Jasemin van Velzen
Jasemin van Velzen
Fresh Blood Lost in the City
Coffeelicious Cafè
Nie Kwi 15, 2018 6:44 pm
First topic message reminder :

PRACOWNICY
Zgłoś się do pracy!

Jaehee Kang
Właścicielka Lokalu / Menadżerka
Amalie Caroline Hansen
Baristka
Kakuei Fuse-Liang
Barista (Weekendowy)


Kawiarnia położona jest dosłownie dwa lokale od galerii Metanoia. Szyld składający się po prostu z błękitnego tła i białego loga lokalu zaprasza klientów do przejścia przez przeszklone drzwi o ramach w podobnie niebieskim odcieniu. Z chodnika należy zejść dwa niskie stopnie w dół, przy okazji mijając wystawiony na zewnątrz pojedynczy stolik koloru bezchmurnego nieba z dostawionymi pasującymi krzesłami. Wszystko metalowe i o nieco ażurowym wzorze.
Wewnątrz czekają orzechowe panele i - niespodzianka - ściany chlapnięte błękitną i białą farbą. Wszędzie można dostrzec zawieszone na nich donice z bluszczami, mającymi zapewnić wrażenie przytulności. Nie jest to spory lokal, stolików jest zaledwie kilka, w tym trzy dwuosobowe, dwa ustawione pod ścianą czteroosobowe i jedna kanapa z dostawionymi pufami (tym razem chociaż pufy są zielone, a nie tylko niebieskie), mająca pomieścić większą liczbę osób wokół niskiego, okrągłego stolika kawowego.
Oczywiście nie brakuje także toalety i wszelkich innych niezbędnych pomieszczeń. Serwowane są kawy, herbaty, soki, shake'i, smoothie, gorąca czekolada, a nawet ciasta czy śniadania w formie bagietek lub wytrawnych naleśników i gofrów (oczywiście dostępnych też na słodko). Z okazji ocieplenia wielką furorę robią freakshakes, czyli shake'i z mnóstwem poupychanych dodatków takich jak batoniki, posypki, kostki czekolady. Istnieje także możliwość zakupienia niektórych z produktów wykorzystywanych w kawiarni do przygotowywania napojów.

Jasemin van Velzen
Jasemin van Velzen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Sro Kwi 18, 2018 10:39 pm
Jakie powoli, jakie spokojnie, ciężko jej było się uciszyć, kiedy dopadła ją taka panika. Facet chciał dowalić manewrem w stylu: he took his hat and his leave, a ona miała się tak najzwyczajniej w świecie uspokoić, no błagam. Nigdy nikt nie zareagował na jakiekolwiek jej słowa w tak gwałtowny sposób - daleko było temu do jakiejś agresji, krzyku czy czegokolwiek, co faktycznie zasługiwało na to miano, acz i tak zareagowała nieco panicznie. Mimo wszystko, udało jej się jakoś ugryźć się w język i nie kontynuować już tego wywodu. Przecież Remor się poddał, nie było sensu tego dalej ciągnąć.
Nawet ją przeprosił, na co sama już była gotowa wypalić, że to przecież jej wina. Rozchylała już wargi! Już, już głos miał się wydobyć z jej gardła. Ale zaistniał ciąg dalszy tego wszystkiego i niegrzecznie byłoby teraz temu intrygującemu klientowi przerywać. Szczególnie, że było to wyjaśnienie, jakie w zupełności wystarczyło, by jakoś ją uspokoić. Właściwie, nieważne było co powiedział, a to, że ten ton w połączeniu z barwą jego głosu jakoś zdołał ją ogarnąć. Przynajmniej względnie. Trochę jeszcze drżały jej kolana w obawie, że zaraz nie tylko zwieje jej najświeższy idol, ale i wywalą ją z roboty za odstraszanie klienteli.
"Zwróciłem na ciebie uwagę, bo..." - czyli poradnik jak przykuć uwagę Hansen razy raz. Nie to, że dość widoczne było na twarzy jej zainteresowanie odpowiedzią na to pytanie, ale było. Nie musiała nawet na niego patrzeć - bo jej wzrok zawędrował znowu gdzieś w przestrzeń - żeby dało się dostrzec jak jej mina wyrażała skupienie i próbowała uświadomić wszystkim wokół, że bardzo dobrze byłoby wiedzieć, skąd u Laverne'a takie a nie inne obiekty zainteresowań. Problem polegał na tym, że tego zdania za bardzo nigdy nie dokończył, a temat uciął się jak gdyby w ogóle go nigdy nie było. Za to to spotkanie między ich spojrzeniami zaniepokoiło ją w trochę inny sposób niż miałoby ono sposobność wcześniej. Podświadomość nakazała jej twarzy ściągnąć brwi w wyrazie zasmucenia, ale dziewczyna nie wydawała się mieć szczególne pojęcie na temat tego, co się teraz wyprawiało z jej mimiką. Zamiast tego kolejny raz wykonała charakterystyczne skinienie głową. Bądź co bądź, gdyby sama została postawiona przed podobnym pytaniem, musiałaby się ostro nagłowić, zanim stwierdziłaby, że w ogóle nie wie, skąd u niej takie reakcje. I że tak po prostu wyszło.
- I zobaczysz, nie... nie musisz się martwić - bąknięcie pod nosem, wzrok w buty, uniesienie na palce, opadnięcie na pięty. Wszystko wracało do idealnego porządku, w którym Amalie zaczynała być zakłopotana, więc - kto wie? - może i Remor odzyska swój typowy dla siebie temperament. - Amm, może chcesz zostawić u nas w kawiarni jakieś ulotki odnośnie wernisażu? Myślę, że to nie będzie problem. I... - tu zrobiła dłuższą pauzę, przez którą wysunęła z kieszeni koszuli wcześniej włożoną tam wizytówkę artysty, by zaraz omiotnąć ją wzrokiem - ...mogę zostawić ci jakiś kontakt do siebie? W-w-w-w-w-w-w-w-w razie gdyby były problemy z dostaniem się na wernisaż. Iiii odnośnie ulotek! T-t-tak!
Tak to się teraz nazywa.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Czw Kwi 19, 2018 5:51 pm
Był wdzięczny, że dziewczyna nie ciągnęła go za język w kwestii poprzedniej niedokończonej wypowiedzi. Sam musiał to sobie przemyśleć na spokojnie, bo znając siebie wiedział, że nie da mu to spokoju i na pewno do tego wróci, gdy tylko będzie miał wolną głowę. Nie było ani jednego logicznego powodu dla którego mógłby ją lubić, za to miał setki odczuć w jej obecności i ani jednego nie był w stanie nazwać. Marny bilans, na dodatek nie miał pojęcia jak wyjść z tej kalkulacji. Nawet nie wiedział jak ją zacząć.
Przywitał temat ulotek z niemałą ulgą, wreszcie coś neutralnego.
Nie mam nic przy sobie, ale mogę podrzucić je jutro.
Mógł jej też zaproponować by wpadła po pracy bezpośrednio do galerii na coś w rodzaju przedotwarcia, ale obawiał się, że takie zaproszenie mogłoby implikować kolejne wątpliwości ze strony dziewczyny, a wolał tego uniknąć. I tak ledwo wybrnął z sytuacji mającej miejsce chwilę temu.
Patrzył jak szatynka buja się na stopach, wracając tym samym to całkiem typowego dla siebie zdenerwowania. Czy był ku temu jakiś powód? Nie zwrócił na to wcześniej uwagi, ale obiecał sobie, że na drugi raz przyjrzy się jej z bezpiecznej odległości żeby ocenić, czy tak samo reaguje na innych klientów.
Ale ty wiesz, że ja dałem ci wizytówkę all inclusive? Mam swa rodzaje — zauważył z rozbawieniem, chociaż tak odważna sugestia z jej strony jak do tej pory nigdy jeszcze nie padła. O ile dobrze zrozumiał, chciała wymienić się numerami telefonów, bo przecież z maili już prawie nikt nie korzystał. Nie miałby nic przeciwko, nie podejrzewał jej o namolność czy dziwaczny stalking.
Otworzył portfel i wyciągnął najpierw jedną wizytówkę; taką samą, jaką dostała Hansen i drugą, w popielatym kolorze. Ta ostatnia zawierała ogólne informacje o firmie, jego nazwisko i firmowy adres e-mail, ale nic poza tym. Pierwsza zaś była ewidentnie bardziej dopracowana, miała złote, tłoczone litery, logo Metanoi i parę innych rzeczy, których próżno by szukać na poprzedniej.
Tutaj jest mój prywatny numer telefonu. Wystarczy, że wyślesz mi w wolnej chwili wiadomość, a ja już cię sobie zapiszę. Tylko bardzo proszę, nie zostawiaj jej gdzieś na wierzchu. Nie daję ich byle komu — zaznaczył dobitnie, po czym pokazał jej obie wizytówki dla porównania. Oczywiście, że to te szare najczęściej były w ruchu, Laverne szanował swoją prywatność. Była naruszana wystarczająco wiele razy, stąd taka a nie inna decyzja odnośnie rozdziału informacji na różnych wersjach biletu wizytowego.
Boleśnie kończył mu się czas, spędził go tutaj i tak więcej niż z początku zamierzał. I naprawdę - o stokroć wolałby zostać w tej cichej kafejce niż wybierać się teraz na spotkanie z mocno ekscentrycznym marketingowcem, z którym użerał się od przeszło dwóch miesięcy. Tym razem nie mógł wysłać Shae samej, chciał też dopiąć już całą tę sprawę na ostatni guzik i podpisać cholerne papiery. Wtedy miałby święty spokój i pewność, że prawdopodobieństwo że ten kretyn go wystawi zmaleje prawie do zera. Poza tym był formalistą i miał manię zbierania wszystkich dokumentów, które mogłyby mu się przydać nawet i w najdalszej przyszłości.
Muszę już iść. Będę czekał na wiadomość, więc nie odwlekaj tego bardziej niż wypada.
Jasemin van Velzen
Jasemin van Velzen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Czw Kwi 19, 2018 7:19 pm
Miał dwa rodza- zaraz co. W jakim sensie jej wizytówka miała być inna i dlaczego właściwie dostała tę lepszą? Wszystko miało się zaraz wyjaśnić, a na widok dwóch kompletnie różnych kartoników rozdziawiła trochę gębę.
Wiedziała, że to jakiś numer, który miałby ją na niego nakierować, ale żeby był to ten prywatny nigdy by się nie spodziewała. I nie mogła zostawiać nigdzie tej wizytówki. Nie na wierzchu. Numer telefonu mogła zwyczajnie wpisać do telefonu, więc nie potrzebowała jej wiecznie w portfelu, za to pewnie znajdzie dla niej później miejsce w swoim kajeciku. Tak na pamiątkę, bo jednak każde wspomnienie było równie ważne.
- Znaczy, bo ja właściwie, ja, bo, ja, bo tego. Pi-pisanie pierwszej jest dla mnie czasem trochę problemowe - ucieczka wzrokiem, ponownie. I ta mina jakby świat miał się zawalić gdyby była tą inicjującą rozmowę. - Widzę, że jest tu numer, ale wygodniej byłoby... albo. Nieważne. Na-napiszę jak najszybciej, obiecuję pa- ci.
Bądź co bądż była to dobra praktyka, co nie? Kiedyś musiała się w końcu odważyć zagadać do kogoś sama z siebie, a nie z poczucia obowiązku odpowiedzi na wiadomość. Dało się nawet dostrzec pewną determinację wypisującą się na twarzy Hansen, a to był całkiem dobry znak. Mina zrzedła jej dopiero na wiadomość, że musiał już iść. Skinęła głową z żałosnym, niemrawym uśmiechem.
- Jasne, postaram się zaraz cokolwiek wysłać. I wp-wpadnij jeszcze kiedyś. Jeeee-e-eśli chcesz, znaczy się - dłonie za plecy, usta zaciśnięte, gotowość do ucieczki w każdej chwili. Teraz już w sumie tylko czekała, aż Remor opuści lokal - i co z tego, że chwilę przed tym panicznie chciała go zatrzymać - przez narastające zdenerwowanie. Bo trochę właśnie usłyszała odnośnie tego, jak istotna byla choćby jego głupia wizytówka. No to jak miała reagować, jeśli nie tak. Choć zaraz wygrzebała telefon z kieszeni i zaczęła miętosić go w dłoni, także prawdopodobnie konwersacja miała się skończyć dopiero za jakiś czas, i to nie w takiej formie.
I ten, no. No wyszedł. Także pracapraca.

zt + Remor
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Sob Paź 20, 2018 9:11 pm
Ostatnie promienie słońca. Zima nadchodzi. Co z tego, że dopiero jesień się rozpoczęła- dla Trystiana to już oznaczało właśnie zbliżanie się tej najzimniejszej pory w roku. Mimo stosunkowo nieprzyjemnego wiatru na zewnątrz wciąż wydawało się dość ciepło, stąd ubiór Trysa nie polegał tak jak przeważnie w tym okresie, czyli milion warstw na sobie a jedynie biało-granatowa koszulka w paski, do tego ocieplana, rozpięta bluza z elementami niebieskiego, zrobiona bardziej pod styl „moro” i na sam wierzch stylowa kurtka, delikatnie podchodząca pod płaszcz. Spodnie w granacie i chłopak był jak najbardziej gotów do wyjścia na miasto. Bez krępacji pokazanie się wśród ludzi właśnie w tej odsłonie. Jego styl od pewnego czasu znacznie się zmienił. Zamiast pstrokatych kolorów zaczął nosić najzwyklejsze basici, które na ten moment mu po prostu najbardziej odpowiadały. Z nutką grozy przed wyjściem w świat, odważył się na pierwszy krok poza spokojne i bezpieczne mieszkanie rodzinne. Spacerował sobie w transie po samym centrum miasta i nie myśląc zbytnio o celu swojej podróży analizował dokładnie każde mijane mieszkanie, sklep, restauracje. Dosłownie wszystko. Przechodnie niejednokrotnie wpatrywali się na chłopca z blond nieładem na głowie, który sprawiał wrażenie co najmniej zaćpanego. Po prostu wewnętrzny stres przed otaczającą go rzeczywistością zjadał go od wewnątrz niemiłosiernie. Miał taki natłok myśli i innych przemyśleń, że sam nie wiedział do końca co robi. Po prostu szedł przed siebie, w znanym kierunku. Ale gdzie?
W pewnym momencie po prostu stanął, zrobił lekki zwrot o 90 stopni, by przyjrzeć się pewnej kawiarni. Coffeelicious Cafè.
- TAK! To tutaj! – wykrzyknął radośnie do siebie, po czym zrobił większy, pewniejszy krok w stronę wejścia i zamarł widząc ludzi w środku. No tak… nie przemyślał tego, że będzie zmuszony do rozmowy z obcymi. Chociażby aby zamówić sobie kawę. Zakręciło mu się w głowie i zrobiło niedobrze. A co jak niechcący użyje złego tonu i obsługa się obrazi na niego? A co jeśli zapomni języka i zacznie gadać od rzeczy, albo nie będzie w stanie wymówić słowa, źle poda kawę. Co jeśli… i tak miliony pytań momentalnie pojawiło się w jego głowie. Tak bardzo się bał… tak bardzo głupia sytuacja, która wydawała się na tyle banalna, że każdy idiota byłby w stanie to zrobić nawet nie znając się na kawie czy czymkolwiek. Blondyn zrobił głęboki wdech, zamknął oczy i teatralnie dał sobie delikatnie w twarz otwartą ręką. Dłoń odbiła się lekko na jego policzku a ten oprzytomniał. Przynajmniej na chwile. Z dość wyraźnym znakiem pod okiem wszedł do lokalu i chwiejnym krokiem podszedł do kasjera. O dziwo jego usta przybrały przyjemny, naturalnych uśmiech, którego używał dosłownie od najmłodszych swoich lat. Tego nie zapomniał. Mimika wybroniła go z zakłopotania i dzięki temu wydawał się jak najbardziej wyluzowany. Lekko niezdarny, aczkolwiek uroczy. Z wielkim wewnętrznym zdumieniem naturalnie zamówił kawę, oczywiście na mleku bez laktozy a do tego ciastko karmelowe. Dodatkowo był nawet w stanie poprosić o delikatne podgrzanie słodycza, by cukier w tym wydaniu choć minimalnie się roztopił do tego stopnia, że zagrałby w jamie ustnej. Usiadł grzecznie i czekał na zamówienie. Oczywiście nie odważyłby się zostać tu dłużej. Nie samemu. Czułby się zbyt skrępowany, przebywając wokół ludzi. Jeszcze jakby był z kimś może skupiłby się tylko i wyłącznie na tej osobie, zapominając o całym świecie. Zdecydowanie potrzebował w tym momencie kogoś… kogokolwiek! Flat white na bez laktozy! Właśnie gotowy przyszedł prosto pod nos Trystiana. Uśmiechnął się w podzięce i kiwnął głową po czym skierował się w stronę wyjścia. W tym momencie też telefon mu zawibrował. Co to? Czemu? Uch… Kaku! No tak… Szybko wyjął iPhonea i trzymając w zębach ciastko, w jednej ręce kawę a w drugiej elektronikę, otwierając chat ze znajomym zaczął iść przed siebie. Znów wszedł w stan w którym nie obchodził go realny świat. Równie dobrze mógłby wejść na pierwszą lepszą osobę, która pojawiłaby się przed nim. Zaczytał się po prostu w wiadomość i kiedy tylko przekroczył próg kawiarni zrobiło mu się na chwile czarno przed oczyma. Chyba na kogoś wpadł… chyba. Na kogoś znacznie wyższego i ładnie pachnącego. Tak samo mokre… co? Mokrego? Ouch… Trys włączając swój szybki tryb analizowania zdał sobie sprawę, że chyba niechcący, kompletnie nieumyślnie rozlał zawartość kawy na pewnego osobnika. Na całe szczęście nie całą! Ciężar kubka wskazywał na jakieś 1/3 maksymalnie rozlanego flata. Całe szczęście, że był to mały rozmiar kawy… aczkolwiek… O NIE! Trystian nie patrząc się na przypadkową postać po prostu zrobił krok w tył i z głową w dole zaczął od razu się tłumaczyć, przepraszać, zacinać i ogólnie czuć się bardzo niekomfortowo z zaistniałej sytuacji.
- Ja bardzo przepraszam! Zagapiłem się! Nie chciałem! Uch. Proszę wybaczyć.- na jego twarzy pojawiła się kropelka, która najprawdopodobniej wypłynęła z tego całego stresu. Nie żeby zaczął płakać czy co. Aczkolwiek już zaczynał się bać o swoje życie… Powoli zaczynał również żałować, że wyszedł z bezpiecznego mieszkania. Przecież zaraz może być zabity, pobity, bądź co gorsza- ktoś może mu się odwdzięczyć tym samym i oblać go kawą! Ubrania przecież mogłyby tego nie przeżyć! Priorytety trzeba mieć… Powoli zaczął podnosić twarz, by przyjrzeć się nieszczęśnikowi, który został zaatakowany bez laktozowym mlekiem z kawą i z bardzo delikatnym rumieńcem wstydu i zakłopotania powtórzył – Bardzo przepraszam…
Tak zakończył swoją okropną reakcję i czekał na odzew nieznajomego, starając się przygotować na dosłownie wszystko. Na najgorsze…
Kompletnie zapomniał o wcześniej trzymanym ciastku, które najprawdopodobniej upadło gdzieś obok i... może to i lepiej, że już o nim nie pamiętał? Wtedy dopiero zaczęłyby się jęki, płacze i znacznie mocniejsze marudzenie młodego blondyna.
________________
Fabuła z @Nickolas le Fent (chciałem spróbować tagu! Ciekawe czy zadziała!) + Dla zobrazowania ubioru: >klik<
Nickolas le Fent
Nickolas le Fent
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 21, 2018 12:40 pm
Szarowłosy mężczyzna wybiegł w wielkim pośpiechu, jeszcze w ostatniej chwili przegryzał batona, zakładając granatową marynarkę na swoje ramiona.
To miał być wspaniały dzień, możliwe że taki właśnie by był, gdyby nie fakt że najzwyczajniej w świecie zaspał. I tak był w szoku, że udało mu się tak szybko zebrać i ostatecznie nie wyglądać najgorzej. Panie od szkolnej papierologii na pewno to docenią!
Zarzucił sobie skórzaną torbę na ramię i poprawił okulary w złotych, okrągłych oprawkach na nosie, jednocześnie drugą dłonią przeglądając stronę z mapkami, żeby sprawdzić jak dotrzeć do głównego zarządu szkoły, gdzie miał oddać ostatnie dokumenty. Przeprowadzki nie były łatwe, a już nie mówiąc o przenosinach ze szkoły do szkoły, mimo wszystko cieszył się, że udało mu się to załatwić.
Na ustach chłopaka pojawił się zadowolony uśmiech, kiedy wbił adres i szybko przesunął wzrokiem po instrukcjach z internetu, odnośnie tego jak dotrzeć w potrzebne mu miejsce.
W końcu schował telefon i dziarskim krokiem ruszył w stronę sekretariatu.
Czuł się odrobinę śmiesznie, kiedy dziewczęta które kojarzył ze szkoły, ukradkiem na niego zerkały, ale w sumie - czemu się dziwić? Jego sylwetka przykuwała wzrok: 198 cm to ponadprzeciętny wzrost, dodatkowo teraz ubrany był w wysokiej jakości ciemnogranatową marynarkę oraz podobnego koloru spodnie; do nich podpięte były czarne szelki przeszywane złotą nitką, które mocno opasały jego sylwetkę na śnieżnobiałej koszuli. No tak, zostało mu jeszcze sporo naleciałości z francuskiej mody - brakowało mu jeszcze tylko czarnego bereciku, na szczęście zostawił go w domu -  i musiał najzwyczajniej w świecie dopiero podpatrzeć w co ubierają się Kanadyjczycy oraz osoby przesiadujące tutaj już po kilka lat.
Zerknął ponownie na telefon, wyciągając go z kieszeni spodni.
Dobrze, jeszcze kilka przecznic i będę miał to z głowy” - pomyślał sobie zadowolony i podążał nieznanymi jeszcze ulicami. W sumie miejscowość, w której znajdowała się placówka wyglądała pięknie o tej porze roku, w końcu zbliżała się już jesień pełną parą i złote liście opadały już z drzew ścieląc się bogato po chodnikach.
Nie mógł się doczekać zimy, w końcu to była jego ulubiona pora roku, nareszcie nie czułby gorąca i zaduchu, którego szczerze nie cierpiał. Tymczasem rozkoszował się chłodniejszym wiatrem, który smagał mu policzki sprawiając, że nawet ta blada skóra nabierała lekkich rumieńców. Podobało mu się tutaj, szczególnie te klimatyczne sklepiki, niewielkie restauracje umieszczone gdzieniegdzie; co jakiś czas pojawiały się też i wielkie sklepy, ale to właśnie te nieliczne, niewielkie ujęły jego serce. A najbardziej podobały mu się kawiarnie oraz herbaciarnie.
Właśnie! Kawa. To byłby świetny pomysł, czuł się tak zaspany że teraz już chyba tylko zastrzyk mocnej, czarnej kawy - najlepiej podany dożylnie - byłby w stanie mu pomóc.
Chłopak zerknął na zegarek, który nosił na prawej dłoni - kolejny dziwny nawyk w świecie noszenia ich przez ludzi na lewej - próbując obliczyć, czy jest w stanie wyciągnąć jeszcze te kilka dodatkowych minut na kupno gorącego, aromatycznego napoju. Uznał, że zaryzykuje. Bo w sumie co może się stać? Szybko tylko wskoczy do jednej z pobliskich kawiarni, zamówi coś nieskomplikowanego, żeby nie przedłużać i już będzie kontynuował swoją podróż. Brzmi jak plan idealny!
Niewiele myśląc, wybrał miejsce niedaleko punktu, w którym się zatrzymał żeby wszystko sobie przemyśleć. Wyglądało na mało zatłoczone i całkiem sympatyczne, także tym bardziej to mogło się udać.
Świetnie, dzisiaj wszystko już idzie po mojej myśli” - wymruczał w swojej głowie, po czym sięgnął do drzwi, by pociągnąć je w swoją stronę i wejść do środka. Cóż, w tym miejscu dobra passa się skończyła.
To była dosłownie chwila, jeden krótki moment kiedy wydarzyło się tyle rzeczy naraz…
Po pierwsze ktoś na niego wpadł, zdążył tylko mniej więcej zobaczyć jakąś blond czuprynę.
Po drugie został oblany porządnie kawą. Dodam, że naprawdę gorącą, a ze względu na to że jego oprawca był od niego niższy - odczuł to, jak odbił się od niego gdzieś na wysokości klatki piersiowej o ile nie niżej - to wszystko wylądowało jakoś w okolicy brzucha Nickolasa.
- Kur.. - nawet nie był w stanie przeklinać porządnie, kiedy poczuł jak ból zalewa mu ciało po oparzeniu gorącym napojem. Zacisnął mocno zęby, szczególnie gdy usłyszał męski głos, który przeprasza go po tysiąc razy. Świetnie. Gdyby to była kobieta, byłoby mu głupio, ale na facecie już bez problemu mógł się wyżyć za zrobienie mu krzywdy. Odruchowo złapał go za kaptur jego bluzy, który wystawał spod kurtki i mocno zacisnął na nim palce, szarpiąc blondyna w swoją stronę.
- Co ty sobie do cholery, my… - zatrzymał się w pół zdania, kiedy blondyn podniósł na niego spojrzenie niebieskich oczu, po raz któryś burcząc przeprosiny jakby to była mantra, mająca go ugłaskać.
- ..Ślałeś. - Nickolasowi w końcu udało się dokończyć, kiedy otrząsnął się odrobinę z tego pierwszego, głupiego wrażenia. Co z tym gościem było nie tak? Puścił chłopaka i poprawił sobie okulary palcem na nosie, zerkając na swoje ubranie, które było całkiem zalane i skończyło z jasno brązowymi śladami kawy na białej koszuli, marynarce i niestety - na spodniach.
Przeczesał sobie nerwowo włosy, przesuwając później palcami po zmęczonych oczach pod oprawkami szkieł.
- Dzięki, za spapranie mi dnia. Kiedy myślałem, że wyskoczę na szybką kawę przed oddaniem papierów z pewnością nie to miałem na myśli. - Warknął w stronę młodego mężczyzny, puszczając mu ostatecznie mordercze spojrzenie, niesamowicie wściekłych, zielonych oczu, które przywodziły na myśl wielkiego, dzikiego kota.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 21, 2018 7:43 pm
Naglę poczuł jak ręka oprawcy zaciska się na jego kapturze. No ładnie. Już po nim. Czy naprawdę tak ma się skończyć jego wyjście z mieszkania? Jak tak dalej pójdzie to naprawdę nigdy już nie ujrzy światła dziennego. Bo będzie się po prostu bał. Powoli zaczął się przygotowywać na jakiś cios. Nieźle sobie jak widać nagrabił. Przez chwile się wpatrywał wprost na oblanego chłopaka. Ok. Wysoki mężczyzna. Pewnie potrafi uderzyć… przyciągnął go mocniej do siebie a wtedy Trys odruchowo zaczął zamykać oczy. Uch? Zatrzymał się? Nie dokończył zdania. Co to znaczyło? Szybko starał się analizować w jakiej sytuacji się znajdował na te chwile i jakie było prawdopodobieństwo ewentualnej ucieczki. Raczej dość małe… chociaż może? Ale czy jest sens? Oprawca chyba uspokoił się na moment. Z agresywnego tonu trochę złagodniał chociaż do podirytowanego. To już zawsze coś. Trystian momentalnie zrobił krok w tył i lekko się pochylił w stronę najprawdopodobniej starszego osobnika. Zrobił lekki ukłon w jego stronę i dalej z rumieńcami na twarzy wręcz wykrzyczał
- Naprawdę bardzo PRZEPRASZAM!- przerwał na moment i starał się wybrnąć jakoś z sytuacji. Jakoś ją załagodzić, coś powiedzieć, zrekompensować. Ale jak? W taki sposób, by nie zdenerwować, czy zrazić do siebie jeszcze bardziej. A jednocześnie jakoś naprawić relacje? Huh? Relacje z nieznaną mu osobą? Czemu nie. W końcu każde się w tym momencie liczą. Nikogo obecnie nie znał. Przynajmniej miał takie wrażenie. Wróciłby do szkoły i nikogo kompletnie nie rozpoznawał, czy też pamiętał. Tym bardziej, że jego wszyscy znajomi są w klasie wyższej niż on obecnie. Uch… dość słabo. Musiał to szybko w jakikolwiek sposób naprawić – Zapatrzyłem się w telefon, zdecydowanie to moja wina. Um… pozwól, że jakoś się odpłacę za to. Mogę odkupić ubrania, postawić kawę, czy po prostu pomóc w czymś.- Nie do końca wiedział co mówi. Po prostu chciał się uratować jakoś. Byleby oblany przez niego mężczyzna nie miał urazy, czy też nie zapamiętał blondyna w tak złym wydaniu. Roztrzepany, chodzący jak w transie. A co jak jeszcze kiedyś się spotkają? W tym momencie spojrzał wprost na mężczyznę, dokładniej go analizując, aczkolwiek wciąż trzymając kontakt wzrokowy. Wysoki, przystojny, szczupły, zarysowane kości policzkowe, wada wzroku? Bardzo dobre ubrania. Moment. Ile on może mieć? 21? 20? Wygląda na starszego, aczkolwiek… Trys zaryzykował stwierdzenie, że mógłby być licealistą.
-Um… nie chodzisz przypadkiem do… Riverdale?- Dużo podpowiedział mu ubiór chłopaka. Te ubrania nie należały do najtańszych marek. Ba, najprawdopodobniej były jakiegoś projektanta z Europy. Przynajmniej miał takie wrażenie analizując dokładniej każdy poszczególny szew. Albo raczej jego brak widoczności. Po swoim długim spędzeniu w mieszkaniu zatracił się trochę w swoim stylu i zaczął bardziej niedbale nosić ciuchy, aczkolwiek na modzie wciąż się znał i potrafił odróżniać podróbki od oryginałów. Taki materiał jaki był na oblanym zdecydowanie dał do namysłu i skojarzenia z najlepszą prestiżową szkołą w okolicy. Bo co innego mógł tu robić? Uczniów z klasy A zdecydowanie można było rozpoznać z daleka. Jakby trafił może by jakoś zgarnął jakikolwiek + w oczach chłopaka. Bo jak są z tej samej szkoły? Huh? Widać to była desperacja i spróbowanie znalezienia wspólnego tematu, języka czy też po prostu zmienienie tematu na taki, który odpowiadałby obu. Może jednak nie będzie tak źle? Blondyn z każdą chwilą znajdował coraz więcej pogodności w nieznajomym. Momentami wydawało mu się, że ta wzburzona mina jest kompletnie niepasująca do osobnika. Że raczej na co dzień bardziej nadawałby się na myśliciela czy też uśmiechniętego gościa. Nawet na tę „fantazję” uśmiechnął się do siebie i prawie, że zaśmiał. Znowu odleciał, od rzeczywistości i nie przejmował się jak mógłby odebrać to szarowłosy. Miał nadzieję, że jednak bardziej pozytywnie… W końcu Trystian zdecydowanie mógł sprawiać wrażenie uśmiechniętego słodziaka, który cieszy się życiem. Prawda była inna, aczkolwiek właśnie tak był odbierany dotychczas. Czyżby coś naglę się zmieniło? Chyba niee…
Nickolas le Fent
Nickolas le Fent
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 21, 2018 9:17 pm
Obaj mężczyźni nadal stali nieopodal wejścia do kawiarni. Z pewnością musieli wyglądać dosyć zabawnie - jeden z nich przeprasza, drugi jest cały oblany kawą. Niby były jakieś drobne przepychanki, ale ostatecznie wyglądają jakby znali się już od lat. Nickolas miał wielką ochotę roześmiać się, choć z pewnością wyszedłby na wariata. Po początkowej złości, która powoli zaczęła mu przechodzić, miał wręcz wewnętrzny przymus by szeroko się uśmiechnąć.
Jak widać i tak by dzisiaj nic nie wyszło z tymi papierami. Cały świat mu to dzisiaj podpowiadał, będzie musiał to zanieść jutro. Tymczasem obserwował młodego chłopaka, którego badawcze spojrzenie mógł podłapać między przeprosinami lub innymi propozycjami. Czuł się.. badany? Tak, to chyba idealne słowo. Jakby pomimo dosyć stresującej sytuacji - w końcu znał siebie, pierwszy odruch to musiała być agresja - on nadal pozostał czujny, gdyby nie zwracać uwagi na tą całą dziecinną otoczkę i niezgrabność, za którą się chował.
Dodatkowo, trzeba było przyznać, że jest.. Uroczy? Chyba inaczej nie dało się określić tego pociesznego stworzenia. Wydawał się dosyć młody, może miał z.. 17, 18 lat? A może to tylko te delikatne rysy próbowały zbić go z tropu? W każdym razie, największe wrażenie robiły na nim jego oczy. Wielkie, błękitne, gdy w nie patrzył czuł, jakby zaraz miał się utopić i..
Nicko, chłopie. Ogarnij się. Odchrząknął głośno, próbując zejść na ziemię, gdy w końcu dotarło do niego, że nieznajomy wciąż coś do niego mówi. A właściwie to pyta i to odnośnie szkoły, do której właśnie chciał złożyć dokumenty.
- Och, tak. Niedawno się tutaj przeprowadziłem, aktualnie byłem w drodze do sekretariatu by złożyć ostatnie papiery. Wiesz, z przenosinami z innego kraju początkowo jest problem, trochę załatwień, bieganiny. No, ale gdyby nie ty miałbym już wszystko za sobą. Ty również tam uczęszczasz?
Ostatecznie uśmiechnął się do blondyna połową ust, w dosyć charakterystyczny dla siebie sposób, który z pewnością przykuwał wzrok do jego ust. Wyciągnął w stronę młodzieńca dłoń.
- Nazywam się Nickolas le Fent, skoro już oblałeś mnie kawą i żadne z nas nie miało okazji się jej napić, może usiądziemy na jeszcze jednej i.. Opowiesz mi trochę o okolicy? Zupełnie jeszcze nie łapię co gdzie jest, a ja będę miał okazję zetrzeć z siebie chociaż trochę te plamy. Zapytałbym czy może się śpieszysz, ale w tym wypadku chyba wisisz mi przysługę. - Teraz już ostatecznie się roześmiał. Był to bardzo miły dla ucha dźwięk i w dodatku zaraźliwy, nic dziwnego że ludzie chętnie z nim przebywali. Doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że ludzie lubili go za poczucie humoru i przenikliwość. Szybko znajdował sobie przyjaciół oraz towarzyszy na wieczorne wypady, raczej cierpiał na brak czasu wolnego niż nadmiar. Zawsze zastanawiał się, jak to jest przesiadywać większą część życia w domu - może gdyby jego własny rodzinny był milszy, nie uciekałby tak do ludzi?
Ominął chłopaka i złapał za klamkę, pociągając drzwi do siebie. Obejrzał się i z zaciekawioną miną oczekiwał na decyzję nowo poznanej osoby, która nadal wręcz przewiercała go wzrokiem.
Czego on się chciał  o nim dowiedzieć z samego wyglądu, co? Wydawał się taki spłoszony, jakby stanie tam i obserwowanie go niczym jakiegoś dzikiego gatunku było bezpieczniejsze dla blondyna, niż podjęcia dalszej rozmowy. Cóż, jeżeli nie zgodzi się z nim wejść po kawę - trudno, sam musiał zniknąć choć na chwilę w łazience, by spróbować się doczyścić. Nawet powrót ciemnymi uliczkami miasta, sprawiłby teraz niemałe problemy. Nie należał do ludzi wstydliwych, ale z pewnością przejście sporego kawałka w samotności, uwalonym z góry na dół nie należało do jego marzeń.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 21, 2018 11:09 pm
Trystian ostatecznie jeszcze wybadał teren i ze spokojem stwierdził, że ten człowiek już mu nie zagraża. Jest nawet bardzo przyjazny i przystojny. STOP. Pierwsze podsumowania chłopaka zaczęły go wręcz przytłaczać i mimowolnie ponownie się zarumienił, lecz momentalnie pokręcił mocniej głową otrząsając się i wyciągając do nowopoznanego dłoń, by uścisnąć jego
- Trystian Stern, uczeń 2 klasy Riverdale- ponownie uśmiechnął się ciepło i delikatnie skinął głową. Z pewnych powodów lubił się delikatnie kłaniać. Możliwe, że ktoś go tego nauczył i przyswoił ten odruch, albo po prostu samemu uznał, że tak jest jak najbardziej dostojnie i swojego rodzaju na wysokim poziomie. Sam nie byłby w stanie jednoznacznie stwierdzić. Po prostu tak robił już z odruchu. – Jeszcze raz wybacz za to. Aczkolwiek pocieszę Cię- z papierami nie powinno być problemu jak się spóźnisz dzień czy dwa, więc bez krępacji! W razie czego mógłbym w sumie pójść z Tobą. Też mam małą sprawę do załatwienia w sekretariacie… chociaż mówiąc szczerze to rozmowę z dyrektorem.- tu przerwał na chwilę i wszedł w chwilową zadumę, po czym powtórzył po chłopaku – le Fent? Francuz? Huh? Nie! Oczywiście, że dotrzymam Ci towarzystwa. Kawa zawsze dobra. Mówią szczerze to też miałem w planach zostanie w kawiarni na dłużej ale tak samemu… chyba rozumiesz.- nie dokończył z prostego faktu, że nie chciał się upokarzać i dokładnie tłumaczyć swojej psychiki i dziwnych myśli, czy też problemów z otaczającymi go ludźmi. Taka wymówka z własnym dopowiedzeniem sobie historii była jak najbardziej w porządku. Po chwili ruszył znowu w stronę wejścia, by wręcz z udawanymi łzami w oczach zaatakować osobę stojącą przy kasie. Z ekscytacją i wyolbrzymieniem zaczął opowiadać całą swoją historię, która spowodowała zniknięcie kawy i ciastka, po czym ku swojemu zdumieniu, jego zamówienie zostawało przygotowywane od nowa. Całkowicie za darmo. Mimo wszystko kawiarnia nie była najniższego standardu i zwracała szczególną uwagę na gościa, który nawet jeśli ze swojej winy zawinił to był otaczany zrozumieniem i najwyższym poziomem obsłużenia. Jakby nigdy nic szeroko się uśmiechnął i wrzucił 100 dolarów kanadyjskich do miejsca z napiwkami. Odwrócił się do nowego znajomego i melodyjnym głosem zapytał
- A co dla Ciebie? Pozwolisz, że zapłacę? Wciąż jestem winowajcą…- Tu mu uśmieszek trochę zszedł z twarzy i niezdarnie podrapał się po policzku, jakby czując delikatne zakłopotanie przy wspominaniu poprzedniej sytuacji. Trystian od ponownego wejścia do kawiarni poczuł, że znowu jest sobą. Jakby powrócił ze świata zmarłych. Znowu się cieszył, bawił, był uśmiechnięty i pełny energii jak niegdyś. Sam w to nie mógł uwierzyć jak wystarczyła tylko mocna chęć pokazania się od najlepszej strony, stres przed złym pierwszym wrażeniem i ogólnie… spędzenie z kimś czasu, by cała „depresyjna” otoczka wokół blondyna momentalnie znikła. Ponadto wciąż nie był w stanie odrzucić od siebie całej tej analizy Nickolasa, która w jego głowie ciągnęła się i ciągnęła wręcz w nieskończoność. Miał milion pytań do niego, milion niewiadomych. Jakby znowu chciał wiedzieć o kimś dosłownie wszystko. Aczkolwiek sam przyznawał, że bardzo źle by to wyglądało jakby naglę zasypał go toną słów pytających o każdy szczegół z życia. Starał się samemu dopowiedzieć najbardziej prawdopodobne wydarzenia, by obrać sobie jakiś kontur osoby francuza. Może przeczucie go znowu nie myliło i naprawdę trafiał w dziesiątkę w tych myślach? Kto wie… z czasem się oczywiście przekona. O ile ta znajomość się dalej potoczy. A chłopiec jak to on- od razu zakładał, że będzie trzymał się nowopoznanym. Bo czemu nie? Zawsze starał się utrzymywać każde znajomości w szkole, bo zawsze mogą się przydać. A i to sprawiało mu ogromną przyjemność. Nie można było ukrywać, że lubił być lubiany. Popularny, czy też po prostu rozpoznawalny. A na tym roku będzie musiał zaczynać praktycznie od nowa, co go delikatnie przytłaczało. Jednak nie dałby już za wygraną! Postanowił sobie cel, więc będzie do niego dążył i już.
Triss od razu wyrwał się do jednego z mniejszych stolików, może by zmniejszyć przestrzeń między nimi i bardziej się spoufalić z nie tak dobrze znaną jeszcze osobą, a może po prostu odruchowo wybrał to miejsce? Sam nie podejmował się analizy tych myśli. Z oczywistych względów nie wziął zamówienia w swoje ręce. Najgorzej by było jakby znowu oblał kawą, a nawet dwiema Nickolasa. No wtedy to już nie byłoby mowy o żadnej przyjaźni. Zostawił te robotę dla specjalistów. A sam w głowie w tym momencie miał… ciastko karmelowe. Które mu się gdzieś zapodziało i szybko ewoluowało w smutek na twarzy energicznego blondyna.
- Co do okolicy… Najprościej byłoby po prostu pozwiedzać na własną rękę. Pochodzić po mieście, uliczkach i zatopić się w jego pięknie, zapamiętując to poszczególne sklepy czy inne usługi. Obecnie znajdujemy się w samym centrum. Tak z grubsza najgorzej jest na północy, gdzie strach chodzić po nocy… okropna okolica. Aż mnie wzdryga na myśl o niej. Wschód jest bardziej rozrywkowym miejscem, gdzie można się odprężyć, pochodzić do restauracji czy innych parków rozrywki. Bardziej nastoletnia dzielnica. Na zachodzie mamy morze, parki no i ogólnie jest to znany teren zielony w Riverdale City. Za to południe to typowe miejsce dla bogaczy. Najlepsze apartamenty, wieżowce, restauracje. Mmmm, aż mam ochotę tam teraz się pojawić. Bardzo lubię takie klimaty.- Uśmiechnął się uroczo po czym cicho zaśmiał. No tak… zdecydowanie brak mu było majątku i tracenia go bez konkretnego powodu. -Z grubsza to chyba tyle. W sumie gdziekolwiek nie pójdziesz to nie będziesz zawiedziony. Wszelkie, że tak powiem „bogatsze” lokale zawsze mają coś specyficznego do zaoferowania, więc też nie polecę Ci niczego konkretnego, bo dosłownie WSZYSTKO jest fantastyczne na swój sposób. Najlepiej spróbować wszystkiego i tyle- I na koniec zrobił dość oryginalną minę, bo wypiął delikatnie język i przymknął prawe oko, udają przy tym delikatnie głupiutkiego, czy śmiesznie upośledzonego. No cóż, zdecydowanie miał bardzo dziwny humor, czy też styl bycia. No ale taki był. Biorący raczej wszystko na luzie i o dziwo z dużym dystansem. I w tym momencie przyszło zamówienie.
Nickolas le Fent
Nickolas le Fent
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Wto Paź 23, 2018 12:46 am
Uścisnął pewnie dłoń blondyna. Stern? Miał wrażenie, jakby gdzieś słyszał to nazwisko. Wydawało się bardzo znajome, och! Jak melodia, którą pamiętało się z dawnych lat. Ciężko mu było stwierdzić. Jednak czuł się przyjemnie z brzmieniem jego imienia i nazwiska: Trystian.. Stern.. Patrząc na jego dosyć ciekawe rysy twarzy, miał wrażenie jakby rodzice chłopaka zrobili naprawdę dobrą robotę. W końcu było ono dobrze dopasowane do niego.
- Trystian... Świetne imię. Wiesz, w jednej książce jest osoba o takim imieniu. Nie ukrywam, że był to bardzo nieszczęśliwie zakochany chłopak, czy i z Tobą tak jest? - Uśmiechnął się. Przygryzając sobie odrobinę wargę. Oho.. Znowu dał się ponieść fali swojej apodyktycznej, książkowej natury. Nie potrafił się powstrzymać od rzucania porównań do książkowych bohaterów. Teraz z pewnością wyjdzie na dziwnego nerda w oczach nastolatka, jakby był z innej planety. Ugh, dobrze, że nie zaczął znowu cytować tekstów z francuskich przedstawień. Tego nowy towarzysz na pewno by nie zniósł, pomyślałby że ma doczynienia z prawdziwym czubkiem.
Nie miał zupełnej pewności, co teraz zrobić, by poprowadzić ich poznanie znowu na odpowiednie tory. Ostatecznie wolał nie wyjść na idiotę w jego mniemaniu.
- Pewnie, jeśli dasz się na to namówić to chętnie skorzystam z pomocy. Tak jak wspominałem, słabo znam okolicę i ludzi. A zawsze przyda się jakaś dodatkowa osoba, by poczuć się raźniej. Szczególnie jeśli chodzi o dokumenty, jakoś za nimi nie przepadam. Albo one za mną, kto wie? W każdym razie jeśli masz jutro trochę czasu to.. em.. - podrapał się palcem po policzku i ponownie poprawił okulary palcem na nosie. Rozszerzył odrobinę oczy, zamierając na ułamek sekundy. Doskonale znał siebie i swoje odruchy. Dlatego zupełnie się zaskoczył. Był zawstydzony i niepewny, nawet jeżeli Stern tego nie rozpoznał, on sam już wiedział to w momencie gdy zaczął wykonywać te głupie gesty. Co w tym chłopaku było innego, że peszył się jak nastolatka poznając typa w barze? Przecież to zwykły uczeń, zupełnie tak jak on. Ale skoro tak - to skąd to zawstydzenie?
- Ja natomiast obecnie pójdę do 3 klasy, powinienem być już w 4, ale - wzruszył lekko ramionami - niestety, różnice programowe sprawiły, że wylądowałem niżej. Jakoś mi to nie przeszkadza. I tak nie mam co robić z wolnym czasem i pieniędzmi. Dlatego dodatkowy rok nauki jakoś mi nie wadzi.
Wyprostował się lekko, jakby chciał dodać sobie otuchy i sprawić wrażenie potężniejszego. Dlaczego tak się zatrzymał na jego narodowości? Podkreślił ją, jakby fakt że pochodzi z Europy był wręcz czymś zaraźliwym. Zmarszczył delikatnie nos. Przenosząc się tutaj szczerze mówiąc nie myślał o różnicach kulturowych lub braku akceptacji. Po prostu... Chciał zmienić coś w swoim życiu.
- Tak, dokładnie. Jestem Francuzem, to jakiś problem? Jak widać nie mam kłopotu by mówić w innym języku, jakby mogło się wydawać. Może i czasami zdarzy mi się nie wyraźnie powiedzieć "r" - w momencie kiedy próbował powiedzieć już tę literę pojedynczo wyszło mu bardziej "ehr". Cóż, tutaj faktycznie było parę spraw które mogły go pokonać.
- Ale nigdy nie broniłem się przed językami. Jedzenie ślimaków również nie zmieniło mojego nastawienia do ludzi. - Zrobił przez chwilę poważną minę, jednak ostatecznie wybuchnął ponownie gromkim śmiechem. Trystian wyglądał na zupełnie zaskoczonego jego wyznaniem, przynajmniej na takiego wyglądał. A może Nickolas sam sobie zaczął coś dopowiadać i chłopak tak naprawdę nic sobie z tego nie robił? Taką miał nadzieję, fajnie byłoby już znaleźć jakichś znajomych, z którymi da się spędzać sobotnie wieczory na imprezie lub przy oglądaniu filmów, no i może przy..
Potrząsnął głową, znowu utonął w swoich myślach. Tymczasem zdążyli już wejść do kawiarni, a blondyn robił najbardziej płaczliwą minę. Uśmiechnął się mimowolnie, słysząc jak podbarwia ich historię odrobinę przed baristą w kawiarni. Byłby z niego świetny aktor, mimikę z pewnością miał wyćwiczoną. Jak miał w takim razie zaufać takiej osobie? Oczy szkliły mu się szybciej niż nowy lakier na jego samochodzie po świeżej polerce. Jakoś go to nie przekonywało, nagle poczuł jakby potrzebował odrobinę odsunąć się od chłopaka, a ten ponownie bardziej pojawił mu się w roli nieznajomego niż obiecującej znajomości.
Teraz ta wesoła i dumna ze swojego wyczynu buzia, wpatrywała się w niego tymi niebieskimi oczyma. Nie potrafił dłużej się w nie wpatrywać, więc odrobinę spuścił wzrok. Słysząc jego propozycję, zamachał jednak rękoma.
- Nie, naprawdę nie trzeba. Wystarczy samo towarzystwo, serio. Umiem zadbać o siebie i mam pieniądze, nie przepadam za fundowaniem rzeczy przez nieznajomych. - Uniósł i opuścił szybko kąciki ust, jak przy nieszczerym uśmiechu. Miał nadzieję, że nie uraził tym samym chłopaka, po prostu nadal pozostały mu pewne naleciałości po wyjątkowej ostrożności do ludzi. Nie cierpiał być im dłużny.
Zamówił na szybko podwójne espresso i do tego kawałek ciasta orzechowego, widząc jak towarzysz dzisiejszego wypadku wpatrywał się łakomie w karmelowy wypiek, sam nabrał ochoty na coś słodkiego.
Ostatecznie po złożonym zamówieniu udał się do jednego ze stolików, prowadzony przez Sterna. Wybrał dosyć.. Ciasne miejsce? A może tak mu się wydawało, jakby chciał przeprowadzić z nim jakąś konspiracyjną rozmowę. Dziwne. Postanowił jednak nie zwracać na to uwagi i zdejmując marynarkę, którą zawiesił na krześle, zajął miejsce zaraz obok młodego mężczyzny. Próbował zetrzeć choć odrobinę kawy ze swoich ubrań, niestety raczej z marnym skutkiem.
Kontynuując mozolną czynność wsłuchiwał się w słowa, starając się w głowię ułożyć już jakąś mapę miasta. Mniej więcej powoli już łapał, jak podzielone są dzielnice. Nie dało się ukryć, że były to naprawdę przydatne informację, szczególnie odnośnie tego gdzie lepiej nie szwędać się zbyt późną porą.
- Widzę, że naprawdę lubisz tutaj mieszkać. To dobrze wróży, chciałbym znaleźć w końcu miejsce, które w równej mierze by mnie cieszyło i interesowało. Kto wie? Może to będzie właśnie Riverdale. Szczególnie, że bardzo szczegółowo i zachęcająco o tym opowiadasz. To są naprawdę dobre wskazówki, teraz przynajmniej wiem gdzie najlepiej się pojawiać. Szczególnie jeśli lubię wydawać pieniądze.
Przez pierwszą sekundę nie wiedział, jak zareagować na dosyć dziwną, ale również zabawną minę chłopaka, wyglądał.. Kuriozalnie, ale było w tym coś chwytliwego. Przypominał odrobinę przerysowaną postać żywcem wyjętą wprost z Alicji w Krainie Czarów. Nie wiedział czemu akurat to przyszło mu do głowy, ale jednocześnie bardzo mu to odpowiadało.
- Och, nasze zamówienie! - Powiedział wesoło, był już w o wiele lepszym nastroju. Podziękował z wdzięcznością kelnerce; szybko zabrał się za pałaszowania ciasta. Robił to w takim tempie, że nawet Trystian mógł być zdziwiony, gdy prawie kończył odrobinę się powstrzymał, oblizując sobie dolną wargę. O boże, zrobił to specjalnie, czy odruchowo? Sam nie miał pojęcia, po prostu to zrobił.
Przysłonił sobie usta dłonią i łapiąc za serwetkę, zaczął udawać że je ociera.
- A może teraz powiesz mi coś o sobie, Trystian? Skoro już przyszło nam się poznać, fajnie byłoby wiedzieć kilka słów o sobie nawzajem. - Dodał szybko, starając się ukryć swoją niezdarność. Ten dzień był naprawdę fatalny, co się jeszcze wydarzy? Najpierw został oblany kawą, a teraz wychodzi na debila. Kompromitacja na całej linii. Miał nadzieję, że chociaż podłapie temat i po opowiada mu co nieco o sobie, co odciągnęło by ich uwagę od głupich rzeczy, które właśnie robił Nickolas.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 28, 2018 2:27 pm
Kiedy Nickolas wymówił jego imię, ten od razu wiedział co się święci. Porównanie z książką, prawda? Bardzo często tak niestety bywa. Nie przepadał za tym ale co poradzić. Przez wiele lat zdążył się z tym oswoić i jakoś „przecierpieć”. Chociaż musiał też przyznać, że dzięki pewnemu zaciekawieniu le Fenta jakoś niespecjalnie mu przeszkadzały słowa chłopaka. To było… miłe. Lecz wtedy starszak wspomniał o nieszczęśliwym zakochaniu i blondyna wręcz momentalnie zamurowało. Oczy się zabłyszczały, jakby tworząc już w sobie łzy. Tego się nie spodziewał. Nawet nie pomyślał, że do czegoś takiego może dojść. Aż w pewnym momencie zawirował mu świat. Tak naglę bardzo źle się poczuł, do tego stopnia, że był ledwo przytomny. Ostatkiem sił trzymał się, by naglę nie zemdleć. Był taki słaby. Oparł się lekko ręką, by nie spaść z siedzenia i teatralnie, bardzo sztucznie się uśmiechnął. Tym razem biło oszustwem na kilometr. Och? Zmienił temat? Czy on coś do niego mówi? Trystian momentalnie zamachał głową w obie strony, jakby starając się wytrzeźwieć, nie odpowiadać, nic nie mówić… po prostu niech konwersacja dalej się ciągnie i obaj zapomną o tym co było wcześniej wypowiadane. Chłopak zdawał sobie z tego sprawę, że będzie to dość sztuczne i od razu wyczuje się zmianę, czy ciągnięcie innego tematu. No ale wciąż nie był w stanie o tym tak otwarcie rozmawiać. Na chwilę dosłownie zamknął oczy i wydawał się jakby coś liczył, by się opanować. Wziął lekki wdech i jakby nigdy nic zaczął:
- Oczywiście, że możemy się jutro spotkać, by wszystko załatwić. W końcu jestem Ci też trochę winien- zaśmiał się i podrapał delikatnie po policzku. Wciąż czuł się źle przez to co zrobił. Trochę winny przez swoje zapatrzenie? – Ja powinienem być w trzeciej klasie. Jednak… no jakoś tak wyszło, że jestem w drugiej- Zaśmiał się cicho i niepewnie. Raczej nie chciał o tym wszystkim opowiadać. Chce zboczyć z jednego tematu i wpada na drugi powiązany, no po prostu świetnie! Następny!
- Kocham tu mieszkać. Jakoś tak oswoiłem się z tym miejscem na tyle, że nie wyobrażam sobie obecnie gdziekolwiek indziej znaleźć. Co jakiś czas też latam do Stanów Zjednoczonych, by budować jakąś swoją karierę.- pociągnął dalej i wrócił do poprzedniej wypowiedzi chłopaka – Mam nadzieję, że nie odebrałeś mnie źle! To właśnie w Tobie bardzo interesujące, że jesteś francuzem! Jeszcze żadnego zbyt dobrze nie poznałem. No i Europa też mnie interesuje! Ma tyle ciekawych krajów, że wooo. Chciałbym się kiedyś do jakiegoś wybrać. Tak samemu. W sensie bez naciskania rodziców na pracę i kontakty. Tak po prostu.- ponownie się uśmiechnął i dalej analizował Nickolasa. Zdawał sobie sprawę, że jego rozmówca już zauważył jego przesadne zainteresowanie i ciągły kontakt wzrokowy, czy też bezustanne wpatrywanie się na konkretne to miejsca na jego ciele. W tym momencie był skupiony w stu procentach na ustach chłopaka. Przeskakiwał wzrokiem po jego całej twarzy, patrząc jak zachowują się jego policzki przy konkretnych słowach, ogólnie analizował mimikę mężczyzny. W momencie kiedy zamówienie przyszło od razu zagryzł ciastko po czym upił łyka kawy a jego twarz od razu zarumieniła się z tych pyszności. Tego czego właśnie w tym momencie najbardziej potrzebował. Jakiejś chwilowej przyjemności. Tak się wczuł w popijanie kawy, że wyglądał jakby co najmniej ktoś zaczynał robić mu dobrze. Nawet pod koniec cicho jęknął i w pełni gotowości kontynuował. Albo raczej wydawał się jakby miał pociągnąć jakiś temat aczkolwiek wtedy można było usłyszeć miauknięcie kota, które od razu odwróciło całą uwagę Trystiana. Bezczelnie wyjął telefon. Tak. Ten dźwięk zwierzęcia był właśnie dzwonkiem chłopaka. Powiadomieniem w tym wypadku. Ktoś odpisał mu na chatcie, a może po prostu jakiś lag wiadomości się utworzył i przyszła z dużym opóźnieniem?
- Ouch… bardzo przepraszam. To właśnie przez to się zagapiłem poprzednio. Już zaraz wracam.- Powiedział tylko od razu wystukując wiele słów na telefonie. Na chwilę się zatrzymał, zerknął na chłopaka przed sobą, potem na telefon i tak parokrotnie po czym się cicho zaśmiał i wypowiedział – Le syndrome d’alouette- i ponownie się zaśmiał odkładając telefon. Dopowiedział, tylko jakieś nieznaczne słowo o ciekawym Instagramie po czym ugryzł ponownie ciastko karmelowe. Gdyby to odpowiednio przeanalizować od razu można by go posądzić o co najmniej stalkerstwo. W chwile dosłownie odnalazł Nickolasa na portalu społecznościowym i miał już nie tak małe informacje o nim. Ale wtedy wzrok na jeszcze nie do końca takim znajomym stał się jeszcze bardziej intensywny. Blondyn oparł głowę o rękę i wpatrując się w starszego.
- Chyba jednak kogoś już poznałeś. Więc nim wysłuchamy coś o mnie- jestem zainteresowany Tobą. Hm? Shadow dark night? - I na twarzy niebieskookiego jak zawsze dało się ujrzeć uśmiech. Jednak tym razem był dość specyficzny. Inny. Bardziej zadziorny i zaciekawiony. Tak. Chciał wiedzieć wszystko, w jego oczach można było zauważyć wielkie zaciekawienie. Kompletnie jakby w moment zmienił się w inną osobę. Znacznie bardziej pewną siebie i chcącą czegoś konkretnego. Sam najprawdopodobniej by siebie nie rozpoznawał, gdyby tylko był w pełni świadom jak się zachowuje w danym momencie. Ale cóż… podchwycił temat. Podchwycił możliwość plotki, czy też dramy. Jak widać te tematy go zmieniały nie do poznania. W ciszy, co jakiś czas podnosząc filiżankę od kawy czekał, na odpowiedzi i dalszy przebieg konwersacji.
Nickolas le Fent
Nickolas le Fent
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Nie Paź 28, 2018 11:06 pm
Ta uwaga go zabolała, prawda? No tak, nostaligczny, miły chłopak. Pewnie niedawno stracił jakąś bliską osobę albo z kimś zerwał. Był w nim taki smutek, który dało się rozpoznać na kilometr. Czemu zadał mu to pytanie? Szczerze mówiąc nie wiedział. Po prostu, ot przyszło mu do głowy. A może.. Właśnie przez to chciał wybadać teren na jakim stoi? To idiotyczne, przecież nawet nie byłoby żadnej możliwości, by przepchnąć tę relację dalej. Nie mówiąc o tak udanym początku.
Widział, że blondyn ucieka od tematu, a nawet tak utonął we własnych myślach - z pewnością przykrych - że przestał go chyba słuchać. Ach, te sztuczne wyuczone uśmiechy, które mają zasłonić prawdę, to było zabawne.. Jakby na niego miało to podziałać akurat na osobę grającą od dawna już jedną utartą rolę.
Nie chcąc pogłębiać depresji chłopaka zeszli na tematy szkolne. Miła pogawędka, fajnie się złożyło, że obaj uczą się w Riverdale - dzięki temu będzie mógł albo wykorzystać jego znajomości, albo szybko znaleźć własną paczkę. Tak to już z nim było, Nickolas potrzebował tylko jednego, małego kamienia zapalnego żeby złapać za serce całą gromadę ludzi.
Skończył się opychać ciastem, gdy usłyszał ten cichutki.. Jęk, stęk? Ciężko to było określić, ale.. Gdy podniósł wzrok na Trystiana przez chwilę był zupełnie zbity z tropu. Albo miał go ochotę udusić. Szczególnie, że miał słabość do wszystkiego, co wyglądało tak.. No właśnie, jak? Bezbronnie? Nie do końca tak mógł to określić. Jednak te rozchylone delikatnie usta, rumieńce od gorąca i zadowolenia na jasnej skórze...
Sam teraz utonął w swoich własnych myślach. A co jakby.. Przesunął palcami po jego ramieniu, zsuwając odrobinę materiał koszulki. Tylko po to, by zaraz złożyć kilka pocałunków na nagiej przestrzeni, później wpleść dłoń w te blond włosy i czekać aż chłopak zajęczy tak jeszcze raz, gdy przesuwałby językiem po jego szyi i..
NA RANY CHRYSTUSA, NICKO. ZNASZ TEGO GOŚCIA ZALEDWIE NIECAŁĄ GODZINĘ!
Próbował się otrząsnąć z tego dziwnego wrażenia, gdy usłyszał kota. Co? Kota? W kawiarni? Jednak to z pewnością było głośne i wyraźne miauknięcie. Po chwili usłyszał przepraszający ton blondyna. Ach, telefon. Kto ustawia sobie kocie odgłosy na dźwięk smsa czy innego powiadomienia.
Jednak to sprawiło, że odrobinę otrzeźwiał i mógł się skupić. Wypił spory łyk kawy.
- Jasne, nie krępuj się. Sam często sprawdzam telefon przy bliskich. Także nigdy mi to nie przeszkadza. No wiesz, sprawy biznesowe. A dodatkowo zlecenia na zdjęcia, czasami trochę się tego zbiera także muszę być zawsze dostępny niestety. I mam nadzieję, że jutro spotkamy się punktualnie w omówionym miejscu. Muszę oddać te papiery! - Rzucił rozbawiony.
Przez chwilę obserwował miny, które robił Stern. Coś chyba oglądał? Szukał? Przez chwilę na twarzy jego towarzysza pojawił się uśmiech, jednak to był typowy grymas dumy, jakby znalazł coś co bardzo mu odpowiadało. Nickolas przechylił lekko głowę w bok, interesując się tym zjawiskiem.
Właśnie wtedy usłyszał nazwę swojego Instagrama, cóż dosyć wymowna z resztą. Jednak w pewnym sensie poczuł się odrobinę.. Dziwnie? Ten młody, szczwany lis już zdobył jego podstawowe dane! Owszem, był dosyć znany w internecie, ponieważ wrzucał dużo postów ze swoich sesji zdjęciowych czy ubraniowych. Mimo wszystko..
- Och, Shadow? - Próbował dopasować nick do osoby, którą znał. Ach, tak! Ten młody Azjata! Całkiem uroczy, choć bardzo wstydliwy. Czemu Triss o niego pytał? Może się znają? Dodatkowo co to za zmiana, co on ukrywa? Nagle przybrał taką bojową postawę, wręcz z małego kociaka zamienił się w atakującego lwa, który nie straci okazji na łowy. Interesujące...
I cholernie pociągające. Nie wiedzieć czemu, podobały mu się te wszystkie zmiany charakteru młodego mężczyzny, jakby siedziało przed nim kilkoro różnych ludzi. To sprawiało, że takie znajomości zawsze były ciekawsze, pełniejsze, miały w sobie to coś...
- Cóż, mogę ci odpowiedzieć szczerze. Przez przypadek trafiłem na jego Instagrama, a z tego co kojarzyłem uczy się w naszej szkole. Nie jestem zbyt wstydliwy, dlatego napisałem, skomentowałem, polubiłem. No wiesz, wszystkie zwykłe rzeczy, które robi się na tym portalu.
Pochylił się w stronę chłopaka, wspierając łokcie na blacie stolika. Uśmiechnął się teraz niczym wielki drapieżnik. Idealnie, skoro on chce się bawić, czemu miałby tego nie odwzajemnić? Tak dawno nie miał już do tego okazji, ciągle był zajęty przeprowadzką i.. Ucieczką. Czemu by choć na chwilę nie zapomnieć o męczących go sprawach.
- Uważam, że jest dosyć uroczy. - Wypowiedział bez krępacji swoje myśli na głos.
- Taki miły, ułożony chłopczyk, który potrzebuje opieki. Nieco wstydliwy, z tego co widzę po odpisach. Jednak ma w sobie jakąś ciekawą cząstkę, która sprawia że chciałoby się go poznać bardziej. No i jest całkiem przystojny, nie uważasz?
Jego oczy, aż błyszczały.. Nickolas właśnie się z nim droczył, dając mu to dodatkowo do zrozumienia praktycznie wprost. "Co teraz zrobisz, Trystian?"
To była ostatnia myśl, która pojawiła się w głowie Szarowłosego.
- A dlaczego tak cię to interesuje? To twój chłopak, jest zajęty albo coś? - Szybko odbita piłeczka.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Wto Paź 30, 2018 6:20 pm
Na pytanie o jutrzejsze spotkanie się o konkretnej godzinie, w konkretnym miejscu jedynie się uśmiechnął i wyciągnął flamaster z torby. Chwycił za serwetkę na stoliku i zaczął pisać liczby, po czym skierował je w stronę Nickolasa posyłając przy tym bardziej uwodzicielskie spojrzenie.
- Pisz, dzwoń, nie krępuj się. Zgadamy się na jutro. Teraz nie mam głowy do tego. Ale na pewno będę!- wypowiedział tylko i przymknął oczy, bijąc przy tym ogromnie przyjazną aurą. Nim się zorientował wylądował z w sumie to obcym chłopakiem w dość zawstydzającej dla niego sytuacji. Serce delikatnie przyspieszyło a sam Trys kompletnie nie wiedział co ma sobie myśleć. Kiedy to się stało i przede wszystkim jak. Przecież blondyn niczego złego nie zrobił. Czy może jednak? Przełknął ślinę i sekundę po tym od razu się skarcił w myślach. No co za debil. Nawet nie wie co robi w tym momencie i czemu. Słuchając uważnie zaczął łączyć wszelkie fakty. Z tego wszystkiego wyrwało go pytanie skierowane do niego. Na nie jego usta delikatnie się rozwarły, jakby odruchowo chciał zacząć zaprzeczać wszelkim osądom. Ale dosłownie w sekundę się zatrzymał i zmieniając ton wypowiedzi kontynuował:
- Już pytasz mnie o moje gusta? Dość szybko.- a jego usta ponownie wyszczerzyły się w zadziorny uśmiech. Zamlaskał ze dwa razy, jakby wydobywając z ust ostatnie smaki kawy na nich. Ouch. Nawet nie zauważył kiedy całą dopił. Ciastko tak samo zniknęło! Ile oni już tu siedzą? Trystian znowu wpadł w rozproszenie i naglę w głowie pojawiło się milion pytań na które nie miał zamiaru odpowiadać sobie. Chyba pierwszy raz podczas kiedy tu siedzą stłamsił w moment wszystkie odrywające go od głównego tematu myśli. Mówiąc dalej – Nie jest kompletnie w moim typie.- podsumował i delikatnie zagryzł wargę. Znowu kompletnie odruchowo a z drugiej strony znowu został skarcony przez siebie samego za tak oczywistą i żałosną zagrywkę. Mimo, że nie chciał po prostu… miał wrażenie jakby zaczął pewnego rodzaju flirt z nieznajomym starszym facetem. Co on do cholery wyprawiał. Znał go właśnie może z godzinę, czy ile a w głowie pojawiły się takie a nie inne wizje, marzenia? Zdecydowanie długie niewychodzenie z domu bardzo mu nie służyły. Wystarczyło, by raz się uwolnił i już takie coś? Czuł pewne napięcie, które stawało się coraz większe. Coraz intensywniejsze i po prostu zaczęło go wręcz przygniatać. Musiał jakoś odbić piłeczkę, prawda? No po prostu musiał. Zaczęło go denerwować, że ta znajduje się po jego stronie.
- Poza tym też bym nie powiedział, że w Twoim typie. Ale już nie oceniam, skoro tak lubisz.- i wręcz prychnął kpiąco. O matko boska, co ten głupi blondyn zaczął wyprawiać. Sam tylko doskonale wiedział po jakim obszarze krążyły jego myśli a co dziwniejsze pojawiły się tak naglę. Te wszystkie odczucia i im podobne. Nie miał bladego pojęcia skąd w ogóle się znalazły. Nie powinny. Nie miały prawa. A co było dla niego najgorszym to to, że poprzednie odbicie było niewystarczające. Potrzebował co najmniej jakiegoś asa. Odbicia nie do obronienia, czy też po prostu punktu. Nie musiał szukać dłużej, by znaleźć coś, co mu po prostu ciało i dusza podpowiadały. Najgorszym w tym wszystko było to, że większość była przed głupią dumę, której nie mógł się pozbyć, jak i po prostu zadziorność. Lubowanie w droczeniu się. Co za straszna cecha. Wydał z siebie specyficzny dźwięk wydychanego bardzo szybko powietrza po czym wstał, zerkając na niego z góry ze zdecydowanie drażniącym wyrazem twarzy pewnej wyższości. Pewne zwierzęta też stają na tylnych łapach, by pokazać innym z gatunku jak potrafią być wysokie, władcze i z pewnością wygrają po prostu. I wtedy się odezwał, wydobywając swój poprzedni ton:
- Chyba potrzebuję kolejnej kawy…- i uroczo się uśmiechnął. Skierował w stronę lady, po czym ponownie odwrócił do Nickolasa – A! I tak na zaś uprzedzając Twoje ewentualne pytanie o mój typ.- po czym zamilknął. Jakby nie dokańczając zdania. Z gracją, wręcz tanecznym, szybkim krokiem podszedł do niego i delikatnie pocałował go w usta. Ot tak, kompletnie niespodziewanie ani z jakimkolwiek uprzedzeniem. Po prostu. By wygrać seta. Po chwili oderwał się od jego ust, cały czas uroczo się uśmiechając a kiedy tylko się odwrócił, było można usłyszeć cichy chichot, w którym o dziwo nie było niczego typu zakpienia z trzecioklasisty. Bardziej ten dźwięk zmieniał cały jego czyn w po prostu zwykły żart. Dość kontrowersyjny i bezczelny, ale wciąż jako delikatny żart, pokazując, że nic co zrobił nie było na poważnie. A może było? Tu już trzeba by było się bardziej zagłębić w psychikę Trysa, jak i przeanalizować całą sytuację. Ale po co? Kiedy młodszy doszedł do lady- oparł się o nią, specjalnie spoglądając na jego ciągłego rozmówcę i zaczął rozmowę z dziewczyną przy kasie. Niestety kompletnie nie dało się odgadnąć o czym mogliby „plotkować”, aczkolwiek z pozy blondynka można by było zakładać, że o Nickolasie. Chociaż równie dobrze mogłoby to być najprostsze składanie zamówienia. Moment później osiemnastolatek odwrócił się wprost na pracującą tu i zrobił delikatny ukłon w jej stronę, będąc jednocześnie idealnie tyłem do obecnie poprzedniego rozmówcy, do którego powoli zaczął wracać. Wygodnie się rozsiadł na swoim miejscu i jakby nigdy nic
- Mleczne kawy jednak nie potrafią mnie odpowiednio pobudzić, więc idę w Twoje ślady podwójnego espresso a do tego croissant…- przerwał na moment i z cichym, krótkim śmiechem ciągnął dalej – Dość… tematycznie. Mam nadzieję, że to Cię nie obraża?- ostatnie słowa wypowiedział znowu tym swoim „normalnym” tonem, z dużą dawką słodkości i niewinności.
Nickolas le Fent
Nickolas le Fent
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Wto Paź 30, 2018 7:28 pm
Zgarnął chusteczkę, przesuwając wzrok wolno po liczbach jakby od razu chciał je wszystkie spamiętać.
- Powiedzmy, że przyjmę ten gest i na razie dam Ci spokój. W końcu wydajesz się być zmieszany, czyżbyś się wstydził? - Wyszczerzył się szeroko do młodego mężczyzny.
Ach, te rozmowy później o innym chłopaku. Skoro to nie był żaden jego.. Partner ani bliski to po co o niego tak dopytywał? Naprawdę dziwne i odrobinę bezsensu. Powstrzymał się jednak od niepotrzebnych uwag.
- Och, sugerujesz, że nie jest w moim typie? No proszę, ciekawe jest jak szybko mnie rozgryzłeś? Już ułożyłeś sobie całą moją psychologiczną rycinę w tej uroczej główce, że jesteś w stanie to stwierdzić? No tak, tak, niby nie Tobie a jednak.. To robisz. Ciekawe, ciekawe, niesamowity zwrot akcji powiem ci.
Zakpił z niego i to wyraźnie. Nie wiedział, co w blondynie było takiego, że miał ochotę go podpuszczać i popychać za taką granicę moralności wręcz. Bez względu na to ile się znali, chodziło o samą jego osobę. Coś w Trystianie drażniło jego zmysły.. Aż za bardzo. I te jego wieczne gierki.
" Na co cię stać, młody i co takiego ukrywasz za tą uroczą maską?" - Zamyślił się przez chwilę, przesuwając sobie dłonią po brodzie jakby całkiem próbował go rozłożyć na czynniki pierwsze.
Jednak nie był w stanie przewidzieć tego, co stało się całkiem niedługo po tym "wojowniczym wyczynie." Obserwował chłopaka, jak ten nagle wstaje i puszy się, próbując sobie dodać tych parę centymetrów.. Głupiutkie stworzenie, gdyby tylko odrobinę się podniósł to ze swoim 198 cm nie miałoby to najmniejszego sensu.
Uśmiechał się jednak tylko rozbawiony, wspierając policzek na dłoni i pozwalając się blondynowi pysznić i wręcz rosnąć w siłę, skoro teraz tak bardzo tego potrzebował.
- No właśnie, jaki jest twój ty... - nawet nie dokończył, kiedy nagle poczuł jak delikatne wargi Trystiana spadły na jego, całując go przez chwilę. Cóż, to było zaledwie muśnięcie. W pewnym sensie we Francji, ktoś by powiedział że to ledwie powitanie czy pożegnanie - w końcu nie tylko po policzkach się całowano.
Jednak tutaj, doskonale to wiedział, to było czyste podpuszczanie. Jakby dostał nagle rękawicą w twarz dałoby się to nawet prościej rozczytać. Mimo wszystko ruszyło to taką maszynę w głowie szarowłosego, o której drugi mężczyzna nawet nie mógł wiedzieć.  Gdy ten tanecznym krokiem odszedł od stolika zamówić coś nowego, Nickolas siedział w ciszy. Wyglądał wręcz na zawstydzonego? Niepewnego? Och, ale oczywiście tylko z punktu widzenia postronnego obserwatora. Ponieważ w jego wnętrzu wręcz rozszalał się demon, który wszystko sobie po kolei obmyślał - idealnie idąc od jednego, do drugiego punktu.
Wrócił, taki uśmiechnięty, szczebiocący coś słodko o kawie jakby nigdy nic. Ach, przywdziana słodka mina niewiniątka - jakże mu się to podobało.
" Jesteś wręcz idealny... " - wymruczał w swoich myślach, przesuwając zielonymi, dzikimi oczyma po twarzy swojego towarzysza, który nadal zachwycał się swoim napojem.
Niespodziewanie starszy mężczyzna podniósł się z kawiarnianego krzesła, obszedł stolik i stanął na przeciwko. Nie musiał się puszyć, unosić dumą czy stosować innych zabiegów, by wyglądać poważnie, pewnie, buntowniczo. Stał tam i wpatrywał się zza szkieł okularów na te delikatne rysy twarzy Trissa.
- Och, odrobinę się ubrudziłeś. O tutaj. - Powiedział łapiąc delikatnie palcami jego brodę i zanim obaj zdążyli się zorientować co będzie dalej, wpił się mocno w usta blondyna. Och, nieee... To nie był taki sam, delikatny pocałunek. To z pewnością nie było ledwie muśnięcie, które miało odbijać piłeczkę ze strony tego uroczego kociaka. Pochylał się tak nad nim, przedłużając ten pocałunek.
Po chwili jakby nigdy nic odsunął się i uśmiechnął.
- Od razu lepiej wyglądasz, w końcu nie jesteś taki ubrudzony i blady. Biedne kociątko. Och, byłbym zapomniał. Czasami jestem doprawdy taki roztrzepany. - Powiedział to wręcz z uroczym uśmiechem, ha sam również to potrafił, to nie tak że tylko osoba siedząca przed nim była w tym mistrzem.
Wyciągnął portfel z kieszeni marynarki, by po chwili wsadzić w dłoń chłopaka wizytówkę: czarno-granatowa z pięknymi złotymi napisami, szczególnie zawijas jego nazwiska był kunsztownie zrobiony. A pod spodem jego numer telefonu.
- Jak już ustalisz, czy masz czas - powiedział, ubierając na siebie w tym samym momencie marynarkę. - To zadzwoń. Wtedy ustalimy od czego zacząć naszą wspaniałą podróż. Muszę lecieć, już się z kimś umówiłem na tę porę. Dziękuję za kawę, to był naprawdę... Wspaniały czas.
Te ostatnie słowa zabrzmiały wręcz jak podstępny syk węża, kiedy upatrzył sobie ofiarę. Poprawił okulary na nosie.
- Życzę ci udanego wieczoru. - Puścił mu oczko i po prostu wyszedł z kawiarni, posyłając jeszcze miły uśmiech baristce za ladą.
*Dzyń* zdążyły zrobić dzwoneczki przy drzwiach i już go nie było, zostawił tym samym Trissa zupełnie samego na pożarcie w tej kawiarni.

/zt
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Coffeelicious Cafè
Wto Paź 30, 2018 8:01 pm
Początkowo, choć wstyd się przyznać był z siebie cholernie dumny. Bardzo. Jednak później zdarzyło się coś… na co mina Trystiana wskazywała tylko na jedno. Kompletne zaskoczenie, kompletne poruszenie i coraz to większe zaczerwienienie na twarzy. Jak on mógł. Blondyn mógł się poczuć wręcz w pewnym sensie molestowany. Bo jak to inaczej nazwać. Ledwo znał kolesia a ten już w taki sposób do jego osoby. Pomijając całą tą akcję w miejscu publicznym oczywiście. Jasne, Trys bardzo lubił być w centrum uwagi a jakiekolwiek skandale, czy niestosowność w takich pomieszczeniach raczej mu nie przeszkadzały, jak nawet nie były codziennością. Chociaż trzeba było przyznać, że tu nie do końca taki znajomy mógł trochę przekroczyć granicę. Z taką pewnością jeszcze, jakby już chłopak był zdolny dla niego wszystko zrobić. A prawdą było, że wydawał się na zszokowanego i wręcz zbulwersowanego gdzieś wewnątrz. Poczuł się w pewnym sensie jak zabawka. Dosłownie na chwilę. Szczerze mówiąc już bardziej by się spodziewał odwrotnej sytuacji, że chłopak uderzył mu do głowy i jeśli oznaczałoby to zostanie w tej kawiarni cały dzień a posiadanie Trysa to by to zrobił. A ten… po prostu skierował się do wyjścia. Wyszedł. Hee?! Minęło parę chwil kiedy wręcz osłupiały, oniemiany osiemnastolatek naglę zaczął się uśmiechać. Zaśmiał się głośniej parę razy po czym zaczął się kierować w stronę lady. Z pewnością i wciąż wręcz złowieszczą miną.
- Tak jak mówiłem. Odda pocałunek z nawiązką.- wypowiedział do dziewczyny, nawet się na nią nie patrząc i wystawił rękę w jej stronę, po czym w jego dłoni prócz wizytówki Nickolasa znalazła się nowiuteńka pięćdziesięciodolarówka. I właśnie dlatego to zamawianie trwało tyle a nie krócej. Młody Trystian po prostu był przekonany odnośnie typu „nieznajomego” i, że będzie w stanie w mniejszym, lub większym stopniu owinąć go sobie wokół palca. Gdyby nie jego miłość do ryzyka i zakładów najprawdopodobniej nie postawiłby na szali dość sporej gotówki do napiwków, gdyby tylko się mylił. Ale nie tym razem. By było fair przegrana kasjerka musiała dać tylko 50. Ze wspaniałym humorem, choć wciąż lekko się denerwując, pewnym uczuciem zostawienia na lodzie, pogwizdując po cichu zaczął kierować się w stronę wyjścia. Ma znowu wracać do domu? Ale czemu, po co. Kto wie, jakie dzisiaj go przygody jeszcze spotkają. I szczerze? Nie mógł się ich doczekać. Chociaż w głowie gdzieś cichutko coś mu mówiło, że zaczyna delikatnie przesadzać z tym całym swoim chwytaniem dnia i „życiem”. Jednak olał to z lekka i cały podjarany wyruszył na nową przygodę pokemon!
- To będzie zdecydowanie dobry dzień…[- powiedział do siebie samego w głowie i wyszedł z kawiarni idąc w dobrze znanym sobie kierunku. Może zakupy? A może po prostu… znał kierunek, ale zapomniał drogi? Znając Trysa to też było bardzo prawdopodobne…

z/t.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Coffeelicious Cafè
Wto Gru 11, 2018 1:44 pm
Tym razem nie był w towarzystwie szofera. Nie siedział wygodnie z tyłu limuzyny, ani nie czekał aż jego kamerdyner otworzy mu drzwi. Nie znaczyło to jednak, że nie zwracał na siebie uwagi. Głośny pomruk jego auta skutecznie sprawił, że przechadzający się ulicami ludzie zaczęli odwracać głowy i otwierać szeroko usta. Nic dziwnego. Hennessey Venom GT Black { link } zdecydowanie należał do grupy aut, które po prostu ściągały na siebie uwagę. Udawał że nie widzi jak jeden z nastolatków wyciąga telefon, by zrobić sobie z nim zdjęcie, gdy Mercury parkował na jednym z wolnych miejsc. Biorąc pod uwagę porę dnia, miał całkiem spore szczęście że udało mu się je znaleźć tak blisko upatrzonego miejsca.
Dojechałeś na miejsce.
Dzięki Jarvis — wymruczał żartobliwie pod nosem do GPSa, który nie raczył mu jednak odpowiedzieć. Niestety nawet tak rozwinięta technologia reagowała wyłącznie na konkretne komendy. Wyszukaj: X, sprawdź poziom zakorkowania, podaj temperaturę powietrza. Jeśli chciał z kimś porozmawiać pozostawał mu jego brat. Który prawdopodobnie właśnie wywracał oczami.
Nie spóźnij się na praktyki.
Głos Saturna wydobył się z głośników jego auta. Mercury oparł się wygodnie o oparcie wyraźnie nie zamierzając jeszcze wychodzić na zewnątrz.
Spoko, mam jeszcze godzinę. Zajechałem tylko po kawę.
Jeśli będzie dobra, możesz mi wziąć jakąś z zimowej oferty jak będziesz wracał.
Piernikową z dodatkowym karmelem?
Po raz kolejny udowadniasz, że nawet nie muszę się odzywać, byś wiedział co chcę.
Starszy Black roześmiał się poprawiając okulary awiatorki na nosie i postukał stopą w podłogę.
Dobra, będę się zbierał. Zadzwonię do ciebie jak będę wracał.
Jasne, do później.
Połączenie zakończone.
Kolejny komunikat był ostatnim jaki usłyszał nim otworzył drzwi samochodu i wysiadł na zewnątrz. Poprawił stylowy czarny płaszcz i ruszył w kierunku kawiarni, po przejściu paru kroków słysząc dwa charakterystyczne piknięcia świadczące o zamykających się zamkach i załączającym alarmie. Pchnął drzwi lokalu wchodząc do środka i ustawił się spokojnie w nie tak dużej kolejce, wysyłając kilka wiadomości do Alana. W końcu i tak doskonale wiedział co chciał.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach