Anonymous
Gość
Gość
David's Tea
Sro Lis 28, 2018 11:39 am
First topic message reminder :



Wejdź już dziś do lokalu DAVIDsTEA i wybierz spośród 150 rodzajów herbaty - w tym ekskluzywnych mieszanek, sezonowych z limitowanej kolekcji, tradycyjnych herbat prostych i egzotycznych naparów z całego świata. Nie wspominając już o największej kolekcji organicznych herbat i naparów w Ameryce Północnej. Lokal przyciąga wszystkich Kanadyjczyków z okolicy, którzy doskonale wiedzą że w tym miejscu po prostu nie da się nie znaleźć czegoś dla siebie. Jeśli więc jesteś miłośnikiem herbaty - a może wręcz przeciwnie, nigdy za nią nie przepadałeś - odwiedź lokal w ścisłym centrum nowej części RC, gdzie uprzejma obsługa zawsze chętnie ci doradzi na podstawie opisanych przez ciebie preferencji smakowych.
Wszyscy klienci mogą cieszyć się swoim zamówieniem zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Ściany lokalu mają przyjemny dla oka miętowy kolor, natomiast wszelkie kanapy, stoliki i krzesła są utrzymane w kolorze kremowym. Przynajmniej na razie!

Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 8:10 am
Mercury raczej nie należał do typu, który faktycznie kłócił się o farbę do włosów. Wbrew pozorom ten młody, wymagający panicz potrafił znieść naprawdę wiele. Lecz tak jak każdy miał swoje granice, po których przekroczeniu ciężko było liczyć na to, że wszystko nadal będzie w jak najlepszym porządku.
Bo nie było.
W dodatku nie potrafił się pozbyć wrażenie, że podczas gdy jemu cała ta sytuacja spędzała sen z powiek, Alan miał to wszystko gdzieś. Jestem na mieście, możesz wpaść? Poważnie? Zacisnął mocniej palce na kubku, gdy kilka zdań pojawiło się w jego głowie ruszając zupełnie co innego.
Był zły.
A może łatwiej byłoby rzec - wkurwiony - na fakt że Paige po raz kolejny traktował go jak kogoś kto ma przychodzić do niego. Mimo że doskonale wiedział gdzie pracuje i kiedy. Przecież tyle razy mówił mu, że właśnie zaczyna praktyki! Z początku wypatrywał go gdzieś za oknem, liczył że Sean wpadnie do niego do pokoju i powie że ma gościa. Ale z każdym dniem ta nadzieja znikała. I z każdym dniem Mercury coraz mniej wyobrażał sobie swoją wspólną przyszłość z Alanem.
Kolejny ciepły uśmiech nie obejmujący oczu.
Kupię potem coś ostrego do jedzenia na mieście. Sam postawię na Mint Chip Sundae. Mogę już zamawiać? — zapytał postukując palcami w pusty kubek po herbacie.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 8:34 am
Skinęła jedynie głową na jego pytanie. Sama była już na wylocie ze swoim napojem, został jej może łyk czy dwa. Nie musiała się więc martwić, że ich stolik będzie potem zakończony napoczętymi napojami i obraz porządnej gwiazdy Sheridan Paige i jej super towarzysza ziomeczka Blacka wygaśnie.
O, świetnie, jak to dobrze, że nikt nie prosił ich o autografy chociaż tutaj.
Przypatrywała mu się dłuższą chwilę, nawet nie wiedząc od czego zacząć, jak to wszystko zacząć i czemu w ogóle zaczynać. I czy w ogóle było warto, skoro Mercury mógł równie dobrze jeszcze bardziej się na wszystko zamknąć w reakcji na jej gadkę.
- Alan - zaczęła na dobry początek i już po wykrztuszeniu imienia swojego brata musiała głośno westchnąć - to trochę ciężki facet. Jest cudowną osobą, ale zwykle wychodzi z nim mnóstwo nieporozumień, i głównie wini w tym jego duma - pokręciła głową, uśmiechając się trochę niemrawo. - Znaczy, wiadomo, że nie zrzucam zawsze całej winy na niego, ale... Opowiadałam ci w ogóle kiedykolwiek, od czego się zaczęły te lata milczenia?
Odwróciła jeszcze na dobrą chwilę głowę w bok i kilkukrotnie otwierała usta, by po tym natychmiast je zamknąć. Dopiero po tym zdobyła się na lekki uśmiech.
- Wiem, że trudno ci mówić. Bo mnie teraz też. Nienawidzę się użalać - i ten szczery, lekki chichot, bo przecież jednak śmiała się z samej siebie. - Ale nie chcę, żeby skończyło się między wami tak, jak między mną a nim. I, nie wiem, może mój przykład jakoś ci pomoże. Pewnie nie. Ale zawsze jest szansa, co nie?
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 11:02 am
Mercury widząc potwierdzenie z jej strony w odpowiedzi na jego pytanie, sięgnął po torbę którą ułożył na blacie, by wyciągnąć z niej portfel. Nie wstał od razu. Wysłuchał jej w milczeniu, nie zamierzając jej przerywać ani cokolwiek dodawać. Nawet jeśli to nie było do końca tak, jakby faktycznie nie miał nic do powiedzenia. Gdy jednak potencjalnie skończyła, obrócił się w jej stronę i posłał jej nieznaczny uśmiech wstając z miejsca. Jego ręka nieznacznie zmierzwiła jej włosy, choć nie na tyle by zepsuć jej tę idealną fryzurę czy zostawić po sobie istny armagedon. Bez słowa ruszył w kierunku kontuaru, gdzie nachylił się nad ladą z zawadiacko uniesionym ku górze kącikiem ust składając ustalone wcześniej zamówienie. Mógł się spodziewać, że tym razem nie pójdzie tak szybko jak w przypadku gotowej herbaty, lecz nikt nie kazał mu sterczeć w miejscu bez większego celu. Zapłacił więc kartą i ruszył w kierunku Sheridan, siadając obok niej.
Przyniosą nasze zamówienie razem — poinformował ją jedynie, choć zapewne po za kolejny jako stały bywalec David's Tea doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Zaraz po tym obrócił się nieznacznie w jej stronę, podpierając policzek dłonią. Chyba nikogo nie powinno dziwić, że zamierzał jej wysłuchać.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 11:52 am
Kiedy jesteś w poważnej sytuacji i chcesz opowiedzieć ważne rzeczy, ale nadymasz policzki, bo twój ziomek przetrzepał ci lwią grzywę. Życie Sheridan Paige w pigułce. Oparła się wygodniej o krzesło, wzdychając zaraz cicho, żeby na tę biedną Planetę poczekać. Kiedy tylko oznajmił jej, że wszystko przyjdzie razem, poklepała się jeszcze po brzuchu z błogim uśmieszkiem.
Tylko no. Trzeba było zacząć mówić. Wzięła głęboki wdech.
- Skrótem: odkąd nasz tata zmarł, mama jest... cóż, podejrzewam, że mniej więcej wiesz, ciężko ukrywać to w związku - no jasne. "Czemu nie zapraszasz mnie do siebie? Czemu nie znam twoich rodziców? Robię coś źle?" Przecież jeśli druga strona zacznie się obwiniać o coś, co jest zupełnie poza jej kontrolą... Nie wierzyła, żeby Alan pozwolił Mercury'emu na snucie takich scenariuszy. - Próbowaliśmy pomóc, Daniel i Claire zajmowali się wszystkim. Tylko że kiedy zobaczyli, że to nie ma sensu, Daniel chciał załatwić nam jakieś miejsce. Do teraz czuję się trochę podle, bo wierzyłam, że możemy ją jakoś ogarnąć. No i... nie chciałam jego pomocy. Myślałam, że jak z niej skorzystam, to wyjdę na jakąś gorszą, bo nie poradzę sobie sama. Byłam uparta i dumna, ale wiesz, co powiedział Daniel? - tu uśmiechnęła się krzywo i prychnęła, jakby w pewnym sensie gardziła starszym bratem za to śmierdzące kłamstwo. - Że Alan też się wyprowadza. A skoro Alan się zgodził, to czemu ja miałabym tego nie zrobić, przecież byłam z nim i za nim od brzucha matki. Tylko, że Alan został w domu. A ja do teraz nawet nie mogę się wytłumaczyć, bo mam wrażenie, że czegokolwiek nie powiem, i tak będę dla niego zdrajcą.
Zrobiła sobie krótką przerwę, widząc niosącą ich zamówienia dziewczynę, do której uśmiechnęła się niemrawo. Dopiła szybko ostatni łyk swojej poprzedniej herbaty, żeby bułeczka nie musiała biegać w kółko trzy razy, tylko na spokojnie zabrała sobie kubek.
Dobra. Westchnienie ciężkie po raz kolejny, opuszkami palców dotknęła kącików oczu, jakby chciała sprawdzić czy przypadkiem nie zaczęła nieświadomie ryczeć. Było okej.
- Dążę do tego, że stało się tak wiele, a on w sumie wyglądał, jakby miał to wszystko gdzieś, jakby ignorując nas miał sprawić, że znikniemy. I długo sądziłam, że nie obchodzi go nic poza jego urażonym ego. Ale on się przejmuje, choćby wyglądał, jakby to po nim spływało. I cokolwiek by się między wami nie działo, wiem, że jest mu przykro. Nie wiem czy czuje się jak śmieć, bo zrobił ci coś złego. Nie wiem czy cię teraz ignoruje, czy próbuje udawać, że nie ma problemu. Ale czegokolwiek by nie robił, i jakkolwiek długo miałabym z nim nie rozmawiać, wiem, że jesteś dla niego ważniejszy niż wszyscy inni razem wzięci. Mógł się zmienić, może być mi teraz zupełnie obcy, mogłam nie być przy was na wyjazdach, randkach, czymkolwiek. Ale to po prostu wiem. I cokolwiek się nie stało, wiem, że jego też boli. Bo nie pamiętam nikogo, przy kim niezależnie od sytuacji wyglądałby na po prostu szczęśliwego. A zgadnij, jaki Galaktyczny Chłopiec sprawia teraz, że właśnie tak wygląda. Nawet na głupim koncercie, przez kilka sekund stania przy was.
Pociągnęła nosem. Dobra, chuj, zero rozklejania się. Otarła tę nieszczęsną pojedynczą łezkę. Przecież nie mogła być mięczakiem, nie przy swoim szwagrze, no elo.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 12:30 pm
Pokiwał krótko głową. Wiedział. Dowiedział się jakiś czas temu, nawet jeśli Alan już wcześniej dawał sygnały, że coś było nie w porządku, bądź rzucał pojedynczymi komentarzami. Ich pierwsza poważna kłótnia oscylowała właśnie wokół tego tematu, w którym osiągnęli swoiste zawieszenie broni.
Nie znał dalszej części historii. Wysłuchał jej cierpliwie, nijak jej nie przerywając. Wiedział, że były takie opowieści, których słuchało się w ciszy. Zwłaszcza takie, z którymi druga osoba wyraźnie jeszcze sobie nie poradziła. Sheridan zdradzały praktycznie wszystkie gesty, których nawet nie próbowała ukrywać.
Podziękował dziewczynie, która przyniosła im zamówienia skinięciem głowy i przysunął do siebie kubek, upijając łyk. Aż w końcu z jego ust padło jedno kluczowe pytanie, które chodziło mu po głowie od początku.
Dlaczego po prostu nie wróciłaś? — nie odwołał się nijak do dalszej części historii, zupełnie jakby właśnie to było dla niego w tym momencie najważniejsze. Bez wyjaśnienia, nie mógł ruszyć dalej. Pominął fakt, że w jego rodzinie nigdy nie podjąłby żadnej podobnej decyzji bez uprzedniej konsultacji z bratem. Wiedział, że nie wszyscy byli jak oni. Ale Sheridan tak bardzo żałowała, a jednak... nie wróciła.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 12:50 pm
Ilekroć nie schodziłaby myślami na tę historię, sama też zadawała sobie to samo pytanie, które wlaśnie padło na głos. Nawet nie wiedziała co za bardzo powiedzieć, bo wszystko brzmiało w jej głowie jak głupia wymówka, która i tak nie usprawiedliwiłaby tego, że Alan w sumie miał sporo racji. Ale jednocześnie podejrzewała, że Mercury w pewnym sensie jakoś ją zrozumie. Parę lat temu pewnie obrzucałby ją błotem, przynajmniej tego mogłaby się po nim spodziewać. Ale teraz chociaż potrafił jej wysłuchać i zrozumieć. Raczej dotrze do niego, że będąc tych kilka lat młodszym myśli się jednak nieco gorzej.
- Miałam głupią nadzieję, że jak z nim porozmawiam, to też się przekona. I czułam, że za późno na powrót. Pewnie uznasz, że za szybko się poddałam. Teraz też tak myślę, ale wtedy wydawało mi się, że czegokolwiek bym nie zrobiła, i tak będzie tylko gorzej - no a przecież w sytuacji, w której nie dało się zrobić nic bez jakichś poważnych konsekwencji, pozostawało tylko nic nie robić. Dla niej było to totalnie logiczne. Szkoda tylko, że ostatecznie wyszło kompletnie tragicznie. - To, że po prostu się wtedy spakowałam i wyszłam zamiast zadzwonić do niego i wszystko potwierdzić, było dosłownie najgłupszą decyzją w moim życiu. A było ich od cholery. Tylko skąd miałam wiedzieć, że własny brat mnie właśnie okłamuje?
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 1:11 pm
Nie do końca potrafił ją zrozumieć, głównie ze względu na fakt, że nie mógł wiedzieć jak to wszystko faktycznie wyglądało. Nawet jeśli jego własne życie zdecydowanie nie należało do najłatwiejszych, a Margaret przez lata robiła wszystko by zmienić je w piekło, nie była alkoholiczką. Nie puszczała się na prawo i lewo, nie wymiotowała pod siebie i nie ćpała. Była po prostu wredną suką, która chciała się ich pozbyć, by móc zagarnąć wszystko dla siebie i obsadzić własne niczego nieświadome dzieci na przeznaczonych dla bliźniaków posadach.
Nie znaczyło to jednak, że jej nie współczuł. Zdrada w rodzinie pozostawiała po sobie wyjątkowo głębokie rany, które bardzo ciężko było wyleczyć.
Musiało być wam ciężko — powiedział zawieszając wzrok na pięknej piance zdobiącej szczyt kubka. Nabrał jej część łyżeczką, zaraz wsuwając do ust. Drobinki miętowej czekolady momentalnie rozpuściły się w jego ustach. W jak wielkiej musiała być desperacji, by po uzyskaniu sygnału na który czekała, spakowała się i wyniosła bez zastanowienia?
Kiedy byłem mały też zrobiłem coś niewybaczalnego. Do tej pory nie jestem w stanie sobie tego wybaczyć, mimo że osoba którą skrzywdziłem nie tylko nie miała mi tego za złe. Kryła mnie przed wszystkimi, bo wiedziała że to jedno wydarzenie zniszczyłoby całe moje życie.
Zamieszał herbatę łyżeczką i upił kilka łyków skupiając się na leżącym przed nim menu.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 1:32 pm
- Wiedziałam, że nic nam nie zrobi, ale to nie zmieniało faktu, że nie umiałam w niej dostrzec swojej mamy. Jakkolwiek podle to nie brzmi - a w jej mniemaniu brzmiało co najmniej obrzydliwie i właśnie jakby była takim paskudnym zdrajcą. W ciszy wysłuchała tego, co miał jej do powiedzenia w zamian. Podejrzewała jednak, że nie będzie się wdawał w szczegóły. Skoro mogło to zniszczyć jego życie, to raczej nie chwaliłby się tym na prawo i lewo. Uśmiechnęła się tylko słabo, powstrzymując się przed kolejnym dotknięciem jego dłoni. Mimo wszystko nadal mogłoby to rodzić w nim jakiś dyskomfort.
- Poczucie winy najlepiej zamienić we wdzięczność. Wiem, że łatwo mi się mówi. Nawet jeśli druga osoba ci wybaczy, ty wiesz, że spieprzyłeś. Ale lepiej jest skupić się na tym, że miałeś w niej takie oparcie, pomimo wszystko. I że w pewien sposób wykorzystałeś to do bycia lepszym w przyszłości. Moim zdaniem to najlepsze zadośćuczynienie - Sheridan filozof. Ale mówiła to szczerze, od serca. Zresztą, była pewna, że cokolwiek i komukolwiek zrobił, teraz nie odwaliłby żadnego świństwa. Zatopiła łyżeczkę w swoim deserze by wcisnąć go sobie trochę do ust. Na Blacku za to trzymała przejęte spojrzenie, nie wiedząc nawet, co jeszcze dodać do sytuacji. Chyba trochę dość miała nawijania o sobie znikąd.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 1:53 pm
Ciężko dostrzegać w kimś swojego rodzica, gdy on od lat nie traktuje cię tak jak traktuje się własne dziecko — odpowiedział powstrzymując naturalny odruch zrobienia czegoś z rękami i chęć postukania w ścianki kubka.
Słysząc jej kolejne słowa, przeniósł na nią pusty wzrok, zupełnie jakby w przeciągu kilku sekund skutecznie przeniósł samego siebie w całkowicie odrębne miejsce.
Wiesz, że Saturn prawie stracił życie, gdy mieliśmy dziewięć lat? Może trochę więcej. Widziałem naprawdę wiele rzeczy. Byłem w szpitalu, gdy moja mama zamknęła oczy i odeszła, nawet jeśli nie do końca potrafiłem zrozumieć, że nie zasypia tylko na kilka godzin i już więcej nie zobaczę jej łagodnego uśmiechu. Gdyby nie nagrania z dzieciństwa, prawdopodobnie nie pamiętałbym ani jak wygląda, ani brzmienia jej głosu. Widziałem jak jeden z mężczyzn pracujących u nas w roli służby pozwolił sobie na sekundę nieuwagi. Sekundę, która kosztowała go trzy palce lewej dłoni, gdy siekiera którą rąbał drewno, zamiast tego porąbała jego rękę. Widziałem futrzaki umierające na ulicach, gdy po raz kolejny samolubny kierowca wolał przyspieszyć zamiast zwolnić i nawet nie pomyślał o tym, by jakkolwiek pomóc wijącemu się z bólu dogorywającemu zwierzęciu. Ale to wszystko było niczym w porównaniu z widokiem mojego wykrwawiającego się na kuchennej posadzce brata — uniósł kubek ku górze ruchem tak spokojnym, że wydawał się wręcz nie na miejscu, biorąc pod uwagę wszystkie wypowiedziane przez niego słowa. Nie dało się też przeoczyć faktu, że mówił dużo ciszej, gwarantując sobie tym samym że jego słowa dotrą wyłącznie do blondynki, pozostając poza zasięgiem uszu kasjerki, która nuciła właśnie jedną ze świątecznych piosenek razem z radiem, krzątając się przy ladzie.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 2:06 pm
Z początku była w stanie utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. Zaczął mówić, Sheridan po prostu słuchała, skupiając się na jego słowach w ciszy, ale im dalej brnął w to wszystko, tym ciężej było jej wytrzymać, jakby sam ten wzrok wysysał z niej siły. Pewnie dlatego przeniosła spojrzenie gdzieś na bok. Przygryzła wargę, zmarszczyła lekko brwi. Bo przy tej sytuacji potencjalny scenariusz, który utkała sobie w głowie, był jak lekkie kopnięcie w kostkę w porównaniu z morderstwem.
- To... zmienia trochę postać rzeczy - wydukała trochę bez wyrazu, kolejny raz nie będąc pewną, jak w ogóle zareagować. Opuściła głowę na dobrych kilka chwil, żeby zaraz energicznie nią pokręcić. Sama też znacząco zniżyła swój głos, jakby faktycznie wolała, żeby nic przypadkiem nie wykroczyło poza ich własny prywatny światek, który odgrodzili sobie w tej chwili. - Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, przez co przez to przechodzisz. Mogę jedynie rzucić ci oklepanym tekstem, że cokolwiek się nie stało, byłeś dzieckiem. I jesteś najlepszym bratem, jakiego Saturn może mieć. Wszyscy to wiedzą. Wybacz, trochę ssę jako wsparcie emocjonalne.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 2:33 pm
Jakże okrutną zagrywką z jego strony było zarysowanie całej sytuacji bez podawania jakichkolwiek szczegółów. Szczegółów, które przecież zmieniały tak wiele. To co podsunął dziewczynie mogło jej pomóc w nakreśleniu jakiejś sceny, ale jak bliska była prawdy - to już stanowiło zupełnie inny temat. Być może zwyczajnie nie był gotowy na to, by mówić o tym na głos. W końcu nie rozmawiał o tym nawet z Alanem. Sam fakt, że w ogóle postanowił przywołać całe wydarzenie był olbrzymim krokiem z jego strony. Nawet jeśli jeszcze nie mógł do końca zdawać sobie sprawy z tego, jakie skutki będzie to miało w przyszłości.
Ciężko było stwierdzić czy jej słowa faktycznie mu pomogły. Mimo to nie obrzucił jej żadnym bezczelnym spojrzeniem z serii "co ty możesz wiedzieć", nie wyśmiał w żaden sposób. Wypowiedział jedynie dwa słowa.
Dzięki, Sheridan.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, że tempo z jakim pochłaniał swoją herbatę było tak duże, by została mu już zaledwie jedna trzecia kubka.
Nie wiem co będzie z Alanem. Wiem jaki jest, ale moje życie nie może wiecznie polegać na tym, że będę wyciągać do niego rękę, którą on łaskawie przyjmie, a sam nie będzie czuł potrzeby by mnie przepraszać, bo nie czuje się winny. Bo przecież i tak mu wybaczę — rzucił zgorzkniałym tonem, po raz pierwszy na swój sposób zdradzając targające nim emocje. Miał mu za złe te cholerne słowa, które być może wypowiedział w formie żartu. Nieszczególnie go to teraz interesowało.
Jeśli mu zależy, przestanie wysyłać mi wiadomości że łazi sobie po mieście tu i ówdzie, więc jeśli mi się chce to mogę do niego przyjść. Jeśli z kolei nadal uważa, że nie zrobił nic złego, nie widzę w tym żadnej przyszłości, Sher. Niezależnie od tego jak bardzo mi na nim zależy.
Napój w kubku w końcu się skończył, a wraz z nim przemyślenia czarnowłosego, który chyba był w stanie podjąć ostateczną decyzję.
Poczekam na niego do świąt. Później nie będę już czekał. I tak czekam wystarczająco długo — powiedział odsuwając drobne naczynie w tył. Mimo wszystko wykrzesał z siebie delikatny uśmiech, gdy wstawał przerzucając torbę przez ramię.
Muszę się już powoli zbierać, ale naprawdę jestem wdzięczny, że przyszłaś. Chcesz jeszcze gdzieś pochodzić czy odwieźć cię do mieszkania?
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 2:59 pm
Nie skrzywił się, nie zaszydził. Po prostu podziękował, co jakoś tak wewnętrznie ją uspokoiło. Nawet zdobyła się na delikatny uśmiech, jakby właśnie te dwa słowa miały pomóc jej przebrnąć przez dzień.
Szkoda tylko, że na kolejne brzmienie jego głosu zareagowała wyrazem twarzy godnym zdychającego karpia.
- Tak powiedział? - zmarszczyła brwi, z tymi smutnymi ślepiami i rozchylonymi wargami wyglądając przez to na jednocześnie zaskoczoną, przejętą i na dodatek trochę wściekłą. Jakby chciała zaprzeczyć opcji, że mogło dojść do czegoś takiego, jednocześnie wiedząc, że mogło, przez co miała ochotę sprzedać swojemu bratu godzinny opierdol. Czy by go wysłuchał, czy też nie. Poczekała grzecznie, aż Mercury skończy mówić. Tak naprawdę skończy. Do momentu, w którym wstał, a Sheridan podniosła się tuż po nim, żeby postąpić krok naprzód w stronę młodzieńca.
- Nie znam jego wersji, ale jeśli nie czuje się winny choć ty dałeś mu jasno do zrozumienia, że coś cię boli, to nawet ci się nie dziwię. Szczerze? Gdyby to potwierdził, to dałabym mu w twarz, nawet jeśli to mój brat. Właśnie dlatego, że to mój brat - kolejne spojrzenie wbite w podłogę. Podniosła odwieszony na oparcie miliard lat temu płaszczyk. - Nie będę go bronić ani cię przebłagiwać, bo to twoja decyzja. Nie umiem też wpłynąć na samego Alana, i myślę, że nawet nie powinnam. Jest dużym chłopcem. I sam powinien do tego dojść. I mam nadzieję, że obaj zrozumiecie, cokolwiek macie przez tę sytuację zrozumieć.
Najpierw filozof. Teraz kołcz. Naciągnęła swój płaszcz na ramiona, poprawiła jeszcze włosy, wyciągając je spod materiału, nim uśmiechnęła się w zamian za ten śliczny wyraz twarzy od Blacka.
- Zrobię teraz okropną rzecz, ale przetrzymaj ją dla cioci Sheri - mruknęła, wyciągając do niego ramiona z oczywistym zamiarem. Znaczy, wiadomo, że jeśli jej odmówi, to zaraz łapy opuści, ale w przeciwnym razie przytrzyma go tylko chwilę w cieplutkim uścisku. Bo czasem każdy takiego potrzebował, żeby poczuł się choć minimalnie wspierany. - Przejdę się jeszcze. I zacznę operację kosz herbat. W aucie ciągnęłabym tylko temat, a to nakręcałoby nas oboje. Ale dziękuję. I dzięki, że się tym ze mną podzieliłeś.
Bo jednak w oczach Paige to był ogromny kredyt zaufania dla jej osoby. Czy po prostu była siostrą Alana, czy kimś zupełnie niezwiązanym.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: David's Tea
Nie Gru 16, 2018 3:46 pm
Być może Paige nie zdawała sobie sprawy z tego, że wbrew pozorom już dawno temu przeszła etap bycia po prostu siostrą Alana. W rzeczywistości była jedną z niewielu osób, którym Mercury po prostu ufał, wiedząc że nie pośle żadnej z przekazanych jej informacji do nieodpowiednich uszu. Zapewne gdyby zapytał go o to ktoś z zewnątrz, z łatwością nazwałby ją kimś, kogo mógłby uznać za przyjaciółkę, gdyby tylko sam miał nieco więcej czasu na lepsze jej poznanie i pielęgnowanie całej relacji.
Zapewne.
Nie dodał nic więcej, bo dziewczyna i tak powiedziała praktycznie wszystko, co miało zostać powiedziane. Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna wykona podobny gest w jego kierunku. Mimo wszystko początkowo nieco zdębiał, zaraz podchodząc jednak do niej i przytulił ją do siebie, dość boleśnie zdając sobie tym samym sprawę z tego, jak bardzo już teraz brakowało mu bliskości Alana. Drobna dziewczyna tuż przed nim zostawiała po sobie zupełnie inne odczucia, które mimowolnie nieznacznie wstrząsnęły Blackiem bardziej niż mógłby się tego spodziewać, nawet jeśli nie pozwolił by którakolwiek z tych wewnętrznych rozterek wypłynęła na jego twarz. Wypuścił ją po krótkiej chwili, choć bez wątpienia zbyt długiej by mogło to zostać uznane za zwykłe pożegnanie.
Jasne. Powodzenia, gwiazdeczko. Napiszę do ciebie jakoś niedługo i tym razem to tobie poświęcimy całe spotkanie, a nie mojej samolubnej osobie — powiedział wsuwając ręce do kieszeni kurtki. Zaraz po tym odwrócił się raz jeszcze się z nią żegnając i opuścił lokal, kierując się w stronę zaparkowanego auta.

zt. x2
Aeden Carter
Aeden Carter
The Maverick Racoon
Re: David's Tea
Nie Kwi 12, 2020 11:16 pm


Współpraca z Erwinem była dziełem przypadku i niedopatrzenia Charly’ego, gdyż zupełnie zapomniał o usunięciu z odmętów internetu jednego ze swoich ogłoszeń, w którym to oferował swoje usługi profesjonalnego grafika. Chłopak znalazł już całkiem dobrze płatną pracę, w której spełniał się całkowicie mogąc tworzyć oryginalne ilustracje i wymyślne, choć nieprzesadnie, projekty postaci do gier komputerowych. Z początku chciał kulturalnie odmówić i wyjaśnić, że ogłoszenie jest nieaktualne, jednak coś go podkusiło, żeby zleceniu przyjrzeć się zgoła uważniej. Jedno słowo trafiło go niczym grom z jasnego nieba. „Kasyno” wprost nie mogło nie przykuć jego uwagi, a tym bardziej takie, które – oceniając po opisie grafiki, jaką miałby wykonać na jego oficjalne logo – zdawało się wpasowywać w jego ulubione, gotycko-demoniczne klimaty. Nowe miejsce, w którym mógłby tracić swoje ciężko zarobione pieniądze podczas kolejnej sesji samoumartwiania, kiedy znowu coś posypie mu się w życiu. Oczywiście, on sam nie wystawił sobie tak celnej autodiagnozy (gdyż wolał przyjmować swoje destrukcyjne zachowania takimi, jakimi są, miast szukać ich przyczyny w przeszłości, której nie chciał wspominać), jednak wiedział, że wizja współpracy z nowym kasynem wydawała mu się atrakcyjna. Zdecydowanie atrakcyjniejsza, niż projektowanie kolejnej ulotki reklamowej golarek do swetrów czy innego szmelcu, którego nikt nie potrzebował, acz zleceniodawcy oczekiwali stworzenia reklamy, która przekona ciemny lud, że to dokładnie to, o czym marzą.


Ostateczny projekt loga został zaakceptowany stosunkowo szybko, co też bardzo ucieszyło Charly’ego, przywykłego do klientów, którzy nie mieli pojęcia czego chcą, ale na pewno nie tego, co im prezentował. Otrzymał nawet drobną premię do zapłaty, co tym bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że to sam los musiał go przekonać do doczytania e-maila do końca. Zdziwiło go nieco, że szczegóły projektu zleceniodawca wolał omawiać na żywo zamiast po prostu wysłać kolejną wirtualną wiadomość, jednak nie narzekał na to aż tak bardzo. Poza tym, że musiał wbić się w marynarkę i powyciągać te co bardziej widoczne kolczyki, żeby prezentować się bardziej profesjonalnie, czego zdecydowanie nie lubił.


Po otwarciu przybytku dość prędko zawitał w jego progi, choć z uwagi na to, iż był tylko w umiarkowanie depresyjnym nastroju, udało mu się nie rozstać się z całą miesięczną wypłatą w jeden wieczór. Spotkał wtedy po raz kolejny właściciela kasyna, a że ubrany był już mniej formalnie, rozwinęła się między nimi dyskusja na temat tatuaży, które to zauważył u Charly’ego. Ostatecznie uznał, że chciałby od niego projekt i odezwie się do niego w tej sprawie w najbliższym czasie. Tak też zrobił.


Tak, jak Charly się spodziewał, i tym razem musiał stawić się na spotkanie osobiście, jednak przynajmniej było ono już mniej oficjalne, toteż mógł ubrać się, w swoim mniemaniu, bardziej jak człowiek i zarzucić na ramię wygodny plecak, zamiast męczyć się z nieporęczną teczką, która miała sprawiać pozory profesjonalizmu. Tym razem miejscem ubijania graficznych interesów była herbaciarnia, o której Charly nawet kiedyś słyszał i to pozytywne komentarze na temat repertuaru drogich herbat. Był w duchu wdzięczny, iż znowu nie padło na ten horror, co ostatnio, a mianowicie kawiarnię, w której bezustannie unosił się silny zapach kawy, jednak Erwin najwyraźniej zapamiętał pobladłą twarz Charly’ego, którego mdliło na samo wspomnienie o tym paskudnym, błotnistym napoju.


Po wejściu do środka skierował kroki do lady, gdzie zapytał o stolik zarezerwowany na nazwisko Krause. Prawdopodobnie Charly okrutnie zmasakrował to miano swoją wymową, jako że pomimo niemieckich korzeni, jedyny kontakt z językiem niemieckim miał podczas słuchania piosenek Rammsteina, ale na szczęście, ekspedient był w stanie go zrozumieć i natychmiast wskazał właściwe miejsce. Chłopak usiadł i zawiesił plecak na oparciu krzesła. Wyciągnął z kieszeni telefon i spojrzał na ekran. Zbliżała się godzina siedemnasta trzydzieści, a więc Erwin miał całe dwie minuty, by dotrzeć na czas.

Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach