▲▼
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Apartament zamieszkiwany przez rodzinę mieści się na najwyższym piętrze apartamentowca na nowym osiedlu, które zostało oddane do użytku wiosną 2024 roku. W związku z tym, że budynek postawiony został na wzgórzu — ponad wszystkimi innymi, z jego okien można podziwiać zapierające dech widoki na pobliski las oraz morze. Samo osiedle jest pełne zieleni, nie brakuje tu skwerów, w centrum znajduje się nawet niewielkie sztuczne jezioro. Można znaleźć tu trzy place zabaw, prywatną przychodnię, żłobek, park dla psów, siłownię oraz kilka sklepów spożywczych, dwie restaurację i bar. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to jest ono utrzymane na najwyższym poziomie; na każdym rogu znajdują się kamery, nie brakuje tu również ochroniarzy z prywatnej firmy, którzy sprawdzają każdego, kto chce przedostać się na ten teren. Ochrona znajduje się również w każdym z apartamentowców, nie da się przejść obok niej bez zwracania na siebie uwagi jeśli nie jest się stałym mieszkańcem, pracownikiem, albo inną upoważnioną osobą — ci ostatni i tak są bacznie obserwowani. Nie ma tu miejsca na niezapowiedziane wizyty; w przypadku osób zgłaszających gościnę, jeśli nie została ona zapowiedziana wcześniej przez któregoś z mieszkańców, ochroniarze kontaktują się z rzekomymi gospodarzami, by potwierdzić, czy rzeczywiście coś takiego ma mieć miejsce. Podobnie wygląda sprawa z fachowcami od różnego rodzaju usterek (którzy nie są wysłani przez samego dewelopera, tylko pochodzą z zewnętrznych firm), rzadziej z kurierami, choć gorliwsi ochroniarze sprawdzają również ich. Możesz więc dwoić się i troić, ale bez zaproszenia (lub uprawień) nie podejdziesz chociażby do drzwi randomowego apartamentu.
Eric i Jonna zdecydowali się na zamieszkanie na tak pilnie strzeżonym osiedlu w związku z nieprzewidywalnością jej (wciąż jeszcze, ale niedługo już byłego) męża oraz by zapobiec podobnej sytuacji, jak ta z maja 2024 roku, kiedy to Leilani była zaczepiana przez psychopatę z bronią.
Apartament ma dwa piętra, w tym, oprócz salonu połączonego z kuchnią i jadalnią, trzy sypialnie i trzy łazienki oraz dwa inne pokoje przerobione kolejno na domowy gabinet Erica oraz pracownię Leilani. Urządzony został z w jasnych barwach, z przewagą białego koloru.
Rodzina posiada dwa zwierzaki; 10-letniego yorka, Peto oraz siedmiomiesięcznego maine coona, Alberta.
Eric i Jonna zdecydowali się na zamieszkanie na tak pilnie strzeżonym osiedlu w związku z nieprzewidywalnością jej (wciąż jeszcze, ale niedługo już byłego) męża oraz by zapobiec podobnej sytuacji, jak ta z maja 2024 roku, kiedy to Leilani była zaczepiana przez psychopatę z bronią.
Apartament ma dwa piętra, w tym, oprócz salonu połączonego z kuchnią i jadalnią, trzy sypialnie i trzy łazienki oraz dwa inne pokoje przerobione kolejno na domowy gabinet Erica oraz pracownię Leilani. Urządzony został z w jasnych barwach, z przewagą białego koloru.
Rodzina posiada dwa zwierzaki; 10-letniego yorka, Peto oraz siedmiomiesięcznego maine coona, Alberta.
[PARTER - kuchnia, salon i jadalnia]
[PARTER - łazienka]
[PARTER - pokój gościnny]
[PARTER - biuro Erica]
[PIĘTRO - pokój Leilani]
[PIĘTRO - łazienka Leilani]
[PIĘTRO - sypialnia Jonny i Erica]
[PIĘTRO - łazienka Jonny i Erica]
[PIĘTRO - pracownia Leilani]
[PARTER - łazienka]
[PARTER - pokój gościnny]
[PARTER - biuro Erica]
[PIĘTRO - pokój Leilani]
[PIĘTRO - łazienka Leilani]
[PIĘTRO - sypialnia Jonny i Erica]
[PIĘTRO - łazienka Jonny i Erica]
[PIĘTRO - pracownia Leilani]
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Wto Sty 28, 2020 10:18 pm
Wto Sty 28, 2020 10:18 pm
Po łyżwach z Ianem, Rene wrócił do domu zmęczony i bez sił na cokolwiek. Pamiętał jednak o korepetycjach o które prosiła Leilani i pomimo wycieńczenia sięgnął po karteczkę z jej numerem. Szybko wymienili kilka smsów i umówili się na weekend, który chłopak miał jak zwykle wolny. On każdą sobotę oraz niedzielę spędzał w pokoju na nauce, więc robienie sobie innych planów nigdy nie było problemem. Chociaż nie pocieszało go, że ma odwiedzać kogoś w domu, bo tego nie robił jeszcze nigdy. Do tego Leil nastraszyła go w wiadomościach ochroną i rodzicami, co rudzielca wcale nie zachęcało do wychodzenia poza swoją strefę komfortu. Pamiętał jednak jak bardzo zależało jej na wspólnej nauce przed klasówką (co nie wyszło im ostatnio z oczywistych przyczyn), więc postanowił zacisnąć zęby i się poświęcić. Jak zwykle, bo taki już był z niego typ - zawsze dla innych, nigdy dla siebie.
Miał zadzwonić rano, ale zajął się gotowaniem, bo chciał zjeść przed wyjściem, a potem jeszcze dodrukowywał dodatkowe zadania z ułamków dla Lei. To nawet nie do końca tak, że się zapomniał, co nie miał chwili by złapać za telefon. Jeszcze trochę poćwiczył, wziął prysznic, wyszykował do wyjścia i dopiero wtedy, kiedy chciał do niej zadzwonić, zauważył smsa, którego mu wysłała z pretensją. Cóż, czyli nie było już odwrotu. Z tą niepocieszającą myślą opuścił pokój w akademiku i ruszył pod podany przez dziewczynę adres.
Apartamentowiec odnalazł bez problemu, a dzięki zapowiedzi Leilani ochroniarze nie czepiali się go kiedy chciał wejść. Nie zwlekając skierował się pod odpowiednie drzwi i zadzwonił. Ubrany był jak zawsze elegancko, w koszulę i materiałowe, czarne spodnie, ale też czarny płaszcz spod którego widać było beżowy sweter w serek. Prezentował się nienagannie, więc nawet jeśli miałby spotkać kogoś z dorosłych, nikt nie powinien mieć o co się przyczepić.
Miał zadzwonić rano, ale zajął się gotowaniem, bo chciał zjeść przed wyjściem, a potem jeszcze dodrukowywał dodatkowe zadania z ułamków dla Lei. To nawet nie do końca tak, że się zapomniał, co nie miał chwili by złapać za telefon. Jeszcze trochę poćwiczył, wziął prysznic, wyszykował do wyjścia i dopiero wtedy, kiedy chciał do niej zadzwonić, zauważył smsa, którego mu wysłała z pretensją. Cóż, czyli nie było już odwrotu. Z tą niepocieszającą myślą opuścił pokój w akademiku i ruszył pod podany przez dziewczynę adres.
Apartamentowiec odnalazł bez problemu, a dzięki zapowiedzi Leilani ochroniarze nie czepiali się go kiedy chciał wejść. Nie zwlekając skierował się pod odpowiednie drzwi i zadzwonił. Ubrany był jak zawsze elegancko, w koszulę i materiałowe, czarne spodnie, ale też czarny płaszcz spod którego widać było beżowy sweter w serek. Prezentował się nienagannie, więc nawet jeśli miałby spotkać kogoś z dorosłych, nikt nie powinien mieć o co się przyczepić.
Na szczęście dorosłych nie było i nie wyglądało na to, że szybko mieliby wrócić. Właściwie, to Leilani nie sądziła, by zjawili się na noc; pojechali do matki Erica aż za Kamloops, a jako, że oboje nie lubili prowadzić po ciemku (albo też wykorzystywali ten argument, żeby nie przerywać miłego spotkania, tak jak robiła to dziewczyna, gdy chciała zostawać dłużej u ojca), to nie spodziewała się Jonny i jej partnera przed niedzielnym popołudniem. Dawało jej to około dwadzieścia cztery godziny na urządzenie najlepszej imprezy w Riverdale City...
...z podręcznikiem do matmy i ewentualnym metalem w tle, jeśli Rene nie będzie to przeszkadzać. Nadal bywała buntownicza, ale czasy, kiedy nie można było jej zostawić samej w domu już dawno minęły. Co nie znaczyło, że w ciągu najbliższej doby czeka ją co najmniej kilkanaście kontrolnych telefonów, łącznie z jednym w środku nocy.
— Cześć, Rene! — ledwo chłopak zadzwonił dzwonkiem, a ona już je otworzyła, zupełnie jakby cały czas przy nich czekała. Objęła go na powitanie, zapominając o sytuacji dnia poprzedniego, kiedy to postanowiła go sprawdzić. A może wcale nie zapomniała, tylko nagły uścisk był celowym zabiegiem? — Ojej, jaki Ty jesteś zimny... Napijesz się czegoś na rozgrzanie? Kawa? Herbata? A może gorąca czekolada?
Zamknęła za nim drzwi i kiedy zdjął płaszcz, zabrała go i powiesiła w szafie w przedpokoju. Perfekcyjna pani domu, huh? Szkoda tylko, że taka niezdarna i na pewno podczas tej jednej wizyty co najmniej kilka rzeczy zakończy swój żywot wypadając z jej drżących dłoni. Poza tym, wyglądała inaczej; miała na sobie czarną sukienkę z kołnierzykiem, zupełnie niepasującą do jej krzykliwego i cynicznego "ja".
...z podręcznikiem do matmy i ewentualnym metalem w tle, jeśli Rene nie będzie to przeszkadzać. Nadal bywała buntownicza, ale czasy, kiedy nie można było jej zostawić samej w domu już dawno minęły. Co nie znaczyło, że w ciągu najbliższej doby czeka ją co najmniej kilkanaście kontrolnych telefonów, łącznie z jednym w środku nocy.
— Cześć, Rene! — ledwo chłopak zadzwonił dzwonkiem, a ona już je otworzyła, zupełnie jakby cały czas przy nich czekała. Objęła go na powitanie, zapominając o sytuacji dnia poprzedniego, kiedy to postanowiła go sprawdzić. A może wcale nie zapomniała, tylko nagły uścisk był celowym zabiegiem? — Ojej, jaki Ty jesteś zimny... Napijesz się czegoś na rozgrzanie? Kawa? Herbata? A może gorąca czekolada?
Zamknęła za nim drzwi i kiedy zdjął płaszcz, zabrała go i powiesiła w szafie w przedpokoju. Perfekcyjna pani domu, huh? Szkoda tylko, że taka niezdarna i na pewno podczas tej jednej wizyty co najmniej kilka rzeczy zakończy swój żywot wypadając z jej drżących dłoni. Poza tym, wyglądała inaczej; miała na sobie czarną sukienkę z kołnierzykiem, zupełnie niepasującą do jej krzykliwego i cynicznego "ja".
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Wto Sty 28, 2020 11:06 pm
Wto Sty 28, 2020 11:06 pm
Aż jej nie poznał. Ten strój i to powitanie - poczuł się jak mąż wracający po ciężkim dniu w pracy do domu w którym od progu czeka kochająca żona. Może to i głupie porównanie, ale tak właśnie skojarzył sytuację i aż się lekko zarumienił. Kiedy dziewczyna zabrała jego płaszcz, zdjął buty i rozejrzał po niezwykle luksusowym wnętrzu. Takie miejsca dobitnie przypominały mu, że nie jest z tego świata i do niego wcale nie pasuje. Gdyby nie stypendium, wciąż mieszkałby w małej kawalerce z ojcem pijakiem i codziennie szorował po nim zarzyganą podłogę. Akademik był dla niego niczym pięciogwiazdkowy hotel, a apartament Lei wychodził już poza skalę.
- N-nie trzeba... - mruknął idąc za koleżanką.
- Czytałaś podręcznik, który ci pożyczyłem? Próbowałaś jakiś zadań z niego? - zapytał od razu, nie zamierzając tracić cennego czasu. Nie wiedział ile będzie tu siedzieć, a chciał przerobić z Leilani możliwie najwięcej materiału. Od momentu wyjścia dziś z domu skupiał się tylko na celu jakim było wyszkolenie tej niezbyt jego zdaniem bystrej narkomanki w przedmiocie, który sprawiał jej niemałe kłopoty. Było to wyzwanie i dlatego tym bardziej nie chciał by cokolwiek go rozpraszało. Chociaż, rzecz jasna, pewne rzeczy same czasami przychodziły do głowy. Jak na przykład to, że wyglądała naprawdę dobrze w tak skromnej sukience. Nawet jeśli była ona jego zdaniem nieco za krótka. Ale to teraz nieistotne.
- Wydrukowałem ci więcej zadań. Myślę, że po nich będziesz już radziła sobie na tyle dobrze, żebyśmy mogli wrócić do tematu z lekcji. - oznajmił, odsuwając wszystkie niepotrzebne myśli na dalszy plan.
- N-nie trzeba... - mruknął idąc za koleżanką.
- Czytałaś podręcznik, który ci pożyczyłem? Próbowałaś jakiś zadań z niego? - zapytał od razu, nie zamierzając tracić cennego czasu. Nie wiedział ile będzie tu siedzieć, a chciał przerobić z Leilani możliwie najwięcej materiału. Od momentu wyjścia dziś z domu skupiał się tylko na celu jakim było wyszkolenie tej niezbyt jego zdaniem bystrej narkomanki w przedmiocie, który sprawiał jej niemałe kłopoty. Było to wyzwanie i dlatego tym bardziej nie chciał by cokolwiek go rozpraszało. Chociaż, rzecz jasna, pewne rzeczy same czasami przychodziły do głowy. Jak na przykład to, że wyglądała naprawdę dobrze w tak skromnej sukience. Nawet jeśli była ona jego zdaniem nieco za krótka. Ale to teraz nieistotne.
- Wydrukowałem ci więcej zadań. Myślę, że po nich będziesz już radziła sobie na tyle dobrze, żebyśmy mogli wrócić do tematu z lekcji. - oznajmił, odsuwając wszystkie niepotrzebne myśli na dalszy plan.
Skoro apartament Erica już był dla niego ósmym cudem świata, to co powiedziałby na rezydencję George'a Cigfran na południu miasta? Niestety (albo i stety) nie będzie dane się im o tym przekonać; w zeszłym tygodniu Leilani ostatecznie zabrała stamtąd wszystkie swoje rzeczy, by przenieść się do nowego partnera matki. Aż dziw, że ojczym jeszcze nie zmienił kluczy do domu i nie nakazał dziewczynie oddania mu samochodu, który dostała od niego wraz z prawem jazdy. Podejrzewała, że mężczyzna będzie chciał to wykorzystać jako argument w batalii o to, dlaczego córka powinna z nim mieszkać, ale ona chowała w swoim rękawie as, który zamierzała wyciągnąć w najodpowiedniejszym momencie i być może skazać tyrana na wiezienie. Albo chociaż zniszczyć mu reputacje.
— Czytałam, ale nie robiłam żadnych zadań. — wyznała szczerze. Nie było sensu go okłamywać, szczególnie, że prędzej czy później i tak wszystko wyszłoby na jaw. — Wczoraj totalnie źle się czułam i spędziłam cały wieczór u taty, a dziś rano byłam z mamą na zakupach.
No i po jaką cholerę tłumaczyła mu się z tego, co robiła? Może liczyła, że w ten sposób Rene potraktuje ją w nieco bardziej ulgowy sposób; w końcu to nie jej wina, że nie dała rady się uczyć, prawda?
— Oooo, dziękuję! Tooo... może pomęczymy te ułamki u mnie w pokoju? — uśmiechnęła się, gestem dając mu znać, żeby poszedł za nią. Po schodach. Kiedy miała krótką sukienkę. Nie przemyślała tego i nawet nie zdawała sobie sprawy, że materiał może w takiej sytuacji nie zakrywać wszystkiego, ale Rene to nie Victor uporczywie gapiący się na jej tyłek, prawda? — Tylko się nie przestrasz Peto.
Ostrzegła otwierając przed chłopakiem białe drzwi. Peto, którym tak go straszyła, był starym psem rasy york, który wylegiwał się na jej łóżku. Na widok obcej osoby uniósł lekko głowę, a zaraz za nią całe ciałko, zeskoczył z mięciutkiej kołdry i podreptał w stronę przybysza, żeby obwąchać jego stopę, a następnie przejść między jego nogami i zostawić dwójkę nastolatków samych.
— Hm. To akurat nowe. — mruknęła zdziwiona zerkając za czworonogiem. — Wolisz siedzieć przy biurku, czy na łóżku, czy mam przynieść jeszcze jedno krzesło?
— Czytałam, ale nie robiłam żadnych zadań. — wyznała szczerze. Nie było sensu go okłamywać, szczególnie, że prędzej czy później i tak wszystko wyszłoby na jaw. — Wczoraj totalnie źle się czułam i spędziłam cały wieczór u taty, a dziś rano byłam z mamą na zakupach.
No i po jaką cholerę tłumaczyła mu się z tego, co robiła? Może liczyła, że w ten sposób Rene potraktuje ją w nieco bardziej ulgowy sposób; w końcu to nie jej wina, że nie dała rady się uczyć, prawda?
— Oooo, dziękuję! Tooo... może pomęczymy te ułamki u mnie w pokoju? — uśmiechnęła się, gestem dając mu znać, żeby poszedł za nią. Po schodach. Kiedy miała krótką sukienkę. Nie przemyślała tego i nawet nie zdawała sobie sprawy, że materiał może w takiej sytuacji nie zakrywać wszystkiego, ale Rene to nie Victor uporczywie gapiący się na jej tyłek, prawda? — Tylko się nie przestrasz Peto.
Ostrzegła otwierając przed chłopakiem białe drzwi. Peto, którym tak go straszyła, był starym psem rasy york, który wylegiwał się na jej łóżku. Na widok obcej osoby uniósł lekko głowę, a zaraz za nią całe ciałko, zeskoczył z mięciutkiej kołdry i podreptał w stronę przybysza, żeby obwąchać jego stopę, a następnie przejść między jego nogami i zostawić dwójkę nastolatków samych.
— Hm. To akurat nowe. — mruknęła zdziwiona zerkając za czworonogiem. — Wolisz siedzieć przy biurku, czy na łóżku, czy mam przynieść jeszcze jedno krzesło?
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Wto Sty 28, 2020 11:41 pm
Wto Sty 28, 2020 11:41 pm
Czyli się nie uczyła - to żadna nowość. Ale przeczytała ten jeden rozdział w książce, a to zawsze coś. Jeśli cokolwiek z niego zapamiętała, będzie miała podstawę do rozwiązywania zadań.
- Rozumiem. - przyznał chłopak i bez ociągania ruszył za koleżanką. Kiedy wchodzili po schodach, mimowolnie uniósł łeb, ale szybko spuścił wzrok. To co przez moment zobaczył sprawiło, że twarz mu zapłonęła, przybierając kolor włosów. W pierwszej chwili spanikował, bo nie chciał wyjść na nieporządnego względem znajomej. Na szczęście Rene miał na to jednak swój mały sposób - myślenie o ojcu. Nie chcąc by Lei coś zauważyła, tylko odrobinę spowolnił krok i zaczął wspominać najgorsze rzeczy jakie spotykały go jeszcze w rodzinnym domu. To pomogło mu się szybko pozbierać i w efekcie kiedy Leilani na niego wreszcie spojrzała, był już tylko lekko zarumieniony i z determinacją wpatrywał się gdzieś w bok. W całym tym zamieszaniu nie zorientował się nawet czego miał się nie obawiać i na widok psa stanął jak wryty. Zupełnie nieprzywykły do obecności zwierząt, nie ruszył z miejsca póki czworonóg nie obwąchał go i nie odszedł w swoją stronę.
Chociaż tyle, że się nie rzucał.
Francuz docenił Peto za jego nikłe zainteresowanie jego osobą. Tego mu teraz brakowało by to coś go jeszcze obszczekało, pogryzło czy coś gorszego. Wyrwany z zamyślenia nad zwierzakiem przez kolejne słowa Lei, rudzielec rozejrzał się po jej pokoju i wzruszył ramionami.
- Jak wolisz.
Osobiście nie robiło mu różnicy w jakim miejscu mieli się uczyć, byle dziewczynie było wygodnie. W końcu to ona będzie wykonywać najcięższą pracę. On zamierzał ją tylko nakierowywać, a w międzyczasie może pouczyć się kilku nowych gestów z języka migowego. Oczywiście jakby czegoś nie rozumiała to chętnie jej wytłumaczy, ale chłopak wierzył, że najlepiej dać komuś wszystkie potrzebne narzędzia i powiedzieć co ma robić niż ślęczeć nad nim i wszystko wykonywać zamiast niego.
- Rozumiem. - przyznał chłopak i bez ociągania ruszył za koleżanką. Kiedy wchodzili po schodach, mimowolnie uniósł łeb, ale szybko spuścił wzrok. To co przez moment zobaczył sprawiło, że twarz mu zapłonęła, przybierając kolor włosów. W pierwszej chwili spanikował, bo nie chciał wyjść na nieporządnego względem znajomej. Na szczęście Rene miał na to jednak swój mały sposób - myślenie o ojcu. Nie chcąc by Lei coś zauważyła, tylko odrobinę spowolnił krok i zaczął wspominać najgorsze rzeczy jakie spotykały go jeszcze w rodzinnym domu. To pomogło mu się szybko pozbierać i w efekcie kiedy Leilani na niego wreszcie spojrzała, był już tylko lekko zarumieniony i z determinacją wpatrywał się gdzieś w bok. W całym tym zamieszaniu nie zorientował się nawet czego miał się nie obawiać i na widok psa stanął jak wryty. Zupełnie nieprzywykły do obecności zwierząt, nie ruszył z miejsca póki czworonóg nie obwąchał go i nie odszedł w swoją stronę.
Chociaż tyle, że się nie rzucał.
Francuz docenił Peto za jego nikłe zainteresowanie jego osobą. Tego mu teraz brakowało by to coś go jeszcze obszczekało, pogryzło czy coś gorszego. Wyrwany z zamyślenia nad zwierzakiem przez kolejne słowa Lei, rudzielec rozejrzał się po jej pokoju i wzruszył ramionami.
- Jak wolisz.
Osobiście nie robiło mu różnicy w jakim miejscu mieli się uczyć, byle dziewczynie było wygodnie. W końcu to ona będzie wykonywać najcięższą pracę. On zamierzał ją tylko nakierowywać, a w międzyczasie może pouczyć się kilku nowych gestów z języka migowego. Oczywiście jakby czegoś nie rozumiała to chętnie jej wytłumaczy, ale chłopak wierzył, że najlepiej dać komuś wszystkie potrzebne narzędzia i powiedzieć co ma robić niż ślęczeć nad nim i wszystko wykonywać zamiast niego.
Ano, nie uczyła się. Dzięki dobrej pamięci rzadko kiedy musiała to robić, a przynajmniej nie tak długo, jak jej rówieśnicy. Zapamiętywała słówka, daty i definicje, nawet ze wzorami nie miała większego problemu — najgorsze było podstawianie pod nie liczb. Leilani wtedy kompletnie się gubiła, w kwestii matematyki była jak dziecko błądzące po omacku; niby udawało jej się natrafić dłońmi na zimną ścianę, ale nie potrafiła dosięgnąć do włącznika światła.
— W takim razie czuj się jak u siebie. Masz do wyboru łóżko, podwieszany fotel, albo — zachichotała wskazując kciukiem na kolejne drzwi — moją wannę. Tylko nie przestrasz się Albercika.
Młody maine coon nie był już tak spokojny jak stary Peto; wprawdzie nie można zarzucić mu celowej agresji, ale jako młody kot bezustannie szukał zabawy. Nieważne, czy był to kawałek pluszu na żyłce, łańcuszek właścicielki, czy głaszcząca go ręka. Biedna Leilani, miała nieraz całe podrapane ręce i musiała znosić dziwne spojrzenia ludzi podejrzewających ją o samookaleczenie.
Bardzo się nie mylili, ale jej rany znajdowały się w bardziej ukrytych miejscach, jak wewnętrzna strona ud.
— To co tam masz? — zapytała siadając przy biurku, zarzucając nogę na nogę.
— W takim razie czuj się jak u siebie. Masz do wyboru łóżko, podwieszany fotel, albo — zachichotała wskazując kciukiem na kolejne drzwi — moją wannę. Tylko nie przestrasz się Albercika.
Młody maine coon nie był już tak spokojny jak stary Peto; wprawdzie nie można zarzucić mu celowej agresji, ale jako młody kot bezustannie szukał zabawy. Nieważne, czy był to kawałek pluszu na żyłce, łańcuszek właścicielki, czy głaszcząca go ręka. Biedna Leilani, miała nieraz całe podrapane ręce i musiała znosić dziwne spojrzenia ludzi podejrzewających ją o samookaleczenie.
Bardzo się nie mylili, ale jej rany znajdowały się w bardziej ukrytych miejscach, jak wewnętrzna strona ud.
— To co tam masz? — zapytała siadając przy biurku, zarzucając nogę na nogę.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Sro Sty 29, 2020 12:17 am
Sro Sty 29, 2020 12:17 am
Zaproponowała mu wannę... Czy to była jakaś aluzja co do jego wyglądu? Przecież brał prysznic przed wyjściem! Nie, to pewnie tylko jej kolejny głupi żarcik. Rudzielec aż przewrócił oczami i usiadł na łóżku dziewczyny. Torbę, którą cały czas miał na ramieniu, przerzucił sobie na kolana i zaczął wyjmować z niej podręcznik do matematyki, kilka zeszytów, oraz plik kartek z zadaniami.
- Skoro czytałaś książkę, którą ci dałem, to znasz już teorię. Czas na praktyczne zastosowanie tej wiedzy... - zaczął, ale coś mu nie pasowało. Odległość. Mimo wszystko to nie miało szansy zadziałać żeby byli od siebie tak daleko. Wstał więc i podszedł do dziewczyny. Położył jej na biurku wydruki i nachylił się, tak, że jego twarz znalazła się bardzo blisko jej. Nie zważając na to, wskazał coś na pierwszej stronie.
- Spójrz, na górze masz wszystkie potrzebne wzory. Dobrze by było jakbyś nie zerkała na nie za często, ale na początku mogą ci się przydać jeśli czegoś zapomnisz. Kolorem zaznaczyłem ci co gdzie podstawiasz. Pierwsze zadania są proste, bo mają cię zaznajomić właśnie z tym jak wstawiać liczby. Dopiero następne są trudniejsze, a na ostatniej stronie masz już takie z podręcznika. - wszystko to mówił do niej spokojnym, opanowanym tonem. Kiedy się nie zacinał i nie mruczał pod nosem, jego głos okazywał się zaskakująco przyjemny dla ucha. Do tego wyglądał w tej chwili niezwykle poważnie, nie tylko dzięki eleganckiemu strojowi. Zupełnie jakby był starszy od Leilani o co najmniej parę lat.
- Skoro czytałaś książkę, którą ci dałem, to znasz już teorię. Czas na praktyczne zastosowanie tej wiedzy... - zaczął, ale coś mu nie pasowało. Odległość. Mimo wszystko to nie miało szansy zadziałać żeby byli od siebie tak daleko. Wstał więc i podszedł do dziewczyny. Położył jej na biurku wydruki i nachylił się, tak, że jego twarz znalazła się bardzo blisko jej. Nie zważając na to, wskazał coś na pierwszej stronie.
- Spójrz, na górze masz wszystkie potrzebne wzory. Dobrze by było jakbyś nie zerkała na nie za często, ale na początku mogą ci się przydać jeśli czegoś zapomnisz. Kolorem zaznaczyłem ci co gdzie podstawiasz. Pierwsze zadania są proste, bo mają cię zaznajomić właśnie z tym jak wstawiać liczby. Dopiero następne są trudniejsze, a na ostatniej stronie masz już takie z podręcznika. - wszystko to mówił do niej spokojnym, opanowanym tonem. Kiedy się nie zacinał i nie mruczał pod nosem, jego głos okazywał się zaskakująco przyjemny dla ucha. Do tego wyglądał w tej chwili niezwykle poważnie, nie tylko dzięki eleganckiemu strojowi. Zupełnie jakby był starszy od Leilani o co najmniej parę lat.
Tymczasem Leilani nie bawiła się w żadne ukryte podteksty, po prostu uznała, że skoro jej kot lubił od czasu do czasu spać w wannie (ale tylko pod warunkiem, że ta była sucha), to i Rene mógłby. Szczególnie, że za czasów ostrego buntu i imprezowania sama widywała ludzi oddających się w objęcia morfeusza własnie w tym miejscu.
Bliskość chłopaka sprawiła, że jej serce zabiło mocniej, ale w przeciwieństwie do niego, Leia nie zdradzała się rumieńcem. Zupełnie, jakby było to dla niej normalne. W pewnym sensie naprawdę było, przecież zdarzyło jej się być w związku i niespodziewany dotyk nie robił na niej aż tak wielkiego wrażenia, jak na Rene. Nadal czuła motylki w brzuchu, ale już nie tak mocno jak kiedyś. A może to strach przed próbą wejścia z kimś w głębszą relację? Żadna z nich przecież nie skończyła się dobrze. Poza tym, po co miała się niepotrzebnie nakręcać na coś, co pewnie nigdy nie dojdzie do skutku, bo dla rudowłosego była jedynie mała żmijką, której musiał pomagać z matmą?
— Może naprawdę przyniosę to krzesło? — zapytała odwracając się w stronę Francuza i zrobiła to na tyle niefortunnie, że jej policzek otarł się o jego. — Oh, masz gorączkę? Może się położysz?
Zapytała całkiem poważnie z niekrytą troską wymalowaną na bladej twarzy. Jeszcze tego brakowało, by ciągała biednego Rene przez pół miasta, kiedy ten był przeziębiony! W końcu na zewnątrz było okropnie zimno. Nie ma mowy, że będzie wracał do domu sam, Leilani osobiście go odwiezie i odprowadzi do akademika.
— Hmm... Z kolorami to nie wydaje się takie trudne... — mruknęła przyglądając się kartce z zadaniami. — Ale mógłbyś mi wytłumaczyć jeszcze raz skąd to się bierze?
Wskazała ołówkiem na jeden z najprostszych przykładów. Oczywiście, że nawet ona poradziłaby sobie z tym sama, ale naprawdę polubiła jego głos.
Bliskość chłopaka sprawiła, że jej serce zabiło mocniej, ale w przeciwieństwie do niego, Leia nie zdradzała się rumieńcem. Zupełnie, jakby było to dla niej normalne. W pewnym sensie naprawdę było, przecież zdarzyło jej się być w związku i niespodziewany dotyk nie robił na niej aż tak wielkiego wrażenia, jak na Rene. Nadal czuła motylki w brzuchu, ale już nie tak mocno jak kiedyś. A może to strach przed próbą wejścia z kimś w głębszą relację? Żadna z nich przecież nie skończyła się dobrze. Poza tym, po co miała się niepotrzebnie nakręcać na coś, co pewnie nigdy nie dojdzie do skutku, bo dla rudowłosego była jedynie mała żmijką, której musiał pomagać z matmą?
— Może naprawdę przyniosę to krzesło? — zapytała odwracając się w stronę Francuza i zrobiła to na tyle niefortunnie, że jej policzek otarł się o jego. — Oh, masz gorączkę? Może się położysz?
Zapytała całkiem poważnie z niekrytą troską wymalowaną na bladej twarzy. Jeszcze tego brakowało, by ciągała biednego Rene przez pół miasta, kiedy ten był przeziębiony! W końcu na zewnątrz było okropnie zimno. Nie ma mowy, że będzie wracał do domu sam, Leilani osobiście go odwiezie i odprowadzi do akademika.
— Hmm... Z kolorami to nie wydaje się takie trudne... — mruknęła przyglądając się kartce z zadaniami. — Ale mógłbyś mi wytłumaczyć jeszcze raz skąd to się bierze?
Wskazała ołówkiem na jeden z najprostszych przykładów. Oczywiście, że nawet ona poradziłaby sobie z tym sama, ale naprawdę polubiła jego głos.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Sro Sty 29, 2020 12:59 am
Sro Sty 29, 2020 12:59 am
Leilani miała za sobą już związki i przypadkowy dotyk z chłopakiem nie robił na niej takiego wrażenia, ale Rene nie dość, że nigdy nie był z nikim blisko, to jeszcze zawsze unikał kontaktu fizycznego. W związku z tym nawet otarcie się o policzek Lei wywołało w nim kolejny rumieniec. I oczywiście, że ta musiała zrobić z tego aferę...
- Hmm? - rudzielec obejrzał się na dziewczynę zupełnie nie ogarniając o co tym razem może jej chodzić. Jaka gorączka? Że niby on?
- Co? Nie... - mruknął, rumieniąc się jeszcze mocniej i dopiero wtedy zdając sprawę z tego skąd ta mała wredota mogła wziąć taki pomysł. I jak zawsze wziął to za jej kolejny żart, a nie prawdziwą troskę.
- Nic mi nie jest... - stwierdził przenosząc wzrok na zadanie i skupił na wyjaśnianiu jej przykładu o który prosiła. Kiedy koncentrował się na nauce, w jego oczach pojawiał się jakiś niemożliwy do przeoczenia blask, a głos nabierał lekkości. Jakby zyskiwał pewność siebie tylko kiedy miał szansę popisać się wiedzą. A niestety w klasie niemal samych prymusów nie zdarzało się to za często. Zresztą, na kim coś takiego robiło niby wrażenie? Rene nie miał złudzeń i wiedział, że nikogo poza nauczycielami nie obchodzi ile potrafi i jak wiele może z siebie dać. Ale nie przeszkadzało mu to nawet, bo uczył się przede wszystkim dla siebie.
- Hmm? - rudzielec obejrzał się na dziewczynę zupełnie nie ogarniając o co tym razem może jej chodzić. Jaka gorączka? Że niby on?
- Co? Nie... - mruknął, rumieniąc się jeszcze mocniej i dopiero wtedy zdając sprawę z tego skąd ta mała wredota mogła wziąć taki pomysł. I jak zawsze wziął to za jej kolejny żart, a nie prawdziwą troskę.
- Nic mi nie jest... - stwierdził przenosząc wzrok na zadanie i skupił na wyjaśnianiu jej przykładu o który prosiła. Kiedy koncentrował się na nauce, w jego oczach pojawiał się jakiś niemożliwy do przeoczenia blask, a głos nabierał lekkości. Jakby zyskiwał pewność siebie tylko kiedy miał szansę popisać się wiedzą. A niestety w klasie niemal samych prymusów nie zdarzało się to za często. Zresztą, na kim coś takiego robiło niby wrażenie? Rene nie miał złudzeń i wiedział, że nikogo poza nauczycielami nie obchodzi ile potrafi i jak wiele może z siebie dać. Ale nie przeszkadzało mu to nawet, bo uczył się przede wszystkim dla siebie.
Być może źle zaczęli, ale Leilani naprawdę się martwiła o Rene! Tyle się teraz słyszało o różnych dziwnych wirusach, co jeśli chłopak przypadkiem wyhodował jakąś mutację w szkolnym laboratorium i teraz się zaraził i jeszcze przypadkiem zarazi ją i przypadkiem skończy się to śmiertelnie? Louis ją zabije, jeśli umrze!
— Na pewno? Mogę Ci pościelić w pokoju gościnnym i zrobić coś ciepłego. Albo... — urwała, gdy do jej głowy wpadł pewien pomysł. — Chodź, przeniesiemy się na dół.
Poczekała tylko, aż Rene wytłumaczy jej przykład, po czym zebrała swoje rzeczy, które niezdarnie próbowała zmieścić w jednej ręce, podczas gdy druga dłoń objęła nadgarstek Rene i pociągnęła go za sobą do salonu. Udało jej się nawet nie spaść ze schodów bez trzymania barierki, co było naprawdę wielkim sukcesem, zważywszy na jej niezdarną naturę.
— Usiądź — wskazała na kanapę,która w tym domu była akurat biała i nikomu nie kojarzyła się z żadnym casti... znaczy... eee...co? która wyglądała na zachęcająco miękką, podczas gdy sama włączyła elektryczny kominek. Jeszcze tego brakowało, żeby mieli tutaj prawdziwy, wtedy Leilani co najmniej kilka razy w tygodniu trafiałaby do szpitala z poparzeniami. — Noo, od razu lepiej!
Usiadła na kanapie obok Rene i narzuciła im na kolana kocyk przekonana, że chłopakowi jest zimno i męczy się z gorączką, ale z jakiegoś powodu wstydzi się o tym powiedzieć. W sumie... fortuna Erica była trochę onieśmielająca. Jonna wiedziała jak owijać sobie wokół palca bogatych mężczyzn.
Używając książki jako twardej podkładki wzięła się za rozwiązywanie zadań. Najwidoczniej lubiła odrabiać lekcje w najdziwniejszych pozycjach i nie był to pierwszy raz.
— Na pewno? Mogę Ci pościelić w pokoju gościnnym i zrobić coś ciepłego. Albo... — urwała, gdy do jej głowy wpadł pewien pomysł. — Chodź, przeniesiemy się na dół.
Poczekała tylko, aż Rene wytłumaczy jej przykład, po czym zebrała swoje rzeczy, które niezdarnie próbowała zmieścić w jednej ręce, podczas gdy druga dłoń objęła nadgarstek Rene i pociągnęła go za sobą do salonu. Udało jej się nawet nie spaść ze schodów bez trzymania barierki, co było naprawdę wielkim sukcesem, zważywszy na jej niezdarną naturę.
— Usiądź — wskazała na kanapę,
Usiadła na kanapie obok Rene i narzuciła im na kolana kocyk przekonana, że chłopakowi jest zimno i męczy się z gorączką, ale z jakiegoś powodu wstydzi się o tym powiedzieć. W sumie... fortuna Erica była trochę onieśmielająca. Jonna wiedziała jak owijać sobie wokół palca bogatych mężczyzn.
Używając książki jako twardej podkładki wzięła się za rozwiązywanie zadań. Najwidoczniej lubiła odrabiać lekcje w najdziwniejszych pozycjach i nie był to pierwszy raz.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Sro Sty 29, 2020 2:25 pm
Sro Sty 29, 2020 2:25 pm
Może to jeszcze zmęczenie po poprzednim dniu (albo raczej tygodniu), ale Rene nawet nie oponował kiedy Leilani znowu coś obie ubzdurała i zaciągnęła go z powrotem na dół. Nawet nie zdążył zabrać swoich rzeczy, złapany za rękę jak dziecko i poprowadzony do salonu. Cały ten czas nie mógł wyjść z podziwu jak bardzo ta dziewucha potrafiła się na czymś zafiksować. Ile razy miał jej powtarzać, że wszystko z nim okej?
No, ale musiał przyznać, że przy kominku było miło. Kanapa była wygodna. Kocyk ciepły (może trochę za ciepły, gdyż wcale nie było mu zimno). I ona blisko obok jeszcze podwyższała temperaturę... Dosłownie, nie w przenośni. Rudzielec poczuł jak serio się gotuje i kiedy Lei zajęła się zadaniem, on rozpoczął batalię ze swetrem. Był to jeden z tych jednolitych, nierozpinanych i uciążliwie przylegających, więc zajęło mu to krótką chwilę po której rozczochrał sobie włosy i podwinął koszulę. Szybko złożył ciuch i zaczął się poprawiać. Przypominał przy tym rasowego kota, starannie układającego każdy włos i wygładzającego każdą zmarszczkę na materiale. Dopiero po tym zerknął jak Leilani idzie. Od razu nachylił się by przypomnieć jej o kolorowym wzorze.
- Nie tutaj. Spójrz na górę. Ta cyfra pójdzie w to miejsce. - poprawił ją, a ponieważ na razie z resztą dawała radę, wyciągnął z kieszeni telefon i znowu zatrzymał się na numerze Iana. Od wczoraj chciał mu coś napisać, ale nie wiedział jak opisać własne myśli. Zagryzł wargę, przypominając sobie co robili na lodzie, a potem pożegnanie z wykorzystaniem szalika. Dziś go nie założył, bo było za ciepło, ale miał go w pokoju i zamierzał oddać w poniedziałek.
Nie, to nie ma sensu...
Zawsze powtarzał to sobie kiedy nie był do czegoś przekonany. Tym razem też wygrała niepewność i rudzielec wyszedł z listy kontaktów, zamiast tego otwierając przeglądarkę. Miał w niej wyszukany słownik języka migowego i czekając aż Lei skończy zadania, zaczął ćwiczyć nowe gesty. Początkowo zamierzał powtarzać materiał z ostatnich lekcji, ale skoro zostawił wszystko na górze, pozostało mu nowe hobby.
No, ale musiał przyznać, że przy kominku było miło. Kanapa była wygodna. Kocyk ciepły (może trochę za ciepły, gdyż wcale nie było mu zimno). I ona blisko obok jeszcze podwyższała temperaturę... Dosłownie, nie w przenośni. Rudzielec poczuł jak serio się gotuje i kiedy Lei zajęła się zadaniem, on rozpoczął batalię ze swetrem. Był to jeden z tych jednolitych, nierozpinanych i uciążliwie przylegających, więc zajęło mu to krótką chwilę po której rozczochrał sobie włosy i podwinął koszulę. Szybko złożył ciuch i zaczął się poprawiać. Przypominał przy tym rasowego kota, starannie układającego każdy włos i wygładzającego każdą zmarszczkę na materiale. Dopiero po tym zerknął jak Leilani idzie. Od razu nachylił się by przypomnieć jej o kolorowym wzorze.
- Nie tutaj. Spójrz na górę. Ta cyfra pójdzie w to miejsce. - poprawił ją, a ponieważ na razie z resztą dawała radę, wyciągnął z kieszeni telefon i znowu zatrzymał się na numerze Iana. Od wczoraj chciał mu coś napisać, ale nie wiedział jak opisać własne myśli. Zagryzł wargę, przypominając sobie co robili na lodzie, a potem pożegnanie z wykorzystaniem szalika. Dziś go nie założył, bo było za ciepło, ale miał go w pokoju i zamierzał oddać w poniedziałek.
Nie, to nie ma sensu...
Zawsze powtarzał to sobie kiedy nie był do czegoś przekonany. Tym razem też wygrała niepewność i rudzielec wyszedł z listy kontaktów, zamiast tego otwierając przeglądarkę. Miał w niej wyszukany słownik języka migowego i czekając aż Lei skończy zadania, zaczął ćwiczyć nowe gesty. Początkowo zamierzał powtarzać materiał z ostatnich lekcji, ale skoro zostawił wszystko na górze, pozostało mu nowe hobby.
Błękitne oczy zwróciły się w stronę rozbierającego chłopaka, podczas gdy blade dotąd policzki oblał rumieniec. Z jakiegoś powodu miała wielką słabość do facetów w koszulach. Jeszcze gdyby Rene zdecydował się odpiąć guzik, albo i trzy...
Przygryzła wargę karcąc się w duchu za niemoralne myśli. Chyba zapomniała w jaki sposób skończyło się to ostatnim razem. Ale oczywiście musiała to skomentować, jakżeby inaczej!
— Jeśli chcesz zrobić mi pokaz, to stań przede mną, a nie tak obok, kiedy nie mam jak patrzeć — zachichotała walcząc z chęcią chwycenia chłopaka za kołnierzyk i przyciągnięcia do siebie.
Uspokój się, chora babo. Chcesz, żeby nękał Cię jak Joe, wyśmiewał jak Ava, albo olał jak Victor?
Nie, oczywiście, że nie chciała. To tylko głupie hormony szaleją, popychając ją do robienia rzeczy, których grzeczna dziewczynka robić nie powinna. Sprawdzać jego orientację? NO CO ZA DZBAN NA TO WPADŁ?
Pokiwała głową poprawiając wskazany przez niego przykład. Między nastolatkami zapadła cisza przerywana jedynie ich oddechami. Kiedy Leilani na czymś mocno się skupiała, świat wokół równie dobrze mógłby przestać istnieć. Dlatego też dopiero po dłuższej chwili (oczywiście owocujące rozwiązaniem prawie całej strony z zadaniami) zorientowała się, że jej gość wymachuje rękami. Spojrzała w jego stronę nieco zmieszana zanim dotarło do niej, co też Rene robił.
— Uczysz się migowego?
Przygryzła wargę karcąc się w duchu za niemoralne myśli. Chyba zapomniała w jaki sposób skończyło się to ostatnim razem. Ale oczywiście musiała to skomentować, jakżeby inaczej!
— Jeśli chcesz zrobić mi pokaz, to stań przede mną, a nie tak obok, kiedy nie mam jak patrzeć — zachichotała walcząc z chęcią chwycenia chłopaka za kołnierzyk i przyciągnięcia do siebie.
Uspokój się, chora babo. Chcesz, żeby nękał Cię jak Joe, wyśmiewał jak Ava, albo olał jak Victor?
Nie, oczywiście, że nie chciała. To tylko głupie hormony szaleją, popychając ją do robienia rzeczy, których grzeczna dziewczynka robić nie powinna. Sprawdzać jego orientację? NO CO ZA DZBAN NA TO WPADŁ?
Pokiwała głową poprawiając wskazany przez niego przykład. Między nastolatkami zapadła cisza przerywana jedynie ich oddechami. Kiedy Leilani na czymś mocno się skupiała, świat wokół równie dobrze mógłby przestać istnieć. Dlatego też dopiero po dłuższej chwili (oczywiście owocujące rozwiązaniem prawie całej strony z zadaniami) zorientowała się, że jej gość wymachuje rękami. Spojrzała w jego stronę nieco zmieszana zanim dotarło do niej, co też Rene robił.
— Uczysz się migowego?
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [Zachód] Apartament Cigfran-Lavoie
Sro Sty 29, 2020 4:59 pm
Sro Sty 29, 2020 4:59 pm
Zarumienił się na komentarz Lei, ale nie odpowiedział. Co miał zrobić, grzać się w niepotrzebnej warstwie ubrania tylko dlatego, że ona miała jakieś kolejne dziwne myśli? Gorzej, że go nimi zaraziła, bo zaraz przypomniał sobie jak testowała czy jest gejem i mimowolnie obejrzał się na jej usta. To byłoby takie proste nachylić się do niej i samemu skraść całusa. Może by nawet go odwzajemniła? Ale nie zrobił tego. Za bardzo się bał. Tego, że nie potrafił jej wybadać i nie miał pojęcia czy go nie odepchnie. Co by wtedy zrobił? Chyba tylko zwiał i zrezygnował ze wspólnej nauki. Musiałby się poddać, bo nie byłby w stanie spojrzeć jej w twarz i znosić niekończących się przytyków. A nie chciał przerywać ich korepetycji. Nie dopóki nie sprawi, że dziewczyna wyjdzie na prostą. To było jego zadanie i zależało mu by się z niego wywiązać. Dlatego nie pozwalał sobie na nic i na zmianę poprawiał Leilani, w wolnych momentach ucząc się migać.
Przez dłuższą chwilę był spokój. Ona grzecznie pracowała, a rudzielec w milczeniu oswajał się z nowymi gestami. Musiało to jednak zwrócić uwagę nastolatki, bo obejrzała się w końcu na Francuza i zagadała do niego.
- Tak. - odpowiedział krótko i oderwał się od zajęcia by zerknąć na jej zadania. Uśmiechnął się lekko, widząc, że dobrze sobie radzi.
- Jak na razie idzie ci świetnie. - przyznał. Gdy widział u kogoś postępy, nie bał się go pochwalić. Nie spodziewał się tego, ale Lei faktycznie lepiej szła nauka poza biblioteką... i jego pokojem. Na razie tutaj robił największe postępy. Odnotował tę informację, już nie żałując, że dał się namówić na przyjście.
Przez dłuższą chwilę był spokój. Ona grzecznie pracowała, a rudzielec w milczeniu oswajał się z nowymi gestami. Musiało to jednak zwrócić uwagę nastolatki, bo obejrzała się w końcu na Francuza i zagadała do niego.
- Tak. - odpowiedział krótko i oderwał się od zajęcia by zerknąć na jej zadania. Uśmiechnął się lekko, widząc, że dobrze sobie radzi.
- Jak na razie idzie ci świetnie. - przyznał. Gdy widział u kogoś postępy, nie bał się go pochwalić. Nie spodziewał się tego, ale Lei faktycznie lepiej szła nauka poza biblioteką... i jego pokojem. Na razie tutaj robił największe postępy. Odnotował tę informację, już nie żałując, że dał się namówić na przyjście.
Cóż mogła poradzić — najlepiej uczyła się w otoczeniu, w którym mogła pozwolić sobie na więcej. Leilani nie była typem grzecznie siedzącym przy biurku i robiącym notatki; gdyby nie to, że trzymała na nim komputer BARDZO POTRZEBNY jej do robienia grafik (tudzież grania z Williamem, synem pana Cigfrana z poprzedniego małżeństwa), w ogóle nie byłoby jej potrzebne. Swoje prace i tak wykonywała w pomieszczeniu, w którym Jonna zrobiła jej pracownię, rezygnując z dodatkowej garderoby. Podejrzewała, że matka zrobiła to celowo, aby ostatecznie przekonać ją do zamieszkania z Ericem. Ale czy Leia miała jakieś wyjście? Oczywiście, że nie zamierzała zostawać z George'em, który znęcał się nad całą rodziną i własnie z tego powodu nie chciała zostawiać Jonny samej z nowym partnerem. Niby Eric wydawał się w porządku i w ogóle, ale poznali się na spotkaniach AA, a to już powinno o czymś świadczyć. Ta kobieta miała ogromną skłonność do pakowania się w związki z mężczyznami, którzy nie należeli do świętych. Również jej ojciec za młodu był niezłym ziółkiem; alkohol, narkotyki i trzy morderstwa, huh?
Musiała więc pilnować mamy. Poza tym, dwupokojowe mieszkanie Louisa było dla nich za małe, a on sam chyba wolał spędzać czas u swojego chłopaka za miastem, co rodziło kolejne problemy. Naprawdę nie chciała zwalać się Lucienowi na głowę i dojeżdżać tak daleko do szkoły. Musiałaby wstawać godzinę wcześniej niż zwykle, a to bardzo jej się nie podobało. Taka już była — leniwa i wygodnicka kiedy tylko mogła.
— Suuuper — odparła nie zamierzając go pytać po co właściwie to robi. Ona od jakiegoś czasu próbowała uczyć się francuskiego, w końcu to drugi urzędowy język w Kanadzie. A po co człowiek uczy się języków? No właśnie. Głupie pytanie.
— Mam dobrego nauczyciela! — odparła mile połechtana jego pochwałą. O tak, Leilani to osoba, na która należy wysypać cały worek pochwał.
Nie zamierzała jednak spoczywać na laurach i zaraz ponownie wróciła do rozwiązywania zadań.
Musiała więc pilnować mamy. Poza tym, dwupokojowe mieszkanie Louisa było dla nich za małe, a on sam chyba wolał spędzać czas u swojego chłopaka za miastem, co rodziło kolejne problemy. Naprawdę nie chciała zwalać się Lucienowi na głowę i dojeżdżać tak daleko do szkoły. Musiałaby wstawać godzinę wcześniej niż zwykle, a to bardzo jej się nie podobało. Taka już była — leniwa i wygodnicka kiedy tylko mogła.
— Suuuper — odparła nie zamierzając go pytać po co właściwie to robi. Ona od jakiegoś czasu próbowała uczyć się francuskiego, w końcu to drugi urzędowy język w Kanadzie. A po co człowiek uczy się języków? No właśnie. Głupie pytanie.
— Mam dobrego nauczyciela! — odparła mile połechtana jego pochwałą. O tak, Leilani to osoba, na która należy wysypać cały worek pochwał.
Nie zamierzała jednak spoczywać na laurach i zaraz ponownie wróciła do rozwiązywania zadań.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach