▲▼
Strona 2 z 2 • 1, 2
First topic message reminder :
– Pewnie. – skinął głową i poczekał, aż Harvey zbierze swój cały sprzęt po czym udał się w stronę wyjścia.
Z racji weekendu jechanie do centrum, żeby coś zjeść nie miało większego sensu, dlatego po wydostaniu się z budynku, Roro skierował swoje kroki do pierwszego lokalu jaki napotkali. Już z zewnątrz przypadł mu do gustu klimat knajpki, dlatego mając nadzieję na wolny stolik o tej porze, wszedł do środka nie patrząc na Harveya. Ku jego uldze miejsce było dziwnie nieprzepełnione, może niedawno ktoś tu zginął, albo podają naprawdę okropne jedzenie?
– Ostatnio za dużo włoskiej kuchni... – mruknął siadając przy stoliku w kącie i przerzucają kurtkę przez oparcie krzesła. – No i jak, zadowolony jesteś z dzisiejszych zdjęć?
Już na samym wejściu łatwo zauważyć, że w lokalu panują przede wszystkich ciepłe brązy, które wraz z niezbyt ostrym oświetleniem stwarzają nietypową atmosferę. Pourhouse Restaurant mieści się w starym budynku z cegły. Bez wątpienia wzrok przyciąga długi bar, przy którym ustawiono wiele krzeseł barowych, by pomieścić największych miłośników drinków i koktajli, chcących być blisko barmana, aby móc w każdej chwili zamówić dolewkę. Oczywiście nie brakuje też normalnych stolików, przy których można usiąść większą grupą. Miejsce słynie z doskonałej obsługi i barmanów, którzy swoimi umiejętnościami potrafią zadziwić nawet najbardziej wybredne osoby. Również jedzenie jest miło wspominane przez gości. W menu znajdą się nie tylko frytki i burgery, ale również ryby, steki, a nawet tosty - jest w czym wybierać. Dodatkową atrakcją bez wątpienia są różnorodne występy na żywo. To jedno z tych miejsc, do których warto zadzwonić wcześniej w celu zarezerwowania stolika.
Pourhouse Restaurant
Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w restauracji? Kliknij na W.
Jesteś zainteresowany pracą w restauracji? Kliknij na W.
– Pewnie. – skinął głową i poczekał, aż Harvey zbierze swój cały sprzęt po czym udał się w stronę wyjścia.
Z racji weekendu jechanie do centrum, żeby coś zjeść nie miało większego sensu, dlatego po wydostaniu się z budynku, Roro skierował swoje kroki do pierwszego lokalu jaki napotkali. Już z zewnątrz przypadł mu do gustu klimat knajpki, dlatego mając nadzieję na wolny stolik o tej porze, wszedł do środka nie patrząc na Harveya. Ku jego uldze miejsce było dziwnie nieprzepełnione, może niedawno ktoś tu zginął, albo podają naprawdę okropne jedzenie?
– Ostatnio za dużo włoskiej kuchni... – mruknął siadając przy stoliku w kącie i przerzucają kurtkę przez oparcie krzesła. – No i jak, zadowolony jesteś z dzisiejszych zdjęć?
Harvey przechylił głowę i posłał Roro spojrzenie z politowaniem. Śmianie się ze starszego?
– Sam właśnie teraz to robisz – uświadomił mu ze spokojem. Ech, jedna z nielicznych korzyści tego, że poznał Dragana była cierpliwość, którą fotograf już wcześniej miał dużą, a przy Serbie wyćwiczył sobie jeszcze bardziej. Czuł, że przy Roro też może mu się przydać.
– M – mruknął, przełknął kęs i odezwał się marszcząc brwi. – Nie chcę, żebyś miał piętnaście. Lepiej żebyś miał więcej. Nie chciałbym iść przez ciebie siedzieć. – Napił się wina.
– Sam właśnie teraz to robisz – uświadomił mu ze spokojem. Ech, jedna z nielicznych korzyści tego, że poznał Dragana była cierpliwość, którą fotograf już wcześniej miał dużą, a przy Serbie wyćwiczył sobie jeszcze bardziej. Czuł, że przy Roro też może mu się przydać.
– M – mruknął, przełknął kęs i odezwał się marszcząc brwi. – Nie chcę, żebyś miał piętnaście. Lepiej żebyś miał więcej. Nie chciałbym iść przez ciebie siedzieć. – Napił się wina.
– Dlaczego miałbyś...? – zmarszczył na moment brwi nie wiedząc o co chodzi fotografowi. – O... – zamilknął na moment, kiedy nagle oświeciło go dlaczego niby Harvey miałby iść siedzieć. Oookej... – Jestem pełnoletni, nie musisz się martwić. – chwycił znowu szklankę z drinkiem i upił spory łyk zanim kontynuował. – Poza tym... nie zmuszasz mnie do niczego, to nie przestępstwo. – powiedział wzruszając luźno ramionami, ale nie patrząc na twarz Harveya. Jeszcze tego brakowało... nie dość, że Roro miałby być dzieciakiem, to jeszcze bez własnej woli.
Harveyowi ulżyło, że Roro sam załapał, dzięki czemu uniknęli krępującego tłumaczenia.
– Technicznie rzecz biorąc, nawet jeśli się nikogo do niczego nie zmusza, to seks z dzieckiem jest nielegalny – poinformował w ramach ciekawostki. Przez chwilę jadł w ciszy. – Właściwie... – zaczął, napił się wina i kontynuował. – Skoro jesteśmy już przy szczerych wyznaniach, to chcesz powiedzieć, jak masz na imię?
– Technicznie rzecz biorąc, nawet jeśli się nikogo do niczego nie zmusza, to seks z dzieckiem jest nielegalny – poinformował w ramach ciekawostki. Przez chwilę jadł w ciszy. – Właściwie... – zaczął, napił się wina i kontynuował. – Skoro jesteśmy już przy szczerych wyznaniach, to chcesz powiedzieć, jak masz na imię?
- Ok, ok... łapię. - rozejrzał się szybko czy przypadkiem nikt nie przysłuchuje się ich rozmowie i nie dzwoni właśnie na policję.
Zdziwiło go to, że Harvey zapytał o jego imię, nie myślał nawet o tym, że mogłoby go to interesować.
- Ok, tylko się nie śmiej... - ostrzegł wcześniej i westchnął cicho. - Li Meng, tak się naprawdę nazywam. I od razu uprzedzam pytanie... - uśmiechnął się do niego. - Imieniem jest Li. Moi rodzice ulegli modzie na jednoczłonowe imiona, kto by się spodziewał... tacy tradycjonaliści. - przewrócił oczami. - W dodatku mam tak mało męskie imię... - skrzywił się odwracając wzrok. - W moim przypadku tłumaczy się je na "piękny"... a razem z nazwiskiem mamy "piękny sen". - wlepił ostrzegawcze spojrzenie w Harveya, które wyraźnie mówiło "nie śmiej się".
Zdziwiło go to, że Harvey zapytał o jego imię, nie myślał nawet o tym, że mogłoby go to interesować.
- Ok, tylko się nie śmiej... - ostrzegł wcześniej i westchnął cicho. - Li Meng, tak się naprawdę nazywam. I od razu uprzedzam pytanie... - uśmiechnął się do niego. - Imieniem jest Li. Moi rodzice ulegli modzie na jednoczłonowe imiona, kto by się spodziewał... tacy tradycjonaliści. - przewrócił oczami. - W dodatku mam tak mało męskie imię... - skrzywił się odwracając wzrok. - W moim przypadku tłumaczy się je na "piękny"... a razem z nazwiskiem mamy "piękny sen". - wlepił ostrzegawcze spojrzenie w Harveya, które wyraźnie mówiło "nie śmiej się".
Harvey nie śmiał się i widać było, że nie musi siłą zachowywać powagi. Kontynuował jedzenie obiadu i co chwila spoglądając na Roro, ignorując jego sugestywne spojrzenie.
– Mi to się podoba – skomentował. – Tak samo jak to, że wsze imiona znaczą coś konkretnego, a nie jak nasze: niby mają jakąś historię, ale trzeba poczytać, żeby wiedzieć, skąd właściwie się wywodzi i co oznacza. – Znowu na moment zajął się jedzeniem. – Rozumiem, że wolisz żebym dalej używał twojego pseudonimu?
– Mi to się podoba – skomentował. – Tak samo jak to, że wsze imiona znaczą coś konkretnego, a nie jak nasze: niby mają jakąś historię, ale trzeba poczytać, żeby wiedzieć, skąd właściwie się wywodzi i co oznacza. – Znowu na moment zajął się jedzeniem. – Rozumiem, że wolisz żebym dalej używał twojego pseudonimu?
– Mhm... tylko przynajmniej u was w większości wypadków jasno wiadomo, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną. Chociaż wiesz co? Nie... bardzo często ludzie widząc moje dane myśleli, że jestem dziewczyną. Bo żaden rodzic nie skrzywdziły tak syna nazywając go pięknym. – prychnął pod nosem i wypił do końca swojego drinka.
Po pytaniu Harveya zrobiło mu się nawet trochę przykro, bo zorientował się, że przez tyle lat nikt nie używał jego imienia, nawet sporadycznie dzwoniąca siostra nie siliła się na takie uprzejmości.
– Właściwie to... jak wolisz. Używaj czego ci wygodnie. – wzruszył lekko ramionami i zerknął na swoją szklankę. – Mam dziwną ochotę się upić. – powiedział cicho, po czym ze zdziwieniem spojrzał na Harveya.
Po pytaniu Harveya zrobiło mu się nawet trochę przykro, bo zorientował się, że przez tyle lat nikt nie używał jego imienia, nawet sporadycznie dzwoniąca siostra nie siliła się na takie uprzejmości.
– Właściwie to... jak wolisz. Używaj czego ci wygodnie. – wzruszył lekko ramionami i zerknął na swoją szklankę. – Mam dziwną ochotę się upić. – powiedział cicho, po czym ze zdziwieniem spojrzał na Harveya.
Kiwnął głową. Skoro rak, będzie używać jego imienia i pseudonimu naprzemiennie, tak jak będzie mu pasowało do sytuacji. Nie skomentował tego, co znajomy mówił o rodzicach, ale na pewno nie bawiło go to. Właściwie chciałby usłyszeć wersję drugiej strony, ale wiedział, że raczej nie będzie miał okazji.
– Mam na ciebie aż tak zły wpływ? – spytał zerkając na Roro, a potem wracając do kończenia swojego steku. Przez to, że Harvey zachował powagę, ciężko było powiedzieć, czy żartuje, ma do siebie żal, wystawia młodszego na próbę prowokując go, czy po prostu z nim flirtuje.
– Mam na ciebie aż tak zły wpływ? – spytał zerkając na Roro, a potem wracając do kończenia swojego steku. Przez to, że Harvey zachował powagę, ciężko było powiedzieć, czy żartuje, ma do siebie żal, wystawia młodszego na próbę prowokując go, czy po prostu z nim flirtuje.
– Oj już sobie tyle nie zawdzięczaj... – uniósł lekko głowę w dumnej pozie przymykając oczy. – Może po prostu twoje dziwne, podgrzewane wino przypadło mi do gustu? – otworzył jedno oko i z uśmiechem spojrzał na fotografa.
Dokończył swój posiłek i odchylił się na krześle przyglądając się w ciszy Harveyowi z neutralnym wyrazem twarzy. Tak o, bez większego powodu.
Dokończył swój posiłek i odchylił się na krześle przyglądając się w ciszy Harveyowi z neutralnym wyrazem twarzy. Tak o, bez większego powodu.
– No dobrze. W takim razie mogę zaprosić cię na wino i seks. Albo whisky i seks, co wolisz. – Proponował spokojnie, jak w większości chwil, kiedy prowokował znajomego albo próbował go skrępować, sprawdzić jego reakcję.
Kiedy sam dokończył jedzenie, przetarł usta serwetką i spokojnie położył dłonie na stole, samemu odpowiadając na spojrzenie, jakby oczekiwał, aż Roro coś powie.
Kiedy sam dokończył jedzenie, przetarł usta serwetką i spokojnie położył dłonie na stole, samemu odpowiadając na spojrzenie, jakby oczekiwał, aż Roro coś powie.
Westchnął cicho pod nosem i przewrócił oczami obniżając się nieco na swoim krześle. Zeskanował szybko otoczenie, czy przypadkiem nikt z obecnych w lokalu właśnie nie świdruje ich wzrokiem wytykając palcami. Zaczynał wątpić czy kiedykolwiek przyzwyczai się do takiej bezpośredniości Harveya.
– Ok, może być, wino i... whisky. – mruknął łapiąc wzrok kelnerki, która zmierzała w ich stronę i wyciągnął portfel zanim fotograf zdążył go wyprzedzić w płaceniu.
– Ok, może być, wino i... whisky. – mruknął łapiąc wzrok kelnerki, która zmierzała w ich stronę i wyciągnął portfel zanim fotograf zdążył go wyprzedzić w płaceniu.
Zaśmiał się słysząc tę odpowiedź.
– W porządku, chociaż nie wiem, jak zniesie to twój żołądek... – spojrzał w bok trochę posępnie, lecz zaraz się rozchmurzył. – Ale to nie mój problem! – Machnął dłonią i odwrócił się w stronę kelnerki. Jak się okazało, kobieta przyniosła dwa oddzielne rachunki. Harvey zapłacił za swój kartą i wstał, aby ubrać płaszcz.
[ZT]
– W porządku, chociaż nie wiem, jak zniesie to twój żołądek... – spojrzał w bok trochę posępnie, lecz zaraz się rozchmurzył. – Ale to nie mój problem! – Machnął dłonią i odwrócił się w stronę kelnerki. Jak się okazało, kobieta przyniosła dwa oddzielne rachunki. Harvey zapłacił za swój kartą i wstał, aby ubrać płaszcz.
[ZT]
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach