▲▼
na wstępie ─ Leilani jest w Australii. W Brisbane. Na dole podam Ci adres i telefon do mojego wuja, u którego obecnie mieszka, tylko zadzwoń do niego, zanim staniesz pod jego drzwiami, bo może być w pracy. Właściwie to 24/7 jest w pracy.
Zaczęło się od tego, że napisała do mnie pod koniec sierpnia bardzo pretensjonalny list, który nie wiedziałem, jak odebrać. Obawiałem się, że zniszczę Leilani ze zdjęć, które od Ciebie dostawałem, choć nie wiem, czy pokiereszowanie jej przeze mnie, potwora, jakkolwiek się na niej odbiło. Gdyby nie to, że słyszałem jej oddech w słuchawce telefonu, pewnie myślałbym, że pisze do mnie trup. Równocześnie chciałem z nią rozmawiać, mimo że ostrzegłem ją, że nie jestem człowiekiem, za jakiego może mnie uważać i nawet przez sekundę chciałem podrzeć przysłaną kartkę na strzępy tak małe, żebym nie mógł potem ułożyć z powrotem jej numeru telefonu. To i tak nie ma znaczenia, już do niej nie zadzwonię. Chyba zdziczałem.
Chciałem nazwiązać z nią kontakt, ale jednocześnie miałem wrażenie, że nie pisze do mnie dlatego, że chce do mnie pisać. Szukała sojusznika przeciwko Tobie, ale we mnie go nie znalazła i starała się oczernić, jak tylko się dało. Zagotowało się we mnie, gdy powiedziała, że wydała Cię temu kutasowi. Nie jestem w stanie wziąć jej strony, bo widzę, jak się stoczyła. Miałaś rację. Może gdyby zmiąć tę kartkę i ją wycisnąć, plama na podłodze zmieniłaby się w drugiego mnie?
Już nie wiem, co jest fikcją, a co rzeczywistością i nie wiem, ile w tym konflikcie jest Twoich cegieł, a ile Leilani (pewnie po równo, jak zawsze), ale nie zamierzam tego wyrokować. Kocham Ciebie, kocham ją, mimo że znam ją tylko z fotografii i halloweenowego kostiumu dyni. Nie chcę nikogo oskarżać.
Jestem zmęczony. Poważnie styrany. Nie chcę patrzeć, jak walczycie i nie chcę tu gnić, kiedy jesteście na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że nie mam już sił do Was sięgać, bo trzymam tak oba ramiona od dwóch dekad i nic się nie zmienia. Okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Naprawdę nie chcę umierać w tym parszywym miejscu, mimo że tego wszyscy chcą. Może chce też sama Leilani?
Nie czuję, żeby myślała o mnie w kategorii „ojciec”. Bardziej jak o sprawie z akt, która wymaga wyjaśnienia. Chce wiedzieć co nieco o fragmencie historii jej matki, którym byłem ja albo kogoś, kto powie jej, że wszyscy wokół nie mają racji i ona jest najmądrzejsza na świecie. Może osiemnaście lat temu właśnie tak zrobiłbym, ale teraz to się nie zdarzy. Nie chcę być przedmiotem, który wygrzebała z szuflady z komody ze strychu, któremu opowie swoje najgorsze sekrety i rzuci w kąt, żeby kurzył się dalej. Chcę być jej tatą, ale nie wiem, jak się nim stać.
Zadzwoniła do mnie we wrześniu, trzy dni po tym, jak napisałaś do mnie, ale chyba zawiodłem ją i skrzywdziłem tą rozmową, tak jak mówiłem. Wiem, że jest nastoletnią dziewczynką, ale jeżeli tak bardzo chce poznać tego wygrzebanego z innych klamotów pluszaka, nie mogę jej okłamywać. Brzydzę się jej zachowaniem i nie zamierzam przepraszać za swoje słowa, bo mówienie o swoich uczuciach to jedno z niewielu praw, jakie mi zostało. Nie korzystam z niego zbyt często. Szybko rozłączyła się i nie próbowała dobić się do biura od tamtego czasu, a ja odszedłem tam, skąd przyszedłem. Ja też nie dzwoniłem. Trochę dlatego, że wydaje się zajęta, a nie chcę jej się narzucać, a trochę dlatego, że wiem, że byłbym zmuszony ją przeprosić. Nie przeproszę za to. Nie chcę, żeby mówiła tonem zataczającego się, kurwiącego się po melinach ćpuna, który nie potrafi własnej kobiecie spojrzeć w twarz, bez względu na to, jaką przeszłość za sobą ma. Chcę prawdziwej Jonny, prawdziwej Leilani, żyjącej Gwen i wolności.
Powiedz mi, jesteś teraz u rodziców? Martwię się o Ciebie, bo nie wiem, co się z Tobą dzieje. Gdybym był obok Ciebie, pewnie szybko wymyśliłbym coś, żebyś poczuła się lepiej, ale teraz zupełnie nic mi nie przychodzi do głowy. Mimo że stało się to nagle i nie z Twojej inicjatywy, cieszę się, że nie jesteś już z George’em. Szkoda, że to trwało tak długo. Odwiedzisz mnie?
____ Chciał zwlekać. Mimo że miał osiemnaście lat na opracowanie swojego planu, który wprowadzi w życie na widzeniu z nieznaną mu, ale ważną osobą, nie zrobił nic w tym kierunku. Wiele razy pytał sam siebie, jak powinien zacząć, gdy tego wyczekiwanego dnia w tych zimnych murach stanie ona, we własnej osobie. Już nie będąca czerwoną, pomarszczoną rodzynką wielkości dłoni ojca, ale dojrzałą, w pełni rozumną kobietą, która będzie żądać wyjaśnień. Problem w tym, że im więcej rył kresek w obdartym, sypiącym się tynku ściany, tym mniej o tym myślał.
____ Prawdopodobnie to też robiłby w nieskończoność, gdyby nie ─ a jak ─ poczta od pani Cigfran. Może było to dla niego niezbędne do otrząśnięcia się, żeby wrócić na Ziemię. Impuls sprawił, że zaczął zbliżać się do naszej planety, a tylko bieg wydarzeń pokaże, czy nie spłonie w stratosferze. Jaki to wstyd, żeby usiłować unikać własnego dziecka? Może żaden, jeżeli już i tak dupa z ciebie, a nie ojciec.
____ Słysząc jej płacz, zaczął w nim rosnąć żal, jak wiele Leilani nie wie i to nie z własnej winy, tylko rodziców. Ta czara goryczy nigdy nie przelałaby się, gdyby była oswajana z prawdą od samego początku. Co nie zmienia tego, że matce nie jest łatwo powiedzieć, dlaczego nie mieszka z tatusiem kryminalistą, tylko z ojczymem szanowanym lekarzem.
____ ─ Przyjdź. ─ zawtórował jej, zamykając oczy w swego rodzaju uldze, że wreszcie udało mu się to słowo z siebie wycisnąć. Słuchając jej dalej, milczał, choć nie zastanawiał się długo nad jej pytaniem. ─ Że ją kochasz. Po prostu.
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Brisbane, rok 2025
Rzeczywistość, w której Conrad Savage, któremu nigdy nie udała się ucieczka z więzienia, wie o istnieniu swojej córki, Leilani, jednak przez osiemnaście lat nie miał z nią żadnego kontaktu.
Przedwczoraj Leilani skończyła 17 lat. Świętowała swoje urodziny tak hucznie, aż wylądowała w szpitalu z zatruciem alkoholowym. Nie mam już do niej siły, chociaż wiem, że to moja wina. To był dla nas bardzo trudny rok. Dla niej.
Ale po kolei. Gdy zaczęła szkołę średnią, zdawało się, że wszystko jest w normie. Rozmawiałam z nią o narkotykach, ale wszystkiego się wyparła, nie udało mi się jej też złapać za rękę. Myślałam, że się pomyliłam w poprzednim liście, że ona naprawdę nic nie bierze, a to, co się z nią działo, to przemęczenie. Wiesz, że starała się o stypendium.
W nocy z października na listopad obudził mnie telefon. Okazało się, że podczas balu Leilani ćpała w szkolnej toalecie razem z dwoma starszymi chłopakami. Straciła stypendium, nie została przepuszczana do następnej klasy, a do tego namieszała sobie w papierach wyrokiem.
Jej problem z narkotykami był naprawdę duży, a ja tego nie widziałam. Jej ręce były całe w śladach po wkłuciach.
Sąd wysłał ją na przymusowy odwyk. Teoretycznie miała spędzić tam trzy miesiące, a przeciągnęło się to do prawie siedmiu za cztery próby ucieczki. W końcu, po długiej walce wyszła stamtąd odmieniona. Zdrowa, silna i przede wszystkim czysta. Myślałam, że wszystko się ułoży, ale jak widzisz, nie układa. Minęło kilka tygodni odkąd jest w domu, a już zaczyna znikać, unika mnie i do tego znów kręci się w niewłaściwym towarzystwie...
Nie wiem już co mam z nią zrobić. Kocham ją, ale nie mogę patrzeć, jak się stacza. Niestety, żadne logiczne argumenty do niej nie trafiają. Jest wybuchowa i agresywna, ciągle się buntuje sądząc, że w ten sposób zrobi światu na złość. Nie rozumie, że w ten sposób krzywdzi samą siebie.
I przykro mi to mówić, ale przypomina mi Ciebie. W tej najgorszej wersji.
Zapewne myślisz, że jestem złą matką. Też tak uważam. Zaniedbałam ją po śmierci Gwen, skupiając się na swojej własnej żałobie, a przecież Leilani też mnie potrzebowała, nawet bardziej niż dotychczas. Nie jest zła, tylko zagubiona. Jej potrzeba bliskości była tak silna, że niedawno wdała się w romans z mężczyzną kilkanaście lat starszym. Pierdolonym psychopatą, przez którego omal nie podzieliła losu Delight. Dosłownie. Uratowaliśmy ją w ostatniej chwili, gdy traciła przytomność.
Chodzimy na terapię, ale to niewiele daje. Zdążyła już zbudować mur, przez który naprawdę ciężko się przebić. Chcę ją chronić, ale nie mam na nią żadnego wpływu. Leilani już dawno wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Ciężko było mi podjąć tą decyzję, ale uważam, że to będzie dla niej najlepsze. W przyszłym miesiącu trafi do ośrodka wychowawczego.
Podchodziłam do tego listu tyle razy, że aż zabrakło mi czystych kartek.
Właściwie, to jak powinnam zacząć? "Cześć, jestem Leilani, Twoja córka"? Przecież to wiesz. Zapewne wiesz też, co działo się u mnie przez ostatnie osiemnaście lat, ale ja niestety nie wiem o Tobie nic. I to za sprawą mojej żmijowatej matki. Założę się, że już zdążyła przedstawić Ci mnie jako zło wcielone, wyrodnego bachora, który pije, ćpa i sypia po kątach z obcymi facetami, czy co tam ta alkoholiczka potrafiła jeszcze wymyślić.
Kiedy poznałam prawdę, w pierwszej chwili byłam wściekła, że przez te wszystkie lata nie chciałeś utrzymywać ze mną kontaktu. Dopiero później dowiedziałam się, że nie robiłeś tego, bo ONA nam na to nie pozwoliła. Tłumaczyła się, że to niby dla "mojego dobra". Ale wiesz jak było? Bała się, że o wszystkim powiem George'owi.
I powiedziałam, a on wyrzucił ją z domu, tak jak ona mnie w zeszłym roku. Potrzebowałam jej, a ona odwróciła się do mnie plecami, wysyłając do ośrodka, który był jak poprawczak o lżejszym rygorze. Potrzebowałam matki, a nie krat w oknach i pobudki o szóstej rano.
Ale nie będę Cię zanudzać naszym konfliktem. Mieszkam teraz tu, w Brisbane, u wuja Harveya. Zostanę u niego jakiś czas, dopóki nie znajdę lepszej pracy i będę w stanie się samodzielnie utrzymać.
Nie zdziwię się, jeśli będziesz mnie traktować jak obcego dzieciaka, ale cholernie chciałabym Cię poznać. Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość, ani to, że jesteś w więzieniu.
Napisz do mnie, jeśli chcesz się spotkać. Adres jest na odwrocie koperty, ale chyba go już znasz.
Rzeczywistość, w której Conrad Savage, któremu nigdy nie udała się ucieczka z więzienia, wie o istnieniu swojej córki, Leilani, jednak przez osiemnaście lat nie miał z nią żadnego kontaktu.
Riverdale, 09.07.2024
Przedwczoraj Leilani skończyła 17 lat. Świętowała swoje urodziny tak hucznie, aż wylądowała w szpitalu z zatruciem alkoholowym. Nie mam już do niej siły, chociaż wiem, że to moja wina. To był dla nas bardzo trudny rok. Dla niej.
Ale po kolei. Gdy zaczęła szkołę średnią, zdawało się, że wszystko jest w normie. Rozmawiałam z nią o narkotykach, ale wszystkiego się wyparła, nie udało mi się jej też złapać za rękę. Myślałam, że się pomyliłam w poprzednim liście, że ona naprawdę nic nie bierze, a to, co się z nią działo, to przemęczenie. Wiesz, że starała się o stypendium.
W nocy z października na listopad obudził mnie telefon. Okazało się, że podczas balu Leilani ćpała w szkolnej toalecie razem z dwoma starszymi chłopakami. Straciła stypendium, nie została przepuszczana do następnej klasy, a do tego namieszała sobie w papierach wyrokiem.
Jej problem z narkotykami był naprawdę duży, a ja tego nie widziałam. Jej ręce były całe w śladach po wkłuciach.
Sąd wysłał ją na przymusowy odwyk. Teoretycznie miała spędzić tam trzy miesiące, a przeciągnęło się to do prawie siedmiu za cztery próby ucieczki. W końcu, po długiej walce wyszła stamtąd odmieniona. Zdrowa, silna i przede wszystkim czysta. Myślałam, że wszystko się ułoży, ale jak widzisz, nie układa. Minęło kilka tygodni odkąd jest w domu, a już zaczyna znikać, unika mnie i do tego znów kręci się w niewłaściwym towarzystwie...
Nie wiem już co mam z nią zrobić. Kocham ją, ale nie mogę patrzeć, jak się stacza. Niestety, żadne logiczne argumenty do niej nie trafiają. Jest wybuchowa i agresywna, ciągle się buntuje sądząc, że w ten sposób zrobi światu na złość. Nie rozumie, że w ten sposób krzywdzi samą siebie.
I przykro mi to mówić, ale przypomina mi Ciebie. W tej najgorszej wersji.
Zapewne myślisz, że jestem złą matką. Też tak uważam. Zaniedbałam ją po śmierci Gwen, skupiając się na swojej własnej żałobie, a przecież Leilani też mnie potrzebowała, nawet bardziej niż dotychczas. Nie jest zła, tylko zagubiona. Jej potrzeba bliskości była tak silna, że niedawno wdała się w romans z mężczyzną kilkanaście lat starszym. Pierdolonym psychopatą, przez którego omal nie podzieliła losu Delight. Dosłownie. Uratowaliśmy ją w ostatniej chwili, gdy traciła przytomność.
Chodzimy na terapię, ale to niewiele daje. Zdążyła już zbudować mur, przez który naprawdę ciężko się przebić. Chcę ją chronić, ale nie mam na nią żadnego wpływu. Leilani już dawno wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Ciężko było mi podjąć tą decyzję, ale uważam, że to będzie dla niej najlepsze. W przyszłym miesiącu trafi do ośrodka wychowawczego.
Jonna
Brisbane, 23.08.2025
Właściwie, to jak powinnam zacząć? "Cześć, jestem Leilani, Twoja córka"? Przecież to wiesz. Zapewne wiesz też, co działo się u mnie przez ostatnie osiemnaście lat, ale ja niestety nie wiem o Tobie nic. I to za sprawą mojej żmijowatej matki. Założę się, że już zdążyła przedstawić Ci mnie jako zło wcielone, wyrodnego bachora, który pije, ćpa i sypia po kątach z obcymi facetami, czy co tam ta alkoholiczka potrafiła jeszcze wymyślić.
Kiedy poznałam prawdę, w pierwszej chwili byłam wściekła, że przez te wszystkie lata nie chciałeś utrzymywać ze mną kontaktu. Dopiero później dowiedziałam się, że nie robiłeś tego, bo ONA nam na to nie pozwoliła. Tłumaczyła się, że to niby dla "mojego dobra". Ale wiesz jak było? Bała się, że o wszystkim powiem George'owi.
I powiedziałam, a on wyrzucił ją z domu, tak jak ona mnie w zeszłym roku. Potrzebowałam jej, a ona odwróciła się do mnie plecami, wysyłając do ośrodka, który był jak poprawczak o lżejszym rygorze. Potrzebowałam matki, a nie krat w oknach i pobudki o szóstej rano.
Ale nie będę Cię zanudzać naszym konfliktem. Mieszkam teraz tu, w Brisbane, u wuja Harveya. Zostanę u niego jakiś czas, dopóki nie znajdę lepszej pracy i będę w stanie się samodzielnie utrzymać.
Nie zdziwię się, jeśli będziesz mnie traktować jak obcego dzieciaka, ale cholernie chciałabym Cię poznać. Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość, ani to, że jesteś w więzieniu.
Napisz do mnie, jeśli chcesz się spotkać. Adres jest na odwrocie koperty, ale chyba go już znasz.
Leilani
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Wto Lip 16, 2019 11:23 am
Wto Lip 16, 2019 11:23 am
Wiedział, że napisane słowa w przyszłości mogą odbić mu się czkawką i, prawdę mówiąc, przewidywał, że nie nastanie to za lata, ale za miesiące. Wielu ludzi mówiło mu, że był bezczelny i niewychowany, ale to było właśnie to, czego co do Savage’a można być pewnym. Brak ogłady i bezpośredniość to prawdopodobnie jedyne cechy, które dała mu ta pierwotna wersja Audrey.
─ Tak. ─ odpowiedział, mierząc się z konsekwencjami własnych słów. To wyszło spod jego ręki i nie zamierzał teraz tego odwoływać. Tylko krowa zdania nie zmienia, ale on był od lat nonkonformistyczną krową z krwi i kości.
Był wielkim, upartym osłem, więc także w żadnym stopniu na jego mniemanie o matce Leilani nie odciskały się jej próby przestawienia jej takiej, jaką ona zna. Mimo że rzeczywistość mogła być inna, on jak tratwy z desek na środku morza będzie trzymał się swojej opinii, mimo że ci na pontonie przedstawiają mu obiektywny pogląd i usiłują go wciągnąć do siebie. Mogą też tymi naciskami narobić sobie problemów, gdy się okaże, że ich wentyl w prowizorycznej łódce został przez Conrada zepsuty. Psycholog mówił, że to niezdrowe, ale wycofał się, gdy musiał zgłosić potrzebę zakupu nowego biurka do swojego gabinetu.
─ Czego? Też w kawiarni? Gastronomia jest podobno… ─ zaciął się, nie mogąc wymyślić lepszego przymiotnika. ─ …przejebaną branżą.
Oczywiście, że można było to zastąpić czymś bardziej taktownym, ale „fucked up” było uniwersalne i dostępne na wyciągnięcie ręki. Przynajmniej dla standardowego bandyty.
─ Tak. ─ odpowiedział, mierząc się z konsekwencjami własnych słów. To wyszło spod jego ręki i nie zamierzał teraz tego odwoływać. Tylko krowa zdania nie zmienia, ale on był od lat nonkonformistyczną krową z krwi i kości.
Był wielkim, upartym osłem, więc także w żadnym stopniu na jego mniemanie o matce Leilani nie odciskały się jej próby przestawienia jej takiej, jaką ona zna. Mimo że rzeczywistość mogła być inna, on jak tratwy z desek na środku morza będzie trzymał się swojej opinii, mimo że ci na pontonie przedstawiają mu obiektywny pogląd i usiłują go wciągnąć do siebie. Mogą też tymi naciskami narobić sobie problemów, gdy się okaże, że ich wentyl w prowizorycznej łódce został przez Conrada zepsuty. Psycholog mówił, że to niezdrowe, ale wycofał się, gdy musiał zgłosić potrzebę zakupu nowego biurka do swojego gabinetu.
─ Czego? Też w kawiarni? Gastronomia jest podobno… ─ zaciął się, nie mogąc wymyślić lepszego przymiotnika. ─ …przejebaną branżą.
Oczywiście, że można było to zastąpić czymś bardziej taktownym, ale „fucked up” było uniwersalne i dostępne na wyciągnięcie ręki. Przynajmniej dla standardowego bandyty.
Ciszę przerwały tylko trzaski, gdy telefon wypadł z rąk Leilani. Jeśli odrażała go każda, nawet najmniej szkodliwa wspólna cecha, to dlaczego w ogóle zgadzał się na rozmowę z nią? Sądziła, że Conrad będzie jedyną osobą, która ją zrozumie i nie będzie oceniać.
Drżącymi dłońmi podniosła smartfona mając nadzieję, że połączenie zostało przerwane. Niestety, na próżno.
— Nie wiem jeszcze. Pójdę gdziekolwiek, byle nie potrzebowali zaświadczenia o niekaralności — rzuciła szybko otwierając drzwi do pokoju, do którego jak burza wpadł szczeniak, który nie widział Leilani aż 20 minut. To strasznie długo, prawie jak wieczność! Dlatego też by wyrazić swój entuzjazm, skakał i szczekał wokół swojej pani, uniemożliwiając jej dalsze prowadzenie rozmowy. W innej sytuacji spotkałoby się to z gniewem ze strony Lei, tym razem jednak potraktowała to jako błogosławieństwo.
— Będę kończyć, za jakąś godzinę zaczynam zajęcia, a jeszcze muszę wyprowadzić psa i dojechać na drugi koniec Brisbane. Tak więc... do kiedyś. — rozłączyła się nawet nie czekając na odpowiedź więźnia.
Była z siebie bardzo dumna — rozpłakała dopiero wieczorem pod prysznicem.
Mimo to wysłała paczkę, tak jak obiecała. Wraz z nią przyszedł list, którego nadawcą nie była jednak Leilani.
Popełniłam niewyobrażalny błąd. Byłam zła na Leilani przez ciągłe kłótnie i ukrywanie przede mną istotnych rzeczy, ale to mnie nie usprawiedliwia. Nie wysłuchałam jej, gdy chciała powiedzieć mi o swoich problemach z rówieśnikami, tylko umyłam od tego ręce wysyłając ją do ośrodka. Nie chciałam słuchać, gdy płakała mi przez telefon, że jest tam jej źle. W Boże Narodzenie, gdy dostała przepustkę do domu, nazwała mnie nieczułą suką przy matce George'a i jego synu z pierwszego małżeństwa. Odwiozłam ją do ośrodka jeszcze tego samego wieczora, by resztę świąt spędziła tam. Byłam na nią zła, ale nie za to, że mnie tak nazwała, tylko dlatego, że miała rację. Następnego dnia dowiedziałam się, że próbowała popełnić samobójstwo, nie pierwszy zresztą raz, o czym powiedziała mi inna dziewczyna z ośrodka, bo ze mną Leilani nie chciała rozmawiać.
Dotrzymałam słowa i w jej osiemnaste urodziny powiedziałam jej prawdę. Spodziewałam się, że będzie zła, ale nie myślałam, że o wszystkim powie George'u. Teraz się rozwodzimy, ale nie mam jej tego za złe. Zrobiła mi przysługę, bo ja chyba nigdy nie odważyłabym się na rozstanie z tym tyranem. Jest jeszcze coś, ale nie chcę o tym pisać w liście. Właściwie, to wiele rzeczy, ale są dla mnie zbyt bolesne. Ciężko jest przyznać się do porażki. Po wszystkim Leilani powiedziała, że odchodzi. Próbowałam jej szukać, ale bezskutecznie. Nikt z dawnych znajomych nie wiedział, gdzie była. Poszłam nawet na policję, ale powiedzieli mi, że jest dorosła i skoro sama powiedziała, że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, to nie mogą jej do tego zmusić. Bzdura! Jest pełnoletnia, ale to wciąż dzieciak, który potrzebuje opieki. Mojej. Twojej.
Boję się, że któregoś dnia do moich drzwi zapuka policja i powie, że znaleźli ją martwą. Straciłam już Gwen, nie mogę stracić również Lei, dlatego błagam, odpowiedz mi jeśli się z Tobą kontaktowała. Chcę tylko wiedzieć, czy żyje. Adres znajdziesz na odwrocie koperty.
P.S. Przepraszam, że przez lata odmawiałam Ci z nią kontakt.u Sądziłam, że ją chronię, ale teraz widzę, że to był największy błąd.
P.S.2. Leilani zostawiła swój pamiętnik, który prowadziła od listopada 2023. Okazuje się, że zupełnie nie znałam naszego dziecka.
Drżącymi dłońmi podniosła smartfona mając nadzieję, że połączenie zostało przerwane. Niestety, na próżno.
— Nie wiem jeszcze. Pójdę gdziekolwiek, byle nie potrzebowali zaświadczenia o niekaralności — rzuciła szybko otwierając drzwi do pokoju, do którego jak burza wpadł szczeniak, który nie widział Leilani aż 20 minut. To strasznie długo, prawie jak wieczność! Dlatego też by wyrazić swój entuzjazm, skakał i szczekał wokół swojej pani, uniemożliwiając jej dalsze prowadzenie rozmowy. W innej sytuacji spotkałoby się to z gniewem ze strony Lei, tym razem jednak potraktowała to jako błogosławieństwo.
— Będę kończyć, za jakąś godzinę zaczynam zajęcia, a jeszcze muszę wyprowadzić psa i dojechać na drugi koniec Brisbane. Tak więc... do kiedyś. — rozłączyła się nawet nie czekając na odpowiedź więźnia.
Była z siebie bardzo dumna — rozpłakała dopiero wieczorem pod prysznicem.
Mimo to wysłała paczkę, tak jak obiecała. Wraz z nią przyszedł list, którego nadawcą nie była jednak Leilani.
Riverdale, 12.09.2025
Popełniłam niewyobrażalny błąd. Byłam zła na Leilani przez ciągłe kłótnie i ukrywanie przede mną istotnych rzeczy, ale to mnie nie usprawiedliwia. Nie wysłuchałam jej, gdy chciała powiedzieć mi o swoich problemach z rówieśnikami, tylko umyłam od tego ręce wysyłając ją do ośrodka. Nie chciałam słuchać, gdy płakała mi przez telefon, że jest tam jej źle. W Boże Narodzenie, gdy dostała przepustkę do domu, nazwała mnie nieczułą suką przy matce George'a i jego synu z pierwszego małżeństwa. Odwiozłam ją do ośrodka jeszcze tego samego wieczora, by resztę świąt spędziła tam. Byłam na nią zła, ale nie za to, że mnie tak nazwała, tylko dlatego, że miała rację. Następnego dnia dowiedziałam się, że próbowała popełnić samobójstwo, nie pierwszy zresztą raz, o czym powiedziała mi inna dziewczyna z ośrodka, bo ze mną Leilani nie chciała rozmawiać.
Dotrzymałam słowa i w jej osiemnaste urodziny powiedziałam jej prawdę. Spodziewałam się, że będzie zła, ale nie myślałam, że o wszystkim powie George'u. Teraz się rozwodzimy, ale nie mam jej tego za złe. Zrobiła mi przysługę, bo ja chyba nigdy nie odważyłabym się na rozstanie z tym tyranem. Jest jeszcze coś, ale nie chcę o tym pisać w liście. Właściwie, to wiele rzeczy, ale są dla mnie zbyt bolesne. Ciężko jest przyznać się do porażki. Po wszystkim Leilani powiedziała, że odchodzi. Próbowałam jej szukać, ale bezskutecznie. Nikt z dawnych znajomych nie wiedział, gdzie była. Poszłam nawet na policję, ale powiedzieli mi, że jest dorosła i skoro sama powiedziała, że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, to nie mogą jej do tego zmusić. Bzdura! Jest pełnoletnia, ale to wciąż dzieciak, który potrzebuje opieki. Mojej. Twojej.
Boję się, że któregoś dnia do moich drzwi zapuka policja i powie, że znaleźli ją martwą. Straciłam już Gwen, nie mogę stracić również Lei, dlatego błagam, odpowiedz mi jeśli się z Tobą kontaktowała. Chcę tylko wiedzieć, czy żyje. Adres znajdziesz na odwrocie koperty.
Jonna
P.S. Przepraszam, że przez lata odmawiałam Ci z nią kontakt.u Sądziłam, że ją chronię, ale teraz widzę, że to był największy błąd.
P.S.2. Leilani zostawiła swój pamiętnik, który prowadziła od listopada 2023. Okazuje się, że zupełnie nie znałam naszego dziecka.
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Sob Lip 20, 2019 9:15 pm
Sob Lip 20, 2019 9:15 pm
2025
Jonno,na wstępie ─ Leilani jest w Australii. W Brisbane. Na dole podam Ci adres i telefon do mojego wuja, u którego obecnie mieszka, tylko zadzwoń do niego, zanim staniesz pod jego drzwiami, bo może być w pracy. Właściwie to 24/7 jest w pracy.
Zaczęło się od tego, że napisała do mnie pod koniec sierpnia bardzo pretensjonalny list, który nie wiedziałem, jak odebrać. Obawiałem się, że zniszczę Leilani ze zdjęć, które od Ciebie dostawałem, choć nie wiem, czy pokiereszowanie jej przeze mnie, potwora, jakkolwiek się na niej odbiło. Gdyby nie to, że słyszałem jej oddech w słuchawce telefonu, pewnie myślałbym, że pisze do mnie trup. Równocześnie chciałem z nią rozmawiać, mimo że ostrzegłem ją, że nie jestem człowiekiem, za jakiego może mnie uważać i nawet przez sekundę chciałem podrzeć przysłaną kartkę na strzępy tak małe, żebym nie mógł potem ułożyć z powrotem jej numeru telefonu. To i tak nie ma znaczenia, już do niej nie zadzwonię. Chyba zdziczałem.
Chciałem nazwiązać z nią kontakt, ale jednocześnie miałem wrażenie, że nie pisze do mnie dlatego, że chce do mnie pisać. Szukała sojusznika przeciwko Tobie, ale we mnie go nie znalazła i starała się oczernić, jak tylko się dało. Zagotowało się we mnie, gdy powiedziała, że wydała Cię temu kutasowi. Nie jestem w stanie wziąć jej strony, bo widzę, jak się stoczyła. Miałaś rację. Może gdyby zmiąć tę kartkę i ją wycisnąć, plama na podłodze zmieniłaby się w drugiego mnie?
Już nie wiem, co jest fikcją, a co rzeczywistością i nie wiem, ile w tym konflikcie jest Twoich cegieł, a ile Leilani (pewnie po równo, jak zawsze), ale nie zamierzam tego wyrokować. Kocham Ciebie, kocham ją, mimo że znam ją tylko z fotografii i halloweenowego kostiumu dyni. Nie chcę nikogo oskarżać.
Jestem zmęczony. Poważnie styrany. Nie chcę patrzeć, jak walczycie i nie chcę tu gnić, kiedy jesteście na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że nie mam już sił do Was sięgać, bo trzymam tak oba ramiona od dwóch dekad i nic się nie zmienia. Okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Naprawdę nie chcę umierać w tym parszywym miejscu, mimo że tego wszyscy chcą. Może chce też sama Leilani?
Nie czuję, żeby myślała o mnie w kategorii „ojciec”. Bardziej jak o sprawie z akt, która wymaga wyjaśnienia. Chce wiedzieć co nieco o fragmencie historii jej matki, którym byłem ja albo kogoś, kto powie jej, że wszyscy wokół nie mają racji i ona jest najmądrzejsza na świecie. Może osiemnaście lat temu właśnie tak zrobiłbym, ale teraz to się nie zdarzy. Nie chcę być przedmiotem, który wygrzebała z szuflady z komody ze strychu, któremu opowie swoje najgorsze sekrety i rzuci w kąt, żeby kurzył się dalej. Chcę być jej tatą, ale nie wiem, jak się nim stać.
Zadzwoniła do mnie we wrześniu, trzy dni po tym, jak napisałaś do mnie, ale chyba zawiodłem ją i skrzywdziłem tą rozmową, tak jak mówiłem. Wiem, że jest nastoletnią dziewczynką, ale jeżeli tak bardzo chce poznać tego wygrzebanego z innych klamotów pluszaka, nie mogę jej okłamywać. Brzydzę się jej zachowaniem i nie zamierzam przepraszać za swoje słowa, bo mówienie o swoich uczuciach to jedno z niewielu praw, jakie mi zostało. Nie korzystam z niego zbyt często. Szybko rozłączyła się i nie próbowała dobić się do biura od tamtego czasu, a ja odszedłem tam, skąd przyszedłem. Ja też nie dzwoniłem. Trochę dlatego, że wydaje się zajęta, a nie chcę jej się narzucać, a trochę dlatego, że wiem, że byłbym zmuszony ją przeprosić. Nie przeproszę za to. Nie chcę, żeby mówiła tonem zataczającego się, kurwiącego się po melinach ćpuna, który nie potrafi własnej kobiecie spojrzeć w twarz, bez względu na to, jaką przeszłość za sobą ma. Chcę prawdziwej Jonny, prawdziwej Leilani, żyjącej Gwen i wolności.
Powiedz mi, jesteś teraz u rodziców? Martwię się o Ciebie, bo nie wiem, co się z Tobą dzieje. Gdybym był obok Ciebie, pewnie szybko wymyśliłbym coś, żebyś poczuła się lepiej, ale teraz zupełnie nic mi nie przychodzi do głowy. Mimo że stało się to nagle i nie z Twojej inicjatywy, cieszę się, że nie jesteś już z George’em. Szkoda, że to trwało tak długo. Odwiedzisz mnie?
Conrad
Nawet nie była wściekła. Po części dlatego, że od dwóch dni przebywała na zwolnieniu i nie miała sił, by się złościć. Poza tym, spodziewała się, że prędzej, czy później Jonna dowie się, gdzie przebywa Leilani. Nie sądziła jednak, że nastąpi to tak szybko i za sprawą Conrada, któremu zaufała. Szczerze powiedziawszy, już bardziej podejrzewała Harveya o niedotrzymanie tajemnicy.
Miała szczęście, że znów trafiła na Grace. Strażniczka najwyraźniej ją zapamiętała, bowiem po przedstawieniu się nawet nie musiała mówić do kogo dzwoni. Była jedyną osobą, która chciała z nim rozmawiać. Tym razem doprowadzenie Savage'a do biura zajęło nieco krócej, a przynajmniej tak jej się wydawało.
— Dlaczego jej powiedziałeś gdzie jestem? — zapytała zamiast powitania, ale w jej głosie nie było ani jednej nuty pretensji, tylko czysta ciekawość. Chyba wystarczająco dużo razy dała mu do zrozumienia, że nie chce mieć z Jonną nic wspólnego, a on i tak wydał Leilani przy pierwszej lepszej okazji. — Ona teraz chce przyjechać i się ze mną spotkać. Nie wiesz czego ode mnie chce? Nie pisała Ci?
Gdy ostatni raz, gdy się widziały padło wiele gorzkich słów i nie sądziła, by matka zamierzała ją przeprosić. To i tak nie cofnie tego, co Jonna jej wtedy powiedziała.
Miała szczęście, że znów trafiła na Grace. Strażniczka najwyraźniej ją zapamiętała, bowiem po przedstawieniu się nawet nie musiała mówić do kogo dzwoni. Była jedyną osobą, która chciała z nim rozmawiać. Tym razem doprowadzenie Savage'a do biura zajęło nieco krócej, a przynajmniej tak jej się wydawało.
— Dlaczego jej powiedziałeś gdzie jestem? — zapytała zamiast powitania, ale w jej głosie nie było ani jednej nuty pretensji, tylko czysta ciekawość. Chyba wystarczająco dużo razy dała mu do zrozumienia, że nie chce mieć z Jonną nic wspólnego, a on i tak wydał Leilani przy pierwszej lepszej okazji. — Ona teraz chce przyjechać i się ze mną spotkać. Nie wiesz czego ode mnie chce? Nie pisała Ci?
Gdy ostatni raz, gdy się widziały padło wiele gorzkich słów i nie sądziła, by matka zamierzała ją przeprosić. To i tak nie cofnie tego, co Jonna jej wtedy powiedziała.
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Nie Lip 21, 2019 2:12 pm
Nie Lip 21, 2019 2:12 pm
Gdy odpowiadał na list swojej ex partnerki, coś czuł, że wszystko, co z siebie wypluwał po pierwszym akapicie nie grało większej roli, więc mógł tam pisać, co ślina mu na język przyniesie, gdyż adresatka będzie chciała tylko wiedzieć, co z jej córką. Słusznie. Resztę swoich wypocin mógł ze spokojem ducha wykreślić, ale nie zrobił tego. W sumie to cholera wie dlaczego. Nad tym też zastanawiał się, gdy Murray wręczyła mu do rąk staromodną słuchawkę z wyrazem twarzy, który ostrzegał, żeby ta dwójka zaczęła używać telefonów przeznaczonych dla więźniów, bo zarządca może się przypieprzyć.
Z pierwszym jej zdaniem chciał rzucić trzymanym w obu rękach naraz przedmiotem, aczkolwiek powstrzymał się, wiedząc, że jego skręcony kabel był bardzo sprężysty, a nerwy Grace wrażliwe. Ostatnie, czego chciał po dniówce, to dostać w żebra z pałki od przysadzistej, czarnoskórej strażniczki.
─ Bo miałem taki kaprys. ─ odpowiedział równie idiotyczne z iskrą w głosie, aby dorównać rozmówczyni poziomem intelektualnym. Słysząc ten zryw w tonie, drugi z klawiszy poderwał się z krzesła na równe nogi, jak gdyby dało się kogoś pobić dla odległość tylu kilometrów. ─ Po co mam mówić rwącej sobie włosy z głowy matce, po którym krańcu planety włóczy się jej bachor? No po co, Leilani? Dlaczego mam udzielać informacji o moim dziecku matce tego dziecka? Jakim prawem? Jak śmiałem? Jak mogłem? To niedopuszczalne, w jaki sposób mam prawo pomagać kobiecie, którą kocham i której chcę pomóc, bo jej ledwo co wyrośnięta córka postanowiła wypierdolić bez słowa na drugi koniec świata, żeby ta najlepiej strzeliła sobie w łeb po tym, jak straciła wszystko, co miała? Czego od Ciebie chce? Kurwa, nie wiem. Skąd mam wiedzieć? Może pożyczki? Albo chce pożyczyć rower? Nigdy nikogo nie kochałem i nie chciałem naprawiać swoich własnych błędów. Ty też nigdy nie chciałaś, co? Bo nie interesują Cię inni. Chcesz być sama dla siebie. Akceptuję to. Tylko nie dzwoń do mnie, pytać, co ktoś inny miał na myśli i bezczelnie pytać, dlaczego zrobiłem to, do czego miałem prawo. Przestań się kryć po kątach przed światem, bo świat Cię zgniecie jak robaka. Po prostu przestań bronić przed wszystkimi. Pogódź się z tym, Twoja matka jest człowiekiem, a ty, czy tego chcesz, czy nie, jesteś jej dzieckiem. Czy wszystko jest teraz dla Ciebie jasne? Chcesz dalej rozmawiać, czy psu chce się szczać, bo nie spodobało Ci się to, co sądzę o Twoim zachowaniu?
Z pierwszym jej zdaniem chciał rzucić trzymanym w obu rękach naraz przedmiotem, aczkolwiek powstrzymał się, wiedząc, że jego skręcony kabel był bardzo sprężysty, a nerwy Grace wrażliwe. Ostatnie, czego chciał po dniówce, to dostać w żebra z pałki od przysadzistej, czarnoskórej strażniczki.
─ Bo miałem taki kaprys. ─ odpowiedział równie idiotyczne z iskrą w głosie, aby dorównać rozmówczyni poziomem intelektualnym. Słysząc ten zryw w tonie, drugi z klawiszy poderwał się z krzesła na równe nogi, jak gdyby dało się kogoś pobić dla odległość tylu kilometrów. ─ Po co mam mówić rwącej sobie włosy z głowy matce, po którym krańcu planety włóczy się jej bachor? No po co, Leilani? Dlaczego mam udzielać informacji o moim dziecku matce tego dziecka? Jakim prawem? Jak śmiałem? Jak mogłem? To niedopuszczalne, w jaki sposób mam prawo pomagać kobiecie, którą kocham i której chcę pomóc, bo jej ledwo co wyrośnięta córka postanowiła wypierdolić bez słowa na drugi koniec świata, żeby ta najlepiej strzeliła sobie w łeb po tym, jak straciła wszystko, co miała? Czego od Ciebie chce? Kurwa, nie wiem. Skąd mam wiedzieć? Może pożyczki? Albo chce pożyczyć rower? Nigdy nikogo nie kochałem i nie chciałem naprawiać swoich własnych błędów. Ty też nigdy nie chciałaś, co? Bo nie interesują Cię inni. Chcesz być sama dla siebie. Akceptuję to. Tylko nie dzwoń do mnie, pytać, co ktoś inny miał na myśli i bezczelnie pytać, dlaczego zrobiłem to, do czego miałem prawo. Przestań się kryć po kątach przed światem, bo świat Cię zgniecie jak robaka. Po prostu przestań bronić przed wszystkimi. Pogódź się z tym, Twoja matka jest człowiekiem, a ty, czy tego chcesz, czy nie, jesteś jej dzieckiem. Czy wszystko jest teraz dla Ciebie jasne? Chcesz dalej rozmawiać, czy psu chce się szczać, bo nie spodobało Ci się to, co sądzę o Twoim zachowaniu?
Jeśli Conrad w swoim wywodzie robił przerwy, mógł usłyszeć jak Leilani pociąga nosem. Była zbyt wyczerpana, zarówno fizyczne, jak i psychicznie, by odpowiedzieć mu tym samym, by podnieść głos i bronić swoich racji. Słowa wypowiedziane przez więźnia sprawiły, że to, co do tej pory udało jej się zbudować, rozsypało się niczym zamek z piasku. A więc tym dla niego była? Egoistycznym bachorem? Niespecjalnie ją to zaskoczyło, a mimo to poczuła się jakby Savage właśnie uderzył ją w twarz.
Gdy skończył milczała jeszcze przez chwilę, walcząc z chęcią rozłączenia się bez słowa, spalenia listów od Conrada i ponownego zniknięcia.
— Myślałam, że jesteś inny. Że jako jedyny nie będziesz z góry zakładał że jestem tą złą i chociaż mnie wysłuchasz. Ale mnie nikt nigdy nie słucha. Wszyscy wieszają na mnie psy i nie chcą mnie nawet poznać. Jeśli nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, wystarczyło mi kazać wypierdalać po pierwszym liście.
Sądziła, że ulży jej po wyrzuceniu z siebie całej goryczy, tymczasem poczuła się jeszcze gorzej.
Gdy skończył milczała jeszcze przez chwilę, walcząc z chęcią rozłączenia się bez słowa, spalenia listów od Conrada i ponownego zniknięcia.
— Myślałam, że jesteś inny. Że jako jedyny nie będziesz z góry zakładał że jestem tą złą i chociaż mnie wysłuchasz. Ale mnie nikt nigdy nie słucha. Wszyscy wieszają na mnie psy i nie chcą mnie nawet poznać. Jeśli nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, wystarczyło mi kazać wypierdalać po pierwszym liście.
Sądziła, że ulży jej po wyrzuceniu z siebie całej goryczy, tymczasem poczuła się jeszcze gorzej.
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Nie Lip 21, 2019 10:05 pm
Nie Lip 21, 2019 10:05 pm
Savage w ciągu swojej odsiadki w ostatecznym rozrachunku był więźniem, który nie prowokował bijatyk i rzadko się unosił, mimo swojego naturalnie wybuchowego temperamentu. Zaciskał zęby i trzymał nerwy na wodzy, łudząc się, że w przyszłości to popłaci ─ że Jonna nie nauczy Leilani mówić na tego skurwysyna „tata”, poda mu adres, będzie dzwonić. Zamiast tego dostał pięścią w nos, dowiadując się, że młoda powiela jego błędy. Wszystkie. Co do jednego. Zakładał, że następnym stopniem tych stromych schodów do piwnicy będzie ciemna, przesiąknięta wilgocią cela.
─ Ostrzegałem Cię. Dałem furtkę. Nie jestem człowiekiem, za którego mnie masz. ─ obniżył ton, widząc, że Murray zerwała się z krzesła, żeby własnoręcznie go spacyfikować, a lakierowane, ciemne drewno biurka zaskrzypiało pod jego naciskiem. ─ Czy ty, do jasnej cholery, czytasz to, co do Ciebie wypisuję? Wszystko, co do Ciebie mówię, odbija się od Ciebie jak od ściany. Skąd wiesz, kto Cię słucha, a kto nie, jeżeli wykrzykujesz to wszystko, zasłaniając sobie samej uszy? Ja Ci odpowiadam. Ty się przed tym bronisz, jak przed sforą dzikich psów. ─ przerwał, lecz nie na długo. ─ Przyjdź do mnie na widzenie, chcę widzieć Twoją twarz. Twoją prawdziwą twarz.
Wszystkie jego obawy rozmyły się, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Już nic się nie liczyło. Chciał zetrzeć się z tym, czym się stała oko w oko, a żeby ona zdjęła swoją maskę, on zmuszony był zdjąć swoją.
─ Ostrzegałem Cię. Dałem furtkę. Nie jestem człowiekiem, za którego mnie masz. ─ obniżył ton, widząc, że Murray zerwała się z krzesła, żeby własnoręcznie go spacyfikować, a lakierowane, ciemne drewno biurka zaskrzypiało pod jego naciskiem. ─ Czy ty, do jasnej cholery, czytasz to, co do Ciebie wypisuję? Wszystko, co do Ciebie mówię, odbija się od Ciebie jak od ściany. Skąd wiesz, kto Cię słucha, a kto nie, jeżeli wykrzykujesz to wszystko, zasłaniając sobie samej uszy? Ja Ci odpowiadam. Ty się przed tym bronisz, jak przed sforą dzikich psów. ─ przerwał, lecz nie na długo. ─ Przyjdź do mnie na widzenie, chcę widzieć Twoją twarz. Twoją prawdziwą twarz.
Wszystkie jego obawy rozmyły się, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Już nic się nie liczyło. Chciał zetrzeć się z tym, czym się stała oko w oko, a żeby ona zdjęła swoją maskę, on zmuszony był zdjąć swoją.
Może i dlla Conrada staczała się na dno, ale prawda była taka, że Leilani już dawno osiągnęła ten krytyczny punkt, z którego właśnie się podnosiła. W każdym razie starała się ze wszystkich sił, by wieść normalne życie; znalazła pracę, postanowiła skończyć szkołę i przy okazji poczuła się na tyle odpowiedzialna, by adoptować psa. Ponadto unikała wszelkiego rodzaju używek, chociaż było to naprawdę nie lada wyzwaniem, gdy zdarzały się momenty, w których marzyła o daniu sobie w żyłę. Za każdym razem powstrzymywał ją strach przed kolejnym odwykiem. Już nigdy w jej oknach nie będzie żadnych krat.
— A ja nie odpuszczę. — odparła zachrypniętym od płaczu głosem przytulając do siebie poduszkę — Nie odwrócę się od Ciebie jak inni, bez względu na to, co o mnie myślisz. Tylko trochę mi przykro, że jestem dla Ciebie obrzydliwa.
Ostatnie zdanie zostało wymamrotane w pościel, więc jeśli Savage nie usłyszał go do końca, to dobrze dla Leilani. Niedawno nauczyła się, by nie marnowała czasu na relacje, które tylko sprawiają jej ból. Ale nie z Conradem.
Słysząc jego propozycję gwałtownie wypuściła powietrze z płuc. Czy to przypadkiem nie on chciał zwlekać ze spotkaniem?
— Przyjdę, najszybciej jak to tylko możliwe. — wypaliła zanim zdążyła się zastanowić — Zajmę się tym jak tylko będę w stanie dojść dalej niż do łazienki, obiecuję.
Australijska kuchnia tak trochę jej nie służyła i od poprzedniego dnia jedyna trasa po jakiej Leilani się poruszała to łóżko — łazienka. Ale po co wprowadzać Conrada w szczegóły? Przynajmniej nie musiała oglądać swojego szefa, więc to takie trochę wygranko w przegranku.
— Umm… mama będzie w Brisbane jutro wieczorem. Co mam jej powiedzieć? — musiała być bardzo zdesperowana, skoro zapytała o to właśnie jego. W sumie, to jego wina, że Leilani nie zdążyła ułożyć mowy powitalnej, więc niech teraz jej pomoże.
— A ja nie odpuszczę. — odparła zachrypniętym od płaczu głosem przytulając do siebie poduszkę — Nie odwrócę się od Ciebie jak inni, bez względu na to, co o mnie myślisz. Tylko trochę mi przykro, że jestem dla Ciebie obrzydliwa.
Ostatnie zdanie zostało wymamrotane w pościel, więc jeśli Savage nie usłyszał go do końca, to dobrze dla Leilani. Niedawno nauczyła się, by nie marnowała czasu na relacje, które tylko sprawiają jej ból. Ale nie z Conradem.
Słysząc jego propozycję gwałtownie wypuściła powietrze z płuc. Czy to przypadkiem nie on chciał zwlekać ze spotkaniem?
— Przyjdę, najszybciej jak to tylko możliwe. — wypaliła zanim zdążyła się zastanowić — Zajmę się tym jak tylko będę w stanie dojść dalej niż do łazienki, obiecuję.
Australijska kuchnia tak trochę jej nie służyła i od poprzedniego dnia jedyna trasa po jakiej Leilani się poruszała to łóżko — łazienka. Ale po co wprowadzać Conrada w szczegóły? Przynajmniej nie musiała oglądać swojego szefa, więc to takie trochę wygranko w przegranku.
— Umm… mama będzie w Brisbane jutro wieczorem. Co mam jej powiedzieć? — musiała być bardzo zdesperowana, skoro zapytała o to właśnie jego. W sumie, to jego wina, że Leilani nie zdążyła ułożyć mowy powitalnej, więc niech teraz jej pomoże.
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Nie Sie 04, 2019 6:53 pm
Nie Sie 04, 2019 6:53 pm
Gwałtownie wypuściła powietrze z ust, a wargi rozchyliły się w niemym proteście. Nie sądziła, by te słowa łatwo przeszły jej przez gardło, nie po tym, co zrobiła jej Jonna. O wiele prościej byłoby wykrzyczeć swoją nienawiść, nawet jeśli miałoby to być kłamstwem.
— Ale... ona mnie nie kocha. — wyznała próbując walcząc z płaczem, ale bezskutecznie. — Zostawiła mnie. Wyrzuciła, jak rzecz.
Niezaprzeczalnie ciągle miała żal do matki o to, że ta zostawiła ją na pastwę losu (a konkretniej innych dziewczyn z ośrodka) w momencie, w którym najbardziej potrzebowała jej wsparcia i bliskości. I było jej wstyd, że tak rozklejała się przy Conradzie, przed którym chciała zgrywać silną dziewczynę, będącą w stanie poradzić sobie ze wszystkim.
Problem tkwił w tym, że Leilani nie radziła sobie z niczym. Nawet uspokoić się nie potrafiła.
— Boję się, że chce mnie kolejny raz wykorzystać.
— Ale... ona mnie nie kocha. — wyznała próbując walcząc z płaczem, ale bezskutecznie. — Zostawiła mnie. Wyrzuciła, jak rzecz.
Niezaprzeczalnie ciągle miała żal do matki o to, że ta zostawiła ją na pastwę losu (a konkretniej innych dziewczyn z ośrodka) w momencie, w którym najbardziej potrzebowała jej wsparcia i bliskości. I było jej wstyd, że tak rozklejała się przy Conradzie, przed którym chciała zgrywać silną dziewczynę, będącą w stanie poradzić sobie ze wszystkim.
Problem tkwił w tym, że Leilani nie radziła sobie z niczym. Nawet uspokoić się nie potrafiła.
— Boję się, że chce mnie kolejny raz wykorzystać.
Louis Ashworth
Fresh Blood Lost in the City
Re: I don't know how to swim in this insanity
Sob Wrz 07, 2019 7:18 pm
Sob Wrz 07, 2019 7:18 pm
Miłość, także ta rodzicielska, nie była zero jedynkowym algorytmem. Nie była też reakcją chemiczną, potwierdzeniem przelewu z banku ani nawet przyjściem na przedstawienie w przedszkolu. Czym dokładnie była ─ Conrad tego nie wiedział. Niemniej jednak, absolutnie nie była tym, za co brała ją ona.
Obserwował stukającą skuwką od długopisu w blat biurka Murray. Z tego, co obiło mu się o uszy (a może sama mu mówiła?), miała syna. Ciekawe, w jakim wieku. Oby on nigdy nie odkrył działania narkotyków, bez względu na to czy ma osiem czy osiemnaście lat.
─ Leilani. ─ wypowiedział surowo, ale nim znów zaczął mówić minęło kilka sekund. ─ Jeżeli człowiek czegoś w życiu boi się zrobić, to na starcie może się położyć do trumny. Jeżeli chcesz nie tylko przeżyć, ale i żyć, musisz przestać się trząść, rozumiesz?
Może nie był on najlepszym autorytetem, od którego można pobierać lekcje życia, ale to nie do końca jego słowa. Już nie mówiąc o tym, że absurdalnym było dla niego zdanie, że Leilani obawia się, że wykorzysta ją matka. Jej osoby mogli się wystrzegać tylko mężczyźni, więc nie było powodu do strachu.
─ Oddychaj. Słyszysz? Wdech i wydech. ─ powiedział jej, wsłuchując się w jej kwilenie, jakby oddychanie było czynnością, o której mogła zapomnieć.
Obserwował stukającą skuwką od długopisu w blat biurka Murray. Z tego, co obiło mu się o uszy (a może sama mu mówiła?), miała syna. Ciekawe, w jakim wieku. Oby on nigdy nie odkrył działania narkotyków, bez względu na to czy ma osiem czy osiemnaście lat.
─ Leilani. ─ wypowiedział surowo, ale nim znów zaczął mówić minęło kilka sekund. ─ Jeżeli człowiek czegoś w życiu boi się zrobić, to na starcie może się położyć do trumny. Jeżeli chcesz nie tylko przeżyć, ale i żyć, musisz przestać się trząść, rozumiesz?
Może nie był on najlepszym autorytetem, od którego można pobierać lekcje życia, ale to nie do końca jego słowa. Już nie mówiąc o tym, że absurdalnym było dla niego zdanie, że Leilani obawia się, że wykorzysta ją matka. Jej osoby mogli się wystrzegać tylko mężczyźni, więc nie było powodu do strachu.
─ Oddychaj. Słyszysz? Wdech i wydech. ─ powiedział jej, wsłuchując się w jej kwilenie, jakby oddychanie było czynnością, o której mogła zapomnieć.
Nie masz pojęcia jak czasami bardzo bym chciała położyć się w trumnie.
— Nie rozumiesz. Nic nie rozumiesz! — sama Leilani była zaskoczona gwałtownością swojej reakcji. Z jakiegoś powodu zrobiło jej się wstyd, że podniosła głos na Conrada — Ona chce, żebym na rozprawie zeznawała przeciw George'owi. A potem o mnie zapomni, jak wygodnie zapominała przez wszystkie lata.
Ah shit, here we go again.. Jonnablaming pełną parą. Przeczesała drżącymi palcami włosy, które powinny spotkać się ze szczotką i skupiła się na poleceniu więźnia, starając się uspokoić oddech. Czy wychodziła na desperatkę zwierzając się ze swoich problemów Savage'owi? Oh, z pewnością tak. Ale komu innemu mogła? Chociaż Harvey był miły, tak wyczuwała między nimi niewidzialny mur, z kolei psychologom nie ufała. Przyjaciele? Jej jedynym przyjacielem był leżący obok jej łóżka pies, który teraz podniósł głowę i patrzył na swoją panią z zainteresowaniem.
— Ja nawet nie jestem zła, tylko kurewsko smutna. Chcę z powrotem moją mamę. — wyznała ze spokojem drapiąc czworonoga za uchem. — I żeby wreszcie zaczęła być ze mną szczera. Wiesz, że napisali o Tobie masę książek? Pewnie część rzeczy to brednie, ale i tak dowiedziałam się z nich o Tobie więcej, niż od własnej matki.
W końcu przez ostatnie tygodnie każdą wolną chwilę spędzała na wyszukiwaniu o nim informacji, które umknęły jej przez 18 lat życia.
— Nie rozumiesz. Nic nie rozumiesz! — sama Leilani była zaskoczona gwałtownością swojej reakcji. Z jakiegoś powodu zrobiło jej się wstyd, że podniosła głos na Conrada — Ona chce, żebym na rozprawie zeznawała przeciw George'owi. A potem o mnie zapomni, jak wygodnie zapominała przez wszystkie lata.
Ah shit, here we go again.. Jonnablaming pełną parą. Przeczesała drżącymi palcami włosy, które powinny spotkać się ze szczotką i skupiła się na poleceniu więźnia, starając się uspokoić oddech. Czy wychodziła na desperatkę zwierzając się ze swoich problemów Savage'owi? Oh, z pewnością tak. Ale komu innemu mogła? Chociaż Harvey był miły, tak wyczuwała między nimi niewidzialny mur, z kolei psychologom nie ufała. Przyjaciele? Jej jedynym przyjacielem był leżący obok jej łóżka pies, który teraz podniósł głowę i patrzył na swoją panią z zainteresowaniem.
— Ja nawet nie jestem zła, tylko kurewsko smutna. Chcę z powrotem moją mamę. — wyznała ze spokojem drapiąc czworonoga za uchem. — I żeby wreszcie zaczęła być ze mną szczera. Wiesz, że napisali o Tobie masę książek? Pewnie część rzeczy to brednie, ale i tak dowiedziałam się z nich o Tobie więcej, niż od własnej matki.
W końcu przez ostatnie tygodnie każdą wolną chwilę spędzała na wyszukiwaniu o nim informacji, które umknęły jej przez 18 lat życia.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach