sprawdzają każdego, kto chce przedostać się na ten teren. Ochrona znajduje się również w każdym z apartamentowców, nie da się przejść obok niej bez zwracania na siebie uwagi jeśli nie jest się stałym mieszkańcem, pracownikiem, albo inną upoważnioną osobą — ci ostatni i tak są bacznie obserwowani. Nie ma tu miejsca na niezapowiedziane wizyty; w przypadku osób zgłaszających gościnę, jeśli nie została ona zapowiedziana wcześniej przez któregoś z mieszkańców, ochroniarze kontaktują się z rzekomymi gospodarzami, by potwierdzić, czy rzeczywiście coś takiego ma mieć miejsce. Podobnie wygląda sprawa z fachowcami od różnego rodzaju usterek (którzy nie są wysłani przez samego dewelopera, tylko pochodzą z zewnętrznych firm), rzadziej z kurierami, choć gorliwsi ochroniarze sprawdzają również ich. Możesz więc dwoić się i troić, ale bez zaproszenia (lub uprawień) nie podejdziesz chociażby do drzwi randomowego apartamentu.
Eric i Jonna zdecydowali się na zamieszkanie na tak pilnie strzeżonym osiedlu w związku z nieprzewidywalnością jej (wciąż jeszcze, ale niedługo już byłego) męża oraz by zapobiec podobnej sytuacji, jak ta z maja 2024 roku, kiedy to Leilani była zaczepiana przez psychopatę z bronią.

Apartament  ma dwa piętra, w tym, oprócz salonu połączonego z kuchnią i jadalnią, trzy sypialnie i trzy łazienki oraz dwa inne pokoje przerobione kolejno na domowy gabinet Erica oraz pracownię Leilani. Urządzony został z w jasnych barwach, z przewagą białego koloru.

Rodzina posiada dwa zwierzaki; 10-letniego yorka, Peto oraz siedmiomiesięcznego maine coona, Alberta.


[PARTER - kuchnia, salon i jadalnia]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 9BrtSII


[PARTER - łazienka]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 6mbQf69

[PARTER - pokój gościnny]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 TL6yMAO

[PARTER - biuro Erica]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 QAfBeqS

[PIĘTRO - pokój Leilani]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 QxroIhz

[PIĘTRO - łazienka Leilani]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 XPRvxQ3

[PIĘTRO - sypialnia Jonny i Erica]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 JTcBM5k

[PIĘTRO - łazienka Jonny i Erica]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 PXY0754

[PIĘTRO - pracownia Leilani]

[Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie - Page 4 DkjfsYs

Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Usiadł obok, kiedy go o to poprosiła. W milczeniu słuchał wszystkiego co miała do powiedzenia, choć z każdym kolejnym wypowiadanym przez nią zdaniem, z każdą łzą i potem już szlochem, czuł jak ma ochotę jej przerwać i powiedzieć, że nie powinna mu tego mówić. Nie chciał tego wszystkiego wiedzieć. Nie zamierzał oczywiście nikomu tego przekazywać dalej, więc można się kłócić, że pasował na powiernika, ale problemy Leilani go zwyczajnie przerastały. Jej zawodzenie przyprawiało go o mdłości i wyciągało okropne skojarzenia. Wspomnienia własnych dawnych kłopotów i kogoś kto, tak jak ona teraz, płakał przy nim podczas, gdy on nie potrafił nijak zareagować. Co miał zrobić? Pocieszyć ją? Ale jak? A może objąć? Nie mógł się ruszyć ze strachu, że źle to odbierze. Siedział więc i słuchał jej i zastanawiał się czy nie wezwać jej matki, zdając sobie jednak sprawę, że sam nie bardzo wiedziałby co powiedzieć tej kobiecie. "Pani córce coś jest i nie wiem co zrobić" brzmiało żałośnie. Zostawienie jej samej kiedy wspominała o rzucaniu się z dachu było też raczej złą opcją. Kontakt fizyczny i w normalnych okolicznościach ciężko było mu inicjować, więc co dopiero teraz, a więc odpadało tulenie czy głaskanie czy cokolwiek się robiło w takich momentach. Czyli powinien się odezwać. Szkoda, że i to go w tym momencie przerastało, bo z nerwów zacisnęło mu się gardło i żaden dźwięk nie chciał przez nie przejść.
Szkoda, że nie zna migowego...
Albo i nie szkoda, bo i tak zasłoniła twarz i ryczała, więc przez te wszystkie łzy ani by nie ogarnęła, że coś by jej pokazywał, ani by nie przeczytała ewentualnej wiadomości napisanej na telefonie. Czyli musiał się odezwać. Wyjął z torby butelkę z końcówką wody i wziął łyk. Ledwo przecisnął napój przez suche, ściśnięte gardło, ale udało się. Odetchnął i odkaszlnął zanim spróbował coś powiedzieć.
- Erm, myślę, że... ekhem, że rozumiem? - wydusił z siebie z ogromnym trudem, cały czas przyglądając reakcjom dziewczyny. Czy to chciała usłyszeć? Nie zamierał jej kłamać, ale nie chciał jej też dobijać. No i najbardziej obawiał się, że tylko ją mocniej zezłości. Jeśli dotąd mu nie przerywała, kontynuował;
- To faktycznie... ciężka sytuacja. I rozumiem czemu inni chcą byś przyjęła propozycję szkoły, ale... ja bym tego nie robił. - przełknął ślinę. Naprawdę nie chciał jej źle doradzać, ale coś mu podpowiadało, że tego jej teraz trzeba było - jego opinii. Być może się mylił, ale nie miał wyboru. Postanowił zaryzykować.
- Nie potrzebujesz tego stypendium... To znaczy, nie wydaje się by brakowało ci pieniędzy na naukę. Na studia sama spokojnie się dostaniesz, jeśli się przyłożysz. Możesz im spokojnie odmówić i spróbować dotrzeć na szczyt własnymi siłami, bo cię na to stać. Tak uważam. - zakończył, nie mając już nic więcej do dodania w tym temacie. I tak naprodukował się pomimo złego samopoczucia i przemożnego pragnienia ucieczki. W sumie sam siebie nie poznawał. Siedział tu z dziewczyną w jej domu po którym krzątała się jej wścibska matka i pocieszał ją jak tylko mógł pomimo tego jak strasznie coś przeżywała. Jeszcze nie tak dawno temu w ogóle by tu nie przyszedł, nie mówiąc już o odzywaniu się podczas czyjegoś ataku płaczu. Ogromnie się zmienił odkąd zaczął naukę w tej szkole i sam siebie nie poznawał. Teraz pytane czy to zmiana wyjdzie mu na dobre.
Anonymous
Gość
Gość
"Rozumiem".
Od razu przestała szlochać i podniosła się do pozycji siedzącej, patrząc na chłopaka jakby ten własnie powiedział, że wczoraj został porwany przez kosmitów, zwiedził sąsiednią galaktykę i przez to ledwo zdążył na nich spotkanie.
Wow. — wydusiła z siebie po dłuższej chwili nie znajdując lepszego słowa. Początkowo chciała mu się w ogóle rzucić na szyję, ale ostatnimi czasy za często i zbyt gwałtownie naruszała jego przestrzeń osobistą. Powinna dać mu odetchnąć, zamiast ciągle straszyć. — Teraz, kiedy Ci to wszystko powiedziałam, czuję się jakoś tak... lepiej. Chyba po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Wybacz, że musiałeś tego słuchać.
Odwróciła głowę w stronę Francuza z łagodnym uśmiechem na twarzy, który w połączeniu z jej zapłakanymi oczami wyglądał co najmniej groteskowo. Ale czy taka nie była sama Leilani.
Wiesz... jestem tego samego zdania. W ogóle, ja nawet nie chciałam studiować na Riverdale University, tylko na McGill, wtedy to już w ogóle nie musiałabym się przejmować kwestią pieniędzy. Może gdybym zaczęła sprzedawać swoje obrazy, byłabym w stanie nawet utrzymać się samodzielnie...
Ostatnie zdanie było bardziej skierowane do niej samej, niż do siedzącego obok Rene. Zaraz gwałtownie się podniosła ocierając łzy. Jego słowa podniosły ją na duchu. A więc nie oszalała, jak wszyscy wokół próbowali jej wmówić.
To... zabieramy się za matmę, co? — zapytała podchodząc do szafy, z której wyciągnęła coś czarnego, cholera wie, co to było, bo większość szafy Leii to własnie czerń. — Tylko daj mi chwilę, muszę się przebrać. Byliśmy na obiedzie w restauracji i... zresztą, z czego ja Ci się tłumaczę...
Po tych słowach zniknęła za drzwiami łazienki, w której spędziła niespełna pięć minut, po których wyszła ubrana w czarne jeansy i zdecydowanie za duży T-shirt podjebany swego czasu ojcu. No i przy okazji, zdążyła zmyć resztki makijażu, pierwszy raz pokazując się Rene bez niego. Tutaj należy podkreślić, że Leilani bez makijażu wygląda na jakieś 14 lat.
To co tam masz? — zapytała zachrypniętym, ale już nie drżącym od płaczu głosem.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Czyli... trafił? Wystarczyło być szczerym i w nagrodę udało mu się ją nie tylko uspokoić, ale też pocieszyć? Był w niemałym szoku, ale choć raz było to pozytywne zaskoczenie. Aż nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, kiedy dziewczyna przestała się nad sobą użalać i z nową energią sama zechciała zająć lekcją.
- N-nie ma sprawy... - mruknął na jej przeprosiny, czując ogromną ulgę. Pierwszy raz kogoś pocieszył i musiał przyznać, że było to wyjątkowo satysfakcjonujące uczucie. Do tego jedyne co musiał zrobić by się udało to bycie samym sobą!
Nie skomentował jej wychodzenia myślami w przyszłość. Nie znał się na sztuce, więc nie mógł ocenić czy obrazy Leilani nadawały się do sprzedaży, choć oczywiście życzył jej by tak właśnie było. Uważał, że usamodzielnienie bardzo by jej pomogło stanąć na nogi, również emocjonalnie. Nie było nic lepszego niż świadomość, że żyło się niezależnie od innych osób. Wprawdzie sam Rene był aktualnie mocno uzależniony od dyrekcji szkoły, ale dotąd nie miał z tym żadnych problemów, a dzięki stypendium udało mu się uciec od ojca, więc swoją sytuację również uważał za w pewnym stopniu samodzielną egzystencję. Co nie oznaczało rzecz jasna, że nie myślał o tym jak będzie żyć już zupełnie na własną rękę. Szczerze nie mógł się tego doczekać.
Kiedy dziewczyna wróciła bez makijażu i w normalnych ciuchach, Francuz poczekał aż zajmie miejsce obok niego i powtórzył wszystko to co tłumaczył jej przed jej nagłym wybuchem. Następnie zostawił ją z materiałami i sam zajął się czytaniem czegoś na telefonie. Co chwila zerkał jak sobie radziła, ale nie przeszkadzał jej, pozwalając by rozwiązywała wszystko w swoim tempie.
Anonymous
Gość
Gość
Po prostu Leilani potrzebowała kogoś, kto utwierdziłby ją w przekonaniu, że racja leży po jej stronie i wszyscy dorośli się na nią uwzięli. A że przy okazji rozkleiła się opowiadając swoją jakże tragiczną historię, to już zupełnie inna kwestia. Nie liczyła na współczucie, jedynie na zrozumienie. Jeśli w oczach chociaż jednej osoby ze szkoły przestanie być tylko głupią ćpunką, to będzie to już ogromny sukces.  
Nie będzie Ci przeszkadzała muzyka w tle? — zapytała chyba tylko z grzeczności, bo i tak nie czekając na odpowiedź chłopaka wpisała hasło do laptopa stojącego na biurku i od razu odpaliła playlistę o nazwie "do uczenia sie matmy" na Spotify. I chociaż muzyka rzeczywiście była cicha i raczej nie powinna nikomu przeszkadzać, tak jak nie przeszkadza ludziom w restauracjach, czy hotelach, tak już gatunek, którego słuchała Leia był co najmniej niepokojący. Brzmiał jak wycie z otchłani piekieł, to w dziwnym, ostro brzmiącym języku.
Jej ukochany norweski black metal.
Wsłuchując się w gniewne piosenki i nieświadomie kołysząc głową w ich rytm mogła wreszcie skupić się na tym, co wpędzało ją w prawdziwą furię; bezradności wobec królowej nauk. Samozwańczej, oczywiście, bo dla Cigfran to chemia powinna być na samym szczycie.
Za dużo się Breaking Bad naoglądała.
Zacięłam się. — mruknęła przygryzając ołówek. — Zerkniesz?
Przykład był rozwiązany poprawnie i Leilani wcale nie miała z nim żadnego problemu, a tym, na czym chciała skupić uwagę jej korepetytora, było krótkie zdanie napisane na dole kartki:
Moja mama stoi pod drzwiami i nas podsłuchuje i bardzo prawdopodobnym jest, że zaraz wpadnie do środka, więc nie przestrasz się.
Uśmiechnęła się przykładając palec do ust.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
W końcu wzięli się za naukę. Może to głupie, ale Rene tylko na to czekał. To była jego ulubiona część spotkań z Leilani, kiedy siedzieli obok w milczeniu i oboje studiowali swój materiał. Osobiście uwielbiał się uczyć, a przy niej zrozumiał, że lubi to robić też przy innych, dopóki ci inni byli na tym równie skupieni i tak samo w to zaangażowani. I nawet tę jej dziwną muzykę przeżył, choć w pierwszej chwili zdziwił się jak coś takiego może jej nie przeszkadzać, a wręcz pomagać. Osobiście nie robiło mu różnicy czy siedział w ciszy czy w hałasie kiedy czytał, bo i tak potrafił nie zwracać uwagi na otoczenie. Choć z drugiej strony zawsze wybierał ciszę ponad jazgot, preferując spokój w swoim otoczeniu. No, ale tu nie miał wyboru, pomimo grzecznościowego pytania Lei.
Minęło trochę czasu nim go zagadała. Zainteresowany odłożył podręcznik i spojrzał na kartkę. Widząc jej wiadomość zmarszczył czoło i zerknął na drzwi. O co tej kobiecie mogło znowu chodzić? Chciała ich spróbować przyłapać na czymś co sobie ubzdurała? Cóż, w takim razie się mocno zdziwi, bo nie robili nic niestosownego.
Tak samo wścibska jak...
Powstrzymał się od grymasu. Nie chciał by widać było po nim jak bardzo nie pasuje mu czyjaś rodzina. To nie byłoby na miejscu, wiedział o tym. Dlatego robił dobrą minę do złej gry i udawał jak zawsze niewzruszonego. I wychodziło mu to bezproblemowo dzięki latom praktyki.
Ruszył łbem na znak, że rozumie i wrócił do czytania. Cały czas czekał jednak na wejście matki Leilani do pokoju. Mięśnie miał napięte z nerwów i głowa znowu zaczęła go boleć (po części pewnie też przez lekki kac), ale był gotów. Niech już mają to za sobą.
Anonymous
Gość
Gość
Z kolei Leilani nauka matematyki przychodziła łatwiej, kiedy obok był Rene. Nie musiał nawet się odzywać, wystarczyło, że siedział obok, a ona już czuła się nieco pewniej w rozwiązywaniu zadań ze znienawidzonego przedmiotu, bo w każdej chwili mogła poprosić go o pomoc, a on nie będzie się śmiał, ani nie zarzuci jej braków (przynajmniej nie wypowie tego na głos) w edukacji. Przy okazji, czuła przy nim swego rodzaju presję, by pokazać, że nie bez powodu w pierwszej klasie miała stypendium za wyniki w nauce.
Czasem Francuz potrafił patrzeć na nią bardziej osądzającym wzrokiem niż Albert, siedmiomiesięczny maine coon, który właśnie wyszedł przez uchylone drzwi do łazienki, w której z niewiadomych dla rodziny przyczyn uwielbiał spać. Może dlatego, że dla Leilani i australijskich genów otrzymanych od taty w Kanadzie wiecznie było za zimno, szczególnie, kiedy miała się rozebrać, więc było to najcieplejsze pomieszczenie w całym apartamencie?
Kot bezceremonialnie wskoczył na łóżko i ułożył się na środku, zdając się zupełnie nie zwracać uwagi na to, że jego mamusia ma gościa. W rzeczywistości czujnie obserwował biednego Rene w nadziei na przysmak, zabawę i pieszczoty. Mówi się, że zwierzęta przejmują cechy właścicieli. Ten okazał się być atencyjną kurwą bez instynku samozachowawczego, ciekawe po kim...
W chwili, w której Albercik ugniatał łapkami miejsce na spanko, rozległo się ciche pukanie drzwi. Zanim jednak Leilani zdążyła podnieść głowę znad notatek, z których wymazywała gumką napisaną wcześniej wiadomość, do pokoju weszła Jonna trzymając tacę z dwiema parującymi filiżankami i całym talerzem wypełnionym przypominającymi rogaliki ciasteczkami.
Wybaczcie, że Wam przeszkadzam, ale pomyślałam, że musieliście zgłodnieć przez naukę, więc przyniosłam Wam zieloną herbatę i korvapuusti — powiedziała stawiając  tacę na stoliku przy łóżku Leilani — Sama piekłam dzisiaj ra...
Aiti! Onko sinun aina tehtävä tämä? — przerwała jej dziewczyna, zupełnie zapominając, że nie są w towarzystwie Erica, który sam zaczął uczyć się fińskiego, przez co nie miał problemów, gdy matka i córka rozmawiały ze sobą w ojczystym języku Jonny.
Kobieta wydawała się zaskoczona reakcją Leilani, ale na pewno nie rozeźlona, bowiem zaraz po tym przytuliła ją do siebie i pocałowała w głowę. Mina nastolatki nie wskazywała na to, by była tym szczególnie zachwycona, ale blask w jej oczach zdradzał, że myślała zupełnie inaczej.
Przepraszam, skarbie. Już nie będę. — rzekła łagodnie, po czym wyszła z pokoju zostawiając Rene i jego uczennicę samych. Najpierw jednak rozejrzała się po wnętrzu, jakby szukała pudełka po prezerwatywach koło łóżka, albo bielizny niedbale wciśniętej pod kołdrę. No, typowa Janina.
Nadal tam stoi i nas podsłuchuje.
Napisała na kartce z rozwiązanymi zadaniami, którą podsunęła mu do sprawdzenia.
Dałbyś radę znaleźć najtrudniejsze przykłady z tego działu? Chcę być przygotowana absolutnie na wszystko... — poprosiła sięgając po filiżankę z herbatą, z której upiła łyk.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Niby Rene przygotował się mentalnie na wejście kobiety, ale wszystko uległo zmianie kiedy przed przyjściem matki Leilani do pokoju zawitał jej kot.
Francuz nie przepadał za zwierzętami. Nie rozumiał ich, nie ufał im i czuł się przy nich nieswojo. Do tego ten konkretny futrzak wyraźnie go obserwował, czym nie tylko przykuł uwagę rudzielca, ale też wzbudził jego lekki niepokój. W efekcie kiedy pani Cigfran wreszcie weszła, Rene okazał się na to zupełnie niegotów. W pierwszej chwili chciał stanąć na baczność, ale powstrzymał go paraliż ze strachu. Niestety, objął on również jego język, nie dając się biedakowi wysłowić. Także siedział on jak ostatni kołek w milczeniu, ze wzrokiem wbitym we własne dłonie i czekał aż znowu zostaną sami. Na dziwną mowę Lei nawet nie podniósł oczu, a jej tulenia przez matkę nie skomentował. Poczuł w kieszeni wibracje telefonu, ale nawet go nie wyciągnął by sprawdzić wiadomości. Wcale się nie ruszał, próbując zachować spokój. I dopiero kiedy matka dziewczyny wreszcie zostawiła ich samych, rudzielec przymknął oczy i poczuł jak całe napięcie powoli go opuszcza. Zerknął nawet na przyniesiony poczęstunek, a następnie na Leilani i dopiero wtedy zauważył co napisała. Zacisnął zęby. Najchętniej by teraz się zebrał i uciekł do domu, ale nie zdołali jeszcze wszystkiego przerobić.
Zawsze jest biblioteka.
Nie, nie, obiecał jej, że dziś się pouczą i nawet udało mu się tu dotrzeć, więc chciał wykorzystać wspólny czas. Przytaknął na prośbę koleżanki i wyciągnął najcięższe przykłady z nowego pliku kartek. Już otworzył nawet usta by coś powiedzieć, ale zamknął je i zerknął na drzwi. Czy to babsko serio tam dalej stało? Czy wszystko słyszała? Rudzielec przysunął się bliżej Lei i nachylił do niej by na ucho jej wszystko wytłumaczyć. Tylko tak miał pewność, że to co mówi zostanie między nimi, nawet jeśli nie było to nic niestosownego. Zwyczajnie nie lubił być podsłuchiwany do tego stopnia, że wolał stosować podobne zabiegi.
Dopiero po przygotowaniu Leilani do pracy, kiedy miał pewność, że powinna dać sobie radę, Rene wyjął komórkę by sprawdzić nowe smsy od Iana. Ledwo zerknął na ekran, jedynie przemknął wzrokiem po tekście, gdy zupełnie bez ostrzeżenia odrzucił telefon niczym oparzony, do tego z taką siłą, że ten odbił się od podłogi i rozwalił na części. Poszła szybka, bateria wypadła, a rudzielec wstał i patrzył na to cały czerwony na twarzy, oddychając szybko i wyglądając jakby miał zaraz albo zemdleć albo zwiać. I rzeczywiście walczył z przemożną ochotą na zrobienie tego drugiego.
Anonymous
Gość
Gość
Jej ojczym też nie lubił zwierząt, a on był złym człowiekiem, zatem każdy, kto nie przepadał za słodkimi pieskami, kotkami i innymi waleniami był w oczach Leilani skończonym złolem. I o ile potrafiła zrozumieć wiele ludzkich zachowań, bo nawet jeśli te były totalnie nieodpowiednie, próbowała szukać motywów ich zachowań, ale tego jednego nie potrafiła pojąć. Z drugiej strony, nie ma się czemu dziwić, przykład płynął od taty, który miał cztery psy i jeszcze związał się z weterynarzem.
Na szczęście nie zauważyła w zachowaniu Francuza niczego, co mogłoby sugerować, że nie przepadał za zwierzętami. Od początku wiedziała, że interakcje międzyludzkie sprawiają mu niemały problem i to chyba większy niż jej. Dlatego też kiedy Jonna wyszła, znów zajęła się matematyką.
Nie potrafiła się jednak skupić, kiedy Rene tłumaczył jej na ucho zadania. Jego bliskość działała na nią dziwnie pobudzająco, od jego zapachu kręciło jej się w głowie, a ciepłe powietrze na skórze powodowało, że przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Odpowiedniejszego momentu chyba nie będzie.
Odwróciła głowę w stronę chłopaka i ponownie zbliżyła swoje usta do jego. I naprawdę by go pocałowała, gdyby nie sięgnął do kieszeni wyciągając telefon, co skomentowała tylko cichym westchnieniem. Znów ujęła filiżankę w drobne dłonie, kiedy poczuła, że naczynie jest wytrącane z jej rąk,  kiedy Rene gwałtownie się poruszył. Pewnie skomentowałaby to w jakiś sposób, zapytała w żartach, czy ktoś właśnie wysłał mu nudesy, albo zaprosił na randkę. Był tylko jeden problem.
On zachowywał się jak oparzony. Ale to Leilani była naprawdę poparzona.
Nie jakoś dotkliwie, herbata zdążyła nieco przestygnąć, więc czuła tylko dziwne uczucie będące połączeniem pieczenia i swędzenia, a jej prawa dłoń zrobiła się lekko czerwona w miejscu spotkania z cieczą.
Nie ruszyła się jednak z miejsca, ze łzami w oczach patrzyła na rozwalony telefon i wywróconą do góry nogami filiżankę pod jej nogami (na szczęście nie rozbiła się lądując na dywanie uprzednio odbijając się od jej ud). A miało być tak miło...
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Czuł się paskudnie. Ten sms to pewnie był tylko kolejny żart, a on jak zwykle przereagował i wszystko zepsuł. Do tego rozwalił telefon, którego części walały się właśnie po podłodze. A to wszystko przez co? Dlaczego nie potrafił przeżyć takiego tekstu?
"Myślałem, że już się przyzwyczaiłeś, skoro ze sobą spaliśmy."
Przecież to nie tak! On nie chciał! W tych testach na orientację wyszło mu, że jest aseksualny, a nie homo..! Ale coś, jakiś okropny głosik z tyłu głowy mówił mu, że zrobił coś złego i że to właśnie wróciło by mu dogryźć. Nie mógł być na to gotów. Chyba nawet jakby się spodziewał, że Ian będzie mu to wypominać to i tak nie byłby w stanie się na to przyszykować mentalnie. Ale miał teraz gorsze zmartwienia na głowie.
Lei...
Zerknął na nią i zobaczył łzy w jej oczach. Była czymś oblana, chyba herbatą, ale nie skojarzył, że to z tego powodu płakała. Od razu dopowiedział sobie, że to wina jego wybuchu. Poczuł się jak swój ojciec, gdy ten wyżywał się na nim, jego bracie i matce. Jak agresor, który swoimi niepohamowanymi emocjami doprowadza innych do łez. To go już zupełnie pokonało.
- Przepraszam... - wymruczał z trudem. Następnie błyskawicznie zaczął zbierać swoje rzeczy, zostawiając dziewczynie tylko zadania. Zatrzymując się na moment przy szczątkach komórki, które ostrożnie zbierał i chował do torby, dodał równie cicho i pod nosem;
- Muszę już iść...
Obiecał jej wspólną naukę i czuł się fatalnie zostawiając ją na lodzie, ale nie mógł na nią nawet patrzeć, więc jak miał dalej przekazywać jej wiedzę? Zresztą, to już nawet nie kwestia tego jednego smsa. Od początku tego dnia czuł, że to zły pomysł tu wracać. Nie dość, że miał lekkiego kaca, to jeszcze tym razem nie byli sami. W sobotę fajnie się razem zasiedziało, ale dziś od rana było jedną wielką porażką. Starał się to obejść, próbował pracować mimo to, ale nie wyszło to ani jemu ani jej na dobre. Rene podejrzewał wręcz, że gdyby nie ten rzut telefonem to i tak nie wytrzymałby kolejnych kilku godzin ze wścibską matką Leilani pod drzwiami. To była tylko kwestia czasu, gdy się podda i postanowi wyjść.
- Przepraszam. - powtórzył nie oglądając się na nią i otwierając drzwi. Czy był tam ktoś czy nie, wyszedł i skierował się w stronę wyjścia, gdzie od razu zaczął zakładać buty i płaszcz.
Anonymous
Gość
Gość
To, że napastliwość i brak poszanowania prywatności w wykonaniu Jonny go onieśmielił, była jeszcze w stanie zrozumieć. Leilani przyzwyczaiła się już do nadopiekuńczej (żeby nie powiedzieć "nadgorliwej") matki, która zwyczajnie w świecie martwiła się o to, że jej córka popełni wszystkie jej błędy; alkohol, powrót do narkotyków i ciążę w wieku nastu lat. A potem małżeństwo z tyranem.
Ale nie była w stanie pojąć tego, jak Rene zachował się dalej. Jak dzikus, który całe życie spędził w lesie i pierwszy raz wyszedł do ludzi. Najpierw kompletnie ją ignorował, kiedy próbowała rozmawiać z nim na tematy niekoniecznie związane ze szkołą, choć mógłby z grzeczności odpowiadać nawet głupimi półsłówkami. Zamiast tego przez cały czas siedział z nosem wlepionym w telefon, którym następnie zaczął rzucać po jej pokoju. I jeszcze oblał ją herbatą. Dobrze, że ją, a nie notatki, czy komputer. Tego już było dla Leilani za wiele. Nawet jeśli wcześniej uważała Rene za przystojnego, a jej serce biło szybciej kiedy był blisko, tak w tamtej chwili cały czar prysł, a chłopak z księcia z bajki okazał się być zwyczajnym dzbanem, który nie potrafił się zachować.
I fakt, że zostali po części wrobieni w te całe korepetycje w żaden nie usprawiedliwiał tego, jak Francuz odnosił się wobec niej. Tak się nie robi. Nie i już.
Masz rację, Rene. Musisz już iść. — mruknęła dając mu tym samym znać, że nie chce go dłużej oglądać. — Dzięki za korki, dalej poradzę sobie sama.
I nie chodziło tylko o dzisiejsze zajęcia, a o ogólną pomoc z matematyką. Jak dobrze, że kilka dni temu ojciec wspomniał, że jego nowy partner opanował ten przedmiot. Może kiedy Leia ładnie poprosi, pomoże jej przygotować się do klasówki? Zresztą, Blythe chyba i tak niedługo powinien wrócić do Kanady, więc byłoby to rozwiązanie tymczasowe. Zawsze też może ogarnąć sobie biednego studenta, który chciałby dorobić.
Jonna była w połowie schodów, kiedy została wyminięta przez narwanego chłopaka. Zamrugała kilkakrotnie zaskoczona takim nagłym obrotem spraw. Czy z jej cynamonowymi bułeczkami, albo zieloną herbatą było coś nie tak? A może posprzeczał się z Leilani?
Rene, wszystko w porządku? — zapytała, ale odpowiedziały jej tylko zamykane drzwi. Pośpiesznie wróciła na górę, gdzie zastała córkę podnoszącą filiżankę z podłogi, próbującą równocześnie zetrzeć herbatę z dywanu i siebie. Nadal nie rozumiała co właśnie się stało, ale widok łez dziewczyny nieco naświetlił jej całą sytuację.
Co się stało, ptaszyno? — zwróciła się do niej łagodnie po fińsku, śpiesząc jej na pomoc w ratowaniu dywanu. Wtedy też Leilani opowiedziała jej o wszystkim, nie oszczędzając wspomnienia o wczorajszym piciu (bała się, że Jonna dowie się o tym od Louisa, a wtedy miałaby większe kłopoty) oraz na koniec poprosiła, by ochrona nie wpuszczała tu więcej Francuza.

z/t x2
+ochrona nigdy więcej nie wpuści Rene do apartamentu.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach