▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Nienawiść do królowej nauk połączoną z talentem do wykonywania obliczeń w pamięci odziedziczyła niewątpliwie po ojcu, który, podobnie jak Leilani, nigdy nie był orłem z matematyki. Tak jak w przypadku Louisa, oblewał ją zimny pot na samą myśl o prostych równaniach (dla niej 7+6 to 12 i koniec), nie mówiąc już o "trudniejszym" materiale, jak dzielenie, czy — nie daj Boże — ułamki, funkcje i inne dzikie prawdopodobieństwa.
Wielkie więc było jej zdziwienie i rozczarowanie, gdy dowiedziała się, że tamtego pięknego październikowego poranka, zamiast ukochanej chemii, czeka ich zastępstwo... z matematyczką. Odkąd Blythe wyjechał na wymianę nie miała nikogo, kto pomógłby jej z tym przedmiotem, a jeszcze Riverdale High School (była pewna, że to celowa i długotrwała zemsta Cadogana za narkotyki) dowaliło jej matmę z samego rana, kiedy nie zdążyła jeszcze spisać pracy domowej od jednej z nielicznych osób, jakie nie odwróciły się od Leilani po zeszłorocznej akcji na balu.
Do klasy weszła jak na ścięcie, zajęła ulubione miejsce w ostatniej ławce pod ścianą i modliła się, aby nie została wywołana do odpowiedzi. Zawsze mogła udawać, że źle się czuje i spędzić cały dzień w mieszkaniu ojca, ale obawiała się, że trzeci raz w tym samym tygodniu ten numer by nie przeszedł. A szkoda, mogłaby cały dzień oglądać Netflixa z Terrą i resztą psiego stadka zgromadzonego wokół niej. Poza tym, mogłaby zrobić na obiad swojego popisowego (bo nic lepszego nie umiała) kurczaka z makaronem i szpinakiem, a potem pojechać po Louisa do warsztatu, żeby nie musiał iść sam przez pół miasta i...
— Leilani, usiądź z Rene. Ktoś jeszcze nie ma partnera?
Podniosła pytający wzrok na nauczycielkę, ale nie zamierzała o nic pytać. Już raz została przed wszystkimi skarcona za swoje bujanie w obłokach i nie chciała, żeby sytuacja się powtórzyła. Szczególnie, że nie należała ona do najprzyjemniejszych, a policzki wciąż piekły ją ze wstydu i złości na samo wspomnienie.
Zebrała swoje rzeczy i pośpiesznie przeniosła się do rudowłosego kolegi, z którym nie miała okazji porozmawiać od czasu swojego powrotu do szkoły pod odwyku, czyli od... marca? A nawet wcześniej udawało im się zamienić tylko kilka słów na temat szkoły.
— Cześć. — rzuciła cicho nawet nie patrząc w stronę swojego partnera. Jego niechęć wobec panny Cigfran była niemalże namacalna. A może to ona znów coś sobie wkręcała? Faktem jednak było, że odkąd na jaw wyszły jej problemy z używkami, część znajomych z klasy odwróciła się od niej plecami, wyśmiewali ją, odpychali od siebie, a w najlepszym przypadku ignorowali.
— Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteście zadowoleni z dwóch zajęć matematyki w ciągu jednego dnia i to do tego o tak podłej godzinie, dlatego na rozluźnienie przygotowałam dla was matematyczne zagadki — kobieta przeszła między ławkami zostawiając na nich zadrukowane kartki papieru — Zadania nie są trudne, a para, która jako pierwsza rozwiąże wszystkie zagadki bezbłędnie, dostanie dodatkową ocenę z aktywności, która będzie wliczać się w średnią na półrocze.
Zaraz potem kartka z zadaniami wylądowała na ławce okupowanej przez Leię i Rene.
W rzeczywistości wszystkie zagadki były na poziomie szkoły podstawowej, tylko Leia była matematycznym debilem. Kurtyna.
Leilani Ruth Cigrfan x Rene Dubois
Jesień 2024, Riverdale City
Jesień 2024, Riverdale City
Nienawiść do królowej nauk połączoną z talentem do wykonywania obliczeń w pamięci odziedziczyła niewątpliwie po ojcu, który, podobnie jak Leilani, nigdy nie był orłem z matematyki. Tak jak w przypadku Louisa, oblewał ją zimny pot na samą myśl o prostych równaniach (dla niej 7+6 to 12 i koniec), nie mówiąc już o "trudniejszym" materiale, jak dzielenie, czy — nie daj Boże — ułamki, funkcje i inne dzikie prawdopodobieństwa.
Wielkie więc było jej zdziwienie i rozczarowanie, gdy dowiedziała się, że tamtego pięknego październikowego poranka, zamiast ukochanej chemii, czeka ich zastępstwo... z matematyczką. Odkąd Blythe wyjechał na wymianę nie miała nikogo, kto pomógłby jej z tym przedmiotem, a jeszcze Riverdale High School (była pewna, że to celowa i długotrwała zemsta Cadogana za narkotyki) dowaliło jej matmę z samego rana, kiedy nie zdążyła jeszcze spisać pracy domowej od jednej z nielicznych osób, jakie nie odwróciły się od Leilani po zeszłorocznej akcji na balu.
Do klasy weszła jak na ścięcie, zajęła ulubione miejsce w ostatniej ławce pod ścianą i modliła się, aby nie została wywołana do odpowiedzi. Zawsze mogła udawać, że źle się czuje i spędzić cały dzień w mieszkaniu ojca, ale obawiała się, że trzeci raz w tym samym tygodniu ten numer by nie przeszedł. A szkoda, mogłaby cały dzień oglądać Netflixa z Terrą i resztą psiego stadka zgromadzonego wokół niej. Poza tym, mogłaby zrobić na obiad swojego popisowego (bo nic lepszego nie umiała) kurczaka z makaronem i szpinakiem, a potem pojechać po Louisa do warsztatu, żeby nie musiał iść sam przez pół miasta i...
— Leilani, usiądź z Rene. Ktoś jeszcze nie ma partnera?
Podniosła pytający wzrok na nauczycielkę, ale nie zamierzała o nic pytać. Już raz została przed wszystkimi skarcona za swoje bujanie w obłokach i nie chciała, żeby sytuacja się powtórzyła. Szczególnie, że nie należała ona do najprzyjemniejszych, a policzki wciąż piekły ją ze wstydu i złości na samo wspomnienie.
Zebrała swoje rzeczy i pośpiesznie przeniosła się do rudowłosego kolegi, z którym nie miała okazji porozmawiać od czasu swojego powrotu do szkoły pod odwyku, czyli od... marca? A nawet wcześniej udawało im się zamienić tylko kilka słów na temat szkoły.
— Cześć. — rzuciła cicho nawet nie patrząc w stronę swojego partnera. Jego niechęć wobec panny Cigfran była niemalże namacalna. A może to ona znów coś sobie wkręcała? Faktem jednak było, że odkąd na jaw wyszły jej problemy z używkami, część znajomych z klasy odwróciła się od niej plecami, wyśmiewali ją, odpychali od siebie, a w najlepszym przypadku ignorowali.
— Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteście zadowoleni z dwóch zajęć matematyki w ciągu jednego dnia i to do tego o tak podłej godzinie, dlatego na rozluźnienie przygotowałam dla was matematyczne zagadki — kobieta przeszła między ławkami zostawiając na nich zadrukowane kartki papieru — Zadania nie są trudne, a para, która jako pierwsza rozwiąże wszystkie zagadki bezbłędnie, dostanie dodatkową ocenę z aktywności, która będzie wliczać się w średnią na półrocze.
Zaraz potem kartka z zadaniami wylądowała na ławce okupowanej przez Leię i Rene.
1. Chłopczyk ma tyle samo sióstr co i braci, a jego siostra ma o połowę mniej sióstr niż braci. Ile jest dzieci?
2. Jeżeli pięć kotów zjada pięć myszek w pięć minut, to ile trzeba kotów do zjedzenia stu myszy w sto minut?
3.Dwóch ojców i dwóch synów postanowiło zjeść jajka na śniadanie. W sumie zjedli ich trzy, każdy zjadł całe jajko.
4. Max w pracy miał wypisać numery na tabliczki domów z ulicy Kwiatowej. Ma przygotować numery od 1 do 100. Ile razy będzie wypisywał cyfrę 8?
5. Ania ma 6 rodzeństwa. Każde z dzieci urodziło się w odstępie 2 lat. Najmłodsza jest Julia, która ma 7 lat. Ile lat ma najstarsza z rodzeństwa - Ania?
— Co To ma być? — szepnęła przenosząc przerażony wzrok na Rene. — Przecież tego nie da się rozwiązać...2. Jeżeli pięć kotów zjada pięć myszek w pięć minut, to ile trzeba kotów do zjedzenia stu myszy w sto minut?
3.Dwóch ojców i dwóch synów postanowiło zjeść jajka na śniadanie. W sumie zjedli ich trzy, każdy zjadł całe jajko.
4. Max w pracy miał wypisać numery na tabliczki domów z ulicy Kwiatowej. Ma przygotować numery od 1 do 100. Ile razy będzie wypisywał cyfrę 8?
5. Ania ma 6 rodzeństwa. Każde z dzieci urodziło się w odstępie 2 lat. Najmłodsza jest Julia, która ma 7 lat. Ile lat ma najstarsza z rodzeństwa - Ania?
W rzeczywistości wszystkie zagadki były na poziomie szkoły podstawowej, tylko Leia była matematycznym debilem. Kurtyna.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: It's not like I like you, hmph!
Pią Sty 24, 2020 3:01 am
Pią Sty 24, 2020 3:01 am
Żartowała? Jak można była żartować w taki sposób?! Rene wprawdzie ulżyło, że nie miał do czynienia ze stalkerem wiedzącym o nim wszystko to co tak skrzętnie ukrywał przed światem, ale z drugiej strony trafił na ćpunkę z chorym poczuciem humoru. Czy mogło być gorzej? Ano mogło.
Dalej nie chciała go puścić, ale nie to było najgorsze w tym wszystkim. Kiedy go tak trzymała, ta zepsuta dziewucha jakby rozmarzyła się i zaczęła gadać o czymś czego Dubois nie był gotów słuchać.
"Stosunek płciowy."
Co...? Aż nim to wstrząsnęło. Do czego ona zmierzała?
"Penetracja."
Ale czemu... Chciał się jej wyrwać, ale nadaremno.
"Penis do pochwy"
Czemu ona... Jego twarz zrobiła się już całkiem czerwona.
"...albo i odbytu."
CO? Nie, nie chciał tego słuchać. Nie mógł! Ale ona nie skończyła.
"Góra, dół, tył, przód."
- ... - nie odpowiadał jej. Nie miał nic do powiedzenia na ten temat. Zresztą, głos i tak ugrzązłby mu w gardle. Mógł tylko stać i patrzeć na nią i wyglądać jakby miał się zaraz zapaść pod ziemię.
I wtedy, na koniec, padło najgorsze:
"Ale nie z psem. Najwyżej na pieska."
Tego jego biedny umysł już w ogóle nie ogarniał. Ale to dobrze! Pocieszało go to! Bo to oznaczało, że nie był tak... taki... no, taki jak ona! Ta okropna, zła, podła, zboczona baba!
Kiedy go puściła, nawet nie odczuł ulgi. Czuł się zbyt wykorzystany i skalany. I tylko jedna, jedyna rzecz go pocieszała - ona nie chciała się z nim uczyć. Chociaż tyle. Dodged a bullet. Jeden problem mniej. Z nogami jak z waty i bijącym jak oszalałe serce, odszedł w swoją stronę, a była ona przeciwna do tej w którą zwiała Leil.
Dalej nie chciała go puścić, ale nie to było najgorsze w tym wszystkim. Kiedy go tak trzymała, ta zepsuta dziewucha jakby rozmarzyła się i zaczęła gadać o czymś czego Dubois nie był gotów słuchać.
"Stosunek płciowy."
Co...? Aż nim to wstrząsnęło. Do czego ona zmierzała?
"Penetracja."
Ale czemu... Chciał się jej wyrwać, ale nadaremno.
"Penis do pochwy"
Czemu ona... Jego twarz zrobiła się już całkiem czerwona.
"...albo i odbytu."
CO? Nie, nie chciał tego słuchać. Nie mógł! Ale ona nie skończyła.
"Góra, dół, tył, przód."
- ... - nie odpowiadał jej. Nie miał nic do powiedzenia na ten temat. Zresztą, głos i tak ugrzązłby mu w gardle. Mógł tylko stać i patrzeć na nią i wyglądać jakby miał się zaraz zapaść pod ziemię.
I wtedy, na koniec, padło najgorsze:
"Ale nie z psem. Najwyżej na pieska."
Tego jego biedny umysł już w ogóle nie ogarniał. Ale to dobrze! Pocieszało go to! Bo to oznaczało, że nie był tak... taki... no, taki jak ona! Ta okropna, zła, podła, zboczona baba!
Kiedy go puściła, nawet nie odczuł ulgi. Czuł się zbyt wykorzystany i skalany. I tylko jedna, jedyna rzecz go pocieszała - ona nie chciała się z nim uczyć. Chociaż tyle. Dodged a bullet. Jeden problem mniej. Z nogami jak z waty i bijącym jak oszalałe serce, odszedł w swoją stronę, a była ona przeciwna do tej w którą zwiała Leil.
Jakiś tydzień później...
Jak nietrudno się domyślić, nie udało jej się znaleźć korepetytora, bowiem wszyscy ogarnięci w mieście albo już nie mieli terminów (i nawet proponowanie podwójnej stawki nie pomogło!), albo bezradnie rozkładali ręce patrząc na luki w wykształceniu panny Cigfran. W jaki sposób udało jej się zdać do drugiej liceum? To proste - przypadkiem udawało jej się wstrzelić w prawidłowe odpowiedzi na testach. Pomagał jej jeszcze Blythe, ale teraz, kiedy wyjechał na wymianę nie było nikogo, kto miałby do niej wystarczająco sił i cierpliwości.
Do biblioteki weszła jak na przyjęcie urządzane na jej cześć; gwałtownie, głośno i zwracając na siebie uwagę. Brakowało tylko, żeby zaczęła pozować do zdjęć, albo rozdawać autografy i z chęcią by to zrobiła, gdyby tylko znaleźli się chętni, a ona nie była tutaj w zupełnie innej sprawie. Zatrzymała się na środku biblioteki wypatrując rudej czupryny i jej przeuroczego właściciela. Szczególnie uroczego, gdy się denerwował, hihi. Szczerze powiedziawszy, to nie miała pojęcia, czy go tutaj zastanie, ale sprawdziła już stołówkę i ogrody, więc jeśli nie zatrzasnął się w kabinie jak ona w kwietniu (serio, musiała wyłazić przez okno, co nagrał sam Victor Ros...), to gdzie indziej mógł przebywać? Taki kujon jak Francuz na pewno spędzał każdą wolną chwilę w bibliotece i jak się okazało, wcale się nie myliła.
— Reniaszek! — zawołała radośnie machając chłopakowi na powitanie, przez co spotkała się z morderczym wzrokiem bibliotekarki. Ups, chyba powinna być nieco ciszej... Nie czekając na zaproszenie ruszyła w jego stronę i bezceremonialnie usiadła na krześle naprzeciwko niego i zniżyła swój głos do półszeptu. — Jesteś grzecznym chłopcem, prawda?
Mówiąc to przygryzła wargę, zupełnie jakby właśnie chciała mu zaproponować coś niemoralnego. Zresztą, kto wie co kryło się w tej blond główce?
Jak nietrudno się domyślić, nie udało jej się znaleźć korepetytora, bowiem wszyscy ogarnięci w mieście albo już nie mieli terminów (i nawet proponowanie podwójnej stawki nie pomogło!), albo bezradnie rozkładali ręce patrząc na luki w wykształceniu panny Cigfran. W jaki sposób udało jej się zdać do drugiej liceum? To proste - przypadkiem udawało jej się wstrzelić w prawidłowe odpowiedzi na testach. Pomagał jej jeszcze Blythe, ale teraz, kiedy wyjechał na wymianę nie było nikogo, kto miałby do niej wystarczająco sił i cierpliwości.
Do biblioteki weszła jak na przyjęcie urządzane na jej cześć; gwałtownie, głośno i zwracając na siebie uwagę. Brakowało tylko, żeby zaczęła pozować do zdjęć, albo rozdawać autografy i z chęcią by to zrobiła, gdyby tylko znaleźli się chętni, a ona nie była tutaj w zupełnie innej sprawie. Zatrzymała się na środku biblioteki wypatrując rudej czupryny i jej przeuroczego właściciela. Szczególnie uroczego, gdy się denerwował, hihi. Szczerze powiedziawszy, to nie miała pojęcia, czy go tutaj zastanie, ale sprawdziła już stołówkę i ogrody, więc jeśli nie zatrzasnął się w kabinie jak ona w kwietniu (serio, musiała wyłazić przez okno, co nagrał sam Victor Ros...), to gdzie indziej mógł przebywać? Taki kujon jak Francuz na pewno spędzał każdą wolną chwilę w bibliotece i jak się okazało, wcale się nie myliła.
— Reniaszek! — zawołała radośnie machając chłopakowi na powitanie, przez co spotkała się z morderczym wzrokiem bibliotekarki. Ups, chyba powinna być nieco ciszej... Nie czekając na zaproszenie ruszyła w jego stronę i bezceremonialnie usiadła na krześle naprzeciwko niego i zniżyła swój głos do półszeptu. — Jesteś grzecznym chłopcem, prawda?
Mówiąc to przygryzła wargę, zupełnie jakby właśnie chciała mu zaproponować coś niemoralnego. Zresztą, kto wie co kryło się w tej blond główce?
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: It's not like I like you, hmph!
Pią Sty 24, 2020 4:36 pm
Pią Sty 24, 2020 4:36 pm
Tydzień spokoju - tego potrzebował. Zregenerował siły po akcji z Leil na korytarzu. I już prawie o niej zapomniał, nie zwracając uwagi na jej wygłupy ani podczas lekcji ani nie spędzając wolnego czasu po zajęciach w jej towarzystwie. Już prawie udało mu się wyprzeć jej istnienie z pamięci, kiedy się zjawiła. No, bo oczywiście, że musiała to zrobić. Zupełnie jakby wiedziała, że lada moment pozwoli mu się zapomnieć i nie mogła dopuścić do tak okropnej sytuacji.
Nawet nie poprawił tego jak wymawiała jego imię. Nie zamierzał marnować na nią słów, bo wiedział, że odbiją się jak ściany. W jego mniemaniu Leilani była za tępa by zapamiętywać informacje, więc to i tak szok, że mniej więcej trafiała w przezywaniu go. No i była w tym oryginalniejsza niż inni prześmiewcy, którzy dowalali się do koloru jego włosów. To takie niecodzienne zostać nazwanym "rudym" kiedy jest się kimś o takim wyglądzie jak Dubois.
Rene nawet nie spojrzał na głośną rówieśnicę, mimo jej obecności dalej czytając podręcznik od fizyki. Powtarzał akurat ostatnie zajęcia przed lekcją i nie zamierzał przerywać sobie tylko dlatego, że Leil przypomniała sobie o jego istnieniu. Choć od jej wejścia o wiele ciężej było mu się skupić, bo jedyne co jego głupi mózg próbował mu przypomnieć to nie wzory z książki tylko okropna sytuacja po tym jak nauczycielka zaproponowała im wspólną naukę.
"Góra, dół, tył, przód."
No kurwa...
Aż mocniej zacisnął palce na podręczniku.
Za co..?
Nawet nie poprawił tego jak wymawiała jego imię. Nie zamierzał marnować na nią słów, bo wiedział, że odbiją się jak ściany. W jego mniemaniu Leilani była za tępa by zapamiętywać informacje, więc to i tak szok, że mniej więcej trafiała w przezywaniu go. No i była w tym oryginalniejsza niż inni prześmiewcy, którzy dowalali się do koloru jego włosów. To takie niecodzienne zostać nazwanym "rudym" kiedy jest się kimś o takim wyglądzie jak Dubois.
Rene nawet nie spojrzał na głośną rówieśnicę, mimo jej obecności dalej czytając podręcznik od fizyki. Powtarzał akurat ostatnie zajęcia przed lekcją i nie zamierzał przerywać sobie tylko dlatego, że Leil przypomniała sobie o jego istnieniu. Choć od jej wejścia o wiele ciężej było mu się skupić, bo jedyne co jego głupi mózg próbował mu przypomnieć to nie wzory z książki tylko okropna sytuacja po tym jak nauczycielka zaproponowała im wspólną naukę.
"Góra, dół, tył, przód."
No kurwa...
Aż mocniej zacisnął palce na podręczniku.
Za co..?
Tymczasem Leilani nie zamierzała dawać za wygraną. Odnalazła pod stołem nogę Rene i ścisnęła ją pomiędzy swoimi łydkami na wszelki wypadek, gdyby postanowił uciec. Sama oparła podbródek na dłoniach wpatrując się w chłopaka. Było to nie tyle niezręczne, co po prostu straszne. Chyba za punkt honoru postawiła sobie nękanie biednego Francuza.
— A więc to tak! — rzuciła po chwili wyrywając mu podręcznik z ręki. No co za wredne babsko! Złośliwość niewątpliwie odziedziczyła po matce, która każdego mężczyznę potrafiła sprowadzić do parteru. — Jesteś niegrzecznym chłopcem. Bardzo niegrzecznym.
Przycisnęła podręcznik do piersi na wypadek, gdyby Rene postanowił odebrać jej swoją własność. Bo chyba nie będzie jej obmacywał? Nie, ta chodząca cnotka nie była raczej do tego zdolna. Kiedy inni chłopcy w jego wieku chwalili się swoimi pierwszymi miłosnymi podbojami, przypałami, czy po prostu imprezowali, on wolał siedzieć w bibliotece i zakuwać na fizykę, chociaż daleko było im do jakiegokolwiek sprawdzianu. Nic dziwnego, że mieli go za dziwaka.
— Chcesz zawieść swoją ulubioną panią od matematyki? — zapytała otwierając podręcznik. O ile wzory były łatwe do zapamiętania, tak podstawianie pod nie liczb i liczenie już nie. A może by tak zbadać się w kierunku dyskalkulii, co? E, nie, Jonna uzna, że Leilani jest po prostu leniwa i nie chce jej się uczyć. — Potrzebuję korków. Najlepiej dzisiaj.
— A więc to tak! — rzuciła po chwili wyrywając mu podręcznik z ręki. No co za wredne babsko! Złośliwość niewątpliwie odziedziczyła po matce, która każdego mężczyznę potrafiła sprowadzić do parteru. — Jesteś niegrzecznym chłopcem. Bardzo niegrzecznym.
Przycisnęła podręcznik do piersi na wypadek, gdyby Rene postanowił odebrać jej swoją własność. Bo chyba nie będzie jej obmacywał? Nie, ta chodząca cnotka nie była raczej do tego zdolna. Kiedy inni chłopcy w jego wieku chwalili się swoimi pierwszymi miłosnymi podbojami, przypałami, czy po prostu imprezowali, on wolał siedzieć w bibliotece i zakuwać na fizykę, chociaż daleko było im do jakiegokolwiek sprawdzianu. Nic dziwnego, że mieli go za dziwaka.
— Chcesz zawieść swoją ulubioną panią od matematyki? — zapytała otwierając podręcznik. O ile wzory były łatwe do zapamiętania, tak podstawianie pod nie liczb i liczenie już nie. A może by tak zbadać się w kierunku dyskalkulii, co? E, nie, Jonna uzna, że Leilani jest po prostu leniwa i nie chce jej się uczyć. — Potrzebuję korków. Najlepiej dzisiaj.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: It's not like I like you, hmph!
Pią Sty 24, 2020 6:03 pm
Pią Sty 24, 2020 6:03 pm
Prawie spadł z krzesła - tak bardzo zaczął wierzgać, gdy go schwytała. Dopiero głośne "CIIII" ze strony bibliotekarki i jej mordercze spojrzenie w jego stronę opanowało rudzielca na tyle by poddał się w i tak bezsensownych wysiłkach. Co nie znaczyło, że bycie trzymanym czyimiś nogami pod stołem było dla niego przyjemne! Jeśli już to raczej traumatyzujące, biorąc pod uwagę osobę, która naruszała jego nietykalność.
Rene prychnął, gdy Leilani nazwała go niegrzecznym. O książkę nie walczył tak zaciekle jak o wolność, choć w pierwszym odruchu wyciągnął po nią rękę i machnął nią niczym znudzony zabawką kot. Nie udało się i na tym poprzestał. Przy Lei Francuz szybko tracił chęci do dalszej walki o swoje. Dziewczyna za łatwo wchodziła mu na głowę, a on za szybko dawał sobie spokój ze zganianiem jej przez co ta mogła właściwie wszystko i nie groziły jej za to żadne konsekwencje. Okropne, ale tak to się na razie przedstawiało i Rene zdawał się mieć o tym pojęcie. Czemu więc nic z tym nie robił? Chyba brakowało mu siły przebicia przy kimś tak dzikim. Kiedy prośby ani groźby nie działały, pozostawało pogodzić się z sytuacją. Nic lepszego nie przychodziło mu do tego rudego łba.
- Żadna ich ilość ci w niczym nie pomoże. - stwierdził chłopak z całkowitą pewnością w głosie. Ale zaraz dotarło do niego, że przecież jemu też powinno zależeć na tym układzie. W końcu potrzebował wybić wyżej średnią, a konkurencja była duża. Każda dodatkowa aktywność miała ogromne znaczenie. Zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, westchnął.
- ...może być dziś. - odwrócił wzrok. Nienawidził się za to, że tak łatwo poddawał się tej babie. Ale jaki miał wybór?
- Po lekcjach, tutaj. - zarządził i wyciągnął rękę po swój podręcznik. Och i przy okazji kopnął dziewczynę wolną nogą w jedną z jej oplatających go macek.
- I puść mnie. - warknął.
Rene prychnął, gdy Leilani nazwała go niegrzecznym. O książkę nie walczył tak zaciekle jak o wolność, choć w pierwszym odruchu wyciągnął po nią rękę i machnął nią niczym znudzony zabawką kot. Nie udało się i na tym poprzestał. Przy Lei Francuz szybko tracił chęci do dalszej walki o swoje. Dziewczyna za łatwo wchodziła mu na głowę, a on za szybko dawał sobie spokój ze zganianiem jej przez co ta mogła właściwie wszystko i nie groziły jej za to żadne konsekwencje. Okropne, ale tak to się na razie przedstawiało i Rene zdawał się mieć o tym pojęcie. Czemu więc nic z tym nie robił? Chyba brakowało mu siły przebicia przy kimś tak dzikim. Kiedy prośby ani groźby nie działały, pozostawało pogodzić się z sytuacją. Nic lepszego nie przychodziło mu do tego rudego łba.
- Żadna ich ilość ci w niczym nie pomoże. - stwierdził chłopak z całkowitą pewnością w głosie. Ale zaraz dotarło do niego, że przecież jemu też powinno zależeć na tym układzie. W końcu potrzebował wybić wyżej średnią, a konkurencja była duża. Każda dodatkowa aktywność miała ogromne znaczenie. Zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, westchnął.
- ...może być dziś. - odwrócił wzrok. Nienawidził się za to, że tak łatwo poddawał się tej babie. Ale jaki miał wybór?
- Po lekcjach, tutaj. - zarządził i wyciągnął rękę po swój podręcznik. Och i przy okazji kopnął dziewczynę wolną nogą w jedną z jej oplatających go macek.
- I puść mnie. - warknął.
Czy można zarzucić Leilani bycie rozpieszczoną? Z boku rzeczywiście wyglądało to jakby nie widziała nic poza czubkiem własnego nosa, a jednocześnie była przekonana, że wszystko zawsze się jej się upiecze. Tak naprawdę nie była ani trochę pewna siebie, a interakcje z innymi ludźmi budziły w niej ogromny lęk, który nauczyła się kryć za maską wiecznego zobojętnienia. Serio, jeśli ktoś w tej szkole codziennie po lekcjach wypłakiwał oczy w poduszkę, to była to właśnie Cigfran.
— Uuu, widzę, że odpalił Ci się savage mode. Przykro mi, skarbie, ale nie masz ze mną szans, bo ja mam to we krwi* — roześmiała się zamykając podręcznik, z którego następnie zrobiła sobie wachlarz. Strasznie gorąco w tej szkole! Albo to jej randomowo odpaliły się fińskie geny...? Ciężko być połączeniem śniegów Finlandii i upałów Australii, bowiem żadna pogoda nie wydaje się być odpowiednią do twojego komfortu termicznego.
— No i to mi się podoba, Reniaszku. — uśmiechnęła sie z trumfem oddając mu podręcznik. Zaraz potem z jej ust wyrwał się jęk, kiedy to jej łydka spotkała się z rozpędzoną stopą chłopaka. Nie brzmiało to jednak jak wyrażenie bólu; przeciągły dźwięk, który zwrócił uwagę wszystkich znajdujących się w bibliotece kojarzył się raczej z manifestem odczuwanej przyjemności charakterystycznej dla filmów dla dorosłych. Czyżby chciała go zawstydzić? Jeszcze jak!
— Cóż za wzorowe zachowanie względem kobiet. — mruknęła z przekąsem podnosząc się z miejsca. — Tylko się nie spóźnij.
Po tych słowach pokuśtykała w stronę wyjścia, a siniak trzymał się na jej nodze jeszcze przez blisko dwa tygodnie. Tak zaczęły się jej schadzki z Rene — raz na jakiś czas przed zapowiedzianymi klasówkami spotykała się z nim w bibliotece, by powtórzyć materiał.
*bo prawdziwe nazwisko ojca Leilani to Savage, huehue.
— Uuu, widzę, że odpalił Ci się savage mode. Przykro mi, skarbie, ale nie masz ze mną szans, bo ja mam to we krwi* — roześmiała się zamykając podręcznik, z którego następnie zrobiła sobie wachlarz. Strasznie gorąco w tej szkole! Albo to jej randomowo odpaliły się fińskie geny...? Ciężko być połączeniem śniegów Finlandii i upałów Australii, bowiem żadna pogoda nie wydaje się być odpowiednią do twojego komfortu termicznego.
— No i to mi się podoba, Reniaszku. — uśmiechnęła sie z trumfem oddając mu podręcznik. Zaraz potem z jej ust wyrwał się jęk, kiedy to jej łydka spotkała się z rozpędzoną stopą chłopaka. Nie brzmiało to jednak jak wyrażenie bólu; przeciągły dźwięk, który zwrócił uwagę wszystkich znajdujących się w bibliotece kojarzył się raczej z manifestem odczuwanej przyjemności charakterystycznej dla filmów dla dorosłych. Czyżby chciała go zawstydzić? Jeszcze jak!
— Cóż za wzorowe zachowanie względem kobiet. — mruknęła z przekąsem podnosząc się z miejsca. — Tylko się nie spóźnij.
Po tych słowach pokuśtykała w stronę wyjścia, a siniak trzymał się na jej nodze jeszcze przez blisko dwa tygodnie. Tak zaczęły się jej schadzki z Rene — raz na jakiś czas przed zapowiedzianymi klasówkami spotykała się z nim w bibliotece, by powtórzyć materiał.
*bo prawdziwe nazwisko ojca Leilani to Savage, huehue.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: It's not like I like you, hmph!
Sob Sty 25, 2020 1:55 am
Sob Sty 25, 2020 1:55 am
"Savage mode"? Czy to z jakiejś głupiej gry, której nie znał, bo nie miał czasu na takie rzeczy? Nawet nie wnikał, tylko przewrócił oczami i dopiero po jej jęku ponownie zaszczycił ją spojrzeniem, pełnym pretensji i gniewu, ale też lęku. Strachu przed tym co inni pomyślą.
- Rene. - nie wytrzymał i ją poprawił. Normalnie ignorował cudze próby przeinaczania jego imienia czy wyzywania go, ale w tym momencie już i tak był wkurzony i powoli przestawał nad sobą panować. Zupełnie jakby obecność Leilani wpływała na niego jak czerwona płachta na byka. I choć zrobiłby wszystko by nie musieć się z nią użerać, Dubois wiedział, że oboje mogą na tym tylko skorzystać. Skoro dziewczyna wreszcie to zrozumiała i była gotowa się przyłożyć, to nie miał jej co na przekór odmawiać.
Kiedy wyszła, Francuz czuł się już spalony w tym miejscu. Nawet jeśli to były tylko jego wyobrażenia, to miał okropne wrażenie, że wszyscy, a szczególnie pani bibliotekarka, mają mu za złe to co przed chwilą miało miejsce. Nie mogąc tego znieść, rudzielec zebrał swoje rzeczy i wyszedł, aby resztę przerwy spędzić na czytaniu pod salą w której czekały go następne zajęcia. Ale tym razem ślęczał nad podręcznikiem do matematyki, aby być jak najlepiej przygotowany na naukę z nielubianą koleżanką. Miała okazać się prawdziwym wyzwaniem, a ponieważ to przeczuwał, chciał się jak najlepiej przygotować.
Koniec wątku.
- Rene. - nie wytrzymał i ją poprawił. Normalnie ignorował cudze próby przeinaczania jego imienia czy wyzywania go, ale w tym momencie już i tak był wkurzony i powoli przestawał nad sobą panować. Zupełnie jakby obecność Leilani wpływała na niego jak czerwona płachta na byka. I choć zrobiłby wszystko by nie musieć się z nią użerać, Dubois wiedział, że oboje mogą na tym tylko skorzystać. Skoro dziewczyna wreszcie to zrozumiała i była gotowa się przyłożyć, to nie miał jej co na przekór odmawiać.
Kiedy wyszła, Francuz czuł się już spalony w tym miejscu. Nawet jeśli to były tylko jego wyobrażenia, to miał okropne wrażenie, że wszyscy, a szczególnie pani bibliotekarka, mają mu za złe to co przed chwilą miało miejsce. Nie mogąc tego znieść, rudzielec zebrał swoje rzeczy i wyszedł, aby resztę przerwy spędzić na czytaniu pod salą w której czekały go następne zajęcia. Ale tym razem ślęczał nad podręcznikiem do matematyki, aby być jak najlepiej przygotowany na naukę z nielubianą koleżanką. Miała okazać się prawdziwym wyzwaniem, a ponieważ to przeczuwał, chciał się jak najlepiej przygotować.
Koniec wątku.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach