▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Dotuptali. Droga zajęła im może trzy minuty, jako że lokal znajdował się dosłownie w sąsiednim budynku, choć jednak trzeba było się kawałek przejść, żeby przedostać się z jednego gmachu do drugiego.
Na szczęście między porą lunchu a obiadową ludzie raczej nie przychodzili, a właściciel lokalu był o tyle pracoholikiem, że nie postanawiał sam robić sobie przerwy. Może i było nieco opustoszale, ale za to jak wygodnie. Van Velzen wkroczyła ze swoim towarzyszem do środka, targając ze sobą te swoje urocze tkaniny, nim ruszyła do jakiegoś stolika w kąciku. Bo akurat był dla dwóch osób, przecież nie potrzebowali ucieczki od ludzi. Uniosła wzrok na Nixona, zwracając się do niego przodem (jeszcze nie zapomniała!).
- Ivo mówił, że nie jest zazdrosny i wrzucił emotkę większe niż dwukropek ce, to znaczy, że jest, co nie? - tu dosłownie skisła, serio. I dupę usadziła na krzesełku barowym, machając panu kelnerowi cing ciong, szczerząc się do niego.
To jedno z tych miejsc, do których z chęcią wraca się z przyjaciółmi, gdy zatęskni się za azjatycką kuchnią. Restauracja ma w swoim menu pokażą i bogatą ofertę ramenów i sushi, ale oczywiście oferują jeszcze o wiele więcej. Ci, którzy pragną spróbować czegoś mniej powszechnego, także znajdą dla siebie coś dobrego. Szeroki spis potraw z różnego rodzaju mięs, ryb sprawia, że czasami niektórzy muszą się kilka razy zastanowić, zanim złożą swoje zamówienie. Wegetarianie i weganie też nie będą zawiedzeni, gdyż i dla nich znajdzie się odpowiednie strony w menu. Wszędzie rozwieszone są dekoracyjne lampki w kształcie faktycznych żarówek, a sporą część ścian zajmuje surowa cegła. Wysokie stoły i krzesła barowe porozstawiane są w wystarczającej odległości od siebie, co pozwala na swobodne rozmowy bez poczucia bycia podsłuchiwanym. Na podłodze wyłożonej ciemnymi panelami.
Raymen's Ramen
Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w R's Ramen? Kliknij na W.
Jesteś zainteresowany pracą w R's Ramen? Kliknij na W.
Dotuptali. Droga zajęła im może trzy minuty, jako że lokal znajdował się dosłownie w sąsiednim budynku, choć jednak trzeba było się kawałek przejść, żeby przedostać się z jednego gmachu do drugiego.
Na szczęście między porą lunchu a obiadową ludzie raczej nie przychodzili, a właściciel lokalu był o tyle pracoholikiem, że nie postanawiał sam robić sobie przerwy. Może i było nieco opustoszale, ale za to jak wygodnie. Van Velzen wkroczyła ze swoim towarzyszem do środka, targając ze sobą te swoje urocze tkaniny, nim ruszyła do jakiegoś stolika w kąciku. Bo akurat był dla dwóch osób, przecież nie potrzebowali ucieczki od ludzi. Uniosła wzrok na Nixona, zwracając się do niego przodem (jeszcze nie zapomniała!).
- Ivo mówił, że nie jest zazdrosny i wrzucił emotkę większe niż dwukropek ce, to znaczy, że jest, co nie? - tu dosłownie skisła, serio. I dupę usadziła na krzesełku barowym, machając panu kelnerowi cing ciong, szczerząc się do niego.
Jego zmiany nastroju były niezwykle iconic. Chciałoby się wręcz rzec, że widząc jak skacze pomiędzy przygnębieniem, a absolutną radością od razu myślało się "Ian". Słowa Jasemin momentalnie podniosły go na duchu. Oczywiście, że miała rację. Czasem miał tendencje do wykazywania się niecierpliwością, a przecież nie wszystko można było od razu pchnąć do przodu. W tej chwili był wręcz pewien, że bardziej tym wszystkim zaszkodzi. Krok po kroku, właśnie tak. W przypływie jakiejś dziwnej odwagi, wyciągnał telefon z miejsca wysyłając kilka smsów, zaraz po tym łapiąc za swój tablet.
Nie słuchaj Ivo, jesteś śliczna i urocza, nawet kiedy wyglądasz jak chomik.
Wyszczerzył się wesoło nawiązując tym samym do jej wepchania sobie do paszczy kilku pędów bambusa.
Idę domówić jeszcze ramen dla Ivo, jednak się przekonał po zobaczeniu jak wygląda.
Poinformował dziewczynę wstając z krzesła wraz z tabletem i podszedł do lady, domawiając ramen z wołowiną, tym razem normalnej wielkości. Zaraz po tym wrócił, kończąc swoją zupę. Zmniejszony rozmiar zdecydowanie był dobrym pomysłem i tak miał wrażenie, że się przejadł. Chociaż miejsce na deser z pewnością zawsze się znajdzie, nie żałował że zamówił wcześniej jeszcze mochi.
Opowiedz mi o swoim crushu.
Cwany uśmiech numer sześć. Ian może i zachowywał się jak słodka i urocza owieczka, ale też miał swoją wyjątkowo bezpośrednią stronę, z którą zdecydowanie nie zamierzał się kryć.
Nie słuchaj Ivo, jesteś śliczna i urocza, nawet kiedy wyglądasz jak chomik.
Wyszczerzył się wesoło nawiązując tym samym do jej wepchania sobie do paszczy kilku pędów bambusa.
Idę domówić jeszcze ramen dla Ivo, jednak się przekonał po zobaczeniu jak wygląda.
Poinformował dziewczynę wstając z krzesła wraz z tabletem i podszedł do lady, domawiając ramen z wołowiną, tym razem normalnej wielkości. Zaraz po tym wrócił, kończąc swoją zupę. Zmniejszony rozmiar zdecydowanie był dobrym pomysłem i tak miał wrażenie, że się przejadł. Chociaż miejsce na deser z pewnością zawsze się znajdzie, nie żałował że zamówił wcześniej jeszcze mochi.
Opowiedz mi o swoim crushu.
Cwany uśmiech numer sześć. Ian może i zachowywał się jak słodka i urocza owieczka, ale też miał swoją wyjątkowo bezpośrednią stronę, z którą zdecydowanie nie zamierzał się kryć.
No, i to było nastawienie, którego van Velzen oczekiwała. Wskakuj na problemy jak na byka, rozwal je jak, eee, komornika. Znaczy, miała nadzieję, że to nagłe wgapianie się w telefon było powiązane z młodym piszącym do osoby, której chciał się za coś tam odwdzięczyć. Albo chociaż do Ivo, obwieszczając, że idą na zakupy, żeby zrobić ciasto dla tej osoby.
"Chomik"? Przekrzywiła głowę na bok, autentycznie nie rozumiejąc, o co chodziło, bo nawet nie zarejestrowała faktu, że jakieś pół minuty temu wypchała sobie policzki żarciem. Zresztą, była zbyt zajęta powstrzymywaniem rumieńców już napływających na jej twarz po tym kolejnym komplemencie, żeby przetwarzać jeszcze jakiekolwiek informacje.
W międzyczasie odpisywała oczywiście na jakieś pojedyncze wiadomości, przeszurała szybko instagram, sprawdzając powiadomienia, idealnie, cudnie. Ian wrócił, wszyscy szczęśli-
"Opowiedz mi o swoim crushu."
Zamrugała, kompletnie zastygając. Coooo on. Co. Coo. Ale. Co. Odchrząknęła, szukając ratunku w misce, z nadzieją, że znajdzie się tam jeszcze trochę zupy. Ale nie. Cholera. Dlaczego musiała jeść z taką prędkością. Westchnęła ciężko i przybrała bardzo poważny wyraz twarzy.
- Ma na imię Ivo i jest twoim bratem - 3, 2, 1... i wybuchła śmiechem. Najgorzej, kiedy gra aktorska wychodziła jej tylko na chwilę, a potem i tak się sprzedawała, bo żart był zbyt śmieszny. Otarła wyimaginowaną łezkę z oka. - Nie no. Amm... znaczy, n-nie znam jej tak do końca, znaczy. Eeee. Znaczy, je-jest śliczna, wysoka, trenuje boks, potrafi robić fajne włosy w domu i... i nie wiem, i ja jej nawet nie crushuję jeszcze, po prostu mi imponuje, bo umie tyle fajnych rzeczy i jest ładna, a nie że od razu jakaś miłość życia, dopiero ją poznałam!
Machanie rękami na wszystkie strony, lol.
"Chomik"? Przekrzywiła głowę na bok, autentycznie nie rozumiejąc, o co chodziło, bo nawet nie zarejestrowała faktu, że jakieś pół minuty temu wypchała sobie policzki żarciem. Zresztą, była zbyt zajęta powstrzymywaniem rumieńców już napływających na jej twarz po tym kolejnym komplemencie, żeby przetwarzać jeszcze jakiekolwiek informacje.
W międzyczasie odpisywała oczywiście na jakieś pojedyncze wiadomości, przeszurała szybko instagram, sprawdzając powiadomienia, idealnie, cudnie. Ian wrócił, wszyscy szczęśli-
"Opowiedz mi o swoim crushu."
Zamrugała, kompletnie zastygając. Coooo on. Co. Coo. Ale. Co. Odchrząknęła, szukając ratunku w misce, z nadzieją, że znajdzie się tam jeszcze trochę zupy. Ale nie. Cholera. Dlaczego musiała jeść z taką prędkością. Westchnęła ciężko i przybrała bardzo poważny wyraz twarzy.
- Ma na imię Ivo i jest twoim bratem - 3, 2, 1... i wybuchła śmiechem. Najgorzej, kiedy gra aktorska wychodziła jej tylko na chwilę, a potem i tak się sprzedawała, bo żart był zbyt śmieszny. Otarła wyimaginowaną łezkę z oka. - Nie no. Amm... znaczy, n-nie znam jej tak do końca, znaczy. Eeee. Znaczy, je-jest śliczna, wysoka, trenuje boks, potrafi robić fajne włosy w domu i... i nie wiem, i ja jej nawet nie crushuję jeszcze, po prostu mi imponuje, bo umie tyle fajnych rzeczy i jest ładna, a nie że od razu jakaś miłość życia, dopiero ją poznałam!
Machanie rękami na wszystkie strony, lol.
Widząc wypowiadane przez nią słowa sam zaczął się śmiać. Cała ta akcja z shippowaniem Jass i Ivo była zwyczajnie absurdalna. Chyba dlatego cieszył się, że dziewczyna sama nie wzięła tego jakoś mocno do siebie. W międzyczasie kelner zniósł na stolik mochi z lodami o smaku zielonej herbaty, ledwo unikając machającej rękami Jasemin. Zabrał puste już miski, znikając ponownie w kuchni. Ian przesunął deser na środek podając jedną łyżeczkę dziewczynie.
Hej przecież to nic złego w tym, że kogoś lubisz. Nikt nie każe ci się z nią żenić.
Uśmiechnął się odkładając na chwilę tablet, by nalać im herbaty do filiżanek. Przesunął jedną w stronę dziewczyny, samemu upijając kilka łyków, ze zdumieniem odkrywając że smakuje jak... kisiel. Była pyszna na swój przedziwny sposób. Zerknął kątem oka na telefon i zaczerwienił się nieznacznie, szybko coś odpisując, zupełnie jakby liczył że gest ten całkowicie umknie dziewczynie.
"Rachunek?" zamigał z automatu, dopiero po chwili przypominając sobie, że przecież dziewczyna nie używała języka migowego. Złapał pospiesznie tablet, ładując sobie w międzyczasie do ust mochi z lodami.
Rachunek?
Hej przecież to nic złego w tym, że kogoś lubisz. Nikt nie każe ci się z nią żenić.
Uśmiechnął się odkładając na chwilę tablet, by nalać im herbaty do filiżanek. Przesunął jedną w stronę dziewczyny, samemu upijając kilka łyków, ze zdumieniem odkrywając że smakuje jak... kisiel. Była pyszna na swój przedziwny sposób. Zerknął kątem oka na telefon i zaczerwienił się nieznacznie, szybko coś odpisując, zupełnie jakby liczył że gest ten całkowicie umknie dziewczynie.
"Rachunek?" zamigał z automatu, dopiero po chwili przypominając sobie, że przecież dziewczyna nie używała języka migowego. Złapał pospiesznie tablet, ładując sobie w międzyczasie do ust mochi z lodami.
Rachunek?
No właśnie, nic złego w lubieniu kogoś, ale ona z automatu miała się za kryminalistę. Pewnie dlatego, że znowu wychodziła na groomera lubiącego licealistów, lol. I to już drugi raz w ciągu jednego dnia, najgorzej. Westchnęła ciężko, ale posłała mu niemrawy uśmiech - jakoś jej się udało.
Nie zwróciła za bardzo uwagi na te wszystkie rumieńce i gwałtowne reakcje, bo sama przecież zajmowała się własnym zażenowaniem. No i podsuniętym jej deserem, którego sobie trochę ukradła. Biedna, zapomniała całkowicie o herbacie, więc widząc, jak przesuwa się w jej kierunku czarka, prawie pacnęła się znowu w czoło na swoją bezmyślność. No cóż.
Rozległo się ciche siorbanie, ale czy Iana to obchodziło, skoro i tak chuja słyszał? XD Zerknęła na tablet z kolejną, bardzo krótką wiadomością. Uśmiechnęła się tylko lekko i uniosła rękę na kelnera.
- Zapłacę, żeby nie robić im kłopotu. Jak będziesz chciał, to oddasz mi przelewem - mrugnęła do niego, bo skoro dopiero co jęczał o odwdzięczaniu się, to nie miała zamiaru kazać mu czuć się dłużnym względem jeszcze jednej osoby. I no proszę, pan kelner przyniósł rachuneczek, terminalik, nawet ten ramen na wynos, karta poszła w ruch, pik puk pik. I dostali cukiereczki do rachunku. Eukaliptusowe, jak jakieś koale.
Nie zwróciła za bardzo uwagi na te wszystkie rumieńce i gwałtowne reakcje, bo sama przecież zajmowała się własnym zażenowaniem. No i podsuniętym jej deserem, którego sobie trochę ukradła. Biedna, zapomniała całkowicie o herbacie, więc widząc, jak przesuwa się w jej kierunku czarka, prawie pacnęła się znowu w czoło na swoją bezmyślność. No cóż.
Rozległo się ciche siorbanie, ale czy Iana to obchodziło, skoro i tak chuja słyszał? XD Zerknęła na tablet z kolejną, bardzo krótką wiadomością. Uśmiechnęła się tylko lekko i uniosła rękę na kelnera.
- Zapłacę, żeby nie robić im kłopotu. Jak będziesz chciał, to oddasz mi przelewem - mrugnęła do niego, bo skoro dopiero co jęczał o odwdzięczaniu się, to nie miała zamiaru kazać mu czuć się dłużnym względem jeszcze jednej osoby. I no proszę, pan kelner przyniósł rachuneczek, terminalik, nawet ten ramen na wynos, karta poszła w ruch, pik puk pik. I dostali cukiereczki do rachunku. Eukaliptusowe, jak jakieś koale.
"Zapłacę, nie robić bańki*. Będziesz chciał, oddasz przelewem."
Był coraz bardziej zmęczony. Jego mózg rozróżniał coraz mniej ruchów warg Jasemin. Potarł nieznacznie oczy dłonią i pokiwał głową niemo się z nią zgadzając. Domyślał się co mówiła, a nie chciał męczyć jej z prośbą o powtarzanie. W trakcie gdy dziewczyna płaciła, Ian podniósł rękaw by zasłonić usta, skrywając tym samym własne ziewnięcie. Sam wyglądał teraz jak mała, śpiąca koala. Dokończył deser, nie omieszkając sięgnąć po cukierka, którego od razu wpakował sobie do buzi.
Dziękuję, że się ze mną spotkałaś Jass.
Napisał na tablecie, uśmiechając się do niej z wyraźną ulgą, wypijając herbatę praktycznie na raz. Dolał sobie jej nawet jeszcze więcej, zerkając czy nie uzupełnić też filiżanki Jasemin i wziął ramen Ivo, chowając go do torby. Może w ten sposób będzie jeszcze ciepły, gdy wróci do domu.
__________________________
*Ian zamiast "trouble" odczytał "bubble".
Był coraz bardziej zmęczony. Jego mózg rozróżniał coraz mniej ruchów warg Jasemin. Potarł nieznacznie oczy dłonią i pokiwał głową niemo się z nią zgadzając. Domyślał się co mówiła, a nie chciał męczyć jej z prośbą o powtarzanie. W trakcie gdy dziewczyna płaciła, Ian podniósł rękaw by zasłonić usta, skrywając tym samym własne ziewnięcie. Sam wyglądał teraz jak mała, śpiąca koala. Dokończył deser, nie omieszkając sięgnąć po cukierka, którego od razu wpakował sobie do buzi.
Dziękuję, że się ze mną spotkałaś Jass.
Napisał na tablecie, uśmiechając się do niej z wyraźną ulgą, wypijając herbatę praktycznie na raz. Dolał sobie jej nawet jeszcze więcej, zerkając czy nie uzupełnić też filiżanki Jasemin i wziął ramen Ivo, chowając go do torby. Może w ten sposób będzie jeszcze ciepły, gdy wróci do domu.
__________________________
*Ian zamiast "trouble" odczytał "bubble".
Patrzcie, jakie zaspane dziecko. Aż się rozczuliła. Trochę najgorzej, bo chyba uwalniały się w niej jakieś instynkty macierzyńskie i aż nie chciała teraz puszczać Iana do domu samego, a przecież musiała jeszcze tyle ogarnąć jak wróci, że niekoniecznie miała czas na pilnowanie, że wróci bezpiecznie. Nie no, dobra, da sobie radę sam. Tyle lat dawał, co się będzie teraz denerwować kolesiem z internetu.
Znaczy no, dobrym ziomkiem z internetu, ALE NADAL.
- Ojej - wyrwało jej się, kiedy przeczytała co jej napisał, po czym nie mogła w sumie powstrzymać uśmiechu i tej dziwnej potrzeby opatulenia chłopaka ramionami. Znaczy, poczekała, aż schowa ramen, bo jednak słabo by było, jakby się przypadkiem coś z nim stało. Ale tak. Złapała go jak takiego pluszowego kocura i nawet w policzek go cmoknęła (najwyżej dostanie zawału). Wcale nie zostawiła mu bladoróżowego śladu po pomadce. W ogóle. Nie. Pffff. Zaraz jednak odsunęła się, żeby mógł zobaczyć, co tam do niego mówi. - To ja dziękuję, jesteś super bułeczką. Następnym razem chodźmy gdzieś z Ivo i róbmy sobie z niego jaja.
Chichociki, tulaski, ale w końcu musieli się rozdzielić, każde poszło w swoją stronę, grzecznie pracować albo odpoczywać, albo oba.
zt x2!
Znaczy no, dobrym ziomkiem z internetu, ALE NADAL.
- Ojej - wyrwało jej się, kiedy przeczytała co jej napisał, po czym nie mogła w sumie powstrzymać uśmiechu i tej dziwnej potrzeby opatulenia chłopaka ramionami. Znaczy, poczekała, aż schowa ramen, bo jednak słabo by było, jakby się przypadkiem coś z nim stało. Ale tak. Złapała go jak takiego pluszowego kocura i nawet w policzek go cmoknęła (najwyżej dostanie zawału). Wcale nie zostawiła mu bladoróżowego śladu po pomadce. W ogóle. Nie. Pffff. Zaraz jednak odsunęła się, żeby mógł zobaczyć, co tam do niego mówi. - To ja dziękuję, jesteś super bułeczką. Następnym razem chodźmy gdzieś z Ivo i róbmy sobie z niego jaja.
Chichociki, tulaski, ale w końcu musieli się rozdzielić, każde poszło w swoją stronę, grzecznie pracować albo odpoczywać, albo oba.
zt x2!
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach