▲▼
Dotuptali. Droga zajęła im może trzy minuty, jako że lokal znajdował się dosłownie w sąsiednim budynku, choć jednak trzeba było się kawałek przejść, żeby przedostać się z jednego gmachu do drugiego.
Na szczęście między porą lunchu a obiadową ludzie raczej nie przychodzili, a właściciel lokalu był o tyle pracoholikiem, że nie postanawiał sam robić sobie przerwy. Może i było nieco opustoszale, ale za to jak wygodnie. Van Velzen wkroczyła ze swoim towarzyszem do środka, targając ze sobą te swoje urocze tkaniny, nim ruszyła do jakiegoś stolika w kąciku. Bo akurat był dla dwóch osób, przecież nie potrzebowali ucieczki od ludzi. Uniosła wzrok na Nixona, zwracając się do niego przodem (jeszcze nie zapomniała!).
- Ivo mówił, że nie jest zazdrosny i wrzucił emotkę większe niż dwukropek ce, to znaczy, że jest, co nie? - tu dosłownie skisła, serio. I dupę usadziła na krzesełku barowym, machając panu kelnerowi cing ciong, szczerząc się do niego.
Strona 1 z 2 • 1, 2
To jedno z tych miejsc, do których z chęcią wraca się z przyjaciółmi, gdy zatęskni się za azjatycką kuchnią. Restauracja ma w swoim menu pokażą i bogatą ofertę ramenów i sushi, ale oczywiście oferują jeszcze o wiele więcej. Ci, którzy pragną spróbować czegoś mniej powszechnego, także znajdą dla siebie coś dobrego. Szeroki spis potraw z różnego rodzaju mięs, ryb sprawia, że czasami niektórzy muszą się kilka razy zastanowić, zanim złożą swoje zamówienie. Wegetarianie i weganie też nie będą zawiedzeni, gdyż i dla nich znajdzie się odpowiednie strony w menu. Wszędzie rozwieszone są dekoracyjne lampki w kształcie faktycznych żarówek, a sporą część ścian zajmuje surowa cegła. Wysokie stoły i krzesła barowe porozstawiane są w wystarczającej odległości od siebie, co pozwala na swobodne rozmowy bez poczucia bycia podsłuchiwanym. Na podłodze wyłożonej ciemnymi panelami.
Raymen's Ramen
Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w R's Ramen? Kliknij na W.
Jesteś zainteresowany pracą w R's Ramen? Kliknij na W.
Dotuptali. Droga zajęła im może trzy minuty, jako że lokal znajdował się dosłownie w sąsiednim budynku, choć jednak trzeba było się kawałek przejść, żeby przedostać się z jednego gmachu do drugiego.
Na szczęście między porą lunchu a obiadową ludzie raczej nie przychodzili, a właściciel lokalu był o tyle pracoholikiem, że nie postanawiał sam robić sobie przerwy. Może i było nieco opustoszale, ale za to jak wygodnie. Van Velzen wkroczyła ze swoim towarzyszem do środka, targając ze sobą te swoje urocze tkaniny, nim ruszyła do jakiegoś stolika w kąciku. Bo akurat był dla dwóch osób, przecież nie potrzebowali ucieczki od ludzi. Uniosła wzrok na Nixona, zwracając się do niego przodem (jeszcze nie zapomniała!).
- Ivo mówił, że nie jest zazdrosny i wrzucił emotkę większe niż dwukropek ce, to znaczy, że jest, co nie? - tu dosłownie skisła, serio. I dupę usadziła na krzesełku barowym, machając panu kelnerowi cing ciong, szczerząc się do niego.
Szedł spokojnie za Jasemin, popijając swoją kawę z kubka-prezentu. Wchodzenie do innych lokali z własnym piciem nie było uznawane za zbyt grzeczne, ale jako że nie zdążył wypić nawet połowy, miał nadzieję że właściciele im przepuszczą, jeśli zamówi jakiś napój na miejscu. Usiadł wygodnie na krześle, kładąc przed sobą tablet, nim podniósł wzrok na dziewczynę. Momentalnie się wyszczerzył, wstukując coś na tablecie.
Zdecydowanie jest zazdrosny. Będę go tym męczył przez najbliższy tydzień. Szkoda, że z innymi nie jest tak łatwo się dogadać jak z tobą.
Westchnął cicho, chwilowo pochmurniejąc na samo wspomnienie swoich wiecznych wpadek. Na szczęście nie miał zbyt wiele czasu, by się nad tym zastanawiać. Kelner położył przed obojgiem dwie karty, przekierowując tym samym uwagę Nixona na jedzenie. Przewertował menu szukając działu wegetariańskiego, dośc szybko decydując się co chciałby zjeść.
Dużo gorzej sprawa się miała z piciem.
Myślisz, że herbata kaktusowa to dobry wybór? Brzmi dość zabawnie.
Zdecydowanie jest zazdrosny. Będę go tym męczył przez najbliższy tydzień. Szkoda, że z innymi nie jest tak łatwo się dogadać jak z tobą.
Westchnął cicho, chwilowo pochmurniejąc na samo wspomnienie swoich wiecznych wpadek. Na szczęście nie miał zbyt wiele czasu, by się nad tym zastanawiać. Kelner położył przed obojgiem dwie karty, przekierowując tym samym uwagę Nixona na jedzenie. Przewertował menu szukając działu wegetariańskiego, dośc szybko decydując się co chciałby zjeść.
Dużo gorzej sprawa się miała z piciem.
Myślisz, że herbata kaktusowa to dobry wybór? Brzmi dość zabawnie.
W międzyczasie dostała jeszcze kolejną wiadomość od wspomnianego zazdrośnika, śmiejąc się pod nosem. Przeczytała i wiadomość Ivo, i to co zostało wystukane na ekranie tabletu, i uśmiechnęła się jak taka typowa mała, zawstydzona lolitka z animu, ohohoho, hihihi, kurde.
- We-eeeeź! Nie możesz mi rzucać takimi tekstami, bo się rumienię, kiedy uroczy chłopcy mnie komplementują! - wcale nie opierała o stolik telefonu z cichociemnie włączonym nagrywaniem dla Ivo. Wcale. - I z tobą też się super rozmawia, i, mówię, jesteś jeszcze słodszy niż na czatach!
Jebaniutka, charyzma 100. Oby zadziałało i nieobecny tu Nixon miał rację z tą reakcją, bo inaczej, choć Jasemin mówiła to wszystko zupełnie szczerze, wyjdzie na totalną kretynkę, która tylko słodzi licealistom. Wystający lekko telefon schował się, a nagrywanie zostało przerwane. Nie przybliży drugiemu bliźniakowi szczegółów jej RaNdKi z jego bratem.
"Brzmi dość zabawnie."
- Sencha z kaktusem? Jest pyszna! Możemy wziąć dzbanek, kocham ją - oznajmiła, nim dosiorbała ostatni łyk swojego latte i odstawiła kubeczek na bok. Sama nie patrzyła nawet na kartę, doskonale wiedząc, co weźmie. Lubiła próbować nowych rzeczy, ale kiedy znajdowała gdzieś opcję dla siebie, stawała się człowiekiem zwyczaju. - Wcześnie to mówię, co nie, ale trochę mnie w sumie zaskoczyłeś, że się zgodziłeś tak od razu spotkać. Ja bym spanikowała.
- We-eeeeź! Nie możesz mi rzucać takimi tekstami, bo się rumienię, kiedy uroczy chłopcy mnie komplementują! - wcale nie opierała o stolik telefonu z cichociemnie włączonym nagrywaniem dla Ivo. Wcale. - I z tobą też się super rozmawia, i, mówię, jesteś jeszcze słodszy niż na czatach!
Jebaniutka, charyzma 100. Oby zadziałało i nieobecny tu Nixon miał rację z tą reakcją, bo inaczej, choć Jasemin mówiła to wszystko zupełnie szczerze, wyjdzie na totalną kretynkę, która tylko słodzi licealistom. Wystający lekko telefon schował się, a nagrywanie zostało przerwane. Nie przybliży drugiemu bliźniakowi szczegółów jej RaNdKi z jego bratem.
"Brzmi dość zabawnie."
- Sencha z kaktusem? Jest pyszna! Możemy wziąć dzbanek, kocham ją - oznajmiła, nim dosiorbała ostatni łyk swojego latte i odstawiła kubeczek na bok. Sama nie patrzyła nawet na kartę, doskonale wiedząc, co weźmie. Lubiła próbować nowych rzeczy, ale kiedy znajdowała gdzieś opcję dla siebie, stawała się człowiekiem zwyczaju. - Wcześnie to mówię, co nie, ale trochę mnie w sumie zaskoczyłeś, że się zgodziłeś tak od razu spotkać. Ja bym spanikowała.
Uroczy. Nazwała go uroczym. W dodatku powiedziała, że jest słodki. Menu Iana wylądowało głośno na stoliku - z czego nawet nie zdawał sobie sprawy - gdy uniósł ręce do twarzy, czując że jego policzki stanęły w żywym ogniu. Odwrócił się w bok, cicho odchrząkując z wyraźnym zażenowaniem. Jak miał teraz na nią spojrzeć? Cholera Nixon, nie powinieneś się nawet z czegoś takiego cieszyć! To tylko potwierdza, że patrzy na ciebie jak na dzieciaka. Młodszego brata. Pewnie wszyscy tak na ciebie patrzą, gdzie twój pierwiastek Samca Alfa?
Nie, szczerze mówiąc nie przeszkadzało mu to zbyt mocno. Od początku i tak traktował Jasemin wyłącznie jako materiał na przyjaciółkę, co nie zmieniało faktu że nadal kompletnie nie radził sobie z komplementami. Dopiero gdy udało mu się nieco uspokoić, wyprostował się na nowo, choć ślepia jeszcze chwilę obracały się na boki, nim był w stanie spojrzeć na twarz dziewczyny. A i tak był pewien, że rumieńce jeszcze nie do końca opuściły jego twarz. Przysunął do siebie tablet, zaraz obracając go w jej stronę.
Przecież to ty mnie zaprosiłaś.
Przypomniał jej z wyraźnym rozbawieniem, wahając się przez chwilę, nim wpisał coś powoli na klawiaturze, nieśmiało jej pokazując.
A ty na żywo wyglądasz jeszcze ładniej niż na zdjęciach. I masz śliczny uśmiech.
Bam.
Brawo Ian, udało ci się utrzymać tablet przez całe pięć sekund, nim spanikowałeś odkładając go z powrotem na blat stołu. Z pewnością matka byłaby dumna.
Nie, szczerze mówiąc nie przeszkadzało mu to zbyt mocno. Od początku i tak traktował Jasemin wyłącznie jako materiał na przyjaciółkę, co nie zmieniało faktu że nadal kompletnie nie radził sobie z komplementami. Dopiero gdy udało mu się nieco uspokoić, wyprostował się na nowo, choć ślepia jeszcze chwilę obracały się na boki, nim był w stanie spojrzeć na twarz dziewczyny. A i tak był pewien, że rumieńce jeszcze nie do końca opuściły jego twarz. Przysunął do siebie tablet, zaraz obracając go w jej stronę.
Przecież to ty mnie zaprosiłaś.
Przypomniał jej z wyraźnym rozbawieniem, wahając się przez chwilę, nim wpisał coś powoli na klawiaturze, nieśmiało jej pokazując.
A ty na żywo wyglądasz jeszcze ładniej niż na zdjęciach. I masz śliczny uśmiech.
Bam.
Brawo Ian, udało ci się utrzymać tablet przez całe pięć sekund, nim spanikowałeś odkładając go z powrotem na blat stołu. Z pewnością matka byłaby dumna.
Ojejku, czy ja właśnie przesadziłam?
Przysłoniła usta dłonią, mimo wszystko musząc powstrzymać się nieco od chichotu. Nie dlatego, że śmiała się z niego. To nie było jakieś szydzące czy cokolwiek, raczej chichotała dlatego, że to tylko utwierdziło ją w fakcie, że... że BYŁ uroczy. I że miała tu rację. Jejku, była okropna, bo ta reakcja była jeszcze poważniejsza, niż się spodziewała. Myślała, że może na chwilę odwróci wzrok czy coś, i że jego brat przesadzał. A tu dupsko.
"Przecież to ty mnie zaprosiłaś."
- Tak, ale, em... jakby to... po prostu łatwiej mi wyjść z inicjatywą niż odpowiedzieć na jakąś propozycję. Dlatego to ja zawsze za wszystkimi biegam.
I orany, czy on właśnie próbował ją zgasić w ten sam sposób? Już rozdziawiła gębę, widząc jakieś pojedyncze słówka w ciągu tych paru sekund, przez które widziała ekran tabletu. Coś z uśmiechem, coś, że ładna. C-c-c-c-cooooo.
- N-nie, ja, cooo, nie, ja jestem totalnie norma-
- Amm, przepraszam? - kelner cingciong wyrósł znikąd, ratując dwoje zażenowanych stulejarzy przed samymi sobą. - Czy można już przyjąć zamówienie?
- O! T-tak, tak! Prosiłabym chashu ramen, w normalnym rozmiarze, bez powiększania. Iii weźmiemy do tego dzbanek senchy kaktusowej - rzuciła, wzrok kierując oczywiście na kelnera, ale twarzą nadal zwracając się do Iana, żeby ogarnął ładnie sytuację. I wteeedy dopiero odwróciła na niego wzrok, razem zresztą z uroczym Azjatą spisującym wszystko w notesiku.
Przysłoniła usta dłonią, mimo wszystko musząc powstrzymać się nieco od chichotu. Nie dlatego, że śmiała się z niego. To nie było jakieś szydzące czy cokolwiek, raczej chichotała dlatego, że to tylko utwierdziło ją w fakcie, że... że BYŁ uroczy. I że miała tu rację. Jejku, była okropna, bo ta reakcja była jeszcze poważniejsza, niż się spodziewała. Myślała, że może na chwilę odwróci wzrok czy coś, i że jego brat przesadzał. A tu dupsko.
"Przecież to ty mnie zaprosiłaś."
- Tak, ale, em... jakby to... po prostu łatwiej mi wyjść z inicjatywą niż odpowiedzieć na jakąś propozycję. Dlatego to ja zawsze za wszystkimi biegam.
I orany, czy on właśnie próbował ją zgasić w ten sam sposób? Już rozdziawiła gębę, widząc jakieś pojedyncze słówka w ciągu tych paru sekund, przez które widziała ekran tabletu. Coś z uśmiechem, coś, że ładna. C-c-c-c-cooooo.
- N-nie, ja, cooo, nie, ja jestem totalnie norma-
- Amm, przepraszam? - kelner cingciong wyrósł znikąd, ratując dwoje zażenowanych stulejarzy przed samymi sobą. - Czy można już przyjąć zamówienie?
- O! T-tak, tak! Prosiłabym chashu ramen, w normalnym rozmiarze, bez powiększania. Iii weźmiemy do tego dzbanek senchy kaktusowej - rzuciła, wzrok kierując oczywiście na kelnera, ale twarzą nadal zwracając się do Iana, żeby ogarnął ładnie sytuację. I wteeedy dopiero odwróciła na niego wzrok, razem zresztą z uroczym Azjatą spisującym wszystko w notesiku.
Zawsze biega za innymi? Gdyby Ian wiedział, że tak wyglądała sytuacja już dawno zaprosiłby ją jako pierwszy. Po prostu nie chciał jej się narzucać. I teraz jednocześnie trochę tego żałował, jak i jednocześnie dochodził do wniosku, że był to całkiem niezły pomysł. Skoro łatwiej jej było wyjść z inicjatywą niż odpowiadać, jeszcze faktycznie by go odrzuciła. A Nixon nienajlepiej znosił ciągłe odrzucenia. Mimowolnie jego prawa dłoń powędrowała na lewe przedramię, drapiąc nieświadomie materiał.
Kelner pojawił się znikąd. Obserwując usta Jasemin nie było ciężko się zorientować, że jako pierwsza składała zamówienie. Podniósł w tym czasie swoje niezawodne urządzenie, by samemu ułatwić wszystko kelnerowi.
Dla mnie Vege Tantan Ramen, w pomniejszonej wersji. I na deser mochi z lodami z zielonej herbaty. Tylko jeśli mogę prosić o podanie po głównym daniu.
Uśmiechnął się nieznacznie do kelnera, czekając czy aby na pewno wszystko jasno przekazał, gotowy w razie czego coś dopisać. Plus z Ianem był taki, że rzadko kiedy ktoś faktycznie musiał go prosić o dodatkowe informacje - a nigdy o powtarzanie. W końcu nie musieli wytężać słuchu, wystarczyło że nachylili się lekko w dół, by mieć lepszy wgląd na jego tablet. Gorzej jeśli mieli problemy ze wzrokiem. Wyobrażacie sobie sytuację, że Ian idzie do restauracji, w której zatrudniają niewidomych kelnerów? Masakra.
Kelner pojawił się znikąd. Obserwując usta Jasemin nie było ciężko się zorientować, że jako pierwsza składała zamówienie. Podniósł w tym czasie swoje niezawodne urządzenie, by samemu ułatwić wszystko kelnerowi.
Dla mnie Vege Tantan Ramen, w pomniejszonej wersji. I na deser mochi z lodami z zielonej herbaty. Tylko jeśli mogę prosić o podanie po głównym daniu.
Uśmiechnął się nieznacznie do kelnera, czekając czy aby na pewno wszystko jasno przekazał, gotowy w razie czego coś dopisać. Plus z Ianem był taki, że rzadko kiedy ktoś faktycznie musiał go prosić o dodatkowe informacje - a nigdy o powtarzanie. W końcu nie musieli wytężać słuchu, wystarczyło że nachylili się lekko w dół, by mieć lepszy wgląd na jego tablet. Gorzej jeśli mieli problemy ze wzrokiem. Wyobrażacie sobie sytuację, że Ian idzie do restauracji, w której zatrudniają niewidomych kelnerów? Masakra.
Ślepi kelnerzy najgorzej.
No ale, pan kelner rzucił im jakimś "kaśkomarimaśta", następnie zabrał karty i dupsko w troki - czyli na kuchnię. Więc znowu zostali sami i nie było żadnych męskich głosów w powietrzu, ani żadnych dobrych słuchaczy, heheheheheh.
- Toooo eeeee... - zacisnęła wargi na krótką chwilę. - Ivo mówił, że zawsze się tak rumienisz, hehehehe >D I kazał mi wysłać filmik z twoją reakcją, niezabijajmnieproszę.
Autentycznie zasłoniła się rękami po tym jak już to powiedziała, jakby naprawdę bała się tego maluszka. Dzieciaczka. Bubusia.
No ale, pan kelner rzucił im jakimś "kaśkomarimaśta", następnie zabrał karty i dupsko w troki - czyli na kuchnię. Więc znowu zostali sami i nie było żadnych męskich głosów w powietrzu, ani żadnych dobrych słuchaczy, heheheheheh.
- Toooo eeeee... - zacisnęła wargi na krótką chwilę. - Ivo mówił, że zawsze się tak rumienisz, hehehehe >D I kazał mi wysłać filmik z twoją reakcją, niezabijajmnieproszę.
Autentycznie zasłoniła się rękami po tym jak już to powiedziała, jakby naprawdę bała się tego maluszka. Dzieciaczka. Bubusia.
Zamknął na chwilę oczy, unikając tym samym kolejnego przewracania nimi. No poważnie, jak tak dalej pójdzie to mu się w głowie zakręci i dopiero będzie. Dlaczego tak czuł, że jego brat maczał w tym palce?
Mogłem się domyślić, że to jego sprawka. Swoją drogą, Ivo prosił żebym cię spytał czy się z kim spotykasz.
A to mała menda. Widocznie nie zamierzał odpuścić wrobienia go w taką sytuację. Całkowicie przekręcił zatem słowa młodszego Nixona, wpatrując się uważnie w Jasemin, nijak nie dając po sobie poznać, że naginał prawdę. Zdarzało mu się całkiem nieźle grać, gdy wymagała tego sytuacja. W końcu dziwnym by było, gdyby było inaczej przy ilości paskudnych rzeczy jakie wciskał mu Ivo, co nie?
Swoją drogą mam nieco dziwne pytanie. Albo prośbę?
Przytrzymał przez chwilę ekran w powietrzu dając jej czas na zapoznanie się z tekstem, nim przystąpił do ponownego pisania.
Znalazłabyś kiedyś chwilę wybrać się ze mną na zakupy? Masz świetny styl. Co prawda sam noszę na codzień mniej kolorowe rzeczy, ale czasem czuję sie nie na miejscu chodząc po Riverdale w za dużej bluzie... a Ivo ma beznadziejny gust.
Mogłem się domyślić, że to jego sprawka. Swoją drogą, Ivo prosił żebym cię spytał czy się z kim spotykasz.
A to mała menda. Widocznie nie zamierzał odpuścić wrobienia go w taką sytuację. Całkowicie przekręcił zatem słowa młodszego Nixona, wpatrując się uważnie w Jasemin, nijak nie dając po sobie poznać, że naginał prawdę. Zdarzało mu się całkiem nieźle grać, gdy wymagała tego sytuacja. W końcu dziwnym by było, gdyby było inaczej przy ilości paskudnych rzeczy jakie wciskał mu Ivo, co nie?
Swoją drogą mam nieco dziwne pytanie. Albo prośbę?
Przytrzymał przez chwilę ekran w powietrzu dając jej czas na zapoznanie się z tekstem, nim przystąpił do ponownego pisania.
Znalazłabyś kiedyś chwilę wybrać się ze mną na zakupy? Masz świetny styl. Co prawda sam noszę na codzień mniej kolorowe rzeczy, ale czasem czuję sie nie na miejscu chodząc po Riverdale w za dużej bluzie... a Ivo ma beznadziejny gust.
Spotyka się? Uniosła brew, uśmiechając się mimochodem, bo przecież Ivo nazywał ją staruchą jeszcze tego samego dnia, halo.
- Am... nie, jakoś za dużo czasu spędzam na projektach szkolnych i znajomych. Znaczy, jest ktoś, kto mi nawet imponuje, ale ledwo znam tę osobę, w-więc to tylko takie głupie zauroczenie, ahaha-... ha... haha - cooooo. Cooo. Cooooo. Podrapała się palcem po policzku, zerkając na moment w bok, bo jednak tak, jak kochała plotkować, tak dziwnie jej było gadać o sobie. - Eeee, t-tak. Poza tym, czy on nie jest dla mnie za młody? Powiedział, że jestem stara. :/
Widząc jak zaczyna kolejny temat, zamieniła się w słuch. Albo raczej wzrok. Wytężyła go i zaczęła kiwać głową jak durna, czytając kolejne słowa, które Ian jej sprezentował. Iksde. I, mówię wam, rozpromieniła się tak, jakby ktoś właśnie wręczył jej miliard dolarów i paczkę stroopwafli.
- TAK, O BONIU - się prawie rozdarła, głupia baba. - Pokażę ci moje tajne triki ciucholandowe, a potem pójdziemy do wszystkich super sklepów, nawet ci coś uszyję! EJ, zaraz, czekaj no - przerwała na moment, marszcząc brwi. - Jaki paskudny gust, czynnie pomagam mu z projektami wszystkich bluz, które ci sprezentował, osobiście je szyłam!
OOOOoOOoooooOoooo, to się wkopałeś.
- Am... nie, jakoś za dużo czasu spędzam na projektach szkolnych i znajomych. Znaczy, jest ktoś, kto mi nawet imponuje, ale ledwo znam tę osobę, w-więc to tylko takie głupie zauroczenie, ahaha-... ha... haha - cooooo. Cooo. Cooooo. Podrapała się palcem po policzku, zerkając na moment w bok, bo jednak tak, jak kochała plotkować, tak dziwnie jej było gadać o sobie. - Eeee, t-tak. Poza tym, czy on nie jest dla mnie za młody? Powiedział, że jestem stara. :/
Widząc jak zaczyna kolejny temat, zamieniła się w słuch. Albo raczej wzrok. Wytężyła go i zaczęła kiwać głową jak durna, czytając kolejne słowa, które Ian jej sprezentował. Iksde. I, mówię wam, rozpromieniła się tak, jakby ktoś właśnie wręczył jej miliard dolarów i paczkę stroopwafli.
- TAK, O BONIU - się prawie rozdarła, głupia baba. - Pokażę ci moje tajne triki ciucholandowe, a potem pójdziemy do wszystkich super sklepów, nawet ci coś uszyję! EJ, zaraz, czekaj no - przerwała na moment, marszcząc brwi. - Jaki paskudny gust, czynnie pomagam mu z projektami wszystkich bluz, które ci sprezentował, osobiście je szyłam!
OOOOoOOoooooOoooo, to się wkopałeś.
Czyli Ivo nie miał szczęścia. Z drugiej strony dopóki Jasemin oficjalnie się z nikim nie widywała, nadal miał szansę. Będzie musiał mu to potem przekazać. Choć jakoś nie do końca potrafił sobie wyobrazić swojego brata w wersji Samca Alfa agresora, wjeżdżającego pomiędzy Jass i jej wybranka (czy też wybrankę) z zamiarem wyrwania jej. Zaśmiał się widząc jak dziewczyna rzuca coś o byciu starym.
Jest beznadziejny. Jego przyszła dziewczyna będzie miała przerąbane.
Pokrecił głową na boki z wyraźnym rozbawieniem, nie drążąc już jednak tematu. Zemsta dokonana, tok rozmowy zmieniony. Przynajmniej na razie. Nie wiedział jednak, że aż tak bardzo się wkopał. Całe szczęście, że był kreatywny. Uniósł dłoń ku górze prosząc ją, by przez chwilę nic nie mówiła. Nie był w stanie pisać i patrzeć na nią jednocześnie.
Nie chodzi o projekty. Ostatnio zaproponował, że kupi mi słuchawki z uszami świecące w rytm muzyki. Po pierwsze, po co mi druga para uszu, skoro mam swoje? Może i nie działają, ale dziwnie by to wyglądało. Po drugie, rytm muzyki? Przecież i tak go nie słyszę.
Przewrócił oczami, uśmiechając się z rozbawieniem. Choć gdzieś tam cichutko w głębi duszy właśnie zaczynał wątpić czy poproszenie ją o pójście na wspólne zakupy było dobrym pomysłem. Chciałby się jakoś wpasować, a nie jeszcze mocniej wybijać. Gdyby tak mógł wyglądać bardziej jak uczeń klasy A... nie, na pewno nie było go na to stać. Przygasł nieznacznie, zaraz wstukując coś powoli na ekranie.
Pójdziemy w bardziej przygaszone kolory, okej? Proszę.
Jest beznadziejny. Jego przyszła dziewczyna będzie miała przerąbane.
Pokrecił głową na boki z wyraźnym rozbawieniem, nie drążąc już jednak tematu. Zemsta dokonana, tok rozmowy zmieniony. Przynajmniej na razie. Nie wiedział jednak, że aż tak bardzo się wkopał. Całe szczęście, że był kreatywny. Uniósł dłoń ku górze prosząc ją, by przez chwilę nic nie mówiła. Nie był w stanie pisać i patrzeć na nią jednocześnie.
Nie chodzi o projekty. Ostatnio zaproponował, że kupi mi słuchawki z uszami świecące w rytm muzyki. Po pierwsze, po co mi druga para uszu, skoro mam swoje? Może i nie działają, ale dziwnie by to wyglądało. Po drugie, rytm muzyki? Przecież i tak go nie słyszę.
Przewrócił oczami, uśmiechając się z rozbawieniem. Choć gdzieś tam cichutko w głębi duszy właśnie zaczynał wątpić czy poproszenie ją o pójście na wspólne zakupy było dobrym pomysłem. Chciałby się jakoś wpasować, a nie jeszcze mocniej wybijać. Gdyby tak mógł wyglądać bardziej jak uczeń klasy A... nie, na pewno nie było go na to stać. Przygasł nieznacznie, zaraz wstukując coś powoli na ekranie.
Pójdziemy w bardziej przygaszone kolory, okej? Proszę.
Był beznadziejny, zgadzała się stuprocentowo. No bo błagam, nazywać ją starą a potem pytać swojego brata o to, czy jest wolna? Co to w ogóle za nędzne podrywy. Może zadziałałyby na jakieś śmieszkowe laski typu Szeridan Pejcz (lol), ale Jasemin raczej wolała tradycyjne czekoladki i słodki książęcy komplemencik. Śmieszki i wjeżdżanie na siebie dla żartów później.
- Cooo, po co ci takie słuchawki? Brzmi jak typowy on - ciska głupimi żartami, z których tylko on się śmieje - również wywróciła oczyma, ale za to wzdychając ciężko. Jak już wcześniej wspominałam, niby van Velzen pieniądze miała, ale nadal nie lubiła ich marnowania, a to brzmiało jak typowe wyrzucanie kasy w błoto. Gdyby Ian faktycznie wykazywał chęć słuchania muzyki, to jasne, okej, zero problemu. Ale tak?
"Pójdziemy w bardziej przygaszone kolory, okej?"
Uniosła kciuk i nawet wyjęła już telefon, żeby pokazać Nixonowi jakieś paletki kolorów, kiedy kelner postawił przed nimi herbatę, oznajmiając, że zaraz wraca z zupą. Ech. Dobra, ogarnie to na szybko. Wyszurała jakieś ładne szarawe granaty, bordo, musztardowy, bo tak, nawet dorzuciła parę krat w różnych kolorach, pozbierała to szybko do jednego folderu w galerii (bo przecież miała te próbniki zapisane w każdej chwili, żeby wiedzieć, co i jak), po czym podsunęła chłopakowi telefon i bez słowa przesunęła palcem nad ekranem na znak, że może sobie poscrollować i pokazać jej, co mu się podoba.
A kelner cing ciong przyniósł ramen, nomnomnom, dobrze, że mieli tego wielkie gary i wystarczyło ogarnąć nudle, BO BYŁA GŁODNA.
- Cooo, po co ci takie słuchawki? Brzmi jak typowy on - ciska głupimi żartami, z których tylko on się śmieje - również wywróciła oczyma, ale za to wzdychając ciężko. Jak już wcześniej wspominałam, niby van Velzen pieniądze miała, ale nadal nie lubiła ich marnowania, a to brzmiało jak typowe wyrzucanie kasy w błoto. Gdyby Ian faktycznie wykazywał chęć słuchania muzyki, to jasne, okej, zero problemu. Ale tak?
"Pójdziemy w bardziej przygaszone kolory, okej?"
Uniosła kciuk i nawet wyjęła już telefon, żeby pokazać Nixonowi jakieś paletki kolorów, kiedy kelner postawił przed nimi herbatę, oznajmiając, że zaraz wraca z zupą. Ech. Dobra, ogarnie to na szybko. Wyszurała jakieś ładne szarawe granaty, bordo, musztardowy, bo tak, nawet dorzuciła parę krat w różnych kolorach, pozbierała to szybko do jednego folderu w galerii (bo przecież miała te próbniki zapisane w każdej chwili, żeby wiedzieć, co i jak), po czym podsunęła chłopakowi telefon i bez słowa przesunęła palcem nad ekranem na znak, że może sobie poscrollować i pokazać jej, co mu się podoba.
A kelner cing ciong przyniósł ramen, nomnomnom, dobrze, że mieli tego wielkie gary i wystarczyło ogarnąć nudle, BO BYŁA GŁODNA.
Ciężko byłoby stwierdzić jak Ian miałby dokładnie tej muzyki słuchać. Może opierając się na wibracjach? Bez wątpienia miałoby to sens na jakichś większych koncertach, gdzie ziemia dosłownie się trzęsła, ale z drugiej strony wątpił by miałoby mu to sprawić jakąś większą radość.
Wyglądało na to, że udało mu się wybrnąć z trudnej sytuacji. Ledwo powstrzymał odetchnięcie z ulgą. Nie chciałby wkurzyć Jasemin na pierwszym spotkaniu, zwłaszcza że dziewczyny były dużo bardziej przerażające niż chłopcy, gdy już wchodziły na odpowiedni poziom.
Gdy dostał jej telefon, zaczął przyglądać się kolorom z wyraźnym zainteresowaniem. Granat, bordo, zwykła czerwień, ciemna musztarda. Zaznaczał różne kolory, zdecydowanie omijając soczyste zielenie, błękity czy róże. Na razie zdecydowanie nie czuł się w nich zbyt komfortowo. Może kiedyś. Po pokazaniu jej zestawienia, oddał jej telefon i podrapał się po policzku, patrząc przez chwilę na swój tablet. Zawahał się, zerkając na Jasemin, nim w końcu zaczął wpisywać literkę po literce, co chwilę przystając jakby sam nie był pewien czy na pewno chciał się tym podzielić.
Jass, jeśli trafiłabyś na kogoś kto robi dla ciebie... różne rzeczy, ale nie chce w żaden sposób przyjąć nic od ciebie... jak byś się odwdzięczyła? Jeszcze wyobraź sobie, że ta osoba jest suuuuper uparta i na większość propozycji od razu ucieka w drugą stronę.
Odwrócił powoli tablet w jej stronę, przesuwając go nieco w bok, by ekran nie zaparował od ramenu. Nie zamierzał jej aż tak męczyć mówieniem podczas jedzenia, skoro i tak nie był w stanie się z nią jednocześnie komunikować i jeść, ale miał nadzieję, że może ona będzie w stanie coś mu doradzić SKORO IVO BYŁ CAŁKOWICIE BEZUŻYTECZNY.
Wyglądało na to, że udało mu się wybrnąć z trudnej sytuacji. Ledwo powstrzymał odetchnięcie z ulgą. Nie chciałby wkurzyć Jasemin na pierwszym spotkaniu, zwłaszcza że dziewczyny były dużo bardziej przerażające niż chłopcy, gdy już wchodziły na odpowiedni poziom.
Gdy dostał jej telefon, zaczął przyglądać się kolorom z wyraźnym zainteresowaniem. Granat, bordo, zwykła czerwień, ciemna musztarda. Zaznaczał różne kolory, zdecydowanie omijając soczyste zielenie, błękity czy róże. Na razie zdecydowanie nie czuł się w nich zbyt komfortowo. Może kiedyś. Po pokazaniu jej zestawienia, oddał jej telefon i podrapał się po policzku, patrząc przez chwilę na swój tablet. Zawahał się, zerkając na Jasemin, nim w końcu zaczął wpisywać literkę po literce, co chwilę przystając jakby sam nie był pewien czy na pewno chciał się tym podzielić.
Jass, jeśli trafiłabyś na kogoś kto robi dla ciebie... różne rzeczy, ale nie chce w żaden sposób przyjąć nic od ciebie... jak byś się odwdzięczyła? Jeszcze wyobraź sobie, że ta osoba jest suuuuper uparta i na większość propozycji od razu ucieka w drugą stronę.
Odwrócił powoli tablet w jej stronę, przesuwając go nieco w bok, by ekran nie zaparował od ramenu. Nie zamierzał jej aż tak męczyć mówieniem podczas jedzenia, skoro i tak nie był w stanie się z nią jednocześnie komunikować i jeść, ale miał nadzieję, że może ona będzie w stanie coś mu doradzić SKORO IVO BYŁ CAŁKOWICIE BEZUŻYTECZNY.
- Ivo mi właśnie napisał, że wcale nie pytał, czy jestem wolna, serce złamane - westchnęła dosłownie w momencie, w którym miała oddać mu telefon. Odpisała jeszcze coś szybko i wtedy przekazała urządzenie Ianowi, siorbiąc powoli ramen i przyglądając się temu, co tam sobie wybiera. Mimo wszystko już teraz sama budowała sobie jakąś wizję. No bo i da jej to jakiś pomysł na prezent dla swojego nowego rzeczywistego znajomego, i na projekt na zajęcia, a to to, a to tamto. Tyle pieczeni na jednym ogniu to jeszcze nikt nie upiekł.
Wepchnęła sobie akurat jakiś kawałek mięsa do pyska, przeżuwając go, gdy czytała wiadomość. Mina myśliciela numer osiem. Przełknęła smaczny kąsek, zaczerpnęła trochę zupy, nadal wpatrując się uważnie w tablet, to marszcząc czoło, to znowu rozluźniając mięśnie pyska. Już otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie jednak zamachała telefonem, pokazując palcem, że to po prostu na nim wszystko napisze, żeby mógł w spokoju jeść. Miała dopilnować, żeby coś wciągnął, więc zamierzała słowa dotrzymać, samej stukając wiadomość kciukiem jednej ręki, drugą operując naprzemiennie łyżką i pałeczkami. Wreszcie podsunęła mu ponownie telefon przez stół, uśmiechając się trochę bezradnie.
Wepchnęła sobie akurat jakiś kawałek mięsa do pyska, przeżuwając go, gdy czytała wiadomość. Mina myśliciela numer osiem. Przełknęła smaczny kąsek, zaczerpnęła trochę zupy, nadal wpatrując się uważnie w tablet, to marszcząc czoło, to znowu rozluźniając mięśnie pyska. Już otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie jednak zamachała telefonem, pokazując palcem, że to po prostu na nim wszystko napisze, żeby mógł w spokoju jeść. Miała dopilnować, żeby coś wciągnął, więc zamierzała słowa dotrzymać, samej stukając wiadomość kciukiem jednej ręki, drugą operując naprzemiennie łyżką i pałeczkami. Wreszcie podsunęła mu ponownie telefon przez stół, uśmiechając się trochę bezradnie.
Zrobiłabym mu niespodziankę! Zabrała na jakieś jedzenie na przykład, albo coś mu uszyła. Znaczy, nie każdy szyje, ale każdy ma jakieś umiejętności. Nie dawałabym nikomu pieniędzy, niezależnie od stanu majątkowego, bo, nie wiem, wydaje mi się to trochę niegrzeczne? Ale skoro ta osoba się zapiera, to po prostu nic nie proponuj i go tym zaskocz! Jeśli ktoś nic nie chce i wiesz, że ma wszystko, czego potrzebuje, to nawet najmniejszy gest jest miły, bo się tego po prostu nie spodziewa. Po prostu dowiedz się, co lubi. Może jest jakaś marka słodyczy, którą uwielbia, albo lubi zbierać jakieś konkretne przedmioty. Po prostu bądź uważny na jego zainteresowania i jestem pewna, że coś wykombinujesz. Mam nadzieję, że to ci coś da, bo ja w sumie nie myślę za bardzo nad prezentami i tak dalej, po prostu pomysł mi wpada, kiedy widzę coś inspirującego, co kojarzy mi się z tą osobą.
Ian urodzona aktorzyna momentalnie uniósł brew do góry. Odgarnął nieznacznie włosy na bok, zabierając grzywkę z oczu, choć i tak błyskawicznie wróciła na swoje miejsce.
Niech zgadnę, pewnie jeszcze zaczął dla niepoznaki rzucać jakimiś głupimi tekstami, by pokazać jak bardzo nie jesteś w jego typie?
Nigdy nie próbuj wywołać wojny ze swoim bratem bliźniakiem. Oni doskonale wiedzą jak działasz i obrócą wszystko na swoją korzyść, ot co! Zabrał się za swoje jedzenie, widząc że Jasemin postanowiła mu odpisać. Póki co postanowił się skupić na samym makaronie i wyjadaniu poszczególnych składników, a zupę zostawić sobie na koniec.
Aż w końcu dostał odpowiedź. Być może sięgnał po telefon odrobinę za szybko. Nic dziwnego, że zmieszał się własną nadgorliwością, zerkając ukradkiem na Jass. Koniec końców zaczął chłonąć zdanie po zdaniu. Całe szczęście od początku nie miał w planach dawania nikomu pieniędzy. Ale prezent... nie miał pojęcia co chłopak mógł lubić. Co jeśli kupi mu jakieś super słodycze, dla których większość by zabiła, a okaże się że ich nie lubi? Nie może też tak po prostu do niego napisać pytając czy lubi słodycze.
Może?
Nie może?
Westchnął ciężko, odkładając telefon na stół i przesuwając go do dziewczyny, przed powrotem do jedzenia, grzebiąc pałeczkami w ramenie. Wyglądało na to, że nadal zostawała mu metoda prób i błędów. Byle tylko w którymś momencie nie zrobił czegoś tak głupiego, że kompletnie przekreśli ich znajomość.
No i się chłopak zdołował.
Niech zgadnę, pewnie jeszcze zaczął dla niepoznaki rzucać jakimiś głupimi tekstami, by pokazać jak bardzo nie jesteś w jego typie?
Nigdy nie próbuj wywołać wojny ze swoim bratem bliźniakiem. Oni doskonale wiedzą jak działasz i obrócą wszystko na swoją korzyść, ot co! Zabrał się za swoje jedzenie, widząc że Jasemin postanowiła mu odpisać. Póki co postanowił się skupić na samym makaronie i wyjadaniu poszczególnych składników, a zupę zostawić sobie na koniec.
Aż w końcu dostał odpowiedź. Być może sięgnał po telefon odrobinę za szybko. Nic dziwnego, że zmieszał się własną nadgorliwością, zerkając ukradkiem na Jass. Koniec końców zaczął chłonąć zdanie po zdaniu. Całe szczęście od początku nie miał w planach dawania nikomu pieniędzy. Ale prezent... nie miał pojęcia co chłopak mógł lubić. Co jeśli kupi mu jakieś super słodycze, dla których większość by zabiła, a okaże się że ich nie lubi? Nie może też tak po prostu do niego napisać pytając czy lubi słodycze.
Może?
Nie może?
Westchnął ciężko, odkładając telefon na stół i przesuwając go do dziewczyny, przed powrotem do jedzenia, grzebiąc pałeczkami w ramenie. Wyglądało na to, że nadal zostawała mu metoda prób i błędów. Byle tylko w którymś momencie nie zrobił czegoś tak głupiego, że kompletnie przekreśli ich znajomość.
No i się chłopak zdołował.
- Tak, cały czas nazywa mnie starą i sugeruje, że wyglądam jak jego matka - prychnęła na dokładkę, nawet jeśli Ian tego nie usłyszał. Nie, żeby miała ochotę na randkowanie z licealistą, ale jednak takie odrzucenie BOLI, okej? Bo był uroczy! Nawet jeśli gówniarz, to mogłaby chociaż spróbować z nim wyjść na jakąś kawę. A jakby nie wyszło, to nadal ziomki. Pfiiii!
Jej złote rady chyba na nic się nie zdały, bo się dziecko w sobie zamknęło, no rany. Mlasnęła cicho, skrzywiła się, nim pomalowanym pazurem dziabnęła Nixona w czubek głowy, żeby na nią spojrzał.
- No weź, bubku. Jak go znasz, to na pewno wiesz, co lubi. A jak dopiero go poznajesz, to będziesz miał milion lat, żeby się odwdzięczyć. I za ten czas go poznasz. Nie musisz nikomu dawać rzeczy od samego początku, wszystko w swoim czasie. Wiem, że to denerwuje, bo czujesz się, jak taki pasożyt, ale musisz się nauczyć cierpliwości. Zanim ja zrobiłam mojej mamie pierwszą sukienkę, ona wykładała pieniądze na moje życie prawie dwadzieścia lat. Zanim uzbierałam pieniądze, żeby kupić mojej znajomej coś, czego szukała latami, ale nie umiała zdobyć, musiałam się najpierw narobić kilka miesięcy i w ogóle się DOWIEDZIEĆ, że chce akurat tę głupią kolekcjonerską figurkę, o której wcześniej nie słyszałam. A wiesz, ile ona dla mnie wcześniej zrobiła? Potrzebowałam jakichś specjalnych materiałów? Jeden telefon do jej ciotki i załatwione. Jakieś tańsze przeloty? Jej ojciec pracuje w liniach lotniczych. Tu to, tu tamto. Też się z tym czułam okropnie, bo nie chciała nic w zamian, ale w końcu znalazłam coś, czego ona nie umiała znaleźć dla siebie przez naprawdę długi czas.
Byłoby sentymentalnie, gdyby zaraz po tym nie wpakowała sobie pięciu kawałków bambusa do pyska. Naraz.
Jej złote rady chyba na nic się nie zdały, bo się dziecko w sobie zamknęło, no rany. Mlasnęła cicho, skrzywiła się, nim pomalowanym pazurem dziabnęła Nixona w czubek głowy, żeby na nią spojrzał.
- No weź, bubku. Jak go znasz, to na pewno wiesz, co lubi. A jak dopiero go poznajesz, to będziesz miał milion lat, żeby się odwdzięczyć. I za ten czas go poznasz. Nie musisz nikomu dawać rzeczy od samego początku, wszystko w swoim czasie. Wiem, że to denerwuje, bo czujesz się, jak taki pasożyt, ale musisz się nauczyć cierpliwości. Zanim ja zrobiłam mojej mamie pierwszą sukienkę, ona wykładała pieniądze na moje życie prawie dwadzieścia lat. Zanim uzbierałam pieniądze, żeby kupić mojej znajomej coś, czego szukała latami, ale nie umiała zdobyć, musiałam się najpierw narobić kilka miesięcy i w ogóle się DOWIEDZIEĆ, że chce akurat tę głupią kolekcjonerską figurkę, o której wcześniej nie słyszałam. A wiesz, ile ona dla mnie wcześniej zrobiła? Potrzebowałam jakichś specjalnych materiałów? Jeden telefon do jej ciotki i załatwione. Jakieś tańsze przeloty? Jej ojciec pracuje w liniach lotniczych. Tu to, tu tamto. Też się z tym czułam okropnie, bo nie chciała nic w zamian, ale w końcu znalazłam coś, czego ona nie umiała znaleźć dla siebie przez naprawdę długi czas.
Byłoby sentymentalnie, gdyby zaraz po tym nie wpakowała sobie pięciu kawałków bambusa do pyska. Naraz.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach