▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
Miejsce: Riverdale City
Czas: początek września bieżącego roku
Uczestnicy: Artem Domashnikov i Leilani Cigrfan
Podsłuchała, jak X mówiła Y o tym, że Z słyszał od A, który z kolei dobrze znał się B, że C organizuje imprezę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego; zarówno dla uczniów Riverdale High, jak i dla absolwentów. Rzeczywiście, na plaży miało się odbyć coś takiego, ale w formie małego ogniska z grupką znajomych, dlatego też gospodarz był zaskoczony, gdy w umówionym miejscu zebrał się niemały tłum i drobna posiadówka szybko eskalowała w coś większego. Halo, policja? Czy to nie podchodzi pod kanadyjski odpowiednik ustawy o imprezach masowych?
Tak więc wśród nieproszonych gości znajdowała się również Leilani, jednocześnie przerażona i oszołomiona tym, że znalazła się wśród obcych dla niej ludzi. Liczyła, że dzięki pójściu na imprezę nie będzie brana za nudną kujonkę, że może pozna (w końcu XD) jakiś przyjaciół i że w ogóle przestanie być taką towarzyską pizdą. Nic bardziej mylnego, Leia to typ, który nie powie nawet „przepraszam, najechał mi pan na stopę”, tylko będzie znosić ból złamanej stópki ze łzami cieknącymi po jej policzkach, tylko dlatego, że jest zbyt na to nieśmiała.
Także ten, krążyła sobie z telefonem w ręku udając, że niby ma przyjaciół i po prostu wkurwiała ludzi robiąc za żywą kłodę pod ich nogami, bo jak na złość, była chyba najmniejsza w promieniu kilku kilometrów . Ktoś nawet rzucił półżartem, że dwunastolatki o tej porze powinny już dawno spać. Z każdą kolejną chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że to musiał być jakiś nieoficjalny meet up wszystkich olbrzymów z Vancouver, no nie ma opcji. W dodatku wrednych, bo patrzyli na małą Leię z góry i chuj z tym, że to dlatego, że byli po prostu więksi.
W ogóle, rośnięcie powyżej 170 centymetrów powinno być zakazane, bo potem chodzą takie wielkie ludzie i nie zwracają uwagi na NORMALNEGO wzrostu obywateli. Swoją drogą to cud, że jeszcze na kogoś nie wpadła i nie wylała mu piwa…
…oh well. Przecież ojcem Cigfran był Pech, matką z kolei Przypał. Uderzenie spowodowane wejściem w obcego chłopaka, który nagle przed nią wyrósł, było tak mocne, że aż sama wylądowała na piasku, tak jak ułamki sekund wcześniej na jej białej sukience pojawiły się mokre plamy od trzymanego przez niego napoju. Pięknie. Po prostu pięknie. A mogła zostać w domu i rysować sobie ładnych jasnowłosych dilerów (których wtedy jeszcze nie znała, ale chuj z tym).
— Voi vittu! — zaklęła w ojczystym języku czując jak palą ją policzki, gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, co właśnie się stało — Patrzże jak łazisz, idioto!
Miejsce: Riverdale City
Czas: początek września bieżącego roku
Uczestnicy: Artem Domashnikov i Leilani Cigrfan
Podsłuchała, jak X mówiła Y o tym, że Z słyszał od A, który z kolei dobrze znał się B, że C organizuje imprezę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego; zarówno dla uczniów Riverdale High, jak i dla absolwentów. Rzeczywiście, na plaży miało się odbyć coś takiego, ale w formie małego ogniska z grupką znajomych, dlatego też gospodarz był zaskoczony, gdy w umówionym miejscu zebrał się niemały tłum i drobna posiadówka szybko eskalowała w coś większego. Halo, policja? Czy to nie podchodzi pod kanadyjski odpowiednik ustawy o imprezach masowych?
Tak więc wśród nieproszonych gości znajdowała się również Leilani, jednocześnie przerażona i oszołomiona tym, że znalazła się wśród obcych dla niej ludzi. Liczyła, że dzięki pójściu na imprezę nie będzie brana za nudną kujonkę, że może pozna (w końcu XD) jakiś przyjaciół i że w ogóle przestanie być taką towarzyską pizdą. Nic bardziej mylnego, Leia to typ, który nie powie nawet „przepraszam, najechał mi pan na stopę”, tylko będzie znosić ból złamanej stópki ze łzami cieknącymi po jej policzkach, tylko dlatego, że jest zbyt na to nieśmiała.
Także ten, krążyła sobie z telefonem w ręku udając, że niby ma przyjaciół i po prostu wkurwiała ludzi robiąc za żywą kłodę pod ich nogami, bo jak na złość, była chyba najmniejsza w promieniu kilku kilometrów . Ktoś nawet rzucił półżartem, że dwunastolatki o tej porze powinny już dawno spać. Z każdą kolejną chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że to musiał być jakiś nieoficjalny meet up wszystkich olbrzymów z Vancouver, no nie ma opcji. W dodatku wrednych, bo patrzyli na małą Leię z góry i chuj z tym, że to dlatego, że byli po prostu więksi.
W ogóle, rośnięcie powyżej 170 centymetrów powinno być zakazane, bo potem chodzą takie wielkie ludzie i nie zwracają uwagi na NORMALNEGO wzrostu obywateli. Swoją drogą to cud, że jeszcze na kogoś nie wpadła i nie wylała mu piwa…
…oh well. Przecież ojcem Cigfran był Pech, matką z kolei Przypał. Uderzenie spowodowane wejściem w obcego chłopaka, który nagle przed nią wyrósł, było tak mocne, że aż sama wylądowała na piasku, tak jak ułamki sekund wcześniej na jej białej sukience pojawiły się mokre plamy od trzymanego przez niego napoju. Pięknie. Po prostu pięknie. A mogła zostać w domu i rysować sobie ładnych jasnowłosych dilerów (których wtedy jeszcze nie znała, ale chuj z tym).
— Voi vittu! — zaklęła w ojczystym języku czując jak palą ją policzki, gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, co właśnie się stało — Patrzże jak łazisz, idioto!
Artem w tym czasie bujał się w rytm jakiejś ruskiej muzyki wśród innych znajomych, ale gdy został od nich odciągnięty wcale nie protestował.
- Mnie nie masz za co przepraszać. Sama sobie szkodzisz. - westchnął i poklepał ją po głowie - No to już. Ogarnij się i baw. - dopił piwo i wyrzucił puszkę do kosza obok - A przy okazji jak ci już ciepło to możesz oddać mi już kurtkę. - zmierzył młodą wzrokiem i założył ręce na piersi.
- Mnie nie masz za co przepraszać. Sama sobie szkodzisz. - westchnął i poklepał ją po głowie - No to już. Ogarnij się i baw. - dopił piwo i wyrzucił puszkę do kosza obok - A przy okazji jak ci już ciepło to możesz oddać mi już kurtkę. - zmierzył młodą wzrokiem i założył ręce na piersi.
O rany, ruska muzyka. Zdecydowanie wolała metal, ale no... nie jej sprawa w sumie czego słuchał. Choć trochę raniło to jej czarne (jak dsbm, którego słuchała) serduszko.
— Wiem — mruknęła — Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
Westchnęła zdejmując kurtkę. A taka wygodna i ciepła była. Ciekawe, czy jeszcze znajdzie chłopca, który tak chętnie odda jej swoje ubranko, coby nie marzła?
— Łap. Tak w ogóle, to dzięki — rzuciła mu jego własność i odwróciła się na pięcie. Zanim jednak chłopak zdążył odejść w swoją stronę, rzuciła mu jeszcze krótkie:
— Nie mam z kim się bawić.
— Wiem — mruknęła — Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
Westchnęła zdejmując kurtkę. A taka wygodna i ciepła była. Ciekawe, czy jeszcze znajdzie chłopca, który tak chętnie odda jej swoje ubranko, coby nie marzła?
— Łap. Tak w ogóle, to dzięki — rzuciła mu jego własność i odwróciła się na pięcie. Zanim jednak chłopak zdążył odejść w swoją stronę, rzuciła mu jeszcze krótkie:
— Nie mam z kim się bawić.
- Proszę bardzo.- przewiesił sobie kurtkę przez ramię i już miał wracać do swojego kółeczka wzajemniej adoracji, ale usłyszał młodą i mimowolnie przewrócił oczami.
- I co mam ci robić za niańkę? - odwrócił się w jej stronę i westchnął ciężko.
- I co mam ci robić za niańkę? - odwrócił się w jej stronę i westchnął ciężko.
Cofnęła się speszona czując jak jej twarz robi się czerwona.
— N-nie... — zaprotestowała, ale niezbyt przekonująco — Umm... Umm... Właściwie, too... Eee... Tak. Obiecuję nie być za bardzo krawędziowa.
Przynajmniej na jeden wieczór.
Wbiła w niego błagające spojrzenie niebieskich oczu, takie, któremu nie da się odmówić. A nawet jeśli, to niedługo potem będzie miało się wyrzuty sumienia. No stoi taka niunia mała sama, aż żal jej nie przygarnąć. Jeszcze jakiś niefajny bobek zrobiłby jej krzywdę korzystając z jej bezsilności.
— N-nie... — zaprotestowała, ale niezbyt przekonująco — Umm... Umm... Właściwie, too... Eee... Tak. Obiecuję nie być za bardzo krawędziowa.
Przynajmniej na jeden wieczór.
Wbiła w niego błagające spojrzenie niebieskich oczu, takie, któremu nie da się odmówić. A nawet jeśli, to niedługo potem będzie miało się wyrzuty sumienia. No stoi taka niunia mała sama, aż żal jej nie przygarnąć. Jeszcze jakiś niefajny bobek zrobiłby jej krzywdę korzystając z jej bezsilności.
- Jezusmariadleczegojamuszębyćtakimilusi… - jęknął sam do siebie i przetarł twarz dłońmi - Jak ty w ogóle masz na imię, co? - spojrzał na dziewczynę i ruszył przed siebie, upewniając się po paru krokach czy idzie za nim. Po drodze zaczepił kilka znajomych witając się z nimi krótkim uściskiem. Przy okazji podpytał jedną dziewczynę z rocznika niżej czy nie zna może kogoś młodszego, żeby mógł przedstawić komukolwiek Leilani i mieć spokój. Oczywiście została ona na ten moment jego małą kuzynką, żeby nie musiał być jeszcze bardziej zażenowany opowiadaniem co robi.
- Nie widzisz kogokolwiek w twoim wieku?
- Nie widzisz kogokolwiek w twoim wieku?
— Wiedziałeś, że dobroć zabija? — przysunęła swoją twarz do niego, patrząc w jego oczy zupełnie jak w jakimś horrorze, czy coś, tylko po to by po chwili roześmiać się jak z dobrego żartu. No bo w sumie to było dla niej śmieszne.
— Leilani, ale mów mi Leia. Aaa Ty? No iiii... no nie chodź tak szybko, bo mam krótkie nóżki i nie nadążam, nooo! — pisnęła starając się zrównać swój krok z krokiem Artema, co wyglądało całkiem zabawnie. To znaczy dla osób trzecich pewnie tak, ale samej zainteresowanej niezbyt. Już łapała ją zadyszka.
— Zacznijmy od tego, że w tym morzu olbrzymów nic nie widzę! Chyba jesteś na mnie skazany.
— Leilani, ale mów mi Leia. Aaa Ty? No iiii... no nie chodź tak szybko, bo mam krótkie nóżki i nie nadążam, nooo! — pisnęła starając się zrównać swój krok z krokiem Artema, co wyglądało całkiem zabawnie. To znaczy dla osób trzecich pewnie tak, ale samej zainteresowanej niezbyt. Już łapała ją zadyszka.
— Zacznijmy od tego, że w tym morzu olbrzymów nic nie widzę! Chyba jesteś na mnie skazany.
- Boże, zabiję się. - mruknął pod nosem, jakże niezwykle uradowany wizją niańczenia młodej dziewczyny i westchnął. W końcu zaprzestał poszukiwań i wrócił do grupy swoich znajomych, upewniając się, że Leilani biegnie za nim.
- Proszę, w takim razie zapraszam do kółeczka wzajemnej adoracji. - i takim o sposobem szesnastolatka nagle została w centrum uwagi, a koledzy Artema wpatrywali się na nią z oczekiwaniem.
- Proszę, w takim razie zapraszam do kółeczka wzajemnej adoracji. - i takim o sposobem szesnastolatka nagle została w centrum uwagi, a koledzy Artema wpatrywali się na nią z oczekiwaniem.
— Co tam mamroczesz? — zachichotała widząc jego ostentacyjną niechęć. Prawda była taka, że gdyby Artem rzeczywiście był wrednym siurkiem, to już dawno powiedziałby jej "sssssssspierdalaj" i poszedł do swoich ziomków. Ale tego nie zrobił! Nawet był tak dobry, by ją do nich zabrać. Nagroda Najsłodszej Bułki wędruje do Rosjanina.
— Będziecie mnie adorować? — szepnęła do Artemka wkraczając razem z nim do kółeczka. No taki żarcik, c'nie. Uniosła rączkę do góry machając wszystkim zebranym.
— Cieś, jestem Leilani.
No i co innego miała zrobić?
— Będziecie mnie adorować? — szepnęła do Artemka wkraczając razem z nim do kółeczka. No taki żarcik, c'nie. Uniosła rączkę do góry machając wszystkim zebranym.
— Cieś, jestem Leilani.
No i co innego miała zrobić?
- Nie. - bąknął i dołączył się do dyskusji o tym, jak to było za dawnych lat w liceum. W tym czasie najbardziej zainteresowana nową osobą w ich gronie dziewczyna zaczęła się wypytywać i rozmawiać z Leilani. A skąd jest, a co chce robić w przyszłości, czy to ma już znajomych w klasie... Istny słowotok.
Uuuu, chyba Artemek się zdenerwował i zrobiła się z niego niemiła buła, podczas gdy Leilani chciała tylko zażartować. Faktu, że jej zjebane gimbusiarskie poczucie humoru mogło niekoniecznie pasować reszcie towarzystwa, jakoś w ogóle nie wzięła pod uwagę.
Tak więc odpowiadała na wszystkie pytanka, jak na grzeczną dziewczynke przystało, chociaż Rosjanin mógł dobrze wiedzieć, że wcale nie była grzeczna; Lei to po prostu mały ćpun terroryzujący swoim piskliwym głosikiem i płakusiankiem jak coś nie idzie po jej myśli. Nawet teraz co chwila zerkała w jego stronę z miną mówiącą "help me please, nie jestem zbyt społeczna".
Tak więc odpowiadała na wszystkie pytanka, jak na grzeczną dziewczynke przystało, chociaż Rosjanin mógł dobrze wiedzieć, że wcale nie była grzeczna; Lei to po prostu mały ćpun terroryzujący swoim piskliwym głosikiem i płakusiankiem jak coś nie idzie po jej myśli. Nawet teraz co chwila zerkała w jego stronę z miną mówiącą "help me please, nie jestem zbyt społeczna".
Przy każdym spojrzeniu Leilani, które napotkał śmiał się pod nosem, widząc jak się dziewczynie źle. A niech jeszcze chwilę się pomęczy. Koleżanka Artema w ogóle nie zauważała znudzenia i małego poirytowania młodszej, więc w dalszym ciągu wypytywała ją o wszystko i zarzucała coraz to nowszymi historyjkami i anegdotami. W końcu po dłuższym czasie się zlitował.
- Idę po coś do picia. - odchrząknął i szturchnął delikatnie finkę w ramię, by nareszcie uwolnić ją od słowotoku znajomej. Gdy już odeszli kawałek zaśmiał się - Mówiłem. W takim towarzystwie to nie będzie ci tak fajnie.
- Idę po coś do picia. - odchrząknął i szturchnął delikatnie finkę w ramię, by nareszcie uwolnić ją od słowotoku znajomej. Gdy już odeszli kawałek zaśmiał się - Mówiłem. W takim towarzystwie to nie będzie ci tak fajnie.
To. Było. Straszne. Czuła się jakby brała udział w przesłuchaniu, a nie luźnej rozmowie na imprezie i coraz mniej jej się to wszystko podobało. Chciała stać się jak najmniejsza i zniknąć, albo zamienić się parę i puffnąć stąd jak najdalej. Serio, tej lasce usta się nie zamykały, przez co Leilani zaczęła odczuwać lekki cringe, bo naprawdę chuja ją obchodziło, że tamten typ co tam stał obok, to był chłopakiem tej i tej w ósmej klasie (!) i wtedy razem zrobili to i to na imprezie i było śmiesznie. Zwłaszcza, że to bezbeki były.
Szturchnięta przez Artema podziękowała w duchu swojemu wybawcy i odeszła z nim jak najdalej od tej szurniętej ekstrawertyczki, boże.
— Mhm — mruknęła oglądając się za siebie, jakby chciała sprawdzić, czy dziewczyna za nimi przypadkiem nie idzie — Twoi znajomi są trochę... absorbujący.
Szturchnięta przez Artema podziękowała w duchu swojemu wybawcy i odeszła z nim jak najdalej od tej szurniętej ekstrawertyczki, boże.
— Mhm — mruknęła oglądając się za siebie, jakby chciała sprawdzić, czy dziewczyna za nimi przypadkiem nie idzie — Twoi znajomi są trochę... absorbujący.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach